Znaleziono 176 wyników

autor: Shigemi
dzisiaj, o 18:49
Forum: Shinrin
Temat: Skalisty Wodospad
Odpowiedzi: 232
Odsłony: 21561

Re: Skalisty Wodospad


Obrazek
Koneko wyraziła zgodę na przeprowadzenie obdukcji jej przedramienia, odczułem silne zaskoczenie, które wywołało lawinę myśli i emocji. Po pierwsze, zdawałem sobie sprawę, że jako medyk ninja muszę zachować pełen profesjonalizm i zrozumienie dla potrzeb pacjenta, ale jednocześnie nie mogłem oprzeć się wrażeniu zdumienia. Byłem dla niej zupełnie obcą osobą, dopiero co spotkaną, a jednak zdecydowała się na tak intymny i delikatny zabieg medyczny. To, że zgodziła się na to, pokazało jej niezwykłą otwartość i zaufanie, które budziło we mnie głęboki szacunek i podziw. Wyrażenie zgody na badanie przez osobę, którą właśnie poznała, to wyraz nie tylko ogromnego zaufania, ale także elastyczności myślenia i gotowości do podjęcia ryzyka. Była to sytuacja, która rzadko się zdarzała, co tylko zwiększało moje zdziwienie i szacunek dla Koneko. Jednocześnie, pomimo zaskoczenia, które odczuwałem, czułem też pewien niepokój. W końcu nie miałem wielu informacji na temat historii medycznej Koneko, a to mogło mieć istotne znaczenie w kontekście przeprowadzenia obdukcji. Byłem świadomy, że moje umiejętności jako medyka ninja mogły pomóc w zdiagnozowaniu ewentualnych problemów, ale jednocześnie był to dla mnie duży ciężar odpowiedzialności. Mimo tych wątpliwości i zaskoczenia, postanowiłem skupić się na tym, co najlepsze dla Koneko i jej zdrowia. Byłem gotów wykorzystać moją wiedzę i umiejętności, aby przeprowadzić obdukcję w najbardziej profesjonalny i delikatny sposób, zapewniając jej wsparcie i zrozumienie w trudnym

Każde moje działanie było przemyślane i precyzyjne, gdy moje palce delikatnie przemierzały skórę amputowanego przedramienia Koneko. Starannie analizowałem każdy niuans, każdą nierówność, szukając wskazówek, które mogłyby wskazywać na jakiekolwiek nieprawidłowości w procesie gojenia się rany. Blizny, które powstały na skutek oparzenia i ugryzienia, przyciągnęły moją szczególną uwagę. Byłem świadom, że blizny zazwyczaj są mniej elastyczne niż zdrowa skóra, dlatego przyjrzałem się im dokładnie, badając ich elastyczność i reakcję na delikatne dotknięcia. Starając się wykluczyć obecność zgrubień czy innych nieprawidłowości, które mogłyby świadczyć o infekcji lub nieprawidłowym procesie gojenia się ran, skupiałem się na każdym szczególe, wnikając głęboko w analizę stanu skóry Koneko. Moje ruchy były precyzyjne i wyważone, prowadzone z pełnym skupieniem i profesjonalizmem. Nie chciałem przegapić żadnego sygnału, który mógłby wskazywać na komplikacje w procesie gojenia się rany. Byłem gotowy na każdą możliwość i przygotowany, aby podjąć odpowiednie kroki w celu zapewnienia pacjentowi jak najlepszej opieki. W trakcie badania starałem się zachować spokój i opanowanie, koncentrując się na każdym szczególe i każdym oznaczeniu. To było ważne nie tylko dla mojego profesjonalizmu, ale także dla komfortu i poczucia bezpieczeństwa Koneko. Byłem świadom, że moje działania mogły być dla niej stresujące, dlatego robiłem wszystko, co w mojej mocy, aby upewnić się, że czuje się zrozumiała i wsparcia. Głęboko skoncentrowany na badaniu, każdy ruch moich palców był precyzyjny i ostrożny.

Rozważałem każdy kawałek skórym który był innego koloru lub ściśnięty, starając się wyłapać jakiekolwiek nieprawidłowości, które mogłyby sugerować problemy z gojeniem się ran. Blizny i pozostałości po oparzeniu i ugryzieniu były moim głównym celem. Delikatnie przesuwałem moje palce po ich powierzchni, wyczulając każdą nierówność, każde zgrubienie, które mogłoby świadczyć o problemach z procesem gojenia. Przy badaniu ruchomości skóry wokół blizn, staranność była kluczowa. Chciałem upewnić się, że żadne zrosty czy tkanka bliznowata nie ograniczają jej naturalnej elastyczności, co mogłoby przeszkadzać w codziennych czynnościach. Delikatnie naciskałem na różne miejsca, obserwując reakcję skóry, starając się zrozumieć, czy jest ona swobodna w ruchu, czy też może występują jakiekolwiek ograniczenia. Kiedy przeszedłem do badania reakcji Koneko na dotyk, ukłucie i uszczypnięcie, moja uwaga była skupiona na jej minie i reakcjach. Wiedziałem, że muszę działać ostrożnie, by uniknąć wywołania bólu lub dyskomfortu. Dlatego każdy ruch wykonywałem delikatnie, obserwując jej reakcję na każdy bodziec. Szukałem wszelkich oznak bólu lub nieprzyjemności, gotów reagować natychmiastowo na sygnały, które mogłaby mi przekazać. Byłem w pełni zaangażowany w proces badania, starając się zapewnić Koneko komfort i bezpieczeństwo podczas tego badania. Kolejnym krokiem było badanie temperatury skóry wokół rany. Starannie dotykałem skóry, szukając oznak ewentualnego stanu zapalnego lub infekcji. Normalna temperatura skóry mogłaby sugerować, że proces gojenia przebiega prawidłowo i że nie ma obecnie zakażenia, co byłoby kluczowe dla dalszego postępowania. Wszystko to robiłem zachowując spokój i profesjonalizm, starając się jednocześnie komunikować z Koneko. Wyjaśniałem jej każdy krok, zanim go podjąłem, zapewniając ją, że jestem tam, aby jej pomóc i zapewnić wsparcie. Komunikacja była kluczowa dla utrzymania poczucia bezpieczeństwa i zaufania w trakcie badania, co pomogło w złagodzeniu stresu i niepokoju, które mogły być związane z kontrolą stanu jej rany. Cały czas kierowałem się zasadą ostrożności i troski o pacjenta, starając się wykazać empatię i zrozumienie dla jej sytuacji. Byłem gotów podejmować dalsze kroki, jeśli tylko zauważyłbym jakiekolwiek nieprawidłowości lub oznaki niepokojącego stanu.
-Wygląda na to, że z Twoją ręką, jeśli można to tak nazwać, to wszystko w porządku. - zapowietrzyłem się lekko, a następnie dodałem: -Podczas Bitwy o Kotei poznałem człowieka, który mówił, że na Pustyni znajdują się ludzie, którzy mogą robić protezy, które są zdolne się ruszać, czy to rąk, czy to nóg. Być może powinnaś się tym zainteresować? - powiedziałem, ale tematu bitwy o Kotei nie kontynuowałem już i tak przez pomyłkę za dużo powiedziałem, nie powinienem tutaj nic a nic mówić.



autor: Shigemi
dzisiaj, o 18:20
Forum: Ogłoszenia Administracyjne
Temat: Wielkanoc 2024
Odpowiedzi: 61
Odsłony: 1092

Re: Wielkanoc 2024

A dziękuję, PH i sianko proszę :)
autor: Shigemi
dzisiaj, o 17:50
Forum: Shinrin
Temat: Skalisty Wodospad
Odpowiedzi: 232
Odsłony: 21561

Re: Skalisty Wodospad


Obrazek
Kiedy opuszczałem spokojne brzegi jeziorka i zacząłem ubierać się w moje szaty, moje zmysły były wciąż wyczulone na otaczającą mnie rzeczywistość. Poczułem delikatne mrowienie na skórze, gdy moje ciało powoli schładzało się po kąpieli w chłodnej wodzie. Jednak to nie było to, co skupiało moją uwagę. Zauważyłem, że Koneko, moja nieznajoma towarzyszka, nadal nie odwracała wzroku ode mnie. Jej spojrzenie, mimo że niezłomne i badawcze, sprawiło, że czułem się nieco zakłopotany. Zazwyczaj przyzwyczaiłem się do dyskretnej kurtuazji w interakcjach międzyludzkich, szczególnie gdy chodziło o tak intymne czynności jak ubieranie się. Oczekiwałem, że Koneko zachowa taką samą dyskrecję, a jej nieustępliwe badanie mnie było lekko niepokojące. To uczucie, gdy czułem, że moja prywatność jest naruszona, wywołało we mnie uczucie niepokoju i dezorientacji. Byłem wewnętrznie podzielony, niepewny, jak powinienem zareagować. Czy powinienem zwrócić uwagę na jej niegrzeczne zachowanie? Czy może po prostu zignorować to i kontynuować swoje czynności? Te pytania krążyły mi w głowie, pozostawiając mnie z uczuciem rozdarcia i braku jasności co do moich dalszych działań. Choć jej spojrzenie nie było wyraźnie obraźliwe ani wrogie, to jednak wzbudziło we mnie dyskomfort i lekkie poczucie irytacji. Oczekiwałem, że inni ludzie będą bardziej świadomi granic prywatności i zachowają pewien dystans. Jednakże teraz, kiedy to nie miało miejsca, czułem się lekko osaczony i niepewny, jak powinienem odpowiadać na tę sytuację.
-Jesteś niemożliwa... - mruknąłem pod nosem.
Kiedy Koneko postanowiła podchwycić mój żart i zacząć nazywać mnie "Usagi", czyli królikiem, moje emocje wybuchły wewnątrz mnie, jak rozbuchane płomienie w burzliwym ogniu. Było to dla mnie zaskakujące, a jednocześnie lekko drażniące. Choć z jednej strony mogłem dostrzec humor w tej sytuacji, czułem, że tracę nieco kontrolę nad tym, jak jestem postrzegany. Przez długi czas przyzwyczaiłem się do tego, że inni ludzie traktują mnie z szacunkiem, a teraz czułem się trochę jak obiekt żartu. To poczucie utraty kontroli nad tym, w jaki sposób mnie postrzegano, wywołało we mnie mieszane uczucia - od zirytowania po lekką niepewność. Z jednej strony mogłem dostrzec intencje Koneko - próbowała ona oczywiście złagodzić atmosferę i stworzyć atmosferę żartobliwości w naszej interakcji. Jednakże z drugiej strony, to, że podchwyciła mój żart i zaczęła używać tego określenia, sprawiło, że czułem się trochę jakby zostałem zdegradowany do roli obiektu żartów. Było to dla mnie lekko drażniące, gdyż nie jestem przyzwyczajony do bycia przedmiotem takiego rodzaju uwagi. To, że straciłem kontrolę nad tym, jak jestem postrzegany przez innych, wywołało we mnie uczucie dyskomfortu i lekkiego zaniepokojenia. Czułem, że tracę grunt pod nogami, a moje zwykle pewne wewnętrzne fundamenty zaczęły się chwiać. Było to dla mnie wyzwanie, które musiałem jakoś pokonać, aby odzyskać równowagę i spokój w tej sytuacji. Jednakże wewnętrzny niepokój i lekka irytacja były na razie moimi towarzyszami, gdy starałem się zrozumieć, jak najlepiej zareagować na ten nieoczekiwany zwrot wydarzeń.
-Poćwicz przyrostki panienko, -san albo -sama dla ciebie... powiedziałem z dezaprobatą i wyraźnym westchnieniem, gdy skończyłem się odziewać ona skończyła opowiadać o swojej ręce. mojego lekkiego poczucia irytacji, wewnętrzna burza emocji zaczęła powoli opadać, ustępując miejsca refleksji i zrozumieniu. Postanowiłem zachować spokój na zewnątrz, nie dając po sobie poznać, że niepokój wewnętrzny dotknął mojej zewnętrznej postawy. Rozważałem, że Koneko nie miała złych intencji - była to zaledwie próba nawiązania kontaktu poprzez humor. Moje doświadczenie jako shinobi uczyło mnie, że czasem ludzie wyrażają swoje emocje i intencje w nieoczekiwany sposób, a mój wpływ na ich działania może być ograniczony. Jednakże musiałem zdecydować, jak najlepiej reagować na tego rodzaju żarty i jak utrzymać równowagę między szacunkiem dla Koneko a zachowaniem mojej własnej godności. Było to wyzwanie, które wymagało odemnie nie tylko kontrolowania swoich emocji, ale także zrozumienia, że czasami najlepszym rozwiązaniem jest po prostu przyjąć sytuację z humorem i lekkością. Musiałem znaleźć sposób, aby pokazać Koneko, że jestem otwarty na interakcje i rozmowę, ale jednocześnie utrzymać pewną granicę i nie dopuścić do tego, by moja godność była naruszana. W tym dążeniu do równowagi i zrozumienia leżało moje wewnętrzne wyzwanie - jak zachować spokój i stoicki spokój w obliczu sytuacji, która mogła mnie drażnić, ale jednocześnie dać wyraz mojej otwartości na nowe doświadczenia i relacje międzyludzkie.
-Jesteś Kunoichi? Jeśli tak to raczej czas myśleć o rencie... - powiedziałem beznamiętnie, a po chwili dodałem:
-Cieszę się, że Cię opatrzyli, te rany paskudnie się goją. - spojrzałem pytająco na nią, a następnie podchodząc dodałem:
-Mogę zobaczyć? - zignorowałem całkowicie jej pytanie o mój pobyt tutaj, nie zamierzałem się spowiadać z moich czynów nikomu poza Susanoo. Jeśli się zgodziła na moją propozycję dokonuję dokładnych oględzin jej resztek przedramienia w poszukiwaniu ewentualnego zakażenia. Amputacje rzadko kiedy kończą się dobrze, tym bardziej takie, które nie były planowane i jeszcze były pozostawione same sobie przez dłuższy czas.


autor: Shigemi
wczoraj, o 23:43
Forum: Shinrin
Temat: Skalisty Wodospad
Odpowiedzi: 232
Odsłony: 21561

Re: Skalisty Wodospad


Obrazek
Kiedy moje spojrzenie niespodziewanie spotkało się z obecnością dziewczyny, w mojej duszy rozpoczęła się burza emocji. Byłem zaskoczony, że zostałem zauważony, i jednocześnie zafascynowany tym, jak odważnie dziewczyna kontynuowała swoje działania, nie bacząc na to, że jej obserwacja wyszła na jaw. Jej pewność siebie, niezachwiana nawet w obliczu odkrycia, tylko wzmacniała mój szacunek dla niej. To było dla mnie wyraźne świadectwo jej odwagi i determinacji, co dodatkowo przyciągało moją uwagę i zaintrygowało. Jej bezczelna riposta uderzyła we mnie jak grom z jasnego nieba, testując moje emocjonalne poczucie równowagi. Chociaż w innym kontekście mogłaby wywołać uśmiech, teraz była bardziej jak ostrzeżenie, które sprawiło, że poczułem, że muszę zachować czujność. Szybkość, z jaką odpowiedziała na sytuację, była wypełniona pewnością siebie, jakby normy społeczne czy granice cudzej przestrzeni nie istniały dla niej. To było fascynujące i jednocześnie niepokojące, jak swobodnie poruszała się w świecie, ignorując wszelkie konwencje społeczne. Jako osoba, która zawsze stara się utrzymać spokój i koncentrację, to nieoczekiwane zaangażowanie w dialog sprawiło, że poczułem się trochę zdezorientowany i zaniepokojony. Jednakże nie mogłem nie docenić jej pewności siebie i zuchwałości, które wyraziły się w jej działaniach. Jej reakcja była dla mnie znakiem, że mamy do czynienia z kimś, kto wie, czego chce, i jest gotowy to zdobyć. To było równie przerażające, co fascynujące, ale na razie postanowiłem pozostać cicho i obserwować, próbując zrozumieć, co kieruje tą tajemniczą postacią...

Kiedy obserwowałem, jak odważnie i zuchwale dziewczyna prowadziła dialog, moje myśli stanęły w miejscu, zdezorientowane tym, jak swobodnie i pewnie ignorowała wszelkie bariery. Byłem zaskoczony i jednocześnie fascynowany tym, jak szybko przejęła inicjatywę w rozmowie, wplatając sarkastyczne uwagi, które wywołały mieszane uczucia we mnie. Jej zachowanie było zarówno zabawne, jak i nieco niepokojące, prowokując wewnętrzny konflikt emocji. Choć na zewnątrz starałem się zachować spokój, w moim wnętrzu toczyła się burza myśli. Zdezorientowanie towarzyszyło mi, gdy próbowałem zrozumieć, co kieruje tą tajemniczą dziewczyną. Jej pewność siebie i zuchwałość były dla mnie zupełnym zaskoczeniem, co sprawiło, że moje wcześniejsze założenia o niej musiały ulec zmianie. Choć wciąż próbowałem utrzymać kontrolę nad swoimi emocjami, wewnętrzny niepokój narastał, gdy analizowałem jej zachowanie, próbując zgłębić jej motywacje i intencje. Pomimo wewnętrznej burzy, na zewnątrz zachowałem spokój, starając się nie dać poznać, że jestem zdezorientowany. Jednakże wewnętrzne napięcie rosło, gdy coraz bardziej zastanawiałem się nad jej działaniami. Moje wcześniejsze wyobrażenia o niej zostały całkowicie zachwiane, a teraz skupiałem się na próbie zrozumienia, co tak naprawdę kieruje tą odważną i pewną siebie dziewczyną.
-Ej oczy mam tutaj... powiedziałem z dezaprobatą i wyraźnym westchnieniem, gdy jednaj podniosła wzrok na mnie, moje oczy zmieniły barwę na szkarłatną czerwień i błyskawicznie z powrotem stały się czarne. -Koneko powiadasz? Dosyć niecodzienne imię, to tak jakbym miał się nazywać Usagi, a nazywam się Shigemi, Uchiha Shigemi. - powiedziałem jakbym opowiadał o zeszłorocznym śniegu, a następnie zanurzyłem się po obojczyki w lodowatej wodzie. Wziąłem jej łyka i wyplułem, a następnie poczułem, że chłód wody daje o sobie znać i czas wychodzić z jeziorka:
-Zachowasz się jak dama czy jak dzikuska? - powiedziałem i wyszedłem po drugiej stronie wody tam, gdzie znajdowały się moje rzeczy. A następnie ubrałem się w swoje szaty.

Zaintrygowałem się nie tylko jej zuchwałym zachowaniem i pewnością siebie, ale także fakt, że w jej przypadku coś było niezwykłe. W momencie, gdy skupiałem się na jej słowach i działaniach, moje spostrzeżenie padło na brak lewego przedramienia. To było coś zupełnie nieoczekiwanego, co przykuło moją uwagę i wywołało szereg pytań w mojej głowie. Jak mogła funkcjonować w świecie shinobi bez jednej ręki? Jak sobie radzi z codziennymi czynnościami, z którymi większość z nas ma problem nawet z dwoma zdrowymi rękami? Czy ograniczenie jej możliwości wpłynęło na jej umiejętności bojowe, czy może przeciwnie, stało się bodźcem do doskonalenia innych aspektów swojego życia? Te pytania nurtowały mnie, ponieważ w jej obecności dostrzegłem zarówno siłę, jak i determinację, które były dla mnie niezwykle inspirujące. Jednakże nie był to tylko ogólny podziw. Byłem zaintrygowany także z perspektywy medyka ninja. Jak wyglądały jej rany? Czy miała specjalne protezy, które ułatwiały jej codzienne funkcjonowanie? Jak sobie radziła z wyzwaniami, jakie stawiała przed nią życie jako shinobi? Te pytania towarzyszyły mi, gdy obserwowałem jej zachowanie i starannie analizowałem każdy gest, każde słowo, każde działanie, próbując zrozumieć, jak ta odważna i silna dziewczyna radzi sobie z wyzwaniami, jakie stawia przed nią los. Zamysł nad tym, jak radzi sobie bez jednej ręki, przenikał moje myśli, przewijając się przez refleksje na temat jej charakteru, determinacji i codziennej egzystencji. Pytania o jej codzienne wyzwania stawały się dla mnie nieodłączną częścią rozważań nad jej historią, jej doświadczeniami i sposobem, w jaki przystosowała się do życia w świecie shinobi.
-A co Ci się stało w rękę? - powiedziałem wzdychając z dezaprobatą -Mimo że jestem na urlopie, to ciągle pozostaję Iryoninem - powiedziałem beznamiętnie, a następnie dodałem -Byłaś opatrzona w szpitalu? - zapytałem, a następnie spojrzałem na jej kikut.

autor: Shigemi
wczoraj, o 22:35
Forum: Shinrin
Temat: Skalisty Wodospad
Odpowiedzi: 232
Odsłony: 21561

Re: Skalisty Wodospad


Obrazek
Siadając na brzegu jeziorka, otoczonego przez malowniczy krajobraz lasu i szum wody, poczułem się jakby czas zwolnił, a ja zostałem pochłonięty przez otaczającą mnie naturę. Zamykając oczy, skupiłem się na rytmicznym szumie wody, który otulał mnie swoją niezwykłą melodyjnością. To było jak muzyka, której dźwięki przenikały moje wnętrze, uspokajając moje myśli i wyciszając wszelkie napięcia. Czułem, jak każdy oddech wypełnia mnie nową energią, a szum wodospadu stawał się coraz bardziej hipnotyzujący, prowadząc mnie w głąb stanu medytacji. W oddali słyszałem szum lasu, szelest liści i śpiew ptaków, które dodawały muzyce wodospadu swój własny, harmonijny akcent. To był moment prawdziwego zjednoczenia z naturą, gdzie wszystko wokół mnie pulsowało życiem i energią, tworząc jedność z otaczającym mnie światem. To właśnie tutaj, przy Skalistym Potoku, czułem się jak część czegoś większego, czegoś pięknego i niezwykłego. Oddychając głęboko, zanurzyłem dłonie w chłodnej wodzie jeziora, czując jej orzeźwiający dotyk na mojej skórze. To było jak oczyszczenie dla moich dłoni, jakby każdy kontakt z wodą przynosił ulgę i odnowę dla mojego ciała. Woda jeziora była krystalicznie czysta i świeża, przynosząc ze sobą uczucie czystości i spokoju. Następnie, stopniowo, zanurzyłem się w chłodnej wodzie jeziora, czując, jak jej dotyk otacza mnie ze wszystkich stron. Było to jak wejście do innego wymiaru, gdzie wszelkie troski i zmartwienia traciły swoje znaczenie, a ja mogłem poczuć się wolny od wszelkich obciążeń. Pływając pod wodospadem, poczułem się jak wewnątrz magicznego tunelu, prowadzącego mnie do nowych odkryć i przeżyć. Zanurzenie w wodzie było jak oddech świeżego powietrza, jak możliwość oderwania się od rzeczywistości i pogrążenia się w głębokiej medytacji. Czułem, jak każdy ruch w wodzie przynosił mi coraz większe poczucie spokoju i zrozumienia, jakby wszystkie moje myśli i emocje topniały w morzu wody, pozostawiając mnie z uczuciem wewnętrznej harmonii i równowagi. W miarę jak płynąłem pod wodą, zanurzony w ciszy i spokoju, poczułem, jak moje myśli stawały się coraz bardziej skupione i klarowne. To był moment prawdziwej introspekcji, gdzie mogłem zagłębić się w swoje wewnętrzne ja i poznać siebie na nowo. To było jak podróż do wnętrza samego siebie, gdzie każde zanurzenie w wodzie przynosiło mi nową świadomość i zrozumienie.

W otoczeniu spokojnego lasu, gdzie szum wody przelewającej się przez skaliste przeszkody mieszkał w harmonii z szelestem liści wietrzonych delikatnym powiewem, odnalazłem swoje miejsce do medytacji. Skupiony na oddechu, próbowałem wyciszyć myśli i zanurzyć się głębiej w siebie. Byłem przekonany, że jestem sam, otoczony jedynie przez przyrodę i szum wody, która towarzyszyła mi w moich duchowych poszukiwaniach.
Jednakże, jak niepostrzeżenie nadciąga burza na spokojne niebo, tak samo niespodziewanie pojawiła się w moim polu widzenia postać młodej dziewczyny. Jej obecność była jak cicha, ale wyraźna nuta w pieśni natury, jakby natura sama postanowiła zawrzeć jej obraz w mojej medytacyjnej przestrzeni. Jej sylwetka, emanująca delikatnością i spokojem, sprawiła, że moja uwaga przeniosła się na nią, choć wciąż pozostałem w stanie wewnętrznego skupienia. Spojrzałem na nią z zaciekawieniem, choć nie zdradzając swojego zainteresowania ruchem ciała czy wyrazem twarzy. Była tam, nieopodal wodospadu, jej obecność niezwykle subtelna, ale jednak wyraźna. Jej gesty, choć nieśmiałe, sugerowały, że również ona poszukiwała tego samego spokoju, kontemplacji i oczyszczenia umysłu, które ja znajdowałem w medytacji. Moje serce zapełniło się nutą współczucia i zrozumienia, gdy pomyślałem, że być może miała swoje własne przemyślenia, rozterki i poszukiwania, tak jak ja. W obliczu jej obecności poczułem, że moja medytacja nabiera nowego wymiaru, stając się nie tylko procesem indywidualnym, ale także chwilą łączności z innym ludzkim istnieniem. Choć nie wymieniliśmy ani słowa, towarzyszyliśmy sobie w milczeniu, wspólnie obserwując spokój wodospadu i szum wody, która płynęła wokoło nas. W tamtej chwili, zanurzony w delikatności otaczającego nas krajobrazu, poczułem się jednocześnie zaskoczony, ale także zainspirowany przez obecność tej młodej dziewczyny. Być może to, co nas łączyło, było nie tylko chwilą spokoju i kontemplacji, ale także subtelny znak, że ludzkość wciąż może odnaleźć wspólne miejsce w harmonii z przyrodą i samym sobą.

Odezwała się dotarciu do tego malowniczego miejsca, moja reakcja była jednoznacznie zachwytem i ukojeniem. Patrząc na Skalisty Potok, który wije się przez surowy teren skalisty, czułem się jakbym odkrył ukryty klejnot w sercu dzikiej przyrody. Słysząc szum i plusk wody, moje serce wypełniło się spokojem, a umysł od razu zaczął się uspokajać. Krystalicznie czysta woda Skalistego Potoku migotała w promieniach słońca, tworząc magiczny efekt, który zaklęwał moje zmysły. Siadając nad brzegiem potoku, obserwując ryby, które swobodnie pływały w jego przejrzystych wodach, czułem jak wszystkie moje troski i zmartwienia znikają wraz z nurtami strumienia. To miejsce było oazą spokoju, gdzie mogłem oderwać się od codzienności i zanurzyć w naturalnej harmonii. Woda spadająca kaskadą w dół skał, tworząc piękny wodospad, dodawała jeszcze więcej magii temu miejscu. To była symfonia natury, która wypełniała moje zmysły i dodawała energii do mojego wewnętrznego spokoju. Decydując się na chwilę odpoczynku nad jeziorkiem, zanurzyłem stopy w zimnej wodzie, która choć chłodna, przynosiła ukojenie dla zmęczonych stóp. Słuchając kojącego szumu wody, zanurzałem się coraz głębiej w medytacyjnym stanowisku, czując, jak każdy oddech przynosi nową dawkę spokoju i wewnętrznej równowagi. To miejsce było dla mnie jak terapia, która pomagała mi uporać się z ciężarem moich myśli i emocji. Tutaj, w otoczeniu dzikiej przyrody i błogiego spokoju, znalazłem oczekiwaną ulgę dla mojej duszy.

Kiedy poczułem, że dziewczyna zaczęła się poruszać, nie mogłem oprzeć się lekkiemu uczuciu dezaprobaty, które narodziło się we mnie. Byłem zaskoczony i zdezorientowany, że zdecydowała się odezwać, przerywając ten delikatny balans spokoju, jaki udało mi się osiągnąć w trakcie medytacji. Ta subtelna ingerencja w moją intymną przestrzeń medytacyjną wywołała we mnie poczucie zakłócenia, jak gdyby spokojny strumień myśli został nagle zakłócony gwałtowną falą. Byłem przyzwyczajony do samotności w tych chwilach kontemplacji, do odosobnienia, które pozwalało mi skupić się na moich wewnętrznych rozterkach i przemyśleniach. Jednak teraz, kiedy ta młoda dziewczyna zdecydowała się do mnie odezwać, poczułem, jak spokój wokół nas został zakłócony. Moje wnętrze zatrzęsło się lekkim niepokojem, a emocjonalne równowaga została naruszona przez to niespodziewane zdarzenie. Byłem gotów wypowiedzieć zasadnicze pytanie: dlaczego zdecydowała się wejść w moją sferę spokoju i refleksji? Czy to przejaw braku szacunku dla mojej prywatności czy też zwykła ciekawość?
Mimo że nie zdradziłem tego w moim zachowaniu ani słowach, to w moim wnętrzu wzbierała pewna niechęć do tego, że zostałem przerwany w chwili, kiedy dumałem nad głębszymi kwestiami życia i samopoznania.
Obrazek

-Ech, musiałaś się odezwać... Nie mogłaś poczekać aż skończę...? - powiedziałem wzdychając z dezaprobatą -No chyba, że to w ramach ostrzeżenia, że magicznie znikają kończyny w tym jeziorku, to zamieniam się w słuch. - powiedziałem roszczeniowo, a następnie dodałem -Jeśli, jednak nie ma zagrożeń, to może sama sprawdź? - powiedziałem i patrzyłem jej prosto w oczy, tak aby dostrzec ich najmniejszych ruch, jeśli będzie chciała spojrzeć gdzieś indziej.

autor: Shigemi
wczoraj, o 21:43
Forum: Shinrin
Temat: Skalisty Wodospad
Odpowiedzi: 232
Odsłony: 21561

Re: Skalisty Wodospad


Obrazek
Jako medyk ninja, moje rozterki nad powołaniem i człowieczeństwem sięgają głęboko. Z jednej strony, jestem na służbie dla mojego klanu i sojuszników, gotowy poświęcić się dla dobra większości, lecz z drugiej strony, serce moje krwawi na widok cierpienia i śmierci. To niezwykle trudne równanie do rozwiązania. Każdy dzień spędzony jako medyk to walka z samym sobą - z moimi własnymi przekonaniami, zasadami etycznymi i moralnymi dylematami. Często zastanawiam się, czy moje działania są zgodne z moimi wartościami jako człowieka, czy też jedynie wynikiem lojalności wobec klanu i obowiązku jako shinobi. Gdy staję się świadkiem cierpienia i zagrożenia życia innych, moje instynkty medycznego ratownika przejmują nade mną kontrolę. W takich momentach działam szybko i skutecznie, nie zważając na konsekwencje. Ale po zakończeniu misji, kiedy cisza opada i refleksja bierze górę, zaczynam się zastanawiać, czy wszystkie moje decyzje były słuszne, czy nie zaszły za daleko, czy nie dokonałem zbyt wielu ofiar w imię większego dobra. Jako medyk, często muszę podejmować trudne decyzje, takie jak kto zasługuje na moją pomoc w pierwszej kolejności, czy kiedy muszę zastosować siłę, aby obronić swoich towarzyszy. To niezwykle obciążające psychicznie, gdy muszę stawić czoła konsekwencjom swoich działań i zmierzyć się z moralnymi dylematami. Jednocześnie, jestem świadomy, że jako shinobi mam obowiązek bronić swojego klanu i sojuszników, nawet jeśli oznacza to podjęcie działań, które mogą być kontrowersyjne lub niewygodne. Ale czasami, gdy patrzę na świat wokół siebie, widzę tylko przemoc, nienawiść i zdradę, co sprawia, że zaczynam wątpić w sens mojej misji i w samego siebie jako medyka ninja. Jest to nieustanna walka o zachowanie równowagi między obowiązkiem a człowieczeństwem, między lojalnością a moralnością. Jednakże, mimo wszystkich trudności i rozterek, wiem, że muszę trwać w swojej misji, ponieważ jest to jedyny sposób, w jaki mogę znaleźć sens w tym okrutnym i nieprzewidywalnym świecie shinobi.

Wyruszając w podróż do innego kraju, czułem się jakby ciężar całego świata spoczywał na moich barkach. Byłem zmęczony walką, zarówno fizyczną, jak i emocjonalną. Moje serce było obciążone smutkiem i rozterkami, a moja dusza pragnęła odpoczynku i oczyszczenia. Podróżując przez nieznane tereny, moje myśli krążyły wokół wydarzeń minionych dni - bitew, które stoczyłem, ludzi, których próbowałem uratować, i tych, których nie udało mi się ocalić. Wspomnienia o stracie Katsumi wypełniały moje myśli, a pojedyncza łza, która kłuła mnie w oku, była jak echo mojego smutku. Z każdym krokiem wędrowałem dalej od cywilizacji, chcąc oderwać się od krzyków wojny i widoku cierpienia. Chciałem znaleźć spokój w otoczeniu przyrody, aby móc uspokoić burzliwe emocje, które towarzyszyły mi od długiego czasu. Gdy wreszcie dotarłem do celu mojej podróży, otuliła mnie błogość ciszy i spokoju. Przyroda otaczała mnie swoją siłą i pięknem, a ja pozwoliłem sobie zanurzyć się w tym otoczeniu, oddychając powietrzem pełnym świeżości i życia. To było moje miejsce odosobnienia, gdzie mogłem oczyszczać swój umysł i regenerować siły. Tutaj, pod blaskiem gwiazd i szumem drzew, znalazłem ukojenie dla mojej zmęczonej duszy i nadzieję na lepsze jutro.

Po dotarciu do tego malowniczego miejsca, moja reakcja była jednoznacznie zachwytem i ukojeniem. Patrząc na Skalisty Potok, który wije się przez surowy teren skalisty, czułem się jakbym odkrył ukryty klejnot w sercu dzikiej przyrody. Słysząc szum i plusk wody, moje serce wypełniło się spokojem, a umysł od razu zaczął się uspokajać. Krystalicznie czysta woda Skalistego Potoku migotała w promieniach słońca, tworząc magiczny efekt, który zaklęwał moje zmysły. Siadając nad brzegiem potoku, obserwując ryby, które swobodnie pływały w jego przejrzystych wodach, czułem jak wszystkie moje troski i zmartwienia znikają wraz z nurtami strumienia. To miejsce było oazą spokoju, gdzie mogłem oderwać się od codzienności i zanurzyć w naturalnej harmonii. Woda spadająca kaskadą w dół skał, tworząc piękny wodospad, dodawała jeszcze więcej magii temu miejscu. To była symfonia natury, która wypełniała moje zmysły i dodawała energii do mojego wewnętrznego spokoju. Decydując się na chwilę odpoczynku nad jeziorkiem, zanurzyłem stopy w zimnej wodzie, która choć chłodna, przynosiła ukojenie dla zmęczonych stóp. Słuchając kojącego szumu wody, zanurzałem się coraz głębiej w medytacyjnym stanowisku, czując, jak każdy oddech przynosi nową dawkę spokoju i wewnętrznej równowagi. To miejsce było dla mnie jak terapia, która pomagała mi uporać się z ciężarem moich myśli i emocji. Tutaj, w otoczeniu dzikiej przyrody i błogiego spokoju, znalazłem oczekiwaną ulgę dla mojej duszy.

Wchodzącdo jeziorka pod wodospadem, zamknąłem oczy zanurzyłem się i skupiłem się na rytmicznym szumie wody, który wypełniał przestrzeń dookoła mnie . Poczucie pokoju i spokoju otoczyło mnie, gdy woda spadała z wysokości, tworząc biały płaszcz mgły unoszący się nad jeziorkiem. To było jak melodyjna pieśń natury, która zanurzała mnie w głęboki stan kontemplacji. Wynurzyłem się; oddychając powoli i głęboko, pozwoliłem swoim myślom płynąć swobodnie, pozwalałem im na swobodne unoszenie się i opadanie, tak jak woda na wodospadzie. Czułem, jak każdy oddech niesie ze sobą spokój i oczyszczająca siłę natury, jakby wiatr niesiony wodospadem przepływał przez moje ciało, usuwając wszelkie negatywne emocje i napięcia. Medytując nad wodospadem, zanurzyłem się w obecnym momencie, odcinając się od wszelkich zmartwień i trosk. Skupiłem się na dźwiękach wodospadu, na rytmie mojego oddechu, na uczuciu chłodnej mgły, która otulała mnie jak kołysanka. To było jak podróż w głąb samego siebie, odkrywanie spokoju i spokoju, które tkwi w moim wnętrzu. W miarę jak medytacja trwała, poczułem jak moje ciało i umysł stopniowo się rozluźniały, jakby ciężar codzienności opadał ze mnie jak krople wody z wodospadu. Byłem jednością z otaczającą mnie naturą, czując się jak część większego planu, jak kamień w nurcie rzeki, który płynie z prądem życia. To było przeżycie głębokiej harmonii i zrozumienia, w którym czas zatrzymał się, a ja byłam jednością z naturą. Medytując nad wodospadem, odnalazłem wewnętrzny spokój i równowagę, które były tak potrzebne w moim życiu pełnym niepokoju i chaosu.

autor: Shigemi
12 kwie 2024, o 00:20
Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
Temat: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
Odpowiedzi: 116
Odsłony: 3028

Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu


Obrazek
Bycie medykiem ninja to nie tylko sztuka leczenia ran i urazów, to również trudna równowaga pomiędzy moralnością a obowiązkiem wobec swojego klanu i sojuszników. Często czuję się jak na linie graniastoslupa, wahając się między wyborem, czy ratować życie każdej istoty, która znalazła się w tarapatach, a koniecznością podjęcia działań, które mogą być niepopularne, ale potrzebne dla dobra większości.
Gdy staję w obliczu rannych, moje instynkty medyka natychmiast włączają się, a ja wykonuję swoją pracę z zaangażowaniem i precyzją. Ale równocześnie muszę być świadomy konsekwencji moich działań. Decyzje, które podejmuję, mogą mieć dalekosiężne skutki dla mojego klanu i całej społeczności ninja. Często muszę balansować na granicy, rozważając, czy moje działania są moralnie słuszne, czy też służą większemu dobru, nawet jeśli mogą być kontrowersyjne. Wiele razy musiałem zmierzyć się z trudnymi wyborami. Czy ratować rannego wrogiego ninja, który może później stanowić zagrożenie dla moich sojuszników? Czy postawić dobro grupy ponad jednostkowym życiem? Te dylematy stale mnie towarzyszą, a ja muszę podejmować decyzje w najtrudniejszych chwilach, mając na uwadze nie tylko życie jednostki, ale także bezpieczeństwo całego klanu.
Jest to walka nie tylko z fizycznymi ranami i urazami, ale także z moralnymi zagwozdkami, które towarzyszą mojej roli jako medyka ninja. Często zastanawiam się, czy moje działania są zgodne z moimi wartościami, czy też muszę podporządkować je większemu planowi. To niełatwe, gdy trzeba zmierzyć się z własnym sumieniem i równocześnie sprostać oczekiwaniom klanu i sojuszników.
Sytuacja z Kuroim tylko dodaje do moich rozterek. Najpierw uznałem go za zdrajcę po jego nieposłuszeństwie wobec rozkazów w szpitalu polowym. Jednakże, kiedy zacząłem bronić go przed samosądem, dowiadując się o jego przeszłości i jego dobroczynnej pracy nad przeszczepami, wszystko się zmieniło. Jednak po chwili okazało się, że to właśnie on rozpoczął bitwę, atakując jednego z dowódców przeciwnika pomimo rozkazów. To przełamało moje zaufanie i sprawiło, że zaczynam zastanawiać się nad wszystkim, co do tej pory uznawałem za pewnik. Czy ludzie, którym poświęcam swoje życie, są naprawdę godni tej ofiary? Czy moralność jest zawsze wyznacznikiem właściwych działań? Te pytania nie dają mi spokoju, a ja muszę znaleźć odpowiedzi, zanim stracę wiarę w siebie i innych.

Podczas bitwy, kiedy to tak wiele osób znalazło się w moim szpitalu, doświadczyłem prawdziwej rozterki moralnej. Każdy pacjent, każdy ranny żołnierz miał nadzieję na moją pomoc, na moje wsparcie. Ale kiedy patrzyłem na ich twarze, widziałem w nich więcej niż tylko ofiary wojny. Widziałem ludzi, którzy cierpią, ale również ludzi, którzy mają rodziny, marzenia, życzenia. To sprawiało, że moje serce krwawiło z bólu, widząc, jak wiele cierpienia może przynieść wojna. Ale nawet w obliczu takiej tragedii, starałem się zachować wierność swoim ideałom. Wierzyłem, że moje działania mogą przynieść ulgę, nawet jeśli tylko jednej osobie. Ale im więcej przypadków trafiało do szpitala, tym bardziej zaczynałem wątpić w skuteczność mojej pracy. Czy moje wysiłki naprawdę zmieniają coś? Czy naprawdę mogę pomóc tym ludziom, czy też jestem tylko opłakiwanym widzem w spektaklu nieszczęścia? A potem pojawiła się sprawa Kuroiego. Najpierw określiłem go mianem zdrajcy, zaniepokojony jego decyzjami i ich skutkami. Ale kiedy przyszło do obrony przed samosądem, moje moralne zasady kolidowały ze mną. Czy mogę być wiarygodnym medykiem ninja, jeśli nie potrafię zrozumieć sytuacji i zachować neutralności? Kiedy dowiedziałem się, że to właśnie Kuroi rozpoczął bitwę, atakując jednego z dowódców przeciwnika pomimo wyraźnych rozkazów, poczułem się jakbym stracił grunt pod nogami. To on był odpowiedzialny za tak wiele cierpienia, tak wiele rannych, które trafiły do mojego szpitala. To on zepchnął nas na krawędź przepaści, ignorując nasze ostrzeżenia i wytyczne. Wtedy zrozumiałem, że moje dotychczasowe przekonania, moja wiara w ludzkość jako istoty godne poświęcenia, zostały poważnie zachwiane. Wszystkie moje rozterki moralne, wszystkie moje wątpliwości stały się jeszcze bardziej palące. Czy mogę nadal być medykiem ninja, jeśli ludzie, których leczę, wciąż popełniają te same błędy, ignorując konsekwencje swoich działań? To pytanie pozostaje otwarte, a ja muszę znaleźć w sobie siłę, by znaleźć odpowiedź. Ale teraz, bardziej niż kiedykolwiek, czuję, że potrzebuję przerwy, potrzebuję czasu na zrozumienie siebie i swoich motywacji. Może to właśnie teraz jest ten czas, aby zatrzymać się na chwilę, oddychać i zastanowić się, w którą stronę chcę podążać.
Stojąc na pogrzebie Katsumi, patrzyłem w milczeniu na ceremonię, która miała uczcić jej pamięć. Ludzie z różnych klanów i sojuszniczych wiosk skupieni wokół, oddawali hołd osobie, która poświęciła się dla innych. Wszystko wokół było ciche, a atmosfera napełniona smutkiem i żalem.

Gdy oglądałem, jak trumna z ciałem Katsumi zostaje spuszczona do grobu, pojedyncza łza zsunęła się mi po policzku. Była to chwila, kiedy moje wewnętrzne emocje wybuchły i nie mogłem ich powstrzymać. To było symboliczne, że ta jedna łza była świadkiem mojej żałoby i refleksji nad nietrwałością życia. W tamtej chwili poczułem, jak skupia się we mnie determinacja, aby coś zmienić. Wiedziałem, że muszę opuścić to miasteczko i poszukać oczyszczenia mojego umysłu, gdzieś daleko od zgiełku cywilizacji, blisko natury. Decyzja ta narodziła się w sercu mojego smutku i pożegnania z Katsumi. Chciałem oddać jej hołd, kontynuując jej dziedzictwo w dążeniu do dobra i harmonii. Ale musiałem też znaleźć spokój dla siebie, aby móc kontynuować swoją misję jako medyk ninja. Natury była moim wybawieniem, miejscem, gdzie mogłem odnaleźć równowagę i zrozumienie, gdzie mogłem przemyśleć swoje wybory i dokonać pojednania ze swoim sumieniem. W końcu, gdy pochód pogrzebowy się rozeszedł, pożegnałem się z grobem Katsumi i postanowiłem wyruszyć w podróż. Nie wiedziałem dokładnie, dokąd zmierzam, ale wiedziałem, że muszę odnaleźć siebie wśród przyrody, aby móc oczyszczać swoje myśli i serce. To było moje przeznaczenie po stracie Katsumi - szukać leczenia nie tylko dla innych, ale także dla siebie. z/t

autor: Shigemi
10 kwie 2024, o 23:36
Forum: Piszemy o wszystkim!
Temat: Styl posta.
Odpowiedzi: 6
Odsłony: 179

Re: Styl posta.


Obrazek
Obserwując całą tę sytuację, moje myśli rozbiegały się na wiele stron. Z jednej strony widziałem gniew i frustrację Takeru, który zdecydowanie nie był skłonny przejść nad błędami Kuroiego. Był wściekły i zrozumiałem, że to, co się wydarzyło, mocno go dotknęło. Jednak jego niepohamowany gniew wydawał się przysłaniać możliwość zrozumienia całego kontekstu. Być może był zaangażowany w swoje uprzedzenia wobec Kuroiego i nie był w stanie dostrzec, że może istnieć więcej niż jedna strona tej historii. Stanąłem po jego stronie, jednak już po chwili zrozumiałem swój błąd.
-Że kurwa co zrobił?! - wszystkie jego zasługi minęły jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Otrzymując tę przeklętą wiadomość, moje wnętrze zadrżało pod uderzeniem niewypowiedzianej złości i frustracji. Był to moment, kiedy wszystkie moje przekonania i zaufanie zostały zdeptane, a serce zalewała burza emocji, które trudno było opanować. Kiedyś patrzyłem na Kuroiego z szacunkiem i ufnością, ale teraz jego działania raniły mnie jak głęboki cios, którym trudno było się podnieść. Zaczęło się od poczucia niepokoju, które szybko przerodziło się w furię. Wewnętrzny ogień płonął coraz jaśniej, podgrzewany przez falę rozczarowania i gniewu. Jak mogło dojść do tego, że osoba, której zaufanie byłem gotów poświęcić, tak zdradziła nasze idee i zasady? Czułem się jak oszukany, jakby fundamenty, na których budowaliśmy naszą wspólnotę, rozpadły się pod moimi stopami.
Gdy próbowałem uspokoić swój gniew, poczułem, jak rośnie we mnie bezsilność i dezorientacja. Byłem jak drzewo, które traci korzenie i zaczyna się chwiać na wietrze emocji. Moje myśli były jak wir, który nie pozwalał mi na chwilę spokoju, przewracając wszystko do góry nogami. Wściekłość, której doświadczałem, była tak ogromna, że ledwo utrzymywałem ją pod kontrolą. Poczucie zdrady i rozczarowania sprawiło, że mój umysł pogrążył się w mroku niepewności. Czy to możliwe, że nasze dotychczasowe wysiłki poszły na marne? Czy cała nasza praca i poświęcenie miały zostać zniszczone przez jedno zdradzieckie działanie? Wszystko to sprawiało, że czułem się jak obcy we własnym świecie, jakby cała moja dotychczasowa egzystencja została wystawiona na próbę. Mimo że próbowałem zachować zimną głowę, wiedziałem, że gniew we mnie nie gaśnie tak łatwo. To był moment, w którym musiałem zmierzyć się ze swoimi najgłębszymi emocjami i znaleźć sposób na ich pokonanie. Musiałem znaleźć sposób na przezwyciężenie tego wściekłego oceanu, który próbował pochłonąć mnie całego. Z drugiej strony, Misae wydawała się bronić Kuroiego zdecydowanie bardziej, niż by można się było spodziewać.

Jej stanowczość i determinacja w obronie zaskoczyły mnie i sprawiły, że zacząłem zastanawiać się, czy nie widzę tej sytuacji zbyt jednostronnie. Czy to, co uważałem za zdradę, mogło być po prostu troską o sprawiedliwość i ochroną tego, co uważała za słuszne? Taisho wyraził swoje zdanie w sposób spokojny i mądry, sugerując, że Kuroi powinien być osądzony przez Koteia Unii Samotnych Wydm. To było logiczne rozwiązanie, które mogłoby zapobiec eskalacji konfliktu między klanami i zachować spokój. Jednak Takeru nie był zainteresowany takim podejściem, co doprowadziło do jeszcze większego napięcia w sytuacji. W międzyczasie Minoru, trzymał dłoń na swoim mieczu, gotowy do reakcji w razie potrzeby. Był gotowy bronić swoich przekonań, ale także zdawał sobie sprawę z potencjalnego niebezpieczeństwa, które mogło wyniknąć z dalszego spirali przemocy. Jego obecność przypominała mi o konieczności zachowania zimnej głowy i szukania rozwiązania, które nie prowadziłoby do jeszcze większego chaosu.
W końcu, kiedy Kuroi stracił przytomność, a Misae uśpiła go, atmosfera napięcia zaczęła się rozładowywać. Taisho wydał rozkaz i podjął odpowiednie kroki w kierunku rozwiązania sytuacji, co przyniosło ulgę i nadzieję na spokojniejsze czasy. Moje przekonania zostały zachwiane, a ja zrozumiałem, że muszę być bardziej otwarty na różnorodność perspektyw. Muszę dalej dociekać prawdy i szukać rozwiązań, które służą dobru wspólnemu, zamiast pogłębiać podziały i konflikty. Na wieść o przydzielonym mi zadaniu skłoniłem się Shirei-kanowi:
-Hai! Masahiro-sama! - a następnie odwróciłem się na pięcie i zacząłem szukać.

Kiedy otrzymałem polecenie od Masahiro, by odnaleźć młodego Sugiyamę, natychmiast wiedziałem, że nie mogę zwlekać. Właściwie, nie miałem czasu na zastanawianie się, musiałem działać szybko i skutecznie. Rozpocząłem przeszukiwanie obozowiska, starannie sprawdzając każdy zakamarek, każdy namiot i każdy zakamarek. Moje oczy przesuwały się po tłumie, starając się znaleźć kogoś, kto mógłby mi pomóc w odnalezieniu Sugiyamy. Pytałem o niego innych członków klanu, rozmawiałem z żołnierzami, starając się zdobyć jakiekolwiek informacje, które mogłyby mnie przybliżyć do mojego celu. Kiedy przeszukiwałem obozowisko, moje myśli były skupione wyłącznie na tym jednym zadaniu. Odczuwałem napięcie w powietrzu, świadomy pilnej potrzeby odnalezienia Sugiyamy przed innymi potencjalnymi zagrożeniami. Mój umysł pracował na najwyższych obrotach, analizując każdą wskazówkę i każdy ślad, który mógłby mnie zaprowadzić do poszukiwanego. W miarę jak czas upływał, moje wysiłki stawały się coraz bardziej intensywne. Nie mogłem pozwolić sobie na zwolnienie tempa ani na jakiekolwiek rozproszenie. Byłem zdeterminowany, by zakończyć to zadanie sukcesem, bez względu na to, ile wysiłku to wymagało.
Kiedy w końcu natrafiłem na młodego Sugiyamę, poczułem ulgę, ale również dalszą determinację. Moje serce biło szybciej, a kroki przyśpieszyły, kiedy zbliżałem się do niego. To był moment triumfu, ale także moment, który popychał mnie do dalszego działania, do kontynuowania misji, która jeszcze przed chwilą wydawała się niemożliwa.
-Orochi-san! Masahiro-sama zlecił mi odszukanie Ciebie i przekazanie, że masz odnaleźć Mijikumę i jak najszybciej go do niego przysłać. - powiedziałem trochę od niechcenia, monotonnym głosem. Jakbym był lekko ponad to, moje myśli ciągle były w chaosie po usłyszeniu drastycznych wiadomości z frontu, być może to przez tego ignoranta Katsumi-sama zginęła.

autor: Shigemi
10 kwie 2024, o 20:08
Forum: Piszemy o wszystkim!
Temat: Styl posta.
Odpowiedzi: 6
Odsłony: 179

Re: Styl posta.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Obserwując całą tę sytuację, moje myśli rozbiegały się na wiele stron. Z jednej strony widziałem gniew i frustrację Takeru, który zdecydowanie nie był skłonny przejść nad błędami Kuroiego. Był wściekły i zrozumiałem, że to, co się wydarzyło, mocno go dotknęło. Jednak jego niepohamowany gniew wydawał się przysłaniać możliwość zrozumienia całego kontekstu. Być może był zaangażowany w swoje uprzedzenia wobec Kuroiego i nie był w stanie dostrzec, że może istnieć więcej niż jedna strona tej historii. Stanąłem po jego stronie, jednak już po chwili zrozumiałem swój błąd.
-Że kurwa co zrobił?! - wszystkie jego zasługi minęły jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Otrzymując tę przeklętą wiadomość, moje wnętrze zadrżało pod uderzeniem niewypowiedzianej złości i frustracji. Był to moment, kiedy wszystkie moje przekonania i zaufanie zostały zdeptane, a serce zalewała burza emocji, które trudno było opanować. Kiedyś patrzyłem na Kuroiego z szacunkiem i ufnością, ale teraz jego działania raniły mnie jak głęboki cios, którym trudno było się podnieść. Zaczęło się od poczucia niepokoju, które szybko przerodziło się w furię. Wewnętrzny ogień płonął coraz jaśniej, podgrzewany przez falę rozczarowania i gniewu. Jak mogło dojść do tego, że osoba, której zaufanie byłem gotów poświęcić, tak zdradziła nasze idee i zasady? Czułem się jak oszukany, jakby fundamenty, na których budowaliśmy naszą wspólnotę, rozpadły się pod moimi stopami.
Gdy próbowałem uspokoić swój gniew, poczułem, jak rośnie we mnie bezsilność i dezorientacja. Byłem jak drzewo, które traci korzenie i zaczyna się chwiać na wietrze emocji. Moje myśli były jak wir, który nie pozwalał mi na chwilę spokoju, przewracając wszystko do góry nogami. Wściekłość, której doświadczałem, była tak ogromna, że ledwo utrzymywałem ją pod kontrolą. Poczucie zdrady i rozczarowania sprawiło, że mój umysł pogrążył się w mroku niepewności. Czy to możliwe, że nasze dotychczasowe wysiłki poszły na marne? Czy cała nasza praca i poświęcenie miały zostać zniszczone przez jedno zdradzieckie działanie? Wszystko to sprawiało, że czułem się jak obcy we własnym świecie, jakby cała moja dotychczasowa egzystencja została wystawiona na próbę. Mimo że próbowałem zachować zimną głowę, wiedziałem, że gniew we mnie nie gaśnie tak łatwo. To był moment, w którym musiałem zmierzyć się ze swoimi najgłębszymi emocjami i znaleźć sposób na ich pokonanie. Musiałem znaleźć sposób na przezwyciężenie tego wściekłego oceanu, który próbował pochłonąć mnie całego. Z drugiej strony, Misae wydawała się bronić Kuroiego zdecydowanie bardziej, niż by można się było spodziewać.

Jej stanowczość i determinacja w obronie zaskoczyły mnie i sprawiły, że zacząłem zastanawiać się, czy nie widzę tej sytuacji zbyt jednostronnie. Czy to, co uważałem za zdradę, mogło być po prostu troską o sprawiedliwość i ochroną tego, co uważała za słuszne? Taisho wyraził swoje zdanie w sposób spokojny i mądry, sugerując, że Kuroi powinien być osądzony przez Koteia Unii Samotnych Wydm. To było logiczne rozwiązanie, które mogłoby zapobiec eskalacji konfliktu między klanami i zachować spokój. Jednak Takeru nie był zainteresowany takim podejściem, co doprowadziło do jeszcze większego napięcia w sytuacji. W międzyczasie Minoru, trzymał dłoń na swoim mieczu, gotowy do reakcji w razie potrzeby. Był gotowy bronić swoich przekonań, ale także zdawał sobie sprawę z potencjalnego niebezpieczeństwa, które mogło wyniknąć z dalszego spirali przemocy. Jego obecność przypominała mi o konieczności zachowania zimnej głowy i szukania rozwiązania, które nie prowadziłoby do jeszcze większego chaosu.
W końcu, kiedy Kuroi stracił przytomność, a Misae uśpiła go, atmosfera napięcia zaczęła się rozładowywać. Taisho wydał rozkaz i podjął odpowiednie kroki w kierunku rozwiązania sytuacji, co przyniosło ulgę i nadzieję na spokojniejsze czasy. Moje przekonania zostały zachwiane, a ja zrozumiałem, że muszę być bardziej otwarty na różnorodność perspektyw. Muszę dalej dociekać prawdy i szukać rozwiązań, które służą dobru wspólnemu, zamiast pogłębiać podziały i konflikty. Na wieść o przydzielonym mi zadaniu skłoniłem się Shirei-kanowi:
-Hai! Masahiro-sama! - a następnie odwróciłem się na pięcie i zacząłem szukać.

Kiedy otrzymałem polecenie od Masahiro, by odnaleźć młodego Sugiyamę, natychmiast wiedziałem, że nie mogę zwlekać. Właściwie, nie miałem czasu na zastanawianie się, musiałem działać szybko i skutecznie. Rozpocząłem przeszukiwanie obozowiska, starannie sprawdzając każdy zakamarek, każdy namiot i każdy zakamarek. Moje oczy przesuwały się po tłumie, starając się znaleźć kogoś, kto mógłby mi pomóc w odnalezieniu Sugiyamy. Pytałem o niego innych członków klanu, rozmawiałem z żołnierzami, starając się zdobyć jakiekolwiek informacje, które mogłyby mnie przybliżyć do mojego celu. Kiedy przeszukiwałem obozowisko, moje myśli były skupione wyłącznie na tym jednym zadaniu. Odczuwałem napięcie w powietrzu, świadomy pilnej potrzeby odnalezienia Sugiyamy przed innymi potencjalnymi zagrożeniami. Mój umysł pracował na najwyższych obrotach, analizując każdą wskazówkę i każdy ślad, który mógłby mnie zaprowadzić do poszukiwanego. W miarę jak czas upływał, moje wysiłki stawały się coraz bardziej intensywne. Nie mogłem pozwolić sobie na zwolnienie tempa ani na jakiekolwiek rozproszenie. Byłem zdeterminowany, by zakończyć to zadanie sukcesem, bez względu na to, ile wysiłku to wymagało.
Kiedy w końcu natrafiłem na młodego Sugiyamę, poczułem ulgę, ale również dalszą determinację. Moje serce biło szybciej, a kroki przyśpieszyły, kiedy zbliżałem się do niego. To był moment triumfu, ale także moment, który popychał mnie do dalszego działania, do kontynuowania misji, która jeszcze przed chwilą wydawała się niemożliwa.
-Orochi-san! Masahiro-sama zlecił mi odszukanie Ciebie i przekazanie, że masz odnaleźć Mijikumę i jak najszybciej go do niego przysłać. - powiedziałem trochę od niechcenia, monotonnym głosem. Jakbym był lekko ponad to, moje myśli ciągle były w chaosie po usłyszeniu drastycznych wiadomości z frontu, być może to przez tego ignoranta Katsumi-sama zginęła.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
autor: Shigemi
9 kwie 2024, o 22:10
Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
Temat: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
Odpowiedzi: 116
Odsłony: 3028

Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Obserwując całą tę sytuację, moje myśli rozbiegały się na wiele stron. Z jednej strony widziałem gniew i frustrację Takeru, który zdecydowanie nie był skłonny przejść nad błędami Kuroiego. Był wściekły i zrozumiałem, że to, co się wydarzyło, mocno go dotknęło. Jednak jego niepohamowany gniew wydawał się przysłaniać możliwość zrozumienia całego kontekstu. Być może był zaangażowany w swoje uprzedzenia wobec Kuroiego i nie był w stanie dostrzec, że może istnieć więcej niż jedna strona tej historii. Stanąłem po jego stronie, jednak już po chwili zrozumiałem swój błąd.
-Że kurwa co zrobił?! - wszystkie jego zasługi minęły jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Otrzymując tę przeklętą wiadomość, moje wnętrze zadrżało pod uderzeniem niewypowiedzianej złości i frustracji. Był to moment, kiedy wszystkie moje przekonania i zaufanie zostały zdeptane, a serce zalewała burza emocji, które trudno było opanować. Kiedyś patrzyłem na Kuroiego z szacunkiem i ufnością, ale teraz jego działania raniły mnie jak głęboki cios, którym trudno było się podnieść. Zaczęło się od poczucia niepokoju, które szybko przerodziło się w furię. Wewnętrzny ogień płonął coraz jaśniej, podgrzewany przez falę rozczarowania i gniewu. Jak mogło dojść do tego, że osoba, której zaufanie byłem gotów poświęcić, tak zdradziła nasze idee i zasady? Czułem się jak oszukany, jakby fundamenty, na których budowaliśmy naszą wspólnotę, rozpadły się pod moimi stopami.
Gdy próbowałem uspokoić swój gniew, poczułem, jak rośnie we mnie bezsilność i dezorientacja. Byłem jak drzewo, które traci korzenie i zaczyna się chwiać na wietrze emocji. Moje myśli były jak wir, który nie pozwalał mi na chwilę spokoju, przewracając wszystko do góry nogami. Wściekłość, której doświadczałem, była tak ogromna, że ledwo utrzymywałem ją pod kontrolą. Poczucie zdrady i rozczarowania sprawiło, że mój umysł pogrążył się w mroku niepewności. Czy to możliwe, że nasze dotychczasowe wysiłki poszły na marne? Czy cała nasza praca i poświęcenie miały zostać zniszczone przez jedno zdradzieckie działanie? Wszystko to sprawiało, że czułem się jak obcy we własnym świecie, jakby cała moja dotychczasowa egzystencja została wystawiona na próbę. Mimo że próbowałem zachować zimną głowę, wiedziałem, że gniew we mnie nie gaśnie tak łatwo. To był moment, w którym musiałem zmierzyć się ze swoimi najgłębszymi emocjami i znaleźć sposób na ich pokonanie. Musiałem znaleźć sposób na przezwyciężenie tego wściekłego oceanu, który próbował pochłonąć mnie całego. Z drugiej strony, Misae wydawała się bronić Kuroiego zdecydowanie bardziej, niż by można się było spodziewać.

Jej stanowczość i determinacja w obronie zaskoczyły mnie i sprawiły, że zacząłem zastanawiać się, czy nie widzę tej sytuacji zbyt jednostronnie. Czy to, co uważałem za zdradę, mogło być po prostu troską o sprawiedliwość i ochroną tego, co uważała za słuszne? Taisho wyraził swoje zdanie w sposób spokojny i mądry, sugerując, że Kuroi powinien być osądzony przez Koteia Unii Samotnych Wydm. To było logiczne rozwiązanie, które mogłoby zapobiec eskalacji konfliktu między klanami i zachować spokój. Jednak Takeru nie był zainteresowany takim podejściem, co doprowadziło do jeszcze większego napięcia w sytuacji. W międzyczasie Minoru, trzymał dłoń na swoim mieczu, gotowy do reakcji w razie potrzeby. Był gotowy bronić swoich przekonań, ale także zdawał sobie sprawę z potencjalnego niebezpieczeństwa, które mogło wyniknąć z dalszego spirali przemocy. Jego obecność przypominała mi o konieczności zachowania zimnej głowy i szukania rozwiązania, które nie prowadziłoby do jeszcze większego chaosu.
W końcu, kiedy Kuroi stracił przytomność, a Misae uśpiła go, atmosfera napięcia zaczęła się rozładowywać. Taisho wydał rozkaz i podjął odpowiednie kroki w kierunku rozwiązania sytuacji, co przyniosło ulgę i nadzieję na spokojniejsze czasy. Moje przekonania zostały zachwiane, a ja zrozumiałem, że muszę być bardziej otwarty na różnorodność perspektyw. Muszę dalej dociekać prawdy i szukać rozwiązań, które służą dobru wspólnemu, zamiast pogłębiać podziały i konflikty. Na wieść o przydzielonym mi zadaniu skłoniłem się Shirei-kanowi:
-Hai! Masahiro-sama! - a następnie odwróciłem się na pięcie i zacząłem szukać.

Kiedy otrzymałem polecenie od Masahiro, by odnaleźć młodego Sugiyamę, natychmiast wiedziałem, że nie mogę zwlekać. Właściwie, nie miałem czasu na zastanawianie się, musiałem działać szybko i skutecznie. Rozpocząłem przeszukiwanie obozowiska, starannie sprawdzając każdy zakamarek, każdy namiot i każdy zakamarek. Moje oczy przesuwały się po tłumie, starając się znaleźć kogoś, kto mógłby mi pomóc w odnalezieniu Sugiyamy. Pytałem o niego innych członków klanu, rozmawiałem z żołnierzami, starając się zdobyć jakiekolwiek informacje, które mogłyby mnie przybliżyć do mojego celu. Kiedy przeszukiwałem obozowisko, moje myśli były skupione wyłącznie na tym jednym zadaniu. Odczuwałem napięcie w powietrzu, świadomy pilnej potrzeby odnalezienia Sugiyamy przed innymi potencjalnymi zagrożeniami. Mój umysł pracował na najwyższych obrotach, analizując każdą wskazówkę i każdy ślad, który mógłby mnie zaprowadzić do poszukiwanego. W miarę jak czas upływał, moje wysiłki stawały się coraz bardziej intensywne. Nie mogłem pozwolić sobie na zwolnienie tempa ani na jakiekolwiek rozproszenie. Byłem zdeterminowany, by zakończyć to zadanie sukcesem, bez względu na to, ile wysiłku to wymagało.
Kiedy w końcu natrafiłem na młodego Sugiyamę, poczułem ulgę, ale również dalszą determinację. Moje serce biło szybciej, a kroki przyśpieszyły, kiedy zbliżałem się do niego. To był moment triumfu, ale także moment, który popychał mnie do dalszego działania, do kontynuowania misji, która jeszcze przed chwilą wydawała się niemożliwa.
-Orochi-san! Masahiro-sama zlecił mi odszukanie Ciebie i przekazanie, że masz odnaleźć Mijikumę i jak najszybciej go do niego przysłać. - powiedziałem trochę od niechcenia, monotonnym głosem. Jakbym był lekko ponad to, moje myśli ciągle były w chaosie po usłyszeniu drastycznych wiadomości z frontu, być może to przez tego ignoranta Katsumi-sama zginęła.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
autor: Shigemi
3 kwie 2024, o 19:41
Forum: Pomysły
Temat: Genjutsu zmiana - skoro są silniejsze wersje, czemu nie ma słabszych?
Odpowiedzi: 18
Odsłony: 381

Re: Genjutsu zmiana - skoro są silniejsze wersje, czemu nie ma słabszych?

A może po prostu niech Genjutsu skalują się nie z rangą, a z poziomem statystyk, coś jak Taijutsu? Wiadomo, że ktoś robiący Konoha Senpuu mający wszystkiego po 200 zrobi to dużo lepiej niż ktoś mający to po 50.

Tak samo z Psychiką vs konsekwencja.
I w tych różnicach ująć debuffy percepcji, dzięki temu techniki nie będą skalowalne zależnie od rangi, a od statystyk tak jak Taijutsu chociażby.
autor: Shigemi
1 kwie 2024, o 23:48
Forum: Ogłoszenia Administracyjne
Temat: Wielkanoc 2024
Odpowiedzi: 61
Odsłony: 1092

Re: Wielkanoc 2024

Genjutsu: Sharingan

Emigracja zarobkowa sprawia, że nie możesz sobie pozwolić na rarytasy, a więc biorę lusterko, używam Genjutsu: Sharingan i cyk cały stół suto zastawiony, mazurki, jajeczka, święconka, ale gdy Genjutsu minie pozostanie tylko kac i halucynacje z niedożywienia. <catsad>

Wesołych Świąt on naszej dwójki :)
autor: Shigemi
1 kwie 2024, o 19:08
Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
Temat: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
Odpowiedzi: 116
Odsłony: 3028

Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Kiedy przechadzałem się po obozowisku, czułem się, jakbym wreszcie mógł oderwać się od codziennych obowiązków i znaleźć chwilę spokoju wśród wędrówki po znanych ścieżkach. Był to czas, w którym mogłem oddychać głęboko, obserwować zachód słońca malujący niebo odcieniami pomarańczy i czerwieni, a także cieszyć się chwilą samotności w gwarze obozowiska. Spokój tego wieczoru miał być dla mnie chwilą wytchnienia od zgiełku codzienności, jednakże los miał dla mnie zupełnie inne plany.Wtedy, niespodziewanie, moja rutynowa wędrówka przerodziła się w coś zupełnie innego. Krok za krokiem, zapatrzony w zachód słońca, natknąłem się na scenę, której obraz wywołał we mnie burzę sprzecznych emocji. Pierwsze, co uderzyło mnie w twarz, to chaos - ludzie krzątali się wokół, głosy niosły się głośno, a atmosfera była nasycona napięciem. W tym wirze aktywności zauważyłem postacie moich towarzyszy, których wyraz twarzy zdradzał zaniepokojenie i niepewność. Scena, która rozgrywała się na moich oczach, przykuła moją uwagę niczym magnes. Zobaczyłem Takeru, naszego przywódcę, w centrum wydarzeń, próbującego pojmać Kuroiego - członka naszego klanu, który opuścił swój oddział w szpitalu w niewyjaśnionych okolicznościach. Widok tej próby schwytania jednego z naszych własnych, kogo uważałem za zdrajcę, był szokujący i zaskakujący jednocześnie. Wszystkie moje dotychczasowe przekonania i założenia były podważane w tej chwili, a ja sam wewnętrznie walczyłem z falą emocji, próbując zrozumieć, co tak naprawdę się dzieje.
Czułem się jak obserwator w labiryncie pełnym niewiadomych, niepewny, co stanie się dalej. Lawina sprzecznych emocji wewnątrz mnie, od frustracji po zaskoczenie, sprawiła, że trudno mi było zebrać myśli. Ale jednocześnie, pomimo zamętu w moim wnętrzu, czułem też w sobie iskrę determinacji - determinację, aby poznać prawdę i zrozumieć, co doprowadziło do tego punktu. To był moment, który zmienił mój spokojny wieczór w emocjonalną burzę, która miała potencjał odmienić moje spojrzenie na świat i moje miejsce w nim.
Tam, na oczach wszystkich, scenariusz, który się rozwijał, był niczym krwawa opera, której kolejne akty odsłaniały coraz to nowe, nieprzewidywalne zwroty akcji. Takeru, nasz przywódca, stał w centrum wydarzeń, próbując schwytania Kuroiego, jednego z naszych własnych, który opuścił swój oddział w szpitalu w tajemniczych okolicznościach. To był moment, który zakłócił harmonię obozowiska, wprowadzając niesmak i chaos. Widok Takeru, który próbował złapać zdrajcę, wywołał we mnie mieszankę uczuć - od szoku i zaskoczenia po głębokie rozczarowanie i złość. Jak mógł jeden z naszych własnych zdradzić naszą zaufaną wspólnotę? Jak mógł porzucić swój obowiązek i oddalić się od potrzebnych mu obowiązków w szpitalu? Jednak to, co zaszło dalej, przekroczyło granice mojej wyobraźni. Misae, dowodząca grupą szpitalną, postawiła się po stronie Kuroiego, broniąc go przed Takeru i resztą zespołu. To było jak uderzenie pioruna w jasne niebo. Misae, która dotąd była uosobieniem etyki i moralności, teraz stała się obrończynią kogoś, kto wyraźnie zawiódł. To było coś, czego nigdy bym się po niej nie spodziewał. Jej obrona Kuroiego była jak cios w moje zaufanie i przekonania. Jak mogła odwrócić się od prawdy i honoru, które zawsze były fundamentem jej postępowania? To pytanie bez odpowiedzi, które tylko wzmacniało moje uczucie zakłopotania i zdezorientowania.

To zdegustowało mnie do głębi mojej duszy. Jak mogła? Jak mogła odwrócić się od wartości, które nas wszystkich kształtowały i które przez tyle lat starała się nam przekazać? To było jak cios w plecy, poczucie, że cała ta karta, na której opierałem swoje życie, runęła na ziemię. Patrząc na Misae, widziałem nie tylko zdradę wobec naszych ideologii, ale także zaprzeczenie wszystkiemu, w co wierzyłem. To było jakby tracenie wiary w samego siebie, gdy ktoś, kogo darzyłem zaufaniem, zaczął wątpić w te same zasady, które dotąd wydawały się dla nas niezachwiane. Obserwując tę scenę, czułem, jak narasta we mnie frustracja i złość. Nie mogłem uwierzyć, że ktoś tak wybitny jak Misae, kto do tej pory był wzorem dla nas wszystkich, mógł tak po prostu zdradzić swoje przekonania. To był moment, który zmienił mój światopogląd i spojrzenie na wiele rzeczy. Byłem zdezorientowany, zaniepokojony i zaniepokojony, ale przede wszystkim czułem się zdradzony przez kogoś, komu ufałem. Było to jak cios w serce, który trudno było pogodzić z rzeczywistością, która wywróciła się do góry nogami. Musiałem zrozumieć, co doprowadziło do tego, że Misae staje po stronie Kuroiego. Czy to było zrozumienie, współczucie, czy coś jeszcze bardziej podstępnego? To pytanie nie dawało mi spokoju, a każda odpowiedź, która przychodziła mi do głowy, tylko pogłębiała moje poczucie chaosu i dezorientacji. Wiedziałem, że muszę poznać prawdę, zanim będzie za późno, zanim moje zaufanie zostanie jeszcze bardziej zranione, a fundamenty, na których opierałem swoje życie, całkowicie zawiodą. Głęboko wnikając w tę sprawę, starałem się przypomnieć sobie każdy szczegół dotyczący postawy Misae, który mógłby rzucić trochę światła na to, co się wydarzyło. Obserwowałem jej zachowania w ciągu ostatnich dni i tygodni, starając się zrozumieć, czy było w nich coś, co mogłoby sugerować, że jej lojalność nie była tak jednoznaczna, jak mogło się wydawać na pierwszy rzut oka.
Przypomniałem sobie chwile, kiedy zauważałem, jak troskliwie zajmowała się pacjentami, angażując się w ich leczenie i zapewniając im komfort. Jej oddanie wypełnianiu obowiązków zawsze było oczywiste, a jej determinacja, aby sprostać wszelkim wyzwaniom, była niezaprzeczalna. To był pierwszy sygnał, że może istnieć coś więcej niż to, co widzieliśmy na powierzchni. Prześwietliłem także nasze wcześniejsze interakcje. Pamiętałem rozmowy, w których wyrażała swoje zasady i wartości, które zawsze wydawały mi się nienaruszalne. Była to kobieta, która zawsze trzymała się swoich przekonań, nawet jeśli były to trudne decyzje do podjęcia. To sprawiało, że ​​jeszcze bardziej trudno było mi sobie wyobrazić, że mogłaby zmienić swoje stanowisko. Ostatecznie doszedłem do wniosku, że nie można lekceważyć tych drobnych gestów i zachowań. Były one kluczem do zrozumienia jej postawy i motywacji. Czułem, że zbliżam się do odpowiedzi na pytanie, dlaczego Misae postąpiła w taki sposób, jak to zrobiła, ale wciąż brakowało mi kluczowych elementów, które pozwoliłyby mi zrozumieć pełnię tej sytuacji. Analizując jej postawę, nie mogłem oprzeć się refleksji nad własnymi przekonaniami i uprzedzeniami. Czy moje oceny były obiektywne, czy też może byłem zbyt szybki w wydawaniu osądów? Czy patrzyłem na nią zbyt krytycznie, ignorując możliwość, że jej działania mogły być w pełni uzasadnione?
Przyznać trzeba, że przez długi czas z góry skazywałem Kuroiego jako zdrajcę, bez rzetelnej analizy faktów. Byłem gotów zaakceptować tę narrację, bo wydawała się być zgodna z moimi przekonaniami i oczekiwaniami. Jednak teraz, widząc, jak Misae stanęła w jego obronie, zacząłem zastanawiać się, czy może istnieje więcej niż jedna strona medalu. Nagle zdawałem sobie sprawę, że może być potrzebne odejście od moich dotychczasowych przekonań i przyjęcie bardziej elastycznego podejścia do sytuacji. Może prawda nie jest taka czarno-biała, jak się wydaje, a ja, uwięziony w moich własnych uprzedzeniach, nie dostrzegłem tego wcześniej. To było bolesne rozważanie, ale jednocześnie wyzwolone. Czułem, że otwieram się na nowe spojrzenie na świat, a to przynosiło mi pewien rodzaj ulgi.
Jednak była to także podróż pełna niepewności. Musiałem zmierzyć się z własnymi lękami i wątpliwościami, a także z obawą przed zmianą. Ale wiedziałem, że to niezbędne, jeśli chcę zrozumieć pełnię tej sytuacji i znaleźć drogę do prawdy. Starałem się wyczuć właściwy moment. gdy podszedłem bliżej, zerkałem to na Takeru, to na Kuroia, to na Misae.
-Takeru-sama, Misae-sama - skłoniłem się bardzo nisko, wiedziałem, że Takeru może się odpalić, ale jaki Kuroi nie był, czego nie zrobił na froncie, to w sali medycznej dawał radę i pomagał.-Nie znam jego przewinień z frontu, ale trzeba mu oddać, że pomógł w Operacji Katsumi-sama oraz pomógł wypełnić jej ostatnią wolę, tak jak ja i teraz ją wykonuję. Życzyła sobie, aby odbudować nasz klan na zdrowych fundamentach, skoro stare... - zacisnąłem zęby i pięści - uległy zniszczeniu... , też za nim nie przepadam, ale muszę zaświadczyć o jego przydatności dla sprawy z poziomu grupy medycznej. Wybaczcie moją zuchwałość... - skłoniłem się jeszcze raz z szacunkiem i dałem dwa kroki w tył, dając im miejsce na wypowiedź i ewentualnie sobie chociaż na ochronne napięcie mięśni przed atakiem szału Takeru.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
autor: Shigemi
27 mar 2024, o 20:19
Forum: Pomysły
Temat: Genjutsu zmiana - skoro są silniejsze wersje, czemu nie ma słabszych?
Odpowiedzi: 18
Odsłony: 381

Re: Genjutsu zmiana - skoro są silniejsze wersje, czemu nie ma słabszych?

O to to, proszę uczynić Genjutsu grywalne <catlove> .
Iluzje powinny być plastyczne, wprowadzenie tych wszystkich 3 zmian:
Tak Genjutsu powinno działać, aby było grywalne, ale nie za mocne.
autor: Shigemi
25 mar 2024, o 20:52
Forum: Pomysły
Temat: Genjutsu zmiana - skoro są silniejsze wersje, czemu nie ma słabszych?
Odpowiedzi: 18
Odsłony: 381

Re: Genjutsu zmiana - skoro są silniejsze wersje, czemu nie ma słabszych?

[/quote]

Rzeczywiście zapomniałem o tym.

Wyszukiwanie zaawansowane