Hikaito podczas rozmowy z ciekawością kręcił się po budynku, przyglądając się półkom, fiolkom i nieznanym substancjom stojącym w szklanych pojemnikach. W powietrzu unosił się ostry, chemiczny zapach — nieprzyjemny, ale w dziwny sposób intrygujący. Czuł się tu trochę jak w laboratorium medyka, tylko że znacznie bardziej... niebezpiecznym.
Chwycił wskazaną przez Haroshiego skrzynię i uniósł ją, prostując plecy. Drewno zaskrzypiało pod ciężarem zawartości. Zaparł się dobrze, by nie stracić równowagi, i ostrożnie przeniósł ładunek we wskazane miejsce.
– Nie... niestety ani jedno, ani drugie – odpowiedział po chwili na pytanie o techniki medyczne czy ród Ayatsuri. Podrapał się po głowie z lekkim grymasem i poprawił pas, próbując ukryć lekkie zakłopotanie. Miał nadzieję, że brak tej wiedzy nie przekreśli jego szans na naukę.
Po chwili do pomieszczenia wkroczyła bestia. Chłopiec odruchowo ruszył ręką w stronę kunai ale szybko zauważył że zamiast potwora, po podłodze przechadzał się łysy, nieco osmalony kot. Skóra zwierzęcia miała gdzieniegdzie ślady przypaleń, jakby życie wśród oparów i eksperymentów zostawiło na nim swoje piętno. – Pomocnik? – powtórzył z lekkim rozbawieniem. – A no tak... w sumie widać. – Zaśmiał się pod nosem, po czym dodał tonem nieco lżejszym: – A jak się nazywa ten honorowy pomocnik? – Zapytał, ponownie poprawiając pas i spoglądając na zwierzę, które wydawało się bardziej dumne niż przestraszone.
Znaleziono 66 wyników
- wczoraj, o 22:44
- Forum: Ningyō-shi (Osada Rodów Ayatsuri i Kaguya)
- Temat: Uliczka na obrzeżach miasta
- Odpowiedzi: 96
- Odsłony: 11067
- wczoraj, o 17:38
- Forum: Własne Techniki
- Temat: Hone no Tate (骨の盾) – „Kościana Tarcza”
- Odpowiedzi: 0
- Odsłony: 25
Hone no Tate (骨の盾) – „Kościana Tarcza”
- Nazwa techniki
- Hone no Tate (骨の盾) – „Kościana Tarcza”
- Dziedzina
- Kekkai Genkai (Shikotsumyaku)
- Ranga
- C
- Pieczęci
- Brak (manipulacja kośćmi)
- Zasięg
- Bezpośredni (przedramię)
- Objętość
- Koszt
- Technika rangi C: E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3%
- Statystyki
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Technika polega na wysunięciu szeregu grubych kolców z kości przedramienia użytkownika, które układają się półkolistym kształcie, tworząc tarczę o średnicy około 40 cm. Dzięki wysokiej gęstości wapnia, osłona jest w stanie zatrzymać wszystkie drobne techniki rangi C oraz niektóre mniejsze techniki rangi B. Idealna do szybkiej, doraźnej obrony, choć jej powierzchnia nie zabezpiecza przed większymi atakami obszarowymi.
- Link do tematu
- KLIK!
- 9 paź 2025, o 23:19
- Forum: Ningyō-shi (Osada Rodów Ayatsuri i Kaguya)
- Temat: Uliczka na obrzeżach miasta
- Odpowiedzi: 96
- Odsłony: 11067
Re: Uliczka na obrzeżach miasta
ZT: viewtopic.php?f=69&t=5451&p=230590#p230590
Chłopak był zadowolony z zebranych informacji na temat zapłaty za misję. Tak Tak z grzeczności zapytałem w ten sposób - Odpowiedział lekko zakłopotany. (chodziło o imiona)
Ochocze ruszył za mężczyzną odpinając jedną ze skrzyń z pleców wielbłąda i chwytając oburącz. Trucizn? - zapytał. Od razu w głowie przypomniały mu się rozety które widział w sklepie z bronią. Od razu go zainteresowały, a że miały w sobie ampułki na truciznę, nie miał wtedy na nie zastosowania. Teraz pojawił się w jego głowie pomysł aby dogadać się z Haroshim i może będzie możliwość stałego zapasu trucizn w zamian za... może ochronę? Rozejrzał się po pokoju... było tego mnóstwo - tak naprawdę dzięki temu mógłby napełniać ampułki różnego rodzaju truciznami. Podszedł bliżej aby przeczytać do czego służą - z ciekawości - prawie jedną dotknął, taką nieopisaną, mając nadzieję że z tyłu odkryje coś więcej na jej temat ale w tej samej sekundzie się powstrzymał - "Przecież to może być trucizna" - pomyślał
Ustawiłem skrzynie w wyznaczonym miejscu, tak jak mi polecono. Ciężar nie był lekki, ale taka praca to nie pierwszyzna dla Hikaito który odstawił właśnie ostatnią skrzynkę. Gotowe. Co dalej? - rzucił Hikaito ale jakoś nie mógł się powstrzymać Haroshi czyli jesteś alchemikiem specjalizującym się w truciznach? Chętnie pobrałbym od Ciebie nauki Powiedział spokojnym lecz poważnym tonem.
Chłopak był zadowolony z zebranych informacji na temat zapłaty za misję. Tak Tak z grzeczności zapytałem w ten sposób - Odpowiedział lekko zakłopotany. (chodziło o imiona)
Ochocze ruszył za mężczyzną odpinając jedną ze skrzyń z pleców wielbłąda i chwytając oburącz. Trucizn? - zapytał. Od razu w głowie przypomniały mu się rozety które widział w sklepie z bronią. Od razu go zainteresowały, a że miały w sobie ampułki na truciznę, nie miał wtedy na nie zastosowania. Teraz pojawił się w jego głowie pomysł aby dogadać się z Haroshim i może będzie możliwość stałego zapasu trucizn w zamian za... może ochronę? Rozejrzał się po pokoju... było tego mnóstwo - tak naprawdę dzięki temu mógłby napełniać ampułki różnego rodzaju truciznami. Podszedł bliżej aby przeczytać do czego służą - z ciekawości - prawie jedną dotknął, taką nieopisaną, mając nadzieję że z tyłu odkryje coś więcej na jej temat ale w tej samej sekundzie się powstrzymał - "Przecież to może być trucizna" - pomyślał
Ustawiłem skrzynie w wyznaczonym miejscu, tak jak mi polecono. Ciężar nie był lekki, ale taka praca to nie pierwszyzna dla Hikaito który odstawił właśnie ostatnią skrzynkę. Gotowe. Co dalej? - rzucił Hikaito ale jakoś nie mógł się powstrzymać Haroshi czyli jesteś alchemikiem specjalizującym się w truciznach? Chętnie pobrałbym od Ciebie nauki Powiedział spokojnym lecz poważnym tonem.
- 7 paź 2025, o 23:46
- Forum: Techniki
- Temat: Hone no Tate (骨の盾) – „Kościana Tarcza”
- Odpowiedzi: 1
- Odsłony: 36
- 7 paź 2025, o 20:50
- Forum: Ningyō-shi (Osada Rodów Ayatsuri i Kaguya)
- Temat: Piekarnia
- Odpowiedzi: 48
- Odsłony: 8328
Re: Piekarnia
Gdy chłopak już zaczynał być zrezygnowany, los sam się do niego uśmiechnął — na horyzoncie pojawił się mężczyzna prowadzący dwa wielbłądy. Pomoc przyszła dosłownie znikąd. Hikaito podszedł bliżej do jednego ze zwierząt, które akurat spokojnie żuło trawę. Chciał poklepać je po pysku, jednak w tym samym momencie wielbłąd wypuścił z ust kępkę zieleni, trafiając prosto w twarz shinobiego. Chłopak zmrużył oczy, prychnął i otarł się rękawem kimona.
— Ble, co za durny wielbłąd… — pomyślał, ale mimo wszystko kąciki jego ust drgnęły w rozbawieniu. Takie drobiazgi, choć irytujące, nadawały chwilom trochę ludzkiego ciepła.
Kiedy Haroshi porozumiał się z woźnicą, zaczęli wspólnie ładować skrzynie. Hikaito, jak zawsze dokładny, sprawdził każdy węzeł i poprawił pasy trzymające ładunek — miał w tym niemal rytuał, nawyk, który dodawał mu spokoju.
— Ja idę pieszo… — oznajmił spokojnie, ale stanowczo. Nie zamierzał marnować okazji do ruchu — nawet najprostsze zadania mogły być okazją do treningu dyscypliny.
Gdy padło pytanie o zapłatę, towarzyszący im mężczyzna wybuchł śmiechem. Hikaito nie wiedział, jak na to zareagować, więc przyłączył się do śmiechu — krótko, ale szczerze. Po chwili jednak spoważniał. Jego spojrzenie na moment stało się zimne i przeszywające, a ton głosu obniżył się:
— Mówię poważnie... lepiej niech zapłata będzie godna.
Przez krótką sekundę w powietrzu zawisło napięcie, lecz zaraz potem Hikaito znów parsknął śmiechem, jakby nic się nie stało. — Tak swoją drogą, jestem Hikaito. A wy, panowie, jak macie na imię? — dodał luźniej, łagodząc atmosferę.
Droga minęła spokojnie. W końcu dotarli do celu — przed niewielki domek, który miał być miejscem pracy Haroshiego. Choć budynek nie wyglądał imponująco, Hikaito nie pozwolił sobie na żaden komentarz. Każdy miał swój azyl — miejsce, w którym czuł się najpewniej.
Może właśnie w takich czterech ścianach powstawały rzeczy naprawdę warte poznania.
— Ble, co za durny wielbłąd… — pomyślał, ale mimo wszystko kąciki jego ust drgnęły w rozbawieniu. Takie drobiazgi, choć irytujące, nadawały chwilom trochę ludzkiego ciepła.
Kiedy Haroshi porozumiał się z woźnicą, zaczęli wspólnie ładować skrzynie. Hikaito, jak zawsze dokładny, sprawdził każdy węzeł i poprawił pasy trzymające ładunek — miał w tym niemal rytuał, nawyk, który dodawał mu spokoju.
— Ja idę pieszo… — oznajmił spokojnie, ale stanowczo. Nie zamierzał marnować okazji do ruchu — nawet najprostsze zadania mogły być okazją do treningu dyscypliny.
Gdy padło pytanie o zapłatę, towarzyszący im mężczyzna wybuchł śmiechem. Hikaito nie wiedział, jak na to zareagować, więc przyłączył się do śmiechu — krótko, ale szczerze. Po chwili jednak spoważniał. Jego spojrzenie na moment stało się zimne i przeszywające, a ton głosu obniżył się:
— Mówię poważnie... lepiej niech zapłata będzie godna.
Przez krótką sekundę w powietrzu zawisło napięcie, lecz zaraz potem Hikaito znów parsknął śmiechem, jakby nic się nie stało. — Tak swoją drogą, jestem Hikaito. A wy, panowie, jak macie na imię? — dodał luźniej, łagodząc atmosferę.
Droga minęła spokojnie. W końcu dotarli do celu — przed niewielki domek, który miał być miejscem pracy Haroshiego. Choć budynek nie wyglądał imponująco, Hikaito nie pozwolił sobie na żaden komentarz. Każdy miał swój azyl — miejsce, w którym czuł się najpewniej.
Może właśnie w takich czterech ścianach powstawały rzeczy naprawdę warte poznania.
- 7 paź 2025, o 13:59
- Forum: Ningyō-shi (Osada Rodów Ayatsuri i Kaguya)
- Temat: Piekarnia
- Odpowiedzi: 48
- Odsłony: 8328
Re: Piekarnia
Taa… do następnego — mruknął Hikaito pod nosem, patrząc jeszcze chwilę za odchodzącym Shikazu. Wiedział, że ich ścieżki znowu się przetną — czuł to głębokow kościach. W spojrzeniu miał chłód, ale w środku tliło się coś w rodzaju zadowolenia — rywalizacja z Shikazu zawsze dawała mu ten sam znajomy dreszcz..
Kiedy zobaczył mężczyznę z kilkoma skrzyniami, bez wahania ruszył w jego stronę. Nie pytał o szczegóły, po prostu chwycił jedną z nich, żeby odciążyć nieznajomego. — Poczekaj… może znajdziemy jakiś wóz albo ktoś nam pożyczy — rzucił rzeczowo, jakby bardziej myślał o praktycznym rozwiązaniu niż o uprzejmości. Szli chwilę w milczeniu, a Hikaito zerkał na towarzysza kątem oka. — W dodatku przydałoby się uzgodnić zapłatę… — dodał po chwili z lekkim uśmiechem, który trudno było odczytać. — …chociaż w zasadzie wezmę, ile dasz.
Z każdym krokiem jego ton stawał się swobodniejszy, choć wciąż czujny. Miał wrażenie, że ta prosta przysługa może okazać się ciekawsza, niż wyglądała na pierwszy rzut oka. Co jakiś czas młody Kaguya musiał się zatrzymać aby poprawić pas co jest jego nawykiem.
Kiedy zobaczył mężczyznę z kilkoma skrzyniami, bez wahania ruszył w jego stronę. Nie pytał o szczegóły, po prostu chwycił jedną z nich, żeby odciążyć nieznajomego. — Poczekaj… może znajdziemy jakiś wóz albo ktoś nam pożyczy — rzucił rzeczowo, jakby bardziej myślał o praktycznym rozwiązaniu niż o uprzejmości. Szli chwilę w milczeniu, a Hikaito zerkał na towarzysza kątem oka. — W dodatku przydałoby się uzgodnić zapłatę… — dodał po chwili z lekkim uśmiechem, który trudno było odczytać. — …chociaż w zasadzie wezmę, ile dasz.
Z każdym krokiem jego ton stawał się swobodniejszy, choć wciąż czujny. Miał wrażenie, że ta prosta przysługa może okazać się ciekawsza, niż wyglądała na pierwszy rzut oka. Co jakiś czas młody Kaguya musiał się zatrzymać aby poprawić pas co jest jego nawykiem.
- 2 paź 2025, o 00:45
- Forum: Techniki
- Temat: Honebatsu Zakuro (骨張ったザクロ) - Kościsty Granat
- Odpowiedzi: 6
- Odsłony: 304
Re: Honebatsu Zakuro (骨張ったザクロ) - Kościsty Granat
- Nazwa
- Teshi Sendan
- Ranga
- A
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- 25 metrów
- Koszt
- D: 45% | C: 35% | B: 25% | A: 15% | S: 10% | S+: 5% (2 granaty)
- Statystyki
- Opis Nietypowa technika jak na klan Kaguya, bo umożliwiająca wyprowadzanie ataku na dystans. W tym celu użytkownik jutsu skupia chakrę na koniuszkach palców, by następnie podczas wymachu ręką, podczas którego wystrzelone zostają ostatnie paliczki u dłoni. Wszystkie pociski są wystrzelone w jednym kierunku po linii prostej. Mimo niewielkich rozmiarów są bardzo groźne, potrafią przeszyć ludzkie ciało. Ograniczeniem serii jest oczywiście liczba palców u dłoni, więc w jednym ataku można wystrzelić maksymalnie dziesięć pocisków. Po wykonaniu techniki w miejsce wystrzelonych kostek powstają natychmiast nowe, a skóra na palcach zostaje zasklepiona.
- Opis ulepszenia Ulepszenie techniki: zawansowana technika klanu Kaguya, w której z barków użytkownika zaczynają wyrastać dwie masywne, najeżone kolcami kule - przypominające kościste „granaty”. Ninja wyciąga je własnoręcznie, a następnie może nimi rzucić w przeciwnika. Po krótkiej chwili od kontaktu z podłożem lub celem kule eksplodują, wyrzucając na wszystkie strony dziesiątki mniejszych, ostrych odłamków kostnych. Efekt jest podobny do działania granatu odłamkowego lub bomby z gwoździami – idealny do rażenia większej liczby przeciwników lub obszarowego zadania obrażeń.
- 1 paź 2025, o 20:20
- Forum: Ningyō-shi (Osada Rodów Ayatsuri i Kaguya)
- Temat: Piekarnia
- Odpowiedzi: 48
- Odsłony: 8328
Re: Piekarnia
ZT: viewtopic.php?f=69&p=230373#p230373
Hikaito poczuł znajome ukłucie w sercu – rywalizacja. Nie było już miejsca na spokojną analizę tego, dlaczego obaj dostali identyczne zadanie. Teraz liczył się tylko wyścig, tylko to, kto pierwszy postawi stopę w piekarni.
Chłopak wiedział, że Shikazu nie należy do najszybszych. Sam również nie słynął z błyskawicznych sprintów, ale posiadał coś, czego brakowało wielu – pomysłowość. Spojrzał w bok, na drewniany płotek oddzielający ogródek od ulicy. Zdecydował się – jeden dynamiczny sus, odbicie nogą i już znajdował się na dachu. Dachy były jego sprzymierzeńcem, jego naturalną trasą.
Powietrze smagało go po twarzy, kiedy przeskakiwał kolejne budynki, balansując na krawędziach dachówek. Ludzie w dole odwracali głowy, ktoś wskazał palcem, ktoś inny zaklął, bo Hikaito ledwo nie strącił suszącej się pościeli. Każdy wyskok był jak wyzwanie rzucone grawitacji – odbicie, lot, uderzenie stóp o krawędź kolejnego domu.
Im bliżej centrum, tym większy tłum. Z góry mógł dostrzec wąskie uliczki pełne handlarzy i przechodniów. Gdzieś tam musiał być Shikazu, ale Hikaito nie miał czasu, by go szukać wzrokiem – liczyło się tylko to, żeby być pierwszym.
Wreszcie dostrzegł znajomy szyld piekarni, lśniący w popołudniowym słońcu. Serce mu przyspieszyło. Bez wahania zeskoczył z dachu, obracając się w powietrzu i lądując miękko po serii salt. Kilka osób aż krzyknęło, odsuwając się w panice.
Hikaito, zdyszany, dopadł do drzwi i otworzył je szerokim ruchem. Uniósł list nad głowę jak trofeum, a na jego twarzy pojawił się triumfalny uśmiech.
– Wiadomość od babuszki Emi! – oznajmił donośnie, pewny siebie, jakby cały tłum w piekarni miał być świadkiem jego zwycięstwa - o ile faktycznie był pierwszy.
Hikaito poczuł znajome ukłucie w sercu – rywalizacja. Nie było już miejsca na spokojną analizę tego, dlaczego obaj dostali identyczne zadanie. Teraz liczył się tylko wyścig, tylko to, kto pierwszy postawi stopę w piekarni.
Chłopak wiedział, że Shikazu nie należy do najszybszych. Sam również nie słynął z błyskawicznych sprintów, ale posiadał coś, czego brakowało wielu – pomysłowość. Spojrzał w bok, na drewniany płotek oddzielający ogródek od ulicy. Zdecydował się – jeden dynamiczny sus, odbicie nogą i już znajdował się na dachu. Dachy były jego sprzymierzeńcem, jego naturalną trasą.
Powietrze smagało go po twarzy, kiedy przeskakiwał kolejne budynki, balansując na krawędziach dachówek. Ludzie w dole odwracali głowy, ktoś wskazał palcem, ktoś inny zaklął, bo Hikaito ledwo nie strącił suszącej się pościeli. Każdy wyskok był jak wyzwanie rzucone grawitacji – odbicie, lot, uderzenie stóp o krawędź kolejnego domu.
Im bliżej centrum, tym większy tłum. Z góry mógł dostrzec wąskie uliczki pełne handlarzy i przechodniów. Gdzieś tam musiał być Shikazu, ale Hikaito nie miał czasu, by go szukać wzrokiem – liczyło się tylko to, żeby być pierwszym.
Wreszcie dostrzegł znajomy szyld piekarni, lśniący w popołudniowym słońcu. Serce mu przyspieszyło. Bez wahania zeskoczył z dachu, obracając się w powietrzu i lądując miękko po serii salt. Kilka osób aż krzyknęło, odsuwając się w panice.
Hikaito, zdyszany, dopadł do drzwi i otworzył je szerokim ruchem. Uniósł list nad głowę jak trofeum, a na jego twarzy pojawił się triumfalny uśmiech.
– Wiadomość od babuszki Emi! – oznajmił donośnie, pewny siebie, jakby cały tłum w piekarni miał być świadkiem jego zwycięstwa - o ile faktycznie był pierwszy.
- 30 wrz 2025, o 14:53
- Forum: Ningyō-shi (Osada Rodów Ayatsuri i Kaguya)
- Temat: Szpital
- Odpowiedzi: 27
- Odsłony: 5367
Re: Szpital
Hikaito przez moment pozwolił sobie na oddech ulgi — drugi list już z głowy, a misja szła zgodnie z planem. Jednak gdy tylko wyszedł na zewnątrz, jego spokój uleciał jak dym. Przed wejściem, w cieniu szpitalnego ganku, stał Shikazu Nara.
Chłopak zamarł. W jednej chwili zniknął z jego świadomości gwar tłumu, nawoływania chorych i skrzypienie drewnianych drzwi szpitala. W polu widzenia został tylko on — rywal, którego obecność zawsze wywoływała w nim sprzeczne emocje: irytację, respekt i… coś na kształt niewypowiedzianej lojalności.
Ich spojrzenia skrzyżowały się i zapaliła się ta sama iskra co zawsze. Hikaito przypomniał sobie chwile, kiedy Shikazu ocalił mu życie — i te, gdy role się odwróciły. Nie potrzebowali słów, by napięcie zawisło między nimi.
Powoli zaczęli okrążać siebie nawzajem, każdy krok był jak ruch w grze, którą rozumieli tylko oni. Kilka metrów dystansu, cisza, miny poważne jak na polu bitwy.
– A ty… co tutaj robisz? – odezwał się w końcu Hikaito, głos miał chłodny, ale w środku aż buzowało. – Nie spodziewałem się ciebie tutaj, w Sabishi. Szczególnie pod szpitalem.
Shikazu westchnął ostentacyjnie, jakby cała ta sytuacja była dla niego ledwie przerwą w drzemce.
– Ha! Widzisz… ja doskonale wiedziałem, że się tutaj spotkamy. – rozciągnął się leniwie, a na jego twarzy pojawił się znajomy, zadziorny uśmiech. – Chciałem sprawdzić, czy dalej jesteś taki słaby i niesamodzielny.
Słowa uderzyły mocniej, niż Hikaito chciałby przyznać. Zęby zacisnęły się same, a w gardle pojawiło się nieme wspomnienie ostatniej misji, gdy faktycznie nie obyło się bez posiłków. Nie zamierzał jednak dać mu tej satysfakcji.
– Więc… co cię tutaj sprowadza? – spytał z wymuszonym spokojem, a kącik jego ust drgnął w lekkim, wyzywającym uśmiechu.
Chłopak zamarł. W jednej chwili zniknął z jego świadomości gwar tłumu, nawoływania chorych i skrzypienie drewnianych drzwi szpitala. W polu widzenia został tylko on — rywal, którego obecność zawsze wywoływała w nim sprzeczne emocje: irytację, respekt i… coś na kształt niewypowiedzianej lojalności.
Ich spojrzenia skrzyżowały się i zapaliła się ta sama iskra co zawsze. Hikaito przypomniał sobie chwile, kiedy Shikazu ocalił mu życie — i te, gdy role się odwróciły. Nie potrzebowali słów, by napięcie zawisło między nimi.
Powoli zaczęli okrążać siebie nawzajem, każdy krok był jak ruch w grze, którą rozumieli tylko oni. Kilka metrów dystansu, cisza, miny poważne jak na polu bitwy.
– A ty… co tutaj robisz? – odezwał się w końcu Hikaito, głos miał chłodny, ale w środku aż buzowało. – Nie spodziewałem się ciebie tutaj, w Sabishi. Szczególnie pod szpitalem.
Shikazu westchnął ostentacyjnie, jakby cała ta sytuacja była dla niego ledwie przerwą w drzemce.
– Ha! Widzisz… ja doskonale wiedziałem, że się tutaj spotkamy. – rozciągnął się leniwie, a na jego twarzy pojawił się znajomy, zadziorny uśmiech. – Chciałem sprawdzić, czy dalej jesteś taki słaby i niesamodzielny.
Słowa uderzyły mocniej, niż Hikaito chciałby przyznać. Zęby zacisnęły się same, a w gardle pojawiło się nieme wspomnienie ostatniej misji, gdy faktycznie nie obyło się bez posiłków. Nie zamierzał jednak dać mu tej satysfakcji.
– Więc… co cię tutaj sprowadza? – spytał z wymuszonym spokojem, a kącik jego ust drgnął w lekkim, wyzywającym uśmiechu.
- 29 wrz 2025, o 15:49
- Forum: Ningyō-shi (Osada Rodów Ayatsuri i Kaguya)
- Temat: Szpital
- Odpowiedzi: 27
- Odsłony: 5367
Re: Szpital
ZT:viewtopic.php?f=69&p=230326#p230326
Hikaito, dotąd zadowolony z przebiegu wyprawy, stanął przed pierwszą realną przeszkodą. Kolejka do szpitala wiła się niczym wąż i już na sam widok skrzywił się z niesmakiem.
– Kolejka… eh, nie zamierzam w niej stać – mruknął pod nosem, poprawiając pas od katany.
W głowie natychmiast urodził się plan. W końcu był shinobi – od niego wymagano kreatywności i skuteczności. Z początku postanowił zagrać delikatnie. Wyprostował się, uniósł list wysoko nad głowę i donośnym głosem oznajmił:
– Ważna wiadomość do pracowników szpitala! – torując sobie drogę w stronę wejścia.
Miał świadomość, że ten trik może się nie udać. A na to był przygotowany. Już w myślach analizował kolejny ruch – obserwował uważnie ludzi, którzy stali w kolejce, szukając kogoś, kto być może znużony opuści swoje miejsce. Jeśli nikt taki się nie pojawi, miał w zanadrzu mniej przyjemne, lecz skuteczniejsze rozwiązanie.
Podszedłby wtedy do osoby stojącej blisko wejścia i z pełną powagą rzucił:
– Zakata panią/pana wzywa. Nie wiem, o co chodzi, ale mówił, że to pilne. I że przypomni sobie pan/pani od razu, jak tylko go zobaczy. – tonem, którego niełatwo było podważyć.
Plan był prosty: odejść z wybranym delikwentem na bok, a następnie zniknąć w tłumie. Wtedy pozostało tylko przywołać Henge no Jutsu, przemienić się w tę osobę i zająć jego miejsce w kolejce – z całym spokojem i naturalnością, jakby stał tam od samego początku.
Pozostała chakra: 100%-7%=93%
Hikaito, dotąd zadowolony z przebiegu wyprawy, stanął przed pierwszą realną przeszkodą. Kolejka do szpitala wiła się niczym wąż i już na sam widok skrzywił się z niesmakiem.
– Kolejka… eh, nie zamierzam w niej stać – mruknął pod nosem, poprawiając pas od katany.
W głowie natychmiast urodził się plan. W końcu był shinobi – od niego wymagano kreatywności i skuteczności. Z początku postanowił zagrać delikatnie. Wyprostował się, uniósł list wysoko nad głowę i donośnym głosem oznajmił:
– Ważna wiadomość do pracowników szpitala! – torując sobie drogę w stronę wejścia.
Miał świadomość, że ten trik może się nie udać. A na to był przygotowany. Już w myślach analizował kolejny ruch – obserwował uważnie ludzi, którzy stali w kolejce, szukając kogoś, kto być może znużony opuści swoje miejsce. Jeśli nikt taki się nie pojawi, miał w zanadrzu mniej przyjemne, lecz skuteczniejsze rozwiązanie.
Podszedłby wtedy do osoby stojącej blisko wejścia i z pełną powagą rzucił:
– Zakata panią/pana wzywa. Nie wiem, o co chodzi, ale mówił, że to pilne. I że przypomni sobie pan/pani od razu, jak tylko go zobaczy. – tonem, którego niełatwo było podważyć.
Plan był prosty: odejść z wybranym delikwentem na bok, a następnie zniknąć w tłumie. Wtedy pozostało tylko przywołać Henge no Jutsu, przemienić się w tę osobę i zająć jego miejsce w kolejce – z całym spokojem i naturalnością, jakby stał tam od samego początku.
- Nazwa
- Henge no Jutsu
- Ranga
- E
- Pieczęci
- Pies → Świnia → Baran
- Zasięg
- Na ciało
- Koszt
- E: 7% | D: 5% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: Niezauważalny (+1/2 na turę)
- Statystyki
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Technika kamuflażu, dzięki której użytkownik może przybrać wygląd znajomej osoby lub obiektu, maksymalnie odbiegającego o 1/3 rozmiarami od użytkownika. Skuteczność iluzji zależna jest od tego, jak dobrze znamy wygląd danej postaci - im mniej znamy daną postać, tym stworzona przez nas iluzja jest mniej dokładna i łatwiejsza do przejrzenia. Dodatkowo technika nie wpływa na zmianę naszego głosu. Podczas używania techniki chakra użytkownika pozostaje niezmieniona, przez co sensorzy i ninja posiadający Doujutsu z łatwością przejrzą przygotowany fortel. Henge no jutsu zostaje przerwane po zranieniu lub uderzeniu użytkownika, a także w chwili mieszania chakry do jakiejkolwiek innej techniki. Również sięganie po ukryte pod iluzją bronie, tudzież przedzieranie się w tłumie prowadzi do przerwania jutsu.
- 29 wrz 2025, o 14:42
- Forum: Techniki
- Temat: Honebatsu Zakuro (骨張ったザクロ) - Kościsty Granat
- Odpowiedzi: 6
- Odsłony: 304
Re: Honebatsu Zakuro (骨張ったザクロ) - Kościsty Granat
zrobię jak mówisz - tylko trochę w czasie - spróbuję zmienić trochę niektóre rzeczy jak np wymagania KC na A i zobacztymy czy przejdzie
- 29 wrz 2025, o 14:39
- Forum: Przedmioty
- Temat: Kościana Rozeta – "Kaiten-tsume" - Hikaito Kaguya
- Odpowiedzi: 10
- Odsłony: 817
- 29 wrz 2025, o 14:35
- Forum: [K] Tematy graczy
- Temat: [kuźnia] Hikaito Kaguya
- Odpowiedzi: 1
- Odsłony: 165
[kuźnia] Hikaito Kaguya
Nazwa postaci: Hikaito Kaguya
Ilość zaakceptowanych przedmiotów: 1
Ilość zaakceptowanych przedmiotów: 1
- 27 wrz 2025, o 21:45
- Forum: Ningyō-shi (Osada Rodów Ayatsuri i Kaguya)
- Temat: Sierociniec
- Odpowiedzi: 40
- Odsłony: 5010
Re: Sierociniec
Hikaito, nieprzyzwyczajony do takiej gromadki rozszalałych dzieciaków, przez moment poczuł się lekko przytłoczony. Zawiesił wzrok na tej chaotycznej plątaninie nóg i rąk, a jego umysł mimowolnie wrócił do chwil, kiedy sam biegał z siostrą po podwórzu. Westchnął krótko, pozwalając kobiecie spokojnie ogarnąć sytuację, nie wtrącając się, aż w końcu mógł jej wręczyć list.
– W zasadzie to przesyłka od babci Emi... – wyjaśnił cicho, drapiąc się po głowie w lekkim zakłopotaniu. – Poza tym nie mam żadnych dodatkowych informacji.
Trzymał się jeszcze chwilę w miejscu, jakby czekał, czy kobieta będzie miała do niego jakieś pytania. W międzyczasie dłonie odruchowo poprawiły pas od kimona – stary nawyk, który towarzyszył mu niemal w każdej sytuacji. Stalowe oczy na moment zatrzymały się na bawiących dzieciach. Widok ten, choć daleki od jego codzienności, tchnął w niego ciepłe wspomnienia, które jednak szybko mieszały się z cięższymi myślami o Rukii. Stał tak jeszcze chwilę jakby kobieta miała do niego jeszcze jakieś pytania.
Kiedy uznał, że jego obecność nie jest już potrzebna, skinął głową i ruszył w stronę szpitala. Droga była spokojna, a on sam mimowolnie obserwował niebo, jakby chciał wyczytać z niego, jak potoczy się reszta dnia. Pogoda potrafiła płatać figle, ale w duchu obiecał sobie, że nie pozwoli, by cokolwiek – nawet kaprysy natury – popsuło mu tę misję.
– W zasadzie to przesyłka od babci Emi... – wyjaśnił cicho, drapiąc się po głowie w lekkim zakłopotaniu. – Poza tym nie mam żadnych dodatkowych informacji.
Trzymał się jeszcze chwilę w miejscu, jakby czekał, czy kobieta będzie miała do niego jakieś pytania. W międzyczasie dłonie odruchowo poprawiły pas od kimona – stary nawyk, który towarzyszył mu niemal w każdej sytuacji. Stalowe oczy na moment zatrzymały się na bawiących dzieciach. Widok ten, choć daleki od jego codzienności, tchnął w niego ciepłe wspomnienia, które jednak szybko mieszały się z cięższymi myślami o Rukii. Stał tak jeszcze chwilę jakby kobieta miała do niego jeszcze jakieś pytania.
Kiedy uznał, że jego obecność nie jest już potrzebna, skinął głową i ruszył w stronę szpitala. Droga była spokojna, a on sam mimowolnie obserwował niebo, jakby chciał wyczytać z niego, jak potoczy się reszta dnia. Pogoda potrafiła płatać figle, ale w duchu obiecał sobie, że nie pozwoli, by cokolwiek – nawet kaprysy natury – popsuło mu tę misję.
- 26 wrz 2025, o 22:50
- Forum: Ningyō-shi (Osada Rodów Ayatsuri i Kaguya)
- Temat: Sierociniec
- Odpowiedzi: 40
- Odsłony: 5010
Re: Sierociniec
Z/T: Domek Hikaito
Hikaito, dochodząc do sierocińca, nie był specjalnie zaskoczony widokiem. Gromadka rozszalałych dzieciaków biegała po placu zabaw jak po polu bitwy. Na jego twarzy pojawił się krótki, szczery uśmiech — powróciły wspomnienia własnego dzieciństwa. Zaraz jednak w jego głowie pojawił się obraz Rukii. Nastrój chłopaka momentalnie się zmienił, spoważniał, a uśmiech zgasł tak szybko, jak się pojawił. Parsknął cicho pod nosem, nie zamierzając jednak pozwolić, by emocje całkiem nim zawładnęły.
Bez dalszej zwłoki podszedł do kobiety stojącej nieopodal gromadki.
— Pani jest opiekunką dzieciaków z tego sierocińca? — rzucił, tonem, jakby już znał odpowiedź. Równocześnie sięgnął do kieszeni, wyciągając listy i przeglądając je w poszukiwaniu tego, który miał być zaadresowany właśnie tutaj.
Bez dalszej zwłoki podszedł do kobiety stojącej nieopodal gromadki.
— Pani jest opiekunką dzieciaków z tego sierocińca? — rzucił, tonem, jakby już znał odpowiedź. Równocześnie sięgnął do kieszeni, wyciągając listy i przeglądając je w poszukiwaniu tego, który miał być zaadresowany właśnie tutaj.