Strona 1 z 4
Dom rodziny Ineko
: 13 maja 2020, o 16:30
autor: Yasuo
Opis
Posiadłość ta znajduje się w dzielnicy mieszkalnej Watarimono, mieszczącej się na południu osady. Dlatego najbliżej stąd jest do południowego wejścia na trybuny areny . Z zewnątrz zabudowa wygląda naprawdę okazale, mogąc świadczyć o wysokim statusie i majętności rodziny. W rzeczywistoście jednak są to tylko pozory. Posiadłość lata świetności ma już dawno za sobą i jest reliktem przeszłości. Wybudowana została przed narodzinami Yasuo i Gansuo. Ba! Nawet przed narodzinami ojca chłopaków, wtedy kiedy rodzina Ineko cieszyła się jeszcze sławą, szacunkiem i była na tyle majętna, by wybudować tą posiadłość. Teraz jednak rodzinie się nie przelewa, sława zanikła, szacunek też (bo nie można szanować kogoś, kogo się nie zna), a posiadłość... została. Kiedyś kręciła się tutaj służba, która usługiwała Państwu. Teraz mieszkają tutaj cztery osoby. Na jedzenie oczywiście starcza, ale z odłożeniem pieniędzy na remont... już trochę niekoniecznie. Czasem może zrobi się jakieś drobne naprawy lub zatrudni tego najemnika, który co jakiś czas szambo opróżnia, coby nie śmierdziało zbytnio. Ale to wszystko.
Posiadłość otoczona jest niskim płotem, ozdobionym lampionami, a wejścia "strzeże" wysoka na około 4/5 metrów brama torii. Na terenie posiadłości mieszczą się obecnie trzy budynki. Ten pierwszy - główny, mieszkalny i do przyjmowania gości, którzy od dawna tutaj już nie przychodzą. Drugi - dość duży, dojo. A trzeci - "tam gdzie Król chodzi piechotą" , czyli popularny kibel. Wokół domu znajduje się ogród.
Dom zamieszkany jest przez rodzinę Ineko - Yasuo, Gansuo, Saigo i Hinatę. Oprócz tego, dom ten prawdopodobnie zapadnie w pamięć... nie sposób przejść obojętnie obok dyń.
Główny Budynek
Główny budynek znajduje się na przeciwko jedynego wejścia na tą posesję, lekko po prawej stronie, patrząc na budowlę. Posiada parter, pierwsze piętro, a także podziemia. Na parterze znajduje się pokój dzienny, łazienka, a także sypialnia Saigo i Hinaty. Na pierwszym piętrze - pokoje Yasuo i Gansuo. A w podziemiach - piwnica i spiżarnia połączona z kuchnią, gdzie składuje się wszelkie graty.
Za domem wybudowano przybudówkę (prostopadle do stojącego obok domu dojo), pełniącą funkcję korytarza. Można nim wyjść na ogród, dostać się na pierwsze piętro, zejść do podziemi bądź wejść do dojo. Korytarz ten prowadzi także do sypialni Saigo i Hinaty i łazienki.
Powrót do Opisu
Pokój Dzienny
Pomieszczenie to znajduje się na środku budynku, prawie przy wejściu A "prawie robi wielką różnicę" . W tym wypadku różnica ta polega na tym, że pokój dzienny jest oddzielony od głównego wejścia za pomocą pewnego wąskiego korytarza, w którym można np. zostawić buty.
Pokój ten wyłożony jest brązowymi matami. Na środku stoi drewniany, brązowy, niski stół, a przy nim trzy poduszki. Bez problemu jednak można dołożyć więcej poduszek. Zielone ściany ozdobione są obrazami, prawdopodobnie niskiej wartości. Pomieszczenie oświetlone jest przez wiszący pod sufitem duży lampion, a także kominek, który zapewnie dodatną temperaturę. Znajduje się tutaj także szafka, na której stoi "drzewko szczęścia" , które pewnie już dawno straciło swoją "moc" . Jedna ściana jest wykonana z drewnianych ramek wypełnionych tradycyjnym papierem washi (和紙) (lewa ściana domu, stojąc twarzą do niego). Można ją rozsunąć, by dostać się do ogrodu.
W pomieszczeniu tym znajdują się także drzwi do przybudówki, pełniącej funkcję korytarza, skąd można się przedostać do innych części domu. Kiedyś rozwiązano to w inny sposób. Po prostu drzwi było więcej i prowadziły do różnych, innych pomieszczeń. Jednak ktoś stwierdził, że nie warto dawać gościom zbyt dużo drzwi do oglądania, bo to tylko kusi. Generalnie dom został przebudowany.
Powrót do Opisu
Powrót do Głównego Budynku
Łazienka
(wykonana z drewna, a nie z kamienia jak na grafice)
(bez dużych okien)
Jest to dość duże pomieszczenie, jednak bardzo surowe. Ma być przede wszystkim praktyczne. Bala z wodą, stojąca na środku służy do kąpieli. Oprócz tego znajdują się tutaj drewniane szafki na różne rzeczy przydatne podczas oczyszczania ciała. Oczywiście są także ręczniki i jedno małe okienko, tak, żeby nikt nie podgłądał, a, żeby dawało jednocześnie światło i trochę świeżego powietrza. Ktoś pomyślał także o takich udogodnieniach jak stołeczki, na których można sobie po kąpieli usiąść i spokojnie się wytrzeć, nie bojąc się "złapania zająca" (go w końcu podłoga może być śliska).
Kolejnym udogodnieniem jest drewniany, rozkładany, przenośny parawan, który można rozłożyć, dzieląc łazienkę na dwie części, umożliwiając tym samym kąpiel dwóm osobom jednocześnie, zupełnie bez wstydu. Tylko balę drugą trzeba przynieść. Pewnie leży gdzieś w piwnicy .
Oczywiście znajdują się tutaj też wiadra, które niestety są konieczne. Trzeba przynieść wodę ze studni. Na szczęście w pomieszczeniu tym znajduje się palenisko, nad którym można tą wodę podgrzać i wlać bezpośrednio do bali. Po kąpieli, brudną wodę wynosi się wiadrami i wylewa gdzieś w ogrodzie. Palenisko zapewnia także ciepło podczas kąpieli.
Powrót do Opisu
Powrót do Głównego Budynku
Sypialnia Saigo i Hinaty
(zamiast balkonu - tak jak na grafice - znajduje się tutaj zwyczajne okno)
(brak instrumentu muzycznego)
Najbardziej "luksusowe" miejsce w całym domu. Sypialnia ta zawsze była przeznaczona dla właścicieli tego domu. Luksusowe łóżko z baldachimem, po lewej stronie od wejścia. Umieszczone jest na czymś w rodzaju podestu w kształcie koła. Na podest ten można bez najmniejszego problemu wejść, a mimo to zostały tutaj dorobione dwa małe schodki. Strop podpierają także drewniane, zdobione kolumny. W pomieszczeniu tym znajduje się kilka szaf i szafek. Kilka dla Pani Domu i kilka dla Pana Domu. Pomieszczenie to utrzymane jest w przyjemnym dla oka połączeniu różu z brązem. A gdyby komuś było duszno, to zawsze można otworzyć okno. Najpierw trzeba jednak odsłonąć ciemnofioletowe zasłony.
Powrót do Opisu
Powrót do Głównego Budynku
Pokoje Yasuo i Gansuo
(zamiast schodów - zwykłe drzwi)
Pokoje te znajdują się na pierwszym piętrze tego domu. Pokój Yasuo - po lewej stronie od schodów, a pokój Gansuo - po prawej. Kiedyś niczym się nie różniły praktycznie. Tak jak chłopcy są bliźniakami... tak ich pokoje również.
Pokoje te służyły rodzinie jako pokoje dla dzieci od dawien dawna. Miały być przede wszystkim praktyczne. Nie ma problemów, by dostawić tutaj drugie łóżko, jeśli Państwo Domu miałoby czwórkę dzieci, zamiast dwójki. Nie ma też problemu, by wymienić szerokie łóżka, na wąskie maty, gdyby dzieci pojawiło się jeszcze więcej. Surowość tych pokoi bardzo kontrastuje z przepychem pokoju rodziców, jednak biorąc pod uwagę krainę, gdzie dom ten się znajduje... to takie pokoje są najbardziej odpowiednie. Surowe tak jak surowi są samurajowie (to pokój rodziców łamie konwencję krainy!). Yasuo i Gansuo nigdy nie mieli z tym problemów. Nigdy nie byli zazdrośni. A Saigo i Hinata dostali sypialnię już wykończoną. Postanowili niczego nie zmieniać. Bo co mieli zrobić? Upiększać pokoje chłopców? A może zrobić, by ich pokój był brzydszy? Szkoda było na to czasu i pieniędzy.
Yasuo lubi swój pokój. Ma tutaj wszystko czego potrzebuje. Krzesło, stolik, łóżko, szafki. Źródło światła, które zawsze może zapalić. Oczywiście nie zabrakło także dwóch okien i nawet dywan się znalazł. Czego więcej potrzebuje prawdziwy wojownik? Pewnie, że kobiety. Na szczęście łóżko jest na tyle szerokie, że pomieści dwie osoby (tylko trzeba tą drugą znaleźć). Ściany są w naturalnym kolorze drewna, a na ścianach wiszą obrazki wątpliwej wartości.
Powrót do Opisu
Powrót do Głównego Budynku
Piwnica
(brak "nowoczesnych" sprzętów)
Najzwyklejsza w świecie piwnica, o wymiarach około 5 na 8 metrów i wysoka na około 2. Generalnie rupieciarnia. Jakieś łopaty, młotki, motyki, siekiery... generalnie narzędzia, ale też pudła z różnymi "pamiątkami" , czy sterta porąbanego drewna na opał. Znajdują się tutaj dwa stoły. Jeden na przeciwko wejścia, a drugi na środku pomieszczenia, zawsze można tutaj coś porobić. Do piwnicy prowadzą dwa wejścia - jedno z korytarza, a drugie - z podwórza. Znajduje się tutaj także przejście do kuchnio-spiżarni, a także małe okienko, które "wygląda" na zewnątrz na wysokości ziemi.
Powrót do Opisu
Powrót do Głównego Budynku
Spiżarnia i Kuchnia
Bardzo zmyślne pomieszczenie, łączące zalety kuchni i spiżarni. Umieszczone pod ziemią zapewnia optymalną temperaturę dla przechowywania żywności różnego rodzaju. Pośrodku pomieszczenia znajduje się palenisko, które można rozpalić i przygotować posiłek. Palenisko to jednak trochę podrzewa temperaturę w tym pomieszczeniu, jednak nie tak długo, żeby zepsuć jedzenie. Należy go rozpalić, szybko coś ugotować i ugasić wiadrem z wodą. Dym opuszcza pomieszczenie przez coś w rodzaju "komina" (po prostu dziura w ziemi, która wychodzi na powierzchnię, oczywiście odpowiednio zabezpieczona, żeby w nią nie wpaść). Oczywiście większość produktów żywnościowych jest także zasolona dla dodatkowej ochrony. Dostać się można tutaj jedynie przez piwnicę.
Powrót do Opisu
Powrót do Głównego Budynku
Dojo
Drugi z trzech budynków. Położony prostopadle do głównego budynku mieszkalnego i prostopadle do przybudówki, pełniącej rolę korytarza. Zbudowany na bazie kwadratu, około 20 metrów na 20 metrów. Wysoki na blisko 8 metrów. Drewniany, z dużą ilością okien. Wyłożony matami. Gdzieś w kącie znajduje się stojak na miecze, należące do Pana Domu. Do tego budynku prowadzą dwa wejścia. Jedno ze strony podwórza, a drugie - przez korytarz dobudowany do głównego budynku.
Budynek ten pełni oczywiście funkcje medytacyjne i treningowe. Można tutaj trenować cięcia mieczem, szybkość, wytrzymałość, trenować technikę walki mieczem czy kijem, a także organizować sparingi. Na upartego możnaby także ustawić tutaj tarczę i ćwiczyć strzelanie z łuku bądź kuszy... ewentualnie rzucanie shurikenami czy inną bronią, niemniej jednak w tej rodzinie nikt nigdy czegoś takiego nie praktykował. Bardzo dużym udogodnieniem jest coś w rodzaju balkonika, biegnącego na około tego budynku. Balkonik znajduje się na wysokości około 5/6 metrów, więc do sufitu zostają jakieś 2 (może trochę więcej). Wejście na ten balkonik znajduje się obok wejścia do dojo. Wystarczy skręcić w prawo. Dzięki takiemu rozwiązaniu można oglądać walkę, nie wchodząc w drogę walczącym.
Powrót do Opisu
Kibelek
(zrobiony z drewna, a nie z kamienia - jak na grafice)
Ostatni budynek. Zwykła szopa, stojąca gdzieś obok domu (około 3 metry), tak, żeby tylko wybiec i zdążyć. Wymiary tego budynku to około 2x2x2. Ktoś wykopał pod nią dół, zakrył dziurę podłogą, wybudował "tron" , a w tronie dziurę. Siki i kupka wpadają najpierw do dziury w "tronie" , potem do dziury w ziemi. Wielkiej filozofii w tym nie ma. Twórca tej "świątyni dumania" nawet przyniósł papirus-podcirus. Jednak biada temu, któremu tyłek przymarznie do deski... Jednak lepiej zaryzykować, niż żeby w domu jebało. Proponuję szybko zrobić co trzeba i uciekać, bo tam śmierdzi, chociaż... dziura pod kibelkiem (szambo?) jest opróżniana w miarę regularnie.
Warto jednak zaznaczyć, że od zewnątrz... nikt nie pozna, że to kibel. Odmalowany i w ogóle cacy. Tak, żeby nie burzył estetyki tego miejsca. Dramat to dopiero jest w środku.
Powrót do Opisu
Ogród
(zamiast roślin takich jak na w/w grafikach - rośliny bardziej tundrowe)
Kiedyś posiadłość ta posiadała więcej niż te 3 budynki. Była tutaj stajnia, pomieszczenie dla służby... mała zbrojownia, dodatkowy magazyn, spichlerz. Był to naprawdę rozbudowany kompleks zabudowy. Niestety z biegiem czasu większość budynków przestała być używana. Nie używano ich, a więc nie dbano o nie. Budynki te popadły w ruinę i nie dość, że burzyły estetykę tego miejsca, to jeszcze groziły zawaleniem. Należało się ich pozbyć. Budynki zostały zrównane z ziemią. A na ich miejscu została... goła ziemia. Dlatego ówczesna Pani Domu stwierdziła, że tam gdzie stały zniszczone budynku, trzeba zasiać trawę, kwiaty... Zważywszy na klimat, nie było to łatwe zadanie. Tutaj mogły urosnąć tylko specyficzne rośliny . Dlatego ogród ten nie wygląda jak typowy ogród na kontynencie... Jest dużo bardziej surowy, mniej kolorowy...
Jednak oczywiście trochę upiększa posiadłość. Nie brakuje tutaj typowych mebli ogrodowych w postaci krzeseł czy stolika. Znajduje się tutaj także studnia, z której rodzina czerpie wodę.
Powrót do Opisu
Mieszkańcy Ineko Yasuo - Młody samuraj. Syn Saigo i Hinaty. Brat Gansuo. (gracz)
Ineko Saigo - Mężczyzna w średnim wieku. Samuraj. Ojciec Yasuo i Gansuo i mąż Hinaty. Na pierwszy rzut oka może nie uchodzić za samuraja. Często operuje ciętą ripostą, głupimi żartami. Czasem unosi się gniewem i wykorzystuje swój autorytet. Ma swoje "demony" i nie przykłada dość dużej wagi do dobrego wychowania czy etykiety. Zatracił niektóre cechy "prawdziwego samuraja" , ale na szczęście te mniej znaczące. W głębi serca i duszy (tej głębi, do której trzeba się dokopać, przebrnąwszy przez "kilometr mułu" ) jest człowiekiem honorowym, sprawiedliwym i prawym. Zawsze stanie w obronie słabszych. Bardzo dba o rodzinę. Pan Domu. (npc)
Ineko Hinata - Żona Saigo, matka Yasuo i Gansuo. Pani Domu. Robi to co na panią domu przystało. Opiekuje się domem. Generalnie jest "Aniołem" tego domu i jego opiekunką. Aniołem jest też prywatnie. Czasem jednak nawet "anielska cierpliwość" ma swoje granice. Wtedy gania za Saigo z miotłą, wymiatając wszystko z domu... łącznie z dobytkiem. Za Yasuo i Gansuo jeszcze (na szczęście!) nie ganiała. Jest inteligentna (może nawet bardziej niż Saigo), kocha swoją rodzinę i troszczy się o nią jak tylko może. (npc)
Gansuo - starszy z braci bliźniaków, samuraj o spokojnym, ale stanowczym usposobieniu. Choć nie afiszuje się swoimi osiągnięciami, jego postawa, umiejętności i wysoki stopień w hierarchii mówią same za siebie. Od lat wędrował po kontynencie, szkoląc się u mistrzów i odwiedzając liczne dojo — nie dla prestiżu, lecz z autentycznego pragnienia rozwoju. Yasuo z kolei przemierzał świat innym szlakiem, niosąc pomoc tam, gdzie była potrzebna. Gansuo, stale trenując w szkołach, miał na to mniej okazji, ale nigdy nie zapomniał o wartościach, które wyniósł z domu. Mimo że bywa surowy i cięty w słowie, bije od niego braterskie ciepło i lojalność wobec rodziny. Dla wielu może wydawać się "idealnym samurajem" , choć on sam nigdy nie uważa się za kogoś, kto już dotarł do celu. (npc)
Powrót do Opisu
Plotki i Ciekawostki Zubożała rodzina samurajów - Mieszkająca w tym domu rodzina kiedyś była... bardziej zamożna, miała większą sławę i autorytet. Teraz jednak "zeszli na psy" , ale posiadłość pozostała (w pewnej części).
Dyniowe ozdoby - W niektórych miejscach w ogrodzie można zobaczyć dziwne... warzywa(?) w kształcie głów . Umieszczone w nich świece świecą przez całą noc, "strasząc" przechodniów (jednak częściej wywołując po prostu uśmiech). W dzień nie ma po co ich zapalać. Jest to "szalony" wymysł Pani Hinaty. Dyniowe ozdoby znajdują się także w innych miejscach - np. na niektórych przęsłach płotu, czy nawet przy wejściu do głównego budynku . A te trzy przy kibelku to straszą podtrójnie. Mają miny jakby zaraz miały się zrzygać od tego smrodu. Niektóre dynie przypominają też inne motywy związane ze "Świętem Duchów" . (Odbieram prezent na Halloween 2019 )
Powrót do Opisu
Re: Dom rodziny Ineko
: 20 maja 2020, o 21:25
autor: Yasuo
Wróciłem do domu około godziny 11 lub 12... no może około 13. W każdym razie, około południa. W sumie... nie miałem koncepcji co dalej zrobić. Spodziewałem się gości, jednak wcale nie miałem ochoty, żeby się z nimi spotykać. Rodzice wyglądali na bardzo zdziwionych... ale także szczęśliwych, bowiem od jakichś dwóch dni nie mieli ze mną kontaktu i trochę się pewnie martwili.
- Gdzie żeś się Ty podziewał, synu? - zapytała matka. Spojrzałem także na ojca. Jego wzrok był surowy i mówił coś w stylu: "Jak mogłeś zniknąć bez uprzedzenia?" Oczywiście nie miałem "szlabanu" , ale rzeczywiście nie powinienem znikać bez uprzedzenia. Ale przecież... ja ich uprzedziłem.
- Nie dostaliście wiadomości? - zapytałem. Zrobili wielkie oczy. I już wiedziałem, że Oashisu tutaj nie było. Nie mogłem się dziwić tej dziewczynie. Zaoferowałem jej schronienie... by nie musiała płacić za karczmy... w zamian za drobną przysługę, tak na wzgląd na "stare czasy" . Widać jednak, że ta dziewczyna w ogóle nie była chętna do pomocy. Potrafiła tylko brać, ale jeśli trzeba coś dać od siebie... to już wolała w ogóle nie brać. Chociaż co jej szkodziło tutaj przyjść? Mogła tutaj zamieszkać ZA DARMO i przy okazji przekazać list, który był jednocześnie jej "kuponem na darmowy wikt i opierunek" . Dlaczego nie skorzystała z takiej "okazji" ? Pewnie i bym zapytał, ale nie spodziewałem się zobaczyć już rudowłosej. I szczerze mówiąc? Miałem ją w dupie. Kochałem ją mocno, ale chciałem jak najszybciej się odkochać. Za cholerę nie miałem ochoty cierpieć z powodu tej... "kobiety" . Nie mogłem jej po prostu nazwać kobietą. Wyglądała jak kobieta, ale była... potworem.
+18 (dotyczy Hibany i zawiera ostre przekleństwa) :
Ukryty tekst
Moja "Rusałka" ciągle była w posiadaniu tego idioty. No i... oni wszyscy jednak byli ludźmi. Chęć mordu... zemsty... była sprzeczna z zasadami bushido. Nie tak mnie rodzice wychowali. Nie mogłem tego zrobić. No i nie chciałem mieć problemów ze strażnikami.
Rodzice jednak nie wiedzieli o czym myślę... Nie wiedzieli jak bardzo walczę ze sobą, by nie zrobić krzywdy gościom, którzy mieli mnie odwiedzić. Oczywiście nie mówię o tym fanatycznym gościu, który mnie wyzwał na pojedynek. Jemu może i bym zrobił krzywdę. Jednak... on trzymał z ludźmi, których równie mocno nie trawiłem.
- Jaką wiadomość? - zapytał ojciec. Wzruszyłem tylko ramionami. Szczerze? Miałem mu teraz opowiadać, że wysłałem "tą kobietę" . Że nie pojawiła się? A może powinienem mu powiedzieć co ona mi powiedziała tam, na trybunach? Opowiedzieć mu całą historię? Ograniczyłem się jedynie do treści wiadomości. Oczywiście nie wspominałem o tym, że zaproponowałem Oashisu darmowe miejsce do spania.
- Wysłałem do Was gońca, który miał dostarczyć wiadomość. Jednak widocznie nie wywiązał się z zadania. W wiadomości informowałem Was, że idę trenować... w samotności i żebyście się nie martwili.
- A więc goniec nie dostanie zapłaty - stwierdziła matka. No... jeśli Ineko Hinata uważała "zapłatę" za "coś co się należy" , to Oashisu powinna się cieszyć, że "nie dostanie zapłaty" . A zapłata byłaby jedna. Śmierć. Ja i moi rodzice siedzieliśmy w salonie i piliśmy herbatę.
Po wypiciu herbaty, wstałem, ukłoniłem się rodzicom i poszedłem do swojego pokoju. Pora przemyśleć parę kwestii. Oczywiście moje myśli krążyły wokół Oashisu. Nie mogło być innej opcji. Innych miałem głęboko w dupie. Rozmawiałem z Panią Ai jakiś czas temu. Nakłaniałem ją do tego, by umówiła się ze staruszkiem. Przedstawiłem własną historię. Powiedziałem, że kocham Oashisu. Byłem wtedy bardzo przekonujący... może jednak nie nienawidziłem jej tak bardzo jak mi się zdawało? Położyłem się na łóżku i nic. Nie chciało mi się spać. Nic mi się nie chciało...
Re: Dom rodziny Ineko
: 21 maja 2020, o 17:23
autor: Harisham
Na całe szczęście, Watarimono, jakkolwiek jest główną i największą osadą na tej wyspie, nie jest na tyle duże, aby znalezienie szukanego przez siebie domu stanowiło zbyt duży problem. Z pomocą i za kierownictwem Hachimana dosyć szybko znalazłem odpowiednią posiadłość. To tutaj więc Yasuo zapraszał mnie, zanim jeszcze dopuścił się haniebnego bluźnierstwa. To tutaj więc mam się z nim spotkać, aby obronić honor Boga Ośmiu Chorągwi. Co mnie jednak dziwi, z tego co wiem, powinien tutaj jeszcze być Rekinek, Tamaki, ten niepewny moralnie typek - Shins oraz Hibana, która, jak zrozumiałem, zna już Yasuo. Ciekawe, czy zna go od tej strony, którą ja poznałem.
Dzwonię dzwonkiem do bramki, ewentualnie pukam, lub wołam, aby zakomunikować gospodarzom swoją obecność.
Re: Dom rodziny Ineko
: 22 maja 2020, o 13:01
autor: Tamaki Hyūga
Po pobycie w Ryokanie cała nasza grupa wyruszyła do domu Yasuo w celu rozwiązania powstałego podczas turnieju konfliktu. Kiedy przybyliśmy do domostwa rodziny samuraja, okazało się że Harisham także właśnie tam przybył, więc i ja zatrzymałam się przed wejściem. Dom okazał się być relatywnie spory a dziwne dyniowe ozdoby wyglądały dość niestandardowo.
- Ohayou Harisham-san, widzę że udało ci się znaleźć dom Yasuo. Zakupy udane? - zapytałam się Houzukiego a na moich ustach rozkwitł uśmiech. - Dziwny dom, nieprawdaż? Zastanawia mnie, kto w ogóle wpadł na pomysł z tymi wszystkimi dyniami, wygląda to bynajmniej niepokojąco. To jakieś ozdoby w hołdzie jakiemuś nieznanemu bóstwu czy zwykłe ozdoby? - zapytałam się resztę, może ktokolwiek inny będzie nieco bardziej zorientowany w tym temacie.
Re: Dom rodziny Ineko
: 22 maja 2020, o 22:23
autor: Uzumaki Hibana
Dlaczego zdecydowała się zaprowadzić tych ludzi do domostwa Ineko?
Powodów mogło być wiele. Pierwszym, niewątpliwie, była czysta ciekawość. Chciała na własne oczy obserwować rozwój wydarzeń. Drugim, nie mniej ważnym, było dostarczenie wiadomości. Chciała się jej pozbyć, choćby miała ją przerzucić przez płot, do ogrodu. Do tego dochodził fakt, że czuła pewien niedosyt do walkach turniejowych i chętnie byłaby widzem następnego pojedynku. Może walka na śmierć i życie będzie ciekawsza od regularnych sparingów z areny? Miała taką nadzieje.
Hibana dopiero od kilku dni przebywała w mieście, więc nie znała go jeszcze zbyt dobrze. Mimo tego, dosyć szybko udało jej się trafić na właściwą ulicę, i doprowadzić wszystkich pod wskazany adres. Nie było to zresztą takie trudne. Doprawdy, ciężko było przegapić taki dom. Gdy teraz stała pod jego bramą, pomyślała sobie, że łatwiej znaleźć tą posiadłość, niż samego Yasuo na tak wielkim terenie. Niestety, adresu swojego pokoju nie podał.
Hibana nie wiedziała wielu rzeczy. Nie wiedziała gdzie jest pokój samuraja. Nie wiedziała, że on właśnie tam się teraz znajduje. I nie wiedziała jakie rzeczy wymyśla na jej temat. Gdyby była świadoma tych wszystkich faktów, zapewne cały pojedynek skończyłby się nim by się rozpoczął: przez podpalenie właściwej części domu.
Niestety, Hibana mogła reagować wyłącznie na rzeczy, o których wiedziała, i które widziała na własne oczy. Jedną z takich rzeczy, był przyszły przeciwnik samuraja, stojący przed bramą.
-Dzień dobry – przywitała się dość oschle, trochę mimochodem. - Myślisz, że Yasuo jest w środku?
Nie oczekując odpowiedzi, stanęła obok pozostałych i czekała na dalszy rozwój wydarzeń.
Re: Dom rodziny Ineko
: 22 maja 2020, o 22:59
autor: Yosuke
Droga nie była zbyt długa, ale atmosfera która się tworzyła w tej przedziwnej grupce, była dla Yosuke bardzo nieswoja. Shins już od dawna wydawał mu się bardzo dziwnym kolesiem, a jednak postanowił on nadal przyglądać się dyspucie o Hachimana. Poprzednio próbował jedynie dolewać oliwy do ognia, nie było więc niczym dziwnym to, że Rekinek spodziewał się podobnego zachowania i tym razem. Najwyraźniej robienie wybuchów szło mu równie dobrze, jak tworzenie wybuchów agresji u innych.
-Hari! - Ucieszył się na widok swojego mentora. Co prawda rozłąka nie była długa, a po wielu dniach w Yinzin i wcześniejsza wspólna podróż powinna sprawić, że po tak długim czasie mogliby pomału mieć siebie dość. Tak się jednak w przypadku Hoshigakiego nie stało, wręcz przeciwnie. Z każdym kolejnym dniem coraz bardziej dziękował losowi i Hachimanowi, że postawił ich na tej samej ścieżce oraz doprowadził do spotkania.
-Bardzo dziwne ozdoby, to ma odstraszać czy przywoływać jakieś demony? - Zapytał, przyglądając się bardzo dziwacznie wykrojonym dyniom. Jak na tak staroświeckie i dbające o tradycje społeczeństwo, ten dom był niesamowicie wyróżniający. Niestety nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Yosuke nie wiedział co o tym myśleć. Czyżby to było kolejne dziwactwo samurajów? Jakaś sekta? Ukryte wierzenia? Chłopiec nie był zbyt obeznany z tutejszymi panteonami bóstw, toteż wolał póki co nie wydawać głośnych werdyktów. Póki Harisham był spokojny, Rekinek powinien zachowywać się tak samo.
Re: Dom rodziny Ineko
: 25 maja 2020, o 19:56
autor: Yasuo
Oczywiście... ktoś mógłby stwierdzić, że w jednej sekundzie z osoby totalnie zakochanej w tej dziewczynie, zmieniłem się w jej największego wroga, który pragnie tylko by opuściła ten świat. Nie było do końca tak. Prawdopodobnie byłem po prostu na nią wściekły do tego stopnia, że wmawiałem sobie, że pragnę jej śmierci. Wszystko w gniewie. Wystarczy ochłonąć, by... znowu nie móc jej skrzywdzić. Bo jak skrzywdzić osobę, którą się kocha? Przypadkowo? No, może... Fakt był jednak faktem. Póki co nie miałem najmniejszej ochoty jej widzieć. Nie dlatego, że jej nienawidziłem, chociaż tak... nienawidziłem jej, jednocześnie kochając ją ponad własne życie i ponad swój honor. Dlatego, że po prostu kolejne spotkanie... byłoby cierpieniem. Nie chciałem cierpieć. Byłem wojownikiem. Miecz w ręce, sprawiedliwość w duszy i odwaga w sercu. Jednak nie byłem pieprzonym masochistą. Jeśli mogłem pokonać wroga, samemu nie odnosząc ran, to tak właśnie czyniłem. Ten wróg jednak był zbyt potężny. Wróg, z którym nie chciałem się konfrontować. Może była to oznaka strachu? Ale jaką sprawiedliwość przyniosłaby ta konfrontacja? Czy ta walka jest w ogóle słuszna?
Nie chciałem jej widzieć, a ona tymczasem stała przed wejściem do mojego domu. Dobrze, że nie znała moich myśli, bo ucieczka z pożaru... mogłaby być niesamowicie trudna. Nie byłem świadomy, że ona tam jest i... że przyprowadziła "tamtych" . Cóż... wkrótce miałem się o tym przekonać, a był to kolejny powód, by jej nie znosić. Czy ona na siłę musiała jeszcze "wtykać kij w mrowisko" , zaogniać całą sytuację, torturować biednego samuraja? Nie wystarczyło jej to co zrobiła? Na chuj sprowadziła do mojego domu mordercę?
Jednak goście byli gośćmi. Należało ich ugościć, a honorowy pojedynek na śmierć i życie... wymagał odnoszenia się do przeciwnika z szacunkiem. Nawet, jeśli za jakiś czas będziemy próbowali go zabić. Dobrze by było rozpocząć tą śmiertelną walkę, całkowicie pozbywając się nienawiści z serca. Jednak ja nie hołdowałem takiemu myśleniu. Dla mnie fanatyczny kapłan boga Hachimana (lub bogini Hachiman) był zwyczajnym mordercą, który przybył po moją głowę. Był durniem. Totalnym idiotą. Gdyby ode mnie to zależało, to grupa, która stała przed domem w ogóle nie postawiłaby stopy na ziemi mojej rodziny. Gdybym musiał, to zabiłbym ich zanim zdołają przekroczyć bramę. Jednak moja matka nie podzielała takich przekonań i to niestety był problem. Kobieta akurat przechadzała się po ogrodzie, kiedy zobaczyła jak jeden z nich puka i woła. Podeszła do stojącej grupy.
- O co chodzi? - zapytała uprzejmie. Ona, w przeciwieństwie do ojca, nie wiedziała jak wygląda Harisham, ani Yosuke... rozpoznała jednak dziewczynę, którą obserwowała na arenie - Tamaki. Przeniosła na nią wzrok. Ineko Hinata nie była wojowniczką, ale walki na arenie... zrobiły na niej piorunujące wrażenie. Ot, zwykła rozrywka dla mas. Jak ktoś całe życie lata z motyką, to jednak walka włócznią robi wrażenie. Jakakolwiek walka robi wrażenie.
- Oo... - powiedziała. - Niech mi Panienka wybaczy, ale zapytam - zwróciła się bezpośrednio do Tamaki. - Jak daleko Panienka dotarła w turnieju?
Jednak były ważniejsze sprawy. Należało dowiedzieć się o co chodzi. Zakładając, że grupa wyjawiła prawdziwy powód wizyty (jeśli nie, to można ominąć ten i dwa następne akapity, bo nie mają one miejsca) , kobieta ze smutkiem skinęła tylko głową i powiedziała:
- W takim razie, chodźcie za mną.
Naturalnie, że była smutna. Kto by nie był, jeśliby wiedział, że za jakiś czas będzie świadkiem popełnienia morderstwa i nic nie może z tym zrobić, nawet zawiadomić straży? Zwłaszcza, że jej własny syn będzie albo mordercą, albo zamordowanym. Dla kogoś kto nie był wychowany w duchu honoru, drogi miecza... mogłoby być to bardzo trudne. Zaprowadziła ich do pokoju dziennego. Tam już czekał Saigo - to znaczy mój ojciec. Mężczyzna zlustrował wzrokiem gości. Nie był zadowolony. Nie zamierzał się odzywać. W każdym bądź razie, nie do tych co przybyli.
- Hina-chan, donieś jakichś poduszek, by nasi "goście" nie musieli cierpieć, siedząc na zimnej i twardej podłodze. Ja zawołam Yasuo, a potem razem odpowiednio ich ugościmy.
Hinata skinęła tylko głową i po chwili weszła do dobudowanego do domu korytarza.
Co miało znaczyć, że "razem odpowiednio ich ugościmy" ? Chodziło oczywiście o jakiś posiłek. Saigo zamierzał pomóc żonie w podaniu do stołu. Niezbyt wyznawał zasadę, że to kobieta jest "kurą domową" . A co pomyśleli goście? Nieistotne. Niech myślą co chcą. Tylko, żeby się nie krzątali po domu. Wolał ich uprzedzić.
- Tylko nie ruszajcie tutaj niczego. Nie kręćcie się po domu. Jak wrócimy, to wszystko ma być na swoim miejscu. A jeśli by nie było, to obym nie znalazł tego w waszych kieszeniach. Przez chwilę będziecie naszymi gośćmi, ale nie toleruję złodziei we własnym domu. Zwłaszcza takich, których sam wpuściłem pod swój dach.
Może nie było to zbyt grzeczne, ale Saigo nie do końca ufał przybyłym gościom. Nie było co mu się dziwić. W końcu ich prawie w ogóle nie znał. Hibany to już w ogóle nie kojarzył. Tamaki kojarzył, bo walczyła w turnieju. Sęk w tym, że zostawienie nieznanych osób "bez opieki" we własnym domu... mogło doprowadzić do przypadkowego zniknięcia niektórych przedmiotów... zdemolowania pomieszczeń... Oczywiście nawet gdyby Saigo był na posterunku, to także mogłoby się coś takiego zdarzyć, ale szansa na to była dużo mniejsza. Co prawda, nie miał pewności, czy go posłuchają, ale strach czasem mógł działać cuda.
Mężczyzna także opuścił pomieszczenie i udał się do mojego pokoju. On, w przeciwieństwie do Hibany, wiedział gdzie ten pokój się znajduje i nawet nie potrzebował "adresu" . Wszedł. Podniosłem na niego wzrok i zapytałem:
- Co jest, Otōsan?
- Przybyli - odparł ojciec. Niestety - tego oczywiście już nie mówił - ale przybyli. Nie muszę mówić, że nie byłem z tego zadowolony? Ale co mogłem zrobić? Nie mogłem teraz powiedzieć: "Idź tam i wypierdol ich na zbity pysk" . To by oznaczało moją przegraną i stratę honoru. Ojciec i Matka także by swój honor stracili. Dlatego musiałem iść na dół i spełnić swoją powinność. Powinność... takie wielkie słowo. Powinność wobec rodziny, wobec tradycji i wobec jakiegoś pierdolonego honoru. To było strasznie upierdliwe. Ale razem zszedłem na dół razem z Saigo. Mężczyzna oczywiście na samym początku zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, tak jakby szukał czy niczego nie brakuje przypadkiem.
Shins, jak chcesz, to możesz założyć, że Twoja postać przybyła zanim matka Yasuo Was wpuściła
.
Re: Dom rodziny Ineko
: 25 maja 2020, o 23:33
autor: Harisham
Na Czwartą Chorągiew Hachimana, już myślałem, że Rekinek, Białooka i reszta nie dotrą tutaj. Dobrze jest mieć przy sobie przyjaciół. Co prawda nie mam pojęcia co tutaj robi Shins oraz praktycznie nie znam Hibany, ale obecność Yosuke jest wystarczającym pokrzepieniem. Zżyłem się z tym młodym Hoshigakim i nawet nie sądziłem, że będzie mi go brakowało przy tak krótkich rozłąkach. Chyba jedynie podczas modlitwy zdarza mi się za nim nie tęsknić.
- Bądźcie błogosławieni łaską i miłością Hachimana! - wołam do wszystkich nowo przybyłych, po czym zwracam się do Tamaki - Tak, zdecydowanie udane. Przypuszczam, że to tylko z powodu turnieju, jednak na tutejszym targowisku można było znaleźć naprawdę wyśmienite rzeczy. Znacząco więc odciążyłem swoją sakiewkę. - następnie zwracam się do gospodyni, która otworzyła nam bramkę - Niech Hachiman sprzyja temu domowi i wszystkim jego mieszkańcom! Przyszedłem do Yasuo, podczas turnieju zaprosił mnie tutaj do siebie i koniecznie muszę z nim porozmawiać o jednej rzeczy.
Gdy wchodzę do budynku ignoruję kąśliwe i niepotrzebnie obraźliwe uwagi ojca Yasuo i jedynie gdy młody samuraj się pojawi mówię do niego:
- Bądź błogosławiony łaską i miłością Hachimana! Jakkolwiek nie jestem pewien, czy tym razem owa łaska ma sens. Swoimi słowami mocno obraziłeś Boga Ośmiu Chorągwi.
Re: Dom rodziny Ineko
: 26 maja 2020, o 12:58
autor: Tamaki Hyūga
- Muszę się tutaj zgodzić, Harisham-san, co jak co ale sklepy tutaj są wyśmienicie wyposażone, sama również wydałam w nich... Cóż, dużo. - zgodziłam się z komentarzem Houzukiego.
Nasze oczekiwanie skończyło się w momencie kiedy jakaś kobieta krzątająca się po ogródku podeszła w naszą stronę, zainteresowana najwyraźniej niespodziewanym zbiorowiskiem. Słysząc jej słowa uśmiechnęłam się nieco, czując ukłucie dumy jak i nutę rozgoryczenia.
- Nie ma najmniejszego problemu. - powiedziałam pogodnym tonem - Udało mi się zająć drugie miejsce na całym turnieju. - dodałam a rozmowa na tym się skończyła i zostaliśmy zaproszeni do środka. Kobieta wprowadziła nas do środka gdzie czekał na nas jakiś starszy mężczyzna, który okazał się być o wiele mniej przyjazny od kobiety, jednak było to w pewnym sensie zrozumiałe jednak mimo tego, wciąż nietaktowne. Nie komentując tego zbytnio, zaczekałam aż Hina przyniesie poduszkę po czym usiadłam w oczekiwaniu na Yasuo, który chwilę później zjawił się w pomieszczeniu. Teraz była kolej na rozmowę Harishama z młodym samurajem, więc siedziałam cicho i czekałam na rozwój wypadków...
Re: Dom rodziny Ineko
: 26 maja 2020, o 13:12
autor: Yosuke
Dalsze obserwacja domu oraz ozdób umieszczonych na widoku musiała poczekać. Oto ich oczom ukazała się kobieta, dużo starsza niż goście, którzy zostali tutaj zaproszeni. Rekinek nie miał okazji jej wcześniej poznać, na trybunach podszedł do nich jedynie ojciec oraz syn, jednak bardzo prosto można było wywnioskować, że jest to matka Yasuo. Na dodatek, zamiast skupić się na istotnych sprawach, to zaraz zaczęła wypytywać Tamaki, o to jak poszło jej na arenie. Trzeba było pokazać się całą rodziną na finałach, a nie chować się w swoim domu, uciekając od odpowiedzialności za własne słowa. Yosuke nic takiego jednak na głos nie wypowiedział, próbując nadal trzymać język za zębami, chociaż coraz mniej podobał mu się pomysł przyjścia do rodzinnego domu Ineko.
Harisham, jako główny zainteresowany, postanowił przewodzić tej małej grupce i wytłumaczyć pani gospodarz, jaki jest powód ich wizyty. Co prawda słowa Kapłana były dość enigmatyczne i nie wyjaśniały niczego, aczkolwiek, jeśli samuraj wytłumaczył swoim rodzicom sytuację, to nie powinno być większych problemów ze wzajemnym zrozumieniem. Wyglądało jednak na to, że wszyscy się zrozumieli, aczkolwiek wyraźne zniknięcie uśmiechu z twarzy "starszej pani" było dla chłopca nieco dziwne. Owszem, mocno pożarli się wcześniej na trybunach, wzajemnie sobie grozili, powodując, że cała sytuacja nie była zbyt przyjemna. Nie było jednak powodu, aby to dotykało bezpośrednio tej kobiety. Czyżby aż tak zamartwiała się niewłaściwym zachowaniem syna i męża? A może dotarło do niej, że przybysze z innych krain poznali się na tym, jak fałszywe jest społeczeństwo samurajów? Hoshigaki skłaniał się jednak ku wersji, że jest to jedynie udawany smutek, który idealnie wkomponowuje się w sztuczność, której pełno w Yinzin.
Skierowali się krokami Hinaty do pewnego pokoju. Pokoju, w którym siedział już ktoś im znajomy. A przynajmniej kojarzył go Rekinek. Sytuacji z trybun zapewne nie zapomni nigdy. To właśnie wtedy, pierwszy raz w swoim życiu miał okazję na własne oczy przekonać się jacy samurajowie są naprawdę. Groźby, zastraszanie i niezbyt miłe zachowanie, a wszystko to z powodu przyłapania jego syna na oszustwie. Samuraj nie popisał się ani wtedy, odciągnięty przez syna, ani tym razem, oskarżając "nieznajomych" o to, że są zwyczajnymi złodziejami, a powodem ich przyjścia do tej posiadłości może być, próba zabrania kilku przedmiotów w kieszeniach. Yosuke zmrużył oczy, wbijając swój gniewny wzrok w mężczyznę. To była oczywista potwarz w kierunku całej grupki, a Hoshigaki potraktował ją bardzo personalnie, być może ze względu na dzierżony przy pasie miecz. Nawet po tamtej sytuacji ten wojownik niczego się nie nauczył i w dalszym ciągu ma ten sam agresywny ton, którym rzuca kolejne groźby pod adresem dużo młodszych od siebie.
Słowa ojca zostały jednak zignorowane przez Hozukiego, co niesamowicie zaimponowało jego młodszemu rodakowi. Dobroć, wychowanie oraz wiara prowadziły Harishama, a Yosuke postanowił nie sprawiać mu dodatkowych problemów. Wzorując się więc na swoim mentorze, próbował nie wdawać się w pyskówki, oczekując we względnym spokoju. Mimo wszystko, w środku aż się w nim gotowało. Trzeba to było jednak przezwyciężyć. Samuraj w oczywisty sposób chciał ich sprowokować do nikczemnego zachowania, aby wyszło, że to goście, a nie gospodarze zachowują się niewłaściwie. Teraz pozostało jedynie poczekać, aż zjawi się ostatni potrzebny. Yasuo. Na jego widok, Rekinek jedynie delikatnie skinął głową na powitanie wojownikowi. Czy ten dalej żywił urazę? Może nieco się uspokoił i zrozumiał błąd? A może jedynie dalej się nakręcał w błędach od pokoleń przekazywanych wśród samurajów? Wkrótce miało się okazać jak było w rzeczywistości.
Re: Dom rodziny Ineko
: 27 maja 2020, o 10:06
autor: Shins
Shins udał się wraz z ferajną do domu Yasuo. Niezbyt się udzielał w rozmowie, gdyż tej nocy nie spał za dobrze, a to wszystko przez horrendalnie wysokie ceny w Ryokanie, przez które cierpiał na chroniczne bóle portfela. Niewyspany, po lekkim śniadaniu budził się dopiero w drodze do domu rodziny Ineko, gdzie Harisham miał wyzwać na pojedynek samuraja. Przynajmniej takiego przebiegu wypadków spodziewał się Shins. Przywitanie na miejscu obyło się bez niespodzianek - choć matka Yasuo była uprzejma wobec przybyłych, to jego ojciec już na wejściu oskarżył ich o bycie złodziejami. Shinsowi od razu przyszła do głowy myśl, że przecież przykro byłoby go w tym zawieść! Obudzony w jednej chwili zaczął rozglądać się po pokoju w celu zlokalizowania czegoś, co można by łatwo zachachmęcić i - najlepiej - łatwo było podłożyć komuś innemu. Na przykład tej całej Hibanie, bo ją znał najmniej i nie był pewien, skąd zna się z tym całym Yasuo, a przyłapanie jej na kradzieży mogłoby owocować ciekawymi konsekwencjami. Niemniej nie podzielił się swoimi myślami z nikim dookoła, jedynie - starając nie zwracać na siebie niczyjej uwagi - przyglądał się dekoracji pomieszczenia, w jakim się znaleźli.
SPRZĘT WIDOCZNY - bo nie każdy czyta KP
Czarny płaszcz
Rękawiczki na dłoniach
Torba na glinę (Przy prawym boku na pasie)
2 torby zaczepiona z tyłu u pasa
Kościany miecz - przepasany do pleców
Maska filtrująca zakrywająca twarz
Ukryty tekst
Re: Dom rodziny Ineko
: 27 maja 2020, o 13:55
autor: Uzumaki Hibana
Stojąc pod bramą i czekając na odpowiedź z wewnątrz posiadłości, dręczyły ją dziwne myśli.
Z jakiegoś powodu czuła, że nie powinna tutaj przychodzić, że nie powinna wchodzić do środka. Mogłaby teraz rzucić tą kartką przez płot, lub – chcąc być uczciwym – dać ją komuś z drużyny Harishama. Nie zrobiła jednak żadnej z tych rzeczy. Trzymała, zaciśniętą na kulce, dłoń w kieszeni i czekała na rozwój wydarzeń. Chciałaby odejść, ale ciekawość była silniejsza. Wiedziała, że jeśli teraz zawróci, nigdy nie pozna zakończenia. A tego, nie mogła sobie darować.
Dygnęła lekko, na powitanie starszej kobiety, która otworzyła bramę. Nie trudno było się domyślić, iż była to matka Yasuo. Hibana zmierzyła ją wzrokiem. „Nawet podobna”, pomyślała badając rysy twarzy nowopoznanej.
Obserwowała nachodzący na nią smutek. Szybko połączyła fakty, i już miała pewność. I po co się tak martwiła tą głupią karteczką? Yasuo był już w domu! Inaczej jego matka by ich poinformowała o jego nieobecności. Musiał też opowiedzieć rodzicom o czekającym pojedynku. W końcu, skąd byłby ten smutek u jego matki.
Hibana wiedziała, że o ile Harisham zdawał się chcieć jedynie rozmowy, Yasuo był gotów do walki. Co więcej, nastawiał się na walkę do końca. Który z nich był bliżej prawdy? Pragnąc odpowiedzi, Hibana weszła do posiadłości i podążyła za pozostałymi.
Weszła do pomieszczenia i tak jak pozostali – gdy już dostali poduszki – usiadła. Szybko rozejrzała się po pomieszczeniu. Ciężko było powiedzieć, czy mężczyźni zdecydują się walczyć w dojo, czy też – pod wpływem emocji – rzucą się na siebie jeszcze w tym pokoju. Na wszelki wypadek, lepiej mieć jakiś plan ucieczki. Wiedząc już co znajdowało się w pomieszczeniu, nie mogła powstrzymać śmiechu w reakcji na słowa Pana Ineko. „Tak, jakby było tu coś wartego kradzieży”, pomyślała z pogardą patrząc na dekoracje. Nie widziała tam niczego dość cennego, dlaczego warto by było ryzykować aresztem. Dlatego też, ostrzeżenie mężczyzny wydało jej się takie śmieszne.
Następnie rodzice samuraja wyszli. Hibana starała się zająć miejsce jak najbardziej oddalone od wejścia. Nie była pewna jak zareaguje Yasuo na jej widok. Jak zwykle ostrożna. Daleko od drzwi, blisko wyjścia na ogród. Będzie mogła szybko uciekać, gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli.
Na dźwięk nadchodzących kroków, odwróciła się plecami. A gdy Yasuo wszedł do pomieszczenia, unikała go wzrokiem.
Re: Dom rodziny Ineko
: 28 maja 2020, o 18:02
autor: Yasuo
Ta sytuacja była tak żenująca i tragiczna, że aż śmieszna. Szkoda tylko, że nie rozśmieszyła Hinaty w najmniejszym stopniu. Nie spowodowała, że moja matka się rozweseliła czy uśmiechnęła. Bo jak miała zinterpretować słowa nowo przybyłego gościa? Od razu wiedziała, że to przyszły przeciwnik jej syna. To ten "fanatyk" . Zadawanie się z takim elementem społecznym było bardzo ryzykowne i niebezpieczne. Wpuszczanie takiego pod swój dach... to już totalny szczyt głupoty. Póki co jednak milczała i wprowadziła gości do środka. Rzuciła jedynie w stronę Tamaki coś w stylu: "Moje gratulacje" . Nic więcej, a potem... milczenie.
Moi rodzice byli zajęci swoimi sprawami. Ja byłem w swoim pokoju. Goście zostali sami na dole. To prawda, że majątek mojej rodziny... był niewielki. Jednak nie byliśmy biedakami. Gdyby wszystko przeliczyć... motyki w piwnicy, siekiery... drewno na opał... inne domowe sprzęty, to z pewnością można było wyciągnąć niezłą sumę na sprzedaży tego wszystkiego. A gdzie rodzina trzymała sakiewki z pieniędzmi? Bo przecież nie sypialiśmy z całym swoim dobytkiem... nie nosiliśmy sakiewek z pieniędzmi zawsze przy sobie. Ja swoją miałem w swoim pokoju. I coś takiego mogli wypatrzyć zarówno Hibana jak i Shins. Na szafce, obok drzewka, leżał mały pieniążek. Jednak wszyscy bez problemu mogli rozpoznać nominał. 100 Ryo. Idealna sytuacja, by to podwędzić. Małe... łatwo zmieści się do kieszeni... i z pewnością jakąś wartość posiada. Pewnie ktoś zapomniał go schować. Może wypadł komuś z sakiewki i ktoś go podniósł, położył na szafce i o nim zapomniał?
Ja zszedłem na dół ze swoim ojcem, mniej więcej w tym samym czasie, w którym Hinata przyniosła gościom dodatkowe poduszki i je rozłożyła (teraz każdy mógł sobie wygodnie usiąść). Przy pasie znajdowały się moje dwa bokkeny. Nie spodziewałem się walki w salonie, ale... przezorny zawsze ubezpieczony. Omiotłem wzrokiem zebranych "gości" . Zobaczyłem trzy osoby, których się spodziewałem, a także dwie... których nie chciałbym widzieć już nigdy. Rozczarowujące. Chłopak, który nie miał za grosz honoru (Shins). A także mój "goniec" czy tam "posłaniec" , który mnie zawiódł (Hibana). Udawałem jednak, że ich tam nie ma. Na chuj się dodatkowo denerwować? Nie było też sensu się witać z tymi ludźmi. Dlatego zwyczajnie ich wszystkich olałem. Bez ukłonów, czy kurtuazji. No, ale jeden z nich oczywiście musiał wypalić z jakimś idiotyzmem. No i do tego ten, z którym miałem się zmierzyć. Żenujące. Matka, na jej własne nieszczęście, była świadkiem tego "powitania" dwa razy. Ja i ojciec tylko raz, chociaż to o raz za dużo.
- Daruj sobie to powitanie - odpowiedziała Hinata Harishamowi. - Gdyby bóg, którego wyznajesz i któremu służysz miał nam udzielić jakiejkolwiek łaski, to prędzej byś zginął niż przekroczył bramę naszego domu. Tradycja nakazuje nam Was ugościć z całą uprzejmością i serdecznością, ale nie jesteście tutaj mile widziani.
Kobieta już była na granicy swojej wytrzymałości. Nie mogła tego znieść. Ten "gość" przyszedł, by zabić jej syna, a zachowuje się jak wędrowny kapłan, który z uśmiechem na ustach prosi o gościnę i za każdym razem błogosławi odwiedzany dom. Niby przyjazna dusza... a tak na prawdę potwór. Bo niby jakiej łaski miał udzielić im ten cały bóg? Że niby co? Zabije jej syna i co potem? Wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie? Może poprosi swojego męża, żeby wbił obok stołu pal, na pal nabił głowę martwego syna, tak żeby wszyscy razem ciągle mogli jeść śniadanie, obiad i kolację, tak jakby nic się nie stało? O jakiej łasce on pierdolił. Kobieta była bliska płaczu.
- A teraz wybaczcie, muszę przygotować strawę - powiedziała i wyszła. Dopiero będąc samą, popłakała się. Tak, żeby nikt jej nie widział. Nie powinna publicznie okazywać słabości. Nie w takiej chwili.
- Pomogę matce - powiedział Saigo, zwracając się głównie do mnie, ale także do pozostałych. Po czym wyszedł.
Zostałem sam z moimi "gośćmi" . Teraz przyszła kolej na odpowiedzenie na to żałosne "powitanie" . Westchnąłem. Wiedziałem w jakim stanie jest matka... lepiej nie narażać jej na kontakt z tymi ludźmi.
- Nie podziękuję za Twoje powitanie, nie przywitam się z Tobą - odpowiedziałem Harishamowi. - Powiem Ci jednak tylko jedno. Twoja wiara jest godna podziwu. Twoja inteligencja jest natomiast godna pożałowania. Twój fanatyzm jest niebezpieczny dla wszystkich mieszkańców Yinzin.
Początkowo nie chciałem go zabijać. Zamierzałem go tylko pokonać, odnieść do szpitala... Jednak przez ostatnie godziny czy dni miałem wystarczająco dużo czasu, by to przemyśleć. Nie chodziło o jakiś zasrany honor. Ten człowiek był niebezpieczny, a skoro był niebezpieczny, to ja nie mogłem go oszczędzić, choćbym chciał. Dla dobra Yinzin i obywateli.
Re: Dom rodziny Ineko
: 28 maja 2020, o 19:04
autor: Harisham
Po tym co teraz tutaj zobaczyłem jestem już w stu procentach pewien. Moje pierwsze wrażenie na temat tej wyspy i narodu samurajów było błędne. Sądziłem, że ludzie tu są pokorni, bogobojni i honorowi. Okazuje się jednak, że jest to tylko maska, którą nakładają, podczas gdy w rzeczywistości są dwulicowymi hipokrytami, którzy nie mają zielonego pojęcia na temat honoru. Nie rozumiem dlaczego daje mi się szlachetne miano gościa tego domu, jednocześnie uznając, że pogodne pozdrowienie i prośba o względy Boga Ośmiu Chorągwi miałaby być dla kogokolwiek obrazą. Szczególnie, gdy jednocześnie podkreśla się prawo gościnności i przywiązanie do tradycji. Czyż pozdrowienie domu i jego mieszkańców imieniem wybranego przez siebie bóstwa nie jest częścią tutejszej tradycji?
Cóż, widzę, że to za dużo jak na moje siły. Sam jeden nigdy w życiu nie dałbym rady odmienić tego społeczeństwa i nawrócić go na drogę Hachimana. Aby tego dokonać potrzeba dużo więcej ludzi, którzy są dużo lepsi ode mnie. Wychodzi więc na to, że moja pierwsza przystań w rejsie nawracania świata okaże się sromotną porażką. Mam nadzieję, że następne okażą się mniej hańbiące.
W milczeniu znoszę obelgi Hinaty i jedynie odpowiadam chłodno na słowa Yasuo:
- Widzę, że masz chyba o mnie mylne mniemanie. Cóż, obecnie chyba nie jestem w stanie tego w żaden sposób zmienić. Nie przyszedłem tutaj po to, abyś mnie polubił. Przyszedłem tutaj, aby porozmawiać z tobą o wierze i religii. Jako pokorny sługa Hachimana nie mogę pozostawać obojętny wobec bluźnierstwa w jego stronę. Dlatego najpierw chciałbym się dowiedzieć, dlaczego rozpowiadasz kłamstwa na temat Boga Ośmiu Chorągwi?
Re: Dom rodziny Ineko
: 29 maja 2020, o 10:11
autor: Yosuke
Cała ta sytuacja zdawała się dla Yosuke tak abstrakcyjna, że nawet gdyby w tym momencie próbował włączyć się do dyskusji, to nie byłby w stanie. Tak go zatkało zachowanie całej rodziny samurajów, że zabrakłoby mu słów by wyrazić swoje zdziwienie i niezrozumienie do ich podejścia. Zostali zaproszeni do tego domu przez jednego z domowników, stawili się tak jak obiecali chcąc przedyskutować w spokojniejszej atmosferze wszelkie nieporozumienia i wątpliwości, a także wyjaśnić sobie kwestię oszustw. Mimo tego, że byli tutaj gośćmi, od samego początku zarówno rodzice, jak i ich syn, byli niesamowicie niemili. Nawet na powitalne pozdrowienie Harishama zareagowali wrogością. Dlaczego ta kobieta groziła śmiercią Hozukiemu, skoro on jedynie powitał jej syna. Dlaczego tak ostro reagowała i z jakiego powodu tak bardzo bulwersowała się całą sytuacją. Rekinek coraz mniej rozumiał tych całych samurajów. Dużo gadają o tradycji, przeszłości, honorze i tego typu rzeczach, a na samo słowo "Hachiman" reagują jakby im ktoś rozgrzanym prętem po plecach przejeżdżał.
Rekinek był jednak pod pełnym wrażeniem spokoju swojego starszego kolegi. Mimo tego, że notorycznie go obrażano, wyszydzano oraz grożono, w tym śmiercią, on nadal był spokojny i gotowy by bronić dobrego imienia Hachimana. Nie poddawał się próbie prowokacji ze strony Yasuo, który za wszelką cenę próbował zdyskredytować Kapłana. "Fanatyzm jest niebezpieczny" Powtórzył w myślach po samuraju. Co miało samo pozdrowienie i próba obrony przed szydzeniem z Boga Ośmiu Chorągwi do fanatyzmu? No i przede wszystkim, czemu to miało stanowić zagrożenie dla tutejszego społeczeństwa, które jak żadne inne na świecie wyznaje tradycyjne wartości. Przecież, z tego co Hoshigaki zauważył przez czas swojego pobytu na Yinzin, to właśnie tutaj jest ogromna ilość przydrożnych kapliczek, duża ilość świątyń oraz olbrzymia ilość osób do niej uczęszczających. W obecnym świecie wiara jest dość powszechna, choć co prawda wiele krain zapomina o swoich korzeniach, wychodząc w stronę jakiejś dziwnej nowoczesności, próbując udawać jacy to oni oświeceni nie są. Yosuke szybko spojrzał jeszcze po pozostałych co robią, ale jego uwaga była głównie skupiona na osobniku, który oddał mu miecz. Nigdy nie wiadomo do czego może on być zdolny.