Znaleziono 162 wyniki
Wyszukiwanie zaawansowane
autor: Boukyaku Shinichi
25 kwie 2024, o 16:24
Forum: Ogłoszenia Administracyjne
Temat: 9. rocznica powstania Shinobi War
Odpowiedzi: 28
Odsłony: 520
Dzięki i również życzę ciągłego paliwa weny, aby utrzymać to nasze niszowe hobby żywym!
Moją pierwszą sceną, o której pomyślałem było to o czym już wspominał Aoi.
Zbliżający się wieczór poza obozem Straży wielkiego Muru. Niewielkie ognisko, pierwsze gwiazdy wkradające się na niebo. Dwójka zupełnie obcych sobie ludzi o marginalnym znaczeniu w kontekście sił tego świata. Oboje patrzą z niedowierzaniem jak Mur wysadza Kyuubi, wzbijając ogromne odłamki w niebo tylko po to, aby te opadły w płomieniach niczym meteoryty. Potworny wrzask bestii i absolutny terror. Myślę, że ta misja D zapadnie mi w pamieć naprawdę na długie lata i chyba jest najintensywniejszą jaką posiadam z w sumie kilkunastu letniej praktyki PBFowej.
Odbieram PH i pieniążki
autor: Boukyaku Shinichi
14 kwie 2024, o 15:22
Forum: Ogłoszenia Administracyjne
Temat: Wielkanoc 2024
Odpowiedzi: 73
Odsłony: 1386
Wszelkiej maści klony materialne, co mogłyby odwalać brudną robotę za Ciebie.
Klony harują, Ty leżakujesz. A jak już się upasa swój brzusio to przydałoby się być z Akimichi z rangą S i spalić wszystko skrzydełkami motyla
autor: Boukyaku Shinichi
9 kwie 2024, o 22:51
Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
Temat: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
Odpowiedzi: 139
Odsłony: 3771
Tymczasowo jedyne zdrowe błękitne oko obandażowanego mężczyzny lustrowało postać ojca Ai. Jego groźba rozbrzmiała w powietrzu, w którym nadal rozchodziło się echo słów Osamu. Z jakiejś niewyjaśnionej przyczyny Shinichi stał się celem wielu obcym sobie ludzi. To prawda, że miał pysk chamskiego bandziora, ale nigdy dotąd nie przynosiło to tak dużo problemów. Celem Shinichi'ego też nigdy nie była obrona znanego świata, który dla niego był tak samo obcy co ziemie poza zniszczonym już murem, ale przecież tego nie mogli wiedzieć Ci którzy go atakowali. Czemu więc ktoś miałby tak surowo podchodzić do blondyna pozostawało zagadką. Dla niego, bo jego "ciemiężyciele" mieli oczywiście powody. Pozostało zakłopotanie, które Shinichi objawił podrapaniem się w tył głowy mając przy tym dość głupią minę. Nie miał pojęcia o jakie skrzywdzenie Ai chodziło, ale akurat o to jej ojciec nie musiał się martwić. Ta młoda i charyzmatyczna osoba była ostatnią, której byłby w stanie zrobić coś złego.
Negatywna aura, która mimowolnie i wbrew metafizycze pozytywnych fal Ai otaczała Shinichi'ego i przyciągała niechciane interakcje wydawała się wcale nie słabnąć. Trzeba było wiec powziąć stanowcze kroki. Najlepiej jeśli te kroki będą prowadzić poza ten fragment obozu rozbitej armii. Szczęśliwie Chirou wydawał się być chętny, żeby odnaleźć starszą klanu Nara. - Można zawsze zacząć od napicia się herbaty. - Zaczął już kompletnie skupiając się na pustynnym chłopaku. - Właściwie sam powinienem odszukać nasz klan, może chciałbyś mi towarzyszyć? - Zaproponował dość pośpiesznie czując, że obecność Ai wcale nie będzie pomagała jego sprawie. Dziewczyna już rzuciła do niego słowem, co może spowodować lawinę kolejnych niepotrzebnych teraz rozmów. Najważniejsze było wycisnąć ile się da z tej tragicznej sytuacji i przyprowadzić Chirou do Lei, nawet jeśli nie przywlecze go w zacisze murów klanu Nara to dalej można mówić o jakimś tam sukcesie. Shinichi obrócił się modląc w duchu, żeby wywoływana presja nie zniweczył całego trudu. Postąpił kilka kroków i obrócił się zdrowym okiem przez ramie patrząc na chłopaka jakby czekał na jego decyzję.
autor: Boukyaku Shinichi
3 kwie 2024, o 21:56
Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
Temat: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
Odpowiedzi: 139
Odsłony: 3771
Za każdym razem kiedy Shinichi wyczuwał postęp w swojej misji powierzonej przez starszą Nara, coś skutecznie wybijało jego piaskowego rozmówce z rytmu. Tym razem była to wiecznie radosna Ai, która przyprowadziła swojego ojca wraz ze sobą. Był zaskakująco młody. Z jakiegoś powodu Shinichi oczekiwałby sędziwego staruszka, a jego zdrowe oko ujrzało kogoś w mniej więcej własnym wieku. Choć to było trudniejsze do określenia z powodu braku wiedzy o dacie swoich własnych urodzin - oczywiście jeśli tyczy się cielesności. Shinichi był dość niskim mężczyzną przez co staruszka opiekująca się nim w pierwszych latach mogła błędnie założyć wiek. Blondyn pokłonił się płytko, ale z szacunkiem w ramach należytego powitania. Kiedy się podnosił usłyszał słowa, które tym razem jego wybiły z rytmu. Jego obandażowana głowa przechyliła się nieco w niezrozumieniu o co właściwie chodzi. Prawdą było, że Ai była od niego młodsza i ich różnica wieku była większa niżeli jej ojca z Shinichim, ale zupełnie szokującym dla niego był fakt patrzenia na nią przez pryzmat jej niepozornego nastoletniego ciałka. Ai była znacznie dojrzalsza od Shinichi'ego, a w dodatku widział jak masakrowała dojrzałych mężczyzn w trakcie bitwy o Kotei. Widział ją w sytuacjach w których nie powinno widzieć się dzieci. Tak naprawdę żadne z tych młodych osób które dożyły odpoczywania w tym obozie nie było już dawno dziećmi. Większym pytaniem byłoby czemu jej własny ojciec pozwolił Ai na takie ryzyko i utratę własnej niewinności. To właśnie świat dorosłych, pozornie dojrzałych ludzi spowodował, że Shinichi widział dzieci na polu bitwy. - Może to Pana zaszokować, ale panienka Ai wielokrotnie uratowała mi życie. - Zaczął dość suchym tonem z wyczuwalną nutą żalu. - Los chciał, że oboje spotykamy się w miejscach gdzie pojawiają się te przeklęte demony. Bogowie są na tyle uprzejmi, że pozwalają nam dożyć kolejnych dni. - Kontynuował i nieprzerwanie wpatrywał się w ojca Ai. Gdyby to Shinichi był jej ojcem to nigdy nie pozwoliłby na to, aby broczyła ona we krwi innych. - Panienka Ai to najlepsza osoba jaką znam. - Powtórzył to co Ai w niemalże tym samym momencie, co wkradło uśmiech na jego obolałą twarz. - Dobrze ją Pan wychował. Ja zaś zawdzięczam jej swoje życie i mam dług do spłacenia. Obawiam się jednak, że zawsze kiedy nasze drogi się krzyżują, to świat otwiera bramy do samych piekieł. - Dokończył i spuścił wzrok na całkowicie rozkopany kępek trawy nad którym pastwił się piaskowy chłopiec. To naprawdę przykre jak wiele zbyt młodych ludzi tutaj było i jak wiele z nich pozostało zagrzebanych w gruzach miasta wraz ze swoimi młodzieńczymi marzeniami. Wtedy też odezwał się Osamu. Również młody i jurny chłopak pustyni, którym Shinichi gardził coraz to bardziej. Wyraźnie atakował tylko Shinichi'ego, który z całej zebranej grupy wyglądaj najbardziej bezbronnie i najpewniej był najsłabszy. Nie rzekł też nic na butę Chirou i to tylko pokazywało jak bardzo niegodnym jest on człowiekiem. Zdrowe błękitne oko zrównało szalone spojrzenie białowłosego. Powiedział, że zabije Shinichi'ego i w dodatku silił się na obrazę od tych co kalają dziecięce życia kontaktem przeznaczonym dla dorosłych. Shinichi nic nie odpowiedział, jego puste niemalże rybie spojrzenie nie opuszczało Osamu. Chłopak był głupcem, niedoświadczonym podlotkiem. Shinichi również pragnął jego śmierci, ale głównie dla własnego spokoju. Śmierci która przyjdzie wtedy kiedy tylko będzie to możliwe, nawet jeśli miałoby być to zadana śmierć we śnie, niehonorowo.
Wziął głęboki oddech, a nawet kilka zanim nie wrócił myślami do swojego prawdziwego celu bycia w tym miejscu. - To Twoje decyzja i myślę, że każdy ją uszanuje. - Skłamał. Doskonale zdając sobie sprawę, że Nara Lei chciała dostać gówniarza w swoje ręce z tego czy innego powodu. - Ale myślę również, że Pani Lei nie zapraszałaby Cię na wizytę, gdyby nie chodziło o coś ważnego. - Dodał starając się unikać jak ognia pomyłek, które popełnił Osamu narzucając mu swoją wolę. Chciał, żeby to Chirou czuł się w kontroli sytuacji. - Mogę się mylić, ale może chodzić o wole Twojego ojca. - Dodał i skupił swoje manipulatorskie siły na tym, żeby wyjść jak najnaturalniej potrafił. Shinichi w końcu nie miał pojęcia o co chodzi Lei. - Wiele bym oddał, żeby poznać wole swojego zmarłego ojca. - Kolejne starannie dobrane kłamstwo, które miało tylko pociągnąć za konkretne sznurki. Shinichi oczywiście nie miał rodziców poza babcią, która zajmowała się nim do swojej rychłej śmierci.
autor: Boukyaku Shinichi
23 mar 2024, o 10:31
Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
Temat: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
Odpowiedzi: 139
Odsłony: 3771
Białowłosy młodzieniec o posturze giganta dalej ściskał nadgarstek Shinichi'ego. Nie było to nic przyjemnego, ale tak naprawdę nic nie mógł na to poradzić. Człowiek pustyni krzyczał, napinał się i prezentował potężne ilości chakry. Gdyby nie fakt, że Shinichi miał do czynienia z Kyuubim w niemalże bezpośrednim kontakcie to mogłoby to robić wrażenie. - Jedynie bogom jesteśmy winni posłuszeństwo. - Odpowiedział krzywiąc się nieco na mocniej zaciśnięty nadgarstek. - Twoje zachowanie jest godne wstydu. Kalasz nim miejsce i ludzi. W dodatku nie okazujesz szacunku starszemu. - Niezależnie od swojej pozycji Shinichi postanowił podsycić ogień płonący w żyłach młodzieńca. W końcu znajdowali się na neutralnym gruncie. Należeli do tej samej rozbitej armii i wokoło kręciło się mnóstwo postronnych. Chłopak pomylił swój niewielki obóz z pustynią.
Zielono włosy medyk wydał spokojne polecenie chcąc tym samym pomóc Shinichi'emu. Jedno zdrowe oko spojrzało na niego a blond brew uniosła się skruszona, później wzrok wymownie powrócił na nadgarstek pochwycony przez wielką, silą łapę. Nawet gdyby chciał to nie mógł tak po prosu się ruszyć. Blondyn świadomie zupełnie unikał gniewnych spojrzeń Osamu, być może ignorowanie - które nie było wcale a wcale proste - spowoduje jakikolwiek dalszy ruch. Szarpnięty nadgarstek porwał za sobą również ramię, a Shinichi nieco zachwiał się. Nie mniej nadgarstek był wolny choć bolał nieprzyjemnie. Mimowolnie Shinichi zaczął rozmasowywać zaczerwieniony punkt drugą ręką i już miał komentować wydarzenia, gdy wydarzyła się rzecz niespodziewana ale w każdej mierze miła. Chirou również eksplodował i wziął jego stronę. Wręcz utożsamiał się z klanem Nara więc nie powinno być aż tak dużego wyzwania w przekonywaniu do powrotu choćby na samą rozmowę. W dodatku do uszu Shinichi'ego dotarły słowa zielonowłosego medyka o śmierci mężczyzny z demonem rzekomo walczącego w sprawie ludzkości. Uśmiech wtargnął na twarz poturbowanego blondyna, który zniknął równie szybko co się pojawił. Nie był to czas na celebracje. Miał misje do wykonania.
Młody władca piasku postanowił się otworzyć. Była to perfekcyjna okazja do przekonywania. Shinichi wiedział już, że dzieciak nie lubił kiedy ktoś mu mówi jak postępować. Jego młody umysł można określić mianem niestabilny, co słabo łączyło się z tak wielką siła którą posiadał. Trzeba więc być nad wyraz ostrożnym i przemyśleć strategię. - Wszyscy przyszliśmy tu, aby nie pozwolić dzikim na toczenie krwi po niewinnej ziemi. - Odpowiedział zupełnie nieszczerze. Shinichi chociażby był tu tylko po to, aby się zemścić i przy okazji zabrać Chirou do klanu Nara. - Byłeś drogi swemu ojcu, a więc jesteś drogi reszcie rodziny. Twoja ciotka chce z Tobą pomówić. Przykro mi ale nie znam tematu. - Po chwili wyjaśnił starając się podprogowo wcisnąć jak najwięcej rodzinnych więzi ile zdołał. Chłopiec mógł mieć problem z tożsamością, a to łatwo nęcić wizją więzi braterskich. Shinichi podpadał pod dokładnie ten sam wzór, choć nie dostrzegał tego. - Przybyło walczyć kilka osób z naszego klanu. Jeśli masz chęć to możemy ich poszukać. - Znów nacisnął na to, że klan jest "nasz" a nie "mój" chcąc dalej pogłębiać poczucie należenia do rodowodu Nara. Poza tym proponując postawił na zaznaczenie, że mogą to uczynić jeśli tylko on ma chęć. To Chirou miał być w kontroli sytuacji. - Nie sądzę, żeby był ktokolwiek z Nara na Ciebie zły. Wiemy jak miłowałeś swojego ojca. - Dodał dość ryzykowanie, ponieważ nie miał bladego pojęcia co wydarzyło się między Chirou a jego przybranym ojcem. Wiedział jedno, był to jego czuły punkt. - Poza tym, gdyby się gniewali to wątpię, aby posyłali mnie. - Zażartował i uśmiechnął się boleśnie. Wyglądał rzeczywiście nie najlepiej, co oznaczało że nie był najsilniejszy. Nikt więc kto chowałby urazę nie wysyłałaby Shinichi'ego. Choć tak naprawdę wcale nie było to wykluczone. Może po prostu chcieli go zaprowadzić do zimnych ścian klanu Nara i tam torturować za popełnione występki. To nie miało znaczenia. Shinichi po prostu chciał wykonać tą misję dla swoich własnych korzyści.
Chaos. Choć poranione ciało reagowało na ten aspekt z ekstazą tak jakby poprzedni właściciel był miłośnikiem chaosu, to Shinichi już nie należał do fanów. Nie mniej chaos nie pytał i po prostu się dział. Miała być to prosta i szybka rozmowa, ale została przerwana przez kolejne dołączające do niej osoby. Shinichi niemal w myślach wypowiedział "jeszcze Ai tutaj brakuje", ale nim zdołał usłyszał jej radosny głos. Na dyplomatyczne pole bitwy zjawiły się nowe pionki i tym razem były one na niekorzyść blondyna. Ai miała niebezpiecznie duża moc wpływu na jego rzeczywistość i sposób myślenia. Ciało mimowolnie obróciło się, aby przyjrzeć się młodej dziewczynie. Zdrowe błękitne oko paniczne zeskanowało jej ciało i szczęśliwie nie było w nim ubytków. Ai była cała i zdrowa, a jeden z ciężarów na sercu spadł. Dziewczyna ciągnęła ze sobą mężczyznę, którego nie rozpoznawał. Uniósł więc zdrową rękę z ciągle widocznym śladem po uścisku Osamu i uśmiechnął się delikatnie. Mimo wszystko dobrze było ją widzieć tak samo radosną i żywą. Świat to paskudne miejsce i pełne demonów, zasługuje na choć jeden promyk światła.
autor: Boukyaku Shinichi
19 mar 2024, o 18:24
Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
Temat: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
Odpowiedzi: 139
Odsłony: 3771
Shinichi nie wyglądał najlepiej. Pół odkrytej twarzy rysowała pokaźna blizna, a drugie pół okrywały bandaże częściowo pociemniałe od skrzepniętej krwi. Jego lewe oko było wyłączone z użytku i przysłonięte równie ciasno co uszkodzona szczęka od ostatniego rozbicia się. Na prawym udzie widać było opatrunek mocniej zabarwiony szkarłatem i gotowy do wymiany na nowy. Ostrze wystające z gruzowisk dość niefortunnie uszkodziło nogę. Co prawda nie były to obrażenia krytyczne, ale za to obficie krwawiące. Poza tym na jego prawej ręce - głownie nadgarstku spoczywał bandaż uciskający nader wykręcony staw. Liczne siniaki, pomniejsze rany i zadrapania zdecydowanie górowały nad nietkniętymi obszarami ciała młodego mężczyzny. Jego ubranie było do wyrzucenia, gdyż więcej zajęłoby łatanie niż uszycie nowych części garderoby. Jedyne sprawne oko było przekrwione i podkrążone. - Uderzyło. - Potwierdził krótko dość zdecydowanym tonem jak na tak zmęczenie wyglądającą osobę. - Ani nie moja. Już raz stanąłem oko w oko z tą bestią. Wtedy również runął Mur, ale nie miałem obok siebie armii. Wtedy byłem sam z małą dziewczynką i zdecydowanie lepiej mi poszło niż teraz. - Pozwolił sobie na odbicie swojego rodzaju przechwałki młodego piaskowca, swoją własną. Chociaż nie miał pojęcia kim jest Antykrator to rzeczywiście już raz stał przed obliczem demonicznego Lisa. - Najwyraźniej walka z tym potworem idzie mi dużo lepiej niż spadanie. - Zdobył się na żart starając się przy tym polepszyć humor chłopaka i spróbować przełamać jakieś pierwsze lody. Jeśli chłopak by go polubił to większa szansa na to, że będzie chciał z nim udać się do klanu Nara. Uniósł po raz kolejny swoją rękę, aby zaprezentować obandażowaną część twarzy i wtedy na jego zdrowym nadgarstku zacisnęła się czyjaś silna dłoń.
Stanowczo uszkodzony blondyn nie widział zbliżającego się, górującego nad nim młodego mężczyzny o białych włosach. Był on akurat w jego ślepym punkcie, który obejmował około połowę normalnej wizji. Serce zabiło mocniej, a podświadomość zaczęła panicznie kazać wszystko wysadzić w około. Shinichi nawet gdyby chciał posłuchać tej irracjonalnej rady to nie mógł, był zbyt zmęczony. Z jednej strony potrzask nastawiony na pustynna ptaszynę został zniweczony, a z drugiej czuć było widmo kłopotów. Nie powinien był tu w ogóle przychodzić. - Nie wiem o kim mówisz, ale masz racje. Moja starszyzna klanu Nara zdecydowanie będzie chciała ze mną pomówić. - Odpowiedział obracając nieco twarz, aby spojrzeć jednym okiem na Osamu. - Nazywam się Boukyaku Shinichi i należę do klanu Nara. Musiałeś mnie z kimś pomylić. - Jego głos zdecydowanie nie był już tak pewny jak wcześniej. Być może to zmęczenie, albo stres spowodowany sytuacją. Aby zachować fasadę powrócił spojrzeniem na młodego chłopaka, nie chciał aby ten znów się ulotnił. - A teraz proszę, abyś mnie puścił. Nie mam siły na tego typu czułości ze strony obcych. - Dodał sucho i już chciał mówić do samego Chirou, gdy usłyszał kolejną osobę tym razem prawidłowo wypowiadającą jego imię. Błękitne oko nie musiało długo szukać, zielonowłosy medyk który ocalił młodą Yamanakę i częściowo połatał Shinichi'ego w potrzebie. Sytuacja zupełnie wymknęła się spod kontroli i blondyn nie wiedział już jak reagować. Jego plan podejścia młodego piaskuna nie wypalił i czuł jakby ptaszek na którego polowął miał zaraz mu odfrunąć sprzed nosa. - Tetsuro. Dobrze widzieć, że udało Ci się przeżyć. Jeszcze raz dziękuje za odratowanie mojej towarzyszki. - Jego głos przyśpieszył, choć sama wdzięczność wydawała się szczera. Shinichi pamiętał o jego wkładzie i wiedział, że jest mu coś winien. Swoją drogą musi odnaleźć Isu i zobaczyć na własne zdrowe oko czy jeszcze oddycha. Nie musiał z nią mówić, chciał tylko zobaczyć i jeszcze raz przeprosić. Tak samo jak przeprosił Hokori, choć ta nie żyła z jego decyzji. - Wracając. Czy moglibyśmy chwile pomówić? - Dodał choć zupełnie nie czuł kontroli nad sytuacją. Najpewniej jego okno szansy zostało już zamknięte. Jego wolna ręką z bandażem na nadgarstku złapała za medalion klanu Nara bawiąc się nim nerwowo, tak jakby chciał się upewnić że w ogóle tam jest.
autor: Boukyaku Shinichi
13 mar 2024, o 00:29
Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
Temat: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
Odpowiedzi: 139
Odsłony: 3771
Niewielki obóz ludzi z pustyni stanął przed jednym sprawnym błękitnym okiem Shinichi'ego. Nie był on ani duży, ani wyglądający na przytłaczająco potężny a mimo to młody mężczyzna czuł się jakby wstępował do pieczary lwa. Gdyby nie fakt, że znajdował się neutralnym gruncie i kilkukrotnie minął klan Nara to najpewniej wcale by się nie zdobył na taką "odwagę". Coś wewnątrz Shinichi'ego wołało, aby unikał pustyni i ludzi z niej zrodzonych niczym ognia.
Zdecydowane, choć częściowo wymuszone kroki zabrały okaleczone ciało Shinichi'ego w głąb stada skorpionów. Jego cel, nastoletni chłopak na oko w wieku Ai nie nosił na sobie żadnych ran czy znamion bitwy. Nie takich jakich spodziewałby się widzieć po kimś kto był w tym samym miejscu co on sam, gdy nadciągnęła niszczycielska moc demona. W dodatku emocjonalnie reagował na przewyższającego go mężczyznę. Sytuacja wyglądała się być trudna. Shinichi po prostu przeszkadzałby swoją osobą i nie trafił na moment spokoju, który zdecydowanie przychylniej by łypał na "propozycję" pomówienia z klanem Nara. Miał go co prawda doprowadzić do ziem klanu, ale z drugiej strony ta, której ów życzenie zostało wypowiedziane powinna znajdować się w tym obozie. O ile przeżyła, chociaż złego diabli nie biorą. Shinichi sam zauważył, że zbyt długo zastanawia się i wpatruje w chłopca. Postanowił działać. Zbliżył się kolejne kroki unosząc sprawną rękę w geście przywitania na odległość. Tym samym dodatkowe usta na dłoni zapiekły jakby ze wstydu i wargi zacisnęły się wąsko. To nie było mądre posunięcie, piaskowy lud mógł rozpoznać jego nietypową fizjologię. Opuszczając rękę upewnił się, że jego medalion przynależności do klanu Nara widnieje na piersi. Liczył, że to w jakikolwiek sposób pomoże. - Nie sądziłem, że przeżyłeś po tym jak uderzyła prosto w nas moc tej ogoniastej bestii. - Zaczął i nie krył swojego zdumienia. Spisywał go na straty, a chłopak był w stanie później nawet ochraniać tyły uciekających niedobitków. - Ale skoro oboje to przeżyliśmy to znaczy, że bogowie właśnie tak chcieli. - Pociągnął dalej zbliżając się jeszcze kilka kroków, mówiąc przy tym o woli bogów niczym starzec wpatrujący się w zmarnowane plony. - W końcu daliśmy sobie słowo, że pomówimy jak to się wszystko skończy i przeżyjemy. - Nacisnął mając nadzieje, że jakieś durne poczucie praworządności doścignie jego dziecięcego ducha. Jeśli udałoby mu się go nakłonić na rozmowę, to znał jego czuły punk. Ostatnio zareagował w sposób "dobry" przy wspomnieniu o jego zmarłym opiekunie. Shinichi nie wiedział jednak czy powinien zaciągnąć nieświadomego chłopaka pochłoniętego rozmową o wrażliwym dla niego temacie w objęcia Nara Lei czy nie chodziło jej w ogóle o rozmowę z Chirou. Być może całe to "sprowadzeniedo domu" oznaczało coś innego i najlepiej jeśli to robił ktoś kogo łatwo się wyprzeć. Zmęczony umysł blondyna krążył po możliwościach ponurych, acz niewykluczonych. Finalnie i tak zamierzał zaryzykować. Cokolwiek się z tym dzieciakiem nie stanie, jest on ceną za tak bardzo upragniony Dom.
autor: Boukyaku Shinichi
9 mar 2024, o 18:46
Forum: Administracyjne
Temat: Dzień Kobiet i Mężczyzn 2024
Odpowiedzi: 39
Odsłony: 1271
Myślę, że nikogo nie zaskoczę jak wskaże Ai. Dla mojej postaci miała największy impact fabularny i była z nią w ciągu najbardziej stresujących chwil w krótkim życiu. Pierwszym takim eventem była eksplozja Muru sponsorowana przez Kyuubiego, a drugim obrona twierdzy w której też stawaliśmy "oko w oko" lisim demonem. Ai zdecydowanie wiedziała jak trafić do Shinichi'ego i wielokrotnie go uratowała czy to fizycznie czy słowami. Nic więc dziwnego, że kiedy miał opcje ocalić tylko jedną osobę od śmierci wybrał ją. Ich relacja jest bardzo dziwna, a zwykle kiedy na siebie wpadają dzieją się naprawdę paskudne rzeczy (oby tak dalej!)
Dziękuje za PH i odbieram pieniażki jako skróty treningów