Strona 1 z 2
Posiadłość Uchiha Matsu
: 4 paź 2021, o 19:22
autor: Uchiha Matsu
Kompleks rodziny Uchiha był położony w dzielnicy mieszkalnej. Matsu wychowywał się tu od dziecka i zdobywał swoje pierwsze szlify jako shinobi. Jego rodzice również zajmowali to miejsce, jak tylko byli w wiosce oczywiście. Sam młodzian często spędzał czas sam przemierzając nieskończone korytarze i korzystając z wielu wygód tej posiadłości. Poza ogromnym ogrodem i placem do ćwiczeń, posiadał on własny onsen, który był połączony z gorącymi źródłami, jako że ich posesja właśnie z nimi graniczyła.
Niezliczona ilość pokoi zajęła by za długo by wyliczać wszystko. Kuchnia wyposażona jak najlepiej się da, zawsze pełna spiżarka pełna produktów, pokoje gościnne, rodzinne, sala bankietowa oraz mniejsze schowki, rozsuwane ściany i tajemne pokoje. Wszystko to łączyło się w piękną całość tworząc kompleks rodziny Matsu.
Re: Posiadłość Uchiha Matsu
: 4 paź 2021, o 19:24
autor: Uchiha Matsu
Matsu wybudził się ze snu nagle, oblany potem i dysząc niespotykanie. Jego sen był powtarzającym się koszmarem. Obie jego siostry umierają z rąk niezidentyfikowanych shinobi. Młody Uchiha nie mogąc nic zrobić, przeżywa to samo w kółko i w kółko i znowu. Nie był w stanie uchronić ich od pewnej zguby. Śmierć w tak młodym wieku to istna tragedia. Szczególnie, jak dotyka tak bliskie mu osoby. Przemył oczy w misce i zszedł na dół. Krzątał się w kółko w kuchni nie wiedząc co tak na prawdę ze sobą zrobić. Nie był głodny w cale. Tak wcześnie z rana na pewno nie myślał o jedzeniu. Na samą myśl o przełknięciu czegokolwiek robiło mu się niedobrze. Wszyscy domownicy jeszcze spali, bo było bardzo cicho. Z zewnątrz również nie dobiegały żadne hałasy. Wioska powoli budziła się do życia. Matsu postanowił wykorzystać ten czas na trening. Poranny wycisk na pewno dobrze zrobi jego kondycji. Musiał być teraz w szczytowej formie, gdyż czekało go nie lada wyzwanie. Należało przystąpić do działań wojennych. Za długo wykonywał misje w osadzie i jej najbliższych okolicach. Liderzy w końcu zauważyli jego potencjał i przyjdzie mu stanąć z przeciwnikiem oko w oko. Wreszczie, tyle obietnic i pięknych przemówień liderów, tyle planów i strategii. W końcu będzie mógł stać się częścią tego wielkiego przedsięwzięcia jakim była obrona Sogen. Zadanie to bez dwóch zdań było nadwyraz ciężkie. Walka na dwa fronty nigdy nie wróżyła szans na zwycięstwo. Jednak głupcem jest ten, który uważa, że niedocenienie klanu Uchiha to dobra strategia. Przeciwnik musi liczyć się z tym, że ród ten pełen jest niespodzianek. Szczególnie wysoko- postawieni rangą shinobi muszą zabłyszczeć w tym konflikcie. Ale i nasz bohater miał do odegrania pewną rolę w nadchodzącej burzy.
Wziął kilka głębokich oddechów i zaczął rozgrzewkę. Był świadom jak ważna jest ona przed rozpoczęciem treningu siłowego. Zaczął od głowy. Obroty w lewo, prawo, później dookoła. Następnie ramiona, barki, biodra i na końcu nogi. Wyrzuty ramion w tył, schylanie się do samych palców i wyprosty. Później siad i rozciąganie kończyn dolnych. Kolejno przyszedł czas na bieg. Jego miejsce zamieszkania owocowało w gigantyczny ogród, który mógł idealnie służyć jako długa bieżnia. Robił kółeczka dookoła wielkiego drzewa na samym środku i oddychał głęboko przez nos. Gdy zaliczył dwudzieste kółko wziął kilka łyków wody. Dostarczać tę życiową substancję to podstawa podczas treningu. Kolejne ćwiczenia wymyślał na bieżąco. Z początku zabrał się za boksowanie, walkę z cieniem, obijanie drewnianych pachołków i uniki. Pracował nieustannie, dokładnie szlifując swoje umiejętności. Taijutsu nie stało u niego na najwyższym poziomie, jednak z pewnością mógł wykonywać podstawowe techniki i bez problemu wykorzystywać słabości przeciwnika, które odkrywał podczas walki.
Po treningu siłowym postanowił, że przyda się popracować nad kondycją. Zrobił jeszcze parę kółek wokół ogrodu, by następnie wykonać kilka serii podskoków, wyskoków, wyrzutów nóg itd. Po skończonym treningu był totalnie wyczerpany. Teraz przyszła pora na skorzystanie z najlepszego jego zdaniem elementu jego kompleksu, a mianowicie małego basenu, połączonego z gorącymi źródłami. Prywatna łaźnia, czy też onsen, jak zwał tak zwał perfekcyjnie anulowała wszystkie bóle mięśni czy napięcie spowodowane treningami. Wstąpił półnagi do gorącej wody i zanurzył się cały. Odpoczywał przez kilkanaście minut czerpiąc korzyści z uzdrawiającego działania gorącego H2O.
Gdy tylko wyszedł z kąpieli usłyszał burczenie w brzuchu. Nie chciało mu się przygotowywać śniadania samemu. Wolał skorzystać z usług jednej z pobliskich tawern. Nie miał daleko, więc postanowił ubrać się szybko i udać się szlakiem do centrum. Na dzień dzisiejszy wybrał czarne barwy. Długie spodnie i bluza, bo już była jesień i ciężko było nie zauważyć zmiany temperatur. Wolał nie złapać grypy i rozłożyć się przed misją. Przy drzwiach zauważył list, który musiał zostać wrzucony podczas jego treningu. Był opatrzony pieczęcią rodową i zaadresowany do niego. - Czyli jednak... - powiedział na głos, kiedy go przeczytał. Było to wezwanie na front. Jako Akoraito klanu Uchiha musiał stawić się do jednego z punktów i udać się walczyć za swoje nazwisko. Spodziewał się tej informacji wcześniej czy później. Jego ojciec odbył już trzy misje wojenne, jego matka dwie. Teraz on został zwerbowany by przynieść chwałę swojej rodzinie. Potrzebowali wszystkich gotowych do walki i posiadających odpowiednie umiejętności. - Czas pokazać, kto rządzi wietrznymi równinami.- powiedział, a następnie przerzucił swoją katanę i umieścił torbę i plecak tam gdzie być powinny. Następnie nakrył się płaszczem z logiem Uchiha i wyszedł z domu zasuwając drzwi.
Re: Posiadłość Uchiha Matsu
: 16 paź 2021, o 16:33
autor: Kamiyo Ori
Brutalne wyrwanie z ciepłej pierzynki przez krzyczących medyków było właśnie tym, czego potrzebował. Czarnowłosy o mało co nie postawił już kreski na życiu shinobi i nie zostałby już na zawsze pod tą przytulną kołderką, jedynie wyściubiając nosa poza jej granice w sytuacjach tak ekstremalnych jak toaleta. Środki przeciwbólowe już z niego zeszły, więc nie było mowy o tym, by zaczął widzieć różowe słonie czy inne podobne widziadła. Nie miał już powodu właściwie by tutaj przebywać, ale ten okropny brak motywacji do czegokolwiek innego. Chwała niech będzie wnerwionym lekarzom!
- Już zwalniam. – Odpowiedział pokrótce, dotykając skóry na piersi, która była wyjątkowo gruba i nieprzyjemna. Ślad raczej pozostanie, w związku z tym czucie nieco się obniży w tych partiach. Poza tym, to raczej nie było innych zapalnych problemów, niż oparzenia na tułowiu i rękach. Jakie szczęście, że płomienie nie dosięgły jego rąk! Przecież był artystą i utrata choćby części czucia w dłoniach mogłaby się przełożyć na jego dalszą karierę w tym fachu. Choć nie do końca było jasne, czy planował ją kontynuować.
Tak jak się umawiał z członkiem klanu Uchiha ruszyli w kierunku jego chaty. Ori miał nieco mgliste wspomnienia wobec jego zgody na tego typu spoufalanie się, ale jeśli dał słowo, to trudno było mu się wycofać ze swojej decyzji. Taki już miał wewnętrzny kodeks, gdzie słowo kupca jest gwarancją jego uczciwości wobec klientów. Na dodatek kłamstwem się trudniły wyłącznie osoby nieeleganckie i niekulturalne. Idąc na chatę Matsu jednak odwiedził jeszcze karczmę, w której się zatrzymał aby zabrać swoje rzeczy z podróży i uregulować potrzebny rachunek.
Koniec-końców stanęli za bramą sporej wielkości budynku. To była posiadłość klanowa władców tej krainy, czyli rodzinki Uchiha. Można było powiedzieć, że nie brakowało im przestrzeni i raczej cenili sobie wystawny tryb życia. Szarooki widział to już w Ryuzaku, gdzie niektóre posiadłości posiadały mnóstwo niepotrzebnych elementów jak ogrody, labirynty i inne takie rzeczy, które można było zagospodarować w jakiś bardziej praktyczny sposób. Ale to właśnie ci, którzy mieli ogromne domy byli jego najczęstszymi klientami. W końcu nikt ze slumsów nie zamówiłby marmurowych posągów z pozłacanym wykończeniem. Tam były troszkę inne priorytety. – No, robi wrażenie. – Trzymając swój tobołek podróżny spojrzał na swojego czarnookiego kolegi. Czekał aż ten wskaże mu gdzie będzie mógł rozłożyć swoje graty. Warto też pomyśleć o tym, gdzie tutaj warto było poćwiczyć, bo w sumie dodatkowy trening nigdy nikomu nie zaszkodził.
Re: Posiadłość Uchiha Matsu
: 16 paź 2021, o 16:55
autor: Uchiha Matsu
Matsu wszedł, no jak do siebie. W końcu znajdowali się na jego posiadłości. Prowadził Oriego przez dziedziniec wskazując mu po prawej wspomniane wcześniej gorące źródła.
- Widzisz tam za murem? To właśnie onsen, który sąsiaduje z kompleksem mojej gałęzi rodziny. Mamy od nich pozwolenie i dali nam dostęp do jednego ze swoich basenów. Zarezerwowany wyłącznie dla nas. Możesz korzystać kiedy tylko chcesz. A teraz dawaj za mną, pokaże Ci Twój pokój.
Szedł do przodu otwierając po kolei drzwi, za drzwiami. Jego dom był duży i to w cale nie był komplement. Po prostu był gigantyczny i niepotrzebnie wypełniony pokojami, których nikt nie używał. Już nie... Wcześniej domostwo to było zapełnione dwójką jego sióstr i nim samym. Dorastali tutaj we trójkę, otoczeni miłością swoich rodziców. To były wspaniałe czasy. Pierwsze kilka lat jego dzieciństwa, czysta magia.
Jednak historia lubi płatać figle nawet tym, którzy mieli przywilej urodzić się w wielkim klanie Uchiha. Nie uchroniło to go od tragedii i cierpienia związanego ze stratą.
Po wejściu do głównego holu skręcili w prawo i Matsu odezwał się ponownie:
- Tutaj jest sala treningowa. Niezbyt wielka, ja swoją drogą wolę ćwiczyć w ogrodzie, który znajduje się z drugiej strony posiadłości. Na samym środku masz drzewo. Możesz się naskakać do woli. A teraz na górę .- skończył i kilkoma susami pokonał schody, które dzieliły parter i pierwsze piętro.
Dotarli do długiego korytarza przyozdobionego przeróżnymi rodzajami broni, zabytkowymi zbrojami i przeróżnymi wazami z pradawnych czasów.
- To jest twój pokój - powiedział Uchiha, po czym odsłonił przed Kamiyo jego nowe lokum na czas pobytu w Sogen. Wnętrze było bardzo przestronne. Prawie trzydzieści metrów kwadratowych wyłącznie dla niego. Było tu podwójne łóżko, zaścielone wygodną, czarną pościelą. Pomiędzy drzwiami a oknem rozciągał się mięciutki dla stóp dywan, a na ścianach odgradzających go od innych pokoi mieściły się pejzaże morskie. Pokój zaopatrzony był również w dwa krzesła oraz stolik, na którym rozłożone były talerze, sztućce i owoce. Okno wychodziło na ogród o którym czerwonooki wspominał niedawno.
- Jeśli byś chciał się przespać, to nie będę Ci przeszkadzał. Ja udaje się najpierw na dół coś zjeść i nie omieszkam zostawić Tobie porcji, jak już coś ugotuje. Potem pewnie przyjdzie czas otworzyć sake. Daj znać, widzimy się na dole! - po czym zostawił go, by ten uspokoił swoje myśli i mógł się rozpakować. Nie chciał go naciskać w żaden sposób. Chciał by poczuł się jak u siebie, bez zobowiązań ani żadnych wyrzutów sumienia. Chciał podjąć swojego gościa po królewsku, szczególnie, że jeszcze pewnie przyjdzie im razem udać się na misję. Chciał kultywować tę przyjaźń i przy okazji nie zrazić do siebie młodzika. Był mu bardzo potrzebny, bo medyk na wojnie jest na wagę złota. A do tego dotrzymywał mu towarzystwa, którego tak szukał od bardzo dawna.
Re: Posiadłość Uchiha Matsu
: 17 paź 2021, o 14:14
autor: Kamiyo Ori
Blichtr i przepych. Ogromna przestrzeń. Przynajmniej było na co patrzeć. Kamiyo ze swoim tobołkiem podróżnym spacerował uliczkami i korytarzami kompleksu mieszkalnego Uchiha. Z każdym kolejnym krokiem było coraz bardziej widać ten kompleks. Ktoś musiał sobie coś kompensować. Z drugiej strony był to budynek panującej w tej osadzie rodziny i nie był zaraz czymś takim niezwykłym. Wciąż jednak było to marnotrawstwo przestrzeni w szarych patrzałkach sieroty. Można wyrosnąć z życia w biedzie, ale bieda nie wyrasta z ciebie. Perspektywa zostaje na dłużej. Trochę też sposób myślenia.
Gorące źródła mogły być ciekawym doświadczeniem dla chłopaka. Naczytał się nieco o ich zdrowotnych właściwościach i mogłyby w jakiś sposób przyspieszyć odzyskiwanie sił przez dwóch weteranów wojennych. Wszak nie trzeba było być specjalnie sprytnym, aby zgadnąć co siedzi w głowie Matsu. Ten to już najchętniej by biegł na sam front bronić swojej ojczyzny czy też używać innych synonimów na masakry. Ori był w tej kwestii w znacznie gorszej pozycji.
- Ładnie tutaj. – Powiedział mniej więcej w połowie wycieczki. Jego nauczyciele etykiety mawiali, by co jakiś czas rzucać komplementy swoim rozmówcom. Pomagały one uniknąć niezręcznej ciszy, chociaż z jego towarzyszem była ona prawie niemożliwa do osiągnięcia. No chyba, że spał.
Po ukazaniu całego arsenału wojennego, który był dostępny tuż pod ręką dotarli w końcu do jego pokoiku. Chociaż może komnata byłoby właściwszym określeniem. Znacznie większe od jego lokum w Ryuzaku. Jeśli chodzi zaś o pokój w karczmie, to ta się nawet nie umywa. Jeśli to był pokój gościnny, to czarnowłosy by chciał zobaczyć jakąś wspólną komnatę. Różnica skali była przytłaczająca wręcz.
- Wyspałem się dość w szpitalu, zostawię moje rzeczy i dołączę do ciebie. – Odpowiedział krótko i postawił swój podróżny tobołek pod ścianą. Następnie wyłonił się z pokoju i skierował w kierunku, gdzie udał się jego towarzysz broni.
Re: Posiadłość Uchiha Matsu
: 18 paź 2021, o 07:34
autor: Uchiha Matsu
Matsu cieszył się niezmiernie, że jego nowemu towarzyszowi broni podoba mu się jego posiadłość. Jeśli chodzi o standardy Uchiha, to jeszcze nie było nic wyszukanego. Bywał u swoich innych klanowiczów za młodu, gdzie przepych i wykończenia były równe, a nawet większe u niejednego możnowładcy. Z tym że to już był przerost formy nad treścią, która raczej nie pasowała naszemu czarnowłosemu. On lubił to co miał, a nawet i to czasami przyprawiało go o ból głowy, gdy musiał świecić oczami przed mniej zamożnymi członkami społeczeństwa. Nie wiedział dokładnie jaki status w nim miał Ori. Nie przeszkadzało mu to w niczym i traktował go jak równego. Może nie jest z klanu, ale udowodnił już oddanie sprawie i chęć walki. Jego dotychczasowe poświęcenie na pewno zostało docenione. Teraz tylko wypadałoby mu to zakomunikować dosadniej.
Zeszli prawie razem, bo Uchiha słyszał kroki swojego kompana podążającego za nim, gdy tylko zostawił swoje rzeczy. Miał nadzieję, że nie zgubi się on później w zawiłych korytarzach jego rezydencji. On sam znał już tutaj każdy zakamarek. Dla gościa mógłoby to jednak okazać się wyzwaniem. Gdy znaleźli się w kuchni, która również była połączona spiżarką, Matsu spojrzał na czystą przestrzeń. Jego rodzice na pewno walczą na froncie, lub są w dalekich krainach na misji. Ostatnio wyszli jeszcze przed wojną i dom stał trochę opustoszały.
- Pytanie jest proste, co byś zjadł?- zapytał z ciekawością czerwonooki. Nie planował robić jajecznicy, bo wiedział jak Kamiyo na nią reaguje. Przynajmniej widoków palonego ciała nie zamierzał mu przedstawiać w jego domu. Ale kto wie, na co jeszcze może zareagować ten chłopak.
- Mam wszystko. Wszelakie rodzaje mięs i przypraw. Może wrzucimy coś na grilla i do tego jakiś chleb z masłem i czosnkiem? Decyduj rodzaj mięsiwa- powiedział w stronę kompana i zaczął przeglądać produkty, które będą mu potrzebne.
Nie spodziewał się na najśmielszych snach, że będą dzisiaj we dwójkę ucztować w jego rezydencji po pierwszej udanej misji wojennej. Zapowiadało się na dobrą przyjaźń, którą Matsu zamierzał kultywować. Może gdy czasy będą już spokojniejsze będą mogli śmiać się z tego wszystkiego, a wojna stanie się tylko złym wspomnieniem. Tymczasem za murami stolicy sytuacja w cale ciekawa nie była. Cesarstwo weszło pełnym impetem na tereny Sogen, próbując zawłaszczyć sobie ich ziemie. Ta zniewaga, krwi wymaga!
Re: Posiadłość Uchiha Matsu
: 18 paź 2021, o 16:05
autor: Kamiyo Ori
Ori jak każdy dorastający chłopiec w swoim wieku bardzo lubił w jedzonko. Tak bardzo lubił, że nawet je jadł. Ostatnimi czasy nawet zwiększał porcje z jednego kęsa na dwa lub trzy, bo jego wyjątkowo mały żołądek nie był w stanie przyswoić więcej pokarmu, niż tyle. Może dlatego był taki mały? Już w Ryuzaku, jak mieszkał w wielkich posiadłościach, gdzie na wielkich ucztach jadało się tyle żarełka, że to głowa mała, on jedynie skubał sobie co nieco. Doprowadzał tym do szewskiej pasji wszystkie zaproszone damy w części których odzywał się instynkt macierzyński(„Jedz więcej skarbeńku”!) i te, które chciały zachować linię i musiały się powstrzymywać od napychania się ciastami i innymi wysokokalorycznymi potrawami. Te, to mu chamsko wręcz nawet wrzucały na talerz większe porcje. On, jako typ człowieka, który nigdy by nie zmarnował jedzenia był zmuszony do jedzenia tego, ale rozciągał to tak w czasie, że dojadał długo po tych przyjęciach.
Było jeszcze wcześnie, kiedy ich wyeksmitowano z naprawialni dla zepsutych nindżów. Nie jedli tam śniadania(uff!) więc głód był prawdziwy, jednak Oriemu nie w smak były jakieś ciężkostrawne potrawy. Ani tłuste. A już w SZCZEGÓLNOŚCI nie jajecznica. Złe wspomnienia i w ogóle. – Może jakąś owsiankę? – Popatrzył na swojego kompana, który chciał mu tu zrobić bufet jak z przyjęcia u ambasadora. Z drugiej strony chlebek z masłem i czosnkiem brzmiał dość zachęcająco. Jakby go tak jeszcze nieco podpiec…
Bez względu na decyzje rzeźnika znad kompleksów jezior w końcu zasiedli przy stole i zjedli jakiś energetyczny posiłek. Porcja Kamyka była taka jak kot napłakał, ale to nie szkodzi. On tak miał i tak lubiał. Przy jedzonkach jednak trzeba było poruszyć pewne ważne kwestie, związane z kolejnymi działaniami wojennymi w najbliższej przyszłości. – Zatem, kiedy będziesz się czuł na siłach wracać na front? – Popatrzył na członka klanu Uchiha, po czym jego wzrok przesunął się w kierunku brzucha kolegi, gdzie jeszcze do niedawna był opatrunek.
Re: Posiadłość Uchiha Matsu
: 19 paź 2021, o 08:53
autor: Uchiha Matsu
Matsu spojrzał z politowaniem na swojego kolegę, który pomimo jego gorących próśb na spróbowanie pysznych mięsiw z jego spiżarni wybrał najbardziej pospolite danie. Nagotował trochę mleka i zalał mu jego owsiankę. Z drugiej strony na myśl przyszło mu zwrócenie ostatniej porcji śniadania, która wylądowała gdzieś na polanie na północ od Kotei. Chłopaczyna musiał odżywiać się lekko, by nie mieć kolejnej reakcji. Pomimo tego on wrzucił na grill kilka kawałków wieprzowinki, doprawił je solidnie solą i pieprzem, by następnie jedno za drugim skonsumować.
Nie mógł nadal uwierzyć jakim cudem ich dwójka znalazła się razem na froncie. To musiałobyć jakieś dziwne zrządzenie losu, które ich tam przyniosło. Jak wiadomo płata on różne figle, ale ich przypadek był już totalnie nadnaturalny. Omijając trudności dali radę przeżyć swoją pierwszą misję wojenną i byli gotowi na dalsze działania.
- Tak, ruszajmy jak tylko oboje będziemy gotowi. Myślę, że jeszcze jeden dzionek i wszystko będzie jak powinno. Jak Ty się czujesz, gotowy by wrócić do służby? - powiedział z lekkim uśmiechem i zaczął sprzątać po zjedzonym posiłku.
Udało im się, to prawda. Jednak sukces był okupiony dużymi stratami, które w przypadku Oriego, zostaną widoczne do końca życia. Poparzenia nie schodziły ze skóry. Będzie mógł chwalić się swoim dzieciom o ile je będzie posiadał. Na pewno innym ludziom od razu przyjdzie na myśl, że jest zapalonym wojownikiem i będą się go bać. Pomimo wieku takie wojenne pamiątki na pewno dodadzą mu animuszu. Tak też było i w tym przypadku, bo młodzian był zapalony do powrotu.
Uchiha widząc koszmar wojny zaczął mieć jednak inne przemyślenia. Dlaczego w ogóle doszło do takiej sytuacji? Jakim prawem ich Shirei-kan, kobieta, która powinna dbać o dobre imię i szacunek ich rodu sprowadziła ich na takie tory. Ciemne czasy nastały dla jego braci i kuzynów. Myślał, kto jeszcze mógł mieć podobne przemyślenia. Przecież chyba nie tylko jemu walka na śmierć i życia nie odpowiadała. Oczywiście, że zrobi wszystko co w jego mocy, by obronić siebie i swoich bliskich. Ale dlaczego walczyli? Jaki był cel tego wszystkiego i czy dało się w tym momencie zapobiec dalszemu rozlewowi krwi? Z nadejściem cesarstwa już chyba było za późno. Ale może inne klany pójdą po rozum do głowy i zobaczą, że to wyspiarze są teraz dużo większym zagrożeniem niż czerwonoocy.
Jednak jako Akoraito nie miał dużej mocy sprawczej. Nie mógł przekonać swoich przełożonych do pertraktacji. Nie był wystarczająco silny, brak mu było doświadczenia. Będzie musiał póki co grać w tę wojenną grę i doskonalić swoje umiejętności, by prześcignąć wielu w swoich szeregach, zanim będzie mu w ogóle dane zabrać głos w jakichkolwiek sprawach rodowych.
Wpadł mu do głowy pewien pomysł. Teraz, skoro i tak siedzą sobie i odpoczywają. Rzucił szybkie pytania w stronę swojego rozmówcy:
- Może trochę potrenujemy? Przyznam się, że chciałbym opanować jedną albo dwie techniki, zanim wybierzemy się znowu na front .- rzucił, po czym wstał od stołu by przygotować się do treningu. Mieliby wyjść na dwór, bo nie chciał przez przypadek podpalić swojej rezydencji, jak to kiedyś zrobiła jego siostra. Ahh dobre czasy młodości nagle uderzyły w głowę Uchihy. Matsu wskazał drogę na dziedziniec i czekał na decyzję Kamiyo. Podczas ostatniej misji złapał się za głowę, bo sytuacja w której się znaleźli idealnie pasowała na jutsu, którego zamierzał się nauczyć. Teraz będzie miał swoją szansę. To kolejny krok do stania się silniejszym. Będzie musiał popracować teraz by potem zebrać owoce.
Re: Posiadłość Uchiha Matsu
: 19 paź 2021, o 12:48
autor: Kamiyo Ori
Ah, owsianeczka! Zdrowa, pożywna i przede wszystkim o niewielkiej zawartości tłuszczu. Przez najbliższy czas Ori zamierzał się karmić lekkostrawnymi potrawami. A przed misją to już w ogóle. Chociaż może teraz już nie będzie tak bardzo nim sponiewierało, gdy pewne rzeczy wydarzą się przed nim? Wszak nie można dwa razy doświadczyć pierwszej ofiary całopalnej z drugiego człowieka, tuż przed swoimi oczami. No, przynajmniej miał taką nadzieje.
Czy był gotów do dalszych działań? To było bardzo dobre pytanie. Absolutnie nie był. Ale był słowny, a skoro się zgodził na kontynuowanie swoich dalszych działań wojennych, to będzie musiał dotrzymać swojej części umowy. Im szybciej będzie miał to za sobą, tym lepiej dla każdego z zebranych. Przeciąganie tego w nieskończoność na pewno nie było czymś, co planował robić.
- Gotowy. – Rzucił krótko, jak to miał w zwyczaju. Jeśli ktoś kiedykolwiek się spodziewał odpowiedzi wielokrotnie złożonej z ust czarnowłosego, to mógł się srogo zawieść. Precyzja wypowiedzi i przechodzenie do sedna. To cenił w swoich słowach, nie pozwalając im na nadanie błędnej interpretacji czy niewłaściwej intencji.
Wojna faktycznie nie była niczym, na co mentalne przygotowanie w komfortowych warunkach było go w stanie przygotować. Pozwalał się jednak wrzucić w jej wir w celu lepszego jej poznania, rozwinięcia własnych umiejętności i pokonaniu barier, które sam sobie narzucił. Nie mógł w końcu być w tym świecie jednym z wielu gapiów, stojących na uboczu. Bierność była najgorszym z możliwych wyborów. Tylko działając mógł nabrać pewności siebie i nieco ogarnięcia w swoich dalszych planach. Jakie one były? Tego chyba jeszcze sam nie wiedział.
- Możemy. – Kiwnął głową na słowa jego czarnookiego gospodarza. Rozruszać swoje ciało w sumie nie było takim złym pomysłem. Szczęśliwie kompleks budynków był wyposażony w salę treningową, więc szarooki nie musiał specjalnie się wybierać do jakiegoś okolicznego dojo w celu wynajęcia przestrzeni treningowej. Zawsze to był jeden wydatek czasu i pieniędzy mniej. Teraz tylko trzeba było tam trafić. Na szczęście miał odpowiedniego przewodnika tuż obok.
Re: Posiadłość Uchiha Matsu
: 19 paź 2021, o 14:09
autor: Uchiha Matsu
Uchiha szedł pierwszy i prowadził swojego kolegę na dziedziniec, gdzie miał sie odbyć ich trening. Nie chciał trenować wspólnie, bo miał zamiar nauczyć się technik żywiołowych, które odkładał już od jakiegoś czasu. Na dworze było wystarczająco miejsca dla ich obojga, więc spokojnie dadzą radę się zmieścić.
- Dobra ja tutaj, a Ty znajdź sobie miejsce trochę dalej, by nie zarobić przypadkowym płomieniem. Wiem jak bardzo lubisz ten żywioł .- powiedział uśmiechając się szelmowsko, po czym zabrał się za swoją część treningu.
Rozgrzewka była oczywiście jego podstawową częścią, po której przyszedł czas na lekturę. Ze swoju dowiedział się, że nie trzeba żadnych pieczęci ani specjalnych przygotowań. Jedyne co musi posiadać, to jakiegoś rodzaju oręż. Postanowił wykorzystać do tego swoją katanę, którą odpiął z paska i wyjął z pochwy.
Ukryty tekst
Po skończeniu prób ugasił ostrze, odcinając chakrę i odłożył gorącą katanę na kamienie. Udało mu się, opanował jutsu, które chciał i teraz jego przeciwnicy pomyślą dwa razy, gdy będą chcieli zbliżyć się do niego na krótki dystans. Zobaczył co akurat robi jego kompan i zawołał;
- Pierwsze opanowane Ori, a Tobie jak idzie? - spróbował wyrwać od niego trochę więcej słów niż ostatnio. Wydawało mu się, że ten coraz bardziej się na niego zamyka. Czyżby wojna i odniesione rany miały na niego taki wpływ? Przecież w szpitalu był całkiem rozmowny i dawał z siebie więcej energii. Może za mało zjadł tej owsianki, albo odżyje dopiero po sesjii treningowej.
Re: Posiadłość Uchiha Matsu
: 19 paź 2021, o 19:29
autor: Kamiyo Ori
Spacerując po ogromnym domu za swoim kompanem wojennym dotarli w końcu do otwartych terenów, gdzie mogli przeprowadzić treningi. Zaczęło się od przyjemnego ostrzeżenia, że znajomy piroman będzie coś teraz podpalać. Przyglądał się temu przez chwilę, po czym wzdrygnął się i odsunął nieco dalej, aby mieć nieco przestrzeni dla siebie.
Przed ćwiczeniami jednak rozpoczął rozgrzewkę, gdzie wyraźny nacisk położył na nogi i kolana. Robił też skłony proste i boczne, aby lepiej rozruszać kręgosłup. Technika, jaką mu polecili opanować w Dojo Soraryū była nieco poza zasięgiem fizycznych zdolności chłopaka, teraz jednak się to zmieniło. Czyżby to był już efekt treningów i rozgrywających się dramatów wojennych, jakie rozgrywały się w Sogen? A może po prostu to motywacja, aby stać się silniejszym i przestać po prostu pałętać się pod nogami kolegi, gdy ten jak rzeźnik przechodził przez swoich wrogów, niczym rozgrzany nóż przez masło. Z tym rozgrzanym nożem, to nawet trafił w sedno, gdy spoglądał na to co robił Matsu.
Ukryty tekst
Gdy Matsu zaczął zadawać mu mądre pytania związane z jego treningiem, to ten właśnie opadał delikatnie na nogi po wykonaniu podwójnego salta. W końcu więcej obrotów, to lepsza moc, czemu by nie spróbować i tak? – Nieźle, chyba złapałem. – Opadł delikatnie na nogi. Czuł się niezwykle lekko po tym treningu, chyba musiał wylać sporo potu z siebie, aby odczuć różnice w wadze. Otarł pot rękawem spoglądając na jego rozgrzaną żyletkę. – Ja teraz chyba odpocznę. – Rzucił krótko, po czym skierował się na skraj dziedzińca i usiadł pod ścianą spoglądając co to dalej wyczynia jego znajomy.
Ukryty tekst
Re: Posiadłość Uchiha Matsu
: 20 paź 2021, o 07:50
autor: Uchiha Matsu
Gdy tylko Uchiha skończył pierwszy trening spojrzał na poczynanie swojego kolegi. Ten również zaczął naukę jakiejś techniki. Lecz nie była mu ona znana. Mało wiedział o medycynie, szczególnie Iryojutsu, które praktykował Kamiyo. Dobrze dla niego, że będzie potrafił leczyć ludzi. Teraz uratowało im to skórę i na pewno nie jeden jeszcze raz się przyda. Matsu patrzył jak ten udaje się na odpoczynek, jednak dla jego samego to jeszcze nie był koniec, o nie. Teraz będzie musiał opanować drugie jutsu. Było to jakby wydłużenie, implementacja swojej poprzedniej techniki. Dzięki płonącemu mieczu będzie miał przewagę nad swoimi przeciwnikami, którzy wolą walkę w zwarciu. Gdyby jednak byli zbyt silni i spróbowali atakować go mocniej lub w grupie, ta nowa sztuczka przyda się jak znalazł.
Wyłożył kolejny zwój przed siebie i zaczął czytać teorię. To był podstawowy element każdej nauki. Bez niej nie byłby w stanie odpowiednio zaaplikować tej techniki. Czytał uważnie śledząc każdy krok, który musi wykonać, by dobrze udało mu się zacząć część praktyczną. Gdy skończył, zwinął do końca pergamin i odłożył go na bok. Sam zrobił kilkanaście kroków do przodu. Znalazł miejsce, które otoczone było samymi kamieniami. Nie chciał wzniecać pożaru u siebie. Tylko tego brakowało mu jeszcze na chacie.
Ukryty tekst
Tak, chyba tym razem się udało i mógł uznać ten trening za udany. Odłożył miecz na kamienie, po czym udał się do Oriego, który odpoczywał i podziwiał poczynania Uchihy. Zanim usiadł koło niego, rzucił krótkie:- Robi wrażenie co? - po czym klapnął po lewej stronie chłopaka dysząc z wycieńczenia. Musiał odpocząć i zregenerować swoją siłę witalną. Ta przyda się w kolejnej wyprawie, którą zamierzali podjąć. Z siadu położył się na plecach i podziwiał niebo, które dzisiaj było wyjątkowo czyste. Żadnego dymu nadchodzącego spoza osady, parę chmurek i ta piękna aura Kotei. Po to żył, by doceniać takie chwile. Jesień w pełni zagościła do jego krainy. Teraz tylko muszą przetrwać wojnę, która tak ciężko wisiała w głowach wszystkich mieszkańców.
- Odpoczywamy teraz i wracamy na front. Powiedz, co będziesz robił jak już to wszystko się skończy? - zapytał Matsu chcąc poznać trochę lepiej swojego kolegę. Tyle już przeżyli, a on nadal nie wiele o nim wiedział. Jego plany na przyszłość, motywacja do dołączenia do walk i stawiania życia na szali. Kamiyo, człowiek zagadka nadal krył w sobie dużo informacji, które ciekawski Uchiha chciał poznać. Tak o, po prostu, z koleżeńskiej ciekawości.
Re: Posiadłość Uchiha Matsu
: 20 paź 2021, o 16:27
autor: Kamiyo Ori
Odpoczynek po treningu jest niedocenianym elementem w rozwoju. Mięsnie mają czas, by się zregenerować, organizm może dodatkowe siły do tych procesów, podczas gdy ciało pozostaje w wygodnej pozycji. Sprzyja to też pracy umysłowej, a w tym wprawę szarooki miał całkiem sporą. Pozwalał sobie na czysty umysł podczas treningów, ale odpoczynek to był właśnie czas wszystkich jego myśli, piętrzących się w głowie. Czy był dość dobry? Co musiał zmienić, aby być lepszy? Dlaczego ten sadysta pokazuje mu płomienie, skoro on niedawno uległ poparzeniu? To wszystko i jeszcze więcej kotłowało się pod czupryną czarnych włosów chłopaczka mieszkającego w Ryuzaku no Taki.
Wszystko wyglądało, że nie będzie mu łatwo wrócić do domu. Wschód zajęły wojska Cesarstwa i droga do miasta kupieckiego mogła być poważnie zagrożona. Nawet coś wołali, że zatrzymały się dostawy, czy coś podobnego. Znów był skazany na życie w drodze, nic się nie zmieniło od czasów jego dzieciństwa, gdzie nawet wybrał się hen daleko, na odległe Watermelono, gdzie ludzie nosili kitki i dwa miecze, gdyby czasem jeden zgubili. Nie był to czas do którego jednak wracał ze szczególną nostalgią, bowiem coś tam się zdarzyło, co jego umysł wyparł. Co takiego? Nie wiem, wyparł. Naturalny mechanizm działania ludzkiej psychiki w walce z traumą. Od tego czasu tyle się zmieniło. Teraz był już prawdziwym shinobi, biorącym udział w prawdziwym konflikcie. Ślady poparzeń na jego ciele też były prawdziwe i ogólnie cała ta rzeczywistość była mocno przereklamowana. Najlepsze były jego fantazje, w których to działy się niekiedy absurdalne rzeczy z jeszcze bardziej absurdalnymi aktorami zdarzeń. Fantazja chłopaka to był worek bez dna, w którym szło się zgubić na długie godziny. Zresztą często to czynił. Tak jak i tym razem, gdy kolejne treningi jego koleżki po fachu zdążyły się już skończyć, a ten wyskoczył do niego ni z gruszki, ni z pietruszki z pytaniem.
- Yyy, tak? – To było bardziej pytanie, niż odpowiedź. Szybko się zreflektował jednak. – W sumie nie patrzyłem… Za długo. – Wziął kilka głębokich wdechów i wydechów. Lekarze na całym świecie zalecali ten proces do kontunuowania życia. Nie mogli się przecież mylić. Jego gospodarz jak to miał w zwyczaju nawiązał dalszy small-talk, którym wypełniał ciszę między wypowiedziami Oriego. On bardzo doceniał takie działanie, bo było daleko poza jego zasięgiem, jeśli chodzi o umiejętności społeczne. Teraz jak bardzo się spinał mógł z siebie wydusić jakieś złożone zdanie, czy wygłosić opinie, ale na ogół trzymał te rzeczy głęboko w środeczku, co by niepotrzebnie nikogo nie narażać. Wyglądało jednak, że przyszła kosa na kamień i sierotka została zmuszona do udzielenia satysfakcjonującej odpowiedzi, aby rozmówca nie uznał go za ignoranta. Albo co gorsza, niewychowanego.
– Najprawdopodobniej wrócę do praktyki lekarskiej w Ryuzaku. Możliwe, że też praca z rzeźbą albo kupiecka. – Odparł bez głębszego zastanowienia. W sumie puścił teraz taką bombę informacyjną, że zapewne ze strony czarnookiego padną kolejne pytania. Metaforycznie strzelił sobie w stopę, gdy skończył wypowiadać ostatnie słowo. Jeśli planował nieco słodkiego, potreningowego lenistwa, to właśnie pociąg opuścił stacje. A on został jak ostatni głupi na peronie, ściskając w pięści bezużyteczny teraz bilet.
Re: Posiadłość Uchiha Matsu
: 21 paź 2021, o 08:11
autor: Uchiha Matsu
Odpoczywając po wykańczającym treningu Matsu dychał ciężko patrząc na niebo. Kojący widok dawał mu pewien spokój wewnętrzny, którego szukał od dawna. Był zadowolony z miejsca w którym obecnie się znajdował. Ten rozdział jego historii jest zapewne przełomowym. Za długo odkładał życie shinobi na bok. Nie chciał więcej tracić czasu. Musiał skupić się teraz na stawaniu się coraz to silniejszym. Piąć się w rangach swojego rodu. Miał plan, ale aby go wprowadzić w życie, będzie potrzebował większej siły przebicia. Nie chodzi tutaj o samą potęgę, o nie. Przede wszystkim o reputacje i uznanie w swoim klanie i wiosce. Okolica ta była jego domem, ojczyzną, a on przez dwadzieścia lat nie zrobił praktycznie nic, by zostać zauważonym. Owszem odbył parę misji, rozprawił się z bandami zbójów, ale to nie miało większego znaczenia.
Teraz jego przygoda zaczynała mieć sens. Teraz będzie mógł powiedzieć szczerze, że swoimi ostatnimi działaniami zrobił więcej, niż przez te wszystkie wcześniejsze lata. Do tej pory był zwykłym szarakiem, Akoraito zaledwie. Jednak jego aspiracje obecnie zwiększyły się diametralnie. Założył sobie, że przed ukończeniem trzydziestego roku życia, stanie się potężnym Kogo klanu Uchiha. Później jednak nie spocznie na laurach i będzie dalej udzielał się w ważnych sprawach, by kontynuować swoją drogę. Wszystko to składało się na jedno założenie. By żadnej osobie z jego bliższego otoczenia, rodziny stała się jakakolwiek krzywda. Nie dopuści do tego, by znowu ktoś cierpiał na jego straży. Teraz będzie wystarczająco silny, by móc ich ochronić przed każdym zagrożeniem.
- Typowy Ori - powiedział Matsu reagując na skwitowanie młodzieńca. Nie oglądał jego poczynań z mieczem. Co za typ! Jednak teraz nie trzeba było się tym przejmować. Był zadowolony z tego, że znalazł sobie przyjaciela. Dziwny bo dziwny, ale czarnowłosy nastolatek z Ryuzaku przypominał mu kogoś z jego przeszłości. Jakby brata, którego nigdy nie miał. A może to jeszcze nie było to? Nieważne...
Podczas tych wszystkich przemyśleń przyszło mu do głowy, że powinni zebrać niedługo dupę w troki i ruszyć do centrum. Czy to siedziba władzy, czy punkt rekrutacyjny, trzeba było rozejrzeć się za kolejną szansą na misję. Trzeba było również dowiedzieć się, jak obecnie ma się sytuacja na froncie. Miał nadzieję, że ich działania dały jakiś efekt. Uszczuplili razem trochę szeregi wroga, a dodatkowo pozbyli się bezużytecznego szpiega, który wyjątkowo nie nadawał się do tej roli.
- Fajnie, że wrócisz do tego co lubisz robić. Wiem, że nie pytałeś, ale ja zamierzam zadziałać trochę w szeregach naszej rodziny. Źle się dzieje z klanem i postanowię to naprawić. Jeśli w ogóle jest to do osiągnięcia. A tak swoją drogą to ciezkie to Iryojutsu, z czym to sie je w ogóle? - zapytał z niamałym zainteresowaniem w głosie Kamiyo. To w cale nie tak, że nie mógł się doczekać by wrócić na pogorzeliska wojenne. Po prostu teraz jak już zaczął, ciężko było przestać. Miał wyznaczony cel, do którego musiał dążyć za wszelką cenę, a najlepsza doń droga, prowadziła właśnie przez pola bitewne w Sogen.
Re: Posiadłość Uchiha Matsu
: 21 paź 2021, o 14:33
autor: Kamiyo Ori
Czy to już był ten moment w ich relacji, kiedy mają jakieś wewnętrzne dowcipy, które tylko sami rozumieją? Tak chyba mógł zinterpretować słowa „Typowy Ori”. Pierwszy raz właściwie słyszał coś takiego w takim właśnie kontekście. Miał przez to mieszane uczucia, bowiem z jednej strony bardzo fajnie było sobie pożartować ze wspólnych przywar, ale z drugiej strony to czy on czasem nie obrażał szarookiego? Czy nie był to sygnał dla niego, że jest niedopasowany do tego społeczeństwa i pomimo tego całego wysiłku jaki włożył by przysłużyć się społeczeństwu oraz nie mieć powodów do ciągłego przepraszania innych, to nadal był wyrzutkiem. Pariasem. Niedopasowanym. Temat do rozważeń na zimne, jesienne wieczory. Preferowane przy kominku popijając ciepłą herbatę.
A potem nadeszła kolejna tyrada, których usłyszał z ust członka klanu Uchiha tak wiele, że mógłby ułożyć tomik small-talku i gadania dla samego gadania. Ze słów wypuszczanych przez aparat gębowy jego kompana miał już całkiem jasny obraz chłopaka. Patriota? Odhaczono. Kocha rodzinę? Odhaczono. Kocha naleśniki? Trzy odhaczenia i przy tym. To chyba dawało bingo?
Wyjątkowo jednak zakończył pytaniem, które było niezwykle niefortunne. Ale nie dla Kamiyo. Co to, to nie! Wkroczył on na temat zainteresowań chłopaka i dał mu wyraźny znak, że ten może się podzielić swoją wiedzą i pasją do nauki. Jeśli wcześniej, odurzony środkami znieczulającymi się do niego lekko uśmiechnął, to teraz wyraz jego twarzy wręcz promieniował. Oczy otworzyły się szerzej, a szeroki uśmiech, niemal od ucha do ucha wymalował się na twarzy chłopaka.
- No cóż, Iryojutsu to przede wszystkim krok dalej w rozumieniu ludzkiego ciała. Jest to wiedza medyczna uzupełniona o możliwości, jakie niesie kontrola chakry. Wpierw jednak trzeba zrozumieć jak zbudowany jest człowiek. – Zaczął swój monolog, chyba pierwszy w jego życiu. A każde słowo mówił niemal z takim zachwytem, jak Matsu wychwalał gorące mleczko i jajecznicę. – Poznanie kośćca, struktury mięśni i organów. Jest to niezbędne, aby móc cokolwiek zdziałać przy pomocy zielonej chakry, jak niektórzy nazywają czasem ten rodzaj energii, który służy do leczenia. Sama z siebie to tylko może bardziej zaszkodzić, niż pomóc więc koniecznie trzeba przebrnąć przez kolejne tomy i zwoje… - Słowotok zdawał się nie mieć końca, padło nieco terminów medycznych, jakieś narzekanie, że właściwie nie miał na kim trenować na początku, dlatego robił sobie nacięcia na skórze, by je zaleczyć i tym podobne. - … i właśnie dlatego uważam, że powinno się zdjąć podatek od środków do dezynfekcji, bo to jest w gestii całego społeczeństwa, aby ludzie chodzili zdrowi i nie roznosili różnych choróbsk, jak chociażby… - Nic nie wskazywało na to, by miało się to w końcu skończyć. Czy Matsu sobie w końcu zdał sprawę z własnego błędu? - … i jak mi powiedzieli, że jest ze mnie dupa, nie medyk i prawdziwych Iryoninów się wykuwa w ogniu walki, to podjąłem decyzje, aby… - I w końcu błoga cisza. Szare oczy czarnowłosego straciły cały blask pasji, jaki wykazywały. Czy nie powiedział za dużo? W końcu jego pobudki były znacznie płytsze, niż miłość do ojczyzny i rodziny jaką kierował się jego kolega. Czy była to forma obrazy? Obożebożebożeboże… - Yyy, przepraszam. – Wydukał krótko i rzeczowo. Za ten słowotok? Może. Za to co powiedział? Pewnie. Za to, że pokazał swoją prawdziwą twarz, chociaż matka mu zawsze powtarzała, że to cecha ludzi którzy są niewychowani i zawsze należało zachować twarz. Zdecydowanie. A potem nastąpiła niezręczna cisza, jak to zwykle z Orim bywa.