Znaleziono 161 wyników
- wczoraj, o 22:49
- Forum: Daishi
- Temat: Dolina Brzasku
- Odpowiedzi: 109
- Odsłony: 12137
- 25 kwie 2024, o 23:18
- Forum: Daishi
- Temat: Dolina Brzasku
- Odpowiedzi: 109
- Odsłony: 12137
Re: Dolina Brzasku
Przenaczenie prowadziło mnie praktycznie jak po sznurku do prawdy przez co przez krótką chwilę nawet dałem się nabrać że bogowie się do mnie uśmiechają gdy po do tarciu na miejsce masakry i zbadaniu okolicznych śladów zjawił się skrzydlaty posłaniec który zdecydował się podzielić ze mną swoją wiedzą. Podejrzane? Zdecydowanie. Bo noże i rozumiałem mowę zwierząt ale nie bardzo rozumiałem dlaczego ptaszyna od tak po prostu wyśpiewała mi gdzie powinienem się skierować.
Skierowałem wzrok na szczyt góry biorąc głęboki wdech przez nos. Podstęp? Pułapka? Bardzo możliwe. Następnie jeszcze raz spojrzałem na ślady na ziemi. Przez chwilę zastanawiając się co mogło zostawić tak wielkie ślady na ziemi. Przerośnięty niedźwiedź górski wydawałby się być zamały choć z drugiej strony miałem świadomość gdzie właśnie się znajdowałem. Doliną Brzasku nie była miejscem gdzie można było się kierować zdrową logiką jeśli chodziło o faune dlatego nie mogłem wykluczyć opcji, że to właśnie jakiś niewykryty dotąd drapieżnik o ponadprzeciętnych rozmiarach zaatakował transport. Tylko dlaczego? Czy ktoś go jakoś kontrolował? Jaki związek to miało ze skradzionym dokumentem... najbardziej pasowałby mi tu sabotaż.
Spojrzałem na ślady. But, tarcza, miecz. Trzy tropy z czterech osób i brak śladów krwi za to ślady po ogniu na wozie. Nie chciałem wydawać wyroku choć pięści zacisnęły mi się mocniej same gdy przez myśl przeszło mi, że cała czwórka zdradziła nasz ród i upozorowała to miejsce zdarzenia. Park mógł być ich posłańcem na takich jak ja. Najpewniej po to by nieostrożny śledczy założył napaści dzikiej besti i idąc we wskazane miejsce został zaskoczony inteligentnym ludzkim przeciwnikiem...
Wypuściłem powietrze przez usta. Nie mogłem wykluczyć tego scenariusza jednak stanie dalej w miejscu nie przybliżało mnie do prawdy. Ruszyłem w kierunku wskazanym przez ptaka oczywiście ułatwiając sobie podróż przez skuoianie chakry w stopach. Nie chciałem niepotrzebnie się męczyć podróżą tym bardziej że byłem gotów na potencjalne pułapki czy ataki z zaskoczenia nie skreślając przy tym ryzyka walki z bestią. Także wysilałem do granic możliwości swoje zmysły aby nie dać się zaskoczyć.
- Nazwa
- Kinobori no Waza
- Ranga
- E
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Na ciało
- Statystyki
- Siła
- ---
- Szybkość
- użytkownika
- Wytrzymałość
- ---
- Koszt
- Minimalny, nieodczuwalny
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Technika pozwala na odpowiednią kumulację chakry, dzięki czemu ninja może się poruszać po powierzchniach niedostępnych dla normalnych ludzi - w zakres tych umiejętności wchodzi zarówno chodzenie po ścianach i sufitach, jak i chodzenie po wodzie. Technika nie pozwala na unikanie technik wymagających wejścia w nie.
- 24 kwie 2024, o 23:50
- Forum: Rozliczenia PH
- Temat: Ryuujin Kodai
- Odpowiedzi: 20
- Odsłony: 506
- 24 kwie 2024, o 23:48
- Forum: Ogłoszenia Administracyjne
- Temat: 9. rocznica powstania Shinobi War
- Odpowiedzi: 28
- Odsłony: 523
Re: 9. rocznica powstania Shinobi War
O kurde bela 9 lat co?
Czas leci nie ubłaganie, a wciąż pamiętam w sumie jak pierwszy raz trafiłem na forko i namawiałem dwóch znajomych z starego aby ze mną tu grali. Wieczory które spędziłem czytając co co tu wgl chodzi i jak się zabrać za postać. Gundan - pierwszy Jūgo mafioza. Tak. Sołek to po prostu kopia.
Co do sceny która pamiętam jak myślę o forko? Cóż wiele bym mógł wymieniać. Pierwsze misję gdzie bałem się robić cokolwiek nie wiedząc czy dam radę grupie meneli, wspomnienie moich wszystkich postaci...a trochę ich było. Misję Ame na moim chyba nawet pierwszym multiku Mangetsu - odizolowanym od świata członku cudacznej rodziny x-menów (pasożyty z eksperymentami). Fabuła z multikiem Koali - Kaiho, czyli pierwsza jakąś romantyczniejsza fabuła zakończona tragiczną śmiercią zakochanych. Sceną z Turnieju Pokoju jak z Renkuro żeśmy cisnęli typka, na którego później się zaczaiłem żeby sprzedać mu strzałę w oko z ukrycia który okazał się być Hanem xD. Próba uwodzenia Wojny także na Bajim. Niesamowite misję Juna, które zawsze budziły we mnie emocje.
Oczywiście myśląc o forko czacik to cudowne miejsce i w gruncie rzeczy lubię was wszystkich i chyba z każdym graczem który się na nim choć trochę udziela mam jakieś wspomnienia bądź z czymś mi się kojarzy. Np. Tajeczka kojarzy mi się z wężem. Aoi z deprawacją. Ame z memami, Seinar i Mus z błyskotliwymi i elokwentnymi dysputami z Minako. Iczir z potęgą. Kjoszo to zawsze chyba będzie mi się kojarzył jako szalony, pozytywny wojownik kot. Przypomina mi zie też drama z walką o avki i to jak wszyscy zostaliśmy Rojami Mustangami xD Czy walka k to żeby uwolnić Kiszonego, Ario był w tym mistrzem xD
Ogólnie to cóż mam powiedzieć, jestem tu już trochę i absolutnie się z wami nie nudzę. Mam nadzieję że tak też będzie przez kolejne lata i nie wlepicie mi bana za bycie niemiłym na czaciku
Na koniec chciałbym życzyć wam wszystkim i każdemu z osobna wszystkiego najlepszego robaczki ^^
Czas leci nie ubłaganie, a wciąż pamiętam w sumie jak pierwszy raz trafiłem na forko i namawiałem dwóch znajomych z starego aby ze mną tu grali. Wieczory które spędziłem czytając co co tu wgl chodzi i jak się zabrać za postać. Gundan - pierwszy Jūgo mafioza. Tak. Sołek to po prostu kopia.
Co do sceny która pamiętam jak myślę o forko? Cóż wiele bym mógł wymieniać. Pierwsze misję gdzie bałem się robić cokolwiek nie wiedząc czy dam radę grupie meneli, wspomnienie moich wszystkich postaci...a trochę ich było. Misję Ame na moim chyba nawet pierwszym multiku Mangetsu - odizolowanym od świata członku cudacznej rodziny x-menów (pasożyty z eksperymentami). Fabuła z multikiem Koali - Kaiho, czyli pierwsza jakąś romantyczniejsza fabuła zakończona tragiczną śmiercią zakochanych. Sceną z Turnieju Pokoju jak z Renkuro żeśmy cisnęli typka, na którego później się zaczaiłem żeby sprzedać mu strzałę w oko z ukrycia który okazał się być Hanem xD. Próba uwodzenia Wojny także na Bajim. Niesamowite misję Juna, które zawsze budziły we mnie emocje.
Oczywiście myśląc o forko czacik to cudowne miejsce i w gruncie rzeczy lubię was wszystkich i chyba z każdym graczem który się na nim choć trochę udziela mam jakieś wspomnienia bądź z czymś mi się kojarzy. Np. Tajeczka kojarzy mi się z wężem. Aoi z deprawacją. Ame z memami, Seinar i Mus z błyskotliwymi i elokwentnymi dysputami z Minako. Iczir z potęgą. Kjoszo to zawsze chyba będzie mi się kojarzył jako szalony, pozytywny wojownik kot. Przypomina mi zie też drama z walką o avki i to jak wszyscy zostaliśmy Rojami Mustangami xD Czy walka k to żeby uwolnić Kiszonego, Ario był w tym mistrzem xD
Ogólnie to cóż mam powiedzieć, jestem tu już trochę i absolutnie się z wami nie nudzę. Mam nadzieję że tak też będzie przez kolejne lata i nie wlepicie mi bana za bycie niemiłym na czaciku
Na koniec chciałbym życzyć wam wszystkim i każdemu z osobna wszystkiego najlepszego robaczki ^^
- 24 kwie 2024, o 23:24
- Forum: Daishi
- Temat: Dolina Brzasku
- Odpowiedzi: 109
- Odsłony: 12137
Re: Dolina Brzasku
Thoji-dono zdecydował się uszanować, a może nawet podzielał moje zdanie w kwestii tego co należało zrobić przestrzegając mnie jednak przed tym co mogłem zastać w miejscu do którego zmierzałem. Jego troska spotkała się z moim zawadiackim uśmiechem, którego stojąc już do mnie plecami nie widział ale na pewno się spodziewał.
- Jestem świadom ryzyka dlatego uważam, że nie ma nikogo lepszego do zbadania sprawy w terenie Thoji-dono. Jak tylko sprawdzę to miejsce wrócę złożyć raport. - odpowiedziałem z nutką pewności w głosie - Taiyō. Na ciebie też liczę, strzeż kapitana jak tylko potrafisz. Dodałem już właściwie wychodząc tak aby mój futrzak miał świadomość, że on w tym wszystkim także odgrywa znaczącą rolę. No i przy okazji żeby mid marudził później że musiał zostać i wszystko go ominęło.
Wyruszyłem niemal niezwłocznie. Niemal gdyż postanowiłem wychodząc odwiedzić miejscowego kowala. Prawdziwego mistrza metalurgii by pokazać mu swoje ostatnie odkrycie i prosiłem o wykonanie tego samego przedmiotu tylko dopasowanego bardziej do moich rozmiarów. Chwilę jeszcze wymieniliśmy się słowem, a ja wypatrzyłem sobie nową zbroję która na mnie pasowała i gdy zdobyty na przygodzie z Jiro przedmiot został zamówiony i wraz z nowym pancerzem opłacony mogłem spokojnie udać się w drogę.
Podróż mijała mi dość spokojnie, choć może nawet odrobinę za spokojnie z powodu braku Taiyō który nie komentował już wszyskiego miałem. Jednak między innymi dlatego zajęła mi znacznie mniej czasu gdyż mogłem sobie pozwolić na bieg. Oczywiście od momentu wkroczenia na teren znany jako Dolnia Brzasku zdecydowanie zwolniłem zaczynając obserwować bardzo uważnie teren wokół mnie jak i nasłuchiwać otoczenia. W końcu znałem to miejsce. To właśnie tu niegdyś omal umarłem gdy stoczyłem piękny pojedynek z ogromnym wężem... Karsshem? Chyba jakoś tak. Także spodziewając się wszystkiego wypatrywałem oznak obecności zaginionej grupy, a byłem niemal pewien że któryś z nich na pewno zostawił jakieś ślady swojej obecności. Nadłamane gałęzie, ślady na ziemi, może wyryte w drzewie aby się nie zgubić. Bo jednak jakby nie patrzeć byli to strażnicy, a nie shinobi.
- 23 kwie 2024, o 04:15
- Forum: Nawabari (Osada szczepu Jūgo)
- Temat: Lokal Kurikara
- Odpowiedzi: 44
- Odsłony: 4164
Re: Lokal Kurikara
Sprawa okazja się poważna i wymagała poważnego zaangażowania, to chyba właśnie dlatego postanowiłem podejść do tematu inaczej niż miałem w zwyczaju. Skupienie. Od czasów bitwy w Kōtei zdecydowanie inaczej potrafiłem, choć nie zawsze chciałem, postrzegać rzeczywistość która mnie otaczała.
- Tylko te gołowąsy które wyszłyz pod skrzydła najlepszych z najlepszych dowódco. - odparłem zgodnie z tym co czułem. W końcu gdyby ktoś inny niż Thoji-dono piastował te stanowisko na pewno nie byłbym w stanie rozwinąć się tak bardzo. Miałem tego świadomość i mimo, że On także to zdecydowałem się mu o tym przypomnieć.
- Nie mniej prosze. Niech dowodca nie zapomina, że wciąż jestem tylko Dokō naszego rodu. - dodałem po chwili z lekkim uśmiechem gdy odbierałem upoważnienie od dowódcy straży - Dlatego liczę także na pańską pomoc i radę dowódco.
- Rozumiem w takim razie licze na pańską pomoc w sprawie. - fakt współpracy z młotorękim naprawdę mnie cieszył bo było to dla mnie jak ponowne zagranie w piłkę z ojcem. Niesamowite uczucie gdy człowiek patrzył na drugą osobę i czuł, że właśnie takim człowiekiem chciałby być.
Gdy już wszystko między nami wybrzmiało, potrzebne dane zostały naniesione na moją mapę przyszedł czas aby podjąć decyzję. Niestety odległości między osadą, a doliną były na tyle duże że nie bylem w stanie zając się jednym i drugim. Tak więc albo śledztwo albo przesłuchanie.
Znudzony rozmową na tematy których lisek nie rozumiał wskoczył na swoje pierwotnej miejsce
- Wiem że kolejna prośba z mojej strony jest już bezczelan... - zacząłem ponownie klękając na jedno kolano z pochylaną głową, wsparty na pięści - Lecz chciałbym prosić dowódcę aby to pan dokonał przesluchania w czasie gdy ja udam się w miejsce zaginięcia oddziału. W calej osadzie nie ma osoby której ufam bardziej niż panu Thoji-dono, a o pańskich zdolnościach krążą legendy.
Zabrzmieć to mogło trochę jak dupowchodzenie jednak wierzyłem że dowódca zna mnie na tyle BG wiedzieć że byle komu nie powiedziałbym czegoś takiego tym bardziej chyląc głowę. Poza tym uznałem że taka próba przyniesie mi podwójną korzyść bo nie ma lepszego śledczego w całym Dashi niż Thoji-dono są tylko potencjalnie mniej brutalni a ja w tym czasie mogę spróbować dowiedzieć się czegoś w terenie nim wszystkie ślady zatrze wiatr i okoliczna fauna. Dlatego jeśli mój przybrany ojciec wyrazi zgodę jeszcze raz dziękuję po czym zdejmuje z siebie Taiyō mówiąc..
- Taiyō, zostań z Thoji-dono i miej na wszystko oko. Później opiwiesz mi co zaszlo dobrze?
- Ehhhm... znow chcesz mnie zostawić? Dobra. Niech bedzie. Tymrazem pozwole ci działać na własną ręke ale tylko dlatego ze szef mozne mnie tu bardziej potrzebował. - odparł udając jakby wcale nie chodziło oto że młotoręki ma wiecje smaczków niż ja. Mimo to obecnie było to mi na rękę bo dzięki temu mogłem udać się na miejsce śledztwa znacznie szybciej nie martwiąc się o mojego przyjaciela. I taki też miałem plan. Dowiedzieć się co się tu dzieje.
- 23 kwie 2024, o 00:08
- Forum: Rozliczenia PH
- Temat: Ryuujin Kodai
- Odpowiedzi: 20
- Odsłony: 506
- 23 kwie 2024, o 00:05
- Forum: Rozliczenia PH
- Temat: Ryuujin Kodai
- Odpowiedzi: 20
- Odsłony: 506
- 22 kwie 2024, o 23:24
- Forum: Bank
- Temat: Ryuujin Kodai
- Odpowiedzi: 7
- Odsłony: 153
- 22 kwie 2024, o 23:22
- Forum: Rozliczenia PH
- Temat: Ryuujin Kodai
- Odpowiedzi: 20
- Odsłony: 506
- 22 kwie 2024, o 23:12
- Forum: Ogłoszenia Administracyjne
- Temat: Event "Ostatnia bitwa o Kōtei" - opinie Użytkowników
- Odpowiedzi: 6
- Odsłony: 189
Re: Event "Ostatnia bitwa o Kōtei" - opinie Użytkowników
Prosze nie dawać Kjudaszowi MSa dostał zmarchwi wstanie. Wystarczy.
- 22 kwie 2024, o 12:28
- Forum: Ogłoszenia Administracyjne
- Temat: Event "Ostatnia bitwa o Kōtei" - opinie Użytkowników
- Odpowiedzi: 6
- Odsłony: 189
Re: Event "Ostatnia bitwa o Kōtei" - opinie Użytkowników
Event " Ostatnia bitwa o Kōtei " - Moja opinia
Z racji iż tym razem mam zamiar wypowiadać się zgodnie z tym jak odbieram event bez słodzenia czy ujmowania w formie satyry zacznę od podziękowania całemu zespołowi który włożył ogrom pracy zarówno w zaplanowanie jak i doprowadzenie eventu do końca. Tutaj szczególne podziękowania należą się naszej admistrator fabularnej, Papyrus która w momencie gdy event zaczął się kłaść zrobiła co trzeba i doprowadziła sprawę do końca.
Przechodząc jednak dalej całokształt eventu uważam za naprawdę fajny, pomysłowy i przyjemny. Postacie NPC z którymi wdawać się można było w interakcje były na wysokim poziomie dzięki czemu wzbudzały róznorakie emocje. Czasem lepsze, czasem gorsze jak w moim odbiorze choćby ten "zjebany" dowódca grupy szturmowej. Realnie miałem ochotę go zabić co oznacza że po prostu był dobrze poprowadzony. Samo wyprowadzenie dzikich zza muru tez mi się podoba bo niby zawsze było to wielkie zagrożenie ale czy ktokolwiek o nich pamiętał przed tym eventem? Ja nie specjalnie. No i otworzyło to furtkę na wprowadzenie nowych klanów co także odbieram jako duży plus, a o zniszczeniu paskudnych uchihów [pozdrawiam Tsuyoshiego] już nie wspomne. Bardzo zaskoczyło mnie na przykład zakończenie eventu bo raczej od początku nastawiony byłem że wygramy i resztki armii dzikich rozpierzchnie sie po świecie.
To co jednak nie zagrało to w dużej mierze tym razem część prowadzących. Niestety nie będę tu owijał w bawełnę. Całkowite zniknięcie Ariiego [Maneki Neko] który miał prowadzić grupę zwarcia, częściowe zniknięcie Tetsuro [BeeBee-Hachi] który zniknął z prowadzenia, a następnie wrócił na event już jedynie jako uczestnik. Te braki kadrowe przełożyły się na większy nakład pracy ze strony pozostałych prowadzących co skutkowało spowolnieniem eventu. Nie wspominając że końcówkę do brzegu ciaganęła już sama Papyrus. Jakieś około 30 graczy, a nie zapominajmy że jednocześnie prowadziła ona też wątki fabularne osobom z poza eventu.
Na koniec jeszcze w kwestii czasu jaki zajął event, 306 dni licząc od daty pierwszego tematu założonego na evencie. W sumie jest to dosyć długi okres który gdyby nie pewne sytuację dałoby się skrócić o jakieś 30 do 60 dni biorąc pod uwagę że są czynniki losowe na które nikt z nas nie ma wpływu. Należy jednak wziąć pod uwagę, że mówimy tu o ogromnym evencie. Nie o misji czy wyprawie. Dlatego właśnie choć z początku dość często narzekałem na czacie uważam że robiłem to niesłusznie. Także z tego miejsca przepraszam tych których mogłem w ten sposób jakoś zirytować lub męczyć.
EDITT:// Zapomnialem jeszcze o jednej uwadze i jednyn plusie. Uwagę mam jeszcze taką, że w niektórych momentach człowiek miał wrażenie że jego posty są marginesowane. Szczególnie w trakcie walki podczas gdy inne nad wyraz wyciągnięte na pierwszy plan.
Plus była możliwość pisania fabułko jako lis z liskiem Misae
- 21 kwie 2024, o 23:45
- Forum: Ogłoszenia i Kontakt z Administracją
- Temat: Rework żywiołów - feedbeck
- Odpowiedzi: 10
- Odsłony: 301
Re: Rework żywiołów - feedbeck
Rozsiądźcie się wygodnie robaczki bo szykuje nam się epopeja. Nim jednak zacznę swoje wywody i przedstawianie zaaawansowanych obliczeń matematycznych chciałbym pozdrowić mame i tatę.
A teraz bez dłuższego przeciągania, chciałbym pogratulować całemu zespołowi zajmującemu się pracą nad reworkiem technik żywiołowych naprawdę dobrej roboty. I z racji że tym razem wypowiadam się nie na czaciku to nie pisze tego ironicznie, bo robota naprawdę dobra.
Sam fakt że żywioły faktycznie zaczęły się różnić od siebie czymś więcej niż szatą graficzną jest jak najbardziej na plus, choć żałuję że Suiton nie posiada żadnego efektu jak jedyny z pięciu żywiołów [jednak rozumiem że zostało mu to wynagrodzone w formie statystyk, a na forum posadamy tylko 4 artybuty fizyczne]. Co do moich zmartwień i obiekcji to raczej odpowiedniejszy będzie temat numer 2 więc tutaj z tego miejsca jeszcze raz gratuluję.
- 21 kwie 2024, o 16:52
- Forum: Nawabari (Osada szczepu Jūgo)
- Temat: Lokal Kurikara
- Odpowiedzi: 44
- Odsłony: 4164
Re: Lokal Kurikara
Kiwnąłem tylko głową z delikatnym uśmiechem na komentarz związany ze mną i moim futrzastym partnerem na krótką chwilę przenosząc wzrok na lisa, który to siedział z dumnie wypiętą piersią ewidentnie zadowolony z siebie.
- Nie mógłbym go zostawić szefie, nie poradziłby sobie beze mnie. - wypalił bez cienia zawahania z takim przekonaniem o swojej racji, że jedyne co mogłem z tym zrobić to złapać się za głowę z lekko zakłopotaną miną czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Jednak gdy mężczyzna zbliżył się do mnie i położył na mnie swoją potężną dłoń natychmiast spoważniałem. Czułem że coś wisi w powietrzu, a wiadomość jaką mi przekazał nie pozostawiła cienia wątpliwości.
- Znikają, a później wracają? Żaden przypadek nie wyjaśnił gdzie przebywał? - zapytałem zaskoczony bo brzmiało to naprawdę dziwnie. Co prawda osobom starszym mogłoby się coś takie zdarzyć przez problemy z pamięcią ale widząc zachowanie Thojiego-dono wiedziałem że musiało chodzić również o osoby w młodszym wieku. W końcu facet nie zajmował się strażą od wczoraj.
- Thoji-dono, czy mógłbym prosić żebyś zaznaczył mi na mapie miejsce ktore miało zostać zbadane przez zwiad grupy Hakato jak i miejsce misji na którą został wysłany drugi brat Zeto? Nie mogę zdradzić szczególów ale sprawa z którą przyszedłem prosić cię o pomoc wydaje mi się że jest w jakimś stopniu zwiazana z pana problemem. Więc jeśli miałbym takie informację mógłbym zbadać te sprawę nie przerywając mojej misji. - wytłumaczyłem swoją prośbę ściągając z pleców plecak z którego wydobyłem mapę prowincji Dashi - Przy okazji zapoznałbym się zewszystkim co udało się ustalić do tej pory w sprawie tych zaginięć. Imię i adres pierwszej i ostatniej ofiary mogłyby pozwolic mi spróbować sprawdzić czy czegoś nie przeoczyliśmy. Adres rodzeństwa Zeto też mógłby pomóc. Skoro jego brat zaginął chciałbym móc porozmawiać z nim w miejscu gdzie będzie czuł się swobodnie. Jeśli wydarzyło się coś czego się wstydzi, może nie chcieć poruszać tego tematu bojąc się reakcji innych, a tak zapewnie mu poczucie bezpieczeństwa i może zechce się otworzyć. Aż przypomniała mi się przeszłość w trakcie tego wywodu. Czasy gdy zajmowałem się bezpieczeństwem miasta jako strażnik.
- 21 kwie 2024, o 14:59
- Forum: Nawabari (Osada szczepu Jūgo)
- Temat: Lokal Kurikara
- Odpowiedzi: 44
- Odsłony: 4164
Re: Lokal Kurikara
Po przywitaniu i przekroczeniu progu już sam zapach potu przywoływał liczne wspomnienia. Jednak nie miałem czasu na to by zatrzymywać się i rozklejać nad tym jak kiedyś to było. Mimo to mijając trenującego dzieciaka którego zauważyłem właściwie kątem oka przypomniałem sobie jak kiedyś ja byłem na jego miejscu. Obudziło się wspomnienie tego jak bardzo nie rozumiałem czemu te nauki były tak surowe i to jak zrozumiałem powód podczas jednej z pierwszych interwencji. Bądź twardy młody. Pomyślałem mijając go bez słowa.
Gdy zbliżyłem się wystarczająco do gabinetu młotorękiego ściany, a może nawet i całe fundamenty tego miejsca zadrżały. Uśmiechnąłem się pod nosem zbliżając do drzwi. A mówią, że z wiekiem ludzie łagodnieją. I już miałem pukać do drzwi gdy dowódca po raz kolejny zaskoczył mnie drąc się zza drzwi żebym po prostu wchodził. Nigdy nie rozumiałem jak on to robi. Niby jest zajęty niszczeniem swojego gabinetu, a wie co się dzieje na drugim końcu koszar...
Zaraz po przekroczeniu progu zamknąłem za sobą drzwi wykonałem dwa kroki na przód po czym przyklęknąłem na jedno kolano opierając się na pięści i pochyliłem głowę. Co prawda nie był już moim bezpośrednim przełożonym jednak wciąż piastował wyższą rangę. Choć tak naprawdę głównym powodem okazania szacunku był fakt, że dążyłem go ogromnym szacunkiem i na prawdę wiele mu zawdzięczałem. Taiyō również znał młotorękiego i zaraz po mnie zeskoczył na ziemię obok starając się odzwierciedlić moją postawę, co w jego wydaniu było nawet nieco pocieszne.
- Thoji- dono. - wstałem z kolan po okazaniu honoru i następnie wyprostowany jak za czasów służby kontynowałem - Wybacz, że bez uprzedzenia jednak przyszedłem w związku z pewną sprawą jaka została mi powierzona jednak z tego co słyszę u was też jest coś do zrobienia. O kim mówisz Thoji-dono? Kto dokładnie zniknął? - zapytałem zaciekawiony sprawą zaginięcia. Czyby coś powiązanego z moją sprawą?