Znaleziono 94 wyniki

autor: Jinpachi
1 mar 2023, o 21:39
Forum: Sakai
Temat: Osada Morinoko
Odpowiedzi: 36
Odsłony: 813

Re: Osada Morinoko

Ciepło, alkohol, potencjalnie bala z wodą i może ciepłe posłanie. Nie liczył na wiele, starczyło mu chociażby posłanie i nieco wody. O gorszych warunkach żył, gorsze przeżywał. Grunt, żeby mógł spać w spokoju i bezpieczeństwie. Wybredność nigdzie go nie zaprowadzi i tylko przeszkodzi, jak do tej pory miała w zwyczaju. A okazało się, że potencjalnie mógł liczyć na pełen serwis usług. Karczma była, dźwięki zabawy i pijackiego śpiewu były tak charakterystyczne, że Jin poznałby je nawet spod kilku metrów drewna i ubitej ziemi. Wnętrze - standardowe. Kobiety, hazard i alkohol. Trzy z trzech rzeczy, które bardzo lubił w tego typu przybytkach. O i jedzenie, rzecz jasna. Bez tego jak bez ręki.
I tańce. Tego akurat nie lubił, bo to wymagało synchronizacji pomiędzy dwoma tańczącymi. Więc albo ten ktoś dostosuje się do niego, albo Jin będzie kopał po kostkach i następował na stopy. Nie mówiąc już o okolicznych. Gdy odgłosy zabawy wchodziły za mocno, ciężko mu było zorientować się w otoczeniu. Ot jedna z ułomności, które czyniły go tak unikalnym i uniwersalnie niebezpiecznym. Na szczęście tańczył w kółku, nie miał więc jak fizycznie skrzywdzić, a po drganiach podłogi mógł w miarę sensownie wyczytać rytm kroków. Na pewno nie odbiegał aż tak. Tylko, o zgrozo, gdzieś zgubił swój kijaszek. Strata, z którą łatwo się nie pogodzi, to na pewno. Może wyłamie nogę od stołu? Zawsze jakaś alternatywa, faktycznie...
- Piwo będzie dobre. - odpowiedział pogodnie, ciesząc się, że ktoś tutaj rozumie jego potrzeby. I to kobieta. Jej głos i zapach natychmiast uderzyły w zmysły Jina. Była to bardzo przyjemna kombinacja. Chociaż nie była to wielka, rybia baba bez kawałka cycka (to ostatnie sobie dopowiedział, ale w głębi siebie wiedział, że może być prawdziwe).
- No cóż... Fakt, rzucam się w oczy. - hehe - Pomagam takiej jednej babuszce z lasu. I tak jakoś tutaj trafiłem po drodze. - odpowiedział, mając nadzieję na zamówione piwo, by mógł sobie nieco pożłopać do dobrego towarzystwa.
autor: Jinpachi
28 lut 2023, o 21:59
Forum: Sakai
Temat: Osada Morinoko
Odpowiedzi: 36
Odsłony: 813

Re: Osada Morinoko

Sklepik rzeźnika cieszył się chyba sporym powodzeniem wśród lokalnych, sądząc po ilości klienteli. Cóż, każdy miał ochotę na nieco mięska dobrej jakości i ładnie pokrojonego. Ale do uboju świni mało kto się rwał. W tym Jinpachi, ale to chyba z wiadomych powodów. Wiedza, gdzie uderzyć by ujebać i gdzie uciąć, by wyciąć żeberka, była i zaawansowana, i absolutnie dla niego niedostępna. Niczym znaki wywieszane na drzwiach. Ale do tej pory żadne takie ostrzeżenie na tabliczce nie powstrzymało go przed jego przygodami, a nawet kilka z nich spowodowało. Także udawało mu się przeżyć dzięki niewątpliwej dobroci i życzliwości innych ludzi, na przykład tego dobrego człeka za ladą. Który przekazał wiadomość Jinowi, który to miał ją przekazać babuszce.
- Dziękuję serdecznie, zdrówka i do widzenia. - schował zwój za pazuchę, ukłonił się z wdziękiem i gracją galopującej ślepej antylopy i wyszedł ze sklepu, oczywiście trafiając w drzwi od razu przez wiedzę o ich położeniu. Następnie przyszła pora na stoczenie walki z otoczeniem. Chłodne powietrze powoli uderzało w skórę Jina, a niespecjalnie się śpieszył. Nie na kolejną porcję, przecież niedawno jadł. Dlatego postanowił poszukać w wiosce jakiegoś rodzaju karczmy czy zajazdu. Może ktoś z lokalnych prowadzi agroturystykę albo inną formę kwaterunku dla nietutejszych? Chętnie skorzysta, rzecz jasna. Nawet jeśli był wybitnym wojownikiem i niepoprawnym alkoholikiem, to wypad w nocy po lesie był bardziej niebezpieczny, niż wypad w dzień po lesie. Nadal pamiętał słowa matki, by "Uważać, bo w nocy wychodzą niedźwiedzie, wilki i krwiożercze dziki". I o ile wilków się nie bał, to niedźwiedzie ponoć były bardzo sprawne w łażeniu po drzewach, a dziki były dzikie i bardzo złe. I mogły zrobić z niego szaszłyk jednym prostym patatajem.
Poczeka więc na następny dzień w jakimś przyjemnym i odpowiednim do tego miejscu. Nic mu nie ucieknie, a zimne i pyszne jedzonko nadal będzie lepsze niż brak jedzonka.
autor: Jinpachi
27 lut 2023, o 17:58
Forum: Sakai
Temat: Osada Morinoko
Odpowiedzi: 36
Odsłony: 813

Re: Osada Morinoko

Ktoś może się spytać "Jinpachi, jak ty to robisz, że świat taki okrutny, a ty ślepy i sobie radzisz?". I wtedy Jinpachi by odpowiedział "Nie zawracaj mi dupy" i poszedł dalej ze znalezionym kijaszkiem. Potem może go wyrzucił i znalazł nowy, nieco dłuższy i prostszy. Natura niezwykłą była i może kiedyś podaruje mu idealnie prosty kijaszek do chodzenia i do stukania przed siebie. Podróż przez gąszcza i trakty była idealną okazją do rozchodzenia strawionego wcześniej jedzenia. Nie było lepszego sposobu na lepsze przyswojenie wciągniętych kalorii, niż lekka i metodyczna aktywność fizyczna na świeżym powietrzu. Nie skażonym dymem z ognisk czy krowimi plackami. Tylko natura, szumy drzew, ćwierkanie ptaszków i potencjalnie niebezpieczne duchy zmarłych czy inne demony nawiedzające wilki. Je to tam pal licho, bo nie z takimi rzeczami sobie radził i nie takim wrogom odcinał dopływ powietrza. Szedł więc lekko, bezstresowo. Zakładając, pewnie nieco błędnie, że nie ma czego się obawiać i że wszystko pójdzie dobrze.
Godziny mijały, a dla urozmaicenia marszu Jin zaczął śpiewać pod nosem zasłyszane kiedyś w karczmach i zajazdach przyśpiewki. O różnej tematyce, ale to warto pominąć w ogólnym opisie podróży. CO PRAWDA chwila to nie była, ale babuszka na pewno miała lekkie skrzywienie odnośnie czasu. No bo dla nas to może była chwila, gdzie ona zejdzie po drodze na piąty zawał w swoim życiu. No dla Jina nie było to jakkolwiek problematyczne. Jeśli jedzenie, to i praca i ta umowa była całkiem oczywista. Nic za darmo w tym świecie nie było, nawet o wpierdol trzeba się było doprosić. On na szczęście nie miał zamiaru dopraszać się o fizyczną konfrontację, a o mięsko.
Mięsko, jak niektórzy koneserzy myśli prostej wiedzieli, ma zapach. Jinpachi chodził także dzięki zapachowi. Toteż znalezienie wyraźnego zapachu mięsa (i pewnie krwi przy okazji), problemem w wiosce nie było. Głos rzeźnika doprowadził go do lady, mógł więc wywiązywać się ze swojej części umowy w sposób bardziej praktyczny.
- Witajcie, Gospodarzu. Babuszka z leśnego domu na drzewie wysyła mnie po coś. Nie powiedziała po co dokładnie, ale chyba mięso. - rzekł i nonszalancko oparł się o ladę. Albo, gdy była za mała i nie dosięgał, o postawiony pionowo kijaszek. Nie powinno być to przecież trudne, jak i on miał wiedzieć o co chodzi.
autor: Jinpachi
6 lut 2023, o 21:11
Forum: Sakai
Temat: Restauracja na kurzej nóżce
Odpowiedzi: 18
Odsłony: 888

Re: Restauracja na kurzej nóżce

Ktoś bardzo pojętny pewnie miałby jakieś zastrzeżenia do starej kobiety częstującej obcych ludzi jedzeniem, ale nie Jinpachi. Jego kodeks życiowo-moralny był bardzo prosty, a jakże. Przecież kobieta, która robiła takie pyszności i miała taki osobliwy domek... No nawet jak była nieco zła, to nie była aż tak zła. Znał zło i słyszał zło, czuł je na własnej skórze. Bolało jak jasny chuj i brzmiało jak tysiąc żylet. Rozpoznałby je z palcem w dupie i drugim palcem w jednym uchu. Dlatego też mógł wyżreć się bez sumienia i bez czegokolwiek negatywnego krążącego w jego głowie. Poza faktem, że nie dowiedział się w końcu, czy rybie baby faktycznie tną sobie cycki by lepiej strzelać.
- O, na pewno się przyda. Dziękuje babciu! - powiedział w podzięce i przydział na swoją twarz najbardziej szczery i pogodny uśmiech, jaki był w stanie stworzyć. No jeszcze dała mu pićko na drogę, co za złota kobita. W sumie szkoda było, ze nie pójdzie na wielką wyprawę z rekinią wielką babą, to mogłoby być doświadczenie warte zapamiętania, ale nie narzekał. Ostatecznie skoro babuszce jest potrzebna dalsza pomoc, to lepiej żeby zrobił to ktoś jej pokroju. Który, na przykład, WIDZI.
Dostał wyjaśnienia i jedyne, co mu zostało, to wyruszenie do wioski. Po drodze miał oczywiście problem ze znalezieniem drabiny, ale na pewno mniejszy, niż w drugą stronę. Miał swój niezawodny drewniany kijek, mógł sobie postukać i wymacać. A że drabiny są nudne i przewidywalne, to szczebelki były tak samo daleko od siebie. Gdzie iść, skoro kobita nie pokazała? Prosto. Będzie kluczył wokoło domu aż znajdzie ścieżkę. Bez ściółki i liści, bez okolicznych drzew. Smyranie kijkiem po ziemi powinno w końcu ją ujawnić. No i też ważne, że raczej mu się nie śpieszyło. Wioska miała być dość blisko, więc pewnie usłyszy jej dźwięki. Poczuje wiatr i odpowiadające wiosce zapachy. Ba, wychował się na wsi! Kto jak nie on będzie wiedział, jak na nią trafić?
autor: Jinpachi
28 sty 2023, o 18:07
Forum: Sakai
Temat: Restauracja na kurzej nóżce
Odpowiedzi: 18
Odsłony: 888

Re: Restauracja na kurzej nóżce

Dzikie zwierzęta jak najbardziej groźne mogą być, ale żeby jakieś legendy? Gusla, magiczne duchy wołające o swoich bliskich i o zemstę. . No tak odklejony Jinpachi nie był. Nawet u niego na wsi mawiało się to i owo, że jak będzie niegrzeczny to przyjdzie Pan z workiem i go porwie... No ale wyrósł z tego, bo takie potworzyska nie istnieją. Akurat ktoś w worku go porwał, ale no takie dziwactwa nadnaturalne? Nie wierzył. I tylko wyjątkowo dobry alkohol i jedzenie sprawiło, że nie powiedział tego na głos. Wyzywanie swoich dobrodziejów od dziwaków i naiwniaków raczej nie służyło kolejnym smakołykom. Jinpachi kierował się jedzeniem i nawet nie wstydził się tego przyznać.
- Nie pomyślałbym nawet, by brać od ciebie zapłatę, babciu. Jedzenie starczy. - powiedział gdy padł temat zapłaty. Pieniądze nawet nie przyszły mu do głowy, na pewno nie po tej obfitej uczcie. Po prostu. Dostał jedzenia od chuja i trochę, pysznego jakby zrobiła je z czystej rozkoszności, i jeszcze chciała im płacić? No nie, zdecydowanie nie. Nie było mowy. Kiedy weszła galaretka, był już pewny ma 2000%, że nie będzie brał od niej pieniędzy. Cholerna owocowa galaretka, kolejna pyszność o którą nie prosił, ale która dosłownie zrobiła mu dzień. Następny po tym, bo długo nie zapomni tej uczty.
- Dziękuję za posiłek. - powiedział, podziękował i przeciągnął się jak kot po kilkugodzinnej drzemce. Był tak pełny, że prawdopodobnie jego balans był zachwiany przez całe jedzenie obijające się w jego żołądku - Dawno nie jadłem czegoś tak pysznego. Pokaż nam teraz gdzie to wioski. Trzeba rozchodzić ucztę
autor: Jinpachi
7 wrz 2022, o 23:39
Forum: Sakai
Temat: Restauracja na kurzej nóżce
Odpowiedzi: 18
Odsłony: 888

Re: Restauracja na kurzej nóżce

- No to szacuneczek. Żeby dom w takim miejscu dupnąć i jeszcze by tyle trzymał... Fachowiec jak nic. - Jin potrafił docenić dobry kunszt, zwłaszcza jak absolutnie się na nim nie znał. To czyniło to jeszcze okazalszym. On nie wiedziałby, gdzie wbić gwoździa, co dopiero w jakim kształcie łączy ze sobą deski. I czy dobrze je tnie. I w sumie czy cokolwiek, co robi, jest sensowne i ma znaczenie z technicznego punktu widzenia. Trza szanować ludzi, gdzie dzieją się rzeczy poza swoimi możliwościami. Dowolnej profesji i dowolnego stanu. "Nie bądź chujem i nie oczekuj chujozy od innych" - cytat wielkiego myśliciela Jinpachiego. Aż wsadziłby to sobie na koszulkę.
I wtedy przyszedł on. Posiłek. Gotowy. Pachnący jak milion ryo. I pewnie tak samo smakujący. Metaforyczna ślinka poleciała po jego niemetaforycznym podbródku. Znaczy jej nie było. Ale mogłaby być, bo tak dobrze się prezentowało.
- Smacznego! - powiedział i energicznie zabrał się za jedzenie. Pałeczki w ruch, usta wypełnione. Nie patrzył się (hehe) na to, co brał. Po prostu brał. Rozkoszując się i delektując każdym kęsem i każdym gryzem. Nie było to aż tak dobre, jak smakowało. Było lepsze.
- ALE TO JEST DOBRE. - powiedział w przerwie od spożywania kolejnych porcji wybitnego jadła. Nie było co prawda aż tak dobre, jak domowe, bo nie mogło być z samego założenia, ale było bardzo smaczne. Uwielbiał podróże i poznawanie nowych miejsc i ludzi także i głównie dlatego - dla jedzenia - - Nie no chętnie pomogę. Za takie jedzonko mógłbym nawet do Sabishi latać. - oczywiście, że pomoże! Przysługa za przysługę. Babuszka zapewni mu posiłek życia, a on jej zapewni pomoc w problemach. Nie było w tym absolutnie nic dziwnego. No, poza tym, że dom stał na cholernym drzewie. Ale poza tym - nic dziwnego.
- Hmmmmm... Wysokie baby w Cesarstwie. Brzmi ciekawie. Kiedyś czytałem książkę o dzikim plemieniu wojowniczych kobiet, które strzelają z łuków i noszą skąpe ubrania z futer. I obcinają sobie kawałek cycka, by lepiej naciągać cięciwę. Też sobie coś odcinacie? - zapytał Jinpachi ciągnąc wątek. A nuż jej ludzie też mają taki rytuał? Może robią sobie z uszu tarcze strzeleckie albo tatuażują się na potęgę? Trzeba było wiedzieć! Mięśnie i ciało sobie może wymacać, ale takich znaków na ciele już nie zobaczy. Co, jakieś niegodziwe motywy? Nigdy! Czysta, klasyczna ciekawość nieznanego.
autor: Jinpachi
19 sie 2022, o 22:24
Forum: Sakai
Temat: Restauracja na kurzej nóżce
Odpowiedzi: 18
Odsłony: 888

Re: Restauracja na kurzej nóżce

Wspinaczka nie była dla niego żadnym wyzwaniem, był na to zbyt sprytny, zbyt dobrze przygotowany i zbyt mało upośledzony. Może z drewnianą nogą albo bez niej, bez ręki albo inaczej skrzywdzony, może by nie dał rady. Ale na szczęście dał radę w sposób idealny i perfekcyjny. Gdyby akurat był tego świadkiem jakiś komitet sędziowski, to na pewno dostałby same dziesiątki. Potem też było kolorowo, wystarczyło przejść przez drzwi. Kierować się idealnie za krokami starszej kobiety albo też tej drugiej kobiety. Po wejściu w Jinpachiego uderzyło ciepło żywego ognia. Jeszcze bardziej intensywny zapach dobrego żarcia. Drewniany domek nie był aż taki stabilny, poddawał się podmuchom wiatru zaskakująco łatwo. Jakby nie patrzeć, nie miał stabilnego fundamentu. Zaraz zaraz zaraz...
- ...zaraz zaraz. Babciu, kto ci ten domek zmajstrował? Bo sama raczej na tyle skoczna nie jesteś, by po drzewach łazić i deski wbijać. - dopiero po uzyskaniu jakiejkolwiek faktycznej odpowiedzi na to pytanie, zaczął odpowiadać na pytania zadane przez nią. To faktycznie było dziwne tworzywo, domek tak wysoko i w tak nietypowym miejscu. Raczej niewiele to miało wspólnego z faktycznym stanem rzeczy. Co, jej synek? Wnusio? Najęła jakiegoś cieślę o boskich umiejętnościach? Kto normalny chciałby tutaj mieszkać, tak w zasadze? Ale powoli, powoli. Jedno pytanie na raz. W międzyczasie zajął miejsce przy stole. Tutaj już potrzebował swojego kijka. Wyciągnął go i skierował się w miejsce, z którego słyszał odgłos siadania. Przesuwanego krzesła. Pozwalał kobiecie poruszać się pierwszej i używał jej jako punktu odniesienia.
- Hmh, do domu wracam. Znaczy się. Do rodzinnej prowincji, a do domu pewnie po drodze. A przygód to szukam faktycznie po drodze, gdzie mnie poniesie akurat. - odpowiedział zgodnie z prawdą, bo i nie miał potrzeby mówić czegokolwiek innego. Nie myślał na zasadach "Nie mówić tego, bo wyciągnie jakieś ważne informacje". Jak mówił to mówił, no co tu jest do myślenia? Zapytała babcia? Zapytała. Bo miła, bo daje żarcie. To może zapytać przecież.
- Stukam sobie. Kijkiem. No, dwoma. Jeden przede mną, na gałęzie. Drugi przede mną, na dziury i inne takie. I tak sobie machałem i do przodu. W Midori było za gęsto, bo nie dało się przejść za cholerę. Za grube to i za gęste dziadostwo, trza by było ciąć. - odpowiedział, przyjmując do głowy bardzo ważny fakt. Ta kobieta. Ta druga. Jej głos wydobywał się sporo powyżej Jina. Więc...
- Strasznie spora z ciebie kobita. Gdzie takie robią?
autor: Jinpachi
16 sie 2022, o 12:00
Forum: Pomysły
Temat: Rework bonusów Mafii + mechanika wpływów
Odpowiedzi: 17
Odsłony: 852

Re: Rework bonusów Mafii + mechanika wpływów

No generalnie to calkiem całkiem.

Smoki przeszczepowe mimo wielu głosów nie są znowu takie mocne. Możliwość wykonania przeszczepu sama w sobie jest okej, ale nadal musisz samodzielnie zdobyć materiały. I nadal masz 1/4 kosztów więcej. I nadal rozwijana dziedzina przeszczepowa jest droższa o 50%. Więc bonus ma wszystkie wady przeszczepu, po prostu nie musisz szukać do tego medyka.

W Tygrysach zdecydowanie bardziej podoba mi się opcja druga, czyli zrównanie poziomu przeciwnika na wyprawie do misji tej samej rangi. Nie jest to aż tak potężne, ale daje faktyczny bonus.

W Feniksach zdecydowanie przydałoby dokładne doprecyzowanie co i jak, to już mówione było.

Wydaje mi się że bonus oparty o możliwość pomocy NPC mógłby zostać nieco bardziej rozwinięty. Przykładowo w puli każdego byłoby kilka Kart Postaci NPC do wybrania i gracz mógłby sobie wziąć do pomocy jednego z nich raz na jakiś czas, może 3 miesiące. NPC u Ekibyo faktycznie mogliby mieć różne warianty ofensywne do jakiegoś progu PH. U Yoshidy umiejętności tropiące, przesłuchiwanie albo pomoc w zdobywaniu informacji (np. jakiś Aburame albo Dojutsu). Typowo szpiegowskie. A Akiyama umiejętności do polowania. Duchy, trucizny rozpisane, medycy. Tacy, którzy mogliby być użyteczni mafii w pozyskiwaniu przeszczepów, nawet do wykorzystywania przez samych graczy podczas zdobywania rzeczy do ich przeszczepów.
autor: Jinpachi
14 sie 2022, o 01:32
Forum: Sakai
Temat: Restauracja na kurzej nóżce
Odpowiedzi: 18
Odsłony: 888

Re: Restauracja na kurzej nóżce

Poza przyjemnymi i kuszącymi zapachami jedzenia i odgłosów lasu, Jinpachi wyłapał coś innego. Odgłos przemieszczania się, rozgarnianej natury. Liści i małych gałązek trzeszczących pod czyimiś stopami. Nie był to wzór dzikiego zwierza, to na pewno. Metodyczne i regularne. Jedna para nóg. Czyli człek. Albo jakiś knur nauczył się chodzić na tylnych kopytkach. Grzybiarz jakiś ściągnął do zapachu mięsa? Właściciel posiłku? Jakby tylko kurwa mógł to by to jakoś potwierdził. W sumie mógłby to potwierdzić, miał zamiar zadać donośne pytanie w bardzo przyjaznym tonie, ale zanim zdołał to ktoś go uprzedził. Otwierane drzwi. Dźwięk dochodził z góry, więc... Balkon? Zapach, jakby się zastanowić, też miał swój początek gdzieś tam. Więc co, domek na drzewie? Albo piętrowy z kuchnią wyżej. Cokolwiek, zastanawiał się nad tym tylko przez chwilę. W sumie to głównie czekał. Bo tez nie dostał żadnych sygnałów zwrotnych. No dobra, sam nie dawał, ale był gościem. Chyba należała mu się odrobina szacunku i chociaż wydania jakiegokolwiek odgłosu na jego widok. Jakiegoś "Och" albo "Ach" albo "Dzień dobry, zbłąkany wędrowcze" albo "Kim ty kurwa jesteś"? Cokolwiek? I dostał. Po głosie poznał starą osobę. Z zaproszeniem na jedzenie.
- No zgubienie zgubieniem, ja sobie chodziłem. Tak rekreacyjnie, dla sportu. Po rodzinnych stronach... - on oczywiście się nie zgubił, jego celem było błądzenie i chodzenie, gdzie się da. Z myślą, że uda się wrócić, co może faktycznie było delikatnie nierozsądne patrząc na to, że był ŚLEPY JAK JEBANY KRET.
- Ale zjeść zjem. Zapach niczego sobie, pierwsza klasa. A smakuje pewnie jeszcze lepiej. - odpowiedział, pochwalił i zaczął zmierzać stronę kobieciny. Jeśli faktycznie smakowało tak dobrze, jak pachniało, to... No widać było po Jinpachim, że ewidentnie jest chętny na kawał porządnego mięska. Ślina nie leciała, ale było blisko. Zmierzał w kierunku podobnym do tego, w którym zmierzała druga osoba w jego towarzystwie. Ufał, że przynajmniej ona nie będzie ślepa. W końcu odpowiedziała. Kobieta. O silnym głosie. Noooooooooooo nie spodziewał się, ale przyjmie tą niespodziankę pozytywnie, a jakże.
- Maekawa Jinpachi! Spokojna twoja, poradzę sobie. - powiedział głośno, odwzajemniając miły gest ze strony obcego. I machnął nonszalancko ręką, bo co to dla niego kawałek sznura ze szczebelkami. Po czym postarał się wejść. To znaczy nie musiał się w sumie starać. Słyszał, gdzie drabinka jest, więc samo wejście nie powinno być dla niego wyzwaniem. Jednak za pomocą swojego drewnianego kijka pokierował się nieco dokładniej do drabinki, wetknął je za pas i z zaskakującą zgrabnością i wparwą wszedł na górę, niczym górska kozica wchodzi na poziome ściany za kupką trawy. Z gracją i na wysokości, która potencjalnie może go zabić. Nic takiego przecież. Po wejściu z gracją skierował się do drzwi. Bo oczywiście wiedział gdzie one są.
autor: Jinpachi
12 sie 2022, o 18:07
Forum: Rozliczenia PH
Temat: PH Jinpachi
Odpowiedzi: 5
Odsłony: 314

Re: PH Jinpachi

autor: Jinpachi
12 sie 2022, o 16:30
Forum: Sakai
Temat: Restauracja na kurzej nóżce
Odpowiedzi: 18
Odsłony: 888

Re: Restauracja na kurzej nóżce

Od razu poczuł, gdy zbliżał się do Sakai. Gęste lasy dało się przechodzić z mniejszą koniecznością ostrożnego błądzenia pomiędzy nimi. Słońce znajdowało lukę za luką w normalnie twardym parasolu zbudowanym z wysokich drzew. Wiatr muskał skórę Jinpachiego z inną prędkością, był inaczej nagrzany. Były to małe różnice, praktycznie nie do zauważenia dla normalnego człowieka. Jin jednak człowiekiem normalnym nie był. Był wyjątkowo wrażliwy na takie rzeczy. Na zmiany, które normalnemu człowiekowi uciekały, przemykały się. Przed nim nic się nie przemknie, poza pniem drzewa stojącym akurat przed nim. Albo plątanina gałęzi. Albo nawet dziura w ziemi. Po kilkunastu takich przygodach w gęstych lasach Midori, zdecydował sie nie kombinować i iść szlakiem. Ze swoim wiernym kijkiem, wyciosanym kilka godzin temu, stukał rytmicznie przed sobą. Na twardej, ubitej drodze. Czasem ktoś obok niego przejechał, jeden wóz albo cała karawana. Machał im, ale cholera wie czy odmachiwali w drugą stronę. Jeśli tak to miło, jeśli nie - serdecznie jebać ich.
W las wszedł dopiero w dalszym Sakai, kiedy faktycznie mógł chodzić po lesie i się nie zabić. Kiedy jego kijek faktycznie miał walory obronne. Cóż, dla pewności usiadł w lesie i wyciosał sobie drugi, nieco cieńszy i krótszy. Jednym zamiatał ziemię przed sobą, by znowu nie wejść z buta do jakiegoś borsuka czy innego kreta, a drugim machał przed siebie, by unikać gałęzi i pni. Plan był idealny. Wykonanie podobnie - ostry jak brzytwa Jinpachi wyegzekwował go w sposób wzorowy. Mógłby zostać popacany po główce i jeszcze by go nadstawił, taki był z siebie dumny.
I w końcu w jego czuły nos uderzył zapach, którego się nie spodziewał. Mięso. Nie byle jakie, nie z dupy dzika robiącego sobie... Oink? No, jakkolwiek robiły dziki! Pieczone. Przygotowywane. Doprawiane. W środku lasu. Jakiś maniak życia w dziczy? Leśniczy? Bandziory szykujące sobie zagrychę? Cokolwiek to było i ktokolwiek był właścicielem tego posiłku, chciał go. Nie, żeby był głodny. Ale nie był najedzony. I ten warunek wystarczył, by Jin chciał zjeść. Proste? Proste. I tak też machał kijkami w stronę, z której dobiegał ten aromat. Był dla niego niczym drogowskaz. Jak światełko w ciemnej jaskini. Albo szlak z soli? Płot przy polu? Cokolwiek, cholera. Ważne, że tam się kierował.
autor: Jinpachi
12 sie 2022, o 14:53
Forum: Midori
Temat: Szlak transportowy
Odpowiedzi: 132
Odsłony: 18225

Re: Szlak transportowy

Ostatnie dni upłynęły pod znakiem lekkiego i przyjemnego życia. Od czasu do czasu podejmował się mniej lub bardziej wymagających prac fizycznych, ale głównie spędzał czas w karczmach i przybytkach lokalnej kultury. Czyli pubach, jadłodajniach. Czasami zdarzyło mu się komuś przyłożyć, na jego własne życzenie rzecz jasna, ale poza tym - całkowicie normalnie. Jednak to stanie w miejscu skończyło się na tym, że szybko przejadło mu się życie w Midori. Ładnie było, ale zapragnął wrócić na stare śmierci. Chociaż na chwilę. Odwiedzić matkę, ojca. Posiłować się z jakimś grubasem. Mógł sobie jeździć na koniu i robić patatataj przez wszystkie prowincje, ale ostatecznie czasami warto było. Więzi rodzinne i inne pierdoły, prawda?
Z takim postanowieniem zebrał wszystkie swoje rzeczy i ruszył w drogę. Wiele tego nie miał, praktycznie to, co na grzbiecie i w torbie. Decyzja i akcja zostały podjęte bardzo szybko. Ot poczuł, że chce, wziął swoje manatki i poszedł. Leśna prowincja zawsze była dla niego doświadczeniem niezwykłym. Atmosfera, powietrze, odgłosy, zapachy... Wszystko było inne. Jego płuca wypełniały się mieszanką liści, pyłków, innych unikalnych leśnych dziwactw. Nawet tak małe rzeczy, jak dźwięki opadających liści. Jak krople deszczu uderzające o korony drzew. Gryzonie przeczesujące ściółkę. Czy runo. Czy jakkolwiek się to gówno nazywało. Po drodze specjalnie schodził ze szlaku, z utartej drogi odkrywanej za pomocą drewnianego kijka, własnoręcznie wyciosanego pomocnika ślepego ninja. Specjalnie po to, by móc pobyć w tej dziczy nieco dłużej. By móc się nią napawać jeszcze przez kilka sekund dłużej. Czy było to niebezpieczne? Jak jasny chuj. Czy było warto? Jak najbardziej było. Przecież mógł tutaj wrócić za rok, dwa, trzy. Albo i za miesiąc. Ale tak czy siak trzeba było dobrze zapamiętać te okoliczności. By jak najdłużej zostały w jego wspomnieniach. Wraz z jedzeniem, alkoholem, ludźmi i całą resztą. Całe Midori, które widział - chciał je mieć tak długo, jak tylko się dało.

z/t

Wyszukiwanie zaawansowane