Nick prowadzącego: Ao
Nick biorącego/biorących udział: Mujin
Rodzaj misji: Wyprawa rangi B
Streszczenie misji: Mujin podczas pobytu w karczmie dowiaduje się o możliwości wykonania nietypowego zlecenia. Celem jest zniszczenie manufaktury notek wybuchowych, prowadzonej przez mafie. Medyk zgadza się podjąć zadania i udaje mu się zakraść na teren fabryki. Wzbudza alarm, ale udaje mu się unieszkodliwić głównodowodzącego shinobi i cywilnych strażników, niestety kilku z nich zdołało uciec. Następnie dobiera się do notek wybuchowych i niszczy składowisko, zawalając budynek. Następnie wraca głównym szlakiem, gdzie spotyka pędzących strażników. Nie rozpoznają oni Mujina, jednak jego tłumaczenie wzbudza podejrzenia, wobec czego decydują się na aresztowanie go. Mujin jednak pokonuje eskortującego go strażnika i ucieka. Po wszystkim otrzymuje obiecaną nagrodę.
Link do misji: 1 -> 2 -> 3
Ilość postów: 58/57
Rozpoznawalność po misji*:
Wynagrodzenie dla gracza *:
Znaleziono 297 wyników
- 3 paź 2021, o 01:34
- Forum: Misje i Fabuły
- Temat: Wynagrodzenie za misje
- Odpowiedzi: 3792
- Odsłony: 371234
- 29 wrz 2021, o 21:56
- Forum: Osada Shigashi no Kibu
- Temat: Karczma "Irajgo"
- Odpowiedzi: 398
- Odsłony: 33317
Re: Karczma "Irajgo"
Wyprawa zakończona sukcesem.
- 29 wrz 2021, o 15:02
- Forum: Osada Shigashi no Kibu
- Temat: Karczma "Irajgo"
- Odpowiedzi: 398
- Odsłony: 33317
Re: Karczma "Irajgo"
-- Nikt nie jest w stanie wszystko za sobą zatrzeć. Nawet tak dobry shinobi jak ty, Mujin-san. - odpowiedziała Junko, uśmiechając się lekko w kąciku ust. W końcu nawet Antykreatora zdołano wyśledzić w Oniniwie. A co dopiero jakiegoś prostego medyka z Ryuzaku no Taki. Pomimo swoich zdolności, Aburame nadal był tylko człowiekem. Tak samo popełniającym błędy, jak każdy inny. I być może właśnie błędem było pozostawienie przy życiu Kakashiego i tych wszystkich pracowników z manufaktury. Mógł mieć przez to problemy. Nawet jeżeli nie zgadzał się z retoryką swoich pracodawców, to jednak byli oni w pewien sposób rozsądniejsi od niego - zakładali, że najbezpieczniej będzie, jeżeli nie będzie żadnych świadków. Nawet, jeżeli miał maskę, to przecież można było go rozpoznać po innych rzeczach - po tym ile miarł wzrostu, po włosach, po stylu chodzenia i po stylu walki. W końcu zarówno iryojutsu jak i fuinjutsu nie były zbyt poplarnymi dziedzinami.Największy błąd ludzkości
< Mujin - Wyprawa rangi B : 56/57+ >
-- Rozumiem. - odpowiedziała kobieta, a uśmiech ponownie zagościł na jej twarzy. W takim wypadku można było już mówić powoli o zamknięciu kontraktu i zakończeniu całej tej przygody. -- Jeżeli będzie Pan jeszcze kiedyś w Shigashi no Kibu, to zapraszamy na herbatę. Może znajdzie się dla Pana jakaś nowa praca. My raczej w Ryuzaku nie zawitamy - to nie nasze strefy wpływu. Ale kto wie, kto wie... w końcu ludzi jest coraz więcej, a świat coraz mniejszy... - cokolwiek to miało znaczyć, to oboje uśmiechnęli się i wzięli ostatni łyk herbaty. O ile Mujin nie miał nic więćej do dodania, to mógł się powoli stąd zabierać. Albo szybko - zależy, jak bardzo bał się ogona.
- 28 wrz 2021, o 13:59
- Forum: Osada Shigashi no Kibu
- Temat: Karczma "Irajgo"
- Odpowiedzi: 398
- Odsłony: 33317
Re: Karczma "Irajgo"
Nie każdy, kto zasiadał na tronie tego świata, miał kija w dupie. Nawet ci wielcy potrafili się pośmiać, choć nie ma co ugrywać - z reguły mieli oni specyficzne poczucie humoru, które niekiedy potrafiło wprowadzić ludzi w konsternację - tak jak teraz stało się z Mujinem. Na szczęście Aburame zrozumiał, że ludzie wcale nie są do niego negatywnie nastawieni, po prostu rozbawiło ich takiej obchodzenie tematu dookoła. Wszyscy doskonale sobie zdawali sprawę z tego, że to Mujin jest odpowiedzialny za wybuch, który obudził tej nocy połowę Shigashi. Natomiast... trzeba było przyznać, że było to na swój sposób urocze.Największy błąd ludzkości
< Mujin - Wyprawa rangi B : 54/57+ >
- No cóż. Skoro tak Pan uważa... - kobieta złożyła dłonie, opierajac je o siebie opuszkami palców. Przyglądała się Mujinowi, nie do końca chyba pewna, że słyszy, to co słyszy. W jej interesach niewygodnych świadków się likwidiwało, a nie pozwalało im swobodnie chodzić po mieście, udając, że nic się nie stało. Zabójstwo było może i najgorszym z momralnego punktu widzenia rozwiązaniem, ale było zabójczo skuteczne. Wtedy nie musiałby się obawiać, że ktoś ściągnie z Kakashiego pieczęć, a on wtedy opowie o wszystkim, co się stało. - Mam tylko nadzieję, że nie zdołają cię z nami powiązać. Jeżeli tak się stanie, to nie będziemy szczędzić w środkach. - ton kobiety był stanowczy, ale nie przypominał groźby. Ktoś taki jak ona nie potrzebował nikomu grozić. Ona tylko uprzejmie oznajmiała, jakie konsekwencje czekają ludzi, którym przyszło na myśl szkodzić interesom mafii. Której? Cóż. Tego Mujin nie wiedział - i zdawało się, że absolutnie nie czuł potrzeby by się dowiadywać. Jak to było? Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.
- Hah, zapłata. Oczywiście. - kobieta skinęła głową i sięgnęła dłonią do torby, którą miała zawieszoną na ramieniu. - Zupełnie przypadkiem weszłam w posiadanie takiego zwoju. Wypadł z wozu, podczas transportu. - uśmiechnęła się w kąciku ust. Pewnie tak było - wypadł. Razem z kierowcą i strażnikami. W stumetrową przepaść. A potem ona go ukradła. Albo jakoś tak. - Ten zwój pochodzi swoją drogą od ludzi, którzy mieli przyjemność prowadzić manufakturę. Proszę, dla Pana. - przesunęła zwój po stole, podając go Mujinowi. Zwój był ewidentnie stary, miał już swoje lata - pognieciony, postrzępiony, ale mimo wszystko ładnie zapakowany i - przede wszystkim - zdatny do odczytania. - Zgodnie z umową. Nietypowa nagroda za nietypowe zlecenie. Mam nadzieję, że będzie Panu dobrze służył. - uśmiechnęła się. - Jeżeli mogę spytać, to co Pan zamierza teraz zrobić? Może jest pan zainteresowany dłuższą... współpracą? - zapytała.
- 28 wrz 2021, o 11:45
- Forum: Osada Shigashi no Kibu
- Temat: Karczma "Irajgo"
- Odpowiedzi: 398
- Odsłony: 33317
Re: Karczma "Irajgo"
Kobieta i karczmarz z grobową miną patrzyli na Mujina, obserwując jego poczynania. Lustrowali go, jak gdyby szukając odpowiedzi na swoje pytania, zanim w ogóle je zadadzą. Nie dało się ukryć, że musieli się wcześniej znać. Najwyraźniej nie byli sobie tak obcy, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Po czyjej właściwie byli stronie? Tego Mujin nie wiedizał i... chyba lepiej dla niego było, że nie posiadał tej wiedzy. Jak to mówią - mniej wiesz, lepiej śpisz, a Iryoninowi zdecydowanie przyda się sen, taki głębszy, we własnym łóżku. Bo jak wiadomo - w karczmie to co innego. Nawet tak dobrej, jak ta.Największy błąd ludzkości
< Mujin - Wyprawa rangi B : 52/57+ >
Gdy Mujin skończył swoją pierwszą sentencje, karczmarz i kobieta spojrzeli się po sobie. Przez chwilę panowała cisza. A potem oboje, niemal w tym samym momencie, wybuchnęłi gromkim śmiechem, doceniając poczucie humoru u Iryonina. Przecież wszyscy tutaj zgromadzeni zdawali sobie sparwę, kto jest za to odpowiedzialny.
- Ah więc to tak. - w końcu przemówiłą kobieta. Jej głos był miły, niemalże melodyjny. PAsował do niej - do jej pięknej urody, jej stylu, jej zachowania. - Cóż. Najwyraźniej ten ktoś nie chciał sobie brudzić rąk. W sumie... muszę przyznać, że to rozsądne posunięcie. Gdyby ktoś zginął, to straż miejska miałaby większe naciski, by znaleźć sprawcę morderstwa. A w takim przypadku być może śledztwo dość szybko umorzą - w końcu jak nie ma ofiar śmiertelnych, to temat szybko ucihnie po kilku tygodniach. Znajdzie się coś bardziej medialnego. Bardziej... krawwego. - uniosła brewkę, spoglądając na medyka. - Rozumiem. Jakie konkretnie ślady? Ktoś widział - ekhem - tego sprawcę? Możemy pozbyć się takiego problemu. - co konkretniej miała na myśli - zapewne Mujin się domyślał. Może lepiej było pozbyć się Kakashiego, zanim zdąży puścić parę z ust? Zawsze to mniejsze ryzyko wykrycia, a tak, to ciągle przecież nie mógł być pewny swojego własnego bezpieczeństwa. Naprawdę cenił wyżej życie losowej osoby, niż swoje własne? Jakby się poczuł, gdyby jego portret wisiał na ulicach Shigashi no Kibu, jako osoby poszukiwanej za wysadzenie fabryki notek wybuchowych? Może lepiej było pozbyć się człowieka? W końcu jak nie ma człowieka, to nie ma problemu. No i to nie on pobrudziłby sobie ręce.
- 27 wrz 2021, o 15:42
- Forum: Osada Shigashi no Kibu
- Temat: Karczma "Irajgo"
- Odpowiedzi: 398
- Odsłony: 33317
Re: Karczma "Irajgo"
Osobiście nie zgodziłbym się, że łapanie kogoś za język jest bardziej akceptowalne od wytarzania się w brudzie. W tym drugiim przypadku co najwyżej uznają cię za chorego psyhicznie, a skrzywdzisz co najwyżej samego siebie. A w tym pierwszym - cóż. To, jakby nie patrzeć, było naruszenie prywatnej przestrzeni innego człowieka. Ale czy w ogóle warto było się tym przejmować? Przecież po wysadzeniu manufaktury notek wybuchowych takie rzeczy wydawały się drobnostką. Zniszczenie dorobku czyjegoś życia pozbawienie pracy zapewne kilkunastu, jeżeli nie kilkudziesięciu osób - to było chyba gorsze, niż nałożenie komuś pieczęci na język, aby przypadkiem nie wygadał, co się stało.Największy błąd ludzkości
< Mujin - Wyprawa rangi B : 50/57+ >
Mujin umył się, wyszykował, wysuszył zmoczone ubrania. Nikt mu nie przeszkadzał, nikt go nie niepokoił. Nawet jeżeli strażnik zdecydowałby się sprzedać Iryonina i opowiedzieć co się stało - to raczej nie mógł tego zrobić, dopóki ktoś nie zdecydowałby się ściągnąć mu tej pieczęci. Miał więc chwilę czasu, by ulotnić się z misata. O ile w ogóle byłby poszukiwany. Trudno powiedzieć, jak to będzie wylgądało.
Na dole czekały dwie osoby, popijając sobie herbatkę - mężczyzna, właściciel karczmy, którego MUjin już znał. Drugą osobą była kobieta - nieznajoma. Było spokojnie i... dziwnie. Idąc w dół Mujin mógł czuć na sobie ich wzrok - ale nic w tym dziwnego. W końcu narobił sporego namieszania i nawet jeżeli nikt obcy o tym nie wiedział, to ta dwójka doskonale zdawała sobie sprawę z faktu, że poto idzie w ich stronę mężczyzna, który wysadził tej nocy manufakturę notek wybuchowych.
- I jak, i jak?! - zapytał podekscytowany karczmarz, gdy tylko medyk podszedł do ich stolika. - Opowiadaj co tam się stało. To, że był wybuch, to wszyscy wiemy. Jak to wyglądało? Ktoś zginął? Ktoś cię widział? - mnóstwo pytań, na które Mujin musiał odpowiedzieć. A przynajmniej powinien. Rudowłosa kobieta - całkiem ładna, w okolicy trzydziestki, wysoka jak na płeć piękną - mierzyła sobie około 175 centymetrów wzrostu. Obserwowała każdy krok Mujina, przyglądała się mu. Domyślał się, kim była? Zapewne tak. W końcu to od niej miał odebrać nagrodę, a wypadałoby by osoba stojąca za tym wszystkim osobiście poznała wykonawcę. Poza tą trójką nikogo w tej karczmie nie było. Zamknęli ją, by nikt nie przeszkadzał? Trudno powiedzieć. Teraz były inne pytania, na które trzeba było odpowiadać.
- 26 wrz 2021, o 21:31
- Forum: Shigashi no Kibu
- Temat: Manufaktura notek wybuchowych
- Odpowiedzi: 37
- Odsłony: 1942
Re: Manufaktura notek wybuchowych
Tutaj następny post proszę! Medyk tak, ale Iryoninja? Był takim samym shinobi jak reszta, tyle, że potrafił leczyć. A może nie był? Może Mujin wyobrażał sobie to wszystko inaczej? Że będzie inny niż reszta? A jednak - nawet jeżeli nie była to prosta droga, to Aburame zdecydował sie nią kroczyć. Pomimo tylu przeciwności losu, które los rzucał mu pod nogi. Ścieżka trudna, ale z pewnością dająca mnóstwo satystfakcji. W końcu nic cię tak nie usatsfakcjonuje, jak widok wroga rzucającego się na ziemi jak ranny kundel, gdy jakimiś magicznymi mocami odbierzesz mu zdolność poruszania się. Gdy w panice będzie próbował złapać oddech, ledwo mogąc wypowiedzieć jakiekolwiek słowa. Gdy będzie wytężał ostatnie komórki swojego prymitywnego móżdżka, by dorównać wiedzy medycznej. Oj tak - bycie medykiem miało swoje zalety. Pozwalało czuć się panem sytuacji, bo to przecież od ciebie zależało, czy twój kompan jest pacjentem, czy może raczej dawcą.Największy błąd ludzkości
< Mujin - Wyprawa rangi B : 48/57+ >
Mujin nie miał żadnego problemu z dotknięciem mężczyzny-strażnika. Przecież trzymał go blisko siebie, licząc, że tym samym sposobem Mujin mu się nie wyrwie. Ale przecież wystarczyło, że Iryonin dotknął go opuszkami palców, by przesłać impuls chakry do jego ciała i pomieszać mu w umyśle. Mężczyzna momentalnie zwalił się na ziemię (hej, to już drugi dzisiaj!), jak porażony. Zaczął się wierzgać, pluć, a jego ciało wykrzywiało się w każdy możliwy sposób. Ta technika naprawdę była straszna - odbierała wrogowi możliwość kontroli własnego ciała, a jednoczeście pozwalała zachować pełną świadomość. Świetna i okropna. Jak na prawdziwego Iryonina przystało.
Mujin złapał za ten mokry, śliski i obrzydliwy język. Gdyby nie ta technika, to Mujin zapewne pożegnałby się z palcami, ale mężczyzna - Kakashi, teraz leżący na ziemi i ledwo łapiący oddech, nie mógł tego zrobić. Czy zrozumiał, co Mujin do niego mówił? Z pewnością. Medyk doskonale wiedział, co się stanie. Trzymał go, a po języku mężczyzny zaczęły rozchodzić się czarne pieczęcie - i choć nie robiły mu krzywdy fizycznej, tak psychicznie gość zapewne posrał się w gacie.
Pieczęć została założona. Teraz Mujin miał pewność, że nic nie powie - przynajmniej, dopóki ktoś nie zdejmie jej z niego. Ale czy w ogóle Shigashi istniał ktoś, kto potrafiłby to zrobić? Trudno powiedzieć. I to wszystko zakładając, że zwykły strażnik będzie miał na tyle odwagi, żeby sprzedać Mujina na psach. Raczej nie będzie miał.
Teraz strażnik leżał gdzieś w ciemnej uliczce. Pozbawiony godności i śmiertelnie przestraszony. Trochę czasu minie, zanim dojdzie do siebie - to na pewno. Mujin już o to zadbał. I jak widać - jak się wkurzył, to nie był takim miłym i ciepłym medykiem, za jakiego próbował uchodzić. Ze sfrustrowanych ludzi często uchodziło powietrze i wtedy pokazywali swoje prawdziwe oblicze. Gdy - tak jak Mujin - byli zmęczeni, przemarźnięci i wkurzeni tym wszystkim, co się wokół nich działo. Ale hej - przecież się udało. Zadanie zostało wykonane pomyślnie.
Udał się w końcu do karczmy, tej samej, w której wszystko to się rozpoczęło. Zasnął - nawet nie wiedział kiedy. Udało mu się bezproblemowo dostać do karczmy i gdy tylko walnął się na łóżko - tak spał aż do rana. Nie żeby komuś to przeszkadzało, bo w środku i tak wszyscy już dawno usnęli. W końcu rano, gdy pierwsze promienie słońca zaczęły dobijać się do okien, mógł się obudzić i ogarnąć. A potem... chyba wypadało znaleźć zleceniodawcę i mu to wszystko wyjaśnić.
- 26 wrz 2021, o 15:06
- Forum: Shigashi no Kibu
- Temat: Manufaktura notek wybuchowych
- Odpowiedzi: 37
- Odsłony: 1942
Re: Manufaktura notek wybuchowych
Ta praca wiązła się z ryzykiem - tego nie dało się zaprzeczyć. Życie shinobi to jedno wielkie ryzyko - teraz jesteś, a za dwie sekundy cię nie ma, bo ktoś właśnie rzucił w ciebie katonową kulą ognia. Natomiast Mujin postawił na perswazję - co było trochę... dziwne. Nie bójmy się użyć tego słowa - "dziwne". Ktoś o jego sile zapewne zamordowałby tego strażnika samym spojrzeniem, a mimo to Aburame wolał się cackać z kimś takim. Ale było to jego święte prawo.Największy błąd ludzkości
< Mujin - Wyprawa rangi B : 46/57+ >
- Bo się nie domyślam. - mruknął mężczyzna. Po jego tonie głosu było widać, że nie jest zadowolony z całej tej sytuacji. Pomimo tego, że mafie toczyły ze sobą wojny, to jednak oni wciąż byli stróżami prawa, jakiekolwiek by te "prawo" nie było. To, że mafie rządziły miastem było tajemnicą poliszynela, ale nadal trzeba było zachowywać pozory zupełnie normalnie funkcjonującego miasta kupieckiego. Trzeba było dbać o ludność - bo to oni byli przecież głównym źródłem utrzymania całej prowincji. A bez nich... byłoby krucho. Dlatego mordowanie cywili nie było mile postrzegane. A wciąż przecież nie wiedzieli, czy strażnicy, którzy pozostali w fabryce byli żywi. Nie wiadomo, czy to faktycznie były tylko porachunki między rządzącymi tym miastem, czy może działanie kogoś z zewnątrz. Wiadomym i logicznym było, że należy przesłuchać każdego, kto jest zamieszany w tę sprawę. No i mimo mafii, to w Shigashu też było kilku prawych ludzi, dla których bezpieczeństwo mieszkańców było priorytetem.
- Jak nie chcesz mi robić kłopotu, to powiedz wprost, o co chodzi. A jak nie chcesz, to powiesz to przesłuchującym i tyle. - choć słowa mężczyzny były bardzo konkretne, to po jego głosie było słychać zdenerwowanie. - Złożysz zeznania, jak będziesz czysty, to nic Ci się nie stanie. Bo czego właściwie oczekujesz? Że cię teraz puszczę? - zapytał. No właśnie - przecież gdyby teraz puścił Aburame tak o, to miałby kłopoty u swoich przełożonych. Nie można było tak po prostu wypuścić kogoś, kto zupełnym przypadkiem był w pobliżu miejsca przestępstwa. Nawet jeżeli mężczyzna się bał ewentualnych problemów ze strony mafii, to z drugiej strony mógł mmieć kłopoty od swoich przełożonych. Trochę patowa sytuacja, nieprawdaż?
- 25 wrz 2021, o 12:02
- Forum: Shigashi no Kibu
- Temat: Manufaktura notek wybuchowych
- Odpowiedzi: 37
- Odsłony: 1942
Re: Manufaktura notek wybuchowych
No tak, tak, był kurierem - oczywiście. Tak samo jak płatny zabójca, bo przecież dostarcza swojemu klientowi głowę wroga. Analogia subtelna jak cios siekierą w potylicę. Podając taką historie trzeba było się dobrze zabezpieczyć - wiedzieć, co się mówi i starannie planować dobór słów - on był wszak kluczowy w tym wszystkim. Trzeba było mieć dupochron, który w takich sytuacjach jak ta pozwoli na w miarę lekkie lądowanie, a niestety to, co podawał Aburame, miało sporo luk. Nic dziwnego, że miał zostać zatrzymany do dalszych przesłuchań - wszak informacje, które Mujin podał, były bardzo zdawkowe i nie wyjaśniały w zasadzie niczego.Największy błąd ludzkości
< Mujin - Wyprawa rangi B : 44/57+ >
Dlaczego ciągle Mujin musiał coś niszczyć? Dlaczego odbierać, pokonywać? Cóż. Tak działał ten świat. A w szczególności tak działało to miejsce - Shigashi no Kibu. Tutaj nikt nie bawił się w miłe rozmowy przy herbatce, albo w restauracji z sushi. Mafia trwała w ciągłej zimnej wojnie, od czasu do czasu zdarzały się więc takie "incydenty", jak ten z fabryką notek wybuchowych. To był czysty pokaz siły, mający przypomnieć konkurencji, że nadal jest się na rynku. Ta brutalna gra nie zakładała w ogóle, że ktokolwiek przeżyje. Medyk ratował tych wszystkich cywilów tylko i wyłącznie z własnej, nieprzymuszonej woli. Sam robił sobie pod górkę. No bo czy nie prościej byłoby tego strażnika po prostu zabić, tak samo jak jego kolegów? Szybkie cięcie po tętnicy - i problem znika. Dlaczego tak bardzo Mujin tego nie chciał zrobić? Przecież to było najprostsze wyjście i najskuteczniejsze. A to, że ci ludzie być może mieli rodziny, żony, dzieci - nie powinno obchodzić go jako shinobiego. W tym zawodzie bycie dobrym wiązało się z garścią problemów.
Mujin bezpiecznie wypuścił robaki - nikt tego nie miał prawa nawet zauważyć. Było ciemno i nieprzyjaźnie, nikt się nie przejmował jakimiś pełzającymi plugastwami - bo po prostu nikt ich nie widział. Jakkolwiek robaki przyniosły mu informację, której oczekiwał - wokół nie było już nikogo. W stronę miasta kierował się tylko on i Kakashi - strażnik. Mężczyzna trzymał dłoń na ramieniu Mujina - nie ściskał go, ale ciągle miał pod kontrolą, w razie gdyby trzymany próbował się wyrwać.
Kakashi się jakby... potknął? Zwolnił? Trudno powiedzieć. Ale Mujin wyraźnie poczuł, że Kakashi jakby drgnął na jego słowa o "klientach".
- Mhm. - powiedział, ale w jego głosie dało się słyszeć małą niepewność. A co to za klienci? - zapytał, spoglądając na Mujina i mocniej zaciskając palce na jego ręce. Robaczki donosiły, że najbliższe kilka minut drogi stąd nie ma nikogo, kto mógłby pomóc strażnikowi, gdyby tylko Mujin chciał go zaatakować. Do samego miasta było jeszcze jakieś pół godziny - w tym tempie, czyli chodem.
- 23 wrz 2021, o 22:23
- Forum: Dzienniki graczy
- Temat: gejownia
- Odpowiedzi: 27
- Odsłony: 1315
Re: gejownia
test
- 23 wrz 2021, o 20:29
- Forum: Shigashi no Kibu
- Temat: Manufaktura notek wybuchowych
- Odpowiedzi: 37
- Odsłony: 1942
Re: Manufaktura notek wybuchowych
Cóż, najwyraźniej dla Mujina pobrudzenie sobie tyłka było zbyt godzące w honor, dlatego nie miał zamiaru spędzac nocy pod gołym niebem. Ludzie różne mieli fanaberię i nie mnie ich oceniać - ale jednak po wysadzeniu manufaktury notek wybuchowych można było się pokusić o zaczekanie, aż to wszystko przycichnie. Ale skoro Aburame wolał za wszelką cenę dostać się do miasta, to była to tylko i wyłącznie jego decyzja. Musiał się jednak liczyć z konsekwencjami. Hej, który to już raz?Największy błąd ludzkości
< Mujin - Wyprawa rangi B : 42/57+ >
Mężczyźni popatrzyli po sobie, nie do końca chyba wierząc w gadkę przedstawioną przez Mujina. Nie ukrywajmy - jednak mimo wszystko ktoś biegnący od strony wybuchu, w nocy, na dodatek podający tak pospolitą wymówkę miał prawo być podejrzany. Nawet, jeżeli ludzie nie opisali jego dokładnego wyglądu, to już cała ta sytuacja nie pachniała za dobrze.
- Prywatny? Aha... - powiedział mężczyzna z przekąsem, jak gdyby lekko zdezorientowany. Jeszcze brakowało, żeby Mujin przedstawił się jako Uchiha Katsumi. Prywatny kurier - niby dobra wymówka, ale mogła być lepsza. Gdyby powiedział, że jest kurierem państwowym - to wtedy być może zrobiłby większe wrażenie na mężczyznach, a tak to był tylko jednym z setek tych, którzy wykonują swoją nudną i powtarzalną robotę.
- Jest Pan zatrzymany do dalszych wyjaśnień. Uda się Pan do Shigashi no Kibu, gdzie odbędzie się przesłuchanie. Kakashi, proszę zajmij się Panem i odprowadź go do aresztu. My biegniemy dalej. Zobaczymy, co tam się stało. - nakazał dowódca, a jeden z mężczyzn zaczął iść w kierunku Aburame.
- Zapraszam ze mną. - zaproszenie nie było zaproszeniem, lecz rozkazem. Szedł na wprost Mujina, był około 5 metrów od niego. Reszta, ta zachodząca od boku, była już za samym medykiem i najwyraźniej planowali faktycznie iść dalej. Też byli jakieś pięć metrów za nim, odwróceni już do niego plecami. - Proszę nie stawiać oporu. - był bardzo profesjonalny, ale czy wystarczająco silny by zatrzymać czarnowłosego?
No i w końcu Mujin mógł dostać się do miasta. I to nawet z eskortą. Jego plan wypalił... tylko czy na pewno w taki sposób, jakiego by oczekiwał?
- 23 wrz 2021, o 01:23
- Forum: Shigashi no Kibu
- Temat: Manufaktura notek wybuchowych
- Odpowiedzi: 37
- Odsłony: 1942
Re: Manufaktura notek wybuchowych
Wiatr wiał złowieszczo. Jak gdyby zwiastując coś złego, coś niedobrego. Ale ani bogowie, ani los, nie mieli z tym nic wspólnego. Aburame sam wybrał swoją ścieżkę i kroczył nią z własnej woli. Postanowił nie zabijać, ani nie powstrzymywać pracowników manufaktury, którzy prawdopodobnie mogli przekazać informację strażnikom. Może gdyby to zrobił, to pościg nadszedłby znacznie później. A więc - czego właściwie Mujin oczekiwał, wchodząc na szlak? Jakiś tam plan miał - ale czy miał on sens? Mógł przecież po prostu ulotnić się i wrócić - kiedyś tam. Za dzień, tydzień, miesiąc. Nie musiał przecież skakać nad murami, nie musiał robić przekopu. Spieszyło mu się gdzieś? Raczej nie. Sprawa by w końcu przycichła, a wszyscy po czasie by zapomnieli, będąc zaaferowani jakimś kolejnym mafijnym morderstwem, albo innym podpaleniem. A tak to zaryzykował. Bardzo wiele. Co było przyczyną, że postanowił od razu wrócić do Shigashi no Kibu? Czy to ten pośpiech i chęć szybkiego zysku, która tak przecież popularna była w tych krainach? Teraz było już za późno na jakąś zmianę, podjęcie innej decyzji. Jak to było mówione wcześniej - trzeba było się liczyć z konsekwencjami swoich czynów. Ale czy ktoś tak potężny jak sam Mujin w ogóle musiał się obawiać jakichś strażników? Kim oni w ogóle byli, by podnosić głos na uczonego?Największy błąd ludzkości
< Mujin - Wyprawa rangi B : 40/57+ >
- Kurier?! - zapytał, wyraźnie zaskoczony. Było już ciemno - noc. Co o tej godzinie robił kurier? Jeżeli faktycznie Mujin był posłańcem, to musiał mieć doprawdy ważne zadanie, skoro szlajał się o takiej porze, na dodatek bez żadnego konia, ani czegoś takiego. Faktycznie, strażnicy nie zwrócili uwagi na jego ubiór, bo wcale nie różnił się on od typowego stroju podróżnego. - Dobra, dość żartów! Pokazuj co przewozisz, panie kurier! - uwierzyli mu? Trudno na ten moment było powiedzieć. Nie wiedzieli z kim mieli do czynienia i zdawali się ciągle być lekko poddenerwowani. Zresztą... kto nie był? Mujin też musiał to wszystko odczuwać, nawet jeżeli próbować nie dać tego po sobie poznać. Postanowił rozgrywać teatrzyk - i w takim przypadku skoro postawił już pierwszy krok na scenie, to musiał go kontynuować i liczyć, że publiczność się na bierze. Albo rzucić to wszystko w cholerę i zacząć mord.
- 22 wrz 2021, o 14:59
- Forum: Shigashi no Kibu
- Temat: Manufaktura notek wybuchowych
- Odpowiedzi: 37
- Odsłony: 1942
Re: Manufaktura notek wybuchowych
Mujin nie był odosobnieniu w takim podejściu - wielu shinobi już na pierwszym spotkaniu potrafiła opowiadać o tym co robią, w czym się specjalizują i kogo nie lubią. Ujawniali swoje zdolności klanowe, żywioły i jak dobrze, i czym walczą. Taka to już była cecha ninja - lubili się popisywać. A może to była jednak głupota? Przecież ujawnianie takich informacji o sobie mogło w przyszłości doprowadzić do nieprzyjemności. Nigdy nie można było być pewnym, czy osoba z którą właśnie rozmawiasz, ktoś, kogo uważasz za przyjaciela, za parę chwil nie stanie się twoim wrogiem. Wystarczyło spojrzeć chociażby na Inuzuków, którzy w podstępny wręcz sposób zaatakowali Uchiha, gdy ci najmniej się tego spodziewali. Ścieżka życia ninja nie znała czegoś takiego jak wierność i lojalność. Każdy klan, każdy szczep i każda indywidualna jednostka chciała być jak najsilniejsza i tylko to się liczyło. Lojalność? To było dla słabych. Oczywiście ludzie łączyli się w grupy, ale nie oszukujmy się - z reguły robili to dlatego, ponieważ "w kupie siła". Mało kto pozwalał sobie na sentymenty, bo okazywanie emocji było zwyczajnie postrzegane jako oznaka słabości. Tak samo, jak darowywanie komuś życia. Dlatego ten młody Aburame był na swój sposób wyjątkowy - niezabijanie... to naprawdę nie było coś, z czego słyną ninja. Nie dało się ukryć, że takie postępowanie do nich totalnie nie pasowało. Tak samo nukeninów zabijało się na miejscu, bo byli szczególnie niebezpieczni. W tym świecie nie istniało coś takiego jak zaufanie, a śmierć była rozwiązaniem wszystkich problemów. A jednak - brunet był tutaj wyjątkowy. I na pewno zostanie kiedyś za to zapamiętany.Największy błąd ludzkości
< Mujin - Wyprawa rangi B : 38/57+ >
Biegł przed siebie. Przebrał się wcześniej, by ukryć swoją tożsamości, czy też raczej - by ją zmienić. W końcu kilka osób go widziało, ale czy w ogóle w takim strachu byliby sobie w stanie przypomnieć, jak dokładnie wyglądał? Tego już Mujin wiedzieć nie mógł. No i jaki miał w tym wszystkim plan? Nie było bezpieczniej gdzieś się zaszyć? Przeczekać to wszystko i wrócić? W końcu wieści na pewno już dotarły na miejsca. Podjął jednak takie, a nie inne ryzyko i wrócił na szlak. I biegł - szybko, bezprecedensowo, jak gdyby... no właśnie - jak gdyby co? Co chciał tym wszystkim osiągnąć?
W końcu jendak zobaczył pierwszy oddział, który musiał wyruszyć niezwłocznie po otrzymaniu informacji od robotników - być może jeszcze przed wybuchem.
- Hej ty! Zatrzymaj się! - strażnik wrzasnął, gdy tylko zobaczył iryonina na szlaku. Trzech mężczyzn, dobrze zbudowanych i uzbrojonych - prawdopodobnie byli nawet shinobi. Zatrzymali się jakieś dwadzieścia metrów od Mujina. Jeden z nich został na środku drogi, a dwóch zaczęło zataczać łuk do Mujina, będąc w każdym momencie przygotowanym na atak. - Co tu robisz!? Gadaj! Co to był za wybuch?! - widać było po nich, że nie byli zbyt pocieszeni całą tą sytuacją. I z oczywistych względów podejrzenia od razu padły na Mujina.
- 19 wrz 2021, o 11:20
- Forum: Shigashi no Kibu
- Temat: Manufaktura notek wybuchowych
- Odpowiedzi: 37
- Odsłony: 1942
Re: Manufaktura notek wybuchowych
W idealnym położeniu, to jest wtedy, gdy popijasz dobre, sogeńskie wino, a piękna kobieta niesie tacę z wykwintnym jedzeniem, a nie teraz, gdy z przemoczonymi butami biegało się po jakiejś manufakturze i rozrzucało notki, niczym pewny gruby gość w czerwonym kimono. Nie mniej faktycznie - użycie klonów znacząco skróciło proces, choć trzeba było przyznać, że i tak zajęło to trochę czasu. Teren był naprawdę spory, a wrzucenie tego do wszystkich gabinetów, zakamarków i innych miejsc, gdzie rzadko ktokolwiek zagląda, trochę zajmowało. Ale co osiem par rąk to nie jedna i jakoś się udało.Największy błąd ludzkości
< Mujin - Wyprawa rangi B : 36/57+ >
Przenoszenie ludzi ma to do siebie, że się ich podnosi, układa, chwyta różnie. A klony mimo wszystko nie były zbyt inteligentne i wykonywały rozkazy w bardzo prosty, żeby nie powiedzieć - prostacki sposób. Do tego robaki, które cały czas zżerały jego chakrę. Lekkie poruszenie metalu i ot, wszystko, czego potrzeba, do zniwelowania działania tej techniki. Czy mężczyzna w ogóle widział Mujina? Cóż, to na pewno - w momencie, gdy ten wbiegał do pokoju, by go unieszkodliwić. W sumie reszta strażników też go widziała - więc czy był to jakiś problem dla medyka? To już wiedział tylko on.
Nie odezwał się do niego słowem. Zostawił mężczyznę można powiedzieć, że na pastwę losu. Ledwo przytomnego, rannego, ale jak najbardziej świadomego tego, co się z nim działo. Reszta ludzi - cywili - pozostawała nieprzytomna, ale władający Futonem mężczyzna będzie musiał patrzeć na to dzieło zniszczenia, podczas gdy Iroynin spokojnie sobie ucieknie, gdziekolwiek tylko zechce.
Odszedł. Ile dokładnie? Na pewno wystarczająco daleko, by nie oberwać jakimś odłamkiem i na tyle daleko, by nie uszkodzić sobie słuchu. Ile to było? Z trzy kilometry pewnie będzie. Inaczej wysadziłoby mu bębenki. I w takich momentach producenci notek wybuchowych powinni stwierdzić, że pora na jakieś kwestie bezpieczeństwa w tej sprawie, bowiem nieograniczony zasięg aktywacji notek wybuchowych pozwala na zrobienie fikołów jak stąd do Daishi. Ah, notki wybuchowe. Największy błąd ludzkości. Wybuch.
Ziemia zatrzęsła się pod nogami Mujina. Gdyby nie był shinobim, to może nawet straciłby równowagę. Lepiej równowagę, niż życie - bo jeżeli gdzieś niedaleko była jakaś kopalnia, to prawdopodobnie wszyscy górnicy mieliby własnie strop na głowie. I na torsie. I na nogach. I w ogóle wszędzie. Fala uderzeniowa prawdopodobnie zniszczyła cały zakład i mało prawdopodobne, by cokolwiek się z niego ostało, ale to już w tym momencie wiedział tylko ten jeden strażnik, który będzie potrzebował Iryonina zdolnego przywrócić mu słuch. Ale to już nie był problem Aburame - on swoją misję wykonał. Mógł się jednak spodziewać, że w tym czasie zmierzał już w kierunku manufaktury oddział z Shigashi. Tym bardziej po wybuchu, który prawdopodobnie był słyszany na pół prowincji. I... co teraz?
- 17 wrz 2021, o 21:12
- Forum: Shigashi no Kibu
- Temat: Manufaktura notek wybuchowych
- Odpowiedzi: 37
- Odsłony: 1942
Re: Manufaktura notek wybuchowych
Kartony nie były kartonami, tylko tak jak było wspomniane wcześniej - skrzyniami. Drewnianymi, dobrze zamkniętymi skrzyniami - takimi, aby przypadkiem nic się z nich nie wysypało. Nie przeszkodziło to jednak w ogólnym planie Mujina, by do środka dostać się, używając przy tym brutalnej siły. Medyk wziął kunaia i wepchnął go między deski, chamsko je rozwalając tak, że aż poszły drzazgi. Czy ktokolwiek mógł się temu sprzeciwić? Nie było za bardzo opcji. Potężny Aburame mógł tutaj robić cokolwiek tylko mu się zamarzyło, bowiem nie miał mu kto stawić oporu. Kiedy się było tak potężnym shinobim, to mało co mogło mu stanąć na drodze. Co prawda słyszał dochodzące gdzieś z góry jęki - od tego mężczyzny - ale czy jakkolwiek się tym zainteresował? Może i Mujin by się tym jakkolwiek przejął, gdyby nie to, że jego reberu właściwie nie kosztowało go chakry. Mógłby tak trzymać tego mężczyznę w nieskończoność, aż by nie umarł z wyczerpania niebieskiej eergii... o ile szybciej by nie umarł z głodu. Najwyraźniej ten osobnik miał nieprzeciętne pokłady chakry - jednak ni jak się to miało na ogrom robaków, które zostały na niego wypuszczone.Największy błąd ludzkości
< Mujin - Wyprawa rangi B : 34/57+ >
Mujin stworzył kilka klonów - co przy jego zdolnościach nie było jakoś szczególnie uciążliwe - one zaczęły zaś wyciągać notki ze skrzyń i radosnie rozrzucać je po całym kompleksie. Jakże wielkie przerażenie było dowódcy tego całego grajdołka, gdy robakowe klony zaczęły wynosić ich z kompleksu i ustawiać gdzieś daleko od tego wszystkiego. Teraz pozostało tylko przesłać chakrę do jakiejś nutki, albo w jakiś sposób to podpalić i można było rozpoczynać fajerwerki.
- Co ty robisz... nie... nie rób tego... - mężczyźnie, wyraźnie już osłabionemu, udało się jakoś wypluć część robaków, które wchodziły w każdy możliwy otwór jego ciała i uprzykrzały jego już i tak marne życie. - Dlaczego...? - wymamrotał, spoglądając medyka z wyrzutem sumienia. Mężczyzna doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co za chwilę może się stać i jak wielkie konsekwencje to może mieć dla całego miasta. Swoją drogą całe to rozrzucanie notek trochę czasu zajęło i można było się spodziewać, że w niedalekiej przyszłości mężczyźni, którzy zdołali zbiec żywi, będą mogli poinformować władze o tej zbrojnej napaści.