Znaleziono 1030 wyników

autor: Nikusui
8 gru 2020, o 20:32
Forum: Ogłoszenia i Kontakt z Administracją
Temat: Prośby do administracji
Odpowiedzi: 2212
Odsłony: 69252

Re: Prośby do administracji

Hej ho! ;)
Prośba o przywrócenie kolorku dla:
Nikusui - Wietrzne równiny
Sayuri - Karmazynowe szczyty

KP, bank czy rozliczenia PH są w odpowiednich tematach, nie zdążyły wylądować w koszu, huehue i nie trzeba nic przenosić. ;)

Witam ponownie. <happypepe>

Zrobione ~Y.
autor: Nikusui
25 maja 2020, o 21:12
Forum: Antai
Temat: Szlak transportowy
Odpowiedzi: 348
Odsłony: 27539

Re: Szlak transportowy

Każde zderzenie czy odczucie doprowadza nas do konkretnego celu czy drogi. Każde. A Nikusui nie miewała przebłysków typu "żałuję, że to zrobiłam", nigdy. Jeżeli coś się zadziało i rzeczywiście było to kiepskim zagraniem z jej strony - trudno, stało się. Losu nie potrafiła odwrócić, więc szła dalej przed siebie. Może to źle, zależy pewnie kto i jak na to spojrzy. Nie znaczyło to jednak, że nie wyciągała jakiś wniosków na przyszłość. Kolejny krok był nową nauką. I dlatego wszystko, co odczuwała i co czyniła było tego warte. Dzięki temu była właśnie w tym miejscu.
Taaaak, miał rację. Ludzie lubili plotkować. I z tych plotek trzeba było wyciągać to, co rzeczywiście było znaczące. Bo zawsze w takich pogaduszkach kryła się prawda, chociażby mała, ale jednak. Nikusui z natury nie przysłuchiwała się takim plotkom, ale często misje na tym polegały. Trzeba było zdobyć dodatkowe informacje. Tak jak robiła to w pewien sposób teraz białowłosa Kaminari, dopytując swojego towarzysza o specjalizację. I nawet lekko ją zaskoczył! Ta chwila ciszy, jaką jej zafundował, jeszcze bardziej podkreśliła jego odpowiedź. Kobieta uśmiechnęła się kącikiem ust, gdzieś w duchu doceniając tę cichą zagrywkę. A może zbyt długo przebywała sama?
- Jak bardzo rozwinięty? - drożyła, patrząc na niego wymownie. Chciała wiedzieć jak najwięcej, to oczywiste. I w przypadku, kiedy chodziło już o niego, to jednak musiała nieco ciągnąć go za język. Była w stanie to jednak zrozumieć. Nie odkrywał wszystkich kart, być może chciał przedłużyć jej zainteresowanie swoją osobą. - Więc wolisz raczej średni i lub długi dystans. - podsumowała jakby sama do siebie. Żadne z nich nie kłopotało się bliskim dystansem w walce, co też nie powinno dziwić, jeśli chodzi o Kaminari. Jej bliski dystans ograniczał się do długości bicza, którego i tak jakoś wiele nie używała. Z początku to on miał być jej bronią, ale umiejętności Kaminari były na tyle wyjątkowe, że bicz zaczynał być dodatkiem.
- Dopełnisz mnie, Hisoya. - odpowiedziała na jego pytanie, co wyrwane z kontekstu brzmiało pewnie dosyć dziwnie i dwuznacznie. Zaś w odpowiedzi na jego pytanie było już jednoznaczne. Jej suiton był na niskim poziomie i nie poświęcała mu czasu. Sama przed sobą potrafiła przyznać się do tego, że ciągła pogoń za ojcem, za jego akceptacją, próbą utarcia mu nosa, a później za zawiścią, jaką go darzyła, napędzała ją do rozwijania umiejętności klanowych. Że to, czego miała nie posiadać, było u niej rozwinięte najlepiej, jak się tylko dało i potrafiła wykorzystać jego cały potencjał. Jednak takie słowa zwrócone do kogoś innego, zwłaszcza praktycznie obcego, nie przeszłyby przez jej gardło. Nie pozwalała jej na to duma.
- Najlepiej ranton, zaraz za nim raiton. Na bliższy dystans walka biczem. - dodała do swojej poprzedniej wypowiedzi, zdradzając mu to, co być może już wiedział. Nie były to wielce rozbudowane odpowiedzi, ale powinny mówić wystarczająco wiele.
Droga zawsze jakoś lepiej szła, gdy zamieniło się od czasu do czasu parę słów. Ich charakteryzacja, jak na razie, nie była przydatna, a przynajmniej nie na pierwszy rzut oka. Nie minęli nikogo, kto mógłby wzbudzić ich podejrzenia. Ale przy okazji i oni chyba takowych nie wzbudzali. I po tych kilku godzinach drogi, ich oczom ukazała się niewielka karczma. Żółto-zielone oczy kobiety bacznie przyjrzały się budowli. Nie była tu nigdy. O dziwo ten szlak nie był przez nią uczęszczany ani razu. No cóż, chyba pora nadrabiać zaległości i lepiej znać prowincję, w której się mieszka?
Za karczmą znajdowała się dróżka, prowadząca do małej wsi, gdzie może mieszkało kilkanaście osób. Albo troszkę więcej. Mieszkający tu ludzie pewnie i tak większość dnia spędzali na roli, a jedyną ich rozrywką była właśnie ta karczma. A karczma, gdyby nie podróżujący, pewnie też słabo by funkcjonowała. A tak to, proszę, już jacyś goście w niej byli, o czym świadczył wózek zamknięty za drewnianymi drzwiami. Ktoś jest, ktoś może mówić. Może, ale nie musi. Dlatego gdy tylko weszli do środka, białowłosa kobieta nienachalnie przemknęła spojrzeniem po pomieszczeniu. Parę stolików, dwa z nich zajęte.
Dwóch starych pryków i pewnie zakochana parka. Przemknęło przez myśl Nikusui, kiedy nieśpiesznie stawiała kolejne kroki. Przy okazji oczywiście dyskretnie badała to, co mogłoby wzbudzić jej zainteresowanie czy podejrzenia. Misja już się przecież zaczęła, przynajmniej dla niej.
- Poproszę. Cokolwiek tu mają. - zwróciła się do Hisoyi, nie mając jakiś szczególnych wymagań. Zgłodnieć zdążyła, więc skoro mieli okazję, warto było z niej skorzystać. Jutrzejszy dzień zapowiadał się na bardzo długi, trzeba było zebrać siły. I szczerze powiedziawszy, do cholery, znacznie bardziej wolałaby sake! To jednak, po treningu i podróży mogłoby zbyt zawrócić w głowie i zbyt szybko odebrać trzeźwość umysłu. - Przed snem jak znalazł. - dodała, w międzyczasie gryząc się w język, żeby przypadkiem nie zawołać: chłopie, dawaj sake, a nie chcesz mnie podchmielić winkiem. Jednak, jak wcześniej myślała, tak trzymała się tego zdania - misja się już rozpoczęła. A cytrusowe wino może nie być takie złe. W sumie lubiła cytrusy, a to, że nie próbowała jeszcze specjalności tej prowincji... o tym nie musiała nikomu wspominać.
- Myślisz, że to będzie zjadliwe? - zapytała, gdy tylko Hisoya do niej wrócił. Z jedzeniem czy też bez. Wcześniej zdążyła zająć jeden ze stolików. Mniej więcej w tej samej odległości od zakochanej parki i dwójki piwoszy. Wzorkiem na krótką chwilę powędrowała też do dwójki, która zapewne prowadziła to miejsce. Kimkolwiek dla siebie byli, aktualnie dla Nikusui nie miało to znaczenia. Jednak zapewne przebywali w tym miejscu codziennie i to oni mogli posiadać sporą wiedzę. - Już tu byłeś? - rzuciła jeszcze, niezbyt głośno. Nie chciała by to pytanie dotarło do uszu innych, bo to by świadczyło o to, że nowi przybysze niezbyt dobrze się znają. A chciała raczej kreować ich na takich, co troszkę lepiej się znają.
autor: Nikusui
23 maja 2020, o 18:58
Forum: Antai
Temat: Szlak transportowy
Odpowiedzi: 348
Odsłony: 27539

Re: Szlak transportowy

Tak, zdecydowanie nie był byle pierwszym posłańcem. Być może sam mógłby jej przekazać co i jak, zamiast dorzucać do tego list, jednak, nie oszukujmy się, wszystko gdzieś musiało mieć swoją oficjalną wersją, która czasami zahaczała o papierologię. Skoro zadanie było zlecone przez Lidera, to musiał je zasygnować swoimi danymi. I być może, Hisoya nie był wysłany tu przypadkiem. Tak czy siak, gdzieś w głębi potrafiła docenić to, że nie miała nakazu z góry, by iść w duecie. Gdzieś pozostawiono jej swobodę i decyzyjność, którą uwielbiała i nigdy się z tym nie kryła. Pewnie dlatego też przystanęła na tę cichą propozycją. Czy będzie żałować? Oby nie.
Oj tak, nie lubiła zwlekać. Zawsze szła za ciosem i nie czekała na moment, aż "trafi się lepsza okazja". Bo ta mogła być naprawdę najlepszą. Bądź co bądź, mieszkała w tej osadzie szmat czasu. Z biegiem lat zaczęła jakoś tu zapuszczać korzenie i uraza, którą niegdyś darzyła całe to społeczeństwo, skumulowała się już jedynie na kilku osobach. Na ojcu i jego nowej rodzinie. I tu ta rana nie potrafiła się zabliźnić. Szczerze powiedziawszy Nikusui nawet nie próbowała dopuścić do tego, by tak się zadziałało. Wręcz gdzieś pielęgnowała to uczucie, które było jej częścią. Bo to ją ukształtowało, w taki, a nie inny sposób. Jednak to ukierunkowanie pozwalało się otwierać na innych. Na tych, którzy z tą sprawa przecież nie byli związani. Na cąłą resztę Kaminari, do których przecież należała. Nawet, jeśli głośno tego nie mówiła.
Skinęła głową na znak, że zrozumiała jego słowa. I nawet ją cieszyły, o czym świadczył jej delikatny uśmiech. Pozwolenie było, ale nie nakaz, a to była najlepsza z możliwych opcji.
- Zatrzymamy się więc w pierwszej. Może będzie tam ktoś gadatliwy i wyruszymy wczesnym rankiem, nim słońce całkowicie pojawi się na horyzoncie. - zakomunikowała, idąc energicznym marszem. Mężczyzna zastosował się do jej wskazówek i pobrudził swoje jasne włosy, bo w sumie nic innego nie miało sensu. Schował również ekwipunek, który mógłby wzbudzić podejrzenia.
- Powiedz mi, Hisoya. - zaczęła, zerkając na niego przez moment. Był od niej wyższy, więc musiała nieco zadrzeć głowę do góry. - W czym się specjalizujesz? - zapytała, nie oczekując oczywiście odpowiedzi, że w rantonie. To było jasne jak słońce, ale mógł umieć coś poza tym. Zaprezentował jakieś podstawowe umiejętności pieczętowania, ale nie wiedziała czy to było rozwinięte na wyższym poziomie. Mimo wszystko, wielu Kaminari chciało pokazać coś więcej, niż ranton, który był w sumie ich asem w rękawie. Nie przypuszczała też, żeby mężczyzna jakoś szczególnie chciał ukrywać, w jakim stopniu jest rozwinięty. Jakkolwiek to brzmi. Mieli współpracować. Widać było wcześniej, że chciał się z nią wybrać na tę misję, więc naturalnym było, że będzie się dopytywać o takie rzeczy. Nie znała go. Nie wiedziała też, ile on wie na jej temat, chociaż zdawał się wiedzieć więcej, niż by mogła na początku przypuszczać. Była jednak otwarta na pytania z jego strony. Ani ona, ani on na pewno nie chcieli wejść sobie w drogę, gdyby doszło do walki.
autor: Nikusui
20 maja 2020, o 21:12
Forum: Antai
Temat: Szlak transportowy
Odpowiedzi: 348
Odsłony: 27539

Re: Szlak transportowy

Czy czuła na sobie spojrzenie mężczyzny? No jasne! Czy jej to jednak przeszkadzało? Nie bardzo. Jeszcze przed kilkoma laty drażniły ją badawcze i czujne spojrzenia mieszkańców. Jednak pod wpływem czasu doszła do wniosku, że sama może odbierać to nieco na wyrost. Tą swoją inność. Przestała więc reagować agresją, czy to w spojrzeniu, mowach czy czynie. W końcu wiele osób potrafiło wzbudzić zainteresowanie – mniejszą bądź większe, ale jednak. Dlatego białowłosa nie reagowała czy nawet nie komentowała, mimo wszystko, nienachalnego spojrzenia mężczyzny. W jej oczach miał zadanie do wykonania, które właśnie realizował.
Być może jakąś ścieżką zastępczą dla kobiety, która kiedyś nosiła w sobie tyle niechęci do reszty społeczeństwa, zwłaszcza mężczyzn, było igranie lub też pogrywanie z nimi. Z pozoru dość niewinne, ale zawsze miało to jakiś swój skutek. Chociaż w delikatnym uśmiechu, który jej zaprezentował Hisoya. Tak czy siak, ten niejaki komplement był szczery, bo nie dało nie docenić się faktu, że ktoś wykłada ci informacje niemalże na tacy, a nie czeka po złości na kolejne pytania. Najwidoczniej te kilka słów sprawiło mężczyźnie przyjemność. Kto wie.. może był łasy na pochwały, albo po prostu rzadko je słyszał?
- No właśnie, tak jak mówisz. Trzy dni. - powiedziała, nie przejmując się sugestią, że dzień odpoczynku nie zrobiłby różnicy. Zdążyła już odpocząć, a jeszcze trochę odpoczynku ją czeka. - Podczas marszu zregeneruje się do końca. - dodała, bo naprawdę już zdążyła się nakręcić. Nie chciała zwlekać, a po drodze może i tak się gdzieś zatrzyma by przenocować. A później znowu świetnie się ucharakteryzować.
Spojrzała jeszcze raz na mężczyznę, nieco marszcząc brwi. Nie dało nie zrozumieć się jego sugestii. Kobieta pochyliła lekko głowę w bok i zmrużyła oczy.
- To... hm... propozycja od Ukyo? - zapytała wprost, nie chcąc nazywać tego nakazem. W końcu Hisoya nie narzucał swojego towarzystwa. Jednak bądź co bądź, to pierwsze co było białowłosej do głowy. W końcu skoro to parę dni drogi, nie wiadomo ile jeszcze czasu zajmie sama akcja na miejscu, to mógł taki temat zostać poruszony. W końcu taki shinobi chyba nie mógłby opuścić osady bez słowa?
- Idziesz teraz, jeśli możesz. - zakomunikowała stanowczo, bo nie chciała, żeby teraz biegł i pytał o zgodę Lidera. No chyba, że jest an tyle szybki, że nim białowłosa się obejrzy, on już ją dogoni. - I dopasuj się trochę, nie chcę by z daleka się spinali. - dodała uśmiechając się zadziornie, próbując postawić tu swoje warunki. Tak po prawdzie Hisoya mógł się przydać. Wiedział sporo, możliwe, że znał tamte tereny lepiej niż ona. Byleby tylko we dwoje zbyt szybko nie wzbudzili sensacji czy czyiś podejrzeń i wszystko powinno pójść dobrze. Dlatego niezależnie czy mężczyzna z Rodu Kaminari przystał na jej propozycję czy nie, Nikusui wyruszyła w stronę szlaku. Już zbyt długo nic nie robiła, czas rozprostować skrzydła. Czarne, ale to wciąż skrzydła. I być może wypróbować nowego jutsu.
autor: Nikusui
18 maja 2020, o 21:10
Forum: Karty Postaci
Temat: Nikusui-hime <3
Odpowiedzi: 2
Odsłony: 2429

Re: Nikusui-hime <3

autor: Nikusui
26 kwie 2020, o 17:51
Forum: Antai
Temat: Ruiny spalonego domu
Odpowiedzi: 72
Odsłony: 7682

Re: Ruiny spalonego domu

Zawsze było jakieś szczęście w nieszczęściu, czyż nie? A w tym wypadku to raczej samo szczęście. Nie było ofiar, technika nauczona, czego chcieć więcej? No właśnie. A chciało się więcej. I to więcej chyba nawet samo do niej przyszło. Bo znów miała okazję się sprawdzić. Ostatnie wydarzenia w świecie gdzieś przeszły obok niej i nie czuła adrenaliny od dłuższego czasu. Od czasu, kiedy miała misję z Kenshim, a od tego momentu już naprawdę dużo wody upłynęło. Być może zestarzała się o kolejny rok. Niefajnie mieć taką przerwę.
Mężczyzna nie szczędził jej szczegółów i to jej się podobało. Nie musiała ciągnąc go za język, bo niezbyt to lubiła. Widziała również, jak jego spojrzenie na dobre ulokowało się na niej, zamiast badać tutejsza okolicę. Bo rzeczywiście, jak sam wiedział, już nie było tu czego oglądać. Natomiast oni, stojąc w te odległości od siebie, z widoku osoby trzeciej wyglądali jak noc i dzień. Tak, była Kaminari i choćby sama chciała temu kiedyś zaprzeczyć, nie dało się. Płynęła w niej krew, która pozwalała ujarzmić te nietypowy żywioł. Tak samo jak w Hisoyi. Jednak chyba już nie było nikogo w Raigeki, kogo dziwiłby jej wygląd. Chyba mieszkańcy zdążyli przyzwyczaić się do kobiety, która nie wpisuje się w dotychczasowe ramy. Zresztą, czasy się zmieniają, wszystko idzie do przodu i takich jak ona pewnie w przyszłości będzie więcej.
Białowłosa pokiwała głową w geście zrozumienia i skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej. Miała ze sobą sprzęt, jakąś wodę, więc mogła tak naprawdę ruszać, nie wracając się do osady.
- Wygadany jesteś, podobna mi się to. - skwitowała swobodnie, nie wgłębiając się w szczegóły. Ot, taka była. Jak tylko mogła, mówiła to, co myśli. Gryzła się w język chyba jedynie przy Liderze. Bądź wtedy, kiedy naprawdę wiedziała, że powinna dla własnego dobra. W takich sytuacjach, gdy mogło pobocznie kogoś zawstydzić, zakłopotać, czy cokolwiek, niezbyt się tym przejmowała.
- Odmelduj, że przyjęte i ruszam bezzwłocznie. - zakomunikowała, po czym wymazała dłonie w ziemi i prochu. Bezprecedensowo cały ten brud wytarła w swoje ubranie, które i tak nie wyglądało już najlepiej po jej treningu. Nie chciała jednak udać się tam w nieskazitelnym stanie i najlepiej z kunaiem w dłoni. Dlatego jej bicz przysłonięty został przez spódnicę, która również została ozdobiona o dodatkowe plamy. Blady policzek kobiety też nie został pominięty. Nawet w te biały włosy wkradł się jakiś piasek. Co jak co, ale i nimi się zajęły. Mimo iż fryzura już nie była w nienagannym stanie, to Nikusui poszarpała nieco bardziej swoje warkocze, wyciągając z nich pojedyncze kosmyki włosów. No, teraz mogła wyglądać na znacznie mniej groźną, niż była w rzeczywistości. A warto to było przygotować już teraz, skoro ostatni kupiec został już zaatakowany na trakcie.
Białowłosa spojrzała jeszcze na mężczyznę, po czym uniosło dłoń do góry w geście... pożegnania? Możliwe, że tak. W każdym razie nic więcej ją tu nie trzymało. Czas ruszać i skończyć to szybko.
autor: Nikusui
5 kwie 2020, o 14:30
Forum: Antai
Temat: Ruiny spalonego domu
Odpowiedzi: 72
Odsłony: 7682

Re: Ruiny spalonego domu

Oczywiście, mogła się tego spodziewać. Dlaczego mieliby całkowicie spuszczać ją z oczu, skoro miała przy sobie zwój z techniką, której nie powinni poznać nawet wszyscy członkowi klanu Kaminari. Ale ona to dostała. Dostała tę szansę i nie zamierzała z niej rezygnować. Być może też nie zawracała sobie głowy tym, że i tak mają ją na oku - w sumie nie miało o większego znaczenia. Na spokojnie mogła dojść do swojego celu. Mało tego. W pewien sposób miała zapewnienie, że nikt jej w tym dojściu do celu nie przeszkodzi.
Rzeczywiście, to co ich otaczało było ruiną. Brakowało porozwalanych cegieł i popalonych ciał, by wyglądało to jak rasowe pobojowisko. Chociaż... być może jakieś ciała tu były. Być może jakieś robactwo stanęło jej na drodze i nawet nie miała szansy go zauważyć. Być może jakaś mała mysz, czy inne zwierzę, które znalazło się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie. Smród spalenizny był na tyle wyczuwalny, że nie dała się wyłapać z niego smrodu spalonego cielska. Co też wskazywało, że być może jednak takowego nie było.
Czytając niedbale złożoną kartkę, w której niemal wyryte były kolejne słowa, uniosła nieco wyżej prawą brew. Treść była tajemnicza, krążąca gdzieś dookoła, bez zbyt wielu wskazówek. Ale czy nie takie były misje? Ostatnia, której się podjęła, kryła jakiegoś człekogrzyba, czego nie dało się racjonalnie wytłumaczyć.
- Od kogo te informacje? Od kupców? - zapytała wprost, poznając przy okazji imię mężczyzny. Ta informacja może zdawała się być błaha, ale pozwalała Nikusui zawężając grono osób, od których mogłaby się cokolwiek dowiedzieć. Te pytania mogły dać również ewentualną odpowiedź, czy któryś z pomniejszych przedstawicieli klanu próbował już coś z tym zrobić.
- Czy wiesz może więcej o tej osadzie, Hisoya? Jak wyglądają czy wyglądali ludzie, którzy do tej pory ją zamieszkiwali? Rozumiem, że raczyli się raczej rybołówstwem z racji swojego położenia. - dodała, dopytując jeszcze o inne rzeczy. Dobrze było, by starała się z początku wmieszać w tamtejszych mieszkańców, przynajmniej z wyglądu. Cokolwiek stało, że tymi domniemanymi trupami, lepiej, żeby tak szybko jej nie wykryło. Dawało jej to większą szansę na powodzenie.
Białowłosy włożyła kartkę z powrotem do koperty i wyciągnęła dłoń z papierem w stronę mężczyzny. To już nie będzie jej potrzebne, a zlecenie, z racji pytań jakie zadawało, zostało przyjęte. Zresztą, czy kiedykolwiek odmawiało się Liderowi w przydziale misji? Owszem, można było, ale to nie należało w naturze Nikusui. I to nie dlatego, że aż tak szanowała Ukyo i jego słowo, było słowem świętym. Po prostu lubiła wyzwania i adrenalinę. To sprawiało, że żyła. Że czuła to życie.
autor: Nikusui
16 mar 2020, o 20:44
Forum: Bank
Temat: Nikusui
Odpowiedzi: 36
Odsłony: 4097

Re: Nikusui

autor: Nikusui
16 mar 2020, o 20:43
Forum: Rozliczenia PH
Temat: Nikusui
Odpowiedzi: 66
Odsłony: 6252

Re: Nikusui

autor: Nikusui
16 mar 2020, o 20:41
Forum: Administracyjne
Temat: Zimowa Gala SW 2020
Odpowiedzi: 86
Odsłony: 4455

Re: Zimowa Gala SW 2020

Dzięki wielkie za głosy. :)
Odbieram 10PH i 100ryo za II v-ce miss forko + 10PH i 100ryo za zagłosowanie. ;)
autor: Nikusui
12 mar 2020, o 20:07
Forum: Antai
Temat: Ruiny spalonego domu
Odpowiedzi: 72
Odsłony: 7682

Re: Ruiny spalonego domu

Tak, to było zdecydowanie dobre miejsce na trening. Tu nikt nie zadawał pytań, z tyłu głowy nie siedziała myśl, że przypadkiem zrobi komuś krzywdę. Bo była taka możliwość. Próbowała opanować w końcu coś, co prawie ją zabiło. Coś, czym władał sam Han, a białowłosa do końca, przynajmniej z początku, nie mogła zdawać sobie sprawy z mocy, jaka przy tym powstaje. Niekontrolowana mogła być zabójcza, nawet dla niej. Tyle, że w tym wypadku śmierć nie była jej straszna. Wiedziała, że kiedyś i tak po nią przyjdzie. I że póki sama nie będzie się wzmacniać, zapewne przyjdzie bardzo szybko. Ta wiedza dawała jej motywację i dziwny, wewnętrzny spokój, gdy podejmowała się ryzykownych zadań. Bo jak nie teraz, to kiedy?
Jakby tam zamknąć oczy i całkowicie się wyłączyć, to może udałoby się wyrwać myślami dalej. Poza trening, poza otaczający świat, który przypominał jedynie o śmierci. Tylko po co? Tu ukojeniem po tych tygodniach prób i błędów byłoby jedynie krystaliczne jezioro. Białowłosa uwielbiała, gdy woda otulała jej ciało i był to dla niej najlepszy relaks. Tym razem wody nie było blisko. Spalenizna, czerń i ruiny jakie ją otaczały, pozwalały jedynie na upewnienie się w tym, że jej się udało. Że to skończyła, dość sporym kosztem, ale jednak. I liczyła, naprawdę liczyła na spokój, nawet w tej wszędobylskiej spaleniźnie. Że jeśli ją znajdą, to co najwyżej przy bramie osady, lub jak już w niej będzie. Jednak nie. Dopiero chwilę po tym, jak usłyszała swoje imię i nazwisko, postanowiła podnieść swój wzrok na przybysza.
Posłaniec? Szybko przebiegło przez jej myśl, bo cóż innego mógłby tu robić ciemnoskóry mężczyzna? Nie, nie był zwykłym posłańcem. Wyszkolony członek klanu Kaminari, dumny reprezentant klanu. Oczywiście. I to nie jakiś pierwszy lepszy, skradł się tu niepostrzeżenie, chociaż mogła to tłumaczyć swoim treningiem, jednak po co? Tak naprawdę zawsze powinna być przygotowana na pojawienie się wroga, więc sytuacja nie mogła być tu wytłumaczeniem.
Nikusui wyciągnęła nieco poczerwieniałą po treningach dłoń, by złapać za kopertę. Nie spuszczała w tym czasie wzroku z mężczyzny, którego z twarzy nie kojarzyła. Jednak, nie oszukujmy się, Kaminarich nie było kilku, żeby spamiętać wszystkich, ale ewidentnie nie mógłby się wyprzeć swojego pochodzenia. Zresztą, nie znała takiego, który w ogóle chciałby to zrobić.
- Długo mnie szukałeś? - zapytała mimochodem, kiedy się odsunął, nie pytając nawet o imię. Nie przyszedł tu by wdawać się z nią w pogawędkę i rozwijać znajomość.
Białowłosa spojrzała na niepodpisaną kopertę, zawieszając na moment spojrzenie na laku, który również nie był jej obcy. Nie pozostało jej nic innego, jak złamać lak i zapoznać się z zawartością koperty. Mężczyzna nie odchodził, więc być może miał jej udzielić ewentualnych, dodatkowych informacji, gdyby jakiś potrzebowała. Bądź też, co bardziej prawdopodobne, chciał przypilnować by zapoznała się z przekazaną jej treścią - miał w końcu swoje zadanie i musiał się z niego wywiązać.
autor: Nikusui
19 lut 2020, o 21:35
Forum: Antai
Temat: Ruiny spalonego domu
Odpowiedzi: 72
Odsłony: 7682

Re: Ruiny spalonego domu

Tak jak zaplanowała, wróciła prosto do domu, w którym zostawiła zwój otrzymany od Lidera klanu Kaminari. Chwilę odpoczęła, zjadła coś i nabrała sił, by ponownie wyruszyć. Już nie tak daleko, ale potrzebowała trochę oddalić się od wioski. Znaleźć jakieś ustronne miejsce, gdzie nikt nie będzie jej przeszkadzał i gdzie nie będzie rzucać się za bardzo w oczy. Nawet nie tyle, co ona sama, a to, co będzie robić.
Trzymając się na uboczu, przemierzała wąskie uliczki osady, mijając ludzi, na których nawet nie patrzyła. Coś prowadziło ją w stronę Morskich Klifów. Być może to wspomnienie dość udanego dnia i nocy, którą spędziła tam podczas festiwalu. Powiedziała sobie kiedyś, że jeszcze odwiedzi tamte rejony. W końcu to tam była największa szansa spotkać Kisho. Jednak jeszcze nie przyszła na to pora. Teraz jej wzrok wypatrywał ustronnego miejsce, dlatego skręciła z głównej ścieżki, poszukując w miarę otwartej w jakiejś części przestrzeni. W jakiejś, bo jednak potrzebowała trochę osłony. Chwilę to trwało, ale w końcu się zatrzymała. Przed nią znajdował się spalony dom, już dość wiekowy, ruina wręcz. Miał jednak obok siebie otwartą przestrzeń, która jakby ogrodzona była lasem. To jej pasowało.
autor: Nikusui
19 lut 2020, o 20:58
Forum: Antai
Temat: Szlak transportowy
Odpowiedzi: 348
Odsłony: 27539

Re: Szlak transportowy

No, trochę popodróżowała. Oczywiście miała w tym swój cel, który na pewno za jakiś czas zostanie ponownie wykonany. Odwiedziny grobu zmarłego kochanego to nie było coś, co można zrobić raz i więcej nie zawracać sobie tym głowy. I nieważne, że miała trochę do przejścia. To nie miało w tym momencie znaczenia. I nawet nie zamierzała się zatrzymywać po drodze w jakiejś karczmie czy czymkolwiek, gdzie mogłaby przenocować. Miała kolejne zadanie do wykonania. Ujarzmić to, co omal ją zabiło.
Po drodze oczywiście mijała kupców i kolejne, niewielkie grupki ninja, które najwidoczniej wybierały się na misje. Wojna między Aburame a Nara mimo wszystko dawała się we znaki i na szlakach transportowych można było spokojnie zauważyć zwiększony ruch. Zapotrzebowanie było przecież niemal na wszystko. Z drugiej strony trzeba było bardziej uważać. Nie brakowało szaleńców, którzy nie zwracaliby uwagi na to, czy ktoś jest z przeciwnego obozu, czy też jest całkowicie neutralny. Wojna to wojna, świetna okazja i wytłumaczenie na wiele zachowań. Osobiście wolała się w ten konflikt nie mieszać, bo nie miała w tym żadnego interesu czy korzyści. Nie słyszała także, by Kaminari jakoś specjalnie opowiadali się za którąś ze stron. Być może taka informacja ją po prostu ominęła, ale tymczasowo nie zamierzała pokazywać się władzy. Nie chciała popsuć swoich planów, które już sobie zamierzyła. A naprawdę bardzo nie lubiła, gdy ktoś to robił. Dlatego, kiedy tylko znalazła się niedaleko bram osady, postanowiła trzymać się gdzieś na uboczu. Zamierzała na szybko coś zjeść, odświeżyć się i zacząć trening. Najwyższa pora. Ukyo w końcu może zacząć się niecierpliwić.

z/t
autor: Nikusui
19 lut 2020, o 20:25
Forum: Przedmioty
Temat: Zmiana objętości
Odpowiedzi: 5
Odsłony: 228

Zmiana objętości

autor: Nikusui
16 lut 2020, o 19:58
Forum: Kirisame (Wyspa rodu Hoshigaki)
Temat: Zachodnie wybrzeże
Odpowiedzi: 158
Odsłony: 10933

Re: Zachodnie wybrzeże

Wyszukiwanie zaawansowane