[Event] Pył wojny

Legendarna pustynna arena.
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Ichirou »

Obrazek Dotychczasowe starania całego piaskowego rodu okazały się bezsensowne, co było przyczyną wielkiej irytacji brązowowłosego młodzieńca. Tyle starań i potu poszło na nic, bo jak inaczej określić jedynie przeciągnięcie w czasie nieuniknionego? Młody Asahi po raz pierwszy od dawna wziął udział w czymś większym, w czymś bardziej wartościowym od dbania wyłącznie o własne bezpieczeństwo i wygodę. Obudził w sobie uśpione pokłady ambicji i zaciętości, a to i tak poszło całkowicie na marne. Jeśliby zdecydował się na początku na tchórzowską ucieczkę, o której przecież sporo myślał, to zapewne byłby teraz wygranym. Mimo podjętych prób i tak wszystko sprowadziło się do tego samego - wycofania się ze swego domu i pozostawienia go na pożarcie wszechogarniającemu zniszczeniu. Tak, domu, bo Ichirou tocząc bój ramię w ramię z krewnymi wreszcie poczuł, że jest jednym z Sabaku. Choć na pewien okres opuścił, a nawet i porzucił rodzinne strony, to teraz na nowo odnalazł celowość w walce o racje szczepu. Nic więc dziwnego, że czuł w tym momencie gorycz i złość. Wychodziło na to, że syn marnotrawny powrócił, by jedynie zobaczyć, jak jego rodzinny dobytek upada...
Nie wszystko jednak stracone, bo przecież odwrót nie oznaczał zagłady klanu, a jedynie utratę siedziby i prawdopodobnie zniszczenie osady. Działając wspólnie wciąż była szansa odbudować swoją potęgę i odegrać się na wrogach. Obiektywnie rzecz patrząc, wycofanie się nie oznaczało zdecydowanej klęski. Należy zauważyć, że w Sabishi znajdowały się liczne siły wroga, które zapewne nie były świadome nadchodzącej zguby. Niech skurwysyny napawają się rzekomym zwycięstwem, ba, niech zajmą ich siedzibę. A potem niech giną od tego, cokolwiek miało nadejść. W tym czasie Sabaku oddaleni od zagrożenia zadecydują, co dalej i podejmą odpowiednie działania. Tak przynajmniej to wszystko widział dwudziestolatek o bursztynowych oczach, ale żeby jego wizje zostały wcielone w życie, najpierw należało przekazać rozkazy pobratymcom. Oczywiście nie był zadowolony, kiedy jego próby odnosiły na krewnych średni skutek, ale w końcu zainterweniował sam Jou, co sprawiło, że wszyscy zrozumieli, co jest na rzeczy. Nieliczni pozostali na murach, odpierając zaciekle ataków wroga, grając w ten sposób na czas, ale i skazując się w ten sposób na rychłą zgubę. Ichirou w żadnym wypadku nie był gotowy do takich poświęceń, ale potrafił w tej chwili docenić tę bohaterską postawę.
Ruszyli. Oddalał się od pałacu szczepu, wraz z blondwłosym kuzynem dotrzymując tempa liderowi. Razem z nimi wycofywało się wielu innych Sabaku. Asahi niektórych mógł nawet kojarzyć z wyglądu, niektórych widział zapewne pierwszy raz. Chłopak złapał się jednak na tym, że w obecnej sytuacji nie myślał - tak jak zawsze - wyłącznie o sobie, ale także o pobratymcach, o grupie. Nie, wcale nie przestał być egoistą, ale miał na tyle oleju w głowie, by mieć świadomość, że w obliczu obecnych spraw, w obliczu najprawdziwszej wojny, sam jako jednostka nie był w stanie niczego dokonać. Najbardziej naturalnym i oczywistym otoczeniem sojuszników był właśnie szczep, którego rozsądnie było teraz się trzymać. Ichirou w locie wysłuchał słów lidera, które tak naprawdę niewiele rozjaśniły aktualne kwestie. Akolita miał zbyt mało informacji, by wysnuć z otrzymanych faktów coś bardziej sensownego. Shiro Ryu? Nic mu to nie mówiło, więc mógł jedynie domyślić się, że chodzi o potężną organizacje, z którą niedawno kontaktował się dowódca. Uwolnienie Ichibiego? Brązowowłosy nie był pewien, czy słyszał o tym kiedykolwiek, ale nie trzeba było być geniuszem, by wiedzieć, że chodzi o niesamowitą siłę, która lada moment miała obrócić osadę w pył. Dopiero ostatnia, skierowana bezpośrednio do niego wiadomość była klarowna, ale i tak młodzieniec potrzebował kilku sekund, by w ogóle do niego dotarła. Zbladł natychmiast.
- Rozumiem - wycedził z siebie, na nic innego nie potrafiąc się zdobyć. To było zrozumiałe, że w tym rozrastającym się chaosie ginęły setki ludzi, a w tym i jego krewni. Ale zupełnie co innego usłyszeć o śmierci najbliższych. Ichirou do tej pory nie miał pewności, że jego rodzice znajdują się we wiosce. Fakt, przesiadując jeszcze na trybunach zastanawiał się, czy byli obecni na turnieju i czy widzieli jego niechlubną porażkę. Niezbyt uradowany własnymi popisami wcale nie dążył do spotkania się z nimi, a nawet próbował ich uniknąć. Jak się okazało, cholerna wojna ułatwiła mu zadanie, tyle że w taki sposób, w jaki by sobie tego nie życzył. Zginęli, broniąc coś, czego i tak nie da się obronić. Ichirou był przybity, ale jeszcze bardziej zły i rozgoryczony. Wszystko było tak bardzo bezsensowne; dotychczasowe starania, poświęcenie krewnych, śmierć jego rodziców. On z tym nie mógł zrobić nic prócz ucieczki w celu ratowania swego życia i próby zduszenia negatywnych emocji w sobie. Wszystko było tak bardzo popierdolone...

Mimo że tragizm ostatnich wydarzeń osiągnął bardzo wysoki pułap, los wcale nie odpuszczał i szykował kolejny, piorunujący cios. Podczas ucieczki zostali narażeni na atak lawiny kościanych pocisków. Asahi zdołał uniknąć obrażeń, jednak ucierpiała na tym piaskowa chmura, na której się poruszał. Zapikował w dół. Wtedy ujrzał coś, co doszczętnie nim wstrząsnęło. Czerwonowłosą kuzynkę, z przebitą na wylot głową, która bezwładnie spadała na ziemię. Rozpoznał ją błyskawicznie. Nazywał ją pieszczotliwie siostrzyczką, bo w istocie była jedną z zaledwie paru osób, którą darzył szczerą sympatią. Jeszcze nie tak dawno się widzieli i planowali kolejne, rychłe spotkanie. I spotkali się, ale w najgorszych, najbardziej makabrycznych okolicznościach, jakie mógł sobie Ichirou życzyć.
- Rini... - powiedział bezgłośnie, bo krzyk rozpaczy utknął mu gardle. Wyciągnął w jej kierunku w dłoń, a zaraz po tym boleśnie upadł. Ból ten był jednak niczym w porównaniu do tego, co w środku czuł. Był zupełnie rozdarty. Jego cząstka miała już wszystkiego dość, chciała się poddać tej bezcelowej walce, zostać pogrzebana razem z pozostałymi poległymi. Z drugiej strony drzemał w nim niemały gniew, którego upust można było zapewnić jedynie w postaci odwetu. To właśnie ta burzliwsza i żywa część młodzieńca sprawiła, że ten w ogóle odnalazł w sobie siły, by wygrzebać się i wstać po upadku. To jednak nie był koniec atrakcji, bowiem właśnie w tym momencie kierował się w ich stronę nikt inny jak przywódca pieprzonego klanu Kaguya. Starcie liderów dwóch wrogich stron było najwyraźniej nieuniknione.
- Ubijmy tego skurwysyna i nie marnujmy za wiele czasu - powiedział przez zaciśnięte zęby do swoich sojuszników, będąc na tyle na rozzłoszczony, by chcieć pogrzebać głównego sprawcę ostatnich tragedii tu i teraz. Oczywiście nie był na tyle zaślepiony rządzą zemsty, żeby rzucać się w pojedynkę na znacznie potężniejszego wroga. Mimo wszystko starcia rozgrywało się między dwoma liderami, którzy właśnie zaczęli bój. Ichirou zamierzał jednak to wykorzystać i zapewnić swojemu zwierzchnikowi dodatkowe wsparcie, przechylając w ten sposób szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Jako, że ci uwikłani byli w dość bezpośrednie starcie, brązowowłosy wolał stać z boku i zachować bezpieczniejszy dystans. Nie było sensu nierozważnie się narażać, szczególnie że wróg dysponował ogromną siłą rażenia, a wiertło, które dzierżył w dłonie w ciągu paru sekund zrobiłoby z niego krwawą miazgę. Stąd też przede wszystkim przyjął rolę wsparcia i pierwszą rzeczą jaką uczynił, była realizacja całkiem sprytnego zagrania, które miało napsuć oponentowi nieco krwi. Kaguya siłujący się z Jou powinien wpaść w pułapkę, mającą na celu zagrzebać jego nogi w piachu i unieruchomić na pewien czas. Później akolita przejdzie do bardziej efektownych działań. Jako, że w Sabishi piach był praktycznie wszędobylski, to zebrał pokłady kwarcowych drobin znajdujące się za plecami przeciwnika, dodając w ten sposób element zaskoczenie, a następnie je zesłał na niego. Jeżeli pierwszy krok mający na celu przyblokować jego nogi poskutkował, to drugi etap również powinien zostać zrealizowany. Asahi świadom potęgi wroga nie szczędził na złożach piasku i starał się złapać go w jak największą, najsolidniejszą trumnę. A jeżeli mu się to udało, to już dzieliła go tylko chwila, od zapewnienia wrogowi krwawego pogrzebu, wywołując implozję, której raczej nie sposób było przeżyć. Jeśli jednak pojawiło się jakieś zagrożenie, to akolita nie zamierzał bawić się w półśrodki. Ryzyko było zbyt wielkie, toteż będzie polegał na najmocniejszej obronie, jaką posiadał - wielkiej i masywnej zapory w kształcie humanoidalnego posągu. W przypadku, gdy Kaguya w jakiś sposób wyrwie się z uwięzi, Ichirou będzie kontynuował swoje, kontrolując spore pokłady piachu i dążąc do zagrzebania w nich przeciwnika. Toshikasu zasługiwał na śmierć jak nikt inny.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Yoichi

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Yoichi »

Zawsze musiał przyjść ten pierwszy raz. Yoichi miał za sobą różne "pierwsze razy", ale raczej nie zdarzyło mu się brać udziału w tak wymagającej walce jaką toczył teraz. Poziom szedł stopniowo w górę - najpierw szybkie, bezproblemowe wyeliminowanie gościa od mgły, a później tego drugiego. Pierwszego zniszczył bez pomocy Nikusui, następnego już wspólnymi siłami. Później ten rzut shurikenami, który wyeliminował jednego z nich, a użytkownika fuutonu dotkliwie poranił. Akira wykończył korzystającego z elementu wody, a teraz został najstarszy i zapewne najbardziej doświadczony co zresztą było widoczne w poziomie jaki reprezentował. Zadał trochę ran, utrudnił wszystko, a sam był nietknięty. Rudzielec z trudem utrzymywał się na fali, lecz jeszcze go nie przykryła i liczył, że jednak wyjdzie zwycięsko z tego starcia nawet po zauważeniu przepaści w umiejętnościach. Sytuacja może stała się poważna, ale z pewnością nie Yoichi, który nadal twierdził, że da sobie radę, bo on i jego czworonogi kompan, to duet nie do pokonania. Niestety był jeden problem - psisko utkwiło gdzieś pod gruzem albo kolcami, a to, nie ukrywając, mocno martwiło i jednocześnie denerwowało młodego Inuzukę. On bez swojego Ninkena, to... to z pewnością nie on. Nie liczył się nawet jako pojedyncza jednostka wtedy. Zwyczajnie nie istniał Yoichi bez Akiry i na odwrót. Taka już była więź tego rodu z psami, a szczególnie tymi z rasy Urufu. Najbardziej niepokorna odmiana, najbardziej charakterna, ale również najlojalniejsza i oddana kiedy zyskasz ich szacunek.
Słysząc starca rudzielec uśmiechnął się lekko i pokiwał głową na boki. Rzeczywiście - niezbyt bał się śmierci, chociaż nie zamierzał też umierać. Zostawiłby wtedy swojego Ninkena, matkę, a także zemstę samych sobie. Nie mógł zwyczajnie odejść z tego świata. Chciał coś odpowiedzieć, ale w sumie nie było zbytnio czasu na gadanie. Znaki na ciele mężczyzny zaczęły obejmować coraz większą część, aż w końcu połączyły się, a on... mutował? Przypominało to nieco przemianę Inoue, gdyż wyszła z niego podobna bestia. Atak Nikusui nie trafił. Podobnie technika Yoichiego, który szczerze był zdumiony szybkością oponenta. Jego szanse na unik drastycznie spadły, ale nie zamierzał się poddawać - nawet z jakimś obrażeniem, które sprawiało, że byle krok to spora dawka bólu. Zdołał nawet uniknąć pierwszego trafienia, lecz kolejne wylądowało idealnie na żuchwie młodego Inuzuki. Już przygotowywał się psychicznie na nieprzyjemny trzask i opadniętą szczękę bynajmniej nie z podziwu, a zwyczajnego złamania, wyrwania jej z zawiasów. To całe szczęście nie nastąpiło, jakoś wytrzymał trafienie, które nie było tak potężne jak wcześniejsze - widocznie ta pokrywa z kamienia dodawała sporo siły. Rudy nie mógł jednak pozostawać dłużnym - spróbował w tym samym momencie ciąć w nogi swojego przeciwnika. Skoro i tak oberwie, to czemu nie ma oberwać też dziadek? Niestety coś zatrzymało jego Zetsumei - czarną, śmiercionośną kosę. Rzut okiem wyjaśnił - drewno... ale skąd ono się wzięło? To jakaś jego zdolność? Może umiejętność tego dziwnego czegoś co go zmutowało? Yoichi nie miał zbytnio czasu na zastanowienie. Odskoczył kawałek, przygotowując się na ryzykowne, aczkolwiek dosyć rozsądne posunięcie przyjęcia na siebie ciosu i zadania własnego, lecz nagle zostali zatrzymani przez... oklaski. Mimowolnie młodzieniec spojrzał w tamtą stronę i ujrzał Szkarłatnego, którego już wcześniej wyczuł, aczkolwiek nie skupił na nim swojego wzroku z powodu większych problemów i ciekawszych zajęć. Pojawiła się też Yuriko, którą też czuł już chwilkę czasu, a jednak nie pomogła. Widocznie niewiele różniła się od reszty swoich purpurowych kolegów. Chociaż teraz pomogą, kiedy został ostatni.
Młody Inuzuka niepodobnie do siebie milczał. Wysłuchał co do powiedzenia ma nieznajomy i zaśmiał się lekko, widząc jak ten z łatwością zatrzymał tak szybkiego, a także silnego przeciwnika zwykłym złapaniem za nadgarstek. Później rzucił nim niczym prawdziwym śmieciem. To napawało optymizmem, który udzielił się rudzielcowi - uśmiechał się i przyglądał z satysfakcją jak wkurzony starzec leci bezwładnie. Obrócił kosą jeszcze raz, aż zapiął ją na plecach, a następnie chwycił się za lewe ramię, aby sprawdzić czy w ogóle ma w nim czucie. Oderwał wzrok od własnego ciała, gdy przedstawił się nowy Szkarłatny. Zmierzył go wzrokiem, powąchał dokładniej i skrzywił się na jego słowa.
- Sprzątnąłem czwórkę Twoich śmieci. Twoja kolej. - dwójka zginęła z ręki Yoichiego na początku, później jeden wyeliminowany shurikenem, a ostatni przez Akirę. Młodzieniec nie mógł nawet chwilę odpocząć, bo nagle pojawiły się ogromne ilości wody. Szybko wskoczył wraz z stojącym obok dzieciakiem na budynek i wtedy coś zauważył. Jego uśmiech natychmiast zmienił się w poważną, a może nawet przerażoną minę. Zęby się zacisnęły, pięść podobnie. Warknął spoglądając, jak miejsce, w którym powinien być Akira poruszyło się, a chwilę później zostało zalane. W tym momencie wszystko przestało się liczyć. Przeciwnicy, kompani, cała osada, jego własne życie - liczył się jedynie Ninken. To coś niezrozumiałego dla każdego spoza rodu Inuzuka. Specjalna więź między członkiem rodu, a jego psem była znacznie potężniejsza niż jakakolwiek inna. Czworonogi to jak część własnej duszy, jej połowa albo i więcej. To coś ponad miarę rozumu.
Yoichi zaczekał jedynie, aż woda ustabilizuje się lekko - aby nie było fal, a później nie przejmując się bólem i nieaktywnym ramieniem rzucił się do wody, zaś przed samą nią, mając spory impet, zaczął wirować i w ten sposób wbił się pod wodę, zmierzając niczym pocisk do miejsca, w którym był Akira. Czy zastanawiał się nad ryzykiem, konsekwencjami, zagrożeniem? Skądże. Wszystko przestało się liczyć, bo musiał wyciągnąć swojego Ninkena spod wody. Cholera wie czy nie jest przygnieciony czymś - musiał mu pomóc nawet za cenę własnego życia. Miał zamiar niczym świder uderzyć w cokolwiek go blokowało, a następnie chwycić i o ile da radę - znów zacząć się kręcić wraz z nim, aby wyrwać go na powierzchnię wody. Jak sam nie dałby rady - to Akira go wyciąga w jakiś sposób. Z całych sił zwyczajnie walczą, aby razem wydostać się w bezpieczne miejsce. Psy to świetni pływacy, więc o ile jest w tej formie i łatwiej by było czworonogowi w taki sposób, to pewnie złapałby szczękami za ubranie młodzieńca i razem wypływaliby pomagając sobie w ten sposób.
Chakra Yoichiego: 22% (-2% za Shikyaku, które wciąż jest)

AKCJA I UŻYTE/PRZYGOTOWANE JUTSU:
Wyjaśnienie:
1. Yoichi zaraz po ustabilizowaniu się wody wskakuje w nią i używa Tsuugi, aby bez potrzeby pływania z nieaktywnym ramieniem trafić do Akiry i pomóc mu uderzając w cokolwiek go blokuje lub wyciągając go. Zwyczajnie stara się i on, i Akira, by byli bezpieczni.
2. Jak woda nie ustabilizuje się - trudno, wskakuje i tak. Akira to priorytet.
3. Całe otoczenie przestało się liczyć. Słowem - Yoichi jest otwarty na każdy atak.
4. Shikyaku dalej odpalone.
5. Akira dalej ma swoje szpony o ile jest w formie człowieka. Jak nie jest - no to nie ma.
Nazwa
Tsūga
Pieczęci
Brak
Zasięg
25 metrów
Koszt
Brak
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Jedno z podstawowych jutsu ofensywnych klanu Inuzuka. Użytkownik po aktywacji tej techniki zaczyna kręcić się wokół własnej osi z dość znaczącą prędkością. Gdy podczas obracania natrafi on na cel (np. człowieka), zadaje mu dość duże obrażenia, działając nieco na zasadzie wiertła. Technika jest na tyle silna, by używający jej shinobi mógł bez problemu przeszyć sobą dość grubą gałąź.
Nazwa Jutsu: Dōbutsume
Pieczęcie: Brak
Dziedzina: Klanowe
Ranga Jutsu: D
Zasięg Jutsu: Na ciało - od 5 do 10 centymetrów
Koszt chakry: E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2%
Opis: Prosta i przydatna technika, gdy pod ręką nie ma ostrej broni. Jutsu polega na utwardzeniu i wydłużeniu swoich paznokci do rozmiarów szponów przypominających kształtem te psie, lecz znacznie dłuższe. Minimalnie wydłużają się do dodatkowych pięciu centymetrów, lecz w dowolniej chwili mogą jeszcze wydłużyć się o kolejne pięć, lecz już nie skrócić. Aby je skrócić należy zaprzestać używania techniki, wtedy wracają do normalnej długości. Szpony są znacznie lepsze niż te podczas Shikyaku no Jutsu (klanowa), gdyż są ostre jak brzytwa i wytrzymałe niczym stal oraz dłuższe. Utrzymanie tej techniki zużywa tyle chakry, że nie jest to zupełnie odczuwalne.
Nazwa
Shikyaku no Jutsu
Pieczęci
Brak
Zasięg
Na ciało
Koszt
E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2% (2% utrzymanie)
Specjalizacja
Walka wręcz w zwierzęcym stylu
Opis Proste jutsu, dostępne tylko dla klanu Inuzuka. Technika ta pozwala na wyostrzenie użytkownikowi zmysłów do poziomu, który standardowo osiągnąć mogą tylko zwierzęta. Tym jednak, co poprawia się najbardziej, jest węch - staje się on niezwykle wyczulony, co pomaga np. w tropieniu. Technika pozwala również wydłużyć sobie pazury i biegać na czworaka, przy zwiększeniu siły i szybkości. Sygnałem aktywacji jest otoczka chakry.
Bonusy
Wzmocniony węch, +10 Szybkość, +10 Siła na czas aktywacji
STATY I EQ:
YOICHI - Zasięg węchu: 1200m

KEKKEI GENKAI: Inushiro
NATURA CHAKRY: Fuuton
STYLE WALKI: Mokuzai (KiJutsu)
UMIEJĘTNOŚCI: Brak
PAKT: Brak
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 50 + 10 (Shikyaku) = 60
    WYTRZYMAŁOŚĆ 33
    SZYBKOŚĆ 50 | 60 + 10 (Shikyaku) = 70 (-10 z ran) = 60
    PERCEPCJA 45 | 55
    PSYCHIKA 1
    KONSEKWENCJA 1

KONTROLA CHAKRY D
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Mokuzai (+10 Szybkość, +10 Percepcja)
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • NINJUTSU E
    FUUTON C
    KIJUTSU D
    KLANOWE B
EKWIPUNEK

PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Wielka, czarna kosa - Zetsumei (na plecach)

PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
Lewa kieszeń - 2x Kunai, 5x Shuriken, 2x Bomba Dymna, 1x Notka Świetlna
Prawa kieszeń - 1x Kunai, 7x Shuriken, 1x Bomba Dymna, 1x Kunai z przyklejoną Notką Świetlną

AKIRA - Zasięg węchu: 1600m - Aktualnie forma ludzka.
CHAKRA AKIRY: 88%

ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 75 | 94
    WYTRZYMAŁOŚĆ 75
    SZYBKOŚĆ 65
    PERCEPCJA 65
    KONSEKWENCJA 45
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Hardość (+25% siła)
Akira ma przy sobie: 1 kunai.
0 x
Ryūji

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Ryūji »

Wiele obrońców pałacu nie mogło pogodzić się z decyzją o odwrocie, rozkaz który padł tak nagle mógł się wydawać w obecnej sytuacji nieco absurdalny. Sabaku doskonale radzili sobie w odpieraniu ataku wroga, mieli balisty oraz wysokie mury więc optymista mógł by rzec, iż bitwa idzie po myśli władców piasku, niestety na losy potyczek często wpływają czynniki zewnętrzne tak jak i w tym wypadku. Wiadomość, którą otrzymał lider Sabaku mówiła o zniszczeniu całej wioski i to w taki sposób jakby to było dziecinie proste. Ryuji starał się trzymać blisko Jou, gdyż miał nadzieję, że być może dowie się czegoś więcej podczas wykonywania odwrotu na temat tajemniczej puszki, bardzo zaciekawiła go tak wielka moc do której mieli dostęp ludzie od tajemniczego hologramu. Żeby wypełnić już wręcz tradycje władcy piasku utworzyli latające platformy i ruszyli na zachód, gdy tylko minęli granice pałacu blondyn przypomniał sobie o rzekomo dwóch najpotężniejszych rodach, które walczyły nieopodal murów, jednak zostały tam tylko zgliszcza jakie zostawiły po potyczce. Słowa lidera na temat ich siły troszkę zdziwiły a może raczej zniesmaczyły Ryuji'ego, nie znał ich prawdziwej mocy ale już miał w planach zweryfikowanie jego słów, czy pociąg do potęgi to wina jego ojca, który od dziecka wpajał mu, że tylko to liczy się w tym świecie? Tego nie wiedział ale pewnym było, że jeszcze długa droga przed nim do osiągnięcia celu. Odwrót przebiegał dość sprawnie dzięki śmiałkom, którzy postanowili zostać na swych pozycjach do samego końca i tym samym umożliwić swobodne przemieszczenie się reszcie obrońców, lecąc blisko Jou blondyn usłyszał gdy lider wspomniał coś o wypuszczeniu Ichibiego, czy to właśnie to miała być ta tajemnicza puszka? Ryuji miał zamiar nawet spytać o to bezpośrednio przywódcę lecz nie było już takiej możliwości, szybkie kościane pociski przemknęły między obrońcami siejąc spustoszenie, blondyn runą na ziemie uderzając boleśnie o piaszczyste podłoże. Jednak nie wszyscy Kaguya byli uwiązani walką przy murach, niebieskooki podniósł się masując obolałe ramię i zauważył iż obok niego stoi nie kto inny jak Ichirou i Jou.
-Od początku do końca ramie w ramie co? Rzucił krótko po czym odezwał się napastnik, który prawdopodobnie przerwał ich lot, zarówno on jak i lider Sabaku widocznie się znali a to mogło świadczyć o tym iż przeciwnik był na zbliżonym poziomie do Jou. Wielkie kościane wiertło robiło wrażenie ale gdy wyciągną swój własny kręgosłup i użył go jako bicza, Ryuji przez moment wpadł w osłupienie, widział iż manipulacja kośćmi to umiejętność z której słyną Kaguya ale czegoś takiego jeszcze nie widział. Blondyn otrząsną się i szybko przeanalizował sytuację, mieli przewagę liczebną leczy na jak długo, miasto wręcz roiło się od popleczników Toshikasu jak nazwał go Jou, czas też nie działał na ich korzyść, gdyż w każdej chwili mogła pojawić się puszka. Ryuji pomyślał by wytworzyć bardzo gęstą mgłę wokół całej czwórki aby wykorzystać ją do szybkiego wznowienia odwrotu lecz nie było pewności, iż to zadziała natomiast Ichirou podjął decyzje o wymazania ich przeciwnika z tego świata. Kuzyn natychmiast zebrał się do ofensywy wykorzystując wszech obecny piasek, niestety Ryuji zdawał sobie sprawę z własnych słabości i że w obecnym stanie nie jest kimś kto może stawić czoła takiemu przeciwnikowi, na szczęście tym razem nie był sam. Blondyn nakazał piaskowi by ten swobodnie lewitował wokół jego osoby, zamierzał wykorzystać to do obrony przed atakami ze strony kaguya w postaci różnego rodzaju zasłon a także był gotów do szybkiego reagowania w postaci odskoków oraz uników. Ryuji wyciągną z torby na sprzęt dwa shurikeny oraz zwiększył dystans od przeciwnika, wiedział iż walka głównie będzie się toczyć pomiędzy najstarszymi a jego zadaniem wraz z Ichirou było wspieranie przywódcy, chciał zając najdogodniejszą pozycję by wykonać atak, tak aby nie ranić w żadnym wypadku któregoś ze swoich i cisną shurikeny w napastnika, jednym starał się wycelować w głowę a drugi w brzuch cały czas pamiętając o obronie własnej.
SIŁA 14|14
WYTRZYMAŁOŚĆ 1|1
SZYBKOŚĆ 20|30
PERCEPCJA 20|30
PSYCHIKA 14|14
KONSEKWENCJA 1|1

Suna Kanri (Teichi): Reberu Di: -5%
Chakra: 46%
0 x
Shigeru

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Shigeru »

Dość szybko okazało się, że pył który został wyrzucony przez Uchihe, nie jest zwykłą zasłoną dymną, tylko czymś w rodzaju podpałki, która w kontakcie z Katonem miała rozbłysnąć nowym, mocniejszym wybuchem ognia. Tak też się stało w chwili gdy wszedłem w ciemną powłokę dymu. Na szczęście i tym razem okazało się, że przybrana kamienna powłoka dobrze spisuje się w kontakcie z takimi elementami, choć tym razem poczułem jak ciepło przenika przez stworzoną na własnym ciele barierę i zaczyna parzyć...
Szczęście w nieszczęściu, że stworzony pył pokrył jedynie niewielki fragment korytarza i po chwili wyskoczyłem z niego po drodze posyłając kunaie, które jak się okazało po przebyciu pyłu - wbiły się w bark oraz w udo Uchihy. Gdy też więc wyskoczyłem z ognia natychmiast wykonałem to co dla oponenta przygotowałem. Zmieniłem koncepcję walki, zmieniając swoje położenie. Stanąwszy na dłoniach przeciwnik mógł być skołowany i nie spodziewać się takiej zagrywki z mojej strony, a silne uderzenie kamienną stopą, którego prawdziwą siłę mógł odczuć po uderzeniu w twarz przeciwnik, pokazało że i tym razem miałem rację wykonując taki ruch. Krew, które obficie pokryła jego nos i usta, były tego potwierdzeniem.
Wykonane uderzenie posłało oponenta dwa metry dalej, co mimo, że mogło go nie co ogłuszyć, wcale nie okazało się dla mnie wygodne gdyż odległość między nami się powiększyła, a na dodatek nie dostałem dogodnej sytuacji, aby posłać z ręki kunai'a, który mógłby zakończyć tą walkę. Nim też więc zdązyłem wymyślić coś innego, przeciwnik wyciągnął kunaie i złożył je nad głową, generując rozbłyski, które okazać się miały żywiołem Raitonu. A na spotkanie z tym żywiołem, przygotowany nie byłem, zwłaszca w takiej formie w jakiej byłem obecnie. Zanim jednak przyszło mi się z Raitonem spotkać - wydarzyło się coś, czego w ogóle się nie spodziewałem. Pojawiła się w tunelu kolejna osoba, kobieta która wyrzuciła z siebie silny pocisk Fuutonu, który odrzucił w głębie korytarzu mężczyzne, a mnie samego przewaliło na brzuch co też nie było niczym zaskakującym jeżeli wzięło się pod uwagę to w jakiej pozycji się wcześniej znajdowałem. Kolejne jednak słowa kobiety szybko mnie otrzeźwiły.
Odbiłem się dłońmi szybko od podłoża, natychmiast odwracając się w stronę wroga, a następnie nie czekając na jakąkolwiek jego reakcję, posłałem w okolice jego głowy kunaia, którego trzymałem właśnie w dłoniach. Postanowiłem także wykorzystać fakt, że znajdował się on na klęczkach z głową przy ziemi, dlatego też dezaktywowałem swoją powłokę kamienną, i formując specjalną pieczęć, tupnąłem nogą, by wtem spod jego głowy wyskoczył z ziemi Dotonowy kolec, który przyszpiliłby jego krtań do ziemi. Na wszelki wypadek trzymałem pieczęc by w przypadku gdyby przeciwnik zamierzał wykonać unik, czekała na niego powtórka z rozrywki także w innym miejscu. Gdyby zaszła taka potrzeba byłem również gotowy posłać w jego stronę kolejne żelastwa, byleby tylko padł bez życia na ziemię.
Cały czas jestem pozostaje czujny w stosunku do kobiety, która to o dziwo mi pomogło, chociaż jej nie znałem. Skądś jednak znała moje pochodzenie i na ten moment musiałem jej po prostu zaufać. Druga taka szansa szybkiego wykończenia oponenta trafić się prędko nie może.
  1. Ilość chakry: 48% - 5%/10% (w zależności od tego czy wystarczy 1 czy 2 kolce) = 43%/38%
[*]W chwili śmierci oponenta zamierzam ostrożnie zbliżyć się do niego, a następnie dokładnie go przeszukać, zbierając wszelki ekwipunek, który mógłby mi się przydać. Po dokładnym przeszukaniu, zamierzam pozbierać również wyrzucony ekwipunek i schować go na powrót do swoich kabur oraz torby. Gdyby przeciwnik posiadał jakąs torbę, lub kaburę - też ją zabieram.
[*]Dopiero po przeszukaniu zwracam uwagę na moją rozmówczynię.
[*]3 shurikeny oraz 4 kunai'e odliczone.

ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 60
WYTRZYMAŁOŚĆ 70
SZYBKOŚĆ 100 | 110
PERCEPCJA 50 | 60
PSYCHIKA 40
KONSEKWENCJA 50
KONTROLA CHAKRY: B
MNOŻNIKI: Gōken (+10 Szybkości, +10 Percepcji)
Nazwa
Doton: Doryūsō
Pieczęci
Ptak
Zasięg Max.
10 metrów
Koszt
E: 8% | D: 8% | C: 5% | B: 5% | A: 3% | S: 2% | S+: 2% (od kolca)
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Ofensywna technika Dotonu niskiej rangi. Polega ona na wytworzeniu włóczni/kolców z ziemi, które wbijają się w ciało przeciwnika. Choć techniki można stosować ofensywnie, można też czasem się nią bronić. Dużym plusem tego Jutsu jest to, że kolce mogą wyrastać ze ścian, ziemi, skał. W zasadzie ze wszystkiego, wystarczy, żeby miało to kontakt z ziemią. Wystarczy jednak uderzenie o sile 40 bądź Jutsu D i z naszych kolców zostanie tylko proch...
0 x
Senju Toshio

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Senju Toshio »

Dotarł do celu i w porywie oglądanego spektaklu zaczęła doskwierać mu bezsilność. Mały chłopak znalazł się tutaj całkiem przypadkowo. Walka w niczym tu nie pomagała, a jednak była główna atrakcją i tragedią dzisiejszego dnia. Nie potrafił tego zrozumieć, a jednak działo się to na jego oczach. Trudy innych przerastały go na tyle, że mógł jedynie stać i patrzeć, bez większego celu. Włączenie się do pojedynku mogło stanowić motor napędowy, lecz instynkt podpowiadał mu, że może skończyć źle. To oczywiste, jakoby już w pierwszej chwili mógł zostać pozbawiony przytomności, czy życia. Ślady krwi były widoczne wszędzie, nawet na znajomych mu twarzach. Mimo to otuchy dodawał fakt, że jeszcze żyli, a Toshio nie był do końca zdolny im pomóc. Nie miał w swoim asortymencie niczego, co wywrze jakiekolwiek znaczenie. Mimo to został wysłany z Shigeru, żeby odkryć, co tak naprawdę się dzieje. Musiał wziąć się w garść i odnaleźć w sytuacji.
Bezczynne siedzenie skończyło się wraz z odpowiedzią Yoichiego, a zarazem zlokalizowaniem wspomnianej przezeń osoby. Nikusui także walczyła i to ukazując dość nietypowe zdolności. Potyczka z nieprzyjaznym staruszkiem odbiła się blaskiem w wielkich oczach chłopca. Za nic nie przegapiłby czegoś podobnego, nie ważne za jaką cenę. W końcu od chwili powstania zamieszania jego los był zabezpieczony. Miał szczęście, że pozostał z kuzynem, bo w innym wypadku mógłby sobie tak długo nie poradzić. Oczywiście unikanie zagrożenia na swój sposób wywierało na nim wspięcie się na wyżyny własnych umiejętności. Jako shinobi nie mógł pozostać bezczynny. Zatem jego dalsze ruchy były podyktowane towarzyszeniu dziewczynie, jako że pozostawił Shigeru na dole, gdzie walczył z Uchiha. Tutaj jednak działo się stanowczo za wiele, żeby teraz mógł do niego wrócić. Oklaski sprawiły, że nie dokończył drogi do Nikusui. Jak pozostali był świadkiem rozmowy dwójki rywali. Rozpoznawał te szkarłatne szaty, które przewijały się na krótki moment podczas turnieju. Ostatecznie byli to ludzie zakonu Shiro Ryu. Toshio w skupieniu i nieufności do każdego kto mianował się liderem swojego ugrupowania obserwował, aby potem móc wszystko zrelacjonować Shigeru. Niemożliwe, żeby starszy kuzyn nie wyszedł z opresji zwycięską ręką. W gruncie rzeczy niezrozumiałe słowa wywarły zdziwienie, gdy do uszu trzynastolatka doszło miano Senju. Nie miał na to jednak wpływu, kiedy zaskoczyła go fala wytworzona przez silną technikę Suitonu. Nie czekając długo ratował się tym samym sposobem, co reszta i wspiął się wyżej na budynek.
Oglądnął się za Yoichim, który w panice wskoczył do wody. Zarazem imponująco i w dość nagłym celu. Nie było przy nim jego kompana Akiry, a jako że Toshio niewiele miał do roboty, to mógł za jakiś czas sprawdzić, czy wypłynie. Jego postawa i rany nie wskazywały na odpowiednią sprawność. Ktoś obolały może w każdej chwili poczuć się gorzej. Mimo wszystko w pierwszej kolejności zbliżył się do Nikusui. Jeśli była na innym budynku to ostrożnie wyczekał momentu, aby nie ucierpieć w starciu z taflą wody i wtedy przeskoczy gdzie trzeba. Nie wiedział, co miałby zrobić, dlatego szukał pomocy u dziewczyny.
- Wróciliśmy. Tylko, że Shigeru został zatrzymany na dole w tunelach pod miastem. Walczy z jednym Uchiha. - próba uśmiechu na pewno nie wyszła tak, jak trzeba. Informował o tym nie ze względu na nagłą potrzebę pomocy mu, aby zwalczyć tą przeszkodę. Trzeba było mu pomóc z troski o gniewny stan po makabrycznym widoku i oszustwie, jakiego dopuścili się Uchiha. Nie znał się na tym, ale jeśli ta walka mu pomoże w zneutralizowaniu niechcianego stanu, wtedy odetchnie z ulgą. Na razie nic więcej nie przychodziło mu do głowy, a może uzyska jakiś skrót tego przez co przeszła główna grupa, od której to się rozpoczęło.
Nieprzyjemny w odbiorze przywódca Shiro Ryu, który nic sobie nie robił z powstałego otoczenia, sprawił, że Toshio czuł do niego respekt, a razem pełną nieufność. Otoczka tajemniczości przylegała do mężczyzny i przerażała tym, że tak wiele wiedział. To z kolei irytowało wszystkich tych, którzy nie mogli połączyć szczegółów. Toshiemu powstały mętlik sugerował, że wolałby odstąpić. Nie zrobił tego, tak naprawdę ze względu na rodowe nazwisko, które usłyszał.
- Senju Akuma? Kim on jest? - zadał pytanie osobie, która wypowiedziała te imię. Jeśli pochodził z jego klanu to wcześniej zademonstrowana, mroczna przemiana była wcale na miejscu. Nie pasowała do tego, co wpajano mu za młodu i co nadal uważał za prawe. Nic z tego nie rozumiał, za to ważne, żeby powtórzyć to wszystko komuś, kto jakoś to przejrzy.
Chakra: 88%

Chłopak, jak dotąd stosował metodę bezkonfliktowego poruszania się po polu walki i otoczeniu. Dobrze, gdyby tak to się zachowało. Nie było zatem potrzeby wcielania w życie niedorzecznej propozycji Szkarłatnego dotyczącej jakiegokolwiek dobijania przeciwników. Mimo to ważne było uzyskanie przez Toshio informacji, które go zaciekawiły. Dlaczego nazwał staruszka Senju Akuma i co to znaczy. Liczył na odpowiedź, co chyba leżało w naturze dorosłych. Niemniej rola, jaką odgrywał nic nie znaczyła, a korzystając z nowo powstałego i zapełnionego przez wodę miejsca ponownie wrócił do czujnej postawy.
Jako, że zagrożenie na pewno ot tak nie zniknie, wtedy w luźniejszym momencie na powrót zamienia technikę podmiany na jej wodną poprzedniczkę, która wydawała mu się skuteczniejsza w powstałych warunkach.

Zastosowanie: Suiton - Mizu Kawarimi.
Nazwa
Suiton: Mizu Kawarimi
Pieczęci
Brak
Zasięg
Maksymalnie 20 metrów
Koszt
E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2%
Dodatkowe
W pobliżu musi być jakiś zbiornik wodny
Opis Najzwyklejsze Kawarimi no Jutsu - lecz z jedną, za to znaczącą różnicą. Tym razem użytkownik może się zamienić miejscem z dowolną cieczą o tej samej objętości, co jego ciało. Dzięki temu można podmienić się z odrobiną wody z np. jeziora, nie zaburzając jej powierzchni - i co ważniejsze, wychodząc z opresji. Aby technika zadziałała, trzeba spełnić te same warunki co przy normalnym Kawarimi - trzeba być świadomym nadchodzącego ciosu.
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
Siła 10
Wytrzymałość 10
Szybkość 20
Percepcja 21
Psychika 5
Konsekwencja 5

KONTROLA CHAKRY E
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Percepcja: 21 | 41

POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
BUKIJUTSU
Shurikenjutsu D
ELEMENTARNE
Suiton D
0 x
Yoshimitsu

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Yoshimitsu »

Wpatrywał się w nią niewyraźnym i lekko nieobecnym spojrzeniem, wszystkie rany jakich doznał, zmęczenie i dalej irytujący efekt po starciu z Hisato... To wszystko skumulowane w jedną rzecz sprawiało, że Yoshi wyglądał tak jak wyglądał, a również tak też się czuł. Ból rozchodził się po całym ciele, ledwo mógł się poruszać czy choćby utrzymywać otwarte powieki. Sharingan zniknął z jego ślepi, krwiste ślepia delikatnie wyblakłe pozostały bez zbędnych na ten moment trzech czarnych łez. I tak miał wyglądać teraz ktoś kto zwie się Czerwonym Królem? Ktoś kto twierdzi, iż nikt na drodze mu stanąć nie może? Smutna, dziwna prawda... Chłód ogarnął jego ciało, zdawało mu się jak gdyby jego organizm został wrzucony do wanny wypełnionej lodem dla zmniejszenia bólu... To działało, bo ból znikał lecz za koszt tego, iż on coraz to bardziej słabnie, oddając się w krainę do której wysyłał część napotkanych ludzi. Szaleństwo nie znikało z jego twarzy, lecz nie było już takie wyraźne, być może to dlatego, że utrzymywało się po prostu przez jego chory charakter.
Wtem zaczął odczuwać coś w rodzaju ciepła. Nie odczuwał już jakby temperatura spadała, nie był to również wpływ otoczenia, to uczucie powoli znikało. Krew w jego żyłach zaczynała płynąć żwawiej, jak gdyby została uzupełniona. Łapiąc kolejne hausty powietrza w płuca nie towarzyszył mu już dziwny brak ograniczenia, a odczuł jak klatka piersiowa unosi się tuż na jego oklapniętych ślepiach. Mrugnął... Obraz delikatniej się wyostrzył, pierwsze co udało mu się zarejestrować było nic innego jak brak dziury, która została zasklepiona przez znajomą mu tkankę. Zaraz dostrzegł zieloną poświatę, która otaczała delikatne pokryte krwią dłonie. Zaśmiał się...
-Hah... -krótki charakterystyczny śmiech mówiący nikomu innemu jak Rudowłosej, że zaczyna wracać do siebie. -Bogowie przecież też mają swoje boginie no nie?-rzucił między myślami, słowami które tylko on usłyszy i zrozumie. Przymknął po raz kolejny ślepia. Starał się poruszyć palcami, zacisnąć pięści, delikatnie przesunąć nogi. Wszystko to zaczynało powoli wracać do siebie, a chłód odczuwalny wcześniej już dawno zniknął. Teraz oblewał go tylko zimny pot, ale to normalne w takiej sytuacji. Co prawda był można to powiedzieć w delikatnie innej skórze, jednak co mógł zrobić, nie mógł narzekać skoro żyje. -Będę miał zajebistą bliznę co?-powiedział w momencie kiedy to pewnie nie odczuwał różnicy między tym jak został ranny, a po.
Otworzył ślepia, w nich znów zaiskrzył Sharingan, a on mógł teraz spojrzeć na to co dzieje się na około niego. Nie był przez moment obecny, to mogło wiele zmienić na polu walki. Po raz kolejny jego organizm wyczuł potężną chakre, która wzbiera się gdzieś przed nimi, znów ta jej potężna ilość, ten mrok... -Pierdolone kopie.-powiedział w stronę Inu. Jeszcze ktoś ostał się na nogach, a towarzysząca mu kobieta wraz z psiarzem pewnie męczą się w pojedynku. Nim zdążył ich namierzyć usłyszał klaskanie dochodzące gdzieś zza niego? Odwrócił łeb na tyle ile mógł. Dostrzegł kogoś... Kto nie posiadał chakry o rozmiarze zwyczajnego człowieka. Była przez niego tak kontrolowana zarazem, że nie sposób byłoby zauważyć jej przepływ. To wydarzenie było nafaszerowane tak potężnymi wojownikami, o których Yoshi nawet nigdy nie miał snów. To wywoływało u niego chęć sprawdzenia jak potężny jest każdy z nich, lecz organizm mu już na to nie pozwoli. Nie dziś, nie tutaj.
Nie trzeba było czekać na reakcje bestii, której chakre wyczuwał w powietrzu już od pewnej chwili, teraz już wiedział do kogo ona należy. Do oponenta, który bardziej przypomina potwora niż człowieka. Czy była to postać zdolna pokonać "klaszczącego" mężczyznę. Odpowiedź pojawiła się wręcz natychmiast. Nie... Można powiedzieć, że pojawiła się swego rodzaju wymiana słów i ciosów, lecz to jest wielkim nagięciem rzeczywistości.
W tym samym czasie Inu kończyła już leczenie Uchihy, który ledwo powstrzymywał się od rzucenia w chyba ostatni wir walki jaki zostanie tutaj napotkany. Pojawiła się wodna fala, której wszyscy uniknęli bez trudu. Yoshi stał obok Inu, rozglądnął się na wszystkie strony by ocenić kto gdzie jest, a także znaleźć ostatniego przeciwnika. Lub może już go nie ma... -Ehh... I co teraz? Koniec?-rzucił do Inu, choć liczył na odpowiedź od innych. Dalej nie był pewny czy są "bezpieczni".
48% chakry

Mimo wyluzowanej pozycji, dogląda wszystko Sharinganem, nie jest to trudne jeśli ma się wszystkich na widoku. Oczywiście, jest przygotowany na unik czy wykonanie Kawarimi (jeśli się da). Również ostrzeże Inu jeśli zajdzie taka potrzeba i ta nie zauważy ataku.
Na wodzie czy budynku? Nie wiem gdzie stoimy, utrzymuje się wiadomo jak jbc.

ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA1 (+10 Styl) = 11
    WYTRZYMAŁOŚĆ 20
    SZYBKOŚĆ 84 (+10 Styl) = 94
    PERCEPCJA 32 + 40 (shar) = 72
    PSYCHIKA 100
    KONSEKWENCJA1
KONTROLA CHAKRY B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: +10 Siła i Szybkość ze stylu
Nazwa
Sharingan: San Tomoe
Środkowy i ostatni powszechnie znany poziom Sharingana - powyżej niego sięgają już bardzo nieliczni. Na tej randze Uchiha staje się niezwykle niebezpiecznym przeciwnikiem. Po pierwsze, znacząco rośnie jego możliwość kopiowania jutsu. Nie tylko może on kopiować praktycznie wszystkie jutsu i wykonywać je jednocześnie z wrogiem - wygląda to tak, jakby czytał on w jego myślach. Miażdżąco rośnie jego percepcja, a talent w kontrolowaniu Bijuu staje się już zadowalający.
Możliwości
  • Widzenie chakry przeciwnika
  • Rozpoznawanie genjutsu
  • Odróżnianie klonów od oryginału - Klony rangi B w dół
  • Wejście do umysłu Jinchuuriki - Shinobi zyskuje możliwość uspokojenia Demona, a także zdarcia trzech pierwszych ogonów z Jinchuuriki. Koszt: 6% chakry.
  • Bonus atrybutów - percepcja użytkownika rośnie o 40 punktów
  • Kopiowanie technik - Można kopiować wszystkie widziane techniki (oprócz innych KG i Hijutsu, rzecz jasna) i wykonywać je w tym samym momencie co przeciwnik. Koszt: 4% od techniki.
Wymagania
Dziedzina klanowa na B, misja rangi A z zagrożeniem życia.
Koszt
2% za turę
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Nikusui »

Chociaż przeciwników było coraz mniej, a tak mogłoby się im zdawać, to sytuacja była naprawdę dziwna. Został jakiś jeden staruch, który za cholerę nie chciał odpuścić, wściekając się niemiłosiernie na zaistniała sytuację. Stracił przecież swoich ludzi, a wojował za nich wszystkich razem wziętych. I chyba wcale nie myliła się w swoim przekonaniu, bo na jej oczach zamienił się... no, w coś. Coś, czego nie mogła określić czy nazwać. Nie miała z czymś takim wcześniej styczności, więc przez krótką chwilę jej oczy otworzyły się szerzej, jakby w powoli mijającej mgle wynajdywała bardziej wyrazisty obraz. To rokowało dla niej oczywiście dobrze, bo oznaczało, że wzrok zaczął wracać do normy. Gorzej już jednak robiło się po słowach tego starego pryka. Najwidoczniej chciał wykorzystać moment i zaatakować Yoichiego po pojawieniu się Toshio. Co znowu oznaczało zagrożenie dla nich dwóch. Mało tego, młody Senju był tu sam, nie było z nim Shigeru, ale była pewna, że niedługo sytuacja się trochę rozjaśni. Do tego czasu mogła wpłynąć trochę na ich losy. Starała się zaatakować przeciwnika, ale niestety się nie udało, bo w tym "stanie" zdołał bez problemu uniknąć wiązki. To z kolei było szansą dla Inuzuki, który nie zamierzał tracić okazji i zaatakował. Niestety, nieskutecznie, samemu przy tym obrywając. Zapowiadało się jednak na to, że na tym nie poprzestaną, gdyby nie oklaski. Ni stąd, ni zowąd, bo tak po prawdzie wcześniej nie zwróciła uwagi na przyglądających im się ludzi. Dojrzała jednak w nich Yuriko. Przekonała ich? Niezbyt szybko, no ale... może nie za późno?
Potem wszystko działo się naprawdę szybko, bo nieznany jej mężczyzna zaczął swoje przemówienie, przerwane zresztą, więc automatycznie uwaga skupiła się na nim. Odruchowo tylko odczepiła od policzka kosmyk białych włosów, nieco ubarwionych zeschniętą krwią. Dłoń jedynie na chwilę znieruchomiała, kiedy usłyszała nazwisko tego, z którym do tej pory walczyli. Senju, doprawdy?
Nim jednak zdążyli się czegokolwiek dowiedzieć, musieli pogonić na dachy ocalałych budynków, by uchronić się przed potężną falą wody. Zrobiła to na tyle gwałtownie, że tylko podczas zmieniania swojego miejsca, przelotnie zerknęła na Toshio by upewnić się, że wiedział, co zrobić. Najwidoczniej nie miała powodu do obaw, bo na tyle chłopak potrafił o siebie zadbać. I to nawet nie było tak, że czuła potrzebę ratowania wszystkich dookoła. Zainteresowanie i chęć ewentualnej ochrony tego małego chłopaka, zapewne brała się z rodzącej się w niej słabości do Shigeru.
- Skoro do tej pory byliście razem, to pewnie i on zaraz do nas dołączy. - mruknęła z przekonaniem, jakby zupełnie pomijając zalewającą teren wodę. Miała nadzieję, że Shigeru zdąży wydostać się z tunelu przed falą, albo jakoś zdąży odpowiednio zareagować. Inaczej sytuacja przedstawiałaby się dla niej bardzo nieciekawie. Zwłaszcza, że gdzieś w kącie swojego umysłu, czuła się odpowiedzialna za Toshio, dopóki nie ma starszego z Senju.
Kim oni wszyscy do cholery są. To było dobre pytanie. Jakieś ugrupowania, walki organizacji, zazdrość, zawiść, śmierć i przyglądanie się temu wszystkiemu z tym zasranym spokojem na twarzy. Co to byli za ludzie? Czy aż taka rzeź przynosi im jakąś dziwną przyjemność?
Odruchowo przysunęła się jeszcze bliżej Toshio, wpatrując się zaciekle w twarz Hanjiego. Potrzebowała wyjaśnień, bo nie wiedziała czy to już koniec czy może zaraz wyrośnie przed nimi kolejny stopień, który będą mogli pokonać. Jej wzrok jedynie uciekł na chwilę, kiedy Yoichi wirując popędził w stronę tafli wody. Nie trudno było się domyślić, że szukał Akiry. Jej noga w tym momencie delikatnie drgnęła, ale nie dołączyła do chłopaka. Postanowiła, że zrobi to, jak już rzeczywiście znajdzie swojego podopiecznego i będzie potrzebował takowej pomocy. Jej czy chociażby Toshio. Psiak był spory, raczej nie nosił go na rękach, a na pewno nie w tak ciężkich warunkach.
Ciągle jednak była czujna i zważała na jakiekolwiek dalsze zdarzenia, by reagować. Nie tylko względem siebie, ale również młodego Senju, na którego barku trzymała swoją dłoń. Nieco zmęczoną, brudną od ziemi i zasychającej krwi, ale tutaj nie wyróżniała się na tle innych. Większość z nich wyglądała podobnie, więc ten widok nie mógł dziwić. Mógł co najwyżej kogoś boleć, ktoś mógł mieć na to za słabe nerwy, ale nie oszukujmy się, ninja powinni się przyzwyczaić do takich widoków.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Inoue

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Inoue »

Yoshi powoli wracał do siebie, z jego ust nie schodził potworny uśmieszek, który był nieco niepokojący. Dziwnie by było umrzeć z uśmiechem na twarzy, ale na razie nie było mowy o takim końcu. Dziewczyna leczyła jak tylko umiała starając się skupić na Czerwonowłosym jak tylko mogła wśród piekielnej wojny, która toczyła się naokoło. Na szczęście chłopak powoli wracał do siebie. Wpierw wydał z siebie dziwny dźwięk. Po chwili wrócił mu humorek. To dobrze wróżyło. Ruda uśmiechnęła się ciepło w jego stronę, choć podczas aktywowanej pieczęcie mogło to nie wydawać się zbyt urocze. - Blizny dodają ci charakteru, który kocham - Puściła mu oczko podczas odpowiedzi na jego pytanie. Przyłożyła dłoń do jego policzka delikatnie go po nim głaszcząc po czym pocałowała go w czółko, jak to robią matki opiekujące się małymi dzieciakami.
W oczach Yoshiego zalśnił sharingan. Gra toczyła się dalej, wojna nie czekała, nie dawała nawet chwili wytchnienia. Również rozejrzała się po okolicy by rozeznać się w sytuacji. Pozostałej dwójce został jeden przeciwnik. Poszło więc w miarę sprawnie nie licząc oczywiście poniesionych ran.
Nagle do uszów rudej doszło klaskanie. Cóż to, kabaret? Pospiesznie spojrzała w kierunku dźwięku, pojawiła się dziwna osoba w czarnym płaszczu, spod cienia ujawniał się tylko cień padający na twarz. Wraz z nim kroczyli pozostali, nie wyłączając w to kobiety, która była z nimi poprzednio w drużynie. Inu spojrzała na nią nieufnie, czyżby zmieniła stronę, po której walczy? Zaczął przemowę typową dla złego charakteru, choć pod tym względem nikt nie przebije Yoshiego. Najwyraźniej był rozbawiony wszystkimi tutejszymi wydarzeniami i walkami, dla niego był to teatrzyk z kukiełkami, które były wyłącznie rozrywką. Niestety, ktoś zakłócił chwalebną przemowę głównego Szkarłatnego, demon rzucił się na niego tworząc jakiś wodny wir. Ten jednak zatrzymał atak poprzez złapanie napastnika za nadgarstek, nawet się nie wysilając podczas tego ruchu. Następnie rzucił niejakiego Senju w najbliższy budynek, wgniatając go w ścianę po czym kontynuował swoją przemowę rodem złego charakteru. Okazało się, że ten koleś doskonale zna ich wszystkich. Inu przechyliła nieznacznie głowę ze zdziwienia. Co za debil by się mną interesował? Szkarłatny koleś postanowił się również kulturalnie przedstawić, był Dairyu zakonu Shiro Ryu co oznaczało, że jest niebywale silny. Ruda uśmiechnęła się szeroko czując przebiegający dreszcz na plecach. Czekała niecierpliwie na wyjaśnienia jak i na pełny pokaz siły Hanjiego. Nie zdążył, znów mu przerwano, tym razem była to ogromna ilość wody. Na szczęście zakończyła pełne leczenie Yoshiego, więc był zdolny do wszelkich uników. Obydwoje wyskoczyli w górę i wylądowali na dachu by być poza zasięgiem wody. Rozejrzała się w poszukiwaniu właściwego przeciwnika, aby nie dać się zaskoczyć żadnemu atakowi. Dostrzegła również, że Yoichi wskakuje do wody. Chyba jego psi przyjaciel miał kłopoty. Inu skrzywiła się, zawsze szkoda jej było wszelkich zwierząt, które niepotrzebnie cierpią przez widzimisię ludzi. - Chyba nie, coś może ciekawego się zdarzyć. Ciekawe co z tamtą blondyną, która była z nami. Chyba nas wykiwała - Mruknęła z dezaprobatą marszcząc swój nosek w niezadowoleniu.

Staty:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 40 + 45
    WYTRZYMAŁOŚĆ 50 + 55
    SZYBKOŚĆ 100 (+10 ze stylu) = 110
    PERCEPCJA 10 (+10 ze stylu) = 20
    PSYCHIKA 1
    KONSEKWENCJA 1
    KONTROLA CHAKRY B

    Chakra: 135 - 7 = 128
    128 + 25 = 153 (pieczęć)
    153 - 25 = 128 (technika)
    128 - 25 = 103 (lvl 3 > lvl 2 pieczęci)
Techniki:
Poziom
Przemiana
Opis Drugi poziom przemiany, w którym ciało użytkownika całkowicie zostaje całkowicie pokryte przez czarne wzory. Na tym etapie następuje znaczący wzrost siły oraz wytrzymałości użytkownika kosztem znaczącej kontroli nad swoim zachowaniem. To czy użytkownik rozróżni przeciwników od sojuszników zależy jedynie od jego kontroli chakry. Członek szczepu Jūgo ponadto potrafi w znacznie większym stopniu manipulować tkankami swojego ciała.
Wymagania
Dziedzina klanowa na randze B
Bonusy
Inne Gwałtowny przyrost agresji. W przypadku kontroli chakry niższej niż ranga B, użytkownik atakuje zarówno sojuszników jak i przeciwników.
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Rokuramen Sennin »

Mapka
Obrazek

Biała kropka - grupa główna
Bordowa kropka - Ichirou i Ryuji
Limonkowa kropka - Shigeru
0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Ichirou »

Wszelkie negatywne emocje kotłowały się w nim i tworzyły małą, ale porywistą burzę. Nawet uwzględniając jego lekkie podejście do otaczającego świata, trudno było dziwić się teraz jego reakcjom. Wszystko bowiem było ogarnięte przez niemożliwy do stłumienia chaos, który do tej pory zebrał ogromne żniwo, a w najbliższym czasie szykował się do kolejnego, potężnego uderzenia. Ichirou stracił bardzo wiele w ciągu tego dość krótkiego, ale niesamowicie intensywnego wydarzenia. Nie licząc brata, którego losy i tak były nieznane, jego cała najbliższa rodzina została wybita. Niebawem w ruinę miał obrócić się jego dom. A on nic na to nie mógł poradzić. Wbrew swej woli stał się bohaterem jednego z wielu dramatów rozgrywających się w Sachū no Senjō.
Po prostu nie mógł przepuścić odegrania się na głównym inicjatorze krwawej wojny i sprawcy śmierci jego bliskich. To właśnie na jego osobę został ukierunkowany gniew, który tak wielki u brązowowłosego jeszcze nigdy się nie pojawił. Mimo oczywistych różnic w sile podjął się tego niebezpieczeństwa i chcąc wesprzeć swego lidera, zaatakował Toshikasu. Choć plan był naprawdę solidny i mógł zlikwidować wielu wrogów, to jednak nie przeciwnika tak wielkiego kalibru. Asahi jedynie zajął jego uwagę, przeszkodził na chwilę, ale nie wyrządził żadnych istotnych szkód. Jego jedne z najsilniejszych zagrań okazały się zbyt słabe, co jedynie mogło uświadomić akolitę, jak mało znaczącym shinobi jest. To tylko przyczyniło się do większej frustracji młodzieńca, chociaż ta szalenie urosła w następnej chwili. Kaguya poirytowany mierną ofensywą na jego osobę odpowiedział atakiem, przed którym młody amant nie dał rady się całkowicie obronić. Nie zdążył uformować pełnej zapory. Jeden z pięciu kościanych pocisków otarł się o jego szyję. Zaledwie milimetry dzieliły go od podzielenia losu pobratymców i skończenia w krwawych piaskach Sachū no Senjō. To już któryś raz, kiedy był jedną nogą po drugiej stronie tego świata i jedynie kapryśny los trzymał go przy życiu.
Postąpił zachowawczo. Przyłożył dłoń do zranionej szyi, odrzucając myśl o tym, jak bardzo bliski był swego końca. Wycofał się, najlepiej kryjąc się za najbliższym budynkiem, ruinami lub za stworzoną przed chwilą wielką zaporą z piasku. Wolał się nie narażać na ewentualne kolejne zagrożenie ze strony lidera kościanych. Nie wnosił szczególnie wiele do trwającego starcia, do tego odniósł może nie krytyczną, ale z pewnością dość przeszkadzającą ranę. Dalsze uczestnictwo w boju powoli traciło sens, ale z drugiej strony chęć zemsty u dwudziestolatka wcale nie gasła. Szczególnie, że powody Toshikasu okazały się być iście żałosne.
Na miejscu pojawiła się grupa Sabaku, choć część z nich była ranna po zaciętych bojach. Dalszy przebieg zmagań został jednak chwilowo przerwany potężnym trzęsieniem ziemi i pozostałymi zjawiskami, które mu towarzyszyły. Wszędobylski piach uniósł się i dołożył swoje w destrukcji okolicznych budynków. Na obszarze całej osady rozniósł się dziwny odgłos. Był to zwiastun zniszczenia, które miało lada moment nadejść w postaci jednoogoniastego demona. Dla Ichirou ta kwestia wciąż nie była w pełni jasna, jednak w żadnym wypadku nie chciał mieć styczności z tą istotą czy tworem. Reakcja Jou i nakaz odwrotu musiały być w pełni uzasadnione. Wciąż odczuwający gniew brązowowłosy pragnął się odegrać, ale nie kosztem życia, którego kruchość miał okazję ujrzeć niejeden raz tego tragicznego dnia. Ewakuacja była najrozsądniejszym rozwiązaniem. Zemsta musiała poczekać.
Zanim jednak zapuścił się na dobre w ucieczkę, postanowił wspomóc ten ostatni raz swego lidera, by przynajmniej trochę przechylić szanse na jego stronę. Zebrał drobiny piachu w dłoni, które bardzo mocno skompresował i uformował we włócznię. Na jej ostrza pośpiesznie przyczepił cztery wybuchowe notki wyciągnięte z torby przy pasku. Zaraz po tym oderwał część piaskowego podłoża pod swoimi stopami, wznosząc się na dobrze znanej, pustynnej platformie. Kiedy wszystko miał już przygotowane, zamierzał wyłonić się zza zasłony i cisnąć ogromną włócznię w lidera klanu Kaguya, nadając dodatkowego przyspieszenia i korygując tor lotu za pomocą swoich zdolności. Przy zderzeniu potężnej włóczni z celem aktywował doczepione do niej notki, by wywołać eksplozję, która miała spowodować jak największe zniszczenia. Bez względu na rezultat wykonanej akcji nie zatrzymywał się i popędził jak najszybciej na latającej wyspie, żeby w trybie natychmiastowym oddalić się od zagrożenia i opuścić wioskę. Dom szczepu Sabaku był już spisany na straty. Syn marnotrawny niestety nie miał okazji się nim zbyt długo nacieszyć.
Pędził jak najprędzej, przyciskając dłoń do zranionej szyi, starając się unikać zagrożeń lub osłaniać przed nimi kontrolowanym piaskiem. Pędził, chociaż nie wiedział konkretnie gdzie. Nie miał teraz żadnego jasno określonego celu. Nie wiedział, co dalej. Byle tylko opuścić przeobrażającą się w pył osadę i przeżyć ten pieprzony zamęt. Naturalnie, że nie był zadowolony, pozostawiając za swymi plecami Jou i pozostałych pobratymców, którzy podjęli walkę. Ale nie był gotów do tak wielkiego poświęcenia. Nie zamierzał umierać bezsensownie tak jak Rinsari, rodzice i wszyscy pozostali. Śmierć kolejnego Sabaku nie przyniosłaby żadnego pożytku. Pustynia i tak przeobraziła się już w morze krwi.

  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Inoue

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Inoue »

Yoichi wskoczył do wody i tyle go było widać, zniknął pod taflą zostawiając po sobie jedynie niknące bańki na powierzchni. Inu nieprzerwanie rozglądała się na boki w poszukiwaniu czegoś podejrzanego, lecz nic takiego się nie działo. Dostrzegła nagle, że Yoichi leży na dachu ledwo co przytomny, obok niego był Akira. Nad nimi stała dwójka Szkarłatnych w tym blondyna, która najwyraźniej nadal była po ich stronie. Zajęli się oni rannymi, mężczyzna zaczął ich leczyć korzystając z zielonej chakry. Kompleksowe leczenie w środku wojny, toż to zbawienie! Dopiero w tej chwili Ruda zauważyła, że do paczki dołączył się jakiś dzieciak. - Zoo i przedszkole w jednym - Mruknęła ot tak. Dzieciak najwyraźniej znał Nikusui jak i kogoś jeszcze, sam na pewno by nie przeżył w tak ekstremalnych warunkach. Niezbyt ją obchodziło to zagadnienie.
Nagle na powierzchni wytworzonej wody zaczął iść boski Hanji, prawdopodobnie kierował swoje kroki w stronę Demona Senju. Zaczął o nim opowiadać, ten wariat miał aż 90 lat! - Chciałabym w jego wieku mieć tyle krzepy co on hahha- Zażartowała spoglądając z zaciekawieniem na wściekłego dziadka, który wyglądał nadzwyczajnie młodo. Na dodatek ten Senju bawił się genami Juugo. Usłyszawszy to Inu natychmiast nadstawiła uszów by słuchać jak najdokładniej. Ten dziad eksperymentował na ludziach z jej szczepu. Również i ona mogła zostać ofiarą tego popaprańca. Na dodatek stworzył jakąś nienormalną armię, która posiadła podróbkę mocy Juugo. Dziewczyna prychnęła krzywiąc się. - Co za zjeb. I tak nigdy nie będzie to tak dobre jak ja - Burknęła wściekając się.
Nagle Demon zaatakował, Hanjiego, jego ciało zawisło na gałęziach zaś kaptur został zrzucony z głowy mężczyzny ujawniając jego tajemnicę. Wyglądał młodo jednakże jego twarz zdobiły pęknięcia, siwe włosy spływały mu na pierś. Największym zaskoczeniem były jego oczy - źrenice jarzyły się złotym połyskiem zaś cała gałka miała kolor czerni. Juugo!? Hanji zaśmiał się przeciwnikowi w twarz, zdołał wyjść cało z tak potężnego ataku. Ba, zdołał również wykonać efektywny kontratak! Zaatakował on jakąś dziwną technikę z dziedziny raitonu, uderzył on we wroga niemalże zmiatając go z powierzchni. Światło zalśniło, huk niemalże ogłuszył rudą, z ciała Demona pozostały jedynie jego nogi. Reszta zniknęła. Inu przełknęła ślinę czując ogromny respekt do tego człowieka. - Kurwa...dobry jest - Na koniec wspomniano coś o jakiejś puszce. To raczej nie była puszka ze szprotami. - O jakiej puszce mowa? - Spytała niepewnie. Coś tu się święciło, a dziewczyna nie wiedziała nawet kto z kim walczy. Przysunęła się bliżej Yoshiego by poczuć się nieco bardziej pewnie. - Jak myślisz? Mamy mocno przejebane, czy to jakaś ściema? - Spytała go nie wiedząc nawet co myśleć o tajemniczej puszce.

Staty:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 40 + 45
    WYTRZYMAŁOŚĆ 50 + 55
    SZYBKOŚĆ 100 (+10 ze stylu) = 110
    PERCEPCJA 10 (+10 ze stylu) = 20
    PSYCHIKA 1
    KONSEKWENCJA 1
    KONTROLA CHAKRY B

    Chakra: 135 - 7 = 128
    128 + 25 = 153 (pieczęć)
    153 - 25 = 128 (technika)
    128 - 25 = 103 (lvl 3 > lvl 2 pieczęci)
Techniki:
Poziom
Przemiana
Opis Drugi poziom przemiany, w którym ciało użytkownika całkowicie zostaje całkowicie pokryte przez czarne wzory. Na tym etapie następuje znaczący wzrost siły oraz wytrzymałości użytkownika kosztem znaczącej kontroli nad swoim zachowaniem. To czy użytkownik rozróżni przeciwników od sojuszników zależy jedynie od jego kontroli chakry. Członek szczepu Jūgo ponadto potrafi w znacznie większym stopniu manipulować tkankami swojego ciała.
Wymagania
Dziedzina klanowa na randze B
Bonusy
Inne Gwałtowny przyrost agresji. W przypadku kontroli chakry niższej niż ranga B, użytkownik atakuje zarówno sojuszników jak i przeciwników.
0 x
Shigeru

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Shigeru »

Rzut kunaiem, który miał za zadanie wykończyć przeciwnika - jak się można było spodziewać - nie zadziałał, gdyż oponent wykonał unik, odskakując nieco dalej. Na tą ewentualność również byłem przygotowany, jednak nim zareagowałęm, swój ruch wykonała kobieta, która do nas przed chwilą dołączyła. Wypluła z ust jakąś maź, która upadła niedaleko przeciwnika, a ten nieświadom tego, nadepnął na tą substancję... i najwyraźniej się do niej stopą przykleił. Nie mogłem nie wykorzystać tego momentu, dlatego też użyte przeze mnie Jutsu w stu procentach wykonało swoje zadanie, przyszpilając swoim ostrzem oponenta do ziemi. Okazało się, że ruch przeze mnie wykonany, miał być w stosunku do Uchihy tym ostatnim, gdyż właśnie po nim przeciwnik pożegnał się z własnym żywotem.
Rudowłosa po chwili podeszła do ciała, a gdy stwierdziła jego zgon, odetchnąłem ciężko, dopiero sobie tym samym uświadamiając, że ów starcie od początku miało ukryte przed rozgrywającymi - prawdziwe znaczenie. Świadomość, że walka, którą poprowadziłem nie odbyła się z prawdzym Uchihą, zabolała ponieważ w walkę włożyłem całe serce i chciałem by choć w małej częsci odegrać się na tym klanie za to co sami nam zgotowali na piaskach Sachū no Senjō.
- Shōten no Jutsu... nie znam tej techniki - ciężko odparłem, spoglądając na obcą twarz, jaka widniała na zwłokach - Ani Hanji-samy, lidera Shiro Ryu, ani Ciebie - dodałem, by zawiesić swoje spojrzenie na kobiecie, która zdążyła mnie w tym czasie obejrzeć, a następnie ruszyć w głębie korytarza, prowadzącego najpewniej właśnie do Południowej Wieży. Kobieta wtedy zatrzymała się i przedstawiła, choć ujawnione przez nią imię i nazwisko nie wiele mi mówiło, choć dalsza prezencja rzuciła światło na jej pochodzenie.
- W każdym razie... dziękuje za pomoc, bez Ciebie zapewne samo starcie potrwałoby znacznie dłużej - dorzuciłem, nachylając się nad ciałem, by pozbierać swój ekwipunek i zabrać wszystko co mogło się jeszcze przydać (choćby tanto, które próbował wykorzystać w celu zablokowania mojego ataku). Gdy już to uczyniłem, dopiero odwróciłem się w stronę kobiety, zamierzając kontynuować naszą rozmowe.
- Zastanawia mnie jednak, czemu to mi pomogłaś, a nie jemu - zapytałem, wskazując na zwłoki, które miały pozostać w korytarzu już na zawsze. Tym samym po pytaniu, które padło z mojej strony, oczekiwałem satysfakcjonującej odpowiedzi, ponieważ każda inna w normalnej sytuacji wywołałaby co najmniej wzmożoną czujność. Nie miałem też pojęcia, dlaczego lider... wspomnianego zakonu, chce się spotkać akurat ze mną. - Mniejsza nawet z tym, mój kuzyn... udał się drugą stroną korytarza... Czy droga tędy doprowadzi nas do wejścia z tamtego korytarza? - zapytałem kobietę, uzależniając tym samym moją dalszą drogę od tego co odpowie. Mimo, że lider pozostawił na mych barkach ważne zadanie, nie mogłem zaprzepaścić żywotu kolejnego członka naszego klanu. Musiałem być pewny, że nic mu nie grozi, że jest bezpieczny i dopiero w takim momencie mógłbym pójść dalej.
  • Odliczyłem sobie wyrzuconego kunaia
  • Jaki ekwipunek mam sobie doliczyć?
  • Podążam w razie czego za dziewczyną do wieży. Prosiłbym jednak Natsuś (nie złapałem Cię na gg), abyś wspomniał, że Toshio wyszedł na zewnątrz (różowłosa powinna chyba zresztą to widzieć)
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Nikusui »

Wszystko, co się aktualnie działo, było tak jakby obok. Po przebytych tu walkach miała okazję teraz obserwować, jak walczą inni, na zupełnie innym poziomie. Im staruszek sprawiał problemy, chociaż miała nadzieję, że wspólnymi siłami się z nim rozprawią. Owy Hanji jednak nie miał z nim najmniejszego problemu. Bez pośpiechu wyjaśnił kim jest ten człowiek, jakby unieszkodliwienie go mogło spokojnie rozciągnąć się w czasie, bo i tak jest to nieuniknione. Wewnętrznie była naprawdę pod wrażeniem, bo nie spodziewała się ujrzeć tutaj aż takich umiejętności. Miała wrażenie, że staruch, który rzeczywiście okazał się być staruchem z praktycznie setką na karku, daje całą swoją moc, podczas gdy Hanji łamie go jednym paluszkiem.
Wyjaśniło się też to, skąd ta dziwna przemiana starca, co takiego chciał tym osiągnąć. Z jednej strony nie ma nic złego w dążeniu do mocy, z drugiej jednak... eksperymenty na ludziach, żeby się przekonać ile wytrzymają, to już raczej przekraczało wszelkie granice. Ciężko jej było tymczasowo za tym wszystkim nadążyć. Padło tak wiele słów, a kilka sekund później Hanji przebity był drewnianymi kolcami, które ujawniły jego twarz. Też raczej nie należał do najmłodszych, ale czuła, że to nie koniec. Mężczyzna był w tym wszystkim zbyt spokojny, by teraz tak po prostu umrzeć. I nie myliła się. Minęła chwila, a ukazał kolejne swoje umiejętności, pozbawiając życia starca, z którego i tak niewiele potem zostało.
Mimowolnie ułożyła drugą dłoń na wolnym barku Toshio i przysunęła go bliżej siebie, jakby tym sposobem miała mu zapewnić jakąkolwiek ochronę. Szczerze powiedziawszy, nie myślała o tym, co czyni. To był odruch, który musiała wykonać. Nie tłumaczyła sobie dlaczego, poddała się chwili. Może wzbudziła się w niej jakaś słabość w stosunku do kruchości ludzkiego życia podczas tych wydarzeń. Zapewne gdy powróci w niej przyćmiona tymczasowo gdzieś niechęć, nie będzie najlepszym przykładem do naśladowania w takich sytuacjach.
Nic dziwnego, że obudziły się w niej chwilowo jakieś nieznane dotąd instynkty, których kiedyś by się powstydziła. Teraz jednak, kiedy ludzie ryzykowali dla siebie życie, kiedy Yoichi tak desperacko chciał ratować Akirę, chociaż miał małe szanse, to wszystko od tak po prostu zadziałało. Naprawdę nie chciała tego wyjaśniać, wolała tego nie robić.
Całe szczęście, że przedstawicielowi klanu Inuzuka się udało. No, może nie do końca tylko z pomocą własnych sił, ale najwidoczniej członkowie grupy, do której należała Yuriko, postanowili w końcu zadziałać. Nie tylko uratowali Yoichiego i Akirę, ale również uleczyli ich rany. Wspomnieli również, że ktoś z nich pomaga Senju w walce z Uchihą. Od razu na myśl przyszedł jej Shigeru. W końcu Toshio wspominał o tym, że chłopak jest w podziemiach i walczy z Uchihą. Momentalnie, po zaistniałych wydarzeniach, jakoś odetchnęła z ulgą, myśląc, że Senju nic nie będzie i wyjdzie z tego cało. Dziwne to według niej było, ale pragnęła go teraz zobaczyć. Chociaż zobaczyć.
Puszkę? Przemknęło przez jej myśli, przez co zmarszczyła brwi i wlepiła swoje spojrzenie, tym razem w Yuriko, a na Hanjiego. Można powiedzieć, że miała z nią większą styczność, a dziewczyna musiała powiedzieć o tej niejakiej puszce. Dlaczego nic im nie powiedziała? Cała wypowiedź Hanjiego nie zapowiadała pięknego słoneczka i uśmiechu na ustach.
- Jaką puszkę? - zawtórowała Inu, nie spuszczając wzroku z Yuriko. Chciała odpowiedzi, bo najzwyczajniej w świecie się obawiała. Nie wiedziała, co to można znaczyć i przez to miała złe przeczucia. A tego naprawdę nie lubiła. Nienawidziła czuć się niepewnie.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Yoshimitsu

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Yoshimitsu »

Sporo rzeczy się działo, lecz nic nie było dla niego specjalnie interesujące, oczywiście nie licząc demonstracji potęgi jaką dzierży w sobie kolejny człek z którym to nie miałby najmniejszych szans. Jego myśli krążyły więc teraz w około tego. -Zlot potworów... W tym miejscu zebrały się pierdolone bestie tego świata. -mruczał między myślami, a jego ślepia śledziły ruch tych najsilniejszych, nie mogąc się nacieszyć jaki to potężny również i on stanie się niedługo... Dziecko, do którego przyszedł właśnie Święty Mikołaj, a to skromnym ciałkiem bierze w dłonie czerwone ładnie zapakowane pudło. -Hisato... Musaru... Jesteście niczym w przypadku tej potęgi. Zobaczymy się niedługo... -na moment rzucił spojrzeniem ku niebu, na którego tle powinny tlić się malutkie kropki w postaci gwiazd, jednak te dzisiaj zasłonięte były przez nic innego jak chmury dumy spowijające całe tutejsze niebo. Tak przynajmniej mogło zdawać się wszystkim tu obecnym, gdyż ta kurtyna nie przepuszczała nawet najdelikatniejszego spojrzenia.
Sharingan rejestrował wszystkie techniki, każdy ruch zapamiętując wszystko, dosłownie wszystko. Nawet ten bezsensowny gest. Nie trzeba było długo czekać na coś co sprawiło by oponent po prostu zniknął z tego świata, przy pomocy jednego palca. Ta siła skumulowana w jednej kończynie... Gdyby nie te boskie ślepia, nie mógłby podziwiać pełnego majestatu tego Jutsu.
W międzyczasie oczywiście Yoichi i Akira pojawili się nieopodal ich, niezbyt interesowało to Czerwonego Króla. Lecz kiedy przedstawienie zniknęło ze sceny, on odwrócił się do pytającej Inu.
-Tak i nie. Gdybyśmy mieli umrzeć już dawno by się to stało, choć on... -Inu na pewno wiedziała o kim jest mowa. -Pytam się kim on kurwa jest, że zdobył taką siłę...-zachwycony destrukcją, najchętniej rzuciłby się na niego, lecz świadomość o tym, iż nie ma z nim najmniejszych szans przekreślała jakikolwiek jego ruch. Lecz sam organizm reagował, drżąc z podniecenia, uśmiechając się po prostu machinalnie. Sięgnął jednym ruchem po pigułkę żywnościową to powinno postawić go na nogi. Wyczerpanie było teraz jego największym wrogiem. Ale zażycie pigułki żywnościowej, wcześniej jadł te ze skrzepniętą krwią by pomóc się w leczeniu, teraz pozostaje mu zebranie siły na chyba ostatnie chwile w tym miejscu... -Sam jestem ciekawe co się dalej będzie działo. Choć nie powiem te dwa gówna były irytujące ehh... -westchnął i czekał gotowy na wszystko.

48 + 40 - 2 = 86% chakry

Mimo wyluzowanej pozycji, dogląda wszystko Sharinganem, nie jest to trudne jeśli ma się wszystkich na widoku. Oczywiście, jest przygotowany na unik czy wykonanie Kawarimi (jeśli się da). Również ostrzeże Inu jeśli zajdzie taka potrzeba i ta nie zauważy ataku. Lub skontruje ewentualny atak Kogi, używając kopi techniki Hisato, totalnie paraliżując oponenta.

ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA1 (+10 Styl) = 11
    WYTRZYMAŁOŚĆ 20
    SZYBKOŚĆ 84 (+10 Styl) = 94
    PERCEPCJA 32 + 40 (shar) = 72
    PSYCHIKA 100
    KONSEKWENCJA1
KONTROLA CHAKRY B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: +10 Siła i Szybkość ze stylu
Nazwa
Sharingan: San Tomoe
Środkowy i ostatni powszechnie znany poziom Sharingana - powyżej niego sięgają już bardzo nieliczni. Na tej randze Uchiha staje się niezwykle niebezpiecznym przeciwnikiem. Po pierwsze, znacząco rośnie jego możliwość kopiowania jutsu. Nie tylko może on kopiować praktycznie wszystkie jutsu i wykonywać je jednocześnie z wrogiem - wygląda to tak, jakby czytał on w jego myślach. Miażdżąco rośnie jego percepcja, a talent w kontrolowaniu Bijuu staje się już zadowalający.
Możliwości
  • Widzenie chakry przeciwnika
  • Rozpoznawanie genjutsu
  • Odróżnianie klonów od oryginału - Klony rangi B w dół
  • Wejście do umysłu Jinchuuriki - Shinobi zyskuje możliwość uspokojenia Demona, a także zdarcia trzech pierwszych ogonów z Jinchuuriki. Koszt: 6% chakry.
  • Bonus atrybutów - percepcja użytkownika rośnie o 40 punktów
  • Kopiowanie technik - Można kopiować wszystkie widziane techniki (oprócz innych KG i Hijutsu, rzecz jasna) i wykonywać je w tym samym momencie co przeciwnik. Koszt: 4% od techniki.
Wymagania
Dziedzina klanowa na B, misja rangi A z zagrożeniem życia.
Koszt
2% za turę
[center][img]Obrazek[/img][/center]
Nazwa
Kogi-jutsu
Dziedzina
Genjutsu
Ranga
B
Pieczęci
Brak
Zasięg
Tak jak niesie się dźwięk.
Koszt
E: 25% | D: 20% | C: 15% | B: 10% | A: 5% | S: 3% | S+: 1%
Dodatkowe
Wyjście z Genjutsu za pomocą Kai. | Użytkownik musi znać "używaną" technikę. | Łapiemy za pomocą gwizdnięcia (ofiara musi usłyszeć dźwięk).
Opis Technika iluzji mająca na celu stworzenia genjutsu odpowiedniej techniki... Prosty przykład: użytkownik chce wyprowadzić przeciwnika w pole i tworzy iluzję ataku pali Mokutonu, te obwiązują go i obezwładniają. Wtedy przeciwnik nie może się ruszyć, czuje ucisk itp. Jednak po dezaktywacji techniki np siniaki czy ból spowodowany przez silne zaciśnięcie się tej iluzji Mokutonu znika. Dla podania większego zrozumienia. Użytkownik używa kuli ognia, która perfekcyjnie trafia. Oparzenia (iluzja ich), pojawia się na ciele. Oponent czuje smród spalonego ciała, odczuwa dany ból itp. Wychodzi z techniki i jedyne co pozostaje po technice to wspomnienie. Efekt kuli ognia jak podpalona trawa przez którą leciała ognista technika również jest towarzyszem, jak i inne zmiany w otoczeniu. Oczywiście jedynie ofiara to wszystko widzi, jak i również przestaje widzieć po wyjściu z techniki.
Jest też inny efekt uboczny można powiedzieć, ponieważ jak wiemy iluzje mogą doprowadzić do różnych rzeczy, zmiany w psychice omdlenia itp. W tym wypadku, jeśli oponent w rzeczywistości nie przeżyłby ów użytej techniki w iluzji, straci on przytomność.
Efekt omdlenia możliwy jedynie jeśli przeciwnik posiada mniej konsekwencji od psychiki użytkownika o 60. Czyli użytkownik posiada 60 psychiki, natomiast przeciwnik 0 konsekwencji = omdlenie. Jeśli natomiast posiadałby 1 konsekwencji, wtedy takowego efektu nie ma.
Link do tematu postaci KLIK!
0 x
Senju Toshio

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Senju Toshio »

Obrazek Trzeba by długo rozważać czy usłyszana wypowiedź dotarła do chłopca w takiej treści, jaką chciał przekazać jej mówca. Jedno było pewne: całość stanowczo śmierdziała i była bardzo pogmatwana. Tajemniczość sama nakładała piętno niezrozumienia. Szybka lekcja historii wywarła na Toshio typowe objawy zszokowania. O Senju wiedział nie mało z książek, lecz takimi niuansami tracił podłoże z pod nóg. Otwierała się jedna z tych kart, które owiane były zapomnieniem. Z jednej strony czuł niesławę, a z drugiej wszystko go w tym ekscytowało. Zdążył poznać bestialską część człowieka i do czego jest zmuszony by przetrwać. Udzielały mu się zatem uczucia, by zabrano go stąd, gdzie może cieszyć się swobodą. Takiej beztroski nie wyobrażał sobie nigdy. Mimo to stał twardo i w pewnym momencie, nie spodziewając się uzyskał jeszcze podporę od Nikusui. Tym samym odwrócił ku niej uwagę i bez słów zdziwienia przyjął jej szczerą intencję. Tak, jak to powinno być. Stali przy sobie bez krępacji, chociaż na pewno jakaś musiała istnieć. Trzynastolatek nie podziewał się takiego zwrotu akcji. Trafił jednak w odpowiedni czas i dowiedział się dużo przydatnej wiedzy. Wydarzenia, które działy się od niedawna były efektem wieloletniego kumulowania się krzywd i innych negatywnych odczuć. Niemniej, jak było stwierdzone przed wyruszeniem. Ktoś sterował nimi i Toshio na pewno mógł wywnioskować coś podobnie brzmiącego. Nie podobało mu się, że wszyscy cierpią, a tym bardziej lekkość z jaką są w stanie to przełknąć. Wiek to jednak straszna oznaka, która wielu traktuje srogo. Wypacza umysły i nie pozwala na dogodny rozwój. Młody Senju z pewnością nie chciał trafić na podobny los, dlatego dowiedziawszy się o pochodzeniu potwornego staruszka trochę mu współczuł. Nie chciał jednak wstawiać się za nim, choćby chciał. Wkrótce potem i tak sytuacja sama ruszyła naprzód, według własnego nieprzerwanego ciągu. Los chciał, żeby w tym momencie huk ścierających się ze sobą mocy wydał kolejne żniwo. Toshio drgnął nie bez przesady, kiedy nie mógł już patrzeć na zjawiskowość wykonywanych umiejętności. Raz, gdy drewniana materia dźgnęła przywódcę Shiro Ryu i mógł wyłapać niecodzienne szczegóły. Potem przy wykonywaniu przez Hanjiego kontrataku. Uczucia wzięły górę nad potwornością, co było przejawem odpowiedniej reakcji uczuć. Na twarzy trzynastolatka kreowała się trwoga, ale także złość. Wiadomym było, że pojmował sprawę po swojemu i teraz pomiędzy wypowiedziami wszystkich zebranych musiał wyrzucić z siebie skumulowane emocje.
- Dlaczego!!? - warknął oskarżycielsko na śmierć Senju Akumy. Stawiony krok w przód mógł spowodować, że wyrwał się z uchwytu Nukusui.
- Dlaczego to robicie? Całe miasto przez was cierpi... Przestańcie! - nie ujmował głosowi, aby ulżyć sumieniu. Jemu to bardzo doskwierało, a im dwojako jak wygodnie. Upór był potrzebny chłopcu, żeby jakoś się wybronić. Stworzyć barierę przed negatywnym wpływem ze strony poglądów, jakie chcieli im przekazać misjonarze tego zamieszania. Zadyszka uniemożliwiła rozwinięcie się niepotrzebnej gadaniny, w której mógł jedynie wymienić to czego sam mógłby się podjąć. Sam jeden miał marne szanse na zrealizowanie całej gammy środków i w tak młodym wieku zdąży sobie uświadomić, że nie wszystko jest takie, jak sobie wyobraża. Nie dogodzi wszystkim cierpiącym i na tym opierał się świat. Walka w imię dobra, przeciwko tym, którzy sprowadzają krzywdę. Do takich zaliczali się Uchiha, czy Kaguya. Rozumiał trochę założenia zakonów Shiro Ryu i Oni no Mori, którzy mieli podobne zmartwienia, co ich wiekowe rody. Tym samym Toshio nie miał prawa na wielkie dywagacje i krytykowanie, kiedy sam musiał opowiedzieć się za klanem Senju - być subiektywnym. Stał zatem w zwartej postawie, zdenerwowany, że nie pomogli złagodzić skutków wywołanej przez innych paniki i tylko się przyglądali. Rozkazy, które otrzymali były dla niego niczym, jak tchórzostwem. Nie mógł jednak powiedzieć im tego prosto z mostu.
W dodatku sytuacja nadal przybierała tempa, kiedy usłyszane zostało zagadnienie niewiadomego typu. Wyjmowany i co rusz chowany sprzęt przez Toshio znowu poszedłby w ruch. Nie był jednak na tyle głupi, żeby porywać się na kogoś o takich zdolnościach. Fakt był faktem, gdyby miało się to stać, już dawno nikt by nie żył. Następna potworność, zrodzona z ludzkiego umysłu. Mimo wszystko bacznie chwytał rozmowy i był nieodmiennej ciekawości o co chodziło ze wspomnianą puszką. Otworzenie wieka musiało wiązać się z nieprzyjemnymi konsekwencjami, dlatego maluch miał niemiłe przeczucia. Jedyny fakt, którym mógł być ucieszony to, że Shigeru najprawdopodobniej sobie poradził tam na dole. Niech czym prędzej do nich dotrze i pozna sedno misji powierzonej ich dwójce przez Isoshiego-sama. Kuzynowi powinno to wszystko lepiej współgrać w umyśle.
Chakra: 88%

Dopóki teren dookoła jest wypełniony wodą - nie ważne, jaki niesie za sobą skutek - dopóty Toshio może być spokojny o wykonywanie jutsu. Potrzebny mu efekt do poprawnego użycia podmiany nadal jest wpisany w kwestię wyłapania niechcianych czynników zewnętrznych. Stara się zareagować na poważną oznakę niebezpieczeństwa tak, jakby musiał polegać tylko na sobie. W dużej mierze właśnie tak jest, aby nie nadwyrężać niczyjego zdrowia oraz sumienia. Świadomość, że ma przy sobie znajomych dodawała tylko potrzebnej odwagi i wzrost ważnych morale. Więcej do wojowania nie było potrzebne, a reszta wyjdzie po swojemu.

Zastosowane: Suiton - Mizu Kawarimi.

ATRYBUTY PODSTAWOWE:
Siła 10
Wytrzymałość 10
Szybkość 20
Percepcja 21
Psychika 5
Konsekwencja 5

KONTROLA CHAKRY E
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Percepcja: 21 | 41

POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
BUKIJUTSU
Shurikenjutsu D
ELEMENTARNE
Suiton D
0 x
Zablokowany

Wróć do „Sachū no Senjō”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość