Znaleziono 903 wyniki
Wyszukiwanie zaawansowane
autor: Akaruidesu Yoake
13 cze 2021, o 17:25
Forum: Raigeki (Osada Rodu Kaminari)
Temat: Główna brama
Odpowiedzi: 56
Odsłony: 3500
Ostatnio sprawy stawały się coraz trudniejsze. Yoake udowodnił już swoją siłę, nie tylko zabijając dwóch szabrowników w opuszczonej świątyni blisko rok temu, sam otrzymując ledwie draśnięcie, ale także walczył z samym Hanem Sozo, Antykreatorem. No a przynajmniej jego klonem, który był niezwykle sprawny fizycznie, na za wyjątkiem wytrzymałości oczywiście, bo wystarczyło jedno trafienie, by kopią zniknęła. Obie te przygody dały mu jednak moc, której pragnął. Nie był może tak zdolny do połączenia żywiołów w rodzinne Kekkei Genkai, jak jego kuzyni, ale skupiając się na jednej stronie tej mieszkanki, osiągał w niej poziom, który inni mogą mieć problem wyrównać.
Jak to jednak wyszło, że mimo siły, niezwykłych doświadczeń i awansu, przełożeni nadaj mu nie do końca ufają. Czuł ich spojrzenia. Pewnie co drugi Sentoki ma rozkazy wbić mu kunai w plecy w razie, gdyby coś kombinował, ale on nie zamierzał się poddawać. Jeśli klan ma wbijać gdzieś ostrze, to on będzie tym ostrzem. Najtrwalszym, najostrzejszym, najlepiej skierowanym. Ale teraz ostrzem skroplonym trucizną nienawiści i broni ukrytej pod czymś pozornie prostym.
Jego myśli i chęć działania zaprowadziły go ku bramie osady, gdzie wyczekiwał nieoczekiwanych zdarzeń. Tak, jakby zaraz miało się stać coś, co zmieni całe jego życie, ale czy to w ogóle było jeszcze możliwe? Można było powiedzieć, że swoje życie lubił. Miał czasem wobec niego jakieś zastrzeżenia, ale ogólnie nastawiał się pozytywnie. Zapowiadająca się bezczynność jednak dawała o sobie znać. Blondyn popadł w dziwną melancholię. Usiadł niedaleko wrót Raigeki, oparł się o jeden z budynków plecami i patrzył w bezkresną dal wietrznych równin. Póki nie odzyska zaufania władz, pewnie często będzie spędzał czas w ten sposób. Może w końcu pojawi się goniec z ogłoszeniem, które odwróci czyjeś życie do góry nogami w taki sposób, jak ogłoszenie Feniksów dotyczące Oniniwy wywróciło życie Yoake do góry nogami. Teraz jednak tylko siedział i czekał na coś, co będzie miało jakiekolwiek znaczenie w jego obecnej sytuacji. Oparty o ścianę budynku, wpatrzony w niebyt. Nawet niedawne spotkanie z Mei i Shinzo nie było czymś, co by wystarczyło, by zmienić jego los, szczególnie, że dotąd nie odezwali się w żaden sposób. Listownie, ani tym bardziej wracając do Raigeki. Taka to jego przyszłość, oczekiwanie na nieznane i niespodziewane.
autor: Akaruidesu Yoake
11 cze 2021, o 22:51
Forum: Wprowadzone
Temat: Pakiet influencerski na start
Odpowiedzi: 21
Odsłony: 853
Nie będę się dziś zajmował liczeniem tego, ale może też warto, żeby w jakimś bardzo malutkim stopniu przechodziły też misje na licznik do awansu? W sensie jeśli ktoś robił sobie postać, nahapał 5k PH i akoraito, pada i robi 4,1 k PH Doko i zaawansowane misje są niezbyt fabularne (bo Doko), a misje C są za łatwe (hej, 4k PH), to zaczęcie z czymś na liczniku, co pozwoli zbierać już do awansu też mogłoby być przyjazne.
autor: Akaruidesu Yoake
9 cze 2021, o 01:03
Forum: Sakai
Temat: Farmy z polami uprawnymi
Odpowiedzi: 64
Odsłony: 7101
"Wędrowny mnich"
Misja rangi C dla Hibany
15/30?
Hibana świadoma tego, że mnichom można ufać w kwestii samej zapłaty a niekoniecznie jej wysokości, ruszyła na swej Onnie ku polom ryżowym, gdzie to wszystko mogło się wydarzyć. Po drodze jak dotąd nie mijała żadnych wiosek ani nawet zabudowań. Gdy zaczęły się pola ryżowe, musiała bardziej uważać na swojego wierzchowca, bo stąpała to po ziemnych groblach, to po drewnianych pomostach. Gdyby coś wystraszyło zwierzę, mogłaby szybko skończyć w wodzie, w której rósł ryż. Minęło trochę czasu, słońce było najpierw wyżej, a później coraz niżej na horyzoncie, a parędziesiąt metrów od ścieżki widziała domek albo jakąś szopę. Zabity deskami, pewnością opuszczony, chociaż drzwi pewnie dało się otworzyć. W oddali dziewczyna mogła dostrzec już domki zabudowań najbliższej rolniczej wioski, a po drodze jeszcze było światełko paleniska i unoszący się dym. Niby nic specjalnego, ktoś się grzał i pewnie coś gotował, ale na razie ciężko to było dostrzec z tak daleka. A było tu można dostrzec daleko, bo teren był dość płaski, pokryty w większości polami ryżowymi, od czasu do czasu jakimiś krzewami na groblach i wystającej z potężnych zbiorników wodnych ziemi. Najwięcej zaś krzewów było właśnie koło niedalekiego opuszczonego domku, który się wręcz wśród nich krył, ale dziewczyna z wysokości siedzenia na Onnie nie miała problemu z dostrzeżeniem go.
autor: Akaruidesu Yoake
27 maja 2021, o 23:32
Forum: Raigeki (Osada Rodu Kaminari)
Temat: Knajpka Kitsurai
Odpowiedzi: 306
Odsłony: 24386
Mei nie może obiecać, że nic nie skazi jej serca? Tego nikt nie może obiecać. Nawet Yoake myślał, że jest tej przypadłości odporny, a jednak mroczna chakra w pieczęci kusi go i pragnie uwolnienia choć na trochę, żeby stał się zwierzęciem, bestią żądną krwi. Każdy jednak miał swoją historię i dziewczyna być może walczy tylko z otoczeniem, a nie z samą sobą i czymś wewnątrz niej, co pragnie się wydostać. Stworzyć nieprzenikniony z zewnątrz mur jest łatwo, gdy strażnicy muszą wyglądać wroga z jednej strony, a z drugiej mają tylko przyjaciół. Ciało Yoake od jakiegoś czasu musiało doglądać wroga z obu stron. Może jednak spotka przynajmniej jedno z nich i będzie mógł ich wyczekiwać jako przyjaciół, a nie czających się w świecie wrogów. Och, że też akurat nie był w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie i nie miał pojęcia, że rozmawiał właśnie z siostrą dziewczyny, która pokonała go na turnieju, a prawnuczką samego Hana. Wtedy zamiast obdarzyć ją jakąś sympatią, znienawidziłby ją do szpiku kości. Nie wiedział jednak. I bardzo dobrze. Pozwalało to zachować życie dziewczynie, a jemu sumienie, że nie polubił wroga, a później nie miał dylematu, czy oszczędzić jej życie i rozważać, czy teraz ona nie zrobi czegoś złego, czy po zabiciu zapytać siebie samego, czy jednak nie była dobra? Informacja to potężna broń, ale czasem niewiedza to błogosławieństwo. Tak było w tym przypadku.
- W takim razie mam nadzieję, że się tu jeszcze spotkamy w jednym kawałku. - Powiedział w końcu życzliwie. No i było to w zupełności szczere. Wiedział jednak, że minie sporo czasu, zanim tam dotrą tam, gdzie pragną, gdzie właściwie pragnie Mei. Shinzo bowiem pełnił tu nieokreśloną rolę, a raczej nawet nie pełnił roli, tylko ruszył z nią, by przeżyć przygodę. Nic się też Yoake nie dowiedział o Hoozukim. Szkoda, bo mógłby to być przełom w ich relacjach. Ale może wcale nic takiego nie tracił? Chłopak był dość dziwny. - Karmazynowe szczyty to niezła przygoda. Szlaki tam jednak są trudniejsze niż tu na równinach, więc trochę czasu się tam zejdzie. Jeśli nie będzie cię kierował los do osad, to może zejść nawet parę miesięcy. To istny labirynt. - Podróż do Oniniwy chłopaka trwała kilka tygodni, powrót też. A przemieszczał się raczej większymi szlakami, za wyjątkiem już tych ostatnich ścieżek do Akatori, gdzie już właściwie nic nie było. - Ale mam nadzieję, że uda się odzyskać twoją własność. - Dodał jeszcze i zaczął rozmyślać, że powinien zająć się trochę treningiem.
Ponieważ miał potrzebę już po posiłku spotkać się z dziadkiem na sesję treningową, nachylił się więc nad stołem i cicho przekazał, że mieszka z dziadkiem, Kaminari Youtą, no i jak znaleźć jego dom w dzielnicy mieszkalnej. Starał się bardziej, by słyszała go Mei, a niekoniecznie Shinzo, ale wiadomo, że kilka słów mogło dotrzeć i do jego ucha. Po przekazaniu tych informacji uporządkował swoje naczynia, wstał od stolika i skłonił lekko. Przyszła pora na niego i na koniec relaksu, bo musiał zadbać o siebie. Nawet jeden dzień oderwania od serii treningów mógłby mieć negatywne konsekwencje i konieczność ponownego rozpisywania planu i nadrabiania zajęć. Co prawda ważne było, by zachować równowagę między ćwiczeniami a odpoczynkiem i spacerami, ale powoli ta równowaga była zaburzana, gdy spędzał tu coraz więcej czasu. Oczywiście pomijał sytuacje, gdy służył osadzie, bo wtedy jak najbardziej był skłonny do zmiany harmonogramu treningów. Tu jednak aż takiej wagi nie było.
- Dziękuję wam za dzisiejszy dzień i życzę powodzenia na szlaku. Przepraszam, że was tak tutaj zostawiam, ale czekają mnie jeszcze obowiązki. Mam nadzieję, że za kilka tygodni albo miesięcy spotkamy się tu ponownie. - Skłonił się jeszcze raz, a następnie udał się zapłacić za posiłek. Swój, a także pozostałej dwójki, co odliczył sobie z funduszy na życie odkładanych z żołdu i misji. Przed tamtą dwójką była jeszcze długa droga, mnóstwo wydatków, jak choćby nocleg w Raigeki, za który będą musieli zapłacić już za chwilę, bo już dość późna pora była tego dnia. Na dziś to już było tyle, ale może innym razem spotkają się na dłużej.
[z/t]
autor: Akaruidesu Yoake
27 maja 2021, o 21:44
Forum: Sakai
Temat: Świątynia Onikirimaru oraz Dojo szkoły Ryu
Odpowiedzi: 92
Odsłony: 10182
"Wędrowny mnich"
Misja rangi C dla Hibany
13/30?
Chociaż Hibana oceniała zachowanie mnicha, to ten nie oceniał dotąd jej zachowania. Przyjął jednak z wdzięcznością pomoc w dociągnięciu człowieka do środka, gdzie na początek posadził osobnika na jednej z ław jak najbliżej, żeby go tam ułożyć i poczekać na pomoc. Tu już można było zobaczyć kolejnego mnicha, który zaskoczony pobiegł dalej, zapewne po innych. Noboru zwrócił się teraz ponownie do dziewczyny, po tym
- W takim razie nasza wdzięczność wyrazimy w formie nagrody. Pozbieram ile mogę, gdy pójdziesz. - Powiedział i się skłonił. Ciekawe, czy można było im wierzyć. - Jeśli problem się rozwiąże, dostaniemy więcej datków od mieszkańców, więc z pewnością odzyskamy to, co dostaniesz. Inny więc będą chętni, by rozwiązać ten problem. Nie musisz się martwić, nie oszukamy cię. Tutaj w świątyni mamy czas, jednak wędrowcy na szlakach już nie. - To było ważne co mówił, bo jeśli oszukają jakiegoś wędrowca, jak na przykład Hibanę, a ona opowie to innym, ludzie przestaną im pomagać i wyjdzie im to na niekorzyść. - Ostatnio zdarzało się to na polach ryżowych na wschód stąd szlakiem. Kręci się tam ślepiec. Stracił wzrok kilka lat temu w pożarze. Może niewiele zobaczył z tego co się działo, ale co nieco usłyszał. Wędruje po okolicznych wioskach i bywa z ludźmi. - Dorzucił jeszcze wskazówkę.
W międzyczasie przybiegło czterech mnichów, każdy w innym kolorze stroju. Jeden z nich przyklęknął nad poszkodowanym i jego dłonie otoczyła zielona chakra, którą leczył obicia mężczyzny. Przynajmniej jeden z mnichów był w stanie używać chakry, pewnie nawet nie był jedynym, ale czy mnisi powinni zajmować się wojaczką i eliminacją bandytów? Mieliby renomę obrońców, chociaż lokalnym władzom nie do końca mogłoby się to podobać. Jeśli dziewczyna ufała im względem nagrody i gotowa była do drogi, to mógłby być dobry moment na ruszenie i złapanie sprawcy, póki jest gdzieś w okolicy.