Znaleziono 5 wyników

autor: Senju Mukuro
21 wrz 2021, o 01:03
Forum: Hayashimura (Osada Rodu Senju)
Temat: Siedziba władzy
Odpowiedzi: 398
Odsłony: 36229

Re: Siedziba władzy

Ależ on jej posłodził. Z tego cukru moglibyśmy za chwilę kilka kostek ulepić. Mukuro przyjęła kierowane w jej stronę komplementy z lekkim uśmiechem na ustach, ale nie wywarły one większego efektu. Najpewniej była już przyzwyczajona do tego, że jak ktoś coś chce od liderki, to musi szepnąć raz czy drugi jakieś miłe słówko, aby bardziej ją przekonać do swojego pomysłu. Lata praktyki na tym stanowisku potrafią jednak nauczyć wiele. – Nikt nie wie, że potrafi się w nich poruszać, dopóki nie będzie musiał podjąć pierwszej, poważnej decyzji w swoim życiu, Kazuma-san. – Podniósłszy się z siedzenia, odchyliła krzesło nieco do tyłu, zapraszając tym samym do powstania swojego rozmówcę, któremu jeszcze na sam koniec postanowiła dodać jedną ze swoich mądrości. – Jednak jak dobrze rozumiesz, tak. Wierzę, że uda ci się wypełnić powierzone zadanie. – Czasami jedynie wiara nam zostaje.
autor: Senju Mukuro
18 wrz 2021, o 14:30
Forum: Hayashimura (Osada Rodu Senju)
Temat: Siedziba władzy
Odpowiedzi: 398
Odsłony: 36229

Re: Siedziba władzy

Prawdziwy egoista jest w stanie zauważyć swoje błędy, a nawet się do nich otwarcie przyznać, co wcale nie znaczy, że będzie pracował nad ich zmianą. Mukuro wyraźnie się ucieszyła z tego, że udało jej się dotrzeć do umysłu młodzieńca, choć zdawała sobie sprawę, że to może nie być wystarczające. Mimo wszystko Kazuma ma już odpowiednie umiejętności i to tylko kwestia czasu nim stanie się Akoraito. Czy wtedy całkowicie zapomni o tym, jak to jest, gdy był Doko i był na najniższym szczeblu rozwoju w klanie? Miejmy nadzieję, że nie, ale nadzieja to jedyne, co nam teraz pozostało. – Odrobinę większą pokorą. – Powtórzyła zaraz słowa wypowiedziane przez Kazumą, wieńcząc je cichutkim chichotem. Nie, nie zamierzała go karcić czy w inny sposób deprymować. Wiedziała jednak, że już teraz siedzący przed nią chłopak nie jest łatwy w obsłudze i z pewnością będzie musiała zwrócić w przyszłości na niego więcej uwagi. – Możemy wykazać się na każdym polu, Kazuma-san. Czy pomoc staruszce, która dokarmia naszych żołnierzy, nie jest tak samo ważny, jak pokonanie bandytów? – Jakby był tak samo ważny, to też takie samo wynagrodzenie by dostawali za to zlecenia, prawda? Piękne to były słowa, ale chyba oboje wiedzieli, że rzeczywistość głównie skupia się na tych, którzy dokonują wielkich czynów. Dlatego też ten temat zamknęła, przekazując siedemnastolatkowi wszystko to, co chciała odnośnie poprzedniej misji powiedzieć.

Ach, tak. Niewiele osób mogło sobie pozwolić na to, aby otrzymać rady sercowe prosto od liderki klanu. Ta nie była matką Kazumy, ani nawet nie próbowała nią być, ale przecież sama dobrze sobie zdawała sprawę, ile wojen i problemów w historii pojawiło się za sprawą nieodwzajemnionej miłości czy nagłych zdrad. Człowiek może sobie myśleć, że jest kimś więcej niż zwierzęciem, a i tak daje się ponieść drapieżnym instynktom działając pod wpływem chwili. Zewnętrzną powłoką aż bardziej uśmiechnęła się, słysząc to jakże piękne określenie na to, że po prostu dziewczyna ta spodobała się Kazumie z wyglądu. Ze słów, jakie kierował do liderki, wynikała wielka mądrość, choć Mukuro nie była do końca pewna tego, czy można ufać tym pięknie tworzonym zdaniom. Z pewnością chłopak, jako człowiek wyżej urodzony niż większość społeczeństwa, już za młodu czerpał wiedzę z różnorakich źródeł ucząc się nie tylko stylu wysławiania, ale również przekazywania swoich myśli w odpowiedni sposób. – Nie chcę Ci źle życzyć, Kazuma-san, ale... – Hm. Właściwie sama przez chwilę zaniemówiła, nie wiedząc do końca, co powinna mu powiedzieć. – Uważaj na siebie. Ludzie nie opuszczają swojego miejsca zamieszkania bez wyraźnego powodu, a z tego co rozumiem, to jest ona shinobi, prawda? Skoro chcesz się z nią wybrać na wojnę... Skąd pochodzi? Jaką mamy pewność, że nie uciekała z Sogen, gdy zaczęły się tam walki? – Nie chciała po raz kolejny nawiązywać do niepewnych intencji dziewczyny, ale jak to ona, lubiła wiedzieć o tym, co dzieje się w jej osadzie. Kim jest, jak się nazywa, skąd pochodzi. Równie dobrze może być Uchiha, który uciekł ze swojej wioski, a teraz próbuje zwabić członka jej klanu na niebezpieczne tereny. 

Tak. Nie toczymy z Uchiha żadnych potyczek od przeszło dekady, ale czy to oznacza, że nasze stosunki się unormowały? Polityka jest jak wąż. Musisz wiedzieć, kiedy owinąć się wokół drzewa i poczekać na dobrą okazję. Wydaje się, że gad śpi, lecz on po prostu czuwa, lecz sam fakt tego, że gdzieś tam jest, już nastawia innych do działania. Nawet jeżeli go nie widać, to czuć jego obecność. – Ach, kolejne porównanie. Czyżby Mukuro nic nie robiła całe dnie, tylko wymyślała je co chwila? – Nie możesz się bać tego, skąd pochodzisz. Słyszałam o tym, że Cesarstwo próbuje dołączyć się do walki. Wielu myśli, że nadchodzi koniec Uchiha, ale ja nie jestem tego taka pewna. Wiem jedynie, że musimy zadbać o nasz klan. Musimy pokazać, że pomimo stagnacji wciąż jesteśmy gotowi zadać cios, jeżeli zajdzie taka potrzeba. – Co prawda samotny Doko nie sprawi, aby nagle całe Sogen dowiedziało się o tym, że klan Senju interesuje się wojną, ale... – Przejrzę ostatnie raporty, jakie do mnie dotarły. Poproszę jednego z moich ludzi, aby przekazał Ci odpowiednie informacje. – Zdaje się Kazuma nie był jedynym, który wpadł na podobny pomysł wybrania się za północną granicę.
autor: Senju Mukuro
10 wrz 2021, o 13:45
Forum: Hayashimura (Osada Rodu Senju)
Temat: Siedziba władzy
Odpowiedzi: 398
Odsłony: 36229

Re: Siedziba władzy

Ludzie rozwijają się, gdy czują do tego potrzebę. Dla jednych jest to chęć samodoskonalenia się, dla innych jest to wzbogacanie się niejednokrotnie kosztem innych ludzi, a dla ostatnich jest to zabójcza wojna. Istotnie wpływa ona na polepszenie umiejętności bojowych klanu, gdy po krwawych potyczkach toczonych na rozległych polach Sogen, jak i całego kontynentu, do rodzimej krainy powracają jedynie ci, których spryt, a być może siła, pozwoliły na przetrwanie starcia. Czy naprawdę zależało Kazumie na tym, aby polepszyć pułap swych zdolności, a może chciał być tym jedynym, wyjątkowym Senju, który powróci z cennymi informacji z frontu Antai-Sogen? Z pewnością ego Kazumy wzrosłoby do poziomu nieba, gdyby każdy, kogo tylko spotka, chciał dowiedzieć się, jak to jest tam na północy. Czy Uchiha dostali to, na co sobie zasłużyli przez tyle lat wojen i wchodzenia z butami na nie swoje tereny, czy Katsumi wreszcie spłaciła swym trupem to, co uczynili jej przodkowie? Z pewnością pytań pojawiłoby się jeszcze więcej, a nasz bohater mógłby snuć wymyślne opowieści na temat tego, co tam ujrzał i czego nie widział. 

Każdy musi znać swoje miejsce w szeregu. Trzeba jednak wiedzieć dokładnie, w którym jego miejscu się znajdujemy, Kazuma-san. – Zdanie brzmiało bardzo pięknie i wcale nie mówiło o tym, że skoro Kazuma jest jeszcze Doko, to najwyraźniej jego umiejętności nie są na tyle duże, aby całkowicie porzucić proste prace. Umiejętności lub doświadczenie, które jest tak samo ważne. W końcu walka na polu treningowym ma się nijak do możliwego zagrożenia i utraty życia, gdy staniemy naprzeciw kogoś o wiele bardziej wprawionego od nas. – Zaczynając piąć się w górę po drabinie, nikt nie zaczyna od czwartego czy piątego stopnia. Wpierw kładzie nogę na tym pierwszym, najniższym, a dopiero potem stopniowo idzie w górę. Bo na co byłaby nam drabina, gdybyśmy pozbyli się pierwszych czterech stopni. Prawda, Kazuma-san? – Akurat w wiosce Senju, ci, którzy byli w stanie posługiwać się mokutonem, nie mieli takich problemów jak używanie zepsutej drabiny. Sami by sobie ją stworzyli z ręki czy innej części ciała. Stopniowy rozwój dla Mukuro był bardzo ważny. Choć sama udawała się na bankiety, podobnie jak Kazuma, to raczej robiła to z czystego obowiązku niż z płynącej za pięknymi dworami i wspaniałą muzyką przyjemności. Pytając się, choć było to raczej pytanie retoryczne, lekko się uśmiechnęła w kierunku Kazumy, potakując również głową. Nie zamierzała ganić, a jedynie naprostować. Jak lekko naderwany szczebelek drabiny. 
Liderka zgodziła się ze słowami wypowiedzianymi przez Kazumę, jednak nie była do nich do końca przekonana, a może tylko bawiła się z nim, aby ten nie miał poczucia, że co zechce, to dostanie? – Wielu jest tych, co chcieli stać się legendą, a ile mamy legend od czasu Osumo? – Odpowiedź twierdząca byłaby oznaką ignorancji, ale to wcale nie znaczy, że taką odpowiedź Kazuma uważa za słuszną. Po prostu wie co i kiedy mówić. To też jest przydatna umiejętność.
autor: Senju Mukuro
8 wrz 2021, o 12:42
Forum: Hayashimura (Osada Rodu Senju)
Temat: Siedziba władzy
Odpowiedzi: 398
Odsłony: 36229

Re: Siedziba władzy

Nazbyt spokojna polityka może zostać nazwana całkowicie innym słowem. Bezpieczna, dająca pole do rozwoju, a może po prostu stabilna? Każde z nich przywodziła na myśl ciepłe skojarzenia, pozwalające ludziom nieco odetchnąć od szaleństwa, jakie ma miejsce na całym świecie. Dopiero dziesięć lat minęło od wojny z Uchihami, a Ci zdążyli się wplątać w kolejną. Czy lud Senju jest w ogóle chętny, aby uczestniczyć w kolejnych potyczkach? Tracić mężów, osierocać dzieci zabierając im szansę na dalszy rozwój pod czujnym okiem rodziców. Wielcy wojownicy, a także szlacheckie rody, które mogą się w znaczny sposób wzbogacić na wojnie, z pewnością upatrują się momentu, w którym Mukuro zdecyduje się wejść do Sogen, niosąc zniszczenie tamtejszym rodom. Wypadałoby jednak myśleć także o tych "niemających" wielkiego znaczenia w podejmowaniu politycznych decyzji. Wszak z nich składa się w znacznej mierze każda z osad i niezadowolenie prostego ludu mogłoby jedynie wywołać wojny domowe, na które żaden władca nigdy nie jest w pełni przygotowany. 

To sobie posłodzili, uśmiechając się do siebie i wysyłając spojrzenia pełne ciepła i radości. Na twarzy liderki również z trudem można byłoby dostrzec jakiekolwiek oznaki kłamstwa czy ułudy. Ona po prostu była miła z natury, o ile pozwalał jej na to czas i możliwości, a szczególnie do młodych, pnących się shinobi swojego rodu. Każdy, kto choć trochę obcował z lasem, wiedział, że stare drzewa nie mogą trwać wiecznie. Chcąc kontynuować dziedzictwo, jakie po sobie pozostawiły w postaci nasion i owoców rozrzuconych po ściółce, należało pielęgnować te młode, jeszcze łamliwe, lecz pełne chęci do rozwoju drzewa. Mukuro zależało na tym, aby każdy z najmłodszych członków jej klanu miał możliwości do tego, aby stać się wielkim shinobim. Dlatego też nic dziwnego, że tak uradował ją kontakt z kimś, kto nie tylko pochodzi z wysoko postawionego rodu, ale i sam wykazuje chęci do tego, aby wciąż się pnąć do góry. Wzrastać w cieniu wielkich drzew. – To również jest dla mnie zaszczyt widząc tak młodą twarz, Kazuma-san. – Słowa, które niczego jej nie kosztowały, no może poza uszczerbkiem na dumie. Wszak nikt nie musiał wiedzieć, czy naprawdę tak wyczekiwała spotkania z chłopakiem. – Och. Naprawdę? Tak, tak... Zdaje mi się, że pamiętam te bankiety. Kiedyś, gdy jeszcze był czas, o wiele chętniej na nie uczęszczałam. A teraz tak wyrosłeś! – Lekkie zaskoczenie objawiające się rozszerzonymi źrenicami szybko przerodziło się w większy uśmiech mający za zadanie zamaskować niepamięć kobiety. I może z jej słów wynikało, że kojarzyła Kazumę, to nie oszukujmy się - była to czysta uprzejmość skierowana w kierunku chłopaka, aby ten nie pomyślał, że został całkowicie zapomniany. Każdy z nas chce się wyróżniać i nawet takie lekkie, małe kłamstewko ze słów Mukuro mogłoby pomóc w polepszeniu narcystycznego ego Kazumy.

Mukuro, zasiadłszy już na swym miejscu, wsłuchiwała się uważnie w słowa chłopaka. Papiery, leżące teraz na jej stole, delikatnie odsunęła na bok. Gdyby ktoś dłużej się przypatrywał pracy, liderki mógłby ujrzeć, że dość często wychodzi późno z siedziby, zostawiając sobie część pracy na godziny, w których powinna odpoczywać. Może to przez te rozmowy, na których Mukuro chce się w pełni skupić, a nie zaprzątać sobie głowę jeszcze papierami? Z pewnością gdyby od razu przeszli do konkretów ułatwiłoby to pracę nie tylko jej, ale i Kazumie. – Pomoc innym mieszkańcom Hayashimury nigdy nie jest stratą czasu, Kazuma-san. Kto wie, czy kiedyś ta dziewczynka, co straciła swojego kota, nie stanie się wielką shinobi, a ty jej pomożesz, pokazując jej to, jak powinni funkcjonować wojownicy Senju. – Każda misja jest ważna. Czy to D, czy to S. Mukuro znała bardziej ustawione rody i spodziewała się takiej odpowiedzi, ale nie w jej gestii leżało karcenie myślenia Kazumy. Wolała prostymi zdaniami pokazać mu, że każdy jest tutaj ważny. Czy ktoś dopiero będący na początku swojej przygody, czy też ten, który jest już na jej skraju. Las potrzebuje rozwoju nieprzerwanego. 
Stanowiłaby. – Potwierdziła. Trochę beznamiętnie. – W jakim celu chciałbyś się tam udać? Wojna to nie jest prosta sprawa. Każdy twój krok może być twoim ostatnim, jeżeli nie będziesz odpowiednio uważny. Nasi Sentoki czy nawet Akoraito ginęli podczas ostatniej wojny. Uważasz, że dasz sobie radę lepiej niż inni? Kazuma-san? – Pytań wiele. Jaki miały one właściwie cel? Zamącić w jego głowie, a może sprawić, aby zastanowił się dwa razy, zanim ponownie przyjdzie prosić o takie rzeczy?
autor: Senju Mukuro
6 wrz 2021, o 01:54
Forum: Hayashimura (Osada Rodu Senju)
Temat: Siedziba władzy
Odpowiedzi: 398
Odsłony: 36229

Re: Siedziba władzy

Właściwie chęć udania się na audiencję nie wywołała większych emocji na twarzach pracujących tam urzędników. Na pewno nie angażowali się na tyle w pracę, aby jeszcze przejmować się tym, kto i po co się do nich odzywa. Ot kolejny dzień, kolejna osoba, kolejny papierek do wypełnienia. Choć w zasadzie znaczna część tej biurokracji mogła zostać pominięta, to Mukuro życzyła sobie, aby wszystko było skrupulatnie zapisywane. Informacje to potęga warta więcej niż niejedne pieniądze tego świata. Wiedział o tym jednak każdy shinobi, który zdążył wykonać coś więcej niż wyprowadzanie psów i łapanie niesfornych dzieciaków. Mężczyzna siedzący za biurkiem zapisał szybko znaki na imię i nazwisko. Słysząc jednak słowa dotyczące rodu ich najwybitniejszego dotąd lidera, skierował się jedynie na chwilę w stronę swojego kompana, który kiwnął głową i poszedł do sąsiedniego pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Notujący pan nie zamierzał tego komentować w żaden sposób, choć pióro wyraźnie zatrzymało się na chwilę w miejscu. Przesunął głowę, spoglądając zza lady na odznakę, a następnie znowu skierował się do skrzętnego notowania. I pewnie ta niezbędna chwila dalej by trwała, będąc wypełnioną dodatkowymi pytaniami i innymi druczkami, gdyby nie ciepły, acz pewny siebie głos, dochodzący zza pleców Kazumy. Być może go kojarzył z dawnych lat, choć raczej było to błądzenie we mgle.

Kaoru, macie już dla mnie przygotowane raporty? Chciałabym je przejrzeć przed południem. – Ubrana w swój charakterystyczny strój w kolorze bieli i różu. Skrywany był pod czerwoną szatą z różowymi rękawami, obecnie podwiniętymi i z pomocą kilku złotych szpil przymocowanymi do głównej osi ubrania, tak aby nie krępować ruchów ciałem, a szczególnie dłońmi, którymi liderka najwięcej pracowała. Mężczyzna, oderwawszy się od notowania, na chwilę się zawiesił, chcąc przypomnieć sobie, co właściwie miał zrobić. Nim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć, Mukuro powitała stojącego obok niej Kazumę nie tylko miłym słowem, ale i ciepłym gestem, jakim było schylenie karku w kierunku mężczyzny. Kobieta pomimo twardego charakteru ceniła sobie wszelkie zasady etykiety, a także dbała o to, aby każdy gość w siedzibie nie czuł się odrzucony. Prawdziwa Matka Senju tego narodu! Gdy ktoś coś przewini to ukarze, ale mimo wszystko będzie dominowała u niej ta bardziej pozytywna strona. – Minoru szykował dla Mukuro-sama. Miał za chwilę przynieść. A tutaj. – Chwycił kartkę i podłożył ją bliżej liderki klanu, która mogła dokładnie przeczytać, jakie informacje zgromadził jej pracownik. No, nie było ich zbyt wiele, bo poza imieniem, rangą i rodem, z trudem było uświadczyć bardziej szczegółowych informacji. 

Osumo... Pewnie jesteś tym dzieciakiem Hirohito, tak? – Zerknęła ukradkiem na kartkę, nie chcąc przekręcić imienia chłopaka. – Kazuma. Skoro tak, to miło mi, Kazuma-san. Mukuro Senju. Może o mnie słyszałeś. – Zaśmiała się cicho, kierując swoją dłoń w kierunku biurka Minoru. – Przynieście mi to potem. Udam się z moim gościem na rozmowę, skoro taka pilna. – I jak powiedziała, tak też postanowiła. Położyła jeszcze rękę na łopatce chłopaka, chcąc zachęcić go do tego, aby za nią ruszył, nie musząc obawiać się o to, co ma właściwie ze sobą zrobić. Wędrówka do gabinetu nie trwała całą wieczność i już po chwili znaleźli się przed drzwiami, obok których stał strażnik, jak można byłoby się domyślić. Otworzył drzwi, przepuszczając wpierw Mukuro, a zaraz za nią podążającego Kazumę, który gdy tylko przekroczył próg gabinetu, mógł usłyszeć głośne stuknięcie zamykanych drzwi. – Jak idą twoje treningi? Mogę jedynie przypuszczać, że pod czujnym okiem ojca nie masz czasu na lenienie się. Jak mnie pamięć nie myli, to już nawet zacząłeś łapać się trudniejszych misji. – Będąc już w gabinecie, kobieta zasiadła za swoim biurkiem, wskazując młodemu Senju stołek przyszykowany dla niego.

Wyszukiwanie zaawansowane