Znaleziono 455 wyników

autor: Kisho
18 lut 2019, o 15:06
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Szpital
Odpowiedzi: 194
Odsłony: 23366

Re: Szpital

Rozszerzył nieco powieki, by zobaczyć odrobinę światła. Miał wrażenie, że właśnie obudził się po przyjemnym kilkugodzinnym spaniu ledwo nad rankiem. Jakże wielkie zdziwienie go spotkało, gdy dosłownie po sekundzie poczuł pulsujący ból w czaszce i częściowo rozchodzącym się po całym ciele, a także dotarło do niego, co właściwie się stało. Migawki wspomnień z opuszczonego budynku nadal tkwiły w jego głowie. Pamiętał, być może teraz nie tak szczegółowo, ale pamiętał co się tam działo i dlaczego. Wiedział też bez zgadywania, gdzie jest. Zaskakująco często trafiał do szpitali i o dziwo wszystkie wyglądały niemalże podobnie. Przynajmniej z zapachu, bo co jak co ale ten zawsze był tutaj specyficzny. Pewnie nagromadzone tutaj medykamenty, bądź inne typowo medyczne przedmioty wydzielały ten charakterystyczny, nigdzie indziej niepasujący szpitalny zapaszek. Skończył jak zwykle poobijany, pewnie ledwo żywy, czyli praktycznie jak zawsze po ofiarowaniu komuś pomocnej ręki. Cóż, tego można było się spodziewać.
Co zabawne, tym razem miał dodatkowo styczność ze strażą i był brany pod uwagę jako sprawca, co należało szybko wyjaśnić i dokładnie wszystko szczegółowo opowiedzieć. Co prawda nie musieli mu wierzyć, mieli takie prawo, więc na zakończenie wspomniał, że jeżeli nadal mu nie wierzą, mogą nająć kogoś z Yamanaka, by prześwietlił mu wspomnienia i tym samym potwierdził jego zeznania. Wtedy mieliby pewność całkowitą, a sam Kisho miałby w pełni czyste konto.
Po kilku dniach odpoczynku i dalszej kuracji wreszcie został zwolniony i oficjalnie mógł opuścić szpital, co nie omieszkał uczynić. Przypadkiem jednak w oczy rzucił mu się rulonik ukryty w kwiatach od bandy dzieciaków, które można by rzec, zgotowały mu ostatnio piekło. Charakterystyczne bazgroły w życzeniach powrotu do zdrowia nie mógłby być przypisane nikomu innemu, ale ten tajemniczy dodatkowy liścik?
Odwinął rulonik, przeczytał krótką informację i aż go zamurowało. Podpis „M.", a także pytanie o Naoki'ego nie mógł być przypadkiem. Masaru chciał się z nim spotkać. Chyba nie wiedział, że choć Kisho początkowo starał się mu pomóc to koniec końców i tak odstawiłby go pod posterunek tutejszej straży. Narobił sobie bałaganu, więc musiał ponieść konsekwencje swoich czynów.
Zapowiadało się więc na to, że niedawana przygoda nadal nad nim wisi i będzie musiał ponownie spotkać się z malcami i podejrzanym, za którym wysłano list gończy. Najpierw jednak wypadałoby uprzedzić straż, że w okolicy jest przynajmniej jeden ze zbiegów, o którym też im ostatnio opowiadał na przesłuchaniu.

z/t -> KLIK
autor: Kisho
15 lut 2019, o 08:20
Forum: Rozliczenia PH
Temat: Kisho Kyuzazame [PH]
Odpowiedzi: 37
Odsłony: 3171

Re: Kisho Kyuzazame [PH]

autor: Kisho
15 lut 2019, o 07:58
Forum: Rozliczenia PH
Temat: Kisho Kyuzazame [PH]
Odpowiedzi: 37
Odsłony: 3171

Re: Kisho Kyuzazame [PH]

autor: Kisho
11 lut 2019, o 11:48
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Opuszczony magazyn
Odpowiedzi: 78
Odsłony: 5494

Re: Opuszczony magazyn

Życie rzeczywiście bywa pokręcone. Człowiek zaczyna całkiem słoneczny i miły dzień od pysznego posiłku, lekkiej rozmowy a po chwili, jakby przeniesiony cudowną teleportacją, gania w płonącym budynku z przestępcą na ramieniu i dwójką wojowników na karku. Pytasz, kiedy to się tak skomplikowało? Nie wiem. Mnie nie pytaj.
Co by jednak nie narzekać przez cały czas, trzeba przyznać, że los od czasu do czasu potrafi się uśmiechnąć i odwdzięczyć za wszelkie starania i trudny. Kisho po tym, jak zobaczył, co z jego klonem wyprawia katonowiec, niemal całkowicie stracił nadzieję na wyprowadzenie kontrataku czy zrobienie czegokolwiek. Miał nawet zamiar zrezygnować i zbierać manatki do ucieczki, ale w ostatniej chwili drugi jegomość, ten bardziej rozgadany, pokusił się o atak pełną parą, praktycznie nadziewając się jak szaszłyk na klonokolca. Chłopak ani myślał zwlekać z techniką dotonowych włóczni i szybko złożył pieczęć ptaka. Sekundę później wraz z widokiem kasłającego krwią przeciwnika, szala zwycięstwa zdawała się nieco wyrównać. Pokrzepiło to młodego Ranamaru. Wreszcie zaczął widzieć światełko w tunelu.
Miał okazję do ucieczki więc i z niej skorzystał. Nie był to manewr idealny, ale z resztką chakry nie miał wielu opcji do wyboru. Co gorsza, właśnie wszystko się wydało. Jęk Masaru zdawał się ich wydać, a przynajmniej uprzedzić katonowca o możliwej ucieczce ich celu. Ranny, praktycznie nieprzytomny, a i tak potrafił zaszkodzić sobie i człowiekowi, który stara się mu pomóc, mimo że nie musi. No masz ci los.
Kisho na krzyk rannego aż pobladł i zatrzymał się gwałtownie, by też czasem kolejnym ruchem nie wywołać dalszych jęków bólu. Aż modlił się w duchu, by jego ucieczka się nie wydała.
Postanowił zmienić planu. Skoro chwilowo ucieczka była niemożliwa, musiał zając się katonowcem. Odciągnąć jego myśli od tego, co się właśnie wydarzyło. Wiedział nawet jak to uczynić. Klony, które nadal pozostawały w grze miały teraz swoje trzy minuty sławy. Nie były groźne dla przeciwnika, zwłaszcza z tak mizerną szybkością, ale wcale nie musiały za nim ganiać. To On będzie ganiać za nimi. Dlaczego? Ano dlatego, że cel klonów uległ teraz zmianie.
- Dobijmy go! - Naumyślnie krzyknął jeden z skalniaków, ten znajdujący się bliżej wcześniej poranionego. Co by uprzedzić fakty, nie chodziło wcale o morderstwo, a jedynie o ściągniecie uwagi katonowca. Jego kolega był ranny, a jeśli współpracowali, powinien ruszyć mu na pomoc. Lekki nacisk presji, być może wystarczający do odwrócenia uwagi. W ruch oczywiście poszły wpierw shurikeny, wycelowane w katonowca, przez aktualnie walczącego z nim klona. Prosta seria sześciu shurikenów, po trzy na rękę, by zmusić go do jakiegoś ruchu i uniemożliwić nasłuchiwanie. Następnie szybka zmiana kierunku i dołączenie do bliźniaczej kopii, co by rzeczywiście działać zgodnie ze wcześniejszym obwieszczeniem. Żaden z donotnowych klonów jednak nie walczył na poważnie z rozgadanym jegomościem. Grali na czas, atakując wolno i na zmianę, chcąc wywrzeć jedynie nacisk i dać możliwość uniku bądź wycofania się przeciwnikowi. Nie byli jednak głupi. Gdyby katonowiec się nie pojawił, wiadome było, że poluje na Masaru i oryginał, więc natychmiastowo ruszą na odsiecz.
Kisho, ten prawdziwy, tkwił w bezruchu, starając się nie szkodzić Masaru bardziej niż to konieczne. Mimo łzawiących przez dym oczy był w stanie wypatrywać tego, co dzieje się w budynku. Ani myślał ruszać dalej, wiedząc, że katonowiec mógł ich usłyszeć. Chciał się wymknąć po cichu, jak myszka, by później uniemożliwić pogoń za nim. Nic jednak z tego, jeśli skurczybyk ich namierzy bądź zorientuje się, o co tutaj biega.
Oryginał liczył na swoje klony, ale pokładanie pełnej nadziei byłoby zgubne w tej sytuacji, więc dla zabezpieczenia sięgnął do torby i wyciągnął z niej małą paczuszkę. Podobno działała jak notka, a że był to pierwszy taki przedmiot w jego rękach, obawiał się, ile może być w tym prawdy, a ile kłamstwa. Nie miał jednak wyboru. Połknął ciężko ślinę i wyrzucił pudełeczko w górę kilka metrów za siebie, mniej więcej w kierunku katonowca i szybko złożył pieczęć, by aktywować „notkę". Wybuch miał nastąpić przy suficie, co mogłoby wstrząsnąć lekko budynkiem, bądź doprowadzić do uszkodzenia i zawalenia się części górnego piętra. Nie liczył jednak na aż taki fart. Wybuchowy prezent był zwyczajnym i kolejnym wliczając działania klonów czynnikiem wywołującym presję i chaos. Dodatkowo wybuch, nawet jeśli nie groźny, ale głośny da chłopakowi możliwość kontynuowania ucieczki w stronę okna i później miasta, bez ryzyka, że ktokolwiek go usłyszy.


EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • kabura na broń (na prawym i lewym udzie)
  • torba (na lewym i prawym pośladku)
autor: Kisho
9 lut 2019, o 17:33
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Opuszczony magazyn
Odpowiedzi: 78
Odsłony: 5494

Re: Opuszczony magazyn

Nic nigdy nie idzie według planu. Zawsze coś ulega zmianie przeważnie w najmniej odpowiednim momencie i nieważne jak bardzo wszystko byłoby dopracowane czy ile ewentualnych zdarzeń uwzględniono, tak czy owak zawsze coś człowieka zaskoczy. Nie sposób przygotować i przewidzieć każdą możliwość. Kisho zdawał sobie z tego sprawę po raz kolejny. Kartonowy fort, który był istną pożywką dla płomieni, nie spalił się ot tak i bynajmniej nie zwęglił w szybkim tempie. Co to, to nie. Kartony, a i owszem zajęły się ogniem, ale nie zamierzały obrócić się w pył w szybkim czasie. Paliły się mocno i trwale, bardziej tak jakby budową przypominały kawałki drewna a niżeli najzwyklejszy cienki karton. Jak to mówią: Człowiek uczy się całe życie... Grunt to zapamiętać i wyciągać ze wszystkiego naukę.
Nie mając jak zaatakować, chłopak przesunął się do obrony. Nie chcąc ryzykować życia rannego szybko utworzył kolejną kopułę. Tym razem po przeciwnej stronie już istniejącej, tak by zapewnić sobie, jak i poszkodowanemu ochronę. Nie miał jednak najmniejszego zamiaru zamykać się na stałę, więc przy tworzeniu jutsu zrobił niewielki odstęp między kopułami tak, by człowiek mógł przecisnąć się którymś bokiem bądź wyskoczyć górą. Szczelne domknięcie mogło ich zabić, a te niewielkie luki dawały możliwość ucieczki. Oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że część kartonów nadal może wpaść do środka, ale teraz wszelkie ryzyko było już mniejsze. Nawet zawalenie się ściany nie zrobiłoby im wielkiej krzywdy.
Po szybkiej obronie nadszedł czas na kontynuowanie ataku. Kisho nie miał zamiaru odpuścić i choć odczuwał już potężną stratę chakry, co przekładało się na jego stan, nie rezygnował ze wcześniejszego zamiaru dopadnięcia dwóch jegomościów. Sięgnął do torby po dwie kulki i odczekał, aż o ścianę rozbije się kolejna kula ognia - boże, oni naprawdę za każdym razem mieli zamiar go ostrzegać przed atakiem? - i nie czekając chwili dłużej, rzucił wcześniej wyjęte bombki dymne o ziemię po obu stronach kopuły i wypuścił swoje klony do ataku, samemu bezpiecznie obserwując wszystko z ukrycia i wyczekując idealnego momentu na atak kolcami. Klonokolce? Nadziewanie klonami? Hmmm. Będzie trzeba jakoś to zagranie kiedyś nazwać i opatentować. Co do zasłony dymnej, która powinna się stworzyć. Nie było to zagranie bez konkretnego celu. Bombki, jeśli nadarzy się okazja miały stworzyć szansę na niezauważalną ucieczkę. Atak klonokolcami choć skuteczny wcale nie musi mieć miejsca. Wiadomo, zadziała jedynie w bliskim kontakcie, a do takiego przecież wcale może nie dojść. I tutaj właśnie pojawia się plan zapasowy pod tytułem ucieczka. Jeśli zadymienie będzie spore, a przeciwnicy skupią się na klonach Kisho powinien być w stanie zarzucić rannego na ramiona i wymknąć się cichaczem przez której z okno budynku. Ściany fortu były kartonami, które co by nie było już płonęły, więc przebicie się własnym ciałem przez nie nie stanowiło problemu. W najgorszym wypadku podpali sobie ubranie, ale lekkie otrzepanie i pierwsze płomyki powinny zniknąć. Odzież pójdzie do wymiany ale cóż zrobić. Gorzej było z rannym, gdyż transportowanie go w takim stanie zapewne wywoła otwarcie zasklepionych ran i ogromny ból. Będzie jednak musiał pocierpieć. No chyba że woli pójść z tymi dwoma dobrowolnie, ale nie zapowiadało się na to, by był w stanie zadecydować za samego siebie.


EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • kabura na broń (na prawym i lewym udzie)
  • torba (na lewym i prawym pośladku)
autor: Kisho
7 lut 2019, o 15:09
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Opuszczony magazyn
Odpowiedzi: 78
Odsłony: 5494

Re: Opuszczony magazyn

Koniec końców skończyło się walką. Kisho próbował przekonać jegomościów do jako takiego układu, ale najwyraźniej mieli inne założenia. Szkoda, bo teraz na światło dzienne wyjdą wszystkie jego kłamstwa włącznie z zaminowaniem budynku, które nigdy nie miało miejsca.
Chłopak jednak nie miał zbyt wiele czasu na rozmyśla o swojej aktualnej sytuacji. Przeciwnik zaatakował i choć nie był to celny atak, to z pewnością dokuczliwy. Całe szczęście, adrenalina potrafiła nieco zniwelować ostre kłucie na ramieniu, w miejscu, gdzie kunai rozciął skórę i część tkanek. Co gorsza, właśnie nadchodził kolejny, znacznie mocniejszy cios ze strony przeciwników, a co ciekawe, sami go o nim poinformowali i to dość dokładnie. Zawołać „spal to" tak głośno, żeby słyszał to twój przeciwnik... Komuś chyba zabrakło piątej klepki w głowie. Ich strata, jego zysk. Skoro już wiedział, czego się ma spodziewać, nie było wiele do gadania. Był użytkownikiem dotonu i wiedział jak radzić sobie z katonem.
Podskoczył bliżej rannego, rzecz jasna wraz ze swoim klonem i momentalnie przyłożył dłonie do podłoża, aktywując obronną technikę. Półkopuła, którą próbował stworzyć, była obrócona przodem do milczka, by możliwie jak najbardziej zablokować atak. Twór był dość szeroki, więc powinien przyjąć na siebie nawet obszerny płomień. Problematyczny mógł się okazać kartonowy fort, ale skoro był stworzony z tak łatwopalnego materiału, to trudno było spodziewać się nie wiadomo jak wielkiego pożaru. Pod siłą płomienia złączonego z chakrą karton powinien szybko się zwęglić, a bez materiału, nici z ognia. Nie znaczyło to jednak, że Kisho spokojnie czekałby na dalsze działania ze strony przeciwników. Gdy tylko zrobiłoby się spokojniej, do akcji wkroczyłby klon, ale z racji tego, że aktualnie nieco różnił się od oryginału, należało lekko go zmodyfikować. Przed wybiegnięciem na przeciwnika dotonowy shinobi przy wykorzystaniu własnego kunaia naciął sobie ubranie na ramieniu. Zmiana kosmetyczna, ale utrudniająca rozróżnienie Kisho od drugiego Kisho.
Tuż po wyjściu skalniaka zza osłony i przystąpieniu do ataku, Ranmaru, ten prawdziwy ponownie sięgnął po swoją ulubioną technikę. Szybka jedna pieczęć, zebranie chakry, uwolnienie i tuż obok uformowała się kolejna postać. Kolejny Kisho, teraz już trzeci. Ten, będąc idealnym aktualnym odbiciem, sięgnął po kunaia i także ruszył na przeciwników. Kopie miały jedno proste zadanie - zabawić jegomościów i jeśli to możliwe zbliżyć się do nich by oryginał mógł posłużyć się kolejnym zagraniem. Mowa tutaj o Doton: Doryūsō, czyli ziemnych włóczniach, które w wykonaniu Kyuzazame pojawiają się w najmniej oczekiwanym miejscu - ciele klona. Nic niepodejrzewający przeciwnik, jeśli tylko dostatecznie się zbliży albo jeszcze lepiej, zewrze szczelne szyki ze skalnym Kisho, nadzieje się od razu jak szaszłyk. Problem jednak w tym, że choć jest to skutecznie zabójcze połączenie, chłopak zawsze stara się wyrządzić minimalnie jak najmniejsze szkody, bo bynajmniej nie ma zamiaru zabijać, ale tym samym musi wystrzelić kolce tak, by dotkliwie zranić przeciwnika, by ten nie stanowił zagrożenia. Sztuczka ta działa tylko raz na jedną osobę, więc unieszkodliwienie przynajmniej jednego z nich, a najlepiej obydwu w jednym czasie byłoby tutaj wskazane.



EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • kabura na broń (na prawym i lewym udzie)
  • torba (na lewym i prawym pośladku)
autor: Kisho
5 lut 2019, o 15:00
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Opuszczony magazyn
Odpowiedzi: 78
Odsłony: 5494

Re: Opuszczony magazyn

Owszem, może i źle uczynił, przyznając się, że niewiele wie, ale dzięki temu mógł wypaść bardziej wiarygodnie. W końcu trudniej uwierzyć w doskonałą bajeczkę gdzie główny bohater to istne guru, czyż nie? Poza tym chyba i tak mocno wystraszył jegomościów wiadomością o zaminowaniu budynku, więc na dobrą sprawę mógł jedynie wspomnieć o tym a resztę pominąć.
- Hem - rzucił jedynie niejednoznacznie, po czym skrzywił wyraźnie twarz na widok dwóch rozwiniętych zwojów, co by wypaść na niezbyt zadowolonego z obrotu sprawy. - A więc to takie bagno. - Opuścił pieczęć, dając chwilowy kredyt zaufania rozmówcy i podrapał się po głowie, robiąc zamyśloną minę. Tutaj akurat nie przesadzał. Lekkie zamyślenie, tyle wystarczyło. - Masaru? - powiedział w końcu z nutą pytania i niepewności w głosie. - Taa z pewnością Masaru. Właśnie tego miałem im dostarczyć. Priorytetowo. - Zaznaczył z pauzą. - O drugim wspominali, ale nie był dla nich taki ważny. - Przekrzywił głowę w bok w kolejnym zastanowieniu. - A może zrobimy tak. Ja zabiorę tego - kiwnął na leżącego, jakby był nic nie znaczącym workiem kartofli. - I grzecznie odejdę, a wam zostawię tego no... Naokiego, czy jak mu tam. Ma się tu zjawić, więc od razu będziecie mieli gotową zasadzkę. - Zaproponował, licząc, że nie odmówią. - Nikt nie będzie stratny. Czysty zysk bez ryzyka. - W tym momencie bez pardonów złożył leniwie pieczęć barana, uprzednio jeszcze mieszając swoją chakrę z odpowiednią proporcją. Po chwili uwolnił energię, a obok niego dosłownie z ziemi zaczął tworzyć się ludzki kształt. Sądząc po częstym wykorzystywaniu tego jutsu, można sądzić, że skalny klon był chyba jego ulubioną techniką. Trudno się w sumie dziwić. Był zazwyczaj przydatny w walce z większą ilością przeciwników, bo to przecież znikąd pojawiająca się para dodatkowych rączek, a poza tym był cholernie wytrzymały. Samo to już dawało spore profity. Teraz stworzył go jako pomocnika do ewentualnej walki, bo co jak co ale trudno zawierzyć nieznajomemu, że będzie chciał przystać na jego warunki lub jeśli jednak potoczy się wszystko dobrze, klon posłuży jako pomoc w przetransportowaniu rannego do tutejszych władz. Cóż, był zbiegiem z listem gończym na karku, więc bynajmniej nie należało go dalej ukrywać. Musiał ponieść karę za to, co zrobił. Oczywiście by to się stało, najpierw musiałby przeżyć.


EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • kabura na broń (na prawym i lewym udzie)
  • torba (na lewym i prawym pośladku)
autor: Kisho
3 lut 2019, o 23:22
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Opuszczony magazyn
Odpowiedzi: 78
Odsłony: 5494

Re: Opuszczony magazyn

Westchnął głęboko. Nie pierwszy raz już zresztą. Czasem naprawdę miał już dość tej roboty. A mógł od razu ruszyć za Nikusui do jej ojczyzny i tam sobie osiąść i spokojnie dożyć starości. Może nawet poznałby białowłosą nieco bardziej? Ach te gdybania...
Usiadł potulnie na podłodze koło rannego ze skrzyżowanymi nogami. Był w kropce, co by nie powiedzieć, że w czarnej d... to znaczy czarnym dołku. Nie wiedział praktycznie nic o tym, co się tutaj wyprawia, a skoro dzieciaki nie były skore do rozmów, to pozostali mu jedynie ci dwaj panowie szukający wejścia do środka. A na nich miał pewien sposób. Może niesuper skuteczny, ale co nieco może się dowiedzieć.
Chwilę przed pojawieniem się „gości" złożył ręce do pieczęci węża i tak przygotowany czekał, aż rozpocznie się teatrzyk. Tak, dobrze słyszeliście. Kisho będzie leciał w przysłowiowe kulki i udawał.
- Taaa... - odpowiedział jakby od niechcenia, starając się wejść w rolę gościa, co to się niczego nie boi. - Wszystko fajnie tylko nie bardzo wiem, o co w tym wszystkim chodzi. - Na wejściu od razu dyskwalifikował przybyszy jako wsparcie dla rannego. Naoki, kimkolwiek by nie był znał hasło, a że ci dwaj wparowali bez niczego to cóż, zgadywać nie musiał. - Bo wiecie, wysłali mnie tu, żebym zabezpieczył jakiegoś tam Masaru, a chuja powiedzieli. - Splunął na podłogę. - Do dupy te wasze misje rangi A tutaj macie. - Jak już jechać po badzie to po całości, nie? Kto wie, może się wystraszą. - Jeszcze bydlaki kazali mi zaminować cały budynek, jakby się na coś szykowali, a - w tym momencie dość poważnie spojrzał swymi czerwonymi ślepiami na przybyłych. - Przyszliście tylko wy. - udał lekko zawiedzionego. - Co za banda nowicjuszy tutaj zarządza... No nieważne, może wy mi powiecie, o co tu chodzi, co? Szkoda mi notek, a nie wiem, czy mi za nie zapłacą więc... Wolałbym tu nic nie wysadzać. A tak z innej beczki ile wy za niego chcecie? Tak hipotetycznie?
Czasem takie zagrania sprawiały się idealnie, przynajmniej do czasu aż się z czymś przypadkowym nie wygadał i wyszło że kłamie jak z nut. Wstęp jednak miał, według własnej oceny dość dobry i miał nadzieję że częściowo łyknęli całą bajeczkę i nie będą od teraz postępować lekkomyślnie. Kto wie, może nawet się wystraszą? Co by nie było znaleźli go siedzącego w dość wyluzowanej postawie. Trochę tak jakby nic sobie z nich nie robił, no i trzymał pieczęć do aktywacji notek, tak tego. Mogli poczuć groźbę.

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • kabura na broń (na prawym i lewym udzie)
  • torba (na lewym i prawym pośladku)
autor: Kisho
3 lut 2019, o 16:16
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Opuszczony magazyn
Odpowiedzi: 78
Odsłony: 5494

Re: Opuszczony magazyn

Jedno ostrzeżenie o nadciągających kłopotach a ta mała zgraja od razu wiedziała, co ma robić. Byli naprawdę szybcy, a przy tym i zgrani. Zapewne mieli nie jeden taki gotowy plan w zanadrzu i to na każdą możliwą okazję. Ciekawe, który z nich też to wszystko wykombinował.
- A co jeśli to ten jego kolega? - spytał, nagle przypominając sobie słowa małego. Podobno miał się tu zjawić po dwóch dniach, ale cóż, może coś go zatrzymało i dlatego ta zwłoka? W sumie nie wiadomo było do końca, po co tutaj przybyli. Nie wyglądało jednak na to, by dzieciaki chciały jakkolwiek ryzykować. Chciały uciec i tyle, raczej nie zastanawiając się nad losem rannego. Kisho chyba też specjalnie ich nie interesował. Swoją drogą, czego mogły się tak bać? Chyba nie miały tutaj wrogów czy jakiejś przeciwnej bandy, z którą konkurowały, co? Sprawą ze szpitalem także nie musiały się martwić. Nawet jeśliby zaczęto ich przepytywać, dlaczego przyprowadzili rannego, zawsze mogli zeznać, że znaleźli go przypadkiem lub po prostu powiedzieć prawdę, czyli że podesłał im go nieznajomy. Za coś takiego nie ma szans, by ich ukarano. Chcieli pomóc ot co. Przemęczyliby ich setką pytań i koniec końców puścili wolno. Nawet by się nie przejęli ich dalszym losem. Jakby w ogóle tutejsi się nimi przejmowali...
- A mogłem go od razu siłą zabrać do szpitala i byłoby po problemie - Najprostrze rozwiązania zawsze są najlepsze. Szkoda tylko, że przychodzą do głowy po fakcie.
Chłopak miał wrażenie, że został już tutaj sam ze swoim pacjentem. Bez pomocy, bez wsparcia. Był lekko spanikowany, bo w końcu kto by nie był w jego sytuacji? Wplątał się w nie wiadomo co jak zawsze z własnej głupoty podyktowanej chęcią pomocy. Dlaczego bezinteresowność musi być tak srogo karana przez los? Przynajmniej w jego przypadku.
Westchnął ciężko, nie bardzo wiedząc, co teraz miałby zrobić. Nie wyczuwał w dwóch obcych niczego niepokojącego, ale to wcale nie musiało znaczyć, że mają dobre intencje. Rzucić się na nich z kunaiem w dłoni było równie idiotycznym pomysłem. Pozostało więc być pasywnym i sprawdzić co też ich tu sprowadza. Przy okazji sprawdził zawartość swoich toreb, tak by przypomnieć sobie, co też ma pod ręką. Ze zdziwieniem wyciągnął coś, o czym najwyraźniej zdążył zapomnieć.
- No co my tu mamy - spojrzał na niewielką kuleczkę, która nie raz już mu pomogła. Bez zastanowienia przerwał medyczne jutsu i delikatnie wsunął pigułkę do ust leżącego, jednocześnie odsuwając jego głowę nieco w tył, by medykament bez problemowo przeszedł przez gardło. Pigułka ze skrzepniętą krwią była jednak jedynie zastępstwem wcześniej używanego jutsu i tak jak w jego przypadku, było to jedynie rozwiązanie tymczasowe.


EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • kabura na broń (na prawym i lewym udzie)
  • torba (na lewym i prawym pośladku)
autor: Kisho
2 lut 2019, o 13:55
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Opuszczony magazyn
Odpowiedzi: 78
Odsłony: 5494

Re: Opuszczony magazyn

- On umrze, jeśli tutaj zostanie - poinformował dzieciaki po dłuższej ciszy przerywanej jedynie odgłosami mlaskania. Wiedział o tym doskonale w momencie, gdy aktywował swoje Kekkei Genkai i prześwietlił rannego, a nawet i bez tego, miał niemalże pewność, że sytuacja jest tragiczna. Co prawda jest w stanie nieco go unormować i utrzymać w aktualnym, a przynajmniej chwilowo niepogarszającym się stanie, ale na jak długo? Chakra prędzej czy później i tak się skończy, a co wtedy? Bez fachowej pomocy chłopak wykituje. Umrze, nawet nie wiadomo dokładnie za co...
- Dlaczego nie zanieśliście go do szpitala - mruknął z lekkim wyrzutem w głosie. Mito tłumaczył, że zakazano im tego, to znaczy pokazywania rannego w szpitalu, ale na co oni tak właściwie liczyli? Nie da się uratować czyjegoś życia ot tak, bez żadnych działań.
- Emm - zastygł nagle wgapiony centralnie w ścianę przed siebie jak jakiś posąg. Przynajmniej tak to wyglądało mniej więcej dla osób trzecich. Kisho natomiast zauważył coś niepokojącego i właśnie to sparaliżowało. - Ktoś się tutaj zbliża - ostrzegł resztę, samemu nie przerywając ani obserwacji, ani leczenia. - Dwie osoby, z pewnością nie wasi kumple, bo zdecydowanie starsi. Możliwe, że to tylko jakiś patrol lub zagubieni, ale kierują się dziwnie właśnie jakby tutaj.

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • kabura na broń (na prawym i lewym udzie)
  • torba (na lewym i prawym pośladku)
autor: Kisho
31 sty 2019, o 18:06
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Opuszczony magazyn
Odpowiedzi: 78
Odsłony: 5494

Re: Opuszczony magazyn

A mógł nie pytać. No naprawdę mógł siedzieć cicho. Z trudem uwierzył w to, co usłyszał. Nawet stał przez chwilę jak słup soli, mając nadzieję, że za moment padnie „Ha, żartowałem". Dzieci jednak mówiły wszystko na poważnie, dywagując nawet nad tym, czy Tetsu jest faktycznie tutaj najstarszy. Oceniali po wzroście, więc trudno było im przyznać stuprocentową rację.
Odstawmy jednak na bok dzieciarnię i skupmy się na głównym celu. Znajomy znajomego od Mito - jak to dziwnie brzmi... - rzeczywiście nie wyglądał dobrze. Trudno tez powiedzieć, że należycie się nim zajęto. Co prawda zastosowano bandaże w celu zatamowania krwotoku, ale w takich celach stosuje się czyste rzeczy. W innym przypadku poszkodowany nabawi się kolejnej choroby czy zakażenia, które jedynie pogorszy objawy.
Przed przystąpieniem do czegokolwiek, Kisho przesłał cząstkę chakry w stronę oczodołów, zamrugał dwa razy i spojrzał na pacjenta jeszcze raz, tym razem bardziej „fachowo". Dzięki umiejętności klanowej nie musiał dobierać się do rany, by móc ją ocenić, a także był w stanie oszacować, jak bardzo zagraża życiu rannego. Nie spodziewał się dobrych wiadomości, ale dzięki temu mógł przynajmniej sprecyzować, ile czasu jeszcze mu zostało. Tuż po tym, o ile oczywiście rannemu nie pozostała chwila życia, zabrał się do leczenia. Wiedział, że nie jest w stanie w pełni wyleczyć szkód, ale przynajmniej spróbuje nieco zatamować upływającą krew, przelewając swą zielonkawą chakrę wprost na ranę, by zasklepić uszkodzone naczynka krwionośne.
- Tam jest mały prezent dla was - szepnął do małej dziewczynki, która postanowiła poobserwować jego poczynania. Miał na myśli paczuszkę, którą zabrał z karczmy, a która aktualnie znajdowała się przy niewielkim wejściu. - Dla każdego po porcji. - Uśmiechnął się i korzystając z okazji, przyjrzał się szkarłatnymi ślepiami dodatkowo każdemu z osobna, czy aby i im coś nie dolega.

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • kabura na broń (na prawym i lewym udzie)
  • torba (na lewym i prawym pośladku)
autor: Kisho
29 sty 2019, o 19:23
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Opuszczony magazyn
Odpowiedzi: 78
Odsłony: 5494

Re: Opuszczony magazyn

Szedł tuż za Mito, starannie trzymając pakunek z pięcioma racjami żywności. Mimo że opuścili karczmę jakiś czas temu, on nadal miał przed oczyma minę kelnerki, której niemal wypadły gałki oczne na widok pustych talerzy. Naprawdę widok godny zapamiętania. Oczywiście chłopak podziękował jej należycie za miłą i fachową obsługę, a także zapłacił za wszystko z własnej sakiewki, ale ani myślał wyjaśniać jej, że nawet tej drugiej porcji nie tknął. Tak było znacznie zabawniej.
Zastanawiał się, co go czeka na miejscu. Nie spodziewał się luksusów, ale to, co zobaczył... Stan malca, z uwzględnieniem nie tylko samego wizerunku, lecz i stanu jego wiedzy, wyraźnie wskazywał, z jakiego rejonu pochodzi. Kisho jednak nie miał pojęcia, ze w rzeczywistości jest znacznie gorzej. Trudno było określić to biedotą. Zbyt słabe słowo. Biedni, jak sama nazwa wskazuje, są biedni. Tak wiem masło maślane. Już wyjaśniam. Chodzi o to, że tacy ludzie potrafią żyć i myśleć o przyszłości, bo mimo wszystko jakieś zaskórniaki posiadają. Żyją, tyle że skromnie. Mito i jego kompania to zupełnie coś innego, coś gdzie biedota czy ubóstwo nijak nie odzwierciedla ich stanu bycia. Nędza. To nie był nawet stan trzeci czy hołota. Ta piątka zapełniały doły społeczne. Inaczej nie można tego określić. Zwłaszcza że były to chyba same dzieci...
- Tylko mi nie mów, że ty jesteś tutaj najstarszy - zaryzykował pytanie, mając nadzieję, że nie ma tu nikogo młodszego niż Mito czy choćby ta dwójka.
Tak czy owak, musiał przyznać, że radzą sobie nie najgorzej. Mimo braku praktycznie wszystkiego, co normalnemu człowiekowi wydaje się niezbędne do przetrwania, zdołali zapewne przeżyć spory kawał czasu. Tak przynajmniej można by przypuszczać, sądząc po tym, jaki fort zdążyli sobie zbudować lub też po pomyśle z hasłem, który też pewnie bez powodu nie powstał. Mimo braku wiedzy elementarnej ruszali makówkami lepiej niż niejeden miastowy chłystek w ich wieku.
- Mogę go obejrzeć? - Kiwnął na leżącego i wyraźnie krwawiącego. Jego cel tej wizyty rzeczywiście potrzebował pomocy, a na odległość nawet najlepszy medyk by mu nie pomógł. Chciał go obejrzeć i ocenić czy jest w stanie w ogóle jakoś go poskładać do kupy albo chociaż opatrzeć te jego krwawiącą ranę.
autor: Kisho
28 sty 2019, o 19:15
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Karczma Onigiri
Odpowiedzi: 712
Odsłony: 58553

Re: Karczma Onigiri

Czasem parę groszy skapnie? Co? Czyżby mały urwis prócz podsłuchiwania zajmował się i lekkim rabunkiem? No nieładnie. Kisho osobiście nie pochwala kradzieży, ale w tym wypadku niestety musiał przymknąć oko. Dlaczego? A no, bo jakoś ten biedny człowieczek musiał sobie radzić, co więcej widać było, że troszczy się także i o pozostałych swoich kompanów, więc w oczach Kisho był takim małym Robin Hoodem. Trudno było go jakkolwiek obwiniać, skoro działał dla dobra innych, nawet kosztem drobnych przewinień.
- Czyli pięciu - podsumował i jednocześnie podpowiedział dzieciakowi liczbę, której ten z takim trudem próbował się doszukać. Podziwianie, jak stara się przeliczyć swoich towarzyszy, było na swój sposób urocze, jak i zabawne zarazem. - I przestań już z tym „Panem". Nie jestem jeszcze aż tak stary... - Odwrócił głowę w bok i udał obruszonego, by poprawić humor małemu. Uśmiechnął się jednak zaraz po tym, Odwrócił z powrotem przodem do dziesięciolatka i wyciągnął dłoń. - Kisho - Przedstawił się z imienia, licząc, że za chwilę jego mniejszy towarzysz zrobi to samo.
Chwilę później, co by już nie przedłużać, wstał z miejsca i kiwnął na dzieciaka. Skoro tak mu się śpieszyło, to chyba nie miał wyboru.
- Poczekaj przy wyjściu - polecił, ale uprzejmie, bez tonu rozkazu w głosie. Samemu skierował kroki do lady. Musiał przecież zapłacić za jedzenie.
- Przepraszam - zawołał, jeśli akurat nikogo nie zastał przy ladzie. - Rachunek i... - na ułamek sekundy spojrzał w bok, w kierunku wyjścia, gdzie powinien znajdywać się młodzik. - Jesteście w stanie spakować pięć porcji jakiegoś pożywnego jedzenia? - spytał, a zarazem i zamówił, bo przecież w innym wypadku po cóż by miał zadawać takie pytanie, nie?
Miał nadzieję, że karczma jest w stanie sprostać jego niecodziennej prośbie, a on sam, że zdoła pokryć całe zamówienie tym, co pozostało w sakiewce.
Później, to już wiadomo. Zapłacił, wziął to, co mu na prędce przygotowano i poszedł śladem nowo poznanego chłopca, który jeśli mówił prawdę, zaprowadzi go do reszty swojej bandy i tego jednego poszkodowanego biedaka.
autor: Kisho
27 sty 2019, o 17:53
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Karczma Onigiri
Odpowiedzi: 712
Odsłony: 58553

Re: Karczma Onigiri

Roześmiał się lekko, słysząc odpowiedź chłopaka. Nie do końca o to mu chodziło. Kisho mało kiedy rozmawia na poważne tematy objęte jakąś tajemnicą, więc to czy młodzik cokolwiek słyszał bądź też nie słyszał, niespecjalnie mu przeszkadzało.
- Chodziło mi raczej o to, jak długo tak ogólnie tutaj przesiadujesz - doprecyzował, ale od razu machnął ręką, na znak, że nie musi już odpowiadać. Przecież nie był na przesłuchaniu, nie? Bez pośpiechu poczekał, aż wyślizgnie się spod stołu i rozgości. Początkowo obawiał się Kisho, ale chyba szybko się do niego przekonał. Do niego albo do tej pachnącej rybki na stole, bo co jak co ale to na niej skupił się bardziej.
Kisho wysłuchał młodzika, starając się zrozumieć jak najwięcej z jego wypowiedzi, ale cóż. Mały mówił ogólnikowo. Być może nawet nie znał wielu szczegółów, więc trudno było go za cokolwiek winić. Wychodziło na to, że będzie musiał dowiedzieć się wszystkiego osobiście już na miejscu.
- Inni? - spojrzał z lekkim zdziwieniem na chłopaka, gdy ten szybko zmienił temat rozmowy. - A ilu was w sumie jest? - spytał z ciekawości. Ilu by ich nie było, zapewne każdy z osobna jest równie głodny co ten malec, więc odruchowo Ranmaru zaczął myśleć i kombinować jakby i im nieco pomóc.
autor: Kisho
26 sty 2019, o 17:16
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Karczma Onigiri
Odpowiedzi: 712
Odsłony: 58553

Re: Karczma Onigiri

Bingo. Co prawda bardziej spodziewał się głodnego psiaka skuszonego na pozostałą rybkę, ale dziecko także mieściło się w ramach przewidywań. Było w tym jednak coś niepokojącego. No bo jak to samotne małe dziecko siedzące pod stolikiem w karczmie? Dodatkowo ciekawe czy siedziało tam przez cały czas, czy być może po prostu przemieszczało się między sektorami przy wykorzystaniu swoich małych gabarytów.
- Długo już tam siedzisz mały? - spytał z niekrytym zdziwieniem i przyjrzał mu się uważnie. Brudna twarz, rączki i ubranie, które swoje lata świetności miało już dawno za sobą, mówiły same za siebie. Skrzywił się nieco na ten widok, ale bynajmniej nie z jakiegoś obrzydzenia czy czegoś w tym stylu. Najzwyczajniej zrobiło mu się go żal. Pewnie nie był jedynym takim dzieckiem w mieście.
- Tak, pomagam. - Nie miał zamiaru zaprzeczać. Odmowa udzielenia komuś wsparcia nie leżała w jego naturze. Odsunął delikatnie stolik, uważając, by czasem nie rozlać herbaty czy omyłkowo stracić na ziemię któreś z naczyń. - Usiądź i opowiedz mi, co się mu stało. - Liczył, że zachęta pomoże nieco odważyć się dziesięciolatkowi i w końcu doprowadzi do tego, że wstanie z podłogi. - No już. Wstajemy. - ponaglał, ale z pogodnym wyrazem twarzy. Klepnął kilka razy miejsce obok siebie, pokazując, gdzie chciałby go widzieć, a samemu nieco się odsunął. Nie chciał go wystraszyć i zniechęcić. Zrobienie mu więcej wolnego miejsca na ławie powinno upewnić chłopaka, że ma do czynienia z całkiem przyjaznym człowiekiem. - Ty będziesz jadł i mówił, a ja posłucham i dam wytchnąć żołądkowi. - Uśmiechnął się, jednocześnie podstawiając talerz ze smakowitą rybką nieco bliżej chłopca. - Bo wiesz, trochę się przejadłem. - Tym razem roześmiał się szczerze i poklepał po brzuszku dwa razy. Co by nie było, trochę się powiększył w tym miejscu.

Wyszukiwanie zaawansowane