Niestety, ich plan się nie powiódł. Nie mieli zbyt dużego pola do popisu i chociaż próbowali, ich działania zostały zniwelowane. Nim jej błyskawica doleciała do przeciwnika, tuż przed nim pojawiła się ściana, która przyjęła na siebie wyładowanie. Nie drgnęła, nie pojawiło się na niej nawet jedno pęknięcie. Nieciekawa perspektywa i zapowiadało się na to, że mają przed sobą żywiołowców. Parka, która z nimi przybyła zajęła się innymi oponentami, dlatego na głowie jej, Yoichiego i Akiry, pozostało trzech, bo dwóch postanowiło włączyć się do akcji. Wyglądało to tak, jakby dwójka, która się świeżo do walki dołączyła, próbowała ich chociaż na jakiś czas zająć, dzięki czemu tamten staruszek będzie mógł kombinować dalej. Niezbyt zadowalająca perspektywa, ale cóż mieli zrobić? Kapitulacja nie wchodziła w grę i chociaż miała tu zginąć, da z siebie wszystko. Nie byłaby tu przecież jedyna ofiarą, wiele rzeczy wymaga poświęcań i może właśnie trafi na nią, kto wie.
Jej oczy rozszerzyły się, kiedy zarejestrowały jakieś wietrze cięcia, wykierowane w jej stronę. Nie miała tak naprawdę żadnej techniki, która mogłaby to zatrzymać, więc pozostanie w tym samym miejscu byłoby samobójstwem. Nie wiedziała jak silne jest to jutsu, ale na pewno nie pozostawiłoby na jej ciele jedynie małych siniaków. Nie chciała jednak, żeby jej poczynania były zbyt oczywiste, chociaż w pewnym sensie będą. Na momencie chciała wyrzucić ukryte w pończosze dwa shurikeny, by wyglądało to tak, jakby kombinowała jakąś technikę właśnie z tymi broniami i nie przejmując się wietrznymi pociskami, wyrzuciła je, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że wiele szkód one nie narobią i mogą zostać strącone. Po ich wyrzuceniu zaczęła składać pieczęci, przez co liczyła, iż przeciwnik może być nieco zdekoncentrowany taką sekwencją i mógłby się spodziewać czegoś więcej po wyrzuceniu broni. Nie mógł tego być pewny jej wróg z wachlarzem, bo przecież nie znał jej umiejętności, więc liczyła na to, że skupi się na wyrzuconych shurikenach i możliwościach związanych z ich pojawieniem się. Sama zaś stała w miejscu, jakby była pewna, że jej ruch sprawi, iż będzie bezpieczna.
Gra pozorów. Tak to można było nazwać, bo była przygotowana by jednak przyjąć atak na siebie. W odpowiednim momencie chciała jedynie podmieć się z jakimkolwiek głazem czy czymkolwiek w innym, w miarę bezpiecznym miejscu, ale też takim, by nie znajdowała się zbyt daleko i mogła dalej atakować. Co jeśli niczego takiego w zasięgu jej wzorku nie było? Wtedy w grę wchodzi plan B, gdzie złożyła pieczęci do zwykłych bunshinów, a nie do Kawarimi. Tu też chciała użyć elementu zaskoczenia i chociaż możliwe było, iż jej jakaś iluzja zostanie zniszczona po zetknięciu się z techniką fuutonu, to jednak miała nadzieję, że jej w miarę sprawna reakcja umożliwi chwilową dezercję i uniknięcia spotkania z jutsu przeciwnika, również dzięki przelaniu swojej chakry do stóp, gdyby była taka konieczność.
W obu przypadkach jej poczynania były już takie same, o ile okazałyby się możliwe do wykonania. Z bezpieczniejszego już miejsca, zamierzała wykonać naprawdę bardzo krótką sekwencje pieczęci, chcąc wytworzyć burzową chmurę, tuż za staruszkiem, który ukrył się za ścianą z ziemi. Czuła, że może sprawić zbyt dużo problemu, więc przydadzą mu się delikatne pieszczoty. Zaletą tej techniki było to, że celowała w nieprzyjaciela, a i jej zasięg był zadowalający, by może też przy okazji załatwić kogoś innego. Musiała jednak uważać na strumień wody, który został wytworzony, by ta nie przyciągnęła błyskawicy i by Yoichi nie został porażony. Na celowniku miała jedynie swoich przeciwników. No, ich przeciwników.
Ukryty tekst