Znaleziono 48 wyników
Wyszukiwanie zaawansowane
autor: Maji Yasu
20 paź 2024, o 23:06
Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
Temat: Uliczki i zakamarki miasta
Odpowiedzi: 151
Odsłony: 20468
Pomysł na który wpadł Yasu był dobry, ponieważ miał w zasięgu wzroku cały okoliczny teren i tym samym, uciekinier nie mógł niezauważony uciec. Jego towarzysz trochę się popisywał, ale członek klanu Maji zignorował to i po prostu dalej wykonywał swoją pracę. Niestety, uciekiniera nigdzie nie było widać, więc doszli do ostatecznego wniosku, że należy wejść do budynku i przeszukać każde pomieszczenie. To zadanie oczywiście należało do Yasu i tym razem także w towarzystwie Aizawy, co chyba nie było najlepszym pomysłem. Widać było, że mężczyzna specjalizował się w walce włóczniami, co chociaż dawało mu duży zasięg ataków, to jednocześnie bardzo ograniczało jego możliwości w zamkniętej przestrzeni. Z drugiej jednak strony, był to nadal doświadczony shinobi, więc na pewno był tego świadomy i nie powinno mu to sprawić zbytnio problemów.
Nim jednak wszedł do środka, wyciągnął jeden z kunai, które znajdowały się w jego kaburze, aby mieć czymś się bronić przy ewentualnym ataku ze strony poszukiwanego. Dopiero wtedy, wraz z Aizawą wszedł do budynku. Pierwsze pomieszczenie to przedsionek, ale Yasu zignorował to pomieszczenie. W końcu gdy chłopak uciekał, wbiegł w głąb budynku, a oni mieli cały czas przedsionek na widoku, więc nie miał możliwości się tutaj schować. Następnie przyszła pora na kuchnię i wtedy wzrok mężczyzny spoczął na kominku.
-Chyba nie powinien być tak głupi, ale sprawdźmy. - Yasu podszedł do kominka, a następnie spojrzał do jego środka w kierunku wnętrza komina. Póki chłopak nie był zbyt otyły, to możliwe, że zmieściłby się w środku i tym samym uniknąłby spojrzenia innych. Jeśli jednak go tam nie było, należało szukać dalej, przesuwając się na piętro, gdzie powinna znajdować się sypialnia i ewentualnie jakiś gabinet.
autor: Maji Yasu
15 paź 2024, o 23:20
Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
Temat: Uliczki i zakamarki miasta
Odpowiedzi: 151
Odsłony: 20468
W końcu dotarli do budynku i od razu wszyscy nabrali powagi. Nie było w tym nic dziwnego, skoro byli to weterani, a nie Doko z mlekiem pod nosem. Wiedzieli kiedy jest czas na żarty i śmiechy, a kiedy przychodzi czas na powagę i skupienie się na postawionym przed nim zadaniu. Teraz natomiast przyszła pora na pojmanie poszukiwanych, a w takich sytuacjach wszystko może pójść źle, dlatego nie mogli pozwolić sobie na nieroztropność. Sam budynek nie wyglądał jakoś okazale i na co dzień zapewne nawet nie zwróciłby niczyjej uwagi i możliwe, że o to drugiej stronie chodziło. Yasu rozejrzał się po okolicy, a w międzyczasie Sanro zapukał do drzwi. Po chwili wywiązała się krótka konwersacja, bazująca głównie na przedstawieniu się i ujawnieniu celu wizyty. Gdy tylko mężczyzna ujawnił, dlaczego shinobi zjawili się pod drzwiami chłopaków, jeden z nich od razu zaczął uciekać i to Yasu otrzymał zadanie pojmania go.
Nie ruszył jednak jak idiota przed siebie, torując sobie drogę przez towarzyszy. Nie znał planu budynku, a wystarczyłyby jedne zamknięte drzwi od drugiej strony, aby zgubić poszukiwanego. Z drugiej strony, obieganie budynku wokół także było problematyczne, ponieważ podobnie nie znał okolicznych terenów i najmniejsza przeszkoda mogła utrudnić pościg. Jednak jak wiadomo, jeśli mamy dwie opcje do wyboru, to należy wybrać tę trzecią, tę pomiędzy. Dlatego zebrał chakrę w podeszwach butów i wyskoczył w górę, odbijając się od ściany i lądując na dachu, a następnie ruszył lewą stroną zadaszenia budynku. Nie skierował się bezpośrednio przed siebie, w razie jakby uciekinier zdecydował się uciekać nie tyłami budynku, ale właśnie bocznym oknem.
-Pilnuję lewej. Patrz na prawą i kierujemy się na tyły. - Skoro Yagyu miał asekurować Yasu, to ten poinformował go od razu o tym, że pilnuje lewej strony budynku, dając mu znak, że sam powinien pobiec prawą stroną i tej też ściany budynku pilnować, jednocześnie kierując się na tyły. Dzięki temu, że mieli przewagę wysokości, mogli też szybciej i łatwiej dostrzec uciekiniera. Najgorszą sytuacją byłoby, gdyby się okazało, że w budynku jest jakieś podziemne przejście, ale wtedy i tak pogoń byłaby zbyt niebezpieczna, aby ją kontynuować.
autor: Maji Yasu
13 paź 2024, o 00:40
Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
Temat: Uliczki i zakamarki miasta
Odpowiedzi: 151
Odsłony: 20468
-Raczej nie jest to tyle co nie pasuje mi klan, co samo społeczeństwo shinobi, które wysyła dzieci, aby nawzajem się mordowały, gdy osoby na wyższych stołkach przeliczają przychody i zyski z wykonywanych przez nie misji. Gdy to się zmieni to i pewnie ja bym mógł zapałać miłością, a raczej wdzięcznością do klanu. - Yasu wyjaśnił swoje podejście, po czym uśmiechnął się do Sanro. Był to jednak trochę wymuszony uśmiech, ponieważ w jego głowie pojawił się obraz jego córki, która miałaby w wieku trzynastu, lub czternastu lat zabijać bandytów. -Problemy dorosłych powinni rozwiązywać dorośli. - Dodał jeszcze na koniec.
Grupka shinobi była dosyć przyjazna i widać było, że zależało im na tym, aby Yasu dobrze czuł się w ich towarzystwie. Szczególnie gdy go poklepali. Bycie z innymi nie było takie złe, ale jednocześnie ponownie pojawiały się w jego głowie wspomnienia o jego życiu rodzinnym. Wzajemne pomaganie sobie nawzajem, wspieranie się w problemach. Przed oczami pojawił mu się pewien wieczór, gdy siedział zawalony dokumentami związanymi z karawaną. Był wtedy w finansowym dołku i obawiał się, że będzie musiał zwolnić część załogi, ale żeby znaleźć rozwiązanie, poświęcał każdy wolny wieczór, aby je znaleźć. Gdy już miał się poddać, za nim pojawiła się jego żona z kubkiem herbaty. Kilka jej słów, delikatny dotyk jej dłoni na ramieniu mężczyzny i sama jej obecność pozwalały mu nabrać nowych pokładów energii do pracy. Może i dotyk dłoni tym razem nie należał do delikatnych, ale z jakiegoś powodu pojawiła się w nim pewna energia do podjęcia się tego zadania.
-Płaszcz i włócznia? Mrok? - Pokręcił głową rozbawiony słysząc słowa Sanro. Gdy usłyszał o tym, że facet uwielbia teatr, szczerze się zaśmiał. -Żeby rodzony kuzyn okazał się chuunibyou. - Pokręcił głową, ale przyjął płacz, po czym zarzucił go na ramion, a następnie wyposażył się w włócznie. Poprawił także włosy, aby grzywka mocniej opadała mu na twarz i szeroko się uśmiechnął. Nie był to jednak uśmiech typu przyjaznego, a raczej takiego, który zrobiłaby osoba chora mentalnie, która właśnie znalazła nową zabawkę do zepsucia.
Następnie wysłuchał już szerszego opisu postawionego przed nimi zadania. Drobny złodziejaszek. Kradzież żywności. Lisy Pustyni. Sierociniec. Na ostatnie słowa, uśmiech Yasu przestał być udawanym. Wręcz jego twarz stała się chłodna, a w oczach tliła się lekka chęć mordu. Mógłby wybaczyć wiele rzeczy i postarać się pomóc większości przestępców, gdyby tylko sięgnęli po wyciągniętą do nich dłoń. Jednak każdy miał pewne granice, a w tym przypadku, Yasu nigdy nie wybaczyłby komuś, kto skrzywdziłby, w jakikolwiek sposób, dzieci. W końcu jednak ruszyli pod wskazany adres i wybudziły go dopiero pytania Sanro o przeszłość Doko.
-Cóż. W wersji skróconej, moja podróż szybko się zakończyła i to jeszcze na pustyni, której ostatecznie nigdy nie opuściłem. Można by rzec, że dostałem przysłowiową strzałą w kolano. Znalazłem żonę, która później urodziła mi córkę i zacząłem pracę jako członek karawany u teścia. Po tym przejąłem biznes i sam nią zarządzałem przez pewien czas. Jeden błąd spowodował, że wróciłem tutaj. Sam. - Odpowiedział krótko i rzeczowo o swojej przeszłości. Nie chciał jeszcze bardziej się dobijać, a i nie była to pora na długie opowieści o jego życiowej porażce.
autor: Maji Yasu
12 paź 2024, o 19:33
Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
Temat: Zagroda Wielbłądów
Odpowiedzi: 73
Odsłony: 6487
Yasu rozejrzał się po okolicy, ale nie udało mu się dojrzeć nikogo, kto byłby w stanie mu pomóc w razie ewentualnych problemów, a na dodatek jego ruch został od razu zauważony przez nieznajomego, który przeszedł do wyjaśnień. Okazało się, że mężczyźni nazywają się kolejno Arisawa Tanaka, Kakuei Yagyu oraz Sanro Maji. Dwóch pierwszych to akoraitto, a ostatni z nich, który przemawiał, jest sentoki. Próbował sobie coś przypomnieć o domniemanym kuzynie, ale z racji, że dzieciństwo spędzał głównie w bibliotece, to nie mógł powiązać obecnej twarzy z żadnym dzieciakiem z dawnych lat. Bazując na tym, że sporo wiedział o Yasu, to można było założyć, że to co mówił było prawdą i nie trzeba było się ich obawiać. Jednak nadal wyglądali trochę przerażająco. Wisienką na torcie było to, Sanro zaproponował wspólne wykonanie misji rangi D o charakterze transportu więźnia i jego przesłuchania, co też nie było zbytnio specjalnością byłego handlarza. Jasne, jako przywódca karawany nie raz był świadkiem uzyskiwania informacji od bandytów, gdy ci napadali na pochód i w efekcie tego zostali pojmani. Jednak miał od tego wyszkolonych ludzi i sam się tym nigdy nie parał. Osobiście wolał pozyskiwać informacje w sposób bardziej cywilizowany, czyli za pomocą wymiany. Coś za coś.
-A więc miło mi poznać kuzyna. - Yasu uśmiechnął się lekko i wyciągnął do mężczyzny dłoń w zamiarze przywitania. -Widać mój ojciec jest trochę zbyt rozmowny w pracy, ale tak, wróciłem do pracy jako shinobi, ale bardziej z osobistych pobudek niż naglę odnalezionej miłości do klanu. I oczywiście, chętnie do was dołączę przy misji, szczególnie z osobami o o wiele wyższym doświadczeniu niż ja. Może dzięki temu, czegoś się od was nauczę. - A przy okazji postara się ich lepiej poznać, aby podjąć decyzję, czy lepiej ich unikać, czy może faktycznie są to osoby, którym można zaufać. -A tutaj akurat ci nie odpowiem. Wyszedłem dzisiaj tak wcześnie rano, że nawet się z nią dzisiaj jeszcze nie widziałem. Chociaż tak jak mówisz, nawet jakby dała samą miskę ryżu to nadal byłoby to pyszne. - Zaśmiał się głośniej, po czym spojrzał na dwóch towarzyszy. -Liczę na udaną współpracę - Skłonił się lekko w ich kierunku. Co by nie było, mieli wyższe rangi, jeśli to była prawda, więc powinien okazać im trochę szacunku.
autor: Maji Yasu
11 paź 2024, o 23:41
Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
Temat: Zagroda Wielbłądów
Odpowiedzi: 73
Odsłony: 6487
Yasu siedział na ławce, słońce prażyło jego skórę, a wszechobecny piasek drażnił jego oczy. Można to nazwać typowa pogodą na pustyni do której już dawno się przyzwyczaił. Jednak za każdym razem, gdy zwraca na nią uwagę przypomina sobie o swoim dawnym marzeniu. Zwiedzić świat. To z tą myślą opuścił wioskę i wyruszył w podróż, która miała trwać latami, a ostatecznie zakończył ją miesiąc później. Chciał zobaczyć miejsca, które na pustyni nie mają prawa bytu. Chciał na własne oczy zobaczyć jak wyglądają zielone i gęste lasy, oraz białe i zimne szczyty górskie. Nawet lata później, po wyruszeniu w podróż, gdy skupiał się na pracy jako handlarz oraz na opiekowaniu się żoną i córką, często wracał do tych marzeń, ale z całkiem innym podejściem. Chciał, aby jego córka mogła ujrzeć to, czego mu dane nie było, a jednak ponownie poniósł porażkę.
Gdy tak siedział na tej nieszczęsnej ławce i jak zwykle pogrążał się w swoich ciężkich wspomnieniach, coś wyrwało go z zadumy. Trzech mężczyzn. Sam ich wygląd nie był zbyt miły dla oka i wskazywał na osoby, które chętnie i często powodowały problemy wobec innych. Jednak aparycja zewnętrzna może być mylący, bo może to są tak naprawdę shinobi, albo chociaż wojownicy, którzy dzielnie walczą z bandytami i złem, a szeroki uśmiech jednego z nich, to zaledwie niemiłe wspomnienie o torturach. Resztki nadziei wobec ich szlachetnych serc roztrzaskały pierwsze wypowiedziane słowa, a z każdym kolejnym pogrążali się jeszcze bardziej. Czy naprawdę muszą takie rozmowy przeprowadzać w sposób tak bardzo publiczny? Czy nie boją się, że osoby pilnujące porządku w wiosce, nie zatrzymają ich na miłą pogawędkę o tym komu to wsadzili prę w dupę? Ci mężczyźni byli idealnym przykładem tego, że chociaż każdy człowiek jest istotą myślącą, to nie każdy jest istotą inteligentną. Jakby tego było mało, zatrzymali się oni przed Yasu i kurdupel bezpośrednio zwrócił się do niego. W tym momencie trybiki w głowie członka klanu Maji zaczęły pędzić na najwyższych obrotach. Co takiego mogli oni od niego potrzebować? Czy ta grupa należy do jakiejś organizacji? Są oni shinobi, czy też zwykłymi oprychami? Próbował jak najszybciej analizować swoją sytuację, jednocześnie powoli wstając z ławki. Miało mu to dać potrzebny czas, który wykorzystał na przyjrzenie się mężczyzną. Czy mieli na wierzchu odznaki świadczące o swojej przynależności? Gdy już miał na to odpowiedź, rozejrzał się, jakie osoby znajdują się w okolicy, aby wiedzieć, czy mógł liczyć na jakieś wsparcie w razie jakby doszło do jakichś problemów. Gdy już wstał, wyprostował się i lekko z góry spojrzał na niskiego mężczyznę.
-Tak. Nazywam się Maji Yasu. A panowie to? - Najważniejsze to dowiedzieć się, kim są nieznajomi, a następnie uzyskać informacje o tym, dlaczego go szukają. Póki nie wiedział, czego chcą mężczyźni, musiał mieć się na baczności i dokładnie obserwować każdy ich ruch.
autor: Maji Yasu
11 paź 2024, o 17:39
Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
Temat: Zagroda Wielbłądów
Odpowiedzi: 73
Odsłony: 6487
Wiedział, że karawana której poszukiwał, wyruszyła rano na pustynię do jednej z dwóch osad. Skoro nie wiedział, gdzie ostatecznie się skierowali, musiał to odkryć. Jak większość handlarzy, na pewno mieli ze sobą wiele powozów, które były ciągnięte przez niewielkie stado wielbłądów, które musiały gdzieś się znajdować, podczas ich pobytu w Kinkotsu, dlatego skierował się do zagrody, aby uzyskać jakieś informacje od osób, które znajdowały się w tym miejscu. Zazwyczaj byli to chłopcy, którzy pomagali przy opiece nad wielbłądami, a także przechodzący co pewien czas strażnicy, którzy pilnowali porządku. Nikt jednak nie miał żadnych informacji o celu wyprawy karawany, chociaż kojarzyli o kogo mi chodzi. Zmęczony poszukiwaniami, usiadł na ławce i zaczął myśleć nad swoim kolejnym posunięciem. Teoretycznie mógł po prostu rzucić monetą i skierować się do jednej z osad, licząc na to, że uda mu się natrafić na nich, ale nie był co do tego pomysłu przekonany. Z drugiej strony, mógł po prostu porzucić pomysł ich poszukiwania i zająć się czymś bardziej produkcyjnym.[/akap]
autor: Maji Yasu
10 paź 2024, o 20:09
Forum: Misje i Fabuły
Temat: Wynagrodzenie za misje
Odpowiedzi: 3986
Odsłony: 464474
Nick prowadzącego: Ryukuro
Nick biorącego/biorących udział: Maji Yasu
Rodzaj misji: D
Streszczenie misji: Yasu podczas pobytu w karczmie, jest świadkiem kłótni dwójki mężczyzn i decyduje się rozwiązać ich problem natury handlowej.
Link do misji: viewtopic.php?p=221943#p221943
Ilość postów:
Ryukuro - 7
Maji Yasu - 7
autor: Maji Yasu
10 paź 2024, o 20:07
Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
Temat: Karczma "Klejnot Pustyni"
Odpowiedzi: 160
Odsłony: 21965
Członek klanu Maji nie spodziewał się żadnego wynagrodzenia, a wręcz uważał, że jego praca nie wymagała żadnej dodatkowej nagrody, ponieważ nie przyjął żadnego oficjalnego zlecenia, a jedynie pomógł mężczyzną w potrzebie. Z drugiej strony, przez długi czas pracował jako handlarz i wiedział jak działa świat, dlatego bez większego wahania przyjął pieniądze i zgodnie z zasadami, przeliczył kwotę i lekko kiwnął głową. Była to równowartość ostatniej pomocy w sklepie, więc suma była odpowiednia. Zapewne niektórzy mnie obeznani, mogliby uznać, że takie przeliczanie pieniędzy to brak zaufania do drugiej strony, ale są oni w wielkim błędzie. Wzięcie pieniędzy bez przeliczenia kwoty, oznacza brak poszanowania do wykonywanego zawodu, a także może wskazywać na chęć szybkiego odebrania pieniędzy i jak najszybszego opuszczenia pozostałych stron wymiany, ponieważ na przykład sprzedawany towar jest lipny i liczy na to, że nikt nie zauważy. Dlatego też kwotę powinno się przeliczyć, przy małych kwotach, każdy bilon, a natomiast przy dużych wymianach pieniędzy, jedynie powinno przeliczać się posortowane pliki.
Po zakończeniu spraw oficjalnych, przyszła pora na krótką opowieść w wykonaniu Yasu o przeszłości jego, jego rodziny i jego karawany. Widać było, że mężczyźni byli nią poruszeni i na pewno ją zapamiętają. Urzędnik nawet zaproponował pomoc w poszukiwaniach i chociaż zapewne nie będzie to zbyt przydatna pomoc, to przecież liczyły się chęci. Yasu podziękował za to skinieniem głowy, tak samo uczynił względem handlarza i ostatecznie mężczyźni rozeszli się do swoich pokojów w karczmie, a członek klanu Maji pozostał sam. Zapewne spędzi tutaj jeszcze chwilę, po czym opuści karczmę, ale póki co zamówił butelkę sake i zaczął w ciszy raczyć się swoim trunkiem.
~~~
Po pewnym czasie, Yasu opróżnił już małą butelkę sake i podniósł się z swojego miejsca. Skoro miał takiego pecha, że nikogo ostatecznie na spotkał w karczmie, zdecydował się na powrót do domu i poświęcenie tego czasu na trening. Nim jednak udało mu się wyjść z lokalu, właścicielka podeszła do niego.
-Nie powinnam, ale w zamian za wcześniejszą pomoc. Karawana opuściła pokoje dzisiaj rano. Wspominali, że planują udać się albo do osady Ita'hara, albo do Kirisu. Nie podjęli jeszcze wtedy decyzji. - Nie czekała na żadną odpowiedź Yasu, tylko od razu odeszła. Mężczyzna natomiast westchnął i skierował się do wyjścia. Skoro już wyruszyli na pustynie, to ciężko ich będzie dogonić, szczególnie, że nie miał pojęcia, gdzie ostatecznie się udali.
Z/T
autor: Maji Yasu
9 paź 2024, o 21:21
Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
Temat: Karczma "Klejnot Pustyni"
Odpowiedzi: 160
Odsłony: 21965
W końcu, z małą pomocą Yasu, udało się znaleźć rozwiązanie sytuacji. Urzędnik otrzyma swój jedwab, a handlarz uzyskał wymagany czas na sprzedaż swojego towaru i spłacenie urzędnika za kilka miesięcy, a to wszystko pod patronatem klanu Maji. Pozostało tylko przygotować dokumenty, które następnie przedstawiciel klanu podpisał i mogli w końcu odetchnąć. W tym momencie wypłynął temat historii karawany Białej Damy, albo też Shiroi no Redi. Był to idealny moment, aby uzyskać informatorów, więc Yasu po chwili wahania usiadł wygodniej i zaczął krótką opowieść.
-Oryginalnie karawaną dowodził Shiratori Hizashi. Nazwa pochodziła od jego córki, Shiratori Miyako, która z powodu albinizmu miała idealnie białe włosy. Karwana miała dosyć specyficzną politykę, ponieważ nie istniała po to, aby przynosić jak największe zyski, a po to, aby wspomagać biedniejsze wioski na pustyni. Kupowali jak najtaniej i sprzedawali jak najtaniej. Zarabiali wystarczająco, aby nie musieć głodować i mieć porządny dach nad głową, ale trudno ich było nazwać bogatymi. Kilka moich decyzji, pewnie nie do końca przemyślanych, spowodowało to, że Miyako stała się moją żoną, a ja jej mężem. Potem gdy teściu podupadł na zdrowiu, przejąłem rodzinny biznes i kontynuowałem misję Białej Damy. - Uśmiechnął się sam do siebie, jednocześnie wspominając te wspaniałe czasy. Tylko on, jego żona i kochana córeczka.
-Wpadłem jednak na pomysł, który ostatecznie sprowadził na nas nieszczęście. Aby mieć pieniądze na wspieranie wiosek, zdecydowałem się świadczyć usługi transportowane dla bardziej majętnych osób. Pechowo jednak trafiłem z jednym klientem. Handlarz potrzebował coś przetransportować, do dzisiaj nie wiem, co to konkretnie było. Nie poinformował nas jednak, że ktoś próbuje to ukraść, bądź odzyskać. Druga strona najęła bandytów i ci nas zaatakowali podczas nocnego postoju. Nie mieliśmy zbytnio ochrony, oprócz minimum, jakie wystarczało na zwyczajnych łotrów, ale to było po prostu za mało. Podczas ucieczki z żoną i córką dostałem strzałą w nogę, a potem straciłem przytomność. Do dzisiaj nie spotkałem nikogo należącego do mojej karawany, ani pracowników, ani rodziny. - Wierzchem dłoni przetarł polik, zmazując pojedynczą łzę. Był to dla niego ciężki temat, ale gdy ktoś pytał, opowiadał o tym. Dlaczego? Dlaczego, pomimo że za każdym razem sprawia mu to ból, ponownie wraca do tej nocy? Aby nie zapomnieć. Zawsze powinien przypominać sobie o tym co się wydarzyło. Jednak nawet w mrocznej otchłani, może tlić się iskierka nadziei.
-Ale skoro ich nie spotkałem, ani nigdy nie widziałem zwłok, to może gdzieś żyją. Dlatego w wolnym czasie od misji zajmuję się teraz ich poszukiwaniem. Nawet dzisiaj słyszałem plotkę o jakiejś białowłosej kobiecie w karawanie Myszoskoczek, stąd moja wizyta w tej karczmie. - I tak zakończył tę krótką historię, która może i zapewne jest, przestrogą dla innych karawan i handlarzy.
autor: Maji Yasu
7 paź 2024, o 22:33
Forum: Misje i Fabuły
Temat: Wynagrodzenie za misje
Odpowiedzi: 3986
Odsłony: 464474
Nick prowadzącego: Maji Yasu
Nick biorącego udział: Hajime
Rodzaj misji: D
Streszczenie misji: Hajime otrzymał zlecenie od nieznanej grupy osób o pozbycie się zwłok. Musiał je odnaleźć, przetransportować na cmentarz i je spalić.
Link do misji:
Ilość postów: