Znaleziono 3170 wyników
- 2 gru 2023, o 14:05
- Forum: Ogłoszenia i Kontakt z Administracją
- Temat: Prośby do administracji
- Odpowiedzi: 2219
- Odsłony: 69631
Re: Prośby do administracji
Done. Witamy z powrotem.
- 20 lis 2023, o 22:58
- Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
- Temat: [Event] - Grupa Medyczna
- Odpowiedzi: 206
- Odsłony: 5838
- 12 lis 2023, o 20:07
- Forum: Ogłoszenia i Kontakt z Administracją
- Temat: Prośby do administracji
- Odpowiedzi: 2219
- Odsłony: 69631
- 6 lis 2023, o 21:21
- Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
- Temat: [Event] - Grupa Medyczna
- Odpowiedzi: 206
- Odsłony: 5838
Re: [Event] - Grupa Medyczna
Grupa Medyczna
Drużyna dystansowa zdystansowała się wystarczająco, żeby zaczynała się dystansować z umysłów grupy medycznej, która miała teraz zupełnie inne zadanie - zadanie, które Misae od samego początku, kiedy grupa się zebrała, określiła, jako niezwykle ważne.
Jaszczurki wyniosły Tomoe daleko od zamieszania, w bezpieczne, jak się wydawało miejsce. Tomoe miał się nie kręcić pod nogami, tylko przeczekać dalszą część nocy. Dla liska pewnie wszystko było tutaj nużące - ludzkie sprawy ludzi - i pewnie czekał, aż to wszystko się skończy, po to, żeby po prostu spędzić czas ze swoją panią, która teraz była tak bardzo zajęta.
A zajęta była, tak samo, jak cały zespół.
Zaczęła od zwołania wszystkich. Pielęgniarzy, salowych (tak by w szpitalu mówiono na Kuro i Shiro), klonów i, co najważniejsze, iryoninów, którymi zarządzała. Wcześniej matka jej podziękowała za zdecydowanie się na podjęcie wyzwania. I Misae i Meduki wiedziała, że tylko Misae tak naprawdę mogła zająć się przeszczepem u Kamino oraz Katsumi. Była najbardziej zaufaną osobą tutaj. W końcu nie tylko kiedyś zajęła się jinchuriki Kotei, ale również pomagała przy przeszczepie ramienia Masahiro. Była niemalże nadwornym medykiem Uchihów, brakowało jedynie, żeby przeszczepiła coś Sugiyamie, starszemu czy młodszemu.
Kiedy wszyscy się zebrali wokół niej, Misae nie pozwoliła ani na chwilę opóźnienia. Plan był w jej głowie i teraz należało go zrealizować. Rozdała zadania i wszyscy musieli się z nich wywiązać.
Jaszczurki, identyczni salowi z różnymi czepkami oraz jeden z klonów Tetsuro i klon Kuroia zaczęli przestawiać stoły i łóżka - wszystko. W samym "pomieszczeniu" było sporo miejsca, szczególnie na środku, ale nie chcieli przecież zagradzać potencjalnej drogi ewakuacyjnej czy jakiejkolwiek innej, więc bardziej odsuwali je pod same ściany, ale nie na tyle, żeby je wystawić na deszcz. Nie wiadomo było, kiedy wróciliby do zajęcia się rannymi. Osiem łóżek - stołów zostało odsuniętych, wszystkie krzesła, dodatkowe półki i cały sprzęt również. Niestety, nie było jedynie wyjścia, jeżeli chodziło o podpory płachty - te musiały zostać, ale Shiro i Kuro oraz klon Kuroia postarali się, żeby dwa łóżka, ułożone do siebie głowami. Jaszczurki właśnie zajmowały się małymi rzeczami, detalami, jak odpowiednie naciągnięcie czystych prześcieradeł oraz poduszek. Mężczyźni skupiali się na dużych rzeczach.
Kiedy skończyli z łóżkami, zajęli się parawanami.
Kolejnymi czynnościami było przygotowanie sprzętu medycznego do przeszczepu.
- Jaki konkretnie sprzęt mamy przygotować?
Nie znała się na przeszczepach, mogła nie wiedzieć, ale to Keion zdecydował się sprzęt przygotować, więc pozostawiła leki w rękach Midori oraz Boheia. Sam poszedł po sprzęt.
Musiał iść do składziku na narzędzia, żeby cokolwiek przygotować. To, co było na sali - powoli się kończyło i inni medycy co chwilę już latali do składziku po leki i sprzęt, który tam był.
Składzik był w opłakanym stanie - niemal całkowicie przetrzebiony. Przeglądając pudełka, Keion nie znalazł dużo rzeczy, które były przydatne - kilka skalpeli, pincety, igły, nici, misy do przechowywania wody. Starał się znaleźć wszystko, co się dało i ostatecznie to właśnie przyniósł i rozłożył na stolikach, które były po obu stronach łóżek, które rozłożyli. Keion musiał wszystkich poinformować, że sprzęt się skończył.
Trochę lepiej było z lekami. Midori z Boheiem poszli do składziku na leki, gdzie, początkowo, znaleźli Mujina, który właśnie, szybkim krokiem, wychodził ze składziku z naręczem fiolek z jakąś substancją w środku. Nie mieli czasu jednak się zastanawiać nad tym, ponieważ zbierali to, co było im potrzebne. Leki przeciwbólowe, przeciwzakrzepowe i coś na wzmocnienie.
- Znieczulenie miejscowe… to będzie straszne. Jeden ruch i będzie śmierć - powiedziała Midori, zbierając leki z Boheiem. Wyglądała na bardzo niepewną.
W międzyczasie Shigemi, już czując się o wiele lepiej, ale nadal pilnowany przez Ao, zapewnił Misae, że był gotowy i miał sobie dać radę. W takim razie on też musiał się przygotowywać do zabiegu, tak samo, jak Kuroi i Tetsuro. Tetsuro, który dostał niesamowicie poważne zadanie, a jeszcze nigdy go nie wykonywał. Dlatego miał pytania. Zadał je Misae, ale zanim ona zdołała odpowiedzieć i kiedy jeszcze kotary nie były odpowiednio rozłożone, podszedł do nich Hazama, z poważną miną na twarzy i wpatrujący się w Misae.
- Mogę pomóc, mam doświadczenie w przeszczepach. Widać do czego się przygotowujecie, jeżeli ma się wprawne oko i wiadomo czemu są tutaj te Uchiha. Na pewno coś związanego z ich oczami. Pobiorę tkankę lub ją wszczepię.
Brzmiał na niesamowicie pewnego siebie i widać było, że tak łatwo nie ustąpi, a na pewno bardzo chętnie sprawi zamieszanie. Coś też kombinował, to akurat przeczuwał Tetsuro, ale Tetsuro nie ufał mu od samego początku.
Same przygotowania mogły się zakończyć w każdej chwili. Czyszczenie się, nowe, czyste fartuchy, sprzęt, dwa stanowiska głównych medyków - po obu stronach stołu, odpowiednie leki, wszystko, co było trzeba. Kotary już były ustawione, byli dość dobrze osłonięci od zewnątrz. Jedyne, co by się jeszcze przydało, to trochę więcej światła. Katsumi oraz Kamino były chyba też gotowe, bo Meduki zaczęła je prowadzić do przygotowanej "sali operacyjnej". Nie było szczególnie dużo czasu na opowiedzeniu o tym, jakie były kroki zabiegu, kiedy Hazama przeszkadzał. A pytanie Tetsuro było poważne.
Zespół:Uchiha Kazuki
Kaguya Taisho
Yokage Mujin
Imoto Ukatoro
Masaru
Ayumi
Kenji
Nieznana Dziewczyna
Yamanaka Meduki
Hazama Shinzou
Jeżeli uda się wam odpisać szybciej, to spróbuję nadrobić.
+ Dużo h spóźnienia do wykorzystania, just write
Czas na odpis Grupa Medyczna :
Czas na odpis Prowadzącego :
- 23 paź 2023, o 22:58
- Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
- Temat: [Event] - Grupa Medyczna
- Odpowiedzi: 206
- Odsłony: 5838
Re: [Event] - Grupa Medyczna
Grupa Medyczna
Leczenie było skuteczne. Owszem, wymagało trochę chakry ludzi leczących - w tym przypadku Misae, Kuroia oraz Tetsuro, ale ich doświadczone dłonie doprowadziły do porządku zranionych Kitashiego, Kubomi oraz Ai. Nie obyło się bez bólu, oczywiście. Bo bolało niesamowicie. Ale życie shinobiego i kunoichi zawsze było okupione bólem, więc nie było to nic szczególnego. Miały im za to zostać blizny. Szczególnie Kitashiemu, po oparzeniach. Jego ciało już nigdy nie miało być takie, jak kiedyś.
Czwórka ninja z grupy pomarańczowej zamieniła kilka słów z członkami grupy medycznej, wyjaśnili sytuację, jaka była na murze twierdzy czy w ogóle w walce. Bogini tutejszych ziem, Ai, również zapewniła Tetsuro, że ochroni ich i nie pozwoli, żeby coś złego im się stało. Było to… urocze. Młoda członkini klanu Uchiha, szczepu Gazo była jednak pewna siebie i niemal zawsze radosna. A już na pewno nie straciła nadziei.
Shinichi, gotowy, żeby odejść, złożył jeszcze pewnego rodzaju przysięgę Tetsuro oraz Midori - dwojgu zielonowłosych medyków, którzy tutaj pracowali. Nie pamiętał wiele ze swojego życia, dlatego tym bardziej był to ważny moment - bo pierwszy tego typu dla niego. Był dumny i wdzięczny i może kiedyś będzie w stanie się odpłacić im. Teraz jednak musiał wracać do swojej walki, nawet, jeżeli był wykończony.
Kuroi doprowadził do porządku Kubomi, kończąc leczenie po Misae. Nie była ona szczególnie rozmowna, ale była wdzięczna za pomoc. Być może lepiej wyrażała się przez inne gesty, może przez walkę, ale nie było to dane medykom, żeby zobaczyć. Jeszcze nie teraz. Być może w przyszłości.
Misae zaproponowała Kitashiemu, kiedy ten już doszedł do siebie, część swojego ekwipunku. Młodzieniec - teraz z różową blizną na ciele, która miała się nie zaleczyć, ale może zblednąć - podziękował przyjaciółce za propozycje i przyjął podarunek.
Misae miała szansę w tamtej chwili podzielić się swoim ekwipunkiem. To, co oddała, zostało przyjęte. Jak zostanie wykorzystane? To się jeszcze miało okazać. Kitashi miał rozdać ekwipunek też reszcie swoich towarzyszy.
Całą grupą mogli wracać na mur i pomóc Mijikumie oraz Minoru.
Bohei i Keion pracowali w skupieniu. Musieli. Nie to, że każde cięcie było ważne - tutaj nie było aż takiego ryzyka śmierci Kazukiego. Przede wszystkim chodziło o to, że chcieli wyciąć jak najmniejszy margines zdrowej tkanki. Nie chodziło o przeżycie, ale o uniknięcie w przyszłości bólu u Kazukiego. Oczywiście, trzeba było przede wszystkim uniknąć zostawienia tkanki martwiczej.
Początkowo nie było łatwo - zmęczenie i potrzeba skupienia stanowczo już dawała im w kość, ale praca szła i wszystko wydawało się w jak najlepszym porządku. Bohei wykonywał polecenia Keiona i usuwał tkankę tak, jak starszy kolega mu pokazywał. Oczywiście, było kilka miejsc, gdzie Bohei ciął trochę za głęboko, było kilka innych miejsc, gdzie musiał poprawić cięcie. Keion za to leczył powoli to, co zostało już oczyszczone.
Zajęło im to trochę czasu, ale ostatecznie poradzili sobie z nogą Kazukiego. Niestety, spora część mięśnia musiała zostać wycięta - w pewnym momencie wydawało się to aż przerażające. Ostatecznie Kazuki będzie miał wgłębienie w nodze i brzydką bliznę po leczeniu. Wyniki tej operacji miał być jednak znane dopiero później i była szansa, że ani Keion ani Bohei tego nigdy nie zobaczą.
Shigemi doszedł do siebie. Na tyle, na ile było można w takim czasie. Nadal może nie czuł się najlepiej, deszcz go całkowicie przemoczył, dźwięki walki - krzyki, wybuchy, szczęk oręża - były wokół niego, sprowadzały na ziemię. Nie to, że szybował czy wznosił się gdzieś wysoko. Nie to tutaj się działo. Otępienie jednak z niego zeszło.
Należało się spodziewać tylko problemów żołądkowych wkrótce.
Może jeszcze nie był całkowicie w formie, ale już na pewno nie był niebezpieczeństwem dla pacjentów. Nie w swoim mniemaniu. Co na to Misae, to inna sprawa była.
- Słuchaj, ja nie oceniam, sytuacja w środku była trudna, a mnie też się nie podobało, co zrobił tamten człowiek. Czy jest źle, musisz się dowiedzieć od Misae, ja biegam od łóżka do łóżka i nie do końca wiem, co się ze wszystkim i ze wszystkim dzieje. Ale zadowolona nie była - przyznał Kuro. Nie jemu było oceniać, tylko wykonywać obowiązki.
Kuro zaprowadził Shigemiego do środka, do Misae.
Jaszczurki naprawiły płachtę.
Chociaż i Misae i Tetsuro i Kuroi byli już zmęczeni - niektórzy już po pigułce wspomagającej chakrę, inni po prostu rozdzielający chakrę pomiędzy dwa byty, nadal działali. Udało im się nie tylko doprowadzić kolejnych ludzi - z drużyny pomarańczowej - do użytku i możliwości walki. Oczywiście, było to tak, że medycy ich poskładali i odsyłali z powrotem na śmierć, ale nie oni za to odpowiadali. Nie oni wydawali rozkazy - wyłącznie je wykonywali.
Misae rozmawiała z matką, dość cicho, ale w momencie, kiedy Tetsuro i Kuroi byli w pobliżu, właściwie słyszeli o co chodziło w rozmowie. Mogli wyciągać własne wnioski, o ile jakieś byli w stanie wyciągnąć, będąc nie tak doświadczonymi medykami, jak obie panie Yamanaka, które były przed nimi.
- Rozkazy z najwyższej kwatery. Dowództwo liczy, że po wykonaniu tego przeszczepu wszystko się zakończy, dlatego są gotowi poświęcić czas i chakrę medyków, żeby to wykonać, zarazem poświęcając tych ludzi, którzy mogliby być uratowani. Najwyraźniej to jednak przewyższa te poniesione koszty. A ja nie chcę zlecać tego komuś, komu nie ufam, Misae - powiedziała poważnie Meduki. - To podwójny przeszczep oczu. Musi się udać. Nie ma możliwości, żeby się nie udał. Dodatkowo, nie masz dużo czasu. One będą musiały iść na front, jak tylko przeszczepisz oczy. Im szybciej, tym lepiej. Wiele rzeczy może się nie udać, ale ufam tobie, Misae. To ważne.
- Skompletuj zespół, zaplanuj zabieg. Masz na to dziesięć minut.
Zespół:Uchiha Kazuki
Kaguya Taisho
Yokage Mujin
Imoto Ukatoro
Masaru
Ayumi
Kenji
Nieznana Dziewczyna
Yamanaka Meduki
Hazama Shinzou
Jeżeli uda się wam odpisać szybciej, to spróbuję nadrobić.
+ Dużo h spóźnienia do wykorzystania, just write
Czas na odpis Grupa Medyczna :
Czas na odpis Prowadzącego :
- 18 paź 2023, o 15:45
- Forum: Hayashimura (Osada Rodu Senju)
- Temat: Siedziba władzy
- Odpowiedzi: 398
- Odsłony: 36262
Re: Siedziba władzy
- Możesz. Ale nadal jesteś shinobim klanu i nie możesz przynosić wstydu rodowi Senju. Shirei-kan nie byłaby zadowolona, gdyby wiedziała, że podejmujesz się zadania i z niego rezygnujesz. Szczególnie, kiedy jest tak bardzo proste.
Mężczyzna przyjrzał się buńczucznej minie młodzieńca i westchnął.
- Zdajesz sobie sprawę, że wykonujesz pracę na zlecenie? Ludzie ci płacą. Masz wykonywać ją w sposób, w jaki cię poproszą. Czy to były wilki, czy to były owce czy inne dziki, jeżeli chcieli przegonić ich tak, a nie inaczej. Jesteś shinobim. Nie tobie kwestionować mocodawców. Masz wykonywać rozkazy. Masz nie przynosić wstydu klanowi. Ktoś by pomyślał, że w tym wieku już powinieneś wiedzieć, że nie jesteś sam swoją osobą, tylko narzędziem w rękach klanu. Nie po to cię szkolono, żebyś teraz wybrzydzał.
- Doskonale wiem, że będziesz się stawiał, czy mi tu na głos, czy poza tym pokojem, jak niedojrzały nastolatek. Dobrze to sobie jednak przemyśl, bo ja nie będę się powtarzał. Spadaj stąd i się ogarnij, chłopcze.
Dialogi: Senju Hakate
- 18 paź 2023, o 08:18
- Forum: Misje i Fabuły
- Temat: Wynagrodzenie za misje
- Odpowiedzi: 3820
- Odsłony: 373022
Re: Wynagrodzenie za misje
- Minoru + Ryunoko (Misja D)
Wynagrodzenie :
- Minoru : 23 PH podstawy i 4 PH za jakość - Łącznie = 27 PH i 250 Ryo
- Ryunoko : 26 PH podstawy i 4 PH za jakość - Łącznie = 30 PH i 250 Ryo
Do sprawdzenia:
- 12 paź 2023, o 20:26
- Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
- Temat: [Event] - Grupa Medyczna
- Odpowiedzi: 206
- Odsłony: 5838
Re: [Event] - Grupa Medyczna
Grupa Medyczna
Misae
Podejmowanie decyzji zawsze było bardzo trudne, szczególnie, jeżeli nie znało się ich wyniku przed ich podjęciem. Albo przewidywany wynik nie był taki, który nam się podobał. Misae, która miała na swojej głowie tak wiele, niestety była zmuszona, żeby takie decyzje podejmować. I teraz podjęła jedną.
Kazała Kuroiowi odstąpić od kobiety, którą leczył ze wszystkich swoich sił, skazując ją na śmierć. Misae doskonale wiedziała, że kobieta umrze. Nawet nie przez to, że zdołała obejrzeć pacjentkę. Po prostu rozumiała, że Kuroi nie brzmiałby na tak zdesperowanego, gdyby tak nie było.
Misae słyszała, jak cicho Kuroi i jego klon życzą kobiecie spoczynku w spokoju, następnie odstąpił od niej i ruszył do pracy dalszej, takiej, jaką mu wyznaczyła, a Aka, w momencie, kiedy mogła, po tym, jak Misae jej powiedziała, żeby podać kobiecie środki przeciwbólowe - zrobiła to. Jednak wypowiedziała słowa, które Misae doskonale znała i które sama sobie powtórzyła.
- Zaczyna nam brakować leków przeciwbólowych, Misae - stwierdziła, ale wykonała polecenie. Jej serce też kroiło się na decyzje o odstąpieniu od leczenia.
Misae nie wiedziała, czy kobieta miała szansę przeżyć. Nie wiedziała, czy silniejsza technika lecznicza Tetsuro by ją uratowała. Wiedziała jedynie, że Kuroi sobie nie poradził - być może nie miał umiejętności wystarczająco rozwiniętych. A może kobiety nie dało się uratować. Tego jednak Misae nie mogła wiedzieć, nie kiedy sama się ją nie zajęła. Musiała jednak podjąć decyzję i ta decyzja już zawsze będzie w jej duszy. Czy wcześniej podejmowała tak trudne decyzje? Czy wcześniej skazała kogoś na śmierć? Bo tak się czuła. Jakby skazała kogoś na śmierć.
Obwiniała chyba Shigemiego, za to, w jakim był stanie. Czy był on winny? Na pewno nie pomógł i na pewno musiał sam dojść do siebie, żeby zając się pracą. Odesłała go na dwór, w deszcz, żeby ochłonął. Kuro miał go wyprowadzić i jak najbardziej to zrobił. Chwycił chłopaka za ramię, dość silnie i pociągnął go do bocznego wyjścia.
Dodatkowo Misae pozwoliła Keionowi zabrać Boheia do zajęcia się nogą Kazukiego. Była to dość skomplikowana operacja, szczególnie w czasie trwającej walki, ale skoro była szansa uratować nogę mężczyzny, a Keion chciał spróbować. Bohei miał kolejną szansę, żeby się czegoś nauczyć. Z nich wszystkich, to on korzystał na tej całej sytuacji najwięcej, najbardziej.
Tetsuro został odesłany do Ai, kolejnej blond dziewczynki, którą miał wyleczyć, Kuroi dostał Kubomi, której ciężka rana rozstała uleczona przez Misae, a średnia i lekka czekały na uleczenie. Sama Misae zajęła się swoim przyjacielem, do którego nawet się w tej chwili nie odezwała, kipiąc ze złości.
Kitashi, Kubomi, Misae oraz Kuroi
Kiedy Misae wydawała rozkazy, po tym, jak ukończyła zajmowanie się Kubomi oraz jej największą raną, Kitashi upewnił się, że położył dziewczynę na leżance. Sama Kubomi, kiedy poczuła ulgę, podziękowała Misae i doceniła pracę zespołu medycznego. Kubomi była tutaj tylko przez chwilę, nie widziała, co tutaj się działo wewnętrznie, widziała tylko efekty pracy. A te - na pewno w stosunku do niej - były bardzo widoczne. Pewnie też zwracała uwagę na to, jak się uwijali inni ludzie.
Podziękował jej Kuroi, bo Misae jeszcze parowała ze złości na zaistniałą sytuację. Nie przeszkadzało jej to w leczeniu, była zbyt doświadczona na to. Ale chwilę się nie odezwała. Zabrała się do leczenia Kitashiego, a przez swoja ciszę, była w stanie posłuchać tego, co opowiedział Kitashi o bitwie. Czy fakt słuchania komplementów od Kubomi i głosu przyjaciela ja trochę chociaż uspokoił?
Kuroi przechodził swoje. Jeszcze przed chwilą wołał o pomoc przy umierającej kobiecie i jeszcze przed chwilą walczył ze wszystkich sił o jej życie. Walkę, niestety, tak jak i ona - przegrał. Przyszedł rozkaz, on musiał odstąpić. Oni musieli. Było ich dwóch, miał swojego klona, którzy w tej chwili przeżywał to samo, co on. Gdzieś z tyłu umysłu musiał wiedzieć, że kiedy Shiro zniknie, jego uczucia i smutek oraz poczucie porażki, bycia niewystarczająco dobrym się pogłębią. Spotęgują poprzez przyjście tych samych, a jednak nieco innych uczuć od klona. Musiał zdawać sobie sprawę, że będzie mu ciężko. Teraz jednak jego klon jeszcze został, bo robota nie była skończona.
Mogły się pojawić myśli, czy był wystarczająco dobry, żeby być tutaj, walczyć ze śmiercią, w momencie, kiedy nie potrafił kogoś uratować. Może jednak byłoby mu łatwiej na froncie. Może tam byłby skuteczniejszy?
Misae oddelegowała go do średniej i lekkiej rany, którą na ciele miała Kubomi. Kuroi i klon - Shiro - użyli swojej chakry i zaczęli leczyć dziewczynę. Rana średnia i lekka. Od razu wyczuł, że ciało dziewczyny, chociaż była wyraźnie zmaltretowana przez wroga, odpowiada na leczenie. Ożywiało się. Zaleczało. Miała być słaba, oczywiście, miało ją boleć, pomimo leków przeciwbólowych, ale przychodziła ulga. Rany się goiły, kości się zrastały. Wszystko miało być w porządku. Połączona siła technik leczących całkowicie doprowadziła Kubomi do stanu użytku, oczywiście, nie licząc zmęczenia.
Rany Kitashiego również się leczyły pod wpływem chakry Misae. Ryzykowała, oczywiście, zostawienie za sobą ślady blizn po poparzeniu, ale tkanka Kitashiego odbudowywała się. Czuł dziwne mrowienie w miejscu, gdzie to następowało, ale widział, że wszystko się zaleczało o ból odchodził. Misae dokonywała cudu. Cudu, o którym każdy z nich wiedział, że może nastąpić przy leczeniu, ale poczucie, że rana była leczona i odchodzenie bólu - były wyjątkową ulgą.
Keion i Bohei
Bohei poszedł się uczyć dalej. Tym razem, po pozwoleniu Misae, dołączył do Keiona. Shigemi został porzucony, a młodzieniec i mężczyzna przenieśli się do łóżka, gdzie leżał nieprzytomny Uchiha. Jego stan w dalszym ciągu był stabilny, ale noga była w stanie opłakanym. Trochę tutaj złych rzeczy Bohei już widział - krew, wnętrzności, urazy takie, jakich sobie do tej pory nie wyobrażał. A jednak rana u Kazukiego, która wyglądała okropnie. Ten jad węża, który ją doprowadził do takiego stanu musiał być bardzo silny, bo na sam widok - i zapach - zgniłej tkanki, aż się odechciewało przy tym pracować.
Keion, szczęśliwie miał plan i nie miał zamiaru odbierać starszemu shinobiemu nogi. Swój plan wyjawił Boheiowi. Szesnastolatek miał usuwać tkankę. Był to bardzo delikatny proces i chłopak widział, że, żeby dotrzeć do zdrowej tkanki, będzie musiał ciąć dość głęboko.
Zaczęli jednak razem, Keion wyjaśnił wszystko co i jak, następnie pokazał, jak należało poprawnie pracować nożem… tfu, skalpelem i pincetą. Keion zaprezentował jak chwytał delikatnie martwiczą tkankę oraz delikatnie, przy brzegu martwicy zaczął ciąć, aby oszczędzić jak najwięcej zdrowej tkanki. Samo cięcie musiało być dość głębokie, i Keion musiał zdać sobie sprawę, że razem z martwicą usunie duży kawałek mięśnia. Nie dało się tego łatwo odtworzyć, ale Keion musiał robić to, co musiał robić. Bohei uczył się tego, co mu Keion pokazywał, żeby następnie z najwyższą ostrożnością odtworzyć.
Rana musiała być przemywana, pilnowana, żeby nie wdało się zakażenie. Keion, kiedy już pokazał Boheiowi co i jak – sam przeszedł do leczenia za pomocą chakry. Mogli teraz działać.
Shigemi
Misae była na niego wściekła, ale on jeszcze nie był gotowy na poradzenie sobie z tym, co się działo. Jeszcze mało rejestrował, jeszcze skupiał się na własnym wnętrzu, na własnej pustce. Ledwo zarejestrował to, co Misae mówiła, ale mogło to go zaniepokoić, bo przecież zajmował się pacjentami i robił to, co do niego należało. Nie popełnił żadnego błędu, prawda?
Jednak na jego ramieniu zacisnęła się dłoń i został pociągnięty przez szpital do bocznego wyjścia. Po drodze widział skaczące po płachcie jaszczurki… przecież nie powinien mieć halucynacji, prawda?
Poddał się temu i po chwili był już na deszczu.
Cienkie strugi deszczu spływały mu po twarzy. Spowodowało to, że powoli zaczął się budzić. Ból wracał. Jego oczy, niedawno jeszcze zamroczone narkotykiem, powoli wracały do rzeczywistości.
Makowy sen, który jeszcze przed chwilą niósł ukojenie, teraz odchodził w zapomnienie. Jego ciało zaczęło drżeć, nie tylko z powodu zimna deszczu, ale też z napięcia i bólu, który powracał z każdą minutą. Gdy mleczko traciło swoją moc, ból i złość, które wcześniej zostały stłumione, teraz powracały z podwójną siłą.
Jego oddech był przyspieszony, a każdy wdech przynosił z sobą pieczenie w płucach. Czuł, jak ciężar rzeczywistości przygniata go coraz bardziej. Jego ręce, które wcześniej były nieruchome, teraz drżały niekontrolowanie. Jego nogi były jak waty. Dodatkowo te dźwięki. Deszcz, grzmoty, krzyki, szczęk broni, drżenie ziemi, wybuchy. Był na wojnie, był w środku walki. I ten zgiełk. Było to denerwujące, ale też i przywołujące do rzeczywistości.
- Jak się czujesz? – zapytał Kuro, który wciąż trzymał go za ramię. – I co zrobiłeś, dzieciaku?
Tetsuro, Ai, Shinichi
Spotkanie Ai i Shinichiego w szpitalu polowym nie było teoretycznie bardzo przyjemną sytuacja – znaczyło to, że oboje potrzebowali pomocy. Jednak też z powodu tego, że utworzyli ze sobą silną więź, teraz, kiedy widzieli się żywi, było to jednak jakieś pocieszenie. Oczywiście, Shinichi był absolutnie wykończony, a Ai przeszła swoje i była poważnie ranna. Szczęśliwie, nieśmiertelnie.
Tetsuro przyszło leczenie jej po tym, jak zajął się Isu. Doświadczenie, jakie nabrał przy Dzikiej dało mu szanse na dość szybkie zajęcie się Isu i oddanie jej – zdrowej – w ręce Midori, która miała Isu przetransportować do miejsca, gdzie ta mogła odpocząć. Jej rany wewnętrzne były zaleczone, jej gałąź usunięta, teraz musiała po prostu odespać i lepiej się poczuć. I może nie wracać na front.
Ai natychmiast przywiodła Tetsuro na myśl dziewczynkę z tej samej części klanu Uchiha – Gazo. Wydawała się tez tak samo żywa, i też pomimo własnych ran. Miała sporo ran po pociskach, była to rana ciężka i Tetsuro musiał się zająć ją z należytą uwagą. Szczęśliwie – nadal miał chakrę i teraz po dłuższym czasie leczenia, niemal weszło mu to w nawyk. Działał niemal automatycznie. Tak właśnie wyglądało nabieranie doświadczenia. No i dzięki temu, że miał doświadczenie, mógł też rozbawiać i z Ai i z Shinichim. Oboje mogli mu opowiedzieć co i jak.
Misae
Do Misae podeszła matka, która miała bardzo poważną minę, niemniej wyglądała, jakby coś jej się nie podobało. Zadała pytanie, ale jeszcze tuż przed nim, zerknęła w stronę Katsumi oraz Kamino.
- Misae, kochanie. Czy kiedykolwiek przeszczepiałaś oczy? Czy byłabyś w stanie zrobić podwójny przeszczep w takich warunkach. Bez rekonwalescencji i odpoczynku po przeszczepie.
Pytanie było zadane cicho, a Misae rozumiała jego wagę. Było to coś, na co teoretycznie nie powinna się godzić. Było to bardzo niebezpieczne, groziło śmiercią, kalectwem i nieudanym przeszczepem. Było to oczywiste, że chodziło o Katsumi. Było to oczywiste, że Katsumi nie dbała o swój los teraz i chciała wrócić do walki, odbierając wzrok siostry, najwyraźniej.
Zespół:Uchiha Kazuki
Kaguya Taisho
Yokage Mujin
Imoto Ukatoro
Masaru
Ayumi
Kenji
Nieznana Dziewczyna
Yamanaka Meduki
Hazama Shinzou
Jeżeli uda się wam odpisać szybciej, to spróbuję nadrobić.
+ Dużo h spóźnienia do wykorzystania, just write
Czas na odpis Grupa Medyczna :
Czas na odpis Prowadzącego :
- 30 wrz 2023, o 19:12
- Forum: Zaakceptowane karty
- Temat: Akimichi Mukutaro
- Odpowiedzi: 2
- Odsłony: 462
Re: Akimichi Mukutaro
Okay, Akcepcik. Welcome back.
- 30 wrz 2023, o 01:47
- Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
- Temat: [Event] - Grupa Medyczna
- Odpowiedzi: 206
- Odsłony: 5838
Re: [Event] - Grupa Medyczna
Grupa Medyczna
Tetsuro i Shinichi
Jaszczury raczej nie były zadowolone z tego, że ktoś znowu zniszczył wynik ich ciężkiej pracy. To jednak było dużo, jak na takie małe stworzenia i pewnie, ze złości, chciałyby swoje nagadać niepoważnym ludziom. Jednak chwilowo posłuchały jeszcze Misae i spróbowałby zająć się tym, czym jeszcze mogły. Jednak jeszcze kilka takich akcji - i na pewno nie byłoby już z czego łatać. Nawet już teraz wydawało się, że są na skraju i już musiały poświęcić część z innej strony, żeby załatać dziurę tutaj.
Cała Drużyna Pomarańczowa, która dotarła do szpitala polowego nie miała się zbyt dobrze. Tetsuro dotarł do Shinichiego i Yamanaka Isu. Wziął dziewczynę i zaczął się nią opiekować medycznie. Ciągle miał swoje kamienne klony, które wykonywały proste zadania i były bardzo efektywnym sposobem na zwiększenie produktywności niewymagającej zbyt dużo od osoby. Zmoknięta dziewczyna została delikatnie oczyszczona i, tym razem, gałąź z brzucha pacjentki została usunięta od razu. Oryginał Tetsuro zajmował się regeneracją jej ran, co szło dobrze. Pigułka na chakrę, którą zażył wcześniej, z całą stanowczością pomogła mu bardzo i szło mu dobrze.
W międzyczasie on i Shinichi rozmawiali. Wymieniali między sobą niby dość luźne informacje, ale możliwe, że miały one w przyszłości zaważyć na wielu rzeczach. Kto jednak wie, co miało się zdarzyć w przyszłości. Szczególnie, że Shinichi mógł przecież w każdej chwili zginąć. W końcu był bardzo zmęczony. W związku z tym nawet porozmawiali o pigułkach i tym, że Shinichi nie powinien brać kolejnej. Właściwie, było to zrozumiałe, że próbowałby, ale Tetsuro odradzał, wiedząc, co się stanie.
Po chwili Tetsuro przyzwał do siebie Midori, która miała się zająć Shinichim. Ładna, młoda dziewczyna - najwyżej nastolatka, być może blisko wieku dorosłego, ale wyraźnie jeszcze nie, uśmiechnęła się smutno do Shinichiego, czekając na jego decyzję - zostać, czy iść.
- Polecałabym zostać, tak jak Tetsuro mówi - powiedziała dziewczyna, lekko pochylając głową w stronę Tetsuro, okazując mu szacunek. Jednak żadne z nich nie mogło zdecydować tak naprawdę o tym, co blondwłosy mężczyzna chciałby zrobić. Oczywiście, zaczęła go opatrywać i oczyszczać, podając środek na wzmocnienie - niesamowicie słodki i jednocześnie słony napój, który na pewno mógłby pomóc odzyskać trochę sił (ale nie regenerować chakry), ale był ciężki do przełknięcia. - Tetsuro naprawdę wie co robi, a pan wygląda na bardzo zmęczonego. Jeżeli wyjdzie pan w takim stanie, kto wie, co może tam się zadziać. Jeden fałszywy ruch, prawda?
Nie było problemu z leczeniem Isu - szczęśliwie. Tetsuro poradził sobie z jej ranami i zostawił do odpoczęcia, a sam czekał na wytyczne Misae.
Shigemi
Shigemi wciąż dogorywał na krześle. Czy popełnił błąd? Stanowczo mógłby wziąć coś na pobudzenie. Lub iść spać. Lub cokolwiek.
Nie do końca go to obchodziło
Keion
Determinacja i nadzieja.
To były dwa słowa, które kierowały Keionem w tej chwili. Oczywiście, Shigemi wciąż był w jego głowie i wciąż dzieciaka (cóż trochę dzieciaka nadal w porównaniu do niego samego. Uchiha dopiero co wchodził w dorosłość) obserwował, trochę do niego jednak podszedł ze zrezygnowaniem, bo miał ważniejsze zajęcie. Wykorzystał chwilę spokoju, jaką miał sam i zajął się Kazukim. Bliźniak z czarnym czepkiem był razem z nim, tym bardziej, że to jego słowa zachęciły Keiona do działania w sprawie starszego Uchihy.
Zdecydował się ratować nogę.
Musiał sobie zdawać sprawę jak bardzo był to zabieg niebezpieczny. Martwica tkanki się rozszerzała, jeżeli cokolwiek zostawi - powróci. Była szansa, że wraz z częścią tkanki spowoduje ciągły ból u pacjenta. Ale zdecydował się, żeby jednak spróbować dać Kazukiemu jeszcze coś z życia.
Przecież mogę zawsze można amputować nogę później, prawda?
Keion przedstawił swój plan Kuro, który skinął głową, wiedząc, że Keion podjął trudną decyzję.
Jednak najpierw Shigemi. Niestety, chłopak nie zniknął z jego myśli.
Keion i Shigemi
Keion podszedł do Shigemiego, złapał go za ramię i poprowadził do Misae, gdzie zdał raport z samopoczucia Shigemiego oraz swoich planów na Kazukiego.
Bohei i Kuroi
Młoda kobieta z rozciętym brzuchem wyraźnie czuła się coraz lepiej. Oczywiście "lepiej" było pojęciem względnym, bo nadal była wybebeszona. Nie do końca, bo jednak już wszystko Kuroi wcisnął do środka - byle jak, byle było, ale było to właściwe postępowanie w tym przypadku. Trochę się przy tym napracował i pokazał trochę Boheiowi. Na pewno była to wartościowa lekcja.
Bohei bez większego wahania zrobił to, o co go Kuroi poprosił, początkowo trzymając pacjentkę, następnie próbując ją uspokoić i zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Byle tylko wytrzymała.
Młodzieniec też zaczął zszywać pacjentkę, kiedy Kuroi skończył swoje. Robił to mając nadzieję, że po tym otworzą ją i zajmą się prawdziwi lekarza, którzy porządnie ją zoperują. Mógł się bardzo zdziwić, że to oni byli tymi lekarzami i nie będzie nikogo, kto zajmie się nią potem, o ile nie będzie to opieka już po bitwie. Na razie byli jej jedyną szansą.
Kuroi się oddalił w tylko sobie znanym kierunku (okazało się po chwili, że do samego siebie), a Bohei pracował, jak najlepiej mógł, z myślą, że nie musi być szczególnie dokładny - przecież znowu ją otworzą. Dodatkowo jego myśli wędrowały do swojego własnego braku doświadczenia.
Ale gdzieś je zdobyć musiał. Teraz w dużej mierze widział, z czym będzie musiał się mierzyć i zdecydować, czy taka droga była dla niego odpowiednia, a jeżeli tak - to jaką ścieżkę może wybrać. Widział Misae, widział Tetsuro, widział Keiona. Każde z nich przedstawiało inny typ medyka. Misae emocjonalna i skłonna do poświęceń, Tetsuro - raczej powściągliwy i metodyczny czy Keion - wszechstronny, ale niekoniecznie używający dużo chakry. A na pewno było jeszcze wiele ścieżek, których jeszcze nie widział.
Kiedy zacerował pacjentkę i ją oddał, poinformował Kuroia, że skończył i był gotowy na dalsze działania.
Kuroi i Kuroi
Nikt nie przychodził na pomoc, kiedy Shiro - Kuroi w białym czepku - wołał o pomoc. Robiło się to nawet frustrujące, przecież tylu ludzi było dookoła, jednak wszyscy wydawali się zmierzać w swoją stronę. Zadziałało jednak - w dość pokrętny sposób - powiedzenie, że nikt ci nie pomoże, jeżeli sam sobie nie pomożesz.
No i sam zareagował na swoje zawołanie o pomoc. No, nie tyle on, co jego klon. Albo oryginał. Nie miało to znaczenia, bo nikt go nie bił.
Zaczęło się od pigułek z krwią, potem wymienił informację sam ze sobą i przybyły Kuroi - ten czarnoczepkowy - użył swojej zielonej, medycznej chakry, żeby zacząć leczyć kobietę. Od razu wyczuł pod dłońmi to, co wiedział Shiro. Było źle. Bardzo źle. Organy były zmiażdżone, kości były zmiażdżone. Pod jej skórą, we wnętrznościach była jedna wielka miazga i jeden ogromny krwotok. Chociaż zielona chakra pobudziła jej ciało do regeneracji, chociaż serce pompowało krew jak tylko mogło, próbując poradzić sobie z sytuacją - Kuroi już wiedział, że jego technika to za mało.
Jej serce zwalniało, poddawała się. A może po prostu nie miała już siły walczyć.
Zawołał nawet Misae o pomoc, kiedy ta zawołała o raport.
Misae
Kobieta zdecydowała się dać znać matce, że - jakby co - była gotowa podjąć się tego, czego potrzebowała Katsumi. Prawdopodobnie nie było tutaj wielu medyków, którzy mogliby to zrobić. Innym, o którym Misae była pewna, że mógłby spróbować był Ario, którego wcześniej widziała, ale który pewnie był na froncie teraz i raczej dostępny nie był. Zamieniła też słówko z Katsumi, ale rzuciła raczej ogólnikami, niż czymś bardzo poważnym, nawet, jeżeli została pochwalona.
Zresztą chwilowo nie miała czasu się na tym skupiać, bo było tyle do zrobienia. Sama zauważyła dwie osoby, które wpadły do środka szpitala polowego - w tym jej przyjaciela - Kitashiego. To stanowczo spowodowało, że kobieta nie miała głowy na ludzi, którzy nie byli jej bliscy, szczególnie, kiedy nie potrzebowali jej bezpośredniej pomocy.
Misae i Drużyna Pomarańczowa - Kitashi i Kubomi
I mężczyzna i kobieta przez niego niesiona byli ranni. Kobieta bardziej - Misae od razu widziała, co się stało - węże, złamane kości - biodra i żeber. To na pewno bolało, ale dziewczyna się trzymała. Była naprawdę śliczna, chociaż może nie w tak eteryczny sposób, jak Misae. Dlatego fakt, że jej biodro powodowało, że tak dziwnie stała… tak, to musiało boleć.
Niby chciała ustać na swoich nogach, ale biodro dało za wygraną i niemalże się przewróciła, ale Kitashi jej nie puścił a i Misae przyszła pomóc. Oboje posadzili ją na łóżku i Misae zaczęła oceniać jej stan.
Szkoda, że Mujin nie wrócił jeszcze z większą dawką antidotum. Ciekawe w ogóle, co się z nim stało?
Stan Kubomi był zły, ale nie beznadziejny. Bez pomocy medyka na pewno potrzebowałaby długich miesięcy leczenia i rehabilitacji, ale nie groziła jej śmierć. Stanie na własnych nogach było jednak wątpliwe w tej chwili, ale Misae oceniła, że nie powinna mieć większych problemów z wyleczeniem stanu Kubomi i po krótkim odpoczynku, będzie mogła wrócić do walki.
Co do samych jej ran - lekka rana - popękane kości bioder, ciężka rana - ogólny stan jej narządów po wężowym ugryzieniu oraz średnia rana - połamane żebra. Zielona chakra Misae dość sprawnie mogła wyleczyć ranę ciężką - zajęło jej to tylko kilka chwil. Kubomi od razu poczuła się lepiej - jej stan ogólny się polepszył, ale nadal miała złamania.
W międzyczasie Aka pojawiła się przy niej. Tak jak Midori trwała przy Tetsuro, tak Aka była przy Misae, kiedy ta jej potrzebowała. Przygotowała i podała środki przeciwbólowe, ale powiedziała słowa, których każdy się bał tutaj.
- Leki przeciwbólowe powoli zaczynają się kończyć.
Jednak i Kubomi i Kitashi dostali w kroplówce lekarstwo przeciwbólowe, które wyraźnie przytępiło ich ból. Aka - starsza kobieta w czerwonym czepku - zaczęła też ochładzać i oczyszczać poparzenie Kitashiego. Bolało, ale miejscowo. Czekał na pomoc medyka z chakrą.
W międzyczasie Shinichi podszedł do nich i mogli porozmawiać.
A Misae zawołała o raport.
Tetsuro był wolny.
Keion przyprowadził Shigemiego, mówiąc, że ten nie nadaje się do pracy, a sam potrzebował pomocy Boheia, bo miał zamiar wycinać tkankę martwiczą z nogi Kazukiego, a nie amputować - co byłoby łatwiejsze i bezpieczniejsze.
Shigemi wydawał się wyprany i wyrznięty z emocji, a jego źrenice były szerokie.
Kuroi wołał o pomoc, bo mu pacjentka schodziła.
Kątem oka Misae zauważyła, że jej matka zmierzała w jej stronę.
Ona sama leczyła właśnie Kubomi.
Nie mogła zaadresować wszystkiego jednocześnie. Kolejność w jakiej adresowała sprawy miała mieć wpływ na przyszłość.
Zespół:Uchiha Kazuki
Kaguya Taisho
Yokage Mujin
Imoto Ukatoro
Masaru
Ayumi
Kenji
Nieznana Dziewczyna
Yamanaka Meduki
Hazama Shinzou
Jeżeli uda się wam odpisać szybciej, to spróbuję nadrobić.
+ Dużo h spóźnienia do wykorzystania, just write
Czas na odpis Grupa Medyczna : 12:01 02.10.2023
Czas na odpis Prowadzącego : 00:01 04.10.2023
- 18 wrz 2023, o 23:34
- Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
- Temat: [Event] - Grupa Medyczna
- Odpowiedzi: 206
- Odsłony: 5838
Re: [Event] - Grupa Medyczna
Grupa Medyczna
Feniks
Katsumi, która pojawiła się w szpitalu polowym nie wprowadziła zamieszania wśród osób, na których skupiamy się w tej opowieści. Każde z nich miało swoje zadania, żadne z nich nie było szczególnie zaznajomione z byłą Shirei-kan klanu, a jeden osobnik, który w sumie mógłby być zainteresowany, bo jednak była to jego była liderka, on jednak był dość mocno znieczulony i miał wywalone na wszystko, co się tutaj odbywało. Misae, która teoretycznie tez mogłaby zwrócić uwagę i być trochę zainteresowana - jednak spędziła chwilkę razem z nią kiedyś na Loży i walczyła ramię w ramię z nią przez jakiś czas. Nie poznały się jednak.
Zamieszanie było głównie wśród Uchiha, szczególnie, że nie tylko ona weszła do środka. Towarzyszyła jej trochę starsza od niej kobieta, w okolicach czterdziestki. Kiedyś musiała być atrakcyjna, ale teraz jej czarne włosy były zmierzwione, oczy zakryte opaską z dziwnymi znakami na niej, a jej dłonie były związane. Mimo tego stała prosto i wyglądała na dumną i niezłamaną tym, co przechodziła. W jej postawie było coś, co wskazywało na jej determinację.
Kobiety były do siebie dość podobne, gdyby ktoś chciał się im przyglądać.
Ich kroju skierowały się do pierwszej osoby, którą usłyszały na swojej drodze i Katsumi o coś zapytała, a następnie ona i jej towarzyszka zostały zaprowadzone w stronę Yamanaka Meduki.
DzikaMisae
Przebudziła się niemal z krzykiem, czując ból w miejscach, gdzie uderzyła ziemię, gdzie przebiła ją podpora. Jej kolana się ugięły, niemal upadła, opanował ją przemożny strach - chociaż ich armia była potężna, przeciwnicy mieli dziwne oczy i potrafili złapać w genjutsu. Złapali cię i spadłaś, a teraz…
A teraz stała na środku szpitala polowego, a zielonowłosy chłopak podawał jej wodę. Tetsuro.
Była Misae. Nic jej nie było. Nie była ranna. Ból odszedł, wspomnienia i tożsamość tej kobiety również została wyparta przez jej własną. W końcu była sobą i dostała wodę od swojego kolegi z zespołu. To było bardzo miłe i jednocześnie dało Misae chwile, żeby się ustabilizować, skupić się na swojej osobie i tym, co chciała dalej zrobić.
Matka.
Kiedy ruszyła do swojej matki, po drodze natknęła się na dwie kobiety, które rozpoznała. Uchiha Katsumi oraz Uchiha Kamino, jej siostra. Ta z opaską na oczach i związanymi rękami. Obie, chociaż wydawało się, że nic nie widziały (Katsumi na pewno nie mogła widzieć, Masahiro mówił jej wyraźnie, że Katsumi straciła swój wzrok w walce z Hanem przez przeciążenie się), doskonale poruszały się w tym chaosie. Doświadczenie kunoichi robiło wrażenie.
Wszystkie dotarły do matki Misae niemal jednocześnie. Meduki spojrzała na wszystkie, ale zdecydowała się zacząć od swojej córki, bo jednak uznała, że informacja była ważniejsza.
Misae, kiedy przekazywała informację swojej matce, musiała przeżyć to wszystko jeszcze raz. Nie było to szczególnie łatwe dla niej, bo jeszcze raz musiała zatopić się we wspomnienia kobiety, która spadła im z nieba i jeszcze raz musiała to wszystko przeżyć. Była to chwila, oczywiście, ale kiedy cała informacja była przekazana, Misae znów przez kilka sekund nie była sobą, a Meduki drżała lekko, biorąc głęboki oddech.
- Na razie zachowaj to dla siebie i spróbuj się skupić na swojej pracy oraz nie rozpraszaj innych. Jeszcze zaczną się niepotrzebnie zastanawiać, a nam w tej chwili nie jest potrzebne rozproszenie naszych medyków czy tych, którzy tutaj walczą. Zachowaj to dla głównodowodzącego, kiedy już wszystko się skończy i twojego narzeczonego. Ta informacja będzie musiała przede wszystkim do nich dotrzeć - wyjaśniła Meduki, a następnie lekko się odwróciła - Jak mogę pomóc? - Meduki niemal natychmiast zwróciła się do rudowłosej Katsumi.
Katsumi musiała się przedstawić Meduki, żeby ta wzięła ją na poważnie.
- Uchiha Katsumi, potrzebni mnie oraz mojej siostrze najlepsi medycy, którzy potrafią przeprowadzić przeszczep oka. Posiadasz takich? - zapytała Katsumi. - To ważne, pani…?
- Yamanaka Meduki, jestem dowódcą jednostki medycznej. Dlaczego miałabym przydzielić kogoś, zamiast ratować rannych? - zapytała Meduki lekki wyzywająco, prawdopodobnie jeszcze przeżywając to, co widziała.
W przeciwieństwie do dotychczasowych starć słownych między Meduki a innymi (w tym Misae), tym razem Katsumi była bardzo spokojna. Uśmiechnęła się do Meduki i skinęła głową.
- Jeżeli rozkaz nie przyszedł jeszcze z kwatery dowodzenia, to przyjdzie. Poinformowałyśmy Sugiyamę o naszych zamiarach.
Meduki odstąpiła na bok, żeby połączyć się mentalnie z dowództwem, żeby zebrać informacje.
- W końcu się dorobił trochę prawdziwej władzy - prychnęła z rozbawieniem Kamino, naprawdę wyglądając na dumna i pewna siebie, chociaż nie powinna. misae wiedziała, że była zamknięta w więzieniu za zdradę. Znając oczy Uchihów, Misae mogłaby nawet założyć, że zostało tutaj użyte genjutsu, ale - Katsumi była ślepa, a opaska na oczy Kamino wydawała się mieć na sobie porządną pieczęć zabezpieczającą przed używaniem zdolności.
- Zawsze mówił, że nie powinnam ci ufać. Powinnam była go słuchać - odpowiedziała jej Katsumi. - No, ale nieważne to teraz. Ty jesteś Misae-san, tak? - zwróciła się w stronę Misae, patrząc w okolice jej ramienia. - Przyszła małżonka Shirei-kana Uchiha i przyjaciółka Kyoushiego? Nie widziałyśmy się po wszystkim ostatnio, ale gdyby nie twoja pomoc w czasie Turnieju Pokoju, bylibyśmy w o wiele gorszym stanie. Twój klan powinien być z ciebie dumny. Cieszę się, że tutaj jesteś i pomagasz.
Kamino w międzyczasie prychnęła.
Misae w każdej chwili miała szansę wrócić do swoich zajęć, ale widać też było, że Katsumi niekoniecznie przeszkadzała jej obecność. Jeżeli została, padło dodatkowe pytanie.
- Udało ci się zdobyć informacje na temat wroga?
Keion i Shigemi
Keion powoli przekonywał się, że z Shigemim naprawdę nie było najlepiej. Jego zachowanie i to, jak się miał wskazywało faktycznie na zażycie mleka makowego - dawki odpowiedniej, ale z całą pewnością nie będącej tym, co medyk przyjąć powinien próbując leczyć. Owszem, nie wyglądało, jakby cokolwiek miało zagrażać czyjemukolwiek życiu - no, poza potencjalnie pacjentami - ale nie wyglądało to najlepiej.
Jako medyk wiedział, że ostatecznie można było albo go położyć do łóżka, żeby odespał, albo podać coś na rozbudzenie, chociaż to mogłoby być trochę niebezpieczne.
Shigemi udawał, że to chwilowa niemoc. Jednak jego ruchy były trochę inne niż te wcześniej. Informacja od Keiona była, ale cokolwiek kolega z zespołu powiedział w sumie nie wydawało się szczególnie ważne. Jednak pytanie go trochę odświeżyło i już poważniej zajął się swoim pacjentem i jego raną. Prawdopodobne urazy wewnętrzne, pęknięcie czaszki. Przymocowanie głowy do łóżka, żeby nie nastąpiło złamanie kręgosłupa. Robił to, co było konieczne. Trochę powoli, ale można było to złożyć na karb skupienia i próby nie popełnienia błędu (gdyby nie nieco nieprzytomne spojrzenie). Jego pacjent patrzył na niego z niepokojem, ale ostatecznie nic nie powiedział, zawierzając swoje zdrowie w ręce młodego Uchihy.
Ostatecznie zdecydował o zabiegu, jaki mieli wykonać lekarze. Na pewno jacyś byli, prawda? Oni byli tylko od łatania tych co się dało, a lekarze nie-ninja zajmowali się innymi w sektorze operacyjnym.
Ao przygotował pacjenta do przeniesienia, żeby odesłać go na blok. Tylko czy był tam ktoś, kto mógł pomóc?
Shigemi przysiadł i pogrążył się w swojej własnej desperacji i beznadziei, czując potężny spadek swoich sił i - przede wszystkim - nastroju.
Chwilę wcześniej, widząc, że Shigemi wziął się w garść, sam zabrał się za dalsze działanie. Kazuki
Razem z Kuro zajęli się szybko Kazukim. Sprawdzili jego stan - był w porządku, żył i raczej miał przeżyć. Jego puls był jednak przyspieszony, co z całą pewnością musiało mieć cos wspólnego z jego ranami i tym, że przed chwilą walczył z trucizną. Jego skóra zaczynała nabierać jednak zdrowego koloru. W miarę zdrowego - był blady, ale już nie fioletowy. To wszystko wyglądało dobrze.
Poza nogą.
Rana na nodze wyglądała bardzo źle. Teraz, mając chwilę spokoju, Keion mógł dokładnie się przyjrzeć tej nodze i stwierdzić, że to był najwyższy czas, żeby zdecydować, co z nią dalej. Tkanka dość mocno się babrała - była martwa i powoli wydawało się, że martwica się rozszerza. Przez to można było stwierdzić, że toksyny z niej mogłyby się dostać w inne miejsca ciała. Należało zająć się tym już teraz. I trzeba było zdecydować, czy zrobić to w sposób długi i usunąć martwiczą tkankę z jak najmniejszym marginesem żywej, potencjalnie ratując jego karierę jako shinobiego. Czy amputować nogę. Keion musiał sam zdecydować. Nie było tutaj nikogo z jego bezpośredniej rodziny, żeby zapytać, a poza tym - to była wojna.
Kiedy trwała debata w głowie Keiona, przez materiał do szpitala polowego wpadła wielka sowa, mężczyzna z ranną kobietą w ramionach oraz deszcz, Kuroi potrzebował pomocy, a samo przybycie Katsumi stworzyło swoje własne zamieszanie. Keion nawet krzyknął do Shigemiego, żeby coś zrobił - szczególnie przy prośbie Kuroia.
Shigemi to słyszał. I mógł zdecydować, co robić.
Tetsuro i Kuroi
Szczęśliwie, Tetsuro i Kuroi, debatującym o tym, że raczej nie udałoby się im porwać kobiety i przenieść na pustynię, w końcu zwrócili uwagę na to, że ich pacjentce był wielki drąg. Szczęśliwie też wystarczająco szybko załatwili to, zanim Misae wyszła ze swojego transu i zauważyła, że przez drugi czas pozwolili na to, żeby stan kobiety był ciężki, a ona cierpiała. Nie wiedzieli, że to wszystko spowodowało, że Misae również cierpiała ból kobiety. Nie mogli tego wiedzieć. Ostatecznie jednak się udało i, kiedy Misae otworzyła oczy, wyglądali bardzo niewinnie.
Dzika miała przeżyć. Może nawet udałoby się ją nawet lepiej poskładać w przyszłości.
Chakra tak naprawdę czyniła cuda.
Kuroi i Bohei
Leczenie dwóch bardzo ciężko rannych kobiet było prawdziwym wyzwaniem. Czarny Kuroi, pomimo zamieszania z identycznymi mężczyznami, takimi samymi czepkami i jeszcze sposobami, jakimi miało się do nich zwracać, dość szybko odzyskał swój rezon, czy nawet w ogóle go nie stracił. On sam zaczął - z towarzyszącym mu Boheiem - zajmować się kobietą z cięciem na brzuchu i wnętrznościami wylewającymi się na zewnątrz. Ale się nią zajął. Nie było to ani ładne ani szczególnie prawidłowe, to co robił. Oczywiście, na bloku, kiedy był czas, kiedy wszystko było sterylne, kiedy kobieta była nieprzytomna, kiedy można było sobie pozwolić na używanie mnóstwa chakry - coś takiego byłoby niedopuszczalne. Bez tych wszystkich zabiegów - z całą pewnością kobieta będzie miała długą drogę rekonwalescencji i była narażona na różnego rodzaju infekcje.
A Bohei stał obok i się uczył. I widział co się działo. Kobieta krzyczała z bólu, kiedy Kuroi wsadzał jej jelita do środka, wszystko, co należało do środka włożyć. Nikt na niego nie krzyczał - wszyscy byli zajęci swoimi sprawami. Dość sprytnie też podszedł do spraw zawartości ciała kobiety - potraktował je jako truciznę i próbował wyssać je za pomocą techniki do wysysania trucizny z ciała. Woda była, wody było pod dostatkiem - Uchiha zadbali o zaopatrzenie szpitala polowego. Coś udało się też Kuroiowi wyciągnąć przez swoją technikę, ale Bohei musiał mu pomóc i trzymać kobietę, która zaczęła się wić i krzyczeć z bólu. Była bardzo odporna, do tej pory nie straciła przytomności.
Technika zadziałała, jednak nie dało się nią pozbyć wszystkiego - zresztą nawet w przypadku prawdziwej trucizny nie dało. Kuroi był pewien, że nadal będzie przechodzić gorączkę i jej ciało będzie walczyć z infekcją oraz będzie jej trzeba podawać mocne leki, żeby wyzdrowiała - przede wszystkim korę z wierzby. Ale było to lepsze niż wszelakie alternatywy.
Mógł to wszystko wyjaśnić Boheiowi.
Niemniej musiał jeszcze zasklepić ranę.
Klon Kuroia - Shiro
Faktycznie, stan starszej kobiety - chyba w jego wieku - o krytycznych obrażeniach wewnętrznych - przerastał go. Potrzebował pomocy. Zawołał o pomoc. Zareagował na to Keion i krzyknął do Shigemiego, żeby dołączył do Kuroia. Jednak, czy sam Shigemi starczy? Czy Shigemi był w stanie pomóc? Jeżeli chciał, to musiał zareagować jak najszybciej.
Najgorszym było to, że wszyscy inni byli zajęci albo go nie słyszeli.
Na razie udawało się mu utrzymywać kobietę przy życiu, ale czuł pod palcami, pod swoją chakrą, że wewnątrz kobiety był prawdziwy bałagan, a jej narządy były zniszczone. Jego chakra i leczenie działało, kości powoli się składały w całość, ale działo się to powoli. Jej życie uciekało mu niemal między palcami.
Tetsuro i Shinichi
Jaszczurze komando mogło poczuć się wielce urażone tym, że ponownie ktoś na nich oczach zniszczył im owoc ich ciężkiej pracy. Znów coś wylądowało na tkaninie, przebiło ją, spowodowało zamieszanie (Shinichi, oczywiście, próbował jak najmniej zamieszania wywołać, na nikim nie wylądować). Kilka podpór znów się połapało, kilka położyło, ktoś krzyknął, ktoś przeklął.
Nie było żadnego szacunku dla jaszczurzej roboty, a one same wiedziały, że za chwilę wrócą do siebie i bez Misae nic z tego nie będzie.
Shinichi, który wylądował i był twórcą całego zamieszania, a także brei, która teraz była coraz bardziej i bardziej rozmoknięta od padającego deszczu. Mężczyzna dość szybko dostał się pod już tkaninę, gdzie deszcz ani na niego ani na ranną kobietę już nie padał.
Rany Yamanaka Isu były straszne. Widać było, że spadła z wysokości i była przebita ostrymi przedmiotami - gałęziami, jak mówił Shinichi. Jej wnętrze pewnie było niezłym bałaganem. Sam Shinichi był w stanie bardzo złym. Nie chodziło o rany, ale o wyczerpanie.
Zainteresował się nim Tetsuro, który niemal natychmiast rozpoznał rany na Yamanace takie, jakie właściwie widział przed chwilą na dzikiej (i to coraz bardziej utwierdzało go w przekonaniu, że odbywa się bitwa w powietrzu. Pewnie, gdyby nie tkanina, widzieliby latających nad sobą ninja). Sposób postępowania powinien być bardzo podobny do tego, co zrobił przy dzikiej, ale może bez poniewierania nią, żeby zabezpieczyć przed ucieczką. To samo odkrył, kiedy próbował leczyć dziewczynę. Midori bardzo szybko zjawiła się przy nim i mu pomagała w tym, o co ją poprosił.
Tetsuro zagadał też Shinichiego, próbując się czegoś dowiedzieć, a także słusznie obserwując, że blondyn był wyczerpany i albo musiał odpocząć albo musiała być mu podana pigułka żywnościowa, żeby go wzmocnić. Na pewno powinien być trochę nakarmiony i napojony. Na pewno nie był w stanie wracać na front. Nie teraz. Nie w tym stanie.
Zespół:Uchiha Kazuki
Kaguya Taisho
Yokage Mujin
Imoto Ukatoro
Masaru
Ayumi
Kenji
Nieznana Dziewczyna
Yamanaka Meduki
Hazama Shinzou
Jeżeli uda się wam odpisać szybciej, to spróbuję nadrobić.
+ Dużo h spóźnienia do wykorzystania, just write
Czas na odpis Grupa Medyczna : 12:01 20.09.2023
Czas na odpis Prowadzącego : 00:01 22.09.2023
- 9 wrz 2023, o 13:43
- Forum: Misje i Fabuły
- Temat: Wynagrodzenie za misje
- Odpowiedzi: 3820
- Odsłony: 373022
Re: Wynagrodzenie za misje
- Ajisai (Później Mujin 1 post, później Papyrus 1post) + Yoku (Misja D)
Wszystko dobrze, misja w przeszłości. Ajisai, możesz odebrać PH na nowej postaci, za napisane posty.
Wynagrodzenie :
- Ajisai : 17 PH podstawy i 2 PH za jakość - Łącznie = 19 PH
- Yoku : 27 PH podstawy i 3 PH za jakość - Łącznie = 31 PH i 250 Ryo
Do sprawdzenia:
- Nic
- 7 wrz 2023, o 21:37
- Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
- Temat: [Event] - Grupa Medyczna
- Odpowiedzi: 206
- Odsłony: 5838
Re: [Event] - Grupa Medyczna
Grupa Medyczna
Shigemi
Shigemi nie był w najlepszym stanie. W sensie, sam z siebie teraz czuł się dobrze, ale to, że musiał sam się do takiego stanu doprowadzić, niekoniecznie było dobrym znakiem. Coś jednak było z tymi Uchihami, że jednak byli emocjonalni i coś im tam w głowach dość mocno działało, jeżeli chodzi o emocje. Oczywiście, inni ludzie też dawali się ponieść emocjom - wystarczyło spojrzeć na Misae. Jednak Uchiha byli specjalni, jeżeli o to chodziło.
Ogarniał swojego pacjenta, nawet nie zastanawiając się nad tym. Chakry nie używał, przebywał rany. Trochę nawet jakby od niechcenia. Nie rozmawiał z pacjentem, mało go obchodziło, kim pacjent był. Nawet nie zauważył, że obserwuje go Keion. Za to igła poszła w ruch, rany zostawały zszyte, pacjent opatrzony i…
No właśnie, co z nim dalej?
Jego ruchy też były jakieś takie…
- Shigemi, dobrze się czujesz? - zapytał Ao, podchodząc do niego i przyglądając się mu z obawą.
Dzika
Kuroi i Tetsuro
Jeżeli chodziło o Kuroia i Tetsuro, igiełki były wbijanie nie tylko w Dziką, ale również trochę w Tetsuro i jego kukiełkę. Były to raczej metaforyczne igiełki, ale Tetsuro trochę przeszedł do defensywy i się bronił. Wszystko, oczywiście, w dobrym humorze i dobrej wierze. Starszy mężczyzna trochę też naprowadził młodszego na tory myślowe, które zapobiegłyby potencjalnemu rozlewowi krwi między Uchiha a Pustynią, bo jak słusznie starszy zauważył - dowództwo raczej będzie chciało ją przejąć. Nie da się ukryć, że na pewno byłaby to przygoda, żeby ją na pustynię ściągnąć, ale też co taka wężowa istota by tam robiła, tym bardziej, że była raczej z północnego obszaru, a nie pustynnych, suchych krajów.
Tetsuro też zdecydował się przyjąć pigułkę, która trochę zwiększyła jego zasoby chakry i trochę odświeżyła. Była paskudna i - no cóż - być może go po prostu rozbudziła samym smakiem. Ohyda.
Za to zauważył, że stan dzikiej się ustabilizował. Nie miała im tak szybko znowu umrzeć, chyba, że znowu coś się jej zadzieje. Żeby jej stan był lepszy, należałoby zoperować ranę po przebiciu podporą, ale na razie miała żyć.
Keion
Keion dziwniejsze rzeczy (być może) widział, niż gadające jaszczurki, dlatego sprawnie sobie poradził z potencjalnym szokiem. Zresztą, miał ważniejsze zadanie, niż przejmowanie się jaszczurkami. Nawet takimi małymi. Chyba przede wszystkim takimi małymi. W każdym razie - Shigemi był duży i uspokojony. Keion w sumie potrafił sobie przypomnieć, jak młody Uchiha przyglądał się medykamentom wcześniej.
Ha! To był trop.
Jednak nadal zastanawiał się, czy należało to zgłosić czy nie. Czy coś się faktycznie stało czy nie?
Decyzja należała do niego.
W międzyczasie zawołał Kuro, jednego z identycznych mężczyzn w czarnym czepku, aby ten mu pomógł z shinobim, który trafił na łóżko. Kuro wyglądał już na wyraźnie zmęczonego - właśnie skończył przenoszenie ludzi do miejsca, gdzie mogli odpocząć. Jednak był gotowy do pomocy.
- Oczywiście, Keion, pomogę. Nie widać końca tej walki… - westchnął i pomógł Keionowi zająć się zdejmowaniem zbroi oraz wszystkimi innymi poleceniami. - Wydaje mi się, że nasz zespół się rozpada. Dobrze działaliśmy, a teraz… - zerknął na nowo dołączonego do nich Kuroia. - Wprowadził więcej zamieszania. W każdym razie, co z nim?
Kuro spojrzał na Kazukiego, który nadal spał na łóżku i nikt nie przeniósł go nigdzie przede wszystkim ze względu jeszcze na nogę.
- Przeżyje, prawda? Mieszkam niedaleko od niego i jego rodziny. Ma takiego szkraba… no, już nie taki szkrab, bo prawie dorosły mężczyzna, ale on i jego rodzina… aż się miło na nich patrzyło - westchnął Kuro, uciskając ranę pacjenta.
Samo leczenie szło dobrze. Oczyszczenie i uciskanie rany pomogło w jej szybkim i sprawnym zasklepieniu, chociaż wydać na to trochę chakry [odejmij jeszcze za drugą turę].
Bohei, Kuroi i Kuroi
Bohei miał szansę na porozmawianie trochę z Kuroiem i dodatkowo wyraził swoją ignorancję na temat tego, kto taki do nich wpadł z wizytą (przedłużającą się). Niestety, po chwili pojawili się nowi pacjenci - Aka właśnie przygotowała łóżka. Po krótkim spojrzeniu Bohei widział, jak bardzo jest już zmęczona.
Dwie kobiety w ciężkim stanie. I Kuroi miał zdecydować co i jak.
Oczywiście, mimo wszystko wprowadził zamieszanie.
- Co mam zrobić? - zapytał młodzieniec, który podbiegł do Kuroia. Miał bliżej już klon Kuroia i na głowie miał tak samo biały czepek, jak jego klon. Po chwili przyszedł dodatkowo klon Kuroia w białym czepku.
- Nie ty, chłopcze - powiedziała Aka do Shiro, który westchnął, ale został przy nich, ponieważ patrząc na kobiety, uznał, że się przyda.
Bohei miał szansę wyjaśnić, kim Shiro był, jeżeli Kuroi był zagubiony.
W każdym razie zaczęło się leczenie. Bohei wykonywał polecenia Kuroia, do Kuroia w białym czepku dołączyła Aka i też mu pomagała.
Brzuch pierwszej kobiety był otwarty. Cięcie było lekko poszarpane, Kuroi ocenił, że było to cięcie bardzo silną techniką wiatru. Jej wnętrzności były również przecięte, krew i zawartość jelit wylewała się i wszystkich, kiedy tylko odsłoniła ranę, uderzył smród, jaki się z niej wydobywał. Nie, tutaj nie należało tylko zasklepić. Tutaj robota miała być trudna, ciężka i mozolna. Może i chakra jak najbardziej pomoże, ale bez porządnego oczyszczenia rany i złożenia jej do kupy było raczej trudne. Chociaż część została zasklepiona i jej stan się poprawił.
Jeszcze chyba nie miała zamiaru jednak umierać,
Druga kobieta, rozebrana przez Kuroia w białym czepku i Aki, na torsie miała potężny krwiak i, kiedy tylko przesłał do niej chakrę, wyczuł pogruchotane kości i rozległe krwotoki wewnętrzne. Wyczuł, że technika, której użył to o wiele za mało. Nie da rady tak jej uratować. Jedyna szansa na ratowanie jej - chociaż niepewna - byłaby silniejszą techniką medyczną albo operacja, przeprowadzona natychmiast. Otwarcie jej i próba poskładania tego, co tam się działo, wyciagnięcia kości wbitych w organy, zatamowanie krwawień.
Nie miał tylu rąk. Ale czy miał silniejszą technikę?
Feniks
Deszcz wciąż padał - wydawało się, że nigdy nie skończy. Burza trwała. Pioruny łupały, wiatr wiał, za murami było słychać dźwięki potężnej bitwy, a do szpitala wnoszono coraz więcej rannych. Ich nieskończony strumień wpadał do środka, Jakby ktoś to dobrze przeanalizował, widziałby, że nie wygląda to dobrze dla Zjednoczonych Sił Świata. Taka ilość ninja, jaka tutaj zostawała przynoszona. Coraz więcej osób było wynoszonych do kostnicy.
Być może było zbyt chaotycznie jeszcze, żeby tracić nadzieję, bo nie było czasu, żeby o tym myśleć. Zaczynało pewnie brakować ludzi na froncie. Zdrowych, sprawnych i silnych ludzi.
I wtedy potężna błyskawica przecięła niebo, uderzając w okoliczne drzewo. Wznieciła pożar, którego nawet deszcz nie mógł ugasić. Zaskoczył on część dzikich, nieprzyzwyczajonych do aż tak szalonych burz.
Też pojawił się w szpitalu. Już od tylnego wejścia, gdzie była droga z powrotem do Sogen, było słychać lekkie zamieszanie. Krótkie okrzyki, zachłyśnięcie się powietrzem, pełne szacunku słowa.
I Feniks pojawił się w środku.
- KATSUMI-SAMA! - zawołała jedna z Uchiha.
Stała w wyjściu, wyprostowana, piękna, silna, z rudymi włosami lekko przywierającymi do jej twarzy, w stroju, w jakim zawsze walczyła. Jej niewidomy wzrok patrzył w przestrzeń. Chociaż nie była już Shirei-kan, jej osoba emanowała siłą, determinacją i wprost żądała szacunku od wszystkich dookoła.
Zespół:Uchiha Kazuki
Kaguya Taisho
Yokage Mujin
Imoto Ukatoro
Masaru
Ayumi
Kenji
Nieznana Dziewczyna
Yamanaka Meduki
Hazama Shinzou
Jeżeli uda się wam odpisać szybciej, to spróbuję nadrobić.
+ Dużo h spóźnienia do wykorzystania, just write
Czas na odpis Grupa Medyczna : 12:01 09.09.2023
Czas na odpis Prowadzącego : 00:01 11.09.2023
- 4 wrz 2023, o 09:25
- Forum: Misje i Fabuły
- Temat: Wynagrodzenie za misje
- Odpowiedzi: 3820
- Odsłony: 373022
Re: Wynagrodzenie za misje
- Hibana + Ranmaru Kei (Misja D)
No, Hibana, masz wyczucie mafijne. Nice. Jeżeli chcesz odebrać PH na Multiku, to daj potem znać, wpiszę tutaj na kim odbierasz.
Wynagrodzenie :
- Hibana : 21 PH podstawy i 4 PH za jakość - Łącznie = 25 PH i 250 Ryo
- Ranmaru Kei : 23 PH podstawy i 3 PH za jakość - Łącznie = 26 PH i 250 Ryo
Do sprawdzenia:
- Nic
- 3 wrz 2023, o 23:31
- Forum: Domy mieszkalne
- Temat: Dzielnica domków jednorodzinnych
- Odpowiedzi: 156
- Odsłony: 13861
Re: Dzielnica domków jednorodzinnych
15/15 „Obiecaj, że wrócisz”
Yoku — Misja D
Najedzony, trochę ofukany przez młodą kobietę, która nie była jego siostrą oraz przyjazną babcię, która jego prawdziwą babcią nie była, Yoku zajął się zadaniem, o które go poproszono. Naprawa dachu w niewielkim, zniszczonym domku w Kotei.
Zajęło mu to całkiem sporo czasu, kładąc na dach słomę i odpowiednio ją zabezpieczając. Nie było to najłatwiejsze. Chłopak miał szkolenie ninja, nie z nakładanie strzechy. Potrzebował trochę czasu, żeby tak naprawdę zorientować się, co powinien robić. Okazywało się, że życie zwykłych ludzi nie było wcale takie łatwe.
Okazywało się też, że Yoki zdobywał nowe umiejętności i jeżeli kiedykolwiek miałby infiltrować jakąś wioskę, po dzisiejszym zadaniu mógł udawać osobę nieprofesjonalnie łatającą dachy.
Babcia z całą pewnością by mu podziękowała, uściskałaby go. Kobieta - nie siostra - nie byłaby szczególnie zadowolona, ale pewnie udałoby się jej go odprawić z niewielką zapłatą i byłby z nim spokój.
No ale nie było mu to dane.
Chłopak miał pecha. Po prostu.
Niby wszystko było dobrze, niby robota skończona. Niby zadbał o bezpieczeństwo, użył chakry, zabezpieczył drabinę. Był sprawny, dość silny, z całą pewnością fizycznie bardziej rozwinięty niż przeciętny człowiek. Był zdrowy. Wszystko było z nim w porządku.
Jednak, kiedy po skończonej pracy zbierał rzeczy, których używał do naprawy dachu, nastąpił na kawałek strzechy, która mu została. Przytwierdził się do niej chakrą. To spowodowało, że jego noga zjechała w dół razem ze strzechą. Oczywiście, jako sprawny młodzieniec, natychmiast się czegoś złapał. Strzecha jednak wyślizgnęła się z przytwierdzenie (chłopak w końcu zrobił dobrą robotę, nie perfekcyjną), więc żeby nie spaść, musiał nastąpić na drabinę drugą nogą. Stąpnięcie było jednak zbyt silne i kołek w drabinie się złamał.
Seria nieszczęśliwych wypadków. Yoki pewnie zaśmiałby się ze swojego pecha, gdyby nie to, że uderzył głową w kamień.
I światło zgasło.
MISJA ZAKOŃCZONA SUKCESEM
Postacie
1. Babcia — #4bad7b
Inne