Posiadłość rodziny Tsuki

Awatar użytkownika
Ao
Postać porzucona
Posty: 297
Rejestracja: 22 kwie 2021, o 23:19
Wiek postaci: 16
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, dobrze zbudowany, przystojny brunet o niebieskich oczach, ubrany w ciemnogranatowe kimono.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy pasie.
GG/Discord: Aka#1339
Multikonta: Akio Maji, Doge

Posiadłość rodziny Tsuki

Post autor: Ao »

Dwór rodu Tsuki otoczony jest wysokim, ceglanym płotem. Choć dla ludzi obdarzonych umiejętnością używnia chakry nie jest on przeszkodą nie do pokonania, to jednak skutecznie uniemożliwa on zajrzenie, co znajduje się na posesji. Widać było, że smoki cenią sobie prywatność - przy bramie na plac zawsze były dwie osoby - strażnicy, którzy strzegli wejścia na teren posesji.
Posiadłość jest dość sporych rozmiarów - dwupiętrowy budynek, w którym znajdują się kwatery przeznaczone dla członków rodziny. Plan treningowy, na którym można było ćwiczyć zarówno szermierkę, jak i strzelectwo. Wszystko wykonane zostało w dość surowym stylu - po to, aby siedziba w razie niespodziewanego ataku była idealnym miejscem do utrzymania obrony.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ao
Postać porzucona
Posty: 297
Rejestracja: 22 kwie 2021, o 23:19
Wiek postaci: 16
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, dobrze zbudowany, przystojny brunet o niebieskich oczach, ubrany w ciemnogranatowe kimono.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy pasie.
GG/Discord: Aka#1339
Multikonta: Akio Maji, Doge

Re: Posiadłość rodziny Tsuki

Post autor: Ao »

Ao wrócił do domu - tego, w którym obecnie rezydowała jego rodzina. Rodowy dom Tsukich - którzy przecież przecież nie przywiązywali się do miejsca w którym żyli - a jednak. Nawet ktoś taki jak Smok chciał mieć miejsce, w którym znajdowała się cała jego historia. Mogli się okłamywać, że nie są sentymentalni, że nie łączą się emocjonalnie z tym miejscem - ale nie była to do końca prawda. Dbali o nie. Pielęgnowali ten prosty ogród, dbali o te mury, pilnowali, by nie pałętał się tu nikt nieupoważniony. Kochali te miejsce tak samo, jak kochali Yinzin.
Lecz tym razem powrót syna nie był radosnym wydarzeniem. Sayuri od razu zauważyła po twarzy chłopaka, że coś złego się musiało stać. Z pewnością wiedziała o tym, że Ao już przybył do miasta i poszedł złożyć raport liderowi - w końcu była szpiegiem. Nie miała jednak jeszcze pojęcia, co właściwie stało się w siedzibie lidera.
- Ao! Dobrze Cię widzieć, synu. - przywitała chłopaka, zaskakująco ciepło jak na samą siebie. Podeszła do niego i go przytuliła. Ao nie odwzajemnił jednak uścisku. Kobieta cofnęła się i spojrzała na chłopaka pytająco. - Co się dzieje?
- Lider nie żyje. - słowa przeszyły ten ogród na wskroś, jak gdyby tnąc mieczem. Matka Ao spojrzała na niego, nie do końca chyba rozumiejąc co się dzieje. - Rozmawiałem z nim, zdałem raport i... - nie kończył. Nie było po co.
- Rozumiem. - mruknęła pod nosem. - To nic nie zmienia. - dodała chłodno, już nieco głośniej. Pomimo tej teoretycznej, biernej postawy, było widać, że sytuacja ją lekko poruszyła. Nie było co się dziwić - przecież służba ku czci lidera była dla niej całym życiem. A teraz wszystko miało zostać wywrócone do góry nogami.
- Jak to? - spytał Ao, wyraźnie zmęczonym głosem.
- Postaram się dowiedzieć, kto teraz będzie rządził na Yinzin. Trochę z pewnością się pozmienia - jak zawsze przy odejściu przywódcy. Podstawimy swoich ludzi. Doradców, strażników, służby. Będziemy obserwować sytuację i badać. Tak jak zawsze. - wytłumaczyła kobieta, odwracając się plecami do chłopaka. - Miejmy nadzieję, że nowy Lider choćby dorówna Misashiemu. Będziemy obserwować jego poczynania z wielkim zainteresowaniem. - dodała. - A teraz wybacz, mam sprawy do załatwienia. - stara, dobra Sayuri.

Ao został w ogrodzie sam. Wiatr wiał, nieprzyjemnie uderzając o skórę zmęczonego chłopaka. Ao odprowadził wzrokiem swoją matkę, aż ta zniknęła za progiem domu. Sam Ao zaś nie do końca wiedział co ma ze sobą zrobić - całe miasto będzie żyło teraz pogrzebiem lidera. Przygotowania, raporty, przekazanie władzy. Wiedział, że nadejdzie sporo pracy dla kogoś takiego, jak jego rodzice. A on? On po prostu potrzebował odpocząć.
Usiadł na ławeczce - małej, skromnej, znajdującej się pod murkiem od wschodniej strony posiadłości. Przymknął oczy i myślał - sam nie wiedział do końca o czym. Musiał to wszystko sobie poukładać w głowie. I nawet mrożna zima nie robiła na nim wrażenia - był zbyt pogrążony w swych myślach.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Posiadłość rodziny Tsuki

Post autor: Vulpie »

0 x
Awatar użytkownika
Ao
Postać porzucona
Posty: 297
Rejestracja: 22 kwie 2021, o 23:19
Wiek postaci: 16
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, dobrze zbudowany, przystojny brunet o niebieskich oczach, ubrany w ciemnogranatowe kimono.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy pasie.
GG/Discord: Aka#1339
Multikonta: Akio Maji, Doge

Re: Posiadłość rodziny Tsuki

Post autor: Ao »

Bogowie mieli poczucie humoru - potrafili jak za pstryknięciem palca sprawiać, że cały spokój człowieka był niszczony w jednym ułamku sekundy. Choć to może nie bogowie, a sami ludzie, którzy tak bardzo lubili bawić się w bogów.
Usłyszał głos - zupełnie jakby właśnie ktoś dosiadł się do niego, usiadł na ławce i zaczął szeptać mu do ucha. I tym kimś była kobieta - a przynajmniej tak mu się wydawało, zanim otowrzył oczy. Bo gdy tylko do jego oczu znów zacząl docierać blask słońca, szybko zrozumiał, że wokół tak naprawdę nikogo nie ma. Nie była to ani jego młodsza siostra, ani jego matka, żadna z samurajek klanu Smoka, ani nawet żadna służka, czy żebraczka, która chciała zaczepić nieznajomego, z prośbą o jedzenie.
Ale właśnie - nie było żadnego nieznajomego. Głos zwrócił się do chłopaka bezpośrednio, za pomocą imienia i nazwiska - a więc nie mógł to być przypadek. Młody samuraj odruchowo położył dłoń na rękojeści swojego wakazishi, będąc gotowym by wyskoczyć do przodu i zaatakować tego, który zakradł się na teren posiadłości jego rodu. Szybko zaczął się rozglądać, w lewo, w prawo, a nawet do góry i pod siebie. Nie było tam nikogo, kto mógłby emitować ten głos. Odpowiedź więc nasuwała się sama - iluzja, albo ninjutsu, rzucone przez kogoś, kogo teraz nie mógł dostrzec. Czy miał jakąkolwiek możliwość reakcji? Z pewnością mógł spróbować otworzyć bramy, albo użyć Kai i spróbować wyrwać się z genjutsu - o ile to faktycznie było one. Nie zrobił tego jednak. Matka zawsze nauczała go, że warto wysłuchać, co inni mają do powiedzenia, nawet jeżeli nie robią tego w do końca miły i kulturalny sposób. Bo choć głos znał Ao, tak Ao nie znał swojego "rozmówcy". Nie zmieniło to jednak faktu, że Ao czuł się trochę nieswojo - nie lubił, gdy ktoś grzebał w jego umyśle. To była ta sfera, której nikt nigdy nie miał prawa naruszać. A jednak - coś w głębi duszy mówiło mu, że warto się zainteresować tematem. Że warto sprawdzić, kto i dlaczego interesuje się właśnie nim - przecież nie był nikim ciekawym, nikim interesującym. Czy to może był ktoś, kto chciał dowiedzieć się czegoś o śmierci Lidera? Pomścić go? Nie, nie, to niemożliwe. Świątynia Bishamon była zbyt uczęszczanym miejscem, by ktoś chciał go tam zaatakować. Tu musiało chodzić o coś innego.

Ao powoli i ostrożnie wstał, ciągle jak gdyby spodziewając się ataku z każdej możliwej strony. Ten jednak nie nadszedł - człowiek, który z nim rozmawiał, teraz już zamilkł. Jeden, jedyny komunikat - za dwadzieścia minut. Ao nie tracił więc czasu i szybko zebrał się, opuszczając siedzibę swojego rodu i nic nikomu o tym nie mówiąc. Musiał się spieszyć, tym bardziej, że czekało go tysiąc stopni do przejścia...

z/t
0 x
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Domy mieszkalne”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość