Mai Utahime
: 13 cze 2015, o 23:34
http://ninjagaiden.pl/viewtopic.php?f=36&t=6671
Metryka:
Imię: Doshizo Aria - powód nadania jej drugiego imienia jest nieco zapomniany, chociaż zarówno członkowie rodziny dziewczyny, jak i bardzo, ale to bardzo bliscy znajomi wiedzą o co chodzi. Księżniczka uwielbiała śpiewać, kiedy była młodziusieńka. Co więcej wychodziło jej to cudownie. Tak niesamowicie, iż każde zwierzę, każdy człowiek lub magicznie stworzenie mogło ją uznawać za syrenę. Matka w sekrecie przed ojcem i resztą otoczenia szkoliła ją, póki ich klan nie został wybity.
Nazwisko: Ashizojizo Kyuu - dziewiątka była panieńskim nazwiskiem matki Arii, które przybrała na cześć dziewiątych urodzin, kiedy to data jej narodzin trzymała się dziewiątego roku danej setki, dziewiątego miesiąca, dziewiątego dnia, dziewiątej godziny, dziewiątej minuty oraz dziewiątej sekundy. Dokładnie w momencie jej przyjścia na świat księżyc wszedł w fazę jednej z licznych pełni.
Pseudonim: Brak. Zawsze są dwie strony przydomków, które przyznają danej osobie większe osobistości mające coś do powiedzenia w obecnym świecie. Złą oraz dobrą. Wszystko ma złą i dobrą stronę, a neutralnym nie można być nigdy. Przynajmniej nie przez całe swoje życie. Doshizo Aria Ashizojizo Kyuu w takim bądź razie nie przyjmuje żadnych. Z jednej strony - czemu ktoś miałby chcieć jakikolwiek przydomek, skoro świat może drżeć na dźwięk Twojego imienia? Z drugiej zaś - dlaczego ta osoba wolałaby zostać okrzyknięta jakąś tam bohaterką i zbawicielką ludzkości, skoro wystarczyłaby sława, uznanie i rozpoznawalne imię we wszystkich czterech stronach Ziemi?
Płeć: Kobieta(głos)
Ranga: Nukenin C
Ranga Dodatkowa: Daimyo Tsume no Kuni
Status: Nukenin
Klan: Rikkudou
Kekkei Genkai: Rinnegan, Sześć Ścieżek Bólu
Natura Chakry: Suiton(S), Doton(A)
Pochodzenie: Iwagakure no Sato
Aktualne Miejsce Pobytu: Tsume no Kuni
Aparycja i charakter:
Wiek: 21 lat
Wzrost i waga: 177cm i 56kg
Aparycja: Ciemne, nocne włosy, sięgające dolnych części ciała. Głównie nie rosną poniżej tyłka, ponieważ każda kobieta wie, że z długimi kudłami są niemałe problemy, a przy długości kłaków Doshizo... no, można sobie tylko wyobrazić co dziewczyna ma za katorgę z czymś takim. Lubi je, lecz ścina już w momencie, kiedy sięgają poniżej pośladków. Prawie zawsze są rozpuszczone. Głównym tego powodem jest wygoda i lenistwo. To pierwsze - nie musi ich wiązać, a długo by to zajmowało. To drugie - nie chce ich wiązać, bo długo by to zajmowało. Obydwa punkty się uzupełniają. Jednakże czemu "prawie zawsze"? Ponieważ posadka daimyo do czegoś zobowiązuje i wypadałoby od czasu do czasu wyglądać dostojnie. Dlatego też na niektórych(wierzcie mi - jest ich niesamowicie mało) uroczystościach Doshizo posiada albo spięte włosy, albo po prostu ładnie ułożone. Oczywiście nie sama, tylko ktoś jej to robi, bo jeśli chodzi o stricte kobiece sprawy - dziewczyna ma dwie lewe ręce. Cały czas na jej twarzy gości uśmiech. Przyjazny, ciepły, taki mówiący krótkie: "Rozumiem. Wszystko rozumiem. Nie musisz się już bać." Jedynymi momentami bez szczerozłotego uśmiechu na facjacie są sen i tęgie zamyślenie. Celowo nie została wymieniona walka, ponieważ nią gardzi. Heterochromia tęczówek - jedno czarne(lewe), drugie fioletowo-różowe(prawe) przez efekt klanu Kouseki. Niegdyś były to jej znaki rozpoznawcze. Ludzie mogli od razu stwierdzić: "Tak, to jest Kryształowa Księżniczka. Ta z wiewiórką na głowie." Jednakże teraz to się zmieniło... Bezdenne, metalicznie fioletowe ślipia z kilkoma obręczami naokoło źrenic, rozchodzącymi się po całym oku. Znamię na plechach, oznaczające "Ashizojizo", czyli nazwę rodu(oczywiście jest to także jego). Obecnie na plecach "wyrzeźbione", bądź nawet i wypalone wielkie X. Przekreśla ono bowiem znamię rodu dziewczyny. Upadła Księżniczka uznała, że bez władzy nad kryształem nie ma prawa nosić ani znamienia, ani rodowego nazwiska. Została po nim tylko bolesna, ohydna na swój sposób blizna. Nadal jednak osoby zaznajomione z historią Iwagakure no Sato będą w stanie odczytać znamię po głębszej analizie. Miseczka C. Ani duże, ani małe. W sam raz. Chociaż trzeba przyznać, że Doshizo nie gardzi innymi cyckami. No, może poza tymi D i wyżej. Nielubi zbyt dużych, ponieważ sama ma malutką łapkę. Nogi lekko bardziej umięśnione niż u normalnej dziewczyny, ale zgrabne. Bardzo dużo biegała w młodości, a w dodatku życie ninja jej sprzyjało. Poza tym - geny ma po tacie, więc ciało ma seksowną jak cholera. Szczególnie można to stwierdzić po jej egzotycznym kolorze skóry przypominającym jasną czekoladę mleczną. Aż chciałoby się schrupać tą latynoską, bądź jak inni wolą - kawowo-miodową piękność. Czy maluje swoje paznokietki? Taa... chyba tylko kurzem. Nie potrafi. Przecież było już wspomniane, że słaba jest w typowo kobiecych sprawach. Ba! Doshizo nie maluje się w ogóle! Woli naturalne piękno i ceni każdą dziewczynę, która uważa tak samo. No i... no i w sumie sama nie potrafi się malować, bo to takie złe, be, fuj i w ogóle jakieś niefajne. RAZ próbowała. Chyba wiadomo jak się mogło skończyć - kredka w oko. Ból. Płacz. Obraza. Wzrostem nie różni się od innych, chociaż niektórzy mogą uważać, iż sto siedemdziesiąt siedem centymetrów jak na kobietę, to z lekka za dużo. Zwykle przecież widuje się malutkie i drobne dziewuchy. Młoda Chuuninka raczej już nie będzie rosła, więc jej to odpowiada. Często wygląda jak zaspana i w większości przypadków właśnie tak jest. Leniuchem to trzeba się urodzić, a nie stać z dnia na dzień. Los ją tak pokarał, że przypadłą na nią ta pierwsza opcja. Każdy włos w inną stronę, śpiochy w kącikach oczu, czasami ślina ściekająca w z jednego kącika ust i takie tam sprawy... typowa leniwa buła. Prawie cały czas na głowie, lub barku kunoichi, przebywa jej wierna kompanka od wielu lat imieniem Baku. Jest to jedna z rozpoznawalnych cech Doshizo, ponieważ kiedyś w stolicy Kraju Ziemi sławiła się na swoich dzielnicach przydomkiem "Ta z wiewiórką na głowie".
Ubiór: Ekwipunek.
Archetyp Charakteru: Neutralny Dobry
Cechy Charakteru: Doshizo... dziewczyna w zasadzie jak dziewczyna. Trochę kobieca, trochę spokojna, lubi zażartować, czasami się powygłupiać. Wraz ze wszystkimi przeżytymi latami nabierała coraz więcej powodów na to, aby upewnić się w teorii, że nie ma lepszej rzeczy, jak cisza i spokój. Ma swoje zasady, którymi są obrona najbliższych nawet za cenę życia oraz kodeks dotyczący honoru, który sama sobie stworzyła. Stara się postępować oczywiście honorowo, jak przystało na osobę taką jak ona, jednakże wiadomo jak wychodzi w praktyce. Nie zawsze jest tak, jak się chce i musi. Jej spokój może zaburzyć coś, co działa wbrew jej zasadom. Co gorsza - nawet w najmniejszym stopniu. Cholernie nie trawi zakłamania. Twierdzi, iż wystarczy, że ona nie wypuszcza na jaw wszystkiego o sobie. Nawet jeśli wie, że powinna. Co prawda nie ma nic do ukrycia, lecz woli zostawiać pewne tajemnice dla siebie, póki nie są jakoś nie wiadomo jak potrzebne. Czasami zachowuje się dziecinnie, ale to przecież kobieta. Po pierwsze - zrozumieć to ciężko. Po drugie - nigdy nie wiadomo co zaraz zrobi. A po trzecie i najważniejsze - każdy jest dzieckiem, tylko że jedni troszkę starsi i więksi. Przynajmniej z takich trzech założeń wychodzi sama Doshizo. Jej dziecinność jednakże przejawia się w niekonwencjonalny sposób. Nie są to zabawki, obrażanie się na wszystko dookoła i takie tam. Są to bardziej potrzeby emocjonalne, aniżeli materialne i w dodatku - widzi ona świat na kolorowo. Najbardziej nie dopuszcza do siebie tych negatywnych myśli. Taka tam cholerna optymistka. Brak ręki, nogi, ucha lub czegoś innego? Do wesela się zagoi! Oślepienie, problemy z sercem, a może rak płuc? Wyjdziesz z tego! Taka właśnie jest nasz Doshizo. Ciepła, uczynna, oddana wiosce. Jednakże przy wyborze między krajem, a rodziną, oczywiście wybrałaby rodzinę. Najważniejsze ze wszystkich spraw związanych z charakterem jednak jest to, że kobieta ta nie pamięta co się działo w przeszłości od pewnego momentu. Próbuje dociec prawdy i odszukać ludzi, których poznała już wcześniej, lecz czasami kończy się to dla niej boleśnie. Doshizo potrafi wybaczać. Ba! Woli komuś przebaczyć i dać drugą szansę, aniżeli żyć w ciągłym gniewie. Jednakże każdy ma mroczną stronę. W zależności od tego jakim charakterem cechuje się dana istota - tak bardzo potężny będzie jej ryk. A Doshizo? Powiedzmy na razie, że woli miauczeć niż ryczeć. Wszystkie sprawy najpierw woli załatwiać słownie, polubownie, dogadać się, a przemoc zostawiać w ostateczności. Ewentualnie się usunie. Dokładnie tak. Ta z wiewiórką na głowie bardziej ceni sobie uniwersalny spokój i neutralność, aniżeli wojny i inne bitwy. Stara się nie wtrącać do sytuacji politycznych innych krajów i oczekuje tego samego od pozostałych władców wobec jej kraju. Jest jednak pewna niewyjaśniona kwestia. Mianowicie: co się stanie, jeśli ktoś się targnie na życie jej rodziny, bądź bliskich przyjaciół? Zostawmy to w czarnych, mrocznych kazamatach emocji Doshizo, które uwięziła za żelaznymi drzwiami obwiązanymi łańcuchami. Co do reagowania na słowa, lub miny... hmmm... No, najbardziej trafne będzie powiedzenie: "Lepiej uważać na słowa. Jakiekolwiek słowa. Bowiem wulkan ten jest uśpiony, lecz nikt nie powiedział, iż wygasł."
Atrybuty fizyczne i duchowe:
Siła: Ichi Kaishi
Wytrzymałość: Ichi Kaishi
Szybkość: Ichi Kaishi
Zręczność: Ichi Kaishi
Kontrola Chakry: San Kaishi+
Potencjał Genjutsu: Ichi Kaishi
Kontrola Kekkei Genkai: Ni Kaishi
Kontrola Natur Chakry:
Walka Wręcz: Ichi Kaishi
Punkty Rozwoju: 8 pkt. (23+1[osiągnięcie]-5[technika Souruītā]+5[za pomoc na forum]-15[technika Neko Heiwa]+10[za wyprawę]-15[technika Kurisutaru meiku, Shīrudo!]+4[stąd]+2[za PMG]-5[Kaiten shīrudo]-5[Fotograficzna pamięć poz.1]+100[opłacenie hostingu]-30[Szybkie wiązanie pieczęci 1 i 2]+10[kraj Pazura]+11[MMOC]-15[wymazanie Fotograficznej pamięci poz.1]+15[kraj Pazura]-5[Kowal poz.1]-19[technika Kessho tēru]+5[konkurs Who is this?]-11[technika Daitoppa]-11[technika Shinkūjin z nauczycielem]+1[konkurs Who is this?]-8[technika Kaiten Shuriken]+10[osiągnięcie]-10[zamiana specjalizacji]-5[technika Jōkā]-5[podstawowe tricki Jōkā]-4[technika Kesshou Shuriken no Jutsu]-8[technika Shinimi no Ude]+5[praca na rzecz forum]+10[osiągnięcie]-25[technika Shihai Akki: Nibi]+20[osiągnięcie]+22[kraj Pazura]+10[kraj Pazura]-20[technika Suishou Kyou]-43[zmiana postaci]+10[50PS]+5[fabularna misja D]+3[konkurs]+7[wyprawa]-13[technika Mizubendā]+2[trening]+1[kraj Gór]+3[misja D]+1[PF]-5[specjalizacja]+2[trening]+2[trening]+8[test ANBU]+3[kraj Niedźwiedzia]+4misja]+1[trening]+10[elity]+8[misja]-10[specjalizacja]+5[bicie rekordu]+10[Like]-50[przeszczep]+5[osiągnięcie]+10[misja]+34[za techniki własne]+10[stratne PR]-50[San Kaishi Kontroli Chakry])
Punkty Sławy: 110 pkt. (85+15[za próbę obrabowania całej Iwy]+5[Umiejętny Farciarz]+10[Pisarz I]+30[kraj Pazura]+15[Pisarz II]+20[kraj Pazura]+15[osiągnięcie]+20[osiągnięcie]+25[kraj Pazura]+20[kraj Pazura]+30[osiągnięcie]-115[+5 all stats]-115[+5 all stats]-50[+10PR]-15[zmiana postaci]+10[PMG]+15[kraj Miodu]+10[kraj Niedźwiedzia]+20[osiągnięcie]+20[osiągnięcie]+10[Like]+10[osiągnięcie]+15[osiągnięcie])
Punkty Fabuły: 0 pkt. (35-35[na 7 PA]+30[Ti no Kuni]+5[Ti no Kuni]-10[na 2 PA]+18[Kuma no Kuni]+100[opłacenie hostingu]+25[Biblioteka Kiri]-165[na 33 PA]+45[MMOC]+35[Kuma no Kuni]-80[na 16 PA]+10[spóźnione za pracę MG]-10[na 2 PA]+10[kraj Pazura]+25[kraj Pazura]-35[na 7PA]+30[kraj Pazura]-30[na 6 PA]-3[zmiana postaci]+40[wodospad]+35[wodospad]-75[na 15PA]+65[Kumo]+20[kraj Pazura]-85[na 17PA]+30[Szczyt Kage]-30[na 6PA]+20[bicie rekordu]+60[osiągnięcie]+30[osiągnięcie]+22[Obrzeża areny]+28[Trybuny]-160[na 32PA])
Umiejętności:
Umiejętność Dodatkowa: Meimei Jin – Dalej dalej kamuflaż Gadżeta! Ukrywanie się to Twój żywioł. Niegdyś byłeś mistrzem w chowanego, a teraz swoje doświadczenie przekładasz na życie. Potrafisz znaleźć skrytkę gdziekolwiek byś nie był, taki z Ciebie MISZCZ!
Talent Wrodzony: Tai: C; Nin: S; Gen: B.
Styl Walki: Dokuji, Hayai - poziom zero.
Specjalizacja: Inshō-teki no Chakra
Pakt ze Zwierzętami: Sowy
Bijuu/Pieczęć/Inne: Brak
Inne Umiejętności:
Ekwipunek:
~Na sobie~
~Przy sobie~
~Przyczepione do górnej krawędzi spodenek/paska~
~Przyczepione do wnętrza płaszcza~
Ziółka:
Zapieczętowane:
Pieniądze: 4420 rou
Depozyt: http://ninjagaiden.pl/viewtopic.php?f=2 ... 68#p135768
Świat sów:
Przepisy:
Zwierzę:
Imię: Nyx (Bogini Ciemności)
Rasa: Pantera
Płeć: Samica
Wiek: 5 lat ludzkich
Długość(bez ogona): 180cm
Wysokość: 80cm
Długość ogona: 100cm
Waga: 80kg
Prędkość:

Imię: Baku
Rasa: Wiewiórka
Płeć: Samica
Wiek: 1 rok ludzki
Długość(bez ogona): 8cm
Wysokość: 10cm
Długość ogona: 5cm
Waga: 250g
Reszta informacji: Wiewiórka zwie się Baku i cały czas(chyba, że coś jej się odwidzi) przesiaduje Nyx na czubku głowy, gdzie w łapkach trzymając, objada sobie żołędzia, albo po prostu śpi. Śmieszne, małe stworzonko, całkiem młode, liczące niecałe 10cm, puszysty ogon, bardzo przyjacielska, ogromnie związana z Doshizo i uwielbia śnieg. Razem z Nyx przemierzają świat u mojego boku niczym rycerz(wiewiórka) i jego wierzchowiec(pantera).
Asortyment Technik:
Ninjutsu:
Natur Chakry:
Taijutsu:
Genjutsu:
Specjalizacji:
Klanowe:
Własne:
Inne:
Nindo: "Jeśli ktoś skoczył z klifu, bo go o to poprosiłeś - skocz za nim. Jest to osoba, za którą warto oddać życie."
Nindo te uczy wiary w ludzi i stawia przed jego wyznawcą pewne zasadnicze, bardzo ważne pytanie: Czy jesteś w stanie obdarzyć kogoś zaufaniem tak bardzo, że oddałbyś za tą osobę życie z myślą, iż nie zostało ono zmarnowane?
Osiągnięcia:
Choroby: Aria choruje na amnezję. Nie pamięta absolutnie nic, co działo się przed "przemianą", która spowodowała drastyczne zmiany w niej samej. Nie istnieje ani cień szansy, aby przywrócić jej jakiekolwiek wspomnienia, a każda próba skoku w przeszłość przez nią samą kończy się atakiem migreny. Wyjątkiem jedynie jest to, iż odczuwa się niesamowicie komfortowo w skórze Daimyo Kraju Pazura i czuje się, jakby na tym spędziła część swojego życia.
Fobie:
Istnieje oczywiście jeden ważny, ale to bardzo ważny wyjątek od reguł dla Doshizo. Jest ona bowiem osobą, która mocno przywiązuje się do napotkanych osób i wszystkich bez wyjątku darzy na samym początku chociaż leciuteńkim zaufaniem. Każdy od niej dostaje także zieloną kartę i drugą szansę na zaś, bo wierzy, że człowiek jest stworzony do popełniania błędów i na nich właśnie się uczy. Czemu w takim razie ma oceniać osobę po tym, co zrobiła pierwszy raz, kiedy nagle chciałaby wszystko naprawić i stać się lepszą chociażby duchowo? Dziewczynie zależy na każdym istnieniu. Bardzo ceni sobie ludzkie życie oraz osoby, które podzielają jej poglądy chociażby w niewielkim stopniu. Te drugie, negatywne osobniki, które przelewają krew bezmyślnie i chcą jedynie rzezi momentalnie zrzuca na straconą pozycję, która nie zmieni się dopóty, dopóki dany człowiek nie poprawi się w jej oczach. Jednakże przechodząc już do meritum zagadnienia: Doshizo potrafi odrzucić na pewien okres czasu wszystkie fobie jakie posiada i być w pełni gotową do działania. Jest to spowodowane targnięciem na życie kogoś z jej rodziny, bądź przyjaciół.
Wypełnione Misje:
Rangi D - 1
Rangi C - 4
Rangi B - 0
Rangi A - 0
Rangi S - 0
Specjalne Wydarzenia:
Biografia:

"Okrutna Bezsenność" Podążała za mrokiem. Pod bosymi stopami czuła zimno posadzki. Otwarte okna wprowadzały na korytarz ziąb. Na zewnątrz dało się słyszeć brzęczenie owadów. To świerszcze? Chyba tak. Nigdy ich nie lubiła. Bała się ich. Bała się wszystkiego na zewnątrz.
Minęła lampkę, która jako jedyna poza księżycem oświetlała jej podróż. Jeszcze tylko wespnie się po schodach i koniec. Dalej skrzypiały tym samym tonem. Nadal ich nie wymieniono. Nadal szargały skołatane nerwy jej wewnętrznych demonów. Pokój, do którego weszła, był praktycznie pusty. Znajdowała się w nim tylko skrzynia. Pamiętała, jak kilka lat temu stało tu jeszcze łóżko. Pamiętała jak się po nim wspinała. Pamiętała twarz matki. I dźwięk, gdy jej lalka upadła. Głos Śmierci. Pierwsze spotkanie z tym zjawiskiem. A potem...
Wspomnienia są pogrzebowym pochodem wśród deszczu.
Kim jest dziewczę, które płacze? A jej cień?
W zachodzie słońca wyrosły mordercze zamiary. Moje inne oblicze.
Połamana marionetka stale powtarza te same ruchy.
Ach tak. To chyba ona. Nie była pewna czy płacze, czy to jedynie krople deszczu spływają jej po policzkach. Pamiętała głównie smutek. Ogromny smutek. Drobne dłonie zacisnęły się na ubraniu starszego mężczyzny. Tata? Miał na sobie trumienne strój. Terror. A patrzył przenikliwie, leniwie. Leniwie omiatał oczami obraz przed sobą. A właściwie gdzie się znajdowali? To chyba cmentarz. Obok stoi rodzinna krypta. Mama nigdy tam nie chciałaby leżeć. Tam było zimno. Jak w kostnicy...
Niczym mocny poryw wiatru ruszyła za uciekającym cieniem.
Mężczyzna ubrany w czerń wymachnął ręką płonącą zamarzniętym błękitem.
Teraz jest już za późno na chwilę przebudzenia owiniętą olśniewającym światłem.
Przez całą drogę nie odezwała się ani słowem. Złociste, iskrzące oczy spoglądały na malujący się horyzont. Na niebie powoli rysowała się tęcza. Świat jakby nie odczuwał tej straty. A przecież tak wiele odeszło! Jednak nikogo to prawie nie obchodziło. Życie toczy się dalej, jednak nie dla małego dziecka. Wychyla się przez okno powodu, a wtedy...
Jeśli moje ostatnie, samolubne życzenie, ma szansę się spełnić – proszę…
Ponieważ umieranie w środku nocy jest przepełnione samotnością. Nie chcę tego.
Jeżeli to możliwe, chciałabym zostać otoczona światłem poranka.
Czując powiew nowego dnia. Cień zacznie nabierać kształtów.
Obudziła się w jakimś dziwnym miejscu. Pierwszym, co ujrzała, było światło. Zamazane kształty. Chciała przetrzeć oczy, jednak zauważyła ubytek jednego. Widmo zbliżającego się kamienia. Czerwień. Czerń. Ból. A potem nic. Tyle spamiętała. Wtedy nie do końca pojmowała stratę. Zaczęła krzyczeć. Gdzie jest mama? Bolesne uzmysłowienie sobie prawdy. Ale tato! Ja nadal żyję. Myślałam, że Jashin zabierze mnie do mamusi... Chciałabym jeszcze raz poczuć jej ciepło.
Śniąc efemeryczny sen na dnie zimnego, lazurowego morza,
Zagubione, drżące wspomnienia zaczęły przemieniać się w rdzę.
Raj został wyrzucony w głąb jeziora drzew, gdzie śpią koralowce.
Strażnik, czuwający przy drzwiach, trwa w bezruchu niczym kamień.
Cień jego boi się, jednakże nie ucieka.
Wiesz tatusiu, kiedyś chciałam tak jak Ty ratować ludzi! Ale panie tutaj też ich ratują. Robią to, czego wy nie dacie rady. I są bardzo miłe. Powiedziały mi, że jak urosnę mogę tu przyjść i się uczyć. A potem zostanę legendą. Fajnie, prawda? I wiesz co, już mnie to oko nie boli. Znaczy już go nie mam... Ale nie chcę fałszywego. Bałabym się, że patrzy nim Śmierć.
Mężczyzna spojrzał zaskoczony na dziecko. Plany rozsypane w drobny mak. Uśmiechnął się jednak, widząc radość córeczki. Nic nie pojmowała.
Dobrze kochanie...
Wszystkie te rzeczy są fantazjami dziewczyny.
Koszmar bezsennej nocy. Koszmar snuty przez cień...
Aria zerwała się. A przynajmniej próbowała. Jej ciało pozostało w bezruchu. Krzyk, który ugrzązł gdzieś w połowie drogi. Miała mokre plecy. Strach? Ten sen... tak realistyczny. Tak przerażający. Nie ma na świecie nic gorszego niż własne wspomnienia. Podążyła wzrokiem za wskazówkami zegara. Czwarta rano. Nie było sensu już zasypiać. I tak zaraz musiałaby wstać.
...a cień nie mówił nic.

"Przyjemna monotonia." Zeszła powoli z łóżka. Stanęła przed lustrem. Wyglądała na przemęczoną. Zawsze taka była. Właściwie kiedy ostatnio się dobrze wyspała? To był pewien problem. Gdy nie odpoczywała pojawiały się... problemy. Problemy w postaci szeptów, głosów, obrazków. Przymknęła oko. Ach tak. Sięgnęła na nocną szafkę. Leżało na niej małe pudełeczko. Wyciągnęła z niego krople do oczu i użyła ich. Od czasów zmiany cierpiała na nadmierne męczenie się aparatu wzrokowego i ubytki w gruczołach łzowych.
Jej ulubionym miejscem była bagna. Po pierwsze było cicho. Mogła bez problemu zebrać myśli. Nikt jej nie przeszkadzał, a ostatnio nawet zwiększył się procent mgły na tych terenach. Mimo to ktoś musiał ciągle dbać o wioskę. Niestety dzisiaj miała nieco inne plany.
Opiekun wydawał się niezadowolony jej stanem. Ale cóż... ostatni rok. Musi sobie poradzić. Hej! Przecież niedługo będzie już miała pełne uprawnienia. Póki co musi pracować za darmo. Oczywiście były takie momenty, kiedy dostawała wynagrodzenie, ale najczęściej były to zlecane misje. Nie było na nie jednak dużo czasu, gdy właśnie trzeba było usunąć... co nieco...
Wszystkie te drobne czynności sprawiały jej przyjemność, nawet gdy wiedziała, że dana osoba niedługo umrze. Trzeba dbać o siebie. Jeżeli nie ona to nikt inny tego nie zrobi. Przynajmniej z takiego wychodziła założenia. Nagle zwyczajny dzień przerwała jej niespodziewana wizyta.
- Hej tato. Nie, wszystko w porządku. Dobrze się czuję. Nie musisz się o mnie martwić. Naprawdę. Tak, też cię kocham.
Tak można by skrócić tę rozmowę. Od kiedy opuściła dom i udała się na poszukiwanie samorealizacji, jej kontakty z ojcem uległy... zamrożeniu. Heh... jeśli tak można nazwać rzeź przeprowadzoną na jej ród. Nie widzieli się zbyt często, a oboje też jakoś nie mieli zbytnio wolnego czasu. Poza pracą Aria nie miała więc nic.

"Dzień dobry doktorze..." W końcu ostatni dzień. Potem już jest wolna. Nie wie tylko od czego. Strachu? Koszmarów? Nudnej monotonii życia? Te trzecie można wykreślić. Doshizo od długiego czasu zaczęła pojmować sens w tym, co robi. Czuła się przydatna. Nie miała jednak pojęcia dla kogo. Rodzina by zaprzeczyła. Kilka kroków dalej i jest w środku. Pokój jak najgorsze ucieleśnienie psychopaty. Pokój? Gabinet. Z psychopatą miało to wiele wspólnego. Doktor, białe ściany z jednym oknem i dziewczyna.
Cichy, przeszywający ciało świst papieru. Trzech kartek. Za oknem świerszcze, a pod nią cień. Dziwne, bo było południe. Dziwactwo to jednak nieodzowna część jej obecnego życia. Krótkie skinienie głową. Usiadła wygodnie na fotelu. Trochę był przekrzywiony. Twarz miała skierowaną ku sufitowi.
Doktor szybko czytał. Wiele razy dumał i wzdychał. Tylko po to, by zaraz znowu coś naskrobać, coś poszukać. Kilka pytań. Wymiana zdań. Doktor już wiedział, lecz nie był pewien. Chwycił za świstek i znowu zadał pytanie. Daimyo nie znała dokładnej odpowiedzi. Sen był zbyt zamazany.
- Tylko tyle pamiętam z tamtego snu, doktorze. Jakiekolwiek inne próby przypominania kończą się napadem migreny i ostrym bólem głowy przez kolejne kilka godzin. Przez te trzy lata ukrywam swoje prawdziwe ja. Tylko pan wie o mnie to, czego nie mówię światu. Misje idą mi wzorowo. Z mieszkańcami Skały nie nawiązuję kontaktu werbalnego, jedynie wzrokowy. Staram się unikać każdej próby kontaktu ze mną. Nieważne czy tego kogoś znam, czy nie. Iwagakure no Sato to przeszłość. Jestem wobec nich neutralna. Skarg na mnie żadnych nie ma, a przynajmniej o takowych nie wiem. Jednakże z dnia na dzień sądzę, że ta robota nie jest dla mnie... i najgorsze jest to, iż nie wiem czemu... Przez to wszystko poprzypinano mi różne nazwy..pseudonimy...
- Spokojnie, to są naturalne objawy kilku chorób psychicznych, które są nie tylko uleczalne, lecz także niegroźne. Chciałbym poruszyć jednak pewną kwestię. Skarżyła się pani kilka dni temu na zaburzenia odnośnie... - doktor przewertował kilka kartek, po czym kontynuował - ...mam tutaj cytat: "(...)i nie potrafię normalnie podejmować decyzji. Jakichkolwiek. Zawsze widzę wszystko w... jak wy to mówicie fachowo... w trzech wymiarach."... mówiła to pani ze łzami w oczach i z drżącym głosem. Proszę mi o tym opowiedzieć.
- Te trzy wymiary dzielą się na... jakby to powiedzieć... trzy mnie... Pierwsza strona racjonalna, wręcz rozsądna, refleksyjna, często mówi drugiej, czego druga robić nie powinna. Druga lubi się nawalić, tak zabić cały syf, w krainie szakali się bawić, chwalić bez granic, resztę walić. Trzecia eksperymentalna, taka wolna, że aż skrajna, łatwopalna, zjawiskowa jak noc polarna, nieprzewidywalna, arogancka, pyszna, ironiczna i najbardziej lubi chlastać się z pierwszą po pyskach. A więc niech mi doktor powie, gdzie w szaleństwie jest metoda i dlaczego to siedzi mi w głowie, i czy jest mocno przestawiona czy ją odciąć, wziąć w ramiona i wykopać nad domami, czy zostawić dla doktora i żyć z rozstrojeniem bani. Nie mam przyjaciół których miałam, kiedy zaczynałam chciałam dojść, gdzie stoję teraz, ale doktorze się poplątałam. Przestrogi na pamięć znałam, smak zdrady zapamiętałam i choć próbuję żyć jak należy wiele razy w życiu coś spaprałam. Jak upadłam to powstałam po zęby z mym arsenałem, by w nich został choć odłamek, ułamek z moich przesłanek. Błędy są mym awatarem, filarem w tej mojej baśni, sztuka Nin oceanem w mojej rozstrojonej jaźni. Jedna strona mówi "Rób mi hajs", druga "Trunku daj", "Smutki straw, baw się póki czas, młodość ma się raz", trzecia dosyć kłótni ma i mówi "Póki siebie masz pójdźmy w dal i nie wróćmy nigdy tam skąd wyszliśmy."
- Rozumiem... a przynajmniej tak mi się wydaje. Pierwsza strona racjonalna.. druga lubi się napić, a trzecia z tego co pamiętam eksperymentalna... - doktor zaczął drapać się po łysinie, coś notować i myśleć. A myślał długo i tęgo, aż mu żyłka przy skroni wyskoczyła po pewnym czasie. W końcu jednak zebrał się do odpowiedzi zdejmując okulary z nosa i wzdychając ciężko oraz głośno - Na dobrą sprawę można by powiedzieć, iż ma pani roztrojenie jaźni. Nie jest to jednak do końca pewne, ponieważ objawy nie są aż tak intensywne i dobitne jak powinny być. Na ten miesiąc zalecam pani co najmniej dwie drzemki w ciągu dnia, najlepiej trochę przed południem i podczas popołudnia oraz wydłużenie snu do dziesięciu godzin. Trzydzieści minut do godziny drzemki powinno wystarczyć. Musi pani dać odpocząć swojemu umysłowi. Z mojej strony to będzie wszystko. Proszę pamiętać, że najważniejsze jest zdrowie psychiczne. - zakończył żegnającym, ciepłym uśmiechem doktor.
- Dziękuję doktorze... - odparła krótko Aria i wyszła ze szpitala. Był już późny wieczór. Ukryła swoją twarz pod iluzyjnym znudzeniem i niewzruszonym spokojem, po czym udała się w stronę centrum Kraju Pazura...

"Jedyny taki dzień w życiu." Cały czas szukała i szukała. Od końcowej wizyty u doktora minął niespełna rok. Ten dzień zapowiadał się nadzwyczaj dziwny. Kompletnie niezwiązany z doczesnymi wydarzeniami.
Aria obudziła się mając nadzieję na coś lepszego. Dom jednak zaprzeczał wszystkiemu. Codzienne zmuszenie się do zjedzenia czegoś z rana i pójście na bagna, aby ukoić skołatane nerwy. Amnezja dalej daje się we znaki. Kobieta nie mogła znaleźć odpowiedzi na swoje pytania. Prawie nikt nie wiedział co się z nią działo przez "tamten czas".
Szła długo. Miała czas na rozmyślanie mimo, iż nie gdybała w ogóle. Zwykłą rutynę codziennego dnia przerwało cichutkie, melodyczne zawodzenie dziecka. Doshizo zwątpiła w swoje zmysły, bo stwierdziła, że pewnie znowu słyszy coś, co nie istnieje.
Taptanie. Pluskanie. Łapanie gałązek. W końcu cisza. Dziewczyna westchnęła głęboko, przymykając przy tym oczy z wielką ulgą. Znowu błoga cisza w jej ulubionym miejscu. Może spokojnie patrzeć na ruinę i rozpacz. I nic jej nie przeszkadza.
- Kim jesteś?
Rozległo się w powietrzu. Szybki impuls. Otworzenie oczu. Obrót głowy i jest. Stoi przed nią. Włosy koloru blond, długie aż po pas. Cera prawie mleczna. Złote ślipia. Czerwono-złoto-biały strój. Dominowała biel. Wyglądała niewinnie. "Co robi na bagnach?" przeleciało jej przez myśli "Pewnie się zgubiła. Odprowadzę ją do.."
- Też jesteś Szukaczem?
Serce dwukrotnie przyspieszyło. Źrenice zmalały do wielkości główki od szpilki. Zimny pot oblał ciało Arii, która nie wiadomo dlaczego zaczęła odczuwać strach. Jej twarz zbladła jeszcze bardziej niż to było możliwe.
- A... czego ty szukasz?
Dziewczynka tylko uśmiechnęła się. Momentalnie serce kunoichi spowolniło. Tak jakby uśmiech nieznanej jej osoby ocieplił całe ciało kobiety. Wszelkie smutki zniknęły. Wszystkie złe myśli odeszły. Yoruichi po raz pierwszy od kiedy pamięta czuje się potrzebna. Mimo faktu, iż nie wie dlaczego.
- Ciebie.
I przytuliła się do Yoruichi. Kompletnie bez ogródek. Tak po prostu. Pojedyncza, opasła, słona niczym może, a jednak wesoła i ciepła łza rozpoczęła wędrówkę wzdłuż policzka dziewczyny. Kobieta czuła, iż nie może się ruszyć. Jedynie omiatać ślipiami okolicę. Sceneria momentalnie zmieniła się...

"Niezapomniany ból." Nieustanny brzęk stali. Tyle słyszała.
Nieustanny bieg. Tyle widziała.
Nieustanny ból. Tyle czuła.
Migrena. Okropny ból głowy, który doskwiera kunoichi już od długiego czasu. Czemu teraz? Widzi, że biegnie. Obraz cały czas się przesuwa do przodu. Tylko czemu? Nie może się nawet ruszyć. Jakby oglądała film oczyma innej osoby.
- Czemu się boisz?
Usłyszała delikatny głos tej samej dziewczynki. Nie mogła odpowiedzieć. Nie umiała odpowiedzieć. Wszystko to wydawało się być nierealne, a jednak działo się.
I widziały oczy rzeczy niestworzone.
Dwa cienie, dwie sylwetki, mnóstwo krwi.
Jeden cień, jedno cielsko, bezruch.
A mówią, że życie zawsze jest długie.
- Kim oni są?
"Przypomnij sobie." rozległo się w głowie kobiety. Co miała sobie przypomnieć? To miejsce? Nigdy w nim nie była. Te obrazy? Nigdy ich nie widziała. A może... I kolejny napad migreny. Już pamiętała. Pamiętała, że za każdy razem, gdy kolejny rąbek przeszłości wracał jej do głowy, pojawiał się ból. Im więcej, tym silniej. A ból ten był jak żaden inny przedtem. Taki, że mogła skonać. Nagle jednak przestało. Poczuła ciepły, delikatny dotyk na policzku. Nie mogła jednak spojrzeć. Poczuła także łzy. Gęsto płynące, słone łzy. Czuła rozpacz, lecz nic nie widziała. Oczy były przysłonięte czernią. Słyszała łkanie. Gorzkie łkanie i głośny ryk smutku, niewyobrażalnego bólu.
Stuk, puk, stukot kół.
Stuk, puk, stukot, ból.
Stuk, puk, serce śpi.
W końcu ujrzała. Widziała dziewczynkę. Malutką, opatuloną, owianą czerwienią dziewczynkę. Znała ją. Tylko skąd? Oczy w końcu skierowały się wokół policzka. Zauważyła dłoń. Niewielką, ciepłą, ludzką dłoń dotykającą policzka tej osoby. Dotykającą jej policzka. Znowu ból głowy. Teraz jednak niemrawy. Już pamiętała. Toshizo. Tylko co ona tu robi? Czemu tak leży? Dłoń osoby wyciągnęła się ku twarzy, gładząc ją. Kobieta czuła zimno. Szlochała dalej.
- Pamiętaj... zawsze będę miała cię na oku...
Charczący, mroczny głos niczym z horroru, a jednak całkiem przyjemny, bo znany. Co to było za zdanie? Dlaczego zostało wypowiedziane takim tonem? Emocje Arii zaczęły się mieszać. Toshizo wypowiedziała swoje ostatnie słowa. "NIE!" - rozległo się w głowie kunoichi, jednakże bezdźwięcznie. Przecież nie mogła się ruszać... Poczuła przeszywający całe ciało ból. Stratę. Obraz zmienił się. Ukazywał niebo, a z niego padające płatki śniegu. Usłyszała to. Usłyszała wilcze wycie i rozgrzewanie strun głosowych. To ona wyje? Długie, głośne, rozpaczające wycie samotnego wilka.
Raj, który pozwala na życie w samotności nie jest rajem.
Samotność zaś oznaką samodzielności.
Raj, w którym polega się na samodzielności jest udręką.
By zapobiec samotności w raju, do życia budzi się... cień...
Kobieta poczuła nagły przypływ gniewu. Mimo zimy było jej gorąco. Tak gorąco, że łzy parowały z jej policzków. A przynajmniej tak to odczuwała. Dziwne... Mimo, iż słowo to pełniło znaczącą rolę w jej doczesnym życiu, zdarzenie to było co najmniej dziwne... W końcu może się ruszać. Nie zwróciła na to uwagi. Nie przykuła do tego większej wagi. Nie pytała. Pytania zostały wyparte. Słyszała kroki. Nie widziała źródła dźwięku. Drzewa, na nich śnieg. Trawa, na niej śnieg. Wszędzie biało. Sypało coraz mocniej. W oczach gniew. Poczuła w rozżarzonych dłoniach dotyk zimnej stali. Pochyliła się i nabrała nieco bardziej dzikiego wyglądu. Szczerzyła kły. Czekała. Wypatrywała. Niczym predator na swą zwierzynę czyhała w ciszy. Złamana gałązka, cień w kąciku lewego oka. Poszedł impuls. Momentalnie zimna, biała scena zamieniła się w piekło. Iskry od ścierającej się ze sobą stali. Krew przelewana raz po raz. Przy każdym zamachu. Ogień, który rozpalał nie tylko dusze dwóch przeciwników, lecz całe otoczenie. Nie było w tych ruchach pomyłek. Istniały tylko śmiertelne błędy. Jeden się zdarzył, a to kosztowało Yoruichi zbyt wiele. Co chwilę można było słyszeć potężny, szaleńczy śmiech. Podczas każdego z nich kobietę przeszywał strach, z którego kuła gniew w swojej kuźni rozpaczy. Nagle błąd... kolejny... drugi. A zarazem ostatni. Drugi błąd, który kosztował ją zbyt wiele, by móc to sobie wyobrazić. Nie czuła ręki. Nie... całego ramienia. Piekący ból połowy ciała. Zbyt gorąco, by czuć śnieg. Zbyt boleśnie, by czuć cokolwiek. Zapada zmrok. A przecież było całkiem widno... słychać więcej kroków.
...który zawsze wygrywa.

"Szczęście w nieszczęściu." Mruganie. Najbardziej niepewna oznaka przytomności. Widziała swoją dłoń. Oglądała ją. Leżała gdzieś na łóżku spowita światłem wielkiej lampy. Ręka była prawie biała. Mleczna. Może kremowa.
- Tętno?
Jest dziwnie słaba. Pamięta, lecz nie chce. Czemu nie jest jej ani zimno, ani gorąco? Nie czuje prawie nic. Poczułaby ból. Chciałaby sprawdzić. Gdyby jeszcze tylko czułą się na siłach, by to zrobić...
- Jak idzie transfuzja?
Podniosła drugą rękę... dziwne... coś powinna pamiętać, lecz nie jest w stanie sobie przypomnieć. Też jest biała, lecz z lekkim, niemrawym odcieniem czerwieni. Słabym, mizernym wzrokiem omiata miejsce. Widzi jakieś sylwetki. Bardzo rozmyte. Niektóre białe, niektóre bardzo jasnoniebieskie. Koloru nieba. Co ona tutaj robi? Jeszcze tylko trochę. Jeszcze tylko kilka chwil. Musi wykrzesać z siebie siły. Już prawie. I nic. Sił prawie nie ma. Nigdzie się nie ruszy. Jak się znalazła w tym miejscu? Widzi szafki. Albo komody. A może szafy na ubrania?
- Możemy zaczynać.
Szybki, instynktowny zacisk szczęki. Zamknięcie oczu było niemal natychmiastowe. Ciało samo wygięło się do góry. Gdyby nie pasy, to pewnie by już wyskoczyła ze skóry.
- Yoki, trzymaj ją! Same pasy nie dadzą rady! Lena, morfina! Końska dawka! Natychmiast!
Podziałało... upragniony spokój został otrzymany prawie na zawołanie. Po przebudzeniu Yoruichi była jeszcze słabsza. Była, albo taka się jedynie czuła.
- W końcu otworzyłaś oczy? Poczekaj chwilę, osłabię światło. Na pewno cię razi. Pierwszy raz próbowaliśmy złożyć człowieka z powrotem... niestety Twoje oczy były zbyt sparzone i byłabyś ślepa, gdyby nie... o tym później.
Trudności z oddychaniem. Wcześniej ich nie było. Gdyby tylko ktoś jej powiedział co się dzieje, bądź co się działo w tej zapewne niedalekiej przeszłości. Tylko kto?
- Pewnie zastanawia cię co się dzieje i kim jestem. Hheh, co ja w ogóle mówię. Przecież to oczywiste... W takim razie już wyjaśniam. Po pierwsze musisz wiedzieć, że... jakby to powiedzieć... zmartwychwstałaś. Brzmi dziwnie i niemożliwie, ale to był coś pokroju właśnie tego. Straciłaś, chociaż nie jest to zbyt poprawne stwierdzenie, rękę, nogę i miałaś rozpuszczoną większość skóry na ciele. Kiedy do nas trafiłaś byłaś nieprzytomna. Prawie martwa. W pewnym momencie, kiedy przygotowywaliśmy cię do zabiegu, spostrzegliśmy dziwny spadek tętna. Jednak nie to nas zmartwiło. Kompletnym terrorem była ilość krwi w twoim ciele. A raczej jej ubytek. Zarówno w teorii, jak i w praktyce powinnaś leżeć martwa przez wykrwawienie. Mężczyzna, który cię do nas przyniósł, momentalnie zobligował się do oddania części swojej krwi. Nie znaliśmy twojej grupy, lecz uznaliśmy, iż nie ma na to czasu. Obydwa wyjścia jakie mieliśmy mogły zakończyć się dla ciebie śmiercią. Po drugie sama krew nie wystarczyła. Potrzeba ci było przeszczepić niewiarygodną ilość skóry, miałaś połamane kości, do pełnej regeneracji trzeba ci było niewielkiej ilości obcego szpiku kostnego. Aby transfuzja się przyjęła, o czym nie mieliśmy niestety kompletnie pojęcia, musieliśmy wykorzystać też płyn mózgowo-rdzeniowy. Wszystko to zapewnił ci ten rosły mężczyzna. Podejrzewam, że to twój bardzo bliski przyjaciel, albo ktoś z rodziny. Tylko nie wiem czemu nie chciał nam powiedzieć swojego imienia. Wy ninja macie dziwne zasady. Ale przecież każdy ma swoje. Nawet my, medycy. Po trzecie... w co ty się wpakowałaś dziewczyno? Wyglądałaś jakbyś stoczyła bitwę z jakimiś demonami. Mam tylko taką szczerą nadzieję, że nie nie zrobisz znowu takiej głupoty. Uważaj na siebie następnym razem. Jesteś już wolna, ale pamiętaj, że nie możesz się teraz przemęczać. Z chodzeniem nie powinnaś mieć problemów, ale najlepiej, abyś teraz była w domu. Dowiedziałem się, że masz na imię Aria i jesteś naszym ninja. W sumie nie trudno było zgadnąć po opasce, którą miałaś na ramieniu. To wszystko z mojej strony.
Ze skwaszoną, zmęczoną, ukazującą ból twarzą spróbowała się podnieść. Szpitalne łóżko było wygodne, więc nie za bardzo chciała wychodzić. "Poparzone ciało?" - pomyślała - "Nie przypominam sobie, żebym oberwała prądem lub ogniem. Koniec walki był krótki." - co prawda, to prawda. Miała dziwny problem ze wzrokiem. Nic nie wydawało się takie, jak powinno - "Chwila... CHWILA!" - dotknęła oka, które przez większość czasu było skrywane pod opaską. Momentalnie oblał ją pot, a okrutny dreszcz przeszył jej ciało na wskroś. Magiczne oko, które otrzymała w darze od przywódcy Kraju Błyskawicy. Co się z nim stało?... Przełknęła tylko ślinę i przez chwilę błądziła wzrokiem, póki nie odbiegła za daleko myślami. Wróciła do poprzednich czynności. Ubierała się powoli. Nie mogła sobie pozwolić na więcej. Jej ciało za każdym razem przeszywał ból. Co prawda nie był ogromny, lecz z całą pewnością irytujący i nieznośny. Przy wyjściu jednak zatrzymała się. Zanim przekroczy próg szpitala musiała o coś spytać.
- Doktorze. Pamięta doktor jak się przedstawił ten mężczyzna?
- Nie wyjawił mi swojego imienia przez jakieś tam swoje zasady. Dziwne, że pani pyta, bo o to właśnie była jego prośba. Powiedział, że jeśli spytasz o niego, mam powiedzieć, iż jest cieniem...
Cień zawsze wygrywa. Dopina swego.
Od niego zależy czy zrobi coś dobrego, czy złego.

"A jednak gwiazda nadziei nie jest złudna." - Ooobudź się. Już wszystko dobrze. Spokojnie. Powooli się wybudzaj. Koniec seansu. Wszystko jest okej. Nie masz się czego bać.
Spokojny głos prowadził przestraszoną duszyczkę w stronę wyjścia. Gdy tylko się obudziłam, widziałam z powrotem gabinet doktora. Tego prawdziwego. Źrenice miałam maksymalnie rozszerzone, a na ciele gęsią skórkę. W pierwszej chwili nie wiedziałam co się dzieje dookoła.
- Nie, nie, niee. Nie musisz się bać. Pamiętasz? Kuzuro Yaoki. Twój psycholog. Jesteśmy w gabinecie. Wyszłaś właśnie z dwugodzinnego transu. Ze snu.
- Pa..pamiętam. Widziałam.
- Co widziałaś? Proszę, otrzyj łzy.
- Widziałam powód... i widziałam jego...
- Masz na myśli Cienia?
- Tak. Widziałam go. Słyszałam jego śmiech. Pamiętam moment, w którym straciłam Toshizo...
- A więc seans pomógł... proszę w takim razie opowiedzieć mi wszystko, co pani widziała. Od samego początku. Mówiła coś pani podczas snu o jakiejś marionetce. Wolałbym zacząć od tego momentu...
Po długim opowiadaniu, okropnie czasochłonnej rozmowie, doktor stwierdził, że musi zrobić sobie herbatę. Zapytał czy ja też chcę, ale odmówiłam. Nie jestem w stanie nic przełknąć. Nawet niewielkiego łyka wody.
- Muszę pani powiedzieć, że jest dokładnie tak, jak sądziłem. Zmierza pani w dobrą stronę. Oby tak dalej. Moją ostateczna, przyjacielska diagnoza jest taka: Niech pani zapomni o cieniu i wydarzeniach z przeszłości tak bardzo, jak to tylko jest możliwe. Im mniej stresu, tym lepsze będzie samopoczucie tak młodej osoby. Z mojej strony to wszystko. Cieszy mnie, że udało nam się przywrócić pani pamięć. Problem w tym, że nie są to wszystkie wydarzenia. Reszta niestety nie powróci. Amnezja była zbyt intensywna i rozległa. Co najmniej osiemdziesięciu procent zdarzeń przeszłości, wliczając w to ludzi, nie będzie pani pamiętać. Chociaż przyznam, iż ta operacja... brrr~ nadal mnie ciarki przechodzą, kiedy sobie o niej przypominam. Proszę w takim razie o wielki uśmiech na koniec i życzę miłego, radosnego dnia. Niech pani na siebie uważa w życiu. Nie wszystkim przytrafia się to, co pani.
- Szczerze mówiąc nie sądziłam, że się uda, lecz cały czas miałam nadzieję. Dziękuję za pomoc, doktorze. Żegnam.

"Zawziętość zawsze prowadzi do zwycięstwa."
Uśmiechnęłam się na życzenie, po czym wyszłam z gabinetu. Budyneczek mały jak każdy w tej okolicy. Pięćdziesiąt metrów kwadratowych i jakieś tam wyposażenie. Taka już była wioska Kraju Pazura.
- "Mimo wszystko nigdy o Tobie nie zapomnę, Toshizo... Ani o Tobie, ani o Twoim spojrzeniu tamtego dnia... Doshizo Aria Ashizojizo Kyuu, Kryształowa Księżniczka, ostatnia członkini rodu znajdzie swój Cień. A potem raj będzie znowu rajem."
Metryka:
Imię: Doshizo Aria - powód nadania jej drugiego imienia jest nieco zapomniany, chociaż zarówno członkowie rodziny dziewczyny, jak i bardzo, ale to bardzo bliscy znajomi wiedzą o co chodzi. Księżniczka uwielbiała śpiewać, kiedy była młodziusieńka. Co więcej wychodziło jej to cudownie. Tak niesamowicie, iż każde zwierzę, każdy człowiek lub magicznie stworzenie mogło ją uznawać za syrenę. Matka w sekrecie przed ojcem i resztą otoczenia szkoliła ją, póki ich klan nie został wybity.
Nazwisko: Ashizojizo Kyuu - dziewiątka była panieńskim nazwiskiem matki Arii, które przybrała na cześć dziewiątych urodzin, kiedy to data jej narodzin trzymała się dziewiątego roku danej setki, dziewiątego miesiąca, dziewiątego dnia, dziewiątej godziny, dziewiątej minuty oraz dziewiątej sekundy. Dokładnie w momencie jej przyjścia na świat księżyc wszedł w fazę jednej z licznych pełni.
Pseudonim: Brak. Zawsze są dwie strony przydomków, które przyznają danej osobie większe osobistości mające coś do powiedzenia w obecnym świecie. Złą oraz dobrą. Wszystko ma złą i dobrą stronę, a neutralnym nie można być nigdy. Przynajmniej nie przez całe swoje życie. Doshizo Aria Ashizojizo Kyuu w takim bądź razie nie przyjmuje żadnych. Z jednej strony - czemu ktoś miałby chcieć jakikolwiek przydomek, skoro świat może drżeć na dźwięk Twojego imienia? Z drugiej zaś - dlaczego ta osoba wolałaby zostać okrzyknięta jakąś tam bohaterką i zbawicielką ludzkości, skoro wystarczyłaby sława, uznanie i rozpoznawalne imię we wszystkich czterech stronach Ziemi?
Płeć: Kobieta(głos)
Ranga: Nukenin C
Ranga Dodatkowa: Daimyo Tsume no Kuni
Status: Nukenin
Klan: Rikkudou
Kekkei Genkai: Rinnegan, Sześć Ścieżek Bólu
Natura Chakry: Suiton(S), Doton(A)
Pochodzenie: Iwagakure no Sato
Aktualne Miejsce Pobytu: Tsume no Kuni
Aparycja i charakter:
Wiek: 21 lat
Wzrost i waga: 177cm i 56kg
Aparycja: Ciemne, nocne włosy, sięgające dolnych części ciała. Głównie nie rosną poniżej tyłka, ponieważ każda kobieta wie, że z długimi kudłami są niemałe problemy, a przy długości kłaków Doshizo... no, można sobie tylko wyobrazić co dziewczyna ma za katorgę z czymś takim. Lubi je, lecz ścina już w momencie, kiedy sięgają poniżej pośladków. Prawie zawsze są rozpuszczone. Głównym tego powodem jest wygoda i lenistwo. To pierwsze - nie musi ich wiązać, a długo by to zajmowało. To drugie - nie chce ich wiązać, bo długo by to zajmowało. Obydwa punkty się uzupełniają. Jednakże czemu "prawie zawsze"? Ponieważ posadka daimyo do czegoś zobowiązuje i wypadałoby od czasu do czasu wyglądać dostojnie. Dlatego też na niektórych(wierzcie mi - jest ich niesamowicie mało) uroczystościach Doshizo posiada albo spięte włosy, albo po prostu ładnie ułożone. Oczywiście nie sama, tylko ktoś jej to robi, bo jeśli chodzi o stricte kobiece sprawy - dziewczyna ma dwie lewe ręce. Cały czas na jej twarzy gości uśmiech. Przyjazny, ciepły, taki mówiący krótkie: "Rozumiem. Wszystko rozumiem. Nie musisz się już bać." Jedynymi momentami bez szczerozłotego uśmiechu na facjacie są sen i tęgie zamyślenie. Celowo nie została wymieniona walka, ponieważ nią gardzi. Heterochromia tęczówek - jedno czarne(lewe), drugie fioletowo-różowe(prawe) przez efekt klanu Kouseki. Niegdyś były to jej znaki rozpoznawcze. Ludzie mogli od razu stwierdzić: "Tak, to jest Kryształowa Księżniczka. Ta z wiewiórką na głowie." Jednakże teraz to się zmieniło... Bezdenne, metalicznie fioletowe ślipia z kilkoma obręczami naokoło źrenic, rozchodzącymi się po całym oku. Znamię na plechach, oznaczające "Ashizojizo", czyli nazwę rodu(oczywiście jest to także jego). Obecnie na plecach "wyrzeźbione", bądź nawet i wypalone wielkie X. Przekreśla ono bowiem znamię rodu dziewczyny. Upadła Księżniczka uznała, że bez władzy nad kryształem nie ma prawa nosić ani znamienia, ani rodowego nazwiska. Została po nim tylko bolesna, ohydna na swój sposób blizna. Nadal jednak osoby zaznajomione z historią Iwagakure no Sato będą w stanie odczytać znamię po głębszej analizie. Miseczka C. Ani duże, ani małe. W sam raz. Chociaż trzeba przyznać, że Doshizo nie gardzi innymi cyckami. No, może poza tymi D i wyżej. Nielubi zbyt dużych, ponieważ sama ma malutką łapkę. Nogi lekko bardziej umięśnione niż u normalnej dziewczyny, ale zgrabne. Bardzo dużo biegała w młodości, a w dodatku życie ninja jej sprzyjało. Poza tym - geny ma po tacie, więc ciało ma seksowną jak cholera. Szczególnie można to stwierdzić po jej egzotycznym kolorze skóry przypominającym jasną czekoladę mleczną. Aż chciałoby się schrupać tą latynoską, bądź jak inni wolą - kawowo-miodową piękność. Czy maluje swoje paznokietki? Taa... chyba tylko kurzem. Nie potrafi. Przecież było już wspomniane, że słaba jest w typowo kobiecych sprawach. Ba! Doshizo nie maluje się w ogóle! Woli naturalne piękno i ceni każdą dziewczynę, która uważa tak samo. No i... no i w sumie sama nie potrafi się malować, bo to takie złe, be, fuj i w ogóle jakieś niefajne. RAZ próbowała. Chyba wiadomo jak się mogło skończyć - kredka w oko. Ból. Płacz. Obraza. Wzrostem nie różni się od innych, chociaż niektórzy mogą uważać, iż sto siedemdziesiąt siedem centymetrów jak na kobietę, to z lekka za dużo. Zwykle przecież widuje się malutkie i drobne dziewuchy. Młoda Chuuninka raczej już nie będzie rosła, więc jej to odpowiada. Często wygląda jak zaspana i w większości przypadków właśnie tak jest. Leniuchem to trzeba się urodzić, a nie stać z dnia na dzień. Los ją tak pokarał, że przypadłą na nią ta pierwsza opcja. Każdy włos w inną stronę, śpiochy w kącikach oczu, czasami ślina ściekająca w z jednego kącika ust i takie tam sprawy... typowa leniwa buła. Prawie cały czas na głowie, lub barku kunoichi, przebywa jej wierna kompanka od wielu lat imieniem Baku. Jest to jedna z rozpoznawalnych cech Doshizo, ponieważ kiedyś w stolicy Kraju Ziemi sławiła się na swoich dzielnicach przydomkiem "Ta z wiewiórką na głowie".
Ubiór: Ekwipunek.
Archetyp Charakteru: Neutralny Dobry
Cechy Charakteru: Doshizo... dziewczyna w zasadzie jak dziewczyna. Trochę kobieca, trochę spokojna, lubi zażartować, czasami się powygłupiać. Wraz ze wszystkimi przeżytymi latami nabierała coraz więcej powodów na to, aby upewnić się w teorii, że nie ma lepszej rzeczy, jak cisza i spokój. Ma swoje zasady, którymi są obrona najbliższych nawet za cenę życia oraz kodeks dotyczący honoru, który sama sobie stworzyła. Stara się postępować oczywiście honorowo, jak przystało na osobę taką jak ona, jednakże wiadomo jak wychodzi w praktyce. Nie zawsze jest tak, jak się chce i musi. Jej spokój może zaburzyć coś, co działa wbrew jej zasadom. Co gorsza - nawet w najmniejszym stopniu. Cholernie nie trawi zakłamania. Twierdzi, iż wystarczy, że ona nie wypuszcza na jaw wszystkiego o sobie. Nawet jeśli wie, że powinna. Co prawda nie ma nic do ukrycia, lecz woli zostawiać pewne tajemnice dla siebie, póki nie są jakoś nie wiadomo jak potrzebne. Czasami zachowuje się dziecinnie, ale to przecież kobieta. Po pierwsze - zrozumieć to ciężko. Po drugie - nigdy nie wiadomo co zaraz zrobi. A po trzecie i najważniejsze - każdy jest dzieckiem, tylko że jedni troszkę starsi i więksi. Przynajmniej z takich trzech założeń wychodzi sama Doshizo. Jej dziecinność jednakże przejawia się w niekonwencjonalny sposób. Nie są to zabawki, obrażanie się na wszystko dookoła i takie tam. Są to bardziej potrzeby emocjonalne, aniżeli materialne i w dodatku - widzi ona świat na kolorowo. Najbardziej nie dopuszcza do siebie tych negatywnych myśli. Taka tam cholerna optymistka. Brak ręki, nogi, ucha lub czegoś innego? Do wesela się zagoi! Oślepienie, problemy z sercem, a może rak płuc? Wyjdziesz z tego! Taka właśnie jest nasz Doshizo. Ciepła, uczynna, oddana wiosce. Jednakże przy wyborze między krajem, a rodziną, oczywiście wybrałaby rodzinę. Najważniejsze ze wszystkich spraw związanych z charakterem jednak jest to, że kobieta ta nie pamięta co się działo w przeszłości od pewnego momentu. Próbuje dociec prawdy i odszukać ludzi, których poznała już wcześniej, lecz czasami kończy się to dla niej boleśnie. Doshizo potrafi wybaczać. Ba! Woli komuś przebaczyć i dać drugą szansę, aniżeli żyć w ciągłym gniewie. Jednakże każdy ma mroczną stronę. W zależności od tego jakim charakterem cechuje się dana istota - tak bardzo potężny będzie jej ryk. A Doshizo? Powiedzmy na razie, że woli miauczeć niż ryczeć. Wszystkie sprawy najpierw woli załatwiać słownie, polubownie, dogadać się, a przemoc zostawiać w ostateczności. Ewentualnie się usunie. Dokładnie tak. Ta z wiewiórką na głowie bardziej ceni sobie uniwersalny spokój i neutralność, aniżeli wojny i inne bitwy. Stara się nie wtrącać do sytuacji politycznych innych krajów i oczekuje tego samego od pozostałych władców wobec jej kraju. Jest jednak pewna niewyjaśniona kwestia. Mianowicie: co się stanie, jeśli ktoś się targnie na życie jej rodziny, bądź bliskich przyjaciół? Zostawmy to w czarnych, mrocznych kazamatach emocji Doshizo, które uwięziła za żelaznymi drzwiami obwiązanymi łańcuchami. Co do reagowania na słowa, lub miny... hmmm... No, najbardziej trafne będzie powiedzenie: "Lepiej uważać na słowa. Jakiekolwiek słowa. Bowiem wulkan ten jest uśpiony, lecz nikt nie powiedział, iż wygasł."
Atrybuty fizyczne i duchowe:
Siła: Ichi Kaishi
Wytrzymałość: Ichi Kaishi
Szybkość: Ichi Kaishi
Zręczność: Ichi Kaishi
Kontrola Chakry: San Kaishi+
- Zasoby chakry: Duże++ (Jounin++)
Potencjał Genjutsu: Ichi Kaishi
Kontrola Kekkei Genkai: Ni Kaishi
Kontrola Natur Chakry:
- Suiton: Ichi Kaishi
- Doton: Ichi Kaishi
Walka Wręcz: Ichi Kaishi
Punkty Rozwoju: 8 pkt. (23+1[osiągnięcie]-5[technika Souruītā]+5[za pomoc na forum]-15[technika Neko Heiwa]+10[za wyprawę]-15[technika Kurisutaru meiku, Shīrudo!]+4[stąd]+2[za PMG]-5[Kaiten shīrudo]-5[Fotograficzna pamięć poz.1]+100[opłacenie hostingu]-30[Szybkie wiązanie pieczęci 1 i 2]+10[kraj Pazura]+11[MMOC]-15[wymazanie Fotograficznej pamięci poz.1]+15[kraj Pazura]-5[Kowal poz.1]-19[technika Kessho tēru]+5[konkurs Who is this?]-11[technika Daitoppa]-11[technika Shinkūjin z nauczycielem]+1[konkurs Who is this?]-8[technika Kaiten Shuriken]+10[osiągnięcie]-10[zamiana specjalizacji]-5[technika Jōkā]-5[podstawowe tricki Jōkā]-4[technika Kesshou Shuriken no Jutsu]-8[technika Shinimi no Ude]+5[praca na rzecz forum]+10[osiągnięcie]-25[technika Shihai Akki: Nibi]+20[osiągnięcie]+22[kraj Pazura]+10[kraj Pazura]-20[technika Suishou Kyou]-43[zmiana postaci]+10[50PS]+5[fabularna misja D]+3[konkurs]+7[wyprawa]-13[technika Mizubendā]+2[trening]+1[kraj Gór]+3[misja D]+1[PF]-5[specjalizacja]+2[trening]+2[trening]+8[test ANBU]+3[kraj Niedźwiedzia]+4misja]+1[trening]+10[elity]+8[misja]-10[specjalizacja]+5[bicie rekordu]+10[Like]-50[przeszczep]+5[osiągnięcie]+10[misja]+34[za techniki własne]+10[stratne PR]-50[San Kaishi Kontroli Chakry])
Punkty Sławy: 110 pkt. (85+15[za próbę obrabowania całej Iwy]+5[Umiejętny Farciarz]+10[Pisarz I]+30[kraj Pazura]+15[Pisarz II]+20[kraj Pazura]+15[osiągnięcie]+20[osiągnięcie]+25[kraj Pazura]+20[kraj Pazura]+30[osiągnięcie]-115[+5 all stats]-115[+5 all stats]-50[+10PR]-15[zmiana postaci]+10[PMG]+15[kraj Miodu]+10[kraj Niedźwiedzia]+20[osiągnięcie]+20[osiągnięcie]+10[Like]+10[osiągnięcie]+15[osiągnięcie])
- Wydane: 295 pkt.
Zdobyte: 415 pkt.
Punkty Fabuły: 0 pkt. (35-35[na 7 PA]+30[Ti no Kuni]+5[Ti no Kuni]-10[na 2 PA]+18[Kuma no Kuni]+100[opłacenie hostingu]+25[Biblioteka Kiri]-165[na 33 PA]+45[MMOC]+35[Kuma no Kuni]-80[na 16 PA]+10[spóźnione za pracę MG]-10[na 2 PA]+10[kraj Pazura]+25[kraj Pazura]-35[na 7PA]+30[kraj Pazura]-30[na 6 PA]-3[zmiana postaci]+40[wodospad]+35[wodospad]-75[na 15PA]+65[Kumo]+20[kraj Pazura]-85[na 17PA]+30[Szczyt Kage]-30[na 6PA]+20[bicie rekordu]+60[osiągnięcie]+30[osiągnięcie]+22[Obrzeża areny]+28[Trybuny]-160[na 32PA])
Umiejętności:
Umiejętność Dodatkowa: Meimei Jin – Dalej dalej kamuflaż Gadżeta! Ukrywanie się to Twój żywioł. Niegdyś byłeś mistrzem w chowanego, a teraz swoje doświadczenie przekładasz na życie. Potrafisz znaleźć skrytkę gdziekolwiek byś nie był, taki z Ciebie MISZCZ!
Talent Wrodzony: Tai: C; Nin: S; Gen: B.
Styl Walki: Dokuji, Hayai - poziom zero.
Specjalizacja: Inshō-teki no Chakra
Pakt ze Zwierzętami: Sowy
Bijuu/Pieczęć/Inne: Brak
Inne Umiejętności:
- 1. Specjalista poz.1
2. Tworzenie pieczęci poz.1
3. Tworzenie notek poz.2
4. Szybkie wiązanie pieczęci poz.2
Ekwipunek:
~Na sobie~
- +Krótkie spodenki z białym paskiem
+Bikini
+Łańcuch
+Płaszcz
+Złota bransoleta na lewej ręce - zasilana chakrą świeci na odległość 10m
+Kolczyki
+Złote kolczyki po trzy(ta gwiazda z księżycem) na każde ucho idąc w górę - księżyc skierowany na zewnątrz
+Pierścionek x3 na trzech środkowych palcach lewej dłoni(środkowy, wskazujący z graweracją i serdeczny z gweracją)
+Srebrny naszyjnik
~Przy sobie~
- Lewa kieszeń spodenek:
- Czekolada x2
- Shuriken x5
- Słoik pigułek wzmacniających x1
- "Zimna Sake"
- Kompas
Prawa kieszeń spodenek:- Wybuchowa notka x28
- Maska drugiego typu x2
~Przyczepione do górnej krawędzi spodenek/paska~
- Metalowa żyłka na prawym boku x98m
- Bomba dymna na tyłku x20 - 10 przy lewym półdupku, 10 przy prawym
- Reppumaru
Reppumaru - broń z uczuciami, przekazywana z pokolenia na pokolenie w rodzie Ashizojizo. Ostrze mierzy dokładnie tyle, ile wzrostu ma Doshizo, czyli 155 cm. - Stalowa katana o ostrzu długości 155cm
- Kryształowe jojo(5cm średnica) o lince(metalowa) długości dwóch metrów
~Przyczepione do wnętrza płaszcza~
- Mapa świata x1
- Maska ANBU Kumo(znak kumo na policzku)
- Opaska Kraju Błyskawic x1
- Maska ANBU
- Płaszcz kapitana ANBU x1
Ziółka:
- Ipekakuana x4
- Amarant x3
- Kwakr x3
- Kados x3
- Dziewięćsił bezłodygowy x1
Zapieczętowane:
- W jednym zwoju - kunai x30, shuriken x30
Pieniądze: 4420 rou
Depozyt: http://ninjagaiden.pl/viewtopic.php?f=2 ... 68#p135768
Świat sów:
- Pomarańcza x5
- Książka pt. "Rośliny w wioskach i krajach - podręcznik dla medyków"
- Mały Zwój x8 - w nich dokładne zapiski dotyczące krajów oprócz Głównej Piątki. Po trzy kraje na każdy
- Mały Zwój x2
- Mapy wszystkich krajów osobno x1 każdy
- Stalowa katana o ostrzu długości 160cm x2
Przepisy:
Zwierzę:
Imię: Nyx (Bogini Ciemności)
Rasa: Pantera
Płeć: Samica
Wiek: 5 lat ludzkich
Długość(bez ogona): 180cm
Wysokość: 80cm
Długość ogona: 100cm
Waga: 80kg
Prędkość:
- +w ciągu dwóch sekund: 70km/h
+maksymalna(beze mnie): ~100km/h
+maksymalna(ze mną): ~85km/h

Imię: Baku
Rasa: Wiewiórka
Płeć: Samica
Wiek: 1 rok ludzki
Długość(bez ogona): 8cm
Wysokość: 10cm
Długość ogona: 5cm
Waga: 250g
Reszta informacji: Wiewiórka zwie się Baku i cały czas(chyba, że coś jej się odwidzi) przesiaduje Nyx na czubku głowy, gdzie w łapkach trzymając, objada sobie żołędzia, albo po prostu śpi. Śmieszne, małe stworzonko, całkiem młode, liczące niecałe 10cm, puszysty ogon, bardzo przyjacielska, ogromnie związana z Doshizo i uwielbia śnieg. Razem z Nyx przemierzają świat u mojego boku niczym rycerz(wiewiórka) i jego wierzchowiec(pantera).
Ninjutsu:
- • Bunshin no Justu(E)
• Kai(E)
• Henge no Jutsu(E)
• Kawarimi no Jutsu(E)
• Shunshin no Jutsu(D)
• Dekata Ki(D)
• Dekata Mizu(D)
• Kage Bunshin no Jutsu(C)
• Kuchiyose no Jutsu(C)
Natur Chakry:
- • S: Mizu Kawarimi(D)
• S: Mizu Tensou(D)
• S: Suigun Suima(D)
• S: Mizuame Nabara(D)
• S: Mizu Shirudo(C)
• S: Mizu no dōmu(C)
• S: Mizurappa(C)
• S: Suijinheki(C)
• S: Mizu Bunshin no Jutsu(C)
• D: Doro Kawarimi(D)
Taijutsu:
- • Tokken(E)
Genjutsu:
- • Utsusemi no Jutsu(E)
• Nemuri(D)
Specjalizacji:
- - brak -
Klanowe:
- • Hari Okazu Chakura(C)
• Fujō(C)
• Shinra Tensei(B)
Własne:
- • Kasa gekido sa seru(ninjutsu D)
• Kaiten shīrudo(ninjutsu D)
• Neko nyan
Inne:
Nindo: "Jeśli ktoś skoczył z klifu, bo go o to poprosiłeś - skocz za nim. Jest to osoba, za którą warto oddać życie."
Nindo te uczy wiary w ludzi i stawia przed jego wyznawcą pewne zasadnicze, bardzo ważne pytanie: Czy jesteś w stanie obdarzyć kogoś zaufaniem tak bardzo, że oddałbyś za tą osobę życie z myślą, iż nie zostało ono zmarnowane?
Osiągnięcia:
- Wyróżniam się (Minimum jedna charakterystyczna i widoczna blizna, znamię, tatuaż lub inny znak na ciele) - +1 PR
- Elitarny Sensei (Minimum 10 podopiecznych, którzy awansowali na genina) - + 5 pkt. Wytrzymałości
- Twórca Technik (Minimum 5 stworzonych własnych technik) - Koszt tworzenia kolejnych technik zmniejszony o 2 PR.
- Pan/Pani Przeznaczenie (Poprowadzone minimum dziesięć spontanicznych wydarzeń fabularnych - walki, misje, wojny etc.) - + 10 Wytrzymałości.
- Umiejętny Farciarz (Zdanie egzaminu na Chunnin'a za pierwszym podejściem) - + 5PS
- Kolekcjoner Osiągnięć (Minimum 5 osiągnięć na koncie naszej postaci) - + 5 do wszystkich atrybutów.
- Pisarz (1000 postów) - + 10 PS
- Pisarz (2000 postów) - + 15 PS
- Pisarz (3000 postów) - + 20 PS
- Ze zwierzyny w łowcę (Zabicie ANBU) - + 15 PS
- Znajoma Twarz (Poznanie minimum 20 postaci prowadzonych przez graczy) - + 60 PF
- Sędzia (Ocenienie 200 treningów) - Jednorazowo +3 do wszystkich statystyk
- Jestem lubiany (Tylko dla graczy pozostających w wiosce. Fabularnie polubiło cie przynajmniej 5 postaci) - + 30 PF
- Pomysłodawca (Co najmniej 3 zaakceptowane pomysły) - + 10 PR, 1000 Rou
- Bóg (Poprowadzenie 35 misji) - + 20 PS, 10 PR, 500 Rou.
- Stara Gwardia (Granie na forum, przez minimum 2 lata) - + 10 PS
- Wiecznie Żółty/Brązowy (Rok aktywnej pracy na pozycji Mistrza Gry lub Misjonarza) - + 15 PR, 20 PS.
- Daimyo (Zdobycie tytułu Daimyo) - +30 PS
- Jest nas trzystu! - Wziąć udział w próbie pobicia rekordu osób online na forum dnia 09.03.2014 - 20 Punktów Sławy + 5 do wybranego atrybutu.
- Kibic Mistrzostw Świata - Wspieranie Repki Siatkarzy podczas Mistrzostw 2014 - + 5 PR
- Dużo Osiągnąłem (Posiadanie minimum 20 osiągnięć na koncie danej postaci) + 10 do wszystkich atrybutów.
Choroby: Aria choruje na amnezję. Nie pamięta absolutnie nic, co działo się przed "przemianą", która spowodowała drastyczne zmiany w niej samej. Nie istnieje ani cień szansy, aby przywrócić jej jakiekolwiek wspomnienia, a każda próba skoku w przeszłość przez nią samą kończy się atakiem migreny. Wyjątkiem jedynie jest to, iż odczuwa się niesamowicie komfortowo w skórze Daimyo Kraju Pazura i czuje się, jakby na tym spędziła część swojego życia.
Fobie:
- Arachnofobia(lęk przed pająkami) - wiadomo, Doshizo jest kobietą, a większość z nich boich się "ohydnych, włochatych robali". Z nią nie jest inaczej, chociaż wcale nie nazywa je w taki właśnie sposób. Nie uważa też, iż są nie wiadomo jak okropne. Po prostu panicznie się ich boi z niewyjaśnionych światu powodów.
- Heliofobia(lęk przed Słońcem) - może nie tyle, co dziewczyna chowa się pod kołdrę i trzęsie tyłkiem wysmarkując nos w chusteczki ze strachu na sam widok promieni słonecznych przebijających się przez malusieńki otwór do pokoju, co panicznie boi się światła Słońca padającego na jej gołą skórę. Jakiekolwiek okrycie - spoko, może nawet paradować w upalny dzień, kiedy ognista kula jest w zenicie. Lecz nie inaczej.
- Autofobia(lęk przed samotnością) - Doshizo zawsze uwielbiała towarzystwo. Nawet, jeśli momentami na taką nie wygląda, to na pewno chce mieć kogokolwiek przy boku, co głównie zaspokaja jej córka, Mana. Kiedy zostaje sama, a w zasięgu wzroku lub słuchu nie ma jakiejś osoby - od razu wpada w depresję, zaczyna płakać i czuć się okropnie osamotnioną, zostawioną na uboczu i niechcianą.
Istnieje oczywiście jeden ważny, ale to bardzo ważny wyjątek od reguł dla Doshizo. Jest ona bowiem osobą, która mocno przywiązuje się do napotkanych osób i wszystkich bez wyjątku darzy na samym początku chociaż leciuteńkim zaufaniem. Każdy od niej dostaje także zieloną kartę i drugą szansę na zaś, bo wierzy, że człowiek jest stworzony do popełniania błędów i na nich właśnie się uczy. Czemu w takim razie ma oceniać osobę po tym, co zrobiła pierwszy raz, kiedy nagle chciałaby wszystko naprawić i stać się lepszą chociażby duchowo? Dziewczynie zależy na każdym istnieniu. Bardzo ceni sobie ludzkie życie oraz osoby, które podzielają jej poglądy chociażby w niewielkim stopniu. Te drugie, negatywne osobniki, które przelewają krew bezmyślnie i chcą jedynie rzezi momentalnie zrzuca na straconą pozycję, która nie zmieni się dopóty, dopóki dany człowiek nie poprawi się w jej oczach. Jednakże przechodząc już do meritum zagadnienia: Doshizo potrafi odrzucić na pewien okres czasu wszystkie fobie jakie posiada i być w pełni gotową do działania. Jest to spowodowane targnięciem na życie kogoś z jej rodziny, bądź przyjaciół.
Wypełnione Misje:
Rangi D - 1
Rangi C - 4
Rangi B - 0
Rangi A - 0
Rangi S - 0
Specjalne Wydarzenia:
- "Zmiana przeznaczenia"
Biografia:

"Okrutna Bezsenność" Podążała za mrokiem. Pod bosymi stopami czuła zimno posadzki. Otwarte okna wprowadzały na korytarz ziąb. Na zewnątrz dało się słyszeć brzęczenie owadów. To świerszcze? Chyba tak. Nigdy ich nie lubiła. Bała się ich. Bała się wszystkiego na zewnątrz.
Minęła lampkę, która jako jedyna poza księżycem oświetlała jej podróż. Jeszcze tylko wespnie się po schodach i koniec. Dalej skrzypiały tym samym tonem. Nadal ich nie wymieniono. Nadal szargały skołatane nerwy jej wewnętrznych demonów. Pokój, do którego weszła, był praktycznie pusty. Znajdowała się w nim tylko skrzynia. Pamiętała, jak kilka lat temu stało tu jeszcze łóżko. Pamiętała jak się po nim wspinała. Pamiętała twarz matki. I dźwięk, gdy jej lalka upadła. Głos Śmierci. Pierwsze spotkanie z tym zjawiskiem. A potem...
Wspomnienia są pogrzebowym pochodem wśród deszczu.
Kim jest dziewczę, które płacze? A jej cień?
W zachodzie słońca wyrosły mordercze zamiary. Moje inne oblicze.
Połamana marionetka stale powtarza te same ruchy.
Ach tak. To chyba ona. Nie była pewna czy płacze, czy to jedynie krople deszczu spływają jej po policzkach. Pamiętała głównie smutek. Ogromny smutek. Drobne dłonie zacisnęły się na ubraniu starszego mężczyzny. Tata? Miał na sobie trumienne strój. Terror. A patrzył przenikliwie, leniwie. Leniwie omiatał oczami obraz przed sobą. A właściwie gdzie się znajdowali? To chyba cmentarz. Obok stoi rodzinna krypta. Mama nigdy tam nie chciałaby leżeć. Tam było zimno. Jak w kostnicy...
Niczym mocny poryw wiatru ruszyła za uciekającym cieniem.
Mężczyzna ubrany w czerń wymachnął ręką płonącą zamarzniętym błękitem.
Teraz jest już za późno na chwilę przebudzenia owiniętą olśniewającym światłem.
Przez całą drogę nie odezwała się ani słowem. Złociste, iskrzące oczy spoglądały na malujący się horyzont. Na niebie powoli rysowała się tęcza. Świat jakby nie odczuwał tej straty. A przecież tak wiele odeszło! Jednak nikogo to prawie nie obchodziło. Życie toczy się dalej, jednak nie dla małego dziecka. Wychyla się przez okno powodu, a wtedy...
Jeśli moje ostatnie, samolubne życzenie, ma szansę się spełnić – proszę…
Ponieważ umieranie w środku nocy jest przepełnione samotnością. Nie chcę tego.
Jeżeli to możliwe, chciałabym zostać otoczona światłem poranka.
Czując powiew nowego dnia. Cień zacznie nabierać kształtów.
Obudziła się w jakimś dziwnym miejscu. Pierwszym, co ujrzała, było światło. Zamazane kształty. Chciała przetrzeć oczy, jednak zauważyła ubytek jednego. Widmo zbliżającego się kamienia. Czerwień. Czerń. Ból. A potem nic. Tyle spamiętała. Wtedy nie do końca pojmowała stratę. Zaczęła krzyczeć. Gdzie jest mama? Bolesne uzmysłowienie sobie prawdy. Ale tato! Ja nadal żyję. Myślałam, że Jashin zabierze mnie do mamusi... Chciałabym jeszcze raz poczuć jej ciepło.
Śniąc efemeryczny sen na dnie zimnego, lazurowego morza,
Zagubione, drżące wspomnienia zaczęły przemieniać się w rdzę.
Raj został wyrzucony w głąb jeziora drzew, gdzie śpią koralowce.
Strażnik, czuwający przy drzwiach, trwa w bezruchu niczym kamień.
Cień jego boi się, jednakże nie ucieka.
Wiesz tatusiu, kiedyś chciałam tak jak Ty ratować ludzi! Ale panie tutaj też ich ratują. Robią to, czego wy nie dacie rady. I są bardzo miłe. Powiedziały mi, że jak urosnę mogę tu przyjść i się uczyć. A potem zostanę legendą. Fajnie, prawda? I wiesz co, już mnie to oko nie boli. Znaczy już go nie mam... Ale nie chcę fałszywego. Bałabym się, że patrzy nim Śmierć.
Mężczyzna spojrzał zaskoczony na dziecko. Plany rozsypane w drobny mak. Uśmiechnął się jednak, widząc radość córeczki. Nic nie pojmowała.
Dobrze kochanie...
Wszystkie te rzeczy są fantazjami dziewczyny.
Koszmar bezsennej nocy. Koszmar snuty przez cień...
Aria zerwała się. A przynajmniej próbowała. Jej ciało pozostało w bezruchu. Krzyk, który ugrzązł gdzieś w połowie drogi. Miała mokre plecy. Strach? Ten sen... tak realistyczny. Tak przerażający. Nie ma na świecie nic gorszego niż własne wspomnienia. Podążyła wzrokiem za wskazówkami zegara. Czwarta rano. Nie było sensu już zasypiać. I tak zaraz musiałaby wstać.
...a cień nie mówił nic.

"Przyjemna monotonia." Zeszła powoli z łóżka. Stanęła przed lustrem. Wyglądała na przemęczoną. Zawsze taka była. Właściwie kiedy ostatnio się dobrze wyspała? To był pewien problem. Gdy nie odpoczywała pojawiały się... problemy. Problemy w postaci szeptów, głosów, obrazków. Przymknęła oko. Ach tak. Sięgnęła na nocną szafkę. Leżało na niej małe pudełeczko. Wyciągnęła z niego krople do oczu i użyła ich. Od czasów zmiany cierpiała na nadmierne męczenie się aparatu wzrokowego i ubytki w gruczołach łzowych.
Jej ulubionym miejscem była bagna. Po pierwsze było cicho. Mogła bez problemu zebrać myśli. Nikt jej nie przeszkadzał, a ostatnio nawet zwiększył się procent mgły na tych terenach. Mimo to ktoś musiał ciągle dbać o wioskę. Niestety dzisiaj miała nieco inne plany.
Opiekun wydawał się niezadowolony jej stanem. Ale cóż... ostatni rok. Musi sobie poradzić. Hej! Przecież niedługo będzie już miała pełne uprawnienia. Póki co musi pracować za darmo. Oczywiście były takie momenty, kiedy dostawała wynagrodzenie, ale najczęściej były to zlecane misje. Nie było na nie jednak dużo czasu, gdy właśnie trzeba było usunąć... co nieco...
Wszystkie te drobne czynności sprawiały jej przyjemność, nawet gdy wiedziała, że dana osoba niedługo umrze. Trzeba dbać o siebie. Jeżeli nie ona to nikt inny tego nie zrobi. Przynajmniej z takiego wychodziła założenia. Nagle zwyczajny dzień przerwała jej niespodziewana wizyta.
- Hej tato. Nie, wszystko w porządku. Dobrze się czuję. Nie musisz się o mnie martwić. Naprawdę. Tak, też cię kocham.
Tak można by skrócić tę rozmowę. Od kiedy opuściła dom i udała się na poszukiwanie samorealizacji, jej kontakty z ojcem uległy... zamrożeniu. Heh... jeśli tak można nazwać rzeź przeprowadzoną na jej ród. Nie widzieli się zbyt często, a oboje też jakoś nie mieli zbytnio wolnego czasu. Poza pracą Aria nie miała więc nic.

"Dzień dobry doktorze..." W końcu ostatni dzień. Potem już jest wolna. Nie wie tylko od czego. Strachu? Koszmarów? Nudnej monotonii życia? Te trzecie można wykreślić. Doshizo od długiego czasu zaczęła pojmować sens w tym, co robi. Czuła się przydatna. Nie miała jednak pojęcia dla kogo. Rodzina by zaprzeczyła. Kilka kroków dalej i jest w środku. Pokój jak najgorsze ucieleśnienie psychopaty. Pokój? Gabinet. Z psychopatą miało to wiele wspólnego. Doktor, białe ściany z jednym oknem i dziewczyna.
Cichy, przeszywający ciało świst papieru. Trzech kartek. Za oknem świerszcze, a pod nią cień. Dziwne, bo było południe. Dziwactwo to jednak nieodzowna część jej obecnego życia. Krótkie skinienie głową. Usiadła wygodnie na fotelu. Trochę był przekrzywiony. Twarz miała skierowaną ku sufitowi.
Doktor szybko czytał. Wiele razy dumał i wzdychał. Tylko po to, by zaraz znowu coś naskrobać, coś poszukać. Kilka pytań. Wymiana zdań. Doktor już wiedział, lecz nie był pewien. Chwycił za świstek i znowu zadał pytanie. Daimyo nie znała dokładnej odpowiedzi. Sen był zbyt zamazany.
- Tylko tyle pamiętam z tamtego snu, doktorze. Jakiekolwiek inne próby przypominania kończą się napadem migreny i ostrym bólem głowy przez kolejne kilka godzin. Przez te trzy lata ukrywam swoje prawdziwe ja. Tylko pan wie o mnie to, czego nie mówię światu. Misje idą mi wzorowo. Z mieszkańcami Skały nie nawiązuję kontaktu werbalnego, jedynie wzrokowy. Staram się unikać każdej próby kontaktu ze mną. Nieważne czy tego kogoś znam, czy nie. Iwagakure no Sato to przeszłość. Jestem wobec nich neutralna. Skarg na mnie żadnych nie ma, a przynajmniej o takowych nie wiem. Jednakże z dnia na dzień sądzę, że ta robota nie jest dla mnie... i najgorsze jest to, iż nie wiem czemu... Przez to wszystko poprzypinano mi różne nazwy..pseudonimy...
- Spokojnie, to są naturalne objawy kilku chorób psychicznych, które są nie tylko uleczalne, lecz także niegroźne. Chciałbym poruszyć jednak pewną kwestię. Skarżyła się pani kilka dni temu na zaburzenia odnośnie... - doktor przewertował kilka kartek, po czym kontynuował - ...mam tutaj cytat: "(...)i nie potrafię normalnie podejmować decyzji. Jakichkolwiek. Zawsze widzę wszystko w... jak wy to mówicie fachowo... w trzech wymiarach."... mówiła to pani ze łzami w oczach i z drżącym głosem. Proszę mi o tym opowiedzieć.
- Te trzy wymiary dzielą się na... jakby to powiedzieć... trzy mnie... Pierwsza strona racjonalna, wręcz rozsądna, refleksyjna, często mówi drugiej, czego druga robić nie powinna. Druga lubi się nawalić, tak zabić cały syf, w krainie szakali się bawić, chwalić bez granic, resztę walić. Trzecia eksperymentalna, taka wolna, że aż skrajna, łatwopalna, zjawiskowa jak noc polarna, nieprzewidywalna, arogancka, pyszna, ironiczna i najbardziej lubi chlastać się z pierwszą po pyskach. A więc niech mi doktor powie, gdzie w szaleństwie jest metoda i dlaczego to siedzi mi w głowie, i czy jest mocno przestawiona czy ją odciąć, wziąć w ramiona i wykopać nad domami, czy zostawić dla doktora i żyć z rozstrojeniem bani. Nie mam przyjaciół których miałam, kiedy zaczynałam chciałam dojść, gdzie stoję teraz, ale doktorze się poplątałam. Przestrogi na pamięć znałam, smak zdrady zapamiętałam i choć próbuję żyć jak należy wiele razy w życiu coś spaprałam. Jak upadłam to powstałam po zęby z mym arsenałem, by w nich został choć odłamek, ułamek z moich przesłanek. Błędy są mym awatarem, filarem w tej mojej baśni, sztuka Nin oceanem w mojej rozstrojonej jaźni. Jedna strona mówi "Rób mi hajs", druga "Trunku daj", "Smutki straw, baw się póki czas, młodość ma się raz", trzecia dosyć kłótni ma i mówi "Póki siebie masz pójdźmy w dal i nie wróćmy nigdy tam skąd wyszliśmy."
- Rozumiem... a przynajmniej tak mi się wydaje. Pierwsza strona racjonalna.. druga lubi się napić, a trzecia z tego co pamiętam eksperymentalna... - doktor zaczął drapać się po łysinie, coś notować i myśleć. A myślał długo i tęgo, aż mu żyłka przy skroni wyskoczyła po pewnym czasie. W końcu jednak zebrał się do odpowiedzi zdejmując okulary z nosa i wzdychając ciężko oraz głośno - Na dobrą sprawę można by powiedzieć, iż ma pani roztrojenie jaźni. Nie jest to jednak do końca pewne, ponieważ objawy nie są aż tak intensywne i dobitne jak powinny być. Na ten miesiąc zalecam pani co najmniej dwie drzemki w ciągu dnia, najlepiej trochę przed południem i podczas popołudnia oraz wydłużenie snu do dziesięciu godzin. Trzydzieści minut do godziny drzemki powinno wystarczyć. Musi pani dać odpocząć swojemu umysłowi. Z mojej strony to będzie wszystko. Proszę pamiętać, że najważniejsze jest zdrowie psychiczne. - zakończył żegnającym, ciepłym uśmiechem doktor.
- Dziękuję doktorze... - odparła krótko Aria i wyszła ze szpitala. Był już późny wieczór. Ukryła swoją twarz pod iluzyjnym znudzeniem i niewzruszonym spokojem, po czym udała się w stronę centrum Kraju Pazura...

"Jedyny taki dzień w życiu." Cały czas szukała i szukała. Od końcowej wizyty u doktora minął niespełna rok. Ten dzień zapowiadał się nadzwyczaj dziwny. Kompletnie niezwiązany z doczesnymi wydarzeniami.
Aria obudziła się mając nadzieję na coś lepszego. Dom jednak zaprzeczał wszystkiemu. Codzienne zmuszenie się do zjedzenia czegoś z rana i pójście na bagna, aby ukoić skołatane nerwy. Amnezja dalej daje się we znaki. Kobieta nie mogła znaleźć odpowiedzi na swoje pytania. Prawie nikt nie wiedział co się z nią działo przez "tamten czas".
Szła długo. Miała czas na rozmyślanie mimo, iż nie gdybała w ogóle. Zwykłą rutynę codziennego dnia przerwało cichutkie, melodyczne zawodzenie dziecka. Doshizo zwątpiła w swoje zmysły, bo stwierdziła, że pewnie znowu słyszy coś, co nie istnieje.
Taptanie. Pluskanie. Łapanie gałązek. W końcu cisza. Dziewczyna westchnęła głęboko, przymykając przy tym oczy z wielką ulgą. Znowu błoga cisza w jej ulubionym miejscu. Może spokojnie patrzeć na ruinę i rozpacz. I nic jej nie przeszkadza.
- Kim jesteś?
Rozległo się w powietrzu. Szybki impuls. Otworzenie oczu. Obrót głowy i jest. Stoi przed nią. Włosy koloru blond, długie aż po pas. Cera prawie mleczna. Złote ślipia. Czerwono-złoto-biały strój. Dominowała biel. Wyglądała niewinnie. "Co robi na bagnach?" przeleciało jej przez myśli "Pewnie się zgubiła. Odprowadzę ją do.."
- Też jesteś Szukaczem?
Serce dwukrotnie przyspieszyło. Źrenice zmalały do wielkości główki od szpilki. Zimny pot oblał ciało Arii, która nie wiadomo dlaczego zaczęła odczuwać strach. Jej twarz zbladła jeszcze bardziej niż to było możliwe.
- A... czego ty szukasz?
Dziewczynka tylko uśmiechnęła się. Momentalnie serce kunoichi spowolniło. Tak jakby uśmiech nieznanej jej osoby ocieplił całe ciało kobiety. Wszelkie smutki zniknęły. Wszystkie złe myśli odeszły. Yoruichi po raz pierwszy od kiedy pamięta czuje się potrzebna. Mimo faktu, iż nie wie dlaczego.
- Ciebie.
I przytuliła się do Yoruichi. Kompletnie bez ogródek. Tak po prostu. Pojedyncza, opasła, słona niczym może, a jednak wesoła i ciepła łza rozpoczęła wędrówkę wzdłuż policzka dziewczyny. Kobieta czuła, iż nie może się ruszyć. Jedynie omiatać ślipiami okolicę. Sceneria momentalnie zmieniła się...

"Niezapomniany ból." Nieustanny brzęk stali. Tyle słyszała.
Nieustanny bieg. Tyle widziała.
Nieustanny ból. Tyle czuła.
Migrena. Okropny ból głowy, który doskwiera kunoichi już od długiego czasu. Czemu teraz? Widzi, że biegnie. Obraz cały czas się przesuwa do przodu. Tylko czemu? Nie może się nawet ruszyć. Jakby oglądała film oczyma innej osoby.
- Czemu się boisz?
Usłyszała delikatny głos tej samej dziewczynki. Nie mogła odpowiedzieć. Nie umiała odpowiedzieć. Wszystko to wydawało się być nierealne, a jednak działo się.
I widziały oczy rzeczy niestworzone.
Dwa cienie, dwie sylwetki, mnóstwo krwi.
Jeden cień, jedno cielsko, bezruch.
A mówią, że życie zawsze jest długie.
- Kim oni są?
"Przypomnij sobie." rozległo się w głowie kobiety. Co miała sobie przypomnieć? To miejsce? Nigdy w nim nie była. Te obrazy? Nigdy ich nie widziała. A może... I kolejny napad migreny. Już pamiętała. Pamiętała, że za każdy razem, gdy kolejny rąbek przeszłości wracał jej do głowy, pojawiał się ból. Im więcej, tym silniej. A ból ten był jak żaden inny przedtem. Taki, że mogła skonać. Nagle jednak przestało. Poczuła ciepły, delikatny dotyk na policzku. Nie mogła jednak spojrzeć. Poczuła także łzy. Gęsto płynące, słone łzy. Czuła rozpacz, lecz nic nie widziała. Oczy były przysłonięte czernią. Słyszała łkanie. Gorzkie łkanie i głośny ryk smutku, niewyobrażalnego bólu.
Stuk, puk, stukot kół.
Stuk, puk, stukot, ból.
Stuk, puk, serce śpi.
W końcu ujrzała. Widziała dziewczynkę. Malutką, opatuloną, owianą czerwienią dziewczynkę. Znała ją. Tylko skąd? Oczy w końcu skierowały się wokół policzka. Zauważyła dłoń. Niewielką, ciepłą, ludzką dłoń dotykającą policzka tej osoby. Dotykającą jej policzka. Znowu ból głowy. Teraz jednak niemrawy. Już pamiętała. Toshizo. Tylko co ona tu robi? Czemu tak leży? Dłoń osoby wyciągnęła się ku twarzy, gładząc ją. Kobieta czuła zimno. Szlochała dalej.
- Pamiętaj... zawsze będę miała cię na oku...
Charczący, mroczny głos niczym z horroru, a jednak całkiem przyjemny, bo znany. Co to było za zdanie? Dlaczego zostało wypowiedziane takim tonem? Emocje Arii zaczęły się mieszać. Toshizo wypowiedziała swoje ostatnie słowa. "NIE!" - rozległo się w głowie kunoichi, jednakże bezdźwięcznie. Przecież nie mogła się ruszać... Poczuła przeszywający całe ciało ból. Stratę. Obraz zmienił się. Ukazywał niebo, a z niego padające płatki śniegu. Usłyszała to. Usłyszała wilcze wycie i rozgrzewanie strun głosowych. To ona wyje? Długie, głośne, rozpaczające wycie samotnego wilka.
Raj, który pozwala na życie w samotności nie jest rajem.
Samotność zaś oznaką samodzielności.
Raj, w którym polega się na samodzielności jest udręką.
By zapobiec samotności w raju, do życia budzi się... cień...
Kobieta poczuła nagły przypływ gniewu. Mimo zimy było jej gorąco. Tak gorąco, że łzy parowały z jej policzków. A przynajmniej tak to odczuwała. Dziwne... Mimo, iż słowo to pełniło znaczącą rolę w jej doczesnym życiu, zdarzenie to było co najmniej dziwne... W końcu może się ruszać. Nie zwróciła na to uwagi. Nie przykuła do tego większej wagi. Nie pytała. Pytania zostały wyparte. Słyszała kroki. Nie widziała źródła dźwięku. Drzewa, na nich śnieg. Trawa, na niej śnieg. Wszędzie biało. Sypało coraz mocniej. W oczach gniew. Poczuła w rozżarzonych dłoniach dotyk zimnej stali. Pochyliła się i nabrała nieco bardziej dzikiego wyglądu. Szczerzyła kły. Czekała. Wypatrywała. Niczym predator na swą zwierzynę czyhała w ciszy. Złamana gałązka, cień w kąciku lewego oka. Poszedł impuls. Momentalnie zimna, biała scena zamieniła się w piekło. Iskry od ścierającej się ze sobą stali. Krew przelewana raz po raz. Przy każdym zamachu. Ogień, który rozpalał nie tylko dusze dwóch przeciwników, lecz całe otoczenie. Nie było w tych ruchach pomyłek. Istniały tylko śmiertelne błędy. Jeden się zdarzył, a to kosztowało Yoruichi zbyt wiele. Co chwilę można było słyszeć potężny, szaleńczy śmiech. Podczas każdego z nich kobietę przeszywał strach, z którego kuła gniew w swojej kuźni rozpaczy. Nagle błąd... kolejny... drugi. A zarazem ostatni. Drugi błąd, który kosztował ją zbyt wiele, by móc to sobie wyobrazić. Nie czuła ręki. Nie... całego ramienia. Piekący ból połowy ciała. Zbyt gorąco, by czuć śnieg. Zbyt boleśnie, by czuć cokolwiek. Zapada zmrok. A przecież było całkiem widno... słychać więcej kroków.
...który zawsze wygrywa.

"Szczęście w nieszczęściu." Mruganie. Najbardziej niepewna oznaka przytomności. Widziała swoją dłoń. Oglądała ją. Leżała gdzieś na łóżku spowita światłem wielkiej lampy. Ręka była prawie biała. Mleczna. Może kremowa.
- Tętno?
Jest dziwnie słaba. Pamięta, lecz nie chce. Czemu nie jest jej ani zimno, ani gorąco? Nie czuje prawie nic. Poczułaby ból. Chciałaby sprawdzić. Gdyby jeszcze tylko czułą się na siłach, by to zrobić...
- Jak idzie transfuzja?
Podniosła drugą rękę... dziwne... coś powinna pamiętać, lecz nie jest w stanie sobie przypomnieć. Też jest biała, lecz z lekkim, niemrawym odcieniem czerwieni. Słabym, mizernym wzrokiem omiata miejsce. Widzi jakieś sylwetki. Bardzo rozmyte. Niektóre białe, niektóre bardzo jasnoniebieskie. Koloru nieba. Co ona tutaj robi? Jeszcze tylko trochę. Jeszcze tylko kilka chwil. Musi wykrzesać z siebie siły. Już prawie. I nic. Sił prawie nie ma. Nigdzie się nie ruszy. Jak się znalazła w tym miejscu? Widzi szafki. Albo komody. A może szafy na ubrania?
- Możemy zaczynać.
Szybki, instynktowny zacisk szczęki. Zamknięcie oczu było niemal natychmiastowe. Ciało samo wygięło się do góry. Gdyby nie pasy, to pewnie by już wyskoczyła ze skóry.
- Yoki, trzymaj ją! Same pasy nie dadzą rady! Lena, morfina! Końska dawka! Natychmiast!
Podziałało... upragniony spokój został otrzymany prawie na zawołanie. Po przebudzeniu Yoruichi była jeszcze słabsza. Była, albo taka się jedynie czuła.
- W końcu otworzyłaś oczy? Poczekaj chwilę, osłabię światło. Na pewno cię razi. Pierwszy raz próbowaliśmy złożyć człowieka z powrotem... niestety Twoje oczy były zbyt sparzone i byłabyś ślepa, gdyby nie... o tym później.
Trudności z oddychaniem. Wcześniej ich nie było. Gdyby tylko ktoś jej powiedział co się dzieje, bądź co się działo w tej zapewne niedalekiej przeszłości. Tylko kto?
- Pewnie zastanawia cię co się dzieje i kim jestem. Hheh, co ja w ogóle mówię. Przecież to oczywiste... W takim razie już wyjaśniam. Po pierwsze musisz wiedzieć, że... jakby to powiedzieć... zmartwychwstałaś. Brzmi dziwnie i niemożliwie, ale to był coś pokroju właśnie tego. Straciłaś, chociaż nie jest to zbyt poprawne stwierdzenie, rękę, nogę i miałaś rozpuszczoną większość skóry na ciele. Kiedy do nas trafiłaś byłaś nieprzytomna. Prawie martwa. W pewnym momencie, kiedy przygotowywaliśmy cię do zabiegu, spostrzegliśmy dziwny spadek tętna. Jednak nie to nas zmartwiło. Kompletnym terrorem była ilość krwi w twoim ciele. A raczej jej ubytek. Zarówno w teorii, jak i w praktyce powinnaś leżeć martwa przez wykrwawienie. Mężczyzna, który cię do nas przyniósł, momentalnie zobligował się do oddania części swojej krwi. Nie znaliśmy twojej grupy, lecz uznaliśmy, iż nie ma na to czasu. Obydwa wyjścia jakie mieliśmy mogły zakończyć się dla ciebie śmiercią. Po drugie sama krew nie wystarczyła. Potrzeba ci było przeszczepić niewiarygodną ilość skóry, miałaś połamane kości, do pełnej regeneracji trzeba ci było niewielkiej ilości obcego szpiku kostnego. Aby transfuzja się przyjęła, o czym nie mieliśmy niestety kompletnie pojęcia, musieliśmy wykorzystać też płyn mózgowo-rdzeniowy. Wszystko to zapewnił ci ten rosły mężczyzna. Podejrzewam, że to twój bardzo bliski przyjaciel, albo ktoś z rodziny. Tylko nie wiem czemu nie chciał nam powiedzieć swojego imienia. Wy ninja macie dziwne zasady. Ale przecież każdy ma swoje. Nawet my, medycy. Po trzecie... w co ty się wpakowałaś dziewczyno? Wyglądałaś jakbyś stoczyła bitwę z jakimiś demonami. Mam tylko taką szczerą nadzieję, że nie nie zrobisz znowu takiej głupoty. Uważaj na siebie następnym razem. Jesteś już wolna, ale pamiętaj, że nie możesz się teraz przemęczać. Z chodzeniem nie powinnaś mieć problemów, ale najlepiej, abyś teraz była w domu. Dowiedziałem się, że masz na imię Aria i jesteś naszym ninja. W sumie nie trudno było zgadnąć po opasce, którą miałaś na ramieniu. To wszystko z mojej strony.
Ze skwaszoną, zmęczoną, ukazującą ból twarzą spróbowała się podnieść. Szpitalne łóżko było wygodne, więc nie za bardzo chciała wychodzić. "Poparzone ciało?" - pomyślała - "Nie przypominam sobie, żebym oberwała prądem lub ogniem. Koniec walki był krótki." - co prawda, to prawda. Miała dziwny problem ze wzrokiem. Nic nie wydawało się takie, jak powinno - "Chwila... CHWILA!" - dotknęła oka, które przez większość czasu było skrywane pod opaską. Momentalnie oblał ją pot, a okrutny dreszcz przeszył jej ciało na wskroś. Magiczne oko, które otrzymała w darze od przywódcy Kraju Błyskawicy. Co się z nim stało?... Przełknęła tylko ślinę i przez chwilę błądziła wzrokiem, póki nie odbiegła za daleko myślami. Wróciła do poprzednich czynności. Ubierała się powoli. Nie mogła sobie pozwolić na więcej. Jej ciało za każdym razem przeszywał ból. Co prawda nie był ogromny, lecz z całą pewnością irytujący i nieznośny. Przy wyjściu jednak zatrzymała się. Zanim przekroczy próg szpitala musiała o coś spytać.
- Doktorze. Pamięta doktor jak się przedstawił ten mężczyzna?
- Nie wyjawił mi swojego imienia przez jakieś tam swoje zasady. Dziwne, że pani pyta, bo o to właśnie była jego prośba. Powiedział, że jeśli spytasz o niego, mam powiedzieć, iż jest cieniem...
Cień zawsze wygrywa. Dopina swego.
Od niego zależy czy zrobi coś dobrego, czy złego.

"A jednak gwiazda nadziei nie jest złudna." - Ooobudź się. Już wszystko dobrze. Spokojnie. Powooli się wybudzaj. Koniec seansu. Wszystko jest okej. Nie masz się czego bać.
Spokojny głos prowadził przestraszoną duszyczkę w stronę wyjścia. Gdy tylko się obudziłam, widziałam z powrotem gabinet doktora. Tego prawdziwego. Źrenice miałam maksymalnie rozszerzone, a na ciele gęsią skórkę. W pierwszej chwili nie wiedziałam co się dzieje dookoła.
- Nie, nie, niee. Nie musisz się bać. Pamiętasz? Kuzuro Yaoki. Twój psycholog. Jesteśmy w gabinecie. Wyszłaś właśnie z dwugodzinnego transu. Ze snu.
- Pa..pamiętam. Widziałam.
- Co widziałaś? Proszę, otrzyj łzy.
- Widziałam powód... i widziałam jego...
- Masz na myśli Cienia?
- Tak. Widziałam go. Słyszałam jego śmiech. Pamiętam moment, w którym straciłam Toshizo...
- A więc seans pomógł... proszę w takim razie opowiedzieć mi wszystko, co pani widziała. Od samego początku. Mówiła coś pani podczas snu o jakiejś marionetce. Wolałbym zacząć od tego momentu...
Po długim opowiadaniu, okropnie czasochłonnej rozmowie, doktor stwierdził, że musi zrobić sobie herbatę. Zapytał czy ja też chcę, ale odmówiłam. Nie jestem w stanie nic przełknąć. Nawet niewielkiego łyka wody.
- Muszę pani powiedzieć, że jest dokładnie tak, jak sądziłem. Zmierza pani w dobrą stronę. Oby tak dalej. Moją ostateczna, przyjacielska diagnoza jest taka: Niech pani zapomni o cieniu i wydarzeniach z przeszłości tak bardzo, jak to tylko jest możliwe. Im mniej stresu, tym lepsze będzie samopoczucie tak młodej osoby. Z mojej strony to wszystko. Cieszy mnie, że udało nam się przywrócić pani pamięć. Problem w tym, że nie są to wszystkie wydarzenia. Reszta niestety nie powróci. Amnezja była zbyt intensywna i rozległa. Co najmniej osiemdziesięciu procent zdarzeń przeszłości, wliczając w to ludzi, nie będzie pani pamiętać. Chociaż przyznam, iż ta operacja... brrr~ nadal mnie ciarki przechodzą, kiedy sobie o niej przypominam. Proszę w takim razie o wielki uśmiech na koniec i życzę miłego, radosnego dnia. Niech pani na siebie uważa w życiu. Nie wszystkim przytrafia się to, co pani.
- Szczerze mówiąc nie sądziłam, że się uda, lecz cały czas miałam nadzieję. Dziękuję za pomoc, doktorze. Żegnam.

"Zawziętość zawsze prowadzi do zwycięstwa."
Uśmiechnęłam się na życzenie, po czym wyszłam z gabinetu. Budyneczek mały jak każdy w tej okolicy. Pięćdziesiąt metrów kwadratowych i jakieś tam wyposażenie. Taka już była wioska Kraju Pazura.
- "Mimo wszystko nigdy o Tobie nie zapomnę, Toshizo... Ani o Tobie, ani o Twoim spojrzeniu tamtego dnia... Doshizo Aria Ashizojizo Kyuu, Kryształowa Księżniczka, ostatnia członkini rodu znajdzie swój Cień. A potem raj będzie znowu rajem."