Znaleziono 1204 wyniki
Wyszukiwanie zaawansowane
autor: Tetsurō
wczoraj, o 18:06
Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
Temat: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
Odpowiedzi: 145
Odsłony: 3906
Fabułka
W namiocie panowało spore zamieszanie. Załatwiano tutaj wiele spraw, wydawało się nawet, że zbyt wiele jak na tylko przegraną bitwę. No ale nie była to zwyczajna potyczka, wielu ludzi straciło dom a kraj swoją stolicę, więc wiadomym było, że minie jeszcze wiele dni, nim wszystkie formalności się dopełnią.
Kiedy tylko Ario pokazał swój medalion, Tetsuro przesunął swoją chustę na szyi, odsłaniając wiszący tam medalion z przynależnością klanową. Póki co tylko w randzie Akoraito, choć zapewne zmieni się to w najbliższym czasie. Tetsuro czuł, że dawno już przewyższył poziom, który Akoraito powinien sobą reprezentować, choć zrozumiał to dopiero niedawno.
- Wiem, że jest bezpieczna. To dzięki niej dowiedziałem się, że jesteś w okolicy. Już myślałem, że zabiorę ten list ze sobą z powrotem. - skinął głową na trzymany przez Ario skrawek papieru. - Więcej wiary w rodaka. Nawet mnie nie drasnęli, choć nie powiedziałbym tego samego o moich marionetkach. W delegacji Unii nie przybyło nas zbyt wielu, sami ochotnicy i trochę żołnierzy, ale z tego co widziałem po twarzach, to raczej młodych i niedoświadczonych. Z resztą, z shinobi to samo, w większości Akoraito, z silniejszych jednostek był Kaguya Taiho i Kuroi Kuma. - to była najsilniejsza dwójka w całej delegacji. Silni wojownicy, ale do Ichirou nikt z nich nie sięgał, było też ich mało, zbyt mało aby powstrzymać natłok dzikich.
- Przyszedłem tutaj z własnej woli, a raczej, aby przypilnować siostry, która rwała się, żeby pomóc tutejszym mieszkańcom. Teraz, po czasie, widzę, że była to dobra decyzja. - Z każdą chwilą Tetsuro coraz bardziej rozumiał w jaki sposób Unia wypięła się na tutejszych ludzi. Można było ich nazywać przeciwnikami, wrogami, ale byli przecież częścią tego samego świata. Podczas Turnieju pokoju umieli się zjednoczyć, tak więc czemu teraz, kiedy nadciągało nieznane zagrożenie, w takim sposób zignorowano sprawę. Dlaczego nie było tutaj Ichirou?
Gdy Ario był skupiony na liście, Tetsuro przyglądał mu się. Cały czas w głowie odbijały mu się echem słowa siostry. No i, trochę miała rację. Był dziwny, ciężko powiedzieć w jakim sensie, ale jego ruchy, jego zachowanie i reakcje, nie były ludzkie... No i nagle wykaszlał trochę krwi na list. Tetsuro wręcz instynktownie zrobił krok do przodu i wyciągnął rękę pokrytą zieloną, leczniczą chakrą, aby w jakiś sposób pomóc krewnemu z klanu, jednakże ten szybko wrócił do normy. No powiedzmy, że do normy...
- To jakaś poważniejsza rana? Jestem lekarzem... - urwał w połowie, uświadamiając sobie, że zapewne Ario też jest, jak wielu towarzyszy z kich klanu. Tak więc po chwili wrócił na swoje miejsce, czekając aż Ario zakończy czytać list.
Gdy Kunisaku skończył, Tetsuro zaczął słuchać co ma do przekazania. Wiele rzeczy, które wymienił, także były w świadomości Zielonowłosego. Widział wiele z nich na własne oczy, szczególnie w ostatniej fazie bitwy, gdy był kilkadziesiąt metrów od tego monstrum i czuł potęgę jego chakry.
- Przedstawię wszystko jak widziałem, nie zamierzam upiększać faktów, które niestety nie są na naszą korzyść. - skomentował. Piękne słowa zawsze wolał zostawić dla poetów i innych artystów, w życiu shibnobi liczyła się prawda oraz umiejętne skorzystanie z niej.
- Zgadzam się z tobą w pełni. Choć dziwi mnie też, że po tak wielkoskalowej inwazji nie poszli za ciosem. Mogliby tutaj nas dorwać, kiedy się przegrupowaliśmy, mimo to, nikt nie ruszył za nami. Wraz z Kuroi'em i Misae opuściliśmy pole bitwy jako ostatni, kiedy już wszystkie siły się wycofały. Na własne oczy widziałem klęskę Dwuogoniastego kota. Dzicy wlali się do miasta i nawet na chwilę z niego nie wyszli. Nie natrafiliśmy na żaden patrol, nie dostrzegliśmy żadnych sił, który miałyby ruszyć w pościgu za rozbitą armią. Przecież tutaj zgnietli by nas od razu na miazgę. W tym musi być coś więcej... - podzielił się swoim punktem widzenia. Był dosyć bystry, widział dosyć sporo, no i jak wspomniał, jako jeden z ostatnich ewakuował się z walki.
Kiedy Ario wskazał, żeby odeszli na bok, Tetsuro ruszył za nim. Ciekawiło go co jeszcze ma mu do przekazania Ario. Był bardzo dziwny, ale było w nim też coś interesującego. Powoli zaczynał rozumieć co Yurika miała na myśli.
- Wiesz gdzie powinienem ich szukać? Nie sądzę, żeby było to coś, czym ludzie od tak się dzielą z każdym przechodniem, szczególnie z innego klanu. - Tetsuro widział jak wielką potęgę reprezentowały Bijuu, zgadzał się, że jeżeli mają być bezpieczni, to w Unii muszą być w nie zaopatrzeni. Chociaż jak pokazała bitwa, nawet i posiadanie Bijuu nie wystarczayło, aby starcie wygrać.
- Co masz na myśli? Czy jest coś co jeszcze powinienem wiedzieć? - końcówka wypowiedzi Ario jeszcze bardziej rozbudziła jego ciekawość. Co on miał na myśli, czyżby znał jeszcze jakiś sekret, który będzie przydatny w tej całej sytuacji? Czy zamierza się nim podzielić z Zielonowłosym?
- Jeżeli cokolwiek odkryję, w jaki sposób się z tobą kontaktować? Widzę, że podzielamy zdanie w wielu aspektach, więc dobrze by było, jeśli przepływ informacji między nami będzie dosyć płynny. Masz jakiś zaufany adres w miejscu do którego zmierzasz? Albo chociaż osobę, z którą mogę próbować się kontaktować? - Jeżeli mieli zajmować się takimi rzeczami, to trzeba było ustalić jak mają się komunikować, skoro mieli sobie nawzajem pomóc.
autor: Tetsurō
wczoraj, o 16:15
Forum: Tereny mieszkalne
Temat: Bogata dzielnica
Odpowiedzi: 9
Odsłony: 71
"Kandydat"
Misja B - Rokudo Gaika
Lato, Rok 394 kalendarza forumowego
kolejka: 8 / 17+
Zamaskowany przybysz puścił uwagę naszego bohatera między swoimi uszami. Nie skomentował ani jego słów, ani reakcji czy też późniejszego zachowania. Być może był w tej sali, a może po prostu znał rodzinę Gaiki dosyć dobrze. W końcu to byli wpływowi ludzie, a nie jacyś byle uliczni biznesmeni. W każdym razie, tajemniczy gość postanowił opuścić tę imprezę. Jeszcze po raz ostatni spojrzał za siebie, na młodego Robina Gaikę i wyskoczył przez okno, kierując się na dach po przeciwległej stronie. Przy lądowaniu jego płaszcz szeroko łopotał, wręcz przypominając skrzydła, a chwilę później mężczyzna był już na drugim krańcu ulicy, spoglądając w mrok miasta. Wtedy też dołączył do niego Gaika, który albo dał się przekonać słowom odzianego w czerń i złoto detektywa, albo po prostu chciał mu spuścić łomot. Nigdy nie wiadomo...
- Dobrze... czyli jednak chcesz doprowadzić tę sprawę do końca... - zamaskowany mściciel spojrzał na Gaikę i zapewne uśmiechnąłby się, gdyby nie to, że jego twarz jest skryta za maską. Następnie przeniósł wzrok w stronę dzielnicy i wskazał ręką znajdujący się w oddali budynek, w którym świeciło się dosyć dużo lampionów, a dokładniej, był to dziedziniec jednego z budynków, w których właśnie trwała jakaś niewielka impreza.
- Tam znajduje się nasz cel. Niewielkie, zamknięte przyjęcie dla urzędników, gdzie umoczeni po uszy oszuści dobrze się bawią za pieniądze z mafijnych łapówek. Człowiek, którego chcesz przesłuchać także tam jest. Zostawię go tobie, ja zajmę się pozostałymi. Spodziewaj się jednak oporu, w takich miejscach lubią mieć trochę mafijnych ochroniarzy... - jego ostatnie zdanie nie brzmiało jak przestroga, a raczej jak zachęta. Czyżby już teraz wiedział na czym najbardziej zależy Gaice?
Po kilkunastu susach po dachach, nasz bohater oraz jego mroczny towarzysz, znaleźli się tuż obok wskazanego budynku. Była to dosyć spora willa w kształcie litery U, otoczona wysokim, kamiennym płotem z każdej strony oraz ogrodem. Na dziedzińcu trwała właśnie jakaś impreza. Było tam kilkudziesięciu ludzi, którzy siedzieli, słuchali granej muzyki i zajadali się pysznościami, przy okazji rozmawiając o wielu ważnych sprawach. Pomiędzy nimi chodziły przepięknie odziane kobiety, które nosiły jedzenie i alkohol, czasami też zabawiając gości swoją osobą. Dało się też dostrzec, że między ludźmi chodzili tacy, którzy przypominali ochroniarzy. Niektórzy z torbami shinobi, inni po prostu pod bronią. Część patrolowała, a pozostała siedziała w cieniu, bądź wtopiła się w tłum i wypatrywała, czy aby na pewno wszystko jest w porządku i nic się nie dzieje podejrzanego. Tak więc, dosyć ciekawe wydarzenie, teraz pozostaje w kwestii naszego bohatera w jaki sposób chce on się tam dostać. A dlaczego tylko w jego, gdyż zanim zdążył całkowicie się przyjrzeć całej sytuacji, to już z nim jego zamaskowanego towarzysza nie było. Wyparował, zniknął w mroku, pozostawiając Gaikę w samotności.
Tarao
Strażnik z patrolu
Tajemniczy głos
autor: Tetsurō
wczoraj, o 15:49
Forum: Fuyuhana (Osada Rodu Ranmaru)
Temat: Szpital
Odpowiedzi: 279
Odsłony: 13024
"W11 - Wydział Śledczy"
Misja C - Shiori
Lato 394 roku
kolejka: 17 / 14+
Shiriri nie miała łatwo. Mimo tego, że przeciwnik nie był w najlepszej kondycji, dzięki swoim oczom widziała, że jej ciosy wyrządziły mu już poważne, niektórzy by powiedzieli, CIĘŹKE rany, to on także wyprowadzał swoje uderzenia, powodując, że walka była wyrównana. Teraz oboje leżeli na podłodze, choć za chwilę miało się to zmienić. Porywacz zaczął się podnosić, wypuszczając po ziemii ogromną ilość lodu, który lada moment obejmie naszą bohaterkę, zamieniając ją w lodowego sopla. W tym czasie ona jednak też nie próżnowała, wiedziała, że nie jest w stanie uciec, więc przeszłą do kontrataku. Uniosła rękę do góry, kiedy poczuła, jak lód zaczyna po raz kolejny obejmować jej nogi, tym razem jednak obie. Chwilę później wypuściła z siebie dosyć silne wyładowanie, które uderzyło wprost w jej przeciwnika. Ten po raz kolejny poczuł, jak przez jego ciało przechodzi silna energia, wydając z siebie jęk bólu. Niestety, biedna Shiori także została unieruchomiona przez atak przeciwnika i mimo tego, że nie wydawało się jakby lód miał jej sprawiać ból, to sięgał on aż do jej kolan, przez co nie miała żadnej możliwości się ruszyć. Do jej torby z rzeczami było zbyt daleko, a przeciwnik po raz kolejny szykował się do ataku.
- Nic nie rozumiesz... Tobie także Cesarstwo omamiło oczy... jeśli wierzysz, że Cesarz zapewni Ci bezpieczeństwo, to jesteś w błędzie... Zdradzi Cię tak jak zdradził mój klan... To zwykły szaleniec i morderca... - powiedział w stronę naszej bohaterki, po czym wykrzywił twarz w grymasie bólu. Zdecydowania skopała mu tyłek dosyć mocno, no ale teraz to on mógł walczyć dalej, a ona była unieruchomiona w lodzie. Co ciekawe, odwrócił się w stronę drzwi i zamiast kontynuować walkę, zaczął powoli, smagając nogę za nogą, dostać się w stronę wyjścia.
- Jeżeli zostaniesz tutaj, to nikt nie ucierpi... Nie będę musiał cię zabić... - kaszlnął, wypluwając kilka kropel krwi na oblodzoną podłogę. Słaniał się z boku na bok przy każdym kroku a jego wzrok był zamglony. Zdecydowanie nie było z nim najlepiej, mimo to próbował on wykonać swoje zadanie, którym przecież nie było zabicie Shiori. Póki co reagował na jej ataki, jednakże teraz, kiedy była unieruchomiona, liczył na to, że pozwoli mu odejść i wykonać to co miał zrobić.
- W innych czasach, może moglibyśmy być sojusznikami... - położył rękę na klamce, szykując się do opuszczenia pomieszczenia. Jeżeli młoda kunoichi chciała wyprowadzić jakiś atak w stronę jego pleców, to była najlepsza okazja. Przeciwnik był otumaniony od bólu, który mu wyrządziła. Tylko... czy jest ona gotowa pozbawić go życia? Była lekarzem, powinna je ratować, a nie odbierać, tak więc, czy powinna to robić? Tylko.. czy to bezpieczne, aby wróg Cesarza szlajał się po szpitalu? Sytuacja nie była prosta a decyzja w całości należała do naszej bohaterki. Co zrobi??
Kagamatsu - Obrazek
Mama Shiori
Tohiro Ishida
Ranny Żołnierz
Tęga Pielęgniarka
Ruda Pielęgniarka
Porywacz
autor: Tetsurō
25 kwie 2024, o 13:26
Forum: Fuyuhana (Osada Rodu Ranmaru)
Temat: Szpital
Odpowiedzi: 279
Odsłony: 13024
"W11 - Wydział Śledczy"
Misja C - Shiori
Lato 394 roku
kolejka: 16 / 14+
Walka w szpitalnej sali rozkręcała się coraz bardziej. SHiori była w potrzasku, mężczyzna trzymał ją za nogę, a przez lód, który zaczął obrastać zarówno jego dłoń jak i jej kończynę, nie tak łatwo było się wyrwać. Mężczyzna szarpał się, choć widać było, że elektryczne uderzenie zrobiło swoje i potrzebował chwili aby się pozbierać. Chwili, którą nasza bohaterka mogła wykorzystać. Zaczęła składać swoje pieczęcie, czując, jak lód obrasta jej nogę coraz bardziej i bardziej. Toi był wyścig z czasem, który musiała wygrać, w końcu robiła to nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich rannych w tym szpitalu, w końcu nie wiadomo co ten zdrajca Cesarstwa planował zrobić.
Gdy nasza bohaterka skończyła szykować swoją technikę, elektryczna siatka rozeszła się po podłodze, rażąc przeciwnika. Ten delikatnie zadygotał z powodu przechodzącego po nim wyładowania a jego uścisk delikatnie zelżał. Dziewczyna poczuła też jak lód delikatnie pęka, to była jej okazja do wyrwania się. Szarpnęła nogą mocniej i oswobodziła się z ręki porywacza. Mogła zrobić krok, niestety, jej uwolniona noga odmówiła posłuszeństwa. Kiedy tylko stanęła na niej, poczuła jak traci równowagę i leci na podłogę, uderzając czołem o kant najbliższego łóżka. Na szczęście była silną kunoichi, więc skończyło się na rozciętej skórze na czole i krwi cieknącej na jedno z oczu. Na szczęście to nie przeszkadzało jej nadludzkiemu spojrzeniu. Tylko był inny problem, w jaki sposób chciała wstać, stojąc na jednej nodze...
Przeciwnik nie był w najlepszym stanie. Widać było, że kolejny cios mu nie przysłużył. Jego włosy stanęły dęba a w powietrzu unosił się delikatny zapaszek spalenizny. Co jakiś czas też przez jego ciało przechodził dziwny tik, spowodowany porażonymi mięśniami. Powoli jednak zaczął podnosić się na swoje rozchwiane nogi. Co więcej, złożył on pieczęć i przyłożył dłoń do podłogi, przez co dookoła niego zaczęła się rozchodzić lodowa powłoka pokrywająca całą podłogę w sali. Nasza bohaterka musiała zareagować szybko, jeśli tylko chciała nie zostać zamieniona w lodową rzeźbę.
Nasza bohaterka dzięki swojemu spojrzeniu mogła dostrzec wiele. Nie tylko w tym pomieszczeniu, ale też poza nim. Dlatego też mogła dostrzec, że przed szpitalem ustawił się oddział Cesarskich żołnierzy pod dowództwem Kagamatsu. Zbliżali się oni powoli do szpitala. Póki co byli daleko, dzieliły ich ściany oraz piętro, no ale może to było dodatkowe wyjście dla naszej bohaterki. Oczywiście, jeśli tylko przetrwa starcie do czasu przybycia posiłków.
Kagamatsu - Obrazek
Mama Shiori
Tohiro Ishida
Ranny Żołnierz
Tęga Pielęgniarka
Ruda Pielęgniarka
Porywacz
autor: Tetsurō
25 kwie 2024, o 12:25
Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
Temat: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
Odpowiedzi: 145
Odsłony: 3906
Fabułka
Kręcąc się po rozkładającym się obozie, gdzie jeszcze nie wszyscy mieli szansę zrozumieć co i jak ma się dziać, gdzie mają mieszkać, co właściwie mają robić, Tetsuro, trochę w trakcje rozmowy z Osamu, który dotrzymywał mu towarzystwa, trochę oderwany myślami z powodu ostatniego spotkania z Naną, usłyszał znajomy głos. Natychmiast wiedział, że to jego - żywa i mająca się dobrze - siostra. Wołała go. Chwilę później usłyszał dźwięk rozsypywanych kawałków rzeźbionego drewna i metalu. Kiedy się odwrócił w jej stronę, Yurika już biegła, porzucając za sobą swoją marionetkę, w trakcie naprawy której była. Marionetka ponownie się rozsypała, a dziewczyna, ze łzami w oczach, planowała się rzucić na zielonowłosego. Widząc nadciągającą siostrę, chłopak jedynie uśmiechnął się i rozłożył ręce, chcąc ją mocno przytulić na powitanie. Uderzyła w niego niczym taran, niemal wytrącając z równowagi. Siostra wtuliła się w niego tak mocno, że mógł się obawiać tego, że zgniecie mu żebra. Szczęśliwie, była delikatna, niemal eteryczna, więc udało się tego uniknąć. Tetsuro od razu wtulił siostrę w siebie i położył dłoń z tyłu jej głowy, chowając ją w swoich ramionach. Bardzo się o nią martwił, kiedy tylko dostrzegł, że żyje, poczuł ulgę.
- Myślałam, że zginąłeś!
- Bez przesady, nie tak łatwo mnie zabić. - Zaśmiał się, po czym odsunął ją od siebie tak, aby spojrzeć jej prosto w oczy.
- Tak, ale jak idiota poszedłeś na front. Idiota! - odpowiedziała, krzywiąc się i uderzając go swoją małą piąstką w pierś. - - Masz pojęcie, jak się o ciebie martwiłam? Masz pojęcie, jakby było, gdybym sama musiała wracać do domu? Co ja bym powiedziała Saori-sama?
-Cieszę się, że nic ci nie jest. Choć o twojej marionetce nie można powiedzieć tego samego. - Wskazał skinieniem głowy na porozrzucane części.
Naburmuszyła się nieco, widać było, że jeszcze emocjonalnie nie przeżyła tego wszystkiego. Obawa o śmierć Tetsuro, teraz informacja, że żył - to było sporo. Pewnie potrzebowała trochę czasu. A może nie było to takie aż trudne, ponieważ na wspomnienie o marionetce, oderwała się całkowicie i podbiegła do niej.
- No nie, dwie godziny już ją składałam...
- Poszedłem na front, bo byłem tam potrzebny, W szpitalu już nie było dla nas roboty, a miałem jeszcze sporo siły. Nie mogłem od tak się wycofać wiedząc, że wielu z nich ciągle walczy na oparach chakry. - poszedł za nią w stronę marionetki, uśmiechając się i patrząc jak Yurika zabiera sie za sprzątanie części. Przypomniało mu to trochę czasy, gdy wpadała do rodzinnego warsztatu i rozrzucała losowo części, chcąc skupić na sobie uwagę jego oraz ich dziadka, który surowym okiem starał się czegoś nauczyć Tetsuro.
- Spokojnie, zaraz Ci ze wszystkim pomogę. Opowiadaj lepiej co się działo w mieście, na pewno pomogłaś wielu cywilom. -
Wyciągnął rękę, wypuszczając nici chakry i chwytając w ten sposób rozrzucone części. Chciał zebrać je w jedno miejsce, aby później Yurice było łatwiej je spakować do kupy.
Dziewczyna przez chwile była skupiona na pozbieraniu swoich części marionetki, próbując dopasować kawałki, dopóki Tetsuro do niej nie podszedł. Spojrzała wtedy na niego, wydawało się, że nieco oderwana od rzeczywistości, a następnie pokręciła głową.
- Niby tak, ale... myślałam, że będzie inaczej - przyznała cicho, opuszczając ręce, trzymając w dłoniach kawałki marionetki. - Ludzie... nie chcieli iść. Wielu nie chciało, inny się przepychali. Było ciemno i deszcz. Deszcz. Nigdy w życiu nie widziałam takie burzy! To było... straszne...
Nie dziwię się, w końcu to jest ich dom. Dlatego tak wiele ryzykowali i chcieli tu zostać. My też pewnie siedzielibyśmy w Ningyo-shi do ostatniej sekundy. W szpitalu mieliśmy to samo, mimo naszych nalegań, aby zostali i zaleczyli swoje rany, wielu walczących wracało do walki kiedy tylko ich rany zostały zasklepione. - To nie było nic dziwnego, zapewne gdyby Unia była zagrożona, on także stał by w pierwszej linii i bronił pozostałych, taki jest przecież obowiązek ich jako członków klanu.
- Taisho-sama zarządził, że jutro po pogrzebie ruszamy w dalszą drogę, więc jeżeli poznałaś tu kogoś, z kim chcesz się pożegnać, to niewiele czasu zostało. - Zmienił trochę temat rozmowy, chcąc przekierować jej wspomnienia na coś przyjemniejszego, w końcu było tutaj wiele interesujących osób, więc może i ona miała okazję poznać kogoś wartego zapamiętania.
- Ja... wiem, że jestem kunoichi i powinnam... ale nie wiem. Nie wiem, czy chciałabym zostać czy... - powiedziała dziewczyna niepewnie, przygryzając wargę. Przez chwilę wpatrywała się w ziemię, po czym usiadła pod drzewem i zaczęła składać z powrotem marionetkę. Jej twarz wyrażała wiele uczuć, ale nie było odgadnąć co tak naprawdę myśli. Ostatecznie się uśmiechnęła, patrząc na brata.
- Spokojnie, będziemy mieli jeszcze sporo czasu po drodze do rozmowy, więc na spokojnie ułóż swoje myśli. Mi także ta bitwa otworzyła oczy na wiele rzeczy, mam wiele przemyśleń, które muszę poukładać w głowie, o wiele muszę zapytać Saori-sama, ale na to przyjdzie jeszcze czas. Teraz odpocznij, należy ci się. No i doprowadźmy twoją kukiełkę do porządku. - Pomógł jej wstać z ziemii i zabrać części tak, aby mogli przenieść się w jakieś ustronniejsze miejsce, gdzie będą mogli rozłożyć tymczasowy warsztat i zająć się naprawą kukiełki. Być może ktoś tutaj ma jakiś warsztat już rozłożony, w końcu wozy, czy machiny wojenne używane przy strzelaniu z murów także się psują.
- Nieważne. Wszystko dobrze. Wracamy do domu. Taisho-sama... jest naprawdę... no. Tego... Och i... spotkałam Ario-sana! - dodała nagle.
- O! Dobrze wiedzieć. Przekazałaś mu, że mam dla niego list od Saori-sama? Mówił może, gdzie w razie czego go szukać? -
A więc stało się, w końcu, bo tak długiej wędrówce, udało się odnaleźć tego, do kogo skierowane było ich zadanie poboczne. Tetsuro już kilkakrotnie zapomniał, że ten list miał dostarczyć, na szczęście wygląda na to, że ostatecznie zadanie zostanie wykonane.
Dziewczyna pokiwała głową, faktycznie się teraz uśmiechając.
- Tak, powiedziałam. I to on mnie tutaj zaciągnął, żebym nie pobiegła do ciebie, bo jak idiota się oddaliłeś... no... Był niesamowity, wiesz? Jeszcze nie widziałam, żeby ktoś... tylu ludzi... to on przeniósł wszystkich ciężko rannych przez miasto. Za pomocą nici. I... pochwalił mnie. Moją kukiełkę.
- No wiadomo, że pochwalił, spróbowałby nie, to by mu sam Sakamoto powiedział co o nim myśli - Tetsuro uśmiechnął się na wspomnienie dziadka. Był surowy, często choleryczny, no ale coraz bardziej rozumiał, że staruszek chciał dobrze i po prostu w ten sposób chciał przygotować ich na świat, który odebrał im rodziców.
- Poza tym ,gdybyś widziała jak twój braciszek wywijał na polu bitwy, to byś już tak nie myślała. - Czy był zazdrosny? Raczej nie, po prostu chciał aby Yurika wiedziała, że on także nie próżnował i dawał z siebie wszystko w tych ciężkich chwilach.
Na chwilę się uciszyła i rozejrzała wokół, jakby się bała, że ktoś podsłucha.
- Jest naprawdę... fajny, wiesz? Jak... marionetka. Nie spotkałam nikogo takiego. Chyba poszedł z Sugiyamą Orochim, wiesz takim cholerne przystojnym facetem. Ale nie jestem pewna gdzie...
- Co to znaczy, że jak marionetka? W sensie, ma taką twarz bez emocji? - Ten temat dosyć mocno go zaciekawił. Dlatego też od razu zmienił ton i skupił się na jej słowach.
- W każdym razie będę musiał poszukać go w wolnej chwili i przekazać mu ten list. Przy moim awansie Saori wspominała, że coś tam potrafi. Zobaczymy czy jest taki fajny jak z nim pogadam. - uśmiechnął się do siostry i sięgnął do torby, w której miał zwój z zapieczętowanymi narzędziami. Skoro mieli już miejsce, to pora zabrać się za robotę.
- Nie wiem, czy z wyglądu. Z... zachowania. On... on jest inny niż inni. Nie wiem. Taki jakby nie stąd. A może stąd? Nie wiem, wzięłabym go na linki z chakry i... dobra, nieważne. Ale ci mówię. Jest inny - wyjaśniła dziewczyna i zabrała się za robotę razem z bratem. Bardzo szybko też skupiła się na niej na tyle, że nie myślała o całej reszcie. Najważniejsza była dla niej jej własna marionetka.
No i tak też minęła ta rozmowa między rodzeństwem. Dopiero po chwili przypomnieli sobie, że przecież był z nimi jeszcze Osamu, no ale ten pewnie rozumiał, że rodzeństwo musiało porozmawiać o rzeczach ważnych i tych mniej. Na sam koniec Yurika zreflektowała się i dostrzegła ich znajomego, przepraszając go i witając się. Oczywiście wspomniała także, że cieszy się, że widzi go w całości. Później Tetsuro przeprosił towarzysza na moment, gdyż chciał udać się z siostrą do warsztatu, nie tylko naprawić jej marionetki, ale także zająć się swoimi, które troche ucierpiały w trakcie ostatniej bitwy.
Nastał wieczór, po wszystkich naprawach przyszło do wykonania ostatniej rzecz, którą miał na liście przed wyruszeniem z tego miejsca. Tetsuro rozpytał się wśród strażników, gdzie może znaleźć Sugiyamę Orochiego, gdyż to z nim miał przebywać Ario i został skierowany do jednego z namiotów, w których było dosyć tłoczno od ludzi. Załatwiali tutaj jakieś różne sprawy, zapewne związane z rozrastającą się osadą. Zapewne ciężko byłoby odnaleźć obiekt docelowy, ale Saori opisała go dosyć dobrze, dzięki czemu, i dzięki jego charakterystycznym, rudym włosom, udało mu się dotrzeć do odpowiedniej osoby.
- Ario Kunisaku? Jestem Ishara Tetsuro. Saori-sama poprosiła mnie, abym przekazał Ci ten list, jeśli przypadkiem wpadłbym na ciebie w Kotei. - sięgnął do swojej torby, z której wyciągnął otrzymaną od liderki klanu przesyłkę. Nie wiedział co jest w środku, pieczęć zaklejająca kopertę była nienaruszona, więc sekrety zawarte w wiadomości były nietknięte. Tetsuro odczekał chwilę, dając swojemu potencjalnemu rozmówcy czas na przeczytanie wiadomości.
- Nie wiem dokąd planujesz udać się dalej, ale jeśli chcesz przekazać odpowiedź, to będę zmierzał z powrotem do Ningyo-shi, więc mogę ją zabrać ze sobą. - Zerknął na Ario, starając się zrozumieć słowa jego siostry. Był niczym Marionetka? Dlaczego? O co w tym chodziło...
autor: Tetsurō
24 kwie 2024, o 22:17
Forum: Bank
Temat: [$$]
Odpowiedzi: 47
Odsłony: 876
autor: Tetsurō
24 kwie 2024, o 22:15
Forum: Ogłoszenia Administracyjne
Temat: 9. rocznica powstania Shinobi War
Odpowiedzi: 28
Odsłony: 530
Ja to w sumie chyba najbardziej pamiętam swoją pierwszą misję prowadzoną przez Seinara, na mojej pierwszej postaci. Biedny, stary dziadek, który potrzebował pomocy z teatrzykiem dla dzieci. To były czasy... kiedyś to było...
Odbieram hajs i peHaCze
autor: Tetsurō
24 kwie 2024, o 10:22
Forum: Publiczna beta
Temat: Nowy punkt w regulaminie
Odpowiedzi: 18
Odsłony: 465
Gpt i inne boty to fajne narzędzie, wiele rzeczy pozwalają ułatwić, wspomóc research, podrzucić jakiś pomysł itp i to jest super.
Ale, Imo pisanie postów przez bota jest nie fair względem tych, którzy, robią to osobiście. To jak granie na haksach. W końcu gramy w pisane rpg a nie generowane rpg.
No i pomyślcie sobie, że walczycie z treningami, uczycie się całej dziedziny wylewając poty pisząc trening za treningiem, a ktoś w 5 minut wygenerował wszystko i pora na CSa. Chyba nie o to chodzi...
Co do metody sprawdzania, niestety nie mamy jednoznacznego sposobu na wykrycie czy coś zostało wygenerowane, a będzie z tym pewnie coraz trudniej patrząc na to jak technologia się rozwija. Dlatego też, niestety albo stety, musimy bazować na opinii. W CS system overwatch działa całkiem nieźle przy wyrywaniu cheaterow, więc czemu by nie spróbować też na forko zostawić to po prostu pod ocenę niezwislych sędziów.
autor: Tetsurō
23 kwie 2024, o 11:30
Forum: Tereny mieszkalne
Temat: Bogata dzielnica
Odpowiedzi: 9
Odsłony: 71
"Kandydat"
Misja B - Rokudo Gaika
Lato, Rok 394 kalendarza forumowego
kolejka: 7 / 17+
W pomieszczeniu panował mrok, mimo to Gaika rozpoczął swoje poszukiwania, które bezczelnie zostały przerwane przez pojawienie się tajemniczego, odzianego w czerń o złoto wojownika o bardzo zachrypniętym i niskim głosie. Przebywał on cały czas w cieniu, wręcz skrywając się w nim, ale przyzwyczajone do ciemności oczy naszego herosa były w stanie go dostrzec. Początkowo wydawało się, że wszystko zakończy się rozmową, jednakże wtedy Gaika chwycił za krzesło, chcąc rozwiązać sprawę tak, jak mu przekazano w genach. Po szybkim wymyśleniu powodu, cisnął obiektem w swojego potencjalnego przeciwnika. Jakże wielkim zaskoczeniem musiało być to, że mężczyzna po prostu wyciągnął rękę i złapał nadciągający obiekt, po czym położył go obok siebie.
- Jesteś równie w gorącej wodzie kąpany co twój dziadek... - odpowiedział na jego krzesło wręcz zniesmaczonym głosem. Następnie podszedł do regału z ceramiką, który był przewrócony i postawił go z powrotem na miejsce przy ścianie, używając do tego jednej ręki. Na chwilę drewno zaskrzypiało, jednakże sekundę później wróciło do opierania się o ścianę. Niestety, naczynia nie miały już tak dużo szczęścia, nie dało się ich naprawić w równie prosty sposób.
- Kot sam się spłoszył... Wystraszył się niestabilnego mebla, który przewrócił gdy na niego wskoczył. - wytłumaczył się, choć ciężko powiedzieć dlaczego. W każdym razie, wydawało się, że mroczny przybysz nie odnalazł w Gaice bratniej duszy, dlatego też skierował się w stronę okna, gdzie wskoczył na parapet, szykując się do opuszczenia.
- Jeżeli jednak w jakikolwiek sposób interesuje Cię ta sprawa, to wiem gdzie i z kim gospodarz się teraz spotkał, więc będziesz mógł wyciągnąć z niego informacje osobiście. - zamaskowany przybysz wyskoczył przez okno i w sumie tyle go widziano. Zapewne udał się gdzieś zniknąć w mroku po raz kolejny. Czy Gaika podąży za nim, czy może jednak nie zaufa przebierańcowi i sam przeprowadzi przeszukanie tego pokoju, a może po prostu weźmie biurko pod pachę i zaniesie do Tarao. Tylko czy aby na pewno mu o to chodziło? Czy to było celem naszego herosa?
Tarao
Strażnik z patrolu
Tajemniczy głos
autor: Tetsurō
22 kwie 2024, o 22:56
Forum: Bank
Temat: [$$]
Odpowiedzi: 47
Odsłony: 876
autor: Tetsurō
22 kwie 2024, o 13:03
Forum: Tereny mieszkalne
Temat: Bogata dzielnica
Odpowiedzi: 9
Odsłony: 71
"Kandydat"
Misja B - Rokudo Gaika
Lato, Rok 394 kalendarza forumowego
kolejka: 6 / 17+
Nasz heros jeszcze przez jakiś czas siedział w ciszy, będąc jednością z cieniem i przyglądając się mieszkaniu swojego celu, aż w końcu nie wytrzymał i postanowił coś z tym zrobić. Do działania zmotywował go kot, niby niepozorne zwierze, ale jednak zasygnalizowało, że coś jest nie tak. Tak więc, Gaika zwinny niczym małpa, choć nie wiadomo czy takie zwierzę już widział, więc czy zrozumie tę przenośnię. W każdym razie, stalowy wojownik ruszył w stronę posiadłości swojego celu, dosyć zręcznie pokonując płot o wspinając się po ścianie, aż w końcu mógł wejść przez otwarte okno do pomieszczenia na piętrze.
Gdy tylko nasz heros dotarł na miejsce, dostrzegł, że w pomieszczeniu doszło do wypadku. Drewniany regał, na którym stały przeróżne wazy i zastawy do herbaty został przewrócony a resztki naczyń walały się po podłodze. Pomieszczenie, w którym się znalazł, było dosyć dużym gabinetem. Było w nim dosyć ciemno, więc nie wszystko dało się dostrzec tak od razu. Niewiele księżycowego światła wpadało przez to jedno okno, gdyż pozostałe były zasłonięte dosyć grubymi kotarami. Jednakże, mimo ciemności, było kilka rzeczy, które przykuwało uwagę naszego bohatera. Przede wszystkim przewrócony regał, ale o nim już wspominałem. Przed nim stał niski stolik do herbaty oraz wygodne poduchy do siedzenia, przewidziane dla czterech osób. Był też drugi regał, większy i bardziej załadowany, który po brzegi był zapełniony literaturą najwyższych lotów. Z ciekawych rzeczy było jeszcze duże, szklane akwarium postawione na komodzie, w której pływały egzotyczne, kolorowe rybki. No i najważniejsze, duże, masywne, drewniane biurko z licznymi zdobieniami oraz ogromny fotel tuż za nim. To tu musiało być centrum dowodzenia radnego, oraz to to miejsce musiało być jego celem. Nasz heros miał trochę czasu dla siebie, więc mógł zabrać się za przeglądanie.
- Nie ma tutaj tego, czego szukasz. - Gaika usłyszał za swoimi plecami, gdzieś w głębi pomieszczenia, dosyć niski, zachrypnięty głos. Początkowo nie był on w stanie nikogo dostrzec, jednakże po chwili z mroku tego pomieszczenia wyłoniła się dosyć pokaźna sylwetka odziana w czarno-złote szaty zakrywające całe jego ciało. Po głowie wydawało się, że to mężczyzna, choć ciężko było stwierdzić, gdyż jego głos był bardzo nienaturalny, tak jakby specjalnie zmieniony..
- Jestem tutaj z tego samego powodu i już wszystko sprawdziłem.. - tajemniczy osobnik zrobił kolejny krok w stronę biurka, jeszcze bardziej wychodząc z cienia. Nie zapowiadało się, żeby miał złe zamiary w kontekście naszego herosa. Przecież mógł go zaatakować z ukrycia, a tego nie zrobił. Zamiast tego wolał pogadać. Tylko czy nasz bohater chciał rozmawiać? I skąd ten zamaskowany dziwak wiedział o wszystkim. Czyżby Tarao go wsypał jakimś cyrkowcom??
Tarao
Strażnik z patrolu
Tajemniczy głos