-Oczywiście- Odparł, podsumowując wszystko to co usłyszał. Oczywiste było przysyłanie kogoś z raportem sytuacyjny. Za niepodlegające większej dyskusji przyjął mapę oraz listę z nazwiskami. Tą pierwszą wsunął za pazuchę, tą drugą dłużej analizował, przeglądając nazwiska potencjalnych kandydatów. Szczególną uwagę przykuły oczywiście rodowe nazwiska, możliwie, że nawet, któreś z imion coś by mu powiedziało, chociaż spodziewał się, że z rekrutacji dostanie młodszych od siebie, którzy ledwo co zaczynali z kontrolą chakry, gdy on odchodził na "emeryturę". No i za równie oczywiste przyjął też ostrzeżenie o Senju. Cios w plecy był niemalże pewny. Pytaniem było tylko kiedy to nastąpi.
Na odchodne ukłonił się kulturalnie, choć przez większość wspólnego spaceru nieszczególnie zwracał uwagę na towarzystwo. Mistrzem prostych rozmówek o pogodzie zdecydowanie nie był. Nie miał na nie specjalnie ochoty, a nawet jakby miał, to nie wiedziałby co powiedzieć. Zamiast więc podtrzymywać nienaturalną i drażniącą dla niego rozmowę, zdecydowanie wolał nawet niezręczną ciszę. Mógł w spokoju lepiej przejrzeć sobie potencjalnych kandydatów. Nawet jeśli w tym momencie same imiona nic dla niego nie będą oznaczać, to już na miejscu, gdy dotrze będzie wiedział o kogo poprosić i komu się bliżej przyglądać.
Tak jak pomyślał, tak też chciał zrobić. Gdy tylko pożegnał się z urzędnikiem, miał skierować się bezpośrednio do koszar. Ale przypomniał sobie, że miał do załatwienia jeszcze jedną sprawę. Odnieść pakunek dla bratanicy do siedziby straży (czy tam dowolnego następnego miejsca, które mu wskażą w miejscem jej aktualnego pobytu), dopiero potem skierował swoje kroki do dojo.