Znaleziono 7 wyników

autor: Uchiha Katsumi
11 sty 2022, o 15:21
Forum: Dzienniki graczy
Temat:
Odpowiedzi: 9
Odsłony: 1980

Re: 死

autor: Uchiha Katsumi
19 paź 2021, o 20:53
Forum: Kōtei (Osada Rodu Uchiha)
Temat: Siedziba władzy
Odpowiedzi: 481
Odsłony: 38151

Re: Siedziba władzy

autor: Uchiha Katsumi
19 paź 2021, o 14:40
Forum: Dzienniki graczy
Temat:
Odpowiedzi: 9
Odsłony: 1980

Re: 死

autor: Uchiha Katsumi
1 sie 2021, o 23:01
Forum: Kōtei (Osada Rodu Uchiha)
Temat: Siedziba władzy
Odpowiedzi: 481
Odsłony: 38151

Re: Siedziba władzy

I znów palce się zatrzymały, a uśmiech widocznie uciekł z ust. Ponieważ chciała przekazać coś szczerego sobą? Żołnierz musi wierzyć w swojego dowódcę. Jeśli widzi, że ten się chwieje, sam zaczyna się chwiać. Jeden, drugi, w końcu wszystko przewraca się jak niestabilne kostki domino. Kostki domino można jednak postawić od nowa. Odtworzyć to, co było zrobione. Kostki można zastąpić, wykonać nowe, kiedy się zepsują. Ale ludzie - widzisz, ludzi można zastąpić, ale nie da się ich odtworzyć. Nigdy nie są tacy sami. Pozostawiają po sobie pustkę, którą można zatkać, ale nie da się jej wypełnić.
Kobieta odetchnęła. Pochyliła głowę na krótki moment, a kiedy ją podniosła uśmiechała się tak, jakby tym uśmiechem chciała przeprosić. Szurnęło krzesła, kiedy je odsunęła, minęła biurko i podeszła prosto do ciebie. Nie odważyła się na gesty matczyne, takie, które byłyby pogwałceniem pewnych norm społecznych, jakie tutaj obowiązywały - a wszyscy wiemy, że Uchiha kochali tradycje i swoje zasady dobrego wychowania. Cenili swoją kulturę. Ale kucnęła przed tobą, kładąc dłonie na twoich rękach.
- Sharingan to nasz największy skarb, dar i przekleństwo jednocześnie. Zmienia się przez śmierć. To dlatego tak niewielu z nas osiąga poziom nazywany Mangyeko Sharinganem. - Wyjaśniła powoli i cierpliwie. Dziecko o takich oczach. Nie. To zdecydowanie nie powinno mieć miejsca. I na pewno tego nigdy Azumie nie życzyła. - Dlatego nikt z nas nie powinien pragnąć jego mocy. Jest za droga, by za nią płacić. Przepraszam cię, Azuma. Dobrze się spisałeś, ale przepraszam cię, że zostałeś narażony na coś takiego. - Tak, to jedno, że Azuma był Uchiha. Jedno, że był żołnierzem. Drugie, że... przecież był dzieckiem. I chociaż Katsumi patrzyła na niego jak na wojownika, który zasługuje na wszystkie honoraria z tym związane, to przecież... no właśnie. Podniosła się, puszczając dłonie chłopaka.
- Jesteś pierwszą osobą, która przynosi mi raport. Poczekam na resztę i wtedy pojawią się dyspozycje. Musimy być przygotowani na każdy ruch Muru. Jeśli Uchiha Kyou przeżył, nie poprawimy sytuacji, która ma teraz miejsce i Shinsengumi nadal będą bezwolnie mordowali pod pretekstem ochrony świata. - Katsumi przesunęła się znów za biurko, ale nie usiadła. Spojrzała za okno, przesuwając palcami po długich, czerwonych włosach. Zaraz jednak się odwróciła i wyciągnęła jeden ze zwojów, by go rozwinąć i spojrzeć na niego. - Uchiha Shiro, Uchiha Ame, Uchiha Akane i Uchiha Isei. Jeśli Uchiha Ame już nie wróci... ach. Mam nadzieję, że pozostali poradzili sobie lepiej. Pozostali jeszcze dowódcy do złożenia raportów. Informacje należy zebrać w jedną całość. - Zwinęła zwój i spojrzała znów na Azumę. - Prawdopodobnie musimy szykować się do otwartego konfliktu z Murem, jeśli sprawa nie zostanie dokończona. Tym razem jednak zorganizuję siły Uchiha, nie przypadkowych najemników z Uchiha w to wplecionymi. Nie chcę jednak, żebyś czuł presję tej wojny. Jesteś Uchiha jak każdy, nosisz tytuł Akoraito jak wielu. Nie zabronię ci wziąć udziału w następnych wydarzeniach. Walka za swój ród, Azuma, to szczytny cel. Pod warunkiem, że ta walka nie przynosi ci koszmarów.
autor: Uchiha Katsumi
31 lip 2021, o 11:37
Forum: Kōtei (Osada Rodu Uchiha)
Temat: Siedziba władzy
Odpowiedzi: 481
Odsłony: 38151

Re: Siedziba władzy

Niestety, ale... - czy były gorsze słowa, którymi można było zacząć raport? Pewnie tak. Zawsze można powiedzieć: przegraliśmy. Albo: wszyscy zostali zabici. Z drugiej strony "niestety, ALE" mogło być wstępem do takich właśnie słów. Dlatego oczy Katsumi były skierowane na Azumę, dlatego czekała, co nastąpi po ALE. Jakie tragiczne wieści mógł przynieść tego zimowego dnia z potwornego miejsca, jakim było Shi no Geto. Kobieta działała we wspaniałej intencji. Idea, okrutna przewodniczka bardzo wielu. Jak to się działo, że to właśnie Uchiha byli takimi idealistami? Mieli swoje wizje na świat, które starali się wcielić w życie, a potem reszta świata nie chciała się na nie godzić. Nie dostrzegali geniuszu, nie widzieli piękna spraw, za które warto walczyć i za które warto umierać. Nie każdy zdawał sobie sprawę z tego, że idea była jak rak, który wyżerał cię od środka. Jeśli masz odrobinę szczęścia, to zbuduje na pożartych komórkach coś nowego. Przecież na tym polegał. Szczęście polegało na tym, by było to coś wartościowego. By nie zabiło cię, zanim nie spełnisz tych wielkich wizji i nie nadasz im postaci fizycznej.
- Nana Sawada... - Mruknęła w zastanowieniu kobieta, jakby próbowała zapisać sobie to nazwisko i imię w pamięci. Albo jakby próbowała sobie z tej pamięci coś przypomnieć. Nie od dziś wiadomo było, że shinobi rozproszeni po świecie zostawiali swoje pamiątki w postaci dzieci poza rodem. Takim sposobem w Karmazynowych Szczytach mogli mieć Yuki, a w Cesarstwie mogli mieć Kosekich. To bardzo niebezpieczny trend, ale też coś, co naprawdę ciężko było kontrolować. Wymagałoby pilnowania urodzeń, pilnowania rodzin, a przecież kiedy ktoś bardzo chciał się wymknąć, potencjalnie i tak by mu się to udało. Nie jesteś w stanie zapanować nad każdym skrawkiem ziemi na tak rozległym terytorium.
- Dziękuję za raport, Azuma. Jeśli możesz nie opuszczaj Sogen do końca zimy. Taka dyspozycja zostanie wydana do każdego shinobi. Jako ród musimy przygotować następne kroki działań. Jeśli to wszystko - jesteś wolny. - Kobieta uśmiechnęła się raz jeszcze i jej palce znów zaczęły bezwiednie błąkać się po złotym feniksie. Symbol nieskończoności, symbol narodzin z popiołów. Wieczność, której wielu ludzi bardzo pragnie. Na tyle mocno, że stawali się zafiksowani na jej punkcie.
autor: Uchiha Katsumi
30 lip 2021, o 09:57
Forum: Kōtei (Osada Rodu Uchiha)
Temat: Siedziba władzy
Odpowiedzi: 481
Odsłony: 38151

Re: Siedziba władzy

Kim jest właściwie lider? Figurą na planszy szachowej? Królem - ponieważ musisz go bronić i dopasować do niego wszystkie swoje ruchy? Słowem sprawczym, która przecież chce poprowadzić swoją stronę do zwycięstwa? Czy może tylko figurą, która jest bezmocna i tak bardzo uzależniona od innych, że niczego sama nie dokona? Dla jednym lider był właśnie tym - tytułem, nic nie znaczącą figuratywną, która siedzi i podpisuje papierki. Dla innych był powodem do szacunku z tego samego tytułu. Przecież żeby się wspiąć tak wysoko to trzeba coś potrafić, trzeba coś osiągnąć. Dla jeszcze innych był powodem uwielbienia i wiary w to, że to właśnie ta osoba jest drogą do poprawy sytuacji klanu. Wierzeń było wiele, a formalności różniły się od tego, czyje nazwisko i imię figurowało za magicznym słowem "lider". I nie ważne, jak sobie wyobrażałeś to stanowisko, czy wiedziałeś, jak bardzo ciężkie jest brzemię dźwigania dobra klanu na swoich barkach, koniec końców wychodziło na to samo - że chociaż liderom było ciężko, to chyba nie było w tym świecie brzemienia cięższego od tego, które nosili Uchiha. I które nosiła Uchiha Katsumi. Wyglądająca teraz całkowicie spokojnie i swobodnie. Właściwie to w przeciwieństwie do niektórych ninja nie zadzierała wysoko głowy, zawsze wydawała się taka do ludzi, dla ludzi. Nawet jeśli posiadała swój honor i swoją dumę z bycia, kim była. Przecież jako liderka musiała reprezentować swój klan i dawać przykład.
Pamiętała czy też nie pamiętała, co ostatnio powiedziała Azumie? Przez ten pokój przewijało się sporo osób. A jednak były takie, które zapamiętywało się od razu - jak właśnie ten bardzo, bardzo młody shinobi. Zbyt młody. Zdecydowanie zbyt młody na to, żeby już poruszać się po świecie ninja. Ale oto jest - meldujący o tych okropnych wydarzeniach, w których wziął udział i które, a o czym liderka nie wiedziała, pozostawiły trwałą bruzdę w jego wnętrzu, popychając w przód nienaturalnym torem jego oczy do rozwoju. Przeklęte oczy.
- Wiadomości z Shikimury stoją priorytetem ponad innymi sprawami na ten moment. To nie wtargnięcie, to obowiązek ninja. Świadomość tego, że należy prioretetyzować sprawy. - Pochwała? W sumie tak. Co innego przychodzić z meldunkiem na gwałt o ostatnio pokonanych bandytach, takich spraw było bez liku. A co innego przynosić wieści z tak ważnej operacji.
Oczy liderki skierowane były na Azumę. Słuchała go - nie ma wątpliwości. Ale po ostatnich wypowiedzianych słowach jej palce gładzące przepięknego feniksa zatrzymały się. Ciekawe, czy miała cokolwiek do powiedzenia na temat tego, że Azuma tam poszedł? Coś w stylu mądrego "ależ unikaj tak strasznych wydarzeń!". Jeśli tak, to milczała. Chyba to i lepiej. Przecież nikt nie chce słyszeć, że jest dzieckiem, kiedy przeżył coś takiego.
- Czy ktoś z Uchiha przeżył? Z pozostałych grup? Jakie wieści przynieśli? Uchiha Kyou żyje?
autor: Uchiha Katsumi
28 lip 2021, o 10:17
Forum: Kōtei (Osada Rodu Uchiha)
Temat: Siedziba władzy
Odpowiedzi: 481
Odsłony: 38151

Re: Siedziba władzy

Nic się nie zmieniło. Całe to miasto wydawało się dokładnie takie samo jak rok temu. Jak wtedy, kiedy serce napełnione było nadzieją i dumą, kiedy wszystko wydawało się ładniejsze, przyjemniejsze. Kiedy człowiek chciał przynależeć do grupy, do rodziny, być z niej dumny i z honorem nosić jej symbol na piersi. Jak bardzo człowiek może się zmienić przez jeden rok? I jak bardzo może zmienić się drugi, który miał całej tej rodzinie wytaczać kurs, uczyć ją, jak żyć, pilnować i chronić od złego. Wydarzenia na Murze pokazały, że nie wszystkie decyzje są dobre i że nawet ci, których tak bardzo ceniliśmy, musieli się mylić.
Azuma został przepuszczony bez żadnych szmerów, szeptów, powiedzenia, że liderka teraz nie może - bo jest zajęta. Nie było czekania. Strażnik od razu kiwnął głową, zapukał do drzwi i otworzył je, obwieszczając raz jeszcze, kto przybył i dlaczego. Twój własny, prywatny herold chociaż na jedną chwilę. Drzwi przed tobą zostały otworzone i gestem strażnik zaprosił cię do środka.
Zaś w środku? Wszystko bez zmian. Potencjalnie. Kolejna rzecz po staremu. Te same szafki, może tylko inne zwoje powsuwane w półki. Może trochę inny wystrój biurka - ale pamiętasz jeszcze, co tam było? Feniks. Ta niby zwykła figurka podpierająca róg mapy. Niby prosta rzecz, a praktyczna i przydatna. I teraz też tam stał. Na samym środku biurka. Trzymany między długimi palcami pięknej kobiety, która spoglądała na niego tak, jakby miała nadzieję, że odleci z tej podstawki - i zabierze ją razem ze sobą. A przynajmniej tak się mogło wydawać. Może to tylko gra świateł, które padały na jej plecy z okna za nią? Smugi słońca, które nawet bezpośrednio nie świeciło w szybę. Lekki wiatr i jego bryza muskała jej włosy, a wszystko snuło się wokół jednego, prostego słowa.
Porażka.
Rudowłosa piękność podniosła swoją głowę i uśmiechnęła się w twoim kierunku. Był to uśmiech miły, a jednak... coś było nie tak. Z nią? Z tobą? Z tym miejscem? Czy może zwątpieniem w to, co widziałeś i czego doświadczyłeś?
- Dzień dobry, Azuma. Usiądź. - Wskazała ci wolne krzesło. Oczywiście kurtuazji musiało stać się zadość - kobieta wstała po twoim wejściu i wykonała połowiczny ukłon, nim sama usiadła. Jako gospodarz. - Cieszę się, że jesteś cały i zdrowy. - Szczere? Powiedziane od czapy? Ciężko było powiedzieć. Ona cała mogła się przecież wydawać teraz całkowicie nieszczera.

Wyszukiwanie zaawansowane