Znaleziono 1149 wyników
Wyszukiwanie zaawansowane
autor: Tetsurō
dzisiaj, o 14:13
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Magazyn w Centrum miasta
Odpowiedzi: 11
Odsłony: 176
"Oko za Oko"
Wyprawa S - Souei
Lato, Rok 394 kalendarza forumowego
kolejka: 19 / 21+
W całym magazynie rozgorzała regularna bitwa. Teraz już nie było mowy o technicznych pojedynkach, precyzyjnie wymierzonych ciosach, w takim chaosie liczyło się jedynie to, kto jest silniejszy i szybciej będzie w stanie wyeliminować tego drugiego. Techniki latały wszędzie, podobnie jak krople krwi i ciała tych, którzy nie dali rady. Tygrysów było więcej, ale ich wojownicy nie byli tak doświadczeni, smoki poszły w jakość a tygrysy w ilość, dzisiejszego wieczoru okaże się, która taktyka będzie lepsza.
Dowodzący szturmem postanowił pójść na całość. Zdjął on swoje ciężarki i rzucił je w stronę znajdującego się za nim towarzysza. Ten widząc, jak w jego stronę lecą dwie sztaby metalu, sięgnął do swojej torby, z której dosyć zręcznie wyciągnął zwój i rozwinął go w powietrzu. Ciężarki Souei'a wniknęły wręcz w skrawek papieru, będąc zapieczętowanymi na jakiś czas. Wtedy też wrócił on do tego na czym się znał, czyli cichego rabowania co ciekawszych kąsków z półek tygrysów. Robił to na tyle dobrze, że gdyby nie cudowne oko Souei'a, to nie byłby on w stanie dostrzec tej malutkiej myszki buszującej na magazynie.
Jednakże wróćmy do tego co najważniejsze, czyli do walki dwóch zabójców, reprezentujących dwie najważniejsze mafie w Shigashi. Stali oni naprzeciw siebie, szykując się do walki. Souei zaczął przemieniać się w swoją krwiożerczą formę, a w tym czasie jego przeciwnik także nie próżnował. Jego ciało spięło się, a wzrok wyostrzył. Matsuda mógł dostrzec, nawet bez swojego białego oka, że po ciele ciemnoskórego przeskakują malutkie błyskawice, a jego mięśnie zaczynają się dużo szybciej spinać i luzować. Po chwili cały Nobuo iskrzył, będąc pokrytym zbroją z błyskawic. Obaj byli gotowi do walki, więc nie było na co czekać.
- Zobaczymy jak przestaniesz szczekać, smoczku... - rzucił do niego z uśmiechem, odsłaniając swoje duże zęby, a następnie ruszył w szarży na Soei'a, podobnie z resztą jak to zrobił Matsuda. Pojedynek ten był bardzo.. szybki, większość wojowników go obserwująca nie była w stanie nadążyć wzrokiem za tym, co tutaj się działo. Niewielu szczęśliwców mogło podziwiać kunszt tego pojedynku na najwyższym poziomie. Souei był szybszy od swojego przeciwnika, jednakże jego czas reakcji był wręcz błyskawiczny, wydawało się, że reagował natychmiast, tak jakby zanim jeszcze Matsuda wykona swój ruch, zanim o nim pomyśli, to ten już wie czego się spodziewać.
Souei jako pierwszy wyprowadził swój cios, tworząc na swojej ręce kilka dysz, które dodatkowo wyrzutem chakry przyspieszyło jego cios. Przeciwnik jednakże odpowiedział, wyprowadzając dosyć szybką kontrę swoim łokciem prosto w klatkę piersiową swojej ofiary. Mimo przewagi szybkości, timing czarnego wojownika był perfekcyjny, pozwalając przełamać jego blok. Zderzenie tych dwóch wojowników spowodowało, że wymienili się ciosami, a fala uderzeniowa uwolnionej przez nich siły była tak duża, że powaliła nie tylko walczących w okolicy gangsterów, ale także kilka regałów. Souei oraz Nobou także odczuli siłę swoich ciosów. Obaj zostali odrzuceni kilka metrów w tył. Nobuo padł na regał, przewracając go na dwójkę walczących i powoli zaczał się z niego podnosić. W jego klatce piersiowej było potężne wgniecenie. Wyglądąło jakby jego żebra były zamienione w pyłek i zapadły się, jednakże ten osiłek dalej stał na nogach. Souei poleciał na ścianę, swoim ciałem powodując przesunięcie się znajdujących się tam cegieł, kilka z nich zostało nawet wyrwanych z zaprawą, lądując na dworze poza budynkiem. Matsuda nie był w najlepszym stanie. Kręciło mu się w głowie i ledwo mógł wstać, czuł jak po jego dłoniach i korpusie cieknie krew, a każdy oddech jest walką o życie. Potrzebował on natychmiastowej pomocy medycznej, inaczej ta walka może zakończyć się dosyć szybko.
Akeru Fujihara - Pazur, wygląd
Momoki, ochroniarz
Mayuko Kikuchi - Pazur, wygląd
Ryoichi Yamazaki - Język, wygląd
Seiichi Tamura - Oko, wygląd
Etsuko - łączniczka z rodu Yamanaka
Hiroki - łącznik z rodu Gazo
Daichi
Yoshito
Ikano
Bukimaru
Nobuo
autor: Tetsurō
dzisiaj, o 13:24
Forum: Atsui
Temat: Wioska przy rzece Asahi
Odpowiedzi: 145
Odsłony: 7528
"Pan na Włościach"
Wyprawa S - Ichirou
Wiosna 394 roku
kolejka: 22 / 21+
Łucznik zniknął. Nie było po nim ani jednego śladu, po prostu rozmył się w powietrzu niczym odesłany do swojej krainy summon z paktu. Jego przydupasy także chciałyby zrobić to samo, niestety nie było im dane. Piasek dookoła nich wzniósł się a po chwili zamienił w ogromną łapę, która dla większości była ostatnią rzeczą, którą widzieli w swoim życiu. Jedynie jeden szczęśliwiec, którego bohater pustyni zamierzał przesłuchać, pozostał przy życiu. Chociaż czy na pewno będzie tak szczęśliwy? Czy Ichirou daruje mu życie po wszystkim? Oni pewnie by tego nie zrobili, przecież byli tutaj, aby go zabić.
- Jesteśmy najemnym oddziałem z Ryuzaku no Taki. Skontaktował się z nami anonimowy dobroczyńca, który zaoferował nam sporą kwotę w złocie, za zrobienie dzisiaj trochę zamieszania oraz osłanianie tego łucznika. Nie jest częścią naszej grupy, nie wiemy kim jest, został wynajęty osobno i spotkaliśmy się z nim dzisiaj z rana w tym mieście. Dookoła placu przygotowanych jest pięć stanowisk strzeleckich, wszystkie z dobrym widokiem na plac, odpowiednią ilością broni oraz amunicji. Stanowiska są także zaminowane notkami wybuchowymi, w razie niepowodzenia mają wybuchnąć, aby zatrzeć wszystkie nasze ślady... Nie znam tej techniki, dzisiejszego dnia widziałem ją po raz pierwszy. Wydaje mi się, że musi być jakoś powiązana z rzeczami, gdyż na każdym stanowisku łucznik przed rozpoczęciem akcji był osobiście i coś tam zostawił. - najemnik rozpruł się na wszystko co wiedział, niestety, nie było to bardzo dużo, no ale może chociaż ta podstawowa wiedza pomoże naszemu bohaterowi w ruszeniu śledztwa co dalej. W końcu, ktoś zapłacił za pozbycie się najbardziej znanego bohatera na tym świecie!
Ichirou nie miał zbyt dużo czasu na odpoczynek, gdyż po tym jak zadecydował, co zrobić z przesłuchiwanym, może chciał zadać jeszcze jakieś pytania, znowu wyczuł swoim zmysłem przeciwnika. Pojawił się on na kolejnym budynku po drugiej stronie placu. Wydawało się, że genjutsu, w które był złapany minęło, gdyż jego układ chakry był stabilny, a on sam mógł się poruszać. Zapewne szykował się do przyjęcia kolejnej bohaterskiego ataku ze strony piaskowego Seinina, no chyba, że miał on jakiś inny, sprytniejszy plan jak podejść kogoś, kto swoim okiem widzi wszystko i tylko czeka na jakikolwiek błąd, aby posłać śmiercionośną strzałę w cel. Nagle coś się zmieniło, zabójca po raz kolejny zniknął i pojawił się na dachu, na którym był wcześniej, na tym, gdzie po raz pierwszy się dostrzegli, jednakże tym razem zamiast samemu, stał tam w czterech identycznych kopiach. Co więcej, Ichirou dostrzegł z oddali, że cały dach budynku został otoczony gęstym dymem, który dosyć mocno utrudnia widoczność oraz celowanie, a przynajmniej tym, którzy nie posiadają jakichś szczególnych umiejętności.
Nishikawa Shirai - Obrazek
Strażnik
Zarządca Osady
Zarządca Osady nad rzeką Asahi
Ayatsuri
autor: Tetsurō
wczoraj, o 23:58
Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
Temat: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
Odpowiedzi: 80
Odsłony: 1849
Ostatnia Bitwa o Kōtei
EVENT
Tetsuro dosyć szybko opatrzył ranę swojego pacjenta, dając mu wolność w dalszej rozmowie z młodzieńcem Nara. Mimo pewnego podobieństwa do bohatera pustyni, Zielonowłosy zignorował ten fakt. Miał teraz dużo ważniejsze rzeczy na głowie, musiał zdać raport, no i odnaleźć siostrę. To drugie w sumie nawet jeszcze ważniejsze. Na szczęście był z nim Osamu, więc we dwójkę będzie im łatwiej szukać. Tak więc, schował swoje medyczne przyrządy do torby, a następnie już miał proponować Osamu, aby udali się w stronę głównego placu, gdzie zapewne jest jakaś informacja, albo też tam są dowódcy, kiedy to dostrzegł, że w ich stronę zmierza jeszcze ktoś. Ktoś, kogo także rozpoznał. Była to urocza Ai, kolejna z jego pacjentek, która jak widać, także przeżyła walki na murze. To dobrze, cieszyło go, że osoby, które poznał, przetrwały tę nierówną walkę.
- Ai-chan! - uśmiechnął się do swojej pacjentki, wystawiając dłoń w jej stronę, aby zbiła z nim piąteczkę. Po tym geście, dostrzegł jak dziewczyna ciągnie za sobą kogoś starszego. Wydawał się być podobny do nastolatki, czyżby rodzeństwo? A może ojciec? Nie był pewien, więc postanowił przeprowadzić oficjalne powitanie i delikatnie się skłonić przed starszym mężczyzną.
- Jestem Ishara Tetsuro, z sił reprezentujących Unię Samotnych Wydm. Ai była moją pacjentką w szpitalu polowym. - wyjaśnił sytuację mężczyźnie, w trakcie gdy Ai witała się z Shinichim. Zielonowłosy już prawie zapomniał, że przecież służyli razem w jednym oddziale.
- Ai, jak się czujesz? Potrzebujesz leczenia, czy tutejsi lekarze się tobą zajęli? - zapytał dziewczynę. W końcu dalej była jego pacjentką, więc nie mógł jej od tak zostawił, co profesjonalna obsługa, to profesjonalna obsługa. Następnie znowu przeniósł wzrok na mężczyznę, który prawdopodobnie służył w siłach liniowych - na to przynajmniej wskazywała opaska, którą miał przy sobie.
- Widzieliście może dokąd udały się grupy zajmujące się ewakuacją? W jednej z nich była moja młodsza siostra, troche niższa ode mnie, drobna, szczupła, z wielkim zwojem na plecach. Długie, zielone włosy. Przybyłem tutaj dopiero niedawno po bitwie i jeszcze jej nie znalazłem. Niestety z racji tego, że osłanialiśmy ewakuację grupy szturmowej, musieliśmy obrać drogę naokoło Kotei... - przez jego umysł znowu przeleciały obrazy z tamtego wieczoru. Walka bijuu, przerażająca przewaga dzikich oraz klęska, jaka spadła na zjednoczone siły... Dlaczego to wszystko skończyło się tak źle...
- Ewentualnie, czy widzieliście może gdzieś jakieś zgromadzenie sił pustynnych? Tam także może się znajdował, no i może ktoś z delegacji też mógł ją tam widzieć. - zdecydowanie Tetsuro zależało na odnalezieniu jego siostry, w końcu obiecał sobie, że bez niej nie może wrócić do domu, to on się nią opiekował na tej wyprawie, pilnował aby bezpiecznie wróciła do domu, więc nie może zostawić jej samej w tym świecie pełnym dzikich... oraz ludzi zza muru...
autor: Tetsurō
25 mar 2024, o 19:38
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Magazyn w Centrum miasta
Odpowiedzi: 11
Odsłony: 176
"Oko za Oko"
Wyprawa S - Souei
Lato, Rok 394 kalendarza forumowego
kolejka: 18 / 21+
Sytuacja nie była prosta i komplikowała się z każdą kolejną sekundą. Akeru i jego ludzie byli odcięci i nie wydawało się, jakby mieli szybko dotrzeć do magazynu. Z kolei z tajemniczego wejścia w podłodze zaczęły napływać kolejne zastępy Tygrysów. To obrońcy mieli tutaj inicjatywę i chcieli z niej od razu skorzystać. Souei także nie próżnował, wydał swoje rozkazy i jego ludzie od razu zaczęli reagować, nim jeszcze dosięgnęła ich chmura dymu. Po przegrupowaniu ruszyli przed siebie, niestety Tygrysy zrobiły to samo, przez co rozpoczęła się regularna walka. Wystarczyła chwila, aby zmasowany atak przeróżnych technik spowodował, że początkowy plan Soeui'a legnie w gruzach. Skoncentrowane ataki spowodowały, że musieli się rozdzielić i mimo tego, że zabijał on tygrysie płotki jedna za drugą, to dalej przeciwnik miał inicjatywę, a jego ludzie zostali zepchnięci do defensywy. Mimo tego, że zebrane tutaj smoki nie należały do mięczaków, tygryski także zebrały całkiem godnych przedstawicieli swojej rodziny.
Wrogowie padali jak muchy pod potęgą Souei'a, niestety pozostali nie radzili sobie tak dobrze. Nagle, w tym całym zamieszaniu, kiedy to już dym zaczął opadać a widoczność wzrosła, nasz heros dostrzegł, jak coś dosyć szybko dopadło do jednego z jego ludzi, gołą ręką przebijając jego samurajską zbroję i rzucając jego zwłoki na jeden z regałów. Ogromny, ciemnoskóry mężczyzna o białych dredach opadających na lśniące, niebieskie oczy. Miał on na sobie jedynie luźne spodnie, przy których wisiało kilka toreb shinobi, a na jego gładkiej, umięśnionej klatce piersiowej wytatuowany był ogromny tygrys rozszarpujący smoka. Była to persona dosyć znana, niektórzy w Shigashi nazywają go "Smokobójcą" - Najmłodszy stażem ze wszystkich Pazurów, przez to dalej podążający za swoimi ambicjami. Wielu mówi, że jest to aktualny kandydat na następnego Niebiańskiego Tygrysa. Zasłynął tym, że skupił się na łowieniu Akiyamy i ograniczaniu ich wpływów, w czym był dosyć skuteczny, wielu smokom zalazł za skórę, w aktualnie toczącej się wojnie także jeden z jej najintensywniejszych i najskuteczniejszych uczestników. Teraz wpadł na Souei'a. Obydwaj ostatnimi czasy nadają rozpęd swoim rodzinom, popychając ich do szczytów mafijnych możliwości. A na deser, to właśnie on stał na czele ataku, który zrównał z ziemią Czerwonego Smoka.
Kiedy tylko ciało samuraja opadło na ziemię, ciemnoskóry tygrys przeniósł swój wzrok na Souei'a. Zapewne wiedział, że Smoczy Zabijaka tutaj będzie i może dlatego przyszedł on tutaj osobiście. Być może chciał się zemścić za pojmanie głowy jego przyjaciółki, a może po prostu lubił rozerwać się z kimś równie silnym co on. Skierował on swoje ciało w jego stronę, całkowicie ignorując pozostałe smoki, które walczyły w jego okolicy i zaczął iść powolnym krokiem w stronę Souei'a.
- Jeszcze nie było nam dane spotkać się osobiście, chociaż wielokrotnie nasze imiona były wymieniane w jednym zdaniu. Jestem Nobuo i przyszedłem tutaj zrobić sobie płaszcz z twojej smoczek skóry! - uśmiechnął się, odsłaniając swoje białe zęby, a następnie stanął jakieś dziesięć metrów od Souei'a. Wyczekiwał na jego atak, a może chciał kontynuować tę przyjemną rozmowę? W końcu wiadomym było, że z takiego starcia tylko jeden z nich wyjdzie żywy, tak więc, czemu jeszcze nie pocieszyć się tą chwilą, w której dwóch obiecujących wojowników stąpa po ziemii? Za godzinę na placu boju pozostanie tylko jeden z nich...
Walka w pomieszczeniu cały czas się rozpędzała, mimo tego, że Smocza drużyna została zepchnięta do defensywy, to dawali oni radę unikać przed atakami i wyprowadzać kontrataki, powalając kolejnych tygrysich zbirów. Zaskakującym atakiem, który dał im chwilę na oddech, była niespodziewana salwa strzał, która przebiła ściany, przy okazji przeszywając także kilku Ekibyo. Dodatkowo, do strzał były doczepione notki, co także pomogło w wywietrzeniu pomieszczenia i zredukowania przewagi liczebnej, tak więc, póki co drużyna szturmowa Akiyamy radziła sobie całkiem dobrze, przez co Souei mógł w pełni skupić się na swoim legendarnym przeciwniku.
Akeru Fujihara - Pazur, wygląd
Momoki, ochroniarz
Mayuko Kikuchi - Pazur, wygląd
Ryoichi Yamazaki - Język, wygląd
Seiichi Tamura - Oko, wygląd
Etsuko - łączniczka z rodu Yamanaka
Hiroki - łącznik z rodu Gazo
Daichi
Yoshito
Ikano
Bukimaru
Nobuo
autor: Tetsurō
23 mar 2024, o 14:01
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Magazyn w Centrum miasta
Odpowiedzi: 11
Odsłony: 176
"Oko za Oko"
Wyprawa S - Souei
Lato, Rok 394 kalendarza forumowego
kolejka: 17 / 21+
Atmosfera powoli zaczęła się rozgrzewać, w końcu ktoś z Tygrysów zorientował się, że coś jest nie tak i postanowił sprawdzić co dzieje się na korytarzu, niestety dla niego, stanął on naprzeciw Souei'a - znanego już wielu Tygrysom Siepacza, który to był odpowiedzialny za masakrę, z powodu której rozpętała się aktualna wojna gangów. Oczywiście nei wszyscy o tym wiedzieli, w końcu Souei dosyć sprawnie tam sobie poradził, no ale jednak, ludzie mówili...
Kiedy tylko padł rozkaz, łącznika zrobiła krok do tyłu i na chwilę zamknęła oczy, skupiając się na przesłaniu rozkazu tam, gdzie powinien dotrzeć. Wydawało się, że sprawa załatwiona, koniec infiltracji, pora na masakrę. Ciało naszego herosa pokryło się ciemnymi znakami, zapowiadając nadciągający pojedynek. Stojący naprzeciw niego psiarz także przyjął pozycję bojową, jego szpony oraz zęby wydłużyły się, a on sam pochylił się delikatnie. Jego pies także zaczął warczeć, a jego futro stanęło dęba, był gotowy do walki.
- Rozkaz przekazany! Daich-chan powiedział, że zajmie się kundlem! - dziewczyna przekazała co usłyszała w odpowiedzi, a następnie uśmiechnęła się, widząc, że walka będzie nieunikniona. Tak na prawdę cała drużyna stała w gotowości, dając przestrzeń swojemu liderowi, który teraz miał jak najlepszą chwilę na to, aby wykazać się i pokazać jak silny jest. No i tak też zrobił. Kiedy tylko przygotował swój atak, Souei wybił się w szarży na przeciwnika. Wymierzył w prost w niego silny cios pięścią, celując dokładnie w środek jego klatki piersiowej. Inuzuka próbował zareagować, złapał swoimi dłońmi nadciągającą rękę Souei'a i wbił w nią szpony, jednakże jego siła była zbyt słaba a defensywa zbyt dziurawa. Potężne uderzenie pogruchotało mu ręce, a następnie posłało go na jedną ze ścian, przez którą ten przebił się, nabijając się na drewniane odłamki. Jeszcze przez chwilę coś dyszał, jednakże dosyć szybko odszedł. Jedynie z jego ciała cały czas lała się stróżka krwi na podłogę. Pies widząc to, chciał pomścić swojego pana, jednakże wystarczyło jedno uderzenie Souei'a aby to dzielne i lojalne zwierze dołączyło do swojego tresera w zaświatach.
Drużyna mogła ruszać dalej, do części magazynowej, gdzie znajdowała się większość tygrysów oraz ich przedmiotów. Po zejściu po szerokich schodach wpadli do pomieszczenia wypełnionymi wysokimi do sufitu regałami. Pierwsze tygrysy padły z łatwością, w pełni będąc zaskoczonym pojawieniem się smoczek grupy uderzeniowej. Wydawało się, że łatwiej być nie może. Byli już na miejscu, mogli eliminować pozostałości tygrysów io powoli zacząć robić przeszukanie, zbierając te co ciekawsze fanty. Jednakże, coś było nie tak... Akeru i jego ludzie... powinni wpaść właśnie i odciąć tygrysom drogi ucieczki, a ich nie było. Souei mógł swoim spojrzeniem zerknąć na tyle daleko, aby dostrzec co się działo... No.. a działo się...
Kiedy spojrzenie Souei'a wpadło do lokali, gdzie czekali ludzie Akeru, dostrzegł, że toczy się tam regularna bitwa. Wyjścia z lokali zostały odcięte przez tajemniczych gości, którzy wcześniej siedzieli cicho, a teraz, po zdjęciu swoich płaszczy jasno pokazali przynależność do Ekibyo. Byli oni dosyć silni a walka wyrównana, więc ciężko powiedzieć kiedy przybędzie wsparcie. Co więcej, Souei nie bardzo miał czas nad tym myśleć, gdyż nagle tajemnicza klapa, przez którą nie mógł spojrzeć, otworzyła się, ukazując skrywającą się tam grupę uzbrojonych po zęby wojowników Ekibyo, którzy pierwsze co, to zaspali magazyn bombkami dymnymi, całkowicie zakrywając magazyn dymem. Widoczność była ograniczona, a słychać było, że Tygrysy szykują się do kontrataku. Czyżby jednak od samego początku to wszystko zaplanowały? Jaka będzie reakcja naszego bohatera i jakiego rozkazy wyda swoim ludziom. Teraz jak nigdy potrzebowali pokierowania, gdyż wpadli niczym śliwka w kompot...
Akeru Fujihara - Pazur, wygląd
Momoki, ochroniarz
Mayuko Kikuchi - Pazur, wygląd
Ryoichi Yamazaki - Język, wygląd
Seiichi Tamura - Oko, wygląd
Etsuko - łączniczka z rodu Yamanaka
Hiroki - łącznik z rodu Gazo
Daichi
Yoshito
Ikano
Bukimaru
autor: Tetsurō
23 mar 2024, o 13:09
Forum: Fuyuhana (Osada Rodu Ranmaru)
Temat: Szpital
Odpowiedzi: 264
Odsłony: 12103
"W11 - Wydział Śledczy"
Misja C - Shiori
Lato 394 roku
kolejka: 9 / 14+
Kobiety w pokoju pielęgniarek były bardzo miłe i przyjazne, nie często pojawiali się tutaj młodzi medycy, Ci raczej woleli zadawać się z lekarzami, którzy mogli przekazać im wiedzę, albo pomóc wspiąć się na szczyt szpitalnej kariery, pielęgniarki po prostu były, zawsze, pomagały gdzie mogły, żyjąc we własnym ekosystemie, dlatego też każdy, kto zwrócił na nie uwagę, nawet chociażby na chwilę, był tutaj mile widziany.
- Każdy potrzebuje odpocząć... Szczególnie lekarze, którzy mają tutaj bardzo wymagającą i stresującą pracę. Walczą o życia pacjentów każdego dnia, to potrafi być bardzo niszczące dla umysłu, tak więc, aby mogli nam służyć dłużej i w dłuższej perspektywie, wyleczyć więcej osób, czasami muszą odstąpić na bok, zająć się sobą, rodziną, dziećmi, czy po prostu wyjechać w zimowe lasy i czytać książkę przy kominku. Jesteś jeszcze młoda, masz wiele chęci i energii, to dobrze, ale musisz pamiętać, że nie możesz doszczętnie wyniszczyć swojego zdrowia. Lekarz, który nie jest w pełni sił, nie jest w stanie dobrze leczyć...
- Pracowałam kiedyś jako pomoc medyczna w szpitalu polowym. Lekarze, nazywani tak Iryoninami, gdyż byli także shinobi doskonale władającymi chakrą nie tylko w celach medycznych, mieli przede wszystkim za zadanie dbać o siebie. Każdy taki lekarz na polu bitwy jest warty tyle, co dziesięciu zwykłych shinobi, a może nawet pięćdziesięciu czy stu, bo tylu jest w stanie przywrócić na pole walki. Dlatego też, należy im się szacunek i odpoczynek. - wtrąciła się druga z kobiet, która chciała przekazać młodej Shiori trochę wiedzy i poglądu na to, jak wygląda prawdziwa praca Lekarza. Niestety, ta ścieżka jest usłana trudnymi wyborami, więc musi już teraz o nich wiedzieć, jeśli chce nią podążać.
- Arii-kun poza byciem lekarzem tu w szpitalu, jest też shinobi klanu Yuki, więc jest spora szansa, że jest na jakiejś misji. Był tutaj ostatnio ze dwa tygodnie temu, z resztą rozmawiał też wtedy z doktorem Nishinoyą. A co do samego doktora, to jest on bardzo lubiany przez pacjentów. Jest świetnym lekarzem, chyba najlepszym w naszym szpitalu, ale wielokrotnie odmawiał awansu, nic dziwnego, nienawidził tych wszystkich dokumentów, które wypełniamy przy pacjentach. Często też brał młodzieńców na swoich uczniów, żeby przekazywać im swoją wiedzą, która jest ogromna. Często przychodził tu porozmawiać z nami, bardzo miły człowiek. - Kobiety zdawały się nie widzieć żadnych wad w tym sympatycznym doktorku. Tylko, czy aby na pewno ich nie było? W końcu z jakiegoś powodu doktorek był podejrzewany przez Cesarskich shinobi, a ci nie rzucali by uwag bezpodstawnie, prawda?
- Wydaje mi się, że Nishinoya-san chciał wyjechać na kontynent, czasami zdarzało mu się odwiedzać Ryuzaku, czy inne kraje i tam pomagać przy bardzo dziwnych przypadkach. Ostatnio chyba też o tym wspominał, być może zabrał Ariiego jako swojego ucznia, żeby ten zobaczył życie lekarza z innej strony. - to mogła być cenna uwaga, tylko czy dawała naszej bohaterce jakikolwiek trop? Być może pora rozejrzeć się w innym miejscu, no chyba, że miała jeszcze jakieś pytania.. Trafiła na podatny grunt, kobiety sypały wiadomościami, że aż miło, więc nie będzie trudno cokolwiek z nich wyciągnąć...
Kagamatsu - Obrazek
Mama Shiori
Tohiro Ishida
Ranny Żołnierz
Tęga Pielęgniarka
Ruda Pielęgniarka
autor: Tetsurō
20 mar 2024, o 22:09
Forum: Fuyuhana (Osada Rodu Ranmaru)
Temat: Szpital
Odpowiedzi: 264
Odsłony: 12103
"W11 - Wydział Śledczy"
Misja C - Shiori
Lato 394 roku
kolejka: 8 / 14+
Większość lekarzy poszła poza szpital coś zjeść, zostali jedynie ci, którzy musieli dalej doglądać pacjentów, tak więc, była to idealna okazja dla naszej bohaterki aby trochę zasięgnąć języka. Rozpoczęła ona swoje poszukiwania od tajemniczego pokoju, o którym słyszała wiele legend. Pokój pielęgniarek to miejsce, którego wielu lekarzy unika. To tam spędzają one swój czas wolny, czekając na kolejne zadania opieki nad pacjentami, ale to także tam szykowały dla nich porcje leków, czy też posiłki. Tak więc, było to ich istne centrum dowodzenia, a nasze heroska wchodziła tam jak do paszczy lwa.
Gdy podchodziła, słyszała dosyć głośne rozmowy, które momentalnie ucichły chwilę po zapukaniu. Kobiety po chwili zaprosiły ją do środka, prosząc, aby za sobą zamknęła drzwi. W środku było kilkanaście kobiet w szpitalnych kombinezonach. W większości siedziały one przy dużym stole na środku pokoju, na którym leżały przekąski oraz spory dzbanek parującej herbaty. Część pielęgniarek zajmowała się swoimi obowiązkami, a dwie przy oknie paliły sobie papierosa, wdychając ostre, zimowe powietrze. Pielęgniarki w większości były kobietami dojrzałymi, doświadczonymi przez życie, więc nic dziwnego, że takich młodzieńców jak Shiori traktowali jak swoich wnuków. Nim dziewczyna zdążyła wyjaśnić po co przyszła, w rękach już trzymała filiżankę oraz talerzyk z serniczkiem.
- Siadaj dziecinko, w czym możemy Ci pomóc? - zapytała tęga kobieta o kręconych, siwych włosach i okularach na oczach. Sama zajadała się ciastem, co jakiś czas krojąc kolejne kawałki, głównie dla siebie, ale czasami też dla koleżanek. Shiroi postanowiła wypytać o poważniejsze sprawy, dlatego też kobieta na chwilę odstawiła swoje ciasto.
- No cóż, przybyli chyba wszyscy, którzy byli dostępni. Pamiętaj, że niektórzy nasi lekarze są też shinobi, więc biorą udział w misjach nie tylko w okolicy. No i nie wszyscy mogli się stawić. Czasami muszą też odpocząć, czy wyjechać z rodziną na wakacje. Ale to prawda, ostatnio jest jakoś spokojniej i ciszej w szpitalu...
- To prawda, Mitoku-san. Odkąd Arii-kun i Nishinoya-san nie pojawiają się w szpitalu, mniej się dzieje. - odezwała się kobieta o rudych włosach związanych w warkocz. Miała około lat trzydziestu, więc była stosunkowo młoda jak na to towarzystwo.
- Ta dwójka zawsze trzymała się razem, od kiedy tylko Arii pojawił się pierwszy raz w szpitalu, więc nic dziwnego. Pewnie wyjechali gdzieś razem trenować. W końcu, Arii był też shinobi. A pamiętacie jego pierwszą pacjentę, uroczą Yoko? Ciekawe co u niej... Podobno wyjechała do Ryuzaku no Taki do wuja jakiś czas temu. Ciekawe jak przeżyła ostatnie wydarzenia w klanie Yuki... Musiało być jej ciężko... - kobieta westchnęła i spojrzała po przyjaciółkach. No nie mogła wytrzymać i musiała zagryźć ciastem. Czemu nadeszły tak trudne czasy dla tak uroczych dzieciaków... Czemu nie mogło być w Cesarstwie spokojnie...
Kagamatsu - Obrazek
Mama Shiori
Tohiro Ishida
Ranny Żołnierz
Tęga Pielęgniarka
Ruda Pielęgniarka
autor: Tetsurō
20 mar 2024, o 21:42
Forum: Atsui
Temat: Wioska przy rzece Asahi
Odpowiedzi: 145
Odsłony: 7528
"Pan na Włościach"
Wyprawa S - Ichirou
Wiosna 394 roku
kolejka: 21 / 21+
Zirytowany przyszły lider klanu Sabaku kopnął w kosz pełen strzał. Te rozsypały się po podłodze, wydając przy tym delikatny dźwięk. Widać było, że każda z nich to małe dzieło sztuki, musiały być tworzone przez mistrzów swojego fachu, zapewne nie były tanie, no ale co się dziwić, w końcu miały zostać użyte do wyeliminowania takiej gwiazdy światowego formatu. Nie mogły to być patyki z kupą na końcu. Punkt strzelecki był dobrze przygotowany, to tylko mogło utwierdzić przyszłego Faraona, że ma do czyniena z poważnym zawodnikiem. Może to zabójca wysłany z Shigashi, albo to sam Cesarz mści się za upokorzenie, jakim został obarczony po Turnieju Pokoju. Nie wiadomo, być może nasz bohater dowie się, kiedy już dorwie tego znikającego gagatka.
Ichirou postanowił na szybko przejrzeć kryjówkę, licząc, że może odnajdzie tutaj coś ciekawego. Niestety, poza sporą ilością amunicji, notek wybuchowych, bombek dymnych i skrzyń, w których znajdowały łuk oraz Kusza, nie było nic ciekawego. Najwidoczniej morderca przywiózł ze sobą cały arsenał, aby mieć broń na każdą okazję. Nagle nasz heros wyczuł gdzie znajduje się jego ofiara, tak więc mógł on ruszyć do kolejnego ataku, tym razem na poważnie.
Ichirou po raz kolejny rozpoczął szarżę na swojego przeciwnika, tym razem jednak z większym planem. Strzały cały czas świszczały obok niego, gdyż przeciwnik dalej zasypywał go pociskami, tym razem jednak do wielu z nich były doczepione notki wybuchowe, które eksplodowały przy kontakcie z jego piaskiem. Niestety, ich siłą była zbyt mała, aby mu coś zrobić, jednakże to trochę ograniczało jego widoczność, przez co przeciwnik mógł próbować reagować na piaskowe ataki. Te niestety były teraz o wiele potężniejsze, Tryb Mędrca dawał się zabójcy we znaki. Mimo dobrze przygotowanego posterunku, oraz wsparcia kilku pachołków, nie był w stanie nadążyć za pustynnym mędrcem. Tak więc jego piasek oczyściły mu drogę a notka pozwoliła na moment obezwładnić przeciwnika, to był także ten ułamek sekundy, w którym chakra Ichirou dotarła do ofiary, łąpiąc go w iluzję. Przeciwnik padł na ziemię, wiercąc się pod naporem otaczającego go, iluzorycznego piasku. Już był na wyciągnięcie ręki, już wydawało się, że Ichirou ma go na tacy, kiedy ten znowu zniknął. Tym razem było inaczej. Jego zmysły nie wyczuły go od razu. Przepadł, pozostawiając po sobie podobny punkt strzelecki co poprzednio.
Ludzie zabójcy nie byli głupi. Wiedzieli, że nie mają szans z Ichirou, dlatego też od razu brali nogi za pas, starając się uciec jak najdalej od jego ataków. Być może zapomni o nich, darując im życie, no chyba, że będzie planował coś od nich się dowiedzieć. W każdym razie, ci rozbiegli się we wszystkie strony, starając się schować między cywilami. Nasz heros miał chwilę dla siebie, choć nie wiadomo kiedy kolejna strzała nadleci, choć póki co nie wydawało się, aby zabójca był gdzieś w pobliżu,. Czyżby się poddał? nasz bohater wygrał tak szybko? A może był w tym jakiś większy plan...
Nishikawa Shirai - Obrazek
Strażnik
Zarządca Osady
Zarządca Osady nad rzeką Asahi
Ayatsuri
autor: Tetsurō
19 mar 2024, o 23:38
Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
Temat: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
Odpowiedzi: 80
Odsłony: 1849
Ostatnia Bitwa o Kōtei
EVENT
Sytuacja była iście zaskakująca. Czworo shinobi się spotkało i mimo tego, że pozornie nie mieli ze sobą nic wspólnego, wszystkich ich łączyło pochodzenie - wielka, słoneczna pustynia, choć nie wszyscy byli tego w pełni świadomi. Początkowo Zielonowłosy skupił wzrok na swoim towarzyszu - Osamu. To było miło, że zgłosił się do pomocy przy szukaniu siostry, dla Tetsuro był to teraz priorytet, musiał dowiedzieć się czy przeżyła i czy wszystko z nią w porządku, na pewno ona szukała jego, a że nie widziała go od rozpoczęcia bitwy, to na pewno już zaczynała się martwić.
- To bardzo miłe Osamu-san, dziękuję za pomoc. - odezwał się do młodszego towarzysza. Zapewne gdyby nie obecność Shinichiego, od razu zabrałby się za poszukiwania, no ale sumienie nie pozwalało mu na pozostawienie go tutaj od tak. Musiał najpierw spojrzeć na jego rany, które nie wyglądały najlepiej.
- Do usług, Shinichi-san. Od tego jestem, aby pomagać, jako lekarz. Widzę, że jednak wpadłeś potem w kolejne tarapaty. Pozwól, że szybko zajmę się twoimi ranami i będziesz mógł pójść porozmawiać ze znajomym. - przeniósł wzrok na ostatniego uczestnika tej rozmowy. Było w nim coś niepokojącego, coś co jednocześnie budziło w Tetsuro strach oraz ekscytację. Szybko swoim umysłem wrócił do dziecięcych lat, kiedy to na wyjeździe ze swoimi rodzicami, podczas jednej z karawan, miał okazję dostrzec bohatera pustyni, swojego idola - Ichirou. Ten chłopak był tak do niego podobny, niczym dwie krople wody, tylko młodszy i mniej rozchwytywany przez kobiety. Nie... to musiał być przypadek... Przecież Ichirou nie miał dzieci... Być może to jakiś fan, który, z resztą bardzo słusznie, chciał upodobnić się do swojego idola.
- Przystań tu na moment. - Tetsuro wskazał dłonią miejsce dla Shinichiego, a następnie ze swojej torby wyciągnął zestaw medyczny. Jego dłoń błyskawicznie pokryła się leczniczą, zieloną chakrą i marionetkarz zabrał się za regenerowanie ran swojego podopiecznego. Następnie przemył je bardzo dokładnie i wymienił opatrunki na świeże. Nie był to skomplikowany proces, więc powinien on zająć maksymalnie minute, a później już będzie on wolny do rozmów z podróbką Ichirou.
- Osamu-san, A widziałeś może Taisho-sama? Muszę mu złożyć raport, że wróciłem cały i zdrowy. Nie wiem czy widziałeś, ale wraz z Kuroiem i Misae z grupy medycznej osłanialiśmy wasz odwrót. Odparliśmy dziesiątki, jak nie setki dzikich, zanim sami zaczęliśmy się wycofać. Niestety, z bliska, na własne oczy widzieliśmy także porażkę Jinchuriki Uchiha... To była piękna walka... Niestety nie o takim wyniku, jakiego byśmy chcieli... - Tetsuro po dostrzeżeniu Bijuu z bliska, poczuł do nich jednocześnie strach, ale też szacunek. Były to potężne istoty i coraz bardziej rozumiał, dlaczego tak bardzo zależało innym klanom na posiadaniu ich w swoich szeregach.
autor: Tetsurō
17 mar 2024, o 12:10
Forum: Do wprowadzenia
Temat: Mistrz Fuutonu (i innych?)
Odpowiedzi: 14
Odsłony: 346
Imo to nie brzmi jak jakaś OP UN'ka. Niwelujemy wachlarz, dostając to co jest standardem w innych dziedzinach. W końcu Katoniarze nie muszą nosić zapalniczki, żeby ich techniki miały staty standardowe dla dziedziny. Jeżeli są chętni na taką umiejętność, to wg mnie, brzmi spoko i dajmy i zbudować postacie jakie chcą.
Ze strony fabularnej, serio, ludzie wydmuchują z ust lawę czy kulę ognia wielkości budynku, produkują w sobie kwas, a będzie zastanawiać się, czy poruszanie powietrzem bez użycia wachlarza jest możliwe?
autor: Tetsurō
17 mar 2024, o 12:04
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Magazyn w Centrum miasta
Odpowiedzi: 11
Odsłony: 176
"Oko za Oko"
Wyprawa S - Souei
Lato, Rok 394 kalendarza forumowego
kolejka: 16 / 21+
Infiltracja szła jak po maśle, no ale co się dziwić, w końcu była atakowana przez przygotowana grupę elitarnych członków mafii Akiyama. Nawet jeśli ten magazyn był ważny dla tygrysów, od tak nie mogli go pilnować najsilniejsi ludzie, w końcu takich magazynów było sporo, a każdy z nich miał w sobie coś cennego. Tak więc, zapewne gdzieś w okolicy wyczekiwała grupa szybkiego reagowania, prawdziwi, elitarni wojownicy, którzy będą wiedzieli w jaki sposób stawić opór i odzyskać to, co skradzione. Zwykłe płotki na piętrze padały jak muchy, nie wywołując przy tym ani jednego dźwięku. Po prostu jeden cios i byli martwi, albo chociaż nieprzytomni, ale to także pozwalało na dobicie ich po cichu.
W końcu natrafili na pierwszy problem, młodego chłopca, któremu akurat w tym momencie zachciało się skorzystać z toalety. Niestety dla niego, zamiast do łazienki, trafił na arcywrogów swojej rodziny, czyli bandę drapieżnych smoków. Souei stał na jej czele i to właśnie on postanowił wyeliminować dzieciaka. Chłopiec widząc ruch w jego stronę, przymknął mocno oczy i zaciskając w dłoniach lalkę Ichirou, wystawił ją przed siebie, tak jakby liczył na to, że w ten sposób przyzwie swojego idola a ten uratuje mu życie. Niestety, nie pojawił się on, ale jego obecność jakoś magicznie musiała wpłynąć na krwiożerczego smoka, gdyż zamiast pożreć dziecko do razu, oszczędził mu życie i po prostu go ogłuszył. Nie umknęło to pozostałym ludziom Souei'a. Niektórzy z nich wymienili porozumiewawcze spojrzenia, jednakże nie skomentowali tego, po prostu ruszyli dalej, tak jak stanowiły rozkazy. Czyżby jednak ich lider nie był aż tak bezduszny i nieludzki, jak to o nim opowiadają w trakcie treningów? Pozostałe dzieciaki w pokoju spały, bądź też udawały, że śpią, w końcu bezwładne opadnięcie ciała na ziemię na pewno było przez nich słyszane...
Ruszyli dalej, pozostawiając dzieciaki za sobą, w końcu tym razem nie były ich celem. do pokonania było jeszcze jedno piętro, a później już tylko parter, będący wielkim magazynem, oraz tajemnicza piwnica, w której dalej nie wiadomo było co się znajduje. Oczy naszego bohatera mimo chęci, nie były w stanie się przez nie przebić. Przynajmniej tyle dobrze, że jeżeli chciał, to mógł zerknąć co robią jego towarzysze w okolicznych karczmach, wyczekując na sygnał do działania. Widać było, że atmosfera jest tam napięta i ludzie smoków siedzą jak na szpilkach, wyczekując sygnału do ataku, jedynie pojedyncze osoby zdawały się dobrze bawić, choć te nie wyglądały na członków Akiyamy, raczej byli zwyczajnymi obywatelami, którzy po prostu chcieli odpocząć po kolejnym, trudnym dniu w tym przesiąkniętym wojną mieście.
Zejście na kolejne piętro także nie było problematyczne, przynajmniej na początku. Strażnicy na korytarzu padli jak muchy, całkowicie nie stawiając oporu, podobnie z ludźmi będącymi w gabinetach. Smoki eliminowały wszystkich po kolei, jednakże w końcu znalazł się ktoś, kto chyba wyczuł ich obecność i wyszedł im na przeciw. Kiedy wychodzili z kolejnego z gabinetów, gdzie bez problemu wyeliminowali jednego z tutejszych dokumentalistów, na korytarzy przystanął mężczyzna odziany w futra. Po jego dwóch stronach stały dwa wielkie psy, które wyglądały jak ogromne wilki. Mężczyzna widząc stado smoków, pochylił się delikatnie, przyjmując zwierzęcą pozycję, a następnie wywarczał coś do jednego z psów. Ten momentalnie wskoczył do gabinetu znajdującego się na końcu korytarza, tuż obok schodów, zapewne kierując się do znajdującego się tam okna. Najpewniej chciał on dostarczyć wiadomość o ataku, a jego właściciel miał go w tym czasie ochronić. Tylko, czy jeden shinobi i grupa kundli będą w stanie zatrzymać smoki w natarciu? Zapewne wszystko będzie zależeć od Souei'a i jego rozkazów.
Akeru Fujihara - Pazur, wygląd
Momoki, ochroniarz
Mayuko Kikuchi - Pazur, wygląd
Ryoichi Yamazaki - Język, wygląd
Seiichi Tamura - Oko, wygląd
Etsuko - łączniczka z rodu Yamanaka
Hiroki - łącznik z rodu Gazo
Daichi
Yoshito
Ikano
Bukimaru
autor: Tetsurō
16 mar 2024, o 15:27
Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
Temat: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
Odpowiedzi: 80
Odsłony: 1849
Ostatnia Bitwa o Kōtei
EVENT
Misae, Kuroi
Atmosfera przy ognisku była grobowa, Zielonowłosy nie wiedział zbytnio jak może im pomóc, dlatego też skupił się na pilnowaniu obozu, dorzucaniu drewna do ognia i pilnowaniu, aby jedzenie się nie przypaliło. Tak na prawdę nie znał ich, nawet Kuroi'a, którego przecież znał od kilku tygodni, może miesięcy. Tak więc nie rozumiał czego potrzebują w tym momencie, dlatego też wolał odsunąć się w cień i po prostu dać im dojść do siebie. Czekała ich jeszcze długa droga, zapewne dopiero jutrzejszego dnia dotrą do osady, a może nawet i za dwa dni, dlatego też trzeba było być czujnym i wypoczętym. Wróg mógł się czaić wszędzie i mimo tego, że nie wydawało się, aby dzicy podążali za nimi, nigdy nie wiadomo kiedy to natrafią na jakichś ich zwiadowców.
- No to zabierzemy się wszyscy razem... Większość drogi do Ningyo-shi jest ta sama, a w grupie podróżować raźniej. Tylko muszę najpierw odnaleźć siostrę w Sarufutsu. No i poinformować Taisho-sama, że żyję... - w końcu byli tutaj z rozkazu lidera pod dowództwem Taisho, więc jako przywódca, musiał wiedzieć co się działo, szczególnie, że oni jako chyba jedyni byli tymi, którzy z bliska, na własne oczy widzieli klęske Jinchuriki Uchiha. Uwadze Zielonowłosego nie umknęło wspomnienie o Ichorou. Założył, że to właśnie o bohatera pustyni chodziło, z resztą, już wcześniej wywnioskował, że Kuroi go zna, a skoro znają się też z Misae, to mógł domyślić się, że i ona zna Kochanka. No ale nie skomentował tego, to nie czas i miejsce na proszenie o spotkanie czy też autografy. Z resztą, to nie był jeszcze ten czas, nie był tak silny albo chociaż nadążyć za walczącym Słonecznym Wojownikiem... Musiał dalej rozwijać się aż pewnego dnia nadejdzie ten dzień...
Czas mijał, Tetsuro skupił się na obozowisku, a następnie zaproponował towarzyszom podział na warty oraz pójście spać. Muszą być wypoczęci przed dalszą drogą, dlatego też po naparzeniu świeżej herbaty, rozłożył się w namiocie, gdzie poszedł na regeneracyjną drzemkę do czasu, aż zostanie obudzony na zmianę. Dzięki temu mógł także dać pozostałym trochę przestrzeni, aby chociaż trochę pozbierali się ze swojej straty. Niestety, świat nie był sprawiedliwy, ich przyjaciel zmarł, ale oni żyli dalej i póki co, nie było czasu na żałobę, trzeba było przeć dalej, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo...
Nad ranem Zielonowłosy szybko przygotował jakieś podstawowe śniadanie dla pozostałych, a następnie spakował swój sprzęt obozowy do zwojów i był gotowy do drogi. Nie było co zwlekać, trzeba było działać dalej i ruszać do miasta, nie wiadomo czy dzicy jednak nie stąpali im po piętach..
Podczas całej wędrówki Tetsuro milczał. Chciał aby to jego towarzysze nadawali tempo rozmowy i wybierali takie tematy, o których chcieli rozmawiać i w których czuli się swobodnie. Jeśli nie było takich, to po prostu maszerował w ciszy, zastanawiając się w swojej głowie nad wieloma rzeczami. Było tam wiele pytań, na które nie miał odpowiedzi. Ta bitwa ukazała mu wiele, potęgę bijuu, tajemnicę przeszczepów, siłę dzikich zza muru oraz także to, jak bardzo inne klany zlekceważyły zagrożenie ze strony przybyszów. Przecież gdyby Unia, Cesarstwo i inne klany podeszły do tego na poważnie i stawiły się liczniej, to na pewno bitwa byłaby wygrana....
Dzień dotarcia do Sarufutsu
Spotkajmy się jutro, z samego rana tutaj przy bramie, zapewne każdy z nas chce tutaj choć trochę odpocząć, dowiedzieć się co się stało z naszymi towarzyszami i zasięgnąć języka co dalej. Dajmy sobie chwilę. Kiedy wzejdzie słońce, ruszymy w stronę pustyni... Idę poszukać siostry. Trzymajcie się i do zobaczenia. - przekazał pozostałej dwójce co myśli, a następnie skłonił im się i ruszył do wnętrza tego prowizorycznego obozu. Szedł i rozglądał się, szukając jakichś znajomych twarzy, głównie członków delegacji Unii, którzy wiedzieli kim jest jego siostra i mogli też wiedzieć gdzie jest. Szukał także tych dosyć charakterystycznych, zielonych włosów, które nie dał łatwo jest zgubić w tłumie.
Obóz nie wyglądał najlepiej, spory chaos i wielu rannych, musieli przybyć tutaj niedawno, co nie było dziwne patrząc na to, że podróżowali z cywilami. Przecież oni, jako Shinobi nie dość, że szli szybciej, to jeszcze mogli iść dłużej, przez co nawet odpoczynek w nocy i nadłożenie trasy nie spowodowało żadnego opóźnienia w ich podróży. To będą ciężkie czasy dla Sogen i klanu Uchiha, który w przeciągu ostatniego roku z dumnego i potężnego rodu, prawie nie przestał istnieć....
ZIelonowłosy rozglądał się po okolicy, aż w końcu dostrzegł jedną ze znajomych twarzy. Był to sympatyczny Kaguya, którego poznał podczas podróży tutaj. Postanowił, że to od niego zacznie poszukiwania swojej siostry. Przebrany w świeże ubrania i nawet delikatnie odmyty nad ranem, przed wyruszeniem w drogę do Sarufutsu, podszedł do swojego towarzysza. W sumie jego wygląd nie zmienił się zbytnio, Tetsu nie miał na sobie żadnych ran ani śladów krwi, jedynie co to jego twarz, i przede wszystkim zielone oczy wskazywały na zmęczenie ostatnimi wydarzeniami.
- Osamu! Dobrze cię widzieć! Widziałeś może Yurikę gdzieś tutaj? - zapytał, machając do niego i mówiąc w trakcie marszu w jego kierunku. Dopiero po chwili odkrył, że Kaguya nie był sam. Był z nim...
- Shinichi? - zapytał widząc drugą osobę? Był to jeden z jego pacjentów z dnia bitwy, dlatego też go zapamiętał. Ta sytuacja między dwójką zaczęła go ciekawić, dlatego też przystanął przy nich i przyglądał sie temu, do czego to wszystko prowadzi....
autor: Tetsurō
13 mar 2024, o 20:07
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Magazyn w Centrum miasta
Odpowiedzi: 11
Odsłony: 176
"Oko za Oko"
Wyprawa S - Souei
Lato, Rok 394 kalendarza forumowego
kolejka: 15 / 21+
Plan był prosty. Wszyscy wiedzieli co mieli robić, więc teraz wystarczyło go wdrożyć. Drużyna ustawiła się na dachu, a następnie wymieniła spojrzenia. Ci, którzy walczyli na dystans, zajęli się wyeliminowaniem strażników po cichu. Jedynie delikatnie zaświstała cięciwa od łuku, a już troje ochroniarzy leżało na ziemii. Shurikeny, strzała oraz trucizny lekarza wystarczyły, aby zapewnić drużynie wejście na dach. Przeskoczenie także nie było problemem i już chwilę później wszyscy stali przy drzwiach prowadzących do wejścia do środka. Mimo tego, że wiedzieli czego się spodziewać, powoli na ich twarzach zaczynał się malować niepokój. W końcu wchodzili do paszczy lwa tygrysa, a tam można było spodziewać się wszystkiego. Na szczęście Souei miał swoje oczy, dzięki czemu widział, że w środku cały czas jest spokojnie.
Weszli do środka po cichu. Na korytarzach widzieli jedynie pojedyncze osoby, które bez trudu ich zgrany zespół mógł eliminować. Bezszelestnie przemieszczali się wgłąb, idąc krok po kroku. Póki co szło bez żadnych problemów. Ciemność i spokój w mieście tylko temu sprzyjały. W końcu zeszli na kolejne piętro, to było to, gdzie spali młodzi rekruci Tygrysów. Tutaj także nie było problemów, dzieciaki spały, więc nie trzeba było ich budzić, a pojedynczy strażnicy an korytarzach bez problemu byli osuwani, tak jak wcześniej. Aż w końcu wydarzyło się coś niespodziewanego.
Otóż, kiedy szli korytarzem, nagle drzwi po ich prawej się otworzyły, a wyszedł przez nie młody chłopak, mający może dziewięć lat. Jego ubranie oraz karnacja sugerowały pochodzenie z pustyni, podobnie ciemne włosy, które miał teraz rozpuszczone i opadające na ramiona. Przecierał on jedną ręką oko, a drugą trzymał przy sobie, w piąstce zaciskając pluszową przytulankę. Niby zwykła zabawka, jednakże Souei'owi przypominała kogoś. Była to podobizna jego przyjaciela, bohatera Unii, Pustynnego Kochanka - Ichirou. Był on w swoim stroju, w którym widziano go podczas Turnieju Pokoju, kiedy to pokonał Antykreatora. Oczywiście zabawka miała także przez plecy przewieszoną piaskową gurdę. Czyżby stał on się tak sławny, że był już idolem dzieci nie tylko na pustyni? Dzieciak stanął dęba widząc niespodziewanych gości na korytarzu, jednakże nim zdąży zareagować, Souei i jego ludzie będą mogli wykonać ruch pierwszy. Tylko czy będą w stanie? Czy Souei będzie w stanie zabić niewinne dziecko, które co więcej, chce w przyszłości być jak jego przyjaciel?
Akeru Fujihara - Pazur, wygląd
Momoki, ochroniarz
Mayuko Kikuchi - Pazur, wygląd
Ryoichi Yamazaki - Język, wygląd
Seiichi Tamura - Oko, wygląd
Etsuko - łączniczka z rodu Yamanaka
Hiroki - łącznik z rodu Gazo
Daichi
Yoshito
Ikano
Bukimaru
autor: Tetsurō
13 mar 2024, o 00:18
Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
Temat: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
Odpowiedzi: 80
Odsłony: 1849
Ostatnia Bitwa o Kōtei
EVENT
Misae, Kuroi
Uciekali z pola bitwy. Przeżyli, niestety miasto upadło, ich siły były niewystarczające... Teraz zapewne wszyscy będą doszukiwać się winnych, krzyczeć na siebie, wypominając kto ile sił wysłał, tak aby zrzucić winę i oczyścić woje imię. Czy pustynia zrobiła wszystko co mogła? Na pewno nie, w końcu nie było tutaj najsilniejszego z nich. Ichirou bezpiecznie siedział na pustyni, rozwiązując jej problemy, to był ten jeden człowiek, którego obecność mogła zmienić wszystko, w końcu był on bogiem, najsilniejszym z shinobi. Niestety, czasu już nie cofną, teraz muszą żyć ze skutkami swoich decyzji. Zielonowłosy musi przegrupować się z resztkami sił, a następnie odnaleźć siostrę i udać się wraz z nią do domu, gdzie będzie musiał złożyć raport. Wiele rzeczy pozostało, nim tak na prawdę będzie mógł odpocząć...
Jednakże, nim do tego dojdzie, miał teraz inne, równie ważne zadanie. Musiał rozwiązać problem, który urodził się w momencie zniknięcia Kociego Jinchuriki, a nawet dwa problemu. Uczucia, którymi dwójka towarzyszy darzyła bohatera ich przerosły, przez co całkowicie stracili trzeźwe patrzenia na świat. Na szczęście był tutaj on, nie znał Kjudasza, czuł, że to wielka strata dla ludzkości, jednakże teraz jego obojętność była zaletą, dzięki której przeżyją. Misae wpadła w histerię, a Kuroi znieruchomiał i dał się prowadzić niczym Marionetka. Teraz to jedynie zadaniem Zielonowłosego było, aby bezpiecznie doprowadzić ich do domu, dlatego też całkowicie się na nim skupił. Musiał on pozwolić im na zatracenie się w emocjach, samemu na ten moment przejmując stery. Na szczęście Kuroi pozwolił mu pokierować swoim ciałem tak, aby mógł on bezpiecznie posadzić piasek. Następnie Zielonowłosy przypiął do swoich towarzyszy swoje nici, dzięki czemu był on w stanie prowadzić ich przez ciemny i błotnisty las dookoła Kotei.
Wiele godzin później...
To był kolejny wieczór, od rozpoczęcia bitwy minął już dzień. Towarzysze Tetsuro zapewne nie byli zbyt rozmowni, dlatego też w ciszy prowadził on ich przed siebie, do miejsca, które jak im powiedziano, miało być miejscem zbiórki. Niestety, było ono oddalone o kilka dni drogi od stolicy. Trójka bohaterów była zbyt zmęczona aby kontynuować podróż, Kuroi oraz Misae byli roztrzęsieni od emocji związanych z przyjacielem, a Zielonowłosy był zbyt przebodźcowany, w końcu cały czas musiał skupiać się na otoczeniu dookoła nich i prowadzić pozostałych tak, aby mogli w spokoju, przeżywać żałobę wewnątrz siebie...
Kolejny raz spotykamy naszych bohaterów na leśnej polanie w trakcie spokojnej nocy, kiedy to siedzieli przy ognisku. Tetsuro rozłożył swój namiot oraz zabrał się za odgrzewanie na palenisku jedzenia, które miał zapieczętowane ze sobą. Jego dwójka towarzyszy mogła grzać się przy ogniu, bądź też zbierać myśli patrząc w niego, gdyby był niebieski, zapewne przypominał by im ich towarzysza.
- Na pewno był świetnym przyjacielem... - w końcu przełamał tę ciszę, która znajdowała się w obozie, podając swoim towarzyszom po misce gęstej i treściwej zupy mięsno-warzywnej wraz z ryżej. Takie curry w tym momencie na pewno im pomoże, zarówno uzupełnią siły, jak i skupią swoje myśli na jedzeniu.
- Dzięki niemu przeżyliśmy... A ja nawet nie wiem jak się ten bohater nazywał... - westchnął, siadając na jednym z pieńków dookoła ognia i samemu zaczynając jeść.
Jutro powinniśmy dotrzeć do Sarufutsu. Więc jedzcie, bo potrzebujecie siły do kontynuowania podróży. Jeżeli nie chcecie, to sam was zaraz nakarmię, a jeśli nawet to nie pomoże, to otworzę wam brzuchy, włożę jedzenie i zaszyję! - pogroził im, starając się w jakikolwiek sposób dotrzeć do nich. Czuł, że jest im ciężko, a on sam niewiele mógł zrobić, aby im pomóc. Nie chciał on jednak siedzieć i jedynie się przyglądać. Musiał coś zrobić, nawet jeśli nie skończy się dla niego to dobrze...