Dojo

Awatar użytkownika
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1910
Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa

Re: Dojo

Post autor: Jun'ichi »

Następnego dnia w Dojo pojawił się wysoki, dobrze zbudowany Hyuuga o zadbanych, długich, kruczoczarnych włosach sięgających do połowy pleców. Stanął on w drzwiach i rozejrzał się z lekkim niesmakiem wypisanym na twarzy, aż wreszcie dostrzegł leżącego pod jedną z kukieł treningowych Jun'ichiego. Wokół chłopca widać było całkiem sporo plamek krwi, która pochodziła z jego dłoni, którymi wściekle atakował drewnianego rywala poprzedniego wieczora.
Gość podszedł do chłopaka i z rękoma założonymi na klatce piersiowej kopnął chłopca w tyłek, jednak niespecjalnie się przy tym wstrzymywał, dlatego Jun niemal podskoczył na równe nogi.
C-co?! Kto?! - wydobyło się chrypliwie z jego ust, a głowa zaczęła rozglądać się za atakującym.
Och! Przepraszam najmocniej! - odpowiedział natychmiast, kiedy tylko dostrzegł białe oczy oraz czarne włosy tuż nad sobą. Mężczyzna skrzywił się z jeszcze większą odrazą, widząc odsłoniętą twarz chłopca, który widząc to od razu sięgnął po maskę i zaciągnął ją na głowę.
Do wieczora ma tu lśnić. O zachodzie dostarczą tu kwiaty, wstęgi, kadzidła oraz portret zmarłej. Ma tu być pusto, żadnych kukieł treningowych, żadnej krwi na podłodze. Lepiej weź się do roboty, będzie tu cały klan. - powiedział gość po czym odwrócił się na pięcie z zamiarem opuszczenia Dojo.
Jun'ichi przez chwilę wpatrywał się z niedowierzaniem w Hyugę, zupełnie nie wiedząc o co chodzi.
Przepraszam! Nie było mnie w osadzie od dwóch dni i... chciałem spytać kim była zmarła? - rzucił niepewnym, lekko wystraszonym głosem, klęcząc już pokornie i skłaniając lekko głowę w kierunku rozmówcy.
Mężczyzna zatrzymał się i przez dłuższą chwilę trzymał kalekę w niepewności. Możliwe że zmarła była kimś bliskim jego sercu, a może zwyczajnie nie był pewien czy jest powód by informować kogoś takiego jak Jun. Ostatecznie jednak jego głowa lekko obróciła się, a włosy odsłoniły jedno z białych oczu, w którym dało się widzieć szczery smutek.
To panienka Ayame. Popełniła samobójstwo. - po tych słowach mężczyzna najwyraźniej nie miał już zamiaru dłużej rozmawiać, dlatego ruszył pospiesznym krokiem w stronę wyjścia, pozostawiając Jun'ichiego samego z tą tragiczną informacją.
0 x
Obrazek

I do not want the sun to rise if she will not be there
Awatar użytkownika
Naoki
Gracz nieobecny
Posty: 669
Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
GG/Discord: Abur#4841

Re: Dojo

Post autor: Naoki »

Po udanych, nieco trudnych psychicznie zakupach. Zielonowłosy postanowił udać się na poszukiwania swojego towarzysza. Sam nie wiedział zbytnio jak się za to zabrać. Koniec końców nie wiedział gdzie do końca on mieszka. Jedyne miejsce jakie przychodziło mu do głowy było Dojo, do którego wcześniej go zabrał razem ze zleceniodawcami. Tam zapewne jego odnalezienie będzie łatwiejsze, nawet jeżeli nie mieszka w okolicy, powinien jakoś odwiedzać to miejsce. Zapewne chcąc zatroszczyć się o okolicę i tamten teren.
Sama podróż do tego miejsca nie trwała zbyt długo, koniec końców droga od sklepu tutaj nie należała do zbytnio krętych, a po jednym dotarciu tutaj odnalezienie się w okolicy było o wiele łatwiejsze. Chociaż moment dotarcia na miejsce raczej średnio należał do najlepszych. Sam Jun'ichi znajdował się w środku, lecz poza nim był jeszcze ktoś. Jeszcze jeden przedstawiciel jego klanu. Nie chcąc im przeszkadzać chłopiec szybko wycofał się z drzwi zostając na zewnątrz. Starając znaleźć tam sobie jakieś zajęcie, póki ich rozmowa nie zakończony się. Niestety po początkowym tonie wypowiedzi zamaskowanego chłopaka, można wnioskować, że nie był zadowolony z tej wizyty. Czyżby ostatnia miejsca aż tak bardzo na niego wpłynęła.
- Ciekawe czy chciałby wyruszyć ze mną w moje rodzinne strony. Nieco pozwiedzać i skorzystać z gorących źródeł. - powiedział, sam do siebie pod nosem Naoki. Siadając przed wejściem. By po tym zacząć wpatrywać się w niebo. Chcąc jakoś rozproszyć siebie i udawać, że nie jest świadkiem dziwnej rozmowy. Lecz po chwili mężczyzna wyszedł z budynku. Zostawiając Jun'ichego samego. Przez co chłopiec postanowił skorzystać z okazji by nie zostawiać towarzysza samego z tym wszystkim, który nie wyglądał najlepiej.
- Hej Jun'ichi. Wszystko dobrze? - zapytał, nieco przytłumionym głosem. Wcześniej pukając dwa razy w drzwi. By nie wejść nieproszonym do wnętrza. Przesadna radość i entuzjazm po udanych treningach raczej był tutaj zbędny. Przez co chłopiec w przypadku zgody na wejście, zachował spokój, pozwalając zamaskowanemu na mówienie. Chyba to byłoby najlepszy wyjściem w tej trudnej sytuacji, której zielonowłosy nawet nie znał. Lecz cała sala wygląda na ostro zużytą, tak samo jak dłonie Juna.
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie. Obrazek
Awatar użytkownika
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1910
Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa

Re: Dojo

Post autor: Jun'ichi »

Kiedy czarnowłosy Hyuga wyszedł z Dojo, Jun'ichi ciągle klęcząc na podłodze wpatrywał się w pustą przestrzeń w wejściu.
Ayame? Samobójstwo? - powtórzył łamiącym się głosem sam do siebie, nie mogąc uwierzyć że to mogło się stać naprawdę.
Dopiero po chwili w drzwiach pojawił się Naoki, zza którego prześwitywały jasne promienie słońca. Zielonowłosy wprawdzie był tu mile widzianym gościem, jednak teraz nawet jego uśmiech nie był w stanie przywrócić spokoju w sercu kaleki, który po chwili wpatrywania się w niego, zacisnął pięści i z całej siły uderzył nimi w podłogę, głowę chowając prawie między kolanami. Naoki o ile wytężył słuch, mógł łatwo rozpoznać odgłos łkania, które wydobywało się spod maski.
Dlaczego? Co się tutaj dzieje? Gdzie ja w ogóle jestem?! - ponownie łamiącym się głosem, przerywanym przez łapczywe łapanie krótkich oddechów, Jun'ichi zadał kilka pytań podnosząc jednocześnie głowę ku Naokiemu. Ten mógł dostrzec mokrą od łez maskę, którą kaleka po chwili ściągnął i odrzucił na ziemię obok siebie.
Naoki, powiedz proszę że to wszystko jest tylko złym snem. Proszę, niech wrócą te czasy, kiedy w mojej głowie nie roiło się od tylu czarnych myśli! Nie poznaję tej wioski, tego klanu... nie akceptuję tego co się dzieje... - na koniec Jun podparł się rękoma o podłogę i zwymiotował co było najpewniej połączeniem zmęczenia i stresu.
Kiedy niewielka zawartość żołądka chłopca znalazła się już na podłodze, ten podniósł raz jeszcze oczy na Naokiego, jakby oczekiwał że ten faktycznie wyrwie go z tego koszmaru.
0 x
Obrazek

I do not want the sun to rise if she will not be there
Awatar użytkownika
Naoki
Gracz nieobecny
Posty: 669
Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
GG/Discord: Abur#4841

Re: Dojo

Post autor: Naoki »

Świat nie należał do najlepszych miejsc. Szerokie zepsucie wśród ludzi działało jak trucizna. Chociaż samemu nie wiedział zbytnio co się dzieje. Kim jest ta cała Ayame i czego popełniła samobójstwo. Było to w tym momencie mało logiczne i ciężkie do zrozumienia bez dodatkowych informacji. Jednak ich pozyskanie w tym momencie nie było istotne, koniec końców Jun'ichi dalej żył i samemu potrzebował wsparcia, a nie przejmowania się jakimś trupem, który i tak świata już nie zbawi. Może to wszystko było bardzo bolesne i brutalne, ale prawdziwe.
- Ciężko mi powiedzieć gdzie jesteś, a tym bardziej co się tutaj dzieje. Chciałbym Ci z tym pomóc, lecz nie posiadam wystarczającej wiedzy, czy też umiejętności. - odparł, lekko smutnym głosem. Podchodząc powoli bliżej do plączącego kaleki, którego stan nie wyglądał na nazbyt poprawny. Niezrozumienie tego co dzieje się dookoła, chyba zbyt wiele wydarzyło się dla niego w ostatnim czasie.
- Niestety, to jest rzeczywistość. Myśli przychodzą i odchodzą, zastępują je inne. Ważne by nie dać się im pokonać, zwłaszcza że nie musisz walczyć z nimi sam. Zawsze Ci pomogę. - wypowiedział, podchodząc jeszcze o krok bliżej, samemu mając niewielki odruch wymiotny, posiadając niestety samemu kiepski żołądek. Lecz teraz przydałoby się to wszystko jakoś ogarnąć, przygotować jakiś plan, który mógłby poprawić stan samopoczucie chłopaka.
- Co byś powiedział na wybranie się w małą podróż? Mój Mistrz wyruszył już do mojej rodzinnej prowincji. Jestem pewien by Ci się tam spodobało, mógłbyś skorzystać z gorących źródeł. - dodał, po chwili, klepiąc lekko zamaskowanego chłopaka po ramieniu. Zmiana otoczenia raczej powinna wpłynąć na niego pozytywnie. Do tego w środowisku neutralnym będzie lepiej mu ogarnąć myśli, zwłaszcza wśród lepszych ludzi, którzy nie są zaślepieni swoją wyższością względem innych.
Jeżeli chcesz ja tutaj posprzątam, a ty odpocznij. - wypowiedział, z uśmiechem na ustach, pomagając Junowi wstać, o ile ten wyraził taką potrzebę. Po czym zielonowłosy zabrał się za sprzątanie tego dobytku. Nawet jeżeli Jun zdecyduje się opuścić to miejsce, należy zostawić je w odpowiednim stanie, by nie uległo niepotrzebnemu zniszczeniu. Chociaż sam chłopak miał jeszcze jedną niespodziankę dla swego towarzysza, jednak teraz to nie był najlepszy moment by pokazywać mu maskę, w końcu teraz powinien się otworzyć na innych, a nie zamykać jeszcze bardziej, widząc obok kolejną zamaskowaną osobę. Coś takiego raczej mogłoby mu wyrządzić jeszcze większą krzywdę, zamiast wywołać coś dobrego.
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie. Obrazek
Awatar użytkownika
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1910
Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa

Re: Dojo

Post autor: Jun'ichi »

Obrazek Jun'ichi otarł pot z czoła wierzchem dłoni, po czym uniósł wzrok na swojego przyjaciela. Jego oczy wciąż pełne były łez rozpaczy, jednak teraz był w stanie wydusić z siebie coś więcej niż kilka słów. Chwycił Naokiego za rękaw i spróbował przyciągnąć do siebie nieco bliżej, patrząc mu przy tym głęboko w oczy.
Tamaki miała rację. Rozumiesz? Zostałem oszukany, zaślepiony i wykorzystany! Całe życie byłem wdzięczny losowi za to, że obdarzył mnie tymi oczami, a nawet z nimi byłem ślepy na wszystko co działo się wokół mnie. Nie dostrzegałem tego jak Hyuga stają się zalążkiem wojen, przyczyną śmierci wielu istnień. Nie widziałem jak bardzo Tamaki cierpiała z powodu głupich, klanowych tradycji. Teraz jeszcze Ayame... ona jako jedyna z klanu wyciągnęła do mnie rękę. Teraz nie mam już nikogo... poza Tobą, Naoki.
Po tych słowach, kaleka z trudem, ale podniósł się na równe nogi i chociaż jeszcze przez jakiś czas wlepiał oczy w podłogę, zdawał się dochodzić do siebie.
Małą podróż powiadasz? Nie wiem czy pozwolą... - tutaj chłopak uciął, najwyraźniej samemu dostrzegając to, że kolejny raz zdanie klanu wzięło górę nad jego własnymi pragnieniami i potrzebami. Rozsądna strona jego osobowości wciąż jednak działała i zaczęła zastanawiać się jakie mogłyby być konsekwencje takiego wyjścia z wioski, na nieokreślony czas, może nawet na zawsze. Czy wtedy zostałby Nukeninem? Czy zostanie za to zabity i czy jest to warte ryzyka?
Naoki, a co jeśli to jest moje przeznaczenie? Co jeśli to na mnie spoczywa obowiązek naprawy klanu? Nie mogę tak po prostu odejść, zostawić wszystkich innych, którzy być może tak jak ja widzą, że coś jest nie tak, ale boją się lub nie mogą zaprotestować? Ja nie mam nic do stracenia. Muszę, a właściwie chcę znaleźć na to sposób. Nie wiem tylko czy uda mi się to bez Ciebie. Potrzebuję Ciebie, ale obiecuję, że jeśli tylko tego dokonam albo gdy sprawa okaże się przegrana, ruszę z Tobą gdzie tylko wskażesz. Mamy jedno życie więc nie warto tracić go na przegraną sprawę, ale warto dopóki jest nadzieja, warto walczyć.
0 x
Obrazek

I do not want the sun to rise if she will not be there
Awatar użytkownika
Naoki
Gracz nieobecny
Posty: 669
Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
GG/Discord: Abur#4841

Re: Dojo

Post autor: Naoki »

Konserwatywność nie należała do najlepszych cech jakim ktoś może być obdarzony, jednak chyba to była największa wada całych karmazynowych szczytów, wielka duma i przekonanie o własnej sile oraz wyjątkowości. Wielu osobom to nie przeszkadzało, wręcz pasowało im myślenie o tym, że są jednostkami wybitnymi ponad przeciętnymi, wszystko po to by chronić klanowe tajemnice, samych siebie. Tak jak swoje zdolności. Każda z prowincji zmagała się z innym problem, każda innej czegoś zazdrościła.
- Zapewne były i są tutaj osoby, które dały Ci nieco swej dobroci i Ci zaufały. Ojciec Tamaki, on wierzył w Ciebie i twoje zdolności. W końcu zwrócił się do Ciebie o pomoc, nie patrząc na swą dumę członka rodu. Był szczęśliwy wiedząc, że jego córka jest szczęśliwa. - odparł, ze spokojem spoglądając na chwilę wzrokiem w stronę sufitu. Chcąc przy tym znaleźć jakieś pozytywy tak kiepskich początków życia. Jednak teraz obaj byli już shinobi, nie tylko zwykłymi dzieciakami bez wpływu na otaczający ich świat. Mogli zrobić wiele, zmienić otaczającą ich rzeczywistości. Nie, zmienić nawet cały świat. Zniwelować zepsucie i sprawić, że wszystkim żyłoby się lepiej. W jedności, harmonii bez niepotrzebnych wojen. Lecz to drugie jest niemal nie do u niknienia.
- Chcąc pokoju, trzeba szykować się na wojnę. Nie uważam, że wojna, która ostatnio się odbyła znaczyła coś dobrego. Lecz takich rzeczy nie da się uniknąć, zawsze będzie ktoś kto będzie chciał walczyć i będzie dla tego żył. Tak samo jak będą ludzie chcący żyć dla pokoju i dobra innych. Teraz jednak nastał pokój. - dodał po chwili, przedstawiając tym samym swoje myśli na temat wojen. W jego głosie dało się wyczuć odrobinę bólu, jednak walk nie zawsze da się uniknąć. Czasami trzeba ponieść ciężkie brzemię, które nie zawsze jest dla każdego wygodne. Teraz jednak nie warto tym się już przejmować.
- Masz coś do stracenia, jak każdy. Własne życie. Najcenniejsze co możesz stracić. Podróż nigdy nie jest złym wyborem. Jak mówi mój mistrz, podróż pozwala poszerzyć horyzonty. Zdobyć wiedzę, której siedząc w domu nigdy by się nie uświadczyło na oczy. Tak samo pozwala zdobyć siłę. Jednak jeżeli mnie potrzebujesz, zawsze użyczę Ci swojej siły i Ci pomogę. - odparł, pomagając swojemu przyjacielowi stanąć na równych nogach. By po tym zabrać go nieco na zewnątrz, żeby złapał odrobiny świeżego powietrza, które w jego stanie będzie przydatne. Samemu momentami spoglądając na niebo.
- To niebo jest piękne. - wypowiedział, spoglądając w górę w uśmiechem na twarzy. Patrząc na czyste niebo pozbawione praktycznie chmur. W tym momencie słońce grzało tak samo dla każdego, bez znaczenia kim był, gdzie się znajdował i z jakiej rodziny się wywodził. Znajdował się pod tym samym niebem, mogąc cieszyć się z niego tak samo, jak każda inna osoba. Tylko teraz, chyba należy powoli już powrócić na właściwe tory i zając się obowiązkami, które jak nie patrzeć były ważne w życiu, tak samo jak u zwykłej osoby jak i u shinobich.
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie. Obrazek
Awatar użytkownika
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1910
Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa

Re: Dojo

Post autor: Jun'ichi »

Jun'ichi najwyraźniej potrzebował zwykłego wsparcia, bo wpatrywał się w Naokiego niczym w świętego, który zstąpił z nieba obdarzając go swoimi mądrościami. Wprawdzie słowa które wypowiedział były proste i zrozumiałe, jednak dla kaleki znaczyły bardzo wiele również dlatego, że były skierowane bezpośrednio do niego, do zwykłego popychadła z którego uczuciami nikt się do tej pory nie liczył.
Przez dłuższą chwilę chłopiec milczał, jakby intensywnie się nad czymś zastanawiał. Wreszcie jednak spróbował podnieść się na równe nogi i chwycić Naokiego za dłoń, którą objął dwiema rękoma i mocno uściskał.
Jestem wdzięczny za Twoje wsparcie i nie odtrącę Twoich rad. Nie odrzucę też jednak swoich przekonań, dlatego widzę tylko jedno wyjście z tej sytuacji. Opuszczę wioskę, wyruszę z Tobą w podróż i stanę się silniejszy, o wiele silniejszy. Wtedy wrócę do osady i dołożę wszelkich starań, by klan Hyuga odrodził się na nowo, jako rodzina pełna nie tylko dumy, siły i wspaniałych tradycji, ale przede wszystkim dobroci i zrozumienia dla potrzeb każdego z osobna. Zapewne minie wiele czasu zanim dojdę do tego etapu swojego życia, ale będę szczęśliwy mając przy sobie takiego przyjaciela jak Ty, Naoki. - po tych słowach na twarzy kaleki pojawił się delikatny uśmiech, po którym chłopak otarł resztki łez z twarzy i zażartował z tego, że pora wracać do swoich obowiązków. W głębi duszy wciąż odczuwał niesamowity ból po informacji odnośnie panienki Ayame, jednak na tą chwilę nie było żadnego sensu by leżeć na ziemi i wypłakiwać oczy. Chłopak chciał wypełnić swoje obowiązki, dowiedzieć się prawdy na temat tego tragicznego zdarzenia, a następnie wypełnić obietnicę którą dopiero co złożył przed sobą i Naokim.
0 x
Obrazek

I do not want the sun to rise if she will not be there
Awatar użytkownika
Ichiro
Gracz nieobecny
Posty: 203
Rejestracja: 2 lip 2019, o 19:17
Wiek postaci: 15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: young_madara.png

Re: Dojo

Post autor: Ichiro »

0 x
Obrazek

Icirek | Itemy | #FF6600
Awatar użytkownika
Naoki
Gracz nieobecny
Posty: 669
Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
GG/Discord: Abur#4841

Re: Dojo

Post autor: Naoki »

Po dość ciekawej rozmowie i złożeniu paru obietnic, niestety trzeba było wrócić do smutnej codzienności i dokończyć sprzątanie dojo przed smutną ceremoniom pożegnania tragicznie zmarłej młodej kobiety, która sama wtargnęła się za swoje życie. Dla nikogo nie było to łatwe, jednak sprzątanie nie zajęło zbyt długo. Po czym nastała właściwa część pogrzebu, na której zjawili się się bliscy zmarłej i co, niektóre osoby z klanu. Dumne ze swojego przynależenia do klanu. Jednak co było w tym najdziwniejsze nie posiadali ze sobą ciała zmarłej, a jedynie kamienną płytę z jej imieniem. Fakt, klan hyuuga posiadał rygorystyczne formy pochówku i samo dojo stanowiło bardziej symbolikę, tak samo jak ta tablice, stanowiła symbol ciała, a jej prawdziwe ciało zostało już zapewne spalone by razem z nim zniknęły tajemnice klanu. Całą ceremonia trwała około dwóch godzin, po czym goście opuścili dojo z dość dziwnymi minami, które pojawiały się za każdym razem jak spojrzeli na Jun'ichiego.

Chociaż po tym wszystkim nastał ponowny czas na odpoczynek przed budynkiem i powolne rozmyślania nad losem tego co powinno być dalej. Sam chłopak miał nadzieje, że jego przyjaciel nie będzie martwił się swoimi krewniakami.
- Dobrze. Najpierw chciałbym Ci pokazać moje rodzinne strony. Spodobają Ci się gorące źródła. Może jest u nas nieco zimniej i bardziej górzysto, ale to czyni Daishi wspaniałą prowincją. - powiedział, z uśmiechem na ustach. Łagodnym i spokojnym głosem, wracając do wcześniejszych rozmów, na które nie było zbytnio czasu w pośpiechu przygotowań. Chociaż co było najdziwniejsze w tej chwili? Kobiety głos nawołujący zielonowłosego do siebie. Pierwsza reakcja chłopaka pochodziła z jego instynktu, lekki strach i zdezorientowanie. Nikt zbytnio go tutaj nie zna, poza paroma osobami, ale jej głos nie pasował do wcześniejszych kobiet. Stąd lekkie przerażenie.
- To nieco dziwne. Ja pójdę porozmawiać, a ty jeszcze odpocznij. Zaraz wrócę do Ciebie. - powiedział do Jun'ichiego. Z wyraźnie wymalowanymi emocjami na twarzy.
Po czym powoli się podniósł z ziemi by skierować się na drogę, a następnie w stronę dziwnej kobiety. Posiadając przy tym wiele pytań, jakie chciałby jej zadać. Chociaż nie dostał na to zbytnio szansy. Bowiem ta od razu powiedziała mu po co przybyła, było to lekko zadziwiające.
- Rada? Zadanie dla mnie? - zapytał, mocno zaskoczonym głosem czując się przy tym zdezorientowany. Jakie zadanie mógłby posiadać jego klan dla kogoś o jego umiejętnościach, dodatkowo zadając sobie tyle trudy by odnaleźć go w obecnej prowincji.
- Ja właśnie wracałem do Daishi. Wyruszyłem razem z moim mistrzem do Ryuzaku no Taki i w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się tutaj. Wyruszył parę dni temu, pozwalając mi zostać tutaj nieco dłużej. Czy on wskazał Ci miejsce, gdzie możesz mnie znaleźć? - dodał dość szybko, wyjaśniając fakt, jakim cudem znalazł się tutaj, mimo że powinien być gdzie indziej. Chociaż teraz to nie miało żadnego znaczenia, zwłaszcza że musiał szykować się powoli w drogę.
- Ja... Zaczekaj. Chciałbym żeby mój przyjaciel wyruszył razem z nami, nie masz nic przeciwko? - zapytał się, w sumie nawet nie czekając zbytnio na odpowiedź.
Po czym delikatnie skłonił się w stronę rozmówczyni w geście przeprosin i wrócił na moment do Jun'ichiego.
- To ktoś z mojej wioski. Przybyła tutaj bo mają dla mnie zadanie. Więc muszę wyruszyć do domu. Chyba nie będzie lepszej okazji byś ruszył razem ze mną, prawda? - powiedział, wyciągając w stronę Jun'ichiego dłoń. W geście nawiązania współpracy, oraz by pomóc mu podnieść się z ziemi. Oczywiście o ile on na to się zgodził, wrócił razem z nim do dziewczyny. Ponownie lekko uginając przed nią karku.
- To jest Jun'ichi. Wyruszy razem z nami i pomoże mi w zadaniu. - powiedział, przedstawiając swojego zamaskowanego towarzysza. Stawiając przy tym rozmówczynie przed faktem dokonanym. Celowo używając w wypowiedzi tez twierdzących, a nie pytających. Ograniczając jej tym samym pole do manewru w wypowiedzi. Teraz jednak sobie uzmysłowił, że samemu nie ma pojęcia z kim rozmawia, samo stwierdzenie, że wysłała ją rada wystarczyła by ograniczyć wstępne pytania, jakie chciał jej zadać, które jednak przez jej prostą wypowiedź dość szybko zmieniły swoją formę.
- Wiesz może czego dotyczy to zadanie? Moje umiejętności shinobi nie są zbyt imponujące, większość członków naszego klanu jest znacznie silniejsza ode mnie. I kim właściwie jesteś? - zapytał się, chcąc dowiedzieć się nieco więcej na temat tego zadania, fakt samemu nie spodziewał się, że kobieta może posiadać jakieś większe informacje na jego temat. Jednak w przypadku drugiego pytania miała większe pole do manewru, w końcu dotyczyło bezpośrednio jej osoby, a sama siebie raczej zna dość dobrze. Teraz pozostaje kwestia przygotowania się do wyruszenia, a także nadzieja, że to zadanie nie okaże się samotną wędrówką.
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie. Obrazek
Awatar użytkownika
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1910
Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa

Re: Dojo

Post autor: Jun'ichi »

Obecność Naokiego podczas przygotowań do uroczystości oraz podczas samego pogrzebu, pozwoliły Jun'ichiemu zachować względny spokój. W środku nada czuł ogromny ból i żal, a kiedy spoglądał na twarze kolejnych członków klanu, zdawało mu się jakby patrzył na winnych śmierci Ayame.
Wreszcie kiedy wszystko dobiegło końca, chłopiec pozostał z zielonowłosym sam przed budynkiem Dojo, które być może widział ostatni raz w życiu. Kaleka brał głębokie oddechy świeżego powietrza, jakby próbował dobrze zapamiętać ten zapach, tą świeżość górskiego powietrza oraz samo uczucie jakie towarzyszyło spokojnemu odpoczynkowi w własnej wiosce.
Ciszę przerwało pojawienie się tajemniczej dziewczyny, której okrzyki wybiły z równowagi nie tylko Naokiego - co było wyraźnie widoczne - ale i samego kalekę, który sam był zaskoczony tym, jak daleko ów niewiasta zapuściła się od swojej osady, by poinformować Naokiego o przydzielonym mu zadaniu.
To chyba bardzo ważne zadanie, skoro przebyła taki kawał drogi. Lepiej dowiedz się o co chodzi, Naoki. - powiedział Jun wpatrując się w podchodzącą do nich dziewczynę.

Po kilku chwilach Jun'ichi patrzył jak Naoki wraca w jego stronę. Sam uśmiechnął się i skinął głową, kiedy zielonowłosy poinformował go o tym, że chyba właśnie nastał czas wyruszenia z wioski.
Chyba masz rację. Wezmę swoje rzeczy i ruszamy w drogę. - odpowiedział podnosząc się z drewnianego schodka, na którym siedział. Po tym udał się do swojego zakątka w Dojo, skąd zabrał drewniany kij, wszelkie drobiazgi potrzebne w podróży, spakował to w wygodniejszą torbę i stawił się przed Dojo, kiwając znacząco głową do swojego towarzysza.
0 x
Obrazek

I do not want the sun to rise if she will not be there
Awatar użytkownika
Ichiro
Gracz nieobecny
Posty: 203
Rejestracja: 2 lip 2019, o 19:17
Wiek postaci: 15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: young_madara.png

Re: Dojo

Post autor: Ichiro »

0 x
Obrazek

Icirek | Itemy | #FF6600
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Dojo

Post autor: Kakita Asagi »

- Hyuuga Hiromitsu.
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Sayuri
Posty: 99
Rejestracja: 6 gru 2019, o 20:28
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nikusui

Re: Dojo

Post autor: Sayuri »

Sayuri tak naprawdę nie nie lubiła zimy. W sumie, jakby się jej zapytać, jaka pora roku jest najgorsza, powiedziałaby, ze żadna. W każdej znajdywała coś, co pozwalało lubić, czy też kochać, ten stan. W zimę, kiedy śnieżny puch przykrywał drzewa, czy też szron osłaniał niezwiędnięte rośliny, potrafiła cieszyć się tym widokiem. Tak samo teraz, kiedy przyroda budziła się powoli do życia po zimowym śnie, kiedy kolory nabierały wyrazistych, intensywnych barw. Taka była kolej rzeczy i dla dzieciaka ważne było to, by widzieć same pozytywy takich sytuacji.
Wiara czy tradycje pozwalały zachować równowagę. Wyglądało na to, że i Sayuri to rozumie, dlatego brała sobie głęboko do serca słowa matki czy ojca. Już głęboko zakorzenione miała poczucie tego, by przynosić rodzinie samą dumę, a nie zawód. Rzecz jasna wiązało się to z pewnymi konsekwencjami, o których młoda Hyuuga teraz nie myślała, a które gdzieś tam kiedyś przeleciały przez jej ucho. Chociażby jak aranżowane małżeństwa. Widząc jednak, jak szczęśliwi są jej rodzice, nie sądziła, by i jej taki los nie był pisany. Być może wciąż była to naiwność dziecka, które tak naprawdę wie jeszcze mniej, niż zdaje sobie z tego sprawę.
Ranki wczesnej wiosny wciąż przypominały o niedawnej zimie. Sayuri nauczona była nie przesypiać całego dnia i dość wcześnie wstawała z łóżka. Tak było i tym razem. Zwłaszcza, że miała pojawić się w dojo i to nie w towarzystwie swojego ojca, z którym do tej pory przyszło jej trenować. Czerwonowłosa, niewielka dziewczynka miała wrażenie, jakby w środku dojo było chłodniej, niż na zewnątrz. Być może było to złudzenie, które spowodowane było faktem, że w zamkniętych pomieszczeniach zazwyczaj jest cieplej. Oddech Sayuri stał się powolny i płytszy, niż zazwyczaj. Każdy kolejny wdech jakby na moment przeszywał jej płuca, chcąc zmusić ją do odwrotu. O nie! Nie z nią takie numery. W końcu kunoichi nie powinna bać się takich rzeczy, czyż nie? Zwłaszcza, że jako dziecko dość szybko znajdywała różnicę w spotkaniu z troską i wrażliwością, a, jakby to nazwać, twardą ręką - choć nie takiego stwierdzenia przecież używali.
Dziewczynka stawiała kroki odważnie, chociaż baczny obserwator spokojnie zauważył, że były one dość ciężkie, jakby gdzieś tam ze sobą walczyła. Nie czuła się zagrożona. Wrażenie ten sprawiał fakt, że starała się wyjść jeszcze poważniej, niż w rzeczywistości wyglądała. A ciężko było wyglądać poważnie, kiedy policzki prawie nabierały koloru twoich włosów. Presja, jaką czuła, była widoczna niemal gołym okiem. To w końcu dzieciak, który pierwszy raz wyleciał spod skrzydeł ojca. Z kolei ten rzeczywiście traktował ją pobłażliwie i więcej uwagi przywiązywał do treningów z jej starszym bratem.
Patrząc swoimi jasnymi oczyskami na siedzącego mężczyznę, przełknęła ociężale ślinie. Nie spuszczała z niego wzroku, to byłaby w końcu oznaka słabości, a przecież nie są tu po to, by zrobić jej krzywdę - właśnie to sobie powtarzała. W pewnym momencie się zatrzymała, trzymając ręce prosto wzdłuż swojego ciała i pochyliła się w geście powitania, oczywiście nisko, by oddać należny szacunek mężczyźnie, który zapewne wiele zdążył już przeżyć. I potem się zaczęło. Niemal bez słów, bez pochwał, bez zachęt. Robiła coś albo dobrze, albo źle, nic pomiędzy. Być może to nawet ją bardziej motywowało, bo gdzieś w głębi tej malutkiej główki tliła się nadzieje, że zaraz jakaś pochwała poleci. Chcąc nie chcąc, była tylko dzieckiem i każde dziecko na to oczekuje. I nieważne czy końcowo to dostanie. Mrzonki dziecka rządziły się własnymi prawami. Ale była Hyuuga i robiła to wszystko też w dużej mierze dla swojej rodziny, a nie dla własnych zachcianek.
Oddech czerwonowłosej był szybszy, ale równie płytki, co w momencie, kiedy weszło do dojo. Powietrze jednak już nie uwierało tak bardzo w płucach. Ciało się rozgrzało i było gotowe do dalszego treningu. Dlatego jej oczy niemal rozbłysły, kiedy jej nauczyciel, Hiromitsu-senpai, chciał jej pokazać coś nowego. Stanęła na prosto, wycofując się o jeden krok i dając przestrzeń swojemu senseiowi. Patrzyła uważnie. Każdy ruch, jaki wykonał, był niesamowicie płynny i lekki. Jednocześnie był również stabilny i mocny. Połączenie, które każdy Hyuuga powinien znać. Tę harmonię, której Sayuri wciąż się uczy. I to też miała być taka lekcja, przynajmniej w mniemaniu czerwonowłosej.
- Tak jest, Hiromitsu-senapi. - odpowiedziała spokojnie, jednak dość wysokim głosem, jak na dziecko w tym wieku przystało. Do tego jednak Hyuuga też byli przyzwyczajeni. Nie była w końcu pierwszym szkolonym dzieckiem.
Nie narażając się dłużej na to chłodne, pozbawione emocji spojrzenie, również przybrała standardową dla Hyuuga pozycje do walki. W końcu to była podstawa i nie sądziła, by wyszło jej to źle, nawet jeśli brzmiałoby to jak przechwałki. W końcu ojciec nie posłałby jej tutaj, gdyby kompletnie nic nie potrafiła. Fundamenty były ważne, bez tego nie mogłaby pójść dalej.
Następnie dziewczynka, w głowie studiując przebieg tego szybkiego pokazu, chciała go odtworzyć jak najlepiej - oczywiście nie tak szybko, jak mężczyzna. To za pierwszym razem byłoby niewykonywalne. Postawiła jednak krok nogą, zeszła do niższej pozycji, w tym samym czasie pamiętając o uniesieniu prawej ręki nad głowę. Następnym krokiem było ruszenie do przodu i uderzenie lewą ręką, jednocześnie się podnosząc i unosząc na palcach stóp. I tu zawiodła, niestety. W momencie, kiedy próbowała zaatakować dłonią i podnieść się, mieszcząc swój ciężar ciała na placach stóp, jej zachowanie równowagi postanowiło się z nią zabawić. Tym sposobem nie potrafiła utrzymać się na placach, gwałtowny ruch dłonią to uniemożliwił, jak i niekontrolowanie przenoszenia ciężaru ciała. I upadła. Na te zimne deski, których chłód już nie był tak dokuczliwy. Mimo to nie zamierzała się z nimi zaprzyjaźnić, więc szybko oderwała dłonie od podłogi i postawiła się na równe nogi. Upadki to część drogi, a przynajmniej chciała w to teraz wierzyć. Gorzej było spojrzeć na uczącego ją Hyuuge, chociaż może ten brak emocji byłby w tej sytuacji niczym ratunek. Nie zauważyłaby w nim zażenowania czy też złości. Jednak wolała poczekać, nieco niepewnie spoglądając swoimi oczyma w jego, czekając na ewentualnie uwagi bądź nakaz dalszego trenowania, by sama w którymś momencie doszła do tego, co musi zrobić, żeby osiągnąć tę harmonię.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Dojo

Post autor: Kakita Asagi »

- Hyuuga Hiromitsu.
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Sayuri
Posty: 99
Rejestracja: 6 gru 2019, o 20:28
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nikusui

Re: Dojo

Post autor: Sayuri »

Pewnym było to, że wszelakie tradycje, które swoje korzenie miały setki lat od dziś, w wielu przypadkach zaczynały zanikać. Dla wielu podążanie ścieżką, jaką wyznaczyli przodkowie, nie było niczym ekscytującym czy godnym pochwały. Z dnia na dzień coraz więcej było zdań, że człowiek chce żyć po swojemu, niekoniecznie zawsze przestrzegając zasad. Zapewne wiele razy pojawiły się głosy, które krzyczały, że sztywne zasady i tradycje zabijają osobowość i trzymają w sztywnych ramach. Sayuri nie należała do tego grona. Uważała, że te wartości są niezbędne do poznania samego siebie, a przede wszystkim nadają jakiś porządek temu wszystkiemu. Bez tego mógłby zapanować chaos, chociaż dziecko w tym wieku zapewne nie ubrałoby tego tak dobrze w słowa. Najważniejsze, że w tej całej etykiecie i kulturze, jaką reprezentował Ród Uchiha, odnajdywała się w stu procentach i ani przez chwilę nie czuła się tłamszona czy ograniczona.
Młoda Hyuuga jeszcze nigdy nie miała okazji odwiedzić Dojo, które należałoby do innego Rodu czy też do Samurajów, o której przecież każdy słyszał. Dziewczynka była jednak ciekawa większych ilości informacji. Jednak, tak czy siak, powinna się skupić na własnym rozwoju, a nie wtykaniu swojego małego, zadartego jeszcze nosa tak, gdzie może się nie pojawić jeszcze przez kilka dobrych lat.
Czy doceniała małomówność swojego nauczyciela? Niekoniecznie, aczkolwiek wychowana była w ten sposób, że potrafiła to na swój sposób zrozumieć. Rzeczywiście, teoria nie grała tutaj pierwszych skrzypiec, bo te obszerne wpisy mogła przeczytać w licznych zwojach. Zresztą, wiele razy już miała takie wykłady ze strony ojca. Nie wspominając o tym, że nim zaczęła treningi, wiele razu chowała się za pniem drzewa, by słuchać i obserwować to, co działo się na szkoleniu jej brata. Plusem był fakt, że wiedzę chłonęła dość szybko, trochę wolniej samą praktykę, ale wciąż nad tym pracowała i na dobrą sprawę nie odstawała od swoich rówieśniczek jakoś szczególnie. Oczywiście jej ojciec doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że mają dodatkowego widza na treningach z synem, ale nigdy jej nie przegonił. Chyba był nawet trochę dumny, że córka przejawia zainteresowaniem tą dziedziną życia. Mimo tego, że jak każdy ojciec, wolałby jej nie widzieć w otwartej walce na śmierć i życie, w końcu to co innego niż sparing. Być może to sprawiło, że czerwonowłosa postanowiła uczyć się również medycznych jutsu. A może po prostu miała do nich smykałkę?
Tak, zdecydowanie Hyuuga byli wyjątkowi na swój sposób. Rzecz jasna jak wiele innych Rodów, ale przez swoją historię, Ród ten zdawał się niezwykle potężny. I tak był, przynajmniej w oczach Sayuri. Nim te jednak ponownie stały się zdeterminowane, by ponownie przejść do tego samego ćwiczenia, nie zabrakło krótkiej reprymendy. I nawet nie chodziło o błąd w układzie, jaki zaprezentowała, a o to, w jaki sposób się do mężczyzny zwróciła. Jej błąd, oczywiście, ale jak to dzieciak, nie miała w zamiarze urazić swojego nauczyciela. Musiała więc szybko, jak została tego nauczona, okazać należyty szacunek.
- Oczywiście, sensei. Nie chciałam Hiromitsu-sensei urazić, to się nie powtórzy. – zapewniła, na koniec kłaniając się nisko. Dobrze, że była jedynie dzieckiem, bo pewnie teraz zgoniłaby się w myślach, a tak to powiedziała na głos to, co uważała za słuszne. I jak tylko się wyprostowała, zauważała, że wzrok mężczyzny nie jest już aż tak zimno przeszywający, więc ponownie nabrała pewności siebie. Nie miała żalu – takie pomyłki trzeba było wyłapywać, a im wcześniej, tym lepiej.
Sayuri skinęła głową na znak zrozumienia i ponownie przeszła do demonstracji sekwencji ruchów, jakie jej mężczyzna wcześniej zaprezentował. I tak, tak doświadczony wojownik jak on mógł zauważyć wszystko, nawet delikatne zawahanie. Zapewne dziewczynka też chciałaby kiedyś dojść do tego poziomu, ale tymczasem powinna najpierw nauczyć się kontrolować własne ruchy. I nauczyć się współgrać z otoczeniem. Nim jednak podjęła kolejne próby, w dojo pojawił się ktoś jeszcze. Inny Hyuuga, którego imienia niestety nie znała. Skinęła jednak głową w geście powitania i odprowadziła wzrokiem mężczyznę. Nim z jej gardła padło jakiekolwiek pytanie, czy to dotyczące tego przybysza, czy też zwoju, Hiromitsu-sensei rozwiał jej wątpliwości.
Zadanie? Mi? Szybkie myśli przebiegły przez głowę Sayuri. Krótkie zdziwienie było doskonale widoczne dla doświadczonego Hiromitsu. Obawiała się? Nie. Chyba była trochę podekscytowana i zwyczajnie zaskoczona, nic więcej. I rzeczywiście, zbieg okoliczności był trochę dziwny, ale dziesięciolatka raczej się w to nie zagłębiała. Zadania to zadanie, a skoro mężczyzna nie oponował, to znaczy, że wyszły jakieś rozkazy z „wyższej półki”.
- Wiem, Hiromitsu-sensei. Oczywiście wykonam zadanie i udam się tam jak najszybciej. – zakomunikowała i ponownie skłoniła się nisko. Więcej miała się dowiedzieć na miejscu, dlatego jeśli mężczyzna nie oponował przed jej wyjście, opuściła dojo energicznym krokiem. Jej oddech wciąż był nieco przyśpieszony, ale już nie tak jak podczas rozgrzewki. Upewniła się, że w swojej torbie ma to, czego potrzebuje, aczkolwiek nie sądziła by wiosenne pracy wymagały ich użycia. Co jak co, ale mimo swojego wieku zdawała sobie sprawę z tego, że nikt nie pośle jej na misje, gdzie musiałaby stanąć do walki. Jednak, jak to ninja, powinna upewnić się o swoim zaopatrzeniu.
I tak, dziesięciolatka wyszła z Dojo, zostawiając Hiromitsu-sensei i ruszając do świątyni, która raczej każdemu mieszkańcowi Shiroi-iwa jest znana. Sayuri miał okazję być tam kilkukrotnie, głównie za sprawą matki. Tym razem jednak pojawi się tam bez rodzicielki.

z/t
0 x
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Domy mieszkalne”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości