Znaleziono 564 wyniki
Wyszukiwanie zaawansowane
autor: Renkuro
7 wrz 2022, o 19:01
Forum: Walki turniejowe
Temat: [RUNDA 3] Sayaka vs Renkuro [ZAKOŃCZONA]
Odpowiedzi: 6
Odsłony: 390
Gdy Sayaka odciągnęła go na bok troszkę zastanawiał się nad celem takiego działania. W końcu dalej stali na środku skąpanej w słoneczku areny. Dalej wszyscy na nich patrzyli. Odejście kawałek w bok raczej nic nie zmieniało. Uznał jednak, że to po prostu odruch. Przyzwyczajanie. Nie głowiąc się specjalnie nad samą otoczką skupił się na samym mięsie. Na esencji tego, co chciała mu przekazać. Jej propozycja troszkę go zszokowała. Przez chwilę milczał rozważając to co mu powiedziała. Faktycznie obydwoje już coś pokazali i mogli odejść z godnością. Unia też powinna być usatysfakcjonowana. Jej zawodnicy pokazali siłę. A Shinsu i jego koliberki mogły brnąć dalej po pierwsze miejsce. Ba nawet klan powinien być usatysfakcjonowany, bo przecież jeden lalkarz poza Renkuro też doszedł całkiem daleko. Dwóch członków jednego rodu z 12 zawodników w trzeciej rundzie to sporo. Był wolny od ciężaru odwodnienia siły klanu i Unii. Nawet sam Hotei powinien być zadowolony tym, że artysta jakim był białowłosy dał odpowiednie przedstawienie z użyciem swoich dzieł sztuki. Byli w bardzo dobrej sytuacji. Pytanie, czy mogli być w lepszej?
Musiał najpierw przemyśleć to z perspektywy własnego dobrostanu. Co mogło się stać, gdyby starli się w kolejnej walce. Ktoś z nich by przegrał. Łuska raczej nie chciała uznawać, że mogłaby nie odnieść zwycięstwa. Uważał, że ma całkiem mocne karty. A doświadczenie z okładania użytkowniczki katonu jaką była Nana na pewno jeszcze mocniej utwierdzał go w tym przekonaniu. Co by mu z tego przyszło? Siedem setek ryo. I oczywiście chwała. Całkiem duże pieniądze jak na biednego lalkarza. Mogące realnie zmienić jego stan posiadania. Nie było powodów, żeby chcieć się wymigać od walki. Oczywiście życie było nieprzewidywalne i już parokrotnie podczas tego turnieju o mały włos nie przegrał walki przez mniej bądź bardziej istotne błędy. Jednak mimo wszystko szczerze wątpił, że możliwy byłby scenariusz w ramach, którego odebrano by mu końcowe zwycięstwo. Raczej był zwolennikiem stoczenia walki. No i przecież tak bardzo chciał skopać dupsko Shinsu w finale. Czy gdzieś tam po drodze do finału. I tej Hanie w sumie też za to, że była cholernym Kaminarii. A walka z Uchiha mogła poszerzyć jego wiedzę. Były jednak jeszcze dwie inne kwestie.
Jeśli zaś chodzi o szerszy kontekst to faktycznie Unia nie mogła oczekiwać niczego więcej niż osiągnęli teraz. Jeśli stoczą walkę to ktoś musiał przegrać. A jaki był sens w obiciu innego Unijczyka w sytuacji, kiedy jedyny powód dla którego go tutaj wysłano to właśnie przynoszenie chwały Samotnym Wydmom. Upokorzenie przeciwniczki doprowadziłoby tylko i wyłącznie do straty wizerunkowej dla ojczyzny. Dlatego ten argument był bardzo ciężki do zbicia. I Renkuro raczej musiał się z nim zgodzić. Ambicje ambicjami, ale musiał pamiętać o swoim celu. Do tego taki symboliczny gest na pewno byłby dosyć głośny. No i po drugie jednak nie chciał okładać przyjaciółki. Polubił tą miłą i ugodową dziewczynę chcącą pokoju na świecie i zakończenia spirali nienawiści czy jakoś tak. Troszkę przykrym byłoby teraz próbować ją dekapitować.
Zmarszczył brwi i potarł dłonią o kark. Po chwili westchnął zrezygnowany, że stracił szansę na dobrą zabawę i poczciwy zarobek. Oraz co ważne uczciwy, bo jak na razie to większość jego pieniędzy pochodziła z mało chlubnych działań. I naglę do jego głowy wpadły nowe już dużo przyjaźniejsze myśli. Ponownie się rozpromienił. Nachylił się do zamaskowanej dziewczyny i ściszonym głosem przedstawił swoją decyzję. Oczywiście jak zwykle się rozgadując.
-No dobra niech ci będzie. Ale w przyszłości odrobimy tę walkę. Zmierzymy się na ziemiach Unii w walce przeznaczonej wyłącznie dla oczu naszych rodaków. A teraz ....... wywołajmy ból dupy u Cesarza z zadupia pokazując mu, że nie tylko pustynni najemnicy zmasakrowali go na wojnie i nie tylko pustynni zawodnicy przebili wynikami jego trepów w tym turnieju, ale też klany Unii są zjednoczone i szanują się wzajemnie. Nie tak jak to wygląda na północy gdzie jeden klan trzyma resztę pod butem.
Tym samym dał jej znak ręką żeby zaprezentowała wszystkim zebranym co ustalili. W najgorszym razie Renkuro mógł udać się do jakiejś karczmy i wszcząć burdę. Był to zawsze jakiś substytut walki na arenie. Papa pieniążki. Witaj biedo.
autor: Renkuro
6 wrz 2022, o 12:19
Forum: Walki turniejowe
Temat: [RUNDA 3] Sayaka vs Renkuro [ZAKOŃCZONA]
Odpowiedzi: 6
Odsłony: 390
Kuglarz obciążony wielkim zwojem oraz dużą torbą dobrnął do murów areny. Promienie słońca przypominały mu o rodzinnych stronach. Miał dobry nastrój, który nie niknął nawet podczas wchodzenia do budynku. W obydwu poprzednich przypadkach przed walkami był kłębkiem nerwów. Raz przez perspektywę walki na oczach tłumów, a potem drugi raz przez brak pomysłu na pokonanie swojego przeciwnika. Dał jednak radę wygrać obydwie walki i to nawet bez jakiś tragicznych obrażeń. Był całkiem zadowolony ze swoich wyników więc tym razem wkroczył na skąpany w promieniach plac dosyć rozluźniony. Stres oczywiście istniał. Ale nie był on paraliżujący. Renkuro myślał trzeźwo i przychodził tutaj z konkretnym planem. Wiedział jak chce rozegrać ten pojedynek żeby przejść do kolejnej rundy. Oczywiście znowu był po swoim przeciwniku więc ponownie nie miał przywileju wybrania sobie pozycji startowej.
Sędzią tym razem był starszy mężczyzna. Tak samo jak poprzednio chciał sobie przypomnieć podczas jakich walk mógł go widzieć. Nie pozwoliła mu na to jednak Sayaka. Poprosiła o rozmowę przed walką więc białowłosy skinął sędzi głową, że to żaden problem. W końcu byli razem członkami delegacji. Mieli zadania ważniejsze od samego turnieju a także całkiem spore problemy jak zaginięcie liderki. Nie miał za bardzo wyboru. Pomaszerował na środek areny i przywitał się z koleżanką.
-Co się stało?
autor: Renkuro
6 wrz 2022, o 12:05
Forum: [Event] Kōtei
Temat: [Event] Stoisko Handlarza Yudahito
Odpowiedzi: 27
Odsłony: 1431
Lalkarz w biegu wpadł pod zadaszenie straganu lokalnego handlarza. Pomiędzy naprawianiem lalek w domostwie przeznaczonym dla delegacji unijczyków zdecydował się na krótki spacerek do sklepu. Musiał zrobić drobne zakupy z puli niestety nieprzecenionych towarów. No cóż, kolejne dwie setki Ryo musiały odejść z jego sakiewki i trafić do rąk handlarzy. Ciekawiło go ile kupiec dorobił się na całym turnieju i ile jeszcze się dorobi. Przecież to musiała być żyła złota! Tabuny wojowników, którzy dosyć chętnie i aktywnie zużywali całkiem sporo sprzętu w tym tego najdroższego. Pewnie notki i bombki schodziły tutaj w zastraszającym tempie. Nie miał jednak czasu na takie rozważania ani na rozpoczynanie rozmowy z handlarzem na ten temat. Musiał się pośpieszyć i wrócić do dalszej pracy nad swoimi dziełami sztuki. Należało je dobrze przygotować do kolejnego mordobicia. A kto wie czy nie do jakiś zamieszek. Informacje które spływały do niego z ust innych świadczyły, że w mieście nie działo się dobrze. Tutaj otruli Senju tutaj zaginęła szefowa delegacji Unii, tutaj Cesarska straż całkiem licznie spaceruje sobie po stolicy Sogen. A kto wie co jeszcze się tutaj działo! Turniej powoli przestawał być miłym i przyjaznym turystom miejscem. Przynajmniej w jego opinii.
Zakupy bez rabatu:
20 mabishi w wariancie dla kuglarzy ( bez rabatu) = 60 ryo
50 senbon w wersji dla kuglarzy (bez rabatu) = 150 ryo
Razem: 210 Ryo
z/t
autor: Renkuro
6 wrz 2022, o 11:51
Forum: Arena
Temat: [Event] Pomieszczenia służby medycznej
Odpowiedzi: 296
Odsłony: 10696
Renkuro niczym skarcone przez rodziców dziecko grzecznie siedział czekając aż doktor skończy obdukcję i zabieg. Zdążył nawet poruszyć dwa ciekawe tematy. Nie mógł niestety zostać i ich pociągnąć dalej. Aczkolwiek słowa Mujina mocno wryły mu się w głowę. Czyli tak naprawdę jedyny zysk z bycia człowiekiem to elastyczność i używanie czakry. Możliwość rozwijania się z jej użyciem w najróżniejszych kierunkach. Jeśli tak się nad tym zastanowić to osoby niezdolne do jej używania właściwie miały tylko jedną nadzieję. Żyć w społeczeństwie, bo inaczej przegrają na każdej płaszczyźnie ze zwierzętami czy lalkami. I to życie w społeczeństwie mogło być ich największą siłą. Wniosek, który nasunął się lalkarzowi był prosty. Musi mieć tak dużo lalek, żeby stworzyć z nich osobne społeczeństwo. Wtedy będą to twory doskonałe. Prosta myśl a jakże odkrywcza! Ich piękno przecież nie musi tkwić tylko w jednostkach a w kooperacji dzieł działających jak jeden organizm. Nie powiedział tego jednak głośno, bo nawet łuska przeczuwała pod skórką, że to byłby już jeden most za daleko i uznano by go za zupełnego czubka. Zamiast tego tylko rzucił inną myśl.
-Dlatego szkoda, że człowiek nie może stać się lalką. Miałby równocześnie zalety bycia człowiekiem w postaci braku szklanego sufitu jak wszystkie benefity związane z ich fizycznością i arsenałem.
Po zabiegu nie pozostało mu nic innego jak przyjaźnie się uśmiechnąć i nisko skłonić w podziękowaniu. W końcu doktor dał radę uchronić jego cenny uśmiech od permanentnego zniszczenia. Takiemu lekarzowi to trzeba chyba coś przynieść w zamian! Jakaś paczka czekoladek czy coś tego typu. Chociaż nie można zapominać, że gdyby sprzedał mu odpowiednie ilości trucizny bądź jakieś substancje polepszające jego osobiste osiągi to być może wygrałby walkę jeszcze szybciej bez ponoszenia takich ran. No ale cóż. Trzeba grać kartami, które los nam dał.
-Dziękuję proszę pana za uleczenie. Jest pan naprawdę utalentowany!
Chciał się jeszcze odnieść do słów drewnianego ludka, ale ten szybko wybiegł. Czas go naglił więc nie mógł za nim pobiec dokończyć rozmowę. Podobnie nie chciał za bardzo zajmować czasu medykowi, który miał przed sobą całkiem sporo pacjentów. Nie był to również temat, który jakoś specjalnie go interesował. W końcu nawet ślepiec widział jakie są wyniki. Każdy na trybunach musiał sobie zdawać sprawę z potęgi Unii. Zapamiętał jednak informację o otruciu. Był to całkiem ciekawy trop. Jeśli pozyskałby informacje na ten temat to mógłby zarówno zapunktować w mafii, jak i w rodzinie. Teraz jednak czas go naprawdę mocno ponaglał. Jeszcze raz skłonił głowę i razem ze swoim drewnianym tłumek szybkim krokiem skierował się do domku Unii.
z/t
autor: Renkuro
5 wrz 2022, o 15:00
Forum: Arena
Temat: [Event] Pomieszczenia służby medycznej
Odpowiedzi: 296
Odsłony: 10696
Z Renkuro wychodził dzieciak i nie powinno to nikogo dziwić. Nie miał swojego czasu na wygłupy, więc kiedy miał się wybiegać? A poza tym chyba miał do tego prawo. Nie po to stłukł na kwaśne jabłko Daisuke a wcześniej Nane, żeby sobie teraz nie móc po pajacować. Już swoje udowodnił teraz czas na rozrywkę. Niestety Mujin z lasu nie był w nastroju na dowcipkowanie zwłaszcza po tym jak został przez przypadek opluty krwią. Łuska uśmiechnęła się przepraszająco. Lalkarzowi nie pozostało nic innego jak się uspokoić i poddać badaniu. Grzecznie otworzył buzię oraz wręczył medykowi ząb by ten mu go z powrotem wstawił. Liczył, że ten szybko i bezboleśnie wykona potrzebny zabieg. Zęby były naprawdę dziwną rzeczą. Z jednej strony kość a z drugiej taka łatwa do utracenia. Do tego jak człowiek je utraci to nie odrastają. Idiotyczne. Jak straci się rękę to też wielkie halo i problem. Rozważania które mu teraz towarzyszyły musiały objąć to, że został rany. W końcu pierwszy raz w życiu ktoś mu zrobił kuku, a także pierwszy raz w życiu ktoś powalił go na kolana. Nany nie liczył, bo tak naprawdę to sam się przed nią wyłożył. Można więc powiedzieć, że to była prawie jego decyzja. Albo co najmniej ich wspólna decyzja. Po początkowym zastrzyku adrenaliny podczas walki, której nie spodziewał się wygrać, a także burzy trudnych do powstrzymania emocji wynikających ze zwycięstwa w całkiem jego zdaniem dobry stylu teraz powoli zaczął się zastanawiać nad pewnymi rzeczami. Bycie człowiekiem wydało mu się nagle strasznie bezużyteczne i bezwartościowe. Na szczęście miał w swojej okolicy kogoś kompetentnego do kogo mógł się zwrócić z nurtującym go pytanie. Jak dobrze, że Mujin akurat nie robił niczego ważnego i miał czas na zaspokojenie ciekawości białowłosego.
Po co w ogóle być człowiekiem skoro jesteśmy tacy delikatni? Zwierzęta mają pazury, łuski, zębiska, skrzydła i tak dalej. Lalki są właściwie niezniszczalne oraz mają multum różnych mechanizmów. Czy jest jakakolwiek zaleta bycia takimi jakimi jesteśmy? Wydaje mi się to zupełnie niepragmatyczne. Bezużyteczne wręcz. A po co być bezużytecznym?
Jak na Renkuro przystało nie mógł poprzestać na jednym wątku. Jego myśli szybko poszybowały w kolejnym kierunku nim jeszcze usłyszał odpowiedź na pierwsze z pytań. Po szybkim zweryfikowaniu kto wygrał swoje walki przeliczył w głowie zawodników i podzielił się na głos swoimi szacunkami.
Zauważyłeś, że w 3 rundzie z 12 pozostałych zawodników co najmniej ponad połowa to unijczycy i Uchiha? Za to z cesarstwa oraz sojuszu antysogeńskiego przeszła ledwie jedna osoba jeśli dobrze kojarzę.
Powiedział to z dumą i lekkim zdziwieniem. Wiedział, że Unia i Sogen są najpotężniejsze na świecie ale żeby aż tak zdeklasować pozostałych? Czy pozostałe regiony to naprawdę był taki chlew, że nie potrafili wystawić nawet kilku przyzwoitych zawodników? Troszkę żałosne.
autor: Renkuro
1 wrz 2022, o 23:17
Forum: Arena
Temat: [Event] Pomieszczenia służby medycznej
Odpowiedzi: 296
Odsłony: 10696
Renkuro skłonił się na powitanie w kierunku lekarza Oriego. Jednak to pan doktor Mus specjalista od trucizn i ćpania na poprawę tężyzny fizycznej był jego prowadzącym na oddziale. Po pierwsze kazał mu odwołać laleczki co też niezbyt chętnie zrobił. Co było złego w tym żeby jego chłopcy wesoło sobie podrygiwali pod ścianą. Nie zamierzał jednak wprawiać w irytację osoby mającej naprawić mu facjatę. Chociaż jeśli ktoś miał być problemem to raczej pozostali zebrani. Kuglarz cichutko i spokojnie czekał na swoją kolej co jakiś czas plując krwią w tamtym czy innym kierunku. Czasem napluł na ścianę czasem na podłogę. Jak akurat mu się wylosowało. Chusteczka którą ocierał twarz w kilka sekund zamieniła się w mokrą szmatę. Wraz ze schodzącą adrenaliną i podnieceniem walką ból coraz to bardziej rósł. Powoli przekraczał punkt w którym łuska umiała spokojnie siedzieć. Zaczął więc po cichu pojękiwać.
-Zgubiłem ząbka oraz dostałem kopa w główkę. Poskarżył się lalkarz, gdy Mujin do niego podszedł, oskarżycielsko wskazując wnoszonego na salę Daisuke palcem. Oczywiście zakrztusił się przy okazji krwią i zakaszlał opluwając bordowym płynem okoliczne przedmioty, jak i zapewne samego lekarza. Wyciągnął w jego stronę dłoń w której leżał wybity ząb. Na szczęście nie był w aż takim szoku by o nim zapomnieć. Zebrał go wraz ze zbieraniem najważniejszego sprzętu. Zamknął oczy i rozdziawił buzię przed specjalistą pragnąc tylko tego, by tego go odpowiednio opatrzył.
Miał przed sobą sporo roboty więc chciał wyjść jak najszybciej. Musiał naprawić lalki, zająć się przygotowaniem paliwa do miotaczy, a także zakupem świeżej amunicji dla laleczek. Roboty były sporo i musiał się pospieszyć i wyrobić w terminie. Czekał go kolejne ciężkie walki i nie zamierzał spocząć na laurach. Jeszcze tylko jedno zwycięstwo i będzie ukontentowany swoją pozycją. Dojście do finałowej trójki było samo w sobie nagrodą. A pewnie dodatkowo klan spojrzy na niego przychylniejszym okiem. Oczywiście jeśli formuła walk naglę się nie zmieni. Pytanie, kim będzie jego przeciwnik lub przeciwniczka. Musiał szybko się tego dowiedzieć i wymyślić odpowiednią taktykę by do trzeciej bitwy wejść z jakimś lepszym pomysłem niż miał w pojedynku z tym ludzkim czołgiem.
Rzucił okiem w kierunku Daisuke. Wyglądał jakby był całkiem nieźle sponiewierany. Uśmiechnął się w duchu. To było naprawę urocze, że ta bestia która mało go nie rozszarpała na polu bitwy teraz sobie tak smacznie spała. Czy tam umierała, mniejsza. Rozpierała go duma, że jego arsenał dał radę tak sponiewierać osobę, która bez większego problemu przyjęła na twarz notki wybuchowe w poprzedniej walce. Musiało to świadczyć o potędze jego zgrai. Czy ich stwórca mógłby marzyć o czymś lepszym? Na oczach tłumów drewniano metalowa armia rozgromiła osobę, która wydawała się niezniszczalna.
autor: Renkuro
30 sie 2022, o 20:12
Forum: Arena
Temat: [Event] Pomieszczenia służby medycznej
Odpowiedzi: 296
Odsłony: 10696
Renkuro z zadowoleniem wmaszerował o własnych siłach do pomieszczenia pełnego lekarzy. Obrażenia, które odniósł były dosyć małe. Atak Daisuke nie miał wystarczającej mocy, żeby poważnie go zranić. Troszkę bolał go łeb w który dostał kopa, ale nie było to coś specjalnie uciążliwego. Gorszą kwestią był brak przedniej dwójki. Zęby były czymś dosyć przydatnym. Zarówno jeśli chodziło o aspekt wizualny, jak i praktyczny. Pierwsza rana w życiu była straszenie upierdliwa. Ale był z niej dumny. W swoim mniemaniu walczył prawidłowo i dzielnie, a to był tego dowód. Utrata zęba była małym kosztem podczas zdobywania nieśmiertelnej sławy. Stanął w progu sali otoczony wszystkimi swoimi marionetkami tworząc sporawy tłum. Orszak na pewno musiał zwrócić na siebie uwagę większości obecnych osób.
-Czy jest na sali jakiś wolny lekarz?
Zapytał na głos szukając wzrokiem odpowiedniej persony. Przecież nie chciał odrywać kogoś od pracy przy bardziej wymagających rannych. Jemu osobiście nic specjalnego nie dolegało więc mógł chwilę poczekać. Byle nie za długo. Musiał przygotować swoje zabawki do kolejnych walk pod warunkiem, że weźmie w nich udział. Nie uśmiechało mu się okładanie innych członków Unii na oczach tłumów. Podobnie wizja walki z kimś znacznie silniejszym nie była zbyt ciekawa. Na razie szło mu całkiem nieźle. Może lepiej zakończyć zabawę, póki jest się na wygranej pozycji zamiast po przykrej porażce. W końcu najważniejsze jest to, gdzie kończymy, a nie jaką przebyliśmy drogę.
Poszukując osoby, która powinna zająć się jego głową i zgryzem dostrzegł pewną dziewczynę. Czerwone włosy i specyficzny ubiór. Widział ją na arenie w pierwszej rundzie a teraz musiała walczyć równocześnie z jego pojedynkiem. Chyba wołali ją Sasame. Czy jakoś tak. Co jednak dużo ważniejsze była również osobą, o której wspominała Sayaka. Ta dziwna dziewczyna była cholernie silnym Jugosem. Dzieliła krew z potworem, który zamordował jego dowódcę na murze. Obiecał koleżance z Unii, że nie będzie nienawidził tego dziwnego klanu. No i może nie darzył jej negatywnymi emocjami za pochodzenie. Ale na pewno nadal się jej bał. Dlatego mimo wszystko zrezygnował z próby kontaktu.
Ponownie otarł usta znalezioną po drodze szmatą. Lejąca się z dziąsła krew skapywała na podłogę barwiąc ją na piękny bordowy kolor. Nie była to rana którą mógł uciskać czy tamować. Nie miał wpływu na to, że zakrwawiał podłogę.
Gdy wskazano mu miejsce do którego ma się udać rozkazał wszystkim lalką ruszyć pod ścianę i tam spocząć. Nie chciał żeby paradowały sobie przed twarzami osób mogących być dla niego potencjalnymi przeciwnikami w finale czy już po zakończeniu turnieju. Nie uważał również za stosowne tworzenie sztucznego tłumu w miejscu gdzie dbano o rannych. A tak jego ruchome drewniano metalowe towarzystwo mogło leżeć nikomu nie przeszkadzając.
autor: Renkuro
30 sie 2022, o 18:17
Forum: Walki turniejowe
Temat: [RUNDA 2]Renkuro vs Daisuke [ZAKOŃCZONA]
Odpowiedzi: 26
Odsłony: 1075
Renkuro rzucił się w panice w bok. O ile wypadki podczas prowadzenia lalek wiele metrów od lalkarza nie niosły za sobą jakiś potężnych kłopotów o tyle utracenie przez liska zajmowanej pozycji w sytuacji stania twarzą w twarz z Daisuke była naprawdę niebezpieczna. To był błąd, który ciężko naprawić. Łuska była przerażona. Bała się, że pojedyncze uderzenie przeciwnika z miejsca go położy na ziemię albo zwyczajnie zabije. Walczył ze świadomością, że w jeden cios wroga wykluczy go z walki. Jak wielkie było jego zdziwienie, gdy okazało się, że ten pijus ledwie go drasnął swoim chyba popisowym atakiem. Kolejne zdziwienie pojawiło się ledwie sekundy później. Nie spodziewał się, że salwa senobonów spenetruje jego skórę a atak notką i miotaczem będą powodem do przerwania walki. Z dziwnego powodu białowłosy założył, że jego wróg nadal jest w stanie nienaruszonym. A jak się okazywało było wręcz przeciwnie. Jego przeciwnik był wyeksploatowany do granic możliwości, a także prawdopodobnie mocno ranny. Miła niespodzianka. Podniósł się z ziemi i spojrzał na czerwonego na ciele boksera.
- O kurwa jaki ja jestem silny. Stwierdził z nieukrywanym zdziwieniem podziwiając swoje dzieło. Zamachał palcami i lalki zebrały zwłoki Róży, a także kluczowy ekwipunek jak dwa wielkie shurikeny czy kunai z notką. Odpuścił sobie zbieranie garści senbonów uznając to za biedackie i uwłaczające godności. Splunął krwią w bok i otarł kąciki ust. Braki w uzębieniu, które właśnie nabył wydawały się niską ceną jak za 700 Ryo nagrody i przejście do kolejnej rundy. W przypływie euforii pomachał do trybun i grzecznie się ukłonił dziękując za doping. Skończył walkę praktycznie bez obrażeń przy prawie zerowym wydatku czakry. Wynik dużo lepszy niż po walce z Naną co było samo w sobie powodem do radości. A to, że wgniótł w ziemię odpowiedzialnego za skrzywdzenie ukochanej było pięknym dopełnieniem. Był tak z siebie zadowolony, że nawet nie myślał o jakiejś zemście. Pokonał bossa, który wydawał mu się nie do pokonania. Zranił coś, czego zranić się nie dało. A tak przynajmniej myślał.
- Brawo w końcu mnie trafiłeś gratulację. Nie wchodź mi w drogę, żebyś dwa razy wpierdolu nie obskoczył. I weź może przestań zachlewać pysk, bo wstyd.
Rzucił na odchodne i poszedł do pokoju szpitalnego. Morał z tej bajki był prosty. Skoro nie da się kogoś zabić lub zranić jakimś atakiem to należy ponowić procedurę. I tak do skutku. Kiedyś każdy musi paść.
z/t