Znaleziono 79 wyników
Wyszukiwanie zaawansowane
- autor: Ayaka
- 22 maja 2024, o 22:46
- Forum: Ōkami-den (Osada Rodu Inuzuka)
- Temat: Park
- Odpowiedzi: 92
- Odsłony: 14125
- autor: Ayaka
- 12 maja 2024, o 23:33
- Forum: Ōkami-den (Osada Rodu Inuzuka)
- Temat: Park
- Odpowiedzi: 92
- Odsłony: 14125
- autor: Ayaka
- 5 maja 2024, o 19:21
- Forum: Ōkami-den (Osada Rodu Inuzuka)
- Temat: Park
- Odpowiedzi: 92
- Odsłony: 14125
- autor: Ayaka
- 4 maja 2024, o 15:52
- Forum: Misje i Fabuły
- Temat: Zgłoszenia po misje
- Odpowiedzi: 372
- Odsłony: 98277
- autor: Ayaka
- 25 kwie 2024, o 14:01
- Forum: Ōkami-den (Osada Rodu Inuzuka)
- Temat: Park
- Odpowiedzi: 92
- Odsłony: 14125
Czy podburzyła tłum, czy może wręcz przeciwnie, Ci zrozumieli, że nie mają nic do gadania i że powinni dać sobie spokój? Pewnie połowicznie. Swój cel jednak spełniła, bo wyraziła swoje nieprzychylne zdanie i mogła bez wyrzutów sumienia biec dalej. Póki nikt nie będzie im wyjątkowo przeszkadzał, czy rzucał w nich niebezpiecznymi narzędziami, to nie było sensu już bardziej interweniować. Tylko się niepotrzebnie denerwowała, gdy słuchała głupot od ludzi, którzy nie byli w stanie przebiec kilku kilometrów bez zadyszki, a do słownego atakowania byli pierwsi. Tacy pozorni „odważniacy” byli, są i będą zawsze.
Ninken chłopaka chyba nie był taki agresywny, jaki się wydawał na początku, bo po jej słowach przebiegł obok niej, ocierając się o jej nogę. Może nie znała się na mowie ciała zwierząt, ale wyglądało to, jakby był zadowolony z tego co powiedziała, gdy tak machał tym swoim ogonem. Być może sobie dopowiadała, ale nawet jeśli tak było, to i tak spojrzała na Ogara nieco bardziej przechylnym okiem. Może nawet udałoby im się polubić, co byłoby ciekawe, bo byłby to pierwszy pies, który nie chciałby pogryźć Ayaki – dotychczas nie miała z nimi najlepszych wspomnień. Nie wydawały się jej darzyć ciepłymi uczuciami, z resztą, z wzajemnością.
- Ja też za tym nie jestem. Widzę w tym więcej szkód niż pożytku, ale nie nam decydować – odparła ponurym tonem. Choć na polu bitwy powinni walczyć jedynie wykwalifikowani Shinobi, którzy są w stanie się obronić, to wcale tak nie było – nie wszyscy cywile mogli być ewakuowani i zdrowi mężczyźni byli zaciągani do walk, w których często nie mieli szans. Ucieczka była dla niej żałosna i oznaczała całkowity brak szacunku do osady, w której się wychowano i której się broniło, ale co mieli zrobić ludzie dużo słabsi od przeciętnego ninja? Ayaka była za wprowadzeniem szkoleń, które wyrównałyby tę granicę, które nauczyłyby ludność przynajmniej poprawnego trzymania kunaia, by mogli się na coś przydać, a nie był jedynie mięsem armatnim, jak to określiła. Nie zmniejszyłoby to śmiertelności całkowicie, ale na pewno choć trochę by w tym pomogło.
Trójka nowo poznanych znajomych biegła kolejne kilometry. Po kilkunastu kolejnych dziewczyna zaczynała odczuwać już delikatne zmęczenie. Choć nie chciała po sobie pokazywać, że coś jest nie tak i utrzymywała pokerową twarz, to zdradzał ją przyspieszony oddech i strużki potu, które z niej spływały. Dobiegła jednak obiecaną pięćdziesiątkę, przynajmniej tak oszacowała, bo nie miała w głowie żadnego licznika odległości. Poczuła ulgę, gdy skończyła i mogła usiąść na ławce. Nie zamierzała jednak na niej biernie odpoczywać.
- Muszę poćwiczyć moją chakrę, widzimy się później? – zapytała swobodnie. Jej umiejętności kontrolowania niebieskiej energii nie były na najlepszym poziomie i można było wiele zrobić, by były one lepsze i by ta nie skończyła jej się w połowie potyczki. Teraz, gdy była już po fizycznej części treningu, mogła się tym zająć bez wyrzutów sumienia, że marnuje czas. Ryoken wspominał coś o tym, że po obiedzie wrócą biegać kolejne pięćdziesiąt kilometrów i choć nie była pewna, czy da radę, to to nie tak, że nie chciała przynajmniej spróbować – należało pokonywać swoje przeciwności.
- autor: Ayaka
- 22 kwie 2024, o 10:58
- Forum: Ōkami-den (Osada Rodu Inuzuka)
- Temat: Park
- Odpowiedzi: 92
- Odsłony: 14125
Ciekawe, że istniały psy, które były w stanie zrozumieć ludzką mową. Do których można było się odezwać, a one wykonywały narzucone im polecenie – bądź też nie, jeśli taki miały kaprys. Dziewczyna wiedziała od dawna o klanie Inuzuka, ale teoria, a praktyka, to były zupełnie dwie różne rzeczy. To było niesamowite, bo nigdy nie podejrzewałaby zwierząt o inteligencję. Były słodkie i głupie, a ich rolą było bycie mięsem, środkiem transportu, bądź ewentualnie maskotką. Gdyby jednak powiedziała to na glos… kto wie, co Ogar by jej zrobił? Chyba nie chciała sprawdzać ostrości jego zębów, bo to nie był pierwszy lepszy Pimpuś, by z nim tak swobodnie zadzierać. Trzeba było przyznac, że miał charakterek – aż kątem oka musiała spojrzeć, czy z nogą chłopaka na pewno nic się nie stało po ugryzieniu, ale biegł dalej, więc chyba nie.
Następnie Shinobi zaprezentował jej jedną z wielu technik klanowych. Miała nadzieję, że ten zrobi jakąś przy użyciu Ogara, gdzie będzie mogła zobaczyć synchronizację, która pomiędzy nimi zachodziła, ale i tak było to całkiem przyjemne do oglądania. Ryoken rozpędził się, zaczął kręcić się wokół własnej osi i wpadł w trzy manekiny, rozwalając je przy tym dosadnie. Potrafił walczyć i gdyby natrafił na człowieka, to pewnie nieźle by go poturbował – Ayaka widziała to własnymi oczami. Według niej lawa była silniejsza i jej kekkei genkai wykazało się większą zdolnością destrukcji, ale może nie była najbardziej obiektywną osobą do oceniania takich zagrywek. Niemniej jednak, był to całkiem niezły pokaz siły. Na pewno nie chciałaby dostać z takiego śmigła.
- Och, przymknijcie się w końcu! – zwróciła się w stronę gapiów, którzy swoim zachowaniem coraz bardziej ją denerwowali. W osadzie było przynajmniej kilka parków, w każdej chwili mogli sobie pójść i poszukać wypoczynku gdzie indziej, ale nie, musieli szczekać i się wygrażać. Aż chciało jej się śmiać, gdy usłyszała, że ktoś zaraz chłopakowi „wpierdoli”, bo skończyłoby się pewnie na płaczu i wizycie w szpitalu – Shinobi trenują! Kiedyś będziecie potrzebowali naszej pomocy, to jako pierwsi się odezwiecie, więc dajcie nam w spokoju ćwiczyć – nie krzyczała, ale jej podniesiony ton głosu sugerował jawną irytację. Chyba zadziałało, bo po tych słowach nie słyszała już żadnego sprzeciwu. A może po prostu się wyłączyła i przestała zwracać na nich uwagę? Zrównała tempo do chłopaka i pogratulowała mu skinięciem głowy.
- Ładne to było, nie powiem, że nie. A krzykaczami nie ma co się przejmować, ich jedyną rolą w trakcie wojny będzie bycie mięsem armatnim. Bezużyteczni kretyni – stwierdziła. Czy była to kontrowersyjna opinia? Pewnie tak, ale Ayaka była ostatnią osobą, która powstrzymywałaby swoje myśli przed powiedzeniem. Taka to była z niej dziewczyna, bojowa, z ognistym temperamentem, często aż zbyt dużym, by zauważyć błędy w swoim rozumowaniu.
- autor: Ayaka
- 20 kwie 2024, o 01:06
- Forum: Ōkami-den (Osada Rodu Inuzuka)
- Temat: Park
- Odpowiedzi: 92
- Odsłony: 14125
Chyba jej technika wywarła wrażenie na na Ryokenie i jego towarzyszu. I dobrze, bo nawet bez wzroku, było co podziwiać i taki był jej zamiar. Była potężna i niszcząca, dokładnie taka, jaka powinna być umiejętność do walki. Czy Ayaka się popisywała? Być może, ale chciała zaprezentować się z jak najlepszej strony, siebie i swój klan, z którego przynależności była dumna. Nie zawsze układało się między nimi kolorowo, ale urodziła się jako Terumi i nie miała powodu, by się tego wstydzić.
Następne kilometry przebiegły w milczeniu, bo każde z nich skupiało się na swoim celu. Nie przeszkadzało jej to ani trochę, przyszła tu głównie dla treningu, a nie dla zapoznawania się z nową osobą, choć było to całkiem miłym dodatkiem. Nie znała Ryokena zbyt dobrze, ale był jedną z niewielu osób, które nie irytowały jej na każdym kroku; był silny, wytrzymały i nie traktował jej jak dziwoląga. Zaimponował jej tym, jak sobie radził mimo swojej niewidoczności - wydawał się potężniejszy od wielu sprawnych osób z którymi zdążyła się poznać.
- Nie trzeba, dzięki – pokręciła głową. Jak na razie nie czuła potrzeby napajania się, właściwie to była w całkiem dobrym stanie. Mogła biec jeszcze przez długi czas, bo oprócz lekko przyspieszonego tętna to czuła się całkiem normalnie. Tylko to gorąco ją denerwowało, ale i do niego dało się przyzwyczaić. Co jakiś czas czuła na sobie wzrok mieszkańców, którzy siedzieli w cieniu, ewidentnie nie rozumiejąc idei treningu w takim upale, ale nie było to coś, co ją bardzo interesowało – Taka to bestia z tego Ogara? Ciekawe co myśli? Pewnie interesująco się komunikować ze zwierzętami – stwierdziła. Wiedziała, że Inuzuka znali myśli swoje i ich towarzyszy i brzmiało to dla niej dosyć dziwnie. Pies to pies, czy mógł mieć jakieś uczucia? Dotychczas miała do czynienia jedynie z jakimś Azorkami, które nie wyglądały na zbyt mądre istoty.
- To trudne pytanie, ale chyba nie posunęłabym się do zabójstwa niewinnego cywila. Klan ma ludzi od takich brudnych spraw, ja mogę mordować, ale tylko w równej walce – stwierdziła. Może była zabójczynią, ale z zasadami. Jeśli byłaby w stanie, to nie przyjęłaby takiej misji, nie widziała też powodu do tego, by ktoś miałby jej ją zlecać – w końcu nie byli jakimiś barbarzyńcami – Ale twoja postawa nie jest zła, na pewno kiedyś docenią to posłuszeństwo – dodała. Chłopak był odważny, ale czy naprawdę byłby w stanie się posunąć do takich radykalnych kroków, gdyby było trzeba? Jeśli kiedyś się jeszcze spotkają, to pewnie go o to wypyta. Słowa często różniły się od faktycznych czynów, łatwo było mówić o czymś, gdy nie trzeba było tego wykonywać, ale gdy przychodziło co do czego, bywało bardzo różnie.
- Może chcecie pokazać jakąś technikę z Ogarem? Tylko nie ta z moczem, znam wasze sztuczki – zaproponowała. Znała ten klan jedynie z suchej wiedzy i chętnie zobaczyłaby jak wygląda w praktyce, choć nie zamierzała też Ryukena do niczego zmuszać, gdyby okazało się, że ten nie ma ochoty jej pokazywać swoich zdolności.
- autor: Ayaka
- 16 kwie 2024, o 20:53
- Forum: Ōkami-den (Osada Rodu Inuzuka)
- Temat: Park
- Odpowiedzi: 92
- Odsłony: 14125
- Nie korzystam z Genjutsu więc nie dowiemy się, jaka jest prawda, dopóki nie spotkasz się z jakimś użytkownikiem. Dla mnie Ci, którzy z niego korzystają, to banda tchórzy, którzy nie potrafią walczyć i ukrywają się za iluzjami jak dzieci. Nie znają słowa honor i atakują głowę, bo nie mieliby szans w prawdziwej walce – wyraziła swoją zdecydowaną opinię. Nigdy nie miała do czynienia z tą dziedziną, nikt nigdy nie wykorzystał jej przeciwko niej. Nie przyznałaby się przed nowo poznanym Shinobim, ale jej zdanie było zdeterminowane głównie tym, że bała się momentu, w którym będzie musiała się z tym zmierzyć. Jej przeszłość była burzliwa i miała wiele nieprzyjemnych wspomnień, których nie chciałaby na nowo przeżywać. Zdawała sobie sprawę z tego, że kiedyś będzie musiała się z tym zmierzyć, ale jeszcze nie teraz. – Jeśli jednak iluzje by nie działały tak jak powinny, to to duża zaleta dla Ciebie. Skop kiedyś jakiegoś genusera ode mnie. To będzie nie tylko przyjemność, a i obowiązek – odparła. Brzmiało to dosyć swobodnie, ale była całkowicie poważna, widok wijącego się w bólu tchórza byłby dla niej satysfakcjonujący. Czy była sadystką? Tylko w szczególnych wypadkach, a jednym z nich było używanie takich nieuczciwych sztuczek. Słyszała, że dało się wyszkolić umysł, by być bardziej odpornym na Genjutsu, ale nie miała nawet pojęcia, od czego zacząć, a szansa na spotkanie użytkownika nie była aż tak wielka, by próbowała. Nie była to aż tak popularna dziedzina jak ninjutsu czy żywioły. Miała ważniejsze rzeczy, którymi musiała się zająć.
- Jak pachnie lawa, hm? To dosyć nieprzyjemny, intensywny zapach, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić – wyjaśniła pokrótce. Przypomniała sobie rodziców, którzy uczyli ją wypluwać lawę, gdy była jeszcze bardzo młoda. Śmierdziała ona obrzydliwie, ale szybko przestało mieć to dla niej znaczenie. Walka nie miała być piękna, pachnąca, chodziło w niej o najcenniejszą wartość na świecie: własne życie.
- Mogę Ci pokazać – zatrzymała się na chwilę. Być może użyła złego słowa w kontekście jego niepełnosprawności, ale nawet nie zwróciła na to uwagi. Zaczęła składać pieczęci i już po chwilę z jej ust wydostała się spora ilość jej kekkei genkai. Nie celowała w żadnego człowieka, a w drewnianą kukłę treningową, których było tu od groma. Tak jak Ayaka podejrzewała, żywioł skutecznie się z nią rozprawił, roztapiając ją w zaledwie kilka sekund. Manekin trzymał się dzielnie, ale był tylko kukłą, niezbyt wytrzymałą na dłuższą metę. Ayaka przez chwilę podziwiała to zjawisko, po czym odpowiedziała: – Mniej więcej tak zabija. Nie chciałbyś dostać tą techniką. To śmierć w ogromnym cierpieniu, pełna poparzeń, a w szczególnych przypadkach nawet stapia kończyny, trochę jak kwas – wytłumaczyła, mając nadzieję, że będzie mógł to sobie jakoś zobrazować. Nie miała nic przeciwko, by to wiedział, chętnie dzieliła się swoją wiedzą i doświadczeniem z innymi – nie widziała sytuacji, w której mieliby nagle walczyć przeciwko sobie, a nawet gdyby do takiej doszło, jakoś by sobie poradziła.
– A jak z twoim klanem? Zabiliście już kogoś z psem? – dopytała. W normalnych czasach, gdzie panował zupełny pokój, to pytanie było nie na miejscu. Ale nie było wcale łatwo, bo choć nie było bezpośredniej wojny to pełno było rzezimieszków, którymi trzeba było się zająć, którzy stwarzali zagrożenie. Zastanawiała się czy Ryoken miał to doświadczenie za sobą.
- autor: Ayaka
- 14 kwie 2024, o 00:04
- Forum: Ōkami-den (Osada Rodu Inuzuka)
- Temat: Park
- Odpowiedzi: 92
- Odsłony: 14125
Ayaka nie wyobrażała sobie stracić wzroku. Z dnia na dzień miałaby przestać widzieć kolory, ludzi, rośliny, czy byłaby w stanie sobie poradzić z tak dużą stratą? Duma nie pozwoliłaby jej korzystać z pomocy przewodnika, bliskich... znienawidziłaby życie w którym byłaby zależna od innych i w którym nie mogłaby wykonywać tego, co kochała. Nie miała wyostrzonych zmysłów, które mogłyby jej pomóc w reagowaniu na bodźce, czy zdolności telepatycznego porozumiewania więc byłaby kompletnie bezużyteczna. Nie mogłaby walczyć, czytać, wypełnić swojego najważniejszego celu – jasnym było dla niej, że wolałaby stracić życie niż skończyć w ten sam sposób, co biegnący przy niej Inuzuka. Ciekawiło ją to, że ten wydawał się zupełnie nie przejmować swoim stanem i podchodził do niego w sposób zupełnie obojętny. Pewnie było dużo łatwiej, gdy nie wiedziało się, co traci i od dziecka było się przyzwyczajonym do ciemności, jaką się widziało przez całe życie. Powiedział jej, że dla niego świat był zbiorem zapachów i dźwięków i było to coś, co gdzieś potrafiła sobie wyobrazić.
- Zastanawiam się, byłeś kiedyś w Genjutsu? Myślisz, że coś byś w nim zobaczył? – istniało wiele iluzji; dźwiękowych, rozpraszających, usypiających, ale zdecydowanie większość z nich bazowała na obrazie – często przykrym i depresyjnym, który miał za zadanie zniszczyć kogoś psychicznie. Czy jednak utrata wzroku przed tym chroniła? Jeśli nie, to niewidomy niemal od razu powinien zdać sobie sprawę z tego, że coś było nie tak – w końcu na co dzień nie widział obrazów, pojawienie się jakiegoś byłoby co najmniej dziwne.
- No, nie do końca przeciwnik klanu, ale w imieniu Terumich miałam za zadanie ochraniać kupca, który im za to zapłacił. Pojawił się zabójca, próbował nas zaatakować, ale nie miał żadnych szans. Nie miał łagodnej śmierci, ale na pewno na nią nie zasługiwał – wyjaśniła. Dla niej zawsze walka miała jeden, ostateczny koniec i nie polegał on na podaniu sobie rąk i potulnym odejściu w zgodzie – I tak, jestem ze szczepu Yogan, od lawy. Jest jeszcze Sanjin od kwasu, ale nie są mi bliżej znani – odpowiedziała zgodnie z prawdą. Jej kekkei genkai było wyjątkowo destrukcyjne i nieprzyjemne do walki przeciwko. Gdyby była bardziej wrażliwa, pewnie nadal rozpamiętywałaby zmasakrowane ciało tamtego przeciwnika, ale zdążyła już uodpornić się na takie widoki. Świat nie był cukierkowym miejscem, gdzie wszystko dało się załatwić rozmową. Czasem trzeba było posunąć się do bardziej radykalnych środków, jeśli chciało się przetrwać.
- autor: Ayaka
- 11 kwie 2024, o 22:45
- Forum: Ōkami-den (Osada Rodu Inuzuka)
- Temat: Park
- Odpowiedzi: 92
- Odsłony: 14125
Sto kilometrów w jeden dzień?! Nie było opcji by to było możliwe, chłopak musiał udawać. Może chciał jej zaimponować? Trudno było powiedzieć, ale wyglądało to trochę tak, jakby jej blef obrócił się przeciwko niej. Znała swoje możliwości i wiedziała, że dla niej było to dystans nie do przebycia. Jeśli faktycznie był w stanie przebiec taki daleko, to może na świecie istnieli jeszcze bardziej wytrzymali Shinobi niż mogła sobie wyobrazić? Przykuł jej zainteresowanie, bo każda okazja do wymienienia uwag z silniejszym od niej była dla niej dobrą okazją do nauki.
- Czemu by nie dać rady? To bułka z masłem – stwierdziła z fałszywą pewnością w głosie. Poprawiła przy tym włosy, co było częstym nawykiem, gdy mówiła oczywiste kłamstwo – jej głupia duma nie pozwalała przyznać, że byłaby od kogoś gorsza. Spojrzała przy tym na psa, który szczekał wyjątkowo głośno, ale nie znała mowy Inuzuka, by wiedzieć, co ma na myśli. Musiała przyznać, że ninkeny były całkiem ciekawymi stworzeniami i gdyby urodziła się w klanie Inuzuka, to nie byłby to wcale najgorszy wybór, przynajmniej miałaby przyjaciela, z którym mogłaby się dogadać. Zwierzęta były prostymi istotami, albo kogoś lubiły, albo nie, nie było nic pomiędzy, nie było w tym nic skomplikowanego.
- Jak sobie wyobrażasz świat? – zadała to pytanie, gdy opowiedział jej o swojej niepełnosprawności. Widziała, że sobie radził i nie wątpiła w to, że był przystosowany, nie wydawało jej się więc, by miał to nieprzepracowane i by szczególnie unikał tego tematu. Gdyby jednak tak było, pewnie z grzeczności zaprzestałaby dopytywania, choć było to coś, co ją ciekawiło, bo nigdy przenigdy nie miała do czynienia z osobą, która byłaby pozbawiona jednego z podstawowych zmysłów. Zwłaszcza od urodzenia, czy miał jakieś wyobrażenie na temat drzew, morza, wyglądu drugiej osoby? Nie miała pojęcia, jak mógł funkcjonować umysł takiej osoby.
- A jeśli chodzi o mnie, to wracam z misji. Pozbyłam się jednego z przeciwników klanu, nie miał praktycznie żadnych szans – uśmiechnęła się przy tym z wyższością. Nie było to kłamstwo, bo istotnie parę dni temu stoczyła pierwszą poważniejszą walkę w jej życiu i wyszła z niej triumfialnie zwycięsko. Nie to, żeby nie spodziewała się takiego scenariusza, ale było to coś, z czego na pewno mogła być dumna. Dowiodła swojej siły, tego, że nie była byle jakim doko, którym można pomiatać i nawet włos z głowy jej przy tym nie spadł.
- Niczego na ten moment nie potrzebuję, ale doceniam – odparła, bo póki co chciała po prostu potrenować. Gdy odpowiadała, cały czas była w biegu, więc nie mówiła aż tak wiele, by oszczędzać siły. Na razie czuła się świetnie, tempo nie było najszybsze, ale też nie o to chodziło w biegach na długie dystanse, by odpaść już na samym początku. Trzeba było do wszystkiego podejść na spokojnie.
- autor: Ayaka
- 11 kwie 2024, o 20:07
- Forum: Bank
- Temat: Ayaka
- Odpowiedzi: 6
- Odsłony: 514
- autor: Ayaka
- 9 kwie 2024, o 17:48
- Forum: Ōkami-den (Osada Rodu Inuzuka)
- Temat: Park
- Odpowiedzi: 92
- Odsłony: 14125
- Pięćdziesiąt kilometrów? To będzie nasza rozgrzewka, tak? – zapytała z nutką kpiny w głosie, udając, że to dla niej bułka z masłem. W rzeczywistości, zapowiadał się dosyć wymagający trening, bo taki dystans wydawał się jej kolosalną liczbą do przebiegnięcia. Nie niemożliwą, ale dosyć trudną dla kogoś, kto tego dnia pokonał już wiele kilometrów wracając z misji. Jej dotychczasowe ćwiczenia rzadko kiedy obejmowały aż taki długi odcinek, ale to nie znaczyło, że nie zamierzała podjąć się wyzwania. W końcu trzeba było wychodzić ze swojej strefy komfortu jeśli chciało się cały czas progressować. Dobrze się złożyło, że zapytała chłopaka o możliwość wspólnego treningu, bo to mogło być całkiem budujące doświadczenie – nie trafiła na byle żółtodzioba.
- Piesek da radę? – dopytała, spoglądając z zaciekawieniem na jego towarzysza. Wyglądał dosyć grożnie, pytanie, czy właściciel też się tak zachowywał? Coś czuła, że gdyby spróbowała pogłaskać tego ninkena, to ten bez wahania odgryzłby jej rękę. Taki to mały, sympatyczny Pimpuś, o którego nie trzeba było się martwić… ale nie było w tym nic złego, w końcu te psy były stworzone do walki, a nie do miziania pod bródką. Miały być silne i bezlitosne, inaczej byłyby bezwartościowymi szkodnikami.
- Jesteś niewidomy? – wyrwało jej się, gdy spojrzała na chłopaka. Jego oczy były dziwne, tak jakby nie do końca ją widział. A mimo to był w stanie tak beztrosko biegać, nie wywalając się po drodze o żadną przeszkodę? Imponujące. Jego pies mógł mu służyć za przewodnika, jego ponadprzeciętny słuch pewnie też pomagał, ale nadal wywoływało to wrażenie – nie każdy byłby w stanie się odnależć bez tego zmysłu.
- Terumi Ayaka – rzuciła i zaczęła biec okrążenia wokół parku.