Znaleziono 109 wyników

autor: Izuro
21 kwie 2024, o 15:47
Forum: Daishi
Temat: Szlak transportowy
Odpowiedzi: 183
Odsłony: 20835

Re: Szlak transportowy

/Przybycie z Sakai do Daishi

Cała jego droga z Sakai do Daishi trochę trwała, ale nie było to dla niego większym zmartwieniem gdyż miał czas na przemyślenie swojej ostatniej misji w której to przy użyciu swej techniki klanowej pozbawił życia trójkę osób w tym córkę Regisa. Tym akurat się nie przejmował jakoś bardzo. Zwłaszcza, że to ona najbardziej kierowała wiewiórkami tylko dlaczego kupiec uratował mu życie po zabiciu jego dziecka? Fakt był taki, że powstrzymał to złe ugrupowanie, może czegoś się nauczyli oni sami. On? Napewno być pewniejszym siebie, zginąć można zawsze, ale czasem ma się to szczęście, że się przeżyje. Całą drogę tak zamulał aż w końcu dostrzegł zbliżające się domostwa, większą osadę. Zapewne było to Daishi, czy tu właśnie zmierzał? Może tak? Było tu całkiem ładnie, chwilka odpoczynku dobrze mu zrobi, uzupełni zapasy i kto wie może tu dłużej zostanie? Uśmiechnął się, wszedł do osady, ściągnął swój sakkat i zaczął swoją kolejną przygodę tym razem w Karmazynowych Szczytach.

Z.T - Daishi
autor: Izuro
21 kwie 2024, o 13:22
Forum: Sakai
Temat: Szlak transportowy
Odpowiedzi: 146
Odsłony: 18118

Re: Szlak transportowy

Po opuszczeniu osady Morinoko postanowił wyruszyć w dalszą podróż. Nie znał nowych lokalizacji, ale miał zamiar je poznać. Ta kraina jaką było Sakai nie było zbyt przyjazne jemu. Odbył tu dwie misje, ale tak naprawdę jedna z nich spowodowała, że nie mógł się czuć w tych okolicach zbyt lubiany. Może nie powinien się tym przejmować, ale tak jednak było. Lekko podłamany kroczył w stronę nowych miejscowości szukając swój azyl, swoje miejsce na ziemi. Może to jednak będzie jego rodzima miejscowość? To się jednak okaże. Wziął sobie myśl by spróbować każdego nowego zakątku świata, a potem gdzieś się ostać. Gdzie to będzie czas pokaże. Tym razem podróżował w stronę północy. Nie wiedział gdzie jeszcze się zatrzyma, ale wiedział, że tu nie zostanie. Omijając wszystkich strażników, ludzi po prostu kroczył leśnymi, ubitymi ścieżkami tak by nie napotkać nikogo złego na swej drodze. Był co raz to silniejszym shinobi, ostatnia misja dała mu dużo pewności co do swoich umiejętności chociaż tak naprawdę sama walka była lekko mówiąc na styku. Założył swój sakkat i przemierzał w ciszy, w samotności te krainy by dojść do Daishi.



SKĄD: Sakai
PRZEZ: Yusetsu, Soso
DOKĄD: Daishi
KOSZT: 0 - piechotka.

zt do Daishi
autor: Izuro
20 kwie 2024, o 12:59
Forum: Sakai
Temat: Osada Morinoko
Odpowiedzi: 43
Odsłony: 1031

Re: Osada Morinoko

Plan był szalony, ale podczas walki nie wszystko jest takie jakie ktoś chciałby by było. Wiele jest czynników które zmieniającą rzeczywistość i tak też było tym razem. Czując ubytki sił, będąc w ferworze walki rzucił się z gorącą głową mordując przy tym tych ludzi którzy na to nie zasługiwali, ale czy na pewno? Nie czuł z tego powodu wyrzutów sumienia. Jego resztki czakry wykorzystał na zdetonowanie gliny. Wybuch był tak silny, że po chwili ocknął się w gęstych trawach, a przeciwnicy? Dwójka najprawdopodobniej zginęła, jedna dogorywa. Wynik był całkiem dobry, ale patrząc na jego rany które tylko odczuwał, ale nie znał ich dokładnego wyniku. Stracił w tym momencie świadomość..... Zniknął.
Widział przed sobą ciemność, było mu dość chłodno. Poruszał się....? Podniósł wzrok i dostrzegł znajomego woźnicę to był Regis wiozący go gdzieś. Poruszył się chcąc wstać, chciał mu podziękować bo zapewne to on mu właśnie uratował życie. Chociaż i on wiele mu zawdzięczał. Zielonooki odczuł jednak coś niepokojącego. Jakąś złowrogość, złość, rozpacz. Nie zrozumiał na samym początku dlaczego, ale wziął więc na pohamowanie swoich słów. Po krótkiej chwili woźnica zaczął mówić o jego córce, moich słowach, o śmierci i zakazie wstępu do osady Morinoko. Nie specjalnie się tym przejął. Wioska można rzec go zaatakowała więc i on nie mógł tego lekceważyć. Był shinobim! Pierwsze przetarcie w bojowej misji, nie do końca wszystko poszło po jego myśli, ale mimo wszystko można było rzec, że zaczęło się kończyć naprawdę dla niego dość szczęśliwie. Prócz paru zapewne blizn i zranionej dumy, nie zapominając o zakazie wstępu do osady. Plusem było jednak to, że nauczył się pierwszej lekcji na swojej drodze. Miał teraz wiele czasu aby przemyśleć swoje błędy, przeanalizować mocne strony. Spojrzał na Regisa.
- Przyjąłem, nie odwiedzę już nigdy waszej osady.... Dodam jeszcze, że mi przykro przez to co się stało, stratę Twojej córki, ale mam szczerą nadzieję, że zacznie od nowa.... Trzymaj się i dziękuję za wszystko. Za lekcję życia.... - uśmiechnął się i spróbował wyjść tyłem wozu.
Nie wiedział jeszcze jak szybko wóz może pędzić, ale mimo wszystko oceniając najlepszy moment po prostu wyszedł nie czekając na jakiekolwiek pożegnanie ze strony towarzysza tej historii. Nie wiedział gdzie jest, ale wiedział, że uprzednie lokacje jak by nie były ładne, zostały tak naprawdę dla niego już niedostępne. Było tam niesamowicie niebezpiecznie dlatego też ruszył w dalszą drogę licząc na kolejne wspaniałe przygody....



Z.T
autor: Izuro
17 kwie 2024, o 19:10
Forum: Sakai
Temat: Osada Morinoko
Odpowiedzi: 43
Odsłony: 1031

Re: Osada Morinoko

Przed nim znajdowało się spora ilość wieśniaków i kobieta która chciała go sprzedać. Dobrze ją pamiętał bo to ona stała przy nim najbliżej. Ona musiała by być najsilniejsza w końcu ktoś kto był tak bliski konfrontacji i nie obawiał się musiał być dobry, bardzo dobry. Dlatego nie miał zamiaru lekceważyć ani ją, ani tego zbiegowiska.
Plan jaki sobie określił zaczął od pierwszych chwil się sprawdzać. Jego zaskakujący ruch w postaci nagłego ataku zadziałał na słabo wyszkolonych łuczników jak zielone światło do strzału w tym, że część nie trafiła, a część jak tego właśnie oczekiwał jasnowłosy trafiła w jego glinianego stwora. Ten tylko przy użyciu impulsu czakry pozbył się strzał ze swojego ciała i rozpoczęli swój atak, ale nie minęła chwila jak właśnie kobieta weszła do walki przy użyciu łańcucha. Wieśniacy widząc, że nie za bardzo się na coś przydadzą po prostu się rozeszli dookoła tworząc szerokie koło. Wtem jego twór gliniany rozerwał się, siła uderzenia była tak wielka, że pomimo gliny jeszcze pędziła jak szalona. Ledwo zdołał uniknąć, centymetry dzieliły od jego ciała. Spojrzał na przód i dostrzegł przeciwnika, to była właśnie ta kobieta trzymająca długi łańcuch i kręcona nim, posiadał również metalową broń nabitą ostrzami!
Strategicznie znajdowała się na lekkim podwyższeniu jakieś pięć do sześciu metrów, a jej łańcuch mniej więcej według jego obliczeń mógł starczać na osiem. Nie minęła chwila, a już miał plan działania. Działał szalenie, a więc nuta ostrożności może zadziwi przeciwnika zwłaszcza, że czuł do niej pewien szacunek.
- Pokaż co potrafisz, ale nie licz, że tanio się sprzedam. Zwłaszcza komuś takiemu jak Ty. Będącą plagą na tą krainę taką jak wojna! Co ludziom po tym, że im pomagasz jak muszą kraść, niszczyć, czy też zabijać! - uśmiechnął się, pragnął ją podjudzić. Zmusić do agresji, ataków.
Co zamierzał w tej sytuacji? Od razu zabrał się za ocenę sytuacji, przesłanie czakry i gliny do twora aby znowu postawić go na nogi oczywiście robił to tak by ominąć powracający nie długo łańcuch! Twór natychmiast miał ruszyć pędem w stronę przeciwniczki nie licząc na konsekwencje, ale tym razem uważając na śmiertelne ataki! Był dość szybki więc może coś uda się uniknąć? Jego zadaniem był atak, zabicie tegoż przeciwnika. Właśnie który był celem tej nienawiści do wiewiórek. Kiedy zbliży się po prostu przy użyciu swoich dłoni - ostrzy. Tnie w pionie, kącie z lewej do prawej, a także w poziomie jak najszybszych nieco mniej dokładnych cięć. Chciał zabić, ale to też miało spowolnić i spowodować dłuższą śmierć. W ostatniej konieczności wysadzi gliniane dzieło. Co do właściwej osoby - natychmiast po powstaniu klona robi szybki krok za nim aby przeciwnik pomyślał, że następuje atak również z jego strony, ale tak naprawdę chciał się oddalić. Posiadał zasięg tej techniki na około dwadzieścia metrów. Kolejnym zamiarem było ominięcie łańcucha powracającego zapewne do dzierżącego. Spróbował szybkiego kroku w bok i uniku. Po czym oddalał się jeszcze do dziesięciu metrów. Taki był jego cel, bezpieczny dystans. Obserwował również otoczenie by przeciwnicy nie biorący czynny udział w walce go nie zaatakowali.




_____________
Rozmowa klona
Rozmowa Izuro

Nazwa
C2: Nendo Kurīchā
Ranga
C
Pieczęci
Połowa Barana (detonacja)
Zasięg
20 metrów (zasięg linek oraz detonacji)
Koszt E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3% (1/4 na turę za 2 klony)
Dodatkowe
120g gliny za twór
Siła Wybuchu
Statystyki
Opis Użytkownik przy pomocy tej techniki tworzy ludzko-podobne twory, które są podłączone do naszych dłoni poprzez paski gliny. Twory są na tyle wytrzymałe, że mogą pochłonąć atak kataną i wessać ją w siebie. Ponadto każda odcięta część, może zostać przez członka klanu Douhito ponownie podłączona paskiem gliny, przez co użytkownik posiada nad nią kompletną kontrolę. Twory mogą przeobrażać swoje kończyny w wymyślne bronie np. maczugi czy też ostrza. Są to raczej karykatury wojownikó, które same w sobie nie znają się na szermierce, a ich głównym atutem wciąż jest wybuch. Ten, dość podobnie jak w C2: Nendo Bunshin - jest w stanie zadać przeciwnikowi dość duże obrażenia, które w krytycznych przypadkach są w stanie nawet oderwać kończynę czy nawet go zabić.
autor: Izuro
17 kwie 2024, o 18:26
Forum: Ogłoszenia Administracyjne
Temat: Wielkanoc 2024
Odpowiedzi: 73
Odsłony: 1386

Re: Wielkanoc 2024

Dziękuję. Odbieram PH i skrócenie treningów.
autor: Izuro
13 kwie 2024, o 14:06
Forum: Sakai
Temat: Osada Morinoko
Odpowiedzi: 43
Odsłony: 1031

Re: Osada Morinoko

Pierwsza część poszła całkiem gładko. Jego wyczucie czasu i odpowiednie zaangażowanie pozwoliły by szybko pokonać względnie pierwszego przeciwnika obok siebie. Przyjrzał mu się jeszcze uważnie, ale nic ciekawego nie wywnioskował. Oczywiście, że zakneblował jego usta by nie mógł prosić o pomoc. Kiedy to już miał za sobą odwrócił się i ruszył wraz z glinianym stworem w przygodę. W połowie drogi strażnicy dostrzegli jego osobę zmierzającą co raz bliżej i bliżej. Nie wiedział sam skąd ma tyle pewności siebie, ale chciał to już zamknąć. Zielone wiewiórki może miały ambitny cel by pomóc sobie, ale zapominali, że napadanie na innych nie jest to dobre, a zwłaszcza na kogoś takiego jak Izuro. Nie zważał na spojrzenia strażników, cały czas się zbliżał do nich. Po chwili pojawili się przed nim inni, a także kobieta. Zapewne przywódczyni bo to ona do niego mówiła. Reszta tylko się przyglądała i miała napięte łuki i inne niebezpieczne przyrządy. Teraz jak już trochę wiedział co nieco o organizacji to nie specjalnie wyczuwał, że znajdowali się silni shinobi. No może prócz jednej, dwóch. Mimo wszystko reszta to byli wieśniacy z przypadku. Spojrzał uważnie na dowódcę.
Odstraszyła go by nie zgrywał bohatera, ale nie czuł się nim. Po prostu chciał wyrównać rachunki, spojrzał na całą grupę. Nie czuł się pewny, ale teraz już nic nie mógł jak tylko walczyć!
- Nie jestem bohaterem, oczekuję sprawiedliwości.... trzeba było nie chcieć mnie sprzedać. - zaśmiał się niczym jakiś szaleniec i ruszył pędem w stronę przeciwników. Nie chcąc atakować ich wszystkich naraz rozpoczął od ataku na lewą stronę flanki chcąc zrobić tak by być osłoniętym od ewentualnych łuczników przez innych wieśniaków. Klon gliniany miał walczyć, a za nim chował się jasnowłosy. Nie był on może jakimś wirtuozem walki wręcz, ale miał od tego swoje dzieła. Wciąż używając czakry i manipulując glinianą kukłą rozpoczął batalię. Jego zadaniem nie było zabijać a dość znacząco ogłuszyć stąd też dzieło zmieniło ręce na młoty mogące nieźle ogłuszyć wrogów. Gdyby jakaś strzała bądź cokolwiek innego minęło glinianego potwora to nie zostało nic innego jasnowłosemu niż spróbować uniknąć ataku, a w ewentualnym większym zagrożeniu użyć podstawowej techniki Kawarimi z kamieniami lub belami drewna, bądź workami znajdującymi się w zasięgu wzroku. Miał nadzieję, że ta umiejętność nie będzie mu potrzebna i bez większych problemów sobie poradzi.
Nie był jednak optymistą w pełni dlatego też był całkowicie skoncentrowany na tej prostej taktyce chcąc po prostu przetrwać i pokonać. Jego gliniany stwór atakował by ogłuszać, a on cóż. Sterował i atakował jak tylko mógł by czym prędzej uporać się z wiewiórkami.

_____________
Rozmowa klona
Rozmowa Izuro

Nazwa
C2: Nendo Kurīchā
Ranga
C
Pieczęci
Połowa Barana (detonacja)
Zasięg
20 metrów (zasięg linek oraz detonacji)
Koszt E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3% (1/4 na turę za 2 klony)
Dodatkowe
120g gliny za twór
Siła Wybuchu
Statystyki
Opis Użytkownik przy pomocy tej techniki tworzy ludzko-podobne twory, które są podłączone do naszych dłoni poprzez paski gliny. Twory są na tyle wytrzymałe, że mogą pochłonąć atak kataną i wessać ją w siebie. Ponadto każda odcięta część, może zostać przez członka klanu Douhito ponownie podłączona paskiem gliny, przez co użytkownik posiada nad nią kompletną kontrolę. Twory mogą przeobrażać swoje kończyny w wymyślne bronie np. maczugi czy też ostrza. Są to raczej karykatury wojownikó, które same w sobie nie znają się na szermierce, a ich głównym atutem wciąż jest wybuch. Ten, dość podobnie jak w C2: Nendo Bunshin - jest w stanie zadać przeciwnikowi dość duże obrażenia, które w krytycznych przypadkach są w stanie nawet oderwać kończynę czy nawet go zabić.
autor: Izuro
7 kwie 2024, o 09:18
Forum: Ogłoszenia Administracyjne
Temat: Wielkanoc 2024
Odpowiedzi: 73
Odsłony: 1386

Re: Wielkanoc 2024

Posiłki, posiłkami, ale gdzie piękne dekoracje? Tym właśnie postanowił zająć się Izuro! Wyciągnął glinę z sakiewek i zaczął tworzyć baranka, jajka, koszyczki. Wszystko było to piękne bo z gliny!
Po wszystkim spojrzał na dzieła i stwierdził, że jest z siebie naprawdę zadowolony.


__________--
Nazwa
C1: Shī Wan
Ranga
D
Pieczęci
Połowa Barana (detonacja)
Zasięg
Zależny od opanowania dziedziny klanowej (detonacja)
Koszt E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2% (za 4 małe / 2 średnie/ 1 duży)
Dodatkowe
50g gliny za małego, 100g za średniego, 200g za dużego.
Siła Wybuchu
Statystyki
Opis Najsłabsze wybuchowe twory, którym można nadać rangę C1. Twory charakteryzują się tym, że przypominają wyglądem zwierzęta. Wyróżnić możemy kilka kategorii:
  • Latające - bomby te mogą latać ze standardową prędkością zależną od dziedziny klanowej, a także poruszać się po ziemi lub pływać, jednak w takim wypadku ich prędkość zredukowana jest o połowę
  • Nurkująco-pływające - bomby te mogą pływać oraz nurkować ze standardową prędkością zależną od dziedziny klanowej, ale nie mogą poruszać się po lądzie ani latać.
  • Biegające - bomby te mogą biegać ze standardową prędkością zależną od dziedziny klanowej. Nie mogą latać, ani nurkować, jednak mogą pływać z prędkością zredukowaną o połowę
  • Podziemne - bomby te mogą przemieszczać się pod ziemią oraz poruszać się po lądzie ze standardową prędkością zależną od dziedziny klanowej, nie mogą jednak ani pływać ani latać.
Kategoria, do której należeć będzie bomba związana jest z kształtem, jaki ona przyjmuje. Przykładowo wszelkie ptaki i owady latające będą bombami latającymi, ryby - nurkująco-pływającymi, a chomik - biegającą. Twory C1 spełniają najczęściej rolę przeszkadzajki. Ich siłę można porównać bardziej do petard niż bomb. Bez trudu mogą urwać palce, gdy wybuchną komuś w dłoni, a także zostawić paskudne rany na ciele. Groźne dla życia są jednak w większej ilości.
autor: Izuro
31 mar 2024, o 12:32
Forum: Sakai
Temat: Osada Morinoko
Odpowiedzi: 43
Odsłony: 1031

Re: Osada Morinoko

Na placu boju został już tylko on. Nie wiedział co się można spodziewać w młynie, jacy są tam przeciwnicy, jakie mają zamiary. Nie znał też wioski za dobrze, a więc nie mógł na nikogo liczyć w tym Regisa i jego brata. Nie było mu więc do śmiechu w owym położeniu. Wiedział jedno. Organizacja która źle życzy rozwoju wiosce jest w tym budynku, ale czy powinien się w to mieszać? Został przez nich zaatakowany, ale napewno to oni? Może Regis sterował tym wszystkim aby pokonać swoich przeciwników. Czy powinien ich zabijać, czy obezwładniać? Nie wiedział za dużo a już chciał działać tylko jak się opowiedzieć? Mieć swoje zdanie, czy słuchać innych. Trochę się w tym wszystkim pogubił, ale miał chyba zdrowy rozsądek dlatego też zaczął działać. Zwłaszcza, że obok niego pojawił się młodzieniec z jedzeniem który zapewne niósł do młynu. Komu? Po co?
Wziął głęboki wdech i spojrzał na chłopca. Był ciut młodszy od niego, nie wyglądał groźnie. Mógł go zabić, ale nie podjął takiej decyzji. Nie widział w nim większego problemu.
- Co ty tutaj robisz chłopcze? - uśmiechnął się po czym natychmiast zrobił szybki doskok do przeciwnika. Chciał by ten akurat zamyślił się nad odpowiedzią gdy on stara się doskoczyć do niego od tyłu. Złapać jedną ręką za jego usta, a drugą czym prędzej obezwładnić jedną z rąk tak by móc go w inne miejsce przenieść. Jeżeli mu się to uda to ruszają za domy, w miejsce najmniej widoczne jakie na pierwszy rzut oka dostrzeże, drzewo, beczka, murek. Coś do czego będzie można chłopaka przywiązać używając do tego liny cztero metrowej metalowej.
- Nie zrobię ci krzywdy, ani nikomu kto na to nie zasłużył uwierz mi. - próbował go trochę uspokoić aby ten się nie rzucał. Miał nadzieję, że ta akcja pójdzie mu naprawdę bez większych problemów chociaż druga osoba mogła być kimś bardziej wymagającym i wtedy wszystko w pierony! Był jednak pozytywnej myśli. Jeżeli mu się to wszystko powiedzie to przy użyciu metalowej liny i techniki* rozpoczyna obwiązywanie przeciwnika chcąc go na jakiś czas powstrzymać.
Jego głównym celem nie był ten chłopak tylko powstrzymanie tego co odbywało się w młynie. Nie chciał jednak frontalnie atakować. Wolał wpierw dowiedzieć się nieco więcej co się dzieje w tej grupie, czy coś odkryje co go ukierunkuje, czy jednak powinien zaatakować? Tylko co jak się pomyli? Za dużo rozważania, za mało czynów z jego strony. Cóż taki był ten niedoświadczony jeszcze shinobi. Wziął głęboki wdech, spojrzał na młyn i uśmiechnął się.
- Czas rozpocząć operację "czystka" - uśmiechnął się bardzo szeroko, wyciągnął glinę i rozpoczął tworzenie glinianego stwora którego chciał mieć przyczepiony. Miał on w lewej ręce dłuższe ostrze, a w prawej sztylet. Ruszył frontalnie na młyn. Miał trzydzieści metrów do niego jak nie więcej, nie obawiał się ataków z dystansu. W każdym wariancie ataku po prostu broni się klonem. Uważał co najwyżej na te z ziemi, bądź ewentualnie z powietrza, ale tutaj mało kto potrafił walczyć. Będąc blisko krzyczy do nich.
- Zielone wiewiórki? Czy jak to tam się zwiecie? Wystawcie waszego szefa by ze mną porozmawiał w innym wypadku może wam się stać krzywda... - zaśmiał się, coś nim kierowało. Odczuwał jakąś nieprzeniknioną chęć mordu. Po raz pierwszy nie odczuwał strachu przed śmiercią. Chciał się bić!
Jeżeli jednak nie poradziłby sobie z młodzieńcem to stara się w jakiś inny sposób go po prostu oszołomić i związać.



_______________________
Rozmowa klona
Rozmowa Izuro
Nazwa
*Suienzou no Jutsu
Ranga
D
Pieczęci
Brak
Zasięg
Zależy od długości żyłki
Koszt
E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2%
Statystyki
Dodatkowe
Należy mieć minimum 2 metry żyłki/łańcucha
Opis Technika polega na napełnieniu swoją chakrą liny, łańcucha lub żyłki, a następnie wskazanie celu za pomocą dwóch palców. Żyłka po chwili sama rusza w kierunku wskazanego celu, mocno go oplatając. Taki osobnik zostaje wtedy związany.
Nazwa
C2: Nendo Kurīchā
Ranga
C
Pieczęci
Połowa Barana (detonacja)
Zasięg
20 metrów (zasięg linek oraz detonacji)
Koszt E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3% (1/4 na turę za 2 klony)
Dodatkowe
120g gliny za twór
Siła Wybuchu
Statystyki
Opis Użytkownik przy pomocy tej techniki tworzy ludzko-podobne twory, które są podłączone do naszych dłoni poprzez paski gliny. Twory są na tyle wytrzymałe, że mogą pochłonąć atak kataną i wessać ją w siebie. Ponadto każda odcięta część, może zostać przez członka klanu Douhito ponownie podłączona paskiem gliny, przez co użytkownik posiada nad nią kompletną kontrolę. Twory mogą przeobrażać swoje kończyny w wymyślne bronie np. maczugi czy też ostrza. Są to raczej karykatury wojownikó, które same w sobie nie znają się na szermierce, a ich głównym atutem wciąż jest wybuch. Ten, dość podobnie jak w C2: Nendo Bunshin - jest w stanie zadać przeciwnikowi dość duże obrażenia, które w krytycznych przypadkach są w stanie nawet oderwać kończynę czy nawet go zabić.
autor: Izuro
10 mar 2024, o 12:30
Forum: Administracyjne
Temat: Dzień Kobiet i Mężczyzn 2024
Odpowiedzi: 39
Odsłony: 1272

Re: Dzień Kobiet i Mężczyzn 2024

Kobiety:
Spotkał na swojej drodze póki co tylko jedną kobietę i była to NPC. Piękna kobieta w samej bieliźnie związana do sufitu. Nie specjalnie dużo z nią rozmawiał. Więc nie była ona TOP, ale do zapamiętania. <catpopcorn>

Facet:
NPC Kenji Akimichi - poczęstował smacznym jedzonkiem, zbierali razem złom, uratował Izura nogę, ale też nic więcej do powiedzenia. Fajny grubasek.


___________ Odbieram PH + skrócone treningi.
autor: Izuro
9 mar 2024, o 16:57
Forum: Sakai
Temat: Osada Morinoko
Odpowiedzi: 43
Odsłony: 1031

Re: Osada Morinoko

Na tą chwilę nie działo się nic takiego strasznego, dwójka staruszków dobrze się znała. Pewnie znali się od lat. Facet wstawił wodę i nasłuchiwał tego co miał jasnowłosy do powiedzenia, oboje słuchali. Jednakże tylko gospodarz coś się odzywał jak by Regis nie miał nic do powiedzenia. Usłyszał od niego kim dla niego jest woźnica, lekko napomniał o stworzonej przez nich organizacji i o próbie jej powstrzymania by pobudzić wioskę. Ktoś trzeci prócz nich tym sterował. Powstanie tej grupy miało się zakończyć po napaści na kupca który w tutejszych krainach krążył wraz ze swoim wozem. Planowali to powstrzymać albo tylko tak gadali. Zielonooki słysząc to wszystko lekko się zirytował. Natychmiast spojrzał na Regisa wściekłym spojrzeniem, ale zaczął mówić do ich dwójki stanowczym głosem, ale starał się by jego wypowiedź nie była zbyt głośna by tylko oni go usłyszęli.
- Nie powiedziałeś mi nic o Twoim bracie, o tym, że stworzyliście organizację, o napaści na kupca! Kim wy jesteście, czy wy naprawdę chcecie odmienić waszą krainę skoro jedyne co tu się dzieje to kłamstwa, kradzieże i nic więcej. Powinienem wyjść i wam nie pomagać, szczególnie Tobie Regisie! Jednakże pozwolę wam się wypowiedzieć i może przekonać bym wam pomógł. Dlatego bez owijania odpowiedzcie mi na pytania. Po pierwsze, kim jest trzecia osoba. Po drugie czy braliście później udział w życiu tej organizacji, jak ona dokładnie się nazywa, jaki ma naprawdę cel? Jeżeli znowu będziecie wymijać odpowiedzi to nie otrzymacie mojej pomocy i będziecie musieli poradzić sobie sami, jeżeli będziecie ze mną szczerzy to pomogę wam powstrzymać tą grupę ludzi. Zmieńcie jednak wasze podejście i w końcu pokażcie kim jesteście... - spojrzenie głównie padło na Regisa, Astra został dopiero przez niego poznany i nie za wiele na tą chwilę pokazywał. Obserwował cały czas ich zachowanie obawiając się, że coś zaraz może się wydarzyć. Nie koniecznie z ich strony. Po daniu im się wypowiedzieć, jeżeli dostrzegł skruchę dodał.
- Spotkajmy się pod starym młynem. Powstrzymajmy ich raz na zawsze. - po tym wszystkim dokładnie zostało im opisane położenie prawdziwego stwórcy po czym technika została dezaktywowana i przy nich miała pojawić się tylko sama glina. Prawdziwy autor techniki wszystkim sterował i zadecydował o końcu.

__________ Główna postać cały czas sterowała wszystkim z wozu, słysząc nadciągającą dwójkę zdołał się schować. Dostrzegł, że wyciągają jakiś list zawinięty lnianym sznurkiem, a dokładniej z pod siedziska woźnicy. Zastanawiał się co tam mogło być. Po kilku chwilach ruszyli w drogę powrotną. Jaki jest ich plan i co dokładnie znajduje się w tym zawiniątku? Nie mógł nic napisać podczas podróży, a więc na pewno nie powinni wiedzieć o jego osobie prócz tego, że co nie którzy widzieli idącego z Regisem, ale o prawdziwym chłopaku nic nie wiedzieli. Poruszał się jak najciszej potrafił za nimi co jakiś czas chowając się by nie dostrzegli jego osoby, osada była całkowicie pusta co go dziwiło. Była późna pora, ale mimo wszystko raz na jakiś czas jakaś osoba powinna się ruszyć. Czyżby wszyscy byli w to zaangażowani? Podróż za nimi trwała dobrych kilkadziesiąt minut. Znajdował się teraz przy ostatnim domostwie, a do starego młynu miał jakieś trzydzieści metrów. Było tylko jedno główne wejście, a więc duże drzwi które teraz strzegło dwóch zwykłych wojowników. Znajdowało się też małe okienko nad nimi, ale raczej ciężko by było się przez nie przedostać omijając tą dwójkę. Dezaktywował swojego klona i oczekiwał teraz na Regisa i Astrę którzy według niego przyjdą w wyznaczone miejsce chcąc powstrzymać tą grupę. Jasnowłosy rozejrzał się dookoła i wybrał miejsce w którym mógł być bezpieczny i przez chwilę się schować tak by wypatrywać ową dwójkę licząc na to, że przyjdą sami i faktycznie mu pomogą w pokonaniu tej gromadki.


_______________________
Rozmowa klona
Rozmowa Izuro
autor: Izuro
5 mar 2024, o 20:08
Forum: Sakai
Temat: Osada Morinoko
Odpowiedzi: 43
Odsłony: 1031

Re: Osada Morinoko

Kiedy to klon oznajmił staruszkowi swoją decyzję od razu dostrzegł w jego wyrazie zadowolenie, tak mu się wydawało. Nie był może specjalistą w ocenianiu czyichś reakcji, ale mimo wszystko był wręcz pewny, że tak właśnie było. Dlatego też miał na niego oko. Pomimo, że grał agenta który chce doprowadzić właściwą osobę do szajki to jednak mógł być tym złym który chce go zaskoczyć. Wziął głęboki wdech by przestać się nad tym zastanawiać, kroczył cały czas za nim w dalszą część wioski. Po parunastu krokach stwierdził, że warto opowiedzieć historię tej wioski, a mianowicie o festynie na cześć nadchodzącego lata. Bardzo fajna tradycja, ale nie czuł się w tym miejscu jakkolwiek bezpieczny toteż nie specjalnie chciał odpowiedzieć na tą ciekawostkę, uśmiechnął się udając idiotę i potaknął głową. Próbował teraz grać osobę którą łatwo można omamić, ale tak naprawdę starał się doszukać szczegółów by wyminąć niebezpieczeństwa. Przestał być taki radosny gdy naszła go pamięć o tych wspaniałych chwilach, trzy dni świętowania, ludzie z zewnątrz, fajerwerki, dobre jedzenie, picie, śmiech ludzi. Spojrzał uważniej na niego i w końcu coś rzekł.
- Wasza osada nic jeszcze nie straciła. Wciąż można ją należycie odbudować, ale potrzeba ciężkiej pracy wszystkich i uspokojenia tego co tu wam przeszkadza w tym. Ludzie z zewnątrz chcą czuć się bezpiecznie przyjeżdżając do Was. - uśmiechnął się po czym zakończył swoją wypowiedź. Zatrzymali się przy niewielkim domostwie zbudowanym w dołku. Zapewne to tam właśnie znajdował się przyjaciel Regisa świętujący urodziny. Staruszek zapukał do drzwi kilka razy spoglądając wymownie na jasnowłosego wymownie. Czyżby chciał by zachować względną skrytość? Ten człowiek był w to zamieszany? Był kimś ważnym? Po chwili drzwi się otworzyły, a przed nimi stał siwy staruszek. Widać było, że obecność jego towarzysza sprawiła mu wielką radość. Od razu też dostrzegł nową osobę, zielonooki przyjrzał mu się uważnie po czym się ukłonił na powitanie. Nie chciał za wiele mówić, zapewne zostanie przedstawiony. Weszli do środka.
Domostwo posiadało dwie izby oddzielone pomiędzy kotarą. Nie mógł dostrzec co było w drugiej, ale w tej różności. Od szklanych kul wypełnionymi dziwnymi wzorami, po drewniane rzeźby, a kończąc pięknymi starannie wykonanymi obrazami. Na samym środku stał stół i krzesła. Mimowolnie skierował swe spojrzenie na gospodarza zmierzającego w stronę kuchni chcącego wstawić wodę do zagotowania. Regis skierował ręką by ten usiadł, od razu wykonał polecenie. Został w tym momencie przedstawiony, ponownie ukłonił się solenizantowi. Opowiedział dodatkowo jak się poznali, a sam staruszek dokończył smutnymi słowami.
- Przykro mi to widzieć. Słyszałem, że ta kraina była naprawdę piękna. Wojna ją wyniszczyła iii.... - powstrzymał się by wypowiedzieć niewłaściwe słowa, ale kontynuował inaczej.... - iiii można wciąż ją odbudować. Słyszałem o waszych stronach, że festyny były tu naprawdę udane. Każdy niczym brat w tych stronach. Nie jestem za bardzo wylewny, ale wydaje mi się, że nic nie jest stracone. Wciąż można postawić osadę na nogi.... - próbował trochę sprowokować tą dwójkę do szczerych wypowiedzi, nie wspominał jeszcze o wiewiórkach, ale kusiło go to co raz bardziej. Chciał w końcu wyjaśnień, ale coś czuł, że one same przyjdą. Nie zamierzał tu nic pić, ale bacznie się przyglądał na ręce obu mężczyzn. _______________________________
Prawdziwy jasnowłosy cały czas znajdował się w wozie. Wiedział co miał zrobić, czekać na ludzi którzy będą zbierali towary i śledzić ich. Nie był może mistrzem szpiegostwa, ale od czegoś trzeba było zacząć, prawda? Usłyszał nagle ciche rozmowy które zbliżały się w jego kierunku. Spojrzał po wozie, ale nie miał za bardzo gdzie się schować. Będąc w środku napewno zostanie zauważony. Wiedział mniej więcej jak się zatrzymali, od której strony mógł się spodziewać oczu przechodniów, z której mogło być "najciemniej" dlatego też nie czekając za bardzo po cichu starał się wyjść bocznym wyjściem z wozu, bądź od tyłu, ale tak by nowe osoby go nie dostrzegły. Będąc w środku miał bardzo małe szanse na powodzenie. Najlepszym miejscem jak czuł mogła być góra powozu toteż tam starał się wejść jeżeli mu się to uda, ale tak by nie być zauważonym. Chyba, że nie było na to większych możliwości to starał się być przytulonym do boku wozu od tej strony gdzie nie nadchodziła owa dwójka. Miał nadzieję, że jego plan powiedzie się. Wszystko analizował na bieżąco wybierając najlepszy z możliwych ruchów. Dobrze widział wóz i wiedział gdzie mógł znaleźć ten właściwy zakamarek.
Usłyszał dalsze polecenia aby zabierać wszystko z wozu by spotkać się w starym młynie. Starał się przypomnieć czy po drodze nie spotkał tegoż miejsca. Jeżeli tak to mógł mieć zdecydowanie łatwiej ich śledzić, jeżeli nie to będzie zmuszony praktycznie nie tracić ich ze swojego wzroku gdyż nie znał za dobrze tą osadę. Oboje cieszyli się, że ich interesy pójdą dużo naprzód, a ich rodziny nie będą głodować. Nie do końca wiedział o co chodzi, ale na pewno woźnica był jakoś w to zamieszany, ale dokładnie jak? Dlaczego jemu pomagał? Jeżeli nie udałoby mu się uciec na czas z wozu, najważniejsze po cichu to stara się jakoś zamaskować wyszukując może płótna materiału wozu, albo jakichś beczek, skrzyń. Czegokolwiek co mogło go zasłonić. Miał cel skryć, a potem wyruszyć za nimi.

_______________________
Rozmowa klona
Rozmowa Izuro

autor: Izuro
4 mar 2024, o 10:22
Forum: Sakai
Temat: Osada Morinoko
Odpowiedzi: 43
Odsłony: 1031

Re: Osada Morinoko

Nie czuł się w tym miejscu bezpiecznie, nie znał tego miejsca, był tu praktycznie sam, ale miał pewną przewagę. Może i widzieli jego zdolności, może i mógł być przez całą tą organizację zaskoczony, ale nie znali jego potencjału bojowego, stawał się z każdym dniem co raz silniejszy, bardziej pewny siebie. Każda trudność jaką napotkał sprawiała, iż czuł się z krwi i kości shinobi, a to byle człowiek nie znał. Nawet z bronią, siekierą, czy ostrzejszymi zabawkami nie byłby wstanie pokonać wojownika. Nie wiedział skąd ta pewność w nim się wzmogła w końcu każdy kiedyś zginie, ale śmierci trzeba mówić NIE DZIŚ! Wziął głęboki wdech i spojrzał na Regisa który teraz zaczął coś więcej mówić. Może i znowu omijał największe szczegóły, ale dodał coś bardzo ważnego. Podpowiedział co ma zrobić by dowiedzieć się więcej, a przy okazji oni planowali coś dużo większego. Bardzo chciał o tym komuś powiedzieć, ale zapewne dobra sytuacja się już nie nadarzy. Nie wiedział też do kogo miałby się udać o pomoc, jedynym byłby Akimichi, ale zapewne trochę by mu droga zajęła, a przy okazji sytuacja by się już nie nadarzyła. Musiał więc zacisnąć zęby i zaryzykować.
Wstępnie rozjaśniło mu się w umyśle. Musiał być teraz skoncentrowany, ale nie dawać tego po sobie poznać. Celem klona było poruszanie się za Regisem. Widząc jego reakcję, jego nie do końca pełne wyjaśnienia wolał nie ufać mu, mieć się na baczności, ale chciał przeszkodzić wiewiórką. Zapewne trzymali się razem, ale coś było tu nie tak skoro on chciał mu pomóc, ale tak w sumie to czemu? Tego nie wiedział, zamierzał się tego dowiedzieć. To co mu teraz powie to będzie robił oczekując na właściwą sytuację. Był w końcu z glony i tylko nie liczni wiedzieli jaka jest jego słabość, a tak samo jaka potęga wybuchu. Uśmiechnął się na samą myśl. Ich celem było pokonanie tej organizacji. Oryginał miał zatem zadanie po cichu skradania się za ludźmi którzy będą opróżniać wóz. Jeżeli mu się uda i dostrzeże taką możliwość to stara się schować w środku, a jeżeli to będzie niemożliwe to wchodzi na górę wozu tak by nikt go nie dostrzegł. Nasłuchuje cały czas otoczenia aby nikt go nie zaskoczył. Zwłaszcza osoba która ich dopiero minęła.
Co ma się wydarzyć to się wydarzy. Był pewny jednego, tanio swojej skóry nie sprzeda i jeżeli będzie trzeba to zniszczy całą tą wioskę, o ile zdoła oczywiście. Chciał za wszelką cenę pokonać te wiewiórki, czemu ich tak nienawidził? Według niego nie postępowali właściwie. Rozumiał, że by wyjść z biedoty trzeba się postarać, ale nie okradać, nie grozić, nie sprzedawać nie swojego! To już było przestępstwo i on nie wiedząc czemu po prostu się w to zaangażował. Może też dlatego, że sam został "zaatakowany". Ciemność sprzyjała dla tych co się chowali, skradali, a więc starał się to wykorzystać uważając na wszystkie lampy. Był bardzo skoncentrowany i miał nadzieję, że to wszystko się przełoży na sukces misji.
autor: Izuro
20 lut 2024, o 16:45
Forum: Sakai
Temat: Osada Morinoko
Odpowiedzi: 43
Odsłony: 1031

Re: Osada Morinoko

Przewoźnik cały czas omijał jego pytania jak by bał się odpowiedzieć, ale wcale po nim tego nie było widać, albo po prostu go zwodził chcąc głupiego shinobi pojmać i sprzedać. Czy miał faktycznie powiązania z zielonymi wiewiórkami? W sumie warto by było wejść do paszczy lwa. Jedno tylko pytanie cały czas do głowy mu przychodziło, czy naprawdę chce to zrobić, czy to nie jest bardzo niebezpieczne? Był przecież słabym shinobi, ale kiedy miał się sprawdzić jak nie teraz? Jego klon łatwo nie da się pokonać, a jeżeli komuś się uda to może naprawdę wiele stracić ze swojego życia. Życie Regisa było naprawdę wielką zagadką. Ciekawiło go czy on nie pogubił się już w tym wszystkim. Kiedy dojechali praktycznie na miejsce dostał od niego zaproszenie na urodziny przyjaciela który dożył naprawdę sędziwego wieku jak na te czasy, nie to było dla niego jednak ważne. Odpowiedzenie na pytania, to właśnie chciał osiągnąć. Był już w osadzie, a więc nie mógł teraz za bardzo się wycofać. Jadąc przez miejscowość widać było, że woźnica jest zamyślony. Po chwili zatrzymał cały powóz i cicho szeptał do głównego jasnowłosego przez materiał oddzielający ich. Ten starał się wszystko dobrze usłyszeć. Staruszek określił dokładnie mu plan co może zrobić, od razu w duszy zgodził się z nim. Klon miał iść z nim, a on tu zostać, nie przeszkadzało mu to. Czuł się tu całkiem bezpieczny, a w razie jakiegoś zagrożenia mógł po prostu zwiać nie myśląc o swojej replice.
Klon zszedł z wozu zostawiając swój oryginał. Na swej drodze napotkali jakiegoś przechodnia który wydał mu się podejrzany, ale czy każdy nieznajomy taki właśnie był? Nie ufał nikomu po tym co się nie tak dawno wydarzyło. Nie czuł się tu całkiem bezpieczny, ale musiał zaryzykować jeżeli chciał się więcej dowiedzieć o wiewiórkach, a może nawet pojmać tą bandę, bądź dowiedzieć się czegoś co zmieniło by jego podejście. Co miało się wydarzyć to dopiero było przed nim. Przyglądał się uważnie Regisowi jak się zachowuje, co robi, a także na napotkaną osobę. Zdziwił go znak poklepania po głowie przez woźnicę, czyżby to był znak zagrożenia, bądź też jakiś inny sygnał? Szczególnie go zdziwiło gdy ten napomniał o cenie skór. Przecież sam woźnica zajmował się tylko wiadomościami, papierami i niczym więcej. Coś tu było naprawdę dziwnego! W głowie się wszystko już mieszało. Nie wiedział co ma myśleć. Towarzysz odpowiedział mu również zdaniem który nie za wiele dla niego mówił, przejście przez granicę nie będzie łatwe, ostatnia wyprawa dla jego starych kości.
Kiedy tylko napotkany człowiek minął ich klon od razu odczekał chwilę i złapał staruszka za bark. Chciał dostać odpowiedzi tu i teraz, w innym wypadku nie ruszy się, a nawet zareaguje. Zaczął mówić ciszej by tylko oni się słyszeli.
- Poszedłbym z Tobą, ale po tej rozmowie chcę wyjaśnień! Czy Ty współpracujesz z wiewiórkami w jakikolwiek sposób, czy ta wioska, ludzie to wiewiórki?! Nie ruszę się gdy mi nie odpowiedz, jeżeli chcesz mojej pomocy to odpowiedz na to pytanie. W innym wypadku musimy się pożegnać. - to mówiąc spojrzał groźnie na staruszka uważając na każdy jego ruch, ale gdyby przyszło mu walczyć to nie bał się otrzymać ciosu w ciało! Właśnie na to liczył. Przy okazji kątem oka starał się obserwować poczynania nieznajomego. Cały ten temat skór, ostatniego transportu, wioski współpracującej przypomniał mu się jeszcze raz. Ocenił, że jest to wszystko powiązane i bez odpowiedzi nie zrobi kroku za tym człowiekiem, po prostu przestał mu ufać.
Oryginał był przygotowany do ewentualnego zagrożenia, nie czuł się dobrze zamknięty w wozie, ale póki co prócz woźnicy nikt o nim nie wiedział. Zapewne nawet i napotkany jegomość nie mógł za dużo się domyślić. Starał się schować tak by nikt go nie zauważył, robił to bardzo cicho. Nasłuchiwał uważniej co dookoła się dzieje. Czuł w duszy niepokój.


_______________________
Rozmowa klona
Rozmowa Izuro
autor: Izuro
18 lut 2024, o 09:30
Forum: Sakai
Temat: Osada Morinoko
Odpowiedzi: 43
Odsłony: 1031

Re: Osada Morinoko

Przez najbliższą cząstkę lasu zdołali przejechać bez większego problemu, jak by to wszystko było właśnie w ten sposób zaplanowane bądź wiewiórki po prostu opuściły teren. Nie wiedział który wariant wybrać dlatego też będąc na obcym terenie starał się zachować podwójną ostrożność. Jego przeznaczeniem było spotkać się z tym podróżnikiem, ale dlaczego? Tego nie wiedział. Kierował się wraz z nim licząc, że w końcu się wszystko wyjaśni. Woźnica cały czas coś opowiadał. Nie wszystko dokładnie analizował, ale nie do końca ufał temu człowiekowi. Był w końcu tutejszy, zapewne jak każdy wolał swoich niż obcego zwłaszcza podczas trudnych czasów. Teren ten był dotknięty nie tak dawno ogromną wojną więc nic dziwnego, że teraz gospodarka jak i życie codzienne ludzi nie miały się zbyt dobrze, ale żeby źle życzyć każdemu napotkanemu? Czy byli więc zbirami? Chcieli dobrze dla siebie samych nie licząc się z innymi. Regis żył tu od swojego dziada, chciał by w tym miejscu wychowywały się jego wnuki. W tej wypowiedzi zdecydowanie brakowało jego dzieci.
Kim one były? Czy mogły być częścią tegoż oddziału? Miał z nimi jakieś powiązania? - Jeszcze bardziej zastanawiał się nad tym wszystkim. Jego rozważania trwały w najlepsze gdyż nic niebezpiecznego w jego ocenie się nie działo. Wciąż podróżowali w wyznaczonym kierunku, a on odczuwał jakiś głębszy niepokój. Jak by miejsce do którego zmierzali nie było najbezpieczniejsze, ale czy nie chciał udać się do wioski aby nieco więcej się dowiedzieć o tej grupie? Bądź też jakoś ich powstrzymać? Tylko jeżeli byli to tutejsi to czy nie naraża się aż na zbyt? Historia opowiedziana o losach tej krainy naprawdę go urzekła, sam był przecież biednym człowiekiem skrzywdzonym przez życie, przez swojego ojca. Jasnowłosy wziął głęboki wdech i spojrzał się na staruszka.
- Rozumiem, że rodzina jest najważniejsza dla Was, każdy chce ocalić swoich bliskich przed głodem, śmiercią, ale by atakować, kraść, niszczyć? Czy to nie jest pogarszanie swojego życia? Nie warto by było jakoś wpłynąć na region i zacząć pracować by żyło wam się wszystkim lepiej? Wojna skończyła się, mur co prawda upadł, ale bojąc się wojny nie ruszy się naprzód. Czy nie ma dla tej krainy jakiejś innej możliwości niż zielone wiewiórki? Czy one dbają o społeczeństwo skoro niszczą i kradną ich towary, domostwa? - nie mógł pogodzić się z żalem jaki w nim panował. Został zaatakowany werbalnie, oszukany. Czuł, że musiał jakoś zareagować, ale czy oni byli tacy źli?
Cały czas chodziło mu po głowie pewne pytanie, nie wiedział czy może je zadać, ale potrzebował od niego szczerości. Analizując jego nastrój, wypowiedzi, emocje dało się odczuć, że chciał dla swojego regionu jak najlepiej, ale sam jest bezsilny. Pragnął by jego wnuki żyły jednak w tym regionie.
- Proszę, opowiedz mi o swoich dzieciach bo rozumiem, że je masz skoro chcesz by Twoje wnuki żyły właśnie tutaj. - wziął głęboki wdech, chcąc dać sobie chwilę do namysłu czy napewno powinien zadać to pytanie, ale w końcu przełamał się.
- Czy według Ciebie zielone wiewiórki robią dobrze dla regionu, czy jednak przeszkadzają w ich rozwoju...? Czy gdybyś znał kogoś kto w tej organizacji jest to czy robiąc źle powiedziałbyś mu o tym, albo jakoś mu w tym pomógł? Bo rozumiem, że chcesz dla całego społeczeństwa dobrze, a najbardziej dla swojej rodziny.
W oddali dostrzegł, że zbliżają się już do wioski, a w pobliżu nie dostrzegł zielonych wiewiórek. Lekko zapukał w wóz aby główny Izuro wiedział, że się zbliżają by zachować większą czujność. Oboje byli skoncentrowani, ale mimo wszystko czekali na to jak to wszystko się rozwiąże. Staruszek był naprawdę życzliwy, ale czy tylko udawał, czy tak faktycznie było? Tego miał się zapewne dowiedzieć.



_______________________
Rozmowa klona
Rozmowa Izuro
autor: Izuro
3 lut 2024, o 16:09
Forum: Sakai
Temat: Kodokunayama 孤独な山
Odpowiedzi: 168
Odsłony: 16879

Re: Kodokunayama 孤独な山

Woźnica nie miał za dużo pieniędzy o czym od razu poinformował. Jasne, że potrzebował w życiuyenów by przetrwać, ale czasem robił coś z własnej woli, nie tylko by zarobić. Narażanie życia nie było czymś przyjemnym i na pewno za tanio siebie nie sprzeda, ale mimo wszystko coś mu podpowiadało, że dzięki tej znajomości uda mu się po raz kolejny napotkać tamtą grupę. Czy był odważnym by rzucać się na nich? Może głupi, że nie uciekł skoro miał możliwość? Czuł po sobie, że jego duma została urażona, te słowa o sprzedaży jego. Rozumiał, że są to ciężkie czasy, ale by czymś takim się zajmować? Przecież to kryminaliści w jego rozumowaniu. Wziął głęboki wdech aby trochę pozbierać myśli. Był lekko podirytowany tą całą sytuacją i przez chwilę nie myślał zbyt rozsądnie, ale po chwili udało mu się nieco uspokoić zasiadając w odpowiednich miejscach. Klon przy woźnicy, a on sam w wozie.
Wchodząc do środka od razu po cichu starał się rozejrzeć co tak naprawdę jest przewożone, czy faktycznie były to listy o których dość donośnie mówił Regis. Przypatrywał się temu co się tam znajdowało, starał się robić to wystarczająco cicho aby nikt się nie domyślił, przeglądał też co jakiś czas co znajdowało się dokładnie w listach, ale w pierwszej kolejności wyszukiwał coś podejrzanego. Nie zamierzał jednak nic niszczyć. Co jakiś czas przyglądał się tyłom i nasłuchiwał ewentualnych zagrożeń.
Klon miał dużo ciekawsze zadanie, po prostu rozmawiał na tyle głośno aby dać czas prawdziwemu na sprawdzenie czym tak naprawdę się ten człowiek zajmuje, jako shinobi, a zwłaszcza w tych rejonach warto było być ostrożnym. Nasłuchiwał uważnie co rozmówca ma mu do powiedzenia, opowiadał o zielonych wiewiórkach jako legendzie krążącej w okolicy, o ich przestępstwach kończąc, iż wielu ludzi schodzi ze ścieżki. Można od razu było dostrzec po jego wypowiedzi smutek. Najwidoczniej był dość znacząco zżyty z otoczeniem. Było to jednak przez krótką chwilę, ale mimo wszystko zdołał to wychwycić. Kim on był? Od razu sięgnął po bukłak i napił się czegoś mocniejszego. No cóż, najwidoczniej stary pijaczyna który rozpłakuje nad losem świata na który w większej mierze nie ma nikt wpływu. Zielonooki w tym momencie rozejrzał się po terenie w którym się znajdowali, nasłuchiwał nie tylko woźnicę, ale też otoczenie. Był jako pierwszy który miał zareagować w razie jakiegokolwiek ataku! Mimo wszystko nie ufał Regisowi stąd też miał również baczenie na jego.
Przyspieszył powóz i kontynuował dalej smutne opowieści. Wychwytywał najważniejsze słowa by sobie je utrwalić. Świątynia w tych górach, mieszkańcy wiosek zbierali się w pełnię księżyca by podziękować, wspólnota..., shinobi..., jedność mieszkańców, zamknięci, a ostatnie słowa były dla niego najważniejsze "niczego nie można być pewnym". Tymi słowami zakończył swoją wypowiedź, na jego ustach pojawił się uśmiech. Od razu poczuł się jakiś niepewny towarzysza, czyżby coś miał na sumieniu? Znał wiewiórki? Zadał natychmiast pytanie aby ten na nie odpowiedział, było takie do przemyśleń, ale na to nie był najlepszy moment dlatego też postanowił odpowiedzieć krótko.
- Szczęścia, spokoju, własnego miejsca.... Możemy o tym porozmawiać później? Chcę mieć pewność, że dojedziemy cali... Powiedz mi, skąd jesteś, jesteś tutejszy? Znasz zielone wiewiórki osobiście...? Co możesz więcej o nich opowiedzieć?
- spojrzał na niego oczekując odpowiedzi. Pytanie wydawało mu się dość bezpośrednie, ale wolał od razu wiedzieć z kim się "wozi". Wolał wychwytywać parę słów, nasłuchiwać ruchów niż odpowiadać na jakieś głupie pytania. Owszem był rozmowny, ale nie w tym momencie. Zwłaszcza, że niedaleko znajdowali się przestępcy których chciał pojmać. Nie był bohaterem, stróżem prawa, ale czuł potrzebę wyrównania rachunków z tą grupką ludzi. Nie wiedział w co się wpieprza, ale czuł, że właśnie on musi wejść w to bagno! Może było za głębokie dla niego? Nie chciał jednak wchodzić zbyt głęboko. Był cały czas skoncentrowany.




_______________________
Rozmowa klona
Rozmowa Izuro

Wyszukiwanie zaawansowane