Niewielki dom Satoshiego znajdował się przy samym skrzyżowaniu dwóch ulic w jednej z biedniejszych dzielnic. Okolicę wypełniały domy mieszkalne prostych ludzi, gdzieniegdzie tylko poprzetykane kolorowymi kramami oferującymi rozmaite towary pierwszej potrzeby. Nie było tu bogatych, więc nikt nie kłopotał się z wystawianiem pięknych tkanin, zdobionych garnków i tym podobnych luksusów. Wejścia do domu strzegły pomalowane na niebiesko drzwi, z których powoli zaczynała odchodzić już farba sugerując potencjalnemu złodziejowi, że dom nie zawierał w sobie nic wartościowego. Było to jedyne zabezpieczenie, jako że żadnej formy zamka drzwi te nie posiadały, choć od środka można było je zamknąć na rygiel. Parter składał się tylko z jednego pomieszczenia i schodów na wyższą kondygnację. W rogu umieszczono małe, obudowane palenisko, zlokalizowane blisko otworu wentylacyjnego, co pozwalało na przygotowanie jakiejś strawy bez ryzyka zaczadzenia oraz niewielki stolik, przy którym ów posiłek można było spokojnie zjeść zasiadając na krótkiej i mocno zużytej już macie bambusowej. Małe okna wpuszczały relatywnie mało światła, dzięki czemu cały czas panował tu półmrok. Kilka prostych półek prezentowały niewielkie ilości jedzenia w postaci kilku porcji ryżu, wysuszonych warzyw i tym podobnych. Pod półkami stało niewielkie naczynie na wodę, zazwyczaj puste. Wchodząc po schodach trafiało się do sypialni Satoshiego - pomieszczenie wypełnione było rozwalającymi się już skrzyniami pozostawionymi przez poprzedniego właściciela oraz maty służącej do spania, położonej w niewielkiej wolnej od skrzyń przestrzeni.
Dom nie oferował wiele, ale Satoshi zbyt wiele nie potrzebował. Przynajmniej na razie.
Satoshi wyruszył spod siedziby klanu, pewnie poruszając się drogą, którą przebywał niemal codziennie w ciągu ostatnich trzech lat. Wiele się w tym czasie zmieniło, został przyjęty do klanu, opanował kontrolę chakry co pozwoliło mu na zostanie shinobim. Trzy długie lata szlifował swoje umiejętności i dziś właśnie uznał, że czas zacząć działać, dość już szkolenia. Nogi bezwiednie się poruszały, z każdym krokiem przybliżał się do swojego domu, choć jego myśli zabierały go w zupełne inne miejsca. Wspominał dotychczasowe treningi, wszystkie drobne zadania które zlecał mu do tej pory klan. Czas nadszedł na prawdziwe misje shinobi. Wiedział, że nie ma póki co liczyć na te rangi B lub C, w końcu nie wykazał się jeszcze niczym znacznym.
Nareszcie dotarł do domu. Pchnął delikatnie drzwi i wszedł do środka.
-Uff wkońcu na swoich śmieciach. Mam nadzieję że wkrótce zacznę zarabiać wystarczająco dużo żeby mieć czym ten dom wypełnić... - szepnął do siebie wyobrażając sobie rozmaite bronie, narzędzia ninja i inne tego typu rzeczy powieszone na, bądź oparte o ściany.