Szlak transportowy

Obszary obejmujące Mur odgradzający nieznane terytoria od prowincji shinobi, oraz zamek Shi no Getō, siedzibę główną oddziałów chroniących całość.
Kuroi Kuma

Re: Szlak transportowy

Post autor: Kuroi Kuma »

Ruszył zaraz za swoim przewodnikiem trzymając ręce schowane w kieszeni, z czego jedną z nich machinalnie, odruchowo zaczął miętosić coś pomiędzy palami, a było to... zwykłe pióro. Dawno nie prowadził dziennika, który wypadałoby poszerzyć o dodatkowe wpisy. Ostatnie wydarzenia warto było opisać, lecz przy takim położeniu, mogło się okazać, że będzie miał materiał na książkę, albo nawet i kilka. Atak na mur, zamieszki, wojna Sabaku z Kaguya. To wszystko będzie zapomniane przez potomnych, którzy zapewne będą żyli w bardziej pokojowych czasach. Przypatrzył się kartce z informacjami, którą dostał od chłopaka. Shigashi - czyżby nadchodziła okazja, żeby odwiedzić ową wioskę? Dopisał sobie na wolnej kartce, którą miał w kieszeni informacje o warsztacie i dzielnicy tak ku pamięci, co by później nie zastanawiać się w jakim kierunku się udać.
-Też mam taką nadzieję, skoro to może pomóc. W sumie dobrze wiedzieć, że dwa rody zgrały się i mogą teraz współpracować w przeciwieństwie do barbarzyńców. Raczej nie powinien odmówić, bo już sama możliwość przebywania z ludźmi swojego pokroju to wielka zaleta, a co dopiero zdobycie dodatkowego doświadczenia i e... może jakieś rozwiązania? - podrapał się po głowie, by zaraz potaknąć samemu sobie przekonany. Cały czas utrzymywał się przy posłańcu, bo ich drogi kierowały się w tym samym kierunku, a w towarzystwie zawsze raźniej no i w pewnym sensie bezpieczniej. Mimo, że tamten jak twierdził nie posiadał możliwości kontroli piasku, to jednak podróżował sam, więc nie straszne mu były tereny, a i orientacja w nich zawsze jakaś była.
-W sumie, jeżeli wszystko masz, to można już ruszać w drogę, bo dobrze pamiętam, że ruszasz razem ze mną? Przynajmniej do pewnego czasu, ale zawsze jakaś morda obok do pogadania. Ja jestem względnie gotowy, więc prowadź mości posłańcu, czas nie zając, ale też po co go marnować! - wykrzyknął bardziej entuzjastycznie wyszczerzając śnieżnobiałe zęby do posłańca, by hmmm... ruszyć głównym traktem w stronę Shigashi no Kibu.

Skąd: Sogen
Dokąd: Shigashi no Kibu
Czas podróży: 30 min? Nie umiem tego liczyć ._.
Czas przybycia: Na pewno przed 21 (następnym postem o/)
Środek transportu: Na nogach
[z/t]
0 x
Seiryo

Re: Szlak transportowy

Post autor: Seiryo »

Wiecie jakie to uczucie, gdy mimo znania drogi - przynajmniej w teorii - i tak się zgubisz? Meh, plemię miało rację, że muszę sobie mapy rysować. Przynajmniej gdy wybieram się gdzieś pierwszy raz. W całej sytuacji był tylko jeden plus! Dokładniej szedłem jakimś szlakiem, choć i to niezbyt mi pomaga. O dziwo nie wyskoczyli na mnie żadni bandyci, ani niebezpieczne bestie. To coś nowego! Podczas polowań z mamą i starszymi zawsze na coś takiego trafialiśmy. W sumie poza spotykaniem innych plemion, które zazwyczaj pozostawały wobec nas neutralne. Tak samo było z nami, gdyż starszyzna wolała zająć się kształceniem młodych i rośnięciem plemienia w siłę, aniżeli wdawanie się w głupie i bezsensowne konflikty ze słabszymi.
Przemierzając kolejne metry, kilometry czy co tam jeszcze można określić - czułem narastające zmęczenie. Nie dość, że nie miałem pojęcia gdzie właściwie idę to i szedłem już dosyć długo. W dodatku podczas podróży, po ataku na plemię, nie sypiałem długo, co najwyraźniej ma swoje konsekwencje.. Dodatkowe kilkanaście minut drogi, choć nie wiem jakim cudem utrzymałem się na nogach, sprawiło, ze miałem ochotę paść na ziemię i zasnąć. Niekoniecznie w tej kolejności. Kolejne kroki można uznać za decydujące w tej sytuacji, gdyż to właśnie przez nie podjąłem szybką decyzję.
Wskoczenie na pobliskie drzewo i ukrycie się w jego liściach nie było szczególnie trudnym zadaniem. Dodatkowo byłem na tyle wysoko, aby w razie problemów dojrzeć zagrożenia. Samo usytuowanie się na gałęzi - która była dłuższa i szersza niż ja, więc nie groziło mi spadnięcie z niej, skoro nie wierciłem się podczas snu - dawało mi również możliwość szybkiego wskoczenia wgłąb lasu i zwiania, oczywiście z jednoczesnym ukrywaniem się. O ile mój przeciwnik nie byłby znacznie szybszy, co nie byłoby wcale zaskakujące.
Przez kilka minut obserwowałem jeszcze otoczenie, jednak nie zauważyłem nic podejrzanego. Poza tym, że ścieżką przeszło kilku kupców z ich materiałami, które mieli na tych swoich, dziwacznych wozach. Niebezpieczeństwo? Brak, przynajmniej tymczasowo. Dosyć szybko rozluźniłem się lekko, układając się wygodnie na gałęzi drzewa. Na całe szczęście rodzinka nauczyła mnie jak spać w takich sytuacjach. Odpoczywać, - jakżeby inaczej? - lecz jednocześnie zmysły są na tyle wyostrzone, aby w razie kłopotów mieć możliwość szybkiego zerwania się i reakcji. Życie jak łowca jest pod tym względem bardzo pouczające. Jak i wieloma innymi. Pomijając już plusy wynikające z samego zawodu, który jest niezwykle satysfakcjonujący i ciekawy, ot co. Mimo wszystko nie myślałem nad tym długo, gdyż szybko zapadłem w lekki sen. W każdej chwili gotowy, aby się zbudzić, ale obecnie wizja odpoczynku była znacznie bardziej.. ciesząca, moje zmęczone ciałko.
0 x
Mei

Re: Szlak transportowy

Post autor: Mei »

Samo dotarcie do tej drogi zajęło mi więcej czasu, niż zakładałam. Na początku dobrze wiedziałam, gdzie idę, jednak później wystąpił pewien problem. Drogi zaczęły mi się mieszać, miejsca zaczęły wyglądać obco, gubiłam się. Starałam się rozglądać na boki w poszukiwaniu ratunku, ale niestety go nie otrzymałam. Mijani ludzie zajmowali się swoimi sprawami, nie zauważając zagubionej owieczki, którą byłam.. Małe dzieci bawiące się ze sobą biegały wokół mojej osoby, ale mnie nie spostrzegły. Byłam duchem? Stałam się niewidzialna? Spojrzałam smutno przed siebie, nie wiedząc, dlaczego ten świat tak prosperował. Po co istniałam? Jaki mam cel, oprócz wybicia wszystkich naukowców? Westchnęłam, dotykając dwoma palcami końca swojej luźnej kitki.
Następnie swoje kroki skierowałam w jakąś alejkę, która ku mojemu zdziwieniu zaprowadziła mnie do głównego szlaku. Etto, tak łatwo? Popatrzyłam wkoło, idąc cały czas przed siebie. Chciałam wrócić do Ryuzaku no Taki, gdzie ostatnim razem widziałam się z bratem. Um, ciekawe tylko, czy znajdę tam wskazówkę dotyczącą jego obecnego pobytu? A może był na miejscu? Nie mogłam na to odpowiedzieć, wcześniej nie upewniwszy się, że dom jest pusty.
Starałam się przyśpieszyć kroku, ale... wiedząc ile mi zostało do domu, nieco zwolniłam, oszczędzając siły na dalszą wędrówkę. Poza tym, jakby nie spojrzeć ktoś mógłby mnie obserwować, więc stałam się bardziej czujna i ostrożna. Ech, żebym tylko tam doszła za nim zacznie świtać.
Skąd: Sogen
Dokąd: Ryuzaki no Taki
Czas podróży: 30min.
Czas przybycia: 13.40
Środek transportu: Nogi
0 x
Seiryo

Re: Szlak transportowy

Post autor: Seiryo »

Czasem wszystkie nauki stają się, choć na kilka sekund bezsensowne. Dosyć szybko zasnąłem, leżąc na gałęzi, znajdującej się jakieś 2,5 metra nad ziemią. Nie było to zbyt wysokie położenie, ale jednak dawało jakąś namiastkę bezpieczeństwa na nieznanym terenie. Przynajmniej fizycznego, gdyż o psychicznym tego samego powiedzieć nie mogę..
Przyzwyczaiłem się do zwykłych snów, czasem koszmarów, gdy podczas polowania ktoś zginął, a innym razem wizji szczęśliwej rodziny i życia. Oczywiście z żywym ojcem, ne. Tym razem jednak było ciupkę inaczej. Początkowo moje oczy zdołały zarejestrować jedynie wszechogarniający mrok. Nie miałem pojęcia gdzie jestem, co robię, ani tym bardziej jakim cudem tutaj jestem. Wszystko się zagmatwało w plątaninie myśli i uczuć, wzbudzanych przez mrok. W końcu to właśnie w takiej chwili "ludzkie demony", a raczej strachy i obawy stają się realne. Mimo że wystarczy zapalić światło, aby się ich pozbyć. Można też ich unikać poprzez doświadczanie obecności bliskiej osoby, bądź istoty. Nie mam pojęcia ile czasu upłynęło nim zdołałem poruszyć powiekami, aby spojrzeć na.. nocne niebo. Niewątpliwie musiałem mieć zabawny wyraz twarzy, kiedy wpatrywałem się w gwiazdy na granatowej - czasem uznawanej za czarną, zależnie od punktu widzenia - łunie. Nie mając pomysłu na żaden ruch, leżałem na trawie jeszcze przez kilka chwil. Jednak była to krótka przygoda, ponieważ po minucie bądź dwóch, wyczułem zapach pieczonego mięsa, które zawsze robiła moja matka. Instynktownie usiadłem zaskoczony tym uczuciem.
- Sei-chan, wracaj już na kolację! - rozległ się kobiecy głos, który musiał należeć tylko do jednej kobiety.
Niesiony uczuciami, których nazwać nie potrafię, zerwałem się na nogi i ruszyłem pędem w stronę owego dźwięku. Nie minęło dużo czasu, a uwiesiłem się na posiadaczce czarnych włosów oraz czerwonych oczu - po kimś musiałem odziedziczyć urodę, racja? Sayuri początkowo wydawała się zaskoczona, lecz po kilku sekundach przytuliła mnie i weszła do naszego namiotu, abyśmy mogli razem zjeść. Chyba nie wiedziała, dlaczego tak bardzo ucieszyłem się na jej widok.. Może tamten atak i wszystko po nim było tylko koszmarem? Chciałbym, żeby tak było.. Wieczór upłynął nam jak zawsze, wspólna kolacja, której towarzyszył śmiech i wygłupy, a później położenie się do snu, słuchając opowieści mamy o moim ojcu. Następnego dnia obudził mnie smród dymu. Gdy wybiegłem z namiotu sytuacja, która miała miejsce podczas "koszmaru", zdawała się powtarzać. Zastygłem w miejscu, nie mogąc się poruszyć. Mimo że "dom" za moimi plecami stanął w płomieniach. Pomimo że rzuciła się na mnie jedna z bestii napastników...
Jej atak jednak nie dosięgnął celu, gdyż wybuchło jasne, białe światło, które pochłonęło całą scenerię. Z powodu tak jaskrawego światła, zamknąłem oczy, więc nie widziałem co się dzieje w świecie, którym nie był mój umysł. Może to dlatego nie zauważyłem nagłej zmiany otoczenia, gdy to moja matka przyjęła na siebie cios? Zauważyłem to dopiero po tym, jak kilka kropel krwi padło na moją twarz, jakoby zmuszając mnie do otworzenia oczu, co szybko uczyniłem. Widząc scenerię, która miała przede mną miejsce - poczułem ogromną chęć do płaczu. Prawą ręką wyciągnąłem w stronę rodzicielki, lecz ta nigdy nie doszła do celu.. Krzyk zatrzymał się w moim gardle, a po chwili cała scena zniknęła. Natomiast ja miałem uczucie, że spadam.
Owe uczucie jednak nie było zwykłym złudzeniem. Przekonałem się o tym dosyć brutalnie, gdy moje pośladki z dosyć głośnym hukiem uderzyły o ziemię. Tuż przed niebieskowłosą dziewczyną, której jakimś cudem udało się uniknąć spotkania z moim ciałkiem na jej głowie.. Wykrzywiając się boleśnie, siedziałem tak przez chwilę, gdyż gdy tylko ból osłabł na tyle, że mogłem chociaż udać, iż nic mi nie jest - zrobiłem spokojną minkę i zerknąłem na dziewczynę z niejakim zainteresowaniem. Wyróżniała się. Nigdy nie widziałemby ktoś miał niebieskie włosy oraz dziwne, dwukolorowe oczy. Jedno nawet było czerwone! Zupełnie jak moje!
- Uhm... ohayo? - mruknąłem nieco niepewnie, nie wiedząc czy przypadkiem jej nie uraziłem. Dodatkowo zdawała się być ciekawą personą, obecnie jedyną na trakcie poza mną, więc miałem małe pytanie. - Ano, mogę pani zadać pytanie? - zapytałem, starając się mówić najniewinniej jak to tylko możliwe, może znałaby odpowiedź?
0 x
Mei

Re: Szlak transportowy

Post autor: Mei »

Starałam się iść najszybciej jak potrafię, w końcu jeszcze tyle było przede mną. Ruszając zgrabnie nogami, mijałam kolejne metry do czasu, aż się nagle zatrzymałam. Moje kozaki były rozwiązane, więc czym prędzej sięgnęłam do nich i zaczęłam wiązać. Najpierw jedno, które zakończyłam kokardą, a potem drugie, wyglądające pod koniec tak samo jak drugie. Biegła w tym tak naprawdę nie byłam, przecież nauczyłam się tego ledwie parę miesięcy temu! Także zajęło mi to więcej, niż na początku planowałam. Mijały minuty, a ja stałam, otrzepałam się z niewidzialnych drobin kurzu i ruszyłam do przodu. Szłam wolno, co z pewnością uratowało mi życie. Mały chłopiec, nazwany przez mnie pieszczotliwie ,,Słodkim ptaszkiem" wylądował centralnie przede mną.
Odskoczyłam z gracją do tyłu, a następnie uważnie się przyjrzałam czerwonookiemu. Był niższy ode mnie, młodszy i chyba obolały. Podeszłam wolno do niego i wystawiłam rękę.
- Pomóc Ci? - odezwałam się cicho, by go nie speszyć. Nie miałam pojęcie jak zareaguje na kogoś takiego jak ja. Blada o żywym kolorze włosów i z heterochronią. Uśmiechnęłam się łagodnie i zrobiłam krok do tyłu, by przypadkiem nie stać za blisko ptaszka. Następnie przechyliłam głowę do boku, gdy tylko maluszek się przywitał. Popatrzyłam słodko i niewinnie, za nim nie zamknęłam oczu.
- Ohayou! - powiedziałam radośnie i z dziecinną ekscytacją. Następnie otworzyłam powieki i spojrzałam w niebo, jakby nie mogąc przestać się ekscytować dzisiejszym dniem. Robiło się ciemno, co oznaczało, iż napływał północny chłód. Niezbyt dobrze ubrani ludzie mogli zmarznąć, dostać gęsiej skórki. Ja natomiast, podróżując w lekkiej yukacie, patrzyłam na to z góry, niezbyt się interesując tym faktem. Gdyby natomiast było gorąco, to wiedzcie, że moja reakcja byłaby zgoła odmienna. Ech, jak ja nienawidziłam tego ciepła i potu, którym wtedy się oblewają prawie wszystkie istotki.
- Hmm, proszę pytaj - rzekłam typowym, łagodnym tonem. Byłam ciekawa tego, czego mógł ode mnie chcieć. Byłam taka jak wszyscy, a ponad to nie pokazywałam swoich umiejętności, innymi słowy mogłam uchodzić za zwykłego człowieka.
- A i jeszcze jedno, jeśli chcesz dalej prowadzić ze mną rozmowę, proszę byś się przedstawił - dodałam pośpiesznie, przypominając sobie o sprawach typowo kulturowych. Zawsze lubiłam wiedzieć, z kim prowadzę konwersacje, dlatego dość niepewnie zagadnęłam obcego, by chociaż wyjawił swoją tożsamość. Oczywiście, jeśli zachowa się stosownie.. to chyba mi też należało odbić pałeczkę, czyż nie?
/[z/t]
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Szlak transportowy

Post autor: Hikari »

~ Początek Wielkiej Podróży ~ Co można zrobić jak nic nie jest się w stanie zrobić. Dziewczynie pieniędzy nie da, a sam nie potrzebuje ich zbytnio i tak ma ich nadmiar... Zresztą przyjęcie ich czy też nie nie miało znaczenia wielkiego, ważniejsze było co potem zostało powiedziane. On ma być jej ochroniarzem? Akurat tego spełnić nie będzie mógł, dlatego też musi jej coś na ten temat powiedzieć, wyjaśnić sprawę. Przy okazji wymyślił sposób co z nimi zrobić. Instynktownie, ale delikatnie złapał dziewczynę za dłoń.
- Skoro ich nie chcesz to będzie budżet nasz, który wydamy na posiłki, nocleg czy cokolwiek co potrzebne. Wiele może nie jest, ale wystarczająco. Jako opłatę za ochronę i za to co niby wydałem zwrot kosztów... Tak tego nie mogę przyjąć, bo robiłem to z własnej woli, jak i dalej robię, a nie dla zysków, nie zamieniajmy wszystkiego co ludzie robią dla drugich w interesy. Robię to, ponieważ tak chcę, a nie dla pieniędzy czy abyś mi zapłaciła, akurat one są nieistotne w tym wypadku. Gdybym je przyjął czy jakby ktoś zaoferował mi więcej za zdradę Ciebie nie bałabyś się? Po prostu jestem z Tobą aż nie odnajdziesz swojego miejsca na Ziemi, a potem? Zobaczymy.
Uśmiechnięty puścił jej dłoń, schował mieszek, jako osoba je przetrzymująca powiedzmy, a potem ruszył z powrotem na szlak transportowy. To, że wszystko jedno dokąd spowodowało w nim przekonanie, że ona tak na prawdę nie wie dokąd powinna iść. Czyli katana jej tego nie przypomniała. Z jednej strony szkoda, że nie mają wskazówek żadnych, a to co jej się przypomniało to było osobiste, z drugiej nie chciał jej od tak teraz opuszczać, nie tak szybko. Nie wiedział dlaczego, ale nie chciał. Wolał więcej spędzić czasu, a takie znalezienie celu zapewne oznacza koniec i jej powrót do starego życia.
- Zwiedzimy w takim wypadku najpierw moje okolice. Cóż nie spodziewaj się wiele, dawno mnie w domu nie było będę musiał zrobić zakupy na kolację, a także pewnie posprzątać kurz, ale zawsze to jakiś już cel prawda?


Skąd: Mur
Dokąd: Yusetsu
Czas podróży: 1h
Czas przybycia: 11:42
Środek transportu: Nogi

2 x Z/T -> http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=9 ... =15#p30520
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Yuusha

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yuusha »

Był nieco nerwowy, choć nie pokazywał tego po sobie. Nadchodząca walka powodowała u niego mieszane uczucia - obojętność, strach, odrazę do samego siebie, że ma zamiar brać udział w czyichś wojenkach za pieniądze. Ale taką wybrał drogę i nie miał zamiar się teraz wycofać. Tak jak i również nie miał zamiaru wyruszać z innymi najemnikami, czy Uchihami, którzy opuścili mur na czas batalii z Senju i ich sojusznikami - być może i tak tu już nie wrócą. Chuj ich tam wie. Yuusha wolał sam dotrzeć na miejsce, nie chciał, by ktoś mu zawracał głowę jakimś niepotrzebnym gadaniem. Chciał się w pełni skupić i wyciszyć. Poukładać myśli. 'Tylko co tu układać', burknął. 'Przeżyje, albo i nie', choć oczywiście wolał tą pierwszą opcje. Nie szedł walczyć dla jakiś idei, czy w obronie uciśnionych, szedł tam, by zarobić, a reszta go szczerze gówno obchodziła. Póki nie tyczyło się to Kryształowych, Otoriemu było obojętne dla kogo pracuje. Traf chciał, że akurat służył na murze - a jako że Uchiha okazali się w porządku pracodawcami i 'kolegami', i jednocześnie jako pierwsi zaproponowali mu taki interes, to padło na nich. W innym przypadku zapewne stałby pod sztandarem Senju. Ale kto to tam wie. Można by se gdybać, ale ważne jest to co teraz, a właśnie teraz szedł sobie spokojnie w stronę Sakai, nie forsując tempa. Chciał spokojnie dotrzeć na miejsce.

Skąd: Mur.
Dokąd: Sakai.
Czas podróży: 30min.
Czas przybycia: 15:04
Środek transportu: Pieszo.

[zt]
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3919
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Szlak transportowy

Post autor: Ichirou »

Opuszczał Shi no Geto z małym sukcesem. Znowu o wszystkim zadecydował przypadek, którego i tym razem władca piasku postanowił wykorzystać. To jasne, że dopięta niedawno umowa nie była wcale pewna i obecność Yuushy w bitwie pozostawała niewiadomą, ale niczego więcej Ichirou nie mógł zrobić. Zaoferował naprawdę dobre warunki, udzielił potrzebnych informacji, a reszta zależała już jedynie od najemnika i jego chęci zarobku. Sabaku musiał patrzeć wprzód i iść dalej. Rozstrzygająca bitwa była już na horyzoncie i tylko na niej skupiał się akolita. Musiał zapomnieć o nieprzyjemnych, dręczących, prywatnych sprawach. Teraz liczyło się tylko jedno. Z takim nastawieniem, wielką determinacją i żądzą odwetu kontynuował swoją wędrówkę.

Skąd: Sogen
Dokąd: Ryuzaku
Czas podróży: 30 min
Czas przybycia: 19:20
Środek transportu: nózki

[zt]
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Yuusha

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yuusha »

No i nadszedł ten wielki - o ja pierdole, jak to w ogóle brzmi? - dzień, kiedy trzeba było zebrać wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszyć w podróż na pustynie. Na wojnę, coby zabijać się na śmierć i życie. Oczywiście nie obyło się bez pięćdziesięciu zdrowasiek na temat 'czy ja tam w ogóle kurwa chce być', ale nawet i kolejna pięćdziesiątka nic, by nie zmieniła, bo już postanowiłem. Odmówiłem je zwyczajnie dla spokoju ducha, albo po prostu, bo nie miałem o czym w danej chwili myśleć. No tak po prostu, by zająć czymś umysł. Sprawy ze swoją wyprawą załatwiłem wcześniej, tak więc nie było problemów. Papiery miałem, trasę obrałem - zdecydowałem, że przeleze jak najszybciej przez Sakai mając nadzieje nie natrafić na żadnych Akamichi, potem do Yusetsu, Shigashi no Kibu i ostatecznie by trafić na tereny Sabishi. Czemu nie przez Atsui? Ano sprawa była prosta, usłyszałem, że podobno tam siedzą Ci cali Kaguya, i choć nie miałem z nimi zatargu - JESZCZE - to zwyczajnie wolałem nie przechodzić z ich terenu na teren ich wroga. Może i byłem strażnikiem, miałem papiery, ale jak to mówią: chuj ich tam wie. Mogą się przypluć do mnie, bo tak. A tego zwyczajnie nie chciałem. Przezorny zawsze ubezpieczony, czy jakoś tak. Jedynym mankamentem w tym całym 'planie' było Sakai. Czyli region, gdzie kilka miechów wcześniej tłukłem się z Senju. To tereny grubasów, czyli Akimichi, którzy również brali udział w wojnie, tyle że po tej drugiej stronie. I choć nie miałem z nimi żadnej styczności, to była jakaś tam szansa, że mogli mnie zatrzymać również pod pretekstem 'bo tak'. No ale no. Zbyt wielu opcji to ja nie miałem, więc już nie kombinowałem. Zaciągnąłem po prostu kaptur na łbie jeszcze mocniej i wmieszałem się w jakąś karawanę kupiecką, bądź inną 'pielgrzymkę' i starałem się nie zwracać na siebie uwagi z myślą 'Byle do następnej granicy'.
Pogoda była średnia, nie żebym nie lubił jesieni, bo nawet ta pora roku ma swoje uroki, ale wiatry, deszcze i takie tam nigdy fajne to nie były. Na szczęście miałem na sobie strój strażnika muru. Tak, tak, miałem go nie brać, ale wziąłem. Raz, że - no właśnie pogoda, bo ciepło w nim, wiatr nie przeszkadza, trudniej nasiąka wilgocią i w ogóle; a dwa, że w walce coś tam chroni. W końcu nie po to wybuliłem na niego 1400 ryo, by go nie używać w walce. Choć zapewne na pustyni się w nim pochlastam: czerń i słońce raczej kiepsko ze sobą współgrają. Tyle co on się tam przyda to pewno w nocy, bo zimno, ale w nocy raczej walczyć nie będziemy. No ale się zobaczy. W każdym razie... no, lazłem przed siebie i tyle.

Skąd: Sogen.
Dokąd: Sabishi.
Czas podróży: 4x30min.
Czas przybycia: 2h od dodania posta.
Środek transportu: Z buta.

[zt]
0 x
Awatar użytkownika
Gan
Postać porzucona
Posty: 94
Rejestracja: 5 paź 2018, o 21:39
Wiek postaci: 21

Re: Szlak transportowy

Post autor: Gan »

Można powiedzieć, że młodemu medykowi spadł kamień z serca. Widząc zasklepiającą się ranę odetchnął i przeniósł z poszkodowanym na wierzcha. Wodna replika powoli przemieszczała się za oryginałem przeskakując w ukryciu po gałęziach pobliskich drzew przy szlaku. Gdy dotarli do budynku, zaczekał jeszcze chwilę aż trzeci osobnik nadgoni trasę i wesprze w razie potrzeby dodatkową parą rąk. Z pobliskiego domu wyczuwalne było źródło chakry, jednak ono nie mówiło nic o intencjach danej osoby. Jaka jest pewność, że w środku nie skrył się sprawca tej masakry? W końcu to całkiem niedaleko... Wysłana przodem wodna podròbka posłużyła jako typowy wabik. Zachowując spokój miała jedynie podejść do drzwi, zapukać i odsunąć się na trzy kroki do tyłu. Gan zaś wycofał się za linię pierwszych konarów drzew i ukrywając pacjenta przed deszczem pod drzewem, obserwował sytuację z daleka czekając na rozwój wydarzeń.
0 x
Awatar użytkownika
Han Gug
Postać porzucona
Posty: 151
Rejestracja: 13 sty 2020, o 21:08
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō

Re: Szlak transportowy

Post autor: Han Gug »

0 x
Awatar użytkownika
Gan
Postać porzucona
Posty: 94
Rejestracja: 5 paź 2018, o 21:39
Wiek postaci: 21

Re: Szlak transportowy

Post autor: Gan »

Los nie sprzyjał dzisiaj Kantaiczykowi. Oprócz zatamowania krwawienia, jest jeszcze wiele innych ran, którymi trzeba się zająć, a gburowata osoba zamieszkująca ten dom w ogóle nie ułatwia zadania. Zaraz po zatrzaśnięciu drzwi, oryginał wziął na barki pacjenta i spokojnym krokiem zmierzał w stronę klona. Ten zaś zapukał ponownie i tak jak poprzednio, odsunął na trzy kroki w tył. Gotów był zareagować, o ile będzie taka potrzeba. W końcu cały czas miał chronić Gana i ofiarę wypadku... Czy widok poszkodowanego zmieni pogląd gospodarza tej rudery? Tego nie można było stwierdzić bez spróbowania, właśnie dlatego też podjął taką, a nie inną decyzję. Dalsza wędrówka mogłaby skreślić poszkodowanego, odsyłając go na drugą stronę, a wtedy wszelkie starania medyka poszłyby na marne. Blondyn pamiętając o okolicznościach jakie zastał przy źródle dymu, sprawdził ponownie pobliską okolicę chcąc być pewnym, że jeśli przyjdzie mu się z kimś zmierzyć, to będzie to tylko jedna osoba. Miał wiele obaw co do stanu podróżnika, każda sekunda może okazać się cenna, a stawką jest jego życie.
0 x
Awatar użytkownika
Han Gug
Postać porzucona
Posty: 151
Rejestracja: 13 sty 2020, o 21:08
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō

Re: Szlak transportowy

Post autor: Han Gug »

0 x
Awatar użytkownika
Gan
Postać porzucona
Posty: 94
Rejestracja: 5 paź 2018, o 21:39
Wiek postaci: 21

Re: Szlak transportowy

Post autor: Gan »

Jak widać te ciężkie czasy nie zabiły w ludziach współczucia. Taki widok mógłby nie wzruszyć shinobi, czy samuraja, ale na szczęście nie mamy tu do czynienia z żadnym z nich. Gan ignorując zrzędzenie gospodarza wszedł ostrożnie do suchego pomieszczenia i zaczekał na przygotowanie stołu. Położył rannego na plecach i przejrzał dokładniej jego twarzy w sprzyjających temu warunkach.
- Nie zwykłem wchodzić innym w zdanie. - odpowiedział krótko, gdy starzec w końcu skończył swój monolog.
- Znalazłem go niedaleko stąd, niepotrzebnie wyruszył w takich warunkach, był łatwym celem dla każdego najemnika, czy złodzieja. - wyjaśnił przeglądając szuflady i szafki. Szukał jakiegoś świeżego materiału i najlepiej jakiejś kadzi z wodą, która nada się do obmycia ran.
- Wiesz może, czy w Sogen jest szpital? Tam na pewno zajęliby się nim przez dłuższą chwilę, ja nie mam na to czasu. - zapytał spoglądając na właściciela tej rudery. Zakładając, że spędził tu pół życia, powinien wiedzieć czy tutejsza osada dysponuje jakimś punktem medycznym. Zawiezienie tam tego nieszczęśnika byłoby najlepszym rozwiązaniem dla całej trójki. Wątpliwym jest to, że gbur zajmie się poszkodowanym. Nie wygląda na takiego, który jest w stanie zająć się samym sobą, a co dopiero konającym mężczyzną.
0 x
Awatar użytkownika
Han Gug
Postać porzucona
Posty: 151
Rejestracja: 13 sty 2020, o 21:08
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō

Re: Szlak transportowy

Post autor: Han Gug »

0 x
Zablokowany

Wróć do „Mur”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość