Misae
Posty: 1537 Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
GG/Discord: Misae#1695
Post
autor: Misae » 20 cze 2023, o 18:12
꧁꧂
Rodzinna rezydencja Misae to jedno z tych domostw w Samin, obok którego ciężko przejść choć przez chwilę nie zatrzymując się, by podziwiać kunszt architektonicznego dzieła sztuki. Piękny, wyniosły i dopracowany w najmniejszym nawet calu. Ogromna rezydencja zajmuje spory teren w jednym z centralnych części obszaru mieszkalnego obok innych domostw wysoko postawionych członków klanu Yamanaka. Razem z nimi tworząc piękny obrazek.
Hinori i Meduki dbają aby scheda po ich przodkach rozrastała się w sile i chwale. Obecnie pod ich opieką jest teren, w którego skład wchodzi kilkanaście pokoi, jedna duża oraz mniejsza łaźnia, sala treningowy i dwie kuchnie. Nie można również zapomnieć o obszernym ogrodzie i niewielkiej sadzawce w jego centrum. Wszystko zaprojektowane zgodnie z zasadami sztuki. Nie ma wątpliwości, że aby zapanować nad takim terenem potrzebne jest wiele par rąk, które wszystko jakoś ogarną. Jedną z nich była matka jej najbliższego sercu przyjaciela Minoru. Właśnie tak ich los się złączył. Przez przypadek, zwanych przez innych ckliwie przeznaczeniem. Skąd pieniądze na takie luksusy? Jest to pokłosie aranżowanych, dobrze zaplanowanych małżeństw. Jeśli nie umiesz sam pomnożyć swojego majątku znajdź dobrą swatkę, która o to zadba za ciebie.
Powrot do domu nie był łatwy. Nie chodziło nawet o rozmowę z Keiko. Prawdziwym wyzwaniem było zmierzyć się twarzą w twarz z rodzicami. Miała wiele rzeczy do zaktualizowania. Minęły dwa lata od jej ostatniej wizyty. Musieli się ogromnie martwić, a jedynie informacje jakie dostawali do plotki ze świata. Nic dokładnego. No i powrót Aiko naświetlił im więcej.
Rozmowa była ciężka. Prezenty niewiele im pomogły. Po dużych emocjach udało się w końcu rozladować napięcie. Pomogło to, że Misae została na jakis czas w domu i nie opuszczała rezydencji. Udało się to.
To był jeden ze spokojniejszych dni. Wiosna rozkwitała w pełni. Przesiadywanie w rodzinnych stronach było dobra okazją aby chociaż rozwinąć swoją znajomość przedstawicieli paktów. Skoro dostała szansę od losu chciała z niej czerpać i dowiedzieć się jak najwięcej się uda. Nie wymagało to spacerów, a przynajmniej na samym poczatku, nim zdecyduje się wezwać największych z przedstawicieli paktu, zwłaszcza tej najbardziej niszczycielskiej.
Yamanaka uznała, że sala treningowa będzie dobrym miejscem do rozpoczęcia ćwiczeń. Tomoe wiedząc już co się święci zdecydował się pozostać w sypialni swojej pani. Tam było ciepło, wygodnie i bez gadów. Hatfu.
Białowłosa rozsiadła się wygodnie na macie. Wiedziała od czego zacząć nim zacznie wzywać innych. Rozpoczęcie pracy zawsze musiało zacząć się od prawdziwych „delegadów”. Nacięła koniuszek palca i złożyła kolejno pieczęcie raz po razie uzupełniając cały skład Szwadronu Super Cool Komando Jaszczurów Alfa. Pierwszy pojawił się Bosu, zaraz po nim Pikushi, Ganko i niczym wisienka na torcie między obecnych wbiegła Egao.
- W czym możemy ci pomóc, Misae-san? - zapytał Bosu siadając obok swojej ludzkiej koleżanki. W tym samym czasie Egao i Pikushi zaczęli się bawić i ganiać po sali, wymijając się między drewnianymi kukłami treningowymi, tworząc swoisty bieg z przeszkodami. Ganko stał na środku ze skrzyżowanymi łapkami przytakując coś sobie.
- Dzień dobry - uśmiechnęła się pogodnie - potrzebuję waszego wsparcia. Chcę poznać jak najwięcej przedstawicieli paktu i przyda mi się wasze dobre słowo i rady - wyjaśniła. Bosu skinął głową dając jasno znać, że rozumie.
- Skoro tak, to możesz zacząć od Shizena i Guresu. Guresu jest bardzo sypatyczna, tylko nie komentuj jej tuszy, a Shizen. To taki duży spryciarz! Udaje, że nie umie mówić, ale nie daj mu się zwieść. Pochwal jego łuski, a będzie łatwiej - skinęła mu głową. Mieć takie źródło informacji to był skarb, którego nie dało się wycenić. Wstała na chwilę, dając im gestem głowy znać, że mają zaczekać. Wyszła na moment by wrócić z tacą pełną jedzenia - owoców, warzyw i różnego rodzaju mięsa, nie mówiąc o słodkich napojach i herbatach. Wszystko po to aby miło im się siedziało i rozmawiało…
I dokładnie tak spędziła kolejne dni. Korzystając z wiedzy i rad najlepszych pod słońcem gadów zaczęła poznawać i nawiązywać relacje z pozostałymi przedstawicielami paktu. Nie ze wszystkimi było łatwo. Każdy był inny i do każdego musiała mieć inne podejście, ale otwarte serce pozwalało jej załagodzić liczne różnice kulturowe i zaskarbić sobie sympatię. Najbardziej związała się z Redi, która okazała się być wyrozumiałą przyjaciółką oraz Meiyo, z którym jakiś czas temu połączyła ją przysięga krwi - zajęli oni miejsce w jej sercu zaraz za szwadronem. Oczywiście przy niektórych gadach była zmuszona do opuszczenia okolic domu - ich rozmiar mógłby skutkować ogromnymi zniszczeniami, a tego nie chciała dokładać. Już wystarczyło, że i tak dołożyła im bardzo wiele zmartwień w domu, nie było sensu tego pogłębiać.
Ku swojemu pozytywnemu zaskoczeniu Tomoe zaczął się przyzwyczajać do towarzystwa.Pomagał tutaj fakt, że Szwadron był chętny i cierpliwy w oswajaniu fenka, az ten zaczął z chęcia przyjmować od nich przysmaki.
Był jednak jeden trudny moment. Dobrze. Nie jeden trudny. Jeden najtrudniejszy. Musiała wezwać summona, który do teraz na pewno śnił się w koszmarach pewnego jegomościach.
- Kto mnie wzywa… Ty… - z ogromnych połaci tłumu wyłonił się stwór niepojętej wręcz wielkości. Swoimi złotymi oczętami lustrował otoczenie, aż wypatrzył osobę, która w porównaniu do niego była niezwykle mała. Gad uśmiechnął się złośliwie
- Tak, ja…- zaczęła Misae gdy jej przerwano, głębokim, lodowatym kobiecym głosem.
- No proszę, słyszałam, że ten tchórz został pozbawiony zwoju. - zaśmiała się na koniec cynicznie Koya
- Czy to prawda, że zabiłaś tamtych ludzi w wiosce? - Yamanaka wpatrywała się w stwora starając się ze wszystkich sił zachować zimną krew, a ta, co tu kryć, aż mroziła się w żyłach na widok tego chodzącego koszmaru. Koya wyszczerzyła się niewinnie
- Których? Musisz być baaardziej precyzyjna, o których zabitych ludzi, ci chodziło - patrzyła wyzywająco, widocznie testując limity swojego nowego rozmówcy
- Niewinnych ludzi w Daishi
- Nie ma czegoś takiego jak niewinni ludzie. Są tylko tacy, co głośniej krzyczą i stawiają mniej oporu - gad przeciągnął swoje długie łapy ospale, nie odrywając lodowatych oczy od Misae
- To co zrobiłaś było niewybaczalne - odparła twardo białowłosa
- Cieszę się, że doceniasz moje wysiłki. Wspaniale się rozmawia, ale tutaj, mnie chyba jeszcze nie było… - nie czekając na odpowiedz odwróciła się i ruszyła w kierunku tylko sobie znanym, gdy tylko zatrzymała się węsząc intensywnie. Jej jaszczurze gały zatrzymały sie na fenku, który w panice próbował skryć się w krzakach -… a co tak smakowicie pachnie, wyglądasz na przekąskę do schrupania - zaczęła sunąć w jego stronę, gdy nagle w panice zdała sobie sprawę, że nie ma władzy nad własnym ciałem. Najpierw zatrzymala się w miejscu, a potem coś nakazało jej się obrócić łbem w kierunku Misae
- TY! - syknęła rozwścieczona - Co to ma być?!
- Zamilkniesz teraz! - warknęła równie groźnie Yamanaka, patrzyła na nią tak intensywnie, że gad na chwilę stracił odrobinę animuszu. Odzyskała go dopiero gdy coś nakazało jej przyłożyć sobie swoje długie pazury do pokrytej łuskami szyi - Nikt nie ma prawa tknąć Tomoe. Zrobisz mu krzywdę, a rozpłatasz sobie za chwilę osobiście gardło. Jesteś tu, bo wezwałam cię ja i to moich poleceń masz słuchać. To co zrobiłaś było niewybaczalne, ale nie zamierzam uciekać jak poprzedni powiernik paktu. Gdy poproszę o pomoc będziemy współpracować. Gdy ty poprosisz o pomoc, ja pomogę wam. Będziesz miała szansę na pewno nie raz pokazać swoją potęgę, ale jeśli tylko postanowisz skrzywdzić niewinnych… - pazury zagłębiły się w łuskach o krok od przerwania ich ciągłości-…nie muszę dokańczać - widać było, że to pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. Koya milczała przez dłuższą chwilę, po czym jej ciało zaczęło dygotać w coraz mocniejszym śmiechu.
- Masz jaja dziecko. Dobrze. Zobaczymy co będziesz w stanie mi zaoferować. Masz moją ciekawość. Może nie zjem cię jako pierwszej - mimo śmiechu jej wzrok mówił jedno - ona również była śmiertelnie poważna a groźba nie była bezpodstawna.
Panie spotkały się jeszcze dwukrotnie nawiązując jakąś nić porozumienia, choć o sympatii… ciężko było mówić w tym przypadku.
0 x
BeeBee-Hachi
Moderator
Posty: 721 Rejestracja: 27 gru 2019, o 14:39
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Tetsuro/Zankoku
Post
autor: BeeBee-Hachi » 21 cze 2023, o 00:00
To był jeden ze spokojniejszych wieczorów. Nasza bohaterka po wielu tułaczkach wróciła do domu, w końcu mogła spędzić trochę czasu z rodzicami. Ci byli bardzo zadowoleni, że wróciła i choć nie spodziewali się, że wróci z informacją o weselu, to przyjęli to ciepło. W końcu to był jej wybranek, więc czemu mieliby stanowić jakiś problem.
To była pora kolacji, wszyscy razem siedzieli przy stole i jedli, co ostatnimi czasy nie było zbyt częste, dlatego też należało to celebrować. Na stole było wino, mnóstwo jedzenia zarówno słodkiego jak i słonego, tak żeby trafić w gusta każdego. No i były też ulubione dania każdego członka rodziny. Rozmowa kwitła, w końcu rodzice chcieli dowiedzieć się co tak właściwie działo się u ich córki przez ostatni czas, kiedy to podróżowała po świecie i ryzykowała życie ratując świat.
Nagle do drzwi rozległo się pukanie. Głowa rodziny, czyli ojciec naszej bohaterki, udał się otworzyć drzwi i po chwili wrócił w towarzystwie tajemniczego gościa. Była nim członkini rady - Yamanaka Aiko. Ubrana była w codzienne szaty a jej twarz zdobił delikatny makijaż.
- Hinori-san, Meduki-san, czy mogłabym na chwilę porwać waszą córkę? - jej głos był delikatny, choć zdawało się, że jest lekko przejęty. Oboje rodziców przytaknęli, spoglądając na Misae. Skoro sama radna przybywa osobiście, to kolacja może chwilę poczekać.
Zdawało się, że Aiko zna tę posiadłość, gdyż dosyć szybko skierowała się w stronę ogrodów, gdzie usiadła sobie przy sadzawce i spojrzała w niebo na świecące gwiazdy. Dopiero po chwili milczenia przerwała ciszę i spojrzała na Misae.
- Misae-san, Jak się czujesz w domu, po tak długiej nieobecności? - zaczęła od zawiłego pytania. Do czego zmierzała? Co chciała osiągnąć? To zapewne dowiedzą się dopiero w dalszej części konwersacji. Póki co trzeba było przebrnąć przez wstęp. Aiko zdawała się być lekko poddenerwowana, więc to nie wróżyło nic dobrego. No ale może prostu była zmęczona całym dniem pracy? W końcu trwały właśnie ostanie szlify negocjacji z klanem Uchiha, a że to ona zajmowała się sprawami zagranicznymi, to całość negocjacji i korespondencji spadła na jej barki.
Yamanaka Aiko
Yamanaka Aiko
0 x
Misae
Posty: 1537 Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
GG/Discord: Misae#1695
Post
autor: Misae » 21 cze 2023, o 20:48
Jaszczury już na dobre zadomowiły się w domu białowłosej. Dostały nawet specjalny futon dla siebie, gdy mogły zostać na noc w pokoju swojej nowej przyjaciółki. Rodzice początkowo zaskoczeni dowiadując się kim są łuskowate istoty przyjęły je z wszystkimi honorami. Nawet sam Meiyo zasiadł swego czasu przy stole przy którym obecnie siedziała cała rodzina i cztery małe potworki, które pałaszowały właśnie owocowe dania siedząc na wysokich instalacjach z poduszek, aby sięgały łebkami odpowiednio wysoko.
Niestety rodzinną wieczerzę przerwało pukanie. Misae spojrzała znacząco na całą czwórkę.
- Dobrze, dobrze, będziemy czekać w pokoju - odetchnął ciężko Bosu dając znać skinieniem głowy, aby cała grupka się zebrała i czmychnęła niezauważenie do sypialni swojej przyjaciółki.
Przez ten czas do pomieszczenia wszedł Hinori wraz z zaskakującym gościem. Nikt nie spodziewał się Aiko, jednak wszyscy przyjęli ją z odpowiednimi honorami - wszak członek rady.
Misae skłoniła głowę w geście przywitania
-Dzień dobry, Aiko-san - przywitała się spokojnie. Gdy usłyszała, że to ona jest osobą, z którą radna chce porozmawiać Yamanaka starała się kryć zdziwienie, jednakże gdy uzmysłowiła sobie, że może być to związana ze znanym w rodzinie tematem połączyła kropki. To by wyjaśniało zdenerwowanie kobiety. Bez zbędnej zwłoki ruszyła za nią i usiadła obok na ławce przy sadzawce. O tej porze roku wszystko wyglądało w ogrodzie bajecznie. Za dwiema paniami potuptały cztery krótkie łapki, należące do Tomoe. Ten czuł się wyjątkowo swobodnie przy gościu, nawet usiadł obok i wpatrywał się w Aiko wielkimi brązowymi oczętami. Choć wydarzenia z Turnieju były dla niego ciężkie pamiętał, że to ramiona Aiko go uratowały. Fenki miały dobrą pamięć do dobrych ludzi.
-Dobrze, już tęskniłam za bliskimi i swoim własnym łóżkiem. To był dobry czas aby wypocząć i nabrać sił... - uśmiechnęła się pogodnie. Nie chciała mówić, że dusza podróżnika powoli zaczynałą budzić się do życia wołając za nową przygodą... nie po tak długiej nieobecności... Zastanawiała się dokąd ta rozmowa poprowadzi.
0 x
BeeBee-Hachi
Moderator
Posty: 721 Rejestracja: 27 gru 2019, o 14:39
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Tetsuro/Zankoku
Post
autor: BeeBee-Hachi » 21 cze 2023, o 21:25
Misae zadomowiła się w swoim domostwie, po tak długim czasie dobrze było choć na chwilę wrócić. No i nie wracała sama, z każdej wyprawy wracała w większym gronie, najpierw Tomoe, teraz gromada jaszczurów. Co będzie następne? Bijuu? Radna wyszła na ogród i pogłaskała fenka po głowie, widać było, że go pamiętała, nawet sięgnęła do swojej torby i wyciągnęła z niej jakąś brązową kulkę, którą podała zwierzaczkowi. Ten szczęśliwy wziął ją do pyszczka i uciekł gdzieś w krzaki, zajadać się swoim przysmakiem.
- Nie chcę być wścibska, ale dobrze czuję, że w twoim pokoju są jacyś malutcy shinobi? - uśmiechnęła się w stronę dziewczyny, a następnie spojrzała na niebo, ogromny księżyc powoli wspinał się na sam szczyt otoczony przez lśniące gwiazdy. To był piękny wieczór. Jej spokój niestety trwał chwilę, szybko spoważniała i spojrzała na Misae.
- Misae-san, przychodzę w sprawie klanu Uchiha. Niedawno przybyło poselstwo zaprezentować warunki dotyczące waszego ślubu z Masahiro-sama. Jako rada rozważamy dosyć mocno ich przyjęcie. Mam nadzieję, że się cieszysz z tego powodu. Jak widziałam cię w Sogen, wydawałaś się szczęśliwa w jego towarzystwie. - Zaskakującym było, że mówiła o miłych rzeczach a na jej twarzy dalej malował się smutek. Musiało być w tym coś jeszcze, jakieś drugie dno, którego jeszcze nie odsłoniła.
- Nie wiem czy słyszałaś już plotki, ale przychodzę do ciebie z ważnymi informacjami, więc prosiłabym abyś mnie uważnie wysłuchała. - spojrzała dziewczynie prosto w oczy i zrobiła na chwilę pauzę, tak aby zrozumiała powagę całej sytuacji.
- Mur odgradzający nas od nieznanych regionów upadł. Z plotek wynika, że został zniszczony przez ogromną bestię. Podejrzewamy Bijuu. To nie jest jednak najgorsze. Przez wyrwę w murze przeszły tysiące ludzi zza muru i kierują się w stronę Kotei. Przybywam do Ciebie, gdyż znam twoją duszę podróżniczki i poszukiwaczki przygód. Rozumiem też jakie uczucia w tobie panują. Masz tam bliskich, jednakże przychodzę z prośbą, nie z rozkazem, a z prośbą. Pozostań proszę w domu. Klan Uchiha jest naszym sojusznikiem, więc wyślemy im odpowiednie wsparcie. Nie chcemy jednak abyś się narażała i ruszała tam. Wiemy, że rozkazu i tak byś nie posłuchała... - jej głos był przejęty. Co mogło być zaskakujące, w końcu Aiko była wprawnym politykiem, umiała zagryźć zęby i mówić ze spokojem. Czyżby aż tak bardzo ją ta sprawa przejmowała?
Yamanaka Aiko
Yamanaka Aiko
0 x
Misae
Posty: 1537 Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
GG/Discord: Misae#1695
Post
autor: Misae » 21 cze 2023, o 22:09
Nie doceniła swojej rozmówczyni, bo kiedy zapytała o czterech małych ninja Misae otworzyła szerzej oczy. Zamilkła na chwilę, po czym odetchnęła głębiej. Nie było sensu kłamać. Nie w tym klanie. Więcej zyska grając w otwarte karty
-Bosu, chodźcie! - zawołała w kierunku swojego domostwa, po czym ponownie wróciła spojrzeniem do Aiko -Proszę się tylko nie wystraszyć Aiko-sama. To moi przyjaciele, których poznałam w czasie moich podróży - ostzregła koniec końców nie wiedząc jak kobieta zareaguje na grupę gadów, a te przybiegły wyjątkowo szybko. Z typową dla siebie zwinnością ustawiły się naprzeciw pań, zmuszając fenka do zajęcia miejsca na kolanach Misae.
-Bosu, Egao, Pikushi i Ganko. To Aiko-sama. Jedna z członkiń Rady Klanu. - przedstawiła wszystkich sobie. Ganko przyjrzał się kobiecie po czym wszystkie lekko się ukłoniły. W ich społeczności też działało coś takiego, więc wiedział, że przyszło im poznać kogoś ważnego.
-Dzień dobry, miło poznać - powiedział. Cała czwórka zasiadła przysłuchując się rozmowie, która już po chwili stała się niezwykle poważna. Nie do końca rozumiały co zostało powiedziane, ale widząc reakcję Misae, która wydawała się zupełnie nie zwrócić uwagi na początkowe dobre wieści, bo te przykryte kolejnymi ciężkimi sprawiły, że kobieta zbladła jak ściana. Spodziewała się, że Aiko nie przychodzi z niczym miłym, ale to wprawiło ją w osłupienie. Zacisnęła pięści na materiale swojej szaty, wbijając spojrzenie w złote futerko fenka.
-Aiko-sama... nie mogę tutaj siedzieć wiedząc, że tam tysiące ludzi będą cierpieć. Nie po to tyle trenowałam by zostać w rezydencji otoczonej tyloma wygodami, gdy wiem, że mogę pomóc. Aiko-sama... gdyby nie moja dusza podróżnika w czasie minionego Turnieju zginęłoby wiele osób. Gdyby mnie tam nie było... - ucięła zdając sobie sprawę, że lepiej nie nazywać rzeczy po imieniu, jednakże Aiko na pewno dobrze zdawała sobie sprawę, kto uratował jej życie spod gruzów i ta jednostka siedziała właśnie przed nią. Gdyby nie bycie włóczykijem rada straciłaby ważną osobę. Niesamowicie ważną.
-Czy jeżeli nie będę stać w pierwszy, szeregu, a chociaż wesprę zaplecze medyczne, będę mogła się udać? Proszę - mówiąc ostatnie słowo uniosła głowę i spojrzała kobiecie prosto w oczy.
0 x
BeeBee-Hachi
Moderator
Posty: 721 Rejestracja: 27 gru 2019, o 14:39
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Tetsuro/Zankoku
Post
autor: BeeBee-Hachi » 21 cze 2023, o 22:39
Kiedy tylko Misae zawołała swoich jaszczurzych przyjaciół, te wybiegły z jednego z korytarzy. Jak się okazało, nie trzeba było na nie czekać, bo i tak przysłuchiwały się całej rozmowie. Ustawiłī się ładnie w szeregu i razem skłoniły. Aiko przyglądała się im i choć pierwszy raz widziała inteligentne jaszczury, to nie przeraziło ja to. Być może to nie był pierwszy raz, kiedy obcowała z paktowymi zwierzętami. Później nadszedł ten mniej przyjemny moment rozmowy. Informacje przyniesione przez Aiko byłī tragiczne, a sama Misae nie mogła zrozumieć i przyjąć decyzji rady. Na szczęście jaszczury wiedziały co trzeba zrobić.
Delta Szwadron Super Cool Komando Jaszczurów Alfa, robota jest! - Bosu wydał polecenie swoim jaszczurkom, które od razu zabrały się za przygotowania. Nawet jeśli Misae nie może iść, to one godnie będą reprezentować jej imię!
- Niestety, Misae-san, rada podjęła decyzję o tym, że nie chcemy abyś pojawiła się tam w żadnej formie, nawet jako medyk na zapleczu. Doniesienia mówią o przerażającej przewadze atakujących. W mieście odbędzie się rzeź, tam nie będzie zwycięzców... - przez chwilę Aiko ponosiły emocje, dlatego też przerwała swoja wypowiedź i wzięła ze dwa głębsze wdechy. Ochłonęła i spojrzała na księżyc, przez chwilę milcząc.
- Nie chodzi nawet o planowany ślub. Arisu-sama jest teraz w podróży, Rada skupia się na wielu różnych sprawach, bo na świecie dzieje się dużo. Klan potrzebuje kogoś z doświadczeniem, kogoś kto jak ty zwiedził świat, kogoś kto przekuje tę wiedzę w naszą przyszłość. - jej głos był spokojny i opanowany. Widać było, że zbiera się do czegoś, co niechętnie chciała powiedzieć, ale chyba została przyciśnięta do muru i nie miała wyboru.
- Misae-san, w imieniu rady klanu Yamanaka, zakazuję Ci wyruszać do Sogen. Pozostaw to proszę w rękach innych członków klanu, zaufaj swojej rodzinie. Nasz klan zrobi wszystko, aby podnieść szanse naszego nowego sojusznika. - kobieta chyba powiedziała wszystko, co mogłoby w jakikolwiek sposób zadziałać na Misae. Teraz to była tylko jej decyzja. Przystanie na prośbę swojej przełożonej, czy może jednak złamie rozkaz i pójdzie za głosem serca, czy pójdzie ratować Kotei po raz kolejny?
Yamanaka Aiko
Bosu
Yamanaka Aiko
0 x
Misae
Posty: 1537 Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
GG/Discord: Misae#1695
Post
autor: Misae » 22 cze 2023, o 20:41
Bosu szybko przejął pałeczkę zbierając grupę maluchów do wymarszu. Misae momentalnie zmarszczyła brwi.
-Zostańcie! - rozkazała nieco ostrzej niż zamierzała, szybko się zreflektowała i dodała dużo łagodniej -Zostaniecie, nie znacie ani drogi, ani was nie puszczę jeżeli sytuacja jest tak ciężka - słychać było troskę w jej głosie. Zależało jej na tych małych urwisach a wysyłanie ich tam to było jak wyrok śmierci. Choć wiedziała, że są zaradne, to skoro sytuacja wyglądała tak powaznie, jak było to widać po Aiko, puszczenie ich nie wchodziło w rachubę.
Słuchała z uwagą wypowiedzi Aiko liczą, że gdzieś tam pojawi są iskierka nadziei. Niestety z każdym kolejnym słowem Misae coraz mocniej traciła nadzieję, że będzie dobrze, aż padły magiczne słowa "Zakazuję". Chrzanić to. Jakie życie było proste gdy mogła sama o sobie decydować i być tam gdzie była potrzebna, gdzie ludzie cierpieli. Irytowała się o tyle mocniej, że wiedziała, że decyzja zapadła i skoro dotychczasowe argumenty nie skłoniły ich do zastanowienia, to nie ma szansy na negocjacje.
-Rozumiem - odpowiedziała beznamiętnym tonem, wstając na równe nogi i trzymając w ramionach malego fenka. Skłoniła nisko głowę -Proszę o wybaczenie, ale pójdę się położyć - powiedziała dając kobiecie chwilę czasu na reakcję, po czym ruszyła w kierunku swojego pokoju wskazując gestem dłoni gadom, aby ruszyły za nią. Tak, zamierzała iść do pokoju, tak zamierzała się położyć, nie, daleko jej było do snu.
0 x
BeeBee-Hachi
Moderator
Posty: 721 Rejestracja: 27 gru 2019, o 14:39
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Tetsuro/Zankoku
Post
autor: BeeBee-Hachi » 22 cze 2023, o 20:52
Jaszczurki niechętnie się zatrzymały. Widać było po nich zapał godny wojowników. W ich umysłach szykowały się już na wojnę i były gotowe zabijać ludzi, aby tylko Misae była bezpieczna. W końcu tak mówił ich pakt, powiernik paktu jest jednym z nich i ma być bezpieczny. No ale rozkaz był jasny, miały się zatrzymać, dlatego też zgodnie z wolą Misae, udały się tam gdzie chciała. Aiko nie powiedziała nic więcej, zapewne jej było równie ciężko co dziewczynie. Doskonale rozumiała jej uczucia, wiedziała, że ciężko jest zostawić potrzebujących, jednakże w tym momencie chłodne kalkulacje wzięły górę. Radna odprowadziła dziewczynę spojrzeniem, a następnie udała się do pokoju, w którym jeszcze chwilę temu odbywała się kolacja. Tam zaczęła rozmowę z rodzicami dziewczyny. Jeżeli możnaby to nazwać rozmową, gdyż odbywała się ona bez słów, jedynie z pomocą tajemnej zdolności klanu Yamanaka. Dlatego też Misae mogła jedynie czuć, że Aiko jeszcze przez jakiś czas przebywała w jej salonie, a następnie wyszła, pozostawiając całą rodzinę w samotności. To nie był dobry wieczór, ale czasami takie rozmowy musiały się odbywać. Dla dobra klanu.
Yamanaka Aiko
Bosu
Yamanaka Aiko
0 x
Minoru
Posty: 832 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 22 cze 2023, o 22:13
Dom Misae, kiedy właściwie był tutaj ostatnio? Chyba wtedy, gdy wraz z bratem przychodzili pomagać mamie w pracach przy ogrodzie. Tenjinie, ileż to wiosen minęło od tego błogiego czasu. Myśl ta spowodowała, że Minoru tym chętniej zaczął podziwiać domostwo w jakim wychowywała się jego przyjaciółka. Po pierwsze była ogromna, nie to co domek w którym żyła rodzina Rakuraiów. Minoru dałby sobie rękę uciąć, że mieli pokoje, które nie były używane od lat. Do tego jeszcze ten przepych. Gdyby, już nie tak młodemu, Rakuraiowi udało się sprzedać kilka z tych ozdobnych okien, mógłby rodzicom postawić nowy dom. Świat jednak nie był sprawiedliwy i nie każdy mógł mieć to co posiadają inni. Skupił się, aktywując swój szósty zmysł, chcąc odnaleźć przyjaciółkę. Nawet po latach rozłąki, każde z nich potrafiło rozpoznać drugie, jeszcze nim ich oczy zdążyły wyłapać drugie w tłumie. Był to jeden z symboli więzi jaką mieli między sobą. A przynajmniej tak to zawsze odbierał Minoru. Wyczuł ją, w jednym z pomieszczeń. Jeśli dobrze pamiętał, był to jej pokój. Lecz nie była tam sama, miała towarzystwo i to dość liczne.
- Dziękuję Kitamura-sama. Za wszystko, za wiarę we mnie. Jeśli pozwolisz, dalej udam się sam. Wolałbym by Misae dowiedziała się wszystkiego ode mnie. - Uśmiechnął się do niej tym swoim ciepłym uśmiechem. Jeżeli dla radnej mógł się wcześniej wydawać wystraszony i niepewny, teraz nie było śladu po tamtym Minoru. Sam nie potrafił powiedzieć dlaczego, ale myśl, że zaraz ją zobaczy powodował że wszystkie troski i obawy uchodziły w niebyt. Czy aż tak za nią tęsknił?
Odczekał chwilę, aż radna oddali się. Oczywiście śledził jej kroki, nie chcąc by ta szpiegowała go gdzieś zza rogu, jak jakiś zboczeniec. Nie widział się z Misae dwa… a może to były już trzy lata? Chciał by mogli porozmawiać oni tylko we dwoje. Nie ruszył jednak do drzwi. Nie ruszył również do okien jej pokoju. Nie była sama, nie chciał jej przeszkadzać. Wiedział, że rozpozna go, jeśli nawet nie teraz, to za jakiś czas. Przyjdzie do niego, miał taką nadzieję. Za tym pomysłem stał jeszcze jeden powód, w domu nie mogliby czuć się swobodnie. A tak, mogli się udać w jakieś ustronne miejsce i porozmawiać. Dlatego też stanął w miejscu, gdzie ona mogłaby dostrzec go wyglądając przez okno, a on mógł dostrzec ją, gdyby wyjrzała przez te. Poprawił jeszcze swoją fryzurę i przeczesał rękoma brodę, chcąc nadać jej chociaż odrobinę ładu, by wyglądać dzisiaj choć odrobinę mniej jak… no jak on.
- Ah, gdybym tylko potrafił szturchnąć ją w jakiś sposób w głowie. - Mruknął pod nosem, czując jak każda minuta dłuży mu się niemiłosiernie. Jaka właściwie była by to technika? Ninjutsu, genjutsu, fuinjutsu, a może jakaś z super technik klanu Yamanaka? Nie wiedział i nie posiadał takiej techniki i nie mógł nic z tym zrobić. Pozostało mu jedynie czekać. Więc, czekał.
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Misae
Posty: 1537 Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
GG/Discord: Misae#1695
Post
autor: Misae » 23 cze 2023, o 13:52
Misae zasiadła w pokoju. Czuła, że radna siedziała jeszcze na terenie domu, ale nie dane było usłyszeć o czym rozmawiali. Cholerne Yamanaki. Misae była wściekła. Bardzo walczyła ze sobą, aby zaraz nie wybuchnąć. Jak oni mogli. Skoro wiedzieli jak emocjonalnie do tego podchodzi zostawienie jej by siedziała w domu i czekało było co najmniej okrutne. Miała zdolności i moc aby pomóc w sposób istotny. Dlatego tak bardzo nie chciała wracać. Od pierwszej wyprawy gdy zasmakowała wolności pojęła, że nigdy więcej nie chce zostać zamknięta w klatce. Była tam gdzie była potrzebna, pomagała w szpitalach w różnych regionach świata, ba! Brała udział w wydarzeniach, które zmieniały bieg losu świata. Dlatego tak dobrze było jej w Klepsydrze. Miała wsparcie, przyjaciół i swoje miejsce, a z drugiej strony nikt nie patrzył jej na ręce. Była wtedy kiedy ją potrzebowali, a gdy nie, mogła sama decydować o swoim losie. Oddałaby za nich życie, a ich słowo zmieniłoby jej życie.
Zacisnęła pięści bo pojęła jedno.
Opadła ciężko na łóżko.
Słowa klanu nie miały już dla niej takiej mocy. Była, bo wiązała ją przeszłość i więzy krwi. Lecz jej nici przeznaczenia przez tą dekadę znalazły inne, z którymi zaczęły tworzyć stały splot i nie była to Saimini, nie było to nawet Kotei - tam sprawa była zbyt świeża by na stałe namieszać w ciągłości więzów. Poczuła silne ukłucie w sercu. Co jeżeli dała ponieść się zrywowi serca i sama założyła na siebie łańcuch? Skryła twarz w dłoniach, chcąc na moment zniknąć. Musiała wszystko przemyśleć.
Czwórka małych przyjaciół spojrzała po sobie. Nie wiedzieli co powinni teraz zrobić, jak się odezwać. Pikushi nawet przestał buszować po pokoju i przekomarzać się z Ganko, który starając się zachować kamienną twarz próbował udawać, że nie widzi jego poczynań. Bosu układał ich sprzęt, mając z tyłu głowy, że mimo wszystko może się przydać, nie zamierzał odpuścić tematu tak łatwo. Egao zerkała mocno zmartwiona po wszystkich. Była zagubiona. Najmłodsza, najmniej rozumiała co się dzieje. Pomoc przyszła z zaskakującej strony - Tomoe rozprostował łapki, po czym praktycznie z miejsca wskoczył na mebel, na którym leżała kunoichi. Misae poczuła jak coś zwija się w kłębek na jej brzuchu, a zaraz po tym coś innego wspięło się na łóżko i wcisnęło w jej przestrzeń przy jej szyi delikatnie skórzastymi łapkami obejmując jej policzek. Poznała w nich Tomoe i malutką Egao. Uśmiechnęła się delikatnie. Jedną dłonią zaczęła gładzić futerko liska, z drugą przytuliła do siebie małą jaszczurkę odsłaniając twarz. Było to ogromne wsparcie, którego potrzebowała w tym momencie. Odetchnęła głęboko uspokajając myśli.
- Co wy na kolejną podróż do Kotei? - zapytała kątem oka zerkając na ich pyszczki, w szczególności gdy dodała szeptem -...wspólną ? - uśmiechnęła się zaczepnie. Jeżeli myśleli, że uda im się ją zatrzymać, to nie wiedzieli z kim się mierzą.
Gady spojrzały po sobie. Pikushi od razu zaczął zacierać łapki. Podobała mu się wizja buntowniczego podejścia. Jego dusza chochlika radowała się ogromnie.
Ekscytację przerwał głos Bosu, który zdecydował się jako najbardziej doświadczony w grupie sprawdzić czy nikt ich nie podsłuchuje. Jak ogromnie dumny był z siebie gdy okazało się, że faktycznie ktoś niepowołany kręcił się po okolicy.
- Misae-san, jakiś podejrzany typ stoi pod twoim oknem, czy mamy z nim porozmawiać? - zaczął Bosu znacząco patrząc na podejrzaną osobę. Reszta od razu zaczęła się zbierać i już po chwili cała czwórka wisiała na parapecie obserwując tajemniczego jegomościa z okna, będąc gotową do ewentualnego wymarszu. Byli gotowi pokazać obcemu, że to miejsce jest pod pieczą godzich łap.
Yamanaka nawet nie podnosiła się z wygodnego łóżka. Była zbyt zirytowana zaistniałą sprawą z Murem, a zarazem zbyt podekscytowana swoją spontaniczną decyzją. Złożyła tylko dłoń w pieczęć, by sprawdzić czy wspomniany typ jest faktycznie niebezpieczny, czy może to jakiś włóczęga, który chwilę będzie stał licząc na darmową ciepłą strawę by zaraz pójść. Gdy sprawdziła sygnaturę chakry otworzyła szerzej oczy, a na jej usta wyskoczył pełen ulgi uśmiech.
- Spokojnie, to przyjaciel - wyjaśniła łagodnie, patrząc po mordkach obecnych - zaraz go zawołam - mrugnęła do nich okiem. Złożyła kolejną pieczęć.
- Jak będziesz tak stał, to ci plecy przewieje. Wchodź - odezwała się żartobliwie w jego głowie.
Minęło tyle czasu. Powinna być na niego zła. Miał być w Shigashi i na nią czekać. Mieli się spotkać, mieli sobie wszystko wyjaśnić, a ten przepadł gdzieś nie wiadomo gdzie. Minęły dwa lata. A jednak to co czuła to ogromna radość, że zobaczy przyjaciela, który był w jej życiu niemal od zawsze. Zawsze mogła na niego liczyć. Nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo go teraz potrzebowała, musiała z kimś porozmawiać i o to był. Stał pod jej oknem niczym w pięknej balladzie czekając na wpuszczenie.
- Tylko nie straszcie go od razu, nie sądzę, aby spotkacz wcześniej wam podobnych
- Możemy wrócić do siebie jak chcecie spokojnie porozmawiać - Bosu przeniósł spojrzenie z okna na kobietę.
- To prawda Misae-san, nie chcemy ci przeszkadzać - zagadnęła nieśmiałym głosikiem Egao
Yamanaka pokręciła głową.
- Spokojnie, zostańcie. Przydacie mi się potem w planowaniu. A jak niechcący zrobicie mu potem psikusa to nie będę krzyczeć - mrugnęła okiem do Pikushi'ego - Ufam mu. Wy też możecie. - zachęciła ich i wstała. Wskazała gestem dłoni by zajęli miejsce na swoim przygotowanym łóżku - Jesteście teraz moją rodziną - dodała z pogodnym uśmiechem.
Czekała aż brodacz dowlecze się do niej. Jak tylko przekroczy próg jej pokoju ta planowała porządnie się do niego przytulić. Tak dawno go nie widziała, że zasługiwała na takie przywitanie... on troszkę też.
0 x
Minoru
Posty: 832 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 24 cze 2023, o 00:41
Nie był pewien ile czasu tak stał w tym samym miejscu, jedynie od czasu do czasu zmieniając pozycję, przenosząc ciężar ciała z jednego biodra na drugie. Mówił, że był gotowy czekać na nią tyle ile będzie musiał? Powoli zaczynał zmieniać zdanie. Każda minuta dłużyła mu się miłosiernie, a gdy pierwsza ekscytacja opadła i wkradła się nuda, było jeszcze gorzej. Gdy dorzuci się do tego bolące od stania w miejscu mięśnie, to wychodziła mieszanka wybuchowa. Nie chciał jednak udać się do niej, chciał by to ona odnalazła jego. Dlaczego? Chyba jedynym powodem było to, że sobie tak po prostu uwidział. Dla zabicia, choć odrobiny, czasu śledził co też dzieje się tam w jej pokoju. Śledził ruch dwóch źródeł chakry, które zbliżyły się do jego przyjaciółki. Wyczuwał jeszcze jedną, która poruszała się po jednej trajektorii, w tą i na zad. Reszta wydawała się bardziej stacjonarna. Gdy nagle coś się wydarzyło. Cztery punkciki chakry zaczęły poruszać się, kierowały się w kierunku ściany, a już po chwili Minoru mógł dostrzec cztery nieduże sylwetki, wystające z okna. Poprawka, stojące na oknie.
- Cóż ona znów sprowadziła do swego domu?! - Bąknął pod nosem, spodziewając się wiele przedziwnych historii i jeszcze dziwniejszych umiejętności. Założył, że były to jakieś bojowe zwierzęta, być może kierowane umiejętnościami jej klanu? Może właśnie patrzyła na niego ich oczyma? Minoru już nic by nie zdziwiło w tym cudacznym i niebezpiecznym klanie. I tak patrzyli na siebie nawzajem, a Rakurai dostrzegał coraz więcej szczegółów sylwetek stojących na parapecie osobników. Sapnął ciężko, czując jak zaczyna boleć go głowa, od natłoku przemyśleń, jakie kołatały się po jego głowie na temat gadzich istot w pokoju Misae. Bo tak, Minoru mógł dostrzec, że istoty stojące na parapecie od pokoju Misae mieli zaiste gadzie cechy.
Wtedy też, w jego głowie, rozległ się znajomy głos. Zdziwienie, wywołane niespodziewanym zjawiskiem, ustąpiło w ułamku sekundy, zastąpione ekscytacją. Na jego twarzy wykwitł szeroki uśmiech, jakby złapał spełniającego życzenia djina.
- Hej piękna, zaraz będę u ciebie, tylko zabierz proszę swoje zwierzątka. - Odpowiedział jej, nie będąc pewnym czy może go usłyszeć. Klan Yamanaka chyba nigdy nie przestanie go zaskakiwać. Wydawali się niekwestionowanymi władcami umysłów, wiedzącymi wszystko o wszystkich. Minoru ruszył przed siebie, pokonując dzielący go od okna przyjaciółki, dystans w kilka sekund. Przez całą drogę starał się zmyć ze swej twarzy ten głupkowaty uśmiech. I udało mu się tego dokonać dopiero gdy zatrzymał się przed jej oknem. Specjalnie podszedł do niego w taki sposób, by on nie mógł zobaczyć jej, ani ona jego. Mimo tego, że czuł się podekscytowany, nie był pewien jak rozpocząć tą rozmowę. Bo to że będzie trudna, nie pozostawiało dla niego złudzeń. Dlatego też, chciał zrobić coś głupiego, coś co mogło nadać trochę luźniejszy ton, przynajmniej początkowi rozmowy. Wskoczył więc na parapet, uprzednio upewniając się, że wszystkie stworzonka czmychnęły z niego. Był przy tym, niczym jeden z tych błędnych rycerzy, którzy odwiedzali damy swego serca.
- Jam ci twój rycerz, przybyłem na twe wez... - Zaczął żartobliwie, lecz urwał w pół słowa widząc jej twarz. Zmieniła się, bardzo. A jednocześnie była taka sama. Zamknął więc usta, czując że nie wypada mu żartować w tej sytuacji i obdarzył ją swym ciepłym uśmiechem. Przestąpił przez próg okna, lądując na podłodze jej pokoju.
- Hej… - Rzucił dużo niższym tonem głosu niż zwykł mówić i już miał coś jeszcze dorzucić, gdy kobieta wpadła mu w ramiona. Czuł jak wtula się w niego z całą swą siłą. Minoru odwzajemnił uścisk, opierając swoją głowę o jej.
- Kopę lat. - przerwał ciszę w końcu ciszę, zmuszając się by ja puścić. Lubił czuć zapach jej perfum, jak i ciepło jej ciała. Wiedział jednak, że nie mogą trwać tak wiecznie. No chyba, że by chciała… ale była obiecana innemu, więc Rakurai rozumiał, że nie wchodziło to w rachubę.
- Ty pierwsza, czy ja? - Zapytał, odsuwając się od niej i rozglądając się za jakimś miejscem by usiąść.
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Misae
Posty: 1537 Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
GG/Discord: Misae#1695
Post
autor: Misae » 24 cze 2023, o 13:10
Oczywiście, że Misae usłyszała odpowiedź przyjaciela… jakby się nad tym zastanowić, to chyba nigdy nie miała okazji wytłumaczyć mu jak działają jej rodowe zdolności. On też nigdy nie pytał a potem nie było ku temu zbyt wielu okazji. Oczywiście ostrzegła gadzich przyjaciół. Zdeydowanie nigdy nie stracili tego połączenia jakie między nimi było bo ona pomyślała o tym, nim ten zdążył powiedzieć. Zawsze o krok od siebie, od tak wielu wielu lat.
W końcu gdy zdecydował się wskoczyć do jej pokoju przez okno uśmiechnęła się bardzo szeroko.
-Aż tak źle wyglądam, że zabrakło ci słów? - zażartowała znikając w jego objęciach -Wiesz, że mam drzwi, prawda? - zapytała tylko dla pewności, skoro zdecydował się na skorzystanie z tak niecodziennego wejścia. Jej rodzice doskonale go znają, a pewnie i tak jeżeli dobrze się postarają to będą wiedzieć o jego obecności. Czuła się bezpiecznie przytulając przyjaciela. Wracały wspomnienia, z czasów gdy nic nie było w stanie ich rozdzielić. Dopiero teraz, gdy go widziała, zdała sobie sprawę jak bardzo się stęskniła.
-Trochę minęło, nie ukrywam - przyznała, poczuła, że lekko się od niej odsuwa, przyjęła taki los i również cofnęła się o krok -Napijemy się czegoś? - zapytała idąc do jednej z szafeczek, z której wyjęła dwie czareczki i jedną z butelek, którą przywiozła ze swoich podróży. W między czasie Tomoe zdecydował się podejść i obwąchać mężczyznę. Pamiętał go, a jak to przystało na dobrze wychowanego fenka wiedział, że powinien się przywitać, taki to był jego ciężki fenkowy los. Gady natomiast siedziały we czwórkę na swoim łóżku obserwując mężczyznę. Zdawały się na coś czekać, obserwowały.
-Ty pierwszy, nie ominie cię tłumaczenie, dlaczego na mnie nie poczekałeś w Shigashi - powiedziała kładąc czarkę na stole i drugą obok miejsca, gdzie usiadła. Był to niski stół dookoła którego poukładane były siedziska z miękkich i wygodnych poduszek, które aż zachęcały aby na nich usiąść. Tak będzie im się wygodniej rozmawiało niż stojąc na środku pokoju.
0 x
Minoru
Posty: 832 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 25 cze 2023, o 14:44
Gdy oderwali się od siebie, Misae zaproponowała mu by napić się czegoś. Rakurai uśmiechnął się na samą tą myśl. Właściwie to dobrze się składało, mieli wszak co opijać. Mieli wiele powodów by opijać dzisiejszy wieczór, no i był jeden który raczej nie przypadnie przyjaciółce do serca. Ale nie chciał o tym rozmawiać, nie teraz.
- Normalnie powiedziałbym, że wody. Ale dzisiaj nie mam wyboru… - W jego głosie była tylko wesołość. Już od dawna nie był tak radosny, już od dawna nie był taki jak, dawniej. Jednocześnie wyciągnął swoja nową odznakę. Była niemalże identyczna do poprzedniej, acz na tej wyraźnie zaznaczono rangę jaką posiadał od dzisiaj Minoru. Akoraito, na samą myśl zaczął się głupkowato uśmiechać. Położył odznakę na łóżku dziewczyny, tak by ta mogła dostrzec ją w pełnej okazałości.
- Tylko uważaj, jeszcze gorąca… - Kolejny żart, tym razem by dać Misae do zrozumienia, że dopiero co ją dostał. Wtedy też dostrzegł niedużego szpiczasto uchego fenka, który towarzyszył jego przyjaciółce również i ostatnim razem gdy się widzieli. Nachylił się nad nim, by podrapać go po czubku głowy, między uszami, delikatnie, choć intensywnie. Z jakiegoś powodu założył, że fenki są jak koty i takież to również pieszczoty będą lubić. Nie omieszkał również rzucić okiem na kolejną czeredę, siedzącą na łóżku młodej kobiety, wpatrujących się to w niego, to w nią. Minoru słyszał o bojowych zwierzętach shinobi. Specjalnie tresowanych gatunkach zwierząt, które służyły swoim panom jako pomoc w prostych zadaniach. Te tutaj jednak dawały mu trochę inny vibe. Po pierwsze, ich zachowanie wydawało się być zbyt inteligentne, jak na zwierzęta. Po drugie, ich chakra nie przypominała tego co można było wyczuć od dzikich bestii.
- Noo, dobrze - Sapnął ciężko słysząc, że to on ma być pierwszym, który miał się zacząć tłumaczyć. Podniósł się więc, przerywając proces rozpieszczania małego, uszastego, stworzonka i powlókł się do stolika, gdzie też zajął jedną z wygodnych poduszek. Spojrzał jeszcze raz na Misae i uśmiechnął się w jej kierunku.
- Nawet nie wiesz jak cieszę się, że cię widzę całą i zdrową. - Wyrwało mu się. Być może mogło zabrzmieć to tak, jakby próbował ją urobić, przed tym co zaraz zacznie robić, lecz po prostu, za każdym razem jak na nią spojrzał, czuł jak wypełnia go błogi spokój, a ciało wytwarza hormon szczęścia. Chyba właśnie to, ułatwiło mu opowiedzenie tego wszystkiego. Upił pierwszy łyk ze swego naczynia i wbił wzrok w sufit, zastanawiając się od czego właściwie zacząć.
- Byłem zły… - Postanowił zacząć od początku, od samego źródła, od tego jak się czuł wtedy, te kilka lat temu.
- Gdy byliśmy wtedy w tej chacie, gdzie przeprowadzaliście… no sama wiesz co. - Nie chciał mówić tego wprost, podejrzewał, że mogą ich podsłuchiwać. Mógłby co prawda wszystko jej pokazać, ale tutaj bał się, że może zobaczyć więcej, niż by chciał by wiedziała.
- Doszło do mnie wtedy jak bardzo naiwnym jestem człowiekiem. Jak bardzo świat w mojej głowie był niewinny. Czułem, że podjąłem złą decyzje, że wsparłem ludzi, którzy nie zasługiwali na to by ginąć za nich… - Odniósł się do wydarzeń na murze, do tego jak ochoczo wszyscy przystąpili do obalania władzy na murze, a potem ginęli w głupi sposób, jako mięso armatnie.
- A potem… widząc ciebie, osoby z którymi się zadawałaś, sprawy w jakich maczasz palce. Zrozumiałem, że ty również jesteś inna niż w moich wyobrażeniach. Doszło do mnie, że z tego co zostało z naszej niegdysiejszej grupy, tylko ja pozostałem w przeszłości. I to ubodło mnie potwornie. - Nakreślił wstęp, który miał nadać ton całej jego opowieści. Następnie upił kolejny łyk, by namoczyć gardło i zebrać ponownie myśli.
- Gdy skończyliśmy w tamtej chatce, a ty zniknęłaś ze swoim przyjacielem. Spędziłem trochę czasu w Shigashi. Większość tego czasu minął mi na zwiedzaniu i próbach ułożenia sobie wszystkiego w głowie. Aż w końcu trafiłem do pewnej tawerny. Jakaś potworna speluna, ale założyłem, że właśnie tam nie będę musiał się martwić światkiem przestępczym z Shigashi. Zaczepiło mnie kilku oprychów i zaproponowali pijacką grę. Czułem, że powinienem odmówić, ale nie chciałem wszczynać burdy, więc przystałem na ich propozycję. Co było nie lada błędem. Podtruli czymś alkohol. Czymś, co było wystarczająco silne, by paść pod stół na wpółprzytomnym. Zabrali mnie do jakiejś wieży, zabrali cały dobytek i zostawili nagiego i związanego na samym szczycie. Gdy się obudziłem byłem wściekły… Nie wdając się w szczegóły. Jeszcze nigdy nie skopałem tylu tyłków świecąc na prawo i lewo jajkami. - Opowiadając to, aż zaśmiał się pod nosem. Wtedy nie było mu do śmiechu, ale teraz gdy pomyślał o tym, jak musiało to wyglądać z trzeciej osoby, to wydawało mu się to zabawne.
- Muszę powiedzieć również, że pościg ulicami miasta, nago, jest trochę podniecające. Wiatr wiejący, wszędzie. To poczucie wolności. Musisz kiedyś spróbować. Wracając jednak do tematu. Odzyskałem swój ubiór, swój ekwipunek i dostałem coś gratis. Okazało się, że mężczyźni, którzy mnie porwali, handlowali dziećmi i odbierając swój ekwipunek. Otrzymałem również malutkie dziecko. - Przerwał ponownie, ponieważ jego myśli uciekły w kierunku małego Muraia, którego nie widział od lat. Powinien odwiedzić dziecko. Tylko, że ciągle było coś innego.
- W pewnym sensie adoptowałem chłopaka, choć oddałem go następnego dnia do sierocińca. Nadałem mu imię Murai i właśnie uprzytomniłem sobie, że muszę odwiedzić malca przy najbliższej okazji. Ale to kiedy indziej. Po oddaniu chłopaka, postanowiłem usunąć się w cień i uciec z shigashi, wiedząc że prawdopodobnie podpadłem jednej z większych grup przestępczych z shigashi. Do Soso nie chciałem wracać, bo obawiałem się, że sprawa muru jest jeszcze zbyt świeża. Udałem się więc na podróż po kontynencie. Odwiedziłem Prastary Las, choć tam byłem jedynie przejazdem. Aż w końcu dotarłem do Ryuzaku. Nie wiem czy było ci kiedykolwiek dane odwiedzić ich stolicę, ale kupcy wiedzą jak zrobić wrażenie. Większość dzielnic, wręcz krzyczy, że leżą oni na forsie. To tam spędziłem kolejne lata. Trochę pracowałem dla nich, poznałem kilka nowych osób, zaprzyjaźniłem się z dwoma dziwakami i miałem wyruszać w dalszą podróż, do Unii, zobaczyć wszystkie cuda o których tyle się mówi. Ale zatrzymali mnie ludzie z Soso. Okazało się, że Yamanaka, śledzili mnie od jakiegoś czasu. Nie chcieli mnie jednak karać za samowolę, a prosić o pomoc. Tak więc wróciłem do czynnej służby. Wysłali mnie do Midori, gdzie spędziłem kolejnych kilka miesięcy oglądając jak wylizują się z poniesionych strat w czasie turnieju. Nowe zadania jednak nie przychodziły, a pojawiające się plotki o upadku muru, spowodowały że postanowiłem wrócić. No i… jestem. - Zakończył swą długawą i gdzieniegdzie nudnawą opowieść o tym, gdzie też to bywał nasz Minoru i jakież to przygody go spotkały. Ponownie uniósł naczynie do ust, osuszając je do końca.
- Twoja kolej. Otwierasz jakieś mini zoo? - Przekazał Misae pałeczkę mówcy, wskazując podbródkiem na stado zwierzątek siedzących na jej łóżku.
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Misae
Posty: 1537 Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
GG/Discord: Misae#1695
Post
autor: Misae » 25 cze 2023, o 18:39
Gdy Minoru wyciągnął odznakę Misae, aż zaczęła klaskać z ekscytacji.
-Gratulacje Minoru-kun! Ja to mam wyczucie - powiedziala i stuknęła głośno szkłem nalewając do czarek i podsuwając jego bardziej, aby się poczęstował, po czym uniosła swój i wzniosła toast zerując na raz naczynko. To oczywiście nie zostało długo puste, bo zaraz uzupełniła sobie oraz Minoru zawartość. Była wytrenowana w piciu z Kyoushi’m, ciekawiło ją, czy mężczyzna da radę utrzymać jej tempa. Ostatni raz pili coś razem… o wiele zbyt dawno temu. Nastała pora aby nadrobić stracony czas. Tomoe przyjął pieszczotę i niby to z obowiązku usiadł obok miejsca gdzie siedział Minoru i uciął sobie drzemkę towarzysząc mężczyźnie swoją obecnością.
-Ja również się cieszę Minoru, lata mijają a my dalej piękni i młodzi - odparła radośnie wznosząc za kolejną rzecz toast. Czuła, że tego wieczoru potrzebuje alkoholu. Potrzebuje się uspokoić i zebrać myśli. Musi się wyluzować by móc pracować znów na pełnych obrotach. W końcu jednak swobodna zabawa się skończyła i zaczął się temat nadrabiania minionego czasu, który uciekł zbyt szybko.
-Przeszczep - odezwała się, nazywając to czego nie chciał mężczyzna - Brałam później udział jeszcze raz w podobnym zabiegu - odpowiedziała poważnie. Co prawda wtedy przeszczepiała rękę, ale sądząc po minie mężczyzny z tamtego pamiętnego dnia, nie zamierzała wchodzić w szczegóły. Chciała aby zrozumiał, że była świadoma tego co robiła.
-Nie bądź dla siebie taki surowy… - uśmiechnęła się bardzo smutno, a jej dłoń wylądowała na jego ramieniu jako gest wsparcia. Była jest i zawsze będzie jego przyjaciółką i choćby nie wiadomo co, zawsze będzie dla niego. Mężczyzna kontynuował a Misae zrobiło się źle, że nie przyłożyła się wystarczająco aby go znaleźć… może gdyby wystarczająco uparcie szukała Minoru nie przeżyłby tego co przeżył. Na szczęście potrafił on w typowy dla siebie sposób rozładować napięcie i zacząć żartować, co pomogło również i jej.
-Żałuję, że nie widziałam tego osobiście, musiało być komicznie, ale jestem pewna, że wtedy daleko ci było do śmiehu. - najpierw na chwilę zasłoniła twarz gdy wspominał o bieganiu z gołymi jajkami, ale potem po prostu zaczęła śmiać się pełną piersią. Przebywanie z Kyoushim mocno znieczuliło ją na takie rzeczy, a sprawiło, że stały się one po prostu dobrym powodem do wspólnych żartów.
-Musisz go koniecznie odwiedzić, jestem pewna, że teraz siedzi w pokoiku i myśli jak urosnąć w siłę by być tak mocnym jak jego bohater Minoru - jej oczy śmiały się do niego pogodnie. Wtedy też postanowił zapytać o gady, które grzecznie czekały na przedstawienie nie robiąc zbyt dużo szumu dookoła siebie.
-Zaraz zoo… - zaśmiała się nerwowo drapiąc się w tył głowy.
-Misae-san… czym jest zoo? - zapytała malutka biała jaszczurka, po czym aż podskoczyła i zasłoniła łapkami swoją mordkę -…ups… przepraszam… - dodała zawstydzona.
-Nic się nie stało Egao-chan… a teraz Minoru-kun, nie panikuj… - przeniosła z łagonego spojrzenia z Egao, domyślając się, że w końcu które się odezwie, na Minoru unosząc ręce w geście uspokajającym licząc, że nie uzna, że mu odbiło albo że to jakaś technika iluzji… w sumie jakby tak uznał byłoby łatwiej…
-Poszło w sumie lepiej niż myślałem - przytaknął z uznaniem Bosu -Dobra chłopaki, ustawić się w szeregu. Masz przyjemność przyjacielu Misae-san, poznać członków potężnego Delta Szwadronu Super Cool Komando Jaszczurów Alfa, do usług - gady ustawiły się w szeregu na łóżku. Misae obserwowała dokładnie ruchy przyjaciela jakby przypadkiem zdecydował się unieść broń na maluchy, wtedy zamierzała go szybko zatrzymać i w razie czego potem spacyfikować.
-To moi przyjaciele i sojusznicy w walce… ale może nim dojdę do tego zacznę od początku - zagadnęła gdy atmosfera się uspokoiła -po naszym pożegnaniu spędziłam kilka miesięcy pracując w szpitalu w Shigashi, tam też wiele nauczyłam się od tamtejszego ordynatora jednego z oddziłów. Widywałam się z towarzyszami z Klepsydry, pomogłam im również w ich poszukiwaniach - nie sądziła aby był to dobry moment aby wchodzić w szczegóły, że urządzili zasadzkę na Yoake i pozbawili go nie tylko wisiorka ale również życia. Może bez takich rewelacji na dzień dobry.
-Minoru-kun… nasze dziecięce marzenia, aby oglądać świat, robić wielkie rzeczy… - nagle jej oczy zaczęły jeszcze mocniej lśnić, a ona wydała się bardzo wzruszona -Dane mi było brać udział w wydarzeniach, które zmieniły los tego świata. Wtedy, w czasie turnieju pokoju… ja… ja byłam na tej arenie. Stanęłam oko w oko z Anykreatorem i walczyłam ramię w ramię z najznamienitszymi wojownikami tego świata. POKONALIŚMY Antykreatora - aż zasychało jej w gardle, więc wzięła kolejny duży łyk nalewki -Wyobrażasz to sobie? Ta maleńka Misae, która całe dzieciństwo spędziła chorując w łóżku walczyła ramię w ramię z Shirei-kanami, z innymi członkami Klepsydry… - dziecięce marzenie stało się rzeczywistością i choć to co miało miejsce na Arenie było przerażające, nie zamieniłaby tych wydarzeń. Nie oddałaby ich za nic.
-To prawda… zmieniłam się. Wtedy na Murze, gdy prawie nie umarłeś… - ucichła na chwilę, a jej dłoń zacisnęła się mocniej na czarcem, uniosła na niego spojrzenie z trudem wstrzymywanymi łzami -Minoru, nigdy więcej nie chcę patrzeć jak moi bliscy cierpią. Włożyłam dużo pracy i jeszcze więcej serca, aby nigdy nikt drogi mojemu sercu nie musiał walczyć o swoje życie. Abym nigdy nie musiała więcej widzieć cię w tym stanie co wtedy. - mimo powstrzymywanych łez jej głos był bardzo mocny, a determinacja niezachwiana.
-W czasie drogi powrotnej poznałam Bosu i resztę Szwadronu, pomagając im w ich zadaniu i… i tak jakoś wyszło, że nasze losy zostały na stałe splecione. Ja pomagam im, a one i im pokrewni pomagają im. Stały się częścią mojej rodziny - cała czwórka wstała i podeszła do dziewczyny. Bosu i Ganko usiadły na jej udach, Pikushi wspiął się na głowę zaglądając co ciekawego jest na stole, a Egao wspięła się z małym trudem na jej ramię i przytrzymując łapką oparła o policzek opiekunk przytulając się lekko. Tak. Szwadron stał się jej rodziną.
0 x
Minoru
Posty: 832 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 25 cze 2023, o 23:53
Minoru był... pod wrażeniem umiejętności picia młodej Yamanaka. Jego umiarkowane sączenie, by nie uwalić się w pierwszej godzinie chyba niedługo odejdzie w zapomnienie. Lecz skoro wyzwanie zostało rzucone, to sam nie pozostanie jej dłużny. Dopił więc to co zostało na dnie i podsunął je przyjaciółce, by ta uzupełniła jego zawartość. I chwilę później, cyk, kolejny kielich zniknął w jego gardzieli. Tym jednak razem nie bawił się w powolne branie łyków, tylko wlał sobie całą zawartość do gardła. Gdy skończył podsunął puste naczynko do ponownego uzupełnienia.
- Mam nadzieję, że masz tam coś więcej niż tą jedną buteleczkę, chyba że wyskoczymy gdzieś w miasto. - Zażartował, z tempa jakie zostało narzucone. Nigdy w życiu nie pił z Misae w ten sposób. Zastanawiał się więc jakim typem zawodnika może być jego przyjaciółka. Czy trzymała tempo przez cały czas, a może okresowo, kilka szybkich, potem przerwa i kolejne, a może była sprinterem i z każdym kielichem przerwy stawały się coraz dłuższe?
Z nieskrywanym zaskoczeniem, przyjął do wiadomości informację, że Misae uczestniczyła w jeszcze jednym przeszczepie. Gwiazda ich małej drużyny wyrosła na niesamowitego wręcz medyka. Talent, którego można było jedynie zazdrościć. Minoru jedyne co potrafił, to tworzyć rany, nie je leczyć. Nagle, w pewnym momencie jego opowieści, ręka jego przyjaciółki wylądowała na jego ramieniu. Minoru aż przerwał na chwilę i spojrzał na swe ramię. Uśmiechnął się już chyba po raz setny dzisiejszego wieczoru i sam położył swoją dłoń na jej, w geście podziękowania. Minoru opowiadał co było dalej, aż w końcu skończył i to on mógł zacząć zadawać pytania i wysłuchiwać odpowiedzi. W pierwszym odruchu zapytał o jej nowe zwierzaki, ot tak by zacząć od czegoś prostego. Okazało się jednak, że prosto wcale nie było.
Jedna z jaszczurek zadała pytanie. W pierwszym odruchu, Minoru chciał jej odpowiedzieć, już nawet uniósł dłoń by rozpocząć gestykulować nią, gdy zamarł w połowie tego ruchu. Jego oczy powiększyły się i przestał mrugać. Brwi zbliżyły się niebezpiecznie blisko siebie, w geście zdziwienia. Misae wspomniała coś o nie panikowaniu i Rakurai nie miał zamiaru tego robić, po prostu był w szoku.
- To… gada. - Zauważył rezolutnie, wskazując na białą jaszczurkę, która tuż przed chwilą przemówiła do niego. Wtedy też odezwała się druga, a miała do powiedzenia naprawdę sporo.
- One wszystkie gadają! - Kolejna genialna dedukcja ze strony, nie tak już młodego, Rakuraia. Podziwiał on coś na wzór musztry, które urządziły mu inteligentne zwierzaki. Misae chyba chciała mu wszystko wytłumaczyć, lecz uciszył ją machnięciem ręki. Chwycił za swój kieliszek, mając nadzieję, że jest już pełen i wlał sobie jego zawartość do gardła.
- Teraz. - Dał znać swej przyjaciółce, że już może mówić, samemu nie odrywając swego wzroku od jaszczurzego delta szwadronu coś tam. Misae jednak, postanowiła opowiedzieć mu swoją część historii, co zmusiło Rakuraia do ponownego skupienia się na niej. A jednak co jakiś czas ukradkiem rzucił swym wzrokiem na gadzią ferajnę. Misae, również streściła swoją historię do najważniejszych punktów. Lecz Minoru wyłapał z niej to czego bał się najbardziej. Nazywała członków klepsydry swoimi towarzyszami. Czy znaczyło to, że jest jedną z nich? Co też sobie myśli, oczywiście, że jest. Skoro im pomagała w „poszukiwaniach”. Alkohol jednak zaczynał już powoli na niego działać, więc ta rewelacja była łatwiejsza do przetrawienia, niż gdyby był całkowicie trzeźwy. Dowiedział się, również że była na turnieju pokoju. Czyli tak jak się domyślał. Misae posiadała niezwykły talent pojawiania się wszędzie tam, gdzie działo się coś niezwykłego. Mur, Klepsydra, Turniej pokoju, ciekawe o ilu rzeczach nie wiedział.
- Jaki on był? Antykreator, słyszałem wiele legend o jego sile. Jak to możliwe, że przegrał, skoro cały świat drżał przed nim? Nie bałaś się? - Miał wiele pytań odnośnie tamtych wydarzeń. Miał jeszcze więcej obaw co do bezpieczeństwa jej przyjaciółki. Domyślał się już bowiem, że dziewczyna będzie chciała zbiec do Kotei. Zwłaszcza jeśli znajdował się tam jej przyszły mąż. Podziwiał jej rozpromienioną twarz dziecka, które odkryło to czego pragnie najbardziej na świecie. Oparł, przy tym, swój podbródek o dłoń. Przypatrywał się jej tak przez kilka dłuższych chwil, bez żadnego słowa, niemalże zapominając o gadziej rodzince.
- Wyglądasz na szczęśliwą. - Zauważył w końcu, zastanawiając się czy on też czasami tak wygląda, a jeśli tak, to w jakich momentach. Gdy jednak wspomniała o tamtych wydarzeniach na murze, o ranie jaką odniósł i szybkiej reakcji Misae, która notabene uratowała mu wtedy życie, machnął zbywająco ręką.
- Żyję, dzięki tobie. Stałem się również o wiele silniejszy i drugi raz nie spotka mnie nic takiego jak tam, wtedy. - Sięgnął po butelkę i rozlał kolejną kolejkę, jeśli była taka potrzeba. Uniósł swoje naczynie do góry by wznieść toast.
- Za najważniejszą kobietę w moim życiu i mego anioła stróża, bez którego by mnie tu już nie było. - Opróżnił naczynie z alkoholu i odstawił je na stół. Nie przesunął go jednak do Misae. Poczuł, że trzeba trochę przystopować i miał nadzieję, że Misae podziela jego zdanie. Cała historia zmierzała do kulminacyjnego momentu, gdy jego przyjaciółka wreszcie wyjaśniła mu, skąd ma te jaszczurki. Choć zrobiła to bardzo pobieżnie. Skoro jednak nie chciała powiedzieć nic więcej, niech tak i będzie. Minoru nie będzie wścibski. Przeniósł swój wzrok ponownie ku jaszczurzemu cool beta szwadrownowi, czy jak się tam oni nazywali i wstał ze swego miejsca by podejść do nich.
- Minoru, z domu Rakurai. To zaszczyt poznać przyjaciół Misae, jeśli mogę jakoś pomóc, pytajcie. - Przedstawił się i wykonał ukłon, którego kiedyś nauczył się od matki. Jak to się mówi, przyjaciel mego przyjaciela, jest mym przyjacielem. Gdy wyprostował się, podał każdemu z gadów swą dłoń, a jeśli ta okazała się za duża, to palec. Gdy wszelkie grzeczności zostały wymienione, wrócił do stolika i zajął swoje miejsce.
- Słyszałem wieści… - Rozpoczął, specjalnie nie ujawniając co ma dokładnie na myśli. Chciał zobaczyć jej reakcję, czy domyśli się o co chciał zapytać.
- Wychodzisz za mąż. - Nie wytrzymał jednak zbyt długo, w swej tajemniczości. Dużo bardziej zależało mu na tym, by dowiedzieć się co myśli o tym wszystkim Misae.
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości