Mijikuma
Posty: 285 Rejestracja: 25 kwie 2023, o 15:16
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Białowłosy o wysokim wzroście (184cm) i krwisto-szkarłatnych ślepiach. Gustuje w pięknych, ale praktycznych ubraniach, ciemniejszej gamie barw, które łączy z często złotymi wstawkami. Przystojny chłopak, którego uśmiech zabija samym swoim wdziękiem
Widoczny ekwipunek: Łuk | Kołczan | Kamizelka Shinobi | Torba | Ochraniacz na czole z wygrawerowanym symbolem "Zjednoczonych sił Sogen"
Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=206813#p206813
GG/Discord: bombel#0351
Multikonta: Meguru | Akira | Ryukoi
Post
autor: Mijikuma » 20 cze 2023, o 00:05
M i s j a D
Boukyaku Shinichi 15/14
Wraz z nadejściem następnego dnia nic się szczególnie nie wydarzyło. Cały dzień bez jakichkolwiek informacji, można by rzec, że dzień trwał, jakby o całej sprawie zapomniano. Kolejny dzień tak samo, jak i kolejny i dopiero czwarty okazał się decydujący. Wraz z pojawieniem się porannego słońca na nieboskłonie przyszły i wieści odnośnie całego zajścia sprzed kilku dni. Budzi cię gromkie pukanie do drzwi, za którymi czaili się ci sami strażnicy, którzy jeszcze kilka godzin temu cię potraktowali bardzo przedmiotowo i eufemistycznie mówiąc „bardzo nieładnie . Oprócz nich, za ich plecami widzisz skutą starszą, ale nie jakoś bardzo, panią, która łypie na ciebie nienawistnym wzrokiem.
-Przychodzimy z wyjaśnieniami. Rzucono wobec ciebie nieprawdziwe zarzuty, które udało się straży zweryfikować i obalić, tym samym oczyszczając cię z wszelkich zarzutów. – Mówi pierwszy z nich z kamienną miną, ale też widoczna było jego absolutne poczucie niewinności – z pewnością nie widzi w sobie żadnej winy, ani refleksji na temat tego jak cię potraktował.
-Wśród zarzutów było nielegalne przywłaszczenie sobie tego domostwa i… kradzież patelni. – Strażnik przełknął ślinę, lekko się czerwieniąc bowiem teraz, kiedy musiał ci już wyznać wszelkie zarzuty wcześniej skierowane w twoją stronę brzmiały one absurdalnie. Może nie to pierwsze, ale to drugie już owszem i nie miał pojęcia jak w tamtej chwili można było potraktować je poważnie. Zapewne zadział sam fakt, że jesteś w świadomości tych ludzi wciąż obcym i każde możliwe przewinienie traktowane jest jako pewnik.
- Anonimowy darczyńca zaś poczuł, że potraktowany zostałeś, jak to ujął, niesprawiedliwie i w ramach rekompensaty poprosił nas, byśmy przekazali ci ten oto podarunek. Z naszej strony to wszystko. – Rzucił ci mieszek i tak jak stał, tak się odwrócił się na piętach i łapiąc za bark kościstą kobietę, która warczała na ciebie pod nosem, udał się w stronę koszar. Tym sposobem twoja niewinność została formalnie udowodniona i oczyszczono cię z jakichkolwiek zarzutów.
Misja zakończona sukcesem!
0 x
BeeBee-Hachi
Moderator
Posty: 721 Rejestracja: 27 gru 2019, o 14:39
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Tetsuro/Zankoku
Post
autor: BeeBee-Hachi » 21 cze 2023, o 00:16
Od dnia, w którym Shinichi przybył do Yokukage minęło kilka dni. Zdążył się on zaaklimatyzować, a nawet wykonać kilka prostych zleceń dla swoich gospodarzy. Dzięki temu udało się znaleźć jakieś mieszkanie, gdzie mógłby sobie odpoczywać po pracy. Co prawda wymagało ono remontu i nie było idealne, no ale było jego, był to jego pierwszy prawdziwy dom, a przynajmniej pierwszy, który pamięta.
To był wieczór, nasz heros przesiadywał sobie w spokoju przed swoim domem i delektował się pięknem tego dnia. Słońce powoli zachodziło, malując przepiękne kolory nad lasem otaczającym osadę, a ptaki śpiewały i latały w okolicy, wijąc swoje gniazda, podobnie jak nasz bohater. Nagle Shinichi poczuł dosyć intensywną woń dymu tytoniowego oraz dostrzegł, że w jego stronę zbliżała się osoba otoczona sporą chmurą dymu. Kiedy się zbliżyła, dostrzegł on kobietę średniego wzrostu, o ciemnych włosach. Ubrana była w niebieskie szaty, na które miała narzucony płaszcz podobny do tego, który na ramionach nosił radny Tadaoki. Podobna symbolika i kolorystyka, co mogło podpowiadać, że jest to ktoś ważny. Kobieta podeszła kilka metrów przed dom i przyjrzała mu się, kończąc swojego papierosa i gasząc go o jakiś wystający kamień.
- Widzę, że nie próżnowałeś. Ten dom był kiedyś ruiną, dobra robota. - pochwaliła chłopaka, po czym zrobiła kilka kroków w jego stronę, zapewne chcąc usiąść na podłodze przed domem, podobnie jak on teraz siedział i delektował się spokojem.
- Jestem Nara Lei, członkini rady siedmiu. - rzuciła ze spokojem, po czym posadziła swoje cztery litery przed domem i wyciągnęła kolejnego papierosa, którego zapaliła i wypuściła chmurkę przed siebie. Gęsty dym zaczął formować pierścień i unosić się coraz wyżej w stronę nieba.
- Słyszałam, że to ty przyniosłeś informację o zniszczeniu muru. Mógłbyś mi ze szczegółami opowiedzieć co widziałeś? - wyciągnęła w jego kierunku swoja drewnianą papierośnicę, w ten sposób proponując mu jednego z nich. Nie ważne, czy młodzieniec zdecydował się na wzięcie jednego z nich, czy wstrzymał się, papierośnica po chwili wróciła do kieszeni płaszcza.
0 x
Boukyaku Shinichi
Posty: 162 Rejestracja: 3 kwie 2023, o 00:36
Wiek postaci: 26
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Krótkie blond włosy zaczesane do tyłu i wygolone po bokach - Jasne niebieskie oczy o szerokich źrenicach - Duża blizna na prawej skroni - Blizna na brodzie - Otwory gębowe na dłoniach i klatce piersiowej
Widoczny ekwipunek: - Medalion przynależności do klanu Nara - Torba na glinę na lewym biodrze - Torba na glinę na prawym biodrze - Kabura na broń na lewym udzie
Link do KP: viewtopic.php?p=205651#p205651
GG/Discord: knowo#2998
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Boukyaku Shinichi » 21 cze 2023, o 16:53
Ostatnie krople deszczu skapywały z niedawno wymienionego dachu. Leniwie zwisając na skraju tak jakby same nie wiedziały co dalej ze sobą począć. Jasne niebieskie oczy mężczyzny bacznie obserwowały liczne drobinki mieniące się w zachodzącym słońcu. Oszpecona twarz pokaźną blizną na skroni rozpromieniała się zmęczonym uśmiechem satysfakcji. Dach nie przeciekał. Poprzedniej nocy i przez połowę dnia deszcz nawiedzał okolice i wystawiał na próbę niedawny remont. Uświadamiając tym samym, że ciężka praca nie poszła na marne.
Prosty czas spędzany na odpoczynku w towarzystwie ciepłej herbaty, pięknych widoków i śpiewu ptaków pozwalał na moment zapomnieć o niedawnej przeżytej traumie. Utracie bliskich ludzi w nagły i gwałtowny sposób z rąk przerażającej bestii. Podkrążone oczy doskonale zdradzały problemy z bezsennością, która najpewniej wywołana była ciągłymi koszmarami. Cały ten proces odnowy domu zajmował głowę i ducha, lecz nie mogło trwać to wiecznie. Pojawienie się kobiety na drodze do domu Shinichi'ego, kluczącej między niewielkimi kałużami było omenem. Zwiastunem zakończenia się pewnego etapu, odpoczynku i ucieczki od rzeczywistości w której to mężczyzna zamierzał pomścić karawanę w której poczuł się jak w domu. Zimny dreszcz przeszył kark niczym setka drobnych pająków. Kobieta nosiła na sobie odzienie podobne do tego, który miał radny przyjmujący jego poselstwo. Niezręczny moment oczekiwania ciągnął się w nieskończoność, do momentu w którym konwersacja była możliwa. - Dziękuje, zostało jeszcze trochę pracy, ale już nie wieje ani kapie w środku. - Odparł dość nerwowo tak jakby nie mógł się doczekać, aż prawdziwy cel wizytacji zostanie ujawniony, kończąc tym samym prokrastynację. - Proszę sobie usiąść. Napije się czegoś pani? - Zaproponował odkładając swój niezwykle brzydki i zwykły kubek na herbatę. Pozostałość po poprzednim właścicielu. - Boukyaku Shinichi. - Również przedstawił się bez dodatkowego wyjaśnienia kim jest. Tak naprawdę nie miał żadnego przydomku. Padło kolejne pytanie, które naprężyło ciało Shinichi'ego jak struna. Spodziewał się tego, ale reakcja dalej była poza jego kontrolą. Skinął tylko głową na poczęstunek papierosem. Nie palił. Widział za to zdarzenia na Murze i przeżywał je co noc, kiedy to sen przynosił koszmary. - Wszystko działo się bardzo szybko. Byłem z dala od posterunku, rozbijałem obóz. Nagle usłyszałem huk i wrzask. Wielkie głazy wzbiły się w niebo niczym liście niesione na wietrze. Upadając miażdżyły wszystko i wbijały tumany pyłu. W miejscu Muru stała bestia, wielka niczym konstrukcja którą roztrzaskała. Wygląd miała podobny do lisa, ale bardziej złowieszczy, niegodziwy. To co jeszcze ustało zamiatała licznymi ogonami bez najmniejszego trudu. - Zaczął czując jak jego własny duch opuszcza ciało, jakby odpowiadał automatycznie bez wkładu własnego. Dystansował się, aby nie cierpieć, aby nie przywołać w myślach karawany miażdżonej przez gruzowiska. Gniew wzbierał się w żyłach Shinichi'ego a twarz wygięła chęć zemsty. - Czuć było od niego złowieszczą aurę, niemalże namacalna i materialną. To coś. Nigdy nie widziałem czegoś tak potężnego i przerażającego. - Choć mówił o przerażeniu, jego mimika zdradzała tylko wole walki. Uhonorowanie poległych mu bliskich. Demon zaś był jednym elementem tej układanki. Musiał ktoś za tym stać i ten ktoś definitywnie był dosięgalny i śmiertelny. Usta na dłoniach zaczęły toczyć więcej śliny reagując na chęć destrukcji kłębiącą się w głowie.
0 x
BeeBee-Hachi
Moderator
Posty: 721 Rejestracja: 27 gru 2019, o 14:39
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Tetsuro/Zankoku
Post
autor: BeeBee-Hachi » 21 cze 2023, o 21:00
Kobieta wsłuchiwała się w opowieść, popalając sobie papierosa i spoglądając się w niebo. Nie potrzebowała ani nic do picia, ani do jedzenia. Nie potrzebowała też uprzejmości młodzieńca, choć nie narzekała na nią. Była raczej z tych twardo stąpających po świecie. dym wylatujący z jej ust był dosyć mocny i gęsty. Gryzł w oczy i powodował delikatne łzawienie u tych, którzy nie byli z tytoniem za pan brat.
- Ogoniaste bestie to nie przelewki... Ciesz się, że udało Ci się żywcem zbiec z miejsca... - skomentowała radna, dodając trochę swojego punktu widzenia na te stwory. Ciekawe jak zareagowałby Shinichi gdyby wiedział, że po ulicach Yokukage chodzi jedna z nich pod postacią człowieka. Czy darzyłby go taką samą nienawiścią jak Kuramę?
- Jak zapewne się domyślasz, nie przyszłam pogadać o pierdołach... - dosyć szybko przeszła do konkretów, sięgnęła do kieszeni swojego płaszcza i wyciągnęła srebrny łańcuszek z medalionem na końcu. Młodzieniec mógł widzieć taki podczas swoich podróży czy też usłyszeć od innych shinobich o nim. Jest to symbol przedstawiający przynależność do klanu. Kobieta rzuciła go w jego kierunku lekkim łukiem, tak aby miał czas zareagować i go złapać.
- Informacja, którą nam przekazałeś była bardzo cenna. Dzięki niej zdążyliśmy zareagować szybciej i się przygotować. Patrząc po twoim domu widzimy, że chcesz pozostać z nami na dłużej. Dlatego też, rada jednogłośnie postanowiła przyjąć cię w szeregi naszego klanu. Od tego momentu reprezentujesz nas jako Doko. Jeszcze długa droga przed tobą, ale liczymy, że podołasz naszym oczekiwaniom. - nie oderwała spojrzenia od horyzontu, kiedy to mówiła do niego. Na chwilę ucichła, aby młodzieniec miał chwilę dla siebie, miał czas na ewentualne przemyślenia czy też pytania. W tym czasie wypaliła swojego papierosa i zgasiła resztkę o ziemię przed domem.
- Nie wiem czy słyszałeś o ostatnich wydarzeniach. Przez wyrwę w murze przeszła armia ludzi zza muru. Kierują się na Kotei - stolicę klanu Uchiha. Maszerują ich tysiące... Tamtejsi mieszkańcy raczej nie mają szans... - delikatnie sprowokowała młodzieńca, chcąc zobaczyć jego reakcję i zrozumieć jego prawdziwe intencje. Miała dla niego pewną propozycję, ale zanim o niej, to radna Lei wypali zapewne jeszcze jednego papierosa.
0 x
Boukyaku Shinichi
Posty: 162 Rejestracja: 3 kwie 2023, o 00:36
Wiek postaci: 26
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Krótkie blond włosy zaczesane do tyłu i wygolone po bokach - Jasne niebieskie oczy o szerokich źrenicach - Duża blizna na prawej skroni - Blizna na brodzie - Otwory gębowe na dłoniach i klatce piersiowej
Widoczny ekwipunek: - Medalion przynależności do klanu Nara - Torba na glinę na lewym biodrze - Torba na glinę na prawym biodrze - Kabura na broń na lewym udzie
Link do KP: viewtopic.php?p=205651#p205651
GG/Discord: knowo#2998
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Boukyaku Shinichi » 21 cze 2023, o 23:14
Jasnopomarańczowe promienie udającego się na spoczynek słońca przedzierało się przez gęste ciemne, deszczowe chmury. Słupy światła przebijające się i wdzierały na podwórze, atakując tym samym wrażliwe oczy. Shinichi nie mrugał, podkrążone ślepia wpatrywały się w płonącą kule, która teraz gdy umierała wraz z dniem nie była już tak potężna. W jego oczach pojawiła się wilgoć, łzy nagromadziły się w kącikach oczu, ale nie miały siły spłynąć po kanciastych policzkach. Powodem tego mógł być ostry dym, zmęczenie wyschniętych gałek albo rażące promienie zachodu. Lecz równie dobrze powód mógł być zakorzeniony znacznie głębiej. - Tak, udało mi się. Zbiec. - Powtórzył bez tchu czując jak ciężar własnych słów łomotał w ociężałej głowie. Prawda była zgoła inna. On sam w tamtym momencie pogrążony był w takim żalu i takiej nienawiści, że chciał rzucić się bezmyślnie na bestię. Chciał pozwolić pamięci mieści zerwać płaszcz, rozdziawić wielkie usta na klatce piersiowej i nakarmić gliną. Nie miał pojęcia co to oznaczało, nie myślał wtedy racjonalnie. Wiedział jednak, że to była jedyna opcja. Dać pogrążyć się nienawiści, tej samej złowrogiej energii którą emanowała bestia. To Ai wybudziła go z życzenia śmierci. To dzięki Ai ocknął się i ruszył ostrzec Prastary Las. Shinichi był głupcem.
Nadeszły kolejne słowa, uprzejmości zostały wymienione i w końcu pokazał się pragmatyzm godny klanu Nara. Mężczyzna z blizną otarł twarz bezwstydnie i oderwał oczy od pięknej plejady barw na niebie. Jasne niebieskie oczy o wybitnie dużych źrenicach skupiły się na kobiecie z papierosem, tej samej która przedstawiła się jako Nara Lei. W powietrzu zadudnił łańcuszek, rozpościerając się i kołysząc. Symbol przynależności do klanu Nara. Shinichi nie był tu lubiany, a najpewniej większość tej osady nawet nie chciała go widzieć. Noszenie tego symbolu na sobie musiałoby mocno zakłuć ich własne zdanie. Łańcuszek wystrzelił w powietrzu leniwym łukiem i wpadł do otwartej dłoni mężczyzny. Dłoni w której czekała rozdziawiona paszcza. Odkąd dotarł do miejsca zasiedlanego przez znawców sztuk ninjutsu przestał ukrywać swoją inność, a może po prostu przestał o to dbać po tym jak w jego świecie pojawiła się bestia o dziewięciu ogonach. Medalion zabłysnął obracany w palcach po czym zawisnął na szyi, tylko po to aby chwile później utonąć pod koszulką. Shinichi podniósł się i obrócił, aby znaleźć się w pozycji klęczącej. Jego czoło przywarło do świeżo wymienionych desek. - Dziękuje. Dołożę wszelkich starań, aby dosięgnąć Waszych oczekiwań. - Powiedział na tyle oficjalnie na ile potrafił. W jego głowie jednak dudniło jedno. Dołączam do Was, abyście pomogli mi dokonać zemsty . W tej pozycji nie sposób było zobaczyć twarzy Shinichi'ego. Ta wykrzywiona w niemym krzyku gniewu, o zaciśniętych zębach i wyszczerzonych oczach pozwoliła na chwile dać upust emocją. Co stało się z chęcią odnalezienia domu? Przynależeniem do jakieś grupy społecznej? Ucieczce od samotności? Mężczyzna nie mógł o tym myśleć, kiedy Ci którzy okazali mu ciepło rodziny gnili pod stertą kamieni, a ich oprawcy maszerowali mordując i niszcząc trakty, które były dla nich niczym dom. Shinichi nie mógł myśleć o nowym domu, nowej rodzinie, póki jego stara nie zostanie należycie pochowana. Koszmary, które go dręczyły napawały strachem, ale jedynie na początku. Teraz napawały złością. Nierozsądnym gniewem i chęcią zniszczenia. Oni wszyscy powinni eksplodować! Tylko kim są oni i czy Shinichi będzie w stanie odejść od drogi nienawiści, kiedy jego zemsta się dopełni.
Kiedy oderwał czoło od podłogi został na nim odciśnięty niewielki ślad. Musiał robić to wyjątkowo mocno. Wzrok Shinichi'ego powędrował w kierunku w którym jego zdaniem powinno znajdować się Sogen. Tamteż znajdowała się Ai wobec której miał dług życia. Mięsnie naprężyły się, a wyprostowane w łokciach ręce oparły mocniej o zgięte kolana. - W takim razie co planuje zrobić Rada? - Spytał pokornie choć korciło go dorzucić swoje własne zdanie i prośbę o posłanie tam swojej armii wraz z samym Shinichi'm. Wiedział on jednak, że nie on tu decyduje i władze Yokukage mogły już obmyślić dobry plan, który wykracza poza jego pojmowanie. Jeśli ten plan zaś nie opierałby się na pomocy, to nic Shinichi'ego nie powstrzyma przed wskoczeniem na glinianego ptaka i polecenia do stolicy rodu Uchiha. Jeśli gdzieś miałby mieć możliwość pomszczenia karawany, to właśnie tam. A gdy już ziemie zaleje krew dzikusów, to będzie mógł wygrzebać ciała spod upadłego Muru i należycie pochować.
0 x
BeeBee-Hachi
Moderator
Posty: 721 Rejestracja: 27 gru 2019, o 14:39
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Tetsuro/Zankoku
Post
autor: BeeBee-Hachi » 22 cze 2023, o 01:13
Decyzja zapadła, Shinichi gra od teraz dla zielonych i dla nich zdobywa punkty. Radna przyglądała się powoli zachodzącemu słońcu, w tamtą stronę były Samotne Wydmy, tak oddaleni od świata, że zapewne nie przejmą się sytuacją w Sogen. Niestety, Nara nie mieli takiej możliwości. Musieli zareagować, inaczej będą następni na liście tego wielkie walca dzikusów.
- Rada zadecydowała, że wyślemy część naszych sił aby wspomóc klan Uchiha. Kilkudziesięciu żołnierzy i kilkunastu shinobi. Zakładamy, że wiele okolicznych klanów zrobi tak samo, nie nadwyrężymy bardzo naszych sił, a jednak dołożymy jakąś cegiełkę. Co więcej, chcemy użyczyć im naszej największej siły, czyli naszych umysłów. Osobiście wyruszam wesprzeć czerwonookich radą i zmysłem taktycznym. Może to pozwoli im nie umrzeć jak muchy przy pierwszej okazji. - jak zwykle pragmatyczna. No ale co się dziwić, mogła zakładać, że zmierzają na śmierć.
- Spodziewam się odpowiedzi, ale tak właściwie to przyszłam Cię zaprosić do tej wyprawy. Podejrzewam, że nikt w całym Yokukage nie ma tyle rachunków do wyrównania z najeźdźcami co ty. - sięgnęła po kolejnego papierosa i odpaliła go, po czym wypuściła sporą chmurę dymu przed siebie.
- Oczywiście nie za darmo. Poza wsparciem Uchiha, jest jeszcze jedna robota. Mój niedawno zmarły brat, poprzedni Shirei-kan tego grajdołka, przygruchał sobie syna pustynnego bohatera - Ichirou. Opiekował się nim jak swoim. Podczas ostatnich wydarzeń w Kotei, w trakcie których mój brat zginął, młodzieniec spotkał swojego ojca i prawdopodobnie udał się z nim na pustynię. Zakładam, że na miejscu będzie ktoś z Unii, może niewielka delegacja, ale może ktoś coś będzie wiedział. Podejrzewam, że gwiazdor z pustynie nie odpuści takiej okazji do ponownego zaprezentowania się światu. No i miejscowi też mogli go widzieć. Chciałabym ustalić, gdzie ten smark się podziewa i sprowadzić go do domu, tego by chciał mój brat. - kobieta na chwilę otworzyła się, jej głos nie był tak ostry jak chwilę temu. Dało się wyczuć, że mimo wszystko dalej nie pogodziła się ze śmiercią Naokiego. Być może to właśnie była jej prywatna pokuta?
Kobieta wstała z ziemi i po raz kolejny spojrzała w niebo. Otrzepała się piasku, który przykleił się do jej ubrania podczas siedzenia, a następnie odwróciła się do młodzieńca. Po raz kolejny wypuściła sporo dymu.
- Wyruszamy za cztery dni, bądź gotów. - powiedziała mu na pożegnanie, a następnie zaczęła się zbierać. To było wszystko, co chciała załatwić dzisiejszego wieczoru, więc mogła zbierać się do domu. Zapewne po drodze miała kilku innych gości do odwiedzenia i zaproponowania im wspólnej wyprawy.
0 x
Boukyaku Shinichi
Posty: 162 Rejestracja: 3 kwie 2023, o 00:36
Wiek postaci: 26
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Krótkie blond włosy zaczesane do tyłu i wygolone po bokach - Jasne niebieskie oczy o szerokich źrenicach - Duża blizna na prawej skroni - Blizna na brodzie - Otwory gębowe na dłoniach i klatce piersiowej
Widoczny ekwipunek: - Medalion przynależności do klanu Nara - Torba na glinę na lewym biodrze - Torba na glinę na prawym biodrze - Kabura na broń na lewym udzie
Link do KP: viewtopic.php?p=205651#p205651
GG/Discord: knowo#2998
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Boukyaku Shinichi » 23 cze 2023, o 12:14
Decyzja podjęta przez radę Nara nie zawiodła Shinichi'ego. Poza chęcią zemsty, która całkowicie przysłaniała jego logiczne rozumowanie, trzeba było spojrzeć prawdzie w oczy. Jeśli ta horda będzie miała możliwość ubijania każdej prowincji pojedynczo to nikt nie zdoła się jej oprzeć. Szansa w zatrzymaniu tego wszystkiego stała jedynie po stronie zjednoczeniu. Chwilowym, pragmatycznym i pełnym własnych, prywatnych celów. Młody mężczyzna o szpetnej twarzy widział bestie na własne oczy i tak naprawdę gdyby nie nienawiść to wątpiłby czy armia byłaby w stanie powstrzymać samego demona. W tym przypadku nie tylko w grę wchodził lis, pogromca wielkiego Muru, ale również armia dzikusów. Jeśli więc śmierć ma być gwarantem to chociaż warto wybrać w jaki sposób się umrzę.
Trzeci bądź czwarty papieros wyskoczył z pudełeczka i w blasku małego płomienia wzbił gryzący dym w powietrze. Padły kolejne słowa, a Shinichi pochylił nieco swoją głowę wpatrując się w horyzont. Zmęczone oczy przymrużyły się. Kobieta mała racje, mało osób tutaj miało tyle powodu do walki co on. Miało to podwójne dno. Ponieważ niezwykle łatwo byłoby manipulować taką osobą. Shinichi nie dbał o to, spodziewał się, że zostanie posłany w bagno gdyż nikt z Yokukage nie zapłakałby po jego stracie. - W takim razie spotkamy się na ziemiach rodu Uchiha. - Odparł zdecydowanie, potwierdzając swoją chęć udziału w całym przedsięwzięciu. Chwile później usłyszał drugi cel. Pewnie jeden z licznych, które klan Nara zamierzał zrealizować w ogniu walki i chaosu. Shinichi dostanie od rodu sposobność relizacji swojej zemsty, ale wiązała się z tym jeszcze jedna mała, drobna "prośba". Shinichi miał dowiedzieć się, a najlepiej prawdopodobnie porwać kogoś. W tym momencie nie dbał o moralność i słuszność. Nie miał pojęcia kim był ten chłopiec i nie obchodziło go to. Mrok przeszedł po twarzy mężczyzny oszpeconego blizną. - Zrozumiałem. - Odpowiedział krótko. Chłód przeszył jego ciało, lecz został powitany z otwartymi rękoma. Tak jakby jego ciało doskonale znało tą sensacje. - Będę potrzebował jego imię, opis jak wygląda, znaki szczególne. Wszystko co mogłoby pomóc. - Dodał po chwili tak jakby wiedział co robi. Być może doświadczenie poprzedniego życia wylewało się mimowolnie na wierzch. Potrzebował tak wiele informacji jak tylko było to możliwe. Nie tylko o samym chłopaku, ale i o całym tym bohaterze, który jest jego ojcem. Shinichi nie miał pojęcia o polityce, ogólnie znanych personach i mogłobyć to problematyczne w powierzonym mu zadaniu. - Kim jest ten cały bohater? Spodziewać się kłopotów ze strony Unii? - Dopytał i sporządzał mentalne notatki. Każdy skrawek nawet pozornie najmniej istotnej informacji może być na wagę złota. - Rozumiem, że ta rozmowa ma zostać tylko między nami. Czy mogę spodziewać się jakieś pomocy z którejś strony? Czy liczycie na moją autonomię? - Rzucił ostatnie pytanie, na które właściwie spodziewał się znać odpowiedź. Możliwe, że ta sprawa jest na tyle lepka, że wolą powierzyć ją Shinichi'emu. Mężczyźnie którego przynależność z łatwością można odrzucić wraz z potencjalnymi zarzutami, jeśli cokolwiek pójdzie nie tak.
Kobieta wkrótce opuściła jego domostwo, pozostawiając po sobie jedynie gryzący zapach papierosów i kilka dogasających resztek. On sam chwile dalej siedział z kubkiem zimnej już herbaty układając sobie w głowie całą rozmowę z radną klanu Nara. Nadchodzące dni niosły za sobą sporo ryzyka i istnieje spora szansa na to, że w ciągu najbliższego tygodnia Shinichi nie będzie już żył. Ponure, pesymistyczne myśli kłębiły się i nie dawały spokoju. Mężczyzna o szpetnej twarzy odstawił starannie kubek i podniósł się. Nawiedzające go koszmary i dolegliwość bezsenności tak czy inaczej planowały wpędzić go do grobu. Gniew zaś buzujący w żyłach nie chciał przestać wrzeć i trzeba będzie dać temu upust. Poza tym czuł, że musi pomścić swoich i sporządzić im pochówek. Co się jednak tyczyło porwania, bo inaczej trudno było to nazwać - Shinichi niewiele o tym myślał. Możliwe, że nawet nie będzie mu dane zbliżyć się do jakiekolwiek okazji pozyskania informacji, a co dopiero samego przejęcia chłopaka. Coś w jego wnętrzu buzowało niczym gęsta bulgocząca zupa. Ekscytacja? Ale czemu odczuwał tak wiele przyjemnych dreszczy mając w głowie przelotne rozważania na temat swojej sekretnej misji. Gdyby nie chęć zemsty być może zacząłby się nad tym głębiej zastanawiać, teraz jednak nienawiść przysłaniała mu oczy i kompas moralny. Podniósł się zanim jeszcze zrobiło się całkiem ciemno i ruszył z wolna wgłąb osady. Jeśli ma zaledwie kilka dni do wymarszu, to musiał prędko zacząć realizować przygotowania.
[z/t]
0 x
BeeBee-Hachi
Moderator
Posty: 721 Rejestracja: 27 gru 2019, o 14:39
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Tetsuro/Zankoku
Post
autor: BeeBee-Hachi » 25 cze 2023, o 15:19
Radna nie spodziewała się oporu ze strony młodzieńca. Nie ma co się dziwić, chciał on dokonać zemsty za to co się stało i ona także to czuła. Przecież sam powiedział, że pod murem stracił wiele bliskich sobie osób. Takim ludziom nie trzeba było wiele. Delikatna zachęta, niewielki trop i już byli gotowi do działania.
- Spotkajmy się pod bramą. Wyruszamy oficjalnie, jako delegacja klanu, więc mamy zaprezentować się z godnością. - upomniała go, korygując jego plan. Mimo wszystko nie działali po cichu, ruszali im z pomocą, oficjalnie, tak aby Uchiha w razie czego zrozumieli kto przybył im z pomocą.
- Chłopak ma na imię Chirou, trzynaście lat, śniada cera, złote oczy, ciemnobrązowe włosy, jeżeli się pojawi Kotei, to prawdopodobnie będzie miał na plecach wielkie naczynie wypełnione piaskiem. - opisała poszukiwanego chłopaka, choć po jej twarzy widać było, że nie przykładała wagi do opisu, zapewne zakładała, że nie po to go zabierano, aby tak szybko wypuszczono go znowu do akcji.
- O to ciekawe, nie słyszałeś o wielkim Ichirou? Niektórzy uważają go za bohatera, inni mówią że to bawidamek i megaloman. Prawda jest pewnie gdzieś po środku. Trzeba na niego uważać, jest bardzo silny. Wygląda podobnie do chłopaka, którego ci przed chwilą opisałam. Jak usłyszysz wzdychające panienki, to pewnie jest w okolicy. - Kobieta nie brzmiała jakby należała do fanek "Kochanka" choć rozbawiło ją to, że młodzieniec, który ewidentnie pochodził z pustyni, nie słyszał o lokalnym bohaterze.
- Nie wiem jaka będzie odpowiedź Unii, status Chirou nie jest jasny, mam nadzieję, że wróci do domu nim się to wyjaśni. Jeżeli chodzi o misję, to inni członkowie oddziału też będą wiedzieć o poszukiwaniach. Co do pozostałych, to zależy od Ciebie, jeśli uznasz, że podzielenie się tym przyspieszy poszukiwania, to droga wolna. - odpowiedziała na ostatnie z pytań, a następnie wstała i odeszła, pozostawiając młodzieńca samemu ze swoimi myślami.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości