[Event] Szpital polowy

Legendarna pustynna arena.
Shigeru

Re: [Event] Szpital polowy

Post autor: Shigeru »

Bogatszy o wiedzę przekazaną mi przez Nikusui i wzbogaconą o dodatkowe fakty przez Toshio, miałem niejako dosyć spójny obraz tego co się wydarzyło i czym to było spowodowane, choć motywy takiego postępowania w dalszym ciągu pozostawały dla mnie zwyczajnie... nieadekwatnymi (a było to najdelikatniejsze wyrażenie, jakie akurat przyszło mi na myśl) do popełnionych czynów, które ostatecznie za obfitowało utratą osady, wraz z setkami osób uwięzionymi w środku na zawsze. Obrazy rozczłonkowanych ciał, umierających oraz łaknących o litość ludzi z pewnością nawiedzać nas będę przez najbliższe tygodnie jeszcze dość często.
Po dotarciu do namiotu, a następnie ujrzeniu tych, których szukałem i to w liczbie znacznie przekraczającej moje złudne nadzieje, uklęknąłem przed Shinrei-kanem, wyrażając mu w ten sposób swój szacunek, oddanie, a także spełnioną jego wolę, które w postaci Misji A, zostało złożone na barki moje i znacznie młodszego kuzyna. Powodzenie tego ostatniego, zwłaszcza u tego najmłodszego, zapewne pozwoli mu znacznie bardziej uwierzyć w siebie i znacznie przychylniej patrzeć w przyszłość, która niestety barwiła się w koszmarnych barwach.
Informacja od Shinrei-kana, iż mamy nowego lidera i jest nim nie kto inny jak mój i Reiki ojciec, wywołała u mnie w początkowym momencie zdziwienie, które po chwili zostało stłamszone przez pełne zrozumienie. Kazuo Senju był doświadczonym reprezentantem Rodu Senju, oddanym rodzinie i klanowi, zaufanym przybocznym samego Isoshiego, które przecież musiał darzyć tego człowieka szacunkiem, skoro dobrał go sobie do własnej straży. Przekazana wiedza i widok chwili gdy Isoshi został przez przywódcę Szczepu Jugo zmiażdżony, a następnie ukazana reakcja Kazuo na tamten moment i czynności, które w następstwie tego przedsięwziął, słusznie predysponowały go do nałożonej roli. Miałem tylko nadzieję, że w tych ciężkich chwilach, mój ojciec im podoła.
- Zgodnie z Twoimi instrukcjami Isoshi - dono, udaliśmy się pod wskazaną fontannę na tyłach pałacu. Udało się odnaleźć właz, a następnie po jego wyważeniu, w porę ukryliśmy się przed odłamkami muru, które pomknęły w tamtym kierunku. Kierując się w stronę Południowej Wieży, a więc miejsca do którego prowadziła wspomniana wcześniej Yuriko, członkini Shiro Ryo, grupkę uczestników Turnieju - rozpocząłem swoją przemową, zdając sobie sprawę, że jeszcze sporo przede mną informacji o których należało wspomnieć. - Wszystko szło w porządku do momentu w którym został unicestwiony mój klon... Okazało się, że od drugiej strony tunelu, nasłany na nas został...przez samego Uchiha Hisato, przedstawiciel Rodu Uchiha...a przynajmniej tak na początku sądziłem. - dodałem, na chwilę się zatrzymując, by pozwolić na spokojnie przetrawić wspomnienie tego, przez którego ucierpiał nasz były Shinrei-kan.
- Wtedy rozdzieliliśmy się wraz z Toshio. Udał się on drugim korytarzem, prowadzącym na powierzchnię, tuż przy kuźni znajdującej się nieopodal wieży. Sam natomiast...postanowiłem wyrazić trawiący nas wobec tego ścierwa gniew. Tylko krwią można zmazać to co nam uczynili i to ostatecznie miało miejsce - oznajmiłem, unosząc przy wypowiadaniu dwóch ostatnich zdań wzrok, by jawnie ukazać Reice, Isoshiemu oraz Kazuo, targającą mnie determinacje, która wraz z upływem czasu wcale nie zmalała. - Niestety... okazało się, że nie miałem racji sądząć iż mam do czynienia z Uchihą. Pod koniec pojedynku dołączyła do mnie popleczniczka samego Hanji-samy, przywódcy ugrupowania dobrze Ci znanego Isoshi-dono. Miyuki-san, po obejrzeniu zwłok, które dziwnym sposobem uległy metamorfozie, ujawniła iż miałem do czynienia z zaawansowaną techniką Ninjutsu - Shōten no Jutsu, która pozwalała użytkownikowi nadać innemu człowiekowi swój wygląd, ale także i co najważniejsze - nawet umiejętności, w tym... Kekkei Genkai. Shinrei-kan, Isoshi-dono, Uchiha są w posiadaniu potęznych umiejętności, nawet nie chcę myśleć w jaki sposób udało im się dotrzeć tak szybko na drugą stronę miasta, mimo że o naszej misji wiedziało tak nie wielu, mimo że całą drogę poruszaliśmy się niebywale szybko, tak też zdołali nas prześcignąć, a nawet przygotować jednostkę, która w posiadaniu takiej mocy, była gotować oddać życie za to by nas powstrzymać.
Nie było sensu jawnie rzucać oskarżeń, ani wyjawiać jak się obawiałem tego, iż ktoś nas zdradził, bo takie wnioski mogły się nasunąć same. Wciąż w głowie miałem informację od Nikusui, jakoby Yuriko używała dziwnej techniki pozwalającej jej nagle znikać i pojawiać się znacznie gdzieś dalej, ale nie wiedziałem czy i w tym przypadku to miało miejsce. - Miyuki-san, wyjawiła że Shiro Ryu postanowiło się ujawnić i co gorsza...uwolnić potężnego Ichibiego byleby tylko zgasić ogniska toczonych pojedynków. Udało im się to oczywiście tym sposobem osiągnąć, unicestwiając przy okazji Sachū no Senjō i tysiące ludzkich istnień. Po wyjściu na powierzchnię byłem świadkiem przemowy samego Hanji-samy, który wyraził swoje przekonanie, że za wszystko odpowiedzialni jesteśmy my sami, gdyż nie byliśmy w stanie połączyć się, aby wspólnie stawić czoła zagrożeniom. Nijaki Ekiken Douhito stał za eksplozjami na trybunach, a także nad dużą częścią zniszczeń w samej osadzie, a w raz z nim także członkowie Oni no Mori, ugrupowania którym podobno przewodził sam...Senju Akuma, nasz były lider - na chwilę zawiesiłem głos, przenosząc spojrzenie na Reike i jej czarnego kompana, który prawdziwym zbiegiem okoliczności, nosił podobne miano. - Senju Akuma przybrał podobno wygląd odpowiadający członkom Szczepu Jugo ulegającym przemianie. Pomimo potęgi jaka daje ta piekielna metamorfoza, został z łatwością zgładzony przez lidera Shiro Ryu.
Powoli zbliżałem się do końca tego co udało się mi się ustalić, nie było wbrew pozorom tego dużo, ale niejako rzucało światło na to co się wydarzyło i co spowodowało taki, a nie inny obrót rzeczy. - Toshio, wraz z Nikusui, mogą to potwierdzić jak i uszczegółowić informację, gdyż oni w przeciwieństwie do mnie byli dłuższymi widzami tego całego...przedsięwzięcia - powiedziałem, na koniec używając sformułowania, które chyba nijako odpowiadało temu co zostało dla wszystkich przygotowane - Hanji-sama przy wykorzystaniu mapy i jakieś potęznej techniki, uwięził Jednoogoniastego w Sachū no Senjō, uniemożliwiając mu tym samym dalsze przemieszczanie. Kto został uwięziony w osadzie wraz z tą bestią, nie mam pojęcia. Wiem jedynie, że podobno... oblaliśmy "test", jakoby byliśmy uczestnikami. - powiedziałem na koniec, mając nadzieję, że udało mi się przekazać wszystko co powinienem i licząc na to, że gdyby okazało się iż pominąłem coś bardzo istotnego - pozostali uzupełnią moje braki.
Teraz jak mniemałem, naszym priorytetowym zadaniem, było dostać się do Shinrin, gdzie musieliśmy powiadomić osadę o tym, że jesteśmy w stanie wojny z Rodem Uchiha. Najwłaściwsze byłoby chyba wysłanie niezależnych od siebie posłańców, którzy odpowiednio wcześniej dostaliby się do Shinrin, w czasie gdybyśmy my zabezpieczali powrót Isoshiego. Niemniej to Kazuo miał ostateczne zdanie i jak zgadywałem, już zapewne krystalizował mu się w głowie jakiś plan.
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: [Event] Szpital polowy

Post autor: Nikusui »

Zapewne nie zrozumiałaby faktu, że kogokolwiek może dziwić jej obecność tutaj. Była przecież po walkach i to też w jakiś sposób ranna, chociaż nie na tyle, by uniemożliwiałoby jej to funkcjonowanie. Działała jednak w jakieś grupie, przybyła tu z kimś, więc jakiś cel w tym wszystkim był. Nie znajdował się w szpitalu polowym przecież jedynie ród Senju, więc tak jak ona, bez rodziny, samych, bądź z towarzyszami tego nieszczęsnego żniwa, było tutaj od groma. I nie czuła się nawet skrępowana swoim bytem w tym miejscu, ponieważ nie pchała się w szeregi tego klanu, nie wychodziła na przód, a utrzymała się na uboczu, będąc przy boku Toshio, ale dając mu wolną rękę by jednak zrobił to, czego chciał. Gdzieś, mimochodem, słyszała to, co mówili, ale nie wtrącała się w żadnym stopniu, bo to najzwyczajniej w świecie nie leżało w jej interesie. Sprawy klanowe nijak ją interesowały. Te dotyczące Kaminari przede wszystkim, więc tym bardziej tak było jeżeli mowa o Senju.
Zerknęła na młodego Senju, kiedy ten poprosił o coś do picia i skinęła delikatnie głową, patrząc jak odchodzi do Reiki i jej psa, po czym oddaliła się jeszcze bardziej, w poszukiwaniu czegoś, co zgasiłoby pragnienie chłopaka. Na szczęście nie trwało to długo, zresztą zapytała o pomoc jednej z tutejszych medyczek lub też wolontariuszek, nie wiedziała kim jest ta kobieta, o wodę. Sama nie czuła dużego pragnienia, wzięła może dwa łyki, które przyjemnie rozniosły delikatny chłód po jej organizmie, po czym z jedną, niemalże pełną szklanką, zaczęła iść w stronę, gdzie znajdował się Toshio. Jej kroki były ciche, nie pchała się między ludzi, a okrążała teren, chcąc prawie niezauważoną dojść do celu.
- Proszę. - mruknęła cicho do młodego chłopaka, podając mu szklankę z wodą, po czym wyprostowała się i nie chcąc przeszkadzać w ewentualnej rozmowie bądź też cieszeniem się wzajemnie swoją obecnością, postawiła parę kroków w tył. Korzystając z miejsca, w jakim się znajdowali i z czasu, którym aktualnie dysponowała, postanowiła przemyć swoje rany. Najlepszym byłoby teraz wskoczenie chociażby do jeziora, no ale tego nie miała pod ręką.
Nieśpiesznie ponownie ruszyła się z miejsca, nie chcąc zwracać na siebie zbytniej uwagi i nie przeszkadzając w tych wielkich przemowach czy też zdawaniu raportów. Najwidoczniej Shigeru miał coś ważnego do przekazania już teraz, co ją w sumie, tak na dobrą sprawę, nie dziwiło. Skoro miał jakieś zadanie, to raport musiał zdać jak najszybciej. W razie potrzeby, oczywiście mogła potwierdzić to, co mówił, bo wspomniał o takiej możliwości. To tylko w razie, gdyby liderzy, no, lider i był lider, tego oczekiwali. Przypuszczała jednak, że jej potwierdzenie nie byłoby tu konieczne.
Dostała drewnianą miskę, wypełnioną ciepłą wodą, a do tego jakiś czysty, nieduży materiał. Nie przejmując się niczym, usiadła tyłkiem na leżącej płachcie i zamoczyła materiał w wodzie. Wyprostowała ramie, na którym miała głębszą ranę i zaczęła ją ostrożnie przemywać. Ta była najważniejsza teraz do ogarnięcia, reszta to tylko drobnostki. Dostała dodatkowo bandaż, którym owinęła sobie pokaleczone ramię, zaraz po tym, gdy je oczyściła. Nie chciała żadnej pomocy. Nigdzie jej się nie śpieszyło, a przeważnie liczyła tylko na siebie. Poza tym, to nie był żadne trudne rzeczy do wykonania, więc spokojnie mogła podziałać bez czyjegoś wkładu.
Odłożyła mokry materiał, następnie mocząc dłonie w wodzie i przemywając twarz. Poczuła przyjemne odprężenie, które niosło ze sobą jakąś formę ukojenia, która była jej teraz potrzebna. Rozglądając się jeszcze dyskretnie po wnętrzu namiotu, przeczuwała mokrymi rękoma po brudnych od krwi końcówkach białych włosów i czekała. Po prostu czekała.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Senju Toshio

Re: [Event] Szpital polowy

Post autor: Senju Toshio »

Zrobiło się spokojniej, lecz na jak długo? Nie czekało ich nic przyjemnego, a obrót wydarzeń niechybnie zmierzał ku bardzo złym czasom. Toshio przejmował się wszystkim, mimo to nie odczuwał wielkiego dyskomfortu fizycznego. Wszystko działo się w jego równie młodym umyśle, gdzie co i rusz będzie musiał opierać się przeżyciom z Sachuu no Senjou. Nie winił nikogo za taki stan rzeczy. Jego decyzja została podjęta bez zawahania i gdyby miał spanikować, to najpewniej pozostałby na trybunach. Trzeba byłoby go stamtąd zabierać. W tym względzie cennym okazało się zmobilizowanie, jak na shinobi przystało. To jedno, niewielkie słowo przyprawiało o dumę. Jest kimś, kto rośnie w siłę i sam stawia sobie ograniczenia. Niestety długa droga go czekała, bowiem przez cały ten długi dzień nie potrafił zrobić nic, jak przyglądać się rozwojowi wydarzeń. Okrutny los spłynął mu na barki, lecz kiedyś musiało do tego dojść. Nieuniknione fatum przygotowujące do dorosłego życia.
Bardzo go rozluźniło całe to zgromadzenie. Senju roztaczali dookoła siebie aurę jedności. Niby drzewa tworzące las i łączące się swoimi korzeniami. Tragedia, która spotkała Isoshiego-sama grała stanowczo ważną rolę, jednak były już Shirei-kan nie byłby człowiekiem na właściwym miejscu, gdyby nie jego usposobienie. Nic zatem dziwnego, że próbował lub faktycznie radził sobie z własnym nieszczęściem. Lider był dla chłopca wielkim przykładem i jak na niego patrzył, chciałby stać się podobny. Postąpić równie rozsądnie i nie pozwolić, aby klanowi stało się cokolwiek. Tym samym wybrany, nowy Shire-kan miał tu najważniejsze znaczenia.
Toshio usiadł, bo mimo wszystko czuł się zmęczony. Szybko swą opieką otoczyła młodziana Reika. Za co był jej wdzięczny. Uśmiechnął się do blondynki, a na jego lico wypłynął przyjemny rumieniec. Potrzebował tego. Matczynego objęcia, żeby stłumić negatywne odczucia. Emocje po pewnym czasie unormowały się i mógł słuchać relacji złożonej z opinii trójki osób. Wkład miała cała drużyna, której na czele stała Yuriko-san. Bez niej zapewne ktoś zgodziłby się na podobny gest, aczkolwiek zjednoczyli się we właściwym momencie. Poproszony lub zapytany pewnie zdołałby się odezwać. Na razie dobrze było wysłuchać spójnej opowieści jednego człowieka. Jemu przyjemnie robiło się od kołysania, lecz nie chciał wyjść na mięczaka. Gdy tylko dostał wodę od pojawiającej się Nikusui przyjął ją z miła chęcią.
- Dziękuję. - Ochłonął na tyle, że mógł swobodnie myśleć. Było wiele rzeczy do przetrawienia. Przede wszystkim rychły powrót do domu. Musieli przygotować całą osadę, a jemu przyjdzie zmierzyć się z reakcją rodziców. Rodzicielka na pewno będzie bardzo zatroskana, zaś co do reakcji Tanzana nie był pewny. Ojciec zawsze traktował go równo, a jego nauki były mu bardzo potrzebne. Zwłaszcza teraz, kiedy był bezsilny i nie potrafił pomóc przyjaciołom. Jego potencjał bojowy musiał zostać podniesiony, a dokona tego tylko, jeśli podoła ciężkiemu treningowi przygotowującemu. Poznanie Mokutonu wiąże się z wielkim poświęceniem, toteż nie zamierzał ani na moment odpuszczać. Choćby nie wiadomo co.
Poprawił się trochę na siedzisku, żeby przeszkadzający mu z tyłu ekwipunek nie przeszkadzał za bardzo. Rozmowa zmierzała do końca, a Toshio poczuł się, jakby siedział na jakiejś naradzie. Ciekaw był czy podczas niechybnych wydarzeń będzie częstym świadkiem zgrupowań i dostąpi brania udziału w czymś ważnym. Gdy tylko uda mu się opanować zdolności Senju na pewno będzie chciał dokonać czegoś podobnego, co Shigeru tutaj, w Sachuu. Zyskać w oczach nowego Shirei-kana, Kazuo-sama.
0 x
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: [Event] Szpital polowy

Post autor: Vulpie »

~ Event - Szpital polowy - Rozdział o rodzie Senju ~
Z/T stąd. Posty możecie już pisać tutaj -> http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=6 ... =15#p24718
0 x
Zablokowany

Wróć do „Sachū no Senjō”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość