Znaleziono 247 wyników
Wyszukiwanie zaawansowane
autor: Shiori
wczoraj, o 21:54
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Bar "Tygrysi Pazur"
Odpowiedzi: 145
Odsłony: 8234
Zlecenie specjalne rangi C dla Tenshi
6/14
Wiele rzeczy poszło nie po myśli Tenshi. W życiu tak to już bywało, że nie zawsze układało się pięknie i nie na wszystko można było mieć wpływ, lecz w tym przypadku, dziewczyna sama sobie była winna. Chciała zrobić wszystko jak najszybciej i nie przemyślała dokładnie planu, zanim nie wparowała do środka „Tygrysiego Pazura”, skierowując przy tym na siebie masę niepotrzebnej uwagi. Człowiek mądry był dopiero po szkodzie i nie zawsze myślał racjonalnie, zwłaszcza, gdy miał dosyć typowe objawy odstawienia.
Dziewczyna potrzebowała szansy, a tą mogła dać jej tajemnicza, blondwłosa kobieta, tylko czy można było jej w pełni zaufać? Choć nie wyglądała na wrogo nastawioną, to nie bez powodu znalazła się w barze Ekibyo. Co prawda jej obecność nie musiała od razu wskazywać na przynależność do mafii, ale była bardzo prawdopodobna. Cywile mieli swoje bary, z których woleli korzystać, by nie mieszać się w te wszystkie spory pomiędzy gangami. Zwłaszcza po tym co się stało niedawno w "Czerwonym Smoku", logicznym było, że nie chcieli przebywać w miejscach, które w dowolnym momencie mogły zostać zrównane z ziemią.
Jeśli kobieta była jej wrogiem, to dosyć problematycznym, bo nie dosyć, że miała sporo siły, to jeszcze czytała z Tenshi jak z otwartej księgi i gdyby wyjawiła na głos swoje podejrzenia o szpiegostwie… kariera piętnastolatki pracującej dla Akiyamy skończyłaby się zanim by się jeszcze zaczęła. Bez wątpienia dziewczyna zostałaby rzucona na pożarcie tygrysom, które specjalnie by się nie zastanawiały nad tym, czy jest winna czy nie, gdy już teraz patrzyli na nią z dużymi podejrzeniami. Niestety, nie wpasowała się w to miejsce ani trochę.
Co było gorsze? Zaśnięcie w barze pełnym tygrysów czy sen w domu potencjalnego wroga? Obydwie opcje brzmiały strasznie i mogły skończyć się tragicznie, lecz dziewczyna nie miała za bardzo wyboru, gdy była trzymana za rękę tak mocno, że nie mogła uciec, nie mówiąc już nawet o składaniu pieczęci. Może nawet lepiej, że była unieruchomiona, bo walka w tym miejscu i w tym stanie byłaby dla niej wyrokiem śmierci. Czy na Aracie zrobiłoby to jakiekolwiek wrażenie? Czy czułby się choć trochę za to odpowiedzialny, gdy to przez jego podróż poza Shigashi jego narzędzie nie miało dostępu do swojego lekarstwa i nie myślało w pełni racjonalnie?
W końcu kunoichi podjęła decyzję i poprosiła, by nieznajoma zabrała ją do siebie. Powiedziała to cichym, ledwo słyszalnym głosem, ale blondwłosa zrozumiała wiadomość i pokiwała głową twierdząco. Choć Tenshi wydawało się, że nie dawała po sobie poznać strachu, to chyba nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo widać było po niej panikę i zdezorientowanie. Nie było to jednak aż takie złe, bo można było to zrzucić na skutki odstawienia tego słynnego opium, od którego się biedna uzależniła i bez którego nie mogła żyć. A przynajmniej do takiego wniosku doszła starsza z nich i tej wersji bezpiecznie się było trzymać, prawda?
- Chodźmy. Nie ma czasu do stracenia – zadecydowała, siłą wyciągając dziewczynę z baru. Czarnowłosa poczuła chłodne, przyjemne powietrze i atmosfera mogła wydać się mniej napięta, gdy wokół niej nie było już pełno podejrzliwych mafiosów. Nie mogła jednak poczuć się w pełni swobodnie, bo choć prosiła, starsza nie posłuchała jej prośby i nie puściła jej tak, jak sobie życzyła – pewnie bojąc się, że ta jej za chwilę ucieknie. Czy tego więc chciała czy nie, była zmuszona do włóczenia się za kobietą.
- Do czego potrzebujesz Eizuro, kochanie? Nie powodzi mu się ostatnio w życiu, żona w ciąży, dziecko ciężko chore, a pieniędzy brak. Ma za dużo problemów na głowie, by zajmować się jeszcze ćpunkami – stwierdziła, niby swobodnym głosem, ale dało się w tym wyczuć nutkę podejrzliwości. Mówiła dosyć ciekawe rzeczy, bo jeśli Tsuji miał tak źle, to czemu w liście była wzmianka o tym, że tak często przebywał w tygrysich barach? Zapijał smutki, próbował zdobyć gotówkę? Dziwna to była sytuacja, bo w takich miejscach wydawało się jeszcze większą ilość pieniędzy. Czy blondynka w ogóle wiedziała o tym, że osoba, o której mówiła, należała do Akiyamy? Być może dało się z niej wyciągnąć kilka informacji co do przyszłej ofiary Tenshi, tylko o co najlepiej i najbezpieczniej było zapytać, by nie wzbudzić przesadnej podejrzliwości?
Po kilku minutach niezręcznego spaceru kobieta zatrzymała się przed jednym z budynków mieszkalnych i otworzyła drzwi wejściowe. Zanim jednak przekroczyła próg, spojrzała na młodszą i zamyśliła się, jak gdyby coś analizowała w głowie. Po chwili pojawiło się na jej twarzy coś w rodzaju niepewnego uśmiechu.
- Nie będę Cię na siłę ciągnąć do tego domu, bo nie jestem jakąś gwałcicielką. Myślę, że jednak potrzebujesz pomocy, snu, czegokolwiek. Jeśli skutki odstawienia będą za mocne to dam Ci to opium, nawet za darmo. Tym się nie martw. Ale czy na pewno chcesz wejść do środka? – dopytała, rozluźniając w końcu uścisk. Dała Tenshi wybór, ta mogła skorzystać z darmowego noclegu i – jeśli blondyna nie była kimś niebezpiecznym – podejść do zadania jeszcze raz, gdy nie będzie zmęczona, albo uciec i… no, to zależało od niej. Jak będzie?
z/t tutaj
autor: Shiori
wczoraj, o 11:32
Forum: Fuyuhana (Osada Rodu Ranmaru)
Temat: Szpital
Odpowiedzi: 280
Odsłony: 13207
Walka wywoływała wiele emocji. Strach, determinacja, walka o przetrwanie… i gdzie w tym znaleźć czas na chłodne zanalizowanie sytuacji? Był to pierwszy raz, gdy Shiori musiała walczyć o swoje, gdy musiała stanąć naprzeciwko drugiej osoby i zapomnieć o swoich słabościach – jako medyczka nie miała doświadczenia w takiego rodzaju sytuacjach, gdy jej zadaniem było leczenie, a nie zadawanie bólu. Z sekundy na sekundę stawało się to jednak coraz łatwiejsze i dziewczyna miała chwilę, by przyjrzeć się dokładnie swojemu przeciwnikowi. Nawet nie wiedziała, że tak potrafiła, ale była w stanie zobaczyć jego stan, to, że był dosyć poważny i że wymagał leczenia. Jej Raiton był bardziej destrukcyjny, niż się spodziewała, bo cały czas myślała, że tylko go (przeciwnika) łaskotała swoją elektrycznością. I choć jej stan również nie był zbyt optymistyczny, to był lepszy od tego Yukiego.
- Szaleniec i morderca…? – spytała, chcąc podtrzymać temat – Przykro mi z tego powodu, co Was spotkało, ale to nie usprawiedliwia terroru, jaki wyrządzacie! Ile ofiar musiało się pojawić przez te wszystkie zatargi? Cesarz to dobry człowiek i sprawiedliwy, miłościwie Nam panujący, który nie miał wyboru, by podjąć te decyzję, które podjął. Nigdy bym nie wystąpiła przeciwko niemu – odpowiedziała ostrzejszym tonem. Była to piękna wypowiedź lecz… głupia. Naiwna i dowodząca temu, jak niewiele dziewczyna wiedziała o tym, co działo się poza jej podwórkiem. Pokazująca jej braki w wiedzy i doświadczeniu i w nieuleganiu wpływom innych. Shiori była jeszcze młoda, patrzyła na wszystko w białych i czarnych barwach i zbuntowanych Yukich widziała jedynie jako źródło strachu i terroru. Nie widziała osób chcących walczyć o swój dom, o swoje rodziny, a osoby złe i raniące innych. To przez nich miała tyle roboty w szpitalu, to przez nich tylu niewinnych mieszkańców straciło życie.
- Do czego była ta kostnica? Co tam się znajduje? Co tak ważnego, by prawie zabić zakładniczkę? – dopytała – To nie musi się tak skończyć, nie chcę nikogo pozbawiać życia. Proszę się poddać… porozmawiajmy – poprosiła. Widziała z jaką determinacją chciał wykonać swoje zadanie pomimo tego, że był na przegranej pozycji i nie rozumiała o co tak walczył. Nie mogła pozwolić, by wróg Cesarstwa wychodził na korytarz i szerzył zamieszanie, ale nie była też okrutną zabójczynią, jak inni wytrenowani Shinobi. Oddział Cesarskich był już niedaleko i miała nadzieję, że zdołają go pochwycić zanim zrobi coś głupiego. Jeśli jednak jej słowa nie sprawiły, że ten został w pomieszczeniu, musiała wykonać swoją poprzednią technikę, by go zatrzymać. I oby jedynie pozbawiła go przytomności, a nie przypadkiem zabiła.
Ukryty tekst
autor: Shiori
27 kwie 2024, o 20:20
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Obrzeża Shigashi no Kibu
Odpowiedzi: 4
Odsłony: 51
Misja rangi B dla Kaia
8/17
Kai mógł zauważyć, że większość domów na obrzeżach była szeregowa, ale ten jeden był inny, pojedynczy. Wyglądał dosyć zwyczajnie – ot, drewniana, jednopiętrowa budowla, ani mała ani specjalnie duża. Czy istniał jednak jakiś powód takiego odizolowania od reszty czy był to jedynie przypadek? Być może stała za tym jakaś głębsza historia, ale to wiedziała już pewnie sama właścicielka domu, niejaka Yuna. Przed zapukaniem chłopak postanowił się nieco rozejrzeć i dyskretnie zajrzał przez okno. Ani śladu po kuzynce Ryuty, choć może to dlatego, że miał widok jedynie na część kuchenną z jadalnianą, która była dosyć skromnie urządzona i z zaledwie jedną poduszką do siedzenia. Czy nikt więcej tu nie mieszkał?
Gdy zastukał w drzwi, odpowiedziała mu głucha cisza. Gdy już tracił nadzieję na to, że ktoś mu otworzy, ukazała mu się dziewczyna niewiele starsza od niego. W ogólnie przyjętym kanonie piękna byłaby uznana za całkiem ładną, choć każdy miał swój gust. Miała długie, blond włosy i szare oczy. Ubrana w ciemne, nieco pogniecione kimono, lecz to, co mogło zwrócić jego uwagę, było wielkim tatuażem tygrysa na lewym ramieniu. Kai nie wiedział wiele o mafiach, ale jeśli uważnie słuchał Ryuty, to pewnie zapamiętał, że to właśnie tym zwierzęciem rudy nazywał jeden z trzech gangów, jakie panowały w tym miejscu. Czy był to znak przynależności do organizacji czy może zwykły przypadek? Mógł się jedynie domyślać, podobnie jak tego, jaką rolę dziewczyna odegrała w tym wszystkim. Szczątkowe informacje od cywila nie pomagały w ustaleniu, czy Kai ma do czynienia z sojuszniczką czy z wrogiem, bo jak sam zauważył, mogła być w niebezpieczeństwie, ale mogła też być nim samym w sobie.
- No? Jest szósta. Co jest tak ważnego, by tu przyłazić o tej porze? – spojrzała na niego z widoczną pretensją, krzyżując przy tym ramiona. Jej reakcja była podobna do tej, którą zobaczył u medyczki, która też nie wyglądała na najbardziej zachwyconą jego przybyciem. Tutejsi ludzie nie należeli do zbyt uprzejmych, czyż nie? Jeszcze nie spotkał się z kimś, kto nie byłby albo dziwny (jak Ryuta) bądź chamski. Może świat, który znał wcześniej już nie istniał? Może wszyscy byli tacy nieuprzejmi?
autor: Shiori
27 kwie 2024, o 01:32
Forum: Fuyuhana (Osada Rodu Ranmaru)
Temat: Szpital
Odpowiedzi: 280
Odsłony: 13207
Niewątpliwie jej umiejętności robiły jakieś obrażenia. W jakiś sposób wpływały na stan mężczyzny, lecz nie była w stanie oszacować jak bardzo. Zaawansowany użytkownik Tsujitengana mógłby ocenić w jakiej dokładnie kondycji znajdował się jej przeciwnik i ile ciosów było jeszcze potrzebne, by zemdlał, ale nie Shiori, która dopiero co nauczyła się korzystać z podstawowych funkcji swoich czerwonych oczu. Być może była medykiem, ale żywioł, którym się posługiwała, był zwodniczy. To nie był katon, by widać było rany na pierwszy rzut oka, bo błyskawice atakowały układ wewnętrzny. Być może jej wróg był w poważnym stanie, być może ledwo go zadrasnęła – nie wiedziała. Znała natomiast swoje obrażenia. I nie były one zbyt optymisyczne.
Wprawdzie udało jej się wydostać z lodowej pułapki, ale była taką niezdarą, że potknęła się przy tym i uderzyła o kant łóżka i poczuła spływającą krew po czole. To było bardzo niefortunne, bolało, lecz nie to było jej największym problemem. Jej noga odmówiła posłuszeństwa i Shiori nie musiała być wybitnym medykiem, by stwierdzić, że przez najbliższy czas nie da rady na niej stanąć. Jedynym, co mogła zrobić, było wyleczenie jej, co też wymagało nieco czasu. Musiałaby opuścić to pomieszczenie i modlić się o to, by przeciwnik do tego czasu jej nie dopadł, ale nawet ona nie łudziła się, że to możliwe.
Czy to będzie jej grobowiec? Czy stanie się lodową rzeżbą? Nie mogła na to pozwolić – miała swoje marzenia do spełnienia. Przede wszystkim nie walczyła tylko dla siebie, miała ludzi w szpitalu do ochrony, którzy nie mieli pojęcia o tym, co się tutaj działo. Jej oczy wyłapały Kagamatsu i gdyby mogła zawołałaby go, ale było jeszcze zbyt daleko, by mógł zareagować, a bardzo by się jej przydał. Musiała wytrzymać to starcie, zdana zupełnie na siebie. Udowodnić sobie, że nie była jedynie bezużyteczną, głupią dziewuchą i że czasami się na coś przydawała.
Odległość była niewielka i dziewczyna nie wierzyła w to, że będzie w stanie uskoczyć przed mknącą w jej kierunku techniką. Było blisko, a większość jej jutsu wymagała zbyt wielu pieczęci, by być skuteczne w walce. Zareagowała szybciej, niż mogłaby pomyśleć, unosząc dłoń do góry i roznosząc wokół swojego ciała energię elektryczną. Być może była ona na tyle paraliżująca, by przeciwnik oderwał dłonie od podłogi i przerwał swoje mrożące sztuczki. Nie była to jednak zbyt silna umiejętność, więc nie wierzyła, by wykonała ona większe szkody. Gdyby tylko mogła dostać się do swoich toreb, miałaby pewnie większe szanse. Ale życie nie zawsze odpowiadało na potrzeby.
Ukryty tekst
autor: Shiori
26 kwie 2024, o 23:08
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Bar "Tygrysi Pazur"
Odpowiedzi: 145
Odsłony: 8234
Zlecenie specjalne rangi C dla Tenshi
5/14
Tenshi odczuwała coraz większe zmęczenie. Jej chęć jak najszybszego wykonania zadania obróciła się przeciwko niej, gdy ledwo co trzymała się na krześle. Bar był jednak niebezpiecznym miejscem do drzemki, gdy wokół niej pełno było wrogów Akiyamy, którzy gdyby dowiedzieli się, kim jest dziewczyna, byliby bardziej niż chętni do zrobienia jej krzywdy. Zupełnie sama, na terytorium wroga, znalazła się w bardzo niewygodnej sytuacji, gdzie jeden fałszywy ruch mógł ściąć jej głowę. Albo co gorsze, mógł zawalić zadanie, które powierzył jej sam Arata. Okazałaby się wtedy całkiem bezużytecznym narzędziem, czyż nie?
Jak na razie, wszystko zapowiadało się nie po jej myśli. Zwróciła na siebie zbyt wiele niepotrzebnej uwagi. Przepłaciła za drinka, a miejsce, które wybrała, nie okazało się tak dobre, jak podejrzewała. Było przy nim tak głośno, że wszystkie głosy kumulowały się w jeden, wielki hałas i choć co jakiś czas słyszała jakieś szczątkowe rozmowy, to w żadnej z nich nie padło imię jej potencjalnej ofiary, które mogłoby wzbudzić jej zainteresowaie. Gdyby nieszczęścia było niewystarczająco, to zagadała do niej kobieta, której nie umiała jednoznacznie spławić. Która ciągnęła ją za język i która chciała wyciągnąć od niej jak najwięcej informacji. Była ładna i miała mocną głowę, ale przede wszystkim była wścibskim babskiem, którego towarzystwa nie tak łatwo było się pozbyć. Być może nawet onieśmielała nastolatkę swoją urodą – podobnie jak większość mężczyzn, którzy co jakiś czas zerkali w stronę ich stolika i zamiast drwin z Tenshi, zaczęli szeptać między sobą jakieś zbereźne rzeczy.
Czy istniała jakaś relacja pomiędzy nią, a tą, którą spotkała wieczorem w parku? Była to całkiem interesująca teoria, bo było wtedy ciemno i nie zdołała w pełni zobaczyć twarzy tej, która wręczyła jej list. Więc kto wie, być może? Czy Arata nie wierzył w to, że sobie poradzi i wysłał jej wsparcie? Tylko po co wtedy te podchody, czemu od razu nie powiedzieć kim się jest? Zagadkowa to była sprawa i Tenshi niczego nie mogła być w zupełności pewna. To zadanie było problematyczne nie tylko ze względu stoczenie samej walki, lecz również pełno innych czynników, które – po połączeniu – zmieniały się w całkiem wymagającą misję, której nikt nie powierzyłby żółtodziobowi. Dziewczyna miała umiejętności, ale brakowało jej nieco doświadczenia, aktorstwa, kłamstwa i obycia się z takim nocnym, mafijnym życiem. Miała przed sobą jeszcze wiele do nauki, ale jeszcze nic nie było straconego, czyż nie? Nadal mogła wykonać swoje zlecenie i udowodnić przydatność dla rodziny.
Zdecydowała się wyznać prawdę. Dopiła szklankę i wypowiedziała imię i nazwisko osoby, której poszukiwała. Choć zrobiła to bez większych emocji na twarzy, to kobieta wyglądała na wstrząśniętą, co sugerowało, że ta dobrze wiedziała, o kim była mowa. Tenshi wstała z miejsca, z zamiarem wyjścia. Miała plan, który przygotowała sobie w głowie i który mógł zapewnić jej nieczyste, lecz szybkie i skuteczne zwycięstwo. Gdy jednak otwierała drzwi wejściowe, stało się coś, czego nie sposób było przewidzieć. Towarzyszka rozmów podbiegła do niej i chwyciła ją za rękę tak mocno, że ta nawet gdyby chciała, nie mogłaby się wydostać z jej uścisku. To nie była zwykła kobieta, zdecydowanie nie. Była silna i niebezpieczna.
- Nie wychodź, jego tu nie ma – oznajmiła zdecydowanym tonem. Jeśli mówiła prawdę, to byłaby ona bardzo niewygodna, bo skutecznie psułaby plany skrytobójstwa, jaki sobie przygotowała nasza główna bohaterka. – Opiekuje się swoim chorym synem. Nie ma się najlepiej ostatnio – dodała, już z większym smutkiem. – Pozwól sobie pomóc. Czego potrzebujesz, opium? Wyglądasz strasznie, musisz być bardzo uzależniona, słońce. Zawsze przykro się patrzy na dzieci, które kończą w ten sposób. Jeśli chcesz się trochę przespać, mogę Cię zabrać do siebie, do domu. Ale nie rób niczego głupiego – zaproponowała. Blondynka uznała Tenshi za jedną z ćpunek chodzących po Shigashi, których wcale nie było tak mało, gdy Tygrysy zajmowały się roznoszeniem prochów. Czy aż tak dużo się pomyliła? Dziewczyna bez swojego lekarstwa radziła sobie dużo gorzej i potrzebowała go do poprawnego funkcjonowania, lecz żadne opium czy alkohol nie były w stanie go zastąpić – działała tam zupełnie inna substancja. Pozostała tylko kwestia, czy była w stanie zaufać nowo poznanej nieznajomej, która wydawała się zatroskana, lecz jej zamiary nie były jej znane – mogła być zarówno jej sojusznikiem jak i wrogiem.
autor: Shiori
25 kwie 2024, o 22:47
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Obrzeża Shigashi no Kibu
Odpowiedzi: 4
Odsłony: 51
Poprzedni post
Misja rangi B dla Kaia
7/17
Rozmowa zanim Ryuta sobie ryj rozwalił
- Dlaczego nie szpital? Chyba bez powodu, tu zawsze było bliżej. A gdy jest się rannym, na skraju śmierci, to nie myśli się o tym, że nie będzie się miało jak za leczenie zapłacić - wyjaśnił spokojnie. Z całej rozmowy można było wywnioskować, że medyczka mogła mieć lepsze serce niż na to wyglądała. Bo choć Ryuta przychodził do niej często – prawdopodobnie za każdym razem uciekając przez okno – to zawsze go przyjmowała i ratowała mu życie. Czy była to naiwność i starcza głupota? Czy za każdym razem wierzyła, że ten się zmieni i tym razem ma ze sobą pieniądze? Czy może doskonale wiedziała, że ten nie mógł sobie na to pozwolić i – choć marudziła – i tak mu pomagała, by nie mieć go na sumieniu? Można było sobie gdybać co do tego, która wersja była prawdziwa, ale prawda była taka, że była to historia na zupełnie inny dzień.
- Sam siebie nie rozumiem. Powinienem uciekać na południe i korzystać z tego, że uważają mnie za martwego, ale mam jakieś bardzo złe przeczucia. Czuję, że muszę sobie coś przypomnieć, że wyższa siła nie pozwala mi opuścić tego miejsca. Że mam tu jakieś ważne zadanie, ale nie wiem jakie. Głupie, co? – odpowiedział, gdy został zapytany o to, czy aby na pewno chce wiedzieć co się stało. Czy było to nierozważne? Jeden rabin powie tak, drugi nie, wszystko zależało od punktu widzenia. Ryuta nie wyglądał jednak na kogoś, kto łatwo zmieniłby zdanie – wydawał się dosyć uparty i zdeterminowany co do swojego celu. Można było mu wiele zarzucić, ale na pewno nie to, że chce pójść na łatwiznę i uciec z Shigashi bez uzyskania odpowiedzi na nurtujące go pytania.
Teraźniejszość
Gdy Kai zapytał rudowłosego gdzie dokładnie znajdowało się miejsce, w którym mieszkała Yuna, dostał wytyczne, gdzie powinien się udać. I przy tym usłyszał kolejne podziękowania za to, że przynajmniej chciał pomóc. Jak na kogoś, kto pracował dla mafii, Ryuta był całkiem sympatycznym chłopakiem – zagubionym i śmierdzącym jak najgorszy menel – ale miłym i wdzięcznym. Czy nasz protagonista naprawdę był takim dobrym człowiekiem, jak był opisywany? Czy przed utratą pamięci też tak bezinteresownie pomagał innym, czy może wręcz przeciwnie?
Nie było wiadomym kiedy różowowłosa dziewczyna odzyska przytomność, ani czy w ogóle. Choć wyglądała ona dosyć spokojnie, to żaden z nich nie był medykiem, by stwierdzić co jej się stało i na ile jej stan był stabilny. Jako, że wojownik nie chciał wypytywać medyczki o szczegóły, zauważając jej podenerwowany nastrój, postanowił od razu udać się pod dom kuzynki Ryuty, która mogła im jakoś rozjaśnić sprawę. Brzmiało to jak dobra decyzja, bo odwiedziny kogoś nie brzmiały jak coś zobowiązującego, to jeszcze nie była jawna wojna z mafią, która mogłaby mu przysporzyć wielu problemów. Choć Shigashi nie znał wcale, to droga była na tyle nieskomplikowana, że nie napotkał na żadne trudności po drodze. W dalszym ciągu znajdował się na obrzeżach kupieckiej osady, gdzie życie nie zdążyło się jeszcze na dobrze rozbudzić, ale nie powinno budzić to większych wątpliwości, bo było bardzo wcześnie.
Stał więc przed najzwyklejszym z najzwyklejszych domów, który nie wyróżniał się ani trochę. Co teraz? Powinien zapukać? I co wtedy powiedzieć?
autor: Shiori
25 kwie 2024, o 22:38
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Obrzeża Shigashi no Kibu
Odpowiedzi: 4
Odsłony: 51
Shigashi no Kibu to nie tylko nocne życie w barach w centrum. To także obrzeża, które są duże spokojniejszym miejscem, gdzie z reguły nie zagląda mafia. Brak tutaj turystów i nieustannego szumu miasta. Dominują domki szeregowe i wolno stojące budynki. Większość ludzi się tutaj zna i ze wszystkimi jest na "ty", a obcy są witani z podejrzliwością. To miejsce, gdzie można poczuć się jakby czas zwolnił, a życie odbywało się według własnego rytmu. Spacerując uliczkami obrzeży można zanurzyć się w atmosferę lokalnego życia społeczności, gdzie sąsiad sąsiadowi pomaga, a uliczne rozmowy prowadzą do prawdziwych przyjaźni. Mieszka tutaj medyczka, pani Setsuna Hoshino, od której lepiej trzymać się z daleka, jeśli nie jest się w ogromnej potrzebie, bo za jej usługi żąda niebotycznych sum pieniędzy. Znajduje się tam również kilka sklepów z żywnością, ale po większe zakupy lepiej udać się do centrum.
autor: Shiori
25 kwie 2024, o 17:10
Forum: Ogłoszenia Administracyjne
Temat: 9. rocznica powstania Shinobi War
Odpowiedzi: 30
Odsłony: 599
Jestem tu krótko, ale z wieloma ludźmi zdążyłam się zżyć. Uwielbiam tu pisać, może trochę bardziej na chacie, niż na samym forum, ale jesteśmy fajną społecznością
Nie przychodzą mi do głowy konkretne sytuacje o których mogłabym wspomnieć więc chciałabym podziękować wszystkim osobom, które prowadziły wątki moim postaciom. Robiliście i robicie to świetnie i nie ma co do tego żadnych zastrzeżeń. Fabuła, choć nie było jej jakoś wiele, też sprawia mi masę przyjemności. Wielu tu wspaniałych pisarzy i jestem dumna z tego, że mogę tu z Wami wszystkimi spędzać czas i poprawiać styl. Wszystkiego najlepszego dla forum i oby przeżyło jeszcze dłuugie lata.
ph i treny
autor: Shiori
25 kwie 2024, o 00:54
Forum: Publiczna beta
Temat: Nowy punkt w regulaminie
Odpowiedzi: 18
Odsłony: 469
Mam jeszcze kilka słów do Kaia, Kamyka i Aoiego
Nie wykazaliście szacunku dla autentycznej twórczości poprzez lekceważenie poważnego problemu oraz brak szacunku dla wysiłku i twórczości innych autorów.
Podwążyliście powagę apelu o wprowadzenie zakazu rozpowszechniania postów generowanych przez AI, co mogło być obraźliwe dla osób, których dotyczy problem.
Nie wykazaliście empatii i zrozumienia dla powagi sytuacji, wybierając drogę żartu i lekceważenia zamiast podjęcia poważnej dyskusji na temat etyki w twórczości pisarskiej.
Wasze działanie mogło przyczynić się do normalizacji nieuczciwych praktyk w środowisku pisarskim poprzez bagatelizowanie problemu i promowanie lekceważącego podejścia do autentycznej twórczości.
User
napisz dodatkowe argumenty
ChatGPT
Oczywiście, oto jeszcze kilka dodatkowych argumentów:
Szkodliwe dla społeczności pisarskiej: Wasze zachowanie może być szkodliwe dla społeczności pisarskiej, ponieważ promuje nieuczciwe praktyki i obniża standardy twórczości, co może zniechęcić innych autorów do udziału w dyskusjach i współpracy.
Brak wsparcia dla uczciwych praktyk: Poprzez lekceważenie apelu o wprowadzenie zakazu rozpowszechniania postów generowanych przez AI, nie wspieracie wysiłków mających na celu utrzymanie uczciwych praktyk w środowisku pisarskim i zapewnienie ochrony dla prawdziwej twórczości.
Może przyczynić się do utraty zaufania: Wasze zachowanie może przyczynić się do utraty zaufania w społeczności pisarskiej, ponieważ inni mogą postrzegać was jako osoby, które nie szanują wysiłku i pracy innych autorów oraz nie traktują poważnie istotnych kwestii etycznych.
Promowanie ignorancji wobec technologii: Bagatelizując problem wykorzystania sztucznej inteligencji do generowania treści, promujecie ignorancję wobec rosnącej roli technologii w dziedzinie twórczości i nie doceniacie potencjalnych konsekwencji, jakie może to mieć dla środowiska pisarskiego.
autor: Shiori
24 kwie 2024, o 23:32
Forum: Fuyuhana (Osada Rodu Ranmaru)
Temat: Szpital
Odpowiedzi: 280
Odsłony: 13207
Prawie się ruszyła z miejsca, gdy zobaczyła, jak mężczyzna potraktował byłą zakładniczkę. Trudno było jej klęczeć w spokoju i udawać, że nic nie widzi, gdy za jej plecami działy się takie bestialskie rzeczy. Biedna kobieta, nie dosyć, że prawie zeszła na zawał, to na koniec musiała jeszcze dostać w brzuch i to dosyć mocno, bo aż straciła przytomność. Przeciwnik nie był byle słabiakiem i Shiori nie powinna go lekceważyć. Zwłaszcza, że był użytkownikiem niebezpiecznego kekkei genkai jakim było uwolnienie lodu. To nie była niewinna zabawa w ninja, niebieskowłosa miała swoją pierwszą poważną misję i wiele zależało od jej decyzji. Czuła się odpowiedzialna za życie i bezpieczeństwo nie tylko tamtej kobiety, ale i wszystkich niewinnych osób przebywających w szpitalu, którzy nie zdawali sobie sprawy z tego, co działo się w zamkniętym pomieszczeniu.
A co się takiego działo? Trudno było jednoznacznie stwierdzić. Działania Shiori były jedynie połowicznym sukcesem, bo pomimo tego, że zaskoczyła niczego nie spodziewającego się mężczyznę i skutecznie powaliła go na ziemię, to musiała jeszcze uporać się z jej nogą, która ugrzęzła w lodzie. Uścisk przeciwnika był silny i nieprzyjemny i czuła, że nie wydostanie się z niego tak łatwo, ale musiała przynajmniej spróbować. Zrobiło jej się zimno i martwiła się, że jeśli jej sytuacja się nie zmieni, to narobi sobie jeszcze większych problemów. Nie urodziła się ze zdolnością kontrolowania katonu, by roztopić lód… choć taki nasączony chakrą pewnie i tak był ognioodporny. Jeśli chciała zrobić coś sensownego, to musiała dostać się do swoich dwóch toreb, które tak ochoczo zdjęła, gdy zaoferowała swoje zakładnictwo. Czy to w ogóle był dobry pomysł z tym, by porzuciła swój pierwotny plan? Czy nie był to jedynie spontaniczny, bohaterski zryw, którego zaraz będzie żałować? Nie wiedziała. Adrenalina utrudniała jej chłodne i logiczne podejście do sprawy.
Korzystając z tego, że jej przeciwnik miał zajętą rękę i nie mógł składac pieczęci, dziewczyna zaczęła wykonywać swoje. Jeśli udało jej się zakończyć sekwencję to przyłożyła dłonie do podłoża, tworząc elektryczną siatkę. Było to ryzykowne zagranie, ale mogło pozwolić się jej wydostać z lodowej pułapki… to jak będzie?
Ukryty tekst
autor: Shiori
24 kwie 2024, o 10:20
Forum: Publiczna beta
Temat: Nowy punkt w regulaminie
Odpowiedzi: 18
Odsłony: 469
Nie mam nic przeciwko wspomaganiu się AI przy tworzeniu lokacji czy treningów (ale ja też ich wielkim zwolennikiem nie jestem, to nie jestem obiektywna, ja nigdy tak nie robiłam jbc), ale zdecydowanie powinien być zakaz tworzenia postow w misjach czy fabułach przy użyciu tego narzędzia. W kilka sekund można sobie wygenerować mnóstwo PH i jest to niesprawiedliwie wobec ludzi, którzy poświęcają na to pełno swojego czasu. Mamy tutaj wielu utalentowanych pisarzy i stawianie obok nich AI jest po prostu cringowe. Po co gracie jak nie jesteście w stanie wyskrobać 625 znaków? Dla mnie to żałosne xD
autor: Shiori
23 kwie 2024, o 22:12
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Bar "Tygrysi Pazur"
Odpowiedzi: 145
Odsłony: 8234
Zlecenie specjalne rangi C dla Tenshi
4/14
Tenshi zdecydowała się wybrać stolik przy wejściu. Znajdowało się tam kilka innych, przy których siedzieli najwięksi „krzykacze”. Do tego co jakiś czas ktoś wchodził, wychodził i otwierał drzwi, wpuszczając do baru odgłosy z zewnątrz. Było tak głośno, że ledwo można było usłyszeć swoje myśli. I w tym miejscu, pełnym zapijaczonych ludzi, siedziała piętnastolatka, która zupełnie tam nie pasowała. Nastolatka, która była zmęczona, która zamierzała się przespać, a której plany zostały zniweczone przez jedną wiadomość w parku. Ta, która potrzebowała dawki swojego lekarstwa i która nie mogła jej dostać, bo nie miała pojęcia co do tego, jak się ją wytwarza. Ta, która została pozostawiona sama sobie... no wystarczy, już wszyscy wiedzą, że jej dzisiejszy stan i kondycja nie należały do najlepszych.
Zwłaszcza na tle tych wszystkich energicznych bywalców, którzy z żadnej strony nie wyglądali na zmęczonych – wręcz przeciwnie, bo ci aż tryskali energią. Nocne życie w Shigashi miało się świetnie i żaden z nich nie wyglądał, jakby była dla niego zbyt póżna godzina. Sala się zapełniała i już po dwóch minutach nie było miejsca dla nowych klientów, którzy chcieli skorzystać z usług "Tygrysiego Pazura". Tenshi przyszła zatem w samą porę, bo jeszcze trochę i musiałaby konsumować swoją wodę na stojąco, pod ścianą… czyniąc z niej osobę jeszcze bardziej podejrzaną niż była, jeśli to w ogóle możliwe.
Dziewczyna sączyła wodę, gdy przysiadł się do niej niechciany gość… gośćka (?). Gdy zabójczyni zignorowała szklankę podejrzanego napoju, chcąc zachować czystszy umysł, kobieta nie czekała aż ta zmieni zdanie. Wzruszyła ramionami, wzięła allkohol z powrotem do siebie i wypiła zawartość na raz, nawet się przy tym nie krzywiąc. Nie wyglądała jakby była pod wpływem, być może była lekko wstawiona, ale trzymała się lepiej niż większość osób w barze. Albo miała dobrą głowę do takich rzeczy.
- Kochanie moje, mężczyzny? Nie szukaj męża w tym zaszczanym i zapijaczonym miejscu – zaśmiała się z własnego żartu. Może jednak była trochę pijana. – Dobra, kogo? Imię i znajdziemy gagatka, znam tu wszystkich – zaoferowała ochoczo. Być może mogła jej pomóc, ale było to ryzykowne i dziewczyna musiałaby zaufać zupełnie obcej osobie, która mogła być zarówno jej sprzymierzeńcem jak i wrogiem. Niezależnie od decyzji, którą podjęła musiała pogodzić się z faktem, że nieznajoma wcale nie chciała jej zostawić, przyczepiła się do niej jak rzep do psiego ogona i nie wyglądała jak ktoś, kto zaraz odejdzie od jej stolika. Na ten moment Tenshi była skazana na jej towarzystwo, zwłaszcza, gdy wszystkie inne miejsca były już zajęte.
autor: Shiori
22 kwie 2024, o 21:40
Forum: Shigashi no Kibu
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 262
Odsłony: 23842
Misja rangi B dla Kaia
6/17
- Pomogłem raz czy dwa, ale ludziom, którym ufałem. Moja kuzynka też tu raz wylądowała, ale nieznajomi? Nie. Może jestem egoistą, ale mam wystarczająco dużo swoich problemów, by martwić się jeszcze cudzymi – odpowiedział, nie odrywając wzroku od różowowłosej. Był zdezorientowany i zmieszany do tego stopnia, że aż trudno było pomyśleć o nim jak o „rudym lisie”, alegorii chytrego i bezdusznego osobnika, który tylko czekał, by wszystkich oszukać. – Dlatego jestem wdzięczny, że chcesz przynajmniej spróbować mi pomóc. Nie mam nic, by zapłacić, nie mam jedzenia, wody, ani złamanego ryo. Jesteś dobrym człowiekiem, Kai – uśmiechnął się smutno. Jeśli wojownik choć przez chwilę łudził się, że dostanie za to wynagrodzenie, to musiał się teraz pogodzić ze smutną prawdą i z tym, że był to jedynie wolontariat. Na szczęście niezobowiązujący, bo w każdej chwili mógł opuścić swojego nowo poznanego kolegę.
- Mam tylko przebłyski z wczoraj. Ktoś wrzucał mnie do rzeki, ale nie spodziewał się, że ta wyrzuci mnie na brzeg. Dzięki temu przeżyłem. Byłem słaby, półprzytomny i nie mogłem protestować. Było ciemno i lodowato. Ale co się działo przedtem? Nie mam pojęcia. Ostatnie trzy dni są jedną wielką dziurą – przyznał. Nie było to nic nowego, bo to Kai słyszał już wcześniej, ale po chwili wahania, rudowłosy kontynuował powieść, wzbogacając ją o nowe szczegóły: – Obawiam się, że nie dojdziemy daleko, jeśli Ci się nie przyznam do czegoś. Gdy przybyłem do Shigashi, mafia od razu mnie znalazła. To były łatwe pieniądze, robiłem wiele rzeczy dla nich… bardzo złych. Takich, przez które wylądowywałem u tej kobiety przynajmniej raz w tygodniu. Wdawałem się w bójki, kradłem na potęgę, rozdawałem prochy, które robią z ludzi nieruszające się warzywa… ciesz się, że nie znasz Shigashi od tej strony. Dla turysty wygląda bajecznie, liczne knajpy i kasyna… a w środku to wylęgarnia potworów – spuścił wzrok bojąc się tego, co usłyszy od drugiego chłopaka. No właśnie, co? Czy Kaia to przestraszyło, zniesmaczyło, czy może zupełnie go to nie obeszło? Czy zdążył już sobie wyrobić stanowisko dotyczące mafii? – Ale sprzeciwiłem się im. I to ostatnie co pamiętam. Miałem jakieś ważne informacje, które mogłyby ich pogrążyć, ale nie mam pojęcia jakie. To było coś na tyle ważnego, że mogłoby mocno zaszkodzić Tygrysom. Myślę, że zrobili mi coś złego… ale żadne obrazy ani dźwięki mi nie przychodzą do głowy, może na to za wcześnie, nie wiem. Muszę odwiedzić moją kuzynkę Yunę, mieszka niedaleko, chcę zobaczyć, czy wszystko z nią w porządku. Była w to zamieszana. Do tego ta dziewczyna… jak się obudzi to muszę z nią porozmawiać, koniecznie – zadecydował. Co jakiś czas kaszlał, bo nie czuł się najlepiej, ale dało się zrozumieć ogólny sens wypowiedzi.
Krótko po tych słowach na salę wróciła medyczka, która zdążyła się już przebrać. Rudowłosy ponownie zaprotestował i powiedział, że wychodzą, tym razem bardziej zdecydowanym tonem. Nie zrobił on jednak kilku kroków, gdy przewrócił się i pociągnął za sobą całą kotarę, robiąc przy tym sporo hałasu. Uderzył się w głowę, a gdy przestał się ruszać, stało się jasne to, że na dobre stracił przytomność. Kobieta podbiegła do niego i poprosiła Kaia, by przenieśli rudego na ostatnie dostępne łóżko. Po raz pierwszy tego dnia zobaczył, jak ta używała zielonej energii, która przyniosła ulgę rannemu. Po kilku minutach wyglądał już lepiej i nie było śladu po krwi na jego ciele.
- Ta noga to już jego problem, nie obchodzi mnie. Powinien być wdzięczny za to, że nie pozwoliłam mu umrzeć na tej podłodze – żachnęła się – Oczywiście wiesz, że będziesz musiał za to zapłacić? Możesz tu pracować jeśli jesteś spłukany, ale nie będzie łatwo. Widzę Cię tu jutro o ósmej – odparła i zaczęła opuszczać salę szpitalną. Od Kaia zadecydowało, co zrobi dalej. Jego kolega zasnął, dał mu jednak kilka wskazówek i osób, od których mógłby coś wyciągnąć. Medyczka, u której był kilka dni temu – czego nie pamiętał – mogła coś wiedzieć, jego kuzynka ponoć mieszkała niedaleko, to może też dało się ją znaleźć, no i jeszcze ta tajemnicza dziewczyna w łóżku, która prędzej czy póżniej powinna się obudzić. Te trzy osoby mogły dać mu cenne informacje dzięki którym uda im się rozwiązać tę zagadkę. Oczywiście jeśli nadal, po tym co usłyszał, chciał się tym zająć.