Dzielnica domków jednorodzinnych
- Mashi
- Posty: 132
- Rejestracja: 27 lip 2021, o 22:35
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Ginkara
- Link do KP: viewtopic.php?p=181271#p181271
- GG/Discord: Mashi#6385
- Yoku
- Posty: 43
- Rejestracja: 12 wrz 2021, o 19:53
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Całkiem wysoki, szczupły. Na głowie burza czarnych włosów, a na twarzy wiecznie niezadowolona mina. Ubrany w białe kimono z długimi i luźnymi rękawami przemierza ten padół chwiejnym krokiem.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=10127
- GG/Discord: narkomar#6368
Re: Dzielnica domków jednorodzinnych
Widząc jak dziadek wypija coś co miało imitować herbatę tylko delikatnie pokręciłem głową na boki. Rany, jaki on narwany... Wysłuchałem spokojnie historii o rybach i bombie, a po ujrzeniu zawartości "bombki" cicho westchnąłem.
- Tak tak dziadku, z tym szczupakiem to możesz mieć rację, chyba żadna słodkowodna ryba nie rzuca się w trzcinach jak wariat... - z początku nie zamierzałem nic mówić staruszkowi o zawartości prezentu który raczej nie był papryką, no ale poczciwy był i trochę żal mi się go zrobiło - Śmierdzi? Nieee, chyba Ci się wydaję... - wolno podreptałem prosto za dziadziusiem do ogródka i rozejrzałem się dookoła. Rzeczywiście to były szerszenie, na szczęście wcale nie były wielkości głowy czy pięści - No dobra dziadku, to daj tą bombkę i wracaj do chatki, te cholerstwa pewnie oszaleją kiedy już gniazdo spadnie na dół, nie będziemy ryzykować niepotrzebnych użądleń... poczekałem aż napakowany drwal wróci do środka budynku i mogłem już zabierać się do pracy. Nindżowe sprawy ta? Hm... Tak na dobrą sprawę nic w moim arsenale niezbyt dobrze nadawało się do likwidacji gniazda i właśnie w tym momencie uświadomiłem sobie cel swojego następnego treningu - musiałem nauczyć się jakiegoś jutsu stosowanego czysto w destrukcji. Cholera, a mogłem tak nie olewać tego Uchihowego katonu... Mogłem też spróbować stracić gniazdo na dół za pomocą kunai czy shurikenów, ale nie wydawało mi się to najlepszym rozwiązaniem. A gdyby tak... Gwałtownie jednak pokręciłem głową szybko odrzucając wchodzenie na drzewo, to przecież też nie było konieczne. W końcu uznałem, że najprostsze rozwiązania są najlepsze więc zacząłem rozglądać się za jakimś dużym kijem czy sztachetą, mogłem podskoczyć i zwalić gniazdo z dołu, ale najpierw... Spojrzałem jeszcze raz na bombę i jej zawartość, w Seido nie byłem całkowicie zielony więc o trafienie w cel raczej się nie martwiłem, jedynie szkoda trochę tych ogórków, pewnie coś tam na nie skapnie z góry... Oczywiście rzucanie łajnem mogło przynieść zupełnie odwrotny skutek i jedynie rozwścieczyć szerszenie, ale postanowiłem jednak zaryzykować, a nuż się wszystkie poduszą? Zająłem pozycję niedaleko od celu i przyjąłem postawę do rzutu. Nie zastanawiając się więcej rzuciłem fiolką i ruszyłem do ataku na gniazdu uważając przy tym na szerszenie, ogórki i coś co mogło spaść z góry. Kilkoma szybkimi uderzeniami z wyskoku planowałem strącić owadzią budowlę na dół.
- Tak tak dziadku, z tym szczupakiem to możesz mieć rację, chyba żadna słodkowodna ryba nie rzuca się w trzcinach jak wariat... - z początku nie zamierzałem nic mówić staruszkowi o zawartości prezentu który raczej nie był papryką, no ale poczciwy był i trochę żal mi się go zrobiło - Śmierdzi? Nieee, chyba Ci się wydaję... - wolno podreptałem prosto za dziadziusiem do ogródka i rozejrzałem się dookoła. Rzeczywiście to były szerszenie, na szczęście wcale nie były wielkości głowy czy pięści - No dobra dziadku, to daj tą bombkę i wracaj do chatki, te cholerstwa pewnie oszaleją kiedy już gniazdo spadnie na dół, nie będziemy ryzykować niepotrzebnych użądleń... poczekałem aż napakowany drwal wróci do środka budynku i mogłem już zabierać się do pracy. Nindżowe sprawy ta? Hm... Tak na dobrą sprawę nic w moim arsenale niezbyt dobrze nadawało się do likwidacji gniazda i właśnie w tym momencie uświadomiłem sobie cel swojego następnego treningu - musiałem nauczyć się jakiegoś jutsu stosowanego czysto w destrukcji. Cholera, a mogłem tak nie olewać tego Uchihowego katonu... Mogłem też spróbować stracić gniazdo na dół za pomocą kunai czy shurikenów, ale nie wydawało mi się to najlepszym rozwiązaniem. A gdyby tak... Gwałtownie jednak pokręciłem głową szybko odrzucając wchodzenie na drzewo, to przecież też nie było konieczne. W końcu uznałem, że najprostsze rozwiązania są najlepsze więc zacząłem rozglądać się za jakimś dużym kijem czy sztachetą, mogłem podskoczyć i zwalić gniazdo z dołu, ale najpierw... Spojrzałem jeszcze raz na bombę i jej zawartość, w Seido nie byłem całkowicie zielony więc o trafienie w cel raczej się nie martwiłem, jedynie szkoda trochę tych ogórków, pewnie coś tam na nie skapnie z góry... Oczywiście rzucanie łajnem mogło przynieść zupełnie odwrotny skutek i jedynie rozwścieczyć szerszenie, ale postanowiłem jednak zaryzykować, a nuż się wszystkie poduszą? Zająłem pozycję niedaleko od celu i przyjąłem postawę do rzutu. Nie zastanawiając się więcej rzuciłem fiolką i ruszyłem do ataku na gniazdu uważając przy tym na szerszenie, ogórki i coś co mogło spaść z góry. Kilkoma szybkimi uderzeniami z wyskoku planowałem strącić owadzią budowlę na dół.
0 x
- Mashi
- Posty: 132
- Rejestracja: 27 lip 2021, o 22:35
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Ginkara
- Link do KP: viewtopic.php?p=181271#p181271
- GG/Discord: Mashi#6385
-
- Postać porzucona
- Posty: 65
- Rejestracja: 28 paź 2021, o 11:36
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Ciemne, kasztanowe włosy opadające na ramiona, piwne oczy, jasna cera, jedwabne, czarne kimono z wyszytym na plecach symbolem rodu, przepasane hanhaba obi, na stopach zaś zōri.
- Widoczny ekwipunek: Torba przepasana w talii
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10234&p=188329#p188329
- GG/Discord: spectrofobia
- Yoku
- Posty: 43
- Rejestracja: 12 wrz 2021, o 19:53
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Całkiem wysoki, szczupły. Na głowie burza czarnych włosów, a na twarzy wiecznie niezadowolona mina. Ubrany w białe kimono z długimi i luźnymi rękawami przemierza ten padół chwiejnym krokiem.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=10127
- GG/Discord: narkomar#6368
Re: Dzielnica domków jednorodzinnych
Reakcja kobiety zaskoczyła mnie nawet jeśli teraz panowała wojna. Zwykła ostrożność czy nieprzyjemne doświadczenia? Odetchnąłem głęboko gdy opuściła nóż. A kiedy ktoś nieznajomy mi nie pogrozi? Poza tym będąc bezczelnym mogłem się pokusić o pewien płaszcz ochrony jako zaginiony członek rodziny, oczywiście nie byłem tak bezczelny by nawet o tym wspominać, bezczelny, a może głupi. Miałem całkowitą pewność, że ta czarnowłosa kobieta zabiłaby mnie gdyby musiała. Pociągnąłem smętnie nosem. Co robi ten konflikt z ludźmi... W pewnym wręcz momentach doprowadzał do zezwierzęcenia, ale nawet nie o fizyczne i namacalne akty przemocy chodziło. Wojna wywracała wszystko bez przemocy, otwarta wrogość, nieufność zasiana w ludzkich głowach. Jeszcze kilka lat temu wszystko wydawało się tak odległe, a teraz te rzeczy dzieją się nawet tutaj, w Kōtei. A na sam koniec przyjdzie i tak zapamiętać nam wielkie bitwy, wybitnych przywódców czy zwycięzców i przegranych. Nikt nie opowiadał o dramatach tych najmniejszych trybików w maszynie. Morze krzywdy i cierpienia, czy to miała być kara zesłana za bycie takim obojętnym do tej pory? Nie działo się to pierwszy raz, ale poprzednie zbrojenia pamiętałem jak przez mgłę, pewnie byłem zbyt zajęty dzieciństwem żeby coś zauważyć - szkoda, bo mogłem uniknąć zaskoczenia.
- Udowodnić? - westchnąłem ciężko i bezradnie rozłożyłem ręce - Czyli na przykład spróbować załatać ten dach? - w swoim stylu przeczesałem się dłonią po włosach - Mogę też zacząć wymyślać jakieś historyjki o tym komu co ja to nie pomogłem... - będąc chłodno potraktowany może gdzieś zgubiłem trochę ze swoich manier, ale przynajmniej mówiłem z sensem - Posłuchaj senpai, nie chodzi o żadną litość, skorzystaj na mojej urażonej dumie, im dłużej będziemy tu czekać tym większa szansa, że się rozpada, wtedy się słabo takie dachy naprawia... - przeciągnąłem się ciężko i zrobiłem dwa kroki na przód - Poza tym staruszce pęknie serce jeśli mi nie pozwolisz zająć się pracą i z wami zjeść... - wymownie przewróciłem oczami Nie wierzę, że to mówię... - Nie chcę żadnych pieniędzy, moją zapłatą będzie to, że mnie nie zasztyletujesz oraz jedzonko, zjadłbym coś od kogoś kto potrafi gotować... -
A później już staruszka porwała nieufną gospodarz do środka, mnie też porwał, ale zapach. Byłem fatalnym kucharzem, a czasy kiedy gotowała mi moja babuszka bezpowrotnie odeszły - nic dziwnego, że musiałem kontrolować się aby nie dopuścić do ślinotoku. Przed wejściem rozejrzałem się jeszcze uważnie po okolicy, planowałem rozeznać się gdzie w ogóle dokładnie jestem, wcześniej nie zwracałem uwagi na trasę.
- Eh, cholera... - wymruczałem niezadowolony do samego siebie, dopiero teraz uświadomiłem sobie, że to może być całkiem nieprzyjemny posiłek, z nożowniczką nie musiałem rozmawiać, pewnie się o to modli i w głębi duszy będzie mi wdzięczna, ale odpowiadanie starszej kobiecinie? Jeżeli to był naprawdę brat czarnowłosej. Obejrzałem się do tyłu przez ramię, jeszcze miałem czas się zawrócić... Czułem jak żołądek niemal rzucą mną w stronę chaty, ale czy to było aż tyle warte? Nawet już nie chodzi o mnie, a o to dwójkę w środku. Eee... A co mi w sumie szkodzi... I ostrożnie potuptałem do środka.
- Udowodnić? - westchnąłem ciężko i bezradnie rozłożyłem ręce - Czyli na przykład spróbować załatać ten dach? - w swoim stylu przeczesałem się dłonią po włosach - Mogę też zacząć wymyślać jakieś historyjki o tym komu co ja to nie pomogłem... - będąc chłodno potraktowany może gdzieś zgubiłem trochę ze swoich manier, ale przynajmniej mówiłem z sensem - Posłuchaj senpai, nie chodzi o żadną litość, skorzystaj na mojej urażonej dumie, im dłużej będziemy tu czekać tym większa szansa, że się rozpada, wtedy się słabo takie dachy naprawia... - przeciągnąłem się ciężko i zrobiłem dwa kroki na przód - Poza tym staruszce pęknie serce jeśli mi nie pozwolisz zająć się pracą i z wami zjeść... - wymownie przewróciłem oczami Nie wierzę, że to mówię... - Nie chcę żadnych pieniędzy, moją zapłatą będzie to, że mnie nie zasztyletujesz oraz jedzonko, zjadłbym coś od kogoś kto potrafi gotować... -
A później już staruszka porwała nieufną gospodarz do środka, mnie też porwał, ale zapach. Byłem fatalnym kucharzem, a czasy kiedy gotowała mi moja babuszka bezpowrotnie odeszły - nic dziwnego, że musiałem kontrolować się aby nie dopuścić do ślinotoku. Przed wejściem rozejrzałem się jeszcze uważnie po okolicy, planowałem rozeznać się gdzie w ogóle dokładnie jestem, wcześniej nie zwracałem uwagi na trasę.
- Eh, cholera... - wymruczałem niezadowolony do samego siebie, dopiero teraz uświadomiłem sobie, że to może być całkiem nieprzyjemny posiłek, z nożowniczką nie musiałem rozmawiać, pewnie się o to modli i w głębi duszy będzie mi wdzięczna, ale odpowiadanie starszej kobiecinie? Jeżeli to był naprawdę brat czarnowłosej. Obejrzałem się do tyłu przez ramię, jeszcze miałem czas się zawrócić... Czułem jak żołądek niemal rzucą mną w stronę chaty, ale czy to było aż tyle warte? Nawet już nie chodzi o mnie, a o to dwójkę w środku. Eee... A co mi w sumie szkodzi... I ostrożnie potuptałem do środka.
0 x
-
- Postać porzucona
- Posty: 65
- Rejestracja: 28 paź 2021, o 11:36
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Ciemne, kasztanowe włosy opadające na ramiona, piwne oczy, jasna cera, jedwabne, czarne kimono z wyszytym na plecach symbolem rodu, przepasane hanhaba obi, na stopach zaś zōri.
- Widoczny ekwipunek: Torba przepasana w talii
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10234&p=188329#p188329
- GG/Discord: spectrofobia
- Yoku
- Posty: 43
- Rejestracja: 12 wrz 2021, o 19:53
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Całkiem wysoki, szczupły. Na głowie burza czarnych włosów, a na twarzy wiecznie niezadowolona mina. Ubrany w białe kimono z długimi i luźnymi rękawami przemierza ten padół chwiejnym krokiem.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=10127
- GG/Discord: narkomar#6368
Re: Dzielnica domków jednorodzinnych
Słysząc o odznace zrobiłem głupkowatą minę i przeczesałem włosy w swoim stylu. Ostrożnym ruchem, tak aby przypadkiem nie rozdrażnić kobiety, dłonią sięgnąłem do kabury w poszukiwaniu odznaki.
- Yyy... Tak, masz rację, odznaka... - wesoło pomachałem jej przedmiotem w pewnej odległości od twarzy - Wybacz, ale te groźby z nożem trochę mnie wystraszyły i ogłupiły... Oczywiście rozumiem Twoją niechęć i ostrożność, to chyba już normalność w tych głupich czasach... - smętnie pociągnąłem nosem i westchnąłem - Jednak Kōtei to taka moja mała chluba, no i rodzinne strony, a o dom i jego mieszkańców trzeba dbać... -
Będąc w środku rozglądałem się ciekawie na boki będąc zainteresowany wystrojem, normalnie szukałbym czegoś co można było zwędzić, ale dzisiaj nie pozwalała mi na to urażona duma. Mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem słysząc słowa o zabraniu brata dla siebie, oj jakże dalekie były od prawdy. Dzielnie zniosłem pełne wściekłości spojrzenie i jedynie pokręciłem głową delikatnie na boki dając do zrozumienia, że wiem jakim słowem czarnowłosa chciała zakończyć zdanie. Widząc jak chowa nóż do rękawa wzdrygnąłem się, oczywiście chyba mogłem być spokojny póki nie zrobię czegoś głupiego, ale ta niepewność zawsze gdzieś tam pozostawała z tyłu głowy. Zrobiłem kilka ostrożnych kroków w stronę podanej strawy i łapczywie chłonąłem nozdrzami aromatyczny zapach. W końcu zdecydowałem się przycupnąć przy kotatsu i wsunąć stopy do środka, co jakiś czas niepewnie zerkałem w stronę agresywnej gospodarz nie będąc pewien czy zaraz znowu nie zacznie mi grozić. No dobra, jakoś to wytrzymasz... Zawsze sam się wpieprzasz w takie sytuację, to chociaż nie narzekaj... Skarciłem sam siebie w myślach i dłonie skierowałem w stronę półmisków.
- Itadakimasu! - i zabrałem się do pałaszowania strawy, dawno nie jadłem nic z domowego ogniska więc pochłaniałem pożywienie jak jakiś opętany, ale nie zamierzałem się tym przejmować, chyba za to nie dostanę noża między żebra... Staruszka nie musiała mi dwa razy powtarzać żebym zabierał się do jedzenia, ba! Nie musiała tego mówić w ogóle, sam zapach był wystarczająca zachętą. Poczułem się jeszcze bardziej niepewnie kiedy "starka" zaczęła mi się bacznie przyglądać. Podejrzewa coś?.. Nie powinienem o tym myśleć, teraz i tak już na wszystko za późno... Głośno przełknąłem ślinę słysząc pytanie dotyczące misji, zapewne chodziło o misję shinobi, ale co konkretnie "on" tam robił? Zwykła wojaczka, a może zupełnie coś innego? Jaki był jego stopień? Z zakłopotaniem podrapałem się palcem wskazującym w skroń i przymrużyłem na krótką chwilę oczy.
- Misja... Tak... Wiesz, nie wiem czy powinienem o tym mówić... Po za tym to same nudy... - spojrzeniem zacząłem szukać oczu czarnowłosej, pomimo jej całej niechęci do mnie liczyłem na jakąś pomoc w tej sprawie...
- Yyy... Tak, masz rację, odznaka... - wesoło pomachałem jej przedmiotem w pewnej odległości od twarzy - Wybacz, ale te groźby z nożem trochę mnie wystraszyły i ogłupiły... Oczywiście rozumiem Twoją niechęć i ostrożność, to chyba już normalność w tych głupich czasach... - smętnie pociągnąłem nosem i westchnąłem - Jednak Kōtei to taka moja mała chluba, no i rodzinne strony, a o dom i jego mieszkańców trzeba dbać... -
Będąc w środku rozglądałem się ciekawie na boki będąc zainteresowany wystrojem, normalnie szukałbym czegoś co można było zwędzić, ale dzisiaj nie pozwalała mi na to urażona duma. Mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem słysząc słowa o zabraniu brata dla siebie, oj jakże dalekie były od prawdy. Dzielnie zniosłem pełne wściekłości spojrzenie i jedynie pokręciłem głową delikatnie na boki dając do zrozumienia, że wiem jakim słowem czarnowłosa chciała zakończyć zdanie. Widząc jak chowa nóż do rękawa wzdrygnąłem się, oczywiście chyba mogłem być spokojny póki nie zrobię czegoś głupiego, ale ta niepewność zawsze gdzieś tam pozostawała z tyłu głowy. Zrobiłem kilka ostrożnych kroków w stronę podanej strawy i łapczywie chłonąłem nozdrzami aromatyczny zapach. W końcu zdecydowałem się przycupnąć przy kotatsu i wsunąć stopy do środka, co jakiś czas niepewnie zerkałem w stronę agresywnej gospodarz nie będąc pewien czy zaraz znowu nie zacznie mi grozić. No dobra, jakoś to wytrzymasz... Zawsze sam się wpieprzasz w takie sytuację, to chociaż nie narzekaj... Skarciłem sam siebie w myślach i dłonie skierowałem w stronę półmisków.
- Itadakimasu! - i zabrałem się do pałaszowania strawy, dawno nie jadłem nic z domowego ogniska więc pochłaniałem pożywienie jak jakiś opętany, ale nie zamierzałem się tym przejmować, chyba za to nie dostanę noża między żebra... Staruszka nie musiała mi dwa razy powtarzać żebym zabierał się do jedzenia, ba! Nie musiała tego mówić w ogóle, sam zapach był wystarczająca zachętą. Poczułem się jeszcze bardziej niepewnie kiedy "starka" zaczęła mi się bacznie przyglądać. Podejrzewa coś?.. Nie powinienem o tym myśleć, teraz i tak już na wszystko za późno... Głośno przełknąłem ślinę słysząc pytanie dotyczące misji, zapewne chodziło o misję shinobi, ale co konkretnie "on" tam robił? Zwykła wojaczka, a może zupełnie coś innego? Jaki był jego stopień? Z zakłopotaniem podrapałem się palcem wskazującym w skroń i przymrużyłem na krótką chwilę oczy.
- Misja... Tak... Wiesz, nie wiem czy powinienem o tym mówić... Po za tym to same nudy... - spojrzeniem zacząłem szukać oczu czarnowłosej, pomimo jej całej niechęci do mnie liczyłem na jakąś pomoc w tej sprawie...
0 x
-
- Postać porzucona
- Posty: 65
- Rejestracja: 28 paź 2021, o 11:36
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Ciemne, kasztanowe włosy opadające na ramiona, piwne oczy, jasna cera, jedwabne, czarne kimono z wyszytym na plecach symbolem rodu, przepasane hanhaba obi, na stopach zaś zōri.
- Widoczny ekwipunek: Torba przepasana w talii
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10234&p=188329#p188329
- GG/Discord: spectrofobia
- Yoku
- Posty: 43
- Rejestracja: 12 wrz 2021, o 19:53
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Całkiem wysoki, szczupły. Na głowie burza czarnych włosów, a na twarzy wiecznie niezadowolona mina. Ubrany w białe kimono z długimi i luźnymi rękawami przemierza ten padół chwiejnym krokiem.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=10127
- GG/Discord: narkomar#6368
Re: Dzielnica domków jednorodzinnych
Czarnowłosa zabrała głos, a ja mogłem odetchnąć z ulgą, nie zamierzała więc jednak całkowicie pozostawiać mnie samemu sobie, nawet jeśli zależało jej tylko i wyłącznie na naprawie dachu, nie powinienem nawet poddawać tego jakiemukolwiek osądowi. Podziękowałem kobiecie niemal niezauważalnym skinieniem głowy. Spokojnie dokończyłem przeżuwać tak aby nie odpowiadać z pełnymi ustami.
- Tak, tak... U mnie nic ciekawego się nie działo, z resztą jakby dowódca się dowiedział, że pisnąłem chociaż słówko... - tutaj zrobiłem gest podrzynanego gardła - Tak jakby moje zadania były jakoś super ważne... - i na sam koniec posłałem staruszce łagodny uśmiech. Zawartość miski lądowała w moim żołądku w zastraszającym tempie, teraz była moja kolej na spełnienie danego słowa. Przez głowę przeszła mi myśl aby po prostu dać stąd nogę po zjedzeniu posiłku, ale szybko wykluczyłem takie rozwiązanie sprawy, moja duma nadal nie została zaleczona, a miałem kaleczyć ją ponownie?
Słysząc pytanie dotyczące naprawy spojrzałem w górę i zrobiłem zamyśloną minę jakbym chciał prześwietlić całe zadaszanie i zlokalizować wszystkie usterki.
- Yyyy... Dawno mnie nie było więc powiedz mi moja miła... Zostało nam coś strzechy? W najlepszym wypadku będzie trzeba uzupełnić jej braki i zapewne połatać niektóre łaty na których leży trzcina... Będę musiał wdrapać się na górę i dokładnie prześwietlić cały dach... - prowadząc swój mały monolog w całkiem zabawny sposób wymachiwałem łyżką, niczym inżynier rozrysowujący swój plan albo i nawet wirtuoz dyrygujący orkiestrą -Możemy się tylko modlić o to aby więźba nie uległa uszkodzeniu, jej naprawa może zająć sporo czasu... - zrobiłem krótką przerwę i wziąłem głęboki oddech, miałem problem z przepuszczeniem przez gardło słów o tym, że mogę nie podołać zadaniu - Prawdę powiedziawszy... Nigdy wcześniej tego nie robiłem i nie jestem pewien czy... Czy dam sobie radę. - ostatnie zdanie niemal wycedziłem zastraszająco szybko przez zęby, a nieprzyjemny grymas zagościł na mojej twarzy - Całkiem możliwe, że niektóre łaty nie będą się nawet nadawały do naprawy i będzie trzeba wykonać je w całości od nowa, to jednak nie będzie problemem jeśli mamy albo zwyczajnie uda nam się znaleźć potrzebne materiały. Nie ma się co martwić, raczej nie będzie dużego problemu z ich znalezieniem, ale... - w tym momencie przeniosłem wzrok na niedoszłą zabójczynię - Przyda mi się tutaj twoja pomoc... Wiem, że nie chcesz zostawić babci samej, ale znacznie pomożesz mi w ukróceniu czasu poszukiwania... - zaśmiałem się nerwowo - Totalnie wypadła mi z głowy co gdzie jest w okolicy... - z roztargnieniem przeczesałem swoją czarna grzywę. To nie tak, że nie znałem Kōtei i okolic, po prostu nigdy nie przywiązałem uwagi do tego co gdzie się dokładnie znajduję i gdzie co można pozyskać.
- Mógłbym zabić za taki posiłek... - wymamrotałem bardzo cicho, chyba nawet do siebie. Odsunąłem miskę kawałek dalej i podziękowałem za posiłek. Nie pozostawało mi nic innego jak zabrać się do pracy, może w nagrodę dostanę dokładkę? Wygramoliłem się na równe nogi i ciężko westchnąłem masując się po brzuchu, niech wiedzą, że mi smakowało.
- Nie pozostało mi nic innego jak zabrać się za naprawę dachu... Ty babciu zostań w domu, dość już się dziś nachodziłaś... - przeniosłem spojrzenie na czarnowłosą - A Ty chodź ze mną, poobserwujesz jak Twój brat kaleczy rzemiosło... -
- Tak, tak... U mnie nic ciekawego się nie działo, z resztą jakby dowódca się dowiedział, że pisnąłem chociaż słówko... - tutaj zrobiłem gest podrzynanego gardła - Tak jakby moje zadania były jakoś super ważne... - i na sam koniec posłałem staruszce łagodny uśmiech. Zawartość miski lądowała w moim żołądku w zastraszającym tempie, teraz była moja kolej na spełnienie danego słowa. Przez głowę przeszła mi myśl aby po prostu dać stąd nogę po zjedzeniu posiłku, ale szybko wykluczyłem takie rozwiązanie sprawy, moja duma nadal nie została zaleczona, a miałem kaleczyć ją ponownie?
Słysząc pytanie dotyczące naprawy spojrzałem w górę i zrobiłem zamyśloną minę jakbym chciał prześwietlić całe zadaszanie i zlokalizować wszystkie usterki.
- Yyyy... Dawno mnie nie było więc powiedz mi moja miła... Zostało nam coś strzechy? W najlepszym wypadku będzie trzeba uzupełnić jej braki i zapewne połatać niektóre łaty na których leży trzcina... Będę musiał wdrapać się na górę i dokładnie prześwietlić cały dach... - prowadząc swój mały monolog w całkiem zabawny sposób wymachiwałem łyżką, niczym inżynier rozrysowujący swój plan albo i nawet wirtuoz dyrygujący orkiestrą -Możemy się tylko modlić o to aby więźba nie uległa uszkodzeniu, jej naprawa może zająć sporo czasu... - zrobiłem krótką przerwę i wziąłem głęboki oddech, miałem problem z przepuszczeniem przez gardło słów o tym, że mogę nie podołać zadaniu - Prawdę powiedziawszy... Nigdy wcześniej tego nie robiłem i nie jestem pewien czy... Czy dam sobie radę. - ostatnie zdanie niemal wycedziłem zastraszająco szybko przez zęby, a nieprzyjemny grymas zagościł na mojej twarzy - Całkiem możliwe, że niektóre łaty nie będą się nawet nadawały do naprawy i będzie trzeba wykonać je w całości od nowa, to jednak nie będzie problemem jeśli mamy albo zwyczajnie uda nam się znaleźć potrzebne materiały. Nie ma się co martwić, raczej nie będzie dużego problemu z ich znalezieniem, ale... - w tym momencie przeniosłem wzrok na niedoszłą zabójczynię - Przyda mi się tutaj twoja pomoc... Wiem, że nie chcesz zostawić babci samej, ale znacznie pomożesz mi w ukróceniu czasu poszukiwania... - zaśmiałem się nerwowo - Totalnie wypadła mi z głowy co gdzie jest w okolicy... - z roztargnieniem przeczesałem swoją czarna grzywę. To nie tak, że nie znałem Kōtei i okolic, po prostu nigdy nie przywiązałem uwagi do tego co gdzie się dokładnie znajduję i gdzie co można pozyskać.
- Mógłbym zabić za taki posiłek... - wymamrotałem bardzo cicho, chyba nawet do siebie. Odsunąłem miskę kawałek dalej i podziękowałem za posiłek. Nie pozostawało mi nic innego jak zabrać się do pracy, może w nagrodę dostanę dokładkę? Wygramoliłem się na równe nogi i ciężko westchnąłem masując się po brzuchu, niech wiedzą, że mi smakowało.
- Nie pozostało mi nic innego jak zabrać się za naprawę dachu... Ty babciu zostań w domu, dość już się dziś nachodziłaś... - przeniosłem spojrzenie na czarnowłosą - A Ty chodź ze mną, poobserwujesz jak Twój brat kaleczy rzemiosło... -
0 x
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
- Ryo
- Posty: 107
- Rejestracja: 3 mar 2023, o 22:35
- Wiek postaci: 24
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10986
- GG/Discord: Nvminer#7387
- Ai
- Posty: 305
- Rejestracja: 29 mar 2023, o 11:40
- Wiek postaci: 13
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Złotowłosa i złotooka dziewczynka mierząca aż 148cm! Najczęściej ma na sobie białą, zwiewną sukienkę na ramiączkach, która sięga za kolana. Na niej ma czarną kamizelkę shinobi. Ochraniacz shinobi na czole - przesłonięty grzywką.
- Widoczny ekwipunek: Prawe i lewe udo - kabury, 2x torba przy pasie - z tyłu, średni zwój na plecach. Kamizelka shinobi (czarna), rękawiczki z blaszkami, ochraniacz na czoło (czarny, przesłonięty zazwyczaj grzywką), na prawym ramieniu ochraniacz Zjednoczonych Sił
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11022
- GG/Discord: Laertes#9788
- Multikonta: Itoshii, Aoi
- Ryo
- Posty: 107
- Rejestracja: 3 mar 2023, o 22:35
- Wiek postaci: 24
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10986
- GG/Discord: Nvminer#7387
- Ai
- Posty: 305
- Rejestracja: 29 mar 2023, o 11:40
- Wiek postaci: 13
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Złotowłosa i złotooka dziewczynka mierząca aż 148cm! Najczęściej ma na sobie białą, zwiewną sukienkę na ramiączkach, która sięga za kolana. Na niej ma czarną kamizelkę shinobi. Ochraniacz shinobi na czole - przesłonięty grzywką.
- Widoczny ekwipunek: Prawe i lewe udo - kabury, 2x torba przy pasie - z tyłu, średni zwój na plecach. Kamizelka shinobi (czarna), rękawiczki z blaszkami, ochraniacz na czoło (czarny, przesłonięty zazwyczaj grzywką), na prawym ramieniu ochraniacz Zjednoczonych Sił
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11022
- GG/Discord: Laertes#9788
- Multikonta: Itoshii, Aoi
- Ryo
- Posty: 107
- Rejestracja: 3 mar 2023, o 22:35
- Wiek postaci: 24
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10986
- GG/Discord: Nvminer#7387
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość