Znaleziono 556 wyników
Wyszukiwanie zaawansowane
autor: Rei Uta
dzisiaj, o 00:57
Forum: Daishi
Temat: Dolina Brzasku
Odpowiedzi: 111
Odsłony: 12185
Misja rangi B
Ryuujin Kodai
Post 9/?
Ryuujin został sam z własnymi niedoskonałościami, których w obecnych warunkach nie potrafił rozwiązać. Jego jedyna szansa to pełne zaufanie zmysłów, które mu pozostały. Grota wyglądała niczym oblicze demona, które zapraszało do środka przez swą wąską gardziel. Wysoki wojownik miał dodatkowy problem, a chodziło oczywiście o jego posturę. Nie należał do najniższych, a i zbroja dawała dodatkowe obciążenie, które teraz nie pomagało. Kodai sporo ryzykował, schodząc tak w nieznane, jednak w tym momencie nie miał innego wyboru. Łapiąc głęboki wdech wszedł w czeluście góry, znikając z zewnętrznego świata w zaledwie sekundę. Jego sylwetkę otoczył nieprzenikniony mrok w następstwie jeszcze krótszego czasu. Wojownik pierwszy raz w życiu poczuł się całkowicie bezsilny. Jego osobowość i osiągnięcia nie znaczyły teraz nic. Stał przez długą chwilę w całkowitej ciszy, którą co jakiś czas przerywało jedynie miarowe kapanie wody. Z dala słychać było szum wiatru, otulającego ostre skały. Kodai postawił pierwszy krok, nie czując zupełnie nic. W jednej chwili mógł wpaść prosto w przepaść, nie pozostawiając po sobie najmniejszego śladu. Jego życie było tak samo kruche jak sople, które co jakiś czas zwisały z górnych partii groty. Ryuujin podążał przed siebie, nie licząc się, z tym że może mu się nie udać. Nadstawione uszy nie wyłapały nowych dźwięków, a nosem wyczuwał jedynie zapach wilgoci. Nie mógł wiedzieć, ile czasu minęło, zanim nie wszedł do owej jaskini. Coś takiego, jak upływ tutaj nie znaczyło zupełnie nic. W pewnej chwili Kodai zauważył niewielkie światło, które padało z sufitu, dostając się tutaj przez samotną szczelinę w ziemi. Ze swojej perspektywy Kodai mógł zauważyć, że zszedł już bardzo głęboko do trzewi tej góry. Samotna smuga światła oświetlała wąską ścieżkę, która nie przypominała raczej niczego, co mogło zostać stworzone przez człowieka. Gdyby Ryuujin przyjrzał się jej bliżej, odkryłby, że droga ma w tym miejscu dwa rozwidlenia. Jedno prowadziło w górę i nie wyglądało specjalnie niebezpiecznie. Natomiast drugie schodziło jeszcze niżej… To właśnie tam widać było ślady krwi. Samotne plamy szkarłatu, mieniącego się w blasku światła niczym drogocenne kamienie. Pierwsze ślady, które był w stanie odnalazł dopiero tutaj, co było dziwne, zwłaszcza że wcześniej przeszedł tu całą drogę z lasu. Tajemnic narastało z każdym nowym krokiem dwa razy tyle, niż było, co nie zwiastowało łatwego zakończenia zadania. Kodai miał w tej chwili tak jak zostało powiedziane dwie drogi do wyboru… Ta po lewej prowadząca w górę była dużo przyjemniejsza i przez jakiś czas biegła w blasku światła. Ta po prawej ginęła znowu w mroku, jednak to właśnie tam prowadziły ślady krwi. Ryuujin nie należał do tchórzy, jednak wszystko należało przemyśleć dwa razy. Każdy wybór niósł za sobą konsekwencję…
autor: Rei Uta
wczoraj, o 00:40
Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
Temat: Lochy/Więzienie
Odpowiedzi: 5
Odsłony: 253
Rei skakał po klatce jak małpa w zoo… Nie czuł się zbyt dobrze w zamknięciu i nie życzył tego specjalnie nikomu. Ze zdenerwowania zaciskał i otwierał swe pięści, czując, jak powoli zdziera boleśnie skórę na swych dłoniach. Z jego ust popłynęła ciepła krew, gdy kolejny raz przegryzł stare rany. Jego głowa nie działała obecnie zbyt dobrze, a sama chęć wydostania się z tej klatki była silniejsza, niż mogło się zdawać. Maji nie miał zamiaru czekać tutaj, aż tam na górze zakończą swe pertraktacje i wreszcie przypomną sobie, że on tu kurwa jest. Kolejny raz poczuł upokorzenie, gdy ten pierdolony Jou potraktował go jak dziecko. Przecież sił wystarczyło mu by zniszczyć to pieprzone miejsce razem z jego strażnikami. Ile właściwie miał jeszcze znieść podobnych sytuacji, zanim zaczną traktować go jak zgodnie z tym kim się stał. Maji nie czuł w sobie za grosz tego, co miał nadzieję zastać w tym miejscu. Gdy Kirino schowała się w cieniu swej celi, Rei nawet nie zwrócił uwagi na jej ciche skrobanie. Może postanowiła iść za jego radą i ostrzyła kawałek skały, żeby przebić swój głupi łeb. Chłopak złapał za kraty, w chwili gdy tamta postanowił odezwać się, mimo że nikt nie prosił… Uta nie spodziewał się takiej konspiracji, a tym bardziej że była liderka zaproponowała mu chyba ucieczkę. Nie spuszczając wzroku z cienia, w którym się skryła, zacisnął swe pięści jeszcze mocniej… Przecież oni chyba nie mieli poważnie chęci trzymać go tu zbyt długo. Czego ta banda nie rozumiała, gdy przybył by oferować im swoją pomoc… Więc to tak działała pustynia, tak działali jej członkowie. Maji walczył i przelewał krew za swój ród, stając się jednocześnie jeszcze silniejszym shinobim. Nie gonił za zaszczytami i próżnymi pochwałami, bo i to było ulotne jak wczorajszy sen. Jeśli nie chcieli jego pomocy, to co on kurwa tu właściwie robił. Świat stawał się coraz mniej zrozumiały, zwłaszcza gdy w grę wchodziła polityka, której nie chciał ogarniać. Jeśli dla nich wszystkich był głupim gnojem, to może należało udowodnić jak bardzo się mylili… Ale co z konsekwencjami, czy jego działania nie spowodują, że na powrót stanie się wyrzutkiem… Nukeninem, za którym wioska wyznaczy tym razem odpowiedniejszą nagrodę. Maji zacisnął swe dłonie na kracie, w chwili gdy jakiś strażnik postanowił zainteresować się nowym więźniem. Gdy podbiegł do Uty, wyciągając chusteczkę, ten miał ochotę wyrwać mu ramię… Po czym udusić go nim, jednocześnie wsadzając mu jego własne paluchy w jego własnego nochala. Na nieszczęście jego przyjaciel milczał, jak gdyby teraz wcale nie istniał. Maji wręcz żałował, że czarny byt nie sprowokował go do podjęcia akcji… Coś innego jednak siedziało w jego szpetnej głowie.
– Nie piłem nic od wczoraj… Panie strażniku, gdybym mógł dostać wody. Tęsknie za mamą i tatą, nie wiem, co tu robię panie strażniku .
Maji opuścił głowę, by tamten nie widział, jak dzieciak śmieje się sam z siebie. Mimo że był debilem, to idealnie udawało mu się do tej pory wychodzić z wszelkich niebezpieczeństw. Czekał na reakcję stróża, by Kirino mogła opowiedzieć mu o swym pomyśle. Jeśli potrzebowała odrobiny przestrzeni, to Rei miał zamiar jej ją stworzyć. Strażnik sam pchał się do pomocy, traktując chłopaka tak samo z góry jak cała reszta. Maji nie miał już żadnych wątpliwości, że trzeba dać nauczkę całej tej pieprzonej społeczności. Jak te pierdolone Sabaki mogły zamknąć go w celi obok jego byłej władczyni. Podwójna ujma dla kogoś, takiego jak on.
– Nie wiem, co ty planujesz… Ale wyciągnij mnie z tego miejsca, a zabije Jou, ciebie, twoją siostrę, kogo będziesz chciała… Pokaż mi, tylko kto w tym całym pierdolniku odpowiada za to, że jestem tutaj, gdy na górze stawiają pomnik na cześć bohatera pustyni.
Maji czekał na moment, by dowiedzieć się co też on planowała. Nie chciał walczyć bez sensu, umierając w gnijącej celi. Wiedział, że ze swoją siłą i siłą Kirino, będzie w stanie utorować swą drogę do wolności. Gdyby tylko oddali mu jego piasek, miałby szansę nawet nie pobrudzić swych rąk. Czas mijał nieubłaganie, a wojownik z pustyni zaczął grząźć coraz głębiej we własnym szaleństwie. Gdzie był ten przeklęty byt, gdy tak bardzo go potrzebował, czemu teraz nie był tak pewny, że Rei to wszystko udźwignie. Dlaczego teraz nie było go obok, gdy Maji nie potrafił odnaleźć właściwej drogi. Skupiając się na strażniku, czekał co też miało się stać. Jedno było pewne, Rei Uta należał do ludzi, których nie powinno się traktować w ten sposób. Wypisze to krwią tego grubego strażnika na piaskach pustyni… Chciał być miły, naprawdę chciał być miłym dla wszystkich. Oni jednak wzgardzili jego chęcią do niesienia pomocy… Tak czy inaczej, wszyscy przypomną sobie o jego istnieniu, poznając prawdziwe oblicze demonicznego dziecka pustyni.
autor: Rei Uta
26 kwie 2024, o 01:59
Forum: Nawabari (Osada szczepu Jūgo)
Temat: Obrzeża osady
Odpowiedzi: 108
Odsłony: 5018
Po otrzymaniu informacji Kizuna mogła wreszcie ruszyć w drogę. Wcześniej jednak obdarowana doświadczeniem, zmieniła swój wygląd na coś bardziej stosownego. Jej ojciec zaczynał traktować ją ja swą prawą rękę, a to wymagało od niej wzięcia pewnych spraw za bary. Musiała stać się godnym następcą jego nazwiska, które w tym mieście znaczyło więcej niż wiara w Amaterasu. Zabezpieczając wcześniej paczkę, która zawierała tajemniczy rękopis, ruszyła przez miasto na spotkanie z celem swego zadania. Młoda wojowniczka znalazła się w centrum w mniej niż godzina, odnajdując bez problemu drogę do siedziby Izuro Sagawy. Na straży nie stał nawet jeden człowiek, mimo że cała dzielnica posiadała dodatkowe patrole. Kupców obracających złotem stać było na wiele, a z pewnością na to by poprawić swoje bezpieczeństwo łatając braki w wojskowych kasach. Dziewczyna zapukała w drewniane shoji, otrzymując po chwili swoją odpowiedź.
– Zapraszam, zapraszam, otwarte jest
Gdy kunoichi weszła już do środka, mogła zauważyć pojedyncze pomieszczenie wypełnione dziesiątkami rulonów z czystym arkuszem. Najwięcej stało pod ścianą ustawione jeden przy drugim, jednak sporo też wisiało lub po prostu leżało. Kizuna natychmiast zwróciła uwagę na wysokiego mężczyznę o masywnej sylwetce, który obecnie pochylał się nad swym kolejnym dziełem. Zręczne pociągnięcia pędzlem, kilka zawiłych linii, które łączyły się w niesamowitą całość. Nie było sensu próbować zgadywać, kim był, zwłaszcza że to raczej oczywiste. Gdy wreszcie uniósł głowę, Kizuna mogła zauważyć, że brakowało mu prawego oka. Zostało wypalone przy pomocy czegoś w kształcie gwiazdy. Paskudna blizna zdobiła połowę twarzy tego człowieka, jednak druga bacznie przyglądała się młodej kunoichi. Spod białego haori wystawały mocne mięśnie, wskazujące, że człowiek ten miał kiedyś styczność z wojaczką. Nikt zresztą o zdrowych zmysłach, nie połączył by takiego monstrum z fachem, którym się obecnie zajmował… Zanim dziewczyna zdążyła coś powiedzieć, mężczyzna uśmiechnął się rzucając swe wcześniejsze pytanie.
– Co też sprowadza kogoś tak uroczego do tego miejsca… Myślałem, że chęć nauki właściwej kaligrafii zanika w tych szalonych czasach .
Właściciel sklepu zadawał się być niezaznajomiony z powodem jej wizyty. Lub po prostu dobrze udawał. Dziewczyna musiała rozegrać to dobrze by nie spłoszyć swej ofiary, jednocześnie przechodząc do ataku. Pierwsze dobre wrażenie zostało zrobione… Wreszcie zaczęła się uczyć na błędach.
autor: Rei Uta
26 kwie 2024, o 00:39
Forum: Daishi
Temat: Dolina Brzasku
Odpowiedzi: 111
Odsłony: 12185
Misja rangi B
Ryuujin Kodai
Post 8/?
Ryuujin nie miał pewności, gdzie właściwie się pcha… Ale nie bardzo zaprzątał tym swą silną makówkę. Jego celem było dotarcie na szczyt góry, nawet jeśli wszelkie znaki dawały jasne przesłanie by tego nie robić. Ciemne obłoki, ptaszek który był zbyt dobrze wyszkolony jak na przypadkowe spotkanie. Nie miał jasnych odpowiedzi i pewnie domyślał się, że nie uzyska ich, jeśli wcześniej nie dotrze tam, gdzie zapraszano go tak gorąco. Używając zaledwie nieistotnego ułamka swej bladoniebieskiej energii, ruszył przed siebie, czując na stopach znacznie większy opór. Jako wojownik był zdecydowanie gotowy na to, co miało nadejść, nawet jeśli przyjdzie mu walczyć z prawdziwym potworem. Droga nie przypominała niczym klasycznej wędrówki przez ośnieżone szczyty. Ryuujin już po kilkudziesięciu krokach musiał zacząć się wspinać po stromym zboczu, które wydawało się teraz niemal płaskie jak tafla wody. Jego dłonie wyszukiwały drobnych pęknięć w skale, dzięki którym mógł podciągać się coraz wyżej i wyżej. Przeraźliwe zimno zaczęło dopadać go w połowie drogi, gdy skóra na ciele skostniała niczym otaczający lód. Jego zbroja średnio nadawała się do podobnych wyczynów, jednak sama postura wystarczyła by złapać jedynie delikatną zadyszkę. W pewnym momencie człowiek o morderczym usposobieniu wdrapał się na pierwszą płaską półkę od dawna, mogąc złapać jakiś oddech. Pod sobą miał ponad tysiąc metrów spadku w dół, a przed sobą końcówkę, która mogła odkryć prawdę. Dla kogoś o słabości do wysokości byłby to z pewnością zawał albo szyba kuracja wstrząsowa. Kodei nie miał z tym, jednak najmniejszego problemu, siedząc teraz tyłkiem na zimnym kamieniu. Podciągając jedno kolano pod brodę, wyglądał niemal, jak drapieżnik, który nawet w przestworzach mógł dopaść swą zwierzynę. Ryuujin był ucieleśnieniem siły i sprawności, wspaniałym wojownikiem, który pokonał wiele przeszkód by być w tym właśnie miejscu. Nie ociągając się dalej wszedł na szczyt skały, rozprostowując teraz ściągnięte plecy. Przed sobą widział płaską półkę skalną, pośrodku której dało się zauważyć ogromną jaskinię. Wejście do niej biegło w dół, prowadząc do ciemnych tuneli, które za nic nie dawały znaku, że gdzieś się kończą. Wszystko leciało w dół góry, tam gdzie jeszcze chwilę temu zaczynał swą podróż bohater tej przygody. Na śniegu widniały świeże ślady stóp… Tym razem te ślady należały do człowieka, nie bestii, która grasowała przy zniszczonym wozie. Trop znikał w wejściu do groty, pozostawiając Ryuujina z kolejnymi pytaniami. Czym właściwie było to stworzenie oraz czy było to z pewnością coś, czego nie stworzył człowiek. Całe zadanie, które otrzymał od swego przełożonego, mogło nawet nie mieć z tym wszystkim nic wspólnego. Kodai musiał sam zdecydować jak poradzić sobie z narastającymi problemami… Był silny, ale nie był kotem by widzieć w ciemnościach. Jeśli faktycznie chciał iść po śladach… Musiał zastanowić się dwa razy jak zapewnić sobie bezpieczeństwo by nie skończyć w szczelinie nieznanych jaskiń. Przecież musiał dać radę i wrócić cało… Obiecał to przyjacielowi.
autor: Rei Uta
25 kwie 2024, o 23:42
Forum: Misje i Fabuły
Temat: Wynagrodzenie za misje
Odpowiedzi: 3831
Odsłony: 373952
Nick prowadzącego: Rei
Nick biorącego/biorących udział: Kizuna
Rodzaj misji: C
Streszczenie misji: Kizuna kontynuuje zadanie rozpoczęte wcześniej. Planując napad na posiadłość w której ma być przechowywany Death Note
Link do misji: Start
Ilość postów: 31
Rei-16
Kizuna-15
Wynagrodzenie dla gracza: Standard
autor: Rei Uta
25 kwie 2024, o 23:25
Forum: Nawabari (Osada szczepu Jūgo)
Temat: Obrzeża osady
Odpowiedzi: 108
Odsłony: 5018
Kizuna rozpoczęła swój dzień tak samo jak kilka ostatnich. Jej ciało, pracowało na najwyższych obrotach z powodu ostatnich wydażeń. Wciąż nie miała pojęcia, kiedy przeciwnik postanowi zaatakować. Czy właściwie ten przeciwnik istniał, czy była to tylko próżna próba wywołania przerażenia w oczach swych wrogów. Kizuna nie należała do osób strachliwych, jednak z pewnością tak samo jak ojcu zależało jej na ochronie rodziny. Jej siostry trudniły się różnymi zawodami, jednak żadna nie poszła tak jak ona w drogę kunochi. Jeśli blondynka chciała coś ugrać, musiała przygotować się na nadciągające wyzwanie. Idąc do miejsca, które wyznaczył jej ojciec, przypomniała sobie zadanie, które otrzymała od niego z samego rana.
– Wyruszam na granicę odebrać zapłatę za ostatni wypad do rezydencji, jeśli mogę cię prosić chciałbym, żebyś w tym czasie zajęła się pewnym interesem. Ostatnio udało mi się zlokalizować kolekcjonera, który posiada dojścia do różnych ludzi w mieście. Jedna z książek, które zabrałem może mu się spodobać. Weź to na siebie i spróbuj dogadać się z nim, tak żeby zaczął dla mnie pracować. Nie ma co go straszyć, człowiek ten posiada honor prawdziwego wojownika i z pewnością wystarczy kilka uprzejmości .
Te słowa zakończyły ich spotkanie, więc dziewczynie nie pozostało nic innego jak pożegnać się z ojcem i ruszyć w drogę. Jej cel znajdował się zaraz w centrum osady, przy głównej alejce sklepów złotniczych. Izuro Sagawa, o którego się toczyła cała ta sprawa, przebywał w ciągu dnia w swym sklepie na górnej parceli. Wszelkie informacje wskazywały, że zajmował się kaligrafią, tworząc wspaniałe obrazy zapełnione niesamowitymi wzorami. W tej części świata można było na tym nawet zarobić, jeśli oczywiście tak jak on miało się odpowiednie informacje. To był nowy dzień i kolejna przygoda młodej bohaterki. Kolejny dzień przywitał ich jasnym blaskiem słońca, a na ulicy jak zawsze panował gwar i przepych… Cudowny zapach spoconych ciał i fekaliów, mieszał się z aromatem owoców i pysznego jedzenia. Nie było co nawet marzyć o lepszym miejscu…
autor: Rei Uta
25 kwie 2024, o 18:43
Forum: Daishi
Temat: Dolina Brzasku
Odpowiedzi: 111
Odsłony: 12185
Misja rangi B
Ryuujin Kodai
Post 7/?
W pewnej chwili Ryuujin dotarł do miejsca, w którym miał spotkać pierwsze ślady zaginionej grupy. Przewalony wóz zobaczył jako pierwszy, a w okolicy nie było widać żadnego konkretnego źródła potencjalnego ataku. Ryuujin miał pełne pole do popisu, jeśli chodziło o szybkość, docierając do celu zaraz po pierwszym zlokalizowaniu. Drewniany środek transportu, na którym przewozili towary potrzebne osadzie, został całkowicie roztrzaskany. Na jego spodzie widać było ślady pazurów oraz liczne osmolenia. Całe szczęście w nocy nie padało, dlatego na ziemi wciąż widniały ślady ogromnych stóp. Nawet Ryuujin ze swoją posturą mógł się przy nich czuć jak dziecko. Ślady prowadziły w głąb lasu, jednak tam ginęły w gęstych zaroślach. Wojownik poza wspomnianym wozem, mógł zauważyć jeszcze kilka przedmiotów, które z pewnością należały do zaginionych. But, roztrzaskaną tarczę oraz miecz który wbity został w najbliższe drzewo. Kodai nie posiadał specjalnych zdolności, jeśli chodziło o tropienie, jednak miał zdecydowanie ciekawsze… W pewnej chwili niewielka sikorka zleciała z najwyższego drzewa, siadając na belce wystającej z połamanego wozu. Przez chwilę jedynie skakała z miejsca na miejsce, obserwując poczynania wielkoluda okutego w pancerz. Ryuujin dodał tym sobie zdecydowanie jeszcze więcej przerażającego odbicia. W pewnej chwili zwierzę po prostu się odezwało, a wojownik mógł zdać sobie sprawę, że to właściwie ratowało jego skórę.
– Szukasz tego, co to zrobił… Idź w góry, na sam szczyt .
Ptak zniknął tak szybko jak się pojawił, odlatując by robić swe ptasie sprawy. Ryuujin pozostał znowu sam, jednak z dodatkowymi informacjami, które mogły się przydać. Wierzchołek góry znajdował się jakieś dwa tysiące metrów nad poziomem, gdzie obecnie przebywał. Mimo że tu na dole panował raczej ciepły klimat, tam widać było ośnieżone szczyty i dość niesprzyjające warunki. Szare obłoki zaczęły unosić się nad samotnym szczytem, który górował nad innymi niczym strażnik całej krainy. To właśnie tam miał znajdować się najwyższy punkt, gdzie być może ukrywała się odpowiedź na pytania Ryuujina. Jeśli tak było w istocie, to wciąż pozostawało pytanie, czym była ta istota, skoro potrafiła dostać się tak wysoko z ciałami czterech wojowników. Jej siła musiała przekraczać nawet to czym dysponował nasz bohater… Szara mgła otaczająca szczyt stawała się coraz gęstsza. Jeśli Kodai miał zamiar się jednak tam zapuszczać, rozsądnym pomysłem było liczyć się, że nie będzie to spacer po kwiecistej łące. Decyzja jak zawsze należała do wysokiego wojownika o krwistym spojrzeniu.
autor: Rei Uta
25 kwie 2024, o 17:36
Forum: Nawabari (Osada szczepu Jūgo)
Temat: Obrzeża osady
Odpowiedzi: 108
Odsłony: 5018
Koniec misji C
Kizuna Okkotsu
Kizuna wydostała się z kompleksu, w którym urzędowała wroga organizacja. Jednak wciąż pozostawało wiele pytań, na które nie miała dalej odpwiedzi. Jej przeciwnikiem okazał się być ktoś skryty za zasłoną, ale póki co nie było szans na to by dalej brnąć w odkrywaną tajemnicę. Dom Kizuny okazał się być pusty, chociaż jej ojca wcale to nie zdziwiło. Mogli wreszcie porozmawiać po całej akcji oraz zastanowić, czy groźba, którą rzuciła kobieta w ostatniej chwili swego życia miała jakiś sens. Reni nie wydawał się być w żadnym stopniu poruszonym tym wszystkim, co się właśnie wydarzyło, jednak może to i fakt, że widział już więcej w swym życiu, niż człowiek właściwie powinien. Kizuna miała zarobiła na kradzieży oraz dowiedziała się czegoś przydatnego. Teraz należało zająć się swymi sprawami, aby być gotowym na nadejście przepowiadanego wroga.
– Niech nas dopadają… Będziemy gotowi lepiej niż teraz .
W oczach jej ojca pojawiła się ta sama iskra co wcześniej. Swą muskularną dłoń położył na głowie córki, mierzwiąc jej włosy. Na twarzy wojownika jak zawsze gościł szeroki uśmiech.
– Nie musisz mi dziękować córcia… Zawsze będę bronił twoich pleców .
Mężczyzna przemówił spokojnie, dając jej znać, że może na niego liczyć. W tej chwili byli sami przeciw temu co miało nadejść.
autor: Rei Uta
25 kwie 2024, o 15:35
Forum: Tereny mieszkalne
Temat: Stare domostwo
Odpowiedzi: 45
Odsłony: 1686
Zaczynamy po wprowadzeniu zmian które zalecił BB.
Wasze posty kontynuują 6 kolejkę, zaraz po eksplozji w budynku.
autor: Rei Uta
25 kwie 2024, o 00:24
Forum: Nawabari (Osada szczepu Jūgo)
Temat: Obrzeża osady
Odpowiedzi: 108
Odsłony: 5018
Kizuna pokonała swoją przeciwniczkę, która w gruncie rzeczy nawet nie starała się nią być. Kobieta o dziwnych skłonnościach oberwała techniką, którą dziewczyna opracowała własnoręcznie. Szeroki uśmiech nie znikał z twarzy przegranej, nawet, wtedy gdy do pomieszczenia wkroczył nie, kto inny jak sam Reni-senpai. Wielki mężczyzna o ciemnych włosach, które obecnie spływały falami na potężny kark. W jego spojrzeniu czaiła się figlarna iskra, która oznaczała, że ten człowiek wciąż pamięta swe dawne życie. Całe jego ciało pokryte było przez krew i ogólne resztki wroga. Jedna ręka dość obficie krwawiła, jednak mężczyzna już zrobił prowizoryczne zabezpieczenie z kawałka drogich zasłon. Gdy dziewczyna spojrzała w tamto miejsce, ten tylko uśmiechnął się przechylając głowę.
– Aaa drasnął mnie jebany, bo się akurat na drugiego chciałem zamachnąć… Ale długo się nie nacieszył, że mu się udało .
Po swych słowach zaśmiał się gromko, po czym leniwie przeniósł wzrok na pobitą właścicielkę tego domu. Przez chwilę gapił się jak przysłowiowa sroka w pizdę, by dopiero po dłuższej chwili odpowiedzieć na słowa Kizuny.
– A ja się zastanawiałem właśnie, gdzie ona mogła się schować… Ale nie martw się Curuś, chłopaki zgarniają właśnie, co się da po waszych fajerwerkach.
Mężczyzna rozejrzał się po pokoju, zatrzymując swe spojrzenie na kilku książkach, które widział na półkach. Zdecydowanie nie wyglądał na mola, ale znał się na cenach tych najdroższych.
– No no… Ale ja widzę, że perełki to się tutaj zostawiło.
Reni ponownie przeniósł swój wzrok ponownie na właścicielkę, klękając teraz na zgiętych nogach. Najwidoczniej chciał, żeby dobrze go zrozumiała…
– Moja córka zadała właśnie pytanie… Odpowiesz na nie szybko i wychodzimy. Weźmiemy sobie tylko za straty moralne i za to, co nam się należy, bo jesteście na moim terenie.
Kobieta wydawała się przez chwilę zaskoczona, jak gdyby zobaczyła na żywo kogoś średnio popularnego. Po kilku sekundach po prostu parsknęła śmiechem, nie mogąc przestać. Najwidoczniej to wszystko zaczęło ją chyba przerastać, bo nie zrozumiała tego nawet, wtedy gdy złapał ją za rękę, wyrywając ją niemal z jej stawów. Kobieta krzyknęła w swej agonii, jednak tamten nie zamierzał przestać… Dopiero gdy jej serce niemal eksplodowało, wstał ze swych kolan, uśmiechając się do córki.
– Piep… przony… Głupiec, nie masz pojęcia co właśnie rozpoczęliście. On przyjdzie do was już wkrótce .
Nikt nawet nie zauważył jak kobieta jedyną zdrową ręką zdejmuje swój kolczyk, po czym wkłada go sobie do ust. Przez chwilę wydawało się, że zgłupiała, jednak przypuszczenia mogły się zmienić, gdy z jej ust zaczęła wydobywać się gęsta piana. Blondynka przewróciła oczyma na drugą stronę, tak że widać było jedynie białko. Jej ciało wygięło się w łuk, by po chwili po prostu opaść… Była martwa.
– Kurwa… Zabieramy się Kizuna, nie wiem, co tu jest grane, ale lepiej, żeby już nas nie było jak wpadną sprawdzić, co się dzieje .
Mężczyzna sięgnął z półki jeszcze kilka, kilka książek, zanim na dobre wyszli z tego miejsca. Jak widać, rozsądek zanikał, gdy w grę wchodziły ogromne pieniądze. Kizuna mogła zostać albo iść za nim przez wyrwę w murze. Opuszczając domostwo mogła jeszcze zauważyć jak część rzeczy znika razem z nimi, niesiona przez chłopaków, którzy wcześniej obstawiali teren… Gdy dotarli już do domu, okazało się, że był zupełnie pusty. Nie czekał na nią żaden dzieciak, żadna kukła. Nie było zupełnie nikogo, pozostawili i zastali je w takim samym stanie. Ten mały gnojek znowu zniknął, tak samo jak przy pierwszym zadaniu… Kizuna zarobiła na włamie do posiadłości, ale co właściwie tam się stało. Kim był Kol i jaka tajemnica kryła się za zakonem czerwia… Rozwiązanie zagadki musiało poczekać.
autor: Rei Uta
24 kwie 2024, o 22:51
Forum: Ogłoszenia Administracyjne
Temat: 9. rocznica powstania Shinobi War
Odpowiedzi: 28
Odsłony: 530
W te 9 urodziny naszego bombelka, chciałbym mu złożyć najserdeczniejsze życzenia z tej właśnie okazji. Niech nam rośnie piękny i mądry i zaradny i ogólnie no cud miód. Jeśli miałbym wspominać najfajniejsze akcje dla własnej postaci... To pewnie będzie to pierwszy event z murem, gdzie prawie wysadziłem własny skład. No człowiek nie wiedział wtedy na co może liczyć, ale moja drużyna pokochała mnie za "rosołek"... Dlatego mam nadzieję że jeszcze długo będziemy się ze sobą męczyć.
Ps. wypuścicie mnie z więzienia
Ps.2 Dobre też było jak Isei doznał na evencie przemiany i chciał wszystkich zabijać pisząc tak dramatyczny post że łezki i tego... I w następnym był już martwy
Odbieram ph i skrócony trening.