Misae
Posty: 1536 Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
GG/Discord: Misae#1695
Post
autor: Misae » 26 cze 2023, o 21:56
Zaśmiała się pogodnie gdy wspomniał o kolejnej butelce
-Chyba coś jeszcze znajdę - mrugnęła do niego okiem. Była przygotowana, w końcu nikt nie wiedział kiedy nagle pojawi się znienacka taki jeden kot i będzie trzeba hektolitrów alkoholu.
Reakcja Minoru była dla Misae komiczna i widać to było po jej twarzy, jak walczy ze sobą by się nie zaśmiać, alkohol wcale nie pomagał zachować kamiennej twarzy. Żeby nie było. Pewnie miała podobną minę gdy pierwszy raz spotkała gadającego zwierzaka, nigdy nie zapomni Misia, który nazywał Kuroi'a bratem. Wtedy też jej samej zabrakło języka w gębie, dlatego teraz czuła, że ma pełne prawo czuć się rozbawioną.
-Spostrzegawczy ten kolega - zagadną Pikushi przekręcając łepek, a po jego tonie trudno było jednoznacznie stwierdzić czy rzeczywiście jest pod wrażeniem, czy właśnie się śmieje ze starszego od siebie mężczyzny. Wszystko to zrobił nie schodząc z głowy Misae, a wręcz sprawnie na niej lawirując, jakby była to najlepsza na świecie zabawa - tak, w tym momencie dokładnie tak było.
Misae była zbyt zajęta poważną rozmową by przejmować się małym łobuzem. Wszak poruszyli temat tego, który przez wiele ostatnich lat trzymał cały świat w szachu i bawił się nim wedle swoich wizji zmieniając ludzi tak jak zrobił to z Yoake. Odetchnęła głęboko. Na samo wspomnienie jego spojrzenia, aż przeszył ją dreszcz, bardzo, ale to bardzo lodowaty.
-Byłam przerażona. Gdy stanęłam naprzeciw niego, w pierwszym odruchu mnie sparaliżowało. Mówił do mnie, chciał abym do niego dołączyła, a ja stałam nie mogąc ruszyć się choćby o milimetr. - poczuła, że zasycha jej w gardle więc wypiła kolejny kieliszek, uzupełniając obojgu -Ale wtedy wkroczył Ichirou, wstawił się za mną i otoczył swoimi złotymi piaskami, które do końca strzegły mnie na każdym kroku. Naprawdę czułam się, mimo patowej sytuacji bezpiecznie i mogłam działać. - mówiąc drugą część wyraźnie się rozluźniła, oddech się wyrównał, a twarz złagodniała. Kto by pomyślał, że będzie kiedyś wspominać z nostalgią Diabła Pustyni, ale teraz czuła prawdziwą wdzięczność i ciepło w sercu wspominając jak bronił ją przed samym Antykreatorem. Jak z postrachu stał się kimś dla niej ważnym na tyle, że byłąby gotowa oddać dla niego życie.
-Tak, był tak przerażający i potężny jak mówiły legendy. Na moich oczach, bez kropli potu zabił dwóch shirei-kanów. Raz po raz niszczyli jego ciało, a on regenerował się i przyjmował kolejne ataki. Ale udało się. Został pokonany, a jego ciało zapieczętowane w zwoju, dzięki czemu raz na zawsze przestał być zagrożeniem. - i to zakończenie było najważniejsze. Siedział w zwoju i niech nigdy więcej z niego nie wyjdzie. Niech go zakopią głęboko pod piaskami pustyni na wieki wieków.
-Bo jestem... - odparła zawstydzona, odwracając wzrok w bok. Policzki różowe od alkoholu teraz nabrały jeszcze intensywniejszej czerwieni, odetchnęła i uniosła na niego rozczulająco swoje ślepia -...odkryłam, że chcę zwiedzać świat, pomagać tym, którzy sami nie mogą sobie pomóc. Być tam, gdzie naprawdę jestem potrzebna. To niesamowite uczucie być ważną częścią zmian w świecie. Stać się częścią pięknej legendy. - mogła przypominać teraz tą młodą Misae, która dzieli się z ich paczką swoimi świeżo odkrytymi marzeniami, jakby udało jej się wrócić do czasu gdy miała naście lat i jeszcze większe pstro w głowie.
-Za mojego ukochanego przyjaciela, którego sama uduszę jeżeli jeszcze raz każe mi się tak martwić - uniosła kieliszek do toastu uśmiechając się do Minoru szeroko, choć w jej głosie i spojrzeniu słychać było, że wcale nie żartuje.
Gdy Minoru przedstawił się zgrai ci odpowiedzieli na przywitanie i ukłonili się lekko. Bosu nawet przyłożył łapki do twarzy w geście zadumy i zaczął lustrować mężczyznę uważnym wzrokiem.
-W sumie to jest taka rzecz... ale to musiałbyś pokazać, że jesteś dość silny. Na pewno nie tak jak Misae-san, ale dobrze to będzie zweryfikować - udawał, że nie czuje na sobie karcącego wzroku Misae, która nie chciała wepchnąć od razu przyjaciela na głęboką wodę, lecz gd yten poruszył temat ślubu, wolałaby rozmawiać o gadzich sprawkach...
-Wieści widzę szybko się rozchodzą - odparła zmieszana, drapiąc się w tył głowy, poczuła w sercu ukłucie irytacji, nie dali jej szansy porozmawiać z przyjaciółmi tylko sami zaczęli rozpowiadać. Znowu poczuła się przedmiotowo, cholernie nie chciałą być tak traktowana, a mimo tego co osiągnęła to działo się dalej -Obecnie trwają negocjacje w tej sprawie. Masahiro-san to przyszły Shirei-kan klanu Uchiha i bardzo dobry człowiek o ogromnym sercu. Spotkaliśmy się w czasie turnieju i choć początkowo nie udało nam się zgrać później dużo lepiej się dogadaliśmy i złapaliśmy nić porozumienia i sympatii - mówiąc o nim była rozluźniona, nieskrępowana, słychać było nostalgię w jej głosie, która szybko zniknęła, gdy padło kolejne pytanie -Powiedz mi... skąd wiesz?
0 x
Minoru
Posty: 832 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 27 cze 2023, o 00:09
A więc, Misae miała jeszcze jakieś zapasy alkoholu. Ulżyło mu wyraźnie z tego powodu. I to do tego stopnia, że puściło mimochodem wyraźną kpinę jednego z jaszczurzych kompanów Misae. To bardzo ciekawe jak szybko człowiek przyzwyczaja się, do dziwności. Pięć minut temu nie mógł wykrztusić z siebie ani słowa na widok gadających zwierząt, a teraz przeszedł do tego jakby był to chleb powszedni. Minoru jednak skupił się bardziej na innym temacie. Misae zaczęła mu właśnie opowiadać o tym jaki był Antykreator. Aż nachylił się w jej kierunku, mocniej opierając się o stolik, tak bardzo był ciekaw jej historii.
- Łał… naprawdę chciał byś dołączyła od niego? Nie licząc tego, że ten mężczyzna był mordercą, to chyba wielki honor, być wyróżnionym przez kogoś tak silnego. Musiał dostrzec w tobie wielki talent. - Zauważył starając się by zabrzmiało to jak komplement. Był pewien, że było to doświadczenie odmieniające życie. Lecz fakt pozostawał faktem. Człowiek będący postrachem całego kontynentu, chciał jej. A to wyraźnie o czymś świadczyło. Czy z tego samego powodu chcieli ją w klepsydrze? Oj tak, nie umknęło uwadze Minoru to, że Misae została uratowana przez Ichirou. Człowieka, który był żywą legendą niemalże na całym świecie.
- Jak to regenerował? - Zdziwił się Rakurai. Mógł domyśleć się, że człowiek taki jak Antykreator może dysponować w swym arsenale technikami jakimi nikt inny nie mógł się poszczycić, lecz techniki pozwalające na samoleczenie były dla Minoru czymś z pogranicza fantastyki.
- W zwoju. Czy to oznacza, że on wciąż żyje? Że mógłby kiedyś powrócić? - Dla Minoru było to bardzo rezolutne pytanie. Bo skoro nie mogli zadać mu śmiertelnego ciosu, oznaczało to, że żył. I nawet jeśli zapieczętowali go, to mogło to oznaczać, że on wciąż gdzieś tam jest. Zawieszony w próżni, nietykalny dla upływu czasu. I nagle temat rozmowy przeszedł w naturalny sposób na dalszy tor. Misae zawstydziła się na słowa Minoru, co tylko dodawało jej uroku, a co tylko powodowało jeszcze bardziej, że ten przypatrywał się jej odrobinę zbyt długo, by uznać to za normalne. W końcu jednak odwrócił od niej swój wzrok, by sięgnąć po kolejny kieliszek i wychylić go w całości. No cóż, najwyżej jutro będzie spał dłużej niż zakładał.
- Zawsze byłaś tą, która wszędzie nas wypychała. Pamiętasz? To ty namówiłaś nas by popłynąć do cesarstwa na koronację pierwszego cesarza. - Od kiedy pamięta, zawsze tak było. To ona pierwsza zaprosiła ich do swojego życia. To ona najczęściej jako pierwsza inicjowała wszelkie spotkania i to ona pokazała im większy świat, choć sama nie wiedziała o nim nic. Martwiło go tylko to, że zatraci się któregoś dnia w tych swoich przygodach i nie zauważy, że zamiast częścią legendy, może stać się częścią koszmaru. A więc wychylili kolejny kielich, na swoją cześć. I przeszli płynnie do kolejnego etapu rozmowy.
Jeden z jaszczurów wydawał się wyraźnie bardziej gadatliwy od pozostałych i do tego chyba zrozumiał jego przedstawienie się, trochę zbyt dosłownie. Czy nie wiedział, że oddawanie swoich usług było metaforyczne, wynikające z dobrego wychowania?
- Gdy tylko będę potrzebny, proszę pytać. - Postanowił jednak nie burzyć wyobrażenia jaszczurka i brnął w to dalej, nie mając pojęcia gdzie też może to go zaprowadzić. Jednakże gdy tylko nadarzyła się okazja, napomknął o ślubie, co wywołało żywą reakcję ze strony Misae. Wyglądała na zażenowaną, więc Rakurai od razu wyczuł, że coś jest na rzeczy. Gdy streszczała mu całą historię dotyczącą jej przyszłego małżeństwa, czuł jak serce zaczyna mu, mimowolnie, bić coraz szybciej.
- Radna, która dała mi awans, zdradziła mi jak ważna stałaś się dla klanu i dlaczego stałaś się tak ważna. - Odpowiedział na jej pytanie, skąd wie, dość okrężnie, lecz wiedział, że domyśli się na pewno. Poczuł również, że to był chyba ten moment by jej powiedzieć, że ma być jej strażnikiem, przyzwoitką i zdrowym rozsądkiem w jednym.
- Chcą cię zatrzymać w wiosce, ponieważ przeczuwają, że będziesz chciała uciec do Kotei, pomagać innym. Nie wierzą, że Uchiha zdołają się wybronić. Przewidują, że zginą tysiące. Dlatego nie chcą byś szła. Dlatego, chcą… chcą bym zatrzymał cię w Saimin - No. Z pewnymi trudnościami, ale w końcu wykrztusił to z siebie. Lecz wcale nie poczuł się od tego lepiej. Było mu z jakiegoś powodu wstyd i choć patrzył w kierunku Misae i był gotów skrzyżować z nią swe spojrzenie. To najchętniej opuściłby głowę.
- Co więc zamierzasz? - Zapytał odrobinę retorycznie, ponieważ po dzisiejszej rozmowie był pewien, że Misae zrobi wszystko by uciec. O wiele ważniejszym pytaniem było co zrobi Minoru. A on sam nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie.
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Misae
Posty: 1536 Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
GG/Discord: Misae#1695
Post
autor: Misae » 27 cze 2023, o 18:31
Gdy wspomniał. że Han musiał zauważyć jej siłę zawstydzila się ponownie odwracajac wzrok w bok. Pokręciła z dezaprobatą głową. Naprawdę nie wiedzial co mówi...
-Albo uznał, że jestem co najmniej niepoczytalna rzucając się w wir walki - odparła upijając kolejny łyk alkoholu. Zaczynało jej szumieć w głowie, zapewne gdyby jak normalny człowiek zjadła kolację, to byłoby jej łatwiej, ale nie spodziewała się, że Aiko przyjdzie do niej i podzieli się do tego takimi rewelacjami.
Na pytanie o regenerację pokręciła głową, przez co prawie nie zrzuciła biednego Pikushi'ego, który uznał to za wspaniałą okazję by jeszcze bardziej trenować balansowaniem. Koniec końców musiał się złapać za włosy Misae, bo sztuka ta była dużo trudniejsza niż początkowo zakładał. Nie mniej bawił się przednio.
-Nie umiem tego wyjaśnić, nigdy nie spotkałam się z czymś podobnym. Jego ciało było niszczone praktycznie zmieniane w pył, a on regenerował się i odradzał. Nawet gdy wyglądało jakby zniknął, rozmył się, to jego chakra wirowała w powietrzu i formowała go na nowo. Tego nie da się opisać. - znała różne techniki medyczne oraz te, które regenerując wykonującego, ale to było na zupełnie innym poziomie. Jej techniki regenerowały obszar, może narząd. On powstawał z popiołów.
-Został zabrany na teren Unii, gdzie ma być strzeżony. W tym momencie wydaje się to być najbardziej stabilne i pewne miejsce. Nie wiem dokłądnie jak to działa, możliwe, że jest takie ryzyko, jednakże teraz kiedy wiemy jak go pokonać nie będzie on tak niepokonanym jak wcześniej. - uśmiechneła się pokrzepiająco. Skro raz udało się go pokonać, nie wątpiła, że w razie konieczności wydarzy się to ponownie. Najważniejsze, że wiedzieli już jak to zrobić. Reszta będzie już jasna.
Słysząc jak Minoru wspomina ich pierwszą wielką podróż odetchnęła z nostalgią. Jej dłoń sama powędrowała na głowę Egao i zaczęła gładzić jej delikatne łuski.
-Pamiętam... teraz wydaje mi się jakby było to w poprzednim życiu. Tyle wydarzyło się od tamtego momentu... wracam czasem myślami do tych czasów kiedy byliśmy nierozłączną czwórką. - żałowała, że nie może wrócić do tego okresu. Byli razem, a świat stał przed nimi otworem. Zdawało się, że mogą osiągnąć wszystko. Swojski tor rozmowy został zmieniony na dużo cięższy.
-Niech ich szlag trafi! - pisnęła zrywając się do pozycji stojącej. Bosu i Ganko bezpiecznie odskoczyli, ale gdyby nie ekspresowa reakcja to Pikushi z Egao zaczęliby spadać, więc chwyciła je w dłonie, trącając kolanem stolik, przez co przewróciła się butelka wylewając nikłą pozostałość alkoholu. Tomoe przestraszony hukiem wskoczył schować się za plecy Minoru, uważając go za doskonałą kryjówkę przed latającą zastawą.
Twarz Misae przybrała kolor intensywnie czerwony ze złości. Usiadła na ziemi. Delikatnie odstawiła gady na podłogę i nie czekając na nic chwyciła dłoń przyjaciela. Wiedziała, że mogą teraz ją podsłuchiwać. Jedyną szansą było odezwać się w myślach Minoru. Najbezpieczniejsze wyjście ze wszystkich, oraz jedyne na któeą jej powoli pijany umysł był w stanie się zdecydować.
-Dlatego właśnie odkładałam jak najdłużej powrót do domu! Czuję się tu jak towar, jak przedmiot, który wyceniany jest na podstawie potencjalnego nabywcy. Już jak byłam na turnieju słyszałam, że bez mojej ingerencji znaleźli innego kandydata. A teraz?! Teraz jeszcze wykorzystują moje własnego przyjaciela i chcą aby zwrócił się przeciwko mnie. To jest chore. - grzmiała w jego myślach, Minoru mógł czuć jej wściekłość, jaka z niej biła, odczuwać mieszaninę desperacji, złości i bezsilności, mieszaniny emocji, które odczuwała kobieta. Mimowolnie dzieliła się nimi z nim -Minoru-kun, nie zamierzam nawet prosić abyś przymknął oko, nie chcę cię w to mieszać i sprowadzać ci na głowę problemów... wiem, że w tym cholernym klanie nie da się utrzymać niczego w tajemnicy. Tak wyruszę, jeżeli chcesz możesz mnie powstrzymać. Nie będę miała do ciebie żadnych pretensji, zrozumiem. Ale wiedz, że mnie nie zatrzymasz. Nie będę siedzieć w złotej klatce wiedząc, że tysiące ludzi umierają, a ja mogę pomóc choć części z nich - choć patrzyła na niego z determinacją, nie miał problemów by dostrzec jej przeszklonych oczu. Wyciągnęła wolną dłoń i dotknęła łapki Bosu, który dalej przebywał przy stole.
-Bosu, zbierz wszystkich i pakujcie się, lada chwila wyruszamy - jaszczurka zaskoczyła się głosem w swojej głowie, jednakże skinęła Misae. Polecenie było jasne. Dziewczyna wspominała im co nieco o jej rodzinnych zdolnościach ale odczuć je na własnej skórze było zaskakujące. Bezgłośnie wezwał do siebie resztę gadów, krótkimi gestami dając im do zrozumienia, że pakują się i szykują do wymarszu. Nikt nie oponował
0 x
Minoru
Posty: 832 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 27 cze 2023, o 23:37
Gdy Misae zareagowała w gwałtowny sposób, przewracając stolik wraz ze wszystkimi naczyniami, które tam leżały, Minoru patrzył za upadającą butelką, z której wylewały się ostatki alkoholu. Gdy, w przyszłości, wracał do tego momentu, pamiętał że myślał wtedy o tym, że być może Antykreator rzeczywiście dostrzegł w niej nie siłę, a niepoczytalność. Czy mógł się jednak dziwić takiej reakcji? Czy on sam potrafiłby przejść do porządku dziennego, gdyby rządzący Soso, nakazali mu brać ślub i zamknęli niczym słowika w złotej klatce?
- Uspokój się. - Wypowiedział dwa niezawodne słowa, które chyba nigdy w życiu nie zadziałały w historii ludzkości. Rozumiał jej wzburzenie, naprawdę rozumiał. Wstał ze swego miejsca, chcąc chwycić dziewczynę i spróbować jakoś uspokoić, lecz to ona pierwsza chwyciła go za rękę. Minoru poczuł impuls chakry przepływający do jego mózgu. Misae nawiązała z nim kontakt, za pomocą swoich super zdolności. Była zła, była wściekła, była zraniona.
- Rozumiem cię, naprawdę. Trzymają cię tutaj jak w klatce. Nie liczą się z twoim zdaniem i starają się za wszelką cenę zabić to kim jesteś. - Odpowiedział jej, chcąc pokazać jej, że są po tej samej stronie, że Minoru jest i zawsze będzie jej przyjacielem. Liczył, że to wystarczy by zdobyć jej uwagę i wybić z tego transu, w który wpadła. Lecz ona jeszcze nie skończyła. Zamierzała uciec. Była przy tym potwornie zdeterminowana, do tego stopnia, że była gotowa walczyć z nim samym, jeśli będzie trzeba. Rakurai zamarł w miejscu nie wiedząc co ma robić. Nie chciał stawać przeciwko Misae. Uważał, że jego przyjaciółka ma prawo robić co chce. Lecz Minoru zawsze uważał siebie za wiernego żołnierza, nawet jeśli zniknął na parę lat. Czuł, że odzyskał swój dom, a jeśli pozwoli jej uciec, to czy nie zostanie posądzony o zdradę? Nabrał głębokiego oddechu i wypuścił głośno powietrze. Czuł, że zaczyna dochodzić do konsensusu ze swoim własnym ja. Gdy Misae wydała rozkaz swoim jaszczurzym podopiecznym, przyciągnął ją do siebie i przytulił.
- Rób co musisz. Jeśli rzeczywiście zdołasz uciec, spotkamy się w Sogen. - Odpowiedział jej w myślach. Trzymał ją tak jeszcze przez chwilę nim puścił i zrobił krok do tyłu.
- Dlaczego nigdy nie możemy spotkać się jak normalni ludzie? Będę czekał na zewnątrz. - W jego głosie było teraz pełno żalu. Wciąż nie wiedział, czy postępuje dobrze. Był jednak w sytuacji gdy każdy możliwy wybór wydawał się tym złym. Wyszedł przez okno, tak jak wszedł i oddalił się od budynku mieszkalnego Misae. Nie zamierzał robić sceny w jej mieszkaniu. Dlatego też dał jej czas by się spakowała i opuściła swój dom. By mieć pewność, że mu nie ucieknie, śledził jej sygnaturę chakry za pomocą swego szóstego zmysłu.
Czuł się przy tym podle. Ach, gdyby tylko nie ci cholerni Yamanaka i ich czytanie w myślach. Czy ta myśl nie była odpowiedzią, dla Minoru, że uważał swoich własnych mocodawców za złych? Być może, lecz wychował się tutaj i tutaj miał swoją rodzinę. Nie mógł zaprzepaścić wszystkiego ot tak. Nie wziął ze sobą swoich katan, ale wziął torbę ze zwojami. Wyciągnął jeden z nich i odpieczętował z niego dwa bokeny, które chwycił po jednym w każdą z rąk i czekał. Czekał aż Misae rozpocznie swoją ucieczkę.
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Misae
Posty: 1536 Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
GG/Discord: Misae#1695
Post
autor: Misae » 28 cze 2023, o 21:41
Była wściekła i wtedy on. Cały brodaty powiedział to. Najgorsze co mógł powiedzieć ktokolwiek. Ściągnęła brwi w dziwnym grymasie, początkowo trudnym do odgadnięcia, przez alkohol jej mina mogła wyglądać trochę komicznie, ale nie przejmowała się tym.
-Minoru-kun... to chyba dwa słowa, które nigdy w historii świata nie zadziałały - odparła z lekkim przekąsem, choć słychać było mniej złości w jej głosie. Nie wiedziała jak to robił, ale nawet po tylu latach rozłąki, dalej potrafił ją rozbawić.
Jeżeli chodziło o wydostanie się, to nie planowała używać siły. Zakładała, że iluzja rozwiązałaby tu problem idealnie, a pogrążony w śnie przyjaciel byłby obudzony zbyt późno by zareagować. Na szczęście nie musiała tego sprawdzać. Gdy usłyszała jego słowa, gdy schował ją ponownie tego dnia w swoim ramionach przytuliła się do niego mocno. Złość momentalnie zniknęła, zostało wzruszenie.
-Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła, wiesz? - mógł jeszcze usłyszeć nim uwolnił ją z uścisku. Sama nie wiedziała nawet jak bardzo go teraz potrzebowała - zarówno Minoru jak i przytulenia. Oboje byli dla niej jak powietrze dające jej moc. Moc by wziąć swoje życie we własne ręce i za siebie zadecydować. Dla niego również musiało być to ciężkie. Właśnie łamał dla niej rozkaz klanu pod który sam podlegał. Wybrał ją... nie mogłaby prosić niebios o lepszego przyjaciela...
Gdy Minoru opuścił pomieszczenie Misae od razu zabrała się za pakowanie. Sięgnęła po plecak, który zwiedził z nią tyle świata. Szybko przebrała się w wygodne podróżne ubranie. Posłała gady, aby pilnowały przy drzwiach czy nikt nie czatuje, oraz wysłała je do kontroli otoczenia. Miały sprawdzać czy nikt poza Minoru nie kręci się po okolicy. W ekspresowym tempie uzupełniała sprzęt napełniając plecak kolejnymi zwojami, bronią i ubraniami. Wiedziała co jest w stanie kupić po drodze, a co lepiej mieć ze sobą na początku. Najmniej zadowolony był chyba Tomoe, który wiedział, że oznacza to natychmiastowy wymarsz, a nie zjadł nawet kolacji! Egao wraz z Ganko posprzątali pokój, aby nie wyglądało jak w miejscu walki, aby nikt nie martwił się, że Misae... została porwana? Pytanie czy ktoś by się martwił, może rodzice. Wyśle im kruka jak dotrze na miejsce, aby się nie bali.
Rozejrzała się jeszcze raz po pomieszczeniu. Gdy wiedziała, że wszystko przeszła do analizowania otoczenia swoim zmysłem. Na ten moment nic nie wydawało się jej być podejrzane. Chwyciła i przycisnęła delikatnie fenka do piersi. Gady zajęły miejsca na jej ramionach, głowie i Egao wtulona w fenka, uznając, że tak wesprze go w podróży. Misae zdecydowała się na takie samo wyjście co Minoru - oknem. Później puściła się biegiem, skanując co chwilę otoczenie, by sprawdzić czy nikt jej nie śledzi. Musiała być szybka, aby nie dać im czasu na reakcję. Jedyne na kogo czekała to Minoru, któremu miała zamiar dać się dogonić, ale to dopiero za granicą stolicy, tak było bezpieczniej.
-Wiesz, że nie musisz... jeśli jednak jesteś pewny, to ruszajmy ku przeznaczeniu - powiedziała do niego, uśmiechając się delikatnie. Nie zostało im nic innego jak ruszyć w wielki świat. Razem, tak jak dekadę temu.
ZT + Minoru
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości