Szlak przy Murze

Obszary obejmujące Mur odgradzający nieznane terytoria od prowincji shinobi, oraz zamek Shi no Getō, siedzibę główną oddziałów chroniących całość.
Awatar użytkownika
Atasuke
Gracz nieobecny
Posty: 126
Rejestracja: 24 kwie 2021, o 15:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
GG/Discord: Hiroto#8938

Szlak przy Murze

Post autor: Atasuke »

0 x
Awatar użytkownika
Tatsuo
Postać porzucona
Posty: 547
Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
GG/Discord: Kraze#5092
Multikonta: Don Patch | Fujiko

Re: Szlak przy Murze

Post autor: Tatsuo »

Akurat kwestia jedzenia była sprawą najwyższej wagi! Unijnej wręcz można byłoby powiedzieć, ale na szczęście coś udało mi się podebrać, gdy sobie wesoło odpoczywałem w murowym namiocie. Czy było dobre? Nie kojarzę, aby to miało jakikolwiek smak, ale to chyba nie jest teraz ważne. Gorzej jakby się okazało, że katon wycelowany w nas spalił nie tylko moje ubrania, ale i wypalił mi na dobre język, pozostawiając mnie z jednym zmysłem mniej. No i dobrze. Inne przynajmniej będą bardziej wyczulone. – Hej, naprawdę byś chciał jeść coś z zapasów murowych? Sami widzieliśmy, jak magazyn wylatuje w powietrze. Jestem pewien, że zamiast ryżu pomiędzy zębami znalazłbyś kawałki sadzy i tam czegoś. Kto wie, jakie jeszcze gorsze rzeczy tutaj trzymają, skoro to pewnie leży, śmierdzi, moknie. – Chcąc podreperować Reia na duchu, sam sobie uświadomiłem, że nie byłbym zbyt chętny na dania, jakie tutaj mogą serwować. W końcu przecież jakiś czas te dostawy już są zablokowane, a jedzenie nie może leżeć wiecznie. Jakby tylko był jakiś mechanizm, który zapobiegałby psuciu się jedzenia. No znałem jeden! Obsypywało się czymś tam jedzenie, a ono ponoć nie śmierdziało. Tylko było straaaasznie słone. Bleh. 

Co, ale... ale co. – Ale... ale co. Jaką łódkę, skąd łódkę, po co łódkę. Ostatni raz, gdy podróżowałem drogą morską, to natrafiłem na bandę okropnych samurajów. Nikt nie chciał mnie słuchać i w ogóle zajmowali się tylko tymi swoimi durnymi waleczkami. Mam od tego czasu jakąś awersję do wszelkich statków. Posępną atmosferę jednak w szybkim tempie przerwał Rei, wymyślając na poczekaniu krótką piosenkę. To się nazywa prawdziwy talent! Polegający na przelewaniu własnych myśli na słowa. Szkoda tylko, że niezwykle skołatanych i poplątanych myśli, których nawet ja nie jestem w stanie zrozumieć. Chyba potrzebuję dobrego odpoczynku albo po prostu nauczenia się, jak działa ten różowowłosy chłopak. Co jak ta energia, którą teraz mi prezentuje, zbierała się w nim podczas walk na murze? Może tylko tak jest w stanie odreagować. W końcu chyba zdarzyło mu się wspomnieć, że miało to na niego ogromny wpływ. A czy na mnie miało? Cóż. Czułem, że jestem chyba po drugiej stronie spektrum. Gdy Rei się jeszcze bardziej otwierał, ja się jeszcze bardziej zamykałem, próbując przetrawić to wewnątrz siebie. – I choć starałem się co tchu wpaść znów na jego trop, to nim dobiegłem zdążył już przez płotek zrobić hop – Piosenka musi trwać! – Nie sądziłem, żeś taki umuzykalniony. Nawet równe wersy ci wyszły. Naturalny talent nono. Gdybym tylko miał lutnię, to zobaczyłbyś, co to nie tylko talent, ale i lata praktyki! – Zachichotałem cicho. Nie byłem mistrzem, to prawda, ale przecież nie mogę być gorszy od jakiegoś chłopaka myślącego tylko o jedzeniu, no halo!

To była... to była taka moja pierwsza przygoda! Nie liczę tej na Mur, bo to było poza skalą mojego poznania, ale właściwie nigdy nie podróżowałem z kimś lasem, ramię w ramię ku nieznanemu. Zawsze samotnie lub w akompaniamencie dzików chodzących za plecami. A ja się przecież tak przygotowałem. – Robimy biwak? – Przerwałem chwilowo śpiewanie pieśni i uradowany wyciągnąłem z torby krzesiwo, pokazując je chłopakowi. – Możemy też sobie pochodnię zrobić. To byłoby widowiskowe. Nie myślisz tylko, że mogłyby przyciągnąć uwagę innych? Możliwe też, że pochodnia by wpadła i spaliła las. Ognisko też to może zrobić. Nigdy nie udało mi się spalić lasu, ale ja dawno nie podróżowałem po zmroku od kiedy mam swoją stodołę. – Nie zależało mi na odpoczynku, a bardziej na tym, aby móc cokolwiek widzieć. Chyba nawet Rei zauważył, że właściwie to nie ma co zauważać, bo nic tutaj nie widać! Albo to ja jestem ślepy na starość. Opcje dwie tak samo możliwe.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Rei Uta
Posty: 524
Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Różowe włosy.
- Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę.
- Patrz avatar.
- Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
- Duży zwój na plecach.
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.

Re: Szlak przy Murze

Post autor: Rei Uta »

Można było dużo powiedzieć o tej dwójce, no ale chyba nikt nie spodziewał się tutaj podobnej sytuacji. W czasie gdy bitwa ledwo odeszła zabierając swe żniwa, oni szli przed siebie śpiewając piosenkę ułożoną w trzy sekundy... Co prawda piosenka była całkiem niezła, no ale nie o to chodzi!, gdzie do licha poszanowanie zmarłym. A może tu chodziło o coś innego, może ta dwójka wolała czyny niż puste słowa. Kondolencje i żale mogli zostawić na później, teraz należało działać dając innym nadzieję na lepsze jutro. No ale właściwie to gdzie zmierzali i czy faktycznie mieli plan...
-A wiesz takie tam chałupnicze dłubanie... Chociaż muszę przyznać że jesteśmy całkiem nieźli...
Rei wciąż trzymając ramiona na plecach, zastanawiał się nad nazwą dla nowej kapeli muzycznej. Może tak... Dwóch to już tłok, albo, Mamy to co gramy... W sumie mógł to okazać się całkiem niezły biznes. Gdyby tylko tak, Maji zdołał jakoś nakłonić towarzysza do wspólnej podróży w stronę większych miast. Mogli by zarobić tyle pesos że do końca życia Rei żywił by się tylko w renomowanych knajpach... Zacierając dłonie z diabolicznym uśmiechem, ponownie spojrzał na swojego nowego "przyjaciela".
-Więc taaak, może znajdziemy jakiś instrument podczas naszej kolejnej przygody... Wieeesz, musimy jeszcze wstąpić do mnie bo mama znajdzie nas wszędzie jak dowie się że tu jestem bez zapasowych ubrań... I ostatnie ciasto czeka już ze dwa dni
Wojownik niemal zadrżał na myśl o tym co czeka go na miejscu... Właściwie to nie było potrzeby by wracać jakoś niedługo, albo najlepiej nie wracać obecnie wcale. Zdecydowanie lubił swoje podejście do życia, ale to życie mogło się skończyć zanim zdąży przekroczyć wiek męski. Szli więc w najlepsze śpiewając z szeroko otwartymi ryjami, a ludzie mijali ich z wyraźnym przerażeniem. Wysoki mur który oddzielał ich w tej chwili od morderczej nacji tubylców, pozostawał w wielu miejscach ukruszony... Jednak wciąż był ostatnią barierą między ich światami.
-A wiesz co myślałem zanim tu trafiłem... Że tubylcy mają po jednym oku i na kolację zjadają własnych zmarłych. Przerażające i niezbyt apetyczne, chociaż nie wiedział jakiego właściwie używają przepisu... Może suszonych ziół do marynaty, albo peklowali mięso w solance.
Mogło się to wydawać przerażające, gdy zwykły chłopak zacznie publicznie zastanawiać się jak dobrze przyrządzić człowieka... No ale przecież kulinarne potrzeby wymagają ciągłego udoskonalania własnego smaku, nawet jeśli to jedynie roszady z własnym sumieniem. Gdy słońce już dawno ukryło się za horyzontem, a oni pozostali sami sobie z właściwą decyzją, Tatsuo znowu oświecił mrok błyskotliwymi pomysłami...
-Zostańmy tu to nie trzeba będzie później dodatkowo szukać drogi jak się zgubimy... Ale ognisko możemy rozpalić... Gdybyśmy tylko mieli kiełbaski.
Chłopak usiadł w pierwszym lepszym miejscu które wydawało się stabilne, zgarniając patyki które mogli w przyszłości wykorzystać. Jako że szanował powinność starszego... Pozwolił aby to bard mógł stworzyć dla nich przyjemne ognisko. Zdecydowanie można było śmiało stwierdzić że Rei posiadał wysoki poziom manier, więc z dumą pogwizdywał teraz pod nosem. Noc była bardzo przyjemna więc szkoda było nie skorzystać z czasu jaki dawała odrobina spokoju. Chłopak wreszcie ruszył się ze swego miejsca zbierając różnego rodzaju liście oraz patyczki żeby stworzyć sobie przyjemne posłanie. Musiało ich powalić że postanowili ruszyć tak z miejsca w nieznanym kierunku, chociaż był to pomysł Reia o którym już zapomniał... Poza walką jedzenie stanowiło bardzo istotny element, ale teraz sam nie wiedział po kiego czorta potrzebują statku... Przecież w lesie było równie pyszne mięsko.
-Mam pewien pomysł, muszę czegoś spróbować
Jeśli nie napadli ich bandyci, nie trafił piorun ani inne bijumonowe cholerstwo. Rei skoncentrował się na zadaniu które postawił przed sobą jeszcze w czasie bitwy. Właściwie to postawiło je przed nim jego życie, dokładnie te które prawie stracił. Budząc się pod zawalonym budynkiem jakiegoś domostwa, miał więcej niż szczęście mogąc wciąż oddychać. Musiał właściwie po prostu zwiększyć poziom swoich umiejętności... To przecież było takie proste.
-Będę teraz aaaaaaaaaaabsolutnie zajęty czymś bardzo ważnym... Więc jeśli chcesz śpiewać to nie ma problemu, no i oczywiście dalej jestem głodny gdybyś zapomniał
Rei śmiejąc się na koniec z szerokim uśmiechem, skoncentrował się wreszcie na właściwym zadaniu. Zbierając w sobie obniżone pokłady chakry, uniósł po chwili z ziemi niewielką kulę. Czuł jak drobinki chakry przenikają każde ziarenko piasku w jego zasięgu kontroli, zamieniając zwykły minerał w czarny twór jego klanu. Obiekt uniósł się wolą użytkownika, oraz gestem nakazującym mu wznieść się na wysokość oczu. Rei oddychał spokojnie wpatrując się tylko w czarną kulę. Miał zamiar zrobić coś co mogło kosztować go całkiem sporo sił, jednak wiedział że efekt może być tego wart. Każdą swoją szarą komórkę zainwestował w wykonywaną czynność. Miał przecież zadanie do wykonania które wymagało wszelkich możliwych środków, a wiązało się to z pracą na najwyższych obrotach. Czarny obiekt pochłaniał coraz więcej energii, tej której i tak posiadał szczątkowe ilości. Rei ładował w jego środek wszystko co miał, powoli i spokojnie z każdym oddechem czując jak zbliża się do granic własnej wytrzymałości. Jego dłoń wciąż kierowała lotem czarnej materii, nadając wszystkiemu niemal magicznej otoczki. Zdawał sobie doskonale sprawę że to czego nauczył się sam, to nie było wszystko co ma mu do zaoferowania jego klan... Musiał dać z siebie znacznie więcej. Rozpalony ogień strzelał iskrami w powietrze, a chłopak powoli tracił kontrolę nad własnym oddechem. Czuł jak palący ból zaczyna przejmować płuca, ogień który tlił się z zewnątrz, w nim powodowało coraz większe cierpienie. Był zdecydowanie zbyt przemęczony do swojego zadania, zwłaszcza że zamiast odpoczywać ruszył z Shirogane na zwiad zniszczonego posterunku. Nie miał jednak innego wyjścia, musiał przekroczyć nawet granicę która zagrażała jego życiu. Uśmiechając się do siebie przelał jeszcze więcej życiowej energii do czarnego tworu, jak przez mgłę skupiając się na wciąż poruszającej się dłoni. Przecież zostanie najpotężniejszym Maji jaki chodził po tej ziemi. Drżąca dłonią jeszcze przez chwilę kontrolował poczynania swojego dzieła, po czym odpłynął szczęśliwie na przygotowane posłanie... A właściwie miał taką nadzieję.

-JEEEEEEEŚŚŚŚŚĆĆĆĆ...Proszę
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Atasuke
Gracz nieobecny
Posty: 126
Rejestracja: 24 kwie 2021, o 15:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
GG/Discord: Hiroto#8938

Re: Szlak przy Murze

Post autor: Atasuke »

0 x
Awatar użytkownika
Tatsuo
Postać porzucona
Posty: 547
Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
GG/Discord: Kraze#5092
Multikonta: Don Patch | Fujiko

Re: Szlak przy Murze

Post autor: Tatsuo »

Czyżby taki dzielny wojak bał się swojej mamusi? Faktycznie trudno byłoby na nią podnieść swoją dłoń, gdy ta wrzeszczy ci nad uchem. Aż delikatnie się zaśmiałem, bo... Bo w sumie nie wiem czemu. Nade mną nikt nigdy nie stał i nie wykrzykiwał w słodkim tonie niczego. Co najwyżej musiałem wysłuchiwać narzekań na to, jak beznadziejny dochód przyniosłem kolejnego dnia. I to wcale nie wynikało z troski czy rodzinnej miłości, która tam nie istniała, ale jednak na samą myśl o rodzinnych stronach różowowłosego chłopca, aż ciepło mi się na serduszku zrobiło. Prawie jakbym właśnie niańczył młodszego brata, który uciekł z domu, aby zrobić na złość mamie, ale tak naprawdę to boi się konsekwencji i zaraz do niej wróci z podkulonym ogonem. – Już dwa dni? Myślę, że to przesada. Jednak znam bardzo fajny sposób na to jak sprawić, aby takie ajadalne ciasto na nowo stało się pyszne. Winogrona zmieniają wszystko. Myślę, że gdyby tubylcy mieli farmy winogron u siebie za murem, to nie musieliby zajmować się swoimi zmarłymi, a poza tym... – To w sumie straszne wiedząc, że takie rytuały są najpewniej gdzieś przeprowadzane w zakątkach świata. Słyszało się o yokai zdolnych do pożarcia innych ludzi. Z reguły były to bajeczki mające na celu wystraszenie dzieciaków, ale im więcej bóstw ludzie odkrywali, tym więcej dziwnych rzeczy sobie wymyślali. – A poza tym to jesteś za młody na poznawanie takich moich sekretów kulinarnych. – Skwitowałem to jednym stwierdzeniem. Przecież to najlepszy argument z możliwych! Jesteś za młody, to siedź cicho i kiedyś się dowiesz, a w ogóle to najlepiej nie pyskuj i się słuchaj.

Ech. Rozpalenie ogniska może i nie jest problemem, ale znalezienie gałęzi czy innego opału. Przecież nie będę podpalał krzaku. Nawet ja mam na tyle rozgarnięcia życiowego, aby wiedzieć, że krzak się niefajnie pali i nierównomiernie opala skórę, a to jest niewskazane w moim bladym przypadku. Szybkie pochodzenie w kółko, kilka ruchów krzesiwem o odpowiedniej sile i kilkanaście wytartych kropli potu z czoła. – Ha! Dalej pamiętam. – No trudno, żebym nie pamiętał, skoro nie posiadam zdolności wytwarzania ognia z siebie inną drogą, niż z pomocą mojego krzesiwka. Niestety nie podzielałem entuzjazmu Reia. On ma w sobie dużo energii, ale ja niestety muszę powoli przygotowywać się do umierania, które mnie za jakiś czas czeka, a im więcej prób, tym lepiej uda mi się je odegrać. – Daj komuś palec, a zje Ci całą rękę. Jak Ci tubylcy. Ja nie wiem czy ludzie na serio uważają, że my bardowie to tylko śpiewamy całe dnie. Nie jem, nie piję, tylko sobie śpiewam. Ja na przykład lubię leżeć, o popatrz, mogę ci nawet zaprezentować. – I tak też uczyniłem. Otwierając oko raz po raz, aby nie było, że nie utrzymuję warty. Utrzymywałem! I to solidnie... prawie no prawie, ale no... no dobra no, trochę mi się przysypiało, ale koniec końców moje powieki latały to w górę, to w dół, patrząc, czy jeszcze żyję, czy jednak ktoś postanowił mnie zabić. A jedzenie? Kto by się przejmował jedzeniem. Tyle przeżyłem głodując, że moim ulubionym porannym daniem stawał się dym z wygasającego ogniska. Rei też niech go nieco skosztuje. Dobrze mu zrobi.

Nie wiem, jak można mówić o monotonii, gdy obok się ma Reia! Co prawda wolałbym poranki moje spędzać samotnie, ale z nim też może być. – Coś się tam rzucałeś w nocy? Stwierdziłbym, że coś widziałem, ale musiałbym Cię okłamać, a chętnie bym to nawet zrobił, ale wiesz jak jest - nie chce mi się. Zauważyłem, że im bardziej kogoś poznaję, tym bardziej bezpośredni się staję i nawet już kłamać mi się nie chce. – Kłamanie to takie mocne słowo. I wcale nie używam go w kontekście takim, że faktycznie tworzę wymyślone historie nie z tej ziemi, a moim rozmówcom wciskam kity najniższych lotów. Po prostu lubiłem go używać do określenia tego, że czasami człowiek jest sztucznie miły. A to wcale nie kłamstwo! To tylko bycie grzecznym jest. – Hę. – Rzuciłem sobie, spoglądając na wygląd osady. – Jaka jest szansa, że ktoś widział kogoś przemykającego w nocy pomiędzy chatami ze sprzętem i ziołami w ręku i nam o tym opowie? – Mój wzrok raczej skierował się w stronę łódek, do których mimowolnie poszedłem z braku lepszego pomysłu. – Tylko nie krzycz, bo nam ich spłoszysz, a potem będę musiał płynąć łódką za nimi, a założę się, że nikt z nas nie ma umiejętności w wiosłowaniu. Hej! A Ty możesz z tego swojego piachu zrobić łódkę? To by było dopiero coś. – I byłaby ona napędzana siłą woli! Czy umysłu, czy też innej chakry. Tak czy siak, o ile Rei nie protestował, ruszyłem w stronę dwóch żaglowych łódek, pozwalając chłopakowi z pustyni gadać. Najwyżej go lekko uszczypnę, jeżeli przesadzi.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Rei Uta
Posty: 524
Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Różowe włosy.
- Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę.
- Patrz avatar.
- Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
- Duży zwój na plecach.
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.

Re: Szlak przy Murze

Post autor: Rei Uta »

Rei wstał wcześnie rano, rozkoszując się promieniami światła które przyjemnie padały na jego zaspany ryjek. Czuł na ciele zmęczenie dniem poprzednim, oraz poprzednim... I tym jeszcze wcześniej. Właściwie to ostatnio miał bardzo intensywny miesiąc swojego życia... Chłopak skoczył na równe nogi, przecierając oczy żeby lepiej się zorientować gdzie właściwie się znajduje. Jego towarzysz siedział już na ziemi, co przypomniało jak właściwie zakończył wczorajszy dzień... Od kilkunastu godzin wciąż posiadał pusty brzuch!

- Wiesz co... Ja chyba zaraz umrę
Rei ledwo stał na nogach, jego ciało powoli odmawiało posłuszeństwa. Chciał tylko wreszcie usiąść przy pełnym stole, nie martwiąc się że zaraz pęknie mu brzuch od spożytych pyszności. Dlaczego nie mógł mieć teraz pełnego brzucha, przez takie rzeczy był osłabiony i jaki z niego pożytek w czasie potencjalnej bitwy. Smętnie zapłakał nad swoim losem, chociaż może to stało się bardziej w środku bo przecież był już dużym chłopcem. Chciał szybko zakończyć swoje zadanie, a później zaraz zacząć ucztę jakiej świat nie widział...

- Chciałem poprawić swoją kontrolę piasku... Ale chyba jestem zbyt zmęczony po bitwie... Zaraz umrę
Odpowiedział na zadane pytania, idąc przed siebie ze spuszczoną głową. Miał dość swojego życia, miał dość niepewności jutra, miał dość zła piętrzącego się niczym stos brudnych ubrań... Miał dość tego że głód powodował w nim dziwne kminy bez ładu i składu. Zanim wszystko nie nabrało na nowo światła, chłopak smętnie zmierzał obok starszego towarzysza... Liczył że w razie czego będzie on w stanie powiedzieć mu że właśnie są atakowani, Rei obecnie miał funkcje życiowe nastawione tylko na jeden tryb...

-JEDZENIE!!!!
Chłopak wykrzyknął w eter, unosząc dłonie nad głowę... Właśnie ujrzał łódki, i obok były domki, a składając wszystko w całość byli tam ludzie którzy musieli jeść. Rei poczuł że jego życie znowu zaczęło mieć sens, że kwiatki pachniały intensywniej a niebo było bardziej błękitne. Maji klepnął towarzysza z całej siły w plecy, po czym uradowany jak dziecko które odnalazło się w supermarkecie po spuszczeniu mamy z oczu, ruszył dziarskim krokiem w stronę portu.

- Jedzonko, jedzonko, jedzonko, jedzonko... Halo!, czy ktoś tu jest!?
To zdecydowanie był najgłupszy pomysł Tatsuo na zagmatwanie swojego życia. Rei był osobą nieposkromioną, posiadającą tyle pokładów energii ile jest szans na zjedzenie czegoś ciepłego... Najgorsze że zagrożenie wyczuwał dopiero w chwili gdy czuł na szyi zimne ostrze miecza... Całkowicie nieprzystosowany oderwaniec, istota która przeżyje jeszcze kilka lat tylko dzięki wyjątkowemu szczęściu i przychylnej karcie. Byli przecież bohaterami wojny, mieli w kieszeni dużo pieniędzy, a przynajmniej mógł liczyć że on miał... Za kilka monet z pewnością ktoś podzieli się z nim śniadaniem i kilkoma informacjami o nadchodzącej pogodzie... Kurdę, właściwie to świetny z niego Shinobi.
0 x
Awatar użytkownika
Atasuke
Gracz nieobecny
Posty: 126
Rejestracja: 24 kwie 2021, o 15:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
GG/Discord: Hiroto#8938

Re: Szlak przy Murze

Post autor: Atasuke »

Zapraszam tutaj.
0 x
Awatar użytkownika
Genzou
Posty: 244
Rejestracja: 3 lis 2022, o 15:36
Ranga: Nezumi
GG/Discord: Sammo#7816
Aktualna postać: Genzou

Re: Szlak przy Murze

Post autor: Genzou »

Po ćwiczeniach, Genzou wraz ze swym mentorem wyruszyli na mur w celu jego zwiedzenia. Mur jak wiedział każdy ze świata młodzieńca, był pierwszą jak i zarazem ostatnią barierą. Dzielącą z jednej strony ludność i miasta, a z drugiej dzikusów, potwory i inne monstra. Mur właściwie był całą istotą Shinsengumi do którego dołączył białooki, budowla była symbolem organizacji i nadzieją całej ludności na bezpieczne jutro.
Mężczyźni powoli zbliżali się do celu, na rozwidleniu dróg skręcili nie w lewo do swojego shinsenu, a w prawo do głównej bramy. Ich shinsen co prawda był jednym z dwóch najbliżej położonych głównego wejścia. A, że żaden z nich pilnie nie musiał załatwić coś w macierzystej lokacji to specjalnie nie nadkładali drogi. Trasa prowadziła przez bardzo dobrze wydeptaną ścieżkę, która dodatkowo była poszerzana, aby większy transport również nie miał problemu z dostaniem się do bramy. Dzięki takim warunkom dalej mogli cieszyć się z przyjemnej i mało wyczerpującej przechadzki. Podczas pokonywania trasy od czasu do czasu jeden zagadał o coś drugiego. Oczywiście najważniejszą kwestią dla naszego bohatera były pieniądze, dlatego po krótszej chwili, młodzieniec wezbrał się w sobie i zagadał:
- Washi, ty jesteś wyższy stopniem ? Jesteś Ogarem, a może Wilkiem ?
- Wilkiem na specjalnych warunkach, dlatego nie chodzę w obowiązkowej zbroi. A co ? - wyjaśnił pokrótce rozmówca młodzieńca.
- Chciałem się spytać, czy wraz z wyższym stopniem wzrasta wynagrodzenie ? - Siedemnastolatkowi z przejęcia, aż świeciły się oczy.
- Nie. Masz tutaj wszystko, nawet za specjalnie nie musisz wydawać ryo. Dlatego nic się nie podnosi, żołd jest symboliczny, gdyż jako organizacja liczymy, że będą głównie zjawiać się rekruci z misji/powołania, a nie dla łatwych i szybkich pieniędzy. Zwłaszcza, że nikt nie narzeka jak wszystko masz pod nosem. Dobrej jakości jedzenie, świetni kucharze, najlepsze miejsca treningowe, dach nad głową, gorące źródła i wcale nie tak trudno o towarzyszkę na długie samotne noce. Jeszcze się przekonasz, że nic tak nie zbliża dwoje ludzi, jak ciągłe życie w niebezpieczeństwie. Widzę, jak główna brama majaczy na horyzoncie. Zatrzymamy się na chwilę tutaj.- Washi zakończył swój wywód niespodziewanym oświadczeniem.
0 x
Narrator / Myśli / Mowa KP | PH | BANK Prowadzone Misje:
  1. Eion - Misja D
  2. Saito - Misja D
  3. Kenji - Misja D
  4. Ken Katagiri - Misja D
Awatar użytkownika
Genzou
Posty: 244
Rejestracja: 3 lis 2022, o 15:36
Ranga: Nezumi
GG/Discord: Sammo#7816
Aktualna postać: Genzou

Re: Szlak przy Murze

Post autor: Genzou »

- Co jest grane ? Znowu łapiemy oddech na postoju ? - nasz bohater szedł za Washim mijając pierwszą linię gęsto rosnących drzew. Przeszli jeszcze z piętnaście metrów kiedy Washi odezwał się:
- W porządku myślę, że tutaj będzie idealne miejsce na postój - powiedziawszy to włożył rękę do swojej torby i po niespełna sekundzie wyciągnął kolejny zwój z techniką, podając go Genzou.
- WOW ! Ten to chyba ma całą bibliotekę w tej torbie - zauważył w myślach siedemnastolatek, a z jego ust wydobyło się:
- Dzięki Washi, już się biorę za opanowanie tego nowego jutsu.

  Ukryty tekst
0 x
Narrator / Myśli / Mowa KP | PH | BANK Prowadzone Misje:
  1. Eion - Misja D
  2. Saito - Misja D
  3. Kenji - Misja D
  4. Ken Katagiri - Misja D
Awatar użytkownika
Genzou
Posty: 244
Rejestracja: 3 lis 2022, o 15:36
Ranga: Nezumi
GG/Discord: Sammo#7816
Aktualna postać: Genzou

Re: Szlak przy Murze

Post autor: Genzou »

Nauka ostatniej techniki bardzo wyczerpała naszego bohatera. Washi widząc to nawet nie nalegał, aby poszli dalej, zatroskany o chłopaka rozbił w pobliżu obóz. Kazał mu się położyć na przygotowanym posłaniu, a on posłusznie położył się we wskazanym miejscu. Mentor chłopak zniknął, aby nabrać chrustu i drwa do ogniska, a Genzou w tym czasie wypoczywał.
- WOW, ale dałem czadu przy tej ostatniej technice. Z jednej strony ciało zaczyna wyrażać bunt przeciwko takiemu traktowaniu. A z drugiej paradoksalnie takie postępowanie wzmacnia je i pogłębia wiedzę na pewne aspekty ninjutsu.
Zmęczony rozmyślał nad całym wydarzeniem, kiedy w końcu wrócił Washi rozpalając ognisko. Białooki po jakimś czasie zorientował się, że z ogniska dociera do niego bardzo przyjemny ziołowy zapach.
- Co wrzuciłeś do paleniska ? - zapytał młodzieniec
- Specjalne zioła z Shinsengumi, nie bój się, pomoże ci - odpowiedział spokojnie jego opiekun
Genzou chciał odpowiedzieć, że się nie boi, że czuje się bezpiecznie. Jednak zmęczenie zmogło siedemnastolatka, oddech wyrównał się, znacząco wydłużając okres trwania, a oczy przymknęły. Tak, właśnie zasnął nasz bohater przesypiając całą noc. A nie zbudziło go nawet wycie wilków czy chrapanie Washi`ego. Ten ostatni nawet wstał z samego rana i poszedł upolować coś na śniadanie. Właśnie zapach świeżego mięsa przygotowywanego nad paleniskiem zbudziły go. Młodzieniec poczuł wielki głód, czego manifestem było głośne burczenie brzucha.
-Hahaha już, już ci nakładam. Zjedz wszystko i wypij ten wzmacniający napar. - zarechotał mentor młodzieńca słysząc dźwięki wydobywające się z wnętrzności chłopca. Białooki rzucił się na strawę, kilka razy zakrztusił się ponieważ mięso tak mu smakowało, że właściwie nie gryzł go, a wręcz łykał. Z raz czy dwa zmuszony był popić strawę przygotowanym naparem, ale za każdym krzywił się straszliwie.
- Washi to jadło jest pyszne, z takim talentem spokojnie mógłbyś zostać szefem naszej kuchni. I jeżeli to prawda co mówią, że dobre lekarstwo musi paskudnie smakować to również i w tym jesteś niezły. - chłopak szczerze skomplementował talenty członka organizacji do której należał.
- Hehe, już nie przesadzaj. - drugi z mężczyzn wyraźnie się zarumienił.
Gdy zjedli, spakowali swoje rzeczy i wyruszyli dalej przed siebie. Podczas dalszego podróżowania, Washi zauważył, że Genzou doszedł już do siebie w pełni. Dlatego zeszli na bok z traktu, chłopak dostał do ręki kolejny zwój ze słowami
- Doszedłeś już do siebie, także nie ma co się ociągać. Musimy szybko podciągnąć cię do pewnego poziomu, abyś zaczął być bardziej przydatny organizacji aniżeli inne szczury wykonujące cały czas jedno i to samo.
Białooki mimo początkowego zaskoczenia, pokiwał ze zrozumieniem głową. Co prawda może przydałby mu się całodniowy dzień odpoczynku, jednak tak jak i jego mentor młodzieniec nie lubił stać w miejscu i odcinać kupony. Dlatego też z radością pochwycił zwój i odszedł na bok.
  Ukryty tekst


Zaskoczony tym faktem anulował technikę, patrząc się pytająco na swego mentora.
- Technika wyszła ci perfekcyjnie, ale jestem po prostu na to za silny.
Wyjaśnił Washi podając chłopakowi rękę, po czym spakowali się i ruszyli dalej

z/t
0 x
Narrator / Myśli / Mowa KP | PH | BANK Prowadzone Misje:
  1. Eion - Misja D
  2. Saito - Misja D
  3. Kenji - Misja D
  4. Ken Katagiri - Misja D
Zablokowany

Wróć do „Mur”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość