Znaleziono 60 wyników

autor: Fujiko
29 paź 2021, o 18:44
Forum: Ogłoszenia i Kontakt z Administracją
Temat: Porzucanie kont
Odpowiedzi: 174
Odsłony: 17042

Re: Porzucanie kont

Nick postaci: Fujiko
Link do karty postaci: w kp
Powód porzucenia konta: bo robienie złola-bambika jest meh, a tak to mogę zrobić złola nieco większego bambika <cathug>

Ok ~Yukirin
autor: Fujiko
26 wrz 2021, o 23:06
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Herbaciarnia
Odpowiedzi: 49
Odsłony: 2768

Re: Herbaciarnia

Grzeczny jest. Nie przerywał mi, bo może było mu zwyczajnie głupio po tym, co usłyszał. Też bym wtedy zrozumiała, że bunt nie ma sensu, gdy próbuje się jedynie swoje błędy z przeszłości usprawiedliwić i wymazać je z pamięci. Nawet mnie się zdarzają pomyłki, choć wszyscy wiemy, z czego one wynikają. Ludzkiej natury, nawet stłumionej i do granic stłamszonej, czasami po prostu nie da się wykiwać, a ta nas wiedze w odmęty szaleństwa, kierując nas jakimiś wymyślonymi przez ludzi emocjami. Wypowiedziawszy ostatnie ze słów, przez krótką chwilę pozostawałam w tym stanie z delikatnie rozwartymi ustami, chcącymi coś jeszcze z siebie wydusić. Słowa wsparcia, okazanie zrozumienia, a może kolejne pytanie, na którego odpowiedź nie za bardzo liczyłam? Gaika był typem pewnym siebie, którego najwyraźniej nie idzie przekonać dość łatwo, ale postępujące otwieranie się wskazywało na to, że koniec końców będzie jak z każdym. Okaże się nieco atencji, a ci to łykną, mówiąc ci, co tylko sobie zapragniesz. Tak łatwo jest manipulować ludźmi. Nawet nie za bardzo próbowałam, bo nie widzę większej potrzeby w wykorzystywaniu umiejętności na kimś, kto nie może mi nic dać w zamian. Jednak zwykłe zamienienie kilka słów sprawia, że ludzie, niekoniecznie tylko ci prości, zaczynają nam jeść z ręki. Fascynujące.

Legenda o potoku krwi? Brzmi jak bajka, którą się opowiada małym chłopcom, aby nauczyć ich mordowania. Mnie na szczęście nikt nie wmawiał niestworzonych historii, a pokazywał jasno, że jak ktoś postępuje źle, to trzeba go ukarać, wsadzając mu ostry przedmiot w jedną z tętnic szyjnych. Wtedy dopiero mamy prawdziwy potok krwi wierzgającego ciała ofiary błagającej o litość. – Każdy, kto zabił tysiące wrogów, zacznie być przez ludzi nazywany bestią. – Nie potępiałam, ani nie pochwalałam tego, co osiągnąć pragnął ojciec srebrnowłosego. Różne są powody do tego, aby kogoś zabić, choć nigdy nie uważałam, aby było to jedyne słuszne rozwiązanie. Jest to albo niezbędna konieczność, albo pójście na łatwiznę. Gwałcicielem. Uśmiechnęłam się pod nosem, przymykając delikatnie powieki, spoglądając wstecz na to, co czynił mój ojciec. Kobiety same się zgadzały na ten los, a ten ponoć dawał im nawet możliwość wyboru. Czy jednak przyparta do muru pani, która na co dzień nie ma za co żyć i czym nakarmić swojej trójki dzieci, mając zaoferowaną przed oczami sakwę wypełnioną pieniędzmi (no dobra, pewnie z maksymalnie dwie monety), ma jakikolwiek własny wybór? – Gdyby nie gwałt, stolik stałby zatem pusty. – Podświadomie czułam jakąś litość wobec nich, a z drugiej strony brało mnie obrzydzenie. Wiadomym jest, że gdzieś z głowy pojawia się myśl mówiąca o tym, że i mnie może kiedyś coś takiego spotkać.

Mój ojczulek przy jego wydawał się być dobrym ojcem. W końcu zależało mu na dziecku jakiej płci by nie było. W przypadku Gaiki był on jedynie efektem ubocznym tego, co wyczyniał z kobietami ta... jak on go nazwał? Bestia? No może. Problem jednak był taki, że historii takich było tysiące w Shigashi. Nie wiem, co on sobie wyobrażał. Że większość tych biednych dzieciaków, które dorastając jedynie pogłębiają swój ubogi status społeczny, miało sielankowe życie z mamą opowiadającą historię o dobrych yokai i ojcem wracającym wieczorem z pola, aby pobawić się ze swoim synem? Nawet on sam zauważył, że pomimo chęci odcięcia, stawał się swym ojcem. Co. Za. Zaskoczenie. Pewnie zrobiłabym jakiś zszokowany wyraz twarzy, ale mi się niespecjalnie chciało. Ten jakże uroczy wypad musiał powoli dobiec końca. – Nie wiem. Może myślisz, że nie staniesz się taki jak on. Każdy młody chłopak chce być wielkim bohaterem o wspaniałym honorze i niesplamionej brudami duszy. A potem dzieje się i tak co chce. Nie będę ci tutaj podcinać skrzydeł, choć w sukcesy nie wierzę, ale się zdarzają. Ponoć. Kiedyś myślałam, że będę mogła sprawić, że więcej ludzi porzuci swoje ubogie życie i wyjdzie na prostą, ale im bardziej się staram, tym bardziej widzę, jakie to jest głupie i bez sensu. O wiele łatwiej jest patrzeć na ich cierpienie. – Podniosłam głowę, zerkając w stronę pięknej pani zmierzającej w naszym kierunku. Już nie pamiętam, co mówiłam o zapłacie, ale skoro choć raz o tym wspominałam, to warto byłoby się ze swoich słów wywiązać. Zresztą za siebie muszę zapłacić, to co mi szkodzi rzucić nieco więcej. I tak tego nie zauważę.

Chwyciwszy za sakiewkę przywiązaną do stroju, położyłam ją na stoliku, wybierając z niej powoli kilka monet. – To chyba pora na zapłatę. Dorośli płacą dzieciom z tego co wiem, bo ci nie mają własnych pieniędzy. Możesz uznać, że to na dobry początek dla ciebie. Twojej odmienionej drogi życia. Nie myśl jednak, że jakkolwiek wierzę w twoje całkowicie odcięcie się od ojca. – Skoro kiedyś chcesz się z nim zmierzyć, to całe życie masz podyktowane pod jego dyktando, Gaika. Nawet jak teraz tego nie dostrzegasz, to przecież jest to oczywiste. Ta Bestia nie daje ci spokoju, a ty jak dziecko łykasz opowiadane ci bajeczki, mówione tylko po to, aby złapać twoją uwagę. I mu się to udało. Ja jednak jej póki co więcej nie potrzebowałam. Odłożywszy wszystko na stół, powstałam ze swych kolan, wyprostowując pogiętą yukatę. Ostatnie słowa przed pożegnaniem?
autor: Fujiko
26 wrz 2021, o 16:36
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Herbaciarnia
Odpowiedzi: 49
Odsłony: 2768

Re: Herbaciarnia

Niektórzy są po prostu butni z natury i nawet jeżeli wytoczy się im odpowiednie argumenty poparte logiką i stojącą za nią inteligencją, to oni swojego zdania nie zmienią. I z reguły tacy ludzie byli przeze mnie nazywani ślepymi i głupimi, ale czy ja sama do nich należałam? No i tutaj pojawia się problem, że niestety nie. Potrafiłam poddać analizie słowa kierowane w moją stronę, ale przecież nie będę udawała, że mnie przekonuje wypowiedź drugiej strony, gdy wcale tak nie jest. Może i stała ona za nią murem, ale wciąż byłam pewna swych racji i swojej wiedzy, nabytej nie tylko przez lata doświadczeń przemierzając shigajskie ulice pod nakryciem płaszcza, ale również zagłębiając się w księgi, jakie widniały w naszej teatralnej biblioteczce. I jak wiele podobnych mi ludzi chodzi po tym świecie? Kiedyś jeszcze myślałam, aby ich poszukać albo co lepsze - stworzyć ich, biorąc pod uwagę prosty lud, którego teraz zdawało się nienawidziłam. Ale tak wcale nie jest. Widziałam w nim siłę, widziałam w nim jakąś iskierkę nadziei, lecz gdy tylko ja wyciągałam w ich stronę dłoń, ta została odtrącana przez brudne łapska ochlejtasów. I takie to właśnie trudne życie jest. Bo, nawet jeżeli jakiś biedniejszy człowiek wykaże chęci do pracy, to wciąż musi mu ktoś liderować, być jego przewodnikiem i głosem rozsądku. Przecież wszystko nie będzie się trzymać w rękach zwykłych ludzi?

Ach, no tak, był dorosły i zamierzał cofnąć się w rozwoju. Czyli tak naprawdę nigdy nie wyszedł z Gaiki z młodocianych lat. Nie, żeby mnie to jakoś zdziwiło, bo i mój ojciec nawet, gdy był starym dziadem, wykazywał cechy typowe dla dzieci. Tak to po prostu jest, gdy się nie wyzbędzie emocji. Tylko... no właśnie. Jakoś zrobiło mi się go dziwnie żal. Niczym małego dziecka, które właśnie wykrzykuje, jak zły i okropny jest świat, a twoim zadaniem byłoby poklepanie go po główce i uświadomienie mu, że przyszłość nie musi być wcale tak tragiczna. Czy to ta cała empatia, a może litość do pobitej zwierzyny? – Nie miałam nigdy matki. – Nie była to forma obrony czy pokazania, skąd mogą wynikać moje pewne zachowania. Była to prosta wypowiedź wskazująca jedynie kawałek mojej biografii, którą Gaika mógł sobie interpretować jak zechciał. Byle tylko było mu lepiej. – Mój ojciec za to zawsze chciał mieć syna. Spraszał sobie pierwsze lepsze panie z ulicy, aby tylko służyły mu za worek rozpłodowy. Nigdy mu się nie udało nikogo spłodzić albo ja nic nie wiem o porzuconych kobietach. Zdaje się jednak, że ja w wielu aspektach uciekałam od ojca, a ty się nim stawałeś. Aż tak zależy ci na pokazywaniu siebie? Tylko po co ci to? Niektórych osobowości są na poziomie herbaty w moim kubku. – Niemalże nie istnieją, jeżeli ktoś nie zrozumiał.

Słysząc huk, wzrok przeniosłam na stół, który przed chwilą delikatnie zadygotał pod wpływem uderzenia. Wpatrywałam się w pustą filiżankę, kompletnie wyłączając się z tego świata. Tak po prostu czasami miałam, gdy nie wiedziałam, jak zareagować. Ni to strach, ni to śmiech... – Hm. – Przeniosłam swój wzrok na mężczyznę, który chyba powoli odchodził od swoich zmysłów. Zaraz wstanie i we mnie rzuci tym stolikiem. – I co. Rozwijasz się? Czy siedzenie w herbaciarni sprawiło, że stałeś się lepszy, a może jakieś moje słowo trafiło ci do głowy? Przyznajesz się do słabości, o których chcesz zapomnieć i od nich uciekasz, zamiast je zrozumieć i się ich pozbyć. Gadanie o byciu lepszym jest fajne dla prostych ludzi, którzy myślą, że się jakkolwiek rozwijają, choć w ich głowie pustką świeci. – Ja nie miałam takich problemów, aby patrzeć sobie prosto w oczy i myśleć, czy stałam się lepsza. Miałam na to czas w młodości, a jak widać Gaika dopiero do niej powraca, szukając prawdziwego siebie. Ach... właśnie. – I nie jesteś jak ojciec? Czujesz, że jesteś od niego lepszy? – Czujesz tę złość i żal, gdy o nim myślisz? Chciałabym je kiedyś zobaczyć. Niepohamowaną agresję.
autor: Fujiko
25 wrz 2021, o 20:16
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Herbaciarnia
Odpowiedzi: 49
Odsłony: 2768

Re: Herbaciarnia

Co. Szczerze to jakoś nie bardzo rozumiałam to, co próbował mi przekazać. Może i pojedyncze słowa wyłapywałam dość łatwo, ale żeby złożyć to w jedną spójną całość, która jeszcze miałaby logiczny sens? To zdawało się być dość trudnym zadaniem, jakie zostało przede mną postawione. Wiadome było, że zarówno jedna, jak i druga grupa społeczna, nie powinny się za często mieszać i powinny sobie zdawać sprawę z tego, że niektóre przybytki są luksusem o zupełnie innym przeznaczeniu. Tylko jest taki jeden problem, że to wciąż bogatsi górowali nad uboższymi i to oni powinni dyktować warunki.

Tak. Bo ludzie prości nie znają zasad gry, jaką jest życie. Nie potrafią trzeźwo myśleć, analizując tego, co się wokół nich dzieje. A ja – Jako osoba wyraźnie lepsza. – Znając te zasady, mogę je dowolnie łamać. I sama sobie dyktować, jakie miejsce jest dla mnie przeznaczone. – Tylko kto o tym decydował, kto zna te zasady i faktycznie może grać wbrew im? Ano ja decydowałam, to jest raczej rzecz oczywista. Dlatego też śmieszyła mnie hipokryzja niektórych bogatych osób, które sercem i duchem wciąż pozostawały w biedniejszej sferze, przenosząc swoje zachowania do osób o nieco wyższym ilorazie inteligencji. I tak też zaczęła się ta cała zaraza, która trwa do dziś, a ludzie z Shigashi postradali swe zmysły, stając się jedną wielką bezkształtną masą.

Filiżanka, która raz znajdowała się w mej dłoni, a raz nie, ostatecznie została przesunięta bliżej czajniczka. Susz wciąż swobodnie dryfował w resztkach znajdującej się tam cieczy, ale nie zamierzałam z całą pewnością kończyć tego jakże pysznego napitku. Wolałam powrócić do swojego, który choć zimny, zdawał się być o wiele lepszym wyborem. I to wiadomo, dlaczego lepszym - bo moim. Czy jest to jakaś chorobliwa pewność siebie i idealizowanie własnej osoby, skoro aż tak wywyższam swoje myślenie? Oczywiście, że nie. Po prostu niektórzy są obdarzeni od dzieciństwa pewnym darem, który muszą wykorzystywać i zwątpienie w swoje decyzje i opinie na pewno nie leżało w słowniku moich zachowań.

To powinieneś dorosnąć, skoro dalej bawisz się w dziecięce zabawy. Duży chłop jesteś, a zatrzymałeś się w swym rozwoju emocjonalnym na poziomie kilkulatka. – Dumna ze swojego spostrzeżenia upiłam łyk Gobuchy, podpierając kubek od dołu drugą ręką, zerkając ukradkiem na reakcję otwierającego się niczym stara skrzynia Gaiki. Słyszałem nieraz i widziałam również na własne oczy, że płeć brzydka dorasta zdecydowanie później, o ile w ogóle dochodzi do etapu dojrzałości, nim śmierć zajrzy im do serca. – Nie żałujesz, bo nie chcesz żałować, czy rzeczywiście tego nie żałujesz? – Tylko czy on zrozumie to, co miałam na myśli... Tutaj może być faktyczny problem przekazanego mu komunikatu, ale na szczęście byłam w stanie dość szybko go wyłapać. – I dumny jesteś z tego, że zamiast stanąć twarzą w twarz z historią, to uciekasz od niej jak jakiś pies? Pokazałbyś swoją siłę, a nie tchórzostwo, gdy nagle coś ci nie odpowiada. – Jak te chłopy, co spłodzą dzieci, a potem nagle znikają, gdy idą na targ po ryby.
autor: Fujiko
25 wrz 2021, o 02:07
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Herbaciarnia
Odpowiedzi: 49
Odsłony: 2768

Re: Herbaciarnia

Wydawało mu się tak? No i bardzo słusznie. Widać, że moja aura bogatej panienki działa na społeczność. Może mnie znał wcześniej i stąd ta cała uprzejmość. Ludzie zawsze reaguję dwubiegunowo, gdy spotykają kogoś, o kim już wcześniej słyszeli. Tak jak zwierzęta, jak ci z karczmy, którzy najchętniej rzuciliby mi raz jeszcze kuflem w twarz, licząc na to, że wykrwawię się na śmierć, a oni jeszcze będą mi mogli nakopać. Rozumiem ich chęć do szydzenia z kogoś względnie słabszego fizycznie, ale nigdy nie rozumiem tego, że nie są w stanie pojąć swojej niskiej klasy społecznej. Tak jakby szanujmy się i użyjmy nieco mózgu. No i są drudzy, którzy używają mózgu w rzeczy samej, ale na poziomie dość niskim. Myślą, że uprzejmością są w stanie wkupić się w moje łaski, otrzymując dzięki temu pieniądze czy inne kontakty. Zarówno w jednej, jak i drugiej z grup, można było znaleźć przypadki ekstremalne, na których widok włączał się samoistny odruch wymiotny.

Najwyraźniej lubię zaskakiwać. A może po prostu brzydzą mnie eleganckie restauracje i inne saloniki? Wszystko jest jedynie iluzją, którą rzuca się z pomocą monet, a nie pieczęci. – Wystarczy tylko mieć ich odpowiednio dużo, aby móc sobie pozwolić na luksusy, a także związane z nimi aktywności dodatkowe. Uwagę swą skupiłam teraz na kobiecie, która ponownie stała przy wejściu do lokalu. Wydawała się być grzeczną i ułożoną dziewczynką. Idealną wręcz. – Jestem przekonana, że zarządca tego lokalu ma swoje brudne interesy i jakbyś chciał, to mógłbyś je ujawnić światu. Tylko czy kogoś zaskoczyłby fakt, że wykorzystuje te kobiety do własnych zachcianek po godzinach ich pracy czy też handluje przedmiotami, w których posiadaniu być nie powinien? – Wiadomo, że mówi się o tym, jak to inni wzbogacają się na cudzej krzywdzie. I nie są to wcale żadne bajki. Po prostu jak się rzuci sakiewkę tu i tam, to nagle jakby komuś wymazywano pamięć. Zawsze mnie to bawiło. Brzydziło. I fascynowało jednocześnie.

Ach, tak. Język mi się trochę rozluźnił od tych wszystkich herbat, które zmieszane potrafiły dać niezłego kopniaka energetycznego. Nazywali go gorzej? – Nie wątpię w to. – Darujmy sobie te przyjemności. Bycie nazwanym głupkiem i to jeszcze z przeproszeniem powinno być wręcz traktowane z podziękowaniami. Ech. Czy... czy naprawdę jedyne zapamiętane przez niego zdanie, to było ostatnie, jakie wypowiedziałam podczas opisywania mej historii? Gdyby mnie to interesowało, to przejęłabym się tym, że wcale mnie nie słucha, a jedynie udaje swoją obecność. – Nie wydaje mi się, abyśmy mieli aż tak dużo wspólnego. – Bo niby w jakim aspekcie? Tego, że żyjemy w patriarchalnym społeczeństwie, gdzie kobieta swoimi słowami może najwyżej poczyścić podnóżek swemu chłopu?

W końcu nie każdy posąg jest piękny. Pewnie byłeś drugim synem, który nigdy nie sprostał oczekiwaniom ojca wobec swych latorośli. Albo jeszcze gorzej... Byłeś pierwszym, który nigdy nie sprostał jego oczekiwaniom. Czasami wydawało mi się, że będąc kobietą miałam łatwiej. Bo nikt się mną nie interesował. – Podobnie jak przestałam się teraz interesować herbatą stojącą gdzieś tam dalej. Zapakowaną w ładną filiżankę, ale nie na tyle, aby zawiesić na niej swój wzrok choć sekundę dłużej.
autor: Fujiko
24 wrz 2021, o 21:59
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Herbaciarnia
Odpowiedzi: 49
Odsłony: 2768

Re: Herbaciarnia

Na całe szczęście, choć właściwie to chyba nie, zawartość mojej filiżanki niespecjalnie się opróżniała. W zasadzie mnie to się nawet pić nie chciało. Przyszłam jedynie tutaj, aby wyrwać się po kilku dniach siedzenia w biurze i unikania ludzi. Nawet ja mam dość, gdy ciągle widzę te same paskudne twarze przechodzące tuż przed moim wzrokiem, a szczególnie wtedy, gdy jedna za drugą coś ode mnie chcą. W takich momentach najchętniej rzuciłabym tym wszystkim i gdzieś wyjechała, ale przecież tak nie można. Nie tylko dlatego, że odcięłoby mnie to od źródła gotówki, ale również dlatego, że nikomu nie ufałam tak, jak sobie. Stąd też próżno było mi szukać męża, który byłby jedynie kulą przypiętą do mej nogi. Zapewne też na nic by się mi nie przydał. Od noszenia ciężkich szaf mam ludzi, którzy nie wymagają ode mnie wiecznej atencji i pieniędzy na zachlanie mordy. Prawdziwa niezależna kobieta można byłoby rzec. No i tak. Nie mam czego ukrywać w tej materii. Może kiedyś, gdyby ludzie zaczęli gadać na mieście, a mnie by to jeszcze obchodziło...

Gratuluję. – A to ci dopiero. Masz nogi i potrafisz biegać. Choć w zasadzie to jest pewnego rodzaju osiągnięcie, patrząc na to, jak dużo osób w jego wieku potyka się o własne nogi, gdy świat zacznie im wirować po kilku kuflach. – Ja nigdy nie musiałam sprawdzać szybkości mojego biegu. Może nie potrafię? – Uśmiechnęłam się jednym kącikiem ust. Chyba po raz pierwszy w tej rozmowie. Bardziej jednak z prześmiewczego zdania, jakie rzuciłam w stronę rozmówcy i tego, że dobrze znałam odpowiedź na to pytanie. Lubiłam jednak sprawiać, aby odbiorca poczuł się wywyższony. Szczególnie wtedy, gdy prawda była zupełnie odwrotna. Jak wtedy, gdy do teatru przybył bard, recytując usłyszane wcześniej pieśni, myląc całkowicie bieg wydarzeń. A ja sobie poudawałam głupią trzpiotkę zapatrzoną w jego wygrywy. Jaki on był radosny... Czy to zalicza się do dobrych uczynków? Gdy po prostu mogę czerpać szczęście z czyjejś niewiedzy na temat tego, że po prostu się wygłupia? To dopiero byłoby ciekawe rozważanie... – Tylko od Ciebie ludzie uciekają, jak nasza pani służąca, a mnie się chyba nie spodziewają. Jak ostatnio, gdy postanowiłam wyjść do prostej gawiedzi udając się do obskurnej karczmy. Y... – Zawiesiłam się nieco. Opowiadanie o tamtych wydarzeniach z pewnością nie przysporzyłoby mi sławy. To raczej była ujma na honorze, choć oczywiście wina leżała po stronie obdartusów.

Dziecięcy bunt. Przynajmniej się przyznał. Pozostawałam jak posąg, do którego niektórzy biedacy przybywają, aby się wygadać i podrzucić monetę, na którą pracowali cały tydzień. Wierzyli chyba, że jacyś bogowie przyjdą i uratują ich od biedoty i choroby. Czy i Gaika wierzył, że jakoś mu pomogę? A nie... Właściwie to sama go przecież o to spytałam. Czasami, ale tylko czasami, popełniam te głupie błędy myślowe, gdy aktywuje się w mym wnętrzu część odpowiedzialna za ludzkie kontakty. Pokręciłam niezbyt zadowolona głową, że wplątałam się w taką dziką dyskusję i ponownie chwyciłam za filiżankę, przystawiając ją do ust. – Mhm, rozumiem. – Odpowiedziałam krótko na całą tę jego wypowiedź, biorąc to jeden czy dwa łyki herbaty, próbując delektować się jej gorzkim smakiem. A może smakiem gorzkich myśli, jakie musiały się kłębić w głowie mężczyzny?

Skoro dalej o niej myślisz i teraz powróciłeś do przeszłości, to musisz być, wybacz, lecz dosadne słowa działają lepiej. Ekhm. Głupi. Skoro sądzisz, że ją odrzuciłeś. – Ha, śmieszne. To jak wtedy, gdy próbujesz nie myśleć o swojej ukochanej, dla której byłeś nic nie warty, a i tak ciągle marzysz, aby się z nią przespać. Czy co tam ci faceci sobie marzą. – Moje losy? – A co ja przyszłam do wróżki, której mam się zwierzać? Wzruszyłam ramionami, biorąc kolejny łyk, przedłużając tym samym trwającą ciszę. – Zajmowałam się panami, którzy mieli nieco lepsze stroje od twoich. Można byłoby powiedzieć, że świadczyłam im przysługi, zmieniając ich życie nie do poznania. Zdecydowanie na lepsze, a już na pewno lepsze dla naszego Shigajskiego świata. A tak to patrzyłam jak mój ojciec sprowadza kolejne kobiety do naszego domu, spoglądałam na upadlających się panów mafiozów, którzy myśleli, że zjedli wszystkie rozumy i trwałam. Gdzieś obok. Niczym piękny posąg stworzony przez mojego ojczulka. – Ile było w tym prawdy? Jakaś prawda była, choć raczej głębiej skryta, aby nie przedstawiać niepotrzebnych szczegółów mojego życia. Tak naprawdę nic specjalnego, a już na pewno nic, co zostawiłoby mi jakąś skazę na dłużej. Chyba?
autor: Fujiko
24 wrz 2021, o 00:26
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Herbaciarnia
Odpowiedzi: 49
Odsłony: 2768

Re: Herbaciarnia

Zaśmiecanie własnego umysłu jakimiś przypinkami z przymiotnikami o drugiej osobie, to jedynie strata nie tylko własnego, cennego czasu, ale przede wszystkim zasobów naszego mózgu. I choć mogłabym sama sobie pozwolić na to, aby nieco go zaśmiecić tu i tam, bo najwyraźniej natura obdarzyła mnie większą pojemnością pamięci, to raczej opierałam się na prostych schematach. Czy ktoś jest przydatny? A jak nie, to czy jest chociaż zabawny? A no to jest mało warty bliższego zapoznawania się z nim. Sprawa jest prosta tak jak i schemat. Obecnie Gaika nie mieścił się w żadnej z dwóch kategorii, choć może gdybym miała nieco więcej energii, to śmiesznie byłoby go poobrażać. Póki co wydaje się być jednak grzecznym, ułożonym chłopakiem, który może ma coś za uszami, gdy jakiś kolega go zdenerwuje. Gdyby mi chociaż napluł do tej filiżanki... A on nic. Po prostu mi nalał. Teraz to ja już nie wiem, co bym naprawdę wolała. – Nie wiem, nie uważam. Czy mnie obchodzi zawartość twojej sakiewki? Nie szukam w tobie męża, więc mnie to nie interesuje. Jak masz, to zapłacisz, a jak nie masz, to uciekniesz. Przecież kto by cię miał dogonić? Tamta pokraka, której się ręce trzęsą? Jestem pewna, że jej obi by się rozwiązało, a sama przewróciłaby się na podłogę. – To byłoby w zasadzie dość zabawne, gdybym mogła ujrzeć scenę pościgu kończącą się bliskim spotkaniem twarzy pracownicy z podłogą. Niestety nie było na tyle zabawne, abym się uśmiechnęła. Na pewno nie myślałam o odwdzięczeniu się pięknie podniesionymi kącikami ust, które właśnie prezentował mężczyzna. W odpowiedzi więc na jego uśmiech jedynie zgasiłam go obojętnym wzrokiem, a przynajmniej takie były moje zamierzenia. Powzięłam mimo wszystko swój pierwszy łyk, idąc za przykładem z drugiej strony stolika.

Bleh. Jakbym piła ziemię zmieszaną z błotem z dodatkiem jakiejś przyprawy, aby miało to jakikolwiek swój smak. Wzdrygnęłam się nieznacznie, lecz czarkę z napojem dalej pozostawiłam w swej dłoni, przybliżając ją nieco do siebie, aby oprzeć ją na brzuchu. O bogowie... O bogowie! Gdzie on to wyczytał o tym uśmiechu przykrywającym głęboko skrywany smutek? Gdybym wymiotowała na zawołanie (z pewnością potrafię to robić, lecz mi nie wypada), to bym to zrobiła. Takiego podstawowego tekstu wygłaszanego przez stare babcie i innych, próbujących przemawiać do ludu beztalencia, to dawno nie słyszałam. Skinęłam oczywiście z grzeczności głowa, zgadzając się w pełni z mym wysublimowanym rozmówcą. – Najpewniej tak jest. – Rzuciłam od niechcenia, aby nie wyszło, że jestem jakąś niemową.

Hm... Powiedział mi coś o swojej historii... Ludzie chyba w takich momentach dopytują się o szczegóły? Odłożyłam więc filiżankę na stolik, a ręce położyłam wzdłuż kolan, aby wyjść na nieco bardziej poważną, skoro już takie tematy rozmów chcę podejmować. – Skoro już tak powiedziałeś o tym uśmiechu, to pewnie też słyszałeś o tym, że inni wolą przepracować swe smutki zamykając się w sobie, zbierając agresję do otaczającego ich świata. – Niejednokrotnie słyszałam taką opowieść o sobie. Jak dobrze, że ja tę agresję dostałam wraz z narodzinami i nie muszę jej w sobie zbierać. – Skoro odrzuciłeś historię, to jesteś przez to kimś lepszym, czy stałeś się osobą bez żadnego podparcia moralnego, robiącą to, na co jej przyjdzie ochota? – Tak zwany degenerat społeczny. Wielu takich. Oni też się nie przejmują historią, bo jej po prostu nie mają. Łatwo wtedy jest odrzucić coś, co w zasadzie nie istnieje w naszym świecie. – A może po prostu była na tyle krótka i nieciekawa, że łatwo przyszło ją odrzucić?
autor: Fujiko
23 wrz 2021, o 12:51
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Herbaciarnia
Odpowiedzi: 49
Odsłony: 2768

Re: Herbaciarnia

Czy on... Nie, zaraz. Naprawdę? Zauważył moje westchnięcie (no bo jakby go mógł nie zauważyć. Było dość intencjonalne!), a i tak mimo tego postanowił, że będzie sam sobie popijać herbatkę, kiedy piękna kobieta siedząca przed nim musi spoglądać w puste dno filiżanki? Jego ubranie zaczynało być najmniejszym problemem w tym całym spotkaniu, ale przecież nie mogę winić kogoś, kto chce wyjść z dołka społecznego, dając sobie namiastkę luksusu w tym swoim nędznym życiu. Takie zachowania należy pochwalać, a nie ganiać, prawda? Ostatnio na starość robię się naprawdę coraz bardziej ckliwa i miłosierna dla takich ludzi jak on, ale może to dobrze. Tatuś zawsze powtarzał, że warto mieć w sobie rozwinięte wiele cech i umiejętności, aby móc się dostosowywać do sytuacji, jakie nas w życiu zastaną. Na całe nieszczęście nigdy on swych mądrości w praktyce nie wykorzystywał, bo jednak był zbyt zaślepiony jak to każdy facet. – Nie muszę zgadywać, gdy sam mi to mówisz. – Och, nie nie! Ja nic nie zgaduję. Ja po prostu widzę i od razu wiem. Proszę nie odbierać mi moich umiejętności dedukcji.

Problem jednak pojawia się wtedy, gdy próbujesz korzystać z luksusów, które nie są dla ciebie przeznaczone. O ile będziesz miły, to zapłacę za to, co dla siebie zamówiłeś. Zawsze wierzyłam w to, że należy pomagać tym, którzy nie do końca sobie z życiem radzą. Wtedy od razu widać, czy pieniądze są im potrzebne do uchlania się, czy mają jakieś wyższe cele w życiu. A ty jakieś cele posiadasz? Poza rozbudowanymi mięśniami. – Z takim celem to on może sobie co najwyżej pobić osiłków za karczmami, a nie poprowadzić własne życie w dobrym kierunku. Mężczyzna ten jednak w miarę dobrze się wysławiał, wybitych zębów chyba nie miał, a to już dobrze rokuje na przyszłość. Był zbyt pewny siebie, ale to jak jakaś zaraza obecnych czasów, która dotyka wszystkich, którym cokolwiek choć raz w życiu wyjdzie. Idzie się przyzwyczaić.

Chcąc lub nie, pochwyciłam więc kubek z moją Gobuchą, lecz jak na zawołanie siedzący przede mną pan w końcu postanowił poczuć się jak gospodarz (w końcu to on był pierwszy przy stoliku) i przelał nieco swego naparu do samotnej filiżanki. Spojrzałam na nią podejrzliwym okiem, zatrzymując się w pół drogi kubka do moich ust, nie wiedząc, czy jednak chcę pić te niedobrą herbatę, ale tym samym sprawić choć ułamek przyjemności Gaice, a może pozostanę przy swoim. Schyliłam głowę, chcąc wtopić swój wzrok w pływający w cieczy susz. Czy odczytam z niego przyszłość i decyzję, jaką powinnam podjąć? – Przeczucie jest zgubne. Bo na czym ono bazuje? – Aż mnie tak to myślenie o wróżbiarstwie powiodło do tego poruszonego przeczucia. Nie wierzyłam w takie głupoty. Coś się wie lub nie. A czucie to jedynie brzydki synonim na to. – Czy gdybym się uśmiechnęła, uznałbyś, że jestem wesoła? Nie jestem osobą, która jakoś patrzy w przeszłość wypominając ją sobie. Spoglądając na ciebie nie widzę czy... jak to nazywasz - nie czuję twojej historii. Czy to właściwie ważne? – I czy to właściwie mnie obchodzi? No tak po prawdzie to bardzo mało mnie to interesuje. Liczy się obecny odbiór i to, co możemy sobą dać, a nie jakieś krzywdy od życia.

Odstawiłam w końcu Gobuchę na bok, pochwyciwszy zalaną wrzątkiem filiżankę. – Fujiko. – Jeszcze nie piłam, lecz przyzwyczajałam me dłonie do gorąca naparu.
autor: Fujiko
22 wrz 2021, o 18:27
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Herbaciarnia
Odpowiedzi: 49
Odsłony: 2768

Re: Herbaciarnia

Biorąc kolejny łyk, podejrzałam przez zaparowane oczęta pracownicę tego lokalu, która chyba się pomyliła. Nie przypominałam sobie, abym zamawiała dla siebie jakąkolwiek filiżankę. Nawet ładna nie była. Widać było wyraźny przepych i bogactwo, jakie od niej biło, ale akurat ja zawsze preferowałam praktyczność ponad wygląd. Dlatego też rzadko kto mógł mnie uświadczyć w pełnym kimono, które było po prostu nieporęcznym zabytkiem naszej jakże wspaniałej kultury. Nie odezwałam się, a nawet nie podziękowałam skinieniem głowy. Po prostu odprowadziłam ją wzrokiem, gdy ta postanowiła wreszcie gdzieś tam zniknąć za kotarą prowadzącą do kuchni. – Wąż stosuje swój jad do obrony, nie do ataku. – Nie było to prawdą... a przynajmniej nie w całości. Nie wiem tylko dlaczego tak łatwo jest urazić tych facetów. Czy ja cokolwiek powiedziałam w tej rozmowie obraźliwego, co nie wynikałoby z ochrony mojej godności przed dość niemiłymi frazesami lecącymi z jego ust? No właśnie. Nawet nie muszę odpowiadać, bo wszyscy zdajemy sobie dokładnie z tego sprawę, że jedyną pokrzywdzoną jestem ja sama. – Pewnie i mogłabym go wylać z siebie więcej, ale jak widzisz - nie chce mi się. – Wzruszyłam obojętnie ramionami, odkładając do połowy wypity kubek przy kącie stolika.

W tym też momencie nasz wzrok się zetknął. Potrwałam chwilę w tym zawieszeniu, wpatrując się w oczy srebrnowłosego, ale za wiele w nich nie ujrzałam. Może tę młodzieńczą energię, którą z siebie wyprałam już dawno temu, pozostawiając miejsce jedynie marudzeniu i oschłej kalkulacji? Nachyliłam się, aby podejrzeć, co też znajduje się w czajniczku. – Obecnie już piję swoją. Zresztą nie przepadam za Senchą. Wybrałeś ją ze względu na polecenie czy własne preferencje? – Nie, żebym oceniała kogoś przez to, co pije, ale zawsze uważałam, że jeżeli ktoś wybiera pierwszy z brzegu napar, jaki mu zaproponują, to jego wiedza na ich temat leży gdzieś w rzecznym mule. Dlatego też preferowałam herbaty niecodzienne o nieco odmiennych smakach od tych, które są na co dzień prezentowane. 

Tak czy siak, miałam być miła. Choć raczej obojętna jest tutaj lepszym słowem. Wyprostowałam się, bo to niekulturalne siedzieć zawieszonym nad stołem. – Mogę się jednak napić. – Ach. Co. Aż mi delikatnie brew zadrżała, gdy zobaczyłam, jak bez żadnych skrupułów nalewa sobie jako pierwszemu. Doprawdy, na co ja w ogóle liczyłam. – Ech. – Westchnęłam mimowolnie wypuszczając z siebie powietrze. Nie zamierzam sama sobie usługiwać. Jeżeli mi nie naleję, to przecież zawsze mam swój kubek. 

Czy ktoś mnie skrzywdził? Może. Nie sądzę, abym to jakoś mocno odczuwała czy w ogóle się tym przejmowałam, jednak mężczyźni lubią mieć rację w tym co mówią i robią, dlatego postanowiłam iść zgodnie z podyktowanym mi scenariuszem. – Życie. Krzywdzi nas wszystkich, a ja nie jestem aż taka wyjątkowa, aby i mnie oszczędziło. Po czym to jednak wnioskujesz, że doznałam w przeszłości jakichś szkód? Widzisz więcej niż przeciętny człowiek jest w stanie? – Bla, bla. Wygadaj się, powiedz, jak to bardzo jesteś w stanie wyczytać ludzkie emocje z ich twarzy i inne jakieś tam dyrdymały. Naopowiadaj dziewoi pięknych historii o sobie. Mogę udawać, że nawet ich słucham.
autor: Fujiko
20 wrz 2021, o 21:13
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Herbaciarnia
Odpowiedzi: 49
Odsłony: 2768

Re: Herbaciarnia

Niejedna herbata, a raczej to, co udaje, że nią jest, mogłaby wywołać o wiele gorsze efekty niż podawany alkohol. Nikt mi nie wmówi, że ludzie o bardziej wypełnionych monetami sakiewkach nie chcą poczuć na własnej skórze jak to jest stracić swoje zmysły i odlecieć w jakieś niedostępne dla zwykłych śmiertelników krainy. Siedząc grzecznie w kąciku jako młoda dziewczynka, udało mi się nasłuchać tych opowieści o smokach i innych mitologicznych istotach, które ni z tego, ni z owego zaczęły pojawiać się w tylnym pokoju naszego teatru. Choć może jeszcze te opary alkoholu sprzed tygodnia mnie trzymają? Hm... Nie, chyba nie. – Na tyle na ile się dobrze czuć mogę. Dziękuję serdecznie za troskę. W tych czasach bardzo ciężko jest o to, aby znaleźć kogoś, kto zatroszczyłby się o nasze zdrowie. – Nawet lekko skinęłam w jego stronę głową na znak faktycznych podziękowań, choć w zasadzie to mnie mało interesowało, czy przejmuje się rzeczywiście moim zdrowiem, czy też próbuje mi dogadać. Nie każdy jednak może sobie pozwolić na comiesięczne kontrole w naszym szpitalu. I jakoś nie byłam pewna, czy człowiek obecnie siedzący przede mną, był na jakiejkolwiek w swoim życiu. 

Chyba twój krawiec nie ma za dużo pracy, to z pewnością zająłby się dziewczyną z odpowiednim szacunkiem. – Przesunęłam się nieco w prawo, chcąc zza filaru spostrzec pracującą w kuchni kobietę. Czy mnie interesowała? No może trochę. Ciekawe jak bardzo była w stanie do tej pory przesiąknąć tym pięknym ubraniem, w którym się porusza. Czy identyfikuje się z nim, a może rozumie, że to tylko pracowniczy uniform, który w żaden sposób nie opisuje jej jako osoby? Prości ludzie, gdy złapią w swe ręce błyskotki, zaczynają świrować. – Nie jestem tylko pewna, w jaki sposób miałby się nią zająć. – Powróciłam do swej wyjściowej pozycji, prostując plecy. – Patrząc na jej ruchy nie wydaje się być zbyt dobra w sprawach manualnych. Jakiekolwiek by one nie były. – Aż się sama uśmiechnęłam przez swoje myśli. Chcąc jednak zamaskować swoją radość, pochwyciłam w końcu kubek z naparem i wlałam w siebie kilka łyków, przytrzymując jego krawędź przy ustach, gdy mój pan kolega postanowił w jawny sposób obrazić moje ubranie. Czy ja mam jakiegoś wiecznego pecha, że muszę ciągle się z kimś kłócić, gdy wychodzę na miasto? Kiedyś ludzie byli o wiele lepsi, ale jest jak jest. Może po prostu z wiekiem i z większymi pokładami inteligencji w sobie zauważam coraz gorsze braki w edukacji społeczeństwa.

Może po prostu trzeba chodzić w czymś, co mogłoby reprezentować jakąkolwiek klasę? Tak tylko rzucam pomysł, bo zdaję sobie sprawę, że nie każdy może mieć krawca, który robi coś z głową. – Trudno, aby mnie coś upinało przy piersi, gdy sama ich w zasadzie nie mam. Po krótkiej obserwacji mogłam spokojnie dojść do faktu takowego, że siedzący przede mną mężczyzna mógłby o wiele łatwiej zdobyć facetów, gdyby się tylko przebrał za kobietę. Niczym w teatrze. Tylko, zamiast tańczyć na scenie, musiałby wdzięcznie tańczyć przed stołami innych. Drobna różnica. – O ile jesteś w stanie sam zapłacić za herbatę, to może starczy Ci na kawałek materiału od mojego krawca. Mówisz, że masz problem z piersiami? Wiem tylko tyle, że zaczynają rosnąć i boleć, gdy ktoś jest w ciąży. Jeżeli chcesz mi o czymś powiedzieć, to śmiało. Jako artystka staram się być tolerancyjna. – Na tyle, na ile mogę oczywiście. 
autor: Fujiko
20 wrz 2021, o 14:00
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Herbaciarnia
Odpowiedzi: 49
Odsłony: 2768

Re: Herbaciarnia

Właściwie to nudno tutaj. Nigdy nie byłam w stanie zrozumieć, co ludzie widzą w takiej nieproduktywnej stracie czasu. Siedziałam skulona przy tym niewielkim stoliku, którego praktyczne zastosowanie przeminęło wraz z odkryciem prawdziwych stołów. Tradycja tradycją, ale to niestety nigdy nie było szczególnie wygodne. Trzeba było jednak jakoś przetrwać, skoro z własnej woli postanowiłam się udać do tego jakże pięknego miejsca. Rozejrzałam się spokojnie dookoła, próbując wzrokiem znaleźć coś, na czym mogłabym zawiesić swe oko. Niestety scena pozostawała pusta zapewne ze względu na dość wczesną porę, a ciekawych obrazów czy innych dzieł sztuki nie uświadczyłam. Może po prostu miałam zbyt wygórowane standardy? Zdarza się. – Dziękuję. – Wypowiedziałam cicho, gdy w końcu moje zamówienie dotarło. Trzeba przyznać, że się mocno cenili. Tyle ryo za jakiś napar ze sproszkowanych korzeni łopianu. Przynajmniej potrafią go zaparzyć, a nie jak moje pracownice z teatru, które myślą, że po zalaniu gorącą wodą i chwilowym odczekaniu pozyska się jakikolwiek wyjątkowy napar. Podniósłszy kubek do góry, trzymając go od dołu drugą ręką, zamieszałam nim delikatnie tak, aby wszelki pozostały susz podniósł się z dna, a ja mogłabym go posmakować. Jego ziemisty smak nie należał do moich ulubionych, ale czego się nie robi dla pozbawienia skóry zmarszczek na starość. Nie, żebym planowała dożyć do takiego wieku. Widząc siebie niedołężną prędzej sama wsadziłabym sobie kunai w szyję.

Nieznacznie podnosząc wzrok znad wciąż parującego kubka, zerknęłam w stronę wejścia. Takiego dziwnego stroju nie dałoby się łatwo przeoczyć, a już szczególnie w miejscu takim, jak to. Czy on naprawdę sądził, że to jest odpowiedni ubiór? Może nie miał innego... Nigdy nie zrozumiem tego szału do pokazywania własnej muskulatury przez mężczyzn. Tak jakby nie mieli się czym innym chwalić, jak tylko siłą własnych mięśni. Nie, żebym tego nie doceniała, ale... ale w zasadzie to nie doceniam. Każdy prosty człowiek jest w stanie się dorobić wyrzeźbionego brzucha, jeżeli odpowiednio długo będzie przerzucał skrzynie czy co tam ta klasa niższa sobie robi. – Cokolwiek, nudno tutaj. – Powiedziałam sama do siebie, odłożywszy na chwilę kubek, aby móc w spokoju wydostać się spod niewielkiego stolika, a następnie wraz ze swoją herbatą w dłoni, spokojnym krokiem udałam się w kierunku bocznych stolików.

Powiodłam jeszcze wzrokiem za uciekającą do kuchni kobietą, nim na dobre przystanęłam przy mężczyźnie w za małym stroju. – Coś jej powiedziałeś, że aż tak uciekła w popłochu? W zasadzie też bym się bała, gdybym musiała rozmawiać z kimś, kto jest ubrany jak ty. – A już na pewno po tym, co mi się ostatnio przytrafiło. Być może biedna pani kelnerka wolała mu nie podpadać. – Na szczęście zdaje się, że jestem od nich znacząco twardsza, ale to się okaże. – Nie pytając się o przesadną zgodę, postanowiłam zasiąść z drugiej strony, stawiając naczynie z herbatą na stoliku. Już mnie w dłoń wystarczająco długo parzyła, a czerwony ślad z pewnością nie będzie się dobrze prezentował, dlatego też póki co przycisnęłam ją do swojej yukaty, spoglądając raz jeszcze na ubiór mężczyzny. – Skoro ktoś przychodzi do bardziej eleganckich herbaciarni, to chyba powinien założyć coś więcej niż rozchodzoną przez starszego brata bluzkę? Choć po rozmiarze wnioskuję, że mogłeś też zabrać ją jakiemuś dzieciakowi. – Tyle możliwości!
autor: Fujiko
19 wrz 2021, o 14:20
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Herbaciarnia
Odpowiedzi: 49
Odsłony: 2768

Re: Herbaciarnia

Ostatnie spotkania na mieście niestety nie przysporzyły mi żadnych dobrych wspomnień. Właściwie to nie wiem, czego się spodziewałam, ale czasami tak po prostu jest, że człowiek działa, zanim na dobre pomyśli. Choć może to ta skrywana gdzieś głęboko dobra cząstka mnie sprawiła, że uwierzyłam w to, iż tacy ludzie mogą okazać się godni moich cennych minut życia nań poświęconych? Hm... Z pewnością warto byłoby się kiedyś zastanowić nad tym, czy taka cząstka w ogóle we mnie istnieje. Oczywiście staram się być udawanie dobra, jeżeli interesy tego wymagają, ale i tak wtedy raczej myślę o własnym zysku, a nie o tym, co poczują inni. Bo tak jakby mnie to jeszcze jakkolwiek obchodziło. Miałabym wtedy za dużo zmartwień na swojej głowie i nie mogłabym w spokoju relaksować się w miejscach takich jak to, do którego właśnie zmierzałam. Ach, dawno mnie tutaj nie było. Tak to jest jak człowiek jest zapracowany i musi ogarniać masę rzeczy, bo nikt nigdy mu nie powiedział, kogo należy spławić, a kogo należy szanować. Nic dziwnego, skoro ojczulek wiecznie nie miał czasu. Co za głupota robić sobie dzieci w tych czasach. 

Mój dzisiejszy ubiór nie odstawał od tego, co na ogół nosiłam. Luźna hakama w upalne dni to wystarczające poświęcenie, jakie mogę od siebie dać. Zresztą szanujmy się. Herbaciarnia tylko z pozoru była tak niezwykle bogato udekorowana przeróżnymi złotymi nićmi i klejnotami, jakie nosiły tutejsze maiko. Z pewnością gdyby zajrzeć nieco głębiej, to można było doszukać się problemów trapiących właścicieli tego lokalu. Tak to już jednak jest, że sztuka wystawiana jest nie tylko na deskach mojego teatru, ale i w codziennym życiu. Maska z delikatnym uśmiechem i przypudrowanymi polikami, podniesiona do góry głowa i wyprostowane plecy. Spokojnym krokiem przekroczyłam próg drzwi, witając się z najbliższą mi osobą odpowiednio niskim ukłonem. 

Dzień dobry. – Przywitałam się grzecznie, prezentując swoje piękne uzębienie wychodzące spod nieco podniesionych warg. – Zdaje się, że poprosiłam wcześniej o umówienie jednego z zakrytych stolików. Rozumiem, że rezerwacja jest dalej czynna? – Nie było potrzeby przedstawiania się. Jak to - nie znałaby mnie? A zresztą moja asystentka miała tutaj przybyć tydzień temu, aby poinformować o moim przyjściu. Tak czy siak, jak człowiek się rozejrzy po herbaciarni, to nie ujrzy tutaj przeludnienia. Było wręcz przeciwnie, a niektóre stoliki świeciły pustkami od sporego już czasu. – Och, wyśmienicie. – Odpowiedziałam, ruszając po chwili za kobietą, która wskazać mi miała moje miejsce, przy którym po chwili przysiadłam, zginając swe kolana. Wzrok swój skupiłam teraz na niewielkiej świecy, będącej właśnie zapalanej przez kobietę. Nienawidzę tego smrodu. – Moglibyśmy sobie darować ewentualne gościnności? Poprosiłabym jedynie o Gobochę. Sencha niestety nie leży mi w smaku. – Nie wiem, kto wymyślił, aby herbata jeszcze mi pachniała morzem.  
autor: Fujiko
19 wrz 2021, o 00:48
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Karczma "Irajgo"
Odpowiedzi: 419
Odsłony: 34028

Re: Karczma "Irajgo"

Co. Za. Dureń. Nie wiem, czy naprawdę sądziłam, że powiedzenie do niego kilku słów, da jakikolwiek sensowny efekt? Może najwyraźniej do takich ludzi jak on trzeba mówić o wiele wolniej, stosując uboższy zasób słownictwa, a i tak nie jestem przekonana, czy cokolwiek zmieni się w ich małych, pustych głowach. Bo oni będą myśleć tylko o piciu. – Nie, dziękuję. – Bleh. Dziękuję. Dobre mi sobie. Zdobywając jednak nowe doświadczenie, nie chciałam prawić mu kolejnych morałów dotyczących tego, jak jego bezsensowne picie i upadanie poniżej wszelkiej godności jedynie sprawi, że będzie tylko gorzej. Dobrze, że już teraz zaczyna dostrzegać swoje marne położenie, skoro sam uważa, że nawet jakaś dziwka zza rogu na niego nie spojrzy, ale przecież... Ach, co ja się będę wydurniać. Nie chcę zmieniać świata. To znaczy chcę, ale pode mnie. A w moim świecie tacy jak on istnieć nie będą. Na to jednak jeszcze będę musiała chwilę zaczekać. 

Jesteś obrzydliwy i odrażający. – Przestałam rozumieć, co się dzieje z jego ciałem, ale te paskudne uśmiechy, jakieś charczenia i plucia. O bogowie. Ma naprawdę słaby łeb, skoro tyle alkoholu aż tak go zmogło. Pewnie gdyby nie był agresywny, to bym sobie tutaj poczekała, stojąc nad jego ciałem i patrząc, jak upada, śliniąc się we własnych wymiocinach. Teraz jednak jedyne, o czym szczerze marzyłam, to udanie się do mojej asystentki, aby opatrzyła moje ramię, bo ten delikatny ból zaczyna być naprawdę nieznośny. Aż rozluźniłam skrzyżowane ręce, bo opuszczony bark sprawiał wyraźnie mniejszy problem. – Nie będę ci jednak odbierać tej przyjemności. Jak to mówiłeś - wejdę i postawię wszystkim tę... kolejkę, tak? I będą mi jedli z ręki? Hah. – Dość ostentacyjnie złapałam za sakiewkę, rozwiązując ją jednym, acz bardzo powolnym ruchem. Tak, aby Ashitaka mógł się napatrzeć na coś, czego nigdy nie posiądzie. A, no tak, może kiedyś uda mi się coś zarobić i najpewniej to przepije. Chlejus jeden. – Zobaczymy, czy twoja teoria się sprawdzi. – Skoro sam mi takie rzeczy opowiada, no to chyba musi w nie wierzyć. Hm... No, ale ja często kłamię... Tylko że do kłamania, to trzeba mieć jakąś inteligencję. 

Odklejając się wreszcie od stolika, ruszyłam w stronę karczmarza, który najwyraźniej już oprzytomniał po tym, jak w jego stronę leciał wycelowany kufel. Czyżby był gotowy na takie ekscesy? Cokolwiek. Położyłam dwie monety na blacie i odwróciwszy się bokiem, zerknęłam na tę karykaturę udającą człowieka zwaną Ashitaką. – Proszę mu lać tyle, ile sobie zechce. Jak będzie przeszkadzał, to wywal go na pysk za drzwi. Nie obchodzi mnie on już. – Ostatnie zdanie właściwie nie do końca było prawdą. Z chęcią bym się z nim jeszcze raz spotkała, o ile w ogóle przeżyje to, co dla niego zaplanowałam. Schowawszy sakiewkę do tyłu, ruszyłam w kierunku wyjścia, przechodząc raz jeszcze i już ostatni obok chłopaka, z którym przyszło mi dzisiaj "rozmawiać".  – Pij i się baw. A jak postanowisz coś zmienić ze swoim życiem, to szukaj teatru. Z pewnością ktoś ci wskaże drogę. O ile będziesz jeszcze coś widział na oczy. Bywaj. – Rzuciłam mu na pożegnanie dość czule, bez specjalnego silenia się na chamstwo. Czas tylko pokaże, co z niego wyrośnie. A na teraz... Miłej zabawy.

z/t
autor: Fujiko
13 wrz 2021, o 16:00
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Karczma "Irajgo"
Odpowiedzi: 419
Odsłony: 34028

Re: Karczma "Irajgo"

Nie tylko blizna na twej twarzy jest paskudna, ale tak to już jest z ludźmi, którzy nie dbają ani o swój duchowy rozwój, ani o zewnętrzny wygląd. Tylko dlaczego? Nie czujesz jakiejś chęci, aby stać się kimś lepszym, niż do tej pory byłeś? Widoczne rany wcale nie wskazują na to, że jesteś wielkim wojownikiem. To tylko oznaka, że kiedyś byłeś wystarczająco słaby, aby dać je sobie zrobić. Tak mi zawsze tatko powtarzał, choć sama nie wiem, czy akurat się mogę z tym zgodzić. Ci, którzy blizn mieli na sobie wiele, bywali o wiele groźniejsi od delikatnych chłopców, ginących od zaledwie jednego ruchu sztyletem. A on... ych, irytował mnie. Chciał pokazać, że jest panem w tej swojej zapyziałej karczmie. Nie zamierzałam iść zgodnie z jego scenariuszem i nie poruszyłam głowy w bok choćby na centymetr. Trwałam zawieszona na jego okropnej gębie. Może przez chwilę nawet poczułam delikatny strach? Jakby się zastanowić, to nigdy nie wyruszałam sama na nocne eskapady. Zawsze był ktoś, kto stał za mną i w razie czego interweniował. Tutaj właściwie poruszałam się po podłodze zbudowanej z igieł. Jeden zły krok, a cała stopa wdepnie w te ostre przedmioty, dotkliwie raniąc mą podeszwę. Naprawdę nie sądziłam, że będąc w moim własnym mieście, spotka mnie aż taka obraza.

Już cię żadna nie chce? Brzmi to tak, jakby kiedykolwiek choć jedna zawiesiła na tobie swój wzrok. Musiałeś żyć w obłudzie czy innym upojeniu alkoholowym, skoro taka myśl przeleciała ci przez ten pusty łeb. Pewnie okradła cię, gdy tylko nie patrzyłeś, a teraz wyglądasz jak zmoczony kundel, któremu brak miejsca do spania, więc tuła się od domu do domu. – Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, a sama oparłam się o stolik, który niebezpiecznie przechylił się na jedną stronę. Na szczęście oparcie ciężaru na piętach pozwoliło mi przetrwać ten możliwy upadek. Dopiero teraz, gdy mogłam w miarę kontrolować swój oddech, a przynajmniej sprawić, żeby nerwowo podnosząca się klatka nie była aż tak widoczna, przeleciałam wzrokiem po całej karczmie. Ludzie właściwie zaczynali zapominać o tym wyskoku Ashitaki. Wszystko było tutaj tak okropnie ulotne. Zero większych planów, zero pozostawienia po sobie choć namiastki, aby nie stracić kolejnego dnia z życiorysu. Bo co pozostawało po wieczorze spędzonym nad kuflem alkoholu? Czarna plama. I takich plam z pewnością jeszcze kilka w ich życiach się pojawi. Gdybym miała choć odrobinę do nich współczucia, to zrobiłoby mi się smutno. – Nie, nie szukałam tutaj gracji, delikatnych dłoni i chwalenia wysublimowania i piękna. Przyszłam zobaczyć upadek takich, jak Ty. Próbujących swym cynizmem wynieść się ponad nas - klasę wyższą. – Tak, nie bałam się przyrównać siebie do reszty tych, których szczerze nie lubiłam. Bo niestety, ale życie samotnika nigdy nie jest proste. Trzeba być w jakiejś grupie, aby móc w spokoju funkcjonowac. 

Wmawiasz mi pewność siebie i zdecydowanie. Słyszysz się w ogóle? Bez wyniosłych liderów świat już by dawno upadł. Udajesz, że jestem od ciebie gorsza, bo znam swoją wartość. Dlatego prości ludzie umierają za tych czyniących wielkie dzieła. Bo nie są im potrzebni. – I to nawet nie był mój wymysł. Taka była rzeczywistość. Ktoś postawiony wysoko postanowił rozpocząć wojnę, to kto ginie? Dzieciaki. Młodzi mężczyźni, którzy w imię jakiejś wybujałej idei ruszają na front. Giną myśląc, że ktoś się nimi przejmie, a nawet nie wiedzieli o ich istnieniu. To było smutne, że pomimo tylu lat, oni dalej tego nie dostrzegają. – Nie interesuje mnie to, aby ktoś mi usługiwał i tańczył, jak poproszę. To już mam. A ty co, jak wyszedłeś na tym, że nigdy się nie dałeś komuś manipulować? Nie byłeś w stanie komuś kłamać, a może nawet nikt nie poprosił cię o to, abyś powiedział kilka ciepłych słów w jego kierunku? – Nie zamierzałam z nim pić. Jak poprosi, to dostanie pieniądze na alkohol, a i nawet więcej, o ile zgodzi się być moim służącym. Niestety może jedynie pomarzyć, aby usiąść ze mną ponownie przy jednym stole jak równy z równym.
autor: Fujiko
8 wrz 2021, o 21:35
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Karczma "Irajgo"
Odpowiedzi: 419
Odsłony: 34028

Re: Karczma "Irajgo"

Och, tak. Kolejny, który uważa, że kobiety przez tyle lat usługiwania mężczyznom nie wpadły na pomysł, aby przerodzić swoje symbole piękna w zabójczą broń. Już niejednokrotnie widziałam śmiechy, lecz te szybko znikały z twarzy chłopów, których krtań zostawała przedziurawiona na wylot, a ci nie mogli złapać uciekającego im powietrza. Wtedy najpewniej jedynym, o czym myśleli i marzyli, było przeproszenie i grzeczne odejście w dal, aby nie narażać się na moje, jak i innych dziewcząt bronie skryte pomiędzy pięknymi szatami i zdobnymi fryzurami. W rzeczy samej refleks mój nie był jakoś powalający. Czułam, że lewa ręka jest wręcz wyłączona z walki. Może i potrafiłam wykonać nią delikatny zamach czy złapać jakiś przedmiot, gdyby tego wymagała sytuacja, lecz przeszywający, piorunujący wręcz przez całą rękę przez łokieć aż do dłoni ból, skrzętnie uniemożliwiał mi teraz złapanie Ashitaki za fraki, aby drugą ręką móc wymierzyć mu karę. Na całe szczęście byłam praworęczna, więc chociaż tyle dobrego w tej beznadziejnej sytuacji.

Prostak i cham. Nie dość, że zaczął mi tutaj kłamać, to jego obraza moich kobiecych walorów powoli zaczynała mnie już drażnić. Wiadomo, że mężczyźni myślą tylko o jednym i już nie jeden raz widziałam, jak niektóre panie specjalnie oblewają się wodą, aby zarysować zwiewne tkaniny na swoich piersiach. Ja jednak nigdy się do takiego poziomu nie zniżę i nie pozwolę, aby ktoś oceniał mnie, gdy byłam w takim stanie. Co można, to można, ale teraz to już chyba za wiele. – Masz jakieś kompleksy, że tak oceniasz inne? Z pewnością wszyscy by się wraz z tobą pośmiali, gdybyś ściągnął spodnie i się nam tu zaprezentował. Och, tak, nie ma czego, bo facet z jajami by nie zaatakował kobiety. – Mnie by niestety nie było do śmiechu. Jakkolwiek źle by to nie brzmiało, ale widoki przyrodzeń zaczynały mnie już nudzić. Zdaje się, że jedyne, co mężczyźni mają do zaoferowania, to ich wątpliwej jakości mięśnie i mózg zlokalizowany poniżej pasa. Czego ja się mogłam spodziewać - wizyta na pustyni zawyżyła moje standardy dotyczące osób, z którymi mogłabym rozmawiać na mieście. Kobieca intuicja nigdy się nie myli - muszę o tym pamiętać na przyszłość.

Moje kanzashi już miało wylądować w Ashitace, przeszywając na wskroś jego ramię, lecz ten, będąc w pijackim amoku, wywrócił się na ziemię, lądując pod moimi nogami jak pies. I bardzo dobrze, że zna swoje miejsce, ale nie ufałam mu, że zaraz czegoś nie zrobi. Odsunęłam się na bezpieczną odległość, jednak nie sądziłam, że reakcja całego tłumu zgromadzonego w karczmie będzie tak szybka i tak żywa. Spojrzałam w stronę krzyczącego mężczyzny, lecz nic nie powiedziałam. Zdaje się, że nie był jedyny, który tak nagle na mnie naskoczył. Na mnie? Co? Och, tak, oczywiście, bo jestem babą, to już wiadome, że dzięki mnie są tutaj problemy. Byłam w takich sytuacjach i nigdy nie chciało mi się z nimi kłócić, bo to jak walka z dmuchawcami. Ty go zdmuchniesz, a on i tak ci wleci w oko i zostanie jak ta paskudna drzazga, z którą się siłujesz cały dzień. Nie miałam chęci, ani nie chciałam marnować czasu na to, aby nagle wyedukować całą karczmę z tego, jak się powinno zachowywać. Bydła już się niestety niczego nie da nauczyć. Ślepo zapatrzeni we własne ekhm ideały są nie do złamania. I to wcale nie przez silną wolę, a przez własną głupotę. Delikatnie obróciłam kanzashi w dłoni, wpinając go ponownie w me poczochrane włosy. – Skończysz wreszcie rechotać jak podbity pies czy każda rozmowa z tobą ograniczać się będzie do wylewania na mnie wody? W takim stanie nawet dziwka o największych cyckach by cię nie chciała. – Nie zamierzałam, póki co wychodzić. Nie będę mu dawała satysfakcji wygranej. A on i tak będzie musiał zapłacić za iryonina, który wyleczy me ramię. Nie mam czasu na kurowanie się w domu.

Wyszukiwanie zaawansowane