Po blisko kilkunastu minutach brązowooki ruszył dalej przykładając o wiele większą uwagę do błotnistych kałuży chcąc uniknąć powtórnego spotkania z błotnistą mazią. Co doprowadziło momentami do wykonania piruetów przez Tapiona na poboczu drogi... Tańczył nasz młodzieniec, a oczy jego odczuwały ciężar zmęczenia z powodowane porą dnia. Powieki zrobiły się bardzo ciężkie, jednak chłopak szedł dalej pomimo przysypiania w trakcie podróży, aż do momentu kiedy ujrzał jasny punkcik który z każdym krokiem zaczął się przybliżać. W momencie kiedy shinobi zrozumiał, że ktoś się kryje za tym źródłem światła postanowił schować się w leśną gęstwinę. Na jego nieszczęście nie udało mu się uniknąć osoby która kryła się w świetle, jego serce biło coraz mocniej i mocniej. Tapion czuł, że zaraz organ witalny wyskoczy mu z klatki piersiowej. Z początku brązowowłosy nie wiedział co ma robić, bał się, oblał go zimny pot, zaczął panikować, gorączkowo myślał:
- Co teraz ? Co ja mam zrobić ? A jak mnie zabije ? Uciekać ? Zacznie mnie gonić ! Co robić ? Podjąć walkę ? Mogę zginąć ! Może go zabije ? A jak jest ich więcej ? A jak rozkazy wpadną w ręce przeciwnika ? Uciekać !
Tapion postanowił uciekać jednak ciało nie chciało się ruszyć
- Wstawaj ! Wstawaj ! Wstawaj ! WSTAWAJ NA CHWAŁĘ KLANU MATEKI
Tapion zerwał się i zaczął oddalać się w głąb lasu, zanim jednak ruszył zawiązał pieczęcie do sztuki przywoływania. Po chwili z kłębów dymu wynurzył się doki. Tapion biegnąc przyłożył usta do swojej okaryny i wygrywając melodię nakazał atak
- HIRUDEGAN !!! Zabij !