Bycie graczem jest pełne wspaniałych przywilejów, ne? Np. można wstawiać piękne posty. Właściwie, to już z tego korzystam. Magia, ne? Mało tego! Można nawet używać różnych opcji jak
pogrubienie albo
pochylenie czy nawet
podkreślenie. Ale to zaledwie pierwszy poziom magi jaką oferuje bbcode. Wyższą szkołą jazdy jest
kolor to już odlot, ne???!!! Używając go, można w łatwy sposób zaznaczyć, co chcemy przekazać. Ewentualnie, używać go jako dialogów... Ale to wszystko i tak blednie przy potędze, jaką oferuje hajd level 99.
Nazwisko i imię:
Zwą mnie Shiroe. Nazwisko wam w tej chwili nie jest wam do niczego potrzebne.
Klan:
Geny które otrzymałem nie dają mi żadnych specjalnych właściwości.
Kraj pochodzenia:
Państwo to zwie się Kaze no Kuni.
Wioska:
Piach. Słońce. Pustynie. Piach. Jednym słowem, Suna.
Wiek:
Dwadzieścia wiose... jesieni.
Płeć:
Czuję się mężczyzną a anatomia to potwierdza.
Wzrost:
Pod tym względem wyróżniam się troszkę z tłumu. Dokładnie sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu.
Waga:
Nie da się policzyć żeber, figury trzydrzwiowej szafy także nie mam, osiemdziesiąt pięć kilogramów, to dla mnie idealna waga.
Grupa krwi:
Prawdę mówiąc, nie pamiętam. Czekam na wiadomość ze szpitala...
AB, zapamiętam.
Znak zodiaku:
Waga czy coś takiego... Kogo interesują takie rzeczy?
Ręka wiodąca:
Odkąd sięgam pamięcią zawsze lepiej posługiwałem się prawą ręką.
Dzień urodzenia:
Jesienią, dwudziestego drugiego października.
Nindo:
Twierdzisz że muszę to zrobić? Ciekawe...
Drużyna:
Organizacja:
Do tej pory nie mam ochoty dołączyć do żadnej grupy.
Piastowane stanowisko:
Jakoś nikt nie miał ochoty oddać w moje ręce władzy, ciekawe dlaczego?
Wygląd postaci:
Przecież macie moje zdjęcie w aktach poświęconej mojej osobie, prawda? Czy coś się zmieniło? Pokaż pan. Nadal mam te same rozczochrane, kruczoczarne włosy. Zdecydowanie dłuższe niż wcześniej, ale nadal nie przeszkadzają w funkcjonowaniu, więc nie będę ich ścinał. Nie wspominając, że Rida zabiłaby mnie, gdybym się ich pozbył. I pozbyłem się kolczyków. Dlaczego? Bo stwierdziłem, że to zbędne? Marnotrawienie czasu? Sam nie wiem, ale już ich nie ma. Pomiędzy prostym nosem ciągle tkwi para oczu. Nie za dużych, nie za małych, o szarym odcieniu. Takim jaki ma burza. Jednoczesna emanacja potęgi i piękna. Niżej usta, ot są i tyle. Przechodząc do ogółu. Przybyło mi kilka kilogramów ale wcale nie zaszkodziło to mojej sylwetce. Odkąd pamiętam byłem szczupły i mam zamiar ten zwyczaj utrzymać. Co jeszcze chcecie wiedzieć? A tak... Na nodze mam kilka paskudnych blizn. W sumie to cała lewa noga od kolana w dól to jedna wielka blizna. Ale to ciągle moja noga. Ta sama którą kopnąłem Lee za zniszczenie mojej babki z piasku. Mam ją odkąd pamiętam. Prawda, że medycy są naprawdę dobrze wyszkoleni? To wszystko? Dziękuję, lecimy dalej. A, prawie bym zapomniał, osoba która pieczętowała we mnie demona wymyśliła sobie, że znak po tym zabiegu pojawia się czasem na moim ciele. Prawa część klatki piersiowej... Geniusz...
Ubiór noszony na co dzień:
Chyba widzicie jak jestem ubrany, prawda? Jeśli jednak coś jest nie tak z waszym narządem wzroku to pozwólcie, że je wam opiszę. Mój typowy ubiór składa się z kilku niezmiennych elementów. Buty. Mając gdzieś klimat i warunki panujące w Sunie poruszam się w glanach. Ośmiodziurkowce. Najczęściej częściowo zakryte przez długie spodnie, zrobione z miłego w dotyku materiału o czarnej/szarej barwie. Tors okryty jest w dwie warstwy, pierwszą jest szara koszulka, a na niej czarna marynarka.
Jeśli idzie o mój ubiór kiedy wyruszam na misję to wyżej wymienione przedmioty ustępują miejsca rynsztunkowi. W jego skład wchodzi zbroja, maska oraz rękawice no i te wszystkie kabury na uzbrojenie. To samo tyczy się walk czy podróży etc.
Charakter postaci:
Kim jestem? Ha, żebym ja to wiedział. Spytajcie mojej sąsiadki, opowie wam jaki to ze mnie cichy chłopak który nie wychyla nosa za próg domu. Jest to prawda. Jeśli zapytacie o to samo moich rówieśników, powiedzą wam, że od walki w Tetsu stałem się mrukiem, wiecznie kryjącym się przed słońcem. Po prostu nie lubię piec się jak kurczak w piekarniku. Ale nieważne kogo o mnie zapytacie, nie dowiecie się wiele ponad moje zachowanie. Dlaczego? Bo prawie nikt nic o mnie nie wie. Prawda, że prosta odpowiedź? Staram się kierować wytycznymi które podali mi rodzice. Męstwo w boju, wierność przyjaciołom, prawda choć bolesna jest lepsza od kłamstwa, a ból nie zawsze jest zły. Dzięki niemu czujemy że nadal żyjemy. Czyż nie? Jednak po walce w Tetsu zacząłem się wahać. Z ideałów nie zrobisz tarczy która ochroni twoich bliskich. Wiara też nie pomaga, możesz polegać tylko na umiejętnościach... Zapytaj ile jest wart honor na polu bitwy. Martwi nie udzielą ci odpowiedzi. Takie myśli krążyły po wyjściu ze szpitala. Ale rok który spędziłem na rehabilitacji spędziłem na rozmyślaniach... Nie wiem czy to w co wierzę teraz jest słuszne. Ale to jedyne czego mogę się teraz trzymać... Nooo dobra. Skoro już wysłałem wam uaktualnioną wersję mojego wyglądu, to teraz czas na charakter! Trochę mnie już tu nie było... Trzy lata to jednak sporo, ne? I sporo zdążyło się zmienić. Przestałem być samotnikiem. Jasne, lubię pobyć sam, z dala od innych. Ale nie mam już problemów z nawiązywaniem znajomości. Pojawiło się kilka osób, które mogą o mnie co nieco powiedzieć, bylebyście nie uwierzyli w to, co rozpowiada Voo! Ridy albo Hiroyukiego możecice słuchać, ale od jej bajek trzymajcie się z daleka. Heh, zaczęło mi zależeć na nowych osobach, przestałem tak bardzo rozpamiętywać przeszłość. Liczy się tu i teraz, ne? Tylko poprzez pracę w teraźniejszości, możemy kształtować przyszłość, ne? Poczucie obowiązku nadal kryje się gdzieś w kacie. Jasne, mogę i będę bronił swoich bliskich. Ale zostanie np. doradcą kazekage? Za wiele pracy i obowiązków... Choć kiedyś, kto wie... Emocje także zacząłem trzymać na wodzy. Po co działać pod wpływem złości? Hm... Dobra, wystarczy tego na chwilę obecną.
Krótka historia:
Urodziłem się i wychowałem pośród piasków Suny. Wiadomo jak to jest z dziećmi. Spotkała się dwójka ludzi, zakochała, następnie skromna uroczystość a niecały rok później na świat przyszedłem ja. Przynajmniej tak mi powiedziano. Dzieciństwo spędziłem w kochającym domu gdzie wpajano mi różne wartości. Honor, męstwo, wierność przyjaciołom, podejrzliwość w stosunku do wrogów i inne takie. Większość czasu do wieku siedmiu lat spędzałem bawiąc się z rówieśnikami. Najczęściej w piaskownicy. Znaczy na całym terytorium wioski. W wieku siedmiu lat pierwszy raz sięgnąłem po grubsze tomisko z domowej biblioteki. Była to jedna z wielu legend o zamierzchłych czasach, wielkich bitwach i potężnych bohaterach. Ach, jak chciałem być jednym z nich, zmierzyć się ze złem... Teraz widzę jaki byłem głupi.
Lata mijały a ja pochłaniałem kolejne książki jakie wpadły w moje ręce. Oprócz czytania moi rodzice powoli przygotowywali mnie na rozpoczęcie swojej drogi jako shinobi. Dni spędzone na rzutach do celu, podstawowe informacje jakie miał każdy student. Lubiłem te treningi, a spędzony na nich czas procentował podczas pobytu w akademii. Nie byłem może idealnym uczniem ale otrzymywałem całkiem dobre wyniki z zajęć. Ukończyłem naukę w regulaminowym czasie. Od chwili gdy stałem się geninem moje życie diametralnie się zmieniło. Drużyna do której trafiłem była prowadzona przez wymagającego nauczyciela, pana Jina. Całe szczęście że nie widział w uczniach narzędzi do zabijania wrogów wioski a zwykłe dzieciaki. Dzięki jego szkoleniu udało mi się zdać egzamin na chuunina. Minął rok, od chwili awansu gdy przez świat przetoczyła się wiadomość o kolejnej wojnie. Tym razem to samuraje postanowili pokazać swoją potęgę. I nawet nieźle im to poszło skoro trzy wioski zostały zrównane z ziemią. Swoją drogą, ci wszyscy uchodźcy z Iwy okazali się całkiem w porządku. I chcieli zemsty na swoich oprawcach. Nie dziwiłem im się. Sam także chciałem poczuć się jak bohater książek. Ta... Podczas ataku zjednoczonych sił zginęła moja dawna drużyna... I moi rodzice... A ja kilka tygodni spędziłem w szpitalu kurując nogę która była, delikatnie mówiąc, w kiepskim stanie. Rany mieczem, demoniczna chakra a w końcu kilka głazów... Nie był to jednak koniec mojej historii. Po rehabilitacji władze wioski wezwały mnie do siebie. Miałem zostać pojemnikiem jednego z demonów. Siedmio ogoniasty Nanabi. Nie miałem rodziny, prawie żadnych znajomych, czysta kalkulacja. Nawet gdybym zginął i tak nie byłoby komu płakać. Los znowu się do mnie uśmiechnął, czy też może zakpił. Nie poszedłem śladem moich rodziców. Tyle że teraz, choć dzielę swoje ciało z olbrzymią ilością chakry która kiedyś posłużyła do zabicia moich bliskich, nie czuję się tak samotny. Obaj niewiele mówimy... Nie jest źle.
Kazekage postanowił przydzielić mi drużynę geninów. Tak duże braki w kadrze że chuunini uczą? A może zgodził się tylko dlatego że sam poprosiłem o jakąś prostą robótkę? W każdym bądź razie, choć moje trio wydaje się dość... dziwne to mam nadzieję że uda się nam dogadać. Nie mieliśmy wiele czasu by się poznać, władze ogłosiły kolejny egzamin na chuunina. Udałem się do tego całego Bachitoshi czy jak się tam to zwało. Jedynie Voo udało się awansować, chłopacy nadal są geninami... Zbyt wiele czasu tam przesiedziałem, trzeba się zmobilizować i wziąć do roboty. Wróciłem do Suny, nie miałem nawet czasu zajrzeć do domu gdy usłyszałem o zebraniu chuuninów w siedzibie Kazekage. Pan każe sługa musi. Nawet sam chciałem zrobić coś dobrego dla innych. Na miejscu kilka ciekawych informacji. Konoha pragnie wojny z Bachitoshi. Zieloni kretyni... Jakby zapomnieli że nie tak dawno była już wojna... W każdym razie, shinobi w gabinecie podzielili się, część chciała uderzyć w wioskę ukrytą w liściach, inni oponowali za wstrzymaniem działań. Zgadnijcie w której byłem grupie. Towarzyszyłem Ridzie w drodze z poselstwem do Kumo. Na trakcie zostaliśmy zaatakowani przez zwycięzce CE, kumończyka. Udało się nam ujść z życiem i zatrzymać oponenta. Jednak w walce blondyna została poważnie ranna i nie obyło się bez wizyty w szpitalu. Był to pierwszy pobyt w tym budynku który naprawdę mi się spodobał. Plany podróży na żółwią wyspę zamrożone, trzeba dowiedzieć się kto stoi za spiskiem mającym na celu zabójstwo dziewczyny.
Zalety:
Prawie zawszę mówię to co myślę, fakt że inni uważają to za chamskie niezbyt mnie interesuje. Szczerość to podstawa, ne?
Jestem prawdziwym molem książkowym. Nieważne czy to encyklopedia, książka kucharska czy najnowszy kryminał, pochłaniam praktycznie wszystko.
Nigdy nie zdarzyło mi się przewlekle chorować, mój układ odpornościowy to prawdziwa armia...
Z racji że mieszkam sam muszę jakoś zadbać o jedzenie. I skoro do tej pory żyję to moje zdolności kulinarne stoją na pewnym poziomie.
Dotrzymuję obietnic. Inna sprawa, że cholernie rzadko je składam.
Wady:
Jestem zbyt szczęśliwy. Nikt nie widział kiedy płakałem, byłem smutny etc. Ostatnio zdarzyło się na pogrzebie. Potem... Radość, tylko ona może pocieszyć ten świat! Co z tego, że i tak wyglądam wtedy jak melancholik?
Co jakiś czas odczuwam bóle fantomowe w nodze. Różna częstotliwość, wszelkie możliwe stopnie bólu. Ostatnio jakby zanikły...
Jeśli ktoś spróbuje wyrządzić krzywdę moim bliskim, obiecuję, że dobrze zrozumie swój błąd.
Sceptyk. Życie dało mi zbyt wiele dowodów na to, że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda.
Przyzwyczajenia:
Co chwila muszę podrapać się po głowie, nie żebym miał pchły czy coś... Po prostu, nawyk.
Kiedy się zapominam zdarza mi się powłóczyć lewą nogą... Rok spędzony na podpieraniu się o lasce zrobił swoje.
Strzelanie stawami. Nie rozumiem dlaczego innych aż tak to denerwuje.
Hobby:
Gotowanie, z czegoś żyć musiałem a szwendanie się po barach mi nie odpowiadało.
Czasem zdarza mi się medytować.
Czytanie książek.
Treningi taijutsu.
Ulubiona potrawa:
Nie mam. Zjem wszystko o ile nie jest toksyczne i zbyt tłuste.
Rodzina:
Sayaka Rida - narzeczona
Tsuri i Kira - dzieci
Rodzice - o zmarłych się nie mówi...
Bijuu:
Jak już mówiłem, od pewnego czasu goszczę w sobie Nanabiego. Co wyniknie z naszego spotkania jeszcze nie wiem, póki co żyję więc jest całkiem dobrze. I poziom kontroli.
Ranga shinobi:
Od blisko siedmiu lat cieszę się tytułem Chūnina.
Poziom shinobi:
Reberu no Tokubetsu Jōnin
Numer rejestracyjny:
A kto go pamięta?
Eto... 001431
Miejsce noszenia ochraniacza:
Mam go gdzieś tu... W kieszeni. Chyba...
Wykonane misje:
Fabularne: D - 6 | C - 4 | B - 1 | A - 0 | S - 0
Mini-misje: D - 0 | C - 1 | B - 0 | A - 0 | S - 0
Odbyte Walki:
Wygrane - 2 | Remis - 0 | Przegrane - 0
Wiek ukończenia Akademii:
Ostatecznie opuściłem mury tego przybytku w wieku dwunastu lat.
Wiek zaliczenia selekcji Chūnin:
Jako genin wiele czasu zajęło mi pokazanie przełożonym że zasługuję na większą rangę. Stało się kiedy miałem czternaście lat.
Wiek awansu na Jōnin'a:
Spokojnie, tutaj jeszcze nie dotarłem. Póki co.
Ilość zarobionych Yen:
Ekwipunek:
Osiem małych gwiazdek
Dwie wybuchowe notki |
Trzy kunaie czwartego
Granat dymny
Kabura na shurikeny | prawa
Sześć małych gwiazdek
Kunai czwartego z notką wybuchową
Kabura na shurikeny | lewa
Sześć małych gwiazdek
Kunai czwartego z notką wybuchową
UW:
Szybkość, zwinność, refleks. Wbijanie noży między palce to całkiem fajna zabawa, ne? Seido
Umiejętność Nabyta:
Przez ciągłe treningi wyrobiłem sobie przydatne w walce nawyki, Burourā.
Talent:
Tam gdzie zawodziły pokojowe rozwiązania, w ruch szły pięści. Sztuka Taijutsu to coś w czym jestem dobry.
Żywioły chakry:
Podczas jednej z wielu lekcji w akademii dowiedziałem się że władam potęgą futonu.
Własne techniki:
Rozwój dziedzin shinobi:
Ninjutsu - B
Taijutsu - S
Fūton - D
Ilość PT:
Posiadane techniki:
Ninjutsu:
Kinobori no Waza [E]
Suimen Hokou no Waza [E]
Bunshin no Jutsu [E]
Sairento Kiringu [E]
Kawarimi no Jutsu [E]
Henge no Jutsu [E]
Kai [E]
Nawanuke no Jutsu [E]
Oboro Bunshin no Jutsu [D]
Kage Shuriken no Jutsu [D]
Wakkusu ryūshutsu [D] wt
Wakkusu Kawarimi [D] wt
Wakkusu Bunshin [C] wt
Nami wakkusu [C] wt
Hari Raien [C]
Hari Jigoku [C]
Kami no asobi [C] wt
Taijutsu
Hyabusha Otoshi [C]
Kage Buyou [C]
Onsoku
Jinsokuna suzumebachi tokkō - Rei
Fuuton
Kaze no shuhō no kami, kōzui kūki ken [D] wt
Znajomość budowy ludzkiego organizmu - Poziom średnio-zaawansowany.
Ogólny poziom wiedzy.
Znam plan swojej wioski, gdzie pójść by załatwić daną sprawę. Słyszałem co nieco o zdolnościach klanów Suny, wydają się ciekawe. I groźne. Inne wioski znam co najwyżej z rozmów z wędrowcami bądź ich mieszkańcami.
Góra uznała że jestem na tyle dorosły by wiedzieć o miejscu zwanym Żółwią Wyspą, podobno jest to miejsce szczególnie bliskie jinchuuriki. Wypadałoby tam zajrzeć... No i nie zajrzałem, przeznaczenie nie pozwoliło mi nawet postawić stopy w tamtym miejscu. Na szczęście pewien wesoły grabarz zaprowadził mnie do groty, która równie dobrze spełniła swoją rolę.
Poznane osoby:
Hiroyuki - Kazekage, bardzo bogata przeszłość. Duża wiedza, całkiem sympatyczny facet mający skłonność do alkoholu.
Voo - białowłosa kunoichi, medyk, zboczona, chuunin... używa nici, członkini drużyny 7
Shoko - czarnowłosy, patriota, rysunki, także medyk, genin, członek drużyny 7
Shozo - białowłosy, zamaskowany, genin, ninjutsu i miecz, członek drużyny 7
Musaru - ognistowłosy, raikage
Shinya - jounin z Suny, mentor Ridy, czarnowłosy, postawny, nie żyje, zamordowany
Rida - blondynka, potężny raiton, chuunin, opłakuję stratę senseia, ukochana, narzeczona, matka bliźniąt
Tsuri - pierworodna, mała kopia Ridy
Kiry - mała kopia Shiroe
Shirai - sunijczyk, wojowniczo nastawiony
Onichi Hakori - podał się za zastępce Kazekage (ale czy jest nim w rzeczywistości?), przekazał Musaru nieprawdziwe informacje.
Satoshi - genin z Konohy, pokonany przez Shiroe na CE, używa robaków.
Poznane Wioski:
Ogólnikowa wiedza o wszystkich. Niewiele, ale każdy okruch informacji jest na miarę złota.
Poznane Klany z poza wioski:
Wiem, że w innych wioskach też istnieją różne potężne rody o różnych zdolnościach.
Liczba zarobionych Punktów Awansu:
Liczba zarobionych Punktów Sławy:
46 - transfer || 54 - bieżąco
Zabite postacie:
Myślisz, że byłbym wstanie kogoś zabić?
Punkty Awansu otrzymane od administracji:
Czego nie liczyć przy sumowaniu Punktów Awansu:
Link do tematu Nauki technik:
Link do kp:
http://densetsu-senshi.pl/viewtopic.php ... p=382#p382