Nizan dotarł z Karyou na miejsce i nie był zdziwiony tym, że czekał na pozwolenie Nizana, który oczywiście go zaprosił do środka. Nie mniej, zarówno dla Hoshigakiego i Karyou nalał ciepłej herbaty, by mogli się napić.
- Macie, napijcie się nim ruszycie dalej. - powiedział.
Zarówno Karyou jak i Hoshigaki wykonali pracę i... w sumie nie wiedział, czemu Hoshigaki szedł za nimi. No ale skoro szedł, to przecież go nie wygoni? Zresztą, był pracownikiem Shimy, czyli tak jakby i jego.
- Tak, robota wykonana, teraz zapłata. - powiedział, mówiąc to bardziej do Karyou, któremu oczywiście zapłacił umówioną kwotę. - Znajdę Cię. Poza tym, chciałbym, żebyś zaczął też szukać kogoś do pomocy. Skoro mówisz, że będzie interesująca rozgrywka między... to chciałbym, żebyś nie był sam. Poza tym, jak mnie nie będzie w okolicy, to chcę, byś miał oko na Shimę i mój warsztat. Dlatego potrzebuje zaufanych ludzi. Ogarniesz kogoś jeszcze? - zapytał.
Nim Karyou jeszcze wyszedł, to Nizan podszedł do szuflady i wyjął kilka dobrych tkanin. Położył je na stole.
- Koszulkę dziś w nocy skończę. Przyjdź jutro przed południem i ją odbierz. - powiedział.
Na sam koniec Karyou powiedział, że będzie ciekawe zobaczyć, co zrobi, jak ktoś spróbuje ją zniszczyć.
Nizan jednak wiedział, co to znaczy. Zniszczyć Shimę? Jak najbardziej. Ale każda księżniczka ma swojego rycerza, który nad nią czuwa. Kunisaku nie sądził, że widmo powrótu z emerytury nadejdzie tak szybko.
Westchnął i popatrzył na dłoń.
Musi dokończyć tę technikę. Czuł, że przyda mu się bardziej niż... sądził.
To będzie długa noc.
Znaleziono 98 wyników
- wczoraj, o 14:24
- Forum: Osada Ryuzaku no Taki
- Temat: Warsztat Kunisaku
- Odpowiedzi: 17
- Odsłony: 968
- wczoraj, o 14:22
- Forum: Osada Ryuzaku no Taki
- Temat: Warsztat Kunisaku
- Odpowiedzi: 17
- Odsłony: 968
- wczoraj, o 14:19
- Forum: Osada Ryuzaku no Taki
- Temat: Warsztat Kunisaku
- Odpowiedzi: 17
- Odsłony: 968
- wczoraj, o 14:09
- Forum: Osada Ryuzaku no Taki
- Temat: Warsztat Kunisaku
- Odpowiedzi: 17
- Odsłony: 968
- wczoraj, o 12:45
- Forum: Osada Ryuzaku no Taki
- Temat: Warsztat Kunisaku
- Odpowiedzi: 17
- Odsłony: 968
- wczoraj, o 12:34
- Forum: Osada Ryuzaku no Taki
- Temat: Warsztat Kunisaku
- Odpowiedzi: 17
- Odsłony: 968
- wczoraj, o 10:44
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 298
- Odsłony: 24738
- 27 gru 2025, o 10:03
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 298
- Odsłony: 24738
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Zarówno Haruka jak i Anzou próbowali dowiedzieć się coś więcej o Gziku. Ten mały ancymon stanowił zagadkę nie tylko dla naszych bohaterów, ale również dla Shiry i innych. Co jednak najważniejsze, po ataku Haruki okazało się, że Gzik krwawi. Dla Anzou był to jasny sygnał, że chłopak jest człowiekiem, lecz Haruka tutaj wyjaśniła mu, że yokai też potrafią przybierać fizyczne lub materialne formy. Co więcej, zasugerowała, że najlepiej byłoby zapytać kogoś z klanu Mateki jako specjalistów od Oni i yokai by zweryfikowali kim jest Gzik. Otóż, istotnym tutaj jest wspomnienie, że Siostry Nocy można powiedzieć stanowią trochę bliźniaczy... a raczej siostrzany odpowiednik do tej specjalizacji wśród Mateki. Jeżeli chodzi o klan Kujaku, to Siostry Nocy od zawsze były specjalistkami do spraw yokai i podobnych, lecz akurat Siostry Nocy ich nie badały. Siostry Nocy były od ich eksterminacji.
Gdy Gzik dostał w głowę, Haruka uniosła dłonie do ust i zaczęła odrazu pomagać chłopakowi się pozbierać. Nie dała sobie jednak przypisać całości winy. Chłopaka jednak nie interesowało to jednak tak bardzo, jak to, że ta podpowiedziała mu kolejną część motto.
- By zjednoczyć wszystkie ludy naszej nacji? Hmm... nie wiem czy się da. Jednak rzeczywiście, gdyby się to udało, to byłby istotnie bohaterski czyn. W takim razie potrzebujemy teraz by Anzou dołożył swoją część. Mamy już "By ocalić świat od dewastacji" i "By zjednoczyć wszystkie ludy naszej nacji". Anzou, teraz Ty musisz.
Potem Haruka wyjaśniła, jakie uczucie towarzyszyło jej przed pierwszym lotem. Co ciekawe, Gzika to zainteresowało.
- Skakanie w przepaść to dość ryzykowne zajęcie. - powiedział zamyślony. - Ktoś kto Wam kazał tak robić, to jest nieźle pokręcony.
Anzou wykorzystał moment, by powiedzieć, że nie wierzy w to, że Gzik nie potrafi pływać. Pojawianie się znikąd było zagadką, jednak na ten moment Gzik nie wydawał się zbytnio groźny. Raczej był przyjacielski.
- No nie umiem pływać. Skąd mam umieć jak nigdy mnie nikt tego nie nauczył, co? - powiedział, po czym ewidentnie lubił temat Shinobi Neko. Mogliście mieć nawet podejrzenia, czy on sam... nie jest fanem tej powieści. - Moja powieść jest skierowana dla wszystkich. Przynajmniej chciałbym, żeby tak było.
Potem padło pytanie, czy Anmou jest przystojny, na co Gzik ewidentnie się naburmuszył.
- Anmou to kot. Wszystkie koty są super. Mają puchate futerko i jak się je głaszcze to wtedy wszystko staje się lepsze. Jednak moim ulubionym kotem jest kot Hikiri. Kot pani co sprzedaje ryby nad wodą. Jest świetny, musicie go poznać i pogłaskać. Lubi strasznie jak się go drapie pod brodą.
Anzou dopytał na temat tego, jaka to może być pułapka.
- Kocia Księżniczka jest świetna. Ona zawsze wie co zrobić i dlatego jestem pewny, że ta pułapka to tylko jakieś udawane coś. Napewno da sobie radę.
Dalej był już etap kolacji, gdzie zarówno Anzou jak i Haruka poświęcili trochę czasu na rozmowy ze wszystkimi, co skończyło się wraz z pojawieniem się Kagady. Anzou i Haruka mieli się rozstać i we dwójkę być bohaterami oddzielnych ścieżek. Czy będzie dane im się jeszcze spotkać?
Haruka poświęciła jeszcze czas by wyjąć rysunek od Gzika i obejrzeć go z każdej strony. Pod światło, bez światła, z jednej i drugiej strony i mogła ze zdziwieniem stwierdzić, że... oprócz rysunku, nic tam nie było.
Anzou szedł za Kagadą przez osadę, która w płaszczu z napisem seinin wyglądała... poważnie. Nawet na wojnie, nie miała go założonego, co było dość... logiczne. Wkońcu było jasne, że Shira będzie polować na nią, a Kagada na Shirę, więc świecenie płaszczem byłoby totalnie bez sensu. Jednak pytaniem jest, czemu nie dała w takim razie płaszcza Sandzie? Na czas manewrów?
Anzou skomentował, że płaszcz jest ładny, lecz Kagada nie odpowiedziała mu nic na te słowa. Dziewczyna szła wyprostowała i jej aura była jakaś taka... dziwna do opisania. Nie była to do końca Kagada. Albo inaczej mówiąc, nie była to Kagada, którą znał Anzou. Pytaniem było teraz, która Kagada była prawdziwa?
Na pytanie o Gzika, Kagada odwróciła głowę. Trochę nie wiedziała co Ty do niej mówisz, a raczej o co pytasz.
- Twaróg z śmietaną z cebulą i pieprzem?
Wyszliście poza miasto. Oczywiście, strażnicy nie mieli jaj by nawet spojrzeć w Waszą, a raczej Kagady stronę, więc wyszliście z osady niczym na jakiś spacer. Wtedy to zobaczyłeś.
Przed Wami były obozy armii Kaminari. To już nie był zlepek namiotów, tylko pierdolona, przynajmniej tysięczna armia, która rozbiła prawdziwy obóz wojenny. Widziałeś w tym maszyny oblężnicze i nie tylko. To już nie był 82 oddział. Mnóstwo żołnierzy, ale nie tylko zwykłych żołnierzy. Mnóstwo shinobi. Kunoichi. Chino nie żartowała. Wzięła wszystkich, których mogła. Teraz dopiero dotarło do Ciebie, jak sprawa jest poważna. Dotarło do Ciebie nie tylko to. To co mówiła Waba przy stole, która próbowała Was cały czas ostrzec przed tym, co może nadejść. Jak coś pójdzie nie tak, następnym razem gdy zobaczysz Harukę czy Fugatę, to już nie jako towarzyszy. Tylko jako śmiertelnych wrogów.
Gdy Kagada szła środkiem, Ty podążałeś za nią. Widziałeś spojrzenia ludzi, którzy patrzyli na nią z mieszanką strachu, autorytetu, szacunku. Była osobistością i to... znaną. Płaszcz na jej plecach w świetle, który był rzucany przez pochodnie wyglądał coraz bardziej, jakby to ona była liderką Kaminari, a nie Chino. Nikt nie śmiał Was zatrzymywać. Nawet nikt się do Was nie odezwał. Czasami, starsi shinobi oddawali krótki pokłoń Kagadzie, ale taki bardziej na skinięciu głową. Kim była ta baba, co właśnie prowadziła Cię przez środek obozu Kaminari? Prawda była taka, że spędziłeś z nią mnóstwo czasu, a nie wiedziałeś o niej nic. Nie wykorzystałeś tego czasu najlepiej, stąd trudno było Ci jakkolwiek się połapać w tym, co teraz się dzieje.
Na samym środku był postawiony największy namiot jaki widziałeś w obozie. Przypominał trochę ten namiot medyczny z Sogen, podczas wojny z dzikimi. Przed nim było mnóstwo straży i co chwilę ktoś się kręcił. Pojawienie się Kagady na ich radarze sprawiło... że nie wiedzieli jak zareagować. Zatrzymać ją? Zapytać o cel wizyty? No nikt nie miał nasrane w głowie, ani nikt nie był Shirą, by jawnie prowokować Kagadę. Dlatego Kagada niczym taran weszła do środka, a Ty za nią.
W środku była tylko jedna osoba i to odwrócona do Was plecami. Chino Kaminari. Ubrana w swój tradycyjny czarny strój. Zamiast jednej nogi miała drewnianą protezę.
- Mówiłam, że ma nikt nie przyłazić, tak?! - krzyknęła, po czym odwróciła się. Na twarzy miała przepaskę zasłaniającą brak oka.
Chino zmrużyła oko, a Kagada ruszyła w jej kierunku. Dziewczyny stanęły naprzeciwko siebie. Kagada była zdecydowanie większa i masywniejsza od Chino.
- Suka z Atarashi we własnej osobie. - powiedziała Chino.
- Shirei-kan bez nogi i oka we własnej osobie. - odparła Kagada.
We dwie były śmiertelnie poważne, po czym zdarzyło się coś, co mogło sprawić, że Anzou zamarł. Nagle kobiety złapały się objęciem i pierwszy raz widziałeś, jak Kagada kogoś przytula. Pierwszy raz widziałeś... inną stronę Kagady. Kobiety ścisnęły się mocno, po przyjacielsku. Dość długo się tak trzymały, a gdy puściły, Chino przemówiła pierwsza.
- Ile my żeśmy się już nie widziały? Czemu nie przyszłaś na moje zaprzysiężenie, co? Jebnąć Ci?
- Kiedy Ty bawisz się w shirei-kana, ja odbijam całe północne wybrzeże. Poza tym, z Twoim obecnym... stanem, to jebnąć, to co najwyżej możesz się w czoło.
- Weź mi nic nie mów, nawet nie wiesz, jak mnie to wszystko wkurwia. Nic, tylko siedzę i podpisuję jakieś gówniane papiery, albo wydaję decyzję o których nie mam bladego pojęcia. Chino-dono to, Chino-dono tamto! - machnęła ręką w prawo i lewo. - Zostałam liderką, bo myślałam, że będę mogła robić co chcę. A ja mam cały dzień rozplanowany przez jakichś asystentów. Nawet na jebaną bitwę nie dali mi przyjść.
- I dobrze, bo się nie nadajesz. Zobacz jak Ty kurwa wyglądasz.
- No jak kto niby?
Kagada wyszczerzyła się.
- Jak Kaminari, ale taki bliżej emerytury jak dwudziestki, hah! - pierwszy raz w życiu Kagada się zaśmiała. Umiała się śmiać.
Chino wyszczerzyła się.
- Nadal umiem przyjebać. Zresztą, to tylko przejściowe. Uwierz mi, że miałam mnóstwo czasu by myśleć. Tobie się zdarza myśleć? Od czego masz głowę?
- Jem niom. - odparła Kagada i ponownie we dwie wybuchnęły śmiechem.
- Ale te płaszcze seinina to dojebane mamy. Wyglądasz kozak.
- Nie pamiętam kiedy go ostatnio miałam na sobie. Trochę przy ciasny, bo urosłam po treningu.
- Chyba od żarcia. Dobra, pijemy coś? Weź, bo nawet chlać nie mogę za bardzo. Rozumiesz, że muszę pić po CICHU bo mnie opierdalają? Jak pije w biurze? Czuję się jakbym miała piętnaście lat i musiała ukrywać się przed matką. Co zresztą jest prawdą, bo matka jest moją główną doradczynią i wprowadziła mi gorszy rygor jak... a szkoda gadać.
- Przyszła z Tobą?
- Tak, kręci się gdzieś tutaj. Dobra, chodź gulniemy coś.
- Poczekaj, przyprowadziłam Ci Twojego ulubieńca. - powiedziała, po czym odsunęła się i Chino dopiero Cię zobaczyła. - Stwierdziłam, że będziesz chciała się przywitać.
Chino jednak gdy Cię zobaczyła... nie zareagowała odrazu. Popatrzyła na Ciebie i powoli ruszyła w Twoim kierunku. Stanęła przed Tobą. Właśnie byłeś metr od Shirei-kan klanu Kaminari. Chino wystawiła w Twoim kierunku rękę, jakby na coś czekała.
- Gdzie mój sharingan i najlepsza proteza ayatsuri? - zapytała, a jej ton był ostry. Nigdy nie zwracała się tak w Twoim kierunku. - Lepiej, żebyś miał go w kieszeni, a proteza była za duża by ją wnieść do środka.
Haruka w siedzibie Kujanari dostała wybór. Albo nauka znaków, albo spotkanie z Osanenem. Stety lub niestety jej ciekawość wzięła górę i stwierdziła, że spotka się jednak z Królem Musana. Wprost jednak zapytała, czy powinna cos wspominać lub nie, czy powinna unikać jedzenia i picia. W skrócie poprosiła o rady.
Pierwsza o dziwo wystawiła się Hisamida, która popatrzyła na Haruke... trochę z pogardą? Trochę ze smutkiem?
- W ogóle nie powinnaś tam iść po pierwsze. Jesteś za młoda na zabawę w polityka. - powiedziała Hisamida, a co ciekawsze - Waba się za nią wstawiła.
- O dziwo się zgadzam z Hisamidą. Naprawdę myślisz Haruko, że jesteś kimś znaczącym? Inicjują spotkanie tylko dla własnych korzyści. - westchnęła. - Zawsze tak jest, gdy młode dziewczyny dostają szansę zabłysnąć.
Muwara była zmieszana tym co usłyszała i popatrzyła trochę rozdarta na 9 i 8 pióro, ale i na Shirę. Tamta jednak machnęła dłonią.
- Wyolbrzymiacie jak zawsze. - powiedziała z typowym dla siebie luzem. - Nie ma lepszej nauki, jak nauka na własnym ciele, prawda? Co z tego, że wyjaśniłyśmy Haruce co i jak, jak ona musi zobaczyć to wszystko sama. - Shira wzruszyła ramionami. - Takie są teraz czasy, tak? Młodzi muszą uczyć się sami i ja to szanuję.
Muwara zrobiła minę jakby właśnie dowiedziała się, że właśnie zarobiła kolejny dyżur w szpitalu.
- Ani dnia spokoju. Naprawdę, ani dnia spokoju. Zaraz mamy negocjacje, a Wy... a zresztą, co ja się będę produkować. - powiedziała, po czym podeszła do Haruki i złapała ją za rękę. Jednym ruchem podciągnęła Ci rękaw i złożyła pieczęci, po czym przyłożyła do ręki. Poczułaś jak chakra rozlała Ci się po ciele i coś... zostało w Tobie zapieczętowane. - Osanen to użytkownik genjutsu. Nawet, jeżeli weźmiesz ze sobą kogokolwiek, bo zakładam, że Shira samej Cię nie puści, to jedno. Drugie, że jak złapie Cię w genjutsu, co zakładam, że zrobi, to nikt nie będzie wiedział co się z Tobą dzieje. Będziesz siedziała i wyglądała jakby nigdy nic. Zakładam Ci jednorazową pieczęć kai. Jak poczujesz ciepło na dłoni i pieczęć Ci zniknie, to wiedz wtedy, że zostałaś potraktowana genjutsu. - wyjaśniła Muwara. - Jak złapie Cię w genjutsu, to będzie mógł z Tobą zrobić dosłownie wszystko. I nikt tego nie udowodni. To tak żebyś wiedziała. - powiedziała, po czym Shira wyglądała na ewidentnie rozbawioną.
- Aj tam. Haruka i tak za dobrze się trzymała psychicznie. Za bardzo od nas odstawała. Poza tym, może Osanen wyświadczy nam przysługę i przeprowadzi Haruce szkolenie lepsze niż wszystkie razem. Albo... - i Shira zrobiła uśmiech do Haruki taki, jakby... coś sugerowała. Jednak tylko Shira i Haruka wiedziały co, no i trochę Fugata. - ... Haruka przeprowadzi szkolenie Osanenowi.
Fugata na te słowa spiorunowała wzrokiem Shirę, ale ta była ewidentnie zadowolona.
- Dobra, a tak bez żartów to masz pół godziny Haruko. Weź trochę nogi odsłoń czy coś, to może powie coś ciekawego. Generalnie Ty i tak mało wiesz, to możesz w sumie opowiadać o wszystkim. - Shira spojrzała w kierunku Fugaty. - Weź Niyomi i po 30 minutach wyciągnijcie ją. Nawet siłą. A po wszystkim pogońcie go z osady. Tylko... skutecznie. - Shira rzuciła wymowne spojrzenie Fugacie.
Niyomi jak usłyszała, ze idzie na aferę to wystrzeliła w górę.
- NARESZCIE! Jeny myślałam, że się zanudzę. Ale akcja, ale mu obiję kichy o panie. - Niyomi odwróciła się do Fugaty. - Ale nie wtrącaj się dobra? Jeden na jeden biorę.
- Ej! Ja też chcę iść na aferę!
- Niestety, tutaj akurat to w pełni sprawa klanu Kujaku. Może następnym razem.
Fugata nie skomentowała tego w żaden sposób tylko... westchnęła. Odwróciła głowę do Shiry.
- Jesteś głupia, że jej na to pozwalasz. - po czym odwróciła się do Niyomi. - Chodź, zajmiemy pozycję. - a następnie do Haruki. - Musisz iść sama, by wyglądało to wiarygodnie.
Wtedy też Haruka mogła przygotować się jakoś do spotkania i ruszyć do południowej strażnicy, czyli tam gdzie wskazał miejsce Osanen. Było już dość ciemno i zbytnio nie było ludzi. Gdy dotarłaś na miejsce, zobaczyłaś dziwny widok. Był rozłożony duży koc, na środku stało kilkanaście przekąsek i stały dwie szklanki z butelką, jakiegoś trunku.
Osanen leżał sobie na plecach, jakby nigdy nic i za głową miał założone ręce. Jedną nogę mial zgiętą, a drugą trzymał na niej. Patrzył w niebo.
- Przyszłaś, nieźle. - powiedział, ewidentnie zaskoczony. - Dziś jest piękna, gwieździsta noc. Kto by pomyślał, że wszyscy żyjemy pod tym samym, pięknym niebem. - westchnął. - Tak czułem, że przyjdziesz najedzona, albo nie będziesz chciała nic ode mnie wziąć, to nie szykowałem niewiadomo jakiej zastawy. Tak o, żebyśmy mogli miło spędzić czas. - odwrócił się w Twoim kierunku i rozszerzył oczy. - Co Ci się stało w głowę? Trening? Zresztą, dla mnie i tak jesteś piękna. - chłopak dźwignął się powoli do siedzenia, po czym skierował się w Twoim kierunku, zapraszając Cię do tego mini pikniku. Były rozpalone dwa grzejniki, więc ogień dawał ciepło wystarczające, by komfortowo posiedzieć.
- Napewno masz jakieś pytania, które chciałabyś zadać. Zacznij więc. Napijesz się, czy jesteś grzeczną dziewczynką Shiry i nie bierzesz nic do ust od nieznajomego? - zadał pytanie i zaśmiał się delikatnie, po czym nalał Tobie i sobie po sake i nie czekając od decyzji, przechylił pierwszy naczynie.
Shira Kujaku - klik
Hisamida Kujaku - klik
Waba Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Nagome Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Niyomi Kujaku - klik
Urasano Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Gzik - klik
Osanen Kujaku - klik
Asaro Kujaku - klik
Haradate Kujaku - klik
Chino Kaminari - klik
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
- 26 gru 2025, o 10:33
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 298
- Odsłony: 24738
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Trening wyszedł lepiej niż można było się spodziewać. Mimo zgoła odmiennych podejść, jedni i drudzy dali z siebie wszystko. Kaminari stawiali wprost na siłę, wytrzymałość i niezłomność charakterów, gdzie Kujaku na kooperację, trening techniczny i zdecydowanie bardziej wyrachowane podejście do sprawy. Wkońcu jedni i drudzy zgłodnieli i zamierzali wrócić na posiłek, bo to co miał przynieść wieczór, było jedną wielką niewiadomą.
Najpierw Haruka podeszła do Yadasu pochwalić ją za to, że dała z siebie wszystko. Dziewczyna skinęła głową.
- Eee... chcę wyzwać Urasano trzecie pióro. Eee... muszę stać się silniejsza, bo naprawdę nie widziałam tego harpuna. Eee... gdyby nie Shira... eee... to byśmy chyba teraz nie rozmawiały. - powiedziała. - Eee... no i nie chcę, byś mnie dogoniła. Eee... nie lubiłam być najsłabsza. Eee... straszne uczucie. Eee... a wiem, że będziesz chciała mi deptać po piętach, więc nie zamierzam odpuscić. - wystawiła do Ciebie pięść z żółwikiem. - Eee... niech wygra najlepsza.
Yadasu postawiła sprawę jasno. Bycie najgroszym to ciągłe spojrzenia Sióstr, ale w tym było coś jeszcze. To, co Yadasu powiedziała Ci podczas gratulacji złożenia przysięgi.
"Na końcu zawsze pozostaje tylko jedno. Ty i Twoja siła. Tu akurat Chishiba się mało myliła.". I chyba dokładnie tak było. Nawet jeżeli autorytet miały Waba i Hisamida, to czy miały go tylko dlatego, bo były najstarsze? Fugata była kilka lat starsza od Ciebie, a również potrafiła zmusić dziewczyny do nauki znaków, mimo, ze Waba pierwotnie odmówiła. Z kolei Niyomi, która była albo w Twoim wieku, albo rok starsza... czy ona dałaby radę zmusić do czegoś 9 i 8 pióro? Na końcu była Shira. Liderka. Czy jej autorytet pochodził tylko i wyłącznie z bycia Liderką? Czy bardziej była Liderką, bo miała autorytet?
Chuja prawda. Wiedziałaś to. Liczyła się siła. I tutaj można było pokolorować tę prawdę na wiele różnych sposób, ale wydźwięk pozostawał ten sam. Chishiba wprost mówiła, że wyciska z dziewczyn ostatnie poty, tylko po jedno. Żeby wreszcie ją któraś pokonała.
Dalej już Haruka rozmawiała z Anzou, z którym zostali trochę w tyle. Wymienili się doświadczeniami, po czym nagle Haruka poczuła dotyk na nodze. Odwróciła się i odruchowo rzuciła w tamtym kierunku chakram.
Gzik w spowolnionym tempie widział, jak drewniany okrąg leci w jego stronę. Jego oczy zeszły się do zeza, gdy nagle chakram trafił go centralnie między oczy. Chłopak dostał tak na głowę, że odrzuciło go do tyłu, a krew trysnęła. Gzik upadł dwa metry dalej na wznak i zamiast jego oczu były tylko dymki, które świadczyły o tym, że jest nieprzytomny.
Haruka można powiedzieć, że już po pierwszym dniu treningu z chakramem kogos znokałtowała. I to w tak spektakularny sposób. Nim jednak Haruka zdążyła go przeprosić, musiała go najpierw docucić, bo Gzik leżał dobre parę minut nim odzyskał świadomość.
- Co się... co się stało? - zapytał przerażony. Ewidentnie nie pamiętał ostatnich paru minut. Dotknął się czoła i zobaczył krew. - Aaa! Anzou! Krew! Jestem ranny! Umieram! - oczywiście było to tylko rozcięcie i nic mu poważnego nie było, ale na czole wyrósł mu guz. Taki dość spory.
Potem jednak gdy udało się ogarnąć Gzika by wstał, wróciliście do rozmowy. Najpierw Haruka powiedziała o medalionie. Gzik pokiwał głową.
- Powinnaś mieć, że w Nieznane to rzucam chakramem i atakuję wszystkich dookoła. - powiedział ewidentnie naburmuszony. - Myślę, że masz bohaterski medalion. To raczej chyba powinno być tak, że nie Ty interpretujesz medalion... tylko medalion interpretuje Ciebie? Przynajmniej patrząc po Shirze. - wzruszył ramionami. - Fajna sprawa z tymi medalionami. Trochę jak posiadanie własnego Nindo. Moim Nindo jest - ocalić świat od dewastacji!
Dalej Anzou wszedł do tematu z pytaniem czy wygląda jak ryba. Gzik wzruszył ramionami.
- Średnio. Ale jesteś mokry jak ryba i trochę śmierdzisz morzem, to tak w połowie to pasujesz do opisu. - powiedział szczerząc się. Jednak na pytanie czy pokaże mu jak to robić, pokręcił głową. - Nie umiem pływać, to wolałbym nie. Poza tym, pływanie to Twoja robota. Ja piszę powieść, pamiętasz?
No i zarówno Haruka, jak i Anzou zadali konkretne pytanie. Co to do cholery jest Shinobi Neko. Gzik popatrzył na nich, jakby zapytali go czym się smaruje chleb.
- Jak to... nie znacie Shinobi Neko? - zapytał ciekawy. - Uff... to w takim razie nie wszystko stracone. Powieść nie dotarła jeszcze tutaj... to dobrze. - pokiwał głową. - Shinobi Neko to powieść dla dzieci o kotach ninja. Jest bardzo rozpoznawalna i autorka, która to pisze zyskuje mnóstwo sławy. Jak tak dalej pójdzie, to nikt nie będzie chciał czytać mojej powieści, tylko wszyscy będą czytać Shinobi Neko. - powiedział. Teraz widzieliście, że chłopak ma również swoich przeciwników, czy raczej demony, które musi pokonać. - Ostatnia część opowiada właśnie o Kociej Księżniczce Hamuce, która walczy z przywódcą złego kociego gangu Pioruna - Anmou. I jak na złość powieść kończy się akurat w miejscu, w którym Kocia Księżniczka jest złapana w pułapkę i... I KTO KOŃCZY TAK HISTORIĘ! Przecież to wymuszenie na czytelnikach, by kupili kolejną część! - chłopak złapał się za włosy. - Czekaj. Rzeczywiście! Postacie mają zbliżone imiona do Was! Ale tylko imiona. Do księżniczki to Ci chyba daleko, a Ty na przywódcę gangu też nie wyglądasz. - mruknął. - Księżniczki nie mają głowy w bandażach, a liderzy gangów są silni i nie topią się od dwóch głazów. - Gzik podrapał się po głowie. - Dobrze. Też będę miał swoją Hamukę w powieści. Muszę mieć parę, która... hmm... tam ze sobą walczyli. Yosh. Postanowione. - wskazał na was palcem. - Anzou i Haruka, bohaterowie z Atarashi, którzy walczą z przeciwnościami losu i współpracują mimo różnic klanowych! Tak jest, to świetny pomysł! - krzyknął. - Dobra, to ja lecę pisać dalej. Papa. - i zadowolony oddalił się tuptając gdzieś w innym kierunku.
Obóz Musana, Tereny za Murem
5 lat temu W namiocie panował mrok, a przy syto zastawionym stole było trzech mężczyzn. Chłopaków? Trzej Królowie siedzieli w ciszy. Asaro siedział na stole, trzymając nogi na ławie i kunaiem wydrapywał bród spod paznokci u rąk. Osanen siedział dostojnie i jadł właśnie posiłek, a Haradate chodził w jedną i drugą stronę. Zamiast jednej ręki miał protezę całego ramienia. Wkońcu nie wytrzymał i zamachnął rękami.
- SUKA! - wydarł się. - Ta SUKA odcięła mi pierdolone ramię! Rozumiecie? - powiedział ewidentnie wkurwiony. - I co, nic z tym nie zrobimy? - podszedł do Osanena, lecz ten wydawał się nieprzejęty i jadł dalej. Haradate odwrócił wzrok do Asaro. - A Ty? Przynajmniej Ty cos powiedz, kurwa. Przecież ta szmata napluła nam w pysk.
- Napluła... Tobie w pysk, będąc precyzyjnym. - odparł Asaro.
- Dałeś się porobić jak dziecko. Ciesz się, że Kapitan nic z Tobą nie zrobił w ramach kary.
Haradate uderzył pięścią w stół.
- Kurwa, nawet jakbyśmy byli we trzech to byśmy nie dali rady. To była pierdolona Chishiba, a nie jakieś... - na chwilę zamilkł. Osanen skończył jeść i odłożył pałeczki.
- Jednak zgodzę się, że to czego się dopuściła to skaza na honorze. - powiedział Osanen.
- O tym mówię! Dokładnie, kurwa, o tym mówię. Musimy coś zrobić. Nie może być tak, że wpada sobie tutaj jak do siebie i zabija wszystkich na drodze.
- To stań się silniejszy, żebyś sobie dał radę. Co, baby się boisz? - zapytał Asaro.
- Baby. Tobie jej córeczka najebała. Co, zapomniałeś jak Shirka wytarła Tobą matę? - odszczekał mu Haradate.
Chłopak rzucił mu wyzywające spojrzenie.
- Ruchałem ją, to nie chciałem jej popsuć buźki. - wysyczał.
- Wjebała Ci i tyle. Jesteś tak samo silny jak i ja, więc doskonale znam nasze możliwości.
- Skończyliście już? - zapytał Osanen. - Prawdą jest to, że Chishiba jest piekielnie silna. Drugą prawdą jest to, że Shira ją goni. Co więcej, Shira została zgłoszona do przeprowadzenia operacji wszczepu meteorytu. - powiedział, a Haradate i Asaro spojrzeli na niego... z dawką grozy. - Kapitan w ostatniej chwili to zablokował, zrzucając na jej wiek i... niestabilność emocjonalną. Tym razem udało mu się to zrobić, ale za drugim razem już mu się nie uda. - westchnął. - Panowie, Siostry Nocy nam odskoczyły. Taka jest prawda. Za bardzo im popuściliśmy.
- Poważnie? Haradate się z Tobą nie zgodzi, bo ostatnio podciera się protezą. - przewrócił oczami. - Powiedz coś, czego nie wiemy.
Osanen zrobil pauzę.
- Gdyby to nie była Chishiba... tylko ktoś inny. Czysto hipotetycznie. Jakiś... powiedzmy Soma. - Osanen spojrzał na Haradate. - Czy Kapitan walczyłby tak samo jak z Chishibą? Byłeś tam, więc widziałeś.
Haradate pokiwał głową.
- Absolutnie. To nie był on. - spojrzał na bok i jakby wahał się czy coś powiedzieć. - Dobra, kurwa, ale to tylko dla waszych uszu. - powiedział, lecz wiedział, że... to jego bracia krwi. Ich relacja była na zupełnie innym poziomie. Zdrada nie istniała w ichsiejszym słowniku. - Nie chciał jej zranić. Kurwa, ja to widzialem, rozumiecie? On jej nie chciał zranić. Osanen, o co tu chodzi? Ja się gubię.
Osanen popatrzył na nich dwóch.
- Miałem pewne podejrzenia. Jednak, nim Wam powiem, to pytanie. Co wy żeście tej dziewczynie zrobili? Że Chishiba tu przyszła?
Haradate spojrzał na Asaro.
- Kurwa, to był jego pomysł. Mówiłem, by jej nie ruszać.
Osanen spojrzał pytająco na Asaro.
- Zamazaliśmy jej skrzydła farbą na plecach. Trochę się wierciła, ale no... taki tam, miał być żart. Nudziliśmy się, a ona była taka głupio niewinna, że aż się sama prosiła.
- Rozumiem.
Osanen podrapał się po brodzie.
- Moim zdaniem Kapitan kocha Chishibę. Nie wiem czy to jest miłość romantyczna, ale ma wobec niej uczucia.
Zarówno Haradate jak i Asaro spojrzeli na Osanena, jakby powiedział im, że dwa plus dwa to pięć, a nie cztery.
- Widziałem, jak na nią patrzy. Wiem, że coś jest na rzeczy, ale nie wiem co. Jednak to, co nas uczył, a raczej czego konkretnie Ciebie uczył, Asaro, jego nie dotyczy. - spojrzał na chłopaka. - Nie myśl kutasem, szczególnie przy Siostrach Nocy. To nie są nasze koleżanki.
- Ja pierdolę, byliśmy młodzi, tak? Już mi przeszło.
- Wątpię. Z jakiegoś powodu, zawsze wzrok Was zdradza. Jednak Ty możesz robić sobie co chcesz, akurat Ciebie mam w dupie. - spojrzał na Haradate. - Ale w przypadku Kapitana... jego osąd jest zachwiany. Można powiedzieć, że jego jedyną słabością jest Chishiba. Słabością, która go zatruwa, jak kolec wbity gdzieś w miejsce, w które nie jest w stanie sięgnąć dłonią.
- To co niby proponujesz?
Osanen wstał i podszedł do drzwi namiotu. Wyjrzał na zewnątrz, po czym zasłonił płachtę i stanął pomiędzy chłopakami.
- Panowie... bracia. To, co Wam powiem... wróć, to co zrobimy... - popatrzył na nich. - To zdrada klanu. Jednak czasem trzeba wyciąć ładnego chwasta, by ogród dalej mógł się rozwijać. Nawet, jeżeli ten chwast nie wygląda na groźnego. Tym bardziej, że chodzi o naszego Kapitana. Trucizna w jego krwi pływa już zbyt długo. Nadszedł czas, byśmy tym razem to my zaopiekowali się nim. Panowie, posłuchajcie mnie uważanie, bo w tym momencie, przekroczymy granicę, z której nie da się już zawrócić. Tutaj kończy się zabawa, a zaczyna robić się poważnie. - nachylił się do nich.
- Powiem Wam, jak zabijemy Chishibę.
Gdy Anzou i Haruka weszli do siedziby Kujanari jako ostatni, wszyscy siedzieli już przy stole. Było bardzo dobrze zastawione i... dziś mieliście hotpota. Były wystawione garnki, w których gotował się bulion, mnóstwo pokrojonego jedzenia i picia. Co więcej, wszyscy już siedzieli przy stole, włącznie z Muwarą, Sandą i Yaiem. Jedyna nieobecna pozostawała Nagome. Było was... dużo. Shira widząc Was, pomachała.
- Dawajcie bo wystygnie! Gdzie Wy byliście tyle czasu!? - zapytała, mrużąc brwi. -Tylko nie mówcie, że kolejna para się wytworzyła, bo już po Yadasu i Niyomi to brakuje nam tylko Ciebie Haruko do kompletu. - powiedziała to w żartobliwym tonie, jednak Yadasu zalała się rumieńcem, a Niyomi uniosła palec w kierunku Shiry.
- Shira, chyba nie myślisz, że ja z tym burakiem coś będę świarować, co!? - na te słowa Moshi wskazał palcem w jej kierunku.
- Jak Ty wyglądasz jak bezdomna, kijem bym Cię nie tknął chudzielcu!
- Tak!? A Ty jesteś głupi jak but i wali od Ciebie gównem!
- A Ty nie dość, że jesteś głupia, to jeszcze i brzydka!
- Itadakimasu! - przerwała nagle Hisamida, która zachęciła wszystkich do jedzenia. I tak też się stało.
Podczas obiadokolacji - rozmawialiście głównie o treningu. Siostry Nocy wymieniały spostrzeżenia, które wszystkie zapisywała Urasano, zaś wśród Kaminari, Sanda z Yaiem opowiadali co działo się ciekawego w szpitalu. Gdy tak nieświadomie wszyscy spędzali sobie czas, nagle w drzwiach pojawiła się ponownie osoba zwiastująca siwy dym. Nie kto inny, jak bestia z Atarashi.
Gdy weszła do środka, nie spojrzała na Was nawet na chwilę. Wszyscy przestali na chwilę rozmawiać i patrzyli co robi. Ta jednak ruszyła wprost do drzwi i... zeszła na dół. Bez słowa. No, prawie bez słowa.
- Cześć Kagada! Jak Ci minął dzień? Dobrze, że pytasz. Nam minął świetnie. Miałam czas by poogarniać trochę wewnętrzne tematy i zajęłam się odpoczynkiem, który zleciła mi Muwara. - Shira nie odpuszczała i mówiąc to wszystko wstała i ruszyła w kierunku drzwi. - A tak w ogóle to słyszałam, że ciężko trenujesz. Co, szykujesz się do naszego sparingu? Nie przejmuj się, dam Ci fory następnym razem no i nie będę używać trybu mędrca, by nie było, że mam przewagę. No i w ogóle, zrobiłam dziś obiadokolację i czuj się zaproszona, żebys mogła...
Wtedy Kagada pojawiła się z powrotem w drzwiach. Shira odsunęła się, by zrobić jej miejsce. Kagada miała na sobie... płaszcz. Duży, klanowy płaszcz z wyhaftowanym napisem na plecach. "Seinin". Był to oficjalny płaszcz, formalny. Tak jak cała Kagada była brudna od treningu, tak płaszcz był idealnie czysty. Jakby był nowy.
- Uuu... ale masz wdzianko. - skomentowała Shira, jednak Kagada odwróciła się do niej.
- Zajęłaś się problemem? - zapytała Kagada. Była poważna. Była... inna.
- Prawie. - odparła Shira, również stając się poważniejsza.
- To się nim zajmij, bo następnym razem Sanbi Cię nie uratuje. - odparła. - Już raz Cię zdjęłam z powietrza, nie wiedząc co potrafisz. Teraz wiem. Podejdę do Ciebie dużo bardziej poważnie.
Kagada minęła ją i stanęła nad Wami. A konkretnie nad jedną osobą. Nad Anzou.
- Za mną. - wydała mu polecenie, po czym nie czekając, ruszyła do wyjścia i skierowała się w kierunku wyjścia z miasta.
Gdy Anzou opuścił siedzibę, reszta skończyła jeść. Fugata spojrzała w kierunku Haruki.
- Albo chcesz teraz iść się spotkać z Osanenem, albo Hisamida będzie uczyła Cię znaków. Wybieraj. - powiedziała wprost Fugata. Tak po prostu. Przy wszystkich.
Shira Kujaku - klik
Hisamida Kujaku - klik
Waba Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Nagome Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Niyomi Kujaku - klik
Urasano Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Gzik - klik
Osanen Kujaku - klik
Asaro Kujaku - klik
Haradate Kujaku - klik
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
- 26 gru 2025, o 09:19
- Forum: Osada Ryuzaku no Taki
- Temat: PORT
- Odpowiedzi: 681
- Odsłony: 120336
Re: PORT
W opowieściach Shima była daleka od tego, by być idealną matką i żoną. Raczej przypominała liderkę jakiejś mafii lub czegoś podobnego. Nizan skrzywił się trochę na to, jak ludzie opisują czarnuszą dziewczynę. Jednak no... genów nie oszukasz, jakby. Dobrze, że nie kradła. A może i kradła?
W każdym razie, Nizan dowiadywał się coraz więcej i wiecej, chociaż wszystko z tego co opowiadał chłopak to i tak oczywiście wiedział. Nawet jak Shima nie dzieliła się wszystkim, to części Nizan się domyślił. Co można było powiedzieć o duecie Nizana i Shimy to napewno to, ze współpracowali razem na sukces. Tam, gdzie nie była potrzebna chakra, królowała Shima. Tam, gdzie trzeba było coś załatwić, królował Nizan.
- Stabliność miasta... taaa... - powtórzył cicho Nizan. - To już przynajmniej wiem, gdzie szukać.
Nizan chciał przypomnieć sobie - jakich zna Radnych i czym się charakteryzowali. Może uda mu się wydedukować o kim mówił Karyou.
Gdy Kunisaku trochę pogroził Hoshigakiemu, ten odrazu przestraszony zapewnił, że to nie on. Czyżby Nizan przesadził? Może. Jeżeli chodziło o dobro i bezpieczeństwo rodziny, to chłopak odpalał tryb nemezis i nigdy nie kalkulował.
- Wiem wiem, jakbym miał podejrzenia, to byśmy już nie rozmawiali. - powiedział to z ciepłym uśmiechem na ustach.
Potem Karyou powiedział coś ciekawego. Pełne magazyny legalnej stali.
- Tym bardziej, że teraz stal nie jest taka czysta. Traci na właściwościach. Ktokolwiek nazbierał sobie teraz mnóstwo stali... to jak zaraz puści ją w obieg, zarobi krocie. - zamyślił się. - Tylko wtedy ucierpi Ryuzaku jako całość. Może nawet... - i wtedy to dostrzegł.
Lekko rozchylił usta.
- Kto będzie najbardziej potrzebować stali w czasie wojny? - zapytał. - Wojsko. Wojsko, które opłaca Ryuzaku. Bo jak inaczej sprzedać szybko stal? A eksportować na zewnątrz, to zaraz by zaczęły się pytania. Tak to w białych rękawiczkach można szybko spieniężyć towar i... zyskać chwałę, za uratowanie sytuacji.
Nie wiedział, czy to jest prawda. Strzelał. Jednak jeżeli ktoś opracował taki plan, to rzeczywiście, Nizan z Shimą stali mu na drodzę. O panie, w co ona wdepnęła.
Potem padł zarzut. Dziwi się, że go o to pyta.
- Pytam Cię, bo masz inną perspektywę. W takich sytuacjach ważne jest wiedzieć, co mówi ulica, bo chyba ją reprezentujesz, nie? Skoro łapiesz się fuch na czarno od jakichś Radnych. - odbił piłeczkę Nizan. - Nie mniej, to będzie ciekawe rozdanie. Jednak mogę Ci zaręczyć jedno.
Nizan uśmiechnął się jakby nigdy nic.
- Shima nie przegrywa w takich miejscach. Nigdy.
W każdym razie, Nizan dowiadywał się coraz więcej i wiecej, chociaż wszystko z tego co opowiadał chłopak to i tak oczywiście wiedział. Nawet jak Shima nie dzieliła się wszystkim, to części Nizan się domyślił. Co można było powiedzieć o duecie Nizana i Shimy to napewno to, ze współpracowali razem na sukces. Tam, gdzie nie była potrzebna chakra, królowała Shima. Tam, gdzie trzeba było coś załatwić, królował Nizan.
- Stabliność miasta... taaa... - powtórzył cicho Nizan. - To już przynajmniej wiem, gdzie szukać.
Nizan chciał przypomnieć sobie - jakich zna Radnych i czym się charakteryzowali. Może uda mu się wydedukować o kim mówił Karyou.
Gdy Kunisaku trochę pogroził Hoshigakiemu, ten odrazu przestraszony zapewnił, że to nie on. Czyżby Nizan przesadził? Może. Jeżeli chodziło o dobro i bezpieczeństwo rodziny, to chłopak odpalał tryb nemezis i nigdy nie kalkulował.
- Wiem wiem, jakbym miał podejrzenia, to byśmy już nie rozmawiali. - powiedział to z ciepłym uśmiechem na ustach.
Potem Karyou powiedział coś ciekawego. Pełne magazyny legalnej stali.
- Tym bardziej, że teraz stal nie jest taka czysta. Traci na właściwościach. Ktokolwiek nazbierał sobie teraz mnóstwo stali... to jak zaraz puści ją w obieg, zarobi krocie. - zamyślił się. - Tylko wtedy ucierpi Ryuzaku jako całość. Może nawet... - i wtedy to dostrzegł.
Lekko rozchylił usta.
- Kto będzie najbardziej potrzebować stali w czasie wojny? - zapytał. - Wojsko. Wojsko, które opłaca Ryuzaku. Bo jak inaczej sprzedać szybko stal? A eksportować na zewnątrz, to zaraz by zaczęły się pytania. Tak to w białych rękawiczkach można szybko spieniężyć towar i... zyskać chwałę, za uratowanie sytuacji.
Nie wiedział, czy to jest prawda. Strzelał. Jednak jeżeli ktoś opracował taki plan, to rzeczywiście, Nizan z Shimą stali mu na drodzę. O panie, w co ona wdepnęła.
Potem padł zarzut. Dziwi się, że go o to pyta.
- Pytam Cię, bo masz inną perspektywę. W takich sytuacjach ważne jest wiedzieć, co mówi ulica, bo chyba ją reprezentujesz, nie? Skoro łapiesz się fuch na czarno od jakichś Radnych. - odbił piłeczkę Nizan. - Nie mniej, to będzie ciekawe rozdanie. Jednak mogę Ci zaręczyć jedno.
Nizan uśmiechnął się jakby nigdy nic.
- Shima nie przegrywa w takich miejscach. Nigdy.
- 24 gru 2025, o 12:28
- Forum: Rozliczenia PH
- Temat: Nizan
- Odpowiedzi: 4
- Odsłony: 199
- 24 gru 2025, o 12:27
- Forum: Ogłoszenia Administracyjne
- Temat: Boże Narodzenie 2025
- Odpowiedzi: 22
- Odsłony: 754
Re: Boże Narodzenie 2025
Biore i wymieniam na treningi 
- 24 gru 2025, o 11:49
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 298
- Odsłony: 24738
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Anzou chciał wykorzystać jeszcze fakt, że Gzik nie zniknął i dopytać jak tworzą się punkty, a raczej, czy są też ciemne. Gzik się chwilę zastanowił.
- Narazie jasnych punktów jest niewiele, ale staram się, by ciemność stała się jasna. - powiedział dość metaforycznie. - Ale to Twoja zasługa. No w sumie nie tylko Twoja, ale tych, co wspólnie ochronili osadę. Czyli też te dziewczyny z tatuażem na plecach. - dodał. - Lubię je. Porobimy coś z nimi wieczorem? - zapytał. - Poróbmy coś wieczorem, bo akurat nocami się nudzę najbardziej. Nic nie ma bohaterskiego w tej osadzie. - mruknął.
Potem Anzou chciał zapytać... w sumie nie wiadomo za bardzo kogo w temacie przeszczepu oka. Gdy Haruka z nim wyszła na zewnątrz, to wyszła sama i musiałby ją zapytać o to, czy są w stanie to zrobić, jednak Haruka nie odpowiedziała na to pytanie. Anzou mógł się cofnąć jeszcze do pokoju Muwary, ale tam by jej nie zastał - dziewczyna gdzieś wyszła. W związku z tym, jeżeli chce zapytać o przeszczepienie oka, to musi jeszcze raz albo zapytać Harukę, albo którąś z Sióstr. Konkretnie którąś.
Następnie nadszedł moment treningu. Anzou próbował nastraszyć Moshiego, na co ten odwdzięczył mu się tym samym i strzelił kamieniem z ust gdzieś pod jego nogi. Kagada jednak momentalnie dostrzegła wasze wygłupy i musieliście się ogarnąć, żeby jej nie podpaść.
Moshi i Zaku mieli po jednym kamieniu, Anzou dwa, a Haruka jeden. Nadszedł moment nurkowania. I tutaj zadanie było skomplikowane, bo jak Anzou wszedł do wody z podwójnym balastem, to poszedł w dół niczym jakaś kotwica. Dobrze, że startował na brzegu, bo byłoby trudno go wyławiać. Trening w większości dla Władcy Piorunów wyglądał jak walka z samym sobą, by nie zatonąć, ale niewiele lepiej szło Moshiemu i Zaku. W pewnej chwili Kagada kazała Wam zdjąć te obciążniki bo raz, że wyglądaliście jak pokraki, a dwa, że wstyd przed "sukami z pawia". No i jak zdjęliście obciążniki to dopiero mogliście zacząć wyławiać części statków, których było mnóstwo. Kagada naprawdę Wam znalazła robotę.
Haruka zaś tez nie miała lekko. Najpierw musiała nauczyć się kata, a jeszcze przed tym, jak nauczyć się kata, to nauczyć podstaw z chakramem. Gdy Fugata zobaczyła, że nauka kata dla Haruki to zdecydowanie za duży etap, wróciła i zaczęła jej pokazywać podstawy. Rzutów, schyleń, powrotów chakramu. Jak nim sterować w najprostszy sposób. Ze dwa razy Haruka dostała w głowę drewnianym chakramem, ale nie na tyle mocno, by zrobić sobie krzywdę. Tym razem, Fugata już nie łapała chakramu przed tym, jak Haruka miała sobie rozbić głowę. Musiała uznać, że ból jest częścią pamięci mięśniowej albo coś w tym stylu. W każdym razie, nauka chakramu trwała dość długo i dosłownie zdążyła pokazać Ci podstawy kata, które i tak można uznać, że Ci totalnie nie wychodziły. Jeszcze. Mogłaś zastanowić się, kto w ogóle wpadł na pomysł by używać takiej broni i uczyć się jej używać w ten sposób. Analogicznie, kto pierwszy wpadł na pomysł widząc ul z pszczołami - "o, te chujki muszą skrywać tam coś dobrego".
Podczas, gdy Kaminari wyławiali części statku, tak Siostry Nocy przeszły do manewrów lotniczych. Fugata kazała Ci wtedy już zdjąć ten obciążnik i latać bez niego, "bo i tak jesteś za wolna nawet bez niego". Haruka miała okazję poćwiczyć ustawianie się w różnych formacjach, pikowania, odsuwania się, latania blisko i wielu podobnych rzeczy. Oczywiście, nadal była na początku swojej drogi, ale z każdym kolejnym lotem może nie tyle, że coraz lepiej to wszystko ogarniała - bo tak nie było, nadal styl Sióstr Nocy dla laików był czymś totalnie odklejonym - ale przynajmniej mniej się bała i wiedziała, czego się można spodziewać.
Co ciekawe, Haruka mogła z zdziwieniem stwierdzić, że najlepszy styl, taki najbardziej perfekcyjny w tym co robiła miała Waba. Kobieta wydawała się kontrolować wszystko co robi z taką gracją, jakby urodziła się wręcz z chakramem. Hisamida latała szybko i dokładnie, ale widać było u niej rutynę. Nie starała się aż tak bardzo. Fugata była ciekawym zjawiskiem, bo u niej wszystkie ruchy były dokładne, ale widać było... że nie była w tym aż tak kobieca, jak Waba. Nie umiałaś tego wyjaśnić. Niyomi była totalną agresorką i przypominało Ci to styl Nagome - jak leciałaś za nią przez chwilę na wojnie. Urasano była najbardziej ułożona ze wszystkich. Była totalnym średniakiem, jeżeli porównać ją z resztą dziewczyn. Nie cechowała się niczym szczególnym, ale też nie było tak, że nie odstawała. Wydawało się wręcz, że trochę olewa te treningi. Yadasu zaś... nie poznawałaś. Dziewczyna starała się ze wszystkich sił i mimo tego, że poziomem było Ci najbliżej do niej, to akurat dziś stawała na rzęsach, by pokazać, że nie jest tu z przypadku. Mogłaś się zastanowić, czy to kwestia tego, że chce udowodnić coś Wabie... sobie... a może popisać się przed Zaku?
W ten sposób minął Wam cały dzień.
Shira siedziała w pokoju codziennym i trzymała swój medalion. Położyła głowę ręce, którą miała wzdłuż stołu i niemalże leżąc na nim bawiła się swoim medalionem. Łapała go, stawiała na stole i kręciła nim jak bączkiem, po czym jak upadł to ponownie go łapała i kręciła od nowa. Nagle w drzwiach pojawiła się postać, na którą Shira uniosła głowę, lecz gdy zobaczyła kto to jest, to westchnęła i wróciła do swojej czynności.
- O kurde, ale rudera. - powiedział Gzik, zaglądając do środka. - Nie dali Wam nic lepszego? Bohaterowie wojenni zasługują chyba na jakąś super posiadłość... czy coś? Przynajmniej tak zawsze w opowieściach było.
Gzik wszedł do środka, lecz Shira nie reagowała na niego zupełnie. To zaskoczyło Gzika, bo podszedł do stołu i patrzył co robi.
- Czemu jesteś smutna? Zawsze byłaś zadowolona. - zapytał zaciekawiony.
Shira głęboko westchnęła.
- Wybacz, ale nie wiem... czy chce mi się tłumaczyć. - powiedziała, ewidentnie przybita.
Gzik usiadł obok niej i zaczął przyglądać się co robi.
- Ja zawsze jak jestem smutny, to...
- ... jesz Manju? - dokończyła za niego dziewczyna.
Gzik popatrzył na nią i pokiwał głową.
- Zgadza się. Skąd wiedziałaś? - powiedział ewidentnie zaskoczony.
- Strzelałam. - mruknęła dziewczyna.
Chłopak wskazał dłonią na przedmiot.
- Co to jest?
Shira ponownie głęboko westchnęła. Przestała na chwilę bawić się przedmiotem. Jakby kalkulowała, czy... mu powiedzieć.
- Medalion. Oprócz skrzydeł na plecach, to on definiuje przynależność do Sióstr Nocy. Każdy ma wyrytą sentencję w środku.
- O! A jaką ma Twój?
Shira złapała medalion i przypatrzyła się mu.
- "Gdy nadejdzie noc, nie szukaj światła." - powiedziała.
Nastała chwila ciszy.
- Brrr... nie lubię, jak nie ma światła. W takim razie, skoro w nocy masz nie szukać światła, to będę stał obok Ciebie. Wtedy nie będę się bać. - powiedział uśmiechnięty, po czym totalnie nie świadomy tego, co powiedział Shirze i tego, że dziewczyna aż otworzyła usta ze zdziwienia, ruszył w kierunku schodów na górę. - Kto tam śpi? Chrapie jak niedźwiedź. Może coś się stało? Mogę wejść zobaczyć? - zaczął zadawać serię pytań Shirze. Dziewczyna jednak przyglądała się medalionowi i temu, co powiedział jej Gzik.
- Tam śpi Nagome. Nie wchodź tam i nie budź jej, musi odpoczywać. - powiedziała seinin Kujaku.
- Ale lipa. A tu na dole? Co tam jest?
- Magazyn broni i... pokój Kagady.
Chłopak odskoczył jak rażony piorunem.
- O nie, to tam to tym bardziej nie wchodzę.
- Czemu? Znasz Kagadę?
Gzik zrobił przerażoną minę.
- Bestia z Atarashi? Kto by jej nie znał? Jej legenda już za życia jest bardzo duża.
- Bestia... - powtórzyła Shira. - Pasuje jej ten przydomek.
- Przydomki są super. Bardzo bohaterskie. - pokiwał głową. - Ale nie taka z niej Bestia, jak mówią... chyba?
- Nie taka z niej Bestia...
- A Ty jaki masz przydomek? - zapytał Gzik nagle.
To pytanie trochę wybiło z rytmu Shirę, która popatrzyła na Gzika.
- Tancerka. - powiedziała. - Krwawa... Tancerka. Ale to raczej przydomek z przeszłości. Teraz mało kto mnie tak już nazywa.
- U... mrocznie. Mroczna Liderka Sióstr Nocy, Krwawa Tancerka wraz z Bestią z Atarashi pokonują... nie, odpierają atak? ... hmmm... też nie. Dogadują się z Sanbim? - Gzik oparł dłonie o biodra. - Nie wyglądasz jak Krwawa Tancerka. Tak jak i Kagada nie wygląda na Bestię. - Gzik się uśmiechnął. - Eee, jakieś głupoty.
- Zapytałabym Cię o Twój przydomek, ale się domyśla...
- Jestem Gzik. - wyszczerzył się.
Shira nawet nie zorientowała się, jak siedzi wyprostowana i od dłuższej chwili nie przejmuje się tym, czym się przejmowała wcześniej.
- Ta, chuja, a nie żaden Gzik. - powiedziała. - Kim... czym Ty jesteś tak naprawdę?
Gzik wzruszył ramionami.
- Jestem Gzik. - uśmiechnął się. - Dbam o to, by było dobrze. Jak dobry duszek. Jako? ... jako dobry duszek! No i piszę powieść o bohaterach. Lubię Anzou, on jest bohaterem. Ciebie też lubię, też jesteś bohaterką. - wskazał dłonią na górę. - A Nagome jaką ma sentencję na medalionie? - zapytał ni z gruchy ni z pietruchy Gzik.
Shira ponownie wydawała się totalnie zaskoczona pytaniem.
- Sama musi Ci powiedzieć. Sentencje na medalionach to nasza prywatność.
Gzik skinął głową.
- To idę ją zapytać. - i chłopak dosłownie ruszył w kierunku schodów. Shira doskoczyła do niego i złapała go znowu za kołnierz i uniosła do góry.
- Nie ma budzenia jej. Mówiłam? Jesteś niegrzeczny, Gziku.
- Kurdę, jurnęłaś się... ale lipa. No ale naprawdę chcę poznać sentencje wszystkich na medalionach! Powiedz mi proszęęęęę....
- Nie ma mowy.
- No dobrze... to przynajmniej popytam tych co nie śpią. O wiem, zacznę od szpitala. - powiedział zadowolony.
Shira puściła go i westchnęła.
- Przypominasz mi strasznie Harukę. - powiedziała, po czym widząc pytający wzrok Gzika, wyjaśniła. - Nasza najnowsza rekrutka. Ona też zamiast pytać mnie o kinjutsu i inne takie rzeczy, potrafi wypalić z takim pytaniem, którego nikt się nie spodziewa.
- Bo jest za słaba by opanować kinjutsu. Dlatego pyta Cię o rzeczy, które są dla niej istotniejsze. Nie każdy poszukuje siły. Nie każdy bohater musi być silny. Siła nie określa bohaterstwa.
Shira rozszerzyła oczy. Szeroko.
- Skąd... skąd Ty... wiesz o tym?
- Jak to? Jestem specjalistą od bohaterów, mówiłem przecież. - Gzik wskazał palcem na siebie dumny.
- Skąd wiesz, że Haruka jest za słaba by opanować kinjutsu. - i teraz Shira zmrużyła oczy. - Tylko Siostry z klanu Kujaku znają siłe Haruki. A jak nie Siostry, to ktoś od Musana. - powiedziała i jej aura zaczęła się zmieniać.
Czyżby... wpuściła kogoś do siedziby od niego? Dlatego przyczepił się do Anzou? Kim... jest ten dzieciak?
Gzik jednak podszedł do niej i wyrwał kartkę. Podał jej. Był to rysunek. Przedstawiający ją.Shira popatrzyła na to... w szoku.
- Kiedy Ty to narysowałeś...?
Uniosła wzrok, jednak Gzik był już przy drzwiach. Trzymał się futryny i stał do niej plecami.
- Wsadź sobie ten rysunek do medalionu. Musisz jeszcze wytrzymać. Nie zapominaj, kim jesteś, Shiro. - powiedział i odwrócił do niej głowę. Widziała jego oko.
To nie był wzrok Gzika. To był wzrok kogoś... o wiele starszego. Patrzył na nią w taki sposób, że wszystkie lampki w głowie Shiry zaświeciły się na czerwono. Cokolwiek to było, było potężne. Wiedziało o niej mnóstwo. Było stare. Albo raczej... znało życie? Doświadczone? Kim był Gzik?
Shira spięła wszystkie mięśnie i skoczyła do przodu, by go złapać. Przewróciła stolik, który był i tak posklejany od ostatniej interwencji seinin Kujaku. I w momencie gdy dotknęła Gzika, ten nagle - dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Shira przeleciała przez futrynę i wypadła na zewnątrz, hamując dopiero gdzieś w połowie ulicy. Przerażona spojrzała na swoją dłoń.
Czuła go? Wydawało się jej? Teraz już sama nie wiedziała. Jednak była pewna jednego.
Sytuacja wymknęła się spod kontroli. Ale nawet... nawet jeśli nie miała tej kontroli, to stało się coś jeszcze.
Ten mały yokai drugi raz poprawił jej humor, a raczej siłą wyciągnął ze stanu, w którym była. Shira zaczęła się zastanawiać, czy aby napewno... Gzikowi chodziło o Anzou?
Trening zakończył się przed wieczorem. Zarówno Siostry Nocy jak i Kaminari mogli opuścić plac treningowy i wrócić na jedzenie. Kaminari wyłowili sporo drewna. Kagada powiedziała, że Moshi ma załatwić jej tutaj Yaia, "albo sama się po niego przejdzie, ale tego nikt nie chce". Moshi jakby kupił w pełni argumentację Kagady i pobiegł do szpitala.
Siostry Nocy z Zaku i Anzou zaczęli wracać do siedziby Kujanari. Było już ciemnawo i śnieg przykrył ulice gęstym puchem. Wszyscy czuli satysfakcję z treningu, a co więcej, wszelkie spory wydawaly się być zakopane.
Waba i Hisamida szły pierwsze, rozmawiając coś na temat sprzętu Sióstr Nocy, a za nimi pośpiesznie dreptała Urasano, zapisując wszelkie uwagi, które miały dziewczyny. Potem szła Yadasu, Zaku i Niyomi rozmawiając o tym, co by zjedli - bo wszyscy byli piekielnie głodni.
Fugata szła za nimi - sama. Na końcu pochód zamykali Anzou z Haruką.
Nagle Haruka poczuła jak coś ją dotyka w nogę.
- Cześć. Ty jesteś Haruka, prawda? - powiedział zadowolony Gzik, który szedł sobie jak gdyby nigdy nic obok niej. - Razem z Anzou jesteście bohaterami, bo broniliście osady przed Isobu, prawda? - zapytał. - Powiesz mi co masz napisane w medalionie? Jestem bardzo ciekaw, co bohaterka ma za sentencję. - i Haruka mogła zobaczyć jak mina Gzika wygląda mniej więcej w ten sposób:![]()
Przy okazji spojrzał na Anzou i pokiwał głową.
- Anzou, musisz więcej ćwiczyć, bo jak topisz się przy dwóch kamieniach, to ciężko będzie to ubrać w bohaterskie słowa. Oczywiście, ja to trochę przykoloryzuję, ale wiesz jak jest. - i nagle przegryzł wargę. - A zasrane Shinobi Neko już pewnie wydało kolejną część opowieści o Kociej Księżniczce Hamuce i złym Anmou. No nic, od jutra musisz podwoić treningi, byśmy nadrobili tą stratę!
Shira Kujaku - klik
Hisamida Kujaku - klik
Waba Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Nagome Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Niyomi Kujaku - klik
Urasano Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Gzik - klik
Osanen Kujaku - klik
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
- 23 gru 2025, o 12:41
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 298
- Odsłony: 24738
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Anzou spędził chwilę czasu z Gzikiem. Miał okazję zaobserwować, jak chłopak był zachwycony tym, że był w szpitalu i mógł zgarnąć kilka szkiców do swojej przyszłej powieści. Władca Piorunów zapytał go, czemu pisze powieść akurat o nim, a nie na przykład o Kagadzie, która już zasłynęła jako bestia z Atarashi, która walczyła z Ogoniastą Bestią.
Jednakże Gzik stanął jak wryty, zamknął oczy i pokiwał przecząco palcem.
- Tsk, tsk, tsk. - uśmiechnął się. - Kto by chciał słuchać powieści o jakiejś emerytce? Poza tym, Kagada już jest znana i silna, to co to za powieść, w której znasz zakończenie? Chodzi o to, że bohaterzy powieści muszą być... wschodzącą gwiazdą! Nikt ich nie zna, a tym bardziej nie wie, jakie są ich przyszłe losy. Skoro Kagada walczyła z Ogoniastą Bestią, to już nie da się jej bardziej pomóc! Już jest przepotężna! - powiedział, po czym wskoczył na krzesło, stojące obok i udawał, że patrzy w niebo. - A o nas dopiero świat usłyszy! O to możesz być pewny. JA o to zadbam! - zgiął rękę udając, że pokazuje mięsnie. - Pisanie powieści zostaw mnie, a Ty... rób to co robiłeś. Pomagaj i takie tam.
Widać jednak, że Gzik zainteresował się tym, w jaki sposób Anzou opowiadał o Bestii z Atarashi.
- Kagada to Twoja trenerka? Albo nauczycielka? Kim w sumie jest dla Ciebie? - zapytał. Jednak Anzou nie był stratny i również odbił pytanie - jak Gzik to robi, że znika i się pojawia. Gzik zrobił zamyśloną minę.
- W sumie... to nigdy o tym nie myślałem. Wyobrażam sobie gdzie chcę być i jakoś tak samo wychodzi. Niektóre miejsca są dużo jaśniejsze i łatwo mi się tam znaleźć. O, tak jak Ty na przykład. Ale nie martw się, zacząłem dbać o to, żeby było dużo jasnych miejsc! Tak jak te Twoje koleżanki ze skrzydłami na plecach! One też świecą, ale jeszcze nie tak, jakbym chciał. - powiedział, po czym posmutniał na chwilę. - Swoją drogą, co będziemy robić wieczorem?
Następnie Haruka poświęciła jeszcze chwilę podczas operacji, by dopytać Muwarę na temat tego, czy Uchiha czerpią moc ze swoich oczu, jednak pytanie wywołało na twarzy Muwary mieszane uczucie.
- Owszem, czerpią moc ze swojego doujutsu, czyli z technik oczu. Nie są jednak jedynym klanem kontynentu, który z tego korzysta. - spojrzała na Ciebie... w bardzo dziwny sposób. Nie byłaś w stanie powiedzieć, czy jest zmieszana, zaskoczona czy po prostu nie podoba jej się o to co zapytałaś, ale z jakiegoś powodu coś było na rzeczy. - Próbowaliśmy, ale przeszczep się nie przyjmował. Podjęłam kilka prób, ale wszystkie kończyły się odrzuceniem przeszczepu, a nawet gorszymi powikłaniami. Nie wiem, czy będę dalej chciała z tym eksperymentować. - wróciła do pracy przy Twoim oku. - Przeszczepy to skomplikowana nauka i nie chcę Ci teraz o tym opowiadać. Nie powinnaś się tym przejmować. Widziałam wielu ludzi, którzy zatracili się w poszukiwaniu fałszywej siły. - Muwara nie chciała ewidentnie ciągnąć tego tematu dalej. Może przy jakiejś innej okazji, albo po tym jak trochę wypije... wtedy może język by się jej rozplątał. A z tego co wiedziałaś, to Muwara akurat lubiła sobie wypić.
Następnie zebraliście się we dwójkę na trening. Pytania o to, co się stało spadły jak grom z jasnego nieba i już Haruka miała ochotę coś poddymić dla sportu, jednak potem przypomniała sobie, że chyba nie jest to najlepszy moment. Co ciekawe, Shira nie była zbyt zainteresowana tym, co się stało Haruce i był to kolejny złowieszczy znak, bo zwykle seinin Kujaku była zainteresowana wszystkim. Nawet nie bardzo uniosła wzrok na powitanie nowoprzybyłych.
Fugata wysłuchała tego co powiedziała Haruka i w swoim stylu zamierzała to skomentować.
- Ślepy punkt masz zawsze. Teraz tylko Ci się trochę zmniejszył. - powiedziała. - W porządku, dziś nie zamierzam nas przemęczać. Porobimy podstawy. Bierzcie chakramy i zaczynamy.
Wtedy Haruka musiała udać się na górę po chakram - akurat ona jako jedyna miała drewniany chakram, reszta dziewczyn miała zwykłe metalowe. Ostre. Waba podniosła się i również była gotowa. Gdy wszyscy zebrali się w grupę, Fugata ruszyła pierwsza, biegnąc szybszym truchtem w kierunku dziury, którą wytworzyła bomba zrzucona przez duet Anzou i Haruki. Obecne były wszystkie Siostry Nocy oprócz Shiry, Nagome i Muwary, a z Kaminari Moshi, Anzou i Zaku.
Po drodze, Fugata wydawała polecenia rozgrzewkowe, w tym jakieś wymachy rękoma, nogami, czasem sprint, czasem jakiś krok dostawny i tak dalej. Gdy dobiegliście do plaży, a raczej krateru, zobaczyliście Kagadę, która siedziała na jednym z kilku dużych głazów. Obok niej leżała flaszka alkoholu, a druga stała obok. Kobieta wydawała się oglądać morze. Albo przynajmniej patrzyć w tamtą stronę.
Fugata zatrzymała Was w sporej odległości od Kagady, jednak to co widzieliście wczoraj... no, dużo się zmieniło. Teraz ten krater wyglądał jak pobojowisko, mnóstwo kamieni było rozrzuconych i pojawiło się dużo więcej dziur. Widać, że Kagada ćwiczyła w tym miejscu. Prowadząca trening odwróciła się do grupy, ale wzrok skierowała głównie na Siostry Nocy.
- Shira nie doleciała do obozu Kujaku. - powiedziała neutralnym tonem, ale... jednocześnie takim, który mógł przerodzić się w coś bardzo złego. - Była w połowie drogi i pluła krwią. Od jednej techniki. - Fugata odwróciła się w kierunku Hisamidy, a potem Waby. - Nawet nie wiecie jak bardzo jestem zła i mam niesamowitą chęć Was uderzyć. Jestem tak bardzo, ale tak bardzo wściekła, że muszę sie powstrzymywać, by nie sięgnąć po katanę. - mimo tego, że Fugata mówiła w swoim spokojnym, neutralnym tonie, to Haruka widziała, że jej aura stała się... mroczna. Coś jak Shiry, gdy tamta się denerwuje, ale u Shiry było to widać gołym okiem. U Fugaty, trzeba było się przyjrzeć. - Rozmowy negocjacyjne mają być lada moment, a Wy nie dajecie się jej nawet zregenerować do tego czasu. Co, Wabo, może Ty chcesz zająć jej miejsce przy stole? Albo Ty, Hisamido? - zapytała Fugata, patrząc na nie pytająco. - To się kończy w tym momencie. Oszczędzam Was tylko dlatego, bo wiem, że z dwoma naraz nie dam sobie rady. Shira prosiła, bym Wam o tym nie mówiła, bo nie chce wyjść na słabą, ale nawet ona nie jest nieśmiertelna. Zresztą... - Fugata spojrzała na Kagadę, która siedziała do Was plecami. - ... ona też udaje. We dwie ledwo przeżyły i udają, tylko po to, by Was wszystkich nie straszyć. Sprawa jednak jest poważna i wszystkie spory, kończa się w tym momencie. Dlatego też. - Fugata zrobiła kilka kroków i narysowała stopą linię na piachu. - Hisamida i Waba. Shinobi Kumite. Pięć minut na pięści. - powiedziała, po czym odwróciła się i spojrzała na starsze kobiety. - Nie umiecie normalnie, to dajcie sobie po razie i zakończcie tą dziecinadę. Wstyd, żeby doprowadzić do takiej sytuacji.
Fugata patrzyła na Hisamidę i Wabę, lecz ani jedna, ani druga nie zabrala głosu. Dopiero po dłuższej chwili Hisamida jako pierwsza.
- Nie ma przemocy wśród Sióstr. To decyzja Shiry. Nie będziemy się bić. - powiedziała, po czym odwróciła się do Waby i wyciągnęła rękę jako pierwsza. - Jestem najstarsza więc ja pierwsza wyciągam rękę. Przepraszam.
Waba popatrzyła na dłoń Hisamidy, po czym nie uścisnęła jej. Zamiast tego, odsunęła się o krok i wszyscy patrzyli w przerażeniu, jak Waba właśnie... odrzuca próbę pogodzenia się. Hisamida otworzyła usta w szoku, jednak Waba zaskoczyła wszystkich.
Waba ukłoniła się w kierunku Hisamidy, na znak przeprosin.
- Nie powinnam mówić tych rzeczy w obecności młodszych Sióstr. Powinnyśmy to załatwić same. Przepraszam Cię, jako starszą wiekiem i w hierarchi. - Waba ukłoniła się dość nisko. Aż nawet za nisko.
- N-nie musisz aż tak przepraszać. Nie jestem zła, tylko...
- Shira miała rację uderzając mnie. Zapomniałam, że nie jestem liderką i nie mam prawa nikogo pouczać. - Waba wyprostowała się.
- Nie chodzi o to, że pouczać, bo jesteś bardzo mądrą osobą i... to co mówiłaś... no, ja wiem, że mówiłaś to w trosce o wszystkich, ale chyba po prostu wybrałaś sobie do tego złe miejsce.
- Powinnam pouczać tylko swoją uczennicę. Yadasu nie jest moją uczennicą. Ani Ty. Chociaż nadal uważam, że zrobiłyście głupotę.
- Ale wszyscy żyją, prawda? - zapytała Hisamida.
Waba jakby chwilę się zastanawiała, po czym skinęła głową.
- Prawda. Ja po prostu nie chcę chować kolejnej Siostry. - powiedziała, przy czym to co powiedziała, sprawiło, że wszystkie na chwilę zamarły. - Tym bardziej, nie chcę przeżyć kolejnej Liderki. To hańba dla Siostry przeżyć swoją Liderkę.
- Akurat na to nie miałyśmy wpływu. Poza tym, skoro chcesz pomóc, to pomagaj tak jak zawsze. Wspieraj Shirę w tym co robisz najlepiej.
- Wspieram. Jednak nie wiesz, jak sytuacja jest... beznadziejna. Powrót Musana z frontu nie był podyktowany kaprysem. - powiedziała chłodno, a jej wzrok się zmrużył.
Waba mignęła. Bardzo szybko. Haruka była w stanie ledwo odczytać... to co pokazała Hisamidzie. "Osobno?" "Osoby?" "Na osie?" "Osioł?" - nie była pewna. Coś w tym stylu.
- Zaczniemy od kata chakramem. - przerwała nagle Fugata. - Shira prosiła, żebyśmy trenowały na widoku seinin Kaminari, dlatego też tak zrobimy. Zaczniemy od kata, potem przećwiczymy pierwsze dziesięć formacji. Shira chciała, byśmy skupiły się dziś szczególnie na tych, w których wymieniamy się miejscami i żeby każda dziś trochę poprowadziła w powietrzu. - wyjaśniła, po czym ruszyła w kierunku Kagady.
Siostry Nocy rozstawiły się równych odstępach, a Kagada odwróciła się i zmrużyła brwi.
- Naprawdę, kurwa, macie mało miejsca i musiałyście akurat tutaj przyleźć? - zapytała nagle Kagada, ale w sumie nie było Shiry to nie wiedziała do której skierować pytanie. Zwykle rozmawiała tylko z nią, a resztę olewała. Teraz jednak nie było Liderki, więc Kagada miała tym bardziej problem. Co więcej, żadna nie reagowała na jej słowa. - Mówię do Was chyba, co!? - teraz niemalże krzyknęła. - Gdzie jest chuda suka? Czemu jej nie ma? - zapytała Kagada, a Wy wiedzieliście, że "Chuda" i "Suka" to określenia na Shirę, a w połączeniu "Chuda Suka" to już napewno o nią chodzi. - Jak nie ma chudej suki to która tera dowodzi tym przedstawieniem?
Hisamida spojrzała na siebie z Wabą i we dwie spojrzały na Fugatę, która najpierw upewniła się, że wszystkie stoją w równych odstępach. Dopiero wtedy spojrzała na Kagadę.
- Shira prosiła, żebyśmy trenowały przy Tobie, więc tak będzie. - powiedziała ze stoickim spokojem.
Na twarzy Kagady pojawiła się żyłka irytacji. Butelka, którą trzymała nagle pękła od uścisku.
- No nie wierzę. Chuda suka nawet jak jej nie ma to będzie mnie wkurwiać. Jebana... - jednak jej wzrok potem skierował się na Kaminarich. - A wy co przygłupy. Też będziecie kurwa jakieś tańce teraz odwalać? Która jest godzina? - zapytała krzykiem. Wróc. Kagada była krzykiem. - JEST POŁUDNIE! A WASZE GACIE SĄ CZYSTE! - zaczęła się podnosić. - Czy ja mam za Wami chodzić? Może ja mam Was łaskawie prosić, by szanowni państwo zaczęli trenować, co? - Kagada zerwała się na nogi i jednym skokiem znalazła się przed trójką Kaminari - Moshim, Zaku i Anzou. Moshi i Zaku wiedzieli, by stać na baczność i nawet nie drgnąć. Anzou? Oby też miał tą samą metodę. - To ja tu kurwa zapierdalam od rana, a Wy sobie we trzech znaleźliście rozrywkę i co, za dupeczkami sobie biegacie? - uniosła pytająco brew.
Co ciekawe, Kagada jebała Kaminarich dosłownie pośrodku Sióstr Nocy. Co więcej stała tak, że Kujaku nie mogły rozpocząć kata. Wtedy Fugata podeszła i wyciągnęła rękę. Stuknęła palcem w cielsko Kagady. Seinin Kaminari była tak bardzo w szoku, że aż otworzyła usta, patrząc na to, jak Fugata miała czelność dotknąć jej osoby.
- Przepraszam, ale nie możemy zacząć treningu, jeżeli tutaj stoisz. Mogłabyś robić to co robisz trochę dalej?
I wtedy Kagada rozszerzyła oczy. Była sporo większa od Fugaty. Kagada to było kawał baby. Zrobiła dziwną minę i wszyscy patrzyli w ciszy, czy właśnie Fugata traci życie. Jednak stało się coś innego.
- Czy Tobie życie niemiłe? - zapytała unosząc brew. - Czy pragniesz podcierać się kikutem do końca życia?
Kagada nabrała powietrza.
- PROWADZISZ ROZGRZEWKĘ, PROWADZISZ TRENING, A BANDA PRZYGŁUPÓW NAWET NIE JEST SPOCONA!? MAM CI KURWA POKAZAĆ, JAK WYGLADA ROZGRZEWKA? - wydarła się tak, że aż włosy Fugaty zafalowały. - A WY CO SIĘ GAPICIE? - spojrzała na trójkę Kaminari. - ZAPIERDALAĆ NAD WODĘ I CHAKRA DO ZERA! ŻE TEŻ MACIE CZELNOŚĆ PRZYŁAZIĆ NA TRENING WYPOCZECI! - Kagada ruszyła w kierunku swoich ludzi. - NA CO KURWA CZEKACIEEEEEEE!!!!!!!!!!
Wtedy Moshi i Zaku wystartowali biegiem w kierunku wody i zgodnie z tym, co zawsze - pierwszym krokiem na treningu było wypompowanie się z chakry do zera. Kagada ruszyła za nimi.
- No już! Co tak wolno! - kobieta poganiała wszystkich. - To jest myśl szkoleniowa Kaminari! Kunai musi się przede wszystkim zmęczonej ręki trzymać! Ręka wypoczęta, a ręka zmęczona, to dwie różne ręce! Jest takie pojęcie na wojnach i w walkach jak ręka wypoczęta, ale jest to pojęcie INCYDENTALNE! - Kagada szła za Wami niczym najlepszy trener, jakby tłumaczyła Wam najbardziej podstawową prawdę. - A co to znaczy pojęcie incydentalne? To znaczy, że tylko w pierwszej minucie, na początku wojny. Potem jest już tylko ręka zmęczona!
Moshi i Zaku strzelali technikami przed siebie, męcząc się coraz bardziej. Na twarzy Moshiego pojawiły się pierwsze krople potu.
- Pani Kagado, ale zajebiemy się! - krzyknął, między oddechami.
- I O TO CHODZI! - wydarła się. - Słabi się muszą zajebać, a silni muszą przetrwać! Kto przetrwał?! Sumo, Ichirou, Masahiro! A znacie tych, co nie przetrwali!? ZAPIERDALAĆ! - krzyknęła.
Jak już Kaminari wypompowali się z chakry do zera, kobieta wskazała im... głazy, a przynajmniej duże kamienie. Głazy z linką. Miała przygotowane pięć, ale ich było tylko trzech. Kagada uniosła wzrok.
- Co się kurwa gapicie jak pizdy przed porodem? W dupie mam to, że jesteście w trzech i zgubiliście dwójkę przygłupów po drodze. - kobieta nachyliła się nad Wami. - Odpowiedzialność zbiorowa. Jesteście jednym, zajebanym zespołem. Koledzy i koleżanki wolą odpoczywać? TO BĘDZIECIE ZAPIERDALAĆ ZA NICH! - krzyknęła. - Teraz zadanie właściwe. Każdy bierze obciążniki. W dupie mam jak się podzielicie. Pięć ma zniknąć. A potem płyniecie tam, gdzie stacjonowały statki. Macie powyławiać wszystkie fragmenty statków, które zostały zatopione. Wszystko na jedną kupę i znieść to tutaj. Może uda się coś odzyskać dla ludzi.
Fugata widząc, co się dzieje, podeszła i stanęła obok Kagady. Seinin Kaminari odwróciła się i uniosła brew.
- No ja chyba śnię. Ty naprawdę chcesz, żebym Ci zajebała? - zapytała Fugatę.
Samurajka wskazała palcem na jeden kamień.
- Wezmę jeden kamień. Też mam na treningu dziś osobę, która podpadła. - powiedziała z stoickim dla siebie spokojem.
Kagada popatrzyła na Fugatę i na kamień. Odwróciła się do Kaminari.
- Pizdeusze, żeby baby za Was dźwigały. Kurwa, kogo ja dostałam do oddziału. - odwróciła głowę do Fugaty. - Która podpadła?
Fugata wystawiła palec i wskazała... Harukę. I teraz Haruka mogła sobie przypomnieć wczorajsze śmieszki z Shirą z Fugaty na temat obrony między nogami. Jednak, Fugata nie zapomniała.
- Przecież ona już wygląda, jakby wsadziła łeb do pasieki, a Ty jej jeszcze chcesz dokładać? - zapytała Kagada, po czym machnęła ręką. - W sumie, mam to w dupie. Kamienie mają zniknąć. - powiedziała, po czym sama wróciła do największego głazu jaki był. Ten na którym siedziała. Podeszła i uniosła go, zaczynając nieść go w inne miejsce.
Fugata popatrzyła na wszystkie Siostry, które czekały na dalsze dyspozycje.
- Zacznijmy kata z chakramami. Hisamido, poprowadź proszę. Ja nauczę Harukę ruchów. - po czym Hisamida złapała chakram i kobiety zaczęły robić... coś w rodzaju tańca? Takiego ala tai chi, ale też widać było, że była to symulacja walki z cieniem. Wszystkie ruchy były podstawowymi, gdzie kobiety rzucały chakramami i naciskały linkę, lub ją ciągnęły tak, żeby ta wróciła. Fugata wzięła Harukę na bok.
- Obwiąż się w pasie. Z tego co pamiętam, masz chorą głowę, a nie mięśnie, więc nic Ci nie będzie. - powiedziała.
Gdy Haruka przywiązała sobie głaz wokół pasa, Fugata zaczęła uczyć ją ruchów kata, gdy reszta z dziewczyn ćwiczyła.
Mimo, że Haruka miała treningowy chakram, to i tak musiała mocno uważać, by nie rozbić sobie nim głowy.
Shira Kujaku - klik
Hisamida Kujaku - klik
Waba Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Nagome Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Niyomi Kujaku - klik
Urasano Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Gzik - klik
Osanen Kujaku - klik
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
- 23 gru 2025, o 09:05
- Forum: Osada Ryuzaku no Taki
- Temat: PORT
- Odpowiedzi: 681
- Odsłony: 120336
Re: PORT
Kto by przypuszczał, że wyprawa po taką rzecz jak skrzynka ze stalą sprawi, że Nizan dowie się tylu interesujących rzeczy. Okazywało się, że handel Shimy sięgał dużo dalej niż można było wyobrażać. Co więcej, kobieta była rozpoznawalna już nie tylko przez faceta, co dostarczył towar, ale i tego, co miał go potencjalnie ukraść. Nizan skrzywił się na myśl o tym, jak daleko jej macki są w stanie obejmować tematów.
Nie mniej póki co wyprawa okazała się spektakularnym sukcesem. Oprócz tego, że Hoshigaki obiecał kolejne dostawy jak tylko dogada się z Shimą, tak teraz jeszcze potencjalny zamachowiec stał się sprzymierzeńcem, a nawet pracownikiem. Ten, co miał zaatakować Nizana, dźwigał teraz jego skrzynkę i dodatkowo opowiadał mu wszystko, co się działo w okolicy. Nizan polubił Karyou i już wiedział, że będzie jego doskonałym pracownikiem, obok Harego i Reki - dwóch pracowników, którzy pomagali w warsztacie. Hary był typem sprzedawcy, który bardzo lubił wymyślać różnego promocje i inne aktywności, które mogły zwiększyć sprzedaż i cieszył się jak dziecko, gdy mu się udawało. Rekia z kolei była kobietą, która udawała, że nie przejmuje się wszystkim, ale była idealną pracownicą, która plotkowała o wszystkim i wszystkich, dzięki czemu miała wszelkie informacje na temat tego, co się dzieje w życiu ich klientów. No i często przypisywała sobie sukcesy Harego. Para tworzyła ciekawy duet pracowniczy, a teraz jeszcze do nich miał dołączyć Karyou. Nizan nie mógł się doczekać ich wspólnych perypetii.
W każdym razie, Nizan dowiedział się tyle, że to Ryuzaku stoi za zleceniem ataku. Na nich?
- To nieźle, jak ktoś z Rady Ryuzaku zleca takie coś. - skomentował Nizan. - A wiesz dokładnie kto? - zapytał.
Dodatkowo, Kunisaku próbował sobie przypomnieć, kogo zna z tej rady i kto by najbardziej mógł posunąć się do czegoś takiego.
Po tym, jak powiedział, że osoba, która na nich prawdopodobnie nasłała zamachowców wie, że bierzemy stal, Nizan odwrócił się do Hoshigakiego.
- Czyli w skrócie, jeżeli wiedzą, że bierzemy stal, a Karyou został zatrudniony na te okoliczność i jest niewinny, to mamy sytuację na zasadzie dwóch nas piło, ktoś nas podjebał. - zmrużył brwi i przybrał niepasującą do niego wcześniej minę. . - Naprawdę nie chcesz sytuacji, w której dowiem się, że ktoś z Was na nas doniósł, to gniew Shimy przy moim to będzie spacer po plaży.
Następnie odwrócił się i ruszył dalej za Karyou, a raczej przed nim, by wskazywać mu drogę, gdzie mają iść.
- Kto zyskuje na tym, że stal zniknie z rynku? Ktoś, kto robi na tym biznes. Najbardziej wzbogacają się Ci, co handlują stalą, tak jak na przykład ja. Możemy dzięki temu ustalić ceny, jakie chcemy, a kupiec zawsze się znajdzie. Tylko, ja działam na małą skalę. Pytanie kto działa na dużą. - zastanowił się. - Czyżby ktoś z Rady celowo chciał osłabić pozycję Ryuzaku? - zapytał Karyou.
Nie mniej póki co wyprawa okazała się spektakularnym sukcesem. Oprócz tego, że Hoshigaki obiecał kolejne dostawy jak tylko dogada się z Shimą, tak teraz jeszcze potencjalny zamachowiec stał się sprzymierzeńcem, a nawet pracownikiem. Ten, co miał zaatakować Nizana, dźwigał teraz jego skrzynkę i dodatkowo opowiadał mu wszystko, co się działo w okolicy. Nizan polubił Karyou i już wiedział, że będzie jego doskonałym pracownikiem, obok Harego i Reki - dwóch pracowników, którzy pomagali w warsztacie. Hary był typem sprzedawcy, który bardzo lubił wymyślać różnego promocje i inne aktywności, które mogły zwiększyć sprzedaż i cieszył się jak dziecko, gdy mu się udawało. Rekia z kolei była kobietą, która udawała, że nie przejmuje się wszystkim, ale była idealną pracownicą, która plotkowała o wszystkim i wszystkich, dzięki czemu miała wszelkie informacje na temat tego, co się dzieje w życiu ich klientów. No i często przypisywała sobie sukcesy Harego. Para tworzyła ciekawy duet pracowniczy, a teraz jeszcze do nich miał dołączyć Karyou. Nizan nie mógł się doczekać ich wspólnych perypetii.
W każdym razie, Nizan dowiedział się tyle, że to Ryuzaku stoi za zleceniem ataku. Na nich?
- To nieźle, jak ktoś z Rady Ryuzaku zleca takie coś. - skomentował Nizan. - A wiesz dokładnie kto? - zapytał.
Dodatkowo, Kunisaku próbował sobie przypomnieć, kogo zna z tej rady i kto by najbardziej mógł posunąć się do czegoś takiego.
Po tym, jak powiedział, że osoba, która na nich prawdopodobnie nasłała zamachowców wie, że bierzemy stal, Nizan odwrócił się do Hoshigakiego.
- Czyli w skrócie, jeżeli wiedzą, że bierzemy stal, a Karyou został zatrudniony na te okoliczność i jest niewinny, to mamy sytuację na zasadzie dwóch nas piło, ktoś nas podjebał. - zmrużył brwi i przybrał niepasującą do niego wcześniej minę. . - Naprawdę nie chcesz sytuacji, w której dowiem się, że ktoś z Was na nas doniósł, to gniew Shimy przy moim to będzie spacer po plaży.
Następnie odwrócił się i ruszył dalej za Karyou, a raczej przed nim, by wskazywać mu drogę, gdzie mają iść.
- Kto zyskuje na tym, że stal zniknie z rynku? Ktoś, kto robi na tym biznes. Najbardziej wzbogacają się Ci, co handlują stalą, tak jak na przykład ja. Możemy dzięki temu ustalić ceny, jakie chcemy, a kupiec zawsze się znajdzie. Tylko, ja działam na małą skalę. Pytanie kto działa na dużą. - zastanowił się. - Czyżby ktoś z Rady celowo chciał osłabić pozycję Ryuzaku? - zapytał Karyou.
