Dodawane kolejne informacje od staruszki powoli sprawiały, że Shikata miał większe pole manewru. Mógł w logiczny sposób podejść do sprawy, która szczerze była jego pierwsza. Rozumiał założenia kradzieży lub rabunku, ale sam fakt porwań powodował mieszane uczucia. Dorastając w biedniejszej dzielnicy wioski miał świadomość, że desperacja prowadzi ludzi do różnych zachowań. Na szczęście jemu udało się wyjść z tego piekła i nie pozwolić zmanipulować się przestępczej stronie. Nie mógłby przejść obojętnie obok krzywdy i nie wspomóc w potrzebie. System niestety był przesiąknięty skrajnościami. Ścieki były spychane na coraz dalszy plan. Zamiast się jednoczyć, to ludzie żerują na czyjejś słabości. Niekończący się krąg niedoli. Tetsu pragnął kiedyś z tym skończyć. Do tego potrzebne mi były większe zasoby i zakres umiejętności.
Ze słów kobiety zrozumiał, że do zdarzenia doszło w jej domu, w pokoju dziecka. Pod jej nieobecność zaryzykować mógł ktokolwiek, kto akurat tamtędy przechodził. Niestety nie chciał wierzyć, że był to przypadek, a celowa napaść. Sprawca mógł w jakimś stopniu znać staruszkę. Musiał znać okolicę, a wybór odpowiedniego momentu nie stanowiłby kłopotu. Tylko tak można usprawiedliwić zaistniałą sytuację. Kleiła się, jak spocone gacie do pośladków.
- Ma Pani moje słowo, że dopełnie wszelkich starań, żeby odnaleźć wnuka. Nie podoba mi się, że ktoś czyni takie rzeczy dobrym ludziom. - zakomunikował dosadnie, żeby uspokoić kobietę i zapewnić ją o przyjęciu zadania. Odczekał moment, żeby staruszka odetchnęła z emocji. Nie chciał też pozwolić, żeby całkiem straciła kontrolę i rozkleiła się do reszty.
- Proszę mi jeszcze powiedzieć, czy niedawno ktoś był niezadowolony z Pani pracy? Może to klient, który chce się mścić? Nie widziała Pani żadnych podejrzanych ludzi ostatnio? - rozpoczął kolejną dawką pytań, aby staruszka mogła skojarzyć coś nietypowego w dniu codziennym. Zakładał, że sprawcą zapewne może być ktoś niezadowolony z jej usług lub mniej ciekawa opcja, to opłacony bandyta przez konkurencję. Na razie liczył się fakt, że czyn powinien zostać udaremniony i wyjść na światło dzienne. Tetsu podszedł do kobiety i ujął jej dłonie. Nadal oczekiwał na odpowiedź, jakieś wskazówki. Więcej już chyba od niej nie wyciśnie, ani nie zrobi nic konkretnego dla sprawy. To czas, żeby wyjść na zewnątrz i dowiedzieć się, kto za tym stoi. Nie miał za dużo podejrzeń, a nawet jeśli, to nie chciał się za bardzo z tym obchodzić. Trochę się denerwował, ale to naturalne przy tak ważnym wydarzeniu.
- Powinna Pani wrócić do siebie i czekać, czy nikt nie podrzuci kolejnej wiadomości. Ja zajmę się poszukiwaniami. - wypowiedział pewny swego. Bezczynność była najgorszym wrogiem. Już lepiej myślało się na bieżąco. Jeśli odnajdzie jakikolwiek punkt zaczepienia, to powinno mu wyjść na dobre. Musiał popisać się brawurą, ale także mieć na uwadze dobro porwanego. Dwie skrajne rzeczy, które mogą zaważyć o losach tego zadania.
Wyjście zacząć chciał od spaceru w mniej gościnne miejsce osady. To raczej tam mógł spodziewać się wszelkich atrakcji związanych z nieczystymi zagrywkami. Typowe slumsy, gdzie odrzutki kryły się wśród biedoty, a były częścią tego samego bezprawia. Kłopot nie polegał na samym przebywaniu wśród zdesperowanych ludzi, a raczej znalezienie sposobu na odnalezienie właściwego problemu. W tym celu musiał zaryzykować. Spróbować prowokacji i zobaczyć kto zainteresuje się jego akcją. Wszystko rozchodziło się o pozostawiony w domu kobiety znak. Postanowił wpierw sprawdzić, czy nie odnajdzie podobnego symbolu wśród budynków. Wymalowany mógł być w najróżniejszych zakamarkach, a nawet w samej pieczarze zła. Potem, by nie przedłużać bezowocnych poszukiwań, mógł już tylko zainteresować tutejszych o swoich zamiarach. Nakłonić kogoś do gadania i wskazać, że szuka osób kojarzonych z tym znakiem.