Znaleziono 3358 wyników
Wyszukiwanie zaawansowane
- autor: Papyrus
- 16 wrz 2025, o 14:13
- Forum: Misje i Fabuły
- Temat: Zlecenia Specjalne
- Odpowiedzi: 18
- Odsłony: 10306
Wszelkie pytania proszę kierować do Papyrus.
- autor: Papyrus
- 15 wrz 2025, o 08:30
- Forum: Kyuzo
- Temat: Kroniki Kyuzo
- Odpowiedzi: 0
- Odsłony: 229
___________________________________________________
Temat służący do gromadzenia wszelkich: wieści, raportów, zapisów etc. dotyczących działań na obszarze Kyuzo, w Karmazynowych Szczytach. To w tym miejscu będą zapisywane skrócone relacje z misji, opisy codziennych zmagań, wszelkie zapiski dotyczące podejmowanych decyzji kraju oraz wszystkie inne echa po aktywnościach graczy działających w obrębie Kyuzo i poza nimi, ale z ramienia tej krainy. Z każdym wpisem rozbudowywany będzie tworzony świat przedstawiony z perspektywy osób zamieszkujących tą wytyczoną część Karmazynowych Szczytów, wzmacniając obraz wybranych przez graczy wątków. Poprzez prowadzenie kronik Kyuzo, nie trzeba będzie śledzić misji innych graczy, aby mieć niezbędną wiedzę o tym co się dzieje w regionie.
- autor: Papyrus
- 9 wrz 2025, o 22:10
- Forum: Sarufutsu (Miasteczko szczepów Uchiha i Gazo)
- Temat: Plac treningowy
- Odpowiedzi: 34
- Odsłony: 5682
- Tam od razu zadowolony - odpowiedział zdawkowo Masahiro, ale widać było, że tylko trochę się drażni. - Lekko ukontentowany. - Puścił oko do Kimy i Misayi. - Nie, tak poważnie, jestem z ciebie zadowolony, Nana-san. Jeżeli o was chodzi - zwrócił się do młodzieży - nie spodziewałem się po was niczego mniej. Dobra robota. Jutro proszę się zgłosić od samego rana po przydział do Siedziby. A i jeszcze jedno, Misaya-san - zwrócił się do niebieskowłosej dziewczyny. - Kwatermistrz pewnie potrzebowałby kogoś do pomocy z naszymi wojskowymi końmi. A wiem, że masz doświadczenie. Nie mają najłatwiejszego życia i przydałaby im się doświadczona opiekunka.
Uśmiechnął się do nich jeszcze raz i z szacunkiem ukłonił głowę na pożegnanie, odprawiając ich.
- Do zobaczenia wkrótce. Będę w międzyczasie pilnował, żeby wasze odznaki Akoraito były ładnie wypolerowane, kiedy po nie przyjdziecie. A teraz wracajcie załatwiać swoje sprawy.
Odwrócił się do Nany.
- Ty też. Musisz odpocząć, wrócić do treningu i zadań dla Sogen - powiedział mężczyzna. - Jutro przyjdź proszę po nową odznakę i… pracę dalej.
Uchiha Masahiro
Sugiyama Orochi
- autor: Papyrus
- 2 wrz 2025, o 22:12
- Forum: Ningyō-shi (Osada Rodów Ayatsuri i Kaguya)
- Temat: Siedziba władzy
- Odpowiedzi: 426
- Odsłony: 54463
Post Fabularny
Lato, 395
Ayatsuri Ario
Woda znów zalewała pomieszczenie. Fala suitonu, nie hamowana już przez wir zasysający, wciskała się w każdy kąt z jeszcze większą siłą. Ario, skupiony na teleportowaniu jej poza granice Samotnych Wydm, nie miał nawet chwili na oddech - gdyby oddychał. Reagował odruchowo, próbując wyrównać starcie, które od początku należało do Saori.
Ario kontrolował swoją marionetkę - Harukiego - i szykował kontratak. Wojownik uniósł wachlarz, a skupił swoją chakrę (a raczej Ario zrobił to za niego) wokół broni. Następnie Ario skierował uderzenie nie w wodę, lecz w źródło: miejsce, gdzie stała Saori. Tornado miało porwać ją w wir, tak jak ona przed chwilą porwała jego.
Nie zdążył.
Z tafli bez ostrzeżenia wynurzyła się inna figura - marioneta Hōzuki. Ciało z czystej cieczy zmaterializowało się tuż za Harukim. Ręka, która się nagle rozdęła od mięśni, spadła na Harukiego bez ostrzeżenia. Uderzenie rozbiło Harukiego w jednej chwili, a odłamki rozleciały się i zniknęły w toni wodnej, która go porwała, jakby nigdy nie istniał.
Ario nie miał czasu na żałobę. Saori nie miała dla niego żadnych względów. Musiał działać.
Na jego rozkaz salamandra kopała w dół. Pazury pruły dno; odłamki skał i grudki ziemi mąciły wodę i były porywane, tak jak Haruki przed chwilą. Pomieszczenie leżało w najniższym punkcie osady - na samym dnie piramidy, głęboko pod ziemią. Jeśli Ario się nie mylił, pod nimi biegły rury kanalizacyjne. Jakby je przebił…
Tyle, czy rury nie były raczej położone wyżej?
Grunt jednak ustępował, a woda trochę opadała. Była nadzieja, że faktycznie gdzieś się dokopie a ziemia - czy rury - przyjmą wodę.
Wtedy z ciemności wyłoniły się nowe kształty: trzy rekiny. I zmierzały w jego stronę z jednym celem - aby rozszarpać go na strzępy.
- autor: Papyrus
- 2 wrz 2025, o 22:10
- Forum: Sarufutsu (Miasteczko szczepów Uchiha i Gazo)
- Temat: Plac treningowy
- Odpowiedzi: 34
- Odsłony: 5682
Plac treningowy rozgrzewał już się nie tylko od słońca, ale przede wszystkim od emocji i ognia.
Nowo awansowana Nana, z świeżym ciężarem dowództwa na barkach (sama z siebie biorąc dwójkę pod swoje dowodzenie, nie tylko na krótki trening - najwyraźniej), szybko zaczynała rozumieć, że tytuł lidera to nie tylko prestiż, ale też codzienna porcja stresu - szczególnie z nastolatkami pod jej skrzydłami. Jej twarz była spokojna, niemal chłodna, ale czuła też dumę. Mogła coś zmienić. Sprawdzić kogo ma przed sobą. Przyszłych bohaterów czy przyszłych częstych gości tutejszego szpitala?
Bez zbędnych ceremonii złożyła pieczęcie, a powietrze wokół niej zadrżało. Seria kul ognia wystrzeliła w kierunku pola treningowego - celowo obok shinobiego i kunoichi. Wystarczająco blisko, by poczuli żar, ale nie na tyle, by skończyć jako dobrze wypieczone przekąski. To nie był pokaz siły, ale ostrzeżenie i zaproszenie do reakcji.
Pierwszy zareagował Kima. Jeszcze chwilę wcześniej myślami był gdzie indziej - może przy siostrze, może przy urodzinowym prezencie. Ale wystrzelona w niego technika zweryfikowała jego priorytety. Bez przygotowania, bez konkretnego planu, ale z przebłyskiem pomysłu - jego wzrok padł na kamień. Ot, jeden z tych kamieni treningowych, obwiązanych słomą, żeby okładanie ich pięściami nie skończyło się połamanymi palcami już przy pierwszym uderzeniu. Technika. Zamiana. W jednej chwili jego miejsce zajęła bezimienna skała, która przyjęła cios. Cóż, żar ciosu, ponieważ Nana doskonale kontrolowała swój ogień. Sam Kima znalazł się za plecami Nany, cały, choć lekko zdyszany. Chwilowo bezpieczny.
Misaya zareagowała zupełnie inaczej. Jej reakcją rządził instynkt. Przepełniony paniką i przekonaniem, że i lider i świeża Kogo byli pozbawieni wszystkich swoich klepek. Była jednak skuteczna. Aktywacja doujutsu, unik, pieczęcie i technika, która pozwoliła wypluć jej własny ogień. Mimo tego, że Misaya miała do czynienia z Kogo, jej technika dała radę uderzyć w jedną z kuli ognia. Ogień zwalczaj ogniem. Buchnęło, dwie kule starły się ze sobą i, zaskakująco, kula Nany była mniejsza i słabsza, więc technika młodszej dziewczyny przeszła przez nią, a do Nany dotarł bardziej gorący podmuch. Potrafiła działać mimo strachu.
A Masahiro obserwował wszystko z boku, z uśmiechem na twarzy, kiedy Nana była otoczona z obu stron. Każde z Doko pokazało inną taktykę. I lider Uchiha nie wydawał się tym być zaskoczony. Za to wydawał się dumny i zadowolony.
Uchiha Masahiro
Sugiyama Orochi
- autor: Papyrus
- 29 sie 2025, o 08:21
- Forum: Ningyō-shi (Osada Rodów Ayatsuri i Kaguya)
- Temat: Siedziba władzy
- Odpowiedzi: 426
- Odsłony: 54463
Post Fabularny
Lato, 395
Ayatsuri Ario
Woda wciąż wylewała się z pomieszczenia, wypełniając korytarze i szyby wentylacyjne, a jej ciężar zdawał się przygniatać wszystko dookoła. Ten ciężar wydawał się dorównywać jedynie emocjom, które nią targały.
W tym chaosie, ciemnym pomieszczeniu wypełnionym wodą, niemal równocześnie, i Ario i Saori sięgnęli po swoje marionetki.
Saori odpieczętowała kolejną marionetkę. Ario dostrzegł ją tylko przez ułamek sekundy, zanim jej sylwetka rozpłynęła się w wodzie, jakby była jej częścią. Nie było czasu jednak na analizę, bo Ario również odpieczętował swoją marionetkę. Haruki Yoshisawa, bohater wojenny, pojawił się z wachlarzem gotowym do działania.
Obie marionetki ruszyły do akcji.
Haruki wykonał potężny wymach wachlarzem, celując w ścianę wody. Powietrze zadrżało, a fala uderzeniowa rozbiła się o suitonową barierę. Efekt był jednak rozczarowujący - woda ledwie się cofnęła.
Saori, nieprzerwanie wypluwając wodę, kontrolowała sytuację z precyzją. Ario, widząc nadchodzące zagrożenie podpiął się nicią chakry do Seiren, marionetki, którą sam stworzył, a którą teraz kontrolowała jego przeciwniczka.
Próbował przekręcić jej głowę, zmusić ją do działania przeciwko Saori. Jednak siła, którą dysponowała liderka Ayatsuri, była zbyt wielka. Seiren nawet nie drgnęła - jakby ignorowała jego obecność. Saori miała pełną kontrolę.
Woda, już niezasysana i nie wysyłana w okolice Soso, zaczęła gwałtownie wypełniać pomieszczenie. W jej głębinach pojawiły się trzy kształty - rekiny. Ich sylwetki były jak cienie, ale ich cel był jasny. Płynęły prosto w kierunku Ario.
Ayatsuri Ario nie miał wyboru. Musiał wrócić do zasysania wody. Jego pieczęć ponownie zaczęła działać, próbując odciążyć pole bitwy. Tymczasem Salamandra, unosząca się przy suficie, wystrzeliła strumień wody w kierunku Saori. Technika jednak zderzyła się z masą wody i rozproszyła się bez efektu.
- autor: Papyrus
- 24 sie 2025, o 22:34
- Forum: Ningyō-shi (Osada Rodów Ayatsuri i Kaguya)
- Temat: Siedziba władzy
- Odpowiedzi: 426
- Odsłony: 54463
Post Fabularny
Lato, 395
Ayatsuri Ario
Woda wypełniała pomieszczenie niemal całkowicie, a jej ciężar przygniatał wszystko, co jeszcze przed chwilą było częścią uporządkowanego warsztatu. Wśród wirujących narzędzi, rozbitych skrzyń i zgaszonych pochodni. Było ciemno, a woda zaczynała wylewać się z pomieszczenia przez klatkę schodową, która prowadziła do tego pomieszczenia oraz wszelakie szyby wentylacyjne wbudowane w sufit pomieszczenia.
Ario próbował się skupić na wszystkim. W tej chwili nie chodziło już o walkę – chodziło o przetrwanie. O zrozumienie. O odpowiedź, której nigdy nie dostał. Jego brak zrozumienia i to, jak bardzo rozumieć pragnął. Ona mu tego nie dała. Mógł ją jeszcze pokonać i zmusić do powiedzenia wszystkiego.
Albo zabić.
Byle on nie zginął i wspomnienia o jego matce nie zaginęły.
Wyciągnął rękę. Woda wokół niego zaczęła się poruszać nienaturalnie - nie w kierunku Saori, tylko w jego stronę. Woda zawirowała i po chwili zniknęła - przeniesiona w inne miejsce. Zajęło to zaledwie chwilkę, przez co trudno było powiedzieć, czy woda zniknęła całą na raz czy falą. Jednak - mimo potęgi techniki, której użył Ario - zaledwie jedna czwarta pomieszczenia opróżniła się z wody.
Saori, stojąca po drugiej stronie pomieszczenia, obserwowała to, ale odczytywanie emocji z jej marionetkowej twarzy było trudne. Jej postawa była jednak napięta, a techniki wypełniającej pomieszczenie nie przerwała. Mogła tak wiecznie i wydawało się, że mogłaby zmęczyć Ario samą wodą.
Ario jednak się nie poddawał, użył marionetki, która została odpieczętowana i zaczęła wciągać i pieczętować wodę. Utworzył się tunel - prąd wody. Tunel zasyczał, a woda zaczęła znikać - warstwa po warstwie, wciągana przez marionetkę.
Woda znikała, a Ario – nie czekając na koniec procesu – aktywował Hiraishin. Błysk. Cisza. I już go nie było.
W rogu pomieszczenia, w miejscu oznaczonym wcześniej pieczęcią, pojawił się znowu. Tym razem gotowy. Jego ręka sięgnęła barku, a impuls chakry przywołał Harukiego Yoshisawę – marionetkę bohatera, którego chwała miała teraz stanąć przeciwko zdradzie. Niestety, nadal wszystko było w wodzie.
Obok niego, wciąż gotowa do walki, unosiła się Salamandra.
A Yui - wciąż kontrolowana przez Saori, zaczęła składać pieczęcie - dużo pieczęci - do skomplikowanej techniki, w której Ario rozpoznał suitonowego smoka.
- autor: Papyrus
- 24 sie 2025, o 10:58
- Forum: Sarufutsu (Miasteczko szczepów Uchiha i Gazo)
- Temat: Plac treningowy
- Odpowiedzi: 34
- Odsłony: 5682
Była szansa, że plecy i ramiona Masahiro zostały przygniecione, ponieważ niósł na sobie cały ciężar tej rozmowy. Już rozruszanie samej Nany było trudne, trochę mu się udało, ale teraz miał do czynienia z nastolatkami w najgorszym dla nich czasie. I dla których pewnie był starym piernikiem (chociaż sam się za takiego nie uważał, szczególnie, że zawsze porównywał się do Starego Sugiyamy).
- Hai, Nana-san. Myślę, że to dobry pomysł. Załatwimy papierki później. Gratuluję i cieszę się, że jesteś z nami - Masahiro powiedział do niej ciepło i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Następnie zwrócił uwagę młodzieży na Nanę ponownie. - Nana-san właśnie trenuje bardzo zaawansowaną technikę ogniową. Widzieliście, jak za każdym razem podmuch ognia był coraz bardziej w odpowiednim kształcie. Ale pozwólcie, pokażę, jak powinno to wyglądać, żebyście byli świadomi, co Nana-san chce osiągnąć oraz co jest możliwe do osiągnięcia.
Dał znać grupie, żeby się cofnęła, ustawił się na miejscu Nany, złożył pieczęć i wydmuchał z siebie jęzor ognia, który rozlał się falą idealnie na obszarze o promieniu dwudziestu metrów, który był "odgrodzony" za pomocą rozrzuconych kunai. Włosy całej trójki rozstały rozwiane przez gorące powietrze, które niemal parzyło ich skórę. Okolica rozświetliła się pomarańczowym blaskiem i przez chwilę wydawało się, że znaleźli się w samym środku wielkiego pożaru.
Trwało to tylko chwilę, ale wrażenie pozostało.
Masahiro otarł usta dłonią i spojrzał poważnie na Kimę i Misayę.
- Z czasem będę oczekiwał tego samego od was, a przynajmniej ekwiwalentu w waszych umiejętnościach. Teraz jednak, skoro nie jesteście zajęci i nie chwilowo żadnego przydziału, czas na trening. Nana-san, wiem, że dobrze ci poszło z nauką, Daichi opowiada o tym tak bardzo, że historia Doko dotarła też do mnie. To co, Misaya-san, Kima-kun? Pytam z grzeczności, oczywiście. Zaczynajcie. Ja sobie poobserwuję i będę was oceniał.
Odstąpił do tyłu, zachęcająco się do nich uśmiechając.
Uchiha Masahiro
Sugiyama Orochi
- autor: Papyrus
- 22 sie 2025, o 09:32
- Forum: Urlopy graczy
- Temat: Admin Fabularny
- Odpowiedzi: 8
- Odsłony: 2995
Imię i nazwisko postaci: Papyrus - Administrator Fabularny/ Hiromi
Okres nieobecności: czas nieokreślony
Powód: Pewnie będzie mnie mniej - sprawy osobiste. Będę starać się odpisywać, ale pewnie trochę zwolnię. Takie info na wszelki wypadek.
- autor: Papyrus
- 20 sie 2025, o 15:20
- Forum: Ningyō-shi (Osada Rodów Ayatsuri i Kaguya)
- Temat: Siedziba władzy
- Odpowiedzi: 426
- Odsłony: 54463
Post Fabularny
Lato, 395
Ayatsuri Ario
Jedynymi słowami, jakimi Ario odpowiedział Saori, było krótkie, urwane "Jak śmiesz?!".
Ario uniknął strumienia wody wysłanego przez marionetkę, która jeszcze chwilę temu należała do niego, jednak szybko zrozumiał, że Saori nie chodziło o trafienie go. Chodziło o czas. Skraj zwoju przeciął powietrze trzaskiem, pieczęć syknęła i pojawiła marionetka niebieskiego mężczyzny. Rdzeń Saori przeszedł do środka, jak jakiś stwór, chwytając się nićmi chakry, drewno zaskrzypiało, a marionetka zmieniła się w coś, co aż do złudzenia przypominając ją samą.
Kunaie i shurikey, pigułki, które Ario wyjął rozsypały się po warsztacie, ale Saori w tym czasie złożyła jedną pieczęć i zaczęła pluć wodą. Płomienie pochodni zamigotały przez nagły powiew powietrza przesuwany przez napierającą wodę, tylko po to, żeby po chili zgasnąć.
Woda trysnęła z jej ust szerokim wachlarzem, uderzyła o posadzkę i od razu zaczęła się piętrzyć. Narastała warstwa po warstwie - potężna, pieniąca się, piętrząca. Stoły warsztatu poszły w ruch, skrzynie przewróciły się, metalowe części przetoczyły się i zniknęły pod lustrem wody, które rosło z każdą chwilą.
Mimo planów, Ario zdążył jedynie stworzyć klony - dwie sylwetki pojawiły się obok niego. Fala jednak piętrzyła się i uderzyła. Zmiotła pierwszego, porwała drugiego; wspomnienia wróciły do Ario z podwójnym bólem, kiedy oba klony zniknęły. Potem trafiło jego. Uderzenie było jak cios taranem, a przewrócone po drodze narzędzia - hak, imadło, zamoczony zwój - poprawiły cios.
Saori nie pozwoliła, by fala się rozpadła. Kontrolowała ją, formowała, mimo, że całe pomieszczenie było wypełnione wodą - a Ario znalazł się pod nią. Dźwięki stłumiły się do głuchych pomruków.
- autor: Papyrus
- 16 sie 2025, o 10:10
- Forum: Ningyō-shi (Osada Rodów Ayatsuri i Kaguya)
- Temat: Siedziba władzy
- Odpowiedzi: 426
- Odsłony: 54463
Post Fabularny
Lato, 395
Ayatsuri Ario
- Zabawne, że mnie pytasz, gdzie byłam, kiedy była wojna w Sogen? Nic nie wiesz, o niczym nie masz pojęcia. O tym, co się dzieje na Pustyni, o tym, kto i jak nami rządzi. Ale nigdy nie byłeś od tego. Jesteś dzieckiem i narzędziem, które miało wypełniać rozkazy. Chyba sobie nie wyobrażasz, że będę tłumaczyć tobie z decyzji lidera klanu? I tak, interesuje mnie Pustynia i ludzie, których życie i dobrobyt jest w moich rękach. I nie płacz mi tutaj, że nie masz przyjaciół. To żałosne.
Prychnęła. Już wcześniej złożyła ręce, ale teraz wydawała się coraz bardziej poirytowana, że Ario się z nią próbował dyskutować na takie tematy i podważał jej autorytet. Czekała jednak, z beznamiętnym wyrazem twarzy - chociaż gotowała się w środku. Bycie marionetką pomagało w utrzymywaniu spokoju - przynajmniej, żeby wyglądać, jakby się go utrzymywało.
Słowa, które do niej wypowiedział - wygarnięcie na temat jej przyjaciółki - ciała, które dostał na lalkę. Nawet z obrzydzeniem patrzyła na to, co z nią zrobił. Już nie utrzymała tego wyrazu twarzy. Kiedy marionetka wylądowała pod jej nogami, wydawało się, że Saori chciała ją podnieść i coś z nią zrobić. A kiedy nazwał ją kurwą i próbował jej wygarnąć, ona też nie wytrzymała.
- Niczego nie wiesz. Niczego nie rozumiesz. Nie pomogłam Aracie, bo ona nie wróciła. Z Głębokich Odnóg wróciłam sama. To, co przyszło… - zgrzytnęła zębami i wyprostowała się, a jej metalowe stawy skrzypnęły z napięcia. - To co przyszło, nie było Aratą. Ona została tam. Jednak po latach pojawiła się tutaj. Nie wiem jak. Nie wiem dlaczego. Myślę, że Sayuri - Saori wskazała na zmięty list. - Ją odnalazła i przyprowadziła z powrotem. Ale to nie była Arata. To nie była MOJA Arata. A jeżeli była.. To jak mogłam jej pomóc? Kiedy to MOJA wina?!
Nicie chakry wystrzeliły z jej palców, łapiąc marionetkę, którą rzucił Ario i przyciągnęła ją do siebie. Położyła dłoń na jej policzku i na chwilę zamknęła oczy.
- Przepraszam, Yui. Będziesz musiała służyć klanowi jeszcze przez jakiś czas - szepnęła do lalki, po czym spojrzała na Ario.
- Nie przyszedłeś się zemścić? To nie jest wybór, którego możesz teraz dokonać.
To, co się zdarzyło w tym momencie zadziało się szybko. Szybki ruch palców, lalka syreny wypluwająca z siebie strumień wody w Ario, zwój w ręku Saori, który odpieczętowała w mgnieniu oka. Lalka wysokiego mężczyzny o niebieskiej skórze, ale Ario nie miał czasu się jej przyjrzeć, ponieważ z rdzenia Saori wystrzeliły nicie chakry i rdzeń "przeskoczył" między lalkami, dokując się w niebieskim mężczyźnie, który zaczął się zmniejszać, zmieniać kolor, urosły mu długie włosy - i przybrał formę Saori.
Lalka, w której była upadła bezwładnie na podłogę, nie zmieniając swojego wyglądu. Leżała tam jak pozbawiona życia skorupa.
- autor: Papyrus
- 14 sie 2025, o 23:14
- Forum: Sarufutsu (Miasteczko szczepów Uchiha i Gazo)
- Temat: Plac treningowy
- Odpowiedzi: 34
- Odsłony: 5682
Masahiro absolutnie nie zauważył, że Nana mu się przygląda czy ocenia jego wygląd. Nigdy nie był szczególnie spostrzegawczy, żeby takie rzeczy widzieć. Zobaczyć, że bijuudama leci w jego stronę? Jasne. Zwrócić uwagę, że kobieta mu się przygląda? Nieeee.
- Myślę, że nie zdradzi nas, bo widzi w Uchiha i naszych ninja dobry interes. Jednak, jesteśmy silni i prestiżowi. Jeżeli wie, że potrafimy kopiować rzeczy za pomocą sharingana, a wie na pewno, to cóż… No ale musimy być użyteczni. Teraz jesteśmy dla niego zasobem. Co brzmi okropnie. No ale mamy ważniejsze zadanie teraz. Ćwicz - powiedział, kiedy się wycofał i pozwolił Nanie dalej ćwiczyć.
I faktycznie, wyglądał bardzo niewinnie, a kiedy Nana się zakrztusiła, nawet spojrzał na zaniepokojony, ale potem się uśmiechnął trochę prowokująco. Rozbawił ją. To się liczyło.
- Cóż, Ichirou został Shirei-kanem klanu Sabaku, więc jest jego sława łączy się z jego umiejętnościami. Nie miałbym nic przeciwko, żeby go naprawdę poznać, ale wygłupiłem się przed nim stratą rączki. A wiadomo, nie ma rączki, nie ma ciasteczka.
Kiedy obserwował kolejną kulę ognia, następnie zachęcił ją, żeby kontynuowała.
- Demony przeszłości i zemsta nic ci nie da - stwierdził fakt Masahiro. - Nie znaczy, że będę cię powstrzymywał, jak będziesz miała szansę na to. Bo nie sądzę, że przyjmiesz moje słowa. Sama musisz się przekonać i trenuj, żebyś mi przy tym nie zginęła. Aczkolwiek teraz nigdzie nie pójdziesz poza misjami. Trzeba nadrobić nieobecność.
Był luźny, zrelaksowany, ale mówił poważnie. Zachęcił ją do wyplucia ognia jeszcze raz. Stojąc na boku, złożył swoje ręce tak, że schowały się w rękawach jego ciemnoczerwonego kimona z symbolem Uchiha. Był wyprostowany, wysoki i skupiony. Złote oczy obserwowały każdy ruch Nany i analizowały, czy należało doradzić jej coś dodatkowego. Przy każdym podmuchu ciepłego powietrza, jego spięte w koński ogon, czarne włosy, powiewały.
Był przystojnym mężczyzną około trzydziestki. I przedstawiał bardzo typową urodę Uchiha. Nie licząc złotych oczu oraz łagodnego wyrazu twarzy.
Już z daleka zauważył nadchodzące dwie osoby o podobnej, do niego - oraz Nany - urodzie. Cóż - byli jedną wielką rodziną, nawet jeżeli czasami bardzo daleką. Uroda tej części Wietrznych Równin była jednak taka, że większość była do siebie bardzo podobna.
Kiedy Nana wypluwała kolejną kulę ognia, Masahiro podniósł dłoń, żeby zatrzymać młodzież, aby przez chwilę jeszcze nie podchodziła, aby czasami nie natrafiła na ogień lub gorące powietrze, a kiedy Nana przerwała - pomachał do nich, żeby podeszli.
- Mamy widownię, Nana-san - powiedział z uśmiechem, kiedy dwójka do nich podeszła. - Co mnie nie dziwi, twoja siła jest imponująca - pochwalił Nanę, potem jego złote oczy zatrzymały się na Misayę i Kimę. - Witajcie. Dajcie mi chwilkę… Misaya-san i Kima-kun. Doko naszego klanu, pracujący dla dobra naszego klanu. Przydzielono już was do tymczasowej służby w straży, czy zaszczyt ten jeszcze was nie kopnął? - Uśmiechnął się szeroko, mówiąc do nich z humorem. - Misaya-san, śliczny kolor włosów. Kima-kun, czy widziałeś się z Shizakim ostatnio? - Masahiro wymienił imię jednego z chłopaków Uchiha, którzy mieli takie same umiejętności jak Kima i był trochę starszy. - Jak nie, może zagadaj do niego, jak będziecie mieli trochę czasu, bo mi ostatnio o jakimś nowym tuszu gadał pół godziny. Czy farbie? Ja nie wiem, nie znam się, ale ty może się znasz i cię to zainteresuje.
Było oczywistym, że Masahiro interesował się swoimi ludźmi i trochę o nich wiedział, nawet jak byli to doko. Było to dla niego bardzo ważne.
- Nana-san, to Misaya-san i Kima-kun. Misaya-san, Kima-kun, poznajcie proszę Uchiha Nanę-san, Kogo naszego klanu.
Uchiha Masahiro
Sugiyama Orochi
- autor: Papyrus
- 11 sie 2025, o 20:43
- Forum: Ningyō-shi (Osada Rodów Ayatsuri i Kaguya)
- Temat: Siedziba władzy
- Odpowiedzi: 426
- Odsłony: 54463
Post Fabularny
Lato, 395
Ayatsuri Ario
Ario był sprytnym młodzieńcem. Myślał szybko, planował jeszcze szybciej, doskonale dostosowywał się do najróżniejszych sytuacji. Przeskoczenie za filarem, złożenie pieczęci do kage bushin i przeniesienie się do swojej pieczęci.
To się udało. Bieg w stronę Siedziby Władzy też, chociaż zamieszanie zostało zrobione i Klonario przedostawał się przez tłumy. Nie zdawał sobie sprawy - był zbyt szybki i skupiony na swoim celu - że został zauważony przez oddział Kabe, którzy to próbowali się do niego dostać.
Ario był sprytnym młodzieńcem. Przez zmianę w rdzeń myślał pewnie też, że pozbył się typowego dla ludzi popełniania błędów przez emocje. Bądź przez to, że za dużo sobie planuje w przód i nie spodziewa się przerwania swojego planu. A już na pewno nie spodziewa się tego, co się stało na Pustyni po wprowadzeniu Aktu Reformy Władzy Centralnej.
Wpadniecie do Siedziby Władzy może było proste. Może potrącenie urzędniczki też nie było najtrudniejszą rzeczą. Wejście do gabinetu liderki jednak…
Ario nie przewidział tego, że liderka w gabinecie może być strzeżona przez wyspecjalizowany oddział Akataiyo. Ilość Czerwonych Płaszczów strzeżących liderów została zwiększona. Tak jak wcześniej w cieniu czaił się może jeden, tak teraz nie tylko strzegli oni wejścia do gabinetu, ale również wszelakich innych wejść. Liczba czterech na jednej zmianie była zwykle przy jednym liderze. Tutaj… było ich więcej.
Klon Ario nie miał szansy, pomimo jego szybkości. Przebiegnięcie korytarza, zrobienie zamieszania.
Nie wparował do gabinetu. Nie dotarł nawet do drzwi, kiedy z sufitu rzuciła się na niego postać w czerwieni. On się poślizgnął i przeleciał dalej i miał się zatrzymywać, kiedy nicie chakry go złapały, pociągnęły ostro na innego czerwonego osobnika, który wykorzystał pęd Ario oraz własną siłę, żeby uderzyć go w twarz.
Puff!
Saori skrzyżowała ręce na piersi, patrząc beznamiętnie na Ario, kiedy ten ją zagadywał i zadawał kolejne pytania. Mimo tego, że sytuacja była napięta i chyba oboje wiedzieli, że nie miało się to zakończyć dobrze, kobieta jeszcze chwilę zabawiała go rozmową.
Tyle, że w tym momencie Ario był przekonany, że to nie Saori przed nim stała.
- Nie wiem, co masz na myśli mówiąc o wspomnieniach Araty. I skąd masz takie informacje. Ale tamta głupia dziewczyna już nie istnieje. Coś w niej też umarło piętnaście lat temu, kiedy podjęła decyzję, że jej życie jest dla niej ważniejsze, niż jej przyjaciółka i twoja matka. Podjęłam jednak tą decyzję i nic nie mogę z tym zrobić - wyjaśniła kobieta. Nie brzmiała, jakby było jej szczególnie przykro. - Mogłam się jednak spodziewać, że kiedyś któryś z was się tutaj zjawi. Spodziewałam się jednak Nizana, nie ciebie. Przyszedłeś się zemścić, prawda?
Następnie powoli rozchyliła swoją koszulę, obnażając się przed Ario. Jednak nie ciało zobaczył. Metalowy korpus żeńskiej marionetki. Ledwo widoczne linie łączenia i przeguby. Po lewej stronie, nad piersią lekko świecił rdzeń.
Stała przed nim marionetka.
- Widziałam lepsze, bo sama lepszy stworzyłam. To moja nagroda za bycie najgorszym człowiekiem na świecie. Teraz jednak nie jestem już człowiekiem. Jestem potężna. A te wynalazki? Nie moje projekty, ale ktoś musi zbudować prototypy. Aby zdobyć fundusze na wojnę, która odbędzie się tutaj. O niczym nie wiesz, prawda? W ogóle nie zainteresowałeś się tym, co dzieje się w Unii, twoim domu. A masz się za bohatera.
Kobieta powoli zasłoniła swoje sztuczne ciało.
- Pomogłam tysiącom. Moim zadośćuczynieniem było poświęcenie się prowincji za grzechy przeszłości - powiedziała i rozłożyła ręce na boki.
Wspomnienia klona wróciły do Ario.
- Jestem Ayatsuri Saori, Shirei-kan klanu Ayatsuri i władczyni Sabishi.
- autor: Papyrus
- 10 sie 2025, o 19:10
- Forum: Sarufutsu (Miasteczko szczepów Uchiha i Gazo)
- Temat: Plac treningowy
- Odpowiedzi: 34
- Odsłony: 5682
Masahiro zmrużył oczy, śledząc jak ogień formuje się w kulę, a potem z sykiem gaśnie w granicach półokręgu. Powietrze nad ziemią jeszcze drżało od gorąca. Kiwnął głową z uznaniem.
- Dobra moc. Stabilny oddech. - Podszedł kilka kroków bliżej, ale zostawił jej przestrzeń. - Tylko… trzymasz płomień w środku. Zbierasz go, jak zbierasz złość w sobie, zamiast puścić wolno i pozwolić jej się rozlać. Ta technika nie jest kulą. To fala. Ściana. Ma pęd, ma szerokość.
Uniósł dłoń i, ot tak, złożył jedną pieczęć i wydmuchał z siebie język ognia, który niemal zebrał się w kulę, ale następnie rozlał po półokręgu, gasnąc przy jego granicy. Gorące powietrze uderzyło Nanę, a skomentował.
- Wyobraź sobie wachlarz, który rozkładasz jednym ruchem. Oddychasz szeroko, barki w dół. Nie dokładasz chakry, tylko rozciągasz to, co już masz.
Zerknął na nią kątem oka, łagodnie.
- A co do Tsuyo… - zawahał się na moment - Nie znam go osobiście. Kiedy tutaj był, byłem zwykłym shinobim. Ale z tego co słyszałem próbuje przewidzieć każdy ruch, patrzy, co mu się opłaci. Ale jak już da słowo, to trzyma się go do końca. Coś w nim budzi twój niepokój?
Nie czekał na odpowiedź, tylko cofnął się na skraj placu. Ton jego głosu złagodniał jeszcze bardziej.
- Niewiele mówisz, Nana-san. Ciężko cię poznać. Niby to jest dobra cecha kunoichi, ale nie jest to szczególnie dobra cecha Uchiha. Głównie dlatego, że jesteśmy silniejsi, jeżeli potrafimy odpowiednio kierować nasze emocje. I chociaż te negatywne, jak wściekłość pchają nas do działania, potrzebujemy innych emocji i więzi, żeby to zbalansować i nie oszaleć. Zróbmy tak. Za każdym razem, gdy zamiast fali wyjdzie kula… będziesz mi winna jakąś informację o sobie. Oczywiście, odwdzięczę się tym samym. Powiem ci coś, czego inni o mnie nie wiedzą.
Uśmiechnął się krótko, niemal przepraszająco.
- Nawet zacznę, bo mieliśmy kulę. Po stracie ręki przez miesiące bałem się wrócić na plac treningowy. Nie dlatego, że bolało. Wstydziłem się przegranej na arenie i tego, że tak łatwo mogłem zginąć, a potem, w czasie walki, nie byłem w stanie ochronić wszystkich i to Asahi Ichirou tak naprawdę był bohaterem.
Uchiha Masahiro
Sugiyama Orochi