Sztuczka z metalową linką się udała, ale dziewczynie udało się uratować tylko jedno zwierze. Dym już mocno dawał o sobie znać. Nawet przy samej ziemi nie dało się już prawie oddychać. Shugo mocno już odczuwała wpływ dymu na jej ciało. Mogłaby zaryzykować próbę wyciągnięcia drugiego kota tym samym sposobem, ale, choć z trudem, musiała przyznać, że nie wiedziała, czy da radę to zrobić. Bezpieczną opcją byłoby wyjść z budynku i zaczerpnąć powietrza, przy okazji wynieść uratowanego zwierzaka. Choć dla kogoś duszącego się, każda sekunda może zadecydować o życiu i śmierci, gdyby zasłabła ratując drugiego, nie uratowałaby ostatecznie nikogo.
Usłyszała dwa głosy i kroki potencjalnie większej ilości osób. Uznała, że najwyraźniej ktoś z tłumu gapiów postanowił spróbować pomóc. To utwierdziło ją w przekonaniu, że powinna wydostać się z budynku i ewentualnie pozwolić innym ludziom wyręczyć ją w ratowaniu pozostałego kota. - Tutaj jestem, na podłodze - Starała się, w miarę możliwości, powiedzieć to na tyle głośno, by na pewno zostać usłyszaną. Spróbowała wstać i biorąc kota na ręce, skierowała się w stronę wyjścia z budynku - W środku, przy kominku, leży jeszcze jeden kot. Proszę, uratujcie go. Chakra:
Dziewczyna dostała się do środka budynku. Korzystnie dla niej, mieszkanie nie było zbyt obszerne i nie musiała go przeszukiwać całego. Poszukiwane Machi i Tama znajdowały się tuż przed nią. Shugo była nieco zszokowana, kiedy okazało się, że ratować przyszło jej nie ludzi, a koty. Spodziewałaby się raczej, że zwierzaki pierwsze rzuciłyby się do ucieczki albo chociaż nie leżały przy samym kominie, z którego buchał właśnie dym.
Dziewczyna padła na ziemię, mając trudności z oddychaniem. Tutaj, blisko ziemi powinna mieć więcej tlenu niż stojąc. Szybko rozważyła swoje możliwości. Nie miała żadnego sposobu na zgaszenie ognia, ani odcięcia źródła dymu. Nie chciała też zbliżać się do kominka, ze względu na brak powietrze i ograniczoną widoczność. Postanowiła skorzystać ze swojego limitu krwi, by spróbować wyciągnąć zwierzęta na zewnątrz z nieco bardziej bezpiecznej odległości.
Ponownie sięgnęła do torby i wyciągnęła z niej dziesięciometrową stalową linkę, do której przelała chakrę. Następnie uniosła linkę w stronę jednego z kotów i próbowała obwiązać ją wokół łapy lub tułowia nieprzytomnego zwierzęcia. Jeśli jej się to udało, próbowała unieść kota lekko nad ziemią w jej stronę, uważając przy tym na rozbite miseczki i inne elementy otoczenia. Kontrolując linkę używała obu dłoni, by zmaksymalizować precyzję swoich ruchów. Ostatnie czego chciała, to zrobić Machi lub Tamie większą krzywdę, niż wyrządził im do tej pory dym.
Reakcja mieszkańców była o wiele lepsza, niż Shugo się spodziewała. Obawiała się, że ludzie zignorują jej ostrzeżenia, co mogło zwiększyć liczbę potencjalnych osób do ratowania, a nie widziało jej się za bardzo wbiegać w sam środek pożogi więcej razy, niż to było konieczne. Kiedyś była uczona, że do płonącego budynku nie powinno się wracać, jednak zważając na uwięzione w środku dzieci, musiała zignorować nauki matki.
Dziewczyna nie znała rozkładu pomieszczeń, ani lokalizacji pozostałych ofiar i raczej nie sposób było tę informację wyciągnąć od uratowanego już dziecka, widząc, z jakim trudem przyszła odpowiedź na poprzednie pytanie. Musiała więc kupić sobie jak najwięcej czasu w środku, by móc przeszukać jak największą część budynku. Zbliżając się do wejścia, włożyła dłoń do torby na prawym udzie i namagnesowała trzy kunaie, by móc w razie wypadku szybko poradzić sobie z ewentualną przeszkodą lub czymś spadającym jej na głowę. Wzięła kilka możliwie głębokich wdechów, by dobrze się dotlenić, a po ostatnim z nich wstrzymała oddech i wbiegła do płonącego domu.
Nick prowadzącego: Shugo Nick biorącego/biorących udział: Kamiyo Ori Rodzaj misji: D Streszczenie misji: Zaginął kot, shinobi postanowił go odnaleźć Link do misji:Pierwsza lokacja, druga lokacja, trzecia lokacja Ilość postów: 17 Wynagrodzenie dla gracza *: 250 ryo, o ile Kamiyo nie zdecyduje się wynagrodzić weterana za pomoc
Z zamysłu nad minionymi wydarzeniami wyrwało Shugo nowe zagrożenie, obecne tuż obok niej. Starała się szybko ocenić sytuację i znaleźć sposób na jej rozwiązanie. Dziecku udało wygrzebać się na zewnątrz, ale w środku może być uwięzionych więcej osób. Ogień mógłby też przenieść się na pobliskie budynki. Nie mogła w żaden sposób ugasić pożaru, ale mogła pomóc w ewakuacji mieszkańców. - Pożar! Pomocy, pożar! - Dziewczyna zaczęła krzyczeć, licząc na to, że mieszkańcy pobliskich domów pomogą jej zapanować nad sytuacją lub przynajmniej unikną zagrożenia. Ruszyła biegiem w kierunku wydostanego dziecka. Pomogła ofierze oddalić się od źródła dymu na kilka metrów, by mogło zaczerpnąć powietrza. - Czy ktoś jeszcze jest w środku? - Zadała proste pytanie, zdając sobie sprawę, że pogorzelec może być w szoku. Nie miała teraz czasu pytać, czy nic mu się nie stało. Liczyła, że tym zajmie się ktokolwiek zareaguje na jej wołania. Priorytetem było uwolnienie z pożaru innych potencjalnych domowników.