Znaleziono 885 wyników

autor: Kutaro
6 sty 2022, o 16:37
Forum: Sogen
Temat: Miasteczko Sarufutsu
Odpowiedzi: 92
Odsłony: 3872

Re: Miasteczko Sarufutsu

Tortury były dosyć powszechną metodą otrzymywania informacji wśród ninjów. Można było powiedzieć, że były sposobem nieco bezmyślnym, automatycznym i często złym. Nie chodzi tu jednak o zło jako takie. Po prostu umiejętne przeprowadzenie zabiegów na ludziach, często wybiegało poza umiejętności przeciętnego ninjy. Pobudzony swoim triumfem nad słabszym przeciwnikiem, niezależnie czy był shinobim czy zwykłym człowiekiem, zwycięzcę często ponosiło w działaniu i zostawał z pustymi rękami zamiast informacji. Było to bardzo trudne by sprawić na tyle duży ból człowiekowi, by stał się bardziej gadatliwy i tak mały, że pacjent nie straci przytomności czy rozumu od cierpienia. Wtedy oprawca stawał się sfrustrowany i jak na dłoni miał trupa, a nie dane wywiadowcze. Bardzo nieprofesjonalnie. Prawda była jednak taka, że odpowiednimi słowami i barwnym przedstawieniem perspektyw na najbliższy czas, można było otrzymać znacznie więcej informacji i przede wszystkim znacznie czyściej. Mało kto lubi babrać się po łokcie w krwi. Owszem było to widowiskowe, lecz na ogół przypominało raczej zabawy ludzi, którzy za silnych chcą uchodzić niż rzeczywiście tacy byli. Niezależnie od tego jakie były szanse powodzenia tortur to przecież “ja nie jestem tacy jak inni i mi się uda” było najczęstszym kierunkiem myślenia wojowników shinobi i niechęć do takich działań u Hao było czymś wyjątkowym oraz godnym pochwały z punktu widzenia szeroko rozumianej moralności. Słysząc jednak oburzenie u Inuzuki Ginji wzruszył lekko ramionami w geście “tak tylko mówię”.
Niedługo później jednak agent stanął przed perspektywą wejścia do jamy bestii, konkretnie to dwóch. Wędrówka pośród zarośla ze świadomością, że gdzieś tam są dwa ninkeny nie należała do najprzyjemniejszych doświadczeń. Szpieg otrzymaną odznakę trzymał na przed sobą, tak by została dojrzana przez zwierzęta i mogła uchronić go przed byciem rozerwanym na strzępy. Po krótkim acz intensywnym powitaniu, które mogło i większości ludzi doprowadzić do zmiany bielizny ninkeny zostały zaprowadzone nieco bliżej miasta, tam, w bezpiecznej odległości, mogły się ukryć pomiędzy trawami i czekać na wspomnianą burzę jaka miała się rozpętać.

Tymczasem Yugen mógł spokojnie opuścić piekarnie i udać się w stronę umówionego spotkania z Kiyojim. Rzeczywiście z daleka czarnowłosy mógł poczuć swąd, którego zapewne chciał zapomnieć, wydobywający się z zaułka między dwoma budynkami niedaleko zachodniej bramy. Na ogół ludzie nie umieją ruszać uszami, jednak dźwięk monety sprawił, że Hao niemal był przekonany, że szuler zastrzygł uszami.
- Eee co? Nic nie mam. - Odpowiedział szybciej niż pomyślał obszukując automatycznie rękami kieszenie. - Aaa pan szef. To ten… mam. Gin no jest tu taki, jakiś doko, o niego chodziło? - Skrobnął palcem po twarzy w konsternacji czemu Hao interesował się jakimś pionkiem. - W ganizonie, razem z nim dziesięciu innych… tych… no… ninjów. Do Ito zaprowadzę, a ten… Murasa to mówią, że w ratuszu, tam do niego składają rzeczy. - Handlarz nachylił się konspiracyjnie i kontynuował. - Ale ja go nie widział, więc nie wie. Ruszamy w dom Ito? - Zapytał na koniec podparty pod boki i pełny energii. Głównie dlatego, że chodziło o jego zarobek - paliwo jakie parło go do kolejnych działań.
Dom Hirokiego Ito zgodnie z zapewnieniami nie był w żaden sposób ukryty. Można powiedzieć, że był to średniej wielkości dom szlachecki zbudowany w typowym dla Sogen stylu i przyozdobiony zgodnie z aktualną modą. Przed budynkiem znajdował się mały sztandar na którym powiewała biała flaga z błękitnym kwiatem na środku. Podobnie reszta budynku była upstrzona akcentami w tym samym bladym kolorze nieba. Proporczyki, drzwi i kilka figurek miało albo ten kolor albo czystą biel. Ściany również były miejscami bielone dając w całości zaskakująco sterylne wrażenie. Do głównych drzwi od drogi prowadziła kamienista ścieżka i rozpoczynała się małym drewnianym łukiem przy którym stała dwójka strażników. Sam kompleks nie był bardzo duży i wydawał się wręcz całkiem mały jak na oficjalnego pomocnika włodarza miasta. Jednak należało pamiętać, że zapewne było to miejsce lokalnych interesów, a prawdziwa rezydencja mogła być gdzieś za miastem. Całość dodatkowo była otoczona dosyć niskim murkiem, podobnie dla zachowania pozorów i wyznaczenia granic niż rzeczywistej ochrony przed czymkolwiek. Za budynkiem wyrastało dosyć stare drzewo i można było się spodziewać, że jest tam niemały ogród.

Eichi
Szanowny handlarz Kiyoji
Ginji
autor: Kutaro
3 sty 2022, o 16:59
Forum: Daishi
Temat: Onsen wysoko w górach
Odpowiedzi: 33
Odsłony: 1619

Re: Onsen wysoko w górach

Jak człowiek nie przykłada ponownie ręki do pieca od którego się oparzył to strach czy zdrowy rozsądek? Idąc dalej za przykładem czy przyłożenie do owej rozgrzanej powierzchni dłoni to odwaga czy idiotyzm? Odpowiedź raczej sama się pchała na usta. Więc o ile Kutaro z dystansu ponownie wrócił do wygrzewania obolałego barku. Niech się leczy. To słysząc dosyć prostą zaczepkę uniósł powątpiewająco brew, a następnie wypuścił z siebie proste prychnięcie, które świadczyło o niskiej ocenie jakości przynęty na “męską dumę” jaka została zarzucona. Oczywiście próżność i pycha jaką zazwyczaj ze sobą niósł zbiór cech znany jako wspomniana wcześniej “męska duma” był u Aburame dosyć silny. Jednak jego silną stroną był fakt, że doskonale sobie zdawał z tego sprawę. Tak więc próby zarzucenia haka na to przynosiły zupełnie inny efekt i popatrzył się na nią sceptycznym wzrokiem mówiącym “nie tym razem”.
- Możesz próbować. - Fuknął lekko nosem z rozbawieniem słysząc zapewnienia podszyte żartobliwą groźbą. Nie rozważał nawet potencjalnej walki, bo nie było takiej potrzeby, byłoby to zupełnie bezcelowe. Nawet jakby doszło do jakiegoś sparingu to w takich przypadkach wolał bazować na instynktach. Nie był typem planującym.
- O kurczę, granat. Cóż za wesoły kolor. Niemal tak jak grafit. - Roześmiał się, z innych propozycji kolorystycznych Toshiro. No tak zostawała jeszcze głęboka zieleń lasu wieczorem i ewentualnie żałobna biel. Tak dla kontrastu. Benisuke zaczął się zastanawiać jakie właśnie kolory by mu się przydały. Czerwień, złoto. To były porządne barwy. Przeciwnik miał go widzieć i przed nim uciekać. Egzekucje zostawiał innym.
Uważnie słuchał odpowiedzi Nany na jego kolejny już wywód tego wieczora. Dziewczyna sama w sobie wydawała się wewnętrznie pełna sprzeczności. Potwierdziła jeden z warunków przyjaźni przedstawionej przez Aburame jednak chciała jednocześnie się wycofać, uciec gdzieś, zniknąć. Nie miała przyjaciół, jednak myślała, że z niej kiepski materiał. Skąd mogła to wiedzieć? Dziewczyno co ty przeżyłaś? Chciało się zapytać. Wydawało się Kutaro, że sama w sobie ma cięższy okres i wygrzebując w sobie resztki ogłady, doszedł do wniosku, że przedstawienie sprzeczności w jej zachowaniu przyniesie efekt dokładnie odwrotny od pożądanego. Kunoichi zapewne zareagowałaby w bardzo pierwotny sposób. Wspomnianą wcześniej ucieczką.
- Nie jesteś. Nikt nie jest. - Zaczął matowym głosem Aburame mając na myśli zbędność. Po co w ogóle takie słowa. Trzeba było jej wybić z głowy takie myślenie o sobie. Krok za krokiem. - Jeśli nie jesteś dobrym materiałem na przyjaciela to spróbuj, udawaj, że jesteś tak długo, aż wejdzie Ci to w krew. Sama nie przeżyjesz na tym świecie. - Westchnął. - Przetrwasz, ale będziesz do końca uciekać. To nie jest wyjście. - Zakończył patrząc na dziewczynę. Szczerze powiedziawszy nie miał pojęcia co miał zrobić w odpowiedzi na takie depresyjne kwestie. Zrobił jednak to co potrafił czy przedstawił swój punkt widzenia. Powiedział co by sam zrobił. Ostateczny wybór i tak należał do niej samej. Podniósł lekko rękę ponad wodę by sięgnąć do jej włosów by znowu ją patnąć po głowie. Wydawało się, że tego potrzebowała. Jednak sam nie był do końca przekonany, zachował zawieszoną dłoń kilka centymetrów od jej głowy. Jeśli tego potrzebowała to sama musiała zrobić ostatnie centymetry. Tak samo jak będzie musiała próbować się zmienić. Do czego to doszło, że w onsenie w górach Daishi robił za terapeutę.
autor: Kutaro
3 sty 2022, o 12:58
Forum: Sogen
Temat: Miasteczko Sarufutsu
Odpowiedzi: 92
Odsłony: 3872

Re: Miasteczko Sarufutsu

Liczyć na kogoś to zabawne stwierdzenie. Umiesz liczyć to licz na siebie. Jednak w tym przypadku głównie polegało to na oczekiwaniach, że Ito będzie w swoim domu, oraz będzie miał informacje co do miejsca, w którym przebywał Murasa. Jednak nadmiernie skomplikowany system bezpieczeństwa jaki się wytworzył, był między innymi spowodowany zagrożeniem ze strony pewnego czarnowłosego młodzieńca, który zapowiedział, że zamierza spotkać się z dowódcą miasta w celach mało przyjemnych. Stworzona w ten sposób siatka jednak miała pewne słabe punkty. Zaczynając właśnie od pomocników, którzy musieli wiedzieć gdzie posłać raporty i inne dokumenty. Mogło się wydawać, że słabym punktem staną się kurierzy, lecz niekoniecznie wiedzieli do kogo dostarczają dokumenty.
- Przez liczymy, miałem na myśli, będzie wiedział gdzie jest Murasa. - Odpowiedział Ginji. Następnie lekko machając ręką dodał. - To wróg, wróg, możliwe, że będziesz musiał nad nim nieco popracować. - Dodał lekkim tonem w rzeczywistości skazując mężczyznę na potencjalne tortury. Oczywiście o ile tamten nie będzie chciał współpracować. Z taką formą przesłuchania zawsze były problemy. Jednak winą można było obciążyć obie strony. Przecież gdyby taki klient od razu powiedział co wiedział nie byłoby żadnej konieczności do stosowania takich środków, prawda? Niestety za metodami przymusu ciągnął się pewny smród, nie każdy lubił mieć do czynienia z katami, nawet jeśli byli konieczni. Mogło być to krzywdzące, gdy taki oprawca podchodził do sprawy profesjonalnie, bez sadystycznych skrzywień, z zimnym wykalkulowanym spokojem. Niefortunnie zawód ten miał tendencję do ściągania zwyrodnialców.
- W porządku. - Agent odpowiedział na prośby Hao, choć pozwolił sobie na podniesienie brwi słysząc o nadprogramowym “kontakcie”. Dodatkowe osoby zamieszane w akcje raczej go niepokoiły. - Jak mnie ninkeny poznają? Lubię swoje ręce. - Zapytał dla ostrożności. W najgorszym przypadku mógł zostać pomylony z żołnierzem Uchiha i skończyć zabity szybciej niż by się zorientował co się dzieje. - Garnizon jest po drugiej stronie miasta, na południu, kompleks kilkunastu drewnianych budynków. Najbrzydsze w mieście poznasz.. Około dwustu ludzi tam stacjonuje. Ilu wśród nich ninja ciężko powiedzieć. - Podrapał się po twarzy zastanawiając się. - Na pewno do dziesięciu, ale jakiego kalibru nie powiem. Większość bardziej zdolnych jest pewnie rozrzucona na frontach. - Wytłumaczył na koniec.
Jeśli było to wszystko to Ginji spojrzał na początku na drzwi jakby z chęcią otwarcia jeszcze na chwilę sklepu lecz po chwili zrezygnował. Zebrał tylko końcówkę wypieków z lady z zaniósł je do drugiego pomieszczenia. Bez słowa rozglądnął się, zastanawiając gdzie ulokować Yugena. Po chwili stworzył mu małe miejsce do spania w magazynie.
Jeszcze w nocy szpieg opuścił miasto by przekazać zwierzętom informacje od ich pana. Uprzednio jednak pozwolił sobie obudzić Inuzukę i poinformował go o swoich działaniach. Rano na Hao czekało kilka suchych ale wciąż zjadliwych bułek z poprzedniego dnia i nieco czystej wody. Podobnie też było z Kiyojim, który czekał na umówionym stanowisku. Jednak to już było po świcie.

Eichi
Szanowny handlarz Kiyoji
Ginji
autor: Kutaro
30 gru 2021, o 17:13
Forum: Daishi
Temat: Onsen wysoko w górach
Odpowiedzi: 33
Odsłony: 1619

Re: Onsen wysoko w górach

Choć delikatne pacnięcie w głowę Kutaro zrobił raczej odruchowo. Może kogoś innego by szturchnął w ramię, jeszcze innemu rzucił “ej” w słowach. W przypadku Nany lekkie położenie dłoni na włosy wydawało się być właściwą reakcją. Takie nieme przekazanie otuchy - “jest w porządku”. Zdawał sobie sprawę jednak, że pomimo wysłania kolejnego robaczka stróża, szopka wymiany owadów i udawania, że to ten sam dobiegła końca. Przyjdzie po prostu siąść i pokazać karty. Oczywiście na początku decyzja podjęta była nieprzemyślana. Przypadkiem nie był wtedy już narąbany? Czy może to było na kacu? Dobre pytania. Okazało się, że udawana długowieczność Kikaichu przyniosła więcej szkody jak pożytku. Kto by mógł się domyślić, że dziewczyna się przywiąże do żuczka? Na pewno nie miejscami wrażliwy jak omszały głaz Benisuke. Cóż jego wady dopiero się otwierały, kluczem do sukcesu jest stworzenie sytuacji, w której się nie ujawnią… za bardzo.
Jak sama kunoichi przypuszczała odpowiedź nie dała mu absolutnie żadnych informacji. Poczuł się bądź co bądź zawiedziony, liczył na cokolwiek więcej niż wymijająca odpowiedź. Już “i tak nic ci nie pomoże” byłoby lepsze. Chwilę później jednak z tragicznych rozważań na temat pytań innych ludzi o opinię wyrwało go pytanie Toshiro, a konkretniej ból, który przyszedł chwilę później wyrywając go z odpowiedzi. Kiedy jego ramiona w wygodnej pozycji obejmowały brzeg, niestety nie były w stanie odpowiedzieć na zbliżający się w jego kierunku pod wodą łokieć. Biedne żebra już raz dostały dzisiaj łomot od techniki suitonu bandyty, lecz nie spodziewały się ataku ze strony czarnowłosej. Sam Aburame odsunął się jak porarzony przyciągając odruchowo ręce do siebie.
- Za co?! - Krzyknął lekko oburzony, lecz nie zły. Doskonale pamiętał, że tak mogła w każdej chwili się skończyć rozmowa z Naną. Widelec, łokieć, całe szczęście, że szli w tę stronę. Choć pytanie czy to tylko dlatego, że nie było jej miecza pod ręką. Zbliżaj się do ognia to się poparzysz, nie? Odruchowo rozmasował bok drugą dłonią spoglądając z wyrzutem na dziewczynę. Jednak nie był zły, raczej był to kolejny krok w nauce jak się obchodzić z Uchihą. Jednak ona nie wyglądała jakby była jej diablikowa zabawa jak z widelcem. Tym razem objęła kolana i zadała kolejne pytanie. Wydawało się być dziwnie ciężkie. Czyżby jej też się udzieliła melancholia alkoholu. Nie. Było za wcześnie. Słysząc jednak słowa Kutaro stłumił wesołkowość bo wyglądało, że tym razem nie ma na nią miejsca.
- Co to za pytanie? To ludzie, których cenisz, którym ufasz. Dobrze się czujesz jak są, a źle jak ich nie ma. Jeśli dobrze zgaduję gdzie to zmierza, to tak, jesteś moim przyjacielem, Toshiro też. Idąc dalej chcę być twoim. - Zakończył łagodniej patrząc na jej reakcję. Jego słowa były szczere. Możliwe nawet, że brutalnie szczere. Jednak nie należał do osób, które się będą bawiły w podchody tygodniami.
autor: Kutaro
30 gru 2021, o 11:44
Forum: Daishi
Temat: Onsen wysoko w górach
Odpowiedzi: 33
Odsłony: 1619

Re: Onsen wysoko w górach

Wizyta w onsenie to był dobry pomysł. Było po prostu przyjemnie. Kutaro siedział na boku basenu obejmując ramionami brzeg. Gdyby miał się zastanowić, to dzień był bardzo intensywny. Ciężko mu było uwierzyć, że niedawno ledwo zaczynali poszukiwania bandytów, teraz już po całej akcji, mogli odpocząć. Na moment można było ściągnąć maskę ninja i się odprężyć. Jednak czy na pewno było to pozbycie się oblicza shinobi i na moment stanie się cywilem? Czy przypadkiem nie było odwrotnie? Żyjąc cały czas w skupieniu i uwadze można było na chwilę się odprężyć, ubrać maskę spokojnego cywila i odpocząć. Która z twarzy była prawdziwa? Wyrachowana, skuteczny shinobi, czy roześmiany, spokojny cywil. Może istniała jeszcze trzecia, którą nie pokazywał nikomu. Kutaro westchnął ciężko do swoich myśli i ponownie zamoczył usta w sake. Grzało, pobudzało, a jednak wprowadzało też w melancholijny nastrój. Przeczesał dłonią włosy, jakby ponownie ubierając rozluźnienie. Wkrótce miało zniknąć, czekał go kolejny krok pośród feniksy. Kolejny dzień, kolejne zadanie. Poza tym wisiało nad nim widmo powrotu do Kaigan. Formalnie powinien się cieszyć. Czekał go awans. Jednak było to dla Aburame jedynie właśnie formalność. Liczyła się jedynie rzeczywista siła, nazwa rangi nie miała najmniejszego znaczenia. Tylko surowa moc.
- To u nas w Gokiburi powszechne. - Odpowiedział zgodnie zresztą z prawdą. Sporo innych członków klanu Kaigan nosiło na oczach czarne szkła. Jednak nigdy się nie zastanawiał dlaczego. Taki dobór akcesoriów ochronnych byłby bardziej przydatny na pustyni, a nie pośród drzew. Można było się nawet pokusić o stwierdzenie, że bardziej przeszkadzały w widzeniu. Gdyby Beniuske miał zgadywać, to powiedziałby, że jest to kolejne skrzywienie jego rodziny na punkcie tajemniczości i skrycia. Jednak na swoje szczęście wychował się z dala od stolicy i był znacznie bardziej otwarty. Okulary były po prostu sposobem na wejście między swoich. Żeby nie być zbyt specjalny. Zanim dobrze się Kutaro zorientował, Nana bezpardonowo wparowała swoim zgrabnym ciałkiem między niego, a tackę z jedzeniem. Cóż, nie spodziewał się, takiego obrotu spraw. Jednak doszedł do wniosku, że wiedziała na co się pisała, więc ani myślał o zabraniu ramion z brzegu tworząc coś na kształt objęcia z pewnej odległości. Wciąż jednak ten manewr wybił go nieco z rytmu spokojności więc trzeba było to zamaskować pytaniem. - A co lepiej mi bez? - Zapytał z półuśmiechem i dla rozrywki zaświdrował swoimi ciemnymi oczami delikatnie przechodzącymi w brąz w oczy kunoichi. Do kogo jak do kogo, ale z takimi pytaniami lepiej się było kierować do kobiet. Zazwyczaj lepiej się znały i na ogół chodziło o to żeby to im się podobało.
- Duchowo i nie duchowo. Sprawdź potem torbę. - Odparł kontynuując zabawę ze szczyptą tajemnicy. Następnie zgiął rękę w łokciu i lekko patnął dziewczynę po włosach. Jednak kolejne słowa kobiety dziwnie zaniepokoiły Kutaro. Chciał potwierdzić słowa Toshiro. Gdzieś się niby wybierała? Sam się złapał, na tym, że na pewno byłby niezadowolony z takiego obrotu spraw. Doszedł do wniosku, że trzeba było jednak obrócić nieco kota ogonem.
- Oj, nie, nie. Jak pasujące kostiumy to dla was. Przecież Toshiro już ma maskę, a Ty jesteś Kitsune. Poza tym nie zniósłbym ciągłego siedzenia w kolorystyce kominiarza, a on nie zniesie mojej. - Zakończył z gromkim śmiechem choć na samą myśl rozstania nie było mu wesoło. Pytanie tylko dlaczego? Gdzie z tym wszystkim go nogi prowadziły?
autor: Kutaro
26 gru 2021, o 21:53
Forum: Sogen
Temat: Miasteczko Sarufutsu
Odpowiedzi: 92
Odsłony: 3872

Re: Miasteczko Sarufutsu

W umyciu się było nieco więcej jak tylko w oczyszczeniu ciała, chodziło przede wszystkim o pozbycie się całej otoczki. Wcześniej czuć było biedę i nędzę, a po chwili stał przed nami szlachetnie urodzony. Pozbycie się brudu i swądu płaszcza był to jedynie wstęp. Podczas krótkiej nawet chwili czyszczenia samego siebie, ma się kilka momentów na zebranie myśli i podsumowanie sytuacji w jakiej się znalazło. Nie bez powodu łaźnie były tak powszechne. Przecież to właśnie podczas takich zabiegów pielęgnacyjnych przychodziły najlepsze pomysły. Gorąca woda, mała zamknięta przestrzeń para w powietrzu tłumiaca zmysły. Człowiek odcinał się od otoczenia i zagłębiał w jedynym miejscu jaki mu został - we własnym umyśle. Pozbywając się bodźców z zewnątrz pełna uwaga kierowała się do mózgu i automatycznie przyspieszała proces myślowy. Dodajmy do tego jeszcze pobudzony przebieg krwi przez ogólną temperaturę otoczenia i mamy odpowiedź na popularność gorących źródeł pośród bogatych i biednych. Dodatkowo nawiązując do tych pierwszych, w takich miejscach można było dobić całkiem dużo interesów. Ludzie stawali przed sobą nadzy, lub z dodatkiem skromnego ręcznika i nie mieli nic do ukrycia. Taka atmosfera sprzyjała nawet podświadomie szczerości. Co prawda również bezpieczeństwu, ale w czasach gdy ktoś był w stanie nagle wypluć kulę ognia, nawet ubiór w postaci listka figowego mógł kryć zabójczą broń.
Okazanie drugiej osobie odznaki ninja również było dosyć oczywistym pokazem szczerości, zwłaszcza gdy miało to miejsce na terenie wroga. O ile było możliwe zdobycie takiej choćby i na trupach przeciwników, to jednak była kolejnym elementem układanki, która podbudowywała zaufanie do Yugena. Drugim było wypowiedzenie imienia wspólnego przełożonego i jednoczesne poinformowanie agenta o wiedzy, że jest w mieście. To już wystarczało by rozwiać obawy Ginjego.
- Eichi jest w szpitalu. Zaciągnęli go zgodnie z planem. - Odpowiedział na początku na pytanie Hao. - Będzie próbował dostać się do Murasy z drugiej strony. - Wyjaśnił sytuację. Jeden agent miał próbować dostać się siłą, podczas gdy drugi miał stworzyć dodatkową pułapkę. Nawet jeśli jakimś cudem kierownik miasta by przeżył trafiłby gdzie? Pod nóż Eicheigo, nieco rozbudowane ale zostały stworzone swego rodzaju kleszcze. Możliwość zebrania dodatkowych informacji od rannych było tylko wisienką na torcie. Ginji rozglądnął się jeszcze raz na wszelki wypadek i zerknął za okno na wieczór by sprawdzić czy nikt tam nie harcuje.
- Wszystkiego się dowiesz ode mnie. - Odparł z lekkim uśmiechem. - Aktualnie liczymy na Ito. Jego dom jest niedaleko stąd, jakieś dziesięć domów dalej na północ. Całą akcję trzeba będzie zrobić jednego dnia. Szybko dowiesz się od Ito gdzie jest Murasa, a następnie zlikwidujesz drugiego zanim zorientują się, że sypie im się dowództwo. - Wyjaśnił plan Inuzuce, a następnie kontynuował. - Wiemy, że główny cel jest w mieście. Szacujemy, że będziesz miał około godziny, może dwóch zanim wybuchnie tu cały burdel. Trzeba się będzie spieszyć. To raczej wszystko, będziesz musiał trochę działać po omacku z informacji od Ito, ale wiele więcej nie mamy. Sukinsyn się całkiem dobrze ukrywa. Mamy kilka podejrzanych miejscówek, ale nie mamy środków by na nie uderzyć na raz. - Zakończył z niesmakiem. - Pytania? - Dodał na koniec. Akcja wyglądała na dosyć precyzyjne i szybkie zadanie, które mogło zakończyć się pożarem w całym mieście, ale czy nie po to żyli ninja?

Eichi
Szanowny handlarz Kiyoji
Ginji
autor: Kutaro
26 gru 2021, o 17:24
Forum: Daishi
Temat: Onsen wysoko w górach
Odpowiedzi: 33
Odsłony: 1619

Re: Onsen wysoko w górach

Więc znów do tego doszło. Impreza po raz kolejny kierowała się w kierunku alkoholu. Nie owijając w bawełnę, zazwyczaj trunku ułatwiały dyskusję. Łagodziły obyczaje i rozplątywały języki. Wymarzone panaceum na problemy społeczne. Kutaro przypomniał sobie jedną z jego ulubionych opowieści jakie kiedyś słyszał w swoim niedługim życiu. Otóż pewien mędrzec bardzo lubił zajadać się ziarnami wszelkich roślin oleistych, również nie stronił od alkoholi, a konkretnie miodów. Według niego kluczem do bystrości umysłu było oleum, znajdujące się w ów nasionach. Jednak by działało i nadawało mądrości musiało ono trafić do głowy. Tu z pomocą przychodził alkohol, który cięższy od oleju wypychał genialne substancje w kierunku czaszki. Stąd podchodziły dobre myśli. Należało więc jeść tłusto i pić alkohole. Czy mędrzec miał rację? Bardzo możliwe, bo choć był niemiłosiernie gruby i czuć było od niego swąd przetrawionych napitków, to był bardzo z siebie i życia zadowolony, a czy nie o to chodzi w tym padole? Naturalnie wspomniana substancja odurzająca miała swoje minusy, lecz one najprawdopodobniej nadejdą dopiero dnia jutrzejszego. Co też niektórzy zauważyli, że picie alkoholu to jak pożyczanie szczęścia z następnego dnia.
- A słusznie, poproszę. - Odpowiedział Aburame zgodnie z myślą mędrca, że po przekąskach nadszedł czas na napoje. Niestety wiedział na jaką ścieżkę mogło go to sporowadzić i mając na uwadzę swoje wcześniejsze podejrzenia o niedobitkach, wolał zacząć umiarkowanie. Wziął więc jedną czarkę od Toshiro i spokojnie, powolutku zaczął sączyć jej zawartość ciesząc się z rozgrzewającego efektu płynu. Na początku lekko paliło w gardło, następnie przełyk i żołądek. Następnie zbawcze ciepło rozlewało się po całym ciele pobudzając miłą radość życia.
- Nana, co utraty tego duchowego stróża to bym się tak nie spieszył. - Mruknął tajemniczo pod nosem, a następnie kontynuują aktorską tajemniczość uniósł do ust czarkę z sake. Przemyt kolejnego owada do torby okazał się sukcesem. Choć nie był świadomy, że dziewczyna tak poważnie podeszła do sprawy robaczków. Owszem gest sam w sobie był całkiem miły i taki miał cel, jednak Benisuke nie spodziewał się jego skali. Z drugiej strony mając na uwadzę zdolności Kutaro do wyśledzenia własnych Kikaichu określenie Uchihy było nad wyraz trafne. Gdyby się stało coś nieprzyjemnego, mógłby ją wyśledzić z zaskakująco dużych odległości.
- No nic, to będę czekał i liczył na cud. - Wzruszył ramionami słysząc metodologię Saisei. Gdy się nad tym dłużej zastanawiał dochodził do wniosku, że Feniksy potrzebowały jakiegoś systemu przekazywania informacji. Oczywiście mógł taki istnieć i po prostu dwójka czarnowłosych się o nim jeszcze nie dowiedziała. Jednak coś na kształt siatki informatorów i zaufanych cywili powinno istnieć. Dajmy na to jakiś piekarz, u którego można było zostawić informację dla dowództwa. Takiego człowieka kurier odwiedziłby raz w tygodniu i łańcuch dowodzenia działał bez zarzutu. Tak czy inaczej, dla Kutaro nie zostało nic jak tylko czekać na wieści.
autor: Kutaro
26 gru 2021, o 15:34
Forum: Administracyjne
Temat: Święta, Święta!
Odpowiedzi: 85
Odsłony: 2846

Re: Święta, Święta!

Wesołych świąt! <catsantahat>

Wybieram bicie w dzwon 108 razy.

Z liczb 7 i 8.
autor: Kutaro
20 gru 2021, o 16:39
Forum: Daishi
Temat: Onsen wysoko w górach
Odpowiedzi: 33
Odsłony: 1619

Re: Onsen wysoko w górach

Jedzenie z tacki powoli zaczynało ubywać. Rozmawiając z towarzyszami Kutaro machinalnie sięgał od czasu do czasu po kolejne smakołyki. Oczywiście nie przyssał się do jedzenia jak pijawka. Starał się sprawiać chociaż resztki dobrego wrażenia. Choć, nie ukrywając, lubił jeść i próbować nowych smaków. Jednak w Daishi, niezależnie jakie zwyczaje tu panowały, musiał pokazać klasę Kaigan. Więc po chwili odpuścił sobie dalsze plądrowanie tacki i pozwolił dwójce Uchiha współuczestniczyć w zbrodni objedzenia przekąsek. Może tutaj na północy było dopuszczalne żeby jedna osoba samotnie zeżarła wszystko, jednak na cywilizowanym południu coś takiego byłoby nie do pomyślenia. Wypadało każdym swoim gestem nieść kaganek oświaty nawet w tak zapomniane miejsca.
- Co się szybko uczy! - Aburame roześmiał się z całkiem zabawnej kontry Nany. Kto by pomyślał, że nie tak dawno temu cichutko siedziała w karczmie na krawędzi krzesła. Teraz śmiało żartowała i się rozluźniła. No cóż, dla Kutaro było to zmianą na lepsze. Miał wrażenie, jakby zachodził tu jakiś opóźniony proces wychowawczy. Nie chciał brzmieć protekcjonalnie wobec niej, jednak czasem miał wrażenie, że takie działania są prawidłowe. Coś musiało się stać w życiu dziewczyny, że tak się zachowywała. Jakie kroki wcześniej zrobiła? Bądź co bądź intrygowało to Kaigańczyka i chciałby kiedyś poznać wcześniejsze fragmenty jej historii.
- Taa, chyba nie ma co się rozdrabniać, do awansu jeszcze długo i może mi wpadnie do głowy coś dobrego. - Przytaknął na słowa Toshiro. Choć przyjaciel miał oczywiście rację, to Kutaro nie przyjmował aż tak dużej wagi do pseudonimu. Możliwe, że tak samo jak w przypadku kunoichi zakończy się na decyzji przełożonego. Dyskusja o przydomkach była dla niego raczej kolejnym sposobem na przyjemne zajęcie czasu. Takie proste rozmowy były całkiem przyjemnym odbiciem od szarej rzeczywistości ninja.
Kończąc swój wywód Aburame był raczej zadowolony z siebie. Nana również dobrze go przyjęła, a należy pamiętać, że w jej przypadku reakcje mogły być całkiem niespodziewane. Jednak tym razem nie doszło do żadnego wybuchu, tylko przyszło spokojne zrozumienie. Beniuske czasem zastanawiał się czy jego podejście do cyklu natury nie było przez innych postrzegane jak niemal nieludzkie, prymitywne czy zbyt uproszczone. Było to możliwe, lecz ostatecznie żukarz sądził, że takie spojrzenie było czyste i pozbawione fałszu i motywów. Było czystym przedstawieniem faktów, zimnym ale sprawiedliwym.
- Wydaje mi się, że nie zrezygnują z drużyny, która się dogaduje i uzupełnia. - Okularnik bez okularów starał się rozwiać wątpliwości Nany. - Będę musiał spróbować z nimi jakoś skontaktować. Jak wcześniej do was trafili? O ile możesz odpowiedzieć. - Zapytał dwójkę Uchiha. Tym razem już nie próbował sprawdzić granic pieczęci, ale po prostu zastanawiał się jak on również może wejść w kontakt. - Może przyjdzie jakiś kurier z rozkazami dla was? Wtedy mógłbym go podle wykorzystać. - Prychnął na koniec ze złośliwym uśmiechem. Strasznie dużo było tego zachodu z tajnymi organizacjami, skontaktować się z nim to był istny dramat. Całe szczęście, że miał teraz pod ręką dwójkę świeżych adeptów. Nie wiedział co by zrobił, jakby chciał dołączyć na własną rękę. Może powinien zacząć chodzić po górach mordując rozbójników i mówiąc do nich “W imię Feniksów obrócicie się w popiół!”, czy jak to tam leciało. Dalej nie do końca rozumiał ich ostatni przeciwnicy próbowali osiągnąć.
autor: Kutaro
19 gru 2021, o 17:55
Forum: Daishi
Temat: Onsen wysoko w górach
Odpowiedzi: 33
Odsłony: 1619

Re: Onsen wysoko w górach

Decyzja została podjęta zanim się nad nią dobrze zastanowił. Tak, zamierzał dołączyć do Saisei. Powodów było mnóstwo. Chęć brania udziału w czymś istotnym na świecie. Oczyszczanie społeczeństwa ze wszelkich pasożytów. Czy inne szczytne cele, które bądź co bądź trafiały do Kutaro. Były miłą świadomością, że praca shinobi ma jakiś wyższy, szczytny cel. Poza tym nie sądził, że Feniksy puściłyby go ot tak po tym, jak został rekrutem. Stanie na krawędzi noża to najgorsze na co mógł się zdecydować. Wciąż jednak nie były to jedyne motywy. Przyzwyczaił się do towarzystwa dwójki Uchiha i nie zamierzał ich tak szybko opuszczać. Było też w tym wszystkim nieco ludzkiej próżności. W tym momencie był rekrutem, krok za nimi, trzeba było nadgonić. W przeciwnym razie jego duma nie wytrzymałaby zbyt długo takiego stanu.
- Zostanę, zostanę. Z Saiem się nie udało, to będę ja. - Roześmiał się, choć jednocześnie zastanawiał się czy nie było w tym nieco prawdy. - Może powinienem wybrać sobie taki pseudonim. - Powiedział żartem, choć nie był nawet blisko takiego wyboru. Jednak po chwili zaczął się nad tym zastanawiać. Sai było całkiem wygodnym imieniem. Krótkie, praktyczne i łatwe do zapamiętania. Ciekawe jak by Nana zareagowała, jakby się dowiedziała, że nieświadomie wymyśliła przydomek dla Aburame. Warto było spróbować. Zawsze to dodatkowa amunicja do niekończących się przepychanek.
Jednak chwilę później atmosfera się nieco zagęściła. Kto by pomyślał. Okazało się, że poruszenie tematu żuczka, który dosyć szybko zdechł bez zapowiedzi, nie było dobrym pomysłem. Może inaczej. Pomysłem było niezłym, ale nie na żartobliwą rozmowę. Przecież była to sprawa, którą trzeba było wyjaśnić. Benisuke jednak się, aż tak szorstkiego tonu się nie spodziewał. Błąd pochodził głównie z jego postrzegania swoich Kikaichū. Więc kiedy usłyszał na początku informację, że robaczek nie żyje był bliski przytaknięcia, jednak doszedł zaraz do wniosku, że byłoby to nie na miejscu. Rozwiązanie było jedno - wytłumaczenie swojej wizji na zdolności rodziny, więc po tym jak wymienili chlapnięcia wody zaczął wyjaśniać spokojnym tonem.
- Żyją i umierają, jak wszyscy, a Kiki na pewno miała cudowne życie w twoich rękach. - Zawsze było dobrze nieco przysłodzić na start. - Nanuś, mam w sobie setki jeśli nie tysiące Kikaichū. Wszyscy jesteśmy elementami kręgu życia, tylko ich krąg życia jest dosyć krótki. Smucę się gdy umierają w walce, lecz ze starości? Nie. Bo jednocześnie cieszę się kolejnymi pokoleniami. Dając Ci Kiki było to dla mnie jak… - Urwał na chwilę szukając myśli. - O! Jak kosmyk włosów. Poza tym musiałbym żyć w stałej żałobie, a tego raczej bym nie wytrzymał. - Na koniec w końcu wzruszył ramionami. Początek i koniec. Aburamie mieli na swój sposób wyjątkową perspektywę na równowagę w naturze i Kutaro ją przelewał również na sprawy ludzkie. Właśnie dlatego tak bardzo nienawidził wszelkiego rodzaju zbójnictwa. Były to pasożyty. Jednostki, żerujące na pracy innych i jak z pasożytami bywało, należało je po prostu usunąć ze zdrowej tkanki społeczeństwa.
- Kaizen i Kitsune. Ładnie. Mam do was teraz tak mówić? Czy mogę dalej po ludzku? - Zapytał prowokacyjnym żartem dwójkę Uchiha. Nie mógł wytrzymać za długo poważnej atmosfery swojego wykładu. Nic go tak nie bawiło jak drobne złośliwości między przyjaciółmi.
autor: Kutaro
18 gru 2021, o 21:50
Forum: Daishi
Temat: Onsen wysoko w górach
Odpowiedzi: 33
Odsłony: 1619

Re: Onsen wysoko w górach

Kutaro powinien częściej otwierać oczy, gdyż znowu nie zauważył kiedy w okolicy znalazła się taca z jedzeniem i napojami. Miła atmosfera tutaj była naprawdę uspokajająca skoro przestał rejestrować takie rzeczy. Było to dosyć niepokojące, tym bardziej, że dopiero co wrócili z misji i cholera wie czy ktoś nie wpadł na to by ich dodatkowo ścigać. Zawsze istniała taka możliwość, dajmy na to jakiś dodatkowy bandyta, który poszedł za potrzebą i nie zdążył dołączyć do reszty zbójców. Teraz by taki doszedł do wniosku, że przyszedł czas się zemścić i wyskoczyłby wrzeszcząc w stronę trójki ninja. Teraz gdy Kutaro zdał sobie z tego sprawę, nie mógł się tak zupełnie rozluźnić więc ponownie leniwie otworzył oczy. Następnie równie bez przekonania skierował się w stronę jedzenia. Chociaż póki co nie zamierzał ruszać alkoholu, ale przekąski to co innego. Trzeba było przecież uzupełnić siły po walce. On jednak przyjął inne rozwiązanie do problemu jak Nana. Podczas gdy kunoichi wzięła w zjadła jeden kęs, a drugi wzięła w dłoń, Beniuske bezwstydnie zajął miejsce przy tackach z jedzeniem. Był głodny więc co miał się z tym kryć. W ten sposób nie musiał pływać w tę i z powrotem. Mógł tu siedzieć i spokojnie sięgać po kolejne porcje jedzenia.
- Hm? - Odpowiedział na pytanie czarnowłosej gdy podpłynęła nieco bliżej. - Raczej przygotowuje się duchowo do otrzymania go. - Odparł potwierdzając również słowa Toshiro. Jednak skorzystał z okazji by się mu lepiej przyglądnąć. Trzy proste kreski sygnalizujące rangę członka organizacji. Można było powiedzieć, że były całkiem subtelne. Przez chwilę na początku bał się jakiegoś wielkiego ptaka czy czegoś podobnego, co z daleka by oznaczało przynależność. W ten sposób kto wiedział, ten wiedział, a ludzi którzy mieli na ciele symbol cyfry było jak szczurów w porcie. Tym bardziej jak prosty był to znak.
Następnie dziewczyna zaczęła opowiadać, co by robiła z Saiem. Dla Aburame było to zwyczajnie niepraktyczne i niedorzeczne. Więc tylko prychnął w wodę. Jeśli chciała mieć służącego to można było go wynająć, honorarium shinobi raczej na to pozwalało. Nagle jednak coś zwróciło jego uwagę.
- Ej, jak to najlepszy prezent. A Kiki? - Zapytał z udawanym oburzeniem i posłał ręką w stronę zgrabnych pleców Uchihy kilka kropel wody. Teraz gdy udało się przemycić kolejnego owada do torby mógł poruszyć ten temat. Przed dyskusją należało się oczywiście dokładnie przygotować. Choć raczej wiedział, że jest na straconej pozycji. Najprawdopodobniej Nana gdzieś miała resztki poprzedniego robaczka. Chodziło jednak o samą rozrywkę przepychanki słownej, a nie jakieś oszukiwanie.
- Co? Jakie pseudonimy? Nie mówicie mi, że też będę musiał coś sobie wymyślić? - Westchnął w ciężko. Był zadowolony ze swojego imienia i nie widział potrzeby by je ukrywać. - Może pozwolą mi mieć taki sam pseudonim jak imię? - Zastanawiał się głośno. Byłoby to całkiem wygodne. Samo szukanie takich pomysłów było dla niego problematyczne. Wypadało wymyślić coś w miarę sensownego. Wolałby uniknąć jakiś sztampowych aliasów związanych z jego klanem, miejscem zamieszkania i wyglądem. Trzeba było myśleć strategicznie, by nie zdradzić swoich umiejętności przeciwnikowi, ale też praktycznie, by nazwa nie była męcząca dla sojuszników. W najgorszym wypadku zawsze pozostawały kolory, nieco prymitywnie, ale łatwe do zapamiętania i szybkie do wypowiedzenia. Przekleństwo samo cisnęło się na usta. Więcej z tym było zachodu jak rzeczywistej użyteczności. Z drugiej strony, było to raz, a i tak najpewniej przyszłoby mu wciąż używać swojego imienia. Może sam powinien pozwolić się innym nazwać jak Nana? Już raz go na murze ochrzcili imieniem “Wsparcia”. Byłoby to też całkiem zabawne tym bardziej, że preferował właśnie walkę, a nie wspomaganie sojuszników.
Z czasem zdał sobie sprawę, jak łatwo przeszło mu zastanawianie się, czy w ogóle chce dołączyć do Feniksów. Nagle złapał się, że zastanawia się nad pseudonimem. Do czego to doszło?
autor: Kutaro
17 gru 2021, o 21:29
Forum: Sogen
Temat: Miasteczko Sarufutsu
Odpowiedzi: 92
Odsłony: 3872

Re: Miasteczko Sarufutsu

Zwykli ludzie żyjący blisko linii frontu musieli na co dzień zmagać się ze stresem, który był wywołany przez możliwość ataku w każdej chwili. Jeśli nie otwartego ataku to sabotażu albo zamachu. Nawet cywile mogli znaleźć się w polu rażenia notek wybuchowych, technik czy innych pocisków. Poza nieuchronnym zagrożeniem życia, istniała możliwość, że zostaną z dnia na dzień wysiedleni z własnych domów. Powodów na tę kolejną tragedię było wiele. Wojsko mogło potrzebować budynku na magazyn czy szpital polowy, albo mogła nadejść informacja o zbliżającym się oblężeniu. Wtedy miasto było siłą opuszczane przez każdego, kto nie mógł podnieść broni. Przecież były to tylko kolejne gęby do wykarmienia, jeśli ktoś zechciałby zrobić blokadę miasta. Chociaż wielomiesięcznie oblężenia raczej się nie zdarzały, zazwyczaj oznaczały oczekiwanie na odpowiednio potężnego shinobi, który rozbije jedną ze stron. Wciąż jednak lepiej było się pozbyć prostych ludzi niż ryzykować ich śmiercią. Niezależnie jak by nimi pomiatano, dla rodów stanowiły podstawę gospodarki i trzeba było przynajmniej udawać, że się ich względnie respektuje. Nic więc dziwnego, że mieszkańcy nie mieli czasu na świętowanie, które często oznaczało wydatki, a na wojnie nie wiadomo kiedy się skończy i kiedy zacznie ponownie wesoło płynąć pieniądz. Czas więc był głównie spędzany na pilnowaniu własnego interesu.
Zawsze istniały problemy z rozmową ze szpiegami. Mają oni w sobie zmysł podejrzliwości wyszkolony do maksimum. W każdej chwili mogą zapukać do niego strażnicy i go aresztować, a następnie wywiesić na pobliskim drzewie. Gdy Yugen powiedział imię piekarza, który się jeszcze nie zdążył przedstawić, jego ręka drgnęła w kierunku noża do chleba. Całe szczęście, że jego uśmiech był już wymuszony od momentu poczucia zapachu płaszcza, bo teraz na pewno by się taki teraz stał.
- Tak. O co chodzi? - Odpowiedział ostrożnym tonem. Następnie słysząc swoje prawdziwe imię zerknął lekko by sprawdzić czy nóż jest pod ręką. Jednak wciąż do niego nie sięgnął. - A tak, słyszałem, że ma pan odebrać wypieki od znajomego. - Po chwili jego twarz się rozluźniła, a dłoń oddaliła od narzędzia kuchennego. Jednak wciąż jego mowa ciała zdradzała, że w pełni nie ufał Inuzuce. Należało się jednak postawić w jego sytuacji. Jeśli byłby przed nim przedstawiciel Uchiha, to istniała spora szansa, że początek rozmowy przebiegałby dokładnie tak samo. Postanowił więc podawać jak najmniej konkretnych informacji i również wybadać swojego rozmówcę. Przynajmniej do czasu aż otrzyma jakieś konkretne dowody, że ma do czynienia z ninją z Yusetsu.
- W czym mogę pomóc? Głodny? - Urwał na chwilę zmieszany. - Może kąpiel? - Zapytał spoglądając nerwowo na wypieki. Nawet ninja mieli różne pojęcie higieny i tak jak jeden mógł cuchnąć bo dajmy na to siedział w znoszonym, zapoconym płaszczu, to drugi ninja mógł być zupełnie nieświadomy swojej średnio przyjemnej woni i mógł się poczuć oburzony taką propozycją. Z shinobi trzeba było być ostrożnym.
Jeśli Yugen przystał na tą propozycję to został zaprowadzony do drugiej połowy budynku. Tutaj również część była kamienna, a część drewniana. Jednak ta murowana, jednocześnie była tylną ścianą pieca i biło od niej przyjemne ciepło. Na niej znajdowało się kilka sprytnych półek pozwalających na podgrzewanie różnych rzeczy. Na przykład wody. Więc jeśli taka była wola ciemnowłosego to mógł postawić tam balię i przez cieszyć się całkiem ciepłą wodą podczas kąpieli. Dalej było dwoje drzwi, jedne półotwarte prowadziły do małego magazynu, a drugie zapewne były sypialnią. Nie było jednak nigdzie śladu Eichiego. Wróć. Ślad zapachu był, jednak w tym momencie był nieobecny. Po doprowadzeniu się do porządku przez Hao, Ginji zamknął sklep wywieszając tabliczkę "zaraz wracam" i skierował się w stronę Yugena by rozwiać swoje wątpliwości i dalej go sondować do czasu otrzymania zadowalającej pewności na temat jego tożsamości.

Eichi
Szanowny handlarz Kiyoji
"Piekarz"
autor: Kutaro
17 gru 2021, o 20:02
Forum: Przedmioty
Temat: Bard Solidarności
Odpowiedzi: 6
Odsłony: 294

Bard Solidarności

autor: Kutaro
17 gru 2021, o 12:29
Forum: Daishi
Temat: Onsen wysoko w górach
Odpowiedzi: 33
Odsłony: 1619

Re: Onsen wysoko w górach

Organizacje musiały się w jakiś sposób zabezpieczać, samo słowo nie wystarczało. Więc kiedy Nana pokazała Kutaro język, choć na początku pomyślał, że to jedna z jej gierek, dosyć szybko zrozumiał, że rozmowa o sprawach Saisei w jego towarzystwie nie będzie możliwa. Pozostawało więc tylko chwilę poczekać i ponownie ruszyć na misję by stać się pełnoprawnym członkiem. Gdzieś z tyłu głowy, choć nigdy przed sobą by tego nie przyznał, Kutaro miał wrażenie, że przegrywa w jakimś wyścigu. Co prawda żadnej konkurencji nie było, to jednak dwójka była w Saisei, a on był rekrutem. Trzeba było to zmienić. Samo w sobie zaskakujące było, że o ile sam był sceptyczny do samego stowarzyszenia, to gdy dołączyli do niego przyjaciele, nagle zapragnął też stać się jego członkiem. Zdawał sobie sprawę, że będzie to wycieczka w jedną stronę, gdy stanie się jednym z Feniksów, do końca życia będzie naznaczony. Nawet jakby z jakiś nieznanych przyczyn współpraca się urwała, to istniała szansa, że gdy stary Benisuke będzie sobie grzał kości przy kominku, nagle zapuka do jego drzwi pan z Feniksów z wezwaniem. No cóż, była to transakcja wiązana, pocieszające było to, że przynajmniej cele mieli słuszne.
Po krótkiej podróży przez góry Daishi natrafili na mały, ale przytulny i zadbany onsen. Podchodząc do niego Kutaro wsparł się pod boki i spojrzał na niego krytycznym okiem. W końcu zadowolony wypuścił powietrze i z półuśmiechem ruszył do wejścia. Po uzupełnieniu podstawowych formalności jak zostawienie swoich rzeczy i wymiana kilku uprzejmości z właścicielami mógł się w końcu skierować do miejsca, o które chodziło - do gorących źródeł. Oczywiście należało przejść wcześniej przez przebieralnie, gdzie zostawił większość swoich ubrań i przepasał się białym ręcznikiem. Zostawił w szatni również okulary, bo przecież i tak by zaparowały i utrudniały jakąkolwiek widoczność. Następnie wyminął zgrabnie Toshiro, który zapragnął stanąć na środku by się chwilę pocieszyć zimnym powietrzem. Tak w ogóle to jak można było się nim cieszyć. Może tutaj w Daishi mieli nieco cieplej jak w Kaigan i jak zimno było całkiem przyjemne. Jednak Kutaro pamiętał lodowate zimy południa, które nie były przyjemnym, pobudzającym chłodem, tylko bezwzględnym mrozem wybijającym każdy kawałek ciepła z człowieka. Aburame w kwestiach temperatury szanował ciepło i szybko pozbywając się ręcznika wślizgnął się w ciepłą wodę.
Tak, to było coś czego potrzebował. Gorące fale odbierały zmęczenie delikatnie opływając ciało. Na bogów to było życie. Jakby tak tylko można było tu siedzieć moknąć i nic nie robić. Po jakimś czasie pewnie by się mu znudziło, przecież Kutaro by nie wytrzymał za długo w jednym miejscu, ale póki co przeżywał niebiańskie chwile. Przymknął lekko oczy i przestał zwracać uwagę na wszystko co się działo dookoła. Ważna były tylko woda, ciepło i krawędź zbiornika pod karkiem. W końcu jego błogostan przerwało pytanie Nany. Zaraz. Kiedy ona w ogóle tu weszła. Kutaro nawet tego nie zarejestrował.
- I co byś z nim zrobiła? - Zapytał głosem tym tonem, jakim mówi ktoś, kto jest zawinięty w trzy koce i jest mu tam cudownie dobrze. - Takiego to trzeba karmić, wychodzić z nim… zastanawiać kiedy wbije nóż w plecy. Na postronku za domem byś go trzymała?- Wyliczał po kolei kolejne powody. - Tak w ogóle to miał on na imię Sai? Wyglądał na Hyugasa, ale imienia nie złapałem. - Otworzył w końcu lekko oczy przyglądając się okolicy. Okolica była całkiem ładna i po drugiej stronie basenu. Wojownik nagle zwrócił uwagę, na tatuaż na ramieniu i odwrócił się powoli głową w stronę Nishiyamy by też sprawdzić, czy on taki ma. Na koniec spojrzał na swój bark. Też go takie coś czeka?
- Właściwie to ściganie po lasach takich jeleni, tylko dlatego, że powiedzieli Han i zaczęli palić wioski nie jest takie złe. - Mruknął pod nosem. Doskonale zdawał sobie sprawę, że cholera wie co jego towarzysze mogą powiedzieć z paskowanymi prezentami od Saisei. Może był to moment złośliwości, ale z drugiej strony, raczej o ostatnich kilku dniach mogą mówić, to nie są jakieś wielkie tajemnice.
autor: Kutaro
16 gru 2021, o 15:52
Forum: Brakujące techniki
Temat: Isshi Tōjin
Odpowiedzi: 25
Odsłony: 1903

Re: Isshi Tōjin

Nazwa
Isshi Tōjin
Ranga
C
Pieczęci
Ptak → Wąż → pół-Szczur (utrzymanie)
Zasięg
5 metrów
Koszt
E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4% (1/2 na turę)
Dodatkowe Każda dodatkowa osoba zwiększa próg siły potrzebny do opuszczenia bariery o 40
Opis Po złożeniu pieczęci wokół celu tworzone jest kilka kręgów z czarnych znaków. W ten sposób utworzona jest bariera która uniemożliwia przeciwnikowi opuszczenie środkowego okręgu o średnicy około 2m. Z pułapki można się jednak wydostać za pomocą prymitywnej tężyzny fizycznej. Nie jest to jednak zbyt łatwe - potrzebna jest do tego Siła o wartości co najmniej 80. Technikę można wykonać w kilka osób zwiększając trudność opuszczenia bariery.
Dodałem że koszt jest na turę, oraz obniżyłem siłę bazową do 80.
Jak na moje pasuje to bardziej do Ninjutsu jak Fuinjutsu, gdyż tam jest większość różnych barier.
Ewentualnie cała technika do wywalenia, bo jej faktyczna użyteczność może być ograniczona. Decydujcie.

Wyszukiwanie zaawansowane