Znaleziono 3919 wyników
Wyszukiwanie zaawansowane
autor: Ichirou
dzisiaj, o 09:40
Forum: Pomysły
Temat: Hiramekarei
Odpowiedzi: 5
Odsłony: 197
Nazwa Hiramekarei
Typ Ostrze długie
Styl Chanbara
Rozmiary Długość ostrza 120 cm Długość rękojeści 20 cm Objętość 160
Właściciel
Opis Wykonany z bardzo wytrzymałego metalu, z wyglądu miecz ten przypomina flądrę - nie tylko ma nietypowy kształt, ale też dwa otwory w górnej części ostrza. Poza parą "oczu" jest też para rękojeści - Hiramekarei jest bowiem dwoma mieczami scalonymi w jeden, stąd jego druga nazwa: Bliźniaczy Miecz. W swojej podstawowe, "uśpionej" formie nie przedstawia wielkich atutów bojowych - duży, mało mający wspólnego z typowymi ostrzami - nawet jego krawędzie są obłe. Dlatego uderzając nim bez aktywacji trzeba nastawić się na rany miażdżone i obuchowe, a nie cięte. W tej formie najczęściej ukryty jest pod bandażami.
Właściwości Hiramekarei Kaihō - po wymówieniu tej komendy i użyciu chakry szermierz aktywuje Hiramekarei. Bandaże się rozwijają, a ostrze zostaje otoczone chakrą zyskując tym samym na ostrości standardowej broni. Jest to jednak dopiero początek możliwości tego miecza, choć kolejne modyfikacje niosą ze sobą dalsze koszta. Możliwości dostosowywania broni do sytuacji są naprawdę olbrzymie - od wprowadzenia niewielkich zmian, przez rozerwanie Hiramekarei na dwa osobne ostrza, po wytworzenie olbrzymich broni zdolnych zniszczyć wroga jednym ciosem. Jakby tego było mało, użytkownik może wydłużyć swoją broń na znaczny dystans - działa to tylko przez chwilę, ale taka niespodzianka często wystarczy do zakończenia pojedynku. Trzeba pamiętać, że ostrze dopiero po aktywacji staje się ostre, a wytwarzane energią modyfikacje nie wpływają na obciążenie szermierza (gigantyczny młot nie podniesie wymogu siły o 150 punktów).
Atak dużą formą niesie ze sobą znacznie większą siłę niż przy poprzednich formach. Ostrość zaliczana jest do chakra flow rangi A - Siła techniki 180 lub Siła użytkownika wyższa o 40 punktów (stosowana wersja korzystniejsza dla użytkownika).
Koszt Aktywacja C: 7% | B: 5% | A: 3% | S: 2% | S+: 1%
Koszt Drobne zmiany na powierzchni ostrza np. zęby piły C: 7% | B: 5% | A: 3% | S: 2% | S+: 1%
Koszt Rozdzielenie Hiramekarei na dwie bronie C: 15% | B: 10% | A: 8% | S: 4% | S+: 2%
Koszt Wytworzenie olbrzymiej broni np. młot lub miecz D: 45% | C: 35% | B: 25% | A: 15% | S: 10% | S+: 5% (1/2 na turę)
Koszt Wydłużenie jednego ataku do dwudziestu metrów D: 45% | C: 35% | B: 25% | A: 15% | S: 10% | S+: 5%
Wymagania Uniesienie 20 siły Poprawne użycie 65 siły
Zdobycie Wyprawa rangi A
autor: Ichirou
wczoraj, o 10:45
Forum: Pomysły
Temat: Hiramekarei
Odpowiedzi: 5
Odsłony: 197
Dałem koszt na turę za chakra flow i otabelkowałem koszty.
Nazwa Hiramekarei
Typ Ostrze długie
Styl Chanbara
Rozmiary Długość ostrza 120 cm Długość rękojeści 20 cm Objętość 160
Właściciel
Opis Wykonany z bardzo wytrzymałego metalu, z wyglądu miecz ten przypomina flądrę - nie tylko ma nietypowy kształt, ale też dwa otwory w górnej części ostrza. Poza parą "oczu" jest też para rękojeści - Hiramekarei jest bowiem dwoma mieczami scalonymi w jeden, stąd jego druga nazwa: Bliźniaczy Miecz. W swojej podstawowe, "uśpionej" formie nie przedstawia wielkich atutów bojowych - duży, mało mający wspólnego z typowymi ostrzami - nawet jego krawędzie są obłe. Dlatego uderzając nim bez aktywacji trzeba nastawić się na rany miażdżone i obuchowe, a nie cięte. W tej formie najczęściej ukryty jest pod bandażami.
Właściwości Hiramekarei Kaihō - po wymówieniu tej komendy i użyciu chakry szermierz aktywuje Hiramekarei. Bandaże się rozwijają, a ostrze zostaje otoczone chakrą zyskując tym samym na ostrości standardowej broni. Jest to jednak dopiero początek możliwości tego miecza, choć kolejne modyfikacje niosą ze sobą dalsze koszta. Możliwości dostosowywania broni do sytuacji są naprawdę olbrzymie - od wprowadzenia niewielkich zmian, przez rozerwanie Hiramekarei na dwa osobne ostrza, po wytworzenie olbrzymich broni zdolnych zniszczyć wroga jednym ciosem. Jakby tego było mało, użytkownik może wydłużyć swoją broń na znaczny dystans - działa to tylko przez chwilę, ale taka niespodzianka często wystarczy do zakończenia pojedynku. Trzeba pamiętać, że ostrze dopiero po aktywacji staje się ostre, a wytwarzane energią modyfikacje nie wpływają na obciążenie szermierza (gigantyczny młot nie podniesie wymogu siły o 150 punktów).
Atak dużą formą niesie ze sobą znacznie większą siłę niż przy poprzednich formach. Ostrość zaliczana jest do chakra flow rangi A - Siła techniki 180 lub Siła użytkownika wyższa o 40 punktów (stosowana wersja korzystniejsza dla użytkownika).
Koszt Aktywacja C: 7% | B: 5% | A: 3% | S: 2% | S+: 1%
Koszt Drobne zmiany na powierzchni ostrza np. zęby piły C: 7% | B: 5% | A: 3% | S: 2% | S+: 1%
Koszt Rozdzielenie Hiramekarei na dwie bronie C: 15% | B: 10% | A: 8% | S: 4% | S+: 2%
Koszt Wytworzenie olbrzymiej broni np. młot - ten sam koszt za dwie rozdzielone bronie D: 45% | C: 35% | B: 25% | A: 15% | S: 10% | S+: 5% (1/2 na turę)
Koszt Wydłużenie jednego ataku do dwudziestu metrów D: 45% | C: 35% | B: 25% | A: 15% | S: 10% | S+: 5%
Wymagania Uniesienie 20 siły Poprawne użycie 65 siły
Zdobycie Wyprawa rangi A
autor: Ichirou
12 kwie 2024, o 13:40
Forum: Atsui
Temat: Wioska przy rzece Asahi
Odpowiedzi: 157
Odsłony: 8157
Trudno było ocenić, na ile młodzian swoją osoba podpasował Seininowi, ale nie dało się odmówić mu tego, że był pojętny i znał się na swoim fachu. Nie można było mu też odmówić oddania sprawy - jednak rzucenie się na ostrzał celem ochrony swojego zwierzchnika była aktem godnym uznania. W lot załapał sedno sprawy, która została mu przekazana, więc starszemu Sabaku nie pozostało nic innego jak tylko kiwnąć głową i potwierdzić.
- Tak, sypniemy na to trochę z naszego budżetu. O tę wioskę należy dbać - oznajmił niedługo przed tym, jak ich drogi miały się rozejść. Owszem, wolał teraz pobyć sam, jednak nie powierzył mu zadania jedynie dla samego faktu pozbycia się go. Po prostu na miejscu był potrzebny ktoś, kto w odpowiedni sposób zajmie się szkodami - nie tylko tymi w ludzkimi i materialnymi, co przede wszystkimi tymi w nastrojach społeczności.
- Zadbaj o wszystko. I... dzięki, tylko następnym razem może nie zasłaniaj mnie swoją piersią. Obstawiam, że mam trochę twardszą skórę - powiedział na koniec, zdobywając się nawet na pewną dozę życzliwości i jednocześnie żartu, co do tej pory nie było aż tak częstym zjawiskiem. Mimo wszystko chłopakowi należało się jakieś dobre słowo - nawet nie z samej wdzięczności, co dla samego zadbania o jego morale. Seinin zaczynał zdawać sobie sprawę, że niestety musi czasem traktować ludzi po prostu dobrze, tak żeby nie zrazić ich za nadto swoją osobą.
A potem ruszył dalej, marząc o tym, by ta cała eskapada po całym rejonie w końcu dobiegła końca. Najlepsze trunki czy przekąski nie zatuszowały zepsutego smaku po feralnym święcie w jego wiosce. Jadł mniej niż na samym początku. Często wracał myślami do próby zamachu, próbując rozwikłać, kto za niego odpowiadał. Niestety bez skutku.
Prawdę mówiąc, nie spodziewał się, że znowu pojawi się tamten łucznik i sam z siebie wszystko mu wyśpiewa. Po paru dniach już brał niemal za pewnik, że został najzwyczajniej w świecie wykiwany, co swoją droga dodatkowo psuło mu humor. Kiedy więc tajemniczy osobnik przeciął mu znowu drogę, z początku nie był pewien, co tak właściwie powinien zrobić. Owszem, w pierwszej chwili chciał momentalnie rzucić się na niego i dokończyć to, czego nie zrobił wcześniej, ale zdawał sobie sprawę, że tamten na pewno przygotował się na to spotkanie i na pewno posiada przygotowane znaki do błyskawicznej ucieczki, gdyby rozmowa przebiegła w mniej kulturalny sposób.
- Sądziłem, że się już nie pojawisz - odpowiedział zgodnie z prawdą, a potem zaintrygowany przyjął podarunek, który - jak miał nadzieję - nie był po prostu jednym wielkim żartem, zwojem z namalowanym kutasem lub inną durna rzeczą.
- Coś mi świta - odparł, gdy wspominany został rzekomy zleceniodawca. Coś to jednak było zbyt mało. O osobie, która rozplanowała taka intrygę, należało wiedzieć więcej. Najważniejsze, że Ichirou wiedział teraz, w którym kierunku ruszyć dalej tropem.
Kiedy usłyszał o Ryuzaku, zacisnął usta w cienką linię i zmarszczył czoło. Jakoś przeczuwał, że w to wszystko wmieszana musi być jakaś rodzinka kupiecka. Kupcy od pewnego czasu zaczęli bardziej mieszać w polityce niż do tej pory.
Ze strony łucznika mimo wszystko padło więcej informacji, niż mógł się spodziewać. Miał nazwiska, nakreśloną sytuację, no i zwój tej niesamowitej techniki. Idealny moment, żeby wreszcie przejść do ataku. Ale czy na pewno?
- Działasz w pojedynkę? Reprezentujesz jakąś grupę? Aaa, no i właśnie, na ile wyceniłeś moją głowę? - jednak zapytał zamiast puszczać na niego piach. Oj, kusiło, kusiło, by wysypać teraz trochę piaseczku z grudy, tylko pytanie, czy nie wygłupiły się tylko tą akcją? Prawdopodobnie każdy podejrzany ruch zakończyłby się zniknięciem rozmówcy, który na swój sposób wydawał się być coraz bardziej intrygujący.
- Kira, zapamiętam sobie. Lepiej nie przyjmuj na mnie kolejnego zlecenia, bo drugim razem nie będziesz miał karty przetargowej. Muszę się zastanowić, kogo traktować jako wroga, więc może w tej chwili nie wykorzystuj za nadto mojej gościnności... - zasugerował, dając mu tym samym szansę, bo w każdym momencie mógł się rozmyślić.
autor: Ichirou
12 kwie 2024, o 11:25
Forum: Atsui
Temat: Wioska przy rzece Asahi
Odpowiedzi: 157
Odsłony: 8157
Aż szkoda było nie spróbować najprostszej i najszybszej drogi, jednak - jak mimo wszystko można było przewidywać - droga ta prowadziła do nikąd. Mężczyzna twierdził, że nie ma zwoju przy sobie i Ichirou wierzył w te deklarację, ponieważ ich obecna pogawędka nie była zwykłą rozmową, lecz swego rodzaju fortelem opartym na chakrze. Seinin westchnął więc ciężko, niezbyt zachwycony z przebiegu sytuacji. Prawdę mówiąc, najchętniej zakończyłby żywot łucznika już chwilę temu, jednak chciał wyciągnąć od niego tę cholerną technikę. Chciał, żeby ten feralny dzień miał chociaż jeden wyraźny pozytyw, który chociaż trochę przyćmi straty, jakie poniosła wioska przy rzece Asahi.
- No dobra, niech będzie - odparł, chociaż propozycja mu się kompletnie nie podobała. Co prawda w tym momencie ze względu na podtrzymywane jutsu nie można było spodziewać się w tym wszystkim kłamstwa i fortelu, ale sam fakt wypuszczania wroga wolno był mu wielce nie w smak.
A potem tamten zniknął, co wydarzyłoby się pewnie bez względu na umowę. Skoro miał gdzieś jeszcze przygotowaną pieczęć do teleportacji, to oczywiste było, że prędzej lub później z niej skorzysta. Rzadko kiedy dochodziło do takich sytuacji, ale w tym momencie Ichirou był... skołowany. Kompletnie nie wiedział, czy dobrze zrobił, dobijając targu, dając jednocześnie czas rywalowi na ucieczkę. Mógł go po prostu dobić w korzystnej sytuacji, mieć sprawę porachunków załatwioną, a kwestię zwoju zostawić na później, bo do wydobycia informacji ze zwłok mógł ściągnąć Misae.
Zamiast tego pozostał z niczym. Bez wymierzonej kary na zamachowcu, bez wiedzy o zleceniodawcy, bez techniki łucznika, jedynie ze słowną umową, która - nie ma się co oszukiwać - była raczej gówno warta.
Z grymasem nie zadowolenia przeniósł wzrok na swojego pomagiera, który zdążył się wylizać z ran i właśnie dołączył do niego.
- W porządku - odpowiedział oschle, omiatając wzrokiem zniszczoną budowlę. Jego koci sojusznicy mieli jeszcze pozostać i doleczyć tych, którzy potrzebowali pomocy. Wysłuchał w międzyczasie słów otuchy młokosa. Nie był pewien, czy jego słowa oddają stan faktyczny, czy to jedynie kurtuazja. Wiedział jednak, że nie może po prostu zostawić tego wszystkiego ot tak sobie.
- Zajmiesz się później tutejszymi stratami. To będzie twoje pierwsze zadanie. Dopilnujesz pochówku zmarłych i okażesz ich rodzinom moje wsparcie. Dopilnujesz odbudowy budynków. Przy tym rozpuścisz lokalnie wieści, że dokonano próby zamachu na całą wioskę i moja osobę, że budynki zostały wyłożone ładunkami wybuchowymi, a to wszystko zostało opłacone górą złota przez wrogów klanu. Wrogów, którym nie w smak jest to, że Sabaku rosną w potęgę. Wyłożysz im, że musza być zjednoczeni, że siłą wspólnoty odeprzemy wszelkie zagrożenia - skończył, przyglądając się czujnie Shiraiowi, by upewnić się, że zrozumiał polecenie.
A potem spojrzał w niebo, mrużąc przy tym oczy przez słońce, które hulało swoim blaskiem i żarem jak zawsze na pustyni.
- Może uda się obrócić to wszystko w dobrym kierunku - podsumował, reflektując się nad tym, że świadomość o czyhającym zagrożeniu z zewnątrz powinna być na swój sposób jednocząca dla pospólstwa. Kto, jeśli nie władający nimi klan będzie ich obrońcą?
- Jak powóz? Ruszajmy niebawem - zalecił jakiś czas później do młodziana. Był już zmęczony politycznymi wojażami. Całe szczęście, że dzisiejsza uroczystość była tą ostatnią. Szkoda tylko, że skończyła sie mała katastrofą.
Ruszył zatem dalszą trasę, o ile nie było już innych spraw do załatwienia.
autor: Ichirou
9 kwie 2024, o 22:24
Forum: Atsui
Temat: Wioska przy rzece Asahi
Odpowiedzi: 157
Odsłony: 8157
Co się stało, to się nie odstanie. Biegu wydarzeń nie dało się już zmienić. Należało przyjąć sytuację taką, jaką teraz była i w związku z nią podejmować kolejne działania, minimalizować straty, ratować tych, którzy byli jeszcze do odratowania. Triumf w tej walce pozostawił gorycz w ustach Seinina i było mu daleko do jakiegokolwiek poczucia satysfakcji. Nie można jednak było mówić, że żałował podjętej decyzji, bo gdyby tak było, to oznaczałoby istnienie innego, lepszego sposobu. A takiego nie dostrzegł, nawet po fakcie, kiedy miał więcej czasu do namysłu.
Rozpoczął akcje ratunkową. Odgrzebał część gruzów, przywołał sojuszników, którzy od razu ruszyli na pomoc rannym. Wtedy mógł wreszcie zainteresować się wrogiem, który jeszcze dychał. Miał go teraz przy sobie i zmusił do wyjaśnień.
– Mitsuhide Akechi… – powtórzył usłyszane imię, by trwalej zapisać je w swej pamięci. Na wspomnianego kupca – bez względu, czy pionka lub nie – właśnie zapadł wyrok. Tak samo zresztą jak i pozostałych zamieszanych w nieudany zamach.
– Napsułeś mi sporo krwi – mruknął na pewnego rodzaju kurtuazję swojego rywala. Być może, gdyby miał duszę wojownika, dla którego najważniejsza jest honorowa walka, oddałby teraz szacunek przeciwnikowi. Ale tak nie było. W jego sercu wciąż płonęła złość. Złość na sam atak, na zepsucie tego święta, na wszystkie konsekwencje tej batalii, które teraz były widoczne jak na dłoni.
Już miał zgnieść pojmanego, ale w tym momencie ten wygadał się o swojej zdolności, a nawet wyszedł z propozycją nauki prawdopodobnie najbardziej wkurwiającej techniki na świecie shinobi, bo tak ją teraz właśnie odbierał.
– Hmm… – zaczął jakże elokwentnie, zaintrygowany ofertą, która przynajmniej w jakimś stopniu mogłaby wynagrodzić dzisiejsze wydarzenia. – Jak mam ci zaufać? Masz zwój przy sobie? Gdzie? – zapytał z nieukrywaną podejrzliwością, by to łucznik w tym zestawieniu musiał się starać o przehandlowanie swojego życia. Ichirou w żadnym wypadku nie zamierzał sprawiać wrażenia na osobę, której bardziej zależało.
Co istotne, choć rozmowa na swój sposób wydawała się swobodna, to Sabaku wcale nie zaprzestał kontaktu z mężczyzną i podtrzymywania techniki, która zachęcała do rozwinięcia języka. Zależało mu na tym, by tamten się wygadał co do lokalizacji zwoju. Tak, chciał posiąść omawiane jutsu, a do tego potrzebował przede wszystkim zwoju, niekoniecznie schwytanego osobnika. Że niby puścić go wolno? Ichirou jakoś sobie tego nie wobrażał.
autor: Ichirou
8 kwie 2024, o 21:40
Forum: Atsui
Temat: Wioska przy rzece Asahi
Odpowiedzi: 157
Odsłony: 8157
Seinin, pędzący naprzód z rosnącą furią i ulatującą siłą natury, sięgnął po jedno z najbardziej imponujących jutsu, jakie kiedykolwiek zastosował. Nie miał luksusu czasu - musiał zakończyć pojedynek natychmiast, unicestwiając każdy punkt oporu stawiany przez łucznika. Wbrew wszelkim oczekiwaniom, przywołał do istnienia cztery monumentalne bramy Tori, które z impetem siały zniszczenie.
Lecz każda moc rodzi konsekwencje. Działania Ichirou spowodowały straty nie tylko w infrastrukturze - co w sumie można było przewidzieć - ale także wśród mieszkańców. Nawet w dzień obchodów niektórzy ludzie nieustannie załatwiali swoje sprawy w zniszczonym gmachu. Nawet walki toczące się nad ich głowami od dłuższego czasu nie zniechęciły ich do tego. Mogłoby się wydawać, że sami są sobie winni, ale nawet Asahi, niewygodny w przyznawaniu się do błędów, nie potrafiłby zgodzić się z takim wnioskiem.
Kierując się teraz, by pomóc pogrzebanych pod gruzami, analizował całą sytuację. Po pierwsze, budynki były już wcześniej zaminowane, więc i tak ich los był przesądzony. Po drugie, sam zamachowiec był groźnym przeciwnikiem, a jego atak mógłby się skończyć o wiele gorzej. Nie tylko dla wioski i jej mieszkańców, ale także dla przyszłego lidera klanu Sabaku. Zastosowanie bram Tori nie było kaprysem, lecz koniecznością. Tak to sobie właśnie tłumaczył, zagłuszając ewentualne wyrzuty sumienia.
Jego przeciwnik nie był zwykłym najemnikiem. Nieprzypadkowo Seinin musiał sięgnąć po skrajne środki. Im bardziej zastanawiał się nad tym, tym bardziej docierało do niego, że potyczka z łucznikiem była jedną z najbardziej wymagających w jego życiu. A przecież stawiał czoła ogoniastym bestiom czy nawet samemu Antykreatorowi. Gdyby zlecenie było wymierzone w lidera jakiegokolwiek innego klanu, finał mógłby być zupełnie inny.
Kto tak bardzo nie życzył sobie nowego przywództwa Sabaku, żeby zmusić go do konfrontacji z jednym z najlepszych płatnych morderców na kontynencie? Jakie jutsu był w stanie tak skutecznie wykorzystać zamachowiec?
Pełen pytań bez odpowiedzi, ruszył na ratunek mieszkańcom. Gdy dotarł na miejsce, natychmiast zabrał się do usuwania gruzu, korzystając z piaskowych łap. Wzmacniając się zastrzykiem energii z pigułki żywnościowej, wezwał czwórkę kotów-sprzymierzeńców: Fuku, Yuko, Kyo oraz Kinoyoru.
– Pomóżcie rannym, proszę – powiedział do nich, wskazując na poszkodowanych, których mieli leczyć medycznymi jutsu. Kinoyoru dodatkowo miała pomóc w odnalezieniu pozostałych cywilów, którzy mogli być jeszcze pogrzebani pod gruzami.
Gdy akcja ratunkowa ruszyła pełną parą, Ichirou przyciągnął do siebie schwytanego wroga. Chociaż pokusa zemsty była wielka, postanowił najpierw wyciągnąć od niego informacje. Położył dłoń na jego głowie i zmusił do odpowiedzi.
– Kto zlecił zamach na mnie? Czym jest technika, dzięki której się przemieszczałeś?
autor: Ichirou
4 kwie 2024, o 00:03
Forum: Atsui
Temat: Wioska przy rzece Asahi
Odpowiedzi: 157
Odsłony: 8157
Plan wydawał się być dobry. Wszystko wskazywało na to, że Ichirou znalazł sposób na poradzenie sobie z tajemniczą, czasoprzestrzenną zdolnością rywala. Pozostała jednak realizacja tegoż planu, która mimo wszystko wciąż była odrobinę po omacku.
Najważniejsze, że zdobył informacje na temat pozostałych stanowisk przygotowanych przez wrogów. Kiedy więc pojmany stracił swoją przydatność, to w kolejnej sekundzie stracił również i życie. Sabaku nie zająknął się przy tym ani trochę – ta egzekucja nie wiązała się bowiem z żadnym moralnym dylematem.
Najgorsze było szukanie tego pieprzonego źródła mocy rywala. Kompletna dewastacja kryjówki może była widowiskowa, ale nie dawała satysfakcji, jakiej można było się spodziewać. Symbole pieczęci na dnie skrzyni okazały się jedyną poszlaką, więc bohater pustyni rozsadził pojemnik w drobny mak za pomocą notki wybuchowej, upewniając się, że cokolwiek tam było nabazgrane to przestało już istnieć.
Koty wyruszyły czynić podobnie na wzór powiernika paktu, z kolei ten skierował się na wroga.
Niestety, teleportacja nie była jedyną upierdliwością ze strony łucznika. Posiadał on jeszcze te przeklęte, szkarłatne oczy, za pomocą których mógł wypatrzyć z daleka działania Seinina i zawczasu zorientować się, co takiego ten planuje.
Zanim summony zrealizowały powierzone im zdania, łucznik zaczął przeskakiwać między punktami jak pojebany. Ichirou mógł śledzić rozwój sytuacji nie tyle oczami, co przede wszystkim swoim szóstym zmysłem. Poczuł mignięcie wrogiej chakry w okolicy Seigo, najsilniejszego z trójki kotów, po czym błyskawicznie zneutralizował kota, odsyłając go do jego krainy.
Przyszły lider klanu zdał sobie w tym momencie sprawę, że sojusznikom prawdopodobnie nie da się dopiąć swego, że prawdopodobnie zostaną zaraz pokonane jak ich krewniak. Tak wielkie poświęcenia nie miały sensu, nie były tego warte. O ile było to możliwe, Ichirou odesłał kolejno pozostałą dwójkę, gdy tylko łucznik znalazł się przy nich. Zresztą, tamte też posiadały przecież swoje zwierzęce instynkty przetrwania – w skrajnej sytuacji same wróciły z powrotem do Neko no Tani.
– A chciałem tego uniknąć. Sam się o to prosiłeś – warknął pod nosem, kipiąc niezadowoleniem i irytacją. Wiedział, że kończy mu się czas przepełnienia mocą natury i nie zdąży w jej trakcie zniszczyć wszystkich pozostałych czterech punktów swojego rywala. Nie zamierzał się dłużej bawić, zdejmować kryjówkę po kryjówce.
Wykonał coś, czego w prawdziwej potyczce nie miał okazji. Czego do ostatniego momentu teraz nie wykonywał, chcąc uniknąć nadmiernych zniszczeń w okolicznej zabudowie. Ale skoro pozycje strzeleckie były wyłożone ładunkami wybuchowymi, to i tak wiele to nie zmieniało, a cierpliwość Seinina właśnie się skończyła.
Z dużą agresją klasnął w dłonie.
– Senpo: Myojinmon – wypowiedział na głos, przywołując cztery olbrzymie bramy Tori, po jednej na każdy pozostałą z czterech aktywnych kryjówek. Atakując każdą osobno i po kolei wróg byłby nieuchwytny aż do pozostania ostatniej, jednak demolując wszystkie naraz tamten nie miał szans na ucieczkę. Niech sobie skacze między nimi, niech się teleportuje ile chce. W ten sposób wybierze sobie co najwyżej swój grób.
W momencie totalnej, przygważdżającej destrukcji skupił się na sensorze, by wyczuć, w którym miejscu znajdował się oponent w tej chwili. Popędził natychmiast w tamtym kierunku, wypuszczając przez siebie piaskowe łapy, które miały dopaść cel, który – jak miał nadzieję – znajdował się teraz pod gruzami, by wygrzebać ciało i dokończyć dzieła, jeżeli tamten jeszcze dychał.
autor: Ichirou
3 kwie 2024, o 00:04
Forum: Atsui
Temat: Wioska przy rzece Asahi
Odpowiedzi: 157
Odsłony: 8157
Przeprowadził sprawne przesłuchanie, wobec którego schwytany osobnik nie miał zbyt wiele swobody – nie tylko w kontekście skrępowanego ciała, ale również możliwości uniknięcia odpowiedzi. Ichirou zmusił bowiem mężczyznę nie tyle fizycznie, co psychicznie do rozwinięcia swojego języka. Wreszcie więc padły jakieś informacje, które przynajmniej w pewnym stopniu rozjaśniły sytuację. Najważniejsze z faktów pozostawały jednak dalej tajemnicą – kto był zleceniodawcą próby zamachu i w jaki konkretny sposób działała technika strzelca, pozwalająca na błyskawiczną zmianę położenia.
Przynajmniej jedną z tych rzeczy mógł doprecyzować.
– Gdzie przygotowaliście pozostałe stanowiska? – zadał ostatnie pytanie, prawdopodobnie najbardziej kluczowe w aktualnej potyczce. A potem, jeżeli otrzymał satysfakcjonującą odpowiedź, po prostu zgniótł pojmanego piaskowym łapskiem. Nie było ani miejsca, ani tym bardziej nastroju u bohatera na jakąkolwiek litość.
W międzyczasie wyczuł lokalizację swojego głównego rywala. A potem znowu, tyle że w innym miejscu – z pierwotnej kryjówki, z której rozpoczął natarcie. Złą wiadomością było to, że skurczysyn jakimś sposobem wyrwał się z działania ostatniej techniki. Dobrą to, że przez ten moment Sabaku poznał trzecie z pięciu stanowisk, choć w tym momencie bardzo możliwe, że poznał od przesłuchiwanego już wszystkie.
Łucznik kontynuował swoje działania, zbierając wokół siebie towarzysto klonów i chmarę mgły. Tylko... co z tego? Ichirou zamierzał go dopaść, to fakt, tylko że teraz zdawał sobie sprawę z umiejętności tamtego i nie widział większego sensu z rozpoczynaniu takiej samej szarży jak poprzednie, bo finał byłby taki sam.
Irytację i złość postanowił przekierować w pierwszej kolejności na stanowiska przeciwnika. Jeżeli uniemożliwi mu dalsze przemykanie między punktami, dopadnięcie go powinno być już o wiele bardziej realne, a może i nawet proste.
Seinin miał jednak mało czasu, musiał się sprężać, dlatego sprowadził sobie pomoc, przywołując za pomocą kuchiyose, nie jednego, a trójkę kotów. Zaraz obok powiernika paktu mieli pojawić się Seigo, Matsumichi oraz Kyo – wszystkie trzy kocury o sylwetce zbliżonej do ludzkiej.
- Trzeba rozpiździć pozostałe kryjówki jednego skurwiela. Jakimś sposobem coś w nich zostawił, że potrafi się między nimi błyskawicznie przemieszczać. Jak nic nie znajdziecie, rozwalcie te stanowiska w drobny mak. Zniszczcie też amunicję – zalecił kompanom, w tym czasie aktywnie przeszukując pobliską przestrzeń w poszukiwaniu właśnie tego, o czym mówił. Przejrzał skrzynie, kołczany, pozostały dobytek najemników w poszukiwaniu czegoś konkretnego , choć sam nie był jeszcze pewien czego. Być może sensor był w stanie pomóc mu coś wyczuć, ale tego nie był pewien. Tak czy inaczej, przy znalezieniu czegoś wyglądającego na źródło zdolności łucznika, zniszczył je za pomocą piaskowych szponów lub notką wybuchowej w zależności od materiału. W innym przypadku rozwalił wszystko wokół za pomocą pary olbrzymich łap, dając upust złości.
– Ruszajcie – wydał rozkaz pozostałym, wskazując im pozostałe lokalizacje niezajętych stanowisk strzelca. Miały odwzorować to samo co powiernik paktu – w pierwszej kolejności zlikwidować źródło przeklętej mocy, a w drugiej zdemolować całą kryjówkę, pozbawiając tym samym wroga dalszej amunicji do walki.
Sam natomiast ruszył na łucznika, ale wolniej i ostrożniej. Tak naprawdę nie miał zamiaru wypędzać go z obecnej lokalizacji. Niech sobie tam, kurwa, siedzi. Bardziej chodziło o przyciągniecie uwagi, zagranie na czas, danie możliwości kocim sojusznikom na pozbawienie rywala dróg ucieczki. Dlatego wypuścił przed siebie piaskowe łapy (ale jeszcze nie tak bardzo, by miały teraz nacierać na cel), a sam został bardziej z tyłu w dystansie na tyle bezpiecznym, że salwy kolejnych pocisków nie sprawiały mu istotnego zagrożenia.
Na natarcie miał jeszcze przyjść czas. Teraz musiał pohamować gniew i poczekać, aż strzelec przestanie mieć możliwość skakania po kolejnych punktach niczym przyjezdny gołymi stopami po rozpalonym od słońca piasku.
autor: Ichirou
2 kwie 2024, o 20:29
Forum: Ogłoszenia Administracyjne
Temat: Wielkanoc 2024
Odpowiedzi: 65
Odsłony: 1208
Wielka graba do mieszania sałatki jarzynowej
Nazwa Bubun Baika no Jutsu
Ranga C
Pieczęci Brak
Zasięg Maksymalne rozciągnięcie kończyny 15 metrów
Koszt E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3% (1/2 na turę)
Statystyki +30 siły dla powiększonej kończyny
Dodatkowe Koszt za jedną kończynę; Jutsu nie może być użyte podczas powiększenia ciała ulepszonym Baika no Jutsu
Opis Za pomocą tej techniki Akimichi jest w stanie kilkukrotnie powiększyć konkretną część ciała. Dzięki temu może zadać cios znacznie silniejszy, niż zazwyczaj, albo użyć powiększenia w formie tarczy, przyjmując całkowicie obszarową technikę. Kolejnym zastosowaniem może być chociażby pochwycenie oponenta w miażdżącym uścisku i unieruchomienie go. Technika nie wymaga żadnej pieczęci, co pozwala na błyskawiczne wykorzystywanie i doskonale sprawdza się w połączeniu z innymi ruchami Taijutsu.
autor: Ichirou
28 mar 2024, o 12:30
Forum: Pomysły
Temat: Genjutsu zmiana - skoro są silniejsze wersje, czemu nie ma słabszych?
Odpowiedzi: 20
Odsłony: 431
Wydaje mi się, że lepiej zostawić techniki skalowalne ale za koszty odpowiednie do rang. Na pewno te techniki wtedy będą bardziej użytkowe i nie będą zmuszały do spamowania działu WT tym samym tylko o rangę wyżej. No i nie wiem, czy w tej formie te niskorangowe techniki będą szczególnie użyteczne nawet na niskim pułapie siły postaci. Te kary do percepcji nie są na wszystko, tylko na broń (D) lub ruch (C) postaci, kara rzędu 10-20 w walce na to nie jest jakaś znacząca.
autor: Ichirou
26 mar 2024, o 22:16
Forum: Atsui
Temat: Wioska przy rzece Asahi
Odpowiedzi: 157
Odsłony: 8157
Wobec zmasowanego ataku Seinina o sile wzmożonej przez chakrę natury szanse przeciwnika były niemalże zerowe. Zdetermionwany i żądny odwetu Ichirou nie przebierał w środkach, sięgając po najskuteczniejsze rozwiązania. Ku zrelizowaniu celu grad strzał nie był zbyt dużą przeszkodą. W ruch poszedł zmasowany atak potężnego piachu, do tego fortel z notką oślepiającą i na koniec unieruchamiająca technika. Wszystko miało pójść po myśli przyszłego lidera i faktycznie poszło, bo łucznik został zneutralizowany.
No i nic z tego. Nawet mimo trafienia w sidła przeciwnik jakimś dziwnym cudem wyparował niczym kropla wody na rozgrzanej skale. Teoretycznie skuteczna ofensywa Ichirou nie przyniosła pożądanego efektu. Wszystko jak krew w piach.
Początkowe wielkie zdziwienie bohatera pustyni zaczęło przeradzać się w coraz większą, kotłującą się zlość. Łucznika w pobliżu znowu nie było, pozostali tylko jego przydupasy, którzy w całej potyczce nie mieli żadnego znazenia, z czego zresztą sami zdawali sobie sprawę, skoro wzięli nogi za pas.
Co gorsze, Seinin nie wyczuwał szóstym zmysłem obecności swojego wroga, na pewno nie w bliższej okolicy. Nie mając więc innej opcji zwrócił się w stronę uciekających pachołków. Skierował piaskowe szpony na tchórzy (lub rozsądnych ludzi, zależnie jak patrzeć), z czego jedno piaskowe łapsko miało pogruchotać możliwie największą ilość przeciwników, z kolei to drugie sprawnie pojmać najbliższy cel i sprowadzić go do Sabaku.
Czas był atualnie najcenniejszą walutą, dlatego kiedy tylko udało się przyciągnąć jednego z buntowników, Seinin natychmiast przeszedł do wyciągania z niego informacji. By oszczędzić sobie fatygi i słownego przeciągania liny z typem, po prostu użył odrobiny chakry i zmusił go do odpowiedzi, kładąc dłoń na jego głowie. Zadał wtedy kilka konkretnych pytań.
- Kim jesteście i kim jest twój szef? W jaki sposób zmienia swoje położenie? Jak działa to jutsu? Ile macie przygotowanych kryjówek? Gdzie może się teraz znajdować?
W trakcie tej rozmowy oczywiście starał się wykorzystać swoje tymczasowe zdolności i zlokalizować wroga, który zdążył już napsuć mu sporo krwi.
Zaklął w duchu. Przez ten pieprzony dzień dojdzie mu pewnie kilka nowych zmarszczek.
Ukryty tekst
autor: Ichirou
17 mar 2024, o 10:15
Forum: Do wprowadzenia
Temat: Mistrz Fuutonu (i innych?)
Odpowiedzi: 14
Odsłony: 353
Wydaje mi się, że pomijanie zasad wymogu zbiorników wodnych to nieco większy bonus mechanicznie niż pomijanie posiadania wachlarza, więc nie ma co ograniczać Mistrza Fuutonu.
autor: Ichirou
15 mar 2024, o 15:18
Forum: Atsui
Temat: Wioska przy rzece Asahi
Odpowiedzi: 157
Odsłony: 8157
Poniesiony przez falę natury, która kipiała w jego żyłach, pędził do przodu z zamiarem uderzenia, które miało być nie tyle aktem agresji, co manifestacją monstrualnej siły Seinina. Piaskowe pazury, gotowe do zaciśnięcia wokół celu, miały przerwać potyczkę w mgnieniu oka. Asahi już widział swój rychły tryumf.
Lecz los miał inne plany.
Strzelec jak zjawa dosłownie zniknął w powietrzu, rozpływając się w ciszy, jak cień po zapadnięciu zmroku.
Łucznik dosłownie rozpłynął się w powietrzu, znikając tym samym z radaru Ichirou, a przecież jego szósty zmysł był nieomylny. To nie mogło być zwykłe zniknięcie; żadna zwykła iluzja nie zmyliłaby szóstego zmysłu. To było coś więcej, coś przemyślnego i niemożliwego do przewidzenia.
Ichirou skojarzył czerwone ślepia. Miał je przecież chociażby Shikarui, który potrafił widzieć na dalekie dystanse i przez przeszkody. Idealne oczy dla strzelca.
Przyszły lider klanu przyjął na siebie jeszcze jeden pocisk, jednak ze względu na piaskową zbroję pozostał niewzruszony. Bardziej uciążliwe jednak było to, co stało się z jego rywalem.
Odrobinę ogłupiony wparował na miejsce, z którego dotychczas jego rywal zalewał okolicę gradem strzał, a potem kopnął w kosz ze strzałami, by dać upust swojej irytacji.
- Srał go kojot - warknął pod nosem.
Kryjówka wyglądała na misternie przygotowaną. Sabaku przeczuwał już wcześniej, że akcja nie była przypadkowa i wszystko było porządnie przygotowane. Wytężył swój dodatkowy zmysł, próbując na niemacalnej mapie chakry na całym terenie wokół siebie zlokalizować silne źródło, które należało do jego wroga i które już zdążył poznać. W międzyczasie odnowił piaskową zbroję w ramach środków bezpieczeństwa i rozejrzał się po wszystkich kufrach i pojemnikach. Z ciekawości odchylił ze dwie inne skrzynie, by sprawdzić, co w nich takiego się kryło.
Niedługo później wreszcie zlokalizował strzelca. Daleko, w jakimś kolejnym wysokim punkcie dogodnym do ostrzału. Ichirou westchnął ciężko, nieszczególnie zainteresowany z zaistniałej sytuacji. O wiele bardziej wolałby otwarte starcie niż taką gonitwę.
Chcąc się odegrać, przygotował zawczasu drobną pułapkę - do jednej z piaskowych dłoni podrzucił kunaia z notką świetlną.
Świadom, że nie może próżnować i tracić na czasie, który był cenniejszy niż zwykle z racji na limity korzystania z Seinin Modo, ruszył na pustynnej chmurce, której prędkość tym razem była bliższa do spadającej gwiazdy.
Uzbrojony w piach, z towarzystwem dwóch olbrzymich łap, pędził przed siebie możliwie najprędzej, by skrócić zasięg do poniżej stu metrów. Wypuścił przed sobą wtedy szpony, które od razu miały natrzeć do wroga, a sam, lecąc dalej przed siebie, uformował wielką mackę, która miała zarówno zagwarantować osłonę jak i dodatkowy atak - salwę pocisków.
Przy odpowiednim dystansie miał więc nastąpić zmasowany atak - w prostej linii frontem jego pociski, po bokach piaskowe dłonie, z czego jedna zaciśnięta czekała na dystans dziesięciu metrów, by wtedy otworzyć się i ujawnić notkę świetlną, która na sygnał Sabaku miała wybuchnąć oślepiającym blaskiem.
Ochronę miały mu zapewniać kolejno: wielka mobilność chmurki, piaskowa macka przed nim, piaskowa zbroja.
To jednak nie był koniec, bowiem Ichirou dążył przede wszystkim do skrócenia dystansu. Atak miał przede wszystkim zająć przeciwnika, zneutralizować jego pomagierów. Seinin przede wszystkim dążył do tego, by zbliżyć się na tyle, żeby wykonać jeszcze jedną technikę - tym razem pętającą wrogą i uniemożliwiającą dalsze ucieczki.