Znaleziono 79 wyników
Wyszukiwanie zaawansowane
autor: Meguru
20 maja 2024, o 18:14
Forum: Tereny mieszkalne
Temat: Stare domostwo
Odpowiedzi: 63
Odsłony: 4293
Życie najwyraźniej szybciej dało mi w kość niż się spodziewałem. Do tej pory czułem frustrację i ból niesprawiedliwości, że mój brat został porwany przez mafię i nie można nic z tym zrobić. Wyruszyłem więc w celu jego ratunku, zdobycia jakiejkolwiek wiedzy, lecz zgubiła mnie pycha i skądś sunące założenie, że skoro jestem wytrenowanym w klanie shinobi to byle walka z rzezimieszkiem tutaj nie jest dla mnie wyzwaniem. Okazało się inaczej - leżąc cały obolały, nie mając sił by wstać nagle się na chwilę ocucam i widzę przed sobą dwie paskudne mordy. Czyli to nie byli wszyscy... tak czy owak, wizja przede mną zaczynała się rozmywać, aż zapadła w całkowity mrok.
A w nim jezioro nicości...
autor: Meguru
19 maja 2024, o 16:36
Forum: Tereny mieszkalne
Temat: Stare domostwo
Odpowiedzi: 63
Odsłony: 4293
To już ten poziom abstrakcyjności, braku jakichkolwiek zasobów poznawczych, żeby móc myśleć rozsądnie, że po prostu biegnę – celem jest zabicie tej kobiety o podobnych ślepiach, co zaś pozostanie kosztem tego przedsięwzięcia to nie moje zmartwienie. Znaczy się moje, ale mnie z przyszłości bo teraz cisnę do przodu niczym koniec z klapkami na oczach – nie widzę niczego poza nią.
Nie postrzegam ją jako zdrajczynię, raczej jestem ciągle zaskoczony w ogóle widokiem rodzinnej zdolności, gdyż nie tego się spodziewałem i byłem wręcz pewny, że mój brat to jedyna taka osoba w Shigashi no Kibu.
Biegnę tak, zagryzając zęby i nie czując już niczego, ze mnie kipiało wściekłością, wolą walki oraz nieustępliwością.
Aż do ciosu, który pozbawił mnie jakichkolwiek szans na zwycięstwo. Kobieta okazała się zdecydowanie lepsza lub po prostu opiekował się nią niewidoczny duch broniący jej skórę przed wszelkimi niebezpieczeństwami – co by nie mówić, zawsze gdy tylko była blisko niebezpieczeństwa wynikającego z chociażby mojego ataku to coś się wydarzało – jeśli nie zawalenie się budynku, to upadek Tsutomu i w ogóle dużo tu tych zbiegów okoliczności.
Krzyczę z bólu i padam na ziemie, nie mogąc się już podnieść – mimo że wola walki wciąż pozostaje ognista, mięśnie odmówiły posłuszeństwa i po prostu są niczym dezaktywowane. Jej słowa są niczym powiew wiatru, niedosłyszane i niezrozumiałe. Nie obchodziło mnie już nic, wszystko wokół mnie wirowało i czułem jak coś we mnie ginie. Poczucie własnej dumy i honoru zostało całkowicie splamione. Czy jest po co jeszcze walczyć? Ta podróż to była zła decyzja. Jeśli nie jestem w stanie sobie poradzić z takimi zrządzeniami losu to odbicie brata jest byle mrzonką, niemożliwą do zrealizowania. Padam na płytę, w ogóle się nie orientuję w tym czy tam faktycznie są ludzie, czy powinienem teraz dbać o własne przetrwanie – nic z tego nie miało znaczenia. Załkałem pierwszy raz, drugi, aż powolne i pojedyncze łzy zamieniły się w słony strumień obrazujący moją bezsilność i brak wystarczających zasobów, by poradzić sobie z obecną sytuacją.
autor: Meguru
16 maja 2024, o 16:02
Forum: Tereny mieszkalne
Temat: Stare domostwo
Odpowiedzi: 63
Odsłony: 4293
Towarzysz, z którym tu przyszedłem był już do niczego – ledwo się ruszał, no ogólnie raczej powinienem traktować go już jako zmarłego. Przechodzę więc do dalszej części zadania, którą jest detonacja notek. Co się okazało niezbyt dobrą decyzją, choć jedyną, jaką miałem w swojej talii kart możliwości i opcji działania. Po chwili cały budynek się niszczy doszczętnie, zaś ja jedyne o czym myślę to o przeżyciu. Co wcale takie łatwe nie jest. Belka jest pierwszym agresorem, który mnie atakuje, przywalając mnie do ziemi. Czuję oszołomienie, byakugan się dezaktywuje, ja zaś widzę potrójnie o ile nie poczwórnie, cały świat wiruję wokół jednej osi. Ból jest nie do zniesienia, powoli zaczynam odchodzić od zmysłów – nie wiem gdzie jestem, co się dzieje i co powinienem zrobić. Nie czuję ręki, oczywiście prócz bólu trawiącego całe moje ciało. Ostatkami siły woli ponownie uruchamiam byakugana, a raczej przedłużam dalsze jego działanie i rozglądam się wokół mnie. Całymi siłami uwalniam się od belki i wstaję powoli, otrzepując się z kurzu. Prawa ręka jest z pewnością złamana, ale teraz nie czas na to. Czuję jak strach opanowuje moje ciało, szuka wyjścia z tej sytuacji. Moje nogi same najchętniej rzuciłyby się do ucieczki. Widzę jednak kobietę, którą miałem zneutralizować. I tylko nią, wszelkie inne szczegóły zatarły się na jej widok, który stał się najważniejszy w moim życiu. Serce zabiło mi szybciej, głowa zaś pochłonięta jest jedną myślą – honorem. Mimo swej sygnatury jako shinobi, wyzbyty z jakichkolwiek emocji, nauczony zostałem też jak ważny jest honor w życiu i jego przestrzeganie. Ucieczka więc, nie wchodzi w grę – zostało rzucone mi wyzwanie, tam wtedy, w sraczu. Nie zdołam stąd wyjść, póki nie okaże się kto wyszedł zwycięski z tego starcia, inaczej będzie to dręczyć moją duszę po ostatnie moje dni.
Biegnę więc, pomimo bólu, pomimo wszystkiego, biegnę i wyciągam z torby kolejną notkę z kunaiem i cisnę ją w kobietę i aktywuję. Nie obchodzi mnie już żadne niebezpieczeństwo, widzę przed sobą tylko nią i wiem, że muszę się jej pozbyć. Rzucam się na nią, wykonując na niej osławioną sztukę walki delikatnych dłoni. Nie mam większego planu, nie mogę też używać większości jutsu – prawa ręka nie nadawała się do niczego. A jednak, jeszcze na sam koniec przelewam chakrę do lewej dłoni i wykonuję podobną technikę do wcześniejszej, lecz odrobinę słabszą bo tylko z jednej dłoni. Byle tylko ją pokonać.
autor: Meguru
15 maja 2024, o 15:13
Forum: Wprowadzone
Temat: Oczy widzą, usta milczą
Odpowiedzi: 7
Odsłony: 624
PROBLEM
Moim zdaniem +30 percepcji na randze S dla reberu to zdecydowanie za mało, tym bardziej, że takie Ranmaru, które mechanicznie robi dokładnie to samo daje już +60 percepcji
Byakugan Nazwa Byakugan: Reberu Esu
Ranga S
Ranga mistrzowska. Od tej pory wzrok Hyūgi staje się tak doskonały, że nic nie jest w stanie się przed nim ukryć - shinobi staje się perfekcyjnym zwiadowcą. Nawet walczący na dystans mogą mieć problemy z kimś na tym poziomie... po prostu dlatego, że użytkownik Byakugana jest w stanie zobaczyć przeciwnika, zanim on zobaczy jego. W wielu przypadkach próba nawiązania pojedynku z kimś tej rangi jest zwyczajnym samobójstwem. Zasięg W linii prostej 15 kilometrów Wokół siebie 150 metrów
Koszt Chakry E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie) Bonusy +30 percepcji przy aktywowanym Byakuganie
Tsūjitegan Nazwa Tsūjitegan: Reberu Esu
Ranga S
Maksymalne rozwinięcie wszystkich zdolności Tsūjitegana, pozwalający precyzyjnie określić stan zdrowia wybranej osoby, rozpoznać śmierć kliniczną lub nawet wykryć jutsu mające na celu imitowanie śmierci użytkownika (o ile nie jest podane, że oszukują Kekkei Genkai Ranmaru). Określenie zasobów chakry staje się bardzo precyzyjne i od teraz właściciel doujutsu może poznać dokładną wartość aktualnych pokładów chakry danej osoby. Poprawie ulega również słuch, który wyłapuje praktycznie każdy, nawet cichy dźwięk, dzięki czemu podsłuchanie rozmowy prowadzonej szeptem nie stanowi żadnego problemu. Ocena stanu mentalnego widzianej osoby jest precyzyjniejsza niż na poprzedniej randze. Chwila obserwacji umożliwia Ranmaru otrzymanie dokładniejszego określenia emocji odczuwanej przez daną osobę - jest na przykład w stanie odróżnić gniew od złości. Zdolności prekognicji doujutsu osiągają poziom pozwalający całkowite zniwelowanie efektu powidoku bez względu na szybkość widzianego obiektu. Zasięg W linii prostej 15 kilometrów Wokół siebie 150 metrów
Koszt Chakry E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie) Bonusy +60 Percepcji przy aktywowanym Tsūjiteganie
W skali innych klanów fizycznych ten bonus jest też dość mały, rekompensują to jednak zdolności sensoryczne, widzenie chakry (obecność genjutsu, określenie ilości chakry etc.), więc uważam, że należy się jedynie lekkie zbuffowanie tej techniki.
ROZWIĄZANIE
Proponuję zwiększenie percepcji przy samej technice wzrokowej Hyuga.
Obecny model bonusów do percepcji wygląda tak:
D - 10 | C- 15 | B - 20 | A - 25 | S - 30
Ja proponuję, żeby wyglądał tak:
D - 10 | C - 20 | B - 30 | A - 40 | S - 50
DODATKOWE UWAGI
Chyba brak
autor: Meguru
9 maja 2024, o 11:47
Forum: Tereny mieszkalne
Temat: Stare domostwo
Odpowiedzi: 63
Odsłony: 4293
Cały mój plan i przeczucie odnośnie przyszłości dążyło do tego momentu i dalej nie miałem już nic w zasadzie przemyślanego na zapas. Głównym moim celem jest wyeliminowanie zagrożenia na drodze, czemu poświęciłem już odpowiednie kroki. A przynajmniej - poświęciłbym, gdyby nie wydarzyło się coś zupełnie losowego i niezwiązanego z walką. Wystawiwszy ręce do przodu, gotów już byłem wystrzelić skumulowaną już chakrę przed siebie, lecz w tym momencie strop u góry doszczętnie się rozrywa przy akompaniamencie dźwięku trzaskanych desek i.... z góry spada jeden z moich towarzyszy, akurat ten drugi, który stał nieco z tyłu i tylko dostosowywał się do decyzji tego pierwszego, który przoduje u nas w ekipie, jeśli chodzi o absolutnie szaleństwo. Ostatecznie więc nie dochodzi do mojej techniki, zaś ma przeciwniczka wykorzystuje moment na swoją korzyść i ucieka, ze swojej strony również zakładając tożsamą pułapkę do mojej. Dzięki swoim oczom widzę też, że dość sprawnie się ugrupowała, znajdując sobie towarzyszy do walki. Kurwa, z każdą sekundą wygląda to coraz gorzej. A jednak, mimo swojej niechęci, nie jestem w stanie zostawić tego co chwilę temu spadł, na pastwę losu, tym bardziej, że dom się zaraz zawali. Podchodzę więc do niego i podnoszę go z ziemi.
- Żyjesz? Jesteś w stanie dalej walczyć? - Pytam, chcąc dowiedzieć się najważniejszego. Bo jeśli nie da rady, to nic z tym nie poradzę, ale też nie będę polegać na jego pomocy. A tak to zdecydowanie lepiej walczyć w dwójkę aniżeli w pojedynkę, mając przeciwko sobie co najmniej kilku przeciwników. Gdzie też ta użytkownicza byakugana martwi mnie najbardziej, nie wiem czego się po niej spodziewać.
Słyszę i widzę jak dom jest blisko zawalenia, ale w zasadzie czuję się, że jesteśmy w martwym punkcie. Jedyne wyjście to do tej grupki z dziewczyną na czele, gdzie jeszcze przejście przez drzwi wiąże się z detonacją notki.
- Chodź, odsuń się. Wysadzę teraz te drzwi, jak tylko to zrobię, musimy biec z całych sił w przeciwników, wykorzystując zamieszanie. Budynek też ledwo stoi, musimy więc założyć, że zacznie się rozwalać już do reszty. - Przekazuję plan swojemu towarzyszowi, po czym wyciągam kolejny kunai z notką, który wykorzystam już w innym celu. Gdy jesteśmy gotowi, odsuwamy się na bezpieczną odległość około pięciu metrów (bazując na doświadczeniu, zasięg notki to blisko dwa czy trzy metry, wliczając jeszcze bezpieczny margines to taka odległość powinna być wystarczająca) i detonuję notkę po naszej stronie drzwi, ale która powinna też unieszkodliwić tę po drugiej stronie. Po wybuchu, szybko oczami kontroluję czy jest możliwość przebiegnięcia i gdy tylko taką znajduję, pokazuję koledze drogę i sam rzucam się do biegu. Mając już jakąkolwiek możliwość, rzucam jeszcze z dymu powstałego na skutek wybuchu notkę i gdy tylko zbliży się tłumu przeciwników, również detonuję. Moim celem jest wspomniana już wcześniej kobieta i gdy tylko się do niej jakkolwiek zbliżam, cały czas uparcie staram się wykonać wcześniejszą technikę.
autor: Meguru
1 maja 2024, o 15:25
Forum: Tereny mieszkalne
Temat: Stare domostwo
Odpowiedzi: 63
Odsłony: 4293
Doskonale wiem co mnie naszło, żeby pracować z takimi przygłupami - magia chwili zmieszana z szczyptą własnego poczucia powinności i honoru. Mimo, że mój cel pobytu w Shigashi jest jasny i przykładowo ta akcja jest nieco wykluczająca się z moim zadaniem, gdyż niepotrzebnie zwraca na mnie uwagę i sprawia, że mój pobyt w tym mieście może dojść do uszu zarówno tych mafijnych jak i klanowych. Z swojej prowincji uciekłem w zasadzie bez uprzedniego słowa nikomu, ani matce ani ojcu, ani nikomu z klanu. Z własnymi pobudkami i chęcią odzyskania brata też się nie chwaliłem rodzinie, ci więc nie mogą zbytnio podejrzewać mnie o to, myślę, że pod tym kątem jestem bezpieczny. Z drugiej strony, rodziny mafijne też przecież mają wystarczająco na głowie, żeby zajmować się jakimś dzieciakiem, którym bez żadnej wątpliwości, jestem.
Pod każdym więc kątem ta "misja" jest dla mnie raczej utrapieniem niż pomocą, ale cóż zrobić, skoro już jestem w jakimś dole pełnym gówna i smrodu, to trzeba zrobić wszystko, żeby się stąd jak najszybciej ulotnić. No i trzeba dopilnować, by handlarz odzyskał swoje towary, jeśli się to nie stanie, ujma na moim honorze będzie co najmniej wielka, dałem mu bowiem swoje słowo, że dopilnuję i odzyskam skradzione przedmioty.
Idąc dalej obraną drogą przez tunel, ten zapach uderza we mnie, ale z jakiegoś dziwnego powodu bez zaskoczenia - tak jakby moja podświadomość mówiła mi już sekundę wcześniej, że ten odór tutaj będzie. Zatykam więc nozdrza, cały czas trzymając odpowiednie pokłady chakry w stopach, by przypadkiem nie wdepnąć w to gówno.
Mimo to, jednak sama świadomość, że jestem otoczony fetorem gówna, szczyn i wszystkiego innego sprawiła, że psychosomatycznie nie wytrzymałem i puściłem pawia przed siebie, jeszcze się przy tym krztusząc.
- Kurcze... - szeptam do samego siebie, ocierając buzie z pozostałości po dzisiejszym raczej oszczędnym posiłku. W drodze nigdy nie ma się możliwości na porządny obiad, a też starałem się wziąć tylko tyle pieniędzy ile udało mi się oszczędzić z najróżniejszych misji jeszcze w domu.
Dochodzę w końcu do końca korytarza, samemu przeciskając się przez wyrwę w ścianie i z wielkim szczęściem witając nieco lepsze powietrze, choć do "czystego" trochę mu jeszcze brakuje. Nie odprężam się jednak, wciąż jestem świadomy, że zaraz do pomieszczenia wejdzie dziewczyna, na myśl o której całe moje ciało się spina, jakby wiedząc, że to nie byle kto. Ignoruję same wiaderka i inne takie, już wcześniej dało się domyśleć, że przechodziłem przez ich prywatną toaletę jak jakiś szczur. No nic, może mój niezbyt przyjemny zapach dla innych będzie dla przeciwników wystarczająco rozpraszający.
Widzę, że kobieta wchodzi do pokoju, w którym jestem i faktycznie, czuję jak serce zaczyna mi walić jak szalone. Ma ona bowiem byakugana, te same oczy co ja i nie mam absolutnego pojęcia dlaczego. Co ona tu robi? Dlaczego w Shigashi jest kolejny członek mojego klanu, o którym w zasadzie nic nie wiadomo? Ile jeszcze zamierzają ukryć?
Pytań zbiera się milion, ale wszystkie je z góry odrzucam. Nie ma szans, żeby miała jakiekolwiek powiązania z moim bratem, staje się więc ona dla mnie nieistotnym przeciwnikiem, którego należy eksterminować.
- Czy ty masz takie same... - Zaczynam mówić, błyskawicznie jednak rzucając kunaiem z notką wybuchową, licząc, że uniknie, mając wręcz taką pewność, nie wiem skąd. Głównym celem ma być ściana za nią, ponieważ nie czekam ani milisekundy dłużej i wyciągam obie ręce przed siebie, tak jak jeszcze niedawno ćwiczyłem i gwałtownie przelewam potężne ilości chakry do rąk, manipulując nią w odpowiedni sposób, tak żeby stworzyła się ta technika, o której myślę. Pierwszy atakuję, dzieli nas też jakieś pięć metrów, niemal niemożliwe jest obronienie się przed tą techniką. Nie potrafię jej jeszcze nawet w pełni skontrolować, idealnie wycelować, ale odległość była na tyle mała, że myślę, że wystarczy. Gdy zaś atak się udaje i rzeczywiście ją trafiam, a co za tym idzie, odrzuca ją do tyłu, dopiero wtedy składam pieczęć detonującą notkę - sam plan jest taki, by ją odrzucić właśnie tam gdzie jest wbity w ścianę kunai z notką i w odpowiednim momencie spowodować wybuch, który ma zadać kolejne obrażenia dziewczynie. Nie czekam jednak na to, żeby sprawdzić czy mój plan pokrywa się z rzeczywistością, a biegnę do niej, gdziekolwiek by nie była i w naszym rodzimym stylu atakuję ją atakiem Sześćdziesięciu Czterech Dłoni. Atak potężny, acz jego największym atutem jest blokowanie przepływu chakry przeciwnika. Przy tym też niesamowicie bolesny, ponieważ to obrażenia wewnętrzne, a narządy wewnętrzne są zdecydowanie bardziej delikatne niż fizyczne, które są często chronione skórą i twardymi mięśniami, ich powłoka jest zdecydowanie twardsza, przez co łatwiej wyzbyć się bólu. W tym jednak przypadku tak nie jest i dumny jestem, że zdołałem się nauczyć tej techniki, bez niej cała ta podróż nie miałaby żadnego sensu, byłbym zdecydowanie za słaby. Dalej uważam, że nie jestem przygotowany, ale nie mogłem już wytrzymać.