Znaleziono 3183 wyniki
Wyszukiwanie zaawansowane
- autor: Papyrus
- wczoraj, o 22:57
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Posiadłość
- Odpowiedzi: 8
- Odsłony: 841
- autor: Papyrus
- wczoraj, o 22:38
- Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
- Temat: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
- Odpowiedzi: 154
- Odsłony: 4091
- autor: Papyrus
- wczoraj, o 18:20
- Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
- Temat: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
- Odpowiedzi: 154
- Odsłony: 4091
- autor: Papyrus
- wczoraj, o 13:36
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Posiadłość
- Odpowiedzi: 8
- Odsłony: 841
- autor: Papyrus
- wczoraj, o 12:36
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Lochy/Więzienie
- Odpowiedzi: 6
- Odsłony: 278
- autor: Papyrus
- 27 kwie 2024, o 00:18
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Posiadłość
- Odpowiedzi: 8
- Odsłony: 841
- autor: Papyrus
- 26 kwie 2024, o 22:48
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Lochy/Więzienie
- Odpowiedzi: 6
- Odsłony: 278
- autor: Papyrus
- 26 kwie 2024, o 20:32
- Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
- Temat: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
- Odpowiedzi: 154
- Odsłony: 4091
- autor: Papyrus
- 24 kwie 2024, o 00:20
- Forum: Ningyō-shi (Osada Rodów Ayatsuri i Kaguya)
- Temat: Siedziba władzy
- Odpowiedzi: 347
- Odsłony: 28747
- autor: Papyrus
- 22 kwie 2024, o 22:42
- Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
- Temat: [Event] - Ostatnia Bitwa o Kotei - Rozliczenie
- Odpowiedzi: 0
- Odsłony: 161
- autor: Papyrus
- 22 kwie 2024, o 00:00
- Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
- Temat: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
- Odpowiedzi: 154
- Odsłony: 4091
Ostatnia Bitwa o Kōtei
ZAKOŃCZENIE
Pierwszy dzień po dotarciu pod Sarufutsu był pełen emocji i pracy. Tu i tam pojawiała się pewne niesnaski i kłótnie, nawet niemalże dochodziło do rękoczynów, ale nie było to nic niezwykłego w tej sytuacjo. Każdy, po uświadomieniu sobie przegranej i utraty domu, był w dużej mierze na skraju załamania nerwowego. Szczególnie członkowie klanu Uchiha, których nerwy były wyjątkowo zszargane.
Ktoś musiał jednak zająć się sprawami organizacyjnymi. Szczególnie, jeżeli chodziło o zajęcie się nowo przybyłymi ludźmi. Była to końcówka mieszkańców Kotei, która nie została ewakuowana wcześniej z Kotei, oraz całość wojsk, które tam walczyły. Szczęśliwie, większość ludzi z Kotei i okolicy była przeniesiona tutaj wcześniej. Mieli przydzielone już kwatery w domach w mieście lub w niewielkich szałasach pod miastem. To zbiorowisko szałasów wyglądało bardzo jak obóz uchodźców pod Kotei wcześniej.
Organizacyjne obowiązki zostały rozdzielone osobom, które najlepiej się do tego nadawały. Stary Sugiyama zajmował się jeszcze sprawami politycznymi, gdzie dołączył do niego Masahiro. Uchiha Kurou zebrał kilkoro ludzi i na łące pod miasteczkiem przygotowywali stos pogrzebowy.
Zajęcie się sprawami organizacyjnymi ludzi zlecono Sugiyama Orochiemu. Oczywiście, jego ojciec zrzucił mu na głowię o wiele za dużo, ale ojciec nigdy nie miał dla niego litości. Głęboko wierzył, że syn nadaje się do tej pracy i młodszy miał go po prostu nie zawieść.
Roboty było dużo, ale po przejęciu jednego namiotu na sztab dowodzenia, Orochi powoli angażował coraz więcej osób do pracy. Osoby, które znał i które znały jego z czasów jego pracy w Siedzibie Władzy bardzo szybko do niego przylgnęły i zaczęły orbitować wokół niego. Bardzo sprawnie też znalazł pomoc administracyjną w Hoshi, której talenty organizacyjne dorównywały jedynie niechęci Orochiego do biurokracji i papierkologii.
Sztab dowodzenia powstał, a w nim zaczęły powstawać listy żołnierzy, ninja oraz mieszkańców, którzy tutaj przybyli. Sporządzone wcześniej listy - te sprzed walki - zostały do sztabu dostarczone. Do zachodu słońca, wszystko zaczęło działać tak, jak powinno.
Jedna grupa zajmowała się odhaczaniem i zapisywaniem nazwisk ludzi, którzy do nich podeszli, robiąc przy tym spis ludności. Dalej odsyłano ich do drugiej grupy, która kojarzyła ze sobą rodziny oraz przydzielała miejsca do spania. Tymczasowe, stałe - różnie. Dość szybko, jako grupa trzecie dołączyli do nich młodzi shinobi i kunoichi z Sarufutsu - młode, naburmuszone Uchihy z okolic - niechętnie wykonywujące rozkazy tych z Kotei. Orochiemu udało się jednak ich sobie zjednać i dzięki temu młodzieńcy prowadzili ludzi do ich nowych kwater oraz załatwili listy mieszkańców Kotei, którzy przybyli tu wcześniej.
Jeszcze łatwiej można było łączyć rodziny i część osób mogła zamieszkać ze swoimi rodzinami, które dostały domy w miasteczku. Wiele rodzin z Sarufutsu przyjęło do siebie ludzi z Kotei. Część osób dostawała szopy, które budowano tutaj od jakiegoś czasu. Reszta dostawała namioty - albo dla rodzin, albo miejsce w dużym, wspólnym namiocie - szczególnie, jeżeli było się żołnierzem albo ninja bez rodziny w cywilu.
Z dnia na dzień listy stawały się pełniejsze, powstawało więcej szop, część ludzi odeszła do swoich domów. Coraz mniej osób mieszkało w namiotach, postawiono drewniany szpital, kuchnię i jadalnię. Powoli się zadomawiano.
Grupa Gazo, która trzymała się razem i szeptała do siebie została zaangażowana przez Orochiego do tworzenia map. Powstały dzięki temu mapy obozu pod Sarufutsu, aktualizowane za każdym razem, kiedy nowy budynek został postawiony. Powstała ogromna mapa okolić oraz mapa nowej granicy, która nadal stanowiła ogromne kontrowersje.
Co jakiś czas zaglądała do sztabu kapitanka straży Sarufutsu - około 18-letnia Uchiha, bardzo poważna. Pojawiał się Stary Sugiyama, pracując razem z synem i okazjonalnie się kłócąc. Uchiha Kurou, z Rady Klany, został wysłany do Ryuzaku, razem z małżonką pana feudalnego - Takedy, aby zorganizować spotkanie z liderami. Oddziały Ryuzaku wyruszyły razem z nimi, jedynie niewielki oddział został, aby pomóc bronić nowej granicy.
Niedługo dołączyli do nich uciekinierzy z Cesarstwa. Niewielka grupa pomagała budować domy, inni ramię w ramię stanęli z shinobimi Uchiha i Ryuzaku - na straży granicy. Ninja trzech krain coraz bardziej się między sobą mieszali, czy się to komuś podobało czy nie.
Nowy Shirei-kan klanu Uchiha był przede wszystkim wśród ludzi, pracując w pocie czoła i pomagając, gdzie się dało. Czasami pomagał stawiać domy, czasami pomagał roznosić jedzenie i spotykał się z rannymi. Odpowiadał na pytania, a szczególnie z bardzo trudnym dla niego pytaniem:
- Ale dlaczego jesteśmy tutaj? A co, jeżeli tu też przyjdą? Nie możemy wycofać się głębiej?
Prawda, którą przekazywał Masahiro ludziom była trudna. Znał ją początkowo od Starego Sugiyamy, a potem od samego Ryuzaku, kiedy uczestniczył w poważnej rozmowie z wysłannikami kupieckiego miasta, panem Takedą i Yuki Mikoto.
- Nie możemy iść dalej na południe. Za granicami Ryuzaku nas nie przyjmą i mamy chronić granic. Inaczej nie mamy co liczyć na jakąkolwiek pomoc. Nie dano nam innego wyjścia.
Zanim jednak to spotkanie miało miejsce i zanim Masahiro wyjaśniał ludziom, jak źle obecnie wyglądała sytuacja, zanim Sarufutsu się rozbudowało, zanim inne klany wróciły do domu - odbył się symboliczny pogrzeb wszystkich tych, którzy zginęli w Ostatniej Bitwie o Kotei.
Dzień po przybyciu ostatnich osób do Sarufutsu był słoneczny i ciepły. Wczesnym rankiem ludzie zebrali się na łące pod miasteczkiem, gdzie był ułożony wielki stos pogrzebowy, gdzie powinno być ułożone i spalone ciało poległego Uchiha. Wokół stosu stało kilkoro ninja klany Uchiha w pełnym rynsztunku, gotowych do użycia Katon: Gōkakyū no Jutsu, flagowej techniki pokazującej dorosłość członka klanu Uchiha. Tym jutsu tradycyjnie zapalano stos pogrzebowy. Przy stosie stał Uchiha Masahiro oraz kapłan Susanoo, który miał prowadzić ceremonię.
Brakowało tylko ciała.
Ciało, które miało zostać spalone stało obok Masahiro - Shiroyasha Kyoushi żył i, chociaż był trochę zmarniały, miał się dobrze. Chwilowo tak, jak lider klanu był poważny i wyprostowany, świadomy powagi tej chwili.
Ludzie zbierający się na łące podchodzili do stosu, kładąc tam kwiaty, lub dorzucając patyki. Nie mieli dużo przy sobie, ale chcieli oddać hołd poległym. Coś od siebie, co mogłoby pomóc zmarłym wyruszyć z dymem do zaświatów.
Kapłan Susanoo, w ceremonialnych szatach, zaczął ceremonię od modlitwy. Następnie prosił duchy przodków i innych, poległych Uchiha, aby przyjęli zmarłych w zaświatach. Ci, którzy stali wokół stosu, kiedy kapłan skończył, złożyli pieczęcie i użyli Katon: Gōkakyū no Jutsu, podpalając stos pogrzebowych. Ten zajął się ogromnym ogniem niemal od razu, strzelając iskrami i wznosząc się do nieba, jakby płomienie chciały sięgnąć niebios.
Na to Masahiro wystąpił przed ludzi - stanął naprzeciwko, ze stosem płonącym za jego plecami i wygłosił kilka słów.
- Żegnamy dzisiaj naszych towarzyszy broni, naszych krewnych i przyjaciół. Ludzi, którzy zginęli przez atak na nasz dom. Ludzi, którzy też ten dom stracili, którzy, chociaż z innych miejsc, nasz dom bronili. Nie mamy ze sobą ich ciał, możemy mieć tylko nadzieję, że nasi przeciwnicy potraktują ich z szacunkiem. Mimo tego mam nadzieję, że ta ceremonia pozwoli im odejść w spokoju, przyjmując nasze podziękowania za poświęcenie, którego dokonali i świadomości, że dzięki temu żyjemy. Postarajmy się jak najlepiej to wykorzystać i pamiętajmy w naszych sercach o tych, którzy odeszli. Shiroyasha Kyoushi teraz chciałby powiedzieć kilka słów o naszej byłej liderce, Uchiha Katsumi.
- Była tą która chciała mnie zniewolić, ale nawet to się nie udało. Chciała zbyt dobrze dla wszystkich, swoim kosztem psia mać. Kochała mnie, a ja ją, jak matkę, która martwiła się o syna marnotrawnego, próbując go chronić w klatce, żeby nie dosięgnęło go zło tego świata. Niech jej ziemia lekką będzie, a tego który pozbawił ją tchu... Idę po ciebie skurwielu.
Tłum niemal zafalował, a jego słowa odbiły się echem i były powtarzane. Nie tylko on pragnął zemsty.
Kiedy Kyoushi zakończył, kapłan znów przejął ceremonię, wznosząc kolejne modły nad dopalającym się stosem, oddając dusze przodkom. Chociaż to był tylko symbol, wielu ludzi wzruszyło się, żegnając się ze swoimi bliskimi w ten sposób.
Po dopaleniu się stosu, ceremonia zakończyła się, a zwykły zgiełk obozu uchodźców z Kotei powrócił. Niedługo potem delegacja innych nacji wyruszyły z powrotem do swoich prowincji, a ptaki zostały rozesłane po całym świecie, niosąc ze sobą informację.
Kotei zostało stracone. Niechaj bogowie mają nasz świat w swojej opiece.
Koniec Eventu: Ostatnia Bitwa o Kotei
- autor: Papyrus
- 19 kwie 2024, o 11:37
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Lochy/Więzienie
- Odpowiedzi: 6
- Odsłony: 278
Po wrzuceniu Reia do lochu - pozbawionego ekwipunku, godności i choroby psychicznej, strażnicy zamknęli ciężkie kraty za nim, a razem z Jou odeszli w stronę wyjścia. Rei usłyszał jeszcze, jak Jou mówi:
- Następnym razem sami sobie poradźcie ze smarkaczem. Ja mam was uczyć wykonywania swojej roboty?
Jego głos powoli zanikał, a kiedy zamknęły się za nimi ciężkie drzwi, głosy i kroki zupełnie zamilkły. Rei został sam, nie licząc Hibiki Kirino w celi na przeciwko, ani innych więźniów, których imienia nie znał, ani dokładnie ich nie widział.
Kiedy Rei wypowiedział swoje słowa, Kirino na niego spojrzała. Kobieta, która wcześniej była pięknym klejnotem Pustyni, teraz wyglądała bardzo kiepsko. Rei, który ostatnio widział ją jako dwunastoletni chłopiec, nie do końca pamiętał, jak wyglądała wtedy, ale widział, że się zmieniła. Teraz była wychudzona, jej skóra była ziemista od braku słońca i powietrza. Wyglądała na chorą, pewnie z powodu braku makijażu. Jej długie włosy były matowe i rozczochrane. Jej prosty strój więzienny tylko potęgował zły wygląd.
- Kim jesteś? - zapytała, kiedy Rei się przedstawił. Skrzywiła się nieco, może próbując sobie przypomnieć. - Nie pamiętam, żebym wysyłała pogoń za jakimś dzieciakiem. I twoje słowa nic nie znaczą, kiedy liderem jest Jou, czy jego wierny piesek, Ichirou. Cokolwiek zrobiłeś, zgnijesz tutaj, niezależnie od tego, ile masz lat. Jemu jest potrzebna armia idealna, nie ktoś, kto jakkolwiek się różni... Ktoś, kto może go kwestionować.
- autor: Papyrus
- 18 kwie 2024, o 21:08
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Posiadłość
- Odpowiedzi: 8
- Odsłony: 841
Kiedy wzrok Minako przyzwyczaił się do półmroku, mogła zarejestrować więcej szczegółów pomieszczenia, w którym się znajdowała. Była to obszerna, bardzo wygodna sypialnia urządzona w ciemnych czerwieniach i złocie. Każda przestrzeń w niej była zaprojektowana tak, aby każdy jej kawałek sprzyjał odpoczynkowi i relaksacji. Oczywiście, obszerne łóżko z baldachimem, kanapa pod ścianą, puchaty dywan i mnóstwo, całe mnóstwo poduszek, które leżały dosłownie wszędzie.
Przepych był właściwym słowem.
Medyczka podała Minako szklankę z napojem, który miał smak mleka z owocami oraz zgrzytającym w zębach proszkiem, który również zalegał na języku i podniebieniu. Był bardzo syty. Minako miała problem z wypiciem go na raz.
- Proszę wybaczyć, Minako-sama - wymamrotała medyczka, ale nie zmieniła sposobu odnoszenia się do kobiety. - Ja... Minako-sama została przyniesiona tutaj, bo Jou-sama prosił. Jeżeli Minako-sama nic nie jest, wolałabym pójść. To tylko zmęczenie. Proszę dużo spać i pić wody. I proszę zjeść coś pożywnego. Jeżeli Minako-sama będzie przez dłuższy czas czuła osłabienie, pomimo odpoczynku, proszę zgłosić się do szpitala. -
Medyczka nie odpowiedziała na pytanie o imię, wydawało się wprost, że chce jak najszybciej wydostać się z pomieszczenia, a może nawet domu. Na pewno nie chciała tutaj być. Dlatego też bardzo szybko pozbierała swoje rzeczy i wypadła z sypialni. Żeby ją złapać, Minako musiałaby wyskoczyć z łóżka i się obnażyć. A tak, została sama. Naga. Nie widziała też żadnych ubrań czy czegoś, co mogłaby włożyć. No, może pościel, którą już temu przyciskała do swojego ciała. Lub zasłonę, jeżeli ośmieliłaby się ją zerwać.
Wydawało się jej jednak, że w tym domu był ktoś jeszcze. Z innego pokoju, po tym jak medyczka wyszła, było słychać - chyba - że ktoś się porusza. Mogła być to służba, o której wspominała medyczka. Być może jednak to intruz.