Yoshi VS Ayato i Narubi

Yoshimitsu

Yoshi VS Ayato i Narubi

Post autor: Yoshimitsu »

Kawałek trzeba było przejść by dostać się pod wejście na arenę, bo przecież bar w którym to od otwarcia zabawiał się Yoshi był można by rzec usadowiony na obrzeżach. Kiedy wychodził z baru czuł w głowie szum alkoholu, wiadomo jak organizm reaguje po spożyciu go w niemałej ilości, zaczynają działać swego rodzaju efektu, sprawiające, że jego ciało po prostu jest jakie jest. Docierając powoli pod miejsce nadchodzącej potyczki wszystko jakby z niego powoli wyparowywało. Ciało przygotowywało się do walki, co było jak zawsze jego największym priorytetem, zaraz po Inu. Któż by mógł powiedzieć, że do takiego stopnia będzie reagował kiedy przychodzi z kimś skrzyżować miecz. Stawiał pewnie krok za krokiem, wraz z kolejnymi na twarzy pojawiał się charakterystyczny dla sytuacji uśmiech, rozdarty po same uszy, białe kły i ta pustka miażdżąca wszystko w ślepiach. Niczym potwór przygotowujący się do ataku na ofiary, bo przecież tak to miało wyglądać. Zgodzili się na pojedynek z kimś, o kim nie mają nawet pojęcia, z potęgą, która jest poza ich wyobraźnią... Czas pokaże czy chociaż będzie z nimi chwila zabawy.
0 x
Narubi

Re: Yoshi VS Ayato i Narubi

Post autor: Narubi »

Szłam za Ayato i Yoshim i oczywiście zmierzałam w stronę areny - miejsca, gdzie stoczę kolejny swój pojedynek. Z tym wyjątkiem, że raczej podczas niego nie umrę. Nie wolno zabijać na arenie, chociaż z drugiej strony kto wie co tym ludziom strzeli do łba? Nie przejmowałam się tym jednak i ciągle byłam niezmiernie wkurzająca i dopytywałam:
- No i? No i? - mówiłam - No i co? Zgodzisz się nauczyć mnie tej techniki? Prawda? Prawda? Prawda?
Oczywiście mówiłam do Yoshiego (nawiązanie do mojego poprzedniego postu w Karczmie). A mówiłam to takim głosem jakby moje zwycięstwo w tej potyczce było niemalże pewne i tylko jakiś bóg czy inna istota nadprzyrodzona mogłaby wyrwać mi zwycięstwo z rąk. Ewentualnie tą istotą mógł być pech i lewa pigułka, od której dostałam zwyczajnej sraczki. Chociaż tak na prawdę to nie wiedziałam dlaczego mam sraczkę i dlaczego po każdym posiłku muszę ściągać gacie i świecić gołą dupą, pierdząc i srając. Miałam tylko nadzieję, że ten stan nie wystąpi podczas walki, bo byłoby ze mną krucho. Nie ma to jak się zesrać na polu bitwy. Co za wstyd.
- Mocna ta technika? Mocna, prawda? Prawda? - dopytywałam, a oczy mi się świeciły jak małe iskierki. Byłam głodna wiedzy i chciałam wiedzieć wszystko - Opowiedzcie mi coś o Akimichich, Uchiha i innych takich! No dalej!
Byłam tak wkurzająca jak tylko potrafiłam być. A co? Niech wiedzą z kim mają do czynienia! I zamierzałam udowodnić to także podczas walki. Doszliśmy na arenę i nagle spokorniałam. Powiedziałam do Czerwonowłosego:
- Ale nie używaj tej techniki na mnie, co? - zwiesiłam głowę, przyznając się do własnej słabości - Nie chcę umierać. No i moja psychika jest dość ... słaba. Nie zależy mi na zostaniu bezrozumną, żyjącą roślinką.
Poprawiłam swój mundur, który nie krępował moich ruchów. Rozciągałam się przez chwilę i stanęłam w pewnej odległości od dwójki chłopaków (powiedzmy 10 metrów). Przeniosłam wzrok zarówno na Ayato jak i na Yoshimitsu i po raz ostatni zapytałam:
- To jak walczymy? Każdy na każdego?
0 x
Ayato

Re: Yoshi VS Ayato i Narubi

Post autor: Ayato »

Przez moment miał straszną nadzieję, że udało mu się już pozbyć irytującej dziewczyny, ale jak na złość musiała ich złapać przed wyjściem z baru. Szła gdzieś z tyłu za nimi, a każde jej tupnięcie wkurzało białowłosego do tego stopnia, że przez całą drogę, zaciskał w dłoni kunai, z trudem powstrzymując się od rzucenia go i ostatecznie, schował go do kieszeni by mieć blisko pod ręką.
-Zamknij ryj! – krzyknął podirytowany. Nie musiała powtarzać wszystkiego po dwadzieścia razy. Ani Ayato, ani Yoshi nie byli głusi. Wszystko doskonale słyszeli po pierwszym razie, a każdy kolejny działał tylko na jej niekorzyść.
Wielkie mury areny, wywołały u chłopaka dosyć szeroki uśmiech. Wyszczerzył nieco zęby i przesunął po wargach językiem. Właściwie to szkoda, że na Arenie obowiązywał absolutny zakaz zabijania. Miło by było popatrzeć jak czarnowłosa dziewczynka powoli kona w kałuży swojej własnej krwi.
Zaśmiał się cicho, gdy dziewczyna zaczęła okazywać strach. Przed momentem wydawała się strasznie pewna siebie, jakby nie obawiała się własnej porażki. Nie brała jej nawet pod uwagę, stawiała tylko warunki odnośnie jej zwycięstwa.
Zrobił kilka kroków w jej stronę tak by stanąć tuż obok niej. Metr, może nawet i bliżej. Z powagą, bez żadnych drobnych ironicznych uśmieszków, spojrzał jej prosto w oczy. Nie chciał by uciekała wzrokiem gdzieś na boki, więc złapał ją jedną ręką za policzki. Nie chciał by tym razem mu się wyrwała jak w barze.
-Jeśli się boisz, to nie powinnaś tu nawet przychodzić. – wyszeptał jej prosto w twarz. Ton jego głosu był stanowczy i niezwykle chłodny. Rozejrzał się lekko na boki. Kątem oka gdzieś spojrzał na Yoshiego.
-Gdzie ten sędzia? – zawołał, uśmiechając się lekko do czarnowłosej.
Wyciągnął z kieszeni kunai i spróbował dźgnąć dziewczynę, w brzuch. Stojąc na tyle blisko, starał się zrobić to poza zasięgiem jej wzroku.
0 x
Awatar użytkownika
Sans
Administrator
Posty: 5407
Rejestracja: 14 lut 2015, o 11:23
Wiek postaci: 8
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Papyrus

Re: Yoshi VS Ayato i Narubi

Post autor: Sans »

Obrazek

Sędzia był rzecz jasna lekko spóźniony jak to zwykle bywa. Widać było od razu, że to jakiś młokos, który dopiero co wyrósł z pieluch. Przynajmniej takie było pierwsze wrażenie jakie można było odnieść go widząc. Było ono mylne gdyż kątem oka zauważył ruch Ayato i rzucił kunai, który zbił ten trzymany przez niego w dłoni. Narubi zauważyła go dopiero po zbiciu, a całe wydarzenie widział dokładnie Yoshi.
- Hola hola bronie wyciągamy dopiero gdy ustawicie się na pozycjach. W jaki sposób ma wyglądać ta walka? Każdy na każdego?
Co ciekawe podczas całej akcji mimika jego twarzy nie zmieniła się w najmniejszym stopniu. Szczerze powiedziawszy wyglądał jakby był tu z przymusu i wszystko to go strasznie nudziło.
0 x
Obrazek
Yoshimitsu

Re: Yoshi VS Ayato i Narubi

Post autor: Yoshimitsu »

Irytująca mała dziewczynka... Te słowa określały to coś skaczące co chwilę obok Yoshiego, miał jej naprawdę powoli dość. Mimo, że nie pokazywał tego po sobie, po prostu robił swoje ignorując to co mówi, no prawie wszystko. Na pytanie czy jeśli go tknie to otrzyma wymarzoną nagrodę kiwnął głową w geście akceptacji. Sędzia w tym czasie pojawił się na arenie i powstrzymał zapędy zniecierpliwionego Ayato.
-Cóż... To będzie chyba jednak dziwna walka, heh... -jego wcześniejsze nastawienie troszeczkę wystygło po tym co ujrzał, choć nie miał zamiaru się już wycofać. Stanął na środku areny numer jeden. Między dwoma strzałkami. Oczekiwał na ustawienie się tych dwoje i szybkie rozpoczęcie walki.
0 x
Ayato

Re: Yoshi VS Ayato i Narubi

Post autor: Ayato »

Wzrokiem odprowadził wypadający z jego ręki kunai. Syknął cicho przez zęby i spojrzał na Narubi. Z jego czerwonych ślepi biła ogromna żądza krwi. Bez wątpienia nie polubił dziewczyny i z chęcią by się jej pozbył. Niestety sędzia pomimo, że był nieco spóźniony, to czuwał od samego początku. Nie pozwolił przedwcześnie zabić dziewczyny, tak jak i pewnie nie pozwoli zrobić tego w trakcie.
-Peszek… - najpierw się skrzywił nieco, z powodu nieudanego planu, później uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic. Dziewczynę poklepał po ramieniu i podszedł po nóż, który upadł gdzieś obok. Rozejrzał się dookoła po całej arenie w poszukiwaniu miejsca dla siebie. Wszędzie był tylko piach i kilka kamieni.
-Mi to obojętne… - chociaż w rzeczywistości myślał zupełnie co innego. Nie miał ochoty współpracować z nikim tu zgromadzonych. Nawet jeśli jego umiejętności nie był zbyt wysokie to preferował rozrywkę w pojedynkę. Nie lubił gdy, ktoś wchodził mu w paradę. Jeśli chodzi o dziewczynę to byłby w stanie nawet wbić jej nóż w plecy, nie zważając na konsekwencje. Zresztą jakie konsekwencje. Wszystko co działo się na arenie było pod okiem sędziego i każdy większy wybryk zawodników był jego winą.
Białowłosy ustawił się w okolicy jednego ze stawów. Na wodzie była niewielka wysepka, która w jakiś sposób przyciągała uwagę chłopaka. Dookoła nie było zbyt wielu kamieni, ale jakoś nie przywiązywał do nich zbyt wielkiej wartości. Nie miał zamiaru. Jedną rękę ułożył w okolicy torby, zastanawiając się czy warto jest zjadać pigułkę. Efekty uboczne w postaci bólu były okropne. Chyba nawet nie warte zachodu. Wziął głęboki oddech i uśmiechnął się nieco, wyszczerzając szeroko zęby. Krew wrzała w jego żyłach, a sam drżał z podniecenia.
Ruszyć czy może jeszcze zaczekać. Kątem oka spojrzał na sędziego, później na Yoshiego. Ciekawe czym go zaskoczy. Był prawie pewny, że będzie to genjustu. Zwykła iluzja przecież nie może być straszna. To wszystko dzieje się w głowie, więc nie powinno być chyba zbyt trudno. Wystarczy proste kai.
0 x
Narubi

Re: Yoshi VS Ayato i Narubi

Post autor: Narubi »

Westchnęłam. Skrytobójczy atak. Kolejny raz otarłam się o śmierć i gdyby nie sędzia byłabym już martwa. To się jednak nie liczyło. Podniosłam więc kunai, który należał do Ayato i rzuciłam go w jego stronę. Wbił się jakiś metr przed nim. Nie miałam na celu atakowanie go. Po prostu oddałam mu jego własność. Jeśli ma to być honorowy, o ile w przypadku walk shinobi to możliwe, pojedynek, to wolałam, żeby nie tracił ekwipunku przed walką. To nie było fair. Następnie wykonałam ukłon w kierunku sędziego, jednocześnie dziękując mu za ocalenie życia. A następnie oczywiście w kierunku dwóch moich przeciwników, którzy zdążyli się już ustawić. Powiedziałam:
- Preferuję walkę każdy na każdego.
To tyle jeśli chodzi o moje odzywanie się. Poczekałam na sygnał do rozpoczęcia walki, jakiś gong czy coś w ten deseń i postanowiłam zacząć tą walkę prostą techniką. Złożyłam dwa znaki. Najpierw pies, później tygrys. Wyobraziłam sobie dwie moje kopie, idealnie odwzorowane, z tantem przy boku, kaburą na broń, ubraniem, wyglądem a nawet głosem. Wyzwoliłam chakrę i po chwili dwa moje klony wyszły zza pobliskiego głazu i stanęły obok mnie (pozycji nie zmieniałam, z klonami się nie mieszałam) - jeden po mojej prawej, drugi po lewej stronie.
- Możemy zaczynać? - zapytał ten klon po prawej.

Proszę sędziego o określenie odległości między mną a Ayato i Yoshim.
Chakra: 88%
0 x
Awatar użytkownika
Sans
Administrator
Posty: 5407
Rejestracja: 14 lut 2015, o 11:23
Wiek postaci: 8
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Papyrus

Re: Yoshi VS Ayato i Narubi

Post autor: Sans »


Mężczyzna, który miał sędziować tą walkę ziewnął wyraźnie znudzony. Zasłonił przy tym usta czekając aż wszyscy się ustawią.
Kątem oka wychwycił Kunai lecący w kierunku Ayato jednak w jego głowie błyskawicznie pojawiła się trajektoria lotu i nie zrobił dosłownie nic czekając aż wbije się w ziemię. Dał chłopakowi go podnieść oraz użyć techniki Narubi. Następnie nie wiadomo skąd pojawiła się w jego dłoni chorągiewka, którą to podniósł do góry i machnął w dół. Podczas tej czynności zakrzyknął:
- Zaczynajcie!
Był to zarówno jedyny moment w którym wyraz jego twarzy się zmienił. Na krótko zagościł na niej leciutki uśmieszek, który zdołał zarejestrować jedynie nie kto inny jak Yoshi. Był to jednak niemal niezauważalny odcinek czasu gdyż następnie powróciła do swojego wyglądu nie wyrażającego żadnych emocji. Mimo wszystko musiał odczuwać jakieś emocje chociaż nie dawał po sobie tego znać. Jego oczy natomiast latały jak u człowieka opętanego przez jakiegoś demona rejestrując każdy nawet najmniejszy ruch na polu walki.
0 x
Obrazek
Yoshimitsu

Re: Yoshi VS Ayato i Narubi

Post autor: Yoshimitsu »

Yoshi stał z rękoma w kieszeni, tej którą wielbił, tej w której trzymały się dwie drgające z podniecenia dłonie. Zaciskały się razem, łapały za siebie i drażniły. Nie mógł już wytrzymać, musiał zaczynać i zanurzyć ostrze w ciele któregoś z nich, by krew trysnęła na wszystkie strony świata, najpierw odbijając promienie słońca, by na koniec przyozdobić glebę swą jakże niepowtarzalną barwą. Stał na środku, jego łeb skierowany był do góry, prosto w niebo nad nim. Twarz po raz kolejny została opętana przez ten demoniczny wraz, jakby człowiek ten człowiek, który spokojnie sączył alkohol w barze nie istniał, jakby gdzieś przepadł czy zgubił się po drodze na arenę, skręcił w inną stronę oddalając się już dobre kilka kilometrów od tejże postaci, jakby nie miał z nim nic wspólnego poza tym samym wyglądem...
Zęby zaciskały się na sobie, drżały i zgrzytały, ślepia również otrzymały delikatny dygot jednak tym razem nie pozostały one puste. Tym razem w środku nich, gdzie w takich chwilach nie było nic, nawet odbicia jego przeciwnika, zakręciły się wściekle trzy czarniejsze niż noc łezki, Sharingan został aktywowany, a jego ramiona uniosły się do góry, z daleka tak to mogło wyglądać, lecz on po prostu zakręcił nimi kilka razy. Na boki skręcił również szyją... Spoglądając w tym czasie na dwóch młodszych od niego wojowników. Był gotowy. Czekał na znak, który po kilku sekundach rozbrzmiał w jego uszach, odbijając się nieskończonym echem, jednak to nie były słowa sędziego, bowiem ono tylko raz zostało przez jego myśli przyjęte, to co szeptało do niego brzmiało jak...
-Zniszcz! - jakby coś będące w nim dało teraz znak, jakby zastanowić się chwilkę dłużej, a także mieć wgląd do jego myśli wtedy można by dochodzić do tego, co też w jego ciele się znajduje. Tak więc walka się zaczęła. Jego postura nie zmieniała się nawet minimetr, stał jakby nawet nie oddychał, gdyż jego klatka piersiowa nie uniosła się od startu. Aż do momentu kiedy kły rozdarły się w pół, a on gwizdnął. Wtedy wszystko miało się zacząć... Jak i skończyć!
Gdyby było potrzebne gwizdnięcie 2x (różnie sędziowie to uznają to to robi) Aktywował Kogi-jutsu, by pokazać im najstraszniejszą iluzję, której doznał sam. Było to Tsukuyomi użyte przez Hisato. Otoczenie zmieniło się diametralnie, świat był jakby inny. Nienaturalne kolory, jednak to nie było wszystko. Złapani oponencie nie mogli się ruszyć, a tuż obok nich pojawił się Yoshi, przebijający ich ciało raz po raz swoim tanto. Dziewczyna widziała Czerwonego Króla, który przebija Ayato, a on widział to samo w stosunku do Narubi. Obydwoje w tym samym czasie byli rozdzierani przez ostrze. Oczywiście jakikolwiek ruch nie był dozwolony, a prawdziwego Yoshiego (tego poza iluzją) nie mogli dostrzec. Obraz powielał się, a ból nasilał, trwając miesiące, lata czy wieki... Tym samym więc prawdziwy Yoshi ciska kunai z wybuchową notką tuż pod ich nogi. Ma się wbić w ziemię czekać... Być może sędzia zakończy walkę.
Jeśli coś się nie uda, postara się spojrzeć najpierw na siwowłosego, a następnie na dziewczynę, sprawdzając cały czas ich ruchy przy pomocy Sharingana, starać się zrobić uniki czy parować ataki jeśli to możliwe i aktywować inną technikę, która ma lekko opóźnić ich ruchy Kirintuzo.
Sharingan lvl 3 aktywny

SIŁA 1 (+10 Styl) = 11
WYTRZYMAŁOŚĆ 20
SZYBKOŚĆ 84 (+10 Styl) = 94
PERCEPCJA 81 + 40 (shar) = 121
PSYCHIKA 100
KONSEKWENCJA1
KONTROLA CHAKRY B

Techniki:
Link do WT: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=102&t=363

NazwaKogi-jutsu
DziedzinaGenjutsu
Ranga B
PieczęciBrak
ZasięgTak jak niesie się dźwięk.
KosztE: 25% | D: 20% | C: 15% | B: 10% | A: 5% | S: 3% | S+: 1%
DodatkoweWyjście z Genjutsu za pomocą Kai. | Użytkownik musi znać "używaną" technikę. | Łapiemy za pomocą gwizdnięcia (ofiara musi usłyszeć dźwięk).
Opis Technika iluzji mająca na celu stworzenia genjutsu odpowiedniej techniki... Prosty przykład: użytkownik chce wyprowadzić przeciwnika w pole i tworzy iluzję ataku pali Mokutonu, te obwiązują go i obezwładniają. Wtedy przeciwnik nie może się ruszyć, czuje ucisk itp. Jednak po dezaktywacji techniki np siniaki czy ból spowodowany przez silne zaciśnięcie się tej iluzji Mokutonu znika. Dla podania większego zrozumienia. Użytkownik używa kuli ognia, która perfekcyjnie trafia. Oparzenia (iluzja ich), pojawia się na ciele. Oponent czuje smród spalonego ciała, odczuwa dany ból itp. Wychodzi z techniki i jedyne co pozostaje po technice to wspomnienie. Efekt kuli ognia jak podpalona trawa przez którą leciała ognista technika również jest towarzyszem, jak i inne zmiany w otoczeniu. Oczywiście jedynie ofiara to wszystko widzi, jak i również przestaje widzieć po wyjściu z techniki.
Jest też inny efekt uboczny można powiedzieć, ponieważ jak wiemy iluzje mogą doprowadzić do różnych rzeczy, zmiany w psychice omdlenia itp. W tym wypadku, jeśli oponent w rzeczywistości nie przeżyłby ów użytej techniki w iluzji, straci on przytomność.
Efekt omdlenia możliwy jedynie jeśli przeciwnik posiada mniej konsekwencji od psychiki użytkownika o 60. Czyli użytkownik posiada 60 psychiki, natomiast przeciwnik 0 konsekwencji = omdlenie. Jeśli natomiast posiadałby 1 konsekwencji, wtedy takowego efektu nie ma.

Link do techniki: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=102&t=363

Nazwa Jutsu: Kirintuzo
Dziedzina: Genjutsu
Ranga Jutsu: B
Zasięg Jutsu: Obszar 50 metrów
Koszt chakry: E: 25% | D: 20% | C: 10% | B: 7% | A: 5% | S: 3% | S+: 3% (3% na turę)
Opis: Iluzja mająca na celu stworzenie obszaru, a w momencie dostania się do danego obrębu obszaru wpadnięcie w iluzję! Czyli gęstą mgłę, pozwalającą na widok maksymalnie do trzech metrów! Prost technika iluzji, jednak ma dość ciekawe zastosowanie. Gdyż Doujutsu mają problem z jej przejrzeniem jeśli ktoś po prostu nie pomyśli. Bowiem W iluzji unosi się nasza chakra, co za tym idzie już różni się od zwykłej mgły z Suitonu. Tym, że techniki oczne po prostu bardziej utrudniają gdyż widzą wszędzie chakre, a nie pomagają. To jest swego rodzaju wada, która może zaalarmować posiadacza takich oczu, o obecności dziwnej mgły, być może iluzji. A więc, wykonujemy jedną niezbędną do tego pieczęć, a następnie na obszarze 50 metrów formuje się iluzja mgły w sposób praktycznie natychmiastowy. Mechanika podobna do "Kokoni Arazu no Jutsu".

Wady:
-Doujutsu mogą pozwolić nam na szybkie wykrycie iluzji, po przez po prostu zobaczenie zasłaniającej nas chakry
-Wychodzimy z techniki za pomocą Kai.
-Bijuu/CS po aktywacji przerywają technikę

Zalety:
-Jedna pieczęć do aktywacji
-Opis
0 x
Ayato

Re: Yoshi VS Ayato i Narubi

Post autor: Ayato »

Uśmiechnął się szeroko wyszczerzając zęby. Spojrzał prosto na Yoshiego i cały zadrżał. Co za cudowne uczucie, móc zmierzyć się z kimś silnym, pytanie tylko jak bardzo silnym. Zaśmiał się cicho pod nosem i spuścił wzrok nieco w dół, tak by zerknąć na kaburę przy nodze. Kilka kunai to wszystko co miał, ale szczerze to nie potrzebował nic więcej. Jeden to wszystko czego potrzebował.
Zerknął na Narubi ciekaw co dziewczyna robi. Czy przypadkiem może już nie zginęła. Wystawił język przez wargi i zacisnął pięści na kunaiu, który miał przy sobie odkąd tylko pojawili się na arenie. Ruszył ręką jakby chciał w nią rzucić dla własnej rozrywki. To nie ona była jednak jego celem, a mężczyzna z sharinganem, który zawirował w jego oczach i wywołując obłęd u białowłosego.
Hide pw.
Pochylił się nieco do przodu. Trochę jakby bezsilnie upadał na ziemię przed siebie. Spojrzał na Uchihę spode łba i ruszył ze wszystkim co miał. Zaczął biec przed siebie ignorując kompletnie postać czarnowłosej dziewczyny. Nie liczyła się dla niego, nie istniała.
Z całej siły wyrzucił kunai, celując w sam środek twarzy Yoshiego. Chciał w ten sposób uniemożliwić mu rzucenie jakichkolwiek technik, chociaż w głębi serca na to liczył. Chciał poczuć jego siłę na własnej skórze, by móc później odpłacić mu się po stokroć. Może i nawet nie koniecznie dziś. W końcu jedna porażka go nie zabije, a wręcz przeciwnie uczyni go silniejszym.
Nie przestał biec, chciał jak najszybciej skrócić dystans. To w zwarciu był najsilniejszy, a przynajmniej tak uważał. Nie chciał się nadziać na tanto zwisające przy pasie Yoshiego, więc wyjął jeszcze dwa kunie z kabury. Jeden do ataku, drugi do obrony i kontynuował swoje banalnie proste natarcie, które chciał zakończyć atakiem z noża.
Chakra: 100%
0 x
Narubi

Re: Yoshi VS Ayato i Narubi

Post autor: Narubi »

Uśmiechnęłam się pod nosem. Widziałam, że Czerwonowłosy przeniósł wzrok na Białowłosego. Widziałam też, że Białowłosy zaczął go atakować, więc tamten raczej nie zignorowałby tego faktu i nie spojrzał na mnie, prawda? Prawda? No cóż, to nie było ważne. Postanowiłam wykorzystać ten krótki moment, kiedy przeciwnicy są zajęci patrzeniem sobie w oczy (albo i nie, nie mam pojęcia) i wtedy zaatakować. Odległość była znaczna i tamci nie spodziewali się, że jednak jestem w stanie trochę namieszać w tej potyczce, stojąc póki co na bezpiecznej pozycji, którą to Ayato zdawał się ignorować. Moje klony to oczywiście były iluzje. Nie były to jednak standardowe niematerialne bunshiny, które większość jak nie wszyscy adepci ninjutsu poznają w akademii. To było najprawdziwsze w świecie Genjutsu (Kasumi Jusha no Jutsu). Oczywiście ta technika nie była jakaś wyjątkowo potężna i nie miałam zamiaru używać jej bezpośrednio w walce. Jednak użyłam jej w innym celu. Testowałam podatność przeciwników na techniki iluzji i jeśli dobrze myślałam, to obaj byli pod wpływem tych tej iluzji (pytałem Musa na GG i powiedział, że użytkownik iluzji jest chyba w stanie wyczuć czy iluzja działa czy nie). Tak więc postanowiłam pójść dalej. Prawdę powiedziawszy nie byłam ani tak mocna w walce wręcz jak Białowłosy ani tak mocna w technikach iluzji jak Czerwonowłosy i jedyną szansą, żeby jakoś wypaść w tej walce było po prostu uderzenie z grubej rury. Wytoczenie najpotężniejszego działa w moim arsenale. Próba zaskoczenia ich naprawdę potężnym atakiem. Niemniej jednak ograniczały mnie zasięgi, więc nie mogłam użyć swojej najpotężniejszej techniki. Jednak mogłam użyć drugiej najpotężniejszej, która działała na dużo większym obszarze. Tak. To była technika zasięgowa. Skumulowałam więc chakrę wyobrażając sobie najbardziej usypiające kołysanki i to, że zmieniają się one w małe, spadające z nieba piórka, które następnie wpadając komuś w oko, usypiają go. Złożyłam znak tygrysa i wyzwoliłam chakrę. Przeciwnicy prawdopodobnie (no chyba, że nie są jednak podatni) właśnie ujrzeli te piórka. Oznaczało to ni mniej ni więcej to, że jeśli zaraz czegoś nie wykombinują to padną na ziemię i zaczną chrapać sobie w najlepsze, co będzie oznaczało moją wygraną. Oczywiście mogli spróbować przerwać jakoś działanie tej iluzji, ale Białowłosy był zajęty atakowaniem Czerwonowłosego, więc nie było to dla niego takie łatwe, a Czerwonowłosy zapewne zająłby się obroną i unikaniem ataków Białowłosego. Ewentualnie spróbowałby przerwać moją iluzję, ale wtedy mógłby mieć kłopoty z Białowłosym (chyba). Tak czy inaczej, to ja tutaj zyskiwałam przewagę. A co będzie? Los pokaże.
Chakra: 53%

Użyta technika: Nehan Shōja no Jutsu (Genjutsu ranga B)
0 x
Awatar użytkownika
Sans
Administrator
Posty: 5407
Rejestracja: 14 lut 2015, o 11:23
Wiek postaci: 8
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Papyrus

Re: Yoshi VS Ayato i Narubi

Post autor: Sans »

Sędzia spojrzał ze znudzeniem we wzroku na 2 persony leżące na ziemi. Spodziewał się czegoś więcej zwłaszcza, że Yoshi nawet nie ruszył się z miejsca, ale cóż przynajmniej nie musiał tutaj sterczeć tylko pójść do domu. Podniósł wysoko chorągiewkę oznajmiając.
- Wygrywa kolega po środku!
Następnie podszedł do każdego z leżących upewniając się czy ich życiu nic nie zagraża i tak właśnie było. Jedyne co zrobił to ułożył ich w pozycji bezpiecznej tak by mogli swobodnie oddychać, a następnie poczekał aż się wybudzą. Miał w głowie to co próbował zrobić Ayato dlatego też postanowił czuwać.
0 x
Obrazek
Yoshimitsu

Re: Yoshi VS Ayato i Narubi

Post autor: Yoshimitsu »

Najwidoczniej nie byli na tyle silni by chociaż nie paść po technice testowej, którą zafundował im Czerwony Król. Westchnął głęboko i uświadomił sobie, że nie ma sensu dłużej tutaj stać i patrzeć się przed siebie. Dezaktywował Sharingana i ruszył do wyjścia, gdzie po drodze powiedział do sędziego.
-Powiedz im, że następnym razem, może skończyć się to inaczej. Ale miałem dobry dzień, heh. -choć to już powinni wiedzieć po rozmowie w barze. Chłopak wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni, usadowił jednego między wargami i odpalił, krocząc przed siebie, chyba tym razem miał zamiar poszukać Inu. Nie chciało mu się dłużej czekać, aż ta odnajdzie jego. Toteż czym prędzej miał zamiar wydostać się z miasta i zacząć podróż.

z/t
0 x
Ayato

Re: Yoshi VS Ayato i Narubi

Post autor: Ayato »

Wszystko stało się szybko, dużo szybciej niż się tego spodziewał. Obrazy pojawiły się znikąd i były dużo bardziej realistyczne niż się spodziewał. Katana przeszyła jego działa i sam po prostu zemdlał.
Podniósł się z ziemi do pozycji siedzącej. Wciąż był nieco oszołomiony nie rozumiał za bardzo co się stało. Złapał na nóż i przyłożył go do swojego brzucha. Czy naprawdę przez coś tak banalnego mógł zemdleć. Przecież nie odczuwał żadnego bólu, jakby to wszystko się nie wydarzyło. Zaklął cicho pod nosem i uderzył z cały sił w ziemię, wbijać kunai głęboko do piasku. Nie miał wątpliwości co do tego że przegrał.
Rozejrzał się dookoła. Czerwonowłosy zniknął już z areny, ale sędzia wciąż nad wszystkim czuwał. Gdzieś w oddali leżała czarnowłosa dziewczyna. Pewnie za moment też powinna się obudzić, a może jednak stało się to czego tak bardzo się obawiała. Zmieniła się jakieś cholerne warzywo, uwięziona w koszmarze do końca życia. Byłoby nawet miło, w końcu chciał dla niej wszystkiego co najgorsze.
-Jak długo spałem? – wstał, nie odrywając wzroku od czarnowłosej. Miał ochotę zakończyć jej cierpienia. Z drugiej strony co to za frajda zabawiać się z nieprzytomnym ciałem. Do tego ten cały sędzia. Użeranie się z nim mogło być dużo trudniejsze niż wyglądało. Schylił się po swoje rzeczy i schował je tam gdzie ich miejsce. Założył ręce za głowę i poszedł w kierunku wyjścia z areny.

[z/t]
0 x
Narubi

Re: Yoshi VS Ayato i Narubi

Post autor: Narubi »

Życie może być bardzo ulotne i bardzo, ale to bardzo kruche. Tak było i w tym przypadku. W jednej chwili człowiek sobie normalnie opracowywał plan ataku, a w drugiej przegrywał walkę. Użyłam swojej techniki, a potem wszystko się zmieniło. Katana przeszła przez moje ubranie, przecinając je i targając. To samo zresztą zrobiła ze skórą na brzuchu, niesamowicie wręcz jędrną i młodą. Wydawało mi się, że widziałam krew i własne flaki, jednak najgorszy był oczywiście ból. Promieniujący na całe ciało, pochodzący z uszkodzonych i tych nieuszkodzonych zakończeń nerwowych. Jakby całe moje ciało mówiło mi, że oto nadszedł kres mojego życia i jakby mój żal, nie czarujmy się, nie chciałam umierać, był niewystarczający, to jeszcze dokładało mi dodatkowego bólu i torturowało tym samym. Nie mogłam tego znieść, ale na szczęście nie musiałam. Strata przytomności nastąpiła bardzo szybko. Odpłynęłam w ciemność. Uciekłam od tego bólu. To był koniec. Czasem warto być wątłą, słabą i chorowitą istotą. Śmierć wtedy przychodzi o wiele szybciej, bo ciało o wiele szybciej się poddaje. Ból więc o wiele szybciej mija. Miałam to szczęście. Gdybym bowiem trochę dłużej pobyła w tym świecie iluzji (to raczej była iluzja, nie?) to mój mózg zwyczajnie by się rozpłynął i zostałabym roślinką do końca swojego marnego życia. Teraz jednak me życie się kończyło. Bardzo dobrze. Lepsza śmierć niż zwyczajna wegetacja. Ciekawe co tam u Iwaru? Zatęskniłam za nią. Kochałam tą dziewczynę. Jednak los dał mi szansę, by się z nią jeszcze kiedyś zobaczyć. Po jakimś czasie otworzyłam bowiem oczy i zwyczajnie się wybudziłam. Światło, nawet jeśli było pochmurno, zaczęło razić mnie w oczy, jednak po chwili i do tego przywykłam. Następnie wysłuchałam sędziego, który najwyraźniej się o mnie troszczył. Dowiedziałam się o przebiegu całego zajścia i o tym, że zwycięski Czerwonowłosy i przegrany Białowłosy już opuścili teren areny. Wysłuchałam też tego, co poprzez sędziego przekazał nam Czerwonowłosy. Następnym razem może to skończyć się inaczej, tak? Czyli następnym razem z pewnością mnie zabije. Jedyne co więc musiałam to unikać tego faceta. Strach ogarnął moje serce i bałam się wielce. Oczywiście mogłam opuścić tą arenę od razu, jednak wiedziałam, że on gdzieś tam jest. Niech sobie pójdzie, proszę! Postanowiłam trochę poczekać. Udałam się w kierunku pobliskiego drzewa i usiadłam, opierając plecami o jego konar.
- Dziękuję, że Pan nade mną czuwał - rzuciłam do sędziego, a w moim głosie rozbrzmiewała wdzięczność. Gdyby nie on zapewne już bym nie żyła. Zawdzięczałam mu życie. Siedziałam na ziemi, rozmyślając o całym zajściu i próbując jakoś dojść do siebie. Ból nie był już co prawda wyczuwalny i jak zdążyłam się zorientować, nie byłam ranna, jednakże sama świadomość tego co się stało powodowała, że zaczynało mi się robić niedobrze i po prostu musiałam to wysiedzieć, zbierając myśli. Niby przeżyłam już dwie prawdziwe walki, jeśli to coś co właśnie mnie spotkało można było nazwać walką, jednak ciągle miałam świadomość, że kolejnej po prostu mogę nie przeżyć. To było straszne. Po jakimś czasie pozbierałam się i udałam się do wyjścia. Opuściłam arenę.

z/t
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Arena #1”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość