Znaleziono 43 wyniki

autor: Ken Katagiri
25 lut 2023, o 15:58
Forum: Techniki
Temat: Mieszaniny
Odpowiedzi: 2
Odsłony: 38

Mieszaniny

autor: Ken Katagiri
22 lut 2023, o 22:59
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Siedziba Kyusei
Odpowiedzi: 67
Odsłony: 1861

Re: Siedziba Kyusei

Ken stawił się najszybciej jak mógł w organizacji. Skierował swe ruchy w kierunku swego zleceniodawcy. Słońce dalej przygrzewało go dając mu odwagi. Wiatr popychał go w plecy w momencie gdy szedł przez dziedziniec. Wszedł do budynku i spytał pierwszej napotkanej osoby w budynku a był to wysoki, wyższy od niego o pół głowy młody może 20 letni mężczyzna z długimi czarnymi włosami.

- Przepraszam gdzie znajdę Ojca Panienki Riki. Mam dla niego przesyłkę.

Chłopak bez chwili wytchnienia odpowiedział.

- Proszę to są te drzwi

Wskazał po tych słowach drzwi zaraz przy których staliśmy.

Tak blisko a jednak czasem człowiek nie widzi tego co ma pod nosem. Ken uśmiechnął się lekko śmiejąc się z siebie i odpowiedział;

- No tak głupi ja dziękuje i do zobaczenia.

Zapukał i otworzył drzwi. Widząc Ojca Riki położył mu na biurku to co miał. Czyli książkę z antykwariatu, paczkę książek jak i list od mężczyzny jakiemu splądrowano sklep. Opowiedział o wszystkim co mu się stało. Jak naszedł na zaatakowany budynek, o tym jak był w antykwariacie i uzyskał książkę. Oraz to ze nie udało mu się wywalczyć upustu. Po swoich słowach spuścił wzrok czekając za wyrokiem.
autor: Ken Katagiri
22 lut 2023, o 22:58
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Ulice miasta
Odpowiedzi: 91
Odsłony: 2402

Re: Ulice miasta

Młodzieniec posmutniał. Nie chciał być tak zrozumiany. Naprawdę, nie pragną tego. Co się wydarzyło zastanawiał się. Czy może to jakoś odkręcić? Czy jest w stanie naprawić swój błąd? Jednak nie był. Nie widział teraz żadnej możliwości poprawienia relacji. Był niezrozumiany. Ba nawet można by poczuć że był odrzucony. Wstrząsnęło to nim niesamowicie mocno. Poczuł. Jak podłoga się pod nim zapada a ściany ciepłego przytulnego domu rozpadają. Pozostała pustka. Nie mógł sobie poradzić z emocjami jakie dochodziły do niego, od momentu. Kiedy odzyskał Sprawczość nad swoim życiem. Emocje często zalewały go. Nienawidził tego. Nie umiał się odnaleźć w tej całej karuzeli uczuć.

Odczuł jednak jak by coś go pchało do przodu niczym popychająca dłoń. Jak by jego rodzic poklepał go po plecach i lekko popchał do przodu by nie wstydził się działania. Może to wewnętrzny obowiązek. Nie sprawił się. Nie uzyskał tego o co go proszono. Niestety nie podołał w takim zakresie jak tego pragnął a teraz trzeba zmierzyć się z konsekwencjami swoich czynów. Z smutną miną zbitego psa jednak z głosem nie łamiącym się powiedział:

- Dziękuje za pomoc oraz książkę. Oczywiście ze przekażę Pana słowa dalej. Jednak nie taka reakcja była moją intencją. Nawet nie zamierzałem walczyć o rabaty. Chciałem pochwalić jednak widać moje wioskowe wychowanie może kogoś urazić za co przepraszam. Przepraszam za to z całego serca. Mam nadzieje ze w niedalekiej przyszłości się zobaczymy a Pan wskażę mi ciekawą książkę na temat moich umiejętności oraz medycyny. Jednak jest to pieść niedalekiej przyszłości mam nadzieje będę musiał tylko więcej zarobić pieniędzy by stawić się a odpowiednim kapitałem. Mam nadzieje do zobaczenia.

Powiedziawszy to Ken obrócił się zabierając książkę i wyszedł z budynku. Słońce świeciło mocno. Oślepiało jego oczy. Jego promienie bombardując jego twarz przyjemnie go ocieplały. Dodawały otuchy. Jak by czas przestrzeń i natura pokrzepiały jego serce i mówiły mu by się nie przejmował ze życie ułoży się w najmniej spodziewany sposób. Dawało mu znać ze jego założenia nie musza być słuszne. Może ktoś ma na niego inny plan kto wie. Skierował swoje kroki w kierunku swego miejsca pobytu. Musiał zdać sprzęt jaki uzyskał. Miał nadzieje ze nie będzie zbyt ganiany za to co udało mu się uzyskać.

Po drodze postanowił się nie śpieszyć by ułożyć sobie wszystko w głowie jak ma się zachować. Co ma powiedzieć. Całkowitym przypadkiem natrafił na małe dziecko. Wpadło na niego miało może 7 lat. Chłopiec miał lekko zadarty nos, znoszone ubrania, ciemne oczy oraz włosy. Skądś znał ten uśmiech. Tylko skąd? A no tak to jeden z chłopców domu dziecka jaki odwiedził. Fakt miał wtedy przynieść owoce jednak był tam on jak i dzieci z sierocińca oszukany. Zamiast dorodnych owoców dostarczył zgniłe, nienadające się dla świń odpadki. Nie była to jego wina, jednak to padło na niego. Był przestraszony ze jeśli chłopiec go pozna będzie płakał. Będzie szlochał albo wytykał palcem, krzyczał oskarżał o brak owoców. Jednak jego rekcja była całkiem inna niż si spodziewał. Chłopiec trzymał się jego hakamy, odsłonił swoją twarz a na niej rysował się ogromny uśmiech. Po czym przemówił.
- O to Pan od rysunków. Cudownie ze Pana widzę. Poproszę. Proszę. Bardzo bardzo usilnie proszę przyjść znowu do nas i porysować nam. Dawno tak dobrze się nie bawiliśmy. Proszę przyjść i nas czegoś nauczyć.


Chłopiec uśmiechał się zupełnie szczerze. Może zjawił się on po to bym uwierzył w siebie. Bym wiedział ze jednak nie jestem takim całkowitym przegrańcem a jedynie widzę świat w czarnych barwach.

Ken uklęknął przy chłopcu i przemówił pełnym promiennego uśmiechu głosem.

- Oczywiście ze przyjdę. Przyjdę najszybciej jak tylko będę potrafił. Teraz jednak muszę iść szybko zanieść te książki do moich znajomych jak tylko się z tym uporam zjawie się u was.

Mówiąc to młodzieniec przytulił chłopaka i wstałby iść dalej za pleców jedynie rzucił

- Do zobaczenia szybciej niż myślisz. Pa


Tak to był sygnał by jednak przyspieszyć może nie będzie tak źle.

Z/T
autor: Ken Katagiri
21 lut 2023, o 22:40
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Ulice miasta
Odpowiedzi: 91
Odsłony: 2402

Re: Ulice miasta

Ken podał bliżej sygnet by właściciel antykwariatu mógł się przyjrzeć dokładnie. Widać ze było mu z ciężarem pracować. Czuje też, że kochał książki. Widać, jak przejeżdżał palcem po książkach można by pomyśleć ze rozpoznaje je po dotyku. Nie musi czytać co to za książka. To zaimponowało młodzieńcowi. Czuć w tych ruchach grację oraz lata doświadczenia a co najważniejsze pasję, miłość. Przypominało mu to jego kontakt z nowym płótnem. Zawsze zastanawiał się co płótno chce mu powiedzieć. Czym chce się stać. Był w tym pewien artyzm. Artyzm jaki cenił. Słysząc zapytanie młodzieniec uśmiechnął się po czym rzekł:
- "Genjutsu - wstęp do świata iluzji" autorstwa Uchiha Akiry. Mogłem coś przekręcić, ale zdaje mi się ze tak dokładnie brzmiała ta książka. Muszę jednak przyznać ze aż dziwie się ze Pan mnie o to pyta. Mogę tylko domniemywać ze wiedział Pan od początku jaka jest to książka. Widać ze kocha Pan je. Kocha Pan książki oraz obecne tutaj przedmioty. Jestem niesamowicie rad z tego, bo widzę ze trafiłem na wielkiego znawcę tematu. Trafiłem na osobę, od której mogę się dużo nauczyć i poszukiwać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Osobę jaka poleci mi dobrą lekturę. Skąd to wiem, można by było się zastanawiać?
Wtedy młodzieniec uśmiechnął się jeszcze serdeczniej. Uśmiech miał szczery pełen miłości, natchnienia oraz szacunku.
- Czuje to. Czuje, bo sam kocham swoje rzeczy. Kocham obrazy jakie tworze, płótno jakie ma być przyszłym obrazem. Poznałem po pana ruchach i pewności w szukaniu książki po samym grzbiecie. Jak by Pan nie musiał czytać co jest na nich napisane wystarczył sam dotyk. Jestem pod wielkim wrażeniem. Nie chce by brzmiało to grubiańsko czy niegrzecznie jedynie miałem nieodpartą potrzebę podzielenia się z Panem moimi przemyśleniami oraz podziwem w Pana stronę. Jeśli byłem niegrzeczny proszę mi wybaczyć, gdyż wychowałem się w stronach, gdzie nie miałem wielkiego kontaktu z ludźmi poza moimi rodzicami.
Po tych słowach młodzieniec podrapał się w głowę z powodu zmieszania jakie nastało u niego po zastałej sytuacji. Widać było ze chciałby być jak najbardziej grzeczny i krępuje się jak przedszkolak.
autor: Ken Katagiri
21 lut 2023, o 12:19
Forum: Dzienniki graczy
Temat: Ken Katagiri
Odpowiedzi: 0
Odsłony: 71

Ken Katagiri

autor: Ken Katagiri
21 lut 2023, o 08:44
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Ulice miasta
Odpowiedzi: 91
Odsłony: 2402

Re: Ulice miasta

Ken jednak nie znalazł nic co mogłoby pomóc właścicielowi. Bardzo chciał jednak nie był w stanie pomóc przyjacielowi organizacji, która przyjęła go pod skrzydła. Wiedział, że jest mała szansa na to ze mu się uda jednak miał małe nadzieje ze jednak się uda. Mała nikłą nadzieje która jednak pękła. Pękła niczym porcelanowa bombka. Poczuł pustkę. Poczuł się dziwnie. Czuł się niemal jak by padał deszcz. Deszcz pustki oblepiający go wnikający w niego. Wyostrzył wszystkie swoje zmysły na ile był w stanie w danym momencie. Wiedział ze może zapłacić za to emocjonalnie. Musiał, po prostu musiał chwycić się jakiej nadziei, która znów pękła. Zdawał sobie sprawę ze jest niestabilny emocjonalnie od momentu zobaczenia innej twarzy ojca a tym bardziej po odzyskaniu sprawczości nad swoim życiem po 3 letniej dziurze niepamięci. Czół się źle. Spojrzał na właściciela sklepu i pożegnał się. Bał się tego pożegnania. Bał się odrzucenia. Bał się zbłaźnienia. Bał się być nieużyteczny. Bał się złej opinii. Był pełen trwogi jednak zauważył wzajemny szacunek. Sprawiło mu to ulgę. Sprawiło to ze poczuł ulgę na sercu porównywalną z odczuciem spływania po gardle słodkiego czekoladowego koktajlu dającego szczęście i ukojenie. Czuł się jakby jego ubrania i ciało wyschło w ciągu chwili. Deszcze przestał padać.

Wyszedł i skierował się w stronę kolejnego miejsca wyznaczonego przez ojca Riki. Kierowany był ciepłym wiatrem wiejącym od pleców. Wiał jak by chciał dalej go pchać w właściwą stronę. Wiedział ze ma skłonność do zatrzymywania się tam, gdzie nie trzeba. Miał potrzebę akceptacji otoczenia ciepłem. Jednak nie czas widocznie był na to by teraz się zatrzymywać przy tym. Trzeba ruszać dalej. Znalezienie miejsca nie było ciężkie. Wskazówki staruszka były bardzo dokładne a szyld widoczny. Po drodze pokrzepił swoje serce widząc biegające dzieci. Pamięta jeszcze dobrze jak biegał tak beztrosko w ogrodzie otoczony miłością rodzicielską Ojca i Matki.

Wszedł do środka i zobaczył czytającego książkę mężczyznę. Zwrócił się on do niego bezpośrednio. Było to szczęśliwie zdarzenie dla młodzieńca. Nie musiał on pierwszy się odzywać. Dało mu to nieco śmiałości. Dało mu to siłę do odezwania się.

- Dzień dobry. Przychodzę w imieniu Kyusei.
W tym momencie Ken pokazał sygnet z odległości by mężczyzna mógł dobrze mu się przyjrzeć jednak na tyle daleko by nie chwycił go i nie zabrał.
- Oto mój sygnet. Zostałem poproszony o odebranie książki od Pana. Mam ją zanieść bezpośrednio do Kyusei.
autor: Ken Katagiri
20 lut 2023, o 21:47
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Ulice miasta
Odpowiedzi: 91
Odsłony: 2402

Re: Ulice miasta

Ken postanowił się rozejrzeć raz jeszcze. Odbył w tym czasie wewnętrzny monolog

Może coś znajdziesz. Wyostrz zmysły. Bądź otwarty na przeczucia. Chłoń wszystko co pochodzi z świata. Może coś znajdziesz. Może pomożesz temu biednemu człowiekowi. Jest szanowany przez ludzi jacy wyciągnęli do mnie pomocną dłoń. Może więc i ja na coś się przydam. Wiem ze są na to marne szansę. Wiem ze wiele lepszych, bardziej wyszkolonych osób, z większym doświadczeniem oraz większymi możliwościami, darami zajęli się tym tematem. Może jednak stanie się cud.

Włosy Kena rozwiał wiatr. Powoli ochłodził jego głowę w czasie, gdy natłok myśli przegrzewał mu ją. Powoli studził jego zapał jednak pozwalał się lepiej skupić. Przypominał mu beztroskie chwile z ojcem oraz treningi z wujem. Również przypominało mu coś niedalekiego. Widział jak by za mgłą wspomnienia. Nie umiał sobie dobrze przypomnieć kontekstu. Jedynie wspomniał mgłę rozwiewaną przez powiew wiatru nad ranem. Patrzył chyba z góry na jakiś budynek, gdzie każdy spał. Musiało być to wspomnienie wypartego, może zapomnianego momentu w jego życiu. Musiało być to wspomnienie z tych 3 lat, gdzie stracił z nich jakiekolwiek wspomnienia. Jak by nie istniał przez te 3 lata. Pozwolił sobie zatracić się w tych odczuciach. Kilka razy już podobne chwile pozwalały mu zobaczyć więcej. Poczuć więcej. Usłyszeć więcej oraz wyczuwać większy strach. Strach za równo o siebie jak i o innych. Niewytłumaczalny, dziki, pierwotny. Plan jego był prosty. Zaczął sobie powtarzać w myślach kroki jakie podejmie.

Jeśli nie znajdę żadnego tropu grzecznie się pożegnam skinę głową w stronę właściciela tego miejsca. Podziękuje mu słowami. "Dziękuje Ci bardzo za pomoc oraz wieści jakie mam przekazać moim mocodawcą. Postaram się przekazać im jak najdokładniej co się stało. Jeśli będę mógł pomóc Panu proszę tylko o słowo. Postaram się jak najszybciej zrobić co tylko w mojej mocy." Tak to będą dobre słowa. Po tych słowach uchylę się niżej, jeśli nie poprosi mnie o pomoc i ruszę w kierunku drugiego celu. Natomiast jeśli mnie poprosi zrobię co w mojej mocy by mu pomóc. Teraz skup się po raz ostatni i czytaj znaki jeśłi jakieś istnieją.

Powiedziawszy to wewnątrz siebie Ken zrobił to co planował.
autor: Ken Katagiri
20 lut 2023, o 21:24
Forum: Piszemy o wszystkim!
Temat: Rysowanie
Odpowiedzi: 1
Odsłony: 207

Rysowanie

Chciałbym się z wami podzielić moimi pracami. Wróciłem do malowania/rysowania po 14 latach. Wstawie nieco własnej twórczości, nieco odwzorowania innych ludzi co rysują. Szukam własnej kreski jeszcze mi nieco zejdzie nim opracuje swój styl a ręka poczuje się pewniej. Jednak wysyłam wam. Będę wdzięczny za komentarze.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
autor: Ken Katagiri
20 lut 2023, o 10:09
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Ulice miasta
Odpowiedzi: 91
Odsłony: 2402

Re: Ulice miasta

Ken poszukał paczki. Nie było to trudne, gdyż jeden z funkcjonariuszy mu ją wskazał. Wziął ją po czym ukłonił się nisko właścicielowi zniszczonego miejsca. Podniósł wzrok i powiedział spokojnym głosem.
- Jest mi niezmiernie przykro z powodu zniszczeń i przykrości jakie Pan poniósł. Doskonale sobie zdaję sprawę w jak nieprzyjemnej i ciężkiej jest Pan sytuacji. Jeśli mogę jakoś pomóc proszę mi powiedzieć. Zrobię co w mojej mocy.
Po tych słowach młodzieniec wziął wdech i powoli go wypuścił. Zastanawiał się jak ma dalej powiedzieć co musi. Jego słowa płynęły z serca i chętnie by na tym poprzestał jednak reprezentował nie tylko siebie i nie tylko swoje interesy. Dlatego musiał się zmusić do dalszych słów choć nie było to dla niego miłe. Jednak wiedział ze będzie dla niego to kolejne doświadczenie jakie rozwinie jego horyzonty. Możliwe ze jeśli będzie sumiennie wykonywał tak małe zlecenia będzie w stanie zdobyć większe zaufanie organizacji a ona i jemu pomoże jeszcze mocniej w przyszłości. Wyprostował się lekko poprawił ubranie po czym spokojnym głosem przemówił.
- Przepraszam, że to mówię jednak nie reprezentuję tylko siebie. Sygnet zobowiązuje mnie do spytania się na temat drugiej paczki i jej zawartości. Wiem doskonale jak jest Pan szanowany przez naszą organizację.
Blondyn powoli przełknął oraz lekko się uśmiechnął zmieszany. Nie chciał wyjść na człowieka nie szanującego swego rozmówcy. Zaraz zaczął dalej kontynuować.
- Oczywiście przekażę tą paczkę organizacji wraz z informacją co się tutaj stało. Chciałbym więc zapytać co mam odpowiedzieć moim mocodawcą odnośnie do drugiej paczki? Jeśli wolałby Pan to omówić sam z moimi mocodawcami proszę śmiało mi to powiedzieć. Jeśli natomiast chce Pan im coś przekazać z chęcią przekażę każdą informację, prośbę jaką mi Pan tylko przekażę. Nie tylko związaną z tą paczką. Jeśli jestem niegrzeczny przepraszam wychowałem się z dala od większej ilości ludzi i nie chce być nietaktowny.
Młodzieniec czekał na odpowiedź zamartwiając się czy jego zapytanie było właściwe. Jednak co się stało to nie odstanie. Trzeba przyjąć konsekwencje swoich czynów. Nie tylko dobre jak i negatywne. Może jednak postąpił dobrze? Nie wie i to go zadręcza. Zadręcza go czy zachował się właściwie.
autor: Ken Katagiri
2 sty 2023, o 21:14
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Siedziba Kyusei
Odpowiedzi: 67
Odsłony: 1861

Re: Siedziba Kyusei

Ken widząc odchodzącego mężczyznę jeszcze powiedział za nim na tyle głośno by usłyszał.
- Zrobię co w mojej mocy.
Powiedziawszy to otworzył okno by przewietrzyć pokój i szybko zaczął poranną higienę. Starał się zrobić wszystko jak najszybciej jednak starannie.
Nie mogę załatwiać takich rzeczy wyglądając jak bym się nie mył czy nie dbał o siebie.
Spojrzał na sygnet. Lekko go potarł. Można było zauważyć ze uśmiecha się do niego. Napawa go dumą. Lekko się rozczulił tym, że gdzieś należy. Po czym zaczął ubierać swój strój. Starannie wiązał każdy węzeł nie mógł wyglądać jak włóczęga.
Od dziś zaczyna się moja nowa droga. Nie mogę zawieźć pierwszego dnia z racji lenistwa. Zjem jak wrócę teraz jest czas pracy. Często głodowałem nie tylko ostatnim czasem, ale również z roztargnienia ojca, gdy wyszedł malować i zapominał mi przyrządzić śniadania. Przyznam szczerze ze czasem lepiej mi się tak myślało. Bardziej czułem siebie na głodnego. Gdzie wpierw pójdę.
Młodzieniec mówiąc to patrzył przez okno podziwiając przyrodę oraz aurę otaczającą te miejsce. Była ona przepełniona wieloma nadziejami, spokojem oraz braterstwem. Fakt każdy miał swoje sprawy, ale ogólnie każdemu przyświecał jeden cel. Brnąć do przodu. Ken właśnie tego teraz potrzebował. Po kilku sekundach napawania się krajobrazem powiedział do siebie.
No dobrze, gdzie się dziś udam w pierwszej kolejności? Gdzie będzie lepiej. Od ranna lepiej nie denerwować człowieka, który nie idzie łatwo na rękę tutejszym ludziom więc udam się do Art. papiernicze Jinbei’a. Trzeba oddać szacunek temu który dba o uczelnię.
Ken pokłonił się zamknął okno. I wybrał się przed siebie. Po drodze spytał się tylko ludzi napotkanych jak udać się do sklepu szanownego Jinbei’a. Chciał trafić tam jak najszybciej. Jest przed nim sporo do roboty. Układał sobie w głowie jak powinien się zachować jednak miał nadzieje ze będzie odpowiednio grzeczny. Po chwili szukania znalazł szybko cel swojej podróży. Wszedł do środka i od razu grzecznie się ukłonił. Po czym zaczął wyraźnie bez uniesionego tonu głosu mówić. Starał się by jego głos był jak najbardziej spokojny. Wręcz przyjacielsko usłużny.
- Witam mam nadzieje ze dobrze trafiłem do artykułów papierniczych Jinbei’a. Przysyła mnie czcigodny Pan Hayato Matsubari z Kyusei.
Mówiąc to był dalej lekko pochylony z lekko spuszczoną głową pokazując sygnet. Po czym kontynuował.
- Zostałem przysłany po zaopatrzenie dla uczelni oraz książki. Zostałem poinformowany ze materiały zostały przedpłacone. Jeśli coś przekręciłem przepraszam z góry dopiero tutaj przybyłem i chce być jak najbardziej pomocny. Jeśli wykonałem jakiś afront przepraszam wychowałem się z dala od etykiety oraz większej ilości osób.
Ken kończąc swoje słowa czekał w lekkim ukłonie na odpowiedz. Miał nadzieje ze się nie zbłaźnił

Z/T
autor: Ken Katagiri
1 sty 2023, o 22:34
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Siedziba Kyusei
Odpowiedzi: 67
Odsłony: 1861

Re: Siedziba Kyusei

Ken obejrzał dokładnie gościa. Spodobał mu się wygląd jego rozmówcy. Było coś w nim łagodzącego nerwy. Na początku nie umiał tego określić choć jeszcze do tego wrócimy. Zanim zaczął mówić dokładnie go obejrzał.
Co mnie w nim koiło? Co sprawiało, że czuje się bezpieczniejszy? Może broda? Tak broda kojarzyła mi się z wujkiem. Był zawsze bardzo dobry dla mnie. Zawsze się mną opiekował. Fakt czasem jego głupie żarty według taty sprawiały, że byłem w niebezpieczeństwie. Jednak wujek zawsze mrugał do mnie wtedy okiem. Wiedziałem, że jest to znak ze ojciec przesadza. Jego broda była pełniejsza, ale zawsze coś w stylu tygodniowej. Nigdy nie golił się na gładko. Więc chyba nie to. Może była to lekka siwizna? Tak to mogło być to. Ojciec miał podobne oznaki starości. To musiało być to.
Młody chłopak w czasie tych rozmyślań poczuł coś czego nie czuł już od czasu przebudzenia. Spokój… Czuł zapach drewna, potu i znoju innych ludzi oraz środków czystości na bazie octu. Tak nie każdemu by się to kojarzyło z przyjemnymi doznaniami.
Czemu mnie ten zapach tak uspokajał. Dawał taki spokój duszy. Był balsamem na moje zszargane nerwy jak aloes na otarte kolano jaki przykładała mama by uśmierzyć mój ból? Było to pewnie spowodowane tym, że od dawien dawna nie czułem normalności. Fakt nie był to mój dom, jednak dano mi tutaj spocząć i to nie tyko na chwilę. Dano jakiś cel.
Ten ogrom myśli zaczął spływać na mnie niczym fala zalewająca domy w pobliżu wybrzeża podczas tsunami. Trwało to ułamek sekundy jednak dało niesamowicie inne odczucia od ostatnich. Kim i czym będę zobaczymy.

Słowa rozmówcy nie spodobały się Kenowi. Nie miał co prawda nic przeciwko takiej pomocy, jednak bał się jej. Ostatnio przy robocie z przedpłatą został dość mocno oszukany przez co nie tylko ucierpiał on, ale również osoby postronne, dzieci z sierocińca. Musiał się zabezpieczyć by nie spalić mostów za sobą od razu na samym początku z powodu niezależnych od niego splotu zdarzeń. Wyprostował się nieco i jego uśmiech w miarę wysłuchiwania słów mężczyzny powoli wykrzywiał się. Powoli przybierał nieco skruszony i pełen pokory wyraz twarzy. Po czym przemówił spokojnie powoli. Chciał być dobrze zrozumiany i wysłuchany. Bardzo mu na tym zależało.
- Z wielką chęcią pomogę. Nie przeszkadza mi ze jestem budzony. Jestem tutaj i z chęcią pomogę w czym będę tylko w stanie, co powiedziałem i teraz potwierdzam. Więc czym prędzej ubiorę się i ruszę. Zrobię co w mojej mocy. Również postaram się może uda mi się coś wywalczyć, a jeśli chodzi o antykwariat również tam wyruszę czym prędzej. Może też znajdę coś tam dla siebie?
W tym momencie z słodkim uśmiechem Ken wzruszył ramionami, podnosząc lekko dłonie do góry.
- Jednak chciałbym być dobrze zrozumiany. Podczas przyjazdu tutaj miałem problem z wcześniej przedpłaconym towarem. Przyjechałem z mężczyzną jaki obiecał dowieźć owoce do pobliskiego domu dziecka jednak ten oszukał mnie oraz co gorsza dzieci. Prosił mnie bym zaniósł skrzynię z owocami do sierocińca i tam okazało się, że tylko z wierzchu były ładne owoce a pod spodem znajdowały się zgniłe stare nie nadające do niczego. Były tak obrzydliwe ze nie nadawały się dla świń. Podobnież ten mężczyzna jest znany dobrze w okolicy oraz straży. Dlatego zajmę się z całych moich sił by pomóc wam jak najlepiej tylko potrafię jednak proszę nie być przesadnie złym, jeśli z racji niezrozumienia czegoś albo oszukania mnie zrobię jakiś błąd. Proszę zrozumieć. Będę robił co tylko w mojej mocy by dobrze wam służyć pomocą.
Powiedziawszy to Ken czekał na odpowiedź. Miał nadzieje ze jego słowa będą dobrze odebrane. Chciał być użyteczny i odpłacać ca całe dobro jakie otrzymał.
autor: Ken Katagiri
31 gru 2022, o 23:19
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Siedziba Kyusei
Odpowiedzi: 67
Odsłony: 1861

Re: Siedziba Kyusei

Serce waliło mi niczym oszalałe. Chciało się wyrwać z klatki niczym nieusłużny, narowisty, dziki mustang. Nie chciało dłużej czuć tego bólu. Widocznie chciało uciec. Było płochliwe, przestraszone i w potrzasku ograniczającej je klatki piersiowej. Czułem gęstą ślinę jaka zalewała mi usta, nie pozwalając wydobyć ani jednego słowa. Była niczym bagienny muł jaki wciągał bezgranicznie. Jaki był synonimem beznadziei, smutku i mrocznej tajemnicy. Czułem chłód. Byłem cały mokry. Dziwne czułem się bardziej mokry niż po wyjściu z jeziora. Tak ten pot był klejący niczym żywica. Przywierał do człowieka niczym choroba, wspomnienie czy wina. Chłodny i obezwładniający niczym dotyk zmarłego. Obcy, samotny martwy… Tak wpływ amin katecholowych jest straszny. Nasze fizjologiczne reakcje zawsze mnie zaskakiwały jednak tym razem było inaczej. Inaczej, gdyż nie odczułem strachu o własne życie a strach przed smutkiem. Paraliżującym niczym sidła kłusownika. Jak niedźwiedź silny władczy, pan lasu złapany w sidła oczekujący beznadziejnej śmierci w bólach, skrępowany bez nadziei, bez przyszłości. Tak się też czułem w obecnym czasie bez przyszłości jedynie przeszłość. Przeszłość niezrozumiała, niekompletna kształtowała moje życie. Nadawała mu kształt, ale nie sens. W momencie, gdy Rika nadała mi jakiś sens istnienia, nadzieje moja przeszłość nie pozwalała mi spać, odpocząć. Dawała o sobie znać, czy uwolnię się od niej. Ten sen sprowadził mnie na ziemie. Długa droga jeszcze przede mną. Co mam dalej począć nie wiem. Kto wie może zbliżające się zdarzenia nadadzą temu wszystkiemu sensowi.

Obrazek

Musiałem sam sobie dodać otuchy. Musiałem sam ogarnąć się i stanąć na nagi. Przyrzekłem sobie ze będę dążył do celu. Ze choćbym miał się czołgać dojdę. Znajdę siłę, odwagę i determinację.
W tym momencie Ken siedział na łóżku. Dygotał, drżał niczym osika, trząsł się nie tylko z zimna, ale również z wszechogarniającego go strachu. Przykrył się swoim płaszczem. Spojrzał przez okno i otulił się płaszczem mocniej. Z boku wyglądało to jak by się właśnie sam przytulał. Musiał dodać sobie otuchy. Za oknem zobaczył ludzi krzątających się ku swym zajęciom. Lekko się uśmiechnął przypominając sobie, gdzie jest jednak po chwili zamknął oczy i oparł głowę o dłonie. Był skulony niczym żółw. Uspokajał się

Widziałem wtedy dalej przed oczyma swoją matkę. Jak bym chciał znów ją zobaczyć, dotknąć, poczuć jej zapach. Znów zostać zburanym za złe zachowanie i pochwalonym za dobre. Chciałem by była i żyła przy mnie. Jednak jej nie ma… Jej głos ciągle mi wybrzmiewał w tej chwili. Nie dawał mi możliwości słyszenia czegokolwiek innego. Ograniczał moje zmysły. Był niczym studia bez dna, w którą się wpada i nie czuje się z niej wyjścia. Tylko bezkresna pustka. Bezkresny upadek, spadek. Nagle powoli odzyskiwałem swoje zmysły. Swoją świadomość. Świat stawał się co raz bardziej wyraźny. Co raz bardziej ostry. Chłód przestawał być tak ujmujący i przenikliwy. Czas wstać pomyślałem. Wtedy usłyszałem pukanie do drzwi i głos mężczyzny. Nagle myśl ze tak się zamknąłem w swojej głowie, swojej przeszłości przeraziła mnie. Czas się otrząsnąć i działać. Takie były moje myśli.


Młodzieniec wstał i zarzucił na siebie nieco mocniej swój płaszcz. Swoje haori. Powolnym krokiem szedł w stronę drzwi by otworzyć osobie jakiej ewidentnie bardzo zależało na działaniu Kena. Sięgając po klamkę usłyszał słowa. Dopiero zaczynał rozumieć ich znaczenie. Wcześniej słyszał jedynie melodykę. Jedynie tempr głosu i zgrubną intencje. Rozumienie świadome mowy powoli następowało. Po woli co raz wyższe mechanizmy poznawcze zostały włączane. Usłyszał ojciec Riki.
To Rika ma ojca? No w sumie nie pytałem a nie jest to obecnie dla mnie niezbędna informacja nie jest to wcale podejrzane. Dano mi dach nad głową więc mogę pomóc w ramach moich jeszcze skromnych możliwości. Trzeba działać. – To pomyślał zaspany młodzieniec i przed otwarciem klamki powoli zaczął naprężać plecy by wyglądać bardziej poważnie, stosownie do swej osoby. Strzyknął szyją i chwycił za klamkę by ją przekręcić i otworzyć drzwi. Otwierając drzwi próbował mówić na głos. Jednak nie mógł. Ślina była na tyle gęsta, że nie mógł ciągle swobodnie mówić, musiał przełknąć ślinę. Zrobił to. Było ciężko. Myślał przez chwilę czy się nie udusi z racji jej gęstości jednak nie. Udało mu się. Udało mu się wykrzesać z siebie dźwięk. Z każdą sylabą co raz silniejszy i mocniejszy.

- Witam już otwieram z chęcią pomogę jak tylko jestem w stanie. Przepraszam za mój niekompletny strój jednak śpieszyłem się by otworzyć. Witam raz jeszcze i jak mogę pomóc. Nie wiedziałem ze Rika ma ojca miło mi Pana poznać.
Jego wypowiedź była nacechowana zdenerwowaniem i dezorientacją jednak skłonnością do szybkiej pomocy. Stał jednak już dość silnie. Po czym dodał zanim udało się mężczyźnie odpowiedzieć.
- Przepraszam za ton oraz późne otwarcie drzwi, ale dopiero wstałem. Proszę o wybaczenie.

Ken po tych słowach jak by nagle zmężniał. Uśmiech szczery niewinny zaczął gościć na jego obliczu. Cieszył się ze jednak jest potrzebny. Ze nie jest jedynie problemem dla każdego a może pomóc, może być użyteczny… Może iść i nie tylko prosić, ale również dawać. Było to dla niego piękne przeżycie. Niemal jak przeżycie duchowe czym w rzeczywistości było. Było krokiem ku nowej drodze, która nie wydawała się aż tak beznadziejna jak sądził na początku
autor: Ken Katagiri
21 gru 2022, o 21:12
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Siedziba Kyusei
Odpowiedzi: 67
Odsłony: 1861

Re: Siedziba Kyusei

A więc tak to miało wyglądać. Ken powoli przeciągnął się uśmiechnął do swej rozmówczyni i skłonił się. Bedą lekko ukłonionym patrząc ukradkiem na mała słodką osóbkę powiedział pewnym siebie głosem, lecz lekko już zmęczonym.
- Dziękuje ci raz jeszcze. Będę twoim dłużnikiem. Nie będę zajmował Ci więcej czasu.
Po tych słowach wyprostował się i obrócił niemal jak wyszkolony wieloletni wojskowy. Ruszył przed siebie jeszcze raz spojrzał za siebie na małą Kunoichi która dała mu tak wiele. Nową nadzieje. Nową perspektywę. Nowe miejsce do życia może nawet nowy "dom". Kto wie jak to się potoczy. Mam nadzieje ze naj najlepiej. Ruszył przed siebie oczekując nowego. Wyruszył w miejsce, gdzie był kierowany. Powoli kroczył w stronę dziedzińca. Ptaki znów fruwały swobodnie nad jego głową. Jego twór zgrabianie ukrywał się między latającymi ptakami. Było mu przyjemnie. Beztrosko przyjemnie po raz pierwszy od jego zawirowań życiowych. Słońce lekko oślepiało go idąc przed siebie jednak nie zważał na to. Lekko zmrużył oczy i ruszył dalej przed siebie. Powoli otworzył drzwi by szukać matki Riki. Kto by się spodziewał ze jest to rodzinne przedsięwzięcie? No nic szukaj aż padniesz już niedługo i znajdziesz nowe gniazdo. Już niewiele zostało. Tak rozmyślając zatracił się. Powoli schodził z niego stres. Już powoli co raz mniej widział. Co raz mniej słyszał. Co raz mniej czuł. Coraz większa mgła umysłowa nachodziła na niego. Stres powoli opadał. Uczucie rozbicia, zmęczenia potęgowane było w tym momencie przejście z mocno nasłonecznego dziedzińca do środka. Już nie musiał mrużyć oczu jednak odruchowo je zamykał. Czuł piasek pod powiekami chciał spać. Chciał spocząć. Gdyby się dało padłby na podłogę. Resztką sił szedł. Musiała to zobaczyć kobieta w mahoniowych włosach. Faktycznie są krótsze To pomyślał Ken spotykając matkę Riki. Ta niewiele mówiła. Chyba wyczuła co się dzieje. Powoli zbliżyła się do Kena uśmiechając się. Ken odezwał się do niej pierwszy, już mocno zmęczonym głosem.
- Witam zostałem przysłany przez Rikę po kluczę. Pozwoliła mi tutaj zostać i kazała poprosić o kluczę i koniecznie o plan zajęć.
Kobieta uśmiechnęła się jeszcze mocniej po czym podeszła bliżej. Wczuła idealnie młodego artystę. Chwyciła go pod ramię i włożyła mu do ręki kartkę oraz skierowała do pobliskich drzwi i je otworzyła. Następnie podała w drugą rękę klucz i zamykając drzwi za sobą powiedziała
- Witaj, Wypocznij chłopce. Zobaczymy się niebawem.
Zamknęła za sobą drzwi z uśmiechem.
Może nie po raz pierwszy takie bezpańskie kundle i koty jak ja przyjmuję pod swoje skrzydła Rika. Pewnie fajna z niej młoda kobieta. Ken myśląc co zobaczył łóżko oraz omiótł swoim wzrokiem pokój. Nie widział wiele nie było to ważne teraz. Teraz był ważny sen. Ściągnął hakamę i położył ją koło swojej głowy na łóżku. Położył się. Widział co raz mniej. Ptak narysowany przez niego wleciał do pojemnika z tuszem. Ken w tym czasie przeglądał plan. Odczytał jedynie. PLAN ZAJ.... W tym momencie wyłączył mu się film. Zasnął snem kamiennym. Pewnie zawalenie budynku obok nie obudziłoby go. Spoczął w końcu w miejscu w jakim czuł się bezpieczny.
Obrazek
autor: Ken Katagiri
18 gru 2022, o 12:26
Forum: Urlopy graczy
Temat: Ken Katagiri
Odpowiedzi: 0
Odsłony: 101

Ken Katagiri

Imię i nazwisko postaci: Ken Katagiri
Okres nieobecności: do jutra wieczór (19 grudnia)
Powód: Zachorowałem i nie byłem w stanie pisać za co przepraszam a jutro mam egzamin i będę miał znów czas
autor: Ken Katagiri
14 gru 2022, o 12:05
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Siedziba Kyusei
Odpowiedzi: 67
Odsłony: 1861

Re: Siedziba Kyusei

Ken podniósł twarz słuchając Riki. Łzy napływały mu do oczu, ale jak by z co raz mniejszą częstotliwością. Jego ptak pofrunął w niebo. On spojrzał za nim i wtedy oślepiło go słońce. Cieszyły go słowa, które słyszał. Był bardzo zadowolony z obrotu spraw. Wstał powoli. Przetarł ponownie oczy by wytrzeć resztki łez po czym się uśmiechnął. Po tym wszystkim przemówił spokojnym lekko jeszcze chwiejnym głosem.
- Jeszcze raz ci dziękuje. Zgadzam się na wszystko. Szczerze powiem Ci ze będę oczekiwał cię z niecierpliwością, ale zrobię sobie kilka dni odpoczynku by jakoś powoli dojść do siebie. Muszę zastanowić się raz jeszcze nad wszystkim. Kim jestem oraz gdzie zmierzam. Powiem Ci ze naprawdę podoba mi się to wszystko co przedstawiłaś.
Powoli naciągnął mięśnie pleców. Po chwili pochylił się dziękując również całym swoim ciałem. Dając do zrozumienia ze nie dość ze jest jej wdzięczny, ale również ze będzie jej usłużny. Ze oddaje siebie w jej ręce. Uśmiechając się dodał po chwili
- Dobrze zaraz udam się do twej mamy po kluczę by zaraz pobrać kluczę oraz plan zajęć. Od jutra postaram się uczestniczyć w zajęciach. Teraz udam się spocząć. Czuje ze jak położę się wstanę dopiero jutro. Zdjęłaś mi duży bagaż z pleców, ale długa droga przede mną.
Wyprostował się mocno i z poważną miną powiedział:
- Pamiętaj, jeśli będziesz potrzebowała pomocy zwróć się do mnie. Nie mam dużo siły, ale moje umiejętności są w twych rękach. Tak jak ty mi pomogłaś tak ja tobie z wielką chęcią pomogę. Wyruszę zawsze bez zwłoki. Będę oczekiwał twego szczęśliwego powrotu.

Wyszukiwanie zaawansowane