Znaleziono 321 wyników
Wyszukiwanie zaawansowane
- autor: Minako
- 12 wrz 2025, o 21:56
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Karczma "Klejnot Pustyni"
- Odpowiedzi: 187
- Odsłony: 30885
- autor: Minako
- 9 wrz 2025, o 13:23
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Karczma "Klejnot Pustyni"
- Odpowiedzi: 187
- Odsłony: 30885
- autor: Minako
- 7 wrz 2025, o 17:28
- Forum: Pałac
- Temat: Pałac: Część Mieszkalna
- Odpowiedzi: 0
- Odsłony: 46
- autor: Minako
- 3 wrz 2025, o 21:55
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Karczma "Klejnot Pustyni"
- Odpowiedzi: 187
- Odsłony: 30885
Minako uśmiechnęła się do Sasame, gdy usłyszała jaki ma styl walki, bo brzmiało bardzo znajomo. Również rozbawił ją fakt, że zwrot ''Mała Zołza'' przyjął się także u Rudowłosej i od razu obie wiedziały o co chodzi. To, jak Daisuke zignorował jej towarzyszkę, zbyła milczeniem. Lepiej już, jak ignorował niż żeby ponownie wyzywał od najgorszych, chociaż widziała, jak sama Sasame próbuje trzymać nerwy na wodzy.
- No to pod tymi względami jesteśmy niemal identyczne. - Odpowiedziała Rudowłosej. - Ja też preferuję walkę w zwarciu, ale czasami wspomagam się Ninjutsu. To może być ciekawy pojedynek.
To, że ranga nie jest adekwatna do siły, to akurat działało w jedną stronę i wcale nie przekonało Minako. Owszem, jakiś Doko mógł się kamuflować i być znacznie silniejszy, niż z początku można było założyć, ale skoro już ktoś zasłużył na Sentokiego i Kogo, to musiał mimo wszystko reprezentować odpowiedni poziom, a z tego właśnie faktu Minako założyła, że skoro Rudowłosa jest o szczebel wyżej, to i siłowo była od niej lepsza. Słysząc natomiast jej chęć do pomocy w zwalczaniu Oroboros i przytoczenie historii z własnego doświaczenia, Minako spojrzała uważnie na swoją rozmówczynię.
- Najpierw to porządnie wypocznij po podróży, Sasame-san. - Opowiedziała jej i uśmiechnęła się. - Oroboros nie uciekną. Gdy tylko coś będę miała, możemy się razem wybrać.
I wtedy do akcji wkroczył Daisuke, opowiadając to, co go właśnie spotkało w związku z buntownikami. Kto by pomyślał, że tak przypadkiem wpadnie na kogoś od tych cholernych węży. Do tego złodzieja, który akurat spierdalał ze swoim łupem. Słysząc o uwaleniu jednemu ręki i zamordowaniu pracodawcy, a także o hardej suczy, Minako zmarszczyła brwi, jakby nad czym się zastanawiając. Po chwili zaświtało jej powiązanie.
- Może chodzi o to, jak kilka miesięcy temu zrobiłam nalot na szemrany interes w dzielnicy biedoty. - Powiedziała wreszcie i opowiedziała Daisuke i Sasame co się wydarzyło. - Dostałam cynk, że jakiś Mistrz Sztuk Walki organizuje pojedynki. Kto go pokona, wygra duże pieniądze. Mężczyźni musieli płacić wpisowe, kobiety zaś mogły spróbować za darmo, ale nikomu nie udało się go pokonać, bo ponoć oszukiwał. Tak więc mężczyźni dostawali wpierdol, a kobiety były więzione z myślą o sprzedaży ich w niewolę. Przebrałam się za biedaczkę i wparowałam im tam na miejsce. Jak posłałam Mistrzowi wcale nie najsilniejszy cios w brzuch, tak wszystkie flaki mu się wywróciły do góry nogami, wywaliło go z butów pod sam sufit, a potem spadł na matę brudząc wkoło siebie na czerwono. Rzeczywiście, połamałam wtedy reszcie zbirów trochę rąk, szczęk i nosów. Cholera, trzeba było nie puszczać ich wolno...
Niepokojące było to, że od tamtego czasu mieli ją na oku. Że też nie zrobiła wtedy porządnej czystki i nie wzięła trochę jeńców. No nic, będzie musiała naprawić ten błąd, tylko problem był taki, że jest spalona. Te gnoje wiedzą, jak wygląda i co najgorsze, gdzie najczęściej bywa. Słysząc, że ponoć często kręci się obok ''nadętego dupka'', Minako spojrzała uważnie na Daisuke, który w tej chwili chyba doznał olśnienia. Kto by pomyślał, że w tej wiecznie zapijaczonej łepetynie było jeszcze dostatecznie dużo szarych komórek, żeby połączyć kropki. To chyba był odpowiedni czas, aby raz a dobrze wyjaśnić wszystkie niedomówienia.
- Sasame-san, zapewne zgubiłaś się w tym momencie, więc spieszę z wyjaśnieniem. - Zwróciła się do Rudowłosej. - Daisuke właśnie odkrył, że jestem związana z Kotei’em.
Następnie zwróciła się ponownie do Daisuke. Nie było sensu mu tłumaczyć, że w kwestii wyboru, to Jou ją wybrał i starał się o jej względy, nie zaś na odwrót. Faktem jednak było, tak jak mu ostatnio mówiła, że kierowała się przede wszystkim tym, żeby mieć u boku silniejszego od siebie, który da jej poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji.
- Nie mogłam Ci wtedy powiedzieć. - Odpowiedziała Włócznikowi. - Gdy się ostatnio widzieliśmy, sprawa była na tyle świeża, że nikt, nawet z najbliższego otoczenia, nie miał o niczym pojęcia, więc byłam dyskretna. Teraz kwestia jest coraz szerzej znana, więc to już bez znaczenia. Niepokoi mnie tylko, że Oroboros o tym wiedzą...Ostatnio zamordowali Liderkę Dohito, gdy wracała z narady do swojej prowincji. Mogą chcieć przeprowadzić zamach na Kotei’a...
Będzie musiała zadbać o czujną ochronę w Pałacu, żeby nie doszło do żadnych niechcianych incydentów. Nim jednak dobrze to sobie poukładała w głowie, naszła ją inna, natrętna myśl, odnośnie ostatniego zdania, które wypowiedział Daisuke. Zmarszczyła brwi, spoglądając na Włócznika i zjeżyła się.
- Chwila moment, jakie rywalizowanie? Znudziło Ci się oddychanie prostym nosem? - Zapytała gniewnie. - Sasame-san, trzymaj mnie, bo zaraz ja mu wpierdolę...Miałeś już swoją szansę i nie wykorzystałeś jej, więc nie ma o czym rozmawiać. A teraz dokończ to, co mówiłeś o Oroboros. Masz trop?
- autor: Minako
- 29 sie 2025, o 19:15
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Karczma "Klejnot Pustyni"
- Odpowiedzi: 187
- Odsłony: 30885
Minako zmarszczyła brwi, słuchając o zaproszeniu na wężówkę. W sumie Daisuke był koneserem mocnego alkoholu, więc nic dziwnego, że zainteresował się taką propozycją. Co to jednak była wężówka i z czego się ją robiło, nie miała pojęcia i chyba nie chciała tego próbować. Tak czy inaczej, te słowa nadal nie zapaliły w jej głowie czerwonego alarmu, bo nie brzmiały jakoś szczególnie. Może to był po prostu alkohol z nutką jadu węża? Tak jak te wykwintne alkohole z utopionym skorpionem czy skarabeuszem.
Tak czy inaczej, z tego wszystkiego wyrwało ją całe zamieszanie na linii frontu Daisuke i Sasame, które na szczęście bardzo szybko udało jej się opanować, bo po jej groźnie Włócznik podniósł dłonie w obronnym geście i dalej nie pociągnął tematu. Sasame nawet zaproponowała towarzyski sparing, żeby raz a dobrze wyjaśnić sobie tą sytuację, ale Daisuke nie podjął rękawicy i totalnie zignorował Rudowłosą, na co Minako westchnęła tylko przeciągle i wzięła łyk swojego soku. Przynajmniej na obecną chwilę sprawa była pod kontrolą, więc można było znowu się odprężyć.
- Jaki styl walki preferujesz, Sasame-san? - Zapytała Rudowłosą. - Bo jeśli lubisz walić z piąchy, to możemy później się spróbować. Co prawda mam marne szanse w starciu z Kogo, ale trening zawsze się przyda.
Relaks jednak nie trwał długo, bo ostatnie słowa Daisuke sprawiły, że Minako omal nie opluła go sokiem, który właśnie piła. Zrobiła wielkie oczy, bo w tej właśnie chwili zebrała wszystko w całość i czerwona lampka w głowie momentalnie się zaświeciła. Wężówka. Czyżby to było takie proste? Możliwe, że właśnie poznali tajne hasło, które mogło otworzyć wiele drzwi, które do tej pory były przed nimi zamknięte.
- Czekaj, czekaj, czekaj. - Zwróciła się do Daisuke, unosząc lekko dłoń. - Chcesz mi powiedzieć, że wpadłeś na jednego z Oroboros i ten zaprosił Cię na wężówkę? Walone skurwysyny! Ja próbuję ich tropić, a to oni mają mnie pod obserwacją. Opowiadaj od początku do końca, ze szczegółami.
Jeśli rzeczywiście mieli trop, to należało się tym jak najszybciej zająć. Problem polegał na tym, że skoro wiedzieli o niej i obserwowali ją, to nie mogła wziąć udziału w całym tym przedsięwzięciu, bo zostanie rozpoznana, a trop spalony. Daisuke będzie musiał ogarnąć to sam, o ile oczywiście się na to zgodzi.
- autor: Minako
- 21 sie 2025, o 22:28
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Karczma "Klejnot Pustyni"
- Odpowiedzi: 187
- Odsłony: 30885
Temat gówniarza nie zawierał kluczowych słów, które mogłyby zainteresować Minako na tyle, żeby dopytywać bardziej, dlatego też przyjęła to, co Daisuke jej powiedział i dalej nie drążyła. Nadal jednak miała z tyłu głowy, że jakiś dzieciak wiedział, gdzie akurat jej szukać. Owszem, miała za sobą kilka spraw, które w jakiś sposób sprawiły, że mogła zostać gdzieś tam zapamiętana, ale żeby była aż tak popularna? No ok, była i to z tygodnia na tydzień coraz bardziej, ale to jako bohaterka plotek odnośnie jej powiązań z Kotei’em i to tylko w strefie urzędowej i wojskowej. Zwykli cywile raczej nie znaliby sprawy.
- Nie chwaliłam się, bo nie miałam o tym pojęcia. - Odpowiedziała ostatecznie.
Potem stało się coś, czego kompletnie się nie spodziewała. Gdy przedstawiła sobie Daisuke i Sasame, z ogromnym zdumieniem przyjęła fakt, że już się znali. Rudowłosa aż wybuchła śmiechem i wspomniała, gdzie mieli okazję poznać się z Włócznikiem, wspominając przy okazji zabawny incydent z mewią kupą. Daisuke nie pozostał jej dłużny i specjalnie przekręcił jej imię w sposób doprawdy zabawny, że nawet Minako parsknęła śmiechem. Tak, w tym momencie jeszcze myślała, że to zwykłe szturchańce i przekomarzanie się starych znajomych, bo to było bardzo podobne do Daisuke.
- Nie powiem, kto tu się zgubił i od ponad roku nie może znaleźć wyjścia z Pustyni. - Rzuciła Daisuke łobuzerski uśmiech, bo mówiła właśnie o nim.
Czar dobrego humoru jednak prysł, gdy Minako dostrzegła na twarzy Daisuke charakterystyczny grymas obrzydzenia, kiedy patrzył na Rudowłosą. Nawet ostentacyjnie odsunął się od niej trochę. Czyli to sprzed chwili to nie były żarty? W momencie, gdy Włócznik zwrócił się znów bezpośrednio do niej, jego słowa sprawiły, że na twarzy Minako najpierw odmalowało się szczere zdumienie, a potem zostało zastąpione chłodnym gniewem. Kunoichi momentalnie się zjeżyła. Tak, w tym momencie miała ogromną ochotę dać Daisuke w twarz i to tak, że aż by mu smarki wkoło szyi się owinęły. Miał szczęście, że byli w Karczmie i burda była tutaj nie na miejscu, ale pech, bo Minako nie puszczała płazem takich rzeczy i wyciągnie konsekwencje w taki czy inny sposób. Jej szacunek do Daisuke ulotnił się jak piach na wietrze.
- Nie wiem, jaki masz problem do Sasame i gówno mnie to obchodzi. - Zaczęła tonem tak chłodnym i gniewnym, że Daisuke szybko się pokapuje, że ma przesrane. - Ale jeśli jeszcze raz obrazisz ją w mojej obecności, to dopilnuję, żebyś wreszcie znalazł wyjście z Pustyni i nigdy więcej mi się na oczy nie pokazywał. Zrozumiałeś? Nie będę tolerować takiego chamstwa i prostactwa. Skoro już wpierdoliłeś się nam do rozmowy, to chociaż staraj się akceptować towarzystwo, bo jak nie, to tam są drzwi.
Wściekła jak osa wskazała mu na koniec dłonią wyjście z karczmy za jego plecami. W tym momencie miał wybór. Albo ogarnie się na tyle, żeby chociaż tolerować Sasame, albo w szybkim tempie się pożegnają. Minako była tutaj całkowicie poważna i Daisuke mógł ogarnąć, że jeśli dalej będzie przeginać, to ich spotkanie szybko dobiegnie końca.
- autor: Minako
- 19 sie 2025, o 18:33
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Karczma "Klejnot Pustyni"
- Odpowiedzi: 187
- Odsłony: 30885
Minako uśmiechnęła się łobuzersko, gdy Sasame przyznała, że nigdy w życiu nie piła sake. Była to doprawdy ciekawostka, chociaż bardziej zastanawiające było to trzymanie emocji na wodzy przez Szczep Juugo. Zabrzmiało to tak, jakby mieli tracić nad sobą kontrolę. Nie bardzo wiedziała, czy chce znać szczegóły, ale brzmiało to dość niepokojąco, jak wielka strzykawka wysysająca ludzi. No ale skoro Kaguya byli w stanie wyciągać sobie kręgosłupy, to może tutaj nie było jakoś bardzo źle?
- Czyli z natury jesteście nerwowi? - Zapytała ostatecznie. - Sake nie smakuje dobrze. Wykrzywia gębę i pali po gardle, ale liczy się efekt. Niektórych po prostu rozluźnia, oczywiście w kontrolowanej ilości. W nadmiarze bywa mocno zdradliwe. Albo podniesie Ci agresję, albo humor, albo momentalnie złoży Cię spać, ewentualnie wszystko po kolei. Każdy reaguje inaczej.
Tutaj spojrzała sobie uważnie na Sasame. W sumie była ciekawa, jak Rudowłosa by zareagowała na nadmiar sake, ale trochę obawiała się, że więcej z tego będzie problemów, niż zabawy, więc ostatecznie próbę spicia jej zostawiła na inny raz, jak będą może na większej przestrzeni. Tak na wszelki wypadek.
- Bądź dobrej myśli. - Pocieszyła ją. - Inne Klany Karmazynowych Szczytów zapewne też mają trochę informacji o nas i chyba nie są na tyle głupi, żeby przeoczyć tak istotną sprawę, że w kupie siła. Zwłaszcza, że na Wietrznych Równinach rozpanoszyli się Dzicy i nie wiadomo, czy tamtejsze Klany sobie poradzą. Na wypadek, gdyby jednak brakowało im jakiejś klepki, to można po prostu napomknąć, że jakoś od tylu lat jeszcze się trzymamy, a system działa, póki co. Koseki może i mają krótki lont, ale wydaje mi się, że Hyuuga są raczej rozsądni i powinni do tego podejść z większą dozą kalkulacji. Warto więc chyba spróbować zgadać się z tamtejszym Liderem.
Kto by pomyślał, że będzie kiedyś wypowiadać się na temat, żeby Karmazynowe Szczyty się zjednoczyły. Była kiepskim politykiem, ale brała to na prosty rozum, że lepiej trzymać się razem, niż żreć się między sobą i osłabiać, wystawiając na ataki z zewnątrz. Może dzięki temu łatwiej by było zawiązać sojusz z jednym większym mocarstwem niż próbować z każdym osobno. Mniej upierdliwe. Tak czy inaczej, doradzić doradziła, ale musiała przede wszystkim skupić się na tym, co miała na własnym podwórku.
- Niekoniecznie, Sasame-san. - Szybko wyprowadziła ją z błędu. - Odkryto kilka baz Oroboros na środku Pustyni, ale nic konkretnego nie znaleziono, więc nie jest powiedziane, że muszą być gdzieś w mieście. To co rozdają ludziom, to też nie są duże ilości, a przynajmniej nie na tyle, żeby to jakoś wyśledzić. Te węże są przebiegłe i działają już na terenie całej Unii.
Potem jednak do Karczmy wparował Daisuke i rozmowa na poważne tematy musiała dobiec końca. Reakcja Minako chyba zbyt mocno ją zdradziła, bo Sasame szybko się pokapowała, że nie był to tylko znajomy. Słysząc jej słowa, Kunoichi aż się zakrztusiła sokiem, który właśnie piła i spojrzała uważnie na Rudowłosą.
- Mamy za sobą jeden dawny epizod. - Wyznała z westchnieniem, zanim Daisuke ogarnął swój alkohol. - Miało być bez zobowiązań, ale chyba się przywiązał i co kilka miesięcy wraca jak bumerang. Problem w tym, że od niecałego roku jestem w związku i nie mogę sobie pozwolić na choćby niepochlebne plotki...
Wtedy też Daisuke dostrzegł ją i odezwał się donośnym głosem na całą salę, na co Minako zamknęła na chwilę oczy i wzięła kilka głębszych oddechów, jakby próbowała błagać o siły na to starcie tytanów. Szybko jednak je otworzyła, gdy Włócznik wypowiedział kolejne zdanie.
- Jaki gówniarz? - To ją mocno zaniepokoiło, bo oznaczało, że jest śledzona.
Z uwagą patrzyła, jak Daisuke sadza dupę obok Sasame, do tego kompletnie ignorując Rudowłosą. Jego wzrok był wbity prosto w Minako, jakby był w jakimś amoku. Czyli wychodziło na to, że szukał jej, ale to nadal nie usprawiedliwiało jego niegrzecznego zachowania wobec jej towarzyszki i rozmówczyni. Zjeżyła się natomiast, gdy usłyszała resztę wypowiedzi Włócznika, ale ostatecznie opanowała się jakoś, chociaż z trudem. Chyba rzeczywiście nie najlepiej z nią było, skoro nie umknęło Daisuke, że ubyło jej trochę kilo.
- Po pierwsze, nie nazywaj go tak. - Powiedziała twardo. - Po drugie, jestem bardzo dobrze karmiona, tylko szerzący się kryzys suszy i głodu odbiera mi apetyt. Po trzecie, to bardzo brzydko tak ignorować moją towarzyszkę i gościa. Poznajcie się proszę. To jest Sasame. Sasame-san, to Daisuke.
- autor: Minako
- 18 sie 2025, o 18:59
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Karczma "Klejnot Pustyni"
- Odpowiedzi: 187
- Odsłony: 30885
Jak dużo nie trzeba było, żeby wywołać promienny uśmiech na twarzy Rudowłosej. Widać było wyraźnie, że ma czynienia z naprawdę sympatyczną i szczerą osobą, więc tym bardziej nie żałowała, że musiała skłamać w kwestii tamtego typa. Byłyby z tego tylko same kłopoty, a po co niepotrzebnie wkurzać Lidera Szczepu Juugo? Mało ma zmartwień z Koseki?
- Wcześniej w pierwszej kolejności sięgnęłabym zapewne po sake, ale ostatnimi czasy trochę się pozmieniało i jakoś mnie tak odrzuciło. - Przyznała z westchnieniem. - Chyba po prostu przyzwyczaiłam się do owocowych smaków, nawet jeśli chodzi o trunki, ale dzisiaj zwykły sok w zupełności wystarczy.
Trudno było się z resztą dziwić, skoro w Pałacu było pod dostatkiem słodkich, owocowych win, którymi Jou raczył się przy każdej okazji. Musiała przyznać, że gust odnośnie smaku trunków miał naprawdę dobry, ale przez to zwykłe sake przestało jej jakoś smakować. Starała się jednak hamować z trunkami, bo wiedziała jak alkohol działa na osłabiony organizm, a nie mogła sobie pozwolić, żeby przyniesiono ją do Pałacu zalaną w trupa. Kiedyś pewnie by jej to nie obchodziło i jeszcze by się z tego śmiała, ale nie odkąd Pałac stał się jej domem i coraz więcej osób o niej wiedziało, patrząc tym dziwnym spojrzeniem, za które miała ochotę dać po mordzie. Musiała być grzeczna...chociaż trochę.
- A to zdecydowanie nie. - Odpowiedziała na doprecyzowanie sytuacji przez Sasame. - Każdy ma swoje podwórko i nikt się nikomu nie wtrąca, jak sobie je urządza. Tutaj zgadzam się, z Tobą, że Koseki za mocno wciskają nosa. Najlepiej jednak będzie usiąść i na spokojnie to przegadać, gdy sprawa trochę ucichnie i wszyscy ochłoną. Omówić problem, zaproponować rozwiązanie i ustalić granice. Ile lat już jesteście w Karmazynowych Szczytach? Trochę będzie, prawda? A dopiero teraz pojawiają się jakieś zgrzyty. A niech mnie, co ja gadam. Polityk i dyplomata to ze mnie jak z koziej dupy trąba i wolałabym połamać parę szczęk, no ale czasami trzeba pokojowo. Jak to mówią, dla większego dobra...
Westchnęła i upiła łyk swojego soku, słuchając dalej tego, co Rudowłosa miała do powiedzenia. Okazało się, że tak naprawdę nie ma do końca pojęcia, co ich Lider planuje, więc praktycznie została wysłana tutaj w ciemno to poszukiwania CZEGOŚ, co pozwoli jakoś rozwiązać problem ich Szczepu. Cóż, jeśli nie chcą stracić swojego azylu i zostać wygnani, to będą musieli najpierw spróbować pokojowo, a potem ewentualnie rozejrzeć się za nowym miejscem, które ich zaakceptuje. Równiny odpadały, bo tam toczyły się teraz wojny z Dzikimi i kto wie, czy ta zgraja nie przebije się i nie pójdzie dalej. Bezpieczny byłby Prastary Las, blisko okolic Tajemniczego Lasu, gdzie mieliby ciszę i spokój na łonie natury.
- Zawsze możesz przedstawić swojemu Liderowi nasz system. - Stwierdziła Minako i wzruszyła ramionami. - Jedna, silna struktura i każdy z Liderów równy, zasiadający w Radzie i mający ważny głos we wspólnym decydowaniu o losach kraju. Wtedy Karmazynowe Szczyty stałyby się silniejsze, zjednoczone, a nie gryzły między sobą i tym samym osłabiały się. Nie bierzcie sobie jednak wspólnego władcy nad sobą, bo czasami to tylko szkodzi...
Tutaj nawiązała głównie do Cesarza, który ponoś postradał rozum przez nadmiar władzy, ale i nie tylko, bo według niej, Jou też za mocno szedł w kierunku tyranii, zwłaszcza po ostatnim przejęciu władzy i zmianie prawa. Była jednak w potrzasku, bo z jednej strony traktował ją naprawdę dobrze i szczerze go kochała, ale z drugiej starała się, żeby bardziej otworzył się na lud, tylko to nie wychodziło już zbyt dobrze, więc sama starała się łagodzić jakoś sytuację.
- Myślisz, że nie próbowaliśmy? - Zapytała Sasame, gdy ta przedstawiła swój punkt widzenia odnośnie buntowników. - Problem polega na tym, że Oroboros są świetnie zorganizowani i dobrze się ukrywają. Gdy uda się wpaść na jakiś trop, to po jakimś czasie się urywa. Wyśmienicie zacierają ślady i chronią swoją strukturę, a każdy wcześniejszy jeniec nie posiadał konkretnych informacji mimo usilnych prób wydobycia tego. Są jak wrzód na dupie, który cały czas daje o sobie znać, gdy próbujesz usiąść. O kurwa...
Ostatnie słowa mimowolnie się jej wyrwały, gdy dostrzegła kto właśnie wszedł do Karczmy. Tej cholernej, przystojnej gęby nie przeoczyłaby nawet w dzikim tłumie na placu targowym, za co powinna zdecydowanie strzelić sobie parę kopniaków w dupę. Nic jednak nie mogła na to poradzić. Daisuke miał w sobie to coś, co przyciągało ją jak ćmę do lampionu i z trudem nad sobą panowała. Westchnęła, gdy Włócznik oczywiście zażądał sake i w pierwszej kolejności skupił się na nieszczęsnej właścicielce stojącej za kontuarem.
- Powiedz, Sasame-san. - Zagadnęła Rudowłosą. - Jak tam Twoje granice cierpliwości? Jeśli takie jak u Małej Zołzy, to lepiej szybko uzbrój się w jakieś dodatkowe, bo właśnie wparował mój stary znajomy, do którego przemawiają tylko pięści, a nie możemy sobie pozwolić na burdy w Karczmie. Swoją drogą, mówiłam wcześniej coś o wrzodzie na dupie? Co za ironia.
- autor: Minako
- 17 sie 2025, o 12:50
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Karczma "Klejnot Pustyni"
- Odpowiedzi: 187
- Odsłony: 30885
Sasame bardzo rozbawiła wizja rozwiązywania problemów głosowania poprzez siłowanie się na rękę, na co Minako aż wyobraziła sobie scenkę, jak Shirei-kanowie mierzą się tak przy stole narad i również parsknęła śmiechem. Tak, to akurat mogły być zabawne, zwłaszcza że sama Kunoichi ceniła sobie takie rozwiązywanie problemów i zawsze działało. Niemniej, do tej pory zawsze jakoś się dogadywali, oprócz ostatniego razu. Co prawda minęło dziewięć miesięcy od tamtych wydarzeń, ale Minko nadal czuła nieprzyjemny skurcz, że coś było nie tak. Póki co, nie znalazła jeszcze na to dowodów.
Gdy Sasame zaproponowała, że zapłaci chociaż na sok, który Minako zamówiła, Kunoichi zdała sobie sprawę, że Rudowłosa próbuje się jakoś odwdzięczyć za ratunek, więc głupio byłoby się upierać i zabraniać jej tego. Upiła więc kilka łyków ze swojej szklanki, a widząc, że została już połowa, spojrzała na Rudowłosą.
- W porządku. - Zgodziła się. - I możesz zmówić mi jeszcze jeden.
Potem temat zszedł na sprawę bardziej istotną, a mianowicie kwestie pojawienia się Sasame tutaj. Okazało się, że jej wizyta miała charakter bardziej dyplomatyczny, a jej celem było rozpoznanie nastrojów i szukanie potencjalnych sojuszników. Rudowłosa była na tyle szczera, że otwarcie przyznała, jakoby Juugo mieli dość ciężką sytuację dyplomatyczną i jak tak dalej pójdzie, to mogą zostać siłą wygnani, a to mogłoby mieć nieprzyjemne następstwa w postaci ich oporu. Patrząc po tym, co Sasame wcześniej jej powiedziała, Koseki pruli się o byle gówno i krzywe spojrzenie, więc albo naprawdę mają krótki lont, albo szukają na siłę pretekstu, żeby pozbyć się Szczepu, który zaczął im przeszkadzać i sprawiać kłopoty.
- Może to zabrzmi brutalnie, ale jako Szczep, któremu udzielono azylu, powinniście bardziej szanować Klan, który dał wam miejsce o życia. - Odpowiedziała z powagą Minako. - Nie mówię, żeby od razu wchodzić im w dupska, ale starać się nie odnosić z agresją, tak jak ostatnio to zrobiłaś. Nigdzie nie będzie wam lepiej, jak w Karmazynowych Szczytach, chyba że w najdalszych zakątkach Prastarego Lasu, może, jeśli dogadalibyście się z tamtejszymi Klanami. Tak czy inaczej, takie kwestie powinnaś poruszyć z samym Kotei’em. Wiedz jednak, że na obecną chwilę nie miałabym serca, żeby zaproponować wam choćby nowe miejsce gdzieś na Pustyni, bo sami obecnie przechodzimy kryzys...
Kiedy Sasame zapytała co się dzieje, Minako westchnęła z rezygnacją i przetarła twarz dłonią. W tym momencie wyglądała na naprawdę zmęczoną, a cienie pod oczami tylko to potęgowały. Wróciła jednak wzrokiem do Rudowłosej.
- Pustynia jest bardzo surowym miejscem do życia. - Zaczęła. - Jesienią mieliśmy zbyt krótką porę deszczową i spadło zdecydowanie mniej deszczu, niż we wcześniejszych latach. Teraz zmagamy się z suszą i głodem. W mieście tego tak nie zobaczysz, chyba że w tych najbiedniejszych dzielnicach, ale mniejsze osady to obraz nędzy i rozpaczy. Każdy kolejny raport odnośnie śmierci jest coraz bardziej przygnębiający i skutecznie odbiera mi apetyt. Kotei robi co może, aby zwiększyć dostawy żywności, ale Shigashi, które do tej pory było stałym dostawcą, teraz samo przechodzi wewnętrzny konflikt i trzeba szukać dodatkowego wsparcia innymi drogami. Karawany zaś często są napadane na szlakach przez pustynnych rozbójników, Szakali. Jest ciężko, Sasame-san, a jakby tego było mało, rozpanoszyła nam się zgraja buntowników i terrorystów, który wmawiają zwykłym ludziom, że za ich niedolę odpowiedzialna jest Władza. Oroboros, bo tak się nazwali, rozdają ludziom wodę, jedzenie i pomagają im, żeby tylko zaskarbić sobie ich sympatię i zbudować z nich tarczę. Przez to ściganie tych szumowin jest trudniejsze, bo raz, mają wsparcie cywili, a dwa, nie możemy publicznie wymierzać im kary, bo zrobimy z nich męczenników i lud się zbuntuje.
- autor: Minako
- 15 sie 2025, o 22:02
- Forum: Pałac
- Temat: Pałac: Część Administracyjna
- Odpowiedzi: 0
- Odsłony: 339
Gabinet Kotei'a
Na pierwszym piętrze Pałacu, pod czujnym okiem straży, mieszczą się wszelkie gabinety administracyjne, w których można złożyć raporty i otrzymać zlecenia dotyczące samej Unii. Jednym z takich pomieszczeń jest gabinet Kotei'a czyli duże, przytulnie urządzone pomieszczenie z wieloma oknami i balkonem, dającymi w dzień mnóstwo światła. Głównymi elementami wystroju są oczywiście masywne biurko z grubego drewna i duży, wygodny fotel, czyli miejsce pracy Władcy Unii. Oprócz tego znajduje się tu jeszcze prywatna biblioteczka z bogatym zbiorem ksiąg i zwojów, miękka sofa, stoliki (w tym ten z karafką wina i kieliszkami), krzesła, komody i donice z palmami w ramach dekoracji. Na posadzce wyłożono wspaniałe dywany, a całość dopełniają bogate zdobienia na ścianach i suficie. Gdy zapada zmrok, pomieszczenie oświetlają tradycyjne lampiony i świece. Drzwi do gabinetu zawsze są obstawione strażą, której trzeba się najpierw wylegitymować odznaką, aby uzyskać ewentualne widzenie z samym Kotei’em. Wszelkie próby wtargnięcia siłą i pośpiechem są szybko i skutecznie udaremniane ze względów bezpieczeństwa.
Gabinet Dowódcy Straży
Pomieszczenie sąsiadujące z gabinetem Kotei’a i należące do Dowódcy Straży, odpowiadającego za kwestię bezpieczeństwa Pałacu i samego Władcy, dyspozycyjność i rozmieszczenie Akataiyō oraz szkolenie ich, a także kwestie logistyczne i zaopatrzeniowe tego miejsca. Przez jego ręce przechodzą wszelkie raporty kosztów, incydentów i innych dokumentów, które weryfikuje i zostawia do ostatecznego zatwierdzenia Kotei'owi. Gabinet jest mniejszy, ale urządzony w podobnym, przytulnym stylu. Stoi tutaj skromniejsze biurko i mniejszy fotel, a także dwa dodatkowe krzesła dla gości. Pod oknami postawiono jednakowe komody na dokumenty, a przy drzwiach małe regały na książki i zwoje. Przy wyjściu na balkon znajduje się dodatkowo miękka leżanka, stolik i fotel, a za dekoracje służą tutaj plamy w donicach, zasłony, wielki dywan i wszelkie zdobienia ścian oraz sufitu. Za oświetlenie służą oczywiście zwykłe lampiony.
Biblioteka i Archiwum
Przestronne pomieszczenie na piętrze, ozdobione dekoracyjnymi łukami z piaskowca, które wspierają rzędy filarów. Przy ścianach stoją sięgające niemal sufitu regały, wypełnione po brzegi księgami, zwojami i dokumentami różnego pochodzenia, które nie miały statusu tajności i mogły zostać tu przeniesione. Duże okna zapewniają sporo światła słonecznego, dlatego też można usadowić się tu na jednej z kanap albo puf i w spokoju poczytać to, co akurat kogoś interesowało. Jest tu także biurko i krzesło, oraz przybory do pisania na wypadek chęci sporządzenia notatek. Przy sofach postawiono dla ozdoby pełno donic z palmami i stolik, zaś posadzę przykryto wspaniałym dywanem, tworząc przytulny kąt czytelniczy. Po zmroku Bibliotekę oświetlają tylko kinkiety ze świecami, umieszczone na filarach i nie dają zbyt dużo światła, dlatego lepiej spędzać tu czas w ciągu dnia.
- autor: Minako
- 15 sie 2025, o 16:54
- Forum: Pałac
- Temat: Pałac: Część Oficjalna
- Odpowiedzi: 0
- Odsłony: 340
Sala Tronowa
Każdy, kto przekroczy próg Pałacu i znajdzie się w przestronnym, wspaniałym Holu z pięknie rzeźbionymi schodami prowadzącymi na wyższe piętra, od razu zwróci uwagę na Złote Wrota przed sobą, pilnowane przez straże. Masywne drzwi przedstawiają symbole wszystkich Klanów Pustyni, misternie wkomponowane w motyw liści palm, piaskowych wydm, pawich piór i wspaniałego, promiennego Słońca na samym szczycie łuku. To właśnie za tymi wrotami mieści się Sala Tronowa, w której Kotei przyjmuje oficjalne delegacje, audiencje, przysięgi i nominacje, a także wydaje osąd i wymierza karę. Jest to wspaniałe, obszerne pomieszczenie z bogato rzeźbionego piaskowca. Każdy centymetr ścian i sklepienia jest pokryty pięknymi, misternymi wzorami, stworzonymi przez najlepszych mistrzów rzeźbiarstwa, a całość dopełnia rząd równie imponujących filarów ze złotymi podstawami. Posadzka to wspaniała, marmurowa mozaika, udekorowana złotą rzeźbą Słońca na środku. Całość dopełnia bogato zdobiona wnęka, znajdująca się na podium, do której prowadzi kilka stopni. To właśnie tam stoi pięknie rzeźbiony tron, na którym zasiada sam Kotei. Sala oświetlana jest promieniami pustynnego słońca, dzięki rzędowi wielkich okien, udekorowanych w bogate zasłony, zaś po zachodzie słońca to liczne lampiony stanowią źródło światła dla tej wspaniałej komnaty.
Sala Bankietowa
Do tego pomieszczenia również można dostać się bezpośrednio z głównego Holu, jednak drzwiami znajdującymi się po lewej stronie. Przeznaczone jest do urządzania wszelkiego rodzaju przyjęć, bankietów i goszczenia tych najbardziej znamienitych Oficjeli. Sala ta, tak jak Sala Tronowa, posiada bogate zdobienia na ścianach, sufitach i filarach, lecz jest urządzona bardziej przytulnie. Na marmurowej posadzce leżą pięknie tkane dywany i stoją duże donice z zielonymi palmami. Jest tu pełno miękkich sof, foteli, puf i poduszek, na których ważni goście mogą się zrelaksować oraz stoliki ze złotymi naczyniami i karafkami, w których czekają najlepsze trunki. Znajdzie się też stolik do Shogi, gdyby ktoś miał ochotę zagrać partyjkę lub dwie. Na czas przyjęć, środek sali z reguły jest wolny, przeznaczony dla tancerek, muzyków, wszelkiego rodzaju pokazów i innych występów, mających bawić i umilać gościom spędzony tu czas. W prawej wnęce sali znajduje się długi, pięknie rzeźbiony stół z obitymi najlepszym materiałem krzesłami. To tutaj Kotei podejmuje swoich ważnych gości wykwintnymi posiłkami. Salę w dzień oświetlają okna i oculus w sklepieniu sufitu, zaś wieczorami służba zapala lampiony, dodając temu miejscu niesamowitego klimatu.
Sala Obrad
Od głównego Holu w prawo znajdują się jeszcze jedne, istotne drzwi. Jest to pomieszczenie przygotowane specjalnie pod ważne obrady i głosowania, w których biorą udział wszyscy Shirei-kanowie Pustyni i sam Kotei. To tutaj ważą się losy całej Unii i podejmowane są wspólnie kluczowe decyzje dla dobra Pustyni. Sala na pierwszy rzut oka wydaje się być niezwykle surowa, co powoduje tylko jedno okno i panujący tutaj półmrok. Jeśli jednak dobrze się przyjrzymy, naszym oczom ukażą się misterne zdobienia pokrywające dosłownie wszystko, poczynając od ścian i sufitu, przez masywne filary i kończąc na mozaice posadzki. Na środku sali stoi kwadratowy stół, zdobiony złotem i kolorowymi malunkami oraz wygodne fotele do kompletu. Oświetlenie stanowią tutaj pochodnie na filarach i paleniska w postaci pięknie rzeźbionych mis na stojakach.
- autor: Minako
- 14 sie 2025, o 23:20
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Karczma "Klejnot Pustyni"
- Odpowiedzi: 187
- Odsłony: 30885
Minako spojrzała uważnie na Sasame i zastanowiła się chwilę nad odpowiedzią. W sumie to nigdy nie rozważała, co by się stało gdyby doszło do takiej sytuacji w głosowaniu. Z resztą czy w ogóle się zdarzyła? Nie miała pojęcia, zwłaszcza że narady zawsze odbywały się za zamkniętymi drzwiami i tylko sam rezultat był potem obwieszczany.
- Szczerze mówiąc, nie wiem. - Odpowiedziała, po czym uśmiechnęła się łobuzersko. - Może siłują się na ręce? Tak czy inaczej, zawsze jakoś się dogadywali w tą, albo w drugą stronę, więc chyba nie mieli jeszcze takiej sytuacji.
Sasame wyraźnie odetchnęła z ulgą, gdy wreszcie miała okazję skryć się przed palącym słońcem Pustyni. Wyglądało na to, że Klejnot Pustyni przypadł jej do gustu, bo z uśmiechem rozejrzała się po głównej sali. Czyli nie będą musiały szukać dalej. Gdy więc Rudowłosa załatwiała sobie nocleg, Minako wybrała stolik i zamówiła sobie coś do picia. Usadowiła się wygodnie i odetchnęła z ulgą. Przez to, że ostatnimi czasy słabiej się odżywiała, nie tylko straciła na wadze, ale też szybciej się męczyła. Denerwowało ją to, ale nic nie mogła na to poradzić, bo na siłę nie była w stanie nic w siebie wmusić i tylko pogarszała sytuację. Jej sok owocowy szybko pojawił się na stole, na co Minako uprzejmie podziękowała i nadal skupiła się na śledzeniu Sasame, przechodząc w tryb sensora, gdy ta zniknęła na górze, żeby rozgościć się w pokoju i zostawić część rzeczy. Szybko jednak wróciła i dosiadła się, proponując postawienie posiłku.
- Nie, dziękuję. - Odpowiedziała i wskazała na swój napój. - Wystarczy mi sok, ale Ty się nie krępuj. Masz za sobą ciężką podróż przez Pustynię i musisz umierać z głodu.
Ostatnie słowa dopiero po chwili ponownie i ze zdwojoną siłą wydźwięczały jej w głowie, na co momentalnie zbladła i zaczęła się w myślach wyzywać od najgorszych. Wiedziała, że sama sobie tym wszystkim robi krzywdę, ale zwyczajnie nie potrafiła inaczej. Raporty z tygodnia na tydzień były coraz bardziej przygnębiające, a ona na obecną chwilę nic nie potrafiła zrobić. Nawet badanie Oazy nie szło jej tak szybko, jak zakładała na początku.
- Sasame-san, ustalmy sobie jedną rzecz, żeby była jasność. - Zaczęła poważnym tonem. - Naprawdę doceniam Twoją szczerość i odwdzięczę się zatem tym samym. Sam fakt że Lider wysłał Cię tutaj na zwiady, nie brzmi najlepiej, dlatego umówmy się tak. Ja Ci powiem wszystko, co będę mogła i co jest ogólnie znane tutaj, ale jeśli się dowiem, że niuchasz gdzieś głębiej na własną rękę, to się pogniewamy. Zgoda?
Tak, Minako nie owijała w bawełnę, nawet jeśli miała przed sobą silniejszą i wyższą stopniem Kunoichi. Nie wiedziała też, o co tak naprawdę może chodzić Liderowi Juugo. Może się obawiał, że Pustynia zacznie poszerzać swoje tereny i szykuje się do podbicia sąsiednich prowincji? To by było chyba najbardziej prawdopodobne.
- Tak czy inaczej, nie musi się niczego obawiać z naszej strony. - Dopowiedziała jeszcze i upiła łyk ze swojej szklanki. - Mamy wystarczająco swoich problemów tutaj, którymi trzeba się zająć i nikt póki co nie patrzy poza granice Unii.
- autor: Minako
- 12 sie 2025, o 17:59
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Karczma "Klejnot Pustyni"
- Odpowiedzi: 187
- Odsłony: 30885
Czyli wychodziło na to, że Sasame źle odniosła się do członków Klanu Koseki i przez to powstał raban? I w dupie z tym, że to uratowało tamtym życie? No cóż, wyglądało na to, że Koseki mieli krótki lont i spinali się o byle gówno. Uśmiechnęła się natomiast, gdy Rudowłosa ponownie przeprosiła za bycie zołzą w formie dziecka.
- Nie przejmuj się. - Odpowiedziała jej. - Jakby mnie tak zmienili w słabe dziecko, to też bym chodziła wkurwiona jak osa i nie panowała nad sobą. Ta bezradność, gdy tracisz siłę, która była do tej pory Twoim atutem. Tragedia.
Na samą myśl aż się wzdrygnęła i doskonale potrafiła zrozumieć, co Sasame mogła czuć, dlatego tym bardziej nie miała żalu o to, że musiała się zderzyć z wściekłym dzieckiem. Temat jednak szybko zszedł na inne kwestie, w tym zakwaterowania, a skoro Rudowłosa nie miała zamiaru odmawiać sobie odrobiny luksusu, to stanęło ostatecznie na propozycji Minako odnośnie Klejnotu Pustyni. Jeśli zaś chodziło o strukturę Unii, to Minako podzieliła się tylko tym, co było ogólnodostępne i wiadome.
- Ma decydujące zdanie. - Odpowiedziała na kwestię Kotei’a. - Jego głos liczy się podwójnie, aby zapobiegać brakowi porozumienia w danej kwestii. Może też uznać głosowanie za nieważne, jeśli uzna że dana sprawa zaszkodzi Pustyni. Na nim spoczywa odpowiedzialność za całą Uniię. Shirei-kanowie to swego rodzaju doradcy Kotei’a i strażnicy swoich prowincji. Zarządzają swoim terenem wedle własnej woli i odpowiadają tylko przed Władcą. Nikt się nikomu nie wtrąca, póki wszystko dobrze działa.
Gdy dotarły do Posterunku, Minako szybko się uwinęła z całą sprawą, po czym ponownie dołączyła do Sasame, która coraz mocniej zaczęła odczuwać lejący się z nieba skwar. Nie dziwiła jej się. Kunoichi aż sama wróciła myślami do tego, jak musiała przystosować się do panujących tu warunków, gdy po Pustynnym Pogromie została wcielona w szeregi Sabaku. Początki zawsze były najgorsze, ale mimo to nie potrafiła sobie odmówić łobuzerskiego uśmiechu, z którym zwróciła się do Rudowłosej.
- Witamy na Pustyni, Pani Sasame. - Powiedziała to z wyraźnym rozbawieniem. - Już niedaleko. Zaraz będziemy.
I rzeczywiście. Kilka minut i Minako wskazała Sasame drzwi karczmy, o której mówiła. Gdy weszły do środka, oczom ukazało się przytulne wnętrze w typowo pustynnym stylu, stoły i ławy, trochę klientów i krzątająca się obsługa. Było czysto, jasno i schludnie. Obie ruszyły więc w stronę kontuaru, za którym stała właścicielka.
- Załatw sobie na spokojnie kwaterę i rozgość się, a ja poczekam przy stoliku. - Powiedziała do Sasame, po czym odeszła poszukać jakiegoś dobrego miejsca.
Po drodze zaczepiła młodą dziewczynę, która zajmowała się obsługą sali i zamówiła o u niej sok z owoców. Ostatecznie też przysiadła się do stołu nieco w głębi sali, z dala od innych klientów. Cały czas miała też na oku samą Sasame, a jeśli Rudowłosa zniknie na górze, żeby zostawić jakieś rzeczy w swoim pokoju, Minako będzie ją miała na swoim sensorycznym radarze. Tak, póki co, miała Panią Kogo Juugo uważnie na oku.
- autor: Minako
- 11 sie 2025, o 18:12
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Uliczki i zakamarki miasta
- Odpowiedzi: 184
- Odsłony: 27571
Minako widziała, jak twarz Sasame zmienia się z uśmiechniętej na zamyśloną i kalkulującą to, co właśnie jej powiedziała. Najwyraźniej rzeczywiście nie brała pod uwagę faktu, że mogła to być forma kary i chwilowe pozbycie się jej z prowincji, ale najwyraźniej Minako trąciła tą nić niepewności, które teraz przetaczała się przez głowę Rudowłosej. Sama Takashima uśmiechnęła się przy tym jeszcze bardziej łobuzersko i skrzyżowała ramiona na piersi, patrząc uważnie na swoją rozmówczynię.
- Ah, czyli jednak coś przeskrobałaś. - Powiedziała z rozbawieniem. - No cóż. Najważniejsze, że udało Ci się tu dotrzeć i odzyskałaś swoją normalną formę. Szczerze mówiąc, ta Sasame bardziej mi odpowiada niż tamta mała zołza.
Gdy Minako zaproponowała, że pokaże Rudowłosej miejsce, gdzie mogłaby się zatrzymać, spodziewała się, że ta może nawiązać do próby porwania jej, tak jak próbował to zrobić tamten zwyrodnialec, ale mimo to Kunoichi parsknęła śmiechem. Wyglądało na to, że trafiła na równie charakterną i dowcipną osóbkę, co ona sama, więc może być zabawnie.
- Skoro Lider wysłał Cię na tymczasowe wygnanie, to raczej nie dostanę za Ciebie dobrego okupu, więc nie masz co się martwić. - Odpowiedziała Minako, nadal rozbawiona. - Karczma ''Klejnot Pustyni'' trochę się ceni, ale ma naprawdę dobre jedzenie i przytulne, czyste pokoje, więc warto pogodzić się z częścią oszczędności i umilić sobie pobyt tutaj.
Tak więc wzięła mumię za bety i wskoczyła na najbliższy dach, kierując się w stronę najbliższego posterunku. Sasame w tym momencie podążała tuż obok, bez problemu dotrzymując jej kroku, no ale czego innego można było się spodziewać po Kogo? Pewnie Minako jeszcze ją spowalniała. Słysząc pytanie odnośnie Unii, Minako spojrzała na Sasame, nie zwalniając tempa.
- Jest tak samo jak u was, jeśli chodzi o kwestię rozmieszczenia. - Odpowiedziała. - Tutaj, w Atsui są Sabaku i Maji, w Tsurai i Sabishi także stacjonują po dwa Klany. Różnica polega na tym, że Karmazynowe Szczyty mają tylko kruche porozumienie ze sobą odnośnie nieagresji. Unia to z kolei surowe prawo, które ma chronić jedność Pustyni. Dlatego Pustynne Szczepy zostały wyniesione do rangi Klanów i wszyscy są równi. Wszyscy sześcioro Shirei-kanowie stanowią Parlament i mają głos w podejmowaniu ważnych decyzji wspólnie z Kotei’em, Władcą Unii, który stoi najwyżej i sprawuje władzę nad całą Pustynią. Wiadomo, że wszędzie pojawiają się spięcia. Tutaj jednak są przegłosowywane i decyduje większość. Na razie działa i Unia trwa w jedności.
Na jak długo, to się zapewne okaże. Po ostatnich zmianach ustroju nawet Minako miała spore wątpliwości. Starała się jednak robić swoje i zgodnie ze swoim sumieniem. Owszem, czuła się jak między młotem, a kowadłem, ale musiała jakoś to przetrwać, dlatego gdy dotarły na Posterunek, Minako nakazała Sasame zaczekać na zewnątrz, a sama weszła do środka. Poinformowała o znalezieniu trupa w zaułku, podając lokalizację i przekazując mumię straży. Spisała raport, podpisała się i sprawa była załatwiona. Tak, skłamała, ale w żadnym wypadku nie chciała w to wszystko mieszać Sasame. Gdyby ta nie wysuszyła typa do ostatniej kropli, Minako bez problemu przyznałaby się, że działała w obronie drugiej osoby i także sprawa byłaby załatwiona. Tak czy inaczej, szybko opuściła Posterunek i poruszając się już główną ulicą, poprowadziła Sasame do centrum Stolicy, pytając o jej preferencje co do kwatery. Jeśli nie zdecyduje się na ''Klejnot Pustyni'', to poszukają czegoś innego.
[zt z Sasame]